Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Crusoe00:06:26
Obito00:48:09
Roszpunka1901:14:10
# poczciwy02:15:00
gunio1106:54:07

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Znów porażka IIDrukuj

I znów wróciłam. Jak pisałam, odezwał się po miesiącu milczenia.Od końca maja znów pewłno maili codziennie, telefony, smsy. Przepraszał, że sam siebie nie zna do końca, że się poprawi.Faktycznie, poprawił się, bo i spotkania były częstsze, po wieczornych mailach jeszcze dzwonił przed snem.Sielanka trwała 3 miesiące.Na ten weekend mieliśmy jechać w góry.Tydzień temu rano dzwonił, jak zwykle miły a wieczorem przysłał maila, że nazajutrz wyjeżdża na sponsorowaną wycieczkę nad morze, na 3 dni.Zdenerwowałąm się i napisałam mu, że co tak nagle, że rano nic nie mówił.I, że robi mnie w balona, bo dla mnie to ciężko mu wygospodarować 3 dni wolnego. No i zamilkł. Nie odezwał się. Napisałam maila i przeprosiłam.Zero odzewu.Więc zadzwoniłam.Nie odbiera telefonu. To najgorsze. Zamilkł, nie pisze, nie dzwoni.Ja też się nie odzywam, ale nie wiem.Jak można nie odbierać telefonów? Wyświetliłam mu się, że dzwoniłam 3 razy. A jeszcze tydzień wcześniej mówił, że nawet nie ma ani planu ani pomysłu, żeby odejść.Że to niemożliwe.Skąd taka nagła zmiana w zachowaniu? Tak jak w maju.Jak napisałam, co mi się nie podoba, to zamilkł.Urażony, że mu nie ufam, że wątpię w jego dobre intencje! A może to tylko wymówka? Może mu niewygodnie, że znów domagam się "swojego".Że chcę widywać się częściej, w weekendy? Jak można 9 miesięcy pisać maile, wydzwaniać nawet po kilka razy dziennie a potem nagle zniknąć , bez żadnej rozmowy.Żebym napisała coś obraźliwego.Ale napisałam, że dotarło do mnie, że nie chce się widywać ze mną, że robi mnie w balona.I jeżeli to ma być znajomośc mailowa, to niech powie, to inaczej się nastawię. Widać, jego obietnice były puste , co innego mówi, pisze a co innego robi. Najbardziej zabolało mnie jednak to nieodbieranie telefonów (3). Już nie zadzwonię, ale boli bardzo.

