Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Roszpunka1900:09:35
Crusoe00:29:25
bardzo smutny01:21:25
Obito01:22:00
mrdear03:25:52

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

ZagubionaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaJesteśmy (w sumie to byliśmy) ze sobą 1,5 roku. Na jego poczcie znalazłam wiadomości i zdjęcia (normalne), które ze sobą wymieniali. Było to w lutym, ja dowiedziałam się pod koniec maja. Mówił, że nie pisał z nią na gg, że my cały czas się kłóciliśmy i, że nic złego nie zrobił.. Pisał, że jest piękna, wspaniała, że chce więcej.. Prosił o ostatnią szansę, którą dostał, obiecał, że mnie nigdy nie zdradził i nigdy już tak nie pisał z nikim. Zaniepokoiłam się, kiedy chciałam zobaczyć jego gg, tzn osoby z którymi pisał, a on bronił się przed tym, jak przed ogniem. Weszłam więc sama na jego gg, lecz po chwili zaczęły znikać kontakty, na szczęscie zimportowałam listę. Napisałam do paru dziewczyn, odpisały 2. Jedną znał z czatu, ale o nią mniejsza. Druga pisała, że tęskni i kiedy następny horrorek. Powiedział mi, że to zwykła koleżanka. Ona też mi tak potem mówiła. Jednak udało mi się i wysłała mi rozmowy, z których ewidentnie wynikało, że próbował coś do niej. Pisał o mnie źle, że łączy nas tylko czas, że on juz nie będzie się starał, kiedy to ja walczyłam o nasz związek do końca. Pisał, że o niej śni. Na majówkę miał pojechać z kolegami nad jezioro, lecz zobaczyłam, że jego koleżanka też jedzie, co wytłumaczył mi, że dowiedział się dzień wcześniej i bał mi się powiedzieć. Pojechałam tam z nim. Teraz się dowiedziałam, że oni mieli jechać wspolnie, a ja nie miałam się dowiedzieć. Przepraszał za to, że tam byłam. Namawiał swoją "nową" do chodzenia razem na imprezy. W ostateczności przyznał mi się do zdrady (pocałunek), jednak najbardziej boli to, że pisał z nią o takich rzeczach pol roku. Wyrzekł się naszej miłości. Teraz przeprasza, stara się. Tylko czemu dopiero, gdy się dowiedziałam. Wcześniej żadnych wyrzutów, nic? Przez tyle czasu? Nie wiem, co mam robić. Tłumaczy, że się pogubił, że przez chwile zwątpił. Ale czy pół roku to chwila? Zastanawiam się nad wybaczeniem, ale dopiero, gdy zapomnę, co nie wiem czy jest możliwe. Co byście zrobili?

co dalejDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam jestem w kropce jestem po ślubie 5 lat 2 tygodnie temu małżonka oznajmiła mi ze sie odkochala i ze mam zyc sobie z boku i wyznaczyc sobie nowe cele i marzenia i moze za 5 lat znowu bedziemy razem,zaczne może od początku nasze małżenstwo w sumie nie było zle żona chciała dominowacc ja z koleij nie jestem typem pantofłażą od samego początku nie wierzyła we mnie i tłamsila wszystkie moje propozycje odnośnie naszego życia .po urodzeniu sie dziecka zona kompletnie nie dawała sobie rady z wychowaniem i nie potrafiła się w tym odnaleść postanowiłem ze zostawie pracę i ja zajmę sie naszym szczęściem i tak spędziłem w domu 1,5 roku zajmując sie dzieckiem powiem ze bylo mi z tym bardzo ciężko.od września dziecko poszło do klubu malucha ja wruciłem do pracy zaczełem studjia miedzy czasie do pracy żony przyjoł sie chłopaczek młodszy od zonki o 2 lata zaczeli razem jeżdzić do pracy bo dojeżdzają 20 kilmetrów od jakiś od jakiś 5 miesięcy zona strasznie zaczeła dbać o siebie kosmetyczki fryzjer solarium i coraz bardziej obojętnie zaczynała nas traktować w marcu przetrzepałem jej telefon i wyszło ze intęsywnie zaczeła pisać z kolega nocami, w trakcie pracy jak kompie córkę a ona w tym czasie pisze z nim jak wyciągnełem bilingi i pokazałem jej to to powiedziała ze mogę się wyprowadzić jak chcę te 1.5 miesiąca to był jakiś koszmar przebaczyliśmy sobie wybaczyliśmy i postanowiliśmy ze będziemy szli dalej razem ale to tylko ja najwidoczniej tak tylko postanowiłem bo zona nadal się spotykała z nim jak ja wychodziłem z dzieckiem jak jeżdzła do innego miasta do szkoły to lądowała na dyskotekach .oczywiście wszystkiego się wypiera wmawiając mi ze to moje urojenia i ze jestem jakiś psychiczny zresztą wysyłała mnie do psychologa ona i jej rodzice .nie wiem co dalej teraz jestem dochodzącym tatusiem wyprowadziłem się już 4 tygodnie temu rozwodu nie chce brać bo jak mówi to są bardzo poważne decyzje a ona nie jest teraz gotowa aby takie podejmować co dalej robić?

