Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

zona Potifara01:00:16
Crusoe01:05:05
Julianaempat...01:39:25
bardzo smutny02:07:35
makasiala02:45:34

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NieSypiam
04.05.2024 20:06:38
NowySzustek pozdrawiam cie ziomeczku, dzięki za wszystko i oby ci się wiodło. Ja wyszedłem na prostą i wszystko u mnie dobrze (bez szona) Uśmiech Uśmiech Uśmiech

Matsmutny
03.05.2024 06:00:21
.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

ZdradaDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam mam na imię Łukasz i mam 17 lat. Kilka miesięcy temu a dosłownie 6,7 poznałem ciekawą dziewczynę z którą przeżyłem najpiękniejsze 4 miesiące mojego życia. Odkąd zaczęła się szkoła we wrześniu wszystko zaczęło się walić. Zaczęliśmy się kłócić co wyjątkowo zdarzało się żebyśmy się kiedy kolwiek kłócili i z czasem zaczęliśmy się coraz rzadziej spotykać co wynikało z braku czasu ponieważ szkoła,nauka itd.. i tak to się ciągneło aż do teraz. Kilka krotnie próbowaliśmy wywnioskować konsekwencje i w końcu wywnioskowaliśmy że poświęcamy dla siebie za mało czasu i to jest przyczyną kłótni naszego związku. Dosłownie tydz. temu dowiedziałem się że mnie zdradziła sama mi to powiedziała przez telefon byłem w szoku nie wiedziałem co mam zrobić czy po prostu się rozłączyć i dalej z nią rozmawiać. Więc wybrałem dalszą rozmowę powiedziała mi że mnie zdradziła z kolegą u niego w domu oglądali film byli pod wpływem alkoholu i w pewnym momencie zaczęli się całować w każdym bądz razie powiedziała że pamięta tylko urywki. Powiem teraz tak wiem że ona tego bardzo żałuje i bardzo chciała by być ze mną dowiedziałem się od koleżanki że chciała się udusić z tego powodu po prostu nie mogła tego zrozumieć dla czego to zrobiła w każdym bądz razie bardzo tego żałuje i chciała by pewnie dostać drugą szansę i tutaj jest pytanie co mam robić??. rozmawiałem kilka krotnie z kolegami i koleżankami jedni mówili żebym jej wybaczył zaś drudzy żebym sobie darował namieszali mi w głowie oni tak na prawdę nie wiedzą że my się kochamy i nie możemy żyć bez siebie proszę was o pomoc w tej trudnej sprawie bo nie wiem co mam robić bardzo ją kocham i trudno jest mi bez niej jej zaś pewnie też nie jestem szczęśliwy bez niej jestem przygnębiony nie mam apetytu i humoru dla tego proszę was o pomoc co mam zrobić jeśli wybaczyć to na jakich warunkach a jeśli nie wybaczyć i olać to jak zrobić żeby przestać kochać i zapomnieć dziękuje to chyba wystarczy dodam że to jest prawdziwa miłość nasza pierwsza w razie czego proszę pytać dziękuje i czekam na wasze odpowiedzi.

Zdrada emocjonalnaDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam wszystkich zdradzonych.Ja zostałam zdradzona emocjonalnie to moze lzejszy temat ale eksperci twierdza że ta jest tez zła.Otóż w 2010 roku latem maz zapoznał polke męzatkę z dziecmi gdyż zatrzymał sie u niej jezdżąc za handlem w Niemczech a ze zgodziła sie stacjonowac na swoim podwórku to wszystko grało ok.W 2 tygodnie tak sie zblizyli ze on mi dzwoni ze ona się zakochała w nim tłumaczyłam mu przez telefon ze ma jej wyjasnic ze ma dzieci i zone ale stało się inaczej.Ja nic nie podejrzewałam ze on potrafił wydzwaniac do niej po kilanaście razy dziennie wtedy gdy mnie nie było w domu jak był w polsce ale to nic dopiero jak ona mu bardziej zaczeła wyznawać miłośc i zainteresowanie to on do mnie ze ona jest taka i taka ale było okropnie zniosłam to ale widziałam się z nią gdyz byłam z nim i córką w Niemczech i sobie pogadałam z nia nawet mam nagfania o których tylko ja wiem Było mi cholernie przykro że przez 20 lat a mam 40 bardzo go szanowałam i kochałam a on mnie i zrobił mi takie swinstwo do dzis nie moge się z tym pogodzić nie ufam mu bo nadal jezdzi za handlem do Niemiec