Błędne kołoDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaPoznaliśmy się pod koniec września 2009r.Przez tydzień codziennie spędzaliśmy razem czas-miałam wyjechać do innego miasta na studia, ale postanowiliśmy wciąż się spotykać w końcu dzieliło nas koło 120km.Na początku jeździliśmy do siebie na zmianę. Widywaliśmy się co tydzień, on codziennie dzwonił i pisał sms'y. Czułam się doceniona jak nigdy w związku.Dochodziły do mnie różne plotki, kilka osób w delikatny sposób mówiło mi, że mój chłopak ma opinię podrywacza. Nie chciało mi się w to wszystko wierzyć, myślałam ,że to tylko zazdrość. Zwłaszcza,że przed wyjazdem pokłóciłam się z jego starą dziewczyną z którą był 3 lata wcześniej.Nie traktowałam jej poważnie w końcu po niej On spotykał się jeszcze z kilkoma dziewczynami.Przez pierwsze 3 miesiące było świetnie...i zaczęło się psuć.. widzę to teraz z perspektywy czasu..minęły kolejne trzy miesiące.Teraz tylko ja go odwiedzałam- mówił,że nie ma pieniędzy na bilety. w końcu po pół roku znajomości oświadczył, że przestał mnie kochać..nie odbierał telefonów i nie odpisywał. Gdy przyjechałam do swojej miejscowości okazało się, że chodzi o jakąś dziewczynę... przestałam dzwonić... dałam się wyciągnąć na piwo jego przyjacielowi. Spotkałam się z nim jeszcze z dwa razy i nagle mój były dostał olśnienia-wciąż mnie kocha i popełnił wielką pomyłkę...Pogodziliśmy się.. ale po miesiącu znów zaczęło się psuć.Dostawałam mnóstwo wiadomości od jego byłych-złośliwych docinków na temat moich poroży-bagatelizowałam wszystko.Któregoś weekendu gdy znów miał coś ważnego i nie chciał się ze mną spotkać a telefon wyłączył- umówiłam się z znajomymi na zapijanie smutków. Schlałam się potwornie i zdradziłam go.Miałam potwornego kaca moralnego.Próbowałam o tym zapomnieć, jemu się nie przyznałam. Zaczęłam się starać jak nigdy dotąd.Wybaczałam mu wszystkie przykrości jakie mi robił.Byłam cierpliwa i pomocna. nic już nie mówiłam kiedy wyłączał telefon na kilka dni z rzędu. W czerwcu 2010r odebrałam telefon od jego byłej tej o której napisałam na samym początku.Powiedziała ,że On właśnie od niej wyszedł po seksie który mi nagrała...byłam w szoku...ale chyba to jeszcze do mnie nie dotarło.. zapytałam ile to trwa..powiedziała ,że przez cały nasz związek, że przychodzi do niej co tydzień...myślałam że mi serce pęknie, a z drugiej strony nie mogłam przeboleć tych miesięcy żałowania ,że go zdradziłam. Zerwałam z nim... Ale on zaczął regularnie wystawać pod moim blokiem, albo w miejscach w których bywałam...nie pamiętam za wiele z tego okresu. Upijałam się codziennie. Nie chciałam z nim rozmawiać. Po ponad miesiącu kiedy zaczynałam się bać jego nachodzenia. Powiedziałam mu,że to nie ma sensu bo ja też go zdradziłam...nie uwierzył mi. zadzwoniłam do koleżanki i powiedziałam ,żeby potwierdziła,że tak było.Popchnął mnie na ścianę i wyzwał od najgorszych, odwrócił się i pobiegł. Po jakichś dwóch godzinach mój brat wyszedł na spacer z psem. Powiedział ,że blok dalej siedzi mój były i płacze.Nie wiem poco ale tam poszłam. Zaczął się wydzierać z daleka na mnie. Ja zaczęłam mówić ,że nigdy tego nie planowałam i że żałowałam tego co zrobiłam wtedy ale nie teraz. Zaczęliśmy się szarpać. Zrobił się duży hałas i rozdzieliła nas policja. Nie pamiętam co się później działo w każdym bądź razie po tej sytuacji znów zaczęliśmy się spotykać. przez pierwsze miesiące było koszmarnie cały czas się kłóciliśmy. Oboje mieliśmy do siebie pretensję. Zrywaliśmy i wracaliśmy do siebie co tydzień.Mnie wyrzucili z uczelni i zaczęłam uczyć się w swojej miejscowości.Minęło koło 6 miesięcy zanim zaczęliśmy normalnie ze sobą rozmawiać.Ale już nie mogło być tak jak kiedyś. Każdy zajął się swoimi sprawami, choć widywaliśmy się bardzo często On zrobił mi się bardzo obojętny. Miałam gdzieś ze znowu zaczął wyłączać tel., albo znikał gdzieś- co prawda robiłam dzikie awantury póżniej -ale bardziej ze złośliwości.W końcu gdy zdarzyło sie ,że gdzieś pojechał bez uprzedzenia mnie-ja wychodziłam na imprezę.Dużo piłam. Zdradziłam go drugi raz z kimś przypadkowym- i poczułam się świetnie i jakby trochę lżej, że odpłaciłam się pięknym za na dobre. Minęło trochę czasu-wdałam się w krótki romans. Nic mnie nie obchodziło. Ani On ani ten drugi.Po jakimś roku od naszej szarpaniny znów wydało,że On ma kogoś na boku. rozstaliśmy się, schodziliśmy z powrotem i kłóciliśmy. Znów wyjechałam z swojej miejscowości(na uczelnię z której mnie wyrzucili- znów tam zdałam) Stwierdziłam, że będę postępować tak samo jak on. Co prawda -wcześniej zaczęłam go zdradzać- ale teraz chciałam to zrobić w naprawdę podły sposób- chciałam przespać się z ogromną liczbą przypadkowych mężczyzn.I o wszystkim mu opowiedzieć. Po dwóch takich przypadkach opamiętałam się. Czułam się podle, uświadomiłam sobie ,że robię dokładnie to samo co on. zerwałam z nim kontakt. Nie odzywaliśmy się do siebie przez ponad miesiąc... on nie protestował a ja znalazłam kogoś.Chciałam być z tą osobą na siłę, żeby nie myśleć o Nim. To osoba w końcu zerwała nie chcąc się ze mną męczyć. po jakichś dwóch tygodniach od zerwania z tamtą osobą, zadzwoniłam do Niego pod pretekstem zapytania o jakąś książkę. wymieniliśmy kilka zdań w neutralnym tonie. Co słychać? wszystko dobrze a u ciebie? jak na uczelni? i takie bzdety. pożegnaliśmy się. Na następny dzień on zadzwonił i przez jakiś miesiąc rozmawialiśmy ze sobą tak niezobowiązująco i w końcu znów jesteśmy razem.Ja znów się męczę, nie wiem czy dobrze zrobiłam, czasami żałuję ,że w ogóle go poznałam.Coraz częściej dochodzi do rękoczynów. Od pół roku śnią mi się regularnie koszmary, w połowie z nich on mnie zdradza, albo obraża kogoś z mojej rodziny. Wiem ,że to wszystko pokręcone, nie umiem na dobre z nim zerwać. Nie wierze też w jego uczciwość.Nie mam ochoty z nim sypiać ani też z kimkolwiek innym. Cokolwiek sobie postanawiam-jestem niekonsekwentna. Wiem też ,że jesteśmy siebie warci, wiec proszę o odpuszczenie sobie złośliwych komentarzy.