Czy wyznać Prawdę?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam Was! Trafiłam tu, ponieważ nie radzę sobie z tą sytuacją.. Jest mi ciężko wytrzymać samej ze sobą. Mój narzeczony jest za granicą już 2 lata, w zasadzie był tam od początku naszej znajomości, widywaliśmy się trzy, czasem dwa razy do roku... przyjeżdżał na 2 tygodnie, tak wygląda nasz związek. Z początku miałam naprawdę dużo siły, wierzyłam,że to "jakoś" zniosę, że w końcu nadejdzie ten dzień,że ta odległość się zmieni, od dwóch miesięcy już nie wytrzymuje,nie ma Go wtedy kiedy potrzebuje, On też ma problemy, dowiaduję się o tym przez tel. jest mi ciężko,bo nie moge przy nim być, boję się,że w takich chwilach może spotkać Kogoś, kto Go "pocieszy"... Myślę tak, ponieważ sama to zrobiłam,ale nie liczyłam na pocieszenie, nie będę się usprawiedliwiać,że to przez alkohol, bo to nie jest wytłumaczenie.. choć każdy mi powie,że po wypiciu choćby jednego drinka nie jestem już sobą, dlatego też ograniczam się z tym, no ale w ten beznadziejny dzień, wypiłam, ze znajomymi, był tam mój były, który nie pił nic.. Wykorzystał sytuację,znał mnie, wiedział,że po alkoholu zgodzę się z nim pojechać...i zdradziłam.. Boże zdradziłam Najbliższą memu sercu Osobę..... Nienawidzę siebie za to.. i nienawidzę jego,dotarło do mnie co się dzieje, błagałam zostaw mnie, nie mogę tego zrobić, a On głuchy na każde moje słowo... Boże brzydzę się tym.. Mam o wszystkim Mu powiedzieć?? On jest taki wrażliwy... Nie poradzi sobie z tym, wiem,że będzie miał uraz do końca życia... Zniszczę Go tym, może powinnam odejść bez słowa... Ale na samą myśl serce mi się kraje.. Ja bez Niego sobie nie poradzę, tyle na siebie czekaliśmy.. Ale jak mam Mu spojrzeć w oczy po tym wszytskim... no jak??... Wyrzuty sumienia mnie zabiją, ja już nie potrafię normalnie się zachowywać... Wolę jednak chyba sama z tym się męczyć niż zwalić wszytsko na Niego... Boże właśnie zdałam sobie sprawę,że jedna chwila może skazać Cię na cierpienie na całe życie, może zmienić wszystko... Co ja mam zrobić, powiedzieć Mu o tym? Czy lepiej odejśc bez słowa...? Ale ja tak bardzo chciałabym zostać....

