Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Crusoe03:26:54
Event03:48:27
Roszpunka1904:32:51
Obito04:45:21
bardzo smutny04:49:25

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

trzeba być twardymDrukuj

Zdradzona przez męża"Trzeba być twardym, nie miętkim..." fajne słowa i zaczynam je rozumieć. Zdradzanie mnie przez męża było chyba zawsze. Jesteśmy 18 lat po ślubie. Pierwsze symptomy i anonimowe telefony były ok. 12 lat temu, kiedy byłam w ciąży z drugim dzieckiem. Ale zapytany stwierdził, że jestem rozsądną osobą i w jakieś telefony zazdrośnika nie powinnam wierzyć i żebym nie wymyślała, bo on ciężko pracuje, kocha i jest monogamistą. Tkwiło to gdzieś uśpione we mnie, aż do wyprowadzki na wieś. Kiedy syn poszedł do miejscowej podstawówki zobaczyłam jak mój nigdy nic nie mający do powiedzenia mąż brylował wśród mam kolegów syna. Nawiązał tak głębokie przyjaźnie, że mamy kolegów nie dzwoniły z różnymi sprawami do mnie tylko do niego. Tłumaczył to tym, że ja i tak cały dzień jestem poza domem więc wszystko on musi załatwiać. Kulminacja nastąpiła ok 3 lata temu kiedy mąż dostał pracę po drugiej stronie ulicy, a jedna z sąsiadek przynajmniej dwa razy dziennie miała coś do załatwienia w sklepie z produktami dla rolnictwa. Pytany dlaczego ona tam tak często przesiaduje odpowiedział, że dużo rozmawiają. I tu moja czujność wspięła się na wyżyny. Kiedy w telefonie znalazłam nie przyzwoite zdjęcia i SMS-y pełne wyznań. Ze zdenerwowania nie skopiowałam ich. On wszystkiego się wyparł, a telefon był już wyczyszczony. Od tamtej pory wszystkie telefony i komputer zabezpieczone są hasłami. Ja muszę ją oglądać prawie codziennie, śmieje mi się w twarz. Wiem jak się nazywa, gdzie mieszka, Wysłałam nawet list do jej męża z prośbą o kontakt, ale chyba go przechwyciła. Jestem wrażliwa, do tej pory mój dzień zaczynał i kończył się łzami, ale widzę po sobie, że twardnieję.

to chyba nie taka straszna zdradaDrukuj

Zdradzona przez mężaZaczeło się 6 lat temu, niby przypadkiem, ona odemnie młodsza, czy ładniejsza kwestia gustu; najpierw on tylko z nią pisze (mi mówi, że z kolegą,), później już tylko gorzej: spacery, spotkania ,kawki, spotkania u niej. Mój ślubny przyją typowo męską postawę - tj. na dwa fronty, zero żalu wyrzutów sumienia. Czując, że tracę kontrolę postawiłam sprawę jasno albo ja albo ona, po ciężkich bojach ze sobą wybrał mnie. Jak daleko się posuneli, nie wiem materacem nie byłam pod nimi... ONA tez męzatka


maz mnie porzucil, jak dalej zyc?Drukuj

Zdradzona przez mężamaz odzsedl do innek kobiety zostawiajacmnie i dzieci, na dodatek od prawie dwoch lat nas neka, wyzxywa, juz kilka razy zmienialam maila, telefon, zpomnial , ze to on odszedl nie ja, a mnie zostawil z trojka dzieci , za miastem domem i samochodem , ktkory trzeba utrzmac, nie mam komunikacji

czy towogole zdrada/czy afekt paranoi..Drukuj

Zdradzeni w innych zwiÄ…zkachbedac kiedys w malzenstwie zostalam zdradzona.teraz jestem w nowym zwiazku.mam 6letnia coreczke i faceta starszego o 10 lat.to ze mna chce sobie ulozyc zycie.jednak czesto wyjezdza i wraca bardzo ozno.niewiem co o tym myslec bo boje sie,ze stwierdzi ze mu nie ufam.A on po prostu dorabia po pracy.Niema smsow i gluchych tel po nocy ale jakos mnie to strasznie zastanawia.Czasem ma pieniadze w portfelu,a zaraz ich niema po prostu nic nie kupujac.Moze utrzymuje ta druga a ze mna jest tylko dlatego,zeby miec stabilizacje.Pozatym byc moze niechce sprawic mojej corce przykrosci i wielkiego rozczarowania..poradzccie mi prosze..