dzięki jego zdradzie odnalazłam swoje szczęścieDrukuj

Zdradzona przez mężaByliśmy małżeństwem kilkanaście lat. Mąż był zawsze wspaniałym mężem i ojcem, ale od kilkunastu miesięcy jest inny. Zaczęły do mnie dochodzić informacje, że on kogos ma, ale ja to ignorowałam. Ufałam mu. do tej pory nie miałam powodu mu nie wierzyć. Aż kiedyś zadzwonił do mnie facet i powiedział, że mój mąż mnie zdradza. Powiedział mi nawet z kim. Podał nazwisko, adres i telefon tej kobiety. Ale ja nadal nie wierzyłam. W końcu ktoś podrzucił mi kopertę ze zdjęciami, na ktorych był mój mąż z jakąś kobietą w uściskach, pocalunkach... Nie bylo żadnych wątpliwości. Mało tego, te zdjęcia były zrobione przed kawiarnią, która miesci się 100 metrów od mojej pracy. Oni romansowali pod moim nosem. Zadzwoniłam do niej, a ona wszystko potwierdziła. Przeprowadziłam rozmowę z mężem. Nawet nie próbował sie wypierać. Ale powiedział, że mimo wszystko dzieci są dla niego najważniejsze, że się pogubił, że żałuje, prosił żebym mu to wybaczyła. Obiecał że z nia zerwie. Potem spotkalam się jeszcze z nią. Chcialam być szlachetna i tolerancyjna, byłam dla tej baby miła i udawalam przyjaciółkę. Chciałam w niej wzbudzić sympatię i współczucie. Obiecała mi, że go zostawi. Ja naiwnie uwierzyłam. Było trudno, ale wybaczyłam mężowi, zaufałam na nowo i starałam być jak najlepszą żoną, żeby czuł, że z nikim mu lepiej nie będzie. Przez jakiś czas było wszystko dobrze, aż któregoś dnia dostałam znów kopertę, a w niej... szkoda gadać. Nagrania odgłosów ich seksu. Bez trudu rozpoznałam jego głos. W chwili ekstazy szeptał że nigdy nikogo tak nie kochał, że jest jedyna, cudowna... i tym podobne bzdety. W kopercie były też kserówki jej badań z aktualnej karty ciążowej. Pokazałam mu to. Nawet nie próbował się usprawiedliwiać. Powiedział tylko że ktoś zrobił mu przysługę przysyłając mi to, bo sam nie umiał mi o tym powiedzieć. Przyznał, że faktycznie bardzo się kochają, że nie umiał z niej zrezygnować, że to było silniejsze niż rozsądek i poczucie obowiązku. Nie walczyłam, bo nie było o kogo. Minęło już dwa lata. Okazało się, że oni naprawdę się kochają, wspaniale się dobrali. A ona kocha go tak, jak ja nigdy nie umiałam. A co najciekawsze. A nasze dzieci? Bałam się, jak to zniosą. Na szczęście mój mąż nigdy o nich nie zapomina. Teraz ma dla nich wiecej czasu niż kiedyś. A ja? No cóż. Mój informator okazał się moim skrytym wielbicielem. Ale był też najbliższym przyjacielem mojego męża, więc dopóki byłam z mężem nie miał odwagi zbliżyć się do mnie. Teraz jest moim partnerem i nigdy nie byłam szczęśliwsza, po raz pierwszy czuję co znaczy kochać prawdziwie. Napisałam swoją historię ku pokrzepieniu serc tych, którzy po zdradzie czują że świat runął. Kochani, nie ma tego złego...:)

Pomożecie? - Pomożemy!!!Drukuj

Zdradzony przez żonęSzanowne Panie, Szanowni Panowie ( po przejściach ). Zwracam do Was z prośbą o pomoc. Mam podejrzenia, że moja żona nie jest do końca uczciwa wobec mnie. Oczywiście to tylko podejrzenia, może się okazać, że to tylko moje urojenia, aby jednak spokojnie spać i normalnie funkcjonować za dnia, wolałbym jednak poznać prawdę, jakakolwiek by była. Rozum mi podpowiada, że ewentualne dowody mogą kryć się w jej, tzn. żony laptopie. Problem jednak w tym, że komputery to dla mnie tajemnicze czarne skrzynki, potrafię korzystać z poczty elektronicznej, internetu, komunikatorów, niestety moja znajomość komputerów na tym się kończy. Mój (nasz) przypadek jest dość delikatny, nie chciałbym zdradzać szczegółów na ogólnodostępnym forum. Jeśli ktoś z Państwa ma ochotę i czuje się na siłach aby mi pomóc to bardzo proszę o prywatną wiadomość.

