Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Roszpunka1900:53:58
Obito01:11:03
gunio1102:13:34
# poczciwy04:39:45
milyfacet11:37:34

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Czy Zdrada uratowała mi życie? Drukuj

Zdradzona przez mężaMam 36 lat, 11 lat małżeństwa, 3 dzieci w tym najmłodsze ma niespełna 2 latka. Zawsze pracowałam, miałam tylko przerwy w dwóch półrocznych urlopach wychowawczych. Nie będę szczegółowo opisywać całej historii związku, bo jestem przed rozwodem. Ale napiszę to co najważniejsze. Po urodzeniu trzeciego dziecka zaczęły dziać się rzeczy tak złe, straszne i dla innych osób niewybaczalne. Kłamstwa męża tak wyrafinowane, że chociaż czułam ,że kłamie łykałam wyjaśnienia jak pelikan. Na każde moje pytanie miał gotowa następną odpowiedź. Kłamstwa mam wrażenie były zawsze. Pojawiła się koleżanko-przyjaciółka z którą non stop smsował. Obiecał, że zerwie kontakt. Przysięgał na[b] życie dzieci[/b], że się z nią nie kontaktuje.Oczywiście nie zerwał, a to , że sprawiał mi ból, miałam wrażenie sprawiało mu radość. On moim cierpieniem się napawał. Wyzwiska, popychania, a potem dwa razy uderzył mnie w twarz. Odizolowałam się od wszystkich znajomych, bałam się , że dowiedzą się jakie naprawdę mam życie. On przeciwnie, na jego kosztowne hobby były zawsze pieniądze, on zapoznał mnóstwo znajomych i przyjaciół. A ja ciągle w domu, z dziećmi, bo ktoś musiał pilnować dzieci. Po wypadku w marcu straciłam pracę. W końcu nie wytrzymałam, powiedziałam rodzicom i bratu. Oni podtrzymywali mnie na duchu ale nie wiedzieli wszystkiego , o biciu, myśleli ,że to kryzys w małżeństwie. On nie dokładał się do rachunków przez 2 lata, mamy rozdzielność dom jest mój, wybudowany za moje . Mamy rozdzielność, ponieważ on okazało się po roku małżeństwa, że ma straszne długi. Potem każdą firmę jaką miał kładł przez długi. Gdy straciłam pracę dostałam bardzo dużą odprawę, pospłacałam niezapłacone rachunki, a on jeszcze ode mnie pożyczył kasę. Jego siostra założyła na niego firmę, którą musiała zamknąć po 7 miesiącach. Na samym telefonie ponad 5 tys długu. Mnie też namawiał , nie zgodziłam się. Zaczął znikać, mną i dziećmi się nie interesował, korespondował z różnymi kobietami. Wydzielał mi po 10 zł, potrafił wyjechać na weekend nie zostawiając mi pieniędzy i jedzenia. Zaczął znikać na całe weekendy nie zabierając nas bo mu przeszkadzamy.Zaczął o siebie dbać i zaczęły znikać prezerwatywy. Bywało, że wyłam jak zwierze, sama , dzieciom nic nie mogłam powiedzieć. Pamiętam ten uśmieszek błąkający się na jego ustach w reakcji na mój płacz. Nie umiem wytłumaczyć czemu pozwalałam na takie upodlenie. Doprowadziło mnie to na skraj załamania, pojawiły się straszne myśli, żeby już to się skończyło, byłam jak w czarnym tunelu. W końcu opowiedziałam siostrze, która jest pedagogiem, ona mi pomogła psychicznie najmocniej, jej już powiedziałam wszystko.Intuicyjnie czułam, że mnie zdradza z kimś nowym. W końcu dostałam dowód jak dostałam ten dowód nie napiszę ale facet mnie mnie docenił. To co zobaczyłam, spowodowało, że cała miłość, nadzieja, że może się ułoży uleciała,On rano przez zupełny przypadek dowiedział się , że ja wiem, zaczął się wyprowadzać, a kiedyś nawet mi powiedział, że jak będę odchodził to nie biegaj, nie jeździj za mną i nie wystawaj pod moim domem :) No więc kiedy się wyprowadzał ja tylko patrzyłam i nic , mam wrażenie , że poczuł się rozczarowany. Nie było ryku i błagań. Poszedł sobie zostawiając mnie i 3 dzieci bez pieniędzy i jedzenia. A właśnie rozpoczął się rok szkolny. Nie miałam na nic, na jedzenie i wyprawkę. On powiedział, jak się wyprowadzał, że też jest biedny bo musi teraz wynająć mieszkanie, a mi wspaniałomyślnie zostawia dom. Dom który ja wybudowałam na swojej ziemi za własne pieniądze i na kredyt mój, który będę jeszcze długo spłacać. I tak zostałam z dziećmi bez niczego, nie było nawet ciepłej wody, tylko nowe długi za niezapłacone rachunki za prąd, wodę itp z których również korzystał, mieszkał w domu i do kredytu też się nie dokładał. Gdyby nie rodzina, pomoc dobrych ludzi, którzy pojawili się w ilościach tak nieprawdopodobnych. Będę im wdzięczna do końca życia, To boli ale to nie jest taki ból jak wtedy, ta wszechogarniająca, oblepiająca beznadzieja. Teraz jakbym stawała się na nowo, jakby to co złe wypływało, uchodziło ze mnie Nie roztrząsam dlaczego tak się zachowywał, bo to jest nie do ogarnięcia dla normalnego człowieka. Myślę, że już od dawna byłam zdradzana i okłamywana, a ostatnimi czasy trzymał go przy nas już tylko mój samochód którego non stop używał i darmowe mieszkanie do którego się nie dokładał. Dopóki były jakieś pieniądze z odprawy to był, jak się skończył, a zaczęły problemy to uciekł, co będzie z biedaczką siedział.To co wtedy zobaczyłam w nocy myślę uratowało mi życie, wyrwało mnie z letargu który prowadził mnie do samozagłady. Gdyby nie to dalej był tkwiła w tym wszystkim karmiona kłamstwami a na koniec dostała od niego kopa i bym się zastanawiała dlaczego, a być może dalej go kochała. Dzieciom staram się stworzyć spokojny dom , mieszkam teraz z rodziną, dzieciaki są szczęśliwe bo zawsze coś fajnego się dzieje. Jak stanę na nogach, wrócę do siebie, do swojego domu. A z nim tylko kontakt mailowy i jedyny jak przychodzi po dzieci, gdzie nadal próbuje mną manipulować, że to wszystko moja wina. Nie słucham, wychodzę. Wiem, że ta dziewczyna, wie o mnie i o dzieciach. Jakiś rodzaj złości do niej też czuję, choć wiem, że to on zawinił. I dziwię się , że takiego faceta chce i , nie miała żadnych skrupułów względem mnie i dzieci. Nawet chciałam jej napisać o nim ale stwierdziłam, że i tak by mi nie uwierzyła i nie będę się poniżać. Czuję też pewien rodzaj złości, że zaczął nowe życie jest szczęśliwy , ja w dużych tarapatach finansowych . Wiem , ze to złe myślenie bo mam wspaniałe dzieci.Mam nadzieję, że jak poukładam sobie z powrotem w głowie, to może spotkam kogoś fajnego z kim ułożę sobie życie. Czuję się tak jakbym była po długiej chorobie i wracała do zdrowia.Pozdrawiam wszystkich.

