Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

zona Potifara01:43:40
Mari199902:33:33
Crusoe02:34:59
# poczciwy03:23:46
Roszpunka1903:50:17

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NieSypiam
04.05.2024 20:06:38
NowySzustek pozdrawiam cie ziomeczku, dzięki za wszystko i oby ci się wiodło. Ja wyszedłem na prostą i wszystko u mnie dobrze (bez szona) Uśmiech Uśmiech Uśmiech

Matsmutny
03.05.2024 06:00:21
.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Obsesja? Czy zdrada? Tylko zdradzający to wie.Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęZacznę od tego że rzuciłem kobietę którą kochałem, bo podejrzewałem zdradę! Nie wiem już sam, nie wiem co myśleć! Czy się myliłem czy nie. Pomocy!!! To będzie długa historia ale będę wdzięczny za wasze opinie. Na pewno was zaciekawi bo może ktoś z was miał bardzo podobne sytuacje w życiu. To sytuacja nr. 1 A więc tak: po nie udanym wcześniejszym związku ( wieloletnim ) poznałem Ją. Wprowadziła się na stancję w której mieszkałem. Od razu wpadliśmy sobie w oko. Od razu zaczęliśmy flirtować i spać w jednym łożu ( jeszcze bez seksu ), ale nie mogliśmy się aż doczekać zbliżenia!! Po tygodniu stało się. I od tond bzykaliśmy się codziennie przez 2 miesiące aż trochę zwolniliśmy. Zgadywaliśmy się w wielu kwestiach i było super. Pewnego razu przyjechał do mnie kolega abym go przenocował - nocował u mnie już kilka razy ale Jej wtedy nie było. Była u siebie w rodzinnym domu. A tym razem Ona była. Wypiliśmy pa dwa browarki i poszedłem się myć oni sobie gadali. Jak wróciłem to pościeliliśmy sobie łóżka ( kolega w innym pokoju ). Kolega przyszedł w samych majtkach zapytać czy nie mamy ładowarki do telefonu a ona gapiła się na jego przyrodzenie i się uśmiechała. Jakoś dziwnie poczułem że ma na niego chcicę. Pokochaliśmy się tego wieczora ( Kochaliśmy się bez prezerwatyw bo brała tabletki.) i po jakiejś chwili poszedłem do toalety a jak wróciłem to ona zapytała co kolega robi. Zdenerwowałem się i zaniepokoiłem, odpowiedziałem że co ona się o niego tak martwi. Ona się przytuliła i zaczęła się tłumaczyć że tylko tak pyta. Moja czujność poległa ( spałem ) mimo że chciałem udawać że śpię. Spaliśmy nago bo było dosyć ciepło w pokoju. Rano jak się obudziłem ona była w piżamie. ???? Panowała jakaś dziwna atmosfera! Raczej przy śniadaniu się rozmawia a tu były jakieś dziwne spojrzenia po sobie (tępe), dziwna cisza. Kolega już do mnie nie dzwonił więcej i minęło już z 6 mies. Na prześcieradle w pokoju w którym spał były plamy spermy - sprawdziłem popołudniu.. Ale prześcieradło było po kolesiu który mieszkał w tym pokoju kilka dni wcześniej. Ale wątpię żeby sam sobie zabrudził prześcieradło i spał na nim. - sam nie wiem. A może z niej wyciekło bo nie miała czym się wytrzeć? Jak zrobiłem jej scenę zazdrości ( nie mówiąc oczywiście że podejrzewam ją o zdradę, tylko mówiąc o tym że się tak dopytywała o niego i takie tam ) to odpowiedziała mi że to Ja mam dziwnych kolegów którzy wypytują o rozmiar stanika bo ma fajne piersi - Jak ja brałem prysznic. SZOK!!!! Ale pomyślałem że Ja zaczynam se coś wyobrażać, jakieś chore teorie. Miała dziwne reakcje na np. idzie ze mną z plaży i przejeżdżają kolesie samochodem i nadusili klakson oraz pomachali przez otwartą szybę ręką na nią ( szła w bikini więc się nie dziwię bo zajefajna laska z Niej) a Ona im odmachała, przecież to brak szacunku dla mnie - jak by Mnie tam nie było. Jak jakiś lachon. Wychodzi podpity koleś z baru a my siedzimy na przeciwko wejścia i się uśmiecha i lampi na nią a Ona odwzajemnia uśmiech i się gapi na niego. A Ja przecież stoję obok. Inna by tego frajera olała!!! Mówię Jej że Ją Kocham i nie słyszę odpowiedzi. Pytam: Ty mnie nie kochasz? Kocham ale nie mam takiej potrzeby nadużywania tych słów. Raz nawet przez 1,5 tygodnia sama z siebie nie powiedziała mi że mnie kocha dopiero jak ja pierwszy powiedziałem to Ona odpowiedziała że też mnie kocha. Sytuacja nr. 2 Ale dalej jesteśmy w związku z 3 miesiące później Zjechaliśmy z Warszawy na stałe w rodzinne strony (mieszkaliśmy od siebie 60 km, Ja w mieście a ona na wsi blisko miasta). Planowaliśmy wynająć mieszkanie gdzieś u nas i szukać pracy. Nocowałem u niej z dwie noce ale nie było jak się pokochać bo rodzice za ścianą itp. a mamy po 25 lat.? Mówiła że potrzebuje warunków i nastroju. Rozumiem. Nasz