Pomozcie mi ...Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęMoja historia ; nie wiem co robic, jak się zachowac, moje dwie polowy .. jedna mowi ona nigdy by Cie nie zdradzila .. a druga .. przeciez to zrobila wlasnie może nawet nie wiedzac ze to zdrada emocjonalna.. Jestesmy a raczej byliśmy para 2,5 roku ( ja 30 , ona 25) .. wspolne mieszkanie, wkrotce chciałem się z nia zaręczyćr30; wszystko runelo jak domek z kart..nigdy jej nie zdradzilem, nigdy nic nie wskazywalo ze ona moze to zrobic.. Byliśmy na imprezie sylwestrowej u znajomych.. było mnóstwo znajomych i on ze swoja kolezanka która się w nim podko****e..bawila się z nim , taniec rozmowa, trwalo to godzine , zdenerwowany podszedłem nerwowo i powiedziałem nie podoba mi się to.. przyszłaś ze mna nie z nim.. , sytuacja się uspokoila .. on był nachalny w sensie rozmowy , chodzil za nia ,ja wkurzony nie ragowalem nie chciałem robic większej awantury, spławiła go r30;jej przyjaciolka tłumaczyła ze ONA mnie kocha , żebym nie robil awantury.. nie rozmawialiśmy o tym incydencie do wczorajr30; włączyłem jej komputer na portalu spolecznosciowym ujrzałem rozmowe. On wyslal jej zaproszenie do znajomości .. ona odpisala ze nie przyjmie bo chce być lojalna bez podejrzen w moich oczach, on ma partnerke ona mnie, on od razu powiedział ze on nie jest z Kaska ze rozumie ze nie przyjmie jego zaproszenia, jednak temat nadal się ciągnął, on zapytal czemu nie przyjmuje zaproszenia skoro z nim rozmawia, zapytal ile jesteśmy razem, ona odpowiedziala ze 2,5 roku aler30;. On zapytal jeszcze czy nie był zbyt nachalny w czasie zabawy sylwestrowej, ona nie ale ze ja się spialemr30; Zaproponowal wyjscie na kawe, ona ze nie ma czasu studia itpr30; ale wyjezdza na sympozjum do hotelu z noclegiem , podala mu adres i telefon z zaznaczeniem żeby nie dzwonil ona się odezwie bo nie chce spiec jak to ujela ze mna.. ze mu wszystko wyjaśni .. tak to ujela. Umowili się o po jej kolacji firmowej ze on przyjedzier30; Odkrylem to wyszedlem z domu by się uspokoic, po powrocie zapytałem czy ma z nim kontakt.. patrzac jej w oczy, ona na to r nier1; zapytałem raz jeszczer30;r1; nier1;.. zapytałem czy zalezy jej na naszym zwiazku rtakr1;.. powiedziałem ze widziałem rozmowe.. ona w placz ze to nie tak ze nigdy by mnie nie zdradzila, ze nie chciala się teraz przyznac bo się bala, ze bardzo mnie kocha, ze chce być tylko ze mna .. nie odpowiedziala dlaczego z nim rozmawiala.. nie reagowałem powiedziałem ze zranila mnie ze zylem dla niej budowaliśmy swoja przyszłość, pytalem jak mogla, żeby mnie nie dotykala , ze mnie już nie ma.. spakowałem się i wyszedlem,spalem u kolegir30;pisala ze nie może się ogarnąć, czy jestem bezpieczny i Spie w dobrym miejscu.. Dzis milczy Nie wiem co ma robic.. dac szanse.. nigdy tak się nie zachowala, na początku rozmowy mówiła mu monogamistka jestem, jednak zrobila cos takiego.. CO JA MAM ROBIC

