Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

heniek04:17:20
A-dam05:12:55
Luiza3306:13:05
# poczciwy07:05:55
Sasza07:49:13

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NieSypiam
04.05.2024 20:06:38
NowySzustek pozdrawiam cie ziomeczku, dzięki za wszystko i oby ci się wiodło. Ja wyszedłem na prostą i wszystko u mnie dobrze (bez szona) Uśmiech Uśmiech Uśmiech

Matsmutny
03.05.2024 06:00:21
.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

......Drukuj

o malo mnie nie uderzyl kapal sie jak dostal esmesa cos o mlodej dziewczynie czy bedzie w tym miejscu a mi powiedzialam ze jedzie pomoc koledze jak zapytalam o co chodzi obrazil sie jak wrocil kazal mi sie wyniesc przez ostatnie miesiace mial darmowa pomoc domowa seks nie mam zadnych emocji pracuje na 3 zmiany a on stwierdzil ze masz pieniadze zeby sie wyprowadzic boze on mnie kiedys kochal

Zdradzam partnera z jego bratem.Drukuj

Wiem, że będziecie mnie potępiać, ale trudno, liczę się z tym. Szukam tu takich kobiet jak ja, które sypiają z dwoma spokrewnionymi ze sobą facetami i nie potrafią wybrać tylko jednego z nich. Ja cieszę się, że mam ich dwóch i nie chcę dokonywać takiego wyboru. Czy ktoś tutaj jest w takiej sytuacji? Z życia trzeba korzystać, czyż nie?

co powinienem zrobić zostałem zdradzonyDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam, piszę ponieważ potrzebuję rady pomocy, jesteśmy razem 17 lat mamy 2 dzieći, córeczkę 22 mieśiące i syna 10 lat, bardzo je kocham, od 3 miesięcy nasz związek prawie się rozpadł kłótniami, po wizycie w poradni rodzinnej wiele zrozumieliśmy mamy po 35 lat i jeszcze się kochamy a nie umieliśmy sobie tego okazać i chcemy być razem ale 4 dni temu żona przyznała mi się ze mnie zdradziła około 4 lat temu z moim kolegą, bardzo mnie to boli i nie umiem sobie z tym poradzić, straciłem zaufanie do żony, tyle lat mnie okłamywała zrobiła to raz może kiedyś zrobić drugi, próbuje kochaliśmy się i w trakcie sexu odchodzi mi ochota i boli mnie to ze inny facet dotykał moją żonę i to robił z nią, straszny czuje bul w sercu i bardzo żle się z tym czuje nie jem, nie śpię i łzy same płyną nie przypuszczałem ze zdrada morze tak boleć, jak mam z tym żyć u boku żony, powiedziała mi o zdradzie w nerwach ukrywała to kilka lat czuje się oszukany, czy jest nadzieja na odzyskanie mojego zaufania myślę i myślę co dalej z naszym małżeństwem co z dziećmi, próbuje sobie wyobrażić naszą przyszłość ale nic nie widzę, ciągle płaczemy ja z bólu a żona prośi o wybaczenie twierdzi że mnie kocha i chce być ze mną i nie chce żebym odszedł ale czy to są szczere słowa, myślę się wyprowadzić ale nie wiem na jak długo, mamy po 35 lat i przyszłość jest jeszcze przed nami tylko czy razem, jak powinienem postąpić, nie wiem

