Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Największy Błąd życiaDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansChciałbym przedstawić moją historię bo cały czas zadaje sobie pytanie dlaczego tak się stało i dlaczego tak postąpiłem. Poznałem cudowna kobiete z którą tworzylismy cudowny zwiazek pełen przerzyć i wspomnień aż do.... No własnie i tu zaczyna sie historia bo czy jeden błąd może przekreslić wszystko jedna chwila słabości. Byłem na imprezie u kumpla było duzo ludzi i jak to zwykle bywa przelało się duzo alkoholu. zacząłem rozmawiac sobie z pewną dziewczyna . Od poczatku mnie kokietowała super nam sie rozmawiało ale gdyby to tylko na rozmowie sie skończylo nie byłoby problemu . minął jakiś czas i kolejne piwo i inne %%% były we mnie aż straciłem kontrolę i stało się. Nastepnego dnia wróciwszy do domu zaczałem plakać wiedziałem co zrobiłem wiedziałem że nic już nie bedzie jak dawniej wiedziałem . Powiedziałem o tym mojej dziewczynie i juz jej nie ma juz jest pustka . Teraz wiem że nie warto marnowac takiego zwiazku dla 15 min przyjemności. Nigdy już nie zobacze jej uśmiechu nigdy nie usłyszę jej głosu nigdy nie przytule nigdy nie spędzę z nią nawet minuty .Miłość która ją darzyłem była ogromna. Czy zycie jest sprawiedliwe jedni zdradzają na prawo i lewo a ja popełniłem bład,nie ma się co tłumaczyć ale to był błąd i na pytanie Dlaczego nie ma odpowiedzi i nie bedzie. Czy będzie dla nas jeszcze szansa ?? nie wiem . Wiem natomiast że jezeli dostałbym szanse nigdy bym jej nie zmarnował nigdy bym nie zaprzepaścił takiego daru bede sie o to modlił chociaż i tak pewnie nic z tego

Nie wiem co myśleć?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam chciałam opisać moją historię nie wiem czy zostałam zdradzona na 100% ale tak czuję...chociaż mąż wypiera się twierdzi,że nigdy by tego nie zrobił bo mnie kocha ale...jakiś czas temu odkryłam,że mój luby gadał sobie przez komunikator z koleżankami dokładnie proponował im seks tłumaczył,że to ponoć były żarty żadna się nie zgodziła(ja byłam wtedy w ciaży zagrożonej i nie kochaliśmy się)wpadł przez przypadek,wiem,że z jedną pisał esemesy.Wyjasniliśmy to ale ostatnio znalazłam strony z ogłoszeniami erotycznymi twierdził,że ogladał i nic poza tym.Telefon pokazał wiem też,że kiedyś pisał do różnych dziewczyn ale raczej normalne teksty z tym ,że podawał swój numer telefonu a był już ze mną...Zaczynam wariować on mówi,że kocha,że mam go sprawdzać bo nie ma nic na sumieniu a ja nie wiem co myśleć...