Żona odeszłaDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam.Moja historia wygląda następująco.Jestem z żoną od 22 lat z czego 19 lat po ślubie.Mamy jednego syna w wieku 18 lat.Trzy tygodnie temu żona oświadczyła mi poprzez SMS że odchodzi, już mnie nie kocha i nie będzie mnie oszukiwać żyjąc dalej ze mną.Byłem akurat w pracy i myślalem że to jakiś żart tymbardziej że dwie godziny wcześniej rozmawialiśmy przez telefon i nic dziwnego nie zauważyłem.Niestety po przyjściu do domu okazało się że jest to prawda.Znikneły jej wszystkie żeczy, kosmetyki nic poza tym.Po kilku próbach wreście odebrała mój telefon i powtórzyła co wcześniej napisała.Dodała jeszcze że cały czas się czepiam, jestem podejżliwy za każdym razem gdy pisze do kogoś SMS ( dodam że pisała ich całą mase ) że cały czas czuję jakiś podstęp a ona czuje się osaczona.Na moje pytanie gdzie teraz jest oznajmiła że wynajeła mieszkanie w sąsiedniej miejscowości ( 5 km ) i bedzie sama żyć.Powiem szczeże był to dla mnie szok i nie mogłem tego zrozumieć, nawet nadal nie mogę.Tym bardziej że takich żeczy nie załatwia się pod wpływem chwili, tylko to było już zaplanowane.Zaczeły kłębić mi się myśli że pewnie kogoś sobie poznała, a te SMS to nie była moja wybujała wyobrażnia.Przy kolejnej rozmowie musialem jej zadać pytanie czy ktoś jest lub był i czy mnie zdradziła.Odparła że nikogo nie ma i nie miała tylko że mnie już nie kocha i nie może tego dalej ciągnąc.Syn oczywiście został ze mną, był parę razy u matki potwierdził jej wersje o wynajętym mieszkaniu.Na moje pytanie czy nie zaobserwował czy matka kogoś może mieć twierdzi że raczej nie, bo nic na to nie wskazuje.Też nie może tego zrozumieć i taką samą wersje uslyszał od niej.Ostatnio zauważyłem że żona zachowuje się jakoś inaczej, dwa razy przyszla do domu dość póżno z wcześniej zaplanowanych spotkach z koleżankami z pracy o ktorych wiedziałem.Nie bylem zadowolony, ale pomyślalem sobie przecierz każdemu się należy troche swobody, tym bardziej że nigdy bym żony nie podejżewal o zdradę i nigdy nie dała mi powodu żebym tak myślał.Dodam jeszcze że nie jesteśmy zamożni, ja jeszcze coś tam zarabiam ale zarobki żony to około 1500 i tak się zastanawiam na co ona się porwała.Ponad polowa pensji na wynajm.Zostawiła dosłownie wszystko czego wspólnie się razem dorabialiśmy.Może jest tego nie wiele, ale żle nam się nie żylo.Przeciętna polska rodzina.Pewnie się domyślacie że cały czas chodzi mi po głowie czy żona mówi prawdę , czy oby na pewno nikogo nie ma, a może miała i wiązała z tym jakąś przyszlość ale niestety się nie udało.Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.Proszę o jakieś porady sugestie.Pozdrawiam.

Zdrada Drukuj

Zdradzona przez męża[i]Jestem małżeństwem od 15 lat .Zanim zawarliśmy związek chodziliśmy ze sobą 7 lat.Mamy córkę 12 letnią.Kochałam go bardzo a teraz mój świat runął,bo właśnie dowiedziałam się ze mnie zdradził z opiekunką , która kiedyś opiekowała się moją córką . Czułam , że zawsze miał do niej słabość , ale kiedy o to pytałam przyrzekał na życie dziecka , że nic z nią go nie łączyło . W tamtym roku odkryła , że coś na pewno między nimi jest ,o czym świadczył SMS przysłany przez nią do męża . Mąż nadal zaprzeczał i mówił , że się pomyliła i że SMS nie był do niego .Zadawałam mu te pytanie ,, Czy mnie zdradziłeś ?" przez cały rok,aż w końcu się przyznał do wszystkiego . Teraz kiedy wiem już całą prawdę jestem bardzo załamana. Płacze , nie mam ochoty żyć . Pozwoliłam mu zostać na razie do końca roku szkolnego (czerwiec) , aby córka oswoiła się z myślą ,że jej tata nie będzie mieszkać z nami.Mam do niego o to wielki żal ,bo był dla mnie i dla córki całym światem . Nie wiem dlaczego to zrobił . Wydawało mi się , że jest nam ze sobą dobrze , choć mieliśmy dużo problemów . Utrata pracy przez męża , wypadek gdzie sprawcą jest mąż.