Nie potrafię nic z tym zrobićDrukuj

Zdradzona przez mężaCześć , Moja historia nie ma końca . Wciąż czuje się bezradna i wręcz głupia. Mam na imię Magda i mam 22 lata , od 3 lat jestem mężatką. 9miesięcy temu zaszłam w ciąże i się zaczęło . Na początku mój mąż (2lata starszy ode mnie) był nie obecny , wiedziałam że to początek czegoś złego , ale myślałam że to rozterki przyszłego ojca typu "czy sobie poradzimy" . Z dnia na dzień było coraz gorzej , ogólnie do tamtej pory byłam wręcz wielbiona przez męża a tu nagle powiało chłodem , zaczęło brakować tematów do rozmów , i więcej go nie było w domu jak był. Odkryłam fakturę za telefon , smsował dniami i nocami z jedną osoba , jak się okazało była to Ewelina - przyjaciółka z dawnych lat . W sumie przez 6mc ( co miesiąc po nowej fakturze okazywało się że mają wciąż kontakt, w między czasie ona wyznała mu miłość )prosiłam go żeby to zakończył , płakałam i co miesiąc chciałam wierzyć w jego słowa , że to tylko koleżanka i nie chce się odczepić że tylko mnie kocha. Groźba rozwodem pomogła a było już naprawdę blisko . Miesiąc spokoju , czysta faktura ulżyło mi , ale nie na długo . Został mi tydzień do daty porodu , w sierpniowej fakturze zobaczyłam nowy numer okazało się że to jakaś mężatka , ta sama sytuacja wrześniowa faktura, znów od nowa to samo on mówi że sie to nie powtórzy i że to jest tylko koleżanka . Czy ja przesadzam ? Czy to on ma nieodpartą potrzebę kontaktu z inną kobieta . Ja mu mówiłam miej kolezanki ale nie ukrywaj przede mną ich a tym bardziej nie kasuj esów , połączeń bo i tak to wyjdzie na fakturze , a on nie . W nocy o 4 nad ranem czy tu jak tylko zamknę oczy robi swoje , zapewniając że nieee nie rumakuje jest wierny i skończył z tym . A ja nie umiem reagować , przez pierwsze 15min rozmowy z nim jestem wściekła a później on robi tak że ja mięknę . Chyba po prostu boje się

historia jakich wieleDrukuj

Zdradzona przez mężaPoznalismy się jak byłam na koncówce pierwszego małzeństwa. Związek zakonczyłam i postanowiłam spróbować swoje życie układac z K.. Wielka miłość...Od samego początku wiedziałam, ze jest nadgorliwym katolikiem i ze ciezko mu żyć z osoba z która nie moze wziac ślubu kościelnego. Odszedł od swojej wiary dla mnie. Po roku znajomości wzięliśmy ślub cywilny. Po pól roku zaszłam w ciażę. /gdy byłam w 3 miesiącu on pojechał w delegację. Bardzo tęskniłam on też. Potem wróćił urodziło sie dziecko i życie toczyło sie raz lepiej raz gorzej.... 2 lata temu podjęłam walkę o stwierdzenie nieważności ślubu kościelnego z pierwszego małzeństwa....zrobiłam to dla niego... po roku - udało się i w maju 2011 mój ślub uznano za nieważny... w kwietniu 2012 on doznał nazwijmy to religinjego powrotu. A co za tym idzie i prawdomówności... w maju br powiedział mi ze mnie zdradził ale do niczego nie doszło a było to na tej wspomnianej wyżej delegacji...dziwne ale nie dopytywałam o szczególy bo to było mi nie potrzebe nic nie było to nie było, minęło od tego 6 lat... postanowiliśmy wziac slub koscielny... i tydzień przed śni mi sie że wchodze do pokoju a tej delegacji i widzę jak on uprawia seks oralnny z kobietą..rano obudziłam sie mu mu to mówię ze śmiechem, ze takie głupoty mi sie śiły i jak zobaczyłam jego minę to już wiedziałam ze to zrobił.....matko jedynna szok, za tydzien ślub, goście, resatuaracja...nie chciałam wyść na wariat a w rodzinie...upiłam sie, dałam mu w twarz.... poszłam do tego kościoła, powiedziałam co miałam powiedzieć, i byłam nawet szczęśliwa..a potem wszsytko wróciło.....on przepraszał, załował błagał o wybaczenie...to było tylko raz i nie przeszło w czysty sex..ale wg mnie tylko dlatego ze nie mieli gumek, bo poszłoby dalej...ie zrzucał na mnie winy powiedział ze tylko on jest temu winien i nikt inny, ze nie wie dlaczego jedyne wytłumaczeie to głupota..... ją odnalazłam i powiedziałam co o niej myśle i kim dla mnie jest...bo takimi kobietami gardze(2 dzieci 2 i 5 lat i mąz w domu) przepraszała i prosiła zebym nie mówiła jej męzowi i nie powiedziałam choć mnie korci jak jasna cholera. a K. bardzo sie zmienił zajmuje sie domem i dzieckiem, no facet do rany przyłóż... Postwiłam a jedą kartę wybaczam i żyję dalej i tak próbowałam dobre 2 m-ce...i co i doopa... nie moge z nim sypiać bo mi sie chce rzygać jak pomyślę ze pchał mordę w jej brudne ****sko..... próbowałam sie przełamać ale ciągle mam wypalony obraz pod powiekami..powiedziałam mu to ...dał mi czas...i faktycznie jest dla mnie cudowny i mówi , ze będzie czekał ile tylko bede chciała i ze moze pokutować za swój czyn do śmierci..... a ja sie tylko pytam siebie jak tu a niego nie zwymiotować i brać garściami to co o chce mi dać... nie wyobrażam sobie życia bez niego i jest mi bardzo bliski ale boję sie ze stał sie przyjacielem a nie mężem....