Beznaziejna historiaDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam wszystkich forumowiczów. Z góry chce podkreślić, że moja historia jest dość długa i chyba nawet nie jestem w stanie przedstawić jej w ten sposób. Otóż mój problem polega na tym, że byłem, być może jestem cały czas szaleńczo zakochany w starszej od siebie kobiecie. Jest to kobieta, która ma dzieci,ma niezbyt fajną przeszłość. Można powiedzieć, że zachwyciłem się nią od pierwszej chwili. Ja mam 21 a ona 33 lata. Na początku pracowaliśmy razem, tzn. ja miałem staż a ona była moją koordynatorką. Spędzaliśmy razem dość dużo czasu. Początkowo nie wyskakiwałem z żadnymi uczuciami. Traktowaliśmy się jako przyjaciele. Spotykaliśmy się z paczką znajomych czasem sami. Potem coraz częściej sami. Stało się..., ja nie wytrzymałem i powiedziałem jej o tym, że darze ją miłością. Bałem się, że zerwie ze mną kontakt. Pogodziłem się z tym, że to nie ma sensu o tym mówić ale stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Ona potrzebowała zrozumienia, wsparcia. Ja w sumie też. Wspaniale się dogadywaliśmy, rozumieliśmy się bez słów. W końcu ona wyznała mi, że mnie kocha i czuje się przy mnie kochana. Mówiła, że tęskni za mną jak się rozstawaliśmy po spotkaniach. Ja mogłem na nią liczyć a ona na mnie. Nie bylo okazji za często się spotykać, widzieliśmy się raz w tygodniu. Zawsze wieczorem, tylko we dwoje. Początkowo krępowaliśmy się zbliżyć, posunąć jeszcze dalej niż przytulanie czy pocałunki. Ale w końcu Spędziliśmy ze sobą noc, potem jeszcze, zawsze czułem się wyjątkowo,ona również. Robiłem dla niej różne szalone rzeczy. Niekiedy bardzo wysublimowane, czasem niewielkie. Zostawiłem jej kwiaty pod drzwiami,niewielkie drobiazgi. Dostała ode mnie portret,walentynkę, którą sam zrobiłem. Nawet jak skaleczyła się w palec, potrafiłem jechać do niej z jakimś lekarstwem żeby ją nie bolało. Było jej smutno itd. rzucałem wszystko i starałem się jakoś poprawić jej samopoczucie. Przeżyłem w życiu wiele "miłości" ale to jest ze mną cały czas. Nie potrafię się z o niej zapomnieć. Pomimo, iż rozczarowałem się wiele razy z jej powodu jeszcze bardziej o nią walczyłem. Wiedziałem, że nie możemy z niczym wyskoczyć na świat, bo przeżylibyśmy piekło. Ona ma dzieci, jest w pewnym sensie osobą publiczną, nie moglibyśmy na tą chwile gdy ta granica wieku między nami jest duża przedstawić światu, że jesteśmy razem. Jestem młody, wiele osób mi starało się wybić ją z głowy(wtajemniczeni w tą sprawę). Dowiadywałem się wiele na jej temat, o wadach których nie znałem wcześniej. Mówiła, że mnie kocha, że tęskni ale jak wspomniałem wcześniej nie miała ciekawej, różowej przyszłości. Wiedziałem coraz więcej, bardzo przykre dla mnie rzeczy. Starałem się zawsze jakoś to wyjaśniać, rozmawialiśmy o tym i było ok. Pewnego razu zadzwonił do niej gość, o którym wiedziałem, że kilkanaście lat temu byli razem. Ona miała do niego słabość, przez niego rozpadło się jej małżeństwo. Facet miał ją owinięta wokół palca, byłem bezradny, nie mogłem od niej wymagać, że zadeklaruje mi coś stałego i tamtego wymaże z pamięci. Uświadomiłem sobie, że jestem jej potrzebny tylko wtedy kiedy ma gorszy dzień. Wiedziała, że jestem dla niej gotowy zrobić wszystko, nawet poświęcić wszystko i być z nią. Widocznie byłem ślepy. Wiem,że potrafiła spotkać się z tamtym a potem ze mną. Gdym był starszy walczyłbym o nią choćbym miał się wysuszyć do zera. Rozstaliśmy się. Nie odzywaliśmy się jak dotychczas. Potem jednak zauważyłem, że coś mi sugeruje ale powtarzała przy tym że nie możemy być ze sobą. Mówiła, że jak mnie widzi to nie może się powstrzymać i bardzo chce się do mnie przytulić, że tęskni, bo było jej ze mną bardzo dobrze. Zdarzało się, że znów mówiła, że mnie kocha, ja oczywiście to odwzajemniałem. Wiem, że to co nas łączyło było wyjątkowe ale tylko dla mnie. Ona się bawiła ale chciała zachować pozory, że nic nie robi. Po prostu przestałem jej ufać. Rozmawiałem z nią nawet przedwczoraj przez telefon, dość długo. Znów wyznawaliśmy sobie" Kocham Cię". Wczoraj zapytałem jak minął dzień. Nie odpowiedziała nic, potem dowiedziałem że miała randkę. Nie mam prawa jej tego zabronić ale bynajmniej ja nie potrafiłem spotkać się z inną kiedy kochałem jak szalony tamtą kobietę. Dalej tak jest, nie umiem się tego wyzbyć. Być może nie przedstawiam tej historii tak żeby mnie wszyscy zrozumieli ale jest to moim zdaniem krótka puenta mojej sytuacji. Ja ją kocham ale muszę się ogarnąć i zacząć układać sobie życie ale najgorsze jest to nie potrafię przestać o niej myśleć. Zawiodłem się na niej nie raz ale i tak nie umiem przestać. P.S. Jeśliby kogoś zainteresowała ta historia, do tego stopnia, że chciałby dowiedzieć się wiecej, to piszcie....