sex trochę się ilościowo skurczył - raz na tydzień .... Pojechałem do siebie do miasta na jedną noc a Ona zaplanowała wypad do przyjaciółki (siostra Jej byłego o czym nie wiedziałem ) wyszła o 20.00 dzwonie 21.30 a Ona jeszcze u koleżanki - słyszę jak tam coś gadają i piją piwko sobie, śmiechy jakieś ich - spoko myślę. Dzwonię 23.30 Ona mówi że jeszcze u koleżanki!? Ale nie słyszę już echa w pokoju, ich rozmów tylko Ją przez telefon i brak jakiegokolwiek pogłosu. Mówi że już nie długo wraca żebym się nie martwił że przecież koleżanka mieszka niedaleko. Ruszyło mnie to!! Że coś jest nie tak. I była jakaś nie wyraźna. Wsiadłem w samochód i pojechałem do niej pod dom i czekam aż wróci. Napisałem jej o 24.45 że kładę się spać, a ona 15 min później mi odpisała że też zaraz kładzie się spać tylko umyje zęby. A Ja przecież jestem u niej pod domem a Ona jeszcze nie wróciła. Przejeżdżał samochód i jakaś para w nim, pomyślałem że to Ona i że złapie ich razem, okazało się że to nie Ona więc wracam pod dom i widzę światło. Wkurzyłem się że nie widziałem kto Ją przywiózł. Ale podchodzę do drzwi i pukam. Otwiera mi Ona drzwi pijana jak nie wiem co, zrobiła wielkie oczy i sie cała zaczerwieniła. Co ty tu robisz? Sprawdzasz mnie? Wejdź mówi - ale Ja nie chciałem. Pytam gdzie była? A Ona że u koleżanki (ze zdziwieniem że co? Nie wolno sie Jej napić z przyjaciółką? ) i koleżanki mama Ją przywiozła samochodem i że miała zostać bo koleżanka Ją prosiła ale uparła się że jednak idzie do domu. Wkurzony obróciłem się i pojechałem do domu 60km. Nie mogłem spać więc pojechałem do Niej 60 km. Na podjeździe do domu znalazłem chusteczkę ze śladami jak by se krok wycierała ze spermy - wiem jak taka wygląda bo przecież jak my się kochaliśmy to non-stop to robiła. Jej babcia rano mnie wpuściła o 6.00 wszedłem do jej pokoju waliło wódą że szok, Ona śpi, na krześle wisiały jej ciuchy i majtki chwyciłem je w dłonie i powąchałem, całe pachniały jej kroczem i były jeszcze wilgotne. Miałem spocone dłonie więc kilka razy sprawdzałem czy to moje dłonie są wilgotne cze majtki. Siadłem na krześle i czekałem aż się obudzi. Jak się obudziła to mnie ochrzaniła że nie daje jej spać a Ona przecież ma kaca. Mówiła że miała zaraz iść do domu ale że koleżanki brat przyszedł i przyniósł bimber i se trochę wypiła i się zasiedziała bo było tak fajnie, że se gadały i że se wymyślam że nie wie o co mi chodzi i że ona nic nie wie o żadnej chusteczce. Że jestem chorobliwie zazdrosny. Ale przecież koleżanki brat to jej były!!! ( Się po ksyfce wydało bo mi już kiedyś o nim opowiadała ). Wytłumaczyła mi że to już przeszłość że się już tylko kolegują a poza tym On ma dziewczynę i że Ona mnie kocha że co Ja se umaniłem. Dałem se spokój, jakoś mnie przekonała, nie do końca ale jakoś. Może z braku nie zbitych dowodów? Jak się później okazało to pomiędzy mną a jej poprzednim partnerem ( czyli w ciągu roku), mówiła że tylko raz uprawiała sex z facetem i to z jej byłym jak se kiedyś na imprezie popili i im się tak jakoś potoczyło, i to był właśnie brat przyjaciółki który przyniósł bimberek znaczy nie odpowiedziała mi który jej były to był ale jak zapytałem czy to on to odpowiedziała że: "po co mi to wiedzieć". Wszystko jasne!! Od tego momentu stale utrzymywała kontakt z tym swoim byłym ( przyjaciółki bratem), pisali jakieś nie winne smsy, co słychać i co tam u ciebie. Sytuacja 2 i 3 to nie zbyt odległy odstęp czasowy ok 3 tyg. Byliśmy na wczasach nie daleko jej rodzinnych stron, jakieś 50 km. Pogoda była do bani. Były coś napisał i raz dzwonił ale nie słyszała więc nie odebrała. Kochaliśmy się pierwszego dnia pobytu było super. Parę dni się nie kochaliśmy bo miała okres ale w przed ostatni dzień uprawialiśmy sex ale nie udany. Znaczy się Ja trochę "wyposzczony" i po długiej grze wstępnej szybko bardzo doszedłem. Ona jak się zorientowała to już nie chciała mimo że Ja nadal gotowy do pracy. Atmosfera została do du..y. Następnego dnia musiałem jechać bo Jej brat mnie prosił. Ona została mimo że mogla jechać z nami ale nie bo pierwszy dzień ładnej pogody to po co pojedzie. Tak to się popala - mimo że i tak wszyscy na plaży wyglądali jak młynarze bo ona była brązowa.Wieczorem się kochaliśmy jak wróciłem - było fantastycznie, dwa razy pod rząd - ale ona nigdy nie była taka luźna - setki razy się