wielokrotnie zdradzanaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakawitam oto moja historia... mam 25 lat i 6letniego syna z ojcem dziecka rozstalam sie 4lata temu wlasnie dla tego ktory mnie zranil .na poczatku bylo super zakochal sie we mnie po uszy on tez jest po przejsciach jest rozwodnikiem z mala coreczka .byl dobry dla mnie imojego syna ja podchodzilam z respektem do tej znajomosci musialam go wyczuc zobaczyc czy jest to facet ktoremu zalezy tylko na mnie badz tylko na sexie .niestety uspil moja czujnosc bo naprawde byl opiekunczy czuly liczyl sie ze mna rozmawialismy godzinami mielismy wspolne marzenia wiele nas laczylo tak przynajmniej zaczelam myslec na tamtejsza chwile. gdy tylko sie zakochalam i poczulam ze jest wazna osoba w moim zyciu on sie zmienil nie byl juz takicudowny zaczely sie jakies drobne klotnie ale uwazalam ze nie nie ma sie czym przejmowac ludzie sie kloca bylo by nudno gdyby bylo innaczej.sex byl czesto i namietnie jakos po ok 7miesiacach zwiazku zaczal miec mniej czasu nie zawsze odbieral tel coraz mniej dzwonil czesto wyjezdzal sluzbowo kiedys mnie zawsze zabieral ale zmienilo sie to zawsze wynajdowal wymowki zaczal robic mi sceny zazdrosci kontrolowac moj ubior musialam informowac o kazdym wyjsciu do sklepu czy przed blok z dzieckiem na plac zabaw pytac czy mi pozwoli ubierac sie tak jak on chce miec zawsze dla niego czas bez wzgledu na to co robie sprawdzal tel bilingi jesli odmowilam sexu bo cos.... to byla awantura albo moglam go zaspokoic oralnie tak mowil skoro nie mozesz tam to mozesz innaczej potrafil zadzwonic i mowic wracam z pracy podbije na parking zostaw dziecko na placyku z kolezanka i wpadnij to zrobisz mi l..... i ja to robila bylam ulegla znosilam krzyki zarzuty kochalam go bezgranicznie ufalam wierzylam .pewnego dnia kolezanka z ktora siedzialam na placu zabaw powiedziala ze widziala w telefonie takiej malej plotkary odemnie z bloku zdjecie mojego chlopaka .nie wierzylam ale postanowilam to sprawdzic gdy ta mala ulomna karlowata dziewucha przyszla posuchac o czym gadaja dorosli (miala 17lat wtedy zawsze lubila plotki jest niska i gruba ,a i dodam ze chodzila do szkoly specjalnej no i mieszkala u mnie w bloku)nazywalismy ja pulpet. wiec gdy przyszla zapytalam czy da mi wyslac smsa bo mi padla bateria zgodzila sie szybko zobaczylam smsy przychodzace bo bylo ich sporo od jakiegos "kociaka " a wiem ze nie miala chlopaka (bo nikt jej nie chcial)zawartosc smsow byla w sumie sxualna tzn spotkamy sie na loda? moze zrobisz leprzego bo ostatnio bylas do du...! a moze zaprosisz kolezanki takie smsy byly od kociaka nie moglam sie zaglebiac w to bo ona bacznie mnie obserwowala i chciala juz tel jeszce tylko weszlam w galerie i to co zobaczylam bylo dla mnie szokiem byly tam zdjecia mojego chlopaka (ona wiedziala ze to m oj chlopak )ktore ja sama robilam nad morzem.od razu wzielam ja w ustronne miejsce kolezanka w tym czasie popilnowala mi syna . pulpeciara tak sie wystraszyla (oczywiscie nic jej nie zrobilam tylko chcialam wyjasnien) wyspiewala wszystko ze sie spotkala z nim podobno raz ze tyl tylko oral tzn ona robila a spotkali sie pare razy tyle ze raz tylko cos bylo duzo pisali pokazala mi historie gg itd byly tam obrzydliwe rzeczy byly tez wzmianki o mnie tzn ona pytala co ze mna on mowil nie dowie sie itd byla wielka awantura on plakal przepraszal blagal o wybaczenie przyjechal z pierscionkiem blagal o reke ja glupia zgodzilam sie wybaczylam uwierzylam w to co mowil a zaprzeczal temu ze byla jakas bliskosc mowil tylko ze pisal z nia i wyglupiali sie z kolega ze to tylko bylo pisanie a ona zmysla z tym spotkaniem .UWIERZYLAM. a pulpetowi zapowiedzialam ze jak moj chlopak sie do niej odezwie ma mi o tym powiedziec ona ma zabronione ozdywania sie do niego obiecywala ze wykresla go z zycia .moje zycie zmienilo sie o 360stopni juz nie bylam ta slodka ulegla panienka zaczelam byc czujna nie moglam mu wybaczyc nie moglam z tym zyc widywalam ja czesto i to bolalo. ktoregos dnia ja z chlopakiem spedzalismy noc ze znajomymi jakas imprezka byla dzwonil do niego tel jego nie bylo akurat odebralam ktos sie rozlaczyl dalo mi to do myslenia bo kto dzwoni o 1 w nocy ? pare dni pozniej jK On poszedl do toalety sprawdzilam jego tel byly tam zdjecia dziewczyny nie zbyt ladnej prawie ogolonej na lyso i smsy od uwaga!!"ryśek"bylo i sporo wiec zobaczylam tresc ciekawa bylam co to za rysiek z ktorym tak pisze intensywnie tresc ich byla taka-"zaluje ze Cie tu nie ma"leze teraz w lozku i mysle jak ylo ostatnio" wiecej nie czyalam on poczatkowo klamal w oczy ze nie wie co to skad po czym przyznal do 1 razowego przypadku z ta kobieta to wydarzenie mialo