Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witajcie Dawno tutaj nie byłam Swoja historie już opisywałam....historia jak każda inna ...Była wielka miłość, małżeństwo , dzieci...było wszystko nawet pies ...i nawet była kochanka. Nie długo mija rok jak odszedł do niej....odszedł- nie mówiąc nic Po prostu wyszedł do pracy i już nie wrócił...nic nie zabrał- nawet szczoteczki do zębów . Dzień wcześniej życie toczyło się jak zwykle. Bawił się z dziećmi, był opiekuńczy, nawet zrobił kolacje , noc wcześniej kochaliśmy się ....twierdził do końca że jestem kobieta jego marzeń ...a bez dzieci nie potrafił by żyć ...a teraz ....hmmmm. mija rok jak ich nie widział( choć bardzo blisko nas mieszka- oczywiści z nią , panią ławnik- on jest policjantem)ona jest od nas starsza, na wszystko mu pozwala, wszystko mu daje ...nie przejmuje sie tym ze teraz ma kolejne dziecko, z jej synem jest na ty - ten chłopak ma 20 lat a mój gad 35...po miesiącu nie bycia ze mną złożył pozew rozwodowy....ciężko mi wtedy było ...jeszcze ciężej było na sali ...a załamanie przeżyłam jak mi oznajmił ze chce pól mieszkania( abym go spłaciła) i ze będzie ze mną walczył o każda łyżeczkę - jak sie wyraził. Pozostawił mi długi, nie płacone rachunki, zadłużenie na mieszkanie, kredyt....dałam sobie z tym radę - spłaciłam ....nie wiedziałam co mam zrobić z rozwodem...dziś wiem Przeciąganie nic tu nie da- dam mu rozwód z orzeczeniem jego winy( mam dowody, światków- min jego byłą kochankę)podam do sądu o zwrot połowy za dł...z tego ilę wywalczę alimentów na siebie będę go spłacać) Ale mija rok ....a ja myślałam ze będzie coraz lepiej....a ja mam takiego doła- ze zaczyna mnie to martwić:(Mój synek idzie do komunii a córeczka ma 2 lata- nie odwiedza ich, nic go nie interesują - i to chyba jest najgorsze Jego matka zaraz tą babę zaakceptowała....zresztą cokolwiek on by zrobił to było święte ...do nas się nie odzywała- jak cała jego rodzina....dopiero tuz przed świętami Bożego Narodzenia się odezwała ...spotykamy sie sporadycznie....mam do niej zal- że nic nie zrobiła, że zaraz przyjęła tą wywłokę ...wczoraj zadzwoniła- bo zapraszamy ja na komunię - nic nie wspomniała o świętach - mamy do niej przyjść w sobotę - nie w świętą ....ŚWIĘTA spędzi zapewne z nią - z tą wywłoka nie z wnukami Jest mi źle....czasami myślę ze juz nic dobrego na mnie nie czeka....nie wierzę w nic ...teraz na tvn leci film,, przepis na zycie" nawet gł. aktorka ma tak samo na imię jak ja- ze mna było tak samo....tez odszedł- prawie w naszą 10 rocznicę ślubu i ja też straciłam pracę :(walczę w Sądzie Pracy w najgorszym momencie mojego życia...on odszedł zastanawiam się tylko- choć wiem ze odpowiedzi nie uzyskam ...jak tak można z dnia na dzień przestać kochać .....jak z dnia na dzień mozna wyrzec się wlasnych dzieci