Z perspektywy lat po zdradzieDrukuj

Zdradzony przez żonęrozumie ze zdrada wywoluje emocje ale ja napise jak to jest po latach bo akurat to mnie dotyczy i da ludziom ktorzy przechodza to na swierzo jakies odniesienie do ich sytuacji i pozwoli im to podjac dobra decyzje. Historia jest jak z filmu nie wiem czy dam rade napisac dzis calosc ale dokoncze jutro jak nie starzy mi sil. Wiadomo poznalismy sie ,pokochalismy i poatanowilismy byc razem ... Wziolem ja tylko dlatego bo naprawde mnie kochala i ja tez. Planowalismy 2 dzieci ale powiem tak sypaly sie z rekawa 6 lat po slubie mamy 2 synow i 2 corki .Ja pracuje zona nie , ale co tam ona chce isc do pracy mowie ok. Zalatwiamy opiekunke do dzieci zona idzie do pracy do dzialu spzedazy w firmie w ktorej jestem inzynierem. Po 2 miesiacach zaczynaja sie dziac dziwne zeczy jakies dlugie sniadania , pogaduchy przy kawie bla bla bla... No nie tak nie moze byc dalej , zaczynamy rozmowe i ona oskarza mnie o to ze jestem zazdrosny nie chce jej pomuc w pracy ... . Po kilku dniach spotykam szefa jakies tam sprawy i on mowi mi ze to nie dobrze jak 2 prcuje w jednej firmie i tam jeszcze jakies ****y ale to nic , ona zaczynz chorowac dosc powaznie choroba z jej rodziny maja to wszyscy no bobra wszystko na bok ona najwazniejsza, jest ok po 6 msc dochadzi do siebie. Zona chce zrobic studia podyplomowe mowie fajnie ok to musimy rozplanowac wydatki zeby pieniedzy starczylo ona nie nie pieniadze juz sa , mowie co? tak rodzice dali mi 8 tys zl nie ma klopotu w tym momencie mnie szlag trafil takie chamy gdy bylo bardzo ciezko nie pomogli nic a teraz maja gest. ( po slubie jej rodzice postawili sobie domek letniskowy z piekna dzialka zamiast pomuc nam) Dzwonie tak to prawda nie przeciagam rozmowy. Na tych jej studiach ona sie kapletnie zmienia staje sie opryskliwa pojawiaja sie jakies glupie odzywki i wogule ale to wszystko nic. Ja pracuje pisze doktorat na politechnice , zakladam dzilalnosc zeby naprodukowac pieniedzy i tak jest kasa plynie... . Zona zeby sie dowartosciowala pomaga w firmie do dzieci opiekunka wszystko wyglada ok. Byly jakies glupie sytuacje ktore nie mialy zadnego sensu jak mamy pogrzeb w rodzinie ale jedziemy 2 samochadami bo cos tam normalnie bez zadnego sesnu nie bede sie o tym rozpisywal . I zaczymamy. Pewnego dnia wracam z pracy i dom pusty , 9 godz. biare tel. dwonie wylaczony , znajomi nic nie wiedza , cisza. Rano dzwoni kolega z pracy znalazl moj samochod na parkingu pyta sie czy co sie stalo, jade , jest u kolezanki ktora wczoraj mowila ze nic nie wie.. . Rozmowa na parkingu ona chce odejsc , chce nowego zycia sie dusi ... . Zadaje od razu pytanie masz kochanka , nie co ty sobie wyobrazasz .... . Mowie ok , po prostu jesli tu nie jest nikt w to wplatany wracaj do domu zalatwiamy papiery mowi sie trudno zyje sie dalej jest zszokowana nie wie co powiedziec , na tym sie rozmowa konczy , po poludniu znika od kolezanki i slad ginie. Na drugi dzien 8 dzwoni brat widzi jajstarsza corke idaca do szkoly . ide do szefa i mowie ze chce zeby zadzwonil do jego kolegi tpsa zeby dali mi biling telefomu dzwoni na jutro mowie nie chce to miec zaraz fax jest za 8 minut. Biore sluchawke dzwonie odbiera ona i mowi no to wiesz gdzie jestem odkladam sluchawke wsiadam do samochodu jade do szkoly przedszkola zabieram dzieci wioze do rodzicow , wrzcam jade pod adres jej akurat nie ma wchodze zabieram janmlodszego syna wojna. Odwoze syna wsiadam w samochod szukam jej idzie z nim ulica . wychodze on ucieka krutka rozmowa zabieram kluczyki od 2 samochodu odjezdzam . nie moge znajezsc szmochodu z dokumentami (wszystkie apiery jakie tylko byly w domu ) Ona przychodzi stoi jak trup , podjezdz woje mowi ja wiem gdzie jest i koniec. Zabieram wszytko co mozliwe. (musze dzis konczyc dopisze jutro )

napiszcie coś mądregoDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęCześć wszystkim Pewnie odwiedzacie ten portal z wiadomych powodów:-( ja tez... daleki jestem od wyżalania się w internecie ale chyba potrzebuję jakiejś podpowiedzi, dobrego słowa, wsparcia, nawet jak jest to ktoś anonimowy. Czasami chyba lepiej jest wesprzeć się na kimś anonimowym. Także zaczynam... Poznałem się dwa lata temu z moją obecną narzeczoną. Nigdy nie byłem typem "casanowy" , więc wiecie jak już ją poznałem to zakochałem się na amen, wtedy miałem 25 lat. Podobno nie jestem brzydki ani głupi,ale nigdy nie miałem odwagi do dziewczyn. Pierwsze nasze chwile były naprawdę super, najpierw poznawanie się nawzajem, rozmowy, pierwszy pocałunek itd.... tyle, że znalazł się jedyny problem, ja pracuję w Łodzi a ona w Warszawie. Odległość:( Starałem się jak moglem, czasami nie zauważałem pewnych oznaków... Bogaty nie jestem, srebrna astra z 1999 r, pracuję jako kontroler finansowy za 2000 zł na rękę, więc nie stać mnie na szaleństwa. Mam wrażenie, że nie dawałem jej tego czego powinienem. Zaczęła wyjeżdżać na weekendy z ludźmi z pracy, no i się dowiedziałem, że na jednym wyjeździe zdradziła mnie ze swoim kolegą, straszne i okropne. Streszczam się jak mogę, wybaczyłem. Jestem z nią nadal ona zapewnia, że to był jeden błąd. Po tej zdradzie popadłem w długi(bo głupota czasem przychodzi do głowy) i zachorowałem, było nawet podejrzenie raka. Miałem operację na której nawet nie była bo żal było wziąć urlopu, teraz jestem zdrowy:) Z długów pomogli mi wyjść moi kochani rodzice, oni zawsze w potrzebie pomogą. Bardzo ją kocham, oświadczyłem się, szukam pracy w Warszawie, ale to wszystko cały czas mnie tak boli. Byliśmy niedawno na wyjeździe w Turcji na który średnio było mnie stać, ale się zaparłem i zebrałem fundusze. Przez przypadek zauważyłem, że wysłała zdjęcie w bikini, które ja jej zrobiłem do tego kolesia co mnie z nim zdradziła, zrobiłem awanturę ona zapewniła, że to przypadek i on dla niej nic nie znaczy... i co z tego. Co ja mam zrobić, ślub za rok, niby kocha, ale nie potrafię jej uwierzyć, że będzie ze mną... tzn będzie może przez pierwszy rok, a później co? znów mnie zdradzi a ja znów wybaczę? To wszystko jest po****, nie wiem co zrobić...