zdrada, zadrada, zadradaDrukuj

Zdradzona przez mężatak można opisać całe moje życie w małżeństwie: jedna wielka zdrada. Pobraliśmy się z wielkiej miłości. Myślałam że złapałam Pana Boga za nogi dostając od losu takiego faceta. Ciepły, czuły, opiekuńczy, zakochany i zapatrzony we mnie. W dodatku zaradny i pracowity. I na okrasę tych wszystkich przymiotów niesamowicie przystojny : wysoki, dobrze zbudowany, ciemne włosy, piękna, męska twarz. Boże jacy my byliśmy zakochani i szczęśliwi. Szybko zostaliśmy rodzicami i tu troszkę zaczęło szwankować. Coś zaczęło się powoli psuć. Niby się nie kłóciliśmy, niby nadal dużo nas łączyło, ale jednak coś nie grało. Teraz wiem, że mąż był zazdrosny o czas jaki poświęcam dziecku. Poszłam do pracy, a tam stres, nowe wyzwania. Wtedy zaczęły się kłótnie, nieporozumienia. Ja miałam pretensje, że mąż nie angażuje się w wychowanie dziecka tak jak powinien, że wciąż poświęca wolny czas na swoje hobby. A on, dopiero po latach mi o tym powiedział, miał żal i pretensje o moją pracę i zaangażowanie w nią. Moja praca to były również częste wyjazdy. To też nie wpływało dobrze na nasze relacje. Za każdym razem gdy prosiłam: porozmawiajmy, on odpowiadał "ale nie ma o czym, wszystko jest ok." Ale nie było ok. Psuło się coraz bardziej i coraz bardziej oddalaliśmy się od siebie. Coraz ostrzej do mnie docierało, że psuje się nasz związek, przestał się nawet ze mną kochać, a jak ja inicjowałam zbliżenie to nigdy nie kochał się ze mną, raczej ja robiłam mu dobrze. W końcu zmusiłam go do rozmowy. I dowiedziałam się, że jest ktoś i on się chyba zakochał. To był szok. Tego się nie spodziewałam tym bardziej, że wiedziałam od niego że nie toleruje zdrad i że nie mógłby. Zdradził mnie po 5 latach małżeństwa...szybko....Jego ukochana nie okazała się taka wspaniała : miała dziecko w wieku 17 lat, była bardzo wulgarna...tak rozmawiałam z nią, ale to ona szukała ze mną kontaktu. Szalę mojego zwycięstwa przechyliły jej kłamstwa i manipulacje. Zresztą od kolegów dowiedział się jaka ona jest: panna puszczalska i tyle. Faktem jest, że walczyłam o niego, ale nie z nią ale z nim : przypominałam mu jacy byliśmy szczęśliwi, jak bardzo się kochaliśmy i jak bardzo ja go kocham i to nie możliwe że on już mnie nie kocha. Że takie uczucie jak nasze to prawdziwy dar i musimy o niego walczyć. Udało się. Mąż został ze mną i znów było cudownie. do czasu...niestety...Prawie dwa lata temu dowiedziałam się że mój mąż dwa lata wcześniej miał kolejny romans....z mężatką....I tak po kolejnych pięciu latach mój mąż znów został wiarołomcą. O tej zdradzie dowiedziałam się zupełnie przez przypadek i przez jego własną głupotę. Przy tej okazji wyszło również że od ponad roku mój mąż notorycznie mnie zdradza i to już nie są pojedyncze romanse ale całe tabuny wielbicielek jego kunsztu :(. to się wydało w kolejną 5 rocznicę ( i tak w każdą 5 rocznicę ślubu dostawałam od męża "cudowny dowód" jego miłości). Cóż ma bardzo sprzyjającą pracę, wokół same młode, chętne dziewczyny. Mimo to bardzo chciałam aby się wytłumaczył, przeprosił, itd. Ale z jego ust usłyszałam całą litanię złorzeczeń pod moim adresem...i to był kolejny szok, bo ja takiego jego nie znałam. Nigdy nie podnosił głosu, a wtedy nie dość że krzyczał to jeszcze był zaślepiony nienawiścią do mnie. A moja wina polegała na tym że kochałam go bardzo i ufałam, nawet po tym pierwszym razie. Wtedy powiedziałam sobie dość i koniec. Cholernie bolało. Ale bardziej bolałoby gdybym się poniżyła zostając z nim....On już nie miał mi nic do zaoferowania...zrozumiałam to...szkoda tylko, że tak późno, za późno. Mimo to wciąż jestem dobrej myśli, że trafię kiedyś na kogoś kto będzie wart mojego uczucia. Chociaż nie mam złudzeń. Dziewczyny i kobiety moje przesłanie do Was jest takie : facet który raz zdradził zrobi to kolejny raz. Nie łudźcie się, że będzie szczerze żałował i zrozumie że może utracić Was. Oni myślą tylko : tu i teraz, nigdy nie zastanawiają się co potem. A My tylko się łudzimy, okrutnie siebie oszukujemy dając wiarę w ich zapewnienia że to był ten jeden jedyny raz i że już nigdy więcej.....