I co dalej, utknęłamDrukuj

Zdradzona przez mężaZostałam zdradzona, podejrzewałam od sierpnia że coś jest nie tak. We wrześniu wiedziałam na 100%. W pażdzierniku wywaliłam męża z domu, chyba było mu na rękę. Wynajął mieszkanie i do tej pory mieszka tam ze swoją młodszą o 10 lat "koleżanką". W międzyczasie pozwoliłam mu wrócić do domu, ale na krótko. Po kilku dniach wywaliłam jego rzeczy. Gościu sam nie wie co chce. Dodam jeszcze że obecnie całe swoje życie podporządkował swojej pasji, a "koleżanka" go w tym wspiera. I jest mu w tym wszystkim po prostu dobrze. Działa jak w amoku. Dla niego stało się normalne że z nią mieszka, że przyjeżdża w odwiedziny do dzieci. Zerwał kontakty z rodziną, ze wszystkimi którym musiałby się jakoś tłumaczyć. Firmę którą prowadził też olał na rzecz pasji. Ma czasami chwile przebłysku, niby zdaje sobie sprawę że wszystko zepsuł, niby chciałby naprawiać itd. Ale to tylko słowa, działania żadnego. O rozwodzie wspominam tylko ja, dla niego temat nie istnieje. On chyba nie wierzy że mogę złożyć pozew. Dodam że jedna zdrada została mu już wybaczona. Sama nie wiem skąd mam siłę na to wszystko. Mamy dwójkę 7-letnich dzieci. Znoszą to wszystko bardzo dobrze. Nie wiem czy nie rozumieją sytuacji czy po prostu jakoś to sobie wytłumaczyły. Są kochane. Wiem że mąż je bardzo kocha, ale nawet nie ma czasu do nich przedzwonić żeby powiedzieć dobranoc, czy po prostu pogadać . On nie ma na to czasu. Zostawił psa którego też kochał. Nic go nie obchodzi, kredyty, rachunki. Jedyne co go obchodzi to siatkówka i "koleżanka". Trochę to wszystko chaotycznie opisałam ale to temat rzeka. Chyba wniosę pozew o rozwód bez orzekania o winie, nie chce się kłócić. Chcę mieć po prostu spokój i nie szarpać się więcej.

Czy wyznać prawdę?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam wszystkich. Zostałam zachęcona by zapytać nie tylko na zwykłym forum,ale przede wszystkim tutaj. Pierwszy raz w życiu szukam takiej porady, ale czuje sie okropnie zagubiona. Nawet umowiłam się na wizytę u psychologa w styczniu, ale chce wiedzieć jak ogół spojrzy na mój problem... . Jestem ze swoim partnerem od 3 lat. Od początku czułam, że cos nie gra.Okazało się, że on nadal kocha swoją byłą, która go mami i obiecuje od 5 lat, że do niego wróci jak tylko stanie na nogi i posplaca długi, przez co skutecznie wyciągała od niego co ms.pieniądze. Twardo trzymala go w szponach, a on dla niej robił wszystko. Byłam załamana, tak bardzo go pokochałam, a wierzcie mi ciężko sie zakochuje, do czasu aż go poznałam kochałam tylko jeden raz, choć z perspektywy czasu już nie jestem pewna czy była to prawdziwa miłość. Skoro pokochałam, uznałam, że musze zawalczyć, nie poddam się... . Drążyłam, szukałam, ukladałam element za elementem tej skomplikowanej układanki, miałam już kontakt z jego rodziną dowiedziałam się wszystkiego. On sie otrząsnął i w 100% jest już od dawna wspaniale, urodziłam mu dziecko kilka tyg.temu,jesteśmy bardzo szczęsliwi, tamta zniknęła (jestem pewna)... .Tak było między Nami w dużym skrócie. A moje pytanie tyczy się drugiej połowy tej historii... . Kiedy się poznaliśmy jedną nogą byłam jeszcze w kilkuletnim związku, który nigdy nie miał prawa bytu, nie pytajcie dlaczego w tym tkwiłam, Ci co znają ogół sytuacji wiedzieli, że nie mam wyjścia, czasem tak bywa. Mój ex mnie oszukiwał, zdradzał i wykorzystywał na każdym kroku, odbierał mi poczucie własnej godności, wiecznie słyszałam, że jestem nikim. Kiedy poznałam obecnego partnera przestałam sypiać z ex. Były o to wieczne awantury, przemoc psychiczna nie do zniesienia, udręcznie w dzień i w nocy, krzyki, nawet podnoszenie ręki i...czasem zamykałam oczy i...czekałam aż skończy ;( Wiedziałam, że z nowo poznanym to póki co nic pewnego, było mi wstyd o tym mówić, nie mialam dokąd pójśc z dzieckiem (to nie było dziecko ex'a),nie stać mnie było nawet na pokój. Nie powiedziałam mu więc nic. Z czasem się zaangażowałam, pokochałam i było jeszcze trudniej, zwłaszcza, że on raz zapytał czy z nim sypiam...zaprzeczyłam, a po kłamstwie było jeszcze trudniej. Takie sytuacje sie zdarzały średnio 2-3 razy w ms.zawsze po płakałam na oczach ex partnera, a on szedł spać. Kiedy tylko nadażyła się okazja, wywalczyłam lepszą pracę rzuciłam wszystko i poszłam, uciekłam z dzieckiem na pokój, bo na tyle było mnie stac,uwolniłam sie. Krótko po tym obecny się opamiętał, zostawił przeszłość, wynajelismy mieszkanie i ...na prawde jest cudownie, ale to wszystko we mnie siedzi, śni mi sie po nocach, patrze mu w twarz ze świadomością, że pozwoliłam na TO innemu mężczyźnie kiedy już sypiałam z nim, że go kochałam, a płacząc zamykałam oczy i.... ;((( Minęło ponad 2 lata od tego gdy sie uwolniłam,a mi prawda coraz bardziej ciąży na duszy, czuje się jak śmieć. Chciałabym to z siebie wyrzucić, ale boje się że on mnie znienawidzi. To moja wina, bo powinnam mu była powiedziec na początku co sie dzieje bez względu na konsekwencje. Nawet nie wiem jak nazwać to co było z ex,puszczaniem, oddawaniem dla swietego spokoju? Czy w ogóle powiedzieć obecnemu o tym, że idę na terapię i dlaczego na nią idę? Nie wiem... . O jedno tylko mam do obecnego partnera żal. Wtedy, w tamtym czasie widział co sie ze mną dzieje, wiele razy płakałam, mówiłam "pomóż mi, zabierz mnie stąd", ale on widział wtedy tylko JĄ :((( Nie będę się usprawiedliwiać, i tak czuje sie podle... . On chce ślubu, ale ja nie bede umiała złożyc mu przysięgi małżeńskiej kryjąc taką tajemnice.