zdrada, której nie było...Drukuj

... a, która jest i siedzi w mojej głowie, i staje się moją obsesją. Mam wspaniałą żonę i cudowną 1,5 roczną córeczkę. Żyjemy, tak jak umiemy najlepiej. Okazujemy sobie wiele czułości i szacunku. Staramy się rozmawiać o problemach na bieżąco. Jesteśmy już razem 10 lat (4 lata po ślubie) Teraz zaczynamy budowę domu. Rzeczywistość skrzypi dookoła nas, a my idziemy do przodu... Jednak ze mną zaczyna dziać się coś złego. Zaczynam świadomie zatruwać sobie (na razie, na szczęście, tylko własne życie,) wizjami zdrady swojej żony. Dodam, że nigdy nie byłem przesadnie zazdrosny. Moja żona również, zwłaszcza, że w okresie narzeczeńskim postanowiłem wyjechać za chlebem za granicę. Wytrzymaliśmy w związku z "doskoku" dwa lata i jak sięgam pamięcią nigdy nawet nie pomyślałem przez ten czas o innej kobiecie. Wiem, że moja żona również była (i jest mi wierna). Czytam Wasze historie i popadam w depresję. W każdym przypadku zdradzonego widzę swoją twarz i przechodzę katusze. Mój umysł jest moim największym wrogiem... Wasza życiowa mądrość jest większa niż moja. Czytając Wasze posty wielokrotnie to sobie uświadamiałem. Jak sprawić, bym nie zniszczył swoją paranoidalną postawą (tak chyba można zacząć nazywać moje zachowanie) naszego skromnego szczęścia? Jestem nowy na Waszym forum i nie wiem, czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia. Nie ma odpowiedniej kategorii na mój przypadek, więc wybaczcie, jeśli dodałem post w nieodpowiednim miejscu.