Zostałem zdradzony - pomocyDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam Wszystkich, W głowie mi się nie miści, że to właśnie ja będę tu pisał i potrzebował pomocy. Jestem z dziewczyną prawie 6 lat. Mieszkamy razem od 5 lat i można by powiedzieć, że byliśmy szczęśliwi. Wiadomo, że kłótnie były jak w każdym związku. Od jakiegoś czasu mam tu na myśli 1 rok może 1,5r. zauważyłem, że zanikła w niej intymność w kierunku mojej osoby. Wielokrotnie pytałem co się dzieje, i zawsze słyszałem, że wszystko jest ok i niestety muszę się z tym pogodzić, że nie będzie już` tak jak na początku związku. " dwa aniołki patrzą` sobie w oczy i wyznają miłość" Mówiłem, że zdaję sobie z tego sprawę no i jakoś zycie toczyło się dalej. Od jakiego miesiąca może dwóch zaczęły się dziwne smsy, kasowanie ich, wyłącznie nagminne dzwona. Nie spodobało mi się to, więc zobaczyłełm biling i co się okazało przez jeden dzień wysyłała do swojego szefa 18 smsów a do mnie 2 :( . Stwierdziłem, że coś jest nie tak. U zyłem wszelkich środków, żeby ją prześwietlić i okazało się , że piszą do siebie mailem czułości, tęsknoty za sobą itp. Ona nie wie, że ja coś wiem. Nawet odziwo potrafi powiedzieć mi, że mie kocha a to niecodzienne słowa w jej ustach do mnie. Teraz sam nie wiem czy ja się poznałem na początku tej gry, czy już na końcu? Co między nimi zaszło. Z tego co wiem to podobno już jej przeszło. I teraz co ? Jezeli nawet dała sobie z nim spokój to myśli pewnie sobie, że skoro ja nic nie wiem to dalej bedzie ze mną żyła, aż trafi się nasępna okazja. Nie kochaliśmy się rok czasu, bo miała problemy zdrowotne i nie pomyślałem nawet o zdradzie a ona mi taki numer wywinęła. Nie wiem co mam robić??? Nic nie mówić - nie potrafię tak żyć - upiecze jej się. Powiem jej, że wiem wszystko to będzie oznaczło definitywny koniec - muszę ją wyrzucić z mojego domu bo inaczej stracę szacunek i poważanie w jej oczach. Najgorsze jest to, że prawdopodobnie nie będę potrafił po tym z nią żyć, ale bez niej też nie potrafię. Robiłem dla niej wszystko, życie bym za nią oddał. Myślę, że byłem za dobry i za to teraz muszę zapłacić. Nie mam pojęcia co mam robić, a muszę podjąc decyzję w tym tygodniu, bo juz nie daję rady.