kochaliśmy i przed i po okresie i zawsze była bardzo ciasna. Jak się zaczynaliśmy kochać to powiedziała tylko delikatnie bo od tamponów jest jakaś wrażliwa i tak głupio na mnie patrzyła. Sytuacja Nr. 3 ostatnia Po powrocie z wakacji zostałem na parę nocy u niej. Wróciliśmy w niedzielę wieczorem poniedziałek był bardzo pracowity Ona prała wszystko po wakacjach a Ja pomagałem jej bratu przy domu, byliśmy strasznie zmęczeni na koniec dnia wypiliśmy po piwku i domownicy poszli spać już o 22.00. Nasza ostatnia noc!! Z poniedziałku 2-go na wtorek 3-go Sierpnia 2010 Ona poszła sie ostatnia myć, Ja czekałem w łóżku. Po prysznicu przyszła zabrała jakieś cążki pilniczek, lakier, telefon i poszła do łazienki. Poszedłem o 23.30 do niej bo byłem zaniepokojony co Ona tak długo robi. Była jakaś zła poddenerwowana. Ochrzaniła mnie dlaczego łażę że wszystkich pobudzę. Ja mówię że nie mogę spać i że idę zapalić na podwórko. Jak wróciłem to razem poszliśmy do łóżka. kręciła się coś. Chciałem nie zasnąć ale zmęczenie i piwko mnie uśpiły mimo że znów chciałem czuwać. Obudziłem się o 4.00 jak ona że niby się przekręca - nie zaspana a oczy jak 5 zł. - zakradała się do łóżka jak nigdy. Coś mnie tknęło!! Nie mogłem spać. Wstałem o piątej i pojechałem po fajki na orlen. Wjeżdżając na posesję przed furtką na trawie zobaczyłem ślady opon jak ktoś podjeżdżał i wycofywał, bardzo wyraźne. Rosa zdążyła je pokryć ale to 5.00 rano najbardziej wtedy osiada. Jak wychodziłem palić przed 24.00 to jeszcze tego nie było. Wysiadłem i zobaczyłem na trawie ślady stóp do furtki gdzie tylko korzysta się z niej jak brama jest zamknięta a to rzadkość, tej nocy była zamknięta. Poszedłem do domu i sprawdziłem jej kapcie w których chodzi po domu, od środka były wilgotne (takie z zewnątrz jak by ze skóry, a od środka meszek jak w skórze). Jeszcze bardziej zdenerwowany wyszedłem znów zapalić. Jak wróciłem do domu poszedłem do łazienki szukać jeszcze śladów. W koszu na śmieci znalazłem zwitek papieru toaletowego, cały był mokry!!! Zdesperowany tym wszystkim chwyciłem go w dłoń i powąchałem - co jak co ale zapach spermy rozpoznam nie omylnie a to był właśnie ten zapach!!!! To był świeżo zamoczony kawałek papieru. Jeszcze bardzo mokry!!! I skąd papier toaletowy w łazience??? Poczekałem aż wstanie do 7.00 Mieliśmy jechać do naszych znajomych do warszawy na noc. Wyszykowała się i wyszła z torbami przed dom i wtedy podeszliśmy do bramy i przedstawiłem jej moją wersję wydarzeń z takim opanowaniem ze stoickim spokojem i bez obelg oraz wulgaryzmów - jak koleś z kronik XX wieku. Jej reakcja: - tępym wzrokiem patrzyła na mnie i zapytała czy ja to mówię poważnie bo mówię z takim przekonaniem. - a wyglądam jak bym żartował? - Ty masz z głową coś nie tak, ja przecież całą noc byłam z tobą w łóżku. Mówię dalej - spokojnie mimo że się cały z nerwów telepie w środku. - Powinieneś się leczyć! - Ja się Ciebie boję. Obróciła się i poszła w kierunku drzwi nawet nie spoglądając na mnie. Powiedziałem żeby sprawdziła kosz w łazience i że nie mamy o czym rozmawiać, że to koniec. Zostawiłem ją z walizkami przed drzwiami. Pierwszy kontakt był z jej strony po upływie 1,5 doby czyli w środę po południu. SMS: Co się z tobą stało, martwię się o Ciebie. Co w twojej głowie się uroiło. W 5 min przekreślić prawie 8 miesięcy. Nie mogę uwierzyć. Zadzwoniłem do niej po 30 min. i rozmowa wyglądała tak jak sms: że jestem chory, że nigdy nikt tak jej nie skrzywdził jak Ja, że nigdy nikogo nie zdradziła. Że powinienem się leczyć. Że z nas już raczej nic nie będzie ale martwi się o mój stan psychiczny. Żebym pogadał z bliskimi niech oni mi przetłumaczą. Rozmawiałem z czterma najbardziej zaufanymi mi osobami, w różnych przedziałach wiekowych: 19 kobieta, 27 mężczyzna, 40 kobieta, 55 lat kobieta. Wszyscy bez wątpliwości widzą tu zdradę. I mówią mi żebym nie szukał winy w sobie. Ich słowa to: Że gdyby była nie winna to nie było by tylu śladów, że przed rodziną i znajomymi robi ze mnie obsesyjnego zazdrośnika, a dla mnie się i tak nie przyzna bo za rękę jej nie złapałem. My już nie będziemy i tak razem ale wasze wypowiedzi dadzą najbardziej odbiektywny wniosek tej całej chorej sytuacji. Będę wdzięczny za każdą odpowiedz i radę ( liczę się z każdym zdaniem). Jak coś jest nie jasne to na pewno to postaram się jeszcze objaśnić. Pozdrawiam