jeszcze zonaDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam! jestem 6 lat po ślubie teraz czeka mnie rozwód...zaczęło się psuć jakieś pol roku temu stwierdził ze to nie to ze nie mamy wspólnych pasji ,ze nie dbam o siebie jako kobieta ze wogole jestem do niczego...ja w to uwierzyłam (mimo ze wszyscy inni mi mówili ze chodzi o coś innego a nie o mnie) i co się okazało? mieli racje chodzi o inna:) od stycznia już maja kontakt ze sobą najgorsze jest to ze on się ciągle wypierał obwiniając mnie...mamy dziecko, które najbardziej ucierpi najgorsze dla mnie jest to ze on mnie traktuje teraz jak powietrze(mieszkamy z jego rodzicami) stoję w końcu na drodze do jego szczęścia...ona ma 24 lata i to będzie jej kolejny facet który zostawia dla niej zonę i dziecko bo ona taka czuła jest(teraz go zostawila dla mojego meza)...no szlak mnie trafia jak sobie pomysle jak moje dziecko musi zmienić teraz wszystko bo tatuś się zakochał...nie wiem co robić jak przejsc przez rozwód...już nie zaufam nikomu

Nie była na pierwszym miejscuDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęMam 25 lat, moja narzeczona 24, znamy się 6 lat, na początku wiadomo zauroczenie i wielka miłość, jakies 4 lata temu wyjechaliśmu razem za granice i zaczeliśmy zarabiać na wspólne jutro. Chodzi o to że tak od jakiś dwóch lat zaczęło się psuć, wolałem spędzić czas z kolegami na piciu i imprezowaniu, ona sprzątała, gotowała a ja miałem to głęboko, przez ostatnie pół roku mieszkaliśmy razem ale tak jakby osobno. Dochodzi do tego że nie układało nam się w łóżku ale zawsze przekonywała mnie że to dla niej nie jest najważniejsze. Za dużo pije, bardzo często gdy spędzaliśmy czas to ja piłem jakieś 3-4 piwa, zacząłem też palić dużo marichuany, nie chodzilem z nią spać, wolałem wieczorem zapalić i grać na komputerze gdy ona czekała w łóżku. Nie starałem się o nią. Dawała od siebie bardzo dużo ale tego nie doceniałem, chciała dziecko, ślub, a ja myślałem "jeszcze nie teraz jestem młody" i myślałem że zawsze będzie czekać, przeliczyłem się. Dowiedziałem się o zdradzie czytając jej smsy, była z kimś przez 2 miesiące, uprawiała z nim seks gdy ja byłem w pracy. On ją wykorzystał. Moja narzeczona teraz chce wszystko naprawić, mówi że zrozumiała swój błąd. Co robić? Zdradziła bo nie dawałem jej czułości, nie byłem wystarczająco dojrzały i się o nią nie starałem, myślałem "jest to będzie"