A miało być tak pięknie!!!Drukuj

Zdradzona przez mężaPoznaliśmy się przypadkiem w kawiarni , od razu mi się spodobał . Rzuciła go wtedy dziewczyna , a on usiłował to naprawić ciągle wydzwaniał do niej , imponowało mi to chciałam żeby o mnie ktoś tak walczył . Byliśmy z sąsiednich miejscowości więc kiedy zostaliśmy na imprezie po wracaliśmy razem parę kilometrów na nogach dużo rozmawialiśmy razem ja mu radziłam co zrobić żeby odzyskać dziewczynę . Rozdaliśmy się jako znajomi , jednak los zetkną nas ponownie ze sobą przypadkiem na dyskotece .Byliśmy każdy w swoim towarzystwie ale po imprezie wracaliśmy znów razem pieszo było fajnie znów dużo gadaliśmy , postanowił że mnie odprowadzi do domu zgodziłam się . Umówiliśmy się na randkę , nie traktowałam tego poważnie , był młodszy od mnie 2 lata , mi to trochę przeszkadzało , ale to on twierdził że jemu to nie przeszkadza , po jakimś czasie poprosił mnie żebym była jego dziewczyną , zgodziłam się choć gdzieś z tyłu głowy ciągle dźwięczała mi ta różnica wieku. Chodziliśmy z sobą 4 lata , a ja coraz bardziej zakochiwałam się w nim , było cudownie . Byłam bardzo atrakcyjną dziewczyną czułam to na każdym kroku , faceci oglądali się za mną na ulicy znajomi mojego chłopaka zazdrościli mu nawet w moim towarzystwie .Kiedy poprosił mnie o rękę bez wahania się zgodziłam choć jego rodzice nie chcieli mnie za synową . Ślub zrobiliśmy sobie sami było ciężko ale myślałam że razem damy rade wszystkiemu , ale jakże się myliłam.Miesiąc po naszym ślubie został wypowiedzenie z pracy po trzech był bezrobotnym , mieszkaliśmy u mnie w małym pokoiku . Mój mąż jadąc po zasiłek potrafił się za to upić w zawsze wracał późno . A ja czułam się jakby ktoś ciągle wylewał na mnie kubeł zimnej wody , awantury , przestawałam go poznawać . Dziewięć miesięcy po naszym ślubie urodziła się nasza córka , a za dwa lata syn a on ciągle nie pracował ja po urodzeniu dzieci wracałam do pracy z płaczem że muszę zostawić takie maleństwa które karmiłam . To trwało 4 lata , ja utrzymywałam całą swoją rodzinę , wracałam zmęczona z pracy a on już na mnie czekał ubrany gotowy do wyjścia , szedł do swojej rodziny na resztę dnia a ja zabierałam się do obowiązków domowych jak pieluchy . Byłam wycieńczona w takim stopniu że swoje zęby zostawiałam w jedzeniu. dziś po 13latach znalazłam zaczętą paczkę prezerwatyw w kieszeni kurtki ze mną ich nie zużył . Ma pracę za 1200 zł i tyle wpływa na konto uważa że on swoje obowiązki już wypełnił , całymi dniami siedzi i ogląda telewizor ,albo patrzy w komputer , wiem że kogoś ma ale nie odejdzie bo tak mu jest wygodnie. Z naszej miłości już nic nie zostało rani mnie każdego dnia . Jeździ samochodem a ja dźwigam zakupy do domu 2 kilometry pod górę , to jest uczucie ? Wolę by mnie zostawił i odszedł i tak każdą sprawę muszę załatwić sama a ludzie mnie pytają gdzie mam męża . Postanowiłam że kiedyś będę go śledzić gdzie jeździ i jeszcze napiszę.

Moja historia w skrócieDrukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie, już jakiś czas temu tu zajrzałam,ale jakoś odwagi zabrakło,żeby się odezwać. Teraz muszę się wygadać, zobaczyć jak inni widzą moją sytuację. Oto moja historia:Jesteśmy po ślubie prawie 5 lat, przed ślubem też mieliśmy 5-letni staż. W 2009r mój mąż zaczął się dziwnie zachowywać, w dniu pogrzebu mojego wujka zauważyłam jak się gapi na dziewczynę mojego brata, nasza córcia miała wtedy 4 miesiące. Była awantura, wyparł się. Niedługo trzeba było czekać, mój mąż niby pojechał na myjnię, a został przyłapany z nią przez mojego brata.Siedzieli razem w samochodzie. Twierdził,że się tylko całowali, nic więcej.Szok,płacz, przepraszał, przyrzekał,obiecywał,ze względu na dziecko wybaczyłam,choć było ciężko. Mój brat z panną też się pogodzili. Ułożyło się jakoś, w 2010 urodził się nasz synek. W tamtym roku panna mnie przeprosiła, w tym roku była na urodzinach naszej córki, malowała jej paznokietki, bawiła się z moimi dziećmi. Od stycznia mój mąż zaczął się znowu podejrzanie zachowywać, nie bardzo mu się chciało iść na spacer, nosił telefon ze sobą, zaczął chodzić coraz częściej na siłownię, coraz później wracał-np. o 12 w nocy. Zapewniał,że jak kogoś będzie miał to powie, ale nikt mu nie potrzebny. były awantury, jego rodzice się za to wzięli. Do końca się wypierał,że nikogo nie ma, a został przez własną matkę przyłapany jak z nią do lasu pojechał. jej matka potwierdziła, że przyjeżdżał do niej, ale myślała,że to kawaler(przez tyle lat nosił obrączkę-srebrną przed ślubem, a teraz od stycznia mu coś przeszkadzała). Wyniósł się z pomocą swojej matki,bo sam to nawet chyba nie miał zamiaru. Mieszka z nią od 3 tygodni, jest gotów wyrzec się całej rodziny na rzecz tej panienki. Nic do niego nie trafia. Teściowie są za mną,pomagają. Dodam,że moje dzieci mają 3lata 8 miesięcy i 2 lata. Mieszkanie jest moje, on nic nie chce, to co ja na ten moment zarabiam to idzie na przedszkole i opłaty, a to co on mi da to mamy na życie. Byłabym nawet w stanie mu wybaczyć kolejny raz, ale on nie chce.