Uwaga, do wszystkich zdradzonych ;)Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęMija rok od kiedy rozstałem sie z narzeczoną, podejrzewając ją o zdrade, której tak naprawde nigdy nie udało mi się udowodnić. Ale jestem przekonany że coś było na rzeczy. Rok temu gdy podjąłem decyzję o rozstaniu, długo biłem się z myślami czy dobrze zrobiłem. Było mi źle jak cholera, strasznie ją kochałem i naprawde nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Czułem sie oszukany, gdyż dzień przed wszystkim sama namawiała mnie na ślub i dziecko. Zaraz po rozstaniu byłem pewien że drugiej takiej miłości już nie przeżyję i że to była właśnie ta jedyna... Wszyscy mówili że przejdzie i że będzie ok, ale ja nie chciałem wierzyć. Cały czas myślałem o niej i o tym co ona właśnie może robic, jak spędza czas. Czas leczy rany... mówili znajomi, a ja cały czas nie mogłem dojść do siebie, nawet po paru miesiącach... Jednak po roku stwierdzam że to była najwłaściwsza decyzja w moim zyciu, choć nie jestem pewien czy do zdrady doszło, to jednak samo jej zachowanie i okłamywanie mnie sprawiło że nawet gdybyśmy sie nie rozstali to nigdy bym jej już nie zaufał w 100%. I jeżeli zostaliście zdradzeni i porzuceni, nie załamujcie się bo ja sam przekonałem się że można zapominiec o wielkiej miłości i być o wiele bardziej szczęśliwym w późniejszych związkach... choć pewnie to wydaje sie mało realne osobą "świerzo przuconym i oszukanym" to z czasem ta osoba która was zraniła i porzuciła, a wy ją nadal kochacie zacznie być Wam naprawdę obojętna i nic nie znaczyc. Wiem to z własnego doświadczenia, gdy zaraz po rozstaniu nie umiałem wyobrazić sobie życia bez niej, to teraz po roku nie potrafię sobie wyobrazić tego że mógłbym być z nią teraz szczęśliwy ;) nie wzbudza we mnie żadnych emocji, ani pozytywnych ani negatywnych. I tak na koniec, głowa do góry, bo tak naprawde gdy zostaniecie zdradzeni i porzuceni to świat sie na tym nie kończy a zaczyna się coś nowego, a nowe może być znacznie fajniejsze i ciekawsze. Choć wiem że na świeżo to często boli, (mnie też bolało) to wiem, że zawsze potem jest lepiej :) I mam nadzieje że choć trochę tym postem pomogę osobą które teraz są po rozstaniu i zdradzeniu i czują to samo co ja rok temu. Pozdrawiam, głowa do góry :)

Osądzcie sami...Drukuj

Zdradzeni w innych związkachWitajcie, Jestem nowy na tym portalu i chciałem z wami skonsultować pewien temat. Dotyczy on osoby która Kochałem, ale mam wrażenie że jest nie dojrzała i zaślepiona. Więc nie przeciągając więcej pisze o co mi chodzi. A wiec byłem z dziewczyna, która była po 5 letnim związku. No powiedzmy ze się układało nam przez pierwsze 2 miesiące ale potem pojawił się jej były partner, zaczęła z nim pisać, spotykać się. Ale cały czas była ze mną. Hmmm Ciężko to tak ująć od początku mówiła mi ze nic mi nie obiecuje itp.... Ale w rzeczywistości zachowywaliśmy się jak para... Grała na 2 fronty i mówiła że musi zdecydować z kim chce być. Ja już takiej zabawy nie wytrzymałem i skłamałem w ten sposób że powiedziałem że jadę do szpitala tylko dlatego żeby się z nią nie spotkać ona mnie na tym złapała i zrobiła awanturę i to był koniec . Wytłumaczyłem jej że miałem dosyć tego że ciągle był on mimo że ja się starałem itp. Ale mniejsza o to. Wróciła do byłego który ja po 2 czy 3 latach zostawił (zerwał) na 3 dni pojechał na dyskotekę zaliczył inna kobietę, wrócił do niej i po roku wyznał jej że ja zdradził wtedy. Ona mu wybaczyła i nie uznaje tego za zdradę. Uważa że go Kocha. I mojej pytanie jest następujące czy to jest zdrada? Czy on ją zdradzi jeszcze? Co uważacie ?