Zdradziła mnie żona po sześciu latach małżeństwa :-(Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich. Na początku pragnę pogratulować twórcy tej strony internetowej za wspaniały pomysł. Niesienie sobie na wzajem pomocy w trudnych chwilach to doskonały pomysł. Dziękuję również wszystkim "opiniodawcom" za Wasze opinie i sugestie,bo o to właśnie chodzi aby spojrzeć na sprawę z innej perspektywy (często nie dostępnej osobie zranionej zdradą). No więc przechodzę do historyjki zwanej moim życiem :-) Urodziłem się raczej w niezbyt zamożnej rodzinie,do tego ojciec jak i matka "lubili" wypić więc kłopotów trochę było w dzieciństwie. Nie byli alkoholikami,ale jak tylko kasa na gorzałkę była to imprezka murowana ( do dziś pamiętam jak małego chłopca-mnie prowadzali po imprezach u znajomych gdzie wóda lała się litrami ,a od dymu tytoniowego siekiera wisiała w powietrzu). W szkole jak to w szkole chłopak z takiej rodziny jest zazwyczaj cichy i zamknięty w sobie,więc w podstawówce koledzy trochę dokuczali,wyśmiewali się itp. Ale bez przesady :-) W zawodówce ( porażka,bo banda debili) też mnie trochę prześladowali,bo żeby umieć się przeciwstawiać to potrzebna jest wsparcie ze strony rodziców-ale go nie było. Poszedłem do technikum wieczorowego-zacząłem chodzić na siłownię,nabierać pewności siebie (koledzy którzy kiedyś mi dokuczali omijali mnie wieeeelkim łukiem :-) ) No i w wieku 19 lat zmarła mi matka :-(. Z przeciętnego ucznia (albo i kiepskiego) wziąłem się za siebie bo matura i takie tam i udowodniłem światu że coś jestem wart. Miałem na zakończeniu szkoły najwyższą średnią na roku i dostałem nawet nagrodę od Starosty ( he he noooo książkę oczywiście :-) ). Po maturze poszedłem do wojska-wiedziałem że to i tak nieuniknione więc zgłosiłem się na ochotnika. Odbębniłem swoje ( oj trochę ciekawych przygód za mną he he ) i obiecałem sobie że jak wyjdę z wojska to zrobię remont w domu ( mieszkam w domu po dziadkach,na parterze ja a na piętrze moja siostra z rodziną),poznam fajną kobietę i założę rodzinę. Jeszcze jak byłem młodym chłopcem to w każdej modlitwie na zakończenie prosiłem Boga o wspaniałą,kochającą żonę i kochające dzieci. No i się spełniło Poznałem przez czat w telefonie moją przyszłą żonę-fajna dziewczyna,miła,też z pokręconej rodziny ( mówiła że chciała by mieć normalne spokojne życie) Ja się w niej bardzo zakochałem ( teraz wiem że miłość zabija w nas zdrowy rozsądek) kiedy rozmawialiśmy na randkach,mówiłem że nie interesuje mnie przelotny związek,tylko mądry i konsekwentny. Że rodzina jest dla mnie najważniejsza,że chcę mieć dzieci i pracować aby wszystko było jak należy. Mówiłem też że wiadomo że przyszłe (wtedy jeszcze ewentualne) życie będzie wyglądało inaczej jak w filmach-będziemy pracować,zajmować się różnymi sprawami,zainteresowaniami,pasjami,dziećmi,domem i tak na prawdę nie będzie w tym wszystkim za wiele czasu dla Nas. Wiadamo-życie.Pamiętam jak dziś te słowa,które wtedy mówiłem. Ona się przychyliła do tego i powiedziała że jest tego świadoma. No i po około roku znajomości oświadczyłem się Jej i zdecydowaliśmy się pobrać. Ślub był już zaplanowany,więc podczas któregoś "zbliżenia" zaszaleliśmy i zaszła w ciąże. Nie był to jednak bodziec do zaślubin,bo już termin ślubu był ustalony. No i się stało-piękny dzień-19 sierpnia stanęliśmy przed ołtarzem, przyrzekliśmy sobie ..."miłość wierność itd...". Następnie tydzień po weselu przeprowadziliśmy się do mnie ( żona pochodziła z mniejszego miasteczko 60 km od mojego miasta) i zaczęliśmy wspólne życie. W lutym urodził się nasz wspaniały synek Piotruś i byliśmy bardzo szczęśliwi. Teściowa pomagała nam finansowo-jako że pracę miałem niezbyt dochodową i jakoś powolutku sobie ciułaliśmy. Synek rósł,w domu ciągle remonty robiłem żeby się lepiej mieszkało (wszystko oczywiście sam robię,bo na fachowców kasy nie było,a jestem "złotą rączką" więc nie było problemów) .kiepsko nam szło z finansami i zaryzykowałem-postanowiłem zmienić pracę. Udało się i zarabiałem z dnia na dzień ponad dwa razy więcej. Synek miał już 4 latka więc wysłaliśmy go do przedszkola i żona zaczęła szukać pracy. Jako że pracowała wcześniej w sklepie spożywczym to właśnie w takiej branży pracę znalazła. Sklepik niewielki,5 minut spacerkiem od domu,więc super. Zaczęliśmy odżywać finansowo (kupiliśmy auto,trochę w dom zainwestowaliśmy) żona stała się niezależna,przez pracę zmianową zaczęliśmy się trochę mijać. Do tego jeszcze nowe koleżanki z pracy żony-nie do końca roztropne,bo głowy to chyba mają sianem wypchane-jedna lesbijka,druga w moim wieku-ma męża,ale imprezuje i kokietuje innych kolesi (kiedyś na imprezie u mnie w domu tańczyły przy mnie z żoną,dotykały mnie obie,tamta całowała mnie w policzek kilkakrotnie przy mojej żonie itp.) widziałem jej zdjęcia ze striptizem męskim-obmacywała kolesi,a później mówiła jak to ona bardzo męża kocha. No i chyba żonę zaraziła swoją naturą. Zona zaczęła wychodzić na imprezy z koleżankami-to na urodziny,to na dzień kobiet-nie było to dużo wyjść bo może pięć w ciągu roku,ale co się na nich działo to pewnie by mnie co najmniej zdziwiło. Ale ufałem żonie,wiedziałem że kocha mnie i naszego synka i by głupot nie robiła. Życie sobie płynęło spokojnie ( ja znalazłem swoją wielką pasję-motoryzację) założyłem z przyjaciółmi klub motoryzacyjny,jeździliśmy na zloty ( kilka razy nawet z żoną,ale później stwierdziła że to ją męczy) organizowaliśmy