Jak mamy ze zdrady wyjść razem?Drukuj

Zdradzona przez mężaMili moi! Trafiłam na ten portal wczoraj, bo jednak nie mogę sobie poradzić ze zdradą mojego męża... Szukam porad, wsparcia, a moje przyjaciółki nie wiedzą co mi radzić. O zdradzie mojego męża dowiedziałąm się 2 tygodnie temu i początkowo zareagowałam zaskakująco spokojnie - on okazywał więcej emocji i więcej płakał niż ja. Od początku chciałam mu przebaczyć i odbudować związek - kocham go (albo mi się tak wydaje?), uważałam go dotąd za bardzo dobrego męża, ojca, wartościowego człowieka, ale w ciągu tych dwóch tygodni chwilami nadal wypływają ze mnie negatywne emocje, żal, smutek - może mi podpowiecie, jak sobie z nimi poradzić? Miałam nadzieję, że znajdę tu historie związków, którym się udało przetrwać taki poważny kryzys - na razie nie znalazałam takiego wątku, ale może ktoś mi odpisze... Jesteśmy małżeństwem od 14 lat, mamy dzieci - zarówno mi, jak i moim przyjaciołom wydawało się, że jesteśmy wyjątkowo udanym związkiem. Tak wyglądało to z mojej strony, ale on też mówi, że był szczęśliwy (tylko, czy mówi prawdę?). Przed 10 miesiącami zadzwoniła jego dziewczyna sprzed 15 lat , z którą się rozstał w momencie rozpoczęcia naszego związku. Ona czuła się porzucona i kilkakrotnie na przestrzeni tych lat kontaktowała się z nim - wcześniej nie podjął jej inicjatywy, teraz chyba trafiła na podatny grunt (zrzucam to częściowo, może niesłusznie, na kryzys wieku średniego) Na zadane przez nią pytanie, czy jest szczęśliwy w swoim życiu ze mną, odpowiedział twierdząco. Tak powiedział, ale potem nawiązał romans SMS-owy, telefoniczny, owocujący kilkoma płomiennymi wyjazdami. W tym czasie okłamywał mnie prosto w oczy, bo czasami pytałam go, czy za jego intensywniejszymi ćwiczeniami fizycznymi, poprawą sylwetki nic się nie kryje... Twierdził, że nie, a ja mu naiwnie wierzyłam. Nigdy nie sprawdzałam jego sms-ów, bo mu ufałam, ale kiedy przed dwoma tygodniami zniknął na dziwnie długi spacer, wydało mi się to naprawdę podejrzane, wzięłam jego telefon i znalazłam jednoznaczne miłosne wyznania. Do mnie nie pisał tak długich, gorących wiadomości! Może na samym początku ponad 15 lat temu... Jak to boli! Mówi teraz, że mnie bardzo kocha, że mnie wybiera i skończył z tym romansem, że nie widzi wytłumaczenia, jak mógł mi to zrobić i że nigdy nie chciał mnie zostawić. Powiedział mi wszystko (albo tak mi się wydaje?), poznałam szczegóły, o które pytałam i (niestety) bardzo gorące wyznania w jego SMS-ach do niej. Dużo rozmawiamy co dzień i co noc i on się naprawdę stara mnie wesprzeć, ale mi nadal powraca smutek, żal, nie mam apetytu... Przeczytałam niektóre z wypowiedzi na forum ( mój mąż widząc, że płaczę przed komputerem, też usiadł i czytał - mam nadzieję, że to dobry znak...). Jest mu chyba źle, bo pomimo obopólnych starań, nie przetrawiłam tego jeszcze, nie potrafię jeszcze żyć normalnie. Ile to będzie trwało? Czy mamy szansę znowu być szczęśliwi? Może ktoś mi podpowie, jak mam/ jak mamy razem z tego wyjść? Co zrobić, żeby taka sytuacja się nie potwórzyła? Ona nie mogła o nim zapomnieć przez 15 lat i nadal mówiła, że go kocha... W momencie, kiedy ja odkryłam ich SMS-y akurat nie mogli się ze sobą dogadać i to on walczył o utrzymanie tego romansu... Teraz oboje obiecali mi, że się więcej ze sobą nie skontaktują (z nią rozmawiałam przez telefon), ale czy mogę im wierzyć? I jeszcze nie jestem pewna, co zrobić w kwestii jej męża, którego chciałam poinformować o faktach, ale ona najpierw mojemu mężowi powiedziała, że on może popełnić samobójstwo, a potem w rozmowie ze mną zmieniła wersję, twierdząc, że on już wie... Poradźcie mi, proszę.