Witam, zostałam zdradzona i to dwukrotnie. Majpierw przez męza, ktory zdradzal mnie własciwie przez caly czas trwania malżenstwa (traktuje to jako jedna zdradę bo nie jestem w stanie sie doliczyc ile ich bylo). Najgorsza była sytuacja z ostatnia kochanką- to byla nasza przyjaciółka, jak sie potem okazało mój ex bardziej sie z nia zaprzyjaźnił. zostawił dla niej mnie i dzieci i czeka teraz na nia bo ona dalej jest z mężem , podobno bardzo wazne sprawy nie pozwalaja jej odejśc, ale to juz jego sprawa. Teraz zostałam zdradzona przez partnera, z którym bylam przez ponad rok. Wyrzuciłam go tydzień temu z domu. Znał moja historię, sam miał za sobą nieudane małżenstwo, bylismy razem bo chcieliśmy. Tak myślalam do czasu kiedy zobaczylam w pewną niedzielę smsa którego wyslał do jakiej panienki. Powiedzialam mu o tym, kazałam sie wyprowadzić, ale po tygodniu wrócił, uwierzyłam w jego tłumaczenia i w to że mnie kocha. taka sytuacja miała miejsce trzy razy i choc wiedzialam że mnie oklamuje jakos nie potrafilam sie rozstac z nim. To był mój błąd ale czasu nie cofnę. Po tym wszystkim zaczęłam mysleć że może ze mna jest cos nie tak? Zastanawiam sie czy wszyscy faceci są tacy sami i czy kiedykolwiek komuś jeszcze zaufam. Czuję sie strasznie samotna i to jest chyba najgorsze w tym wszystkim
Trzy miesiace temu temu dowiedzialam sie o zdradzie mojego faceta z ktorym bylam 5 lat. Jednorazowy skok w bok... Zabolalo strasznie. Nigdy tyle nie plakalam. Oczywiscie kazalam mu sie wyprowadzic. Mimo uplywu paru miesiecy on ciagle nie odpuszcza, pisze, przyjezdza, walczy. Widze ze sie zmienil, widze jak bardzo mu zalezy by to naprawic..
Ale dla mnie za duzo sie stalo i juz nie potrafie czuc sie przy nim tak beztrosko szczesliwa. Siedzi to we mnie i za kazdym razem jak do tego wracam to zawsze placze.
Czy uda mi sie kiedys choc troche o tym zapomniec?
Witam wszystkich . To co opiszę stało się już dawno , bo 3 lata temu . Żona poznała "przyjaciela "na jednym z portali oferujących gry on-line . Zaczęła z nim grać , po jakimś czasie wymienili się numerami i pisali ze sobą oraz rozmawiali ; wiem teraz powiecie , że jestem naiwny , że na to pozwalałem , ale ja pracowałem całymi dniami , a żona siedziała samotnie w domu z dwójką dzieci. Widziałem , że dzięki tym rozmowom jest uśmiechnięta , że jest jej łatwiej . i wierzyłem jej ! w końcu chciała się z nim spotkać (on i jego żona mieszkali jakieś 100 km od nas ) . Załatwiłem sobie wolne i pojechaliśmy do nich , było spokojnie , choć niektóre ich zachowania (patrząc z perspektywy czasu ) były dziwne .Ogólnie rzecz biorąc spędziliśmy mile czas . Potem wróciliśmy do domu . Wtedy się zaczęło . Ona spędzała praktycznie całe dnie przy komputerze , albo telefonie zaniedbując przy okazji dom . Może popełniłem błąd , ale wytknąłem jej to . Przez jakiś czas było dobrze .Wtedy żona tego faceta zaprosiła nas na swoje urodziny ; ja niestety przez pracę nie mogłem pojechać , ale żona wzięła dzieci i pojechała . Wróciła po trzech dniach twierdząc że do jego żony przyjechała nie zapowiedziana rodzina , a ja w to uwierzyłem . Zaczęła się dziwnie zachowywać , miała smutną minę i po kątach popłakiwała . Zapytałem ją co się stało nie odpowiedziała mi , ale było coraz gorzej - więc ją przycisnąłem . No i wydała się kochała się z tym facetem na drugi dzień wmówił jej , że jego żona wszystko słyszała ( a ona uwierzyła (sic))i że musi szybko wyjeżdżać . Najgorsze z tego było zachowanie mojej żony (a działo się to krótko przed 10 rocznicą ślubu), która po opowiedzeniu mi jak z nim było dobrze , mówiła wszystko żeby mnie zranić ( to jej się udało) .w końcu i żona tego gościa się dowiedziała o jego zdradzie i zakazała mu rozmów z moją żoną. Ciągnęło się to 2 