Jak odbudowac bliskosc po zdradzieDrukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie! Wlasnie mija dwa miesiace od kiedy dowiedzialam sie o zdradzie meza. Oczywiscie byl szok, lzy, nieprzespane noce, brak apetytu, poczucie ze moje zycie sie zawalilo itd. Ale podjelam decyzje, ze rozstanie nie wchodz w gre. Co prawda, romans trwal piec miesiecy, ale spedzilismy wczesniej razem prawie dwanascie bardzo dobrych lat. Wiem, ze maz przestal sie spotykac z kochanka, choc nie moge miec pewnosci co do rozmow telefonicznych i emaili. W zasadzie rozmawiamy o wielu rzeczach normalnie, wychodzimy na zakupy, to restauracji, spedzamy czas razem, spimy w tym samym lozku (ale bez seksu!), ale jestesmy jak dwie osoby zyjace obok siebie, ale nie ze soba. Kilkakrotnie probowalam rozmawiac z mezem o tym co sie wydarzylo, przeprosil, wie ze zle zrobil.W tej chwili, bardziej niz zdrada boli mnie fakt, ze zamiast zblizyc sie do siebie , oddalamy sie. Kilkakrotnie powiedzialam mezowi, ze bardzo zalezaloby mi na tym, zeby okazywal mi choc odrobine czulosci, ze przez ten jego romans bardzo pogorszylo sie moje poczucie wartosci i atrakcyjnosci, tym bardziej, ze jego kochanka jest prawie dwadziescia razy mlodsza. Sama czasem probuje sie do niego przytulic czy dac mu calusa, tak jak dawniej ,nie odpycha mnie, ale nigdy sam nie wychodzi z inicjatywa. Dla mnie jest to bardzo wazne, nie moge sobie wyobrazic zycia bez czulosci, bez poczucia, ze jestem dla niego wazna. Bylby to tez pierwszy krok to odbudowania intymnosci, i kiedys takze seksu. Bo pomimo tego, co sie stalo, nadal bardzo kocham meza i nie potrafie sobie wyobrazic zycia bez niego. Kiedys dzielilsmy sie naszymi myslami, tym co jest dla nas wazne, czego pragniemy, ale teraz to gdzies zniknelo. Mam wrazenie, ze maz unika rozmowy na te tematy. Chyba ma w nosie co ja mysle, co odczuwam, i przez co teraz przechodze. Ostatnio bylismy na dwoch imprezach, na obie wlozylam najladniejsze sukienki jakie mam, do tego szpilki ,ale moj maz nawet nie zwrocil uwagi. Kiedys zawsze portafil docenic, powiedziec, ze ladnie wygladam, a teraz wydaje mi sie ze juz mu na mnie nie zalezy. Mam wrazenie ze on albo sie mna brzydzi, albo jestem mu zupelnie obojetna. Czy ktos z was mial podobne doswiadczenia? Kazda rada bedzie mile widziana. Dziekuje.

Bycie ojciem czy mężemDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam Wszystkich! Wchodzę na ten portal już od kilku tygodni, ale dopiero dzisiaj zdecydowałam się opowiedzieć o swojej historii. Ja i mąż mamy w dorobku: kilkanaście lat stażu razem, dwójkę dzieci w szkole podstawowej, zadbany dom i ogród (plus kredyt) oraz niezłą sytuację materialną. Mąż pochodzi z bardzo tradycyjnej rodziny, jest wierzący i praktykujący, a do tego solidny, odpowiedzialny, "złota rączka" i bardzo troskliwy i opiekuńczy ojciec. Tak postrzegałam go i ja, i moja i jego rodzina oraz znajomi. W ciągu ostatnich lat to on w większym stopniu zajmował się dziećmi po szkole, ponieważ ja awansowałam na kierownicze stanowisko w zagranicznej korporacji, dzięki czemu mogliśmy żyć naprawdę komfortowo (mamy kredyt itp.), ale kosztem tego był dłuższy czas spędzany w pracy. Kilka miesięcy temu powiedział mi, że ma dziecko z inną kobietą ale, że chce zostać ze mną i z naszymi dziećmi, bo zrozumiał, jak bardzo mu na nas zależy. Jestem bardzo opanowana, więc nie płakałam, nie krzyczałam ani nie wyrzuciłam go za drzwi. Oszołomiona i zraniona słuchałam, ale zarazem docierało do mnie, że nadal kocham tego człowieka i chcę z nim być. Podjęłam decyzję, żeby a) pozwolić mu zostać w domu b) w ciągu najbliższych dwóch tygodni zadać mu wszystkie, kłębiące się pytania c) mając uzyskaną wiedzę, powziąć decyzję, co dalej. Następne dni, to był jakiś senny koszmar. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść (zaczęłam bardzo chudnąć), prześladowały mnie nerwowe bóle w żołądku. W pracy nie mogłam się skupić na niczym. Mój świat rozpadał się na kawałki. On chodził wokół mnie ze skruszoną miną, a ja po kawałku wyciągałam z niego dosyć banalną historię. To była koleżanka z pracy (wolna, sama, kilkanaście lat młodsza), mieszkająca niedaleko od nas. Twierdził, że zdarzyło się to pięć miesięcy wcześniej, trwało trzy tygodnie, w tym trzy razy spali ze sobą. Potem chciał to już skończyć, i wtedy ona przyniosła wynik testu ciążowego. On jej powiedział, że zostanie z rodziną (jeżeli się uda). Zaręczał, że niczego jej nie obiecywał. Ona od początku wiedziała, że on ma żonę i dzieci. Twierdził, że wtedy już wszystko było skończone, a wieść o dziecku spowodowała, że żadne nie miało ochoty na kontynuację romansu. Później odwiedził ją dwa razy, żeby omówić kwestie przyszłości dziecka. Oprócz tego widywali się w pracy. Przez trzy miesiące zastanawiał się, jak mi to powiedzieć (nawet konsultował to z psychologiem). Kiedy dowiedziałam się, panna była w czwartym miesiącu ciąży. Na moje pytanie dlaczego to zrobiłeś, odrzekł że [b]z głupoty i z chęci spróbowania czegoś innego[/b]. Już po tygodniu postawiłam warunki : 1) żadnych kontaktów z tą kobietą do porodu, 2) później kontakt raczej z dzieckiem (jak najmniejszy z nią - w tym zmiana pracy przez niego lub przez nią) 3) chcę widzieć jego starania, jak odbudować nasz związek. Powiedział, że akceptuje te warunki.