Czy to traktować jako zdradęDrukuj

Nazywam się Grzegorz z Moniką jesteśmy już ponad 15 lat.Mój i jej to jest drugi związek-mamy po dwoje dzieci już dorosłych.Rozpad pierwszego związku nie był z mojej winy.Z Moniką układało mi się dobrze-zawsze chcieliśmy być razem.Kupiłem dom na wsi ok.15 km od miasta.Urządziłem go ślicznie(piękny ogród,altanka do przyjęcia gości..itd.Marzyła o wyjeżdzie na wycieczkę(w pierwszym małżęństwie nigdzie nie była).Wyjechaliśmy z grupą z pracy.Już w pierwszym dniu-podczas jazdy po prostu chciała być zauważana tylko ją było słychać -za wszelką cenę chciała być zauważana i adorowana.W nocy już nie pozwalała się dotknąć i tak cały pobyt.Po powrocie zwróciłem jej uwagę-przeprosiła.Były następne wyjazdy i to samo.Po pewnym czasie poszła do wieczorowej szkoły.Po kilkunastu miesiącach odczułem ,że moja osoba zaczyna ją drażnić...stała się niedotykalska,zgryżliwa itd...Raz nawet zwróciła się do mnie imieniem obcego mężczyzny.Nie zareagowałem na to -jak się póżniej okazało był to kolega z klasy.Zaczął odwozić ją do domu.(był żonaty miał na boku dziewczynę).Odwoził Monikę jechał do swojej dziewczyny a póżniej do żony.Oczywiście Monice Mówił ,że zakochał się w niej.O dziewczynie -Monice nic nie mówił ,twierdził jedynie ,że nie żyje z żoną oczywiście co był nieprawdą.Typowe dla każdego podrywacz,który chce zaliczyć jakąś kobietę.Trzy lata temu pojechaliśmy do Budwy można powiedzieć ,że we dwoje bo z biurem turystycznym.Oczywiście to samo-podekscytowana,niedotykalska.....Pierwszy dzień-plaża,wspólny spacer.Drugiego dnia rano gdy byliśmy na plaży oświadczyła, że ja dziś będę zmęczony to zostanę w hotelu a ona sama pójdzie do miasta.Nic na to nie odpowiedziałem.Przy obiedzie kucharz podał jej więcej jedzenia(jak zauważyłem to był jego sposób na podryw ),Już moja osoba ją nie interesowała-zaczęła z nim flirtować.Tu nie wytrzymałem i spytałem czy jej nie przeszkadzam-oczywiście odpowiedziała ,że coś ze mną nie w porządku.Nie muszę dodawać, że cały pobyt był dla mnie koszmarem.Po powrocie oczywiście Monika jako bardzo mnie kochająca-do rany przyłóż.W dniu moich imienin złożyła mi życzenia i oświadczyła, że dziś po południu ma małe spotkanie. Byłem przekonany,że idzie na spotkanie do swoich znajomych bo mąż znajomej ma tak samo na imię. Zrobiłem romantyczną kolację.Przed północą podjechał pod dom samochód i szybko odjechał -Monikę odwiózł jakiś Facet .Jak się okazało to był daleki kuzyn jej byłego męża(Już kilka razy żonaty,ilość kochanek nie do zliczenia). Oświadczyła, że była z nim na imprezie w lokalu.Na moje pytanie czy wie o tym jego żona.Odpowiedziała oczywiście Tak.Jak się czułem-poniżony ,zbrukany może ktoś to zrozumieć kto tego doznał.Oczywiście nie mogła tego wyjaśnić.według jej nic się nie stało.Zaznaczam ,że jesteśmy w tym samym wieku i też jestem atrakcyjnym mężczyzną.Monika dba o to żebym nie miał jakichkolwiek kontaktów.Dzwoni kilka razy gdy mam być w domu ,.sprawdza sms-y...itd.Jak mam do tego podchodzić czy to normalne -czy może niepotrzebnie biorę to do serca........Oczywiście to jest telegraficzny skrót mojej sytuacji.