miesiące ; w końcu zaczęła rozmawiać normalnie , ale zdarzało się , że kochankowie rozmawiali ze sobą po kryjomu . Ja powoli zaczynałem wierzyć , że mimo wszystko mnie kocha, a to był jednorazowy wyskok . Wierzyłem tak , aż po pół roku na tym serwisie gier on-line znalazłem jej opis : " mam dwie ścieżki przed sobą - nie wiem , którą pójść " . Zapytałem ją o co chodzi - powiedziała mi , że nie wie czy być ze mną czy obok mnie . Od tego czasu nie wierzę w prawdziwą miłość . Jestem z nią , ale tylko po to żeby moje dzieci znały swego ojca . Nie wierzę już w to , że ona mnie kocha .Najgorsze w tym wszystkim jest to , że to ja czuję się winny tej zdrady. Wiem , że was zanudziłem , ale chciałem się z kimś podzielić moimi myślami i wspomnieniami ; może ktoś wyciągnie jakieś wnioski i nie popełni takich błędów jak ja
Witam Was.. Sam nie wiem jak wam to opisać, bo to świeża sprawa i gubię słowa :( Jesteśmy parą ponad 5 lat.. Wszystko było ok, bez większych problemów (przynajmniej tak mi się zdawało) Starałem się, żeby wszystkie problemy były rozwiązywane w miarę na bieżąco i tak raczej było. Czasami zdarzało się, że nawarstwiło nam się kilka problemów i powstawało jakieś spięcie i po nim atmosfera się oczyszczała. W związku z pracą (organizuje konkursy motywacjne dla podwykonawców i później jedzie jako organizator razem z wycieczką) jaką wykonuje moja dziewczyna kilka razy w przeciągu roku wyjeżdża w różne miejsca na całym świecie maksymalnie na tydzień (przeważnie 3-7 dni). Za każdym razem jak poinformuje mnie, że jedzie jest we mnie niepokój, że coś może się jej stać.. Przeważnie pisze smsy, czasami zadzwoni.. Wraca i wszystko jest ok. Do ostatniego wyjazdu :( Od momentu jak wyjechała to napisała mi tylko kilka smsów w drodze do celu. Jak dotarła napisała, że jest na miejscu i jest wszystko ok.. I na tym koniec pozytywów... Później nie odpisywała lub odpisywała z bardzo dużym opóźnieniem.. Nie odbierała telefonu.. Ostatniego dnia pobytu przysłała mi smsa, że przeprasza, ale ma problemy z zasięgiem i pytała czy tęsknie?.. (tu się zaczeły moje podejrzenia, ponieważ jak była w tym samym miejscu rok temu nie miała takich problemów, dodatkowo jak dzwoniłem sygnał był i dostałem raporty, że smsy doszły).. Pojechałem ją odebrać i niby wszystko było ok.. Opowiadała jak było.. Później trochę padła bo lot był długi. Po powrocie do domu wykorzystałem chwilę i dobrałem się do telefonu.. Była jedna wiadomość od jakiegoś kolesia.. 'czekam na auto.. a myśli? wciąż o Tobie..' a po jakimś czasie przyszedł drugi 'napisz coś..' a po chwili przyszedł sms od jej koleżanki 'i jak? musi Ci być ciężko..' Przebrałem się i poszedłem do sypialni.. Ona cały czas siedziała w pokoju.. Jak poszła z psem na spacer jeszcze raz wziałem telefon i wszystkie wiadomości były usunięte.. Do sypialnie przyszła późno, nie odzywała się i poszliśmy spać.. O nic nie zapytałem. Dziś rano wstałem, pocałowałem w czoło i nic nie mówiąc wyszedłem do pracy.. Od wczoraj nic nie zjadłem i nic nie wypiłem (nic mi nie chce przejsć przez gardło).. Nie wiem co robić, czy czekać, aż sama coś zacznie mówić czy jak wróci z pracy to zadawać jakieś pytania.. Kocham ją bardzo mocno i nie chcę jej stracić. POMOCY!!! bardzosmutny P.S. przepraszam, że tak dużo czytania..