jak sobie ulżyc?Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitam, opowiem w skrócie moją historię. Byłam z nim ponad 4 lata, a od kilku ostatnich miesięcy psuło się pomiędzy nami strasznie. Rozstawalismy się wiele razy, na troche, bo zazwyczaj któres z nas nie wytrzymywało i znowu było dobrze, na chwilkę. Ostatniego miesiąca poklocilismy się zupelnie o nic, wyszedl wtedyode mnie z domu (mieszkamy osobno, dzieli nas odleglosc 40km) , powiedzialam ze jesli wyjdzie to juz powrotu nei bedzie, i wyszedl. wytrzymalam 4 dni i zaczelam wydzwaniac. nie dawal za wygrana, mowil do mnie okropne rzeczy, ze nic juz do mnie nie czuje, ze to co mialo byc dobrego to przezylismy i nic nie bedzie z tego. po czym po kilku dniach przywiozl mi moje rzeczy i stalo sie tak ze po godzinie rozmowy z powrotem sie zeszlismy, troche nalegalam. bylo dobrze na 4 równe miesiące. Gdy nie oznajmił mi ze na festiwal jedzie sam, chociaz mielismy jechac razem i gdy dowiedzialam sie od znajomego, ze mie zdradzil. tez bylam na tym festialu ze swoimi znajomymi, on ze swoimi, a raczej sam, bo ciagle podrywał inne laski. na festiwal rpzyjechalam w czwartek i tego dnia jeszcze do mnie wydzwanial, mowil mojej kolezance z dawnych lat (byl troche podpity) zeby mi przekazala ze bardzo mnie kocha, umowilam sie z nim i pojechalam z nim na noc, przespalismy się, wszystko ok az do ranka ze on z pworotem tam wraca sam i nie bedzie mnie zabieral ze soba, ze ma mnie dosc, ze czuje sie jak w wiezieniu przy mnie, ze jestem szmatą!!! po czym wyszlam z placzem i wrocilam z powrotem na zabawe, na ktorej dostalam smsa ze moj chlopak wlasnie caluje sie z jaka dziewczyna , ktora przed chwila poznal. gdy powiedzialam mu ze to wiem, nawet sie nie wypieral za bardzo, stwierdzil nawet ze nie pamieta i ze w dodatku juz sie ze mna rozszedl i nie byla to zdrada. jest mi tragicznie zle. wiem, co to za dziewczyna. ona nie wie ze on bedac ze mna mnie zdradzil z nia, wiem ze on ja klamie. czytalam wiadomosci na internecie, bo zawsze mielismy swoje hasla, mimo ze ja nigdy tam ni grzebalam az do tego dnia. widzialam wiadomosc do niej "zarywamy nocke?" po czym zmienil haslo . nie odezwal sie ani razu, zawiozlam rzeczy do jego rodzicow, ktorzy byli wobec mnie nie uprzejmi, napisalam smsa ze zrobil ze mnie wariatke, a jego rodzice potraktowali mnie jak smiecia, gdy oddali mi moje rzeczy nie chcac wpuscic mnie do mieszkania. czy napisac do tamtej dziewczyny? jak sie z niego wyleczyc??? najbardziej boli mnie ta jego obojetnosc i to ze byl ze mna, udawal zakochanego, mowil ze mnie kocha, a tak naprawde klamal przez tyle czasu klamal. mowil ze od ponad roku nie chce ze mna byc! ale to nie tak, ze ja sie prosilam, on zawsze przepraszal pierwszy..niestet ja sie zawsze godzilam po 2 jego probach... ;((( jak sie zachowac? dodam ze ma jeszcze moj komputer oraz walizke z ciuchami. nie odpisal mi nawet na smsa czy odda mi to w niedziele. nie mam jak dojechac do jego miesciny, a chcialabym chyba miec to juz za soba. zablkowal mnie na wszystkich portalach, naklamal na moj temat. poza tym tych dziewczyn na festiwalu to bylo az 3 , do kazdej pisal tak jakby cos ich tam polaczylo. a z tą jedną to zdradzil mnie na 100 % . boli mnie to ze nawet nie jest przejety ze ja o tym wiem..pomozcie.