imprezy motoryzacyjne,miałem kilka wywiadów w radiu i telewizji ( to były media regionalne,ale dla mnie to i tak wielka rzecz :-) ) .Czułem się na prawdę szczęśliwym człowiekiem-wspaniała atrakcyjna żona,super synek,dobra praca,no i samorealizacja w klubie. Czego więcej chcieć. W między czasie "zagubiła " się gdzieś moja wiara w Boga. Zawsze byłem gorliwym katolikiem,ale zacząłem wertować sieć i książki,aby lepiej zrozumieć czym jest religia.Wcześniej z żoną chodziliśmy do kościoła co niedzielę,modliliśmy się c wieczór,a jak ja przestałem bo zwątpiłem to ona nagle też przestała-pytałem dla czego,ale nie umiała mi odpowiedzieć na to pytanie. Przechodzę do meritum,bo trochę Was już pewnie zanudzam moją historią. Zaczęliśmy się z żoną coraz częściej kłócić-nie mogłem jej zrozumieć,ani pojąć o co jej chodzi. Wcześniej rzadko się kłóciliśmy i nasze życie było raczej spokojne. Jako że coś przeczuwałem zapytałem żony o co jej chodzi-dla czego się tak ostatnio zmieniła-powiedziała żo mnie już nie kocha i czuje do mnie tylko przyzwyczajenie :-( Zapytałem: ..."masz kogoś?" Odpowiedziała że : "tak zakochałam się i nie mogę już z tobą żyć" CEGŁÓWKA!!! normalnie jak sobie przypomnę to mi jeszcze w głowie szumi. Bo to zaledwie półtorej miesiąca od faktu. To była jedyna rzecz której się obawiałem-myślałem sobie że jak już tyle przykrości mnie w życiu spotkało to już tylko z górki będzie. A tu zonk! Nie ma lekko. Cały mój dotychczasowy skrupulatnie budowany świat runą bezpowrotnie. Powiedziałem żonie że jej wybaczam i chcę wszystko zacząć od nowa. Ale ona mówiła że tylko z nim będzie szczęśliwa. Jest z nim już 5 miesięcy,a znają się prawie dwa lata-od kiedy do pracy poszła,bo koleś jest dostawcą w sklepie w którym ona pracuje. Facet też ma żonę i 6 letnią córeczkę-zniszczyli więc dwa małżeństwa (jego żona próbowała się powiesić jak się dowiedziała) dla chorego zauroczenia. Żona chciała początkowo jeszcze ze dwa tygodnie u mnie pomieszkać,bo jak mówiła ciężko jest tak znaleźć lokal z dnia na dzień,a planowali jeszcze to ukrywać jak najdłużej. Nie dawałem jednak rady na to patrzeć jak wracała z pracy o 21.30. stroiła się i wychodziła do niego po czym wracała około 3 rano. Żeby dowiedzieć się kilku szczegółów o nich zostawiałem telefon na szafce i nagrywałem ich rozmowy telefoniczne. Dowiedziałem się że oni nic o sobie nie wiedzą,ale zwariowali z miłości i chcą za wszelką cenę być razem.Wiem też że sypiali razem-w sumie to ten **** telewizyjny sypiał przez kilka miesięcy ze mną i z nim jednocześnie-brrrrr. Ale kto mieczem wojuje,ten od miecza ginie. A kto **** wojuje,ten ma dzieci he he. No i oczywiście żona jest z nim już w ciąży. My jeszcze rok temu rozważaliśmy czy mieć drugie dziecko,ale zdecydowaliśmy że jeszcze trochę finansowo za krucho stoimy i przyjdzie na to czas. A tu nagle już pieniądze nie ważne,brak mieszkania się nie liczy i wszystko pasuje-hmmmm życie to chyba zweryfikuje. To że jest z nim w ciąży definitywnie przekreśla możliwość jej powrotu do mnie,więc mi troszkę pomaga. Ale i tak jest mi BARDZO ciężko. Nie mam nikogo-ani rodziców,ani żadnej bliskiej i normalnej rodziny (jest siostra,ale to patologia na 102) mam tylko synka co drugi dzień-odbieram go z przedszkola jak ona ma na drugą zmianę,więc mały dużej różnicy nie widzi na razie. Ale gdzie ta pinda miała rozum jak to dziecku robiła? Gdzie przyrzeczenia małżeńskie? Oglądałem ostatnio nawet płytę z wesela-zarzynany kojot tak nie wyje :-( Najgorsze jest to że ona nie wykazuje żadnej skruchy. Pytałem czy ją kiedykolwiek w jakiś sposób skrzywdziłem-odpowiedziała że nie i że gdyby go nie poznała to by była ze mną dalej. Mówiła też że w nim podoba jej się wszystko-barwa głosu,to jak się ubiera,to jak poprawia włosy,lub się drapie po policzku-CHORE!!! Zachowuje się jak głupia nastolatka. Kiedyś kilka lat temu rozmawialiśmy sobie o zdradzie i mówiłem jej że jak kiedykolwiek mi coś takiego zrobi to bym zabił tego kolesia,ją też a sam poszedł bym do więzienia. Jednak po całym zdarzeniu załamałem się i za miast ich mordować płakałem jak bóbr. Napisałem też wiersz w środku nocy dzień po zdradzie-a niech będzie że wam przedstawię [center]Gdy sercu z żalu nie chce się bić gdy dusza na strzępy jest rozdarta gdy człowiek nie ma po co już żyć i nie wie gdzie szukać ma jeszcze wsparcia Co wtedy? podpowiedz co wtedy uczynić? Gdy sens mego życia w proch się obrócił. płacz nie pomaga nawet na chwilę i żyję nadzieją że szczęście powróci Wspomina się wszystko co dobre i miłe wciąż jednak nurtuje pytanie DLACZEGO? Co uczyniłem że tak się skończyło? Nic dziś nie zmniejszy już żalu mego. sam nie wiem czy kiedyś się z tym pogodzę Czy szczęście jeszcze w mym sercu zagości. Jedno co wiem to to że bardzo ma dusza potrzebuje miłości. Lecz czy się uda rany zagoić kiedy krew tryska z nich strumieniami? Dlaczego życie tak bardzo boli? Dla czego świat mój na głowę się wali? Wiem że nikt na to mi nie odpowie wiem że na próżno pytania stawiam Myśl jedna rodzi się w mojej głowie Czy kiedyś życie swe ponaprawiam? Bo mam w swym sercu ranę ogromną którą wylewa się żal i cierpienia, Lecz wyjdę z tego ręką obronną Bo miłość to moje największe pragnienie! [/center] Mam nadzieję że wiersz dosadnie odzwierciedla moje odczucia po zdradzie i że Wasze były podobne. Sorki że tak Was zanudzałem :-) Ps jak macie pytania to walcie śmiało-holernie szczery ze mnie szłowieczek.