Nie wchodz dwa razy do tej samej rzeki :)Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam, z przyjemnoscia wyleje kilka wiader informacji o moich przezyciach zwiazanych ze zwiazkiem ze tak ujme pijawka emocjonalna :) Wszystko zaczelo sie moze 3, 4 lata temu, moj byly juz przyjaciel byl w zwiazku z pewna kobieta, kobieta ta zainteresowala sie moja osoba, moge sie lekko tlumaczyc ze bylem samotnym, i to bardzo dlugo, facetem w obcym kraju, wlasciwie ten flirt byl pierwszym powaznym w moim zyciu. Walczylem ze soba przez prawie 7 miesiecy, od wrzesnia kiedy zaczelismy rozmowy przez gg, tlumaczac sobie ze nie robie nikomu krzywdy, a skonczywszy na tym ze przylecialem do rodzinnego kraju, ale nie po to zeby spotkac sie ze znajomymi tylko zeby spotkac sie z nia. I tak, zdradzilem po raz pierwszy w zyciu, mojego jak mnie wtedy zapewne uwazal przyjaciela, odebralem mu dziewczyne, najgorsze w tym wszyskim bylo to ze on zwierzal mi sie z planow zareczyn, mimo ze jego tez zdradzala, a ja mu "wspolczułem" odbijajac mu kobiete. Zaluje ale czasu nie cofne. I tu byl moj pierwszy blad, posluchalem czlowieka ktory powiedzial mi zebym zrobil cos w koncu dla siebie. no i masz babo placek... zaczelo sie Zerwala z nim, przyjechala do mnie, do duzego miasta, biedna, osamotniona, pierwsze pol roku bylo sielanka, przytulanie, spacery, sluchanie z coraz wiekszymi oczami i sercami, a pozniej zaczela sie jazda w dol rowni pochylej, odsunelismy sie od siebie, zaczalem bardzo duzo czasu spedzac na komputerze, wpadlem w nalóg i calkowiecie ja zaniedbalem, zostala sama, nowa w obcym miescie, pracujac ciezko i bardzo dlugo, wracala zeby pasc na pysk i zasnac. Nie widzialem tego wtedy, mialem wyobrazenie ze jak sie juz kogos zlapie to juz jest jak zacementowane i zostanie tak na zawsze. Drugi blad, trzeba starac sie kazdego dnia, doceniac drobne rzeczy ktore czesto umykaja naszym oczom gdy wpadniemy w rutyne. I stalo sie to co stac sie musialo, poznala nowa grupe znajomych, kolezanka miala kolezanki i kolegow, lubili sie zabawic, roznego rodzaju uzywkami w ktorym papieros jest lizakiem. Cos zaswitalo, moment i juz tydzien chodzilem jak struty, spalem moze 10 godzin w calym okresie a zmuszalem sie do przelykania jogurtu bo mialem swiadomosc ze oprocz piwa nie mialem nic w zoladku do strawienia, jedyny pozytywny aspekt to taki ze schudlem 7 kilo, ale jak to bywa przy tak drakonskiej diecie efekt jojo dopadl takze mnie. Nigdy nie byla zbyt obeznana z komuterami, wiec wiedzialem ze codziennie przed praca oglada namientnie zdjecia pewnego pana, zreszta po pierwszej imprezie od razu zauwazylem zmiane w jej zachowaniu, instynkt mnie nie zawiodl, co moze byc dobra rada, chodz zajrza tu ludzie juz po fakcie, brak spojrzen, zimne przytulenia, rozmowy o niczym. Zaczalem przegladac jej telefon, sledzic rozmowy skype i historie gg, w koncu nie wytrzymalem i wykrzyczalem jej to w sluchawke, oczywiscie zaprzeczyla wszystkiemu, kolego to kolega, a ze sie codziennie oglada rano jego zdjecia przez 30 minut to nic zdroznego. Ot taka pasja jak zbieranie znaczkow czy magnesow na lodowce, posiedzielismy w takiej strutej atmosferze jeszcze dwa dni i w koncu zadecydowalem, koniec... do dzis pamietam ta ulge, jakby ktos zciagnal mi z plecow wielki kamien, to bylo cudowne. Poplakala, pochisteryzowala, spotkalismy sie na stacji nastepnego dnia, jak w czarno bialych filmach, poblablalismy o roznych rzeczach, i zaczalem sie kalac: spytalem sie czy chce do mnie wrocic (blad), ze wybacze wszystko (mega blad) i ze bedzie jak dawniej (plus jeszcze kilka podobnie brzmiacych hasel), i wtedy padly te magiczne slowa, ze swieczkami w oczach powiedziala, "nie moge do Ciebie wrocic po tym co zrobilam, przespalam sie z innym", to byla to, jakby ktos wlanal mnie czyms ciezkim w glowe,bo chyba w tym otepnieniu od uderzenia ze nadal wybacze tylko niech wroci do mnie (o matko, jak na filmach, przygotujcie popcorn), powiedzialem i pamietam to dobrze, "odchodze, jesli masz nadzieje ze to naprawimy to pojdz ze mna" i odwrociwszy sie na piecie poszedlem w swoja strone, niestety a raczej stety w tym wypadku zycie nie skonczylo sie jak dobra hollywodzka produkcja, poszla w swoja strone. Przyszla nastepnego dnia, w szale, rozpaczy i tym wszystkim co mnie wtedy otoczylo spakowalem jej dorobek zycia do workow na smiecie i wyzucilem przed drzwi. Brutalnie, spartansko, zalowalem tego pozniej chodz przez krotka chwile poczulem ze to ja kontroluje sytuacje. w koncu cos pewnego. I tu popelnilem kolejny blad, polecialem za nia i jej walizkami, jak maly i zbity piesek pytajac czy moze pomoc jej wziasc te walizki do autobusu. No to zachowalem sie jak frajer :) wyrzucilem jej rzeczy z domu zeby po 5 minutach pomoc jej wniesc je do autobusu. Ale przynajmniej w koncu przespalem noc. I tak mijaly mi dni, sprawdzalem jej konto na facebooku i tesknilem czasami bardzo mocno. Ale mialem to male cos, smsy ktorych nie wykasowala... one