Smutne jest to, że tak wiele osób zostało zdradzonych.. i ja dołączam do tego grona..
Moja historia pewnie jest taka jak wiele.. Jestem zonaty prawie 7 lat.. Przez ten czas było raz lepiej raz gorzej.. Jak to w zyciu.. Ale gdy zaczeła mnie podejrzewać o zdradę czułem, że jest cos nie tak.. Jestem przedstawicielem handlowym co może dawać przypuszczenia, że mógłby ale nigdy jej nie zdradziłem.. Byłem wcześniej zdradzony więc znam ten ból.. Czułem że jest cos nie tak aż do czasu gdy otrzymałem maila od faceta z którym oddała się łóżkowym uciechom.. Napisał mi wszystko.. O spotkaniach, o sexie itd.. Początkowo myslałem, że to jakis głupi żart ale umiejętności negocjacyjne wzięły górę nad kłamstwami mojej żony i przyznała się.. Poczułem jak pęka mi serce.. Nie wiedziałem co mam zrobić.. To było silniejsze odemnie.. Powiedziałem tylko ty Ku**wo.. Miałem nadzieje, że jakos zapomnę i uda sie odbudować wszystko co było ale nie potrafię.. Chcę odejść.. Wyjechać i zapomniec o wszystkim.. Choć cięzko zostawic wszystko na co się tak długo pracowało.. Nie wierze juz w miłosć.. Wszystkie kobiety sa takie same..
Witajcie,
Znalazłem to forum po tym jak zagnieździły się we mnie emocje z którymi nie mogę sobie dać w pojedynkę sam rady. Sprawa ma się następująco: jestem żonaty od czerwca 2010, żonę poznałem 4 lata temu w połowie 2007. Od razu się zakochałem, wiedziałem, że będziemy razem na zawsze. mam 28 lat, żona 26. W zeszłym roku skończyła studia. Sytuacja materialna nie zmusza mojej zony do pracy, lecz nie chce być panią domu, jest ambitna i postanowiła pracować. Wcześniej odbywała praktyki w unijnej instytucji więc po czasie pracy w Polsce stwierdziła, że spróbuje aplikować na stanowisko w tejże instytucji. Mieliśmy się tam przeprowadzić, lecz jak to w życiu... Ona wyjechała w lutym 2011, ja czekałem na premię i miałem do niej dołączyć jakoś w maju. W między czasie dostałem sporą podwyżkę, nowy lepszy samochód więc perspektywa się zmieniła. Nadal szukałem pracy w Belgii lecz zaczynanie wszystkiego od zera wiąże się ze skromnymi przychodami. Przyjechałem do żony na początku marca - 30 dni po jej wyjeździe. Było wspaniale. Po powrocie do kraju około 10 dni później żona stwierdziła, że strasznie tęskni i musi przyjechać choćby na weekend. Wydało mi się to bardzo podejrzane ale cieszyłem się. No i ten weekend też był wspaniały do czasu gdy zacząłem ją wypytywać o to kto ją podrywa z pośród nowych znajomych. Na początku mówiła, że nikt i że ona nie jest podatna na flirty i inne znajomości niż koleżeńskie. Maglowałem ją nadal i w końcu powiedziała, że jest facet, któremu się podoba ale ona nic w kierunku pogłębienia znajomości nie robi. Nie odpuszczałem, widziałem jej mimikę, oczy i to jak starannie dobiera słowa. W kolejnej odsłonie stwierdziła, że on jej się podoba i bardzo dobrze im się rozmawia ale tylko tyle. Wtedy już wiedziałem, że coś jest na rzeczy choć minął miesiąc od jej wyjazdu. Drążyłem dalej i powiedziała, że on próbował ją objąć ale mu nie pozwoliła. Dociekałem dalej: gdzie, w jakiej sytuacji, co się działo wcześniej, że pozwolił sobie na objęcia, etc. Widać było krętactwa. Powiedział, że było to w biurze i że kazała mu tego więcej nie robić. Przyznała, że trochę flirtowała ale na zasadzie żartów i zabicia czasu ot tak normalnie jak to ze znajomymi.