czy mnie zdradził??Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam Was!!!Chciałabym sie Was poradzic co mam zrobić?Jesteśmy małzenstwem 16lat a ze sobą ok 20 lat. To był mój pierwszy chłopak i pierwsza duża miłość, ja dla niego tak samo. Zyło nam sie róznie raz dobrze raz zle, przez ten czas urodziły nam sie 2 dziewczynki. wszyscy uważali nas za wzór małżeństwa on beze mnie nie i ja bez niego sie nigdzie nie ruszaliśmy, razem decydowaliśmy itd...Zeby Was nie zanudzać przejde do rzeczy. Od wrzesnia moja mniejsza córka poszła do szkoły do zerówki.Trzeba było ja codziennie zaprowadzac i przyprowadzac.Z reguły to ja robiłam bo mąż zaczął pracowac za granicą.Jak przyjezdzał to on chodził bo chciał mnie odciążyc. Niestety to okazało sie zgubne w skutkach, bo tam poznał mame jednego z kolegów mojej córci. Spotykali sie od pazdziernika jak tylko byl w domu. Podwoził ja do pracy i takie tam. Kolezanki w grudniu powiedziały mi ze oni ze soba codziennie flirtują i on ja gładzi po ręku i tuli. Ja zrobiłam mu awanture bo chciałam sie dowiedziec co jest grane. Oczywiście wszystkiego sie wyparł, ale tego ze ja podwoził nie. Wiec powiedziałam ze nie zycze sobie zadnego podwozenia. Niestety corka starsza widziała ich jak razem odjezdzaja naszym autem i to nie w strone jej pracy , ale domu. Byłam obrazona. Wszystko wydalo sie teraz w tym roku w dniu matki kiedy znalazłam stary telefon męża z jego smsami do niej . Mało co nie spadłam z krzesła , zrobiło mi sie gorąco i trzepało mnie. Zapytałam czy spali ze sobą-odpowiedział ze nie, tylko na kawce byli.Poniewaz jak wspomniałam wczesniej znamy sie ze szkoły to zaczepiłam ją , przedstawiłam i zapytałam o ten związek.Nie wygladało to za rózowo, mówi ze nie spali razem, ze nic nie było, ale takie smsy pisze sie do osoby z ktorą cos sie wiąze. Podobno on zaczął pisac na FB do niej, powiedział ze jest w trakcie rozwodu i ze nas nic nie łączy. Zyjemy razem a jakby osobno. Nie mogę pozbierac myśli, bardzo schudłam choc nigdy gruba nie byłam.Nie wiem co mam zrobic on jest w pracy za granicą. Rozmawiamy codziennie, on mnie zapewnia ze kocha tylko mnie , a mi w głowie siedzą te smsy, te ucieczki z domu gdzie nie mówił mi gdzie idzie i kiedy wróci,noce ktore sama spędzałam a on niby u kolegi.Rozpacz, nie wiem co zrobic, jak to rozwiązac. Nie długo przyjedzie i muszę cos postanowic.Pomóżcie mi i podpowiedzcie czy wpadłam w paranije, czy nakręcam sie ?