miejsce przed pulpetem tyle ze ja dopiero po sie dowiedzialam . podobno poznal ja w necie i ona pomagala mu sie rozwiesc dawala rady i on chcac jej sie zrewanzowac (nie chciala pieniedzy) pojechal 400km postawic jej piwo i tak wyszlo ze znalezli sie u niej ale podobno byl tak pijany ze tylko sie calowali nic wiecej nie dal rady to jego wersja . zadzwonilam do tej dziewczyny i ona byla w szoku ze on ma narzeczona i ze jest w zwiazku od roku bo ona z nim byla jakies 6mc temu .powiedziala byla z nim czylii to nie 1 razowy numerek powiedziala tez ze to byl najgorszy czas w jej zyciu nic wiecej nie chciala mowic stwierdzial ze on powinien mi to wyjasnic ona nie chce do tego wracac ma narzeczonego i jest szczesliwa .moj chlopak nie potrafil wyjasnic tego jak zwykle klamal ale ze potrafil dobrze mnie omotac znowu mu uwierzylam od tamtej pory dowiadzialam sie jeszcze i 2 ekscesach jedno z jak sie okazalo dziwka ale on nie wiedzial o tym podobno i to jeszcze w tym mieszkaniu i lozku i poscieli co my kochalismy sie pare godz wczesniej i pozniej tez .nastepne bylo z jaka panna z pod poznania ktorej obiecyawl przez internet i tel zlote gory (ona byla samotna matka ) mowil jej ze ja kocha ze przyjedzie do niej .z nia tez rozmawialam byla zdruzgotana ze ja oszukal bo nic o mnie nie wiedziala szykowala mieszkanie zeby mogl sie wprowadzic (mieszkala 300km od nas) znowu jakos tak zrobil ze uwierzylam w jego przyzeczenia ze nigdy wiecej. z moja siostra tez krecil zobaczylam to w bilingu do tej pory nie wim czy cos bylo czy ne oboje zaprzeczaja (ona ma 40 lat meza i corke ale jest sklonna do zdrad)mowia ze to byly tylko smsy o muzyke i on radzil sie jej jak naprawic co zepsul ze mna NIE WIERZE W TO ale nie potwierdzilo sie nic nie mam dowodow wiec zostawilam to jak jest.to wszystko nie dawalo mi zyc zaczelam go kontrolowac zaczelam pic .on zeby mi udowodnic jak mnie kocha i ze juz jest wierny (bo robilam ciagle awantury jak nie odbieral nie odp nie dawalo mi to zyc jak nie byl ze mna 24h to uwarzalam ze jest z innataka psychoza)wynajal mieszkanie 2 pokojowe dla nas i dzieci ja nie pracowalam siedzialam w domu z 2 maluchow sprzatalam gotowalam prasowalam bardzo wczulam sie w role gospodyni nie chcialam go zawiesc sex znowu byl bardzo udany lecz on bardzo dlugo pracowal nie mial okreslonych godzin wiec bywalo ze wychodzil rano wracal w nocy mnie zabijaly mysli gdzie jest co robi moze znowu mnie oklamuje i jest z inna mowil ze wroci na obiad odgrzewalam 3 razy nie wracal ... kolacje zrobilam uspilam dzieci jego nie bylo zaczela dopadac mnie depresja 2 dzieci nawal obowiazkow sprzatanie gotowanie jak rano zaczynalam sprzatac ogarniac dzieci pozniej obiad spacer sprzatanie po obiedzie a tu juz kolacja kapiel scielenie lozek usypianie dzieci i samotnosc bo go nie ma jest w pracy przerastalo mnie to zawsze mialam 1 dziecko i mieszkalam z rodzicami bylo to dla mnie nowe i wsparcia nie mialam zednego zostawial corke i wychodzil wszystko bylo na mojej glowie po uspieniu dzieci siedzialam sama na lozku sluchalam muzyki z drinkiem w reku i tak mijaly godziny i drinki mysli byly dobijajace myslalam o zakonczeniu zycia nie mialam juz sil. odcielam sie od wszystkich dzwonil tel nie odbieralam nie chcialam z nikim gadac nienawidzilam ludzi pilam patrzylam w dal i myslalam.... parerazy bylam juz za barierka balkonu lecz chlopak mnie zauwazyl i sciagnal mnie (4pietro) nigdy nie upijalam sie gdy byly dzieci dlatego czesto syna zawozilam do rodzicow on corke do swoich jak sie klocilismy oczywiscie bylam po poru drinkach lapalam z noz chcialam sie ciac wzywal na mnie policje nawet bo go bilam lecz gdy przyjezdzala policja nie otwieral im drzwi albo za nim przyjechala zabieral mnie z domu i wywozil po czym przytulal zaczelam sie leczyc brac proszki i udalo sie wyszlam z depresji i nauczylam sie z tym zyc wynajmowalismy tylko 3 miesiace i ja musialam wrocic do siebie on do rodZIcow nie bylo nas juz stac bo stracil prace za jakies przekrety.to wszystko trwalo 2 lata teraz od 2 kolejnych lat niczego nowego sie nie dowiedzialam mam wglad do tel bilingow znam hasla nie mieszkamy razem on zalozyl wlasna firme ja mieszkam z rodzicami jesli chodzi o zdrade umiem z tym zyc lecz jej nie zapomne nigdy nienawisc za to pozostanie do konca zycia nadal nie wierze mu moze miec inne maile tel ktorych ja nie znam nasze zycie jest trodne klocimy sie codziennie ja mu nie ufam nie tylko pod wzgledem zdrady lecz i podkazdym innym wielokrotnie mnie oklamywal nawet w bzdurach ja sie zmienilam i juz nigdy nie bede ta mila ulegla slepo zakochana dziewczyna .nie wiem czy jestem w stanie jakiemu kolwiek facetowi zaufac mam zniszczone zycie ...