Czy warto walczyć...Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich... Niestety,dopadło i mnie... Nas? Jesteśmy 13 lat po ślubie,razem już 20 lat. Taka szkolna miłość... Ja byłem Jej pierwszym,Ona moją... Mamy cudną 8 letnią córkę... W grudniu,po ciężkiej chorobie zmarł Jej ojciec. Była z Nim bardzo zżyta... Niestety to ja Go znalazłem... Wtedy myślałem,że to największa trauma w moim życiu.Oboje to bardzo przeżyliśmy... Później smutne święta,Nowy Rok... I szara rzeczywistość. I wtedy pojawił się On.. We właściwym momencie,we właściwym miejscu... Facet z gestem,kasą... Który wiedział jak "pocieszyć"... No i stało się... Ich romans trwa już pól roku,od trzech miesięcy wiem... Jednak nie chce z Jego zrezygnować... Spotykają się dziennie,zabierają córkę i jadą sobie to tu,to tam... A ja? Nazwiecie mnie masochistą ale patrze na to wszystko... Cały czas mam nadzieję,że kiedyś znudzi im się... On jest w trakcie rozwodu,podobno żona zdradzała Go 10 lat z Jego przyjacielem... Ma dorosłego syna,mieszkają sobie razem,syn akceptuje moją żone... Wiem,zapytacie co ja tu jeszcze robie... Kocham Ją nad życie i chce ratować nasze małżeństwo,rodzine... Na szczęście jeszcze potrafimy rozmawiać w miarę normalnie... Żona nie wie,czy kocha mnie czy Jego... Nie chce żebym się wyprowadził,"bo jestem częścią jej"... Bo mnie potrzebuje... Prosi bym dał Jej jeszcze czas... Mówi,że nie potrafi przekreślić tak tego wszystkiego... Ale gdy jest z Nim,zapomina o wszystkich kłopotach,problemach... Jak to kiedyś powiedziała,ucieka... Nie wiem już co myśleć o tym wszystkim... Bardzo Ją kocham,bardzo mi na Niej zależy... Boli jak cholera... Czuję,że opuszczają mnie już siły... Wiem,że cokolwiek zrobię musi to być moja decyzja ale proszę,doradźcie mi czy taka walka z wiatrakami ma sens? Czy warto walczyć?

jeszcze nie zdradziłam...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam, znalazlam się na tej stronie widać nie przypadkiem, poczytałam sobie wiele tematów, które dały mi mocno do myślenia, otworzyły nieco oczy. Może najpierw krótki opis: Jestem w związku od około 4 lat. Z moim partnerem miszkamy od niedawna, nie jestesmy po slubie, nie mamy dzieci... Odkad zamieszkaliśmy razem czesto zdarzały się chwile, że nie mogliśmy ze sobą wytrzymać. Przyznaje obydwoje potzrebujemy duzej swobody, przestrzeni i do tego mamy silne charaktery.Spięcia byly na porządku dziennym do tego stopnia, że wolałam dłużej zostać w pracy niż wracać do domu... "Pech chciał, że u mnie w pracy pojawił się kolega. Nawiązaliśmy flirt, mocno nas do siebie ciągnie, chemia jest olbrzymia... ale nie posunelismy sie dalej niz rozmawianie i pisanie sobie co by było gdyby... W pewneym moemencie sie nieco posprzeczalismy i sie nieco ochlodziło między nami, nabralismy dystansu, choc to nie zmienia faktu, że moje odczucia i pozadanie do niego zmalalo, wydaje mi sie ze jego tez nie choc o tym juz nie rozmawiamy... Ja mam nadzieje ze znów powrcimy do tego flirtu, bo nie moge przestac o nim myslec, wyobrazajac sobie różne sytuacje jak jestesmy razem, a namietnosc wybucha jak wulkan... Nie pamietam zeby ktos wzbudzal we mnie taki ogien i wiem ze jest to odwzajemnione. Nie zastanawiam sie jakby bylo po... co z wyrzutami sumienia... Wiem, ze robie zle ale to sa instynkty, sila ktora ogrania czlowieka, ktora ciezko poskromic stlumic... Wiem, ze powinnam to urwac, nie wkrecac sie, nie nakrecac sie myslami o nim, o nas. Nie chce zadnych zobowiazan, nie chce odejsc od partnera, on tez jest zwiazany i do tego sakramentem i nie chce wchodzic miedz nich...Wiem jak to brzmi, nie chce wchodzic ale to robie... Nie chce wchodzic tzn nie chce zeby stan rzeczy sie zmienial. On ma byc z zona , a ja z moim partnerem.... ale to jest silniejsze... Jak sobie pomysle co chcialabym zrobic to dreczy mnie sumienie... skad biara sie tak silne emocje i chemia ktora przycmiewa nam wszystko, ze chcialoby sie pochlonac ta druga osobe, schrupac... To nic dobrego, ale nie umiem tego poskromic, a zmiana pracy nie wchodzi w gre zbyt dobrze tam zarabiiam... Jak wam sie udaje stlumic takie uczucie pozadania?