Zdradziła ?Drukuj

Zdradzony przez żonęOd początku? Jesteśmy po ślubie 18 lat,bywało różnie, ona zawsze niezadowolona, ja raczej z tych "jakos to bedzie".Ma do mnie od zawsze pretensje że nie potrafię całkowicie stanąć po jej stronie w konfliktach z moja rodziną(chyba ma racje),że pracując po 14h na dobę nie mam ochoty chodzić do znajomych i jedyna moja rozrywka to siedzenie przed kompem.Około 4 lata temu zmieniłem prace, jestem stale w delegacji przyjeżdżam na tydzień raz na 2-3 miesiące(praca za granicą).Kiedy byłem ostatni raz w domu , żona wieczorami jechała do koleżanek, po powrocie kapiel i spać, unikała zbliżeń.Jakieś 3 tygodnie temu syn wygadał sie że żona używa drugiego telefonu(mój stary LG).Zapytałem ja dlaczego, powiedziała że siostrze był potrzebny nowy numer i dała jej aparat a ta akurat zostawiła go u nas w domu i gdy rozmawialismy przez skype akurat zadzwoniła żeby sprawdzis gdzie jest. Kilka dni później w czasie gdy akurat do mnie dzwoniła usłyszałem że dzwoni jej tamten telefon(specyficzny dzwonek który sam kiedyś ustawiłem), chyba myślała że nie dodzwoniła sie jeszcze do mnie, przerwała połączenie ze mną, zadzwoniła dopiero po kilku minutach.W rozmowie przyznała mi się "tak, oszukiwałam cię, jest ktos inny". W trakcie kolejnych rozmów zaczeła twierdzić że "ten inny" to po prostu facet który próbował ja podrywać, zadzwonił tylko 3 razy a wtedy gdy ja to usłyszałem to poprosiła go by wiecej nie dzwonił. Poprosiłem ja o numer do tego gościa, nie chciała mi go podac, powiedziała że go skasowała(podobno ona do niego nie dzwoniła więc nie miała jego numeru zapisanego,skasować nie mogła, twierdzi że skasowała tylko liste polączen wychodzących i przychodzących- problem w tym że w tym modelu telefonu do wykonania podobnej operacji należy podac kod, jak się okazało nawet o tym nie wiedziała).2 dni później oznajmiła mi że wyrzuciła karte sim, a podobno ten numer podawała wielu różnym osobom, nie był to numer wyłącznie do kontaktowania sie z tym gościem(tak przynajmniej twierdzi).Kilka dni później sobota godzina 1 w nocy, syn mówi że nie ma jej w domu, telefonów nie odbiera, dopiero po godzinie i mówi że jest u koleżanki której nie lubię.Po kilku nastepnych dniach dzwonie żeby powiedzieć że kolega przyszedł z butelka whisky więc pewnie nie będę w "stanie do rozmowy" przez jakiś czas, akurat wybierała się z wizyta do swojej matki, była podobno juz pod blokiem.Do butelki było kilku więc poszło szybko i każdy wypił niewiele,dzwonie kilka razy do żony, nie odbiera.Dzwonię do teściowej, okazało się że wcale się tam nie pokazała.Stwirdziła potem że na chodach spotkała znajoma , pogadała i postanowiła nie iść do matki tylko pojechać na lody do Mcdonalda. Wczoraj dzwonię ,nie odbiera,dzonie do syna - mówi że matka śpi.Za kilka minut ona sama do mnie oddzwania i mówi że poszła do sklepu kupić sobie wino ,zaraz bedzie w domu.Rozmawiamy na skype, słyszę dźwieki klawiszy telefonu,cos tam sobie sprawdza w aparacie i nagle mówi że zaraz wraca.Syn powiedział że rozmawia w drugim pokoju przez telefon. Cały czas powtarza że nie ma nikogo, że tamten facet to tylko było 3 rozmowy telefoniczne, po prostu podobało jej sie że ktoś ją adoruje. Naprawdę ją kocham i chyba dlatego tak mi trudno uwierzyć że może robić coś takiego, ale wygląda na to że jestem tylko kolejnym durniem.