proszeDrukuj

Witam Co może pomyśleć żona o mężu gdy: -wie że on ogląda strony porno -śpi osobno czasem razem tylko z powodu seksu -zaszczuwa żone i oskarża o zdrady -potrafi dwa tygodnie sie nie odzywać -w czasie wyjazdu nie odbiera telefonu(5dni) Co żona może o tym myśleć

monogamia z rozsądkuDrukuj

http://degial.bloog.pl/id,6350513,title,Monogamia-z-rozsadku,index.html?ticaid=6acf5

mętlik w głowie...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romanswitam moja sytuacja wygląda następująco. Parę lat temu byłam sama, a jednak był ktoś kto nazywał mnie przyjaciółką tworzyliśmy dziwny "związek". starałam się bardzo by mnie pokochał i powiedzmy, ze wywalczyłam jego miłość jesteśmy "razem" 4 lata z czego około 2 w związku. wydaje mi się po czasie że tą miłość zdobyłam siła... On cały czas pokazuje mi, że nie jestem w jego typie np mówiąc "nie pokochałem Cie za to jak wyglądasz tylko za dobre serduszko..." niby miłe ale z drugiej strony nie czuję się przy nim w ogóle atrakcyjną kobietą... Bardziej kumplem który sprząta gotuje zawsze jest w domu czeka pójdzie z nim do łóżka... no i właśnie tak sobie trwamy cały czas, wierzyłam że coś zmieni się na lepsze niestety nie zmienia się i słyszę "dobrze wiedziałaś jaki jestem, nie zmienię się jeśli się męczysz i Ci coś nie pasuje tam są drzwi" bardzo romantyczne prawda ?? a ja tak się staram.... boli mnie również to że niejednokrotnie koledzy i piwko jest ważniejsze ode mnie ech no ale przejdźmy do najważniejszego. Gdy byłam taka bardzo zauroczona i walczyłam o miłość pojawił się "ON" niestety na oczach miałam klapki, nawet nie zauważyłam że spodobałam się innemu wiec traktowałam go jak kumpla. później wyjechał za granice i szczerze powiem że zapomniałam w sumie o jego istnieniu. I wrócił niedawno na urlop spotkaliśmy się długo rozmawialiśmy o swoich problemach ogólnie o życiu... Przyznał mi się że od momentu jak mnie poznał zakochał się ale ja nie widziałam tego wiec odpuścił... teraz jest z kobietą mają dziecko z opowieści wiem, że nie układa się im za dobrze no ale wiadomo mają pociechę, on czuje się niedoceniany w związku czuje się po prostu nikim. Rozmowa bardzo zbliżyła nas do siebie na tyle że... na którymś spotkaniu wylądowaliśmy razem w łóżku pomyślicie że dla sexu i tu was zaskoczę leżeliśmy przytulaliśmy się rozmawialiśmy śmialiśmy było naprawdę miło nawet usłyszałam że jestem piękna ;) i że coś ciągnie go do mnie i zależy mu na mnie... Wczorajszej spotkaliśmy się niestety ktoś nas widział i sprawa się wydała... dodam że nie przytulaliśmy się po prostu spacerowaliśmy. dostałam telefon z oświadczeniem "nie masz po co wracać" wiec nie wróciłam znów noc spędziłam w jego ramionach. teraz jestem w pracy nie wiem co mnie czeka po powrocie do domu. mam straszny mętlik w głowie, on ma rodzinę ja nie wiem co mam na ta chwilę. w dodatku wyjeżdża niebawem. POMOCY ;(