CZAS SIĘ ZATRZYMAŁ .........CZY JUŻ A ZAWSZE?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam , moja historia jak wiele innych straszna , bolsna i która nie ma końca . Byliśmy małżeństwem zwyczajnym była miłość dziecko i zwyczajna normalność . Mój mąz jest żołnierzem zawodowym wiązą sie z tym przeprowadzki , ciągłe zmiany itp.Mój mąz zaczoł studia , nałka jez. angie i cągłe wyjazdy , a ja siedzenie w domu i czekaie az mój mą wróci . I tak mijały latka . Postanowiliśmy to zienić , przeprowdziliśmy sie do rodzinnych stron i kupilismy tam dom ja miałam isc do pracy .... Ale trafił się mojemu męzowi klejny wyjazd za granice na 1,5 roku . Mijają miesiące , a miedzy nami coraz gorzej on tam sam a ja tu sama , z nadzieją ze kiedyś do nas wróci .Kiedy wracał do domu miedzy nami wszystko gasło brak rozmów , brak uczucia miłości sexu . nie ma nic ..i nagle przedłuza sie kontrakt na kolejne 2 lata . Ja nie wytrzymałam tego ile mozna czekac ile mozna być nie zauwazaym , zostawionym. CZułam sie jak rzecz ... mój mąż pioł się ile mógł był radosny szczesliwy a ja miłam już wszystkiego dość ........ Zaczełam sie spotykac z kolezankami , wspóle spotkaniia mojemu męzowi się to nie spodobało , krytykował moje kolezanki , sprawdzał mnie podsłuchiwał łamał konta na gg nasza klas itp. Szukał haka by mógł mnie z domu wywalić i pozbyć się . Znęcał się nademą przez kilka miesięcy bym powiedziała mu gdzie chodze i z kim się spotykam .....Poznawałm fajnych ludzi , zobaczyłam ze mozna innaczej zyć ,ze wkoncu ktoś mnie chce wysłuchać i podzielić się ze mną tym czymś zwykłym zwykłą codziennośią . Poznałam człowieka który nauczyłmnie latać na motolotni dużo rozmawaliśmy .I znalazł bo pisałam na gg z męzczyzną potym zaraz napisał pozew rozwodowy . Ja się zgodziła bo miałm jż dość takiego życa , on mnie nie trakował jak kobietę tylko jak oś do pracy .Minełło kilka tygodni jka przyjechał do domy by zawieść ten pozew do sądu, ja w tym czase usiadłam na jedo komputer i przypadkiem znalazłam fotki z inna kobietą . Okazało sę ze on prowadzil podwójne żcie przez cały konatrakt z inna kobietą. Ona zadzwonoła do mnie i powiedział ze zaczynają nowe życzie . To było dla mne jak zły sen,wszystkio co było wczsnie nagle zaczeło miec jakies znaczenie dlaczego ak mnie traktował , dlaczego on był szczesliwy a ja nie . Chciałm popełnic samobóstwo , nie chcałam już wiecej nic czuć to było i jest dla mnie nie do wytrzmania przerosło mnie . On się tłumaczył ze ja go zostawiłam tam saego i postanowił kogoś sobie znaleść . Oprócz fotek znalazłam też filmiki erotyczne tóre się nagrywali . Obraz tego co zobaczyłam nigdy nie zniknie w mojej głowie. Przebaczyłam i chciałm by wrócił do domu . pokonałam wstręt upokorzenie i wstyd ,by tylko wrócił bo kochałam go ponad życie .Wmawiał sobie ze to nie prawda ,ze on tego nie mógł by mi zrobić , walczyłam z sama sobą ....ale on powiedział z nie chce być ze mną . Ufałam mojemu męzowi bzgranicznie , kochałm i dbałam jak umałam , moze coś zaniedbałam ale to nie powód by tak mnie potraktować . Dziś jestem po pierwzszej rozprawie ale on się nie wstawł , zostawił mnie z długami bez pieniedzy i pozbawiła mnie pacy .Jestem teraz na 3 rok stu. ale tez musze przerwac bo nie mam kasy . Ten człowiek pozbawił mnie wszystkiego co miłam . Teraz nie mam już nic , wspomnienia z przed kilku lat , zdjęcia i zal ze wiezyłam w miłośc zaufanie i rodzinę . Teraz już wiem ze coś takego nie istnieje . Musze wychowac córkę , tylko jak skoro ja zostałam pozbawiona wszystkich wartości człowieczństwa. Teraz mój mąz myśli ze zabraniam mu kontaktowania się z córką ,potym co jej tez zrobił . Nawet nie umiał jej powiedzec ze ma kogoś ze zyje z kims iny , wmawiał nam ze nie mzemy go odwiedzac bo ma duzo pracy , bo ma wyjazdy itp. teraz juz wiemy co to była za praca ........ On teraz mnie prosi abym pomogła mu w konaktak z dzieckiem , by mógł z ną porozmawiać . co mam zrobić . on zapomniał na 3 lat o jej istieniu bo było ktoś inny wazniejszy . Ona ojca nie chce znac . A ja nie chce by to co mnie z nim łczyło i rozdzieliło ich . Ból i strach codziennie mnie przerasta ile jeszcze mam to wytrzymać.Mówią ze czas leczy rany a ja czuję ze jest coraz gorzej ..........czy to kiedyś minie proszę napiszcie oś co myslicie o tym.........czy ja coś w złego zrobiłam .