Zostaly dwa tygodnie...Drukuj

Zdradzony przez żonęPostaram sie krotko. Ja lat 44 to jest moje drugie malzenstwo. Moja zona lat 28. Od 10 lat razem cztery lata po slubie. Nie mieszkamy w Polsce od 8 lat. Milosc od pierwszego wejrzenia. Cudowne dni momenty... Bylismy dla siebie calym swiatem. Wszystkim o czym mozna marzyc i czego pragnac. Gdzies na przestrzeni lat przyszla ta prawdzila milosc, dojrzala, odpowiedzialna, ktora doprowadzi nas do dni ostatnich. Niestety od pewnego czasu zaczalem dostrzegac dziwne symptomy ochlodzenia po stronie mojej Pani. Te wszystkie drobne momenty, w ktorych bylo inaczej niz przedtem, kiedy juz nie patrzyla tak jak patrzec zwykla. Zrzucalem wszystko na zmeczenie, przepracowanie, pogode, zbyt maly naklad srodkow z mojej strony. Zawsze szuka sie przyczyn w sobie. To duzo prostsze niz zadreczanie drugiej strony watpliwosciami. Po jednym z "wypadow z kolezankami" Zona powiedziala mi ze slyszala ze podobno ma romans gdyz wszyscy tak mowia. Obrocila wszystko w zart i poszla spac. Docieraly do mnie takie informacje ale zawsze uwazalem ze to tylko ludzka zawisc i zlosliwosc. Przeciez Ona mnie kocha, przeciez ja Ją kocham. Jestesmy szczesliwi urzadzamy nowo kupiony dom. Nie to musza byc tylko pomowienia... Dwa dni pozniej Zona musiala pojechac na zakupy do miasta. Jakies buty czy inne wazne sprawy. Zostalem w domu aby popracowac. Zadzwonil telefon. Ktos powiedzial ze ma dla mnie przesylke. Przyjechal i przywiozl... Zdjecia dowody rozmowy... Zona sypia z wlasnym szefem. Zostali nakryci w biurze, ktos im strzelil fotki w hotelu itd. Sprawdzilem bilingi z telefonow... tysiace polaczen. Dostalem wydruki smsow... nie bylem w stanie ich przeczytac. Po powrocie Zony powiedzialem ze wiem i blagalem aby to zwyczajnie zakonczyla abysmy mogli zapomniec. Nie chcialem nawet o tym rozmawiac. Niech dzisiaj nie bedzie. zacznijmy zyc od jutra na nowo. Obiecala ze to koniec ze nastepnego dnia z nim skonczy. Dwa dni pozniej przy rozmowie telefonicznej o zupelnie czyms innym nadmienila abym nie gotowal dla Niej obiadu bo wlasnie rano wyprowadzila sie rano z domu. Minely dwa tygodnie od tamtych wydarzen. Jestem pod opieka psychologa, probuje jesc spac pracowac. jakos udaje juz mi sie wstawac rano z lozka. Wielokrotnie staralem sie rozmawiac prosic tlumaczyc, bez efektu. W oczach widze strach. Nie wiem czy przed powrotem czy przed utrata tamtego. Facet jest zonaty ma czworke malych dzieci. Mam adres jego zony mam telefon. Nie potrafie zadzwonic. zapewne wyrwaloby to Zone z jego łap ale zniszczyloby tamta rodzine. Nie umiem. Nie mam pojecia jak dotrzec do kobiety ktora jest dla mnie wszystkim. Jak sprawic aby podala mi reke i dala nam szanse. Zabraklo mi pomyslow, zaczyna brakowac nadziei. Ze wzgledow osobistych nie bede pisal dlaczego ale zostalo nam 13 dni aby do siebie wrocic. Po tym czasie nie bedzie juz takiej mozliwosci. W sumie nie szukam zlotego pomyslu ani genialnej rady. Jestem silnym facetem i nawet jesli Ona nie wroci to bede zyl dalej. Tylko jak wypelnic pustke po Niej. jak znalezc miejsce w domu ktory pachnie Nią?

Przyjaźń,romans,zdrada i brak wyrzutów...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansPrzeczytałam trochę historii i nie natknęłam się na coś , co przydarzyło się właśnie mnie...Moja historia jest dość długa ale postaram się ją opisać w kilku zdaniach. Jestem ze swoim chłopakiem/narzeczonym już kilkanaście lat. Bywało różnie, wzloty i upadki tak jak w każdym związku. Obecnie jesteśmy w wieku kiedy zaczynamy myśleć o rodzinie/dzieciach...już od kilku lat mieszkamy razem. Jednak moje serce i umysł błądzi od ponad roku. Kolegę, później już przyjaciela poznałam około 5 lat temu i z czasem, z każdym kolejnym rokiem rodziła się miłość i wspaniałe uczucie. Ze względu na fakt że on, nie jest Polakiem i mieszka w innym kraju, początkowo kontakt był słabszy, ograniczony jednak moje życie napisało mi taki scenariusz, że przeprowadziłam się do jego kraju. Spotkań było coraz więcej, emocje rosły. No i stało się...zakochaliśmy się w sobie, mieliśmy okazję spędzić ze sobą kilka dni..zdradziliśmy naszych partnerów wielokrotnie. ....nie żałuję niczego co się między nami wydarzyło i co jest między nami...naszą znajomość budowaliśmy latami, przyjaźń kwitła i kwitła....początkowe lata były tak samo wspaniałe jak ostatni rok. Byliśmy pewni że jesteśmy na tyle twardzi że będziemy w stanie zapanować nad emocjami i zostać na etapie przyjaciel ...jednak chyba jak się kogoś naprawdę kocha, ciężko walczyć z uczuciem...sytuacja jest beznadziejna bo on ma żonę i dzieci, ja narzeczonego które widuję rzadziej ze względu na tymczasową przeprowadzkę....Możecie mnie potępiać, krytykować i nie wiem co jeszcze...ale ja wiem że warto było zrobić coś, co zawsze wydawało mi się okrutne...serce nie sługa...a kiedyś się to skończy, bo wkońcu będę musiała wrócić do domu....