Odebrane własne egoDrukuj

Witam. Przyznam, że ucieszyłam się kiedy znalazłam tą stronę. To pewnie chore cieszyć się z tego, że są ludzie w podobnych sytuacjach do mojej, ale człowiek we wszystkim szuka pocieszenia, ulgi, porady, jakiejkolwiek nadziei na kolejne dni. Nie przypuszczałam, że zdrada jest aż tak powszechnym problemem. Niestety i ja jej doświadczyłam. Nie będę pisać o bólu, o cierpieniu, o całkowicie zniszczonym poczuciu własnej wartości. Nie będę też pisać o samotności, o upadku wszelkich morali i o poczuciu wstydu, o poniżeniu i beznadziejności w jakiej aktualnie tkwię. Chciałabym tylko wiedzieć czy można wybaczyć? Czy jest to możliwe? Czy można zapomnieć? Czy można pozbyć się tej chorej obsesji jaka mną rządzi, tych wszystkich podejrzeń co do JEGO najmniejszych ruchów. Piszę w formie teraźniejszej, bo zdecydowałam dać MU, NAM szansę. Ciągle się zastanawiam, że może źle zrobiłam i czy jestem na tyle silna żeby przez to przejść? Może te moje wahanie co do naszego być albo nie być jest znakiem, że już go nie kocham? Że tak naprawdę to nie ma sensu. Że stało się zbyt wiele złego. A co się tak w ogóle stało... Od samego początku wiedziałam jakim ON był człowiekiem, wiedziałam, że nie miał łatwego życia, że sytuacje jakich doświadczył wywołały pewien ciąg wydarzeń. Zazwyczaj spokojny człowiek, niesamowicie inteligentny, osiągający sukcesy naukowe i zawodowe w pewnym momencie swojego życia zaczął szukać oderwania od krzywd jakie go spotkały w seksie z innymi. Zaczął interesować się seksem grupowym, swingiem. Poznał kobietę, z którą mógł spełniać swoje fantazje erotyczne ale poza tym nic ich nie łączyło. Z resztą spotykał wielu ludzi. Robił rzeczy które większość nazwała by złymi rzeczami. W końcu w ciągu losowych wydarzeń świat pozwolił nam się spotkać, zakochać... On opowiedział mi o tym wszystkim co robił. Powiedział też, że dzięki mnie wie, że to było chore. Mówił, że chce uciec od tego syfu, że kocha, że nigdy tak mu nie zależało - i tak było. Czułam to, wiedziałam. Minął rok, zaczęłam czuć, że coś przede mną ukrywa, że mnie okłamuje. Potrafił mówić mi, że nie ma ochoty na seks, tłumaczyć to nadmiarem nauki i pracy, ja to rozumiałam. Rozumiałam do momentu kiedy podczas którejś z tego typu wymówek poszłam spać i przebudziłam się w nocy widząc że światło u niego w pokoju się świeci. Wstałam i zajrzałam co robi. To co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Oglądał pornografię dot. seksu grupowego, rozmawiał z obcymi kobietami na czacie i masturbował się. Nie zareagowałam gniewem, chciałam to wyjaśnić, zrozumieć, sama mam swoje zboczenia. Obiecał, że to się nie powtórzy. Niestety skłamał, po raz kolejny. Nie raz znajdowałam w historii strony jakichś portali randkowych lub zwykłych pokoi czatowych. Nie zawsze zdążył wszystko usunąć. Rozmawiałam z nim o tym, mówiłam jak mnie to boli, on tłumaczył, że to tylko głupie rozmowy, taki to cyber seks. Próbowałam wkręcić się w ten jego świat, sama zaczęłam wchodzić na czaterię szukając odpowiedzi co w tym fajnego i dlaczego to robi. Zaczęłam z nim rozmawiać o swingu, pytałam czy jeszcze o tym myśli, czy tęskni za tym. W końcu przyznał się że zdarza mu się o tym myśleć, ale ja jestem ważniejsza. Naprawdę próbowałam to zrozumieć, polubić, niestety nie udało mi się. Prosiłam żeby więcej z nikim nie rozmawiał przez internet, prosiłam żeby nie odpisywał na smsy swoich koleżanek z przeszłości z którymi chodził na takie imprezy. Mimo, że obiecywał, przysięgał, mimo że go kochałam, czułam że dalej coś jest nie tak, że coś ukrywa. Mimo, że mieszkaliśmy razem, widywaliśmy się góra 4 razy w tygodniu, bo miał taką pracę. Lekarz, 24-godzinne dyżury, czasami 3 razy w tygodniu. Któregoś dnia przyszedł jak zwykle po pracy do domu i w najmniej oczekiwanym momencie oświadczył mi się mówiąc, że "chce się ze mną zestarzeć" - wiem, że wtedy mówił prawdę. Zdziwiło mnie to, bo wydawało mi się, że stanie się coś strasznego, a tu taka cudowna niespodzianka. Niestety moje szczęście nie trwało długo. Kilka miesięcy później, kiedy on był w pracy, zaczęłam myśleć, że może spełniłabym jego fantazje i spróbowała znaleźć jakaś chętną do trójkąta kobietę, lub parę, pogadać, spróbować się do tego przekonać, wiedziałam jak mu na tym zależy. Weszłam na czat, zaczęłam przeglądać loginy i nagle moim oczom ukazał się login, którego ON zawsze używał. Zagadałam, udając samotną kobietę szukającą przygód. Chwycił przynętę. Pisaliśmy o seksie, proponował spotkanie. A kiedy myśląc, że rozmawia z napaloną dziewczyną, namawiał ją do spotkania, to do mnie pisał smsy, że "kocha i tęskni". Okropnie bolało, ale nie mogłam przestać, od jakiegoś czasu szukałam dowodu. Pobiegłam do sklepu po kartę startową do telefonu i do domu mojej koleżanki prosząc żeby porozmawiała z nim przez tel (była to jedna z nielicznych osób, której głosu on nie kojarzył) i umówiła ich na spotkanie. On chciał mieć pewność, że to nie blef więc rozmowa telefoniczna była koniecznością. Jak zaplanowałam tak się stało. Umówił się z nią (ze mną) w mieście obok, tego samego dnia kiedy to rzekomo był w pracy. Na miejsce spotkania przyjechałam ja. Przyszedł. Prawie zemdlał jak mnie zobaczył. Myślałam co by było gdyby to była inna kobieta, prawdziwa kobieta. Przespałby się z nią, a potem wrócił do domu na ciepły obiadek i opowiadał jak to było ciężko w pracy. Czułam wstręt i byłam przerażona. Każde z nas praktycznie bez słowa udało się w swoją stronę. Wiedział, że jak teraz będzie próbował coś wyjaśniać to wybuchnę atakiem furii. Wróciłam do domu, spakowałam wszystkie jego rzeczy i kazałam mu je zabrać. Odwlekał to, błagał o przebaczenie, mówił że kocha i że pragnie spędzić resztę życia tylko ze mną, że to jego chore zboczenie, że nie panował nad tym od jakiegoś czasu. Przez tydzień nękał mnie smsami, bał się przyjechać. Wiedział, że go wyrzucę. Chyba czekał aż pierwsza fala emocji opadnie. Odpisywałam mu, pisałam że nie wierzę w to co się stało, pytałam jakim jest potworem skoro mi to zrobił. Spytałam w końcu ile razy mnie zdradził. Przyznał się do dwóch spotkań. Posuwał obce kobiety w swing klubach. To był gwóźdź do trumny, myślałam, że ból rozerwie mi głowę i płuca. Po paru dniach otrzeźwiałam, zaczęłam myśleć. On ciągle błagał... W końcu przyjechał, wygłosił przemowę, jakim to jest dupkiem i że nie ma po co żyć beze mnie. Stwierdziłam, że dam mu szansę. Podjęłam ta decyzję w żalu i przerażeniu co zrobię bez niego. Teraz widzę, że nie jest łatwo. Nad moim życiem panuje obsesja. Minęło parę dni od jego powrotu do domu, a ja w każdym jego ruchu doszukuje się kłamstwa, nie mówię mu o tym, ale walczę sama ze swoimi zmorami. Ten strach mnie zżera od środka. Zastanawiam się, ciągle się zastanawiam jak możliwym jest żeby osoba która kocha potrafiła zrobić coś tak potwornego. Przecież jeżeli kocham to będę robić wszystko żeby nikt nie skrzywdził mojej miłości, tej ukochanej osoby, a nie samemu wyrządzać jej krzywdę. Nie wiem jak będę żyć. Nie wiem czy można odbudować zaufanie, nie wiem czy dobrze zrobiłam. Czuję ból... gniew... złość... żal... wstyd... czuję, że staję się nic nie warta.