zdrada i wybaczenieDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaznalalzam ten portal niedawno w poszukiwaniu czegoś co by moglo mi pomoc, a wiec może zaczne od początku. Bylam z chłopakiem ponad 2 lata, było nam dobrze, on mowi ze kocha i ze chce się ze mna ozenic. Ja w to wierzyłam do tego stopnia ze byłam totalnie oślepiona nie zwarzajac na to, ze mi może się to przytrafić. Pewnego dnia gdy on był u mnie, nie mogłam się powstrszymac i wzięłam jego telefon( oficjalnie maialm zakaz ruszania jego telefonu) wiem ze źle zrobiłam, ale jak to mowia zakazane bardziej kreci. Wzięłam go w sumie od tak, bez większego szukania w nim powodów niewierności mojego chłopaka. A tu nagle serce mi stanęło, kilkadziesiąt sms od jego rkoleżankir1; czytając jeden za drugim lzy same mi się toczyly do oczu. Nie wiedzialm jak mam na to wszystko zareagować. Jest to taka chwila gdy człowiek czuje się jakr30;. Nawet nie da się tego opisac. On natychmiast zareagowl, mowil ze to nic nie znaczy ze t o tylko glupie pisane, ze to znudow, ale czy takie tłumaczenie ma sens u 26 letniego faceta???? On tłumaczy ze to nie zdrada, ale jaka to nie zdrada, gdzie sobie Pisza z nia w najlepsze i to nie o pogodzie. Oczywisice była to kolezanka z pracy, wiec rzekomo nie zdrada bo on się z nia na boku nie spotykal. A praca to co???? Swiat się zawalil, powiedzialm ze to koniecr30;. Ale sama tego nie chcialm. Targaly mna takie emocje, ze teraz wiem ze zle zrobiłam, wybaczyłam mu ale za szybko, teraz gdy emocje opadły teraz gdzie mam sile to wszytsko przemyśleć nie wiem czybym to drugi raz zrobila. Co robic, on chce się oswiadczyc a ja mu nie ufam! Che być z nim, daje mi szczeslie, ale jak to zrobic gdy się mu nie ufa pomozcie mi