zalamkaDrukuj

Zdradzony przez żonęjestem zalamany pomozcie ,bedac niedawno w angli po powrocie dowiedzialem sie od zony ,ze sie zakochala i zdradzala mnie kiedy ja pracowalem za granica,powiedziala ze go kocha ,ale mnie tez ,nie wiem jak tak mozna ,bylem w stanie jej wybaczyc ,ale w noc sylwestrowa stalo sie cos strasznego ,wrzod pękl i wszystko sie wylalo ,pobilem ja strasznie tłuklem ja zeby zabic ,naszczescie w pore sie opamietalem ,ale ona teraz sie mnie boi i mysle ze nie da rady byc ze mna ,z nim tez nie moze ,teraz mysle o tym zeby sie zabic ,bo caly sie trzese ,boje sie ze nie dam rady co robic?prosze pomozcie

zdradził mnie po 8 latach związku :(Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakamój ukochany mnie zdradził po 8 latach związku z jakąś puszczalską z pracy :( nie wiem co robić... zawsze byliśmy udanym związkiem. Dodam że nie mieszkamy razem nawet od jakiegoś czasu coraz częściej rozmawialiśmy o małżeństwie założeniu rodziny. nigdy nie dawał mi powodu do zdrady. Zawsze był kochany i czułam się przy nim kochana. Ja miałam trudny teraz okres w życiu problemy w pracy studia i faktycznie trochę za bardzo byłam skupiona na sobie od jakiegoś czasu, zaczęliśmy się oddalać od siebie ale wciąż miałam nadzieje że wyjdziemy na prostą i będziemy budować to co planowaliśmy.... i Stało się zdradził mnie w najtrudniejszym dla mnie okresie w życiu. Mało tego widziałam że coś się z nimi dzieje nie tak, zmienił się zrobił się dla mnie oschły, wręcz chamski, ja nigdy bym nie przypuszczała że chodzi o zdradę. Nigdy bym go nie podejrzewała o to. W końcu nie wytrzymał i się przyznał mi do tego płacząc. widziałam w jego oczach że żałuje tego ale rozstaliśmy się. Po kilku tygodniach odezwał się do mnie i chciał mi wszystko wytłumaczyć. co prawda zdrady nie umiał wytłumaczyć racjonalnie. Twierdził że sam nie wie dlaczego to zrobił, tłumaczył, ze się zagubił czuł się nie potrzebny nikomu, zagubiony i w sumie ten okres w jego życiu był dla niego straszny. Mówi że żałuje że nie może sobie wybaczyć tego że ja tak cierpię przez niego. Że kocha mnie nigdy nie przestał i po tym co się stało zrozumiał że już nigdy nikogo tak nie pokocha jak mnie i wie że nikt jego nie będzie kochał tak jak ja. nie wiem co mam robić!!! Kocham go bardzo ale jak żyć z tą świadomością że zostałam zdradzona że ukochany zrobił mi coś takiego podłego. Mało tego dowiedziałam się że po tym co zrobił ta dziewucha wiedziała że on nie będzie z nią i zaczęła mu mieszać w głowie że jest w ciąży itd. robiła wszystko żeby on z nią był. wiem że załamał się tym bo schudł prawie 20 kg. Zarzeka się że po tym ci się stało zrozumiał co w życiu najważniejsze, że ja jestem najważniejsza chce byc ze mną i wierzy że może być nam jeszcze cudownie. Zarzeka się że już nigdy w życiu nie popełni takiego błędu bo wie jak mnie to dotknęło i on też podle się z tym czuje, że mógł mi coś takiego zrobić. Do dziś nie może sobie tego wytłumaczyć dlaczego, po co to zrobił. Twierdzi że ten okres w jego życiu był dla