ZEMSTA CZY CZŁOWIECZEŃSTWODrukuj

Witam:) Praktycznie od pół roku wpadam na ten portal i czytam Wasze wpisy, które utrzymują mnie przy życiu ale też i czasem dodatkowo dołują. Niektórym moja sytuacja może wydać się troszkę odmienna, gdyż sprawa dotyczy dwóch kobiet ale myślę sobie, że uczucia są te same niezależnie od obiektu miłości. W skrócie opiszę swoją sytuację, byłam z kobietą w związku 8 lat, ona młodsza ja starsza. W styczniu dowiedziałam się z maila że ma romans z kobietą ze swojej pracy. Kobieta od niej starsza o 17 dwukrotna męzatka z synem 17 lat. Odeszła, mówiąc że kocha ale się zakochała i ze kończy ten rozdział. Oczywiście zabolało i oczywiście przechodziłam te wszystkie etap od niedowierzania przez ból, rozpacz itp. Przeżyłam, zmieniłam się i fizycznie i wewnętrznie. Jestem silniejsza dojrzalsza i nawet mogę chwilami powiedzieć że szczęśliwa(choć wciąż sama). Jednak pozostało wciąż coś we mnie....gdybym powiedziala, że ją kocham-skłamałabym, że nienawidzę -również. Nie umiem określić uczuć, gdyż podlegają wiecznym huśtawkom. W sercu jest tylko jedno, chęć zemsty...tego chce i to jest we mnie, gdzieś na dnie. Chciałabym się zemścić albo chciałabym by życie ją dopadło. Wiem, nie powinno się nikomu życzyć czegoś złego ale.....jak to jest, że nasze katy chodzą po ulicy bez sprawiedliwości i robią co im się żywnie podoba?to jest niesprawiedliwe i to my oszukani, skazani już cierpiący dodatkowo cierpimi. A może to coś ze mną jest nie tak? może coś poradzicie?

PomocyDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansPiszę w tym dziale, gdyż tylko on pasuje do mojego problemu. Na początku chciałbym zaznaczyć, że nie zdradziłem swojej partnerki. Po prostu chciałbym, znać zdanie innych ludzi na mój problem. Mam 19 lat i Jestem 3 lata z moją dziewczyną. Jestem rozdarty ponieważ nie wiem co robić. Chce ją zdradzić i teraz jest pytanie "dlaczego" Dobrze wszystkie pary się kłócą itd. itd. Kocham ją, nie zdradziła mnie, ale przez to że wierze iż będzie lepiej chce z nią być. Nie było za wesoło ale powoli odczuwam, że ona mnie odpycha. Mówi że kocha, ale gdy dochodzi do rozmowy na ważny temat np.: czemu nie porozmawiałaś ze mną na temat dyskoteki tylko wspomniałaś tydzień wcześniej, potem powiedziałaś, że to obgadamy i gdy przyszedłem nic nie powiedziała, a gdy szedłem do pracy na popołudnie to pow do mnie i kumpla życzcie nam (jej(18) i jej bratu(15lat) dobrej zabawy) to tylko jeden przykład z wielu innych. Ona nie wystawia do mnie pierwsza ręki. Chciała mnie zostawić dlatego, że nie chciało mi się z nią chodzić na dyskoteki zamiast ze mną porozmawiać i powiedzieć, że to dla niej ważne. Jak jest problem to ona potrafi tylko spuścić głowę i powtarzać nie wiem... Mówię do niej rozmawiaj przecież nie bije nie krzyczę a ona dalej nic... Po tym zajściu poszedłem z nią na dyskotekę i po rozmowie z jej koleżanką wybiegłem z dyskoteki bo mnie zdenerwowała przypominając mi tą sytuajcję i powtarzając żebym się nie kłócił... Myślicie, że moja dziewczyna wybiegła za mną? NIE. Siedziała tam dalej, gdy napisałem do niej sms że mi smutno to ona że bedzie za jakas 1h w domu... No ludzie... ale ją kocham :( Nie wiem co robić. To jest jeden problem... Drugi problem to łóżko gdyż ona nie angażuje się :( ja robie co moge staram się by bylo jej jak najlepiej chce odkyrwać coś nowego a ona potrafi tylko położyć się na plecach :( czasem przejmuje inicjatywe albo bardzo rzadko :( mimo tego ją kocham :( miałem okazje nie raz ją zdradzić ale tego nie zrobiłem. I od jakiegoś czasu chce to zrobić i nie wiem co na to poradzić :(