Robotyka uczućDrukuj

Zdradzony przez żonęTak to właśnie ja. Ten niepotrzebny pomiot, który każdemu ma lizać stopy żeby dostać choć skrawki z pańskiego stołu. Skrawki ze stołu na którym trwa orgia, na którym trwa szampańska zabawa, z tego co każdy lubi najbardziej. Mnie zostaje obgryźć nogi od stołu., nie mam prawa się odezwać a raczej zaszczekać bo jestem tylko psem dla wszystkich. Zagłodzonym psem, który oblizuje się na widok kości. Dość mam takiego życia. Już nie mogę tego wytrzymać. Mam dość zniewag, wiecznych gróźb, wiecznych warunków, które tylko ja mam wypełniać. Mnie można o wszystko oskarżyć, mnie można obić, mnie można upodlić. Moje potrzeby są nieważne i nieistotne, ważniejsze jest wszystko inne. To już koniec, ja się poddaje, dziś usłyszałem jak to najlepiej mieć takiego faceta robota co to ugotuje i posprząta, ale do łóżka są przecież inni. Tak jestem taką maszyną ale w niej się coś zepsuło, po prostu obwody się przepaliły a może to mechaniczne zepsucie po tym jak to nawet dziecko mnie rozregulowało, jak mnie nasrało, nasikało i odeszło śmiejąc się. Odchodzę... odchodzę na złom, tam gdzie miejsce niepotrzebnych, zużytych a chyba co najważniejsze zepsutych czy jak kto woli zbuntowanych robotów. Odchodzę teraz psychicznie, zmiażdżony przez prasę tego co mnie otacza. Kiedy odejdę fizycznie nie wiem... może wcześniej nawet niż myślę, przecież to umysł kieruje wszystkim, jeśli on nie wytrzyma to da rozkaz ciału że już czas. Co w życiu jest ważniejsze, miłość czy godność ? Głupie rozważanie ale mnie właśnie dotyczy. Nie można mieć pięknego uczucia i czuć się znieważonym ? Pewnie tak jest ale są zapewne wyjątki bo ja nim jestem. Chowałem swoją godność prawie zawsze, czasem wybuchałem bo te resztki godności wydzierały się ze mnie. O zgrozo.... kocham dalej, ale to walka z wiatrakami... nie mam już dość wiary. Suche fakty są zapewne bardziej interesujące. Osiem i pół roku temu poznałem przez internet kobietę. Była bardzo intrygująca. Spotkaliśmy się. Piękna kobieta, która miała to coś. Była wówczas pół roku starsza ode mnie. Los tak chciał że dość szybko zamieszkaliśmy razem i później okazało się że jest w ciąży. Miała już wtedy dziecko, wtedy było ono z anglikiem. Postanowiliśmy wziąć ślub. Podczas podpisywania dokumentów zmienił się trochę jej wiek, do tego pół roku należało dodać 8 lat choć naprawdę na to nie wyglądała i nadal nie wygląda. O kolejnych latach dużo by pisać. Zacząłem pić ale było też sporo dobrych chwil. Generalnie wychodziłem na piwo kiedy zawsze słyszałem nie w łóżku. Zawsze to był przymus, choć przed ślubem kochaliśmy po kilka razy na dzień. Ja znajdowałem pracę i później z niej odchodziłem bo oczywiście była zła, mało płatna. W tym czasie były rozstania i powroty, Moje powroty bo nie potrafię bez niej żyć. Nadszedł czas kiedy zawziąłem się na międzynarodowy koncern. Choć nie było ogłoszenia o pracę wysłałem swoją aplikację i powiedziałem że tam będę pracował. Dostałem ją. Fajna