niego wycięty z życiorysu, nie myślał normalnie i chce się zmienić, bo chce ze mną spędzić resztę życia bo bardzo bardzo mnie kocha. Co robić- dać mu szansę? on wie że drugi raz tego nie przeżyje, on twierdzi że też by tego nie przeżył. wiem że nie mógł żyć z tą myślą bo od razu widziałam że coś jest nie tak, z tymże ja myślałam że ma jakieś problemy a nigdy nie podejrzewałam go o zdradę bo ufałam mu bezgranicznie :( tłumaczy mi że sam siebie nienawidzi za to że mógł to zrobić bo nic do niej nie czuł i nigdy by siebie nie podejrzewał o to że może stać się kimś takim jakim się stał.

Potrzebuję wsparciaDrukuj

Zdradzona przez mężaNigdy nie przypuszczałam, ze do tego dojdzie, choć od jakiegoś czasu coś podejrzewałam. Po północy w Sylwestra wyszedł z domu i wrócił rano. Przycisniety do muru stwierdził, że kogoś ma. Czuję się fatalnie, on twierdzi, że mu ulżyło, bo mi powiedział. Kocha mnie, ale ją również. Nie wiem co robić? Jesteśmy małżeństwem ponad 22 lata. Kolejna noc nie spałam, boję się iść do pracy w tym stanie.

Podsumowanie 2011 rokuDrukuj

Witam, nie sądziłam,że "na łączach" będę się zwierzać. Mamy pierwszy dzień Nowego Roku i jakieś plany należy mieć. A ja mam kolejny cios. Formalnie jesteśmy małżeństwem 17 lat, formalnie, bo od prawie roku nie mieszkamy razem z powodu picia męża. Znosiłam to parę lat dla dobra dzieci.... , ale kiedy w dniu moich urodzin dowiedziałam się,że ON nawalony pisze namiętnego maila do swojej pierwszej miłości to zwyczajnie wyrzuciłam go z domu.I ten rodzaj znajomości trwał sobie do teraz. Czułam,ze coś jest na rzeczy pytałam w prost,ale kupowałam kłamstwo za kłamstwem. Pisałam do tej Pani,żeby dała nam spokój, bo stanowimy rodzinę itd, ale ta milczała. Do wczoraj. Wydzwaniała do mnie ,a że ja jestem w dupę uprzejma odebrałam i słuchałam. Dowiedziałam się od niej jak to mąż zdradzał mnie z nią regularnie choć ona mieszka za granicą. Ostatnio byli na trzydniowym wyjeździe do Krynicy (cholera ze mną nigdzie nie pojechał).I wiecie co?? Ona rozliczała stary rok, a mnie zaczęła instruować jak zadbać o męża, bo jest słaby psychicznie.Pobawiła się moim kosztem i teraz śmie mi radzić. Ale jestem wściekła. Pojechałam do męża i powiedziałam o tej rozmowie a ten się przyznał. I zaczęło się jak mnie to kocha, pije, bo nie może sobie wybaczyć,że tak mnie zranił itd. Pokazywał mi swoją komórkę i smsy do niej,że ona mi nie dorasta do pięt, że zniszczyła nam życie i dzwonił do niej z mojego telefonu, bo to był jedyny sposób na zwabienie jej--od niego nie odbiera.A ta szaleje, bo on z nią zakończył znajomość więc mi też postanowiła umilić wieczór sylwestrowy. I co ja mam zrobić??? Od wczoraj chodzę wycięta. Rozwód z powodu picia, zdrady i notorycznych kłamstw czy szansa i wyciągnięcie ręki? Zdrada-- jak z nią żyć?? Co mam zrobić? I ta baba---dziś mam wyłączoną komórkę, ale jutro? To nie jest rozwiązanie--zadzwonię do jej męża i opowiem to co ja usłyszałam?? Nowy Rok i chcę już zdecydować, to moja decyzja, ale będę wdzięczna za opinie.