trzymaly mnie przy tym zeby nie zadzwonic. I tak mijaly miesiace, pojechalem na wesele przyjaciela, ktos dodal moje zdjecie z kolezanka z ktora wybralem sie na zabawe. I co? po 3 dniach od powrotu dryn dryn, wiadomosc, "Mam nadzieje ze jeszcze uda nam sie kiedys normalnie porozmawiac", odpisalem ze nigdy (co pozniej okazalo sie klamstwem), minelo kilka kolejnych miesiecy, teraz do akcji wlaczyla sie mama kobietki, poprosila mnie o to bym spotkal sie z corka bo ona sie o nia martwi (nastepny blad, przez tyle czasu mama miala mnie w posiadaniu az poczula ze corce rozchodzi sie grunt pod nogami to mialem sie zabawic w rycerza na lsniacym rumaku), dobra, skoro mama prosi to sie spotkam, nic z tego nie bedzie, ale szacunek do starszych trzeba miec, na spotkaniu wygarnalem wszystko co mialem w sobie przez pol roku po raz kolejny, powiedzialem ze nie wybacze i poszedlem w swoja strone. Tak sie skonczyl rok 2011. Nie jestem prorodzinny ale raz na jakis czas trzeba sie w domu pokazac ze sie jest zdrowym i mimo uplywajacego czasu radosc mnie nie opuscila, pech chcial ze bylo to w polowie marca... juz wyjasniam dlaczego, moja lepsza polowka wrocila na urlop/detoks, coz nie mamy juz po 16 lat a organizm sie sypie a nie naprawia jak sie czlowiec codziennie bawi. Jako ze mielismy wspolnych znajomych dowiedzialem sie od moje dobrego przyjaciela, ktory postanowil zabawic sie w swatke, ze tesknila i ze zalowala, pogadalismy, pogadalismy i jak to zwykle bywa po kilku zimnych z pianka napisalem wiadomosc, ze mozemy sie spotkac na neutralynm gruncie w jej urodziny [SIC!] (nie robice tego nigdy, nie ma neutralnego gruntu z byla partnerka, zawsze cos zostaje z uczuc, a to odpala sie bardzo latwo), i jak to bywa z od slowa do slowa, od spojrzenia do spojrzenia znow uczucie odrzylo. Pomine zbedny opis jak wiele sobie na skype obiecywalismy i przejde do czesci w ktorej drugi raz wszedlem do tego samego nurtu. Naprawila w organizmie to co naprawic mogla i wrocila do mnie, znow zamieszkalismy ale nie bylo jak za pierwszym razem, taka zadra zostaje. Zaczelo sie slicznie, cotygodniowe wyjscia do muzeow, parkow, takie tam. Ale istnialo jeszcze cos, nie zerwala kontaktu z grupa osob z ktora poplynela w ten narko/alko klimat. To byla pierwsza mala lamka zebym wiedzial ze dzieje sie cos niedobrego. Oczywiscie nie bylem zapraszany na te imprezy w zwiazku z tym ze byl na nich takze obecny byly chlopak jak i chlopak z ktorym (nie do konca pewne, niestety) zdradzila mnie po raz pierwszy. Wracala pozno albo nie wracala na noc wcale, ja sie martwilem, nie ufalem i urzadzalem awantury, doszlismy po pewnym czasie do decyzji ze za szybko zaczelismy, niech sie wyprowadzi gdzie chce, spotakmy sie po tygodniu i zobaczymy co dalej. I tu jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki (czyzby sypna sie grunt pod nogami) wszystko sie odmienilo, zaczela pisac, wracac na noc, tesknic i pisac mile wiadomosci. Oho, uwierzylem ze wszystko da sie naprawic. Przestalem sledzic jej poczynania i zaufalem znowu. Ale nie-e, nadal brala, jak pytalem sie czemu to robi to popadala w histerie, ze jej nie wspieram i ze jest juz czysta. Ok, moze to i racja przekonywal maly glos w mojej glowie. Ale po pewnym czasie zaczalem gralc glupka bo chcialem sie przekonac jak to dalej sie rozwinie, wrocilem do czytania wiadomosci, przegladalem facebooka i szukania znaku ze jestem glupi i zazdrosny, moze ludzie sie zmieniaja. Zauwazylem ze brac brala, moze jestem naiwny ale nie glupi. Milczalem, No i dzis nastapil przelom na ktory czekalem, dokopalem sie do wiadomosci ktora pozwole sobie przytoczyc, to ona sprawila ze mialem sile i bylem pewny ze to co zrobilem bylo sluszne, napisala do kolezanki "musze ci sie przyznac do czegos, wiesz ze nie lubie jak [b]za dlugo jest za nudno w zyciu[/b] (chyba chodzi o ten okres miesiaca w torym sie nie klucilismy i jakos staralismy naprawic rzeczy) wiec jakos tak wyszlo ze telenowela sie zaczyna krecic znowu ale opowiem ci jak sie spotkamy;) jestem zlaaaaa i co najlepsze nie mam [b]wyzutow sumienia[/b] :d ". Tak, to to na co polowalem od tak dlugiego czasu. Dowod w najczystrzej postaci, esencja :) I nie, nie bylo w tym juz mojej winy, ze brak zaufania, ze sledzenie jej i przegladanie wiadomosci wplynelo na zaburzenie jej postrzegania swiata. Staralem sie a ona nie potrafila tego docenic. Wiec znowu zaczalem byc podejrzliwy i okazalo sie ze mialem racje, z przyjacielem ktorego tak wykiwalem bylo identycznie, raz na jakis czas skok w bok dla rozrywki. Zadzwonilem spokojnie poinformowalem ze wiem wszystko, powiedzialem ze ma sie wyprowadzic, mowila ze pisala pod wplywem narkotykow... eh, tonacy brzytwy sie chwyta. Ale to juz koniec, chyba ze do reszty postradam rozum. Ludzie sa nieobliczalni. Szczerze mowiac nie spodziawalem sie takiego efektu po napisaniu tej epopei, ulzylo mi i znow zasne spokojnie. Pozdrawiam. Glowa do gory, jeszcze sie ze swoich histori kiedys bedziecie smiac