Zdradzony, okłamywany itd....Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam was, chciałem na wstępie opowiedzieć swoją historię i abyście spojrzeli na nią ze swojej strony. Żonę znam od 10 lat, 5 lat chodzenia i 5 lat małżeństwa i wspaniała córka 2,5 roku. Ale do rzeczy. Była moją prawdziwą pierwszą miłością życia, zakochałem się po uszy, lecz po kilku miesiącach chodzenia przyszedł pierwszy kryzys. wtedy miała zaledwie 18 lat, nowy kolega z klasy ją zainteresował-niby rajdowiec , jej to zaimponowało i zaczęło się psuć. Po 4 miesiącach niby się rozstaliśmy, i miał być koniec. Ale wróciła, błagała, że to był błąd, przebaczyłem bo ją kochałem. Mówiła, że się z nim tylko spotykała i nic nich nie łączyło, tylko jakaś młodzieńcza głupia przyjaźń. Potem przez ok 1,5 roku wszystko było ok. Pracowała w dużej firmie i studiowała. I znowu to samo coś nie gra. Od niej z pracy, kolega bardzo się z nią zaprzyjaźnił, jak się później okazało były liściki itd. Nasz związek szedł ku końcu. Jednak ta znajomość jej się nie udała i nic z tego nie wyszło. Ale zaczęła kręcić z innym kolegą, lecz ja o o niczym nie wiedziałem. Nasze drogi się prawie rozeszły. Spotykaliśmy się rzadko, praktycznie nie byliśmy razem. Ona mówiła, że z nikim nie jest itd. Życie toczyło się dalej. Przyszły święta, BN i jakoś próbowaliśmy się zejść. Było fajnie, sądziłem, że może się to wszystko jakoś ułoży. Wróciliśmy do siebie. Było ok, do czasu. Coś mi nie pasowało, telefony do niej częste. Nie chciała odbierać i wykręcała się z odpowiedzi kto to itd. W końcu popytałem ludzi, i znalazłem gościa. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem aby dał nam spokój, lecz on mi to samo powiedział, czemu niszczę mu związek. Byłem w szoku. Moja dziewczyna mnie okłamywała. Chciała być ze mną, ale trwała w innym związku. Teraz gdy sobie o tym przypominam, to po prostu zdradzała tamtego chłopaka ze mną. Rozstałem się z nią. Błagała ale nie uległem. Poznałem inną dziewczynę, było do czasu ok.Ale to nie to czego chciałem. W sercu dalej kochałem tamtą mimo, że tak zrobiła. Minęło 5 miesięcy, byłem sam. Wróciły wspomnienia, te dobre i dziwnym zrządzeniem losu wróciliśmy do siebie. Przyjąłem, jej postępowanie, za niedojrzałe wybryki, że musiała się wyszaleć jak każdy. Postanowiliśmy, że koniec szaleństw i albo jesteśmy ze sobą albo nie. Był ślub itd. 2 lata było wszystko ok. Staraliśmy się o dziecko. Udało się. Gdy była w ciąży, brak zbliżeń z kobietą dał mi się we znaki. Hormony mi tak buzowały,że odwaliło mi. Siedziałem na necie wieczorami i oglądałem strony xxx. Żona mnie przyłapała. Chciała się nawet rozstać z tego powodu, że ją psychicznie zdradzałem. Nie chciała mi tego wybaczyć choć jej tłumaczyłem, że brakowało mi jej bliskości itd. Czas dalej leciał, urodziła się córka, wszystko powracało do normy. Żona całą swoją miłość przerzuciła na dziecko. Praktycznie mnie odstawiła na bok.Wiedziałem, że tak się dzieje po porodzie, starałem się jak mogłem być blisko niej. Nie było super. Ale, byliśmy razem i życie toczyło się dalej. Kochaliśmy się, ale ona czuła do mnie uraz psychiczny, podkreślała mi to. Gdy wróciła do pracy po 1,2 rocznej przerwie, zaczęliśmy się oddalać od siebie. Mieliśmy wtedy jeszcze plany z zakupem mieszkania ale się nie udało. Wtedy zaczęło się coś psuć. Czego wtedy nie widziałem. Myślałem, że to kolejny jakiś mały kryzys. Żona coraz rzadziej ze mną sypiała, czułem, że coś jest nie tak. Pracowała wtedy jeszcze jako pracownik lecz dostała szanse i awansowała na stanowisko kierownicze, bo jej kolega musiał je opuścić. Zaczęły się smsy, wyjścia wieczorne, telefony. Mówiła,że na spotkania z klientami. A ilość telefonów i smsów była uwarunkowana tym,że po koledze zostało mnóstwo spraw, które między sobą musieli wyjaśniać. Wierzyłem