Nie potrafię sama dać sobie z tym rady. Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaTworzymy z D. już ponad 5 letni związek, choć mamy zalednie odpowiednio 18 i 19 lat. Od zawsze myślałam, że to będzie tak na zawsze, tak na "mur beton", ale z czasem nasz związek zaczął się sypać, sypał się wielokrotnie i wielokrotnie go odbudowywaliśmy. On zaczął jednak zachowywać się wobec mnie coraz gorzej, co strasznie mnie raniło, zawsze to ja musiałam przychodzić do niego, no i rzadko rozmawialiśmy, a jak już to on wysłuchiwał moich monologów. Ja pragnęłam jednak otwartych konwersacji, zrozumienia i wsparcia - nie dostałam niczego takiego. W mojej rodzinie od lat się nie układało, mój dużo starszy brat jest alkoholikiem i znęca się nade mną, żadko opowiadałam mojemu chłopakowi o problemach, ponieważ kiedyś, jak mu powiedziałam, zaczął się wkurzać, że to moje sprawy i że nie lubi mojej rodziny - poczułam się samotna, opuszczona ze swoimi problemami. Od tamtego czasu nie mówię mu o moich kłopotach z bratem i matką. My zaczęliśmy się coraz bardziej oddalać, a w mojej rodzinie działo się coraz gorzej, kiedy o tym mówiłam, on się wkurzał.. po pewnym czasie walki zostawiłam go. Po jakimś czasie zaczęłam chodzić z innym, po pewnym czasie uprawialiśmy seks, potem nam się zjebało, nie pasowaliśmy do siebie, więc rozstaliśmy. Wtedy mój były się odezwał, poprosił byśmy zbudowali wszystko od nowa, że mnie kocha i że nigdy nie przestanie, ja sama czułam, że kocham go i nie wyobrażałam sobie już bycia z kimś innym, więc doceniając jego starania - wróciłam. Pytał czy z tamtym się kochałam, odpowiedziałam twierdząco - chciałam być fair, a on to uznał za zdradę, mimo, że nie byliśmy wtedy razem. Po dziś dzień mi to wypomina. Ale nie do tego zmierzam. Kilka miesięcy było między nami dobrze, świetnie się dogadywaliśmy, on słuchał, starał się wspierać, przychodził do mnie, dobrze razem nam było. Aż do jego wyjazdu na 2 tygodniowy staż kilkaset kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Był na tym stażu razem z kolegami z kursu. Miał mało czasu dla mnie, rozmawialiśmy jedynie 5-10 minut dziennie, on po pracy wychodził z kumplami, albo chodził na organizowane przez pracodawców wycieczki. Rozumiałam to i chciałam, by bawił się jak najlepiej. Sama nakłaniałam go do korzystania z uroków i atrakcji tego miejsca, a żeby miał co wspominać. No i będzie miał, ja z resztą niestety też. Mimo że wszystko do momentu jego wyjazdu bylo miedzy nami ok, wybaczyl mi domniemaną zdradę, to kiedy wyjechał pisał mi smsy pełne pretensji, nie chciał ze mną rozmawiać, odtrącał mnie i stał się chamski i zimny, moje problemy z rodziną przybrały wtedy także na sile, zostałam ze wszystkim sama, bo chciałam by bawił się dobrze, by nie myślał jeszcze o moich problemach. Kiedy wrócił, pokazał mi zdjęcia, które robił na miejscu, wiele z nich było z "koleżanką" atrakcyjną blondynką z dużym biustem, na wielu z nich byli pijani i się przytulali. Zraniło mnie to trochę, ale doceniłam to, że sam mi to pokazał. On ciągle siedział na gg, albo fb. Dla mnie był zimny, nie miły, nie chciał nigdzie wyjść, nie chciał gadać, prowokował kłótnie. Czułam, że coś jest nie tak i niestety naruszyłam jego prywatność, przeglądając jego archiwa rozmów. Tak jak się niestety spodziewałam było tam wiele rozmów z tą dziewczyną. Pisali sobie, że za sobą bardzo tęsknią, ona pisała, że gdyby nie to, że on mieszka tak daleko byliby razem, ze sa sobie przeznaczeni, ze sie zakochala i ze jak lezeli pijani na trawie to bardzo chciala go pocalowac, on powiedzial tylko, ze "moze lepiej ze tego nie zrobila, bo byla pijana i moglaby miec pozniej to sobie za zle", ona odpowiedziala ze nie mialaby, a on tylko "ok ;-)", oprócz tego pisała mu, że właśnie wyszła spod prysznica, że jest cała mokra i siedzi naga przed komputerem, on napisał, że jest bardzo podniecająca i skwitowął jeszcze wszystko krótkim "przyjeżdżaj!!!!". Kiedy to czytałam czułam się okropnie, czułam się jeszcze bardziej samotna, opuszczona, łzy płynęły mi po twarzy. Ale stwierdziłam, że dla dobra naszego związku, dam mu szansę, miałam nadzieję, że może po kilku dniach przestaną pisać i że wszystko uda się mi przemilczeć. Czasem wkurzałam się, że on tyle siedzi na internecie i że z nią rozmawia, mówiłam, że wiem, że mnie zdradza, ale on na wszystko reagował złością i odrzucął mnie, zostawiał z tym samą, wtedy ja płakałam. W końcu zauważyłam, że w końcu - po ponad 2 tygodniach - przestali pisać, kiedy rozmawialiśmy pewnego dnia to wyznałam mu, że wiem o wszystkim, że czytałam, on się wszystkiego wyparł. Mówił, że mnie nie zdradził nigdy. Nie wierzyłam. Teraz niby między nami coraz lepiej się dzieje, ale nie potrafię o tamtym zapomnieć, poczułam się zdradzona przez osobę, dla której bez wahania oddałabym życie. Nie potrafię mu zaufać, nie wierzę mu i trudno mi jest sobie ze sobą samą dać radę. Czy wy w takiej sytuacji uznalibyście takie zachowanie partnera za zdradę? Jak sobie z tym poradzić, bo czuję, że mój strach przed zdradą, który zrodził się we mnie w tamtej chwili przybiera postać lekko maniakalną.