nie umiem dalej żyćDrukuj

Zdradzona przez mężapo 10 latach małżeństwa mąż miał romans z kolezanka z pracy młodszą o 11 lat.wspólne spacery kino i tysiące smsów w których pisało jak tęskni za nią!zawsze byliśmy fajnym małżeństwem nawet nie wiem jak to się stało?kiedy się dowiedziałam mąż natychmiast zakończył te znajomosc,mówi że żałuje a ja mu nie wierze aha i niby ze sobą nie spali!ciągle do tego wracam,ciągle sie kłócimy a najbardziej cierpi nasza 5 letnia córka bo słyszy awantury w domu!minęło kilka miesięcy jak ja mam dalej żyć,jak on mógł mi to zrobić?kocham go...

Proszę pomóżcie co mam robić?Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam , wszystkich i proszę o wsparcie i radę co dalej robić, w poniedziałek dowiedziałem się że moja żona mnie zdradziła, ale dowiedziałem się też kilku niezbyt miłych rzeczy na swój temat których myślę żaden facet usłyszeć by nie chciał. Jesteśmy razem ze sobą od 14lat (8lat po ślubie), mamy dwójkę wspaniałych synów. Niestety od około pół roku temu, zacząłem podejrzewać żonę o zdradę, ale w żaden sposób nie było możliwość tego sprawdzić, nadszedł w końcu moment kiedy żona została sam w domu,po przyjeździe z wyjazdu firmowego, a ja zostawiłem włączony dyktafon, z nagranych rozmów usłyszałem, jak bardzo kocha kogoś innego. Nie powiedziałem jej o tym od razu ponieważ następnego dnia miała do niej przyjść jej przyjaciółka, w związku z tym znowu zostawiłem włączony dyktafon, no i nastąpiło załamanie, dowiedziałem się jak bardzo kocha swojego kochanka, jak jest jej ze mną źle, itp. Po tym wszystkim zapytałem jej czy nie ma mi nic do powiedzenie w związku z "maglowanym" od pół roku tematem, zapytała o co mi chodzi?Przedstawiłem jej nagrania i bańka pękła. Teraz widzę, że żałuje tego jak niczego innego, błaga mnie żebym od niej nie odchodził i nie zabierał dzieci. Ja już sam nie wiem w co mam wierzyć, co robić i co myśleć. Pomóżcie proszę.

jak teraz żyć, po 27latach?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam Wszystkich!od kilkunastu dni zaglądam tu regularnie i czytam...nie wiem jak zacząć czego oczekuję,może tak jak innym Ktoś mi poradzi,doda otuchy.Wyrzuciłam męża z domu,spakował się w jeden worek i odjechał do teściowej,którą zawiadomiłam,że syn wraca bo musimy się rozstać.Postąpiłam tak bo pękło mi serce!!!Mąż zauroczony jest naszą wspólną znajomą,sam to powiedział i prosił bym go zrozumiała bo on sam nie wie czego chce,żebym pozwoliła sprawdzić mu co z tego wyniknie...fajnie?A ZACZĘŁO się to tak...ok 4m-ce temu ta pani poprosiła mnie,żebym mąż kilka razy zawoził ją i jej matkę do lekarza.Mąż po pijanemu zaczął wysyłać smsy DO KOLEŻANKI,powiedziała mi o tym sama.Awantura,mąż przepraszał i nadal pisał nawet trzezwy.Zabroniłam,krzyczałam,błagałam...wymazał jej nr i pisał dalej,aż okazało się ze ona odpisuje nawet w nocy po północy.Awantura.Zabroniłam jej,mało w pysk nie dałam,powiedziałam ,że powiem jej mężowi.Cisza i znowu pojechał,ale jak to powiedział on musi im pomóc bo się tego podjął, smsy pisał na pewno dalej bo wciąż krył tel i wieczorami znikał...A 6 LAT TEMU W PODOBNY SPOSÓB zaczął romansować z koleżanką z pracy,odchorowałam,wybaczyłam,żyło się jakoś.Wtedy jeszcze jeden z synów był niepełnoletni(mam troje dzieci).Dzisiaj już wiem,że to był błąd więc teraz muszę walczyć o swoją godność,zdrowie.Ale boli,nienawidzę go,i jeszcze kocham nie wiem co dalej.Boję się,że on w każdej chwili wróci,wspólne mieszkanie,rzeczy,jego leki itd,jak się zachować nie chcę tak żyć.wariuję.