zdradził/-ał, a lada dzień spodziewamy się drugiego dziecka...Drukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie, jest mi bardzo ciężko i muszę się z kimś podzielić moim bólem. W zeszłym tygodniu odkryłam zdradę męża (jesteśmy 1,5 roku po ślubie). Dodam, że jestem blisko przed terminem porodu i wraz z 16-miesięczną córcią spędzam wakacje u mamy, która przy mojej zaawansowanej ciąży pomaga mi zajmować się małą (a mąż pracuje i dojeżdża do nas weekendowo). Odkryłam,że przez ok miesiąc logował się codziennie o różnych porach na portalu erotycznym, interesowały go potajemne spotkania, sex, masaże erotyczne itp. Korespondował z wieloma laskami w celu odbycia sponsorowanych spotkań w wiadomym celu. Wiele z nich zaczepiał czy się spotkają. W grę wchodziły spotkania u lasek, on też czasami pytał czy przyjadą do naszego domu. To portal dla tych, którzy nie szukają tam przyjaciół, tylko dupy do /wiadomo czego/. Nie wiem z iloma się faktycznie spotkał, wiele korespondencji jakie tam znalazłam kończyło się podaniem nr tel. tych lasek i nie wiem co dalej się działo. Mąż twierdzi, że spotkał się tylko z jedną na masaż i niby do niczego poważnego nie doszło, nawet nie było mu dobrze. A z korespondencji wynika, że chciał się z nią spotkać ponownie i na coś więcej, więc może faktycznie nie poszli wtedy na całość, ale wydało się przez to, że on był zdecydowany. Z inną laską był umówiony na ten wieczór, w który właśnie wszystko odkryłam. Jak czytałam ostatnie zdania typu "to do zobaczenia dziś o 22:30, czekam, całuję" "będę" aż mnie zmroziło i odebrało oddech. Nie wierzyłam. Była wtedy 23:30. Mąż jeszcze dzwonił do mnie o 21:00, mówił, że jest zmęczony, że bierze prysznic i idzie spać. A tu takie rzeczy! Zadzwoniłam do niego po północy, odebrał, nie był zaspany, rzekomo intensywnie pakował część wyprawki dla noworodka, bo za 2 dni miał do nas przyjechać zaraz po pracy. Nie dałam nic po sobie poznać, mówiłam że nie mogę zasnąć i muszę z kimś pogadać - "on też nie mógł spać i wziął się za pakowanie". Do rana nie zmrużyłam oka. Wysłałam mu w nocy sms, że wiem o wszystkim, on oczywiście szedł w zaparte że nie wie o co mi chodzi. Rano się zdzwoniliśmy, powiedziałam mu kilka faktów o swoim odkryciu, którym nie mógł zaprzeczyć. Usłyszałam: "jedyne co mogę ci powiedzieć to przepraszam". I te słowa mnie dobiły, bo cały czas pragnęłam, żeby jego poszukiwanie sex-przygód okazało się nieprawdą, a jednak przeprasza - więc ma za co. Załamka, powiedziałam że dla mnie to koniec wszystkiego, zniszczył wszystko co było, że po porodzie nie wracam z dziećmi do naszego domu, że zostaję u mamy... Nawet nie miałam łez, aż dziwne... Dodatkowo tego dnia miała przyjechać rodzina z kilkudniową wizytą, więc musiałam się trzymać mocno i nie dać nic nikomu poznać. Masakra. Chodziłam na wpół nieobecna. Nie chciałam więcej z nim rozmawiać, patrzeć na niego, czułam obrzydzenie. Wydało się świństwo, które dla mnie zawsze oznaczało koniec, spakowanie walizek i przeniesienie się najlepiej jak najdalej, żeby zdrajcy nigdy nie spotkać. Uprosił mnie, żebym pozwoliła mu przyjechać i porozmawiać, błagał o danie jedynej szansy, użył argumentu, żeby "dać mu szansę ze względu na dzieci, że bez nas jego życie straci sens i tylko śmierć mu pozostanie". Przyjechał, wyglądał źle, męczyło go, bał się że odejdę z dziećmi i nas straci, a tak bardzo mnie/nas kocha. Nie wiem co go uratowało. Dałam mu szansę bo bardzo go kocham. A może dlatego, że u kobiety w ciąży strasznie mocno pracuje instynkt matczyny i każda chce zapewnić dziecku ojca. A u nas dwójka (i to planowanych) maluszków. Nie wiem czy nam się uda, tkwię w zawieszeniu, nie wiem od czego i jak zacząć odbudowywać zrujnowany dom. Nie mówię już o powrocie wiary i zaufania do męża. W nic mu nie wierzę, w żadne jego słowo. A mamy jeszcze wiele do wyjaśnienia między sobą. Wiem, że on mi wszystko opowie, a ja i tak mu nie uwierzę. I jak tu stworzyć dzieciom szczęśliwy kochający dom??????? Mam do niego wiele pytań, ale czy znając na nie odpowiedzi faktycznie mi to pomoże? A może lepiej więcej nie wiedzieć??? Kochane zdradzone, powiedzcie proszę co ja mam dalej robić? Czy którejś z was udało się odbudować małżeństwo? Czy pytać go o wszystko? Czy korzystać z czyjejś pomocy (terapia małż.)??? W tym moim zawieszeniu w którym tkwię, jest mi obojętne czy dalej z nim będę. Wiem, że jestem silna i dam radę z dziećmi bez niego. Ale chcę żeby dzieciaczki były przede wszystkim szczęśliwe. I kocham go nadal(aż jestem zła za tona siebie). I tak w kółko moje myśli krążą po głowie. Pozdrawiam was.

co myśleć nie wiemDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaPiszę ponieważ mam problem w sobotę znalazłam u mojego narzeczonego gazety porno , a najgorsze jest to że będąc ze mną też je kupuje , rozmawiałam z nim ale powiedział mi że to są stare, ale ja też znalazłam z tego roku te gazety nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć :( strasznie mnie to zabolało , boje się że może zacząć mnie zdradzać :(

Oprawca i ofiara w jednym... co dalej?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansTo nie będzie ani szczególnie krótki, ani szczególnie naszpikowany emocjami tekst ponieważ za wiele ich we mnie nie zostało... więcej w tym chaosu i niedopowiedzeń ale może ktoś odnajdzie w tym coś dla siebie. Może zacznę od początku. Na 1 roku studiów w Krakowie poznałem kobietę-anioła. Nasze spotkania, rozmowy, wspólne chwile sprawiały że patrzyłem na wszystkich dookoła jak na ludzi, którzy mogą jedynie zazdrościć Nam tego szczęścia. To było naprawdę COŚ. Mieliśmy swoje problemy jak każdy, Jej ojciec schizofrenik i ledwo wiążąca koniec z końcem mama nie byli oparciem, to raczej my dla nich. Wiadomo jak to u studentów, pod względem finansowym było ciężko, z wielu rzeczy rezygnowaliśmy ale liczyło się tylko to, że mamy siebie i damy radę z każdą przeszkodą. Mieszkałem w akademiku, Ona z rodzicami ale już wtedy wiedzieliśmy że chcemy być razem, tylko nie mogliśmy sobie pozwolić na to finansowo. Ciągłe pomaganie Jej rodzicom i do tego oszczędzanie na przyszłość nie pozwalało na to. 5 lat studiów zleciało, a My wciąż byliśmy niemal idealni, wiedziałem że to jest właśnie to... I wtedy nadeszła decyzja o przeprowadzce do miasta, z którego pochodziłem bo akurat tam znalazłem pracę. Postanowiłem jakiś czas pomieszkać w domu z mamą i siostrą dopóki nie odłożę reszty kasy na mieszkanie. To miał być rok... miała do mnie żal, że nie mieszkamy razem. Ale dla mnie to była tylko kwestia czasu. Zresztą oświadczyłem się i w tym dniu kiedy to zrobiłem czułem się cholernie szczęśliwy. Po 5 latach bycia z kimś wciąż tak szaleńczo kochać to coś niezwykłego... Widywaliśmy się co weekend i nie było tak żebyśmy odpuścili siebie nawzajem. Przynajmniej nie ja... Kilka miesięcy później w narastającym rozgoryczeniu i pod wpływem alkoholu dziewczyna przekroczyła pewne granice na imprezie na którą poszła z koleżankami...nie wszystkie, a jednak. Całowanie się z kimś i dotykanie w sposób w jaki dotykać mogłem Jej tylko ja to było dla mnie zdecydowanie za dużo. Przestała wtedy być dla mnie świętością i coś we mnie umarło. Do teraz obwiniam się za to, że miałem ambicję mieć coś więcej w życiu, że zamiast pójść na łatwiznę i wynajmować mieszkanie liczyłem na to, że odłożę na kredyt i kupimy własne, że pozwoliłem Jej ten rok mieszkać z rodzicami... Ale wybaczyłem, zapomniałem, w środku byłem już inny a mimo to chciałem tylko Jej. Wprowadziła się do nas (do mnie mamy i siostry), to miało potrwać tylko trochę bo naprawdę niewiele Nam brakowało do zrealizowania swoich planów. Niestety zamiast skupić się na Nas i Naszym życiu wciąż jedną nogą tkwiła w domu i utrzymywała rodziców... a między Nią a moją rodziną rodziły się coraz to nowe spory, zresztą ja sam też w końcu będąc między młotem a kowadłem ulegałem temu... Wyprowadziliśmy się po roku i zamieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu. Jedynym efektem tego mieszkania z rodziną były popsute relacje i świadomość, że nie mamy wsparcia z żadnej strony. A ja nie miałem nawet wsparcia z Jej strony. Przestałem wierzyć w to, że można osiągnąć wszystko czego się chce, bo zawsze znajdzie się ktoś kto Ci w tym przeszkodzi. Ale jakoś radziłem sobie z tym. Nawet zaczęliśmy planować ślub, wszystko zaczęło wychodzić na prostą. A może było tak dlatego, że usunąłem uczucia, marzenia i myśli na bok... licząc na to, że uda mi się kiedyś wrócić do tego co było... 2 miesiące przed ślubem popełniłem chyba największy błąd życia, jedyną rzecz za którą Ona miała prawo stracić wiarę we mnie. Spotkałem kilka lat młodszą dziewczynę, wszystko potoczyło się lawinowo. Widzieliśmy się tylko raz i to wystarczyło. Kochałem się z nią i zapomniałem na chwilę o tym wszystkim co ważne. Przyznałem się. Ślub odwołaliśmy... wyprowadziłem się na jakiś czas z powrotem do rodziny i w tym czasie dziewczyna odegrała się na mnie 2 razy umawiając się po prostu z 2 różnymi facetami i robiąc to za każdym razem na 1 randce. Spłynęło to po mnie bo nic już nie czuję tak jak kiedyś. Właściwie to poczułem się jeszcze bardziej winny, że doprowadziłem kobietę swojego życia do takiego stanu, w którym jest JEj wszystko jedno. Nie odegrała się na mnie tylko skrzywdziła siebie i do końca straciła do siebie szacunek. W końcu emocje opadły na tyle że poczuliśmy potrzebę powrotu... tylko teraz przez ponad miesiąc wypomina mi moją zdradę, wypytuje o szczegóły i zadręcza się tym. Tak jakby kochała i nienawidziła mnie jednocześnie. I to wciąż trwa. Żyjemy przeszłością zamiast próbować patrzyć przed siebie. Nie wiem czy jest sens to ciągnąć i czy niekończące się chore rozmowy coś Nam dadzą, już prawie w to nie wierzę, w to że jest dla Nas ratunek. Czasem myślę, że wolałbym jakieś byle jakie związki oparte na fizyczności, nie mam problemu z kobietami i myślę, że nie zostałbym sam. Nie boję się tego, boję się pustki w środku i oczekiwań innych ludzi. Nie umiałbym się tak zaangażować i nie wiem czy umiem zaangażować się w ten "stary" związek ponownie. Wciąż się o Nią martwię, o to że zostawię ją samą sobie. Przez ten cały czas wszystko było na moich barkach... i wiem, że Ona nie poradzi sobie tak po prostu i że będzie Jej dużo ciężej. Jednym słowem sytuacja bez wyjścia. Najgorsze jest to, że jesteśmy młodzi, mamy perspektywy, ja wierzę w swoje i w Jej możliwości, a zachowujemy się jak ludzie u schyłku życia... Nie mam pojęcia co będzie dlatego i jak postępować ale czuję, że jestem o krok od złamania swojego i Jej życia... Chciałbym umieć spojrzeć na to z boku, obiektywnie, znać jedyne słuszne wyjście ale czy takie istnieje??

Wasze problemy przyjąłbym z radochąDrukuj

Zdradzony przez żonęWasze problemy przyjąłbym z radochą.Dlaczego ? Bo zazwyczaj Wasze żony się kajają i chcą naprawić związek.Moja nie.Może opiszę co i jak bo potrzebuję rady. Trzy dni temu żona zakomunikowała mi że mnie zdradziła.Mało tego , że ma zamiar zacząć nowy związek.I nie byłoby w tym nic dziwnego , gdyby nie to , że chce dalej mieszkać ze mną i z dziećmi w naszym domu , mamy udawać przed dziećmi że nic się nie zmieniło.Ona zaś będzie sypiać z nim.Nikomu mamy nie mówić i udawać że małżeństwo trwa.Mamy to robić dla dobra naszych dzieci.Wiem , że ona je kocha , ja też.Twierdzi , że nie potrafiłaby im powiedzieć.Co robić? Czy ktokolwiek z Was tak miał ? Czy da się to wytrzymać ? Czy takie coś może się udać? Dodam , że żona twierdzi że oddaliliśmy się od siebie i że mnie nie kocha.Ja nigdy jej nie zdradziłem , choć ona nie wierzy.Uważa , że pewnie kogoś miałem(było inaczej - zachlałem z kolegami bo przesadziłem - wróciłem o siódmej rano). Podobno jej nowy facet zgadza się na takie coś.On jest samotny.Czy to trochę nie dziwne ? Boli mnie to wszystko.Ona podobno się w nim zakochała.Powiedzcie kobiety czy w wieku 35 lat można się zakochać jak nastolatka i robić takie rzeczy ? Jeśli ma być szczęśliwa w takim układzie to niech będzie... Proszę o rady , czy widzieliście lub przeżyliście takie coś ?

zdradzam od...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansŚlub z mężem braliśmy z wielkiej milości która trwa do dziś-lecz ja od kilku lat spotykam się z innym. Musze wspomniec że męża tygodniami nie ma w domu.Na poczatku myslałam że to sex a raczej jego brak zmusil mnie do tego by spotykac się z innym lecz od sexu zaczelo się uczucie dość gorące i nie moge zrezygnować z żadnego z nich-meczy mnie ta syłyłacja klamstw-ale nie mogę sama z tym sobie poradzic:(

zdradził i tym utwierdził, że chce tylko mnieDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitajcie Pomóżcie!!! Mam podejrzenie-niestety nie pewne, ale na 99%- że mój chłopak mnie zdradził. Tzn. nie wiem czy mogę tak to nazwać ... Po prostu spotkał się pare razy z dziewczyną na piwo... Ale o co mi chodzi .... otóż spotkała się i stwierdził na tej podstawie, że CHCE TYLKO MNIE. ŻE TAKIEJ DRUGIEJ JAK JA NIE MA NA ŚWIECIE!!! jesteśmy razem 5,5 roku , mamy o 25 lat ... On ma tendencje do kłamstw :( Proszę o rady!!!!!!!!!

czy to zdrada?Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaMój chłopak pojechał na praktyki nad morze.. wiadomo jak to nad morzem dużo pięknych opalonych ciał, niestety pogoda tez dopisywała. Pojechałam do rodziny w okolicach,czasem się widzieliśmy, wydawało mi się przez cały wyjazd ze wszystko jest ok. umówilśmy się ze raz on raz ja będziemy do siebie przyjeżdżać, zgodził się.. jednakostatni raz przyszedł mu z wielkim trudem.. nie odstępował tel na krok.. Gdy byliśmy osobno pisał ze tylko śpi i leży na łózku.. Sam? :( tego nie wiem do tej pory.. Wracalismy razem ale juz nie było tak samo, zero czułości, zainteresowania, bliskości.. na koniec sie pokłóciliśmy. Wiem ze po powrocie kontaktował sie z nia a ona z nim, choć wypierał sie,, niektórych rzeczy nadal sie wypiera choć wiem ze było inaczej.. dzwonił do niej z drugiej karty. Jak mam mu uwierzyc ze nie zdradził mnie skoro juz mnie oklamuje? pomóżcie.. wiem, że moja historia moze być dla Was zdradzonych przez mężów i żony juz błaha, ale dla mnie to ciężkie przeżycie:(

JANKODrukuj

Witam wszystkich po długiej przerwie. Zaglądam tutaj nadal dosyć często, choć od zdrady minęło już ponad półtora roku. Pamiętam, że gdy się tu po raz pierwszy logowałem było tutaj niewiele ponad 1000 użytkowników, teraz jest już nas ponad 3000. Tragedia... W 2 zdaniach przypomnę, że w listopadzie 2008 po 3 latach małżeństwa moja żona zdradziła mnie z 14 lat starszym i dzieciatym facetem, chciałem, walczyłem, ale doznałem tylko upokorzenia z jej strony. We wrześniu mam już chyba ostatnią sprawę rozwodową. Ciągnie się to tak długo, bo zmieniłem pozew na rozwód z orzeczeniem o winie. Obecnie prowadzę już zupełnie nowe, życie. Mam kobietę, którą kocham, oboje mamy już wspólne plany, poważne plany. Z żoną budowałem dom, który miał być naszym miejscem na ziemi, a okazał się tylko źródłem wspomnień. Niechcianych wspomnień. We wrześniu wystawiam go na sprzedaż. Z moją nową kobietą kupiliśmy już drugą działkę w zupełnie innej okolicy i na niej chcemy na wiosnę budować na nowo. Mój stan psychiczny chyba się już ustabilizował. Znów są przyjaciele, wspólne spotkania, wyjazdy, znów jest uśmiech na twarzy i pewne spojrzenie w przyszłość. Znów są plany do realizacji, są nowe marzenia. Jest znów dobrze. Ale... Pojawiają się czasami wspomnienia. Wspomnienia tych dobrych chwil z moją żoną. I razem z tymi wspomnieniami pojawia się jakiś taki żal, że jednak nam się nie udało... Że można było inaczej... Lepiej... Przed małżeństwem byłem w kilku mniej lub bardziej poważnych związkach. A po rozpadzie mojego małżeństwa widzę, że wkradające się w związek rutyna, przyzwyczajenie są jego cichymi i najskuteczniejszymi zabójcami. Zdradę żonie wybaczyłem, ale do dziś i chyba nigdy już nie wybaczę jej tego jak bardzo mnie skrzywdziła potem, jak karmiła moją nadzieję na naprawę związku kłamstwem, fałszem i obłudą. Z przykrością muszę to napisać, ale my zdradzeni nigdy chyba już nie będziemy tacy jak przed zdradą. Nie da się przeszłości po prostu odciąć i o niej zapomnieć. Będzie powracać. W najmniej spodziewanych sytuacjach pojawią się wspomnienia. O tamtym związku, o tamtej osobie. Ale uwierzcie mi da się żyć po zdradzie. Da się to wszystko jeszcze raz przeżyć. Ja niedługo po tym jak zostałem zdradzony nie chciałem słuchać nikogo i niczego. I dzień po dniu, tydzień po tygodniu, dochodziłem do siebie. Najważniejsze aby nie zostać samemu z tym wszystkim. Mnie pomogli przyjaciele i to właśnie forum. Tutaj siedząc długie godziny na chacie z finką, bertą, karolem i innymi odbudowywałem swoją psychikę rozwaloną w małe kawałeczki i moje rozpieprzone życie. Będę już tutaj na stałe na etacie "pocieszyciela" bo zobaczycie sami, zobaczycie to czego ja też na początku nie widziałem - swoje nowe szczęście. Pozdrawiam wszystkich - Janko

zostalam sama z dziećmi Drukuj

Zdradzona przez mężamoja historia jest bardzo smutna, byliśmy bardzo kochającym sie małżeństwem moj mąż pracował w firmie budowlanej w naszym mieście, żyliśmy szczęsliwie, do szczęścia brakowało nam tylko dziecka o które bardzo sie staraliśmy, po 13 miesiącach starań zaszłam w ciąże, wielka radość. W styczniu br mój mąż zaczoł jezdzic w delegacje, i tu zaczeły sie problemy,wracał raz na miesiąc do domu ,zmienił sie nie widać już było tej miłości, tesknoty, był oziębły, niedostępny zamyslony, nie chciał rozmawiac ze mną na temat swojego zachowania.Wiedziałam doskonale że cos sie dzieje złego,ale mój mąż nadal bagatelizował całą sytuacje. W kwietniu br a dokładnie 1go kwietnia po raz pierwszy zdradził mnie nie przyznał sie do tego, wybaczyłam mu ze wzgledu na fakt że nadal bardzo Go kochałam. W nie długim czasie a dokładnie 2 tygodnie po pierwszej zdradzie juz przestał sie kryć,zaczoł wyłanczać telefon,nie odbierał jak dzwoniłam nie pisał juz miłych sms-ów był pewny że jak przebywa na delegacji w innym miejscu ja sie o niczym nie dowiem ale wiedziałam ze ma kogoś, i wkońcu 30 kwietnia br zadzwonił i powiedział MIEDZY NAMI KONIEC ZDRADZIŁEM CIĘ KOLEJNY RAZ rozpacz ,załamanie jak to możliwe że tak poprostu konczy małżeNstwo,przecież w maju ma sie urodzic nasz syn??? odszedł zostawił mnie na 3 tygodnie przed porodem. w maju pojawił sie u nas w domu bez wyjaśnień, bez słowa przepraszam bez niczego spakował swoje rzeczy i poprostu wyszedł, załamałam sie całkiem całą noc płakałam na drugi dzień pojechałam na porodówke po 3 dniach meczarniu urodziłam zdrowego,pięknego syna mąż nie pojawił sie u nas w szpitalu, nie odebrał nas ze szpitala,nie interesuje sie naszym losem wogóle, (nawet na chrzest naszego synka nie przyjedzie powiedział to otwarcie ze nie ma czasu na przyjazd na chrzest,podejrzewam ze ta jego nowa partnerka zabroniła mu spotkań z dziecmi )Wiem że mieszka z ta sama kobietą z którą mnie zdradzał i z jej 2 dzieci, a własnego syna nie kocha a jej dzieci ubustwia jest to bardzo przykre . Jest mi strasznie zle bez Niego, tak bardzo skrzywdził mnie i nasze dzieci, tęsknie nadal za nim. Obecnie jesteśmy w trakcie rozwodu to ja złożyłam pozew o rozwod mimo że bardzo Go kocham nie mogłabym ani nie potrafiłabym być z Nim dalej nie po tym co mi i naszym dzieciom zrobił