co robic, jak życDrukuj

Zdradzony przez żonęZ zona bylismy 7lat, 5 po slubie. pewnego razu kiedy przyszedłem do domu poprostu powiedziała ze mam sie do niej nie przytulac, nie zblizac. pozniej spała w pokoju obok. zorganizowała sobie drugi telefon. oznajmija tez ze sie wyprowadza. wyprowadziła sie po 3 misiacach od momentu kiedy to powiedziała, znalazła sobie mieszkanie, zabrała dziecko. on sie wypiera ze kogos ma, ale ja wiem co innego. mnie powiedziała ze nie kocha mnie, ze nigdy nie kochała, ze to było przyzwyczajenie a nie miłosc. powiedziała tez ze z nikim niechce byc, bo chce odpocząc. fakt troche sie nie ukladalao ale tak bylo zawsze raz lepiej raz gorzej. powiedziała ze to koniec, ze chce rozwodu. prosilem blagalem, aby przemyslala sprawe ale ona twardo ze to koniec i bedzie rozwoód. to bylo dobry miesiąc jak nie wiecej temu. zona widzi ze zrobie dla niej wszystko, wie ze nawet gardząc mną i tak bede na jej skinienie. choc teraz od kilku dni pracuje nad tym aby tak nie było, unikam kontaktu, nie dzwonie nawet do niej. czasem jak kilka dni nie zadzwoniłem sama sie pierwsza odzywała, czasem opowiadałą o dziecku, czasem o jakis inny temat, ale głownie o dziecku mowiła, choc czesto tez rozmowa przechodziła na ogolne sprawy zyciowe, oktorych rozmawialismy jak mieszkalismy razem. czasami prosilem o spotkanie, ona czesto odmawiala, ale gdy np nie bylem nachalny, to raz w tygodniu sie widywalismy, czasem zona proponowala nawet czy gdzies namiasto nie wyjdziemy, tak pochodzic. ma rozne nastroje, raz jest tak ze nie moge sie z nia porozumiec raz ze rozmawiamy jak za starych dobrych czasow. wiem ze jest ktos, ale ona zawsze twierdziła ze to tylko kolega, tego zasranca nie ma na miejscu bo pracuje w delegacjach i za czesto nie ma go w miescie. wiem ze zona wczesniej utrzymywala z nim kontakt z na portalach. moze nie zarabiam kokosow ale ostatnio nigdy nam nic nie brakowalo i na wszystkie potrzeby zawsze dawałem pieniądze, co moja zona dosc czesto lubiała wykorzystywac, kupujac mase niepotrzebnych rzeczy. byla przyzwyczajona, nawet po wyprowadzce ze ja zawsze dam jej pieniądze, nie mowie tu o dzuzych kwotach, ale jednak. spytalem jakis czas temu jakie ma plany na przyszłosc, a ona ze zyje z dnia na dzien, ze narazie niemysli co bedzie, gdzie jezcze 10misiecy temu miałą plany na kilka lat do przodu. ok 2tyg temu powiedzialem tez jej ze jak chce to ma isc o ten rozwod, ja jej na sile nie bede trzymal, ona ze pojdzie, choc w sumie mowi to od ok 1.5 miesiaca. nie wiem co mam myslec, strasznie mi jej brakujje, dziecka, rodziny mojej. kocham ja, ale ona ostatnio przeszl sama siebie gdyz czasami traktowala mnie jak smiecia. powstrzymuje sie aby nie dzwonic, teraz nawet specjalnie nie zabralem syna na weekend aby jej nie widziec. wiem jak ją usłysze, zobacze moge zmieknąc i powiedziec, zrobic cos, co jej pokaze jakim jestem pieseczkiem ktory jest na kazde zawołanie, ktorego mozna zmieszac z blotem a on i tak przjdzie. nie wiem co robic, od srodka mnie chyba rozsadzi, nie pale nie pije, ale moja zona to chyba jedyny nałog jaki mam, prosze o porady jak sobie pomoc, jak o niej nie myslec co dalej robic