Kiedyś zostałem zdradzony moja narzeczona po 6 latach znajomości i związku zadzwoniła w święta, które spędzaliśmy osobno i poinformowała, że musze się wyprowadzić. Pamiętam doskonale tamten ból. Teraz jestem dojrzalszy i na tym etapie zwierzeń radziłem sobie z emocjami. W zeszłą sobotę byłem z imprezie zaręczynowej naszych wspólnych znajomych. Była tam też przyjaciółka żony, która ją odwiedziła tydzień wcześniej w Belgii. Po sporej dawce alkoholu chlapnęła coś o tym jak mojej żonie współczuje że ma taką trudną sytuację bo ja jestem tu a tamten facet w Belgii i żona też w Belgii i jest to wszystko takie trudne dla niej. Zrobiłem wielkie oczy a ona zaczęła tłumaczyć moją żonę, że ona mnie bardzo kocha, że tylko ja dla niej istnieję i że jest tam samotna i tęskni.
Następnego dnia po wytrzeźwieniu dzwonię skypem do żony i pytam o co chodzi? Znów zaczęła kręcić, że to nic takiego. Drążyłem temat i przyznała, że była z nim raz na piwie ale jako koleżanka i tam też próbował ją objąć ale mu nie pozwoliła. Widziałem jak jej oczy krążą dookoła ekranu. Czułem, że jest coś jeszcze. Zrobiłem jej awanturę i się rozłączyłem. Następnego dnia emocji było we mnie jeszcze więcej. Dzwoniła do mnie ale ja nie chciałem odbierać i z nią rozmawiać, chciałem ochłonąć. W końcu oddzwoniłem i kazałem wyznać wszystko. Okazało się, że poznali się w pierwszym tygodniu jej pobytu w Belgii. Jedli ze sobą regularnie lunche i pili kawkę. Poszli na spotkanie do pubu na piwo. Pub okazał się być ulubionym klubem kolegi. Powiedziała, że tańczyła a on próbował z nią tańczyć potem znów obejmować na co mu nie pozwoliła. Wyszli więc na zewnątrz żeby porozmawiać. Powiedziała mu że ma męża. Okazało się że dowiedział się dzień wcześniej i sprawdzał czy ona mu o tym powie. Po wszystkim podobno odwiózł ją do domu. Potem ona miała wyrzuty sumienia i chciała to niby zakończyć więc po pracy on wysłał jej smsa, czy chce pogadać - zgodziła się. Przyjechał po nią i pojechali do jakiejś knajpy, która okazała się jakimś teatrem czy czymś w tym stylu teatro-pub. Wypili wino, poszli na koncert gdzie znów próbował ją obejmować i znów nie pozwalała. Mieli porozmawiać na temat tej znajomości ale zaczęli rozmawiać na inne intrygujące tematy. Na koniec odwiózł ją do domu.
Potem znów flirty w pracy ale już nie chciaÅ‚a z nim spÄ™dzać czasu poza biurem – podobno.
Po rozmowie, kazałem jej to w mailu napisać bo w opowieści było mnóstwo nieścisłości. Podobno wczoraj poszła do niego i powiedziała, że nie życzy sobie kontaktów innych niż służbowe. On chciał porozmawiać ale ona nie chciała.
Napisałem jej mailem (bo nie mógłbym powstrzymać emocji podczas rozmowy telefonicznej), że czuję się zdradzony, że okłamywała mnie i nie chciała od początku powiedzieć prawdy, dozowała informacje o eskalacji ich relacji. Że nie wieżę jej już w żadne słowo bo patrząc jak po trochu opowiadała o spotkaniach potem dotykach, potem objęciach, etc, etc. to w mojej głowie tak naprawdę mogli ze sobą robić wszystko. Tym bardziej, że znajomość trwa ponad miesiąc a on co chwilę tylko próbuje objęć a ona nie pozwala. Widać, że to nie prawda. Widać, że nie chciała zakończyć związku.
Napiszcie proszę co o tym sądzicie. Ja jestem na skraju wyczerpania psychicznego. Palę jak smok, trzęsą mi się nogi i ręce. Tłumaczę ją przed samym sobą.
Pewnie pominąłem wiele szczegółów ale mam taki mętlik w głowie, że nie jestem w stanie tego spójnie opisać.
30lat ona 29,tak kochalem,nadal kocham,po 6 latach razem,zostalem zdradzony, powiedziala mi .jest w nim zakochana i zrywa ze mnÄ….cierpie juz kilka tygodni,jak zyc,niemam nic.
Nigdy nie pisałam na takim forum ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Tak bardzo się z tym męczę, że postanowiłam się tym podzielić z kimś obiektywnym. Może wy mi coś doradzicie. Jestem 7 lat po ślubie, mam 6-letniego syna. Moje małżeństwo nie było zbyt udane, różnica charakterów, dochodziło między nami do spięć ale były też cudowne chwile, mimo wszystko bardzo się kochaliśmy.Wszystko tak na dobre zaczęło się psuć 2 lata temu,jak mój mąż zaczął nadużywać alkoholu- ciągłe awantury, libacje, przestał się interesować mną, jako kobietą,dziecko go nie obchodziło.Odsunęliśmy się od siebie,po jakimś czasie po przyjezdzie z pracy odkryłam w jego telefonie smsy od kobiety, z których wynikało,że mieli się spotkać ale nic z tego nie wyszło,ponieważ jej dziecko się rozchorowało. Znałam ją z widzenia-kiedyś,zostawił ją dla mnie- co za ironia.Wiem,że pisała mu na Nk,że życie jej się nie ułożyło.Zrobiłam awanturę,nie przyznał się do spotykania z nią ani do zdrady.Myślałam,że zwariuję już niczego nie byłam pewna. On pił nadal ale już trochę mniej.Poprosiłam o pomoc jego przyjaciela,zbliżyliśmy się do siebie,pomagał mi w trudnych chwilach,właśnie ta przyjazń wstrząsnęła moim mężem,z dnia na dzień przestał pić,poczuł zazdrość.Pokochał mnie na nowo;tak w sielance minęło nam 8 miesięcy.Od dwóch mies. czuję,żę coś jest nie tak ciągle jest zamyślony,nie ma dla nas czasu,nie okazuje uczuć,nie dzwoni,jak jest w pracy.Na moje pytania czy ma kogoś odpowiada,że to moja wyobraznia.Sprawdzam jego telefon ale jest dosłownie pusty,wymazuje połączenia.Sprawdzam licznik w samochodzie-robi więcej kilometrów niż zawsze.Nie chcę być okłamywana ale boję się prawdy.Żyję w takim zawieszeniu,serce mnie boli, myśli szaleją. Nie wiem co robić a on robi ze mnie wariatkę.Jak można tak igrać z czyimiś uczuciami?
Kiedyś opisywałam swoje rozstanie z mężem jego zdradę i odejście. Właściwie nic nadzwyczajnego inna kobieta, szarpanina między nami.Po rocznym rozstaniu rozwiedliśmy się (byliśmy 11 lat razem, a 2,5 po ślubie nie mamy wspólnych dzieci). Mój były ożenił się z ta kobieta i mają dziecko, czyli ułożył sobie życie można powiedzieć.
A teraz do rzeczy mam 33 lata jestem 5 lat po rozstaniu. Przez ten czas w sporych odstępach czasu spotykałam się z 3 facetami.
Pierwszy był to kolega z pracy pomógł mi w czasie żałoby po rozstaniu z mężem. Dzięki niemu zrozumiałam,że nie jestem taka brzydka i głupia jak myślałam o sobie (kobiety wiedzą że po rozstaniu z kimś bliskim nasza samo ocena bardzo spada). Ale sam rozwiódł się z żoną wcześniej dla innej kobiety i ma dwoje małych dzieci i wtedy to nie była zbyt unormowana sytuacja, więc rozstaliśmy się w przyjaźni .dodam jeszcze, że posiadał to ''coś'' co przyciąga kobiety i wiele razy widziałam jak go podrywają, na dłuższą metę bym tego nie wytrzymała. Dodam jeszcze, że obecnie mieszka z kobietą dla której zostawił żonę.
Drugi był moim kolegą od wielu lat, a właściwie moim i męża. Zawsze wiedziałam,że mu sie podobam, choć nigdy nie robił mi jakiś propozycji, czy coś w podobie, po prostu to wiedziałam.Zaczęliśmy się spotykać wytrzymałam trzy miesiące. Nie umiałam go pokochać i zaczęłam się dusić w tym bardzo krótkim związku. Sam to zrozumiał,że ja nic więcej nie czuje i stwierdził,że może to dla mnie za wcześnie (od rozstania z mężem minęło 2,5 roku). Rozstaliśmy się w zgodzie.
Z trzecim spotykam się obecnie od świąt Bożego Narodzenia, poznaliśmy się na imprezie. i znów zaczynam sie dusić. Wiem, ze go nie kocham i nie będe z nim, bo nie dam rady. On się bardzo stara, ciągle dzwoni, pisze smsy, kupuje kwiaty, słodycze, chce ze mną gdzieś wyjechać. Nie chcę go skrzywdzić. Wiem ktoś pewnie mi napisze,że powinnam dać mu spokój skoro go nie kocham.
A teraz pytanie, które chciałam wam zadać, czy ktoś też tak ma, że nie może się zakochać choć bardzo tego chce? Mieszkam w bardzo małej miejscowości i poznanie kogoś graniczy z cudem. Jestem osoba która źle sie czuje sama, lubię się kimś opiekować jak to się mówi dla kogoś żyć,Czasami myślę,że czekam na księcia z bajki, spotkam go, przeleci przez nas iskra i oboje będziemy wiedzieli,że to to...........
Ale chyba jestem za stara na bajki. A rzeczywistość mi się nie podoba. Czuję się bardzo samotna.
To co ja mam robić doradźcie mi coś. Proszę.
Jesteśmy małżeństwem od 20-tu lat,mamy dwoje dzieci,prawie dorosłych.Od 4miesiecy mój mąż zaczął zachowywać się dziwnie.Wyjeżdżał do kolegi,a to dłużej musiał zostać w pracy aż pewnego dnia powiedział ,że nie chce być już ze mną ,bo poznał wspaniałą osobę którą kocha.Do mnie nic już nie czuje i koniec naszego wspolnego życia.Po tym co usłyszałam byłam w szoku i nie wiedziałam co mam powiedzieć ani co zrobić.Bardzo go kocham i nawet mam złe myśli ale cały czas łudzę się że mu przejdzie to zauroczenie bo inaczej nie można tego nazwać.Byłam mu wierna przez cały czas,a on ma to gdzieś.Nie wiem co mam robić ,czuję się bardzo zagubiona .