Zdrada !! Brak sensu Zycia ;(Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam :( (przepraszam z gory za brak polskich znakow posiadam francuzka klawiature) Zaczne moze od poczatku Pracuje we francji od 3lat, mam 21lat rok temu wrocilem z francji dokladniej 15 wrzesnia 2011r Spotkalem klaudie 16 pazdziernika 2011r Klaudia miala wtedy 16lat ktos moze stwierdzic ze to dziecko ale gdyby kto kolwiek ja zobaczyl w zyciu nie dal by jej 16 tylko raczej 21 zauroczyelm sie bo naprawde w zyciu nie widzialem tak sexownej slodkiej laski !! kazdy ma swoj gust ale dla mnie byla to sexbomba przesliczna chodz na poczatku nie bralem jej wogole na powaznie tym bardziej ze po 3 spotkaniu poszlismy do lozka odbieralem ja bardziej jak malolate co poleciala na kase i nowe bmw ktore kupilem po przyjzdzie z francji , ale czas lecial bylo coraz wiecej spotkan , chwil spedzonych razem wycieczek poznalem ja bardziej i wydawala mi sie idealem nie cpala nie pila a jak na moje miasto to naprawde rzadkie i w sumie zaczolem myslec ze bardziej jej zalezy na mnie niz na mojej kasie i to byl wlasnie moj pierwszy blad chyba czas dalej lecial minelo juz 7miesiecy jak sie znalismy bylem wtedy juz tak w niej zakochany ze nie da sie tego opisac byla dla mnie wszystkim calym zyciem !! calym swiatem tym bardziej ze naprawde nie mialem nikogo innego oprucz niej !!! bylismy mozna powiedziec gowniarzami a zaplanowalismy sobie juz wtedy cale zycie mialem wyjechac do francji ostatni raz na 5miesiecy mialem duzy kontrakt po powrocie chcialem otworzyc firme w polsce mialem juz plany i kancepcje do tego mielismy w planach dziecko :( wyjechalem do tej francji ona zostala sama mieszka u babci pisalismy codzienie na gadu skype razem zasypialismy przez skype i razem budzilismy sie bylo wszystko jak w bajce tylko ze katrakt w pracy nie wypalil siedzialem tam 2miesiace czekajac na zlecenie i nie przyszlo wiec z ogromnej tesknoty wrocilem do polski (przez ten okres napewno mnie nie zdradzila) tego jestem pewien ale po powrocie do kraju nasz milosc zaczela sie wypalac :( zanikac:( mimo to ufalem jej od zawsze bez granicznie !!! wydawala sie takim typem koniety ktora nigdy w zyciu by nie zdradzila !! nigdy jej nie ciagnelo do chlopakow jakos i wogole ale mimo tego wszystko sie psulo wciagnelem sie w picie piwa w duzych ilosciach przestalem tak o nia dbac jak kiedys to robilem , mialem tez pare problemow nasz milosc zaczela sie wypalac :( oklamalem ja tez pare razy w kilku sprawach znikl ten romantyzm i porzadanie ktore bylo kiedys , strasznie sie klocilismy jezdzilismy co weekend wtedy na domki nad wode gdzie byly tylko klotnie i w kupe piw ktore wypilem :( ona zaczela sie pomalu brzydzic mna i tymi piwami ale nadal sie kochalismy znaczy ja tak myslalem :( i [b]wtedy wlasnie sie zaczelo nad woda gdzie jezdzilismy co tydzien przyjechali tez moji koledzy na jeden dzien ktorzy od zawsze zazdroscili mi klaudi bo jak juz mowilem jest przesliczna w sumie to tylko jedna osoba zazdrosila bo reszta jest wporzadku ale przez przypadek wtedy wyszlo jakos ze oklamalem klaudie pare razy poklocilsmy sie w ten dzien powaznie ten pseudokolega to wykorzystal i po 2 dniach napisal do mojej klaudi ze chce sie z nia spotkac i porozmawiac na moj temat wiec spotkali sie on naopowiadal na mnie z gory na dol kupe klamstw ze ja klamalem duzo razy i ze bylem na ****ch z kolegami przed wyjazdem do francji co bylo nieprawda , klaudia sie zalamala nic mi nie powiedziala zaczela sie spotykac z tym frajerem ktory chcial niby tylko pomoc jej zapomniec o mnie spotkali sie pare razy pojechal znia nad wode az wkoncu poszla do niego spac na 3dni niby sie wyplakac ze bylem na tych ****ch :( pierwsze 2 dni do niczego nie doszlo zabral ja do czech :/ kupil pare szmatek w silesi dopiero w 3dniu sie przespali ze soba wrocila mi powiedziala ze byla u babci na wsi juz wczesniej mowila ze tam jedzie i to sie niby zgadzalo bo miala naprawde tam jechac wiec uwierzylem w to najgorsze ze wrocila od niego po tych 3dniach kolo godziny 20 o 17 sie kochala z nim u niego w domu a o 22 ze mna u mnie !! **** !! ja nadal nic nie wiedzialem potem spotykali sie jeszcze pare razy i bzykali sie ogolnie 4razy z tego co mi powiedziala trwalo to 2 tyg w sumie rowne[/b] dowiedzialem sie o tym od jej kolezanki ktora juz nie wytrzymala i mi to powiedziala pierwsza reakcja moja byla straszna !! cale zycie mi w sekundzie przelecialo przez oczy czulem sie tak jak by moje zycie sie juz skonczylo ze stracilem wszystko pojechalem do niej odrazu jak gdyby nigdy nic pojechalismy 20km za miasto do lasu ze niby do mojej babci zjechalem z drogi do lasu wyjebalem ja z samochodu uderzylem w twarz pare razy wyrwalem jej telefon i zostawilem bez slowa w lesie wracala na nogach w zyciu nie bylem w takim szoku !! i tak sie nie czulem to byl najgorszy dzien w mojim zyciu mialem ochote ja zakopac w lesie byla dla mnie wszystkim zycie sobie z **** chcialem ulozyc a ona mi cos takiego zrobila !! pech lub szczescie chcialo ze w tym samym dniu zadzwonili z francji ze mam za tydzien przyjechac do pracy przed wyjazdem spotkalem sie z nia i wytlumaczyla mi wszystko na spokojnie ze to tez moja wina bo niedbalem o nas i ze nie bzykala sie nigdy w zyciu z nim ze tylko sie lizali przysiegala na wszystko !! byla zalamana naprawde tego zalowala wyjechalem i we francji zrozumialem ze ja naprawde kocham i jej wybaczylem bo w sumie tylko sie calowali tak myslalem zaczelismy znowu pisac na gadu skype jak kiedys z tamtym kolesiem sie juz nigdy nie spotkala zerwali kontakt jestem tego pewien bo ja obserwowali moji ludzie minol miesiac az wkoncu dowiedzialem ze jednak sie bzykali to 4 razy wtedy sie przyznala opowiedzial o wszystkim ze szczegolami zerwalismy zygac mi sie na nia chcialo ze potrafila mnie tyle czasu **** klamac prosto w oczy !! to mnie najbardziej zabolalo ze jest takim klamca od 2tyg nie jestesmy razem ale mimo to za nia tesknie i czuje ze niemoge bez niej zyc i widze ze naprawde tego zaluje pisze ze mnie kocha zabic sie nawet chciala tabletkami a teraz wymysla ze ma chorobe socjopatie i na nia wszystko zwala :/ hmm troche duzo tego i napisane w caly swiat wybaczcie ale pisalem to w nerwach :( [b]Teraz moje pytania do was : -Czy mozna wziasc pod uwage ze ona w chwili zdrady miala 16-17lat wiek buntowniczy chciala sprobowac czegos nowego ? -Czy mozna jej to wybaczyc czy cos takiego moze sie powturzyc ? widze ze sie naprawde zmienila zaluje tego z calego serca tak mysle -i najwazniejsze Czy da sie z tym zyc zapomniec o tym ? bo na dzien dzisiejszy nie wyobrazam sobie jak bym mial ja dotknac pocalowac a nie mowie juz o sexie :( czy to obrzydzenie do niej kiedys mi przejdzie ? czy moze nam jeszcze wyjsc ? czy wymazemy to kiedys z pamieci tak na zawsze bezpowrotnie :( ?[/b]