w to nie miałem wyjścia. Żona przestała ze mną sypiać. Zaczęły się awantury, powiedziała, że nie potrafi ze mną być bo ma uraz psychiczny itd. Mieliśmy córkę, więc żyliśmy dalej mając nadzieje, że może jakoś się wszystko da posklejać. Żona zaczęła bardzo dobrze zarabiać, zaczęła mnóstwo kasy wydawać na ubrania, fryzura itd. Mówiła, że musi wyglądać, bo ma taką pracę. Ja coraz bardziej się uświadamiałem, że ktoś musi być w jej życiu. Ona stanowczo mówiła, że łączą je z kolegą tylko kontakty zawodowe. Nasze pożycie małżeńskie praktycznie przestało istnieć. Awantury, itd. Co raz większa trauma. Cały czas smsy, wyjścia itd. Byłem już u skraju wyczerpania. Rodzina jej stała za nią. I w końcu miesiąc temu nie wytrzymałem, była awantura, wyprowadziła się z dzieckiem do matki. Zostałem uznany za winnego, wraz z moją rodziną, że to wszystko się rozsypało. Prosiłem, ją abyśmy razem zamieszkali i zaczęli wszytko od nowa. Nie chciała się zgodzić. Wynajęła mieszkanie, bo ją było stać. Wydała kilka tysięcy na urządzenie jego. Wtedy powiedziała mi, że jak wszystko się uspokoi i odpoczniemy od siebie to zobaczymy. Miał to być 3 tygodnie. Zgodziłem się nie miałem wyjścia. Czułem się winny. Pomogłem, jej pod remontować mieszkanie, przewieźliśmy meble i inne rzeczy potrzebne do codziennego życia. Miałem nadzieje, że będę z nią. Ja osobiście wyprowadziłem się z domu rodzinnego, bo nie potrafiłem siedzieć w pustych ścianach sam. Gdy się o tym dowiedziała, powiedziała mi że mogę zamieszkać z nią. Chciałem, lecz ona praktycznie mnie wyprosiła, bo umowa była taka, że odpoczniemy od siebie. Miałem wtedy urlop więc opiekowałem się dzieckiem. Przyjeżdżałem co dziennie, lecz nie było porozumienia żadnego, wręcz odwrotnie. Uświadamiałem sobie powoli, że chyba to już koniec. Lecz nadal liczyłem na cud. Nawet dogadaliśmy się, że pójdziemy na terapię małżeńską. Lecz pewnego dnia, gdy chciałem zostać aż dziecko pójdzie spać, powiedziała mi że mogę już jechać, czułem się jakby mnie ktoś z pociągu wyrzucił. Poczułem, że coś jest nie tak. Postanowiłem pojechać wieczorem i ją sprawdzić. I co zobaczyłem, zdradę. Moja żona zdradzała właśnie mnie z kolegą tym o którym wcześniej pisałem. Przeżyłem, szok. Moje przypuszczenia okazały się prawdą. Wszytko było chyba ukartowane. Obserwowałem ją później przez kilka dni i był praktycznie codziennie i zostawał na noc. Po kilku dniach odnalazłem, żonę kolesia. O niczym nie wiedziała. Mają 2 dzieci. Zrobiliśmy nalot i skończyła się ich sielanka. Przez ten cały czas gdy ją obserwowałem, pytałem czasami co robiła z dzieckiem wieczorami itd. i kłamała jak z nut. Po tym wszystkim, zero skruchy, jakiegoś przepraszam. Nic. Tylko rozwiodę się z Tobą i tyle. A wyszło na jaw, że ona okłamywała mnie, jego również, on okłamywał swoją żonę i okłamywał również moją żonę bo był normalnie w związku, rzadko nocował ale był. Mojej żonie powiedział, że rozstał się z żoną 5 miesięcy temu i z nią nie mieszka i mu uwierzyła. Gdy były emocje chciałem w 100% rozwodu z orzeczeniem o jej winie. Byłem u adwokata, ale dowody jakie mam są za słabe. Na razie się wstrzymałem, bo myślę o córce. Ona zachowuję się jakby się nic nie stało. Tamten wrócił do żony chyba mu wybaczy. Ale ja chyba nie potrafię. Chciałbym dla córki aby miała normalną rodzinę ale czy warto, żyć z osobą która mnie poniża i kłamie prosto w oczy i zdradza z taką premedytacją nie wiem. Długa to historia ale prawdziwa. Wiem, żę może winny jestem temu w jakimś stopniu ale czy tak ludzie powinni sobie robić nawzajem. Ona nie wiem czy wyciągnie z tego jakieś wnioski. Na razie nie widzę tego. Pytanie czy ją kocham, sam nie wiem. Sądzę, że świeczka zgasła z momentem gdy się o tym wszystkim dowiedziałem. Oceńcie sami, co byście zrobili na moim miejscu. Dziękuje.