8 lat ... zmarnowane? czy szczęśliwe? Drukuj

Witam. Jestem tu od niedawna, ale stwierdziłam, że musze się podzielić moja historią. Może okaże się kojenym banalnym przypadkiem, a może ktoś przeczyta pomyśli i nigdy nie zrobi drugiej osobie tego czego doświadczyłam ja. Miałam 18 lat jak poznałam pana M., nie spodobał mi sie od poczatku, ale po jakims czasie cos zaiskrzyło, coś ciągnęło mnie do niego, i to coś wciągnęło mnie na dobre, zakochałam sie w panu M., który był 2 lata młodszy, ale z biegiem czasu nie przeszkadzało mi to wogole, wrecz przeciwnie, był bardzo dojrzały jak na swoj wiek, co pozniej okazalo sie blednym mysleniem. Mijały miesiące, lata coraz bardziej sie zakochiwalismy, bylo bosko, wyjazdy, spotkania, kino, nowa praca, uczelnia, pisanie prac sobie i jemu...pan M. byl zawsze czlowiekiem otyłym, nigdy mi to nie przeszkadzalo, jego tusza nie byla zadnym problemem, problem sie zaczol kiedy pan M. zaczol sie odchudzac co zaczelo sie dziac jakies 2 lata temu, odchudzanie wiaze sie z tym ze czlowiek staje sie pewnym siebie co dopiero pozniej okazalo sie problemem...Pan M.został instruktorem nauki jazdy, normalna praca jak kazda inna, byl na tyle silna osoba ze nie myslal o zadnych innych, podobno, to ja bylam ta jedyna, wszyscy tak mysleli,...przyszedl listopad 2010 moje urodziny, zabral mnie na niespodziewana wycieczke do Pszczyny, tam mi sie oswiadczyl, cudowna chwila, piekna niewyobrazalna, bylo bosko, tak mijaly dni, miesiace, pelne szczescia, kiedy w wakacje 2010 na kursie pojawila sie blondynka w miniowie plisowanej, niby jak kazda kursantka ale jednak...wyjechalismy nad morze, na nasze ostatnie wspolne wakacje, po wakacjach ni z gruszki ni z pietruszki pan M. chce zmienic prace, prosze bardzo w listopadzie przeszedl do innej szkoly jazdy co sie okazalo widocznie chcial uciec od tamtych wspomnien, kto wie co bylo kiedys...minela nasza rocznica zareczyn, urodziny jego taty na ktore mnie sam zabral...przyszly moje imieniny kupil kolczyki, chcial mi sprawiac takie przyjemnosci...i 26 pazdziernik, byl na uczelni a ja mialam mu pisac prace zaliczeniowa. ale cos popoludniu nie bylam w stanie sie skupic...cos mna targalo,jakies wewnetrzne emocje...ale mowie moze cos mi sie wydaje...napisalam cotam u niego,a jestem u kolegow gramy,zadzwonilam i pierwszy raz od ponad 7,5 roku odrzucil polaczenie!mijaly dni przyszla nastepna sobota 3 grudzien i to samo stres jakbym miala miec egzamin jakies wewnetrzne ja mi mowilo cos jest nie tak...poniedzialek przed mikolajem haslo: daj mi spokoj, nie bede z Toba rozmawial nie moge...6 grudzien: 6 rano a ja pod jego blokiem nie mogl rozmawiac to ja przyjechalam...a on z haslem: mamy kryzys w zwiazku, slucham? no tak...mowie ale jaki kryzys...wsiadlam w auto i jedziemy...ale nagle mowie zatrzymaj sie i mow...jestem swinia, zdradzilem Cie...swiat mi runal w gruzach a jak uslyszalam z kim to myslalam ze mi serce peknie...mowie ona jest tylko kursantka...plakalam.bylam zla.prosilam zeby zerwal z nia kontakt to wybacze. targaly mna takie uczucia ze nikt nie jest w stanie sobie tego wyobrazic nikt kto tego nie przezyl...zawiozl mnie do pracy nie bylam w stanie pracowac wzielam urlop i u przyjaciolki plakalam caly dzien,wyplakalam moze lez...az przyjechal i diametralna zmiana, rano placz i blaganie a teraz mocny silny charakter jakby nic sie nie stalo...dlugo rozmawialismy i plakalismy, ale