praca, dobrze płatna i lubiłem ją. Podczas tej pracy moim obowiązkiem było odwozić i przywozić żonę z pracy. Któregoś pięknego dnia wracając z nią z pracy nagle stwierdziła że powie mi prawdę i powiedziała że ojcem jej pierwszego dziecka jest mąż jej koleżanki z pracy. To było jak grom, zwłaszcza że po naszych rozejściach i zejściach miałem już zasądzone alimenty w wysokości 1tys. A tu człowiek wcale się dzieckiem nie interesował. Wywarłem presję żeby założyła sprawę o alimenty i tak się stało. Oczywiście facet ma teraz swoją firmę ale alimenty mniejsze niż ja, ale co mi tam,, ja płacę na swoje dziecko mieszkając z żoną i oddając jej swoją wypłatę. Po kolejnej awanturze gdzie przebiła się moja godność moja żona poszła do mojego szefa, nagadała mu głupot i tak się skończyła moja praca w koncernie. Później różnie bywało, znowu rozstania i powroty. Poważanie się stało jak żona zaczęła mieć problemy ze zdrowiem. Pojechała do sanatorium a ja zostałem z dziećmi. Czułem wtedy duży niepokój. Przyjechała i niby wszystko było dobrze ale coś mi nie pasowało. Ciągłe SMSy od koleżanki, aż raz wieczorem za jej pozwoleniem przeczytałem SMSa, którego się chyba nie spodziewała bo to były życzenie spokojnej nocy i miłych myśli o mnie czyli koleżance. Już wiedziałem wtedy że sanatorium to był burdel. Zamknąłem się w sobie, później wyjechałem. Po 2 miesiącach zaczęliśmy rozmawiać jakoś tak bardziej ludzko. Słyszałem że ona żeby zacząć układać sobie życie musi najpierw zakończyć to co trwa czyli nasze małżeństwo. Minęły kolejne 2 miesiące i przyjechałem. Od początku mi coś nie pasowało. Później okazało się że www.sympatia.pl to fajny portal i można w facetach przebierać jak leci. Teraz wiem że w ciągu 3 miesięcy zostałem zdradzony wielokrotnie, dowody mam co do 4 facetów. Z jednym człowiekiem chciała sobie ułożyć życie, Żonaty ale z żoną nie żył. Co ciekawe później wpadłem na to że jak z nim była to jego te zdradzała. Zastanowicie się jak jest teraz ? A tak że założyłem firmę w której wiele nie mam do powiedzenia choć mam 50% udziałów (to jest spółka z o.o. - kapitał 50 tys.). Nawet wspólnik nie wie jak jest bo ja przecież nie mam nic do powiedzenia. Wczoraj widziałem SMSa jak to się umawia na spotkanie z kolejnym. Nie mam najmniejszego prawa zwrócić prawa jej synowi, choć ja traktowany jestem tak jak pisałem wcześniej. Ale wytrzymuje to codziennie widzę soją córeczkę. A wiem że jak zaczną stawiać na swoim to tak jak żona obiecuje więcej jej nie zobaczę. Dzisiaj we mnie coś pękło, powiedziałem dość, postawiłem się i źle na tym wyszedłem. Wielu z Was powie że jestem beznadziejny i dziecinny. Że żalę się ale mam co chciałem. Potrafię wiele, zawodowo sobie radzę dobrze. Firma w całości jest na moich barkach i są pierwsze efekty jej działania. To dobry biznes i lubię to co robię. Chowam swoją godność w imię miłości, zarówno do swojej córeczki jak i co Was zadziwi do żony bo dalej ją kocham. Pytanie tylko ile jeszcze wytrzymam.