to on stawial mi warunki, ze to ja mam sie zmienic, ze to ja powinnam cos tam zmienic, ze musze pokazac....do jasnej cholery dlaczego ja?przeciez to nie ja przelecialam kursantke 2 razy wtedy juz wiedzialam ze 2 napewno...nastepny dzien nastepny placz ale tym razem ja sie zmienilam, osiagnelam taka sile taka energie, powiedzialam mamie, i na nastepny dzien po pracy wsiadlam w auto z przyjaciolka i pojechalam pod dom do tej kursantki...a tu dziwnym trafem on z nia w aucie, otwarlam drzwi (te ich miny nie do opisania) zaskoczenie...i zarzadalam rozmowy...dlugo rozmawialismy ale to ja stawialam warunki to ja mowilam i bylam gora!przeprosilam ta kurstanke i porozmawialam w 4 oczy...i powiedzialam...to koniec! zniszczyles wszystko koniec...byl w szoku...myslal ze bede blakac i plakac...a tu zniknela juz ta podlegla ta bez zdania ta niesmiala teraz juz jest silna kobieta...mijaly dni widywalismy sie...raz bylo dobrze a raz zle klocilismy sie, ja kpilam wysmiewalam...przyszedl taki dzien...ze napisal: dobranoc, ps.mialas racje... o tym z czym mialam racje mialam sie dowiedziec na spotkaniu...ale podobno zaczynał lapac...tyle mogl mi powiedziec...rano mms ze zdjeciem z plazy ze mogloby to wrocic...mowie co to obudzil sie...pozniej telefon buziaczki i umawianie ze przyjedzie dzis lub jutro...az tu dzis dostaje tel od dobrej osoby ktora mi mowi ze pan M. po hipermarkecie z ta laska spaceruje,ale jak zobaczyl ta dobra osobe t osie speszyl i uciekl... dostalam takiej sily! nawet nie sadzilam ze bede umiala czuc taka nienawisc do kogos kogo kochalam 8 lat...rocznica mialabyc 29 stycznia...obiecywal.mial byc slub,targi slubne byly, ale jak stwierdzil to nic zobowiazujacego...Boze co ja czulam...jak on po rozmowach ze mna wracal do niej bo musi porozmawiac? ale o czym przeciez to zemna byl mial naprawic ten zwiazek...przeszlam koszmar...w sumie nadal przechodze ale to juz pomalu staje sie codziennoscia...zaniedlugo bedzie miesiac...czulam jakby wbijal noz w serce i przekrecal...wszystko przekreslil...zmarnowal mi życie...jest jeszcze pies z ktorym byl do malego pies caly czas teskni...ale dzieki temu co dzis zrobil...ze pisze ze zaluje ze chcialby zeby wrocilo a potem paraduje z ta lalunia...nigdy juz nie ujrzy psa...nigdy juz nie ujrzy mnie...nigdy juz mu nic nie odpisze...sama napewno sie nie odezwe...nie ma szans na nic...przekreslil wszystko...jego rodzina zalamana...wszyscy mysleli ze bedziemy juz zawsze razem, czyzby to to ze byl mlodszy...a moze schudl i nabral pewnosci siebie, bo przy tej tuszy jaka mial nigdy by sie nie odwazyl!...to taka nauczka dla mnie...widocznie mialam klapki na oczach...teraz musze zyc dalej...zyc dla siebie...zaczynam wszystko od nowa a jeszcze pare godzin i bedziemy miec nowy 2012 rok...mam nadzieje ze znajde milosc swojego zycia taka prawdziwa, kogos kto pokocha mnie bezgranicznie i pozwoli zapomniec, choc wiem ze bedzie ciezko i cale zycie pan M.bedzie we mnie gdzies na dnie...ale chcialabym dac taka moze porade dla takich dziewczyn jak ja..pamietajcie...zdrada to cos czego nigdy nie wybaczajcie nigdy! nawet jesli blaga bo moze blagac a na boku robic cos innego...ciekawa jestem waszych komentarzy, mam nadzieje ze ktos da mi jeszcze jakies wsparcie bo nie ukrywam to jeszcze jest mi potrzebne...pomimo tego ze przyjaciolki byly dla mnie duzym wsparciem i sa nadal...pamietajcie nie dajcie sie oklamywac...