wyrachowany romans z 60 latkiemDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam serdecznie.Tzn bylismy ze soba 3lata ja 30 ona 27 .Dziewczyna aniol mily glos porzadna .Niewiarygodne stracila ze mna cnote po roku chodzenia w tym wieku to ewenement.Od dwoch miesiecy zauwazylem u niej drobne zmiany w zachowaniu ale co tam myslalem cos mi sie wydaje.Jestem kierowca bylem w trsie dostaje esa od niej"Co twoj ojciec sobie mysli ze kim ja jestem?'Przyjezdzam do domu ojciec mowi ze widzial ja trzy razy jadaca autem ze starszym facetem ponad 60l.Zapytal sie Co robi 27letnia dziewczyna w aucie ?tak pol zartem.Ona na niego Co pan slepy zbesztala go.Dobra mysle ojciec pewno mnie klamie.Niewiem co nie napadlo chcialem ojca nawet pobic plakal '.Mowi synu ja nie klamie'To byl straszny widok mowie co ja robie.Wiem ze facet ten to gosc ktory na kobietach doktorat zrobil cwaniak jakich malo potrafi malowac obrazy i td.Wzialem moja pod baczna obserwacje i co sie okazuje nagle lubi inne pozycje krzyczy na mnie czego wczesniej nie robila calkowita zmiana zachowania.Widze ze myslami odplywa gdzie indziej to niewiarygodne ale prawdziwe poszla po bandzie z 60letnim capem szok serce mnie kluje zrobila z mego ojca glupka chodz wiem ze to prawy czlowiek.Dodam ze wesele bylo planowane na wiosne.Zarzucilem jej klamstwo i ze wiem o wszystkim oddala pierscionek zareczynowy nawet nie chciala ze mna gadac powiedziala na koniec :moze dziewczyny zdradzaja cie bo maja powod:Dodam ze ten facet nagle sie zmelinowal i nie wychodzi z domu.Spotkania przebiegaly sadze nawet przebiegaja w drodze do i z pracy w jego samochodzie.Mysle ze nawet jest w nim zakochana jak idzie na dworze patrzy w jego okna>to niewiarygodne lecz prawdziwe>Dodam ze brzydki niejestem i nie zdradzam ani nie oklamuje nikogo

Czy to paranoja? Pomóżcie!!!!Drukuj

Zdradzona przez mężaKochani pomóżcie, nie wiem już co myśleć. Ponad 1,5 roku temu odkryłam, że mąż zdradzał mnie z panienkami z internetu. Z kilkoma naraz smsował i mailował. Bywalec czatów. Wypierał się w żywe oczy. Ze do niczego nie doszło, że skończy, że to tylko niewinne spotkania były bo był kryzys. Znikał wtedy z domu, godzinami codziennie "grywał w tenisa" lub odwiedzał kumpli. Nagle zastałam puste szafy. Odwiedzał nas codziennie (mieszkał u teściów), z czasem zaczął zostawać na noc... Wrócił. Jednak od czasu do czasu sie wymykał. Nagle przestał i wtedy zadzwoniła ONA. Powiedziała, że jest w ciąży i wciąż się widują. On płakał, błagał o litość. ONA kłamała. Przez ponad rok było idealnie. Mąż wciąż jest w domu, Rzadko wychodzi na tenisa i na krótko. Parę razy go sprawdziłam, wysyłał mi też fotki. Starał się. Od jakiegoś czasu zrobił się opryskliwy. Stałam się czujna. Pewnego dnia wyszedł nagle niby do sklepu. Nie było go ponad godzinę, ale odbierał komórkę. Potem zajrzałam w jego tel i znalazłam sms do kogoś o treści "czekam przed galerią". Wybrałam ten nr, odebrała kobieta. On zaprzeczał, kłamał że to nr kolegi. wreszcie powiedział, że to dawna kochanka i szantażowała go że mi powie, że chciała kasę wyłudzić. Spotkał się na 3 minuty i ją opieprzył. Przy mnie zadzwonił jeszcze do niej, że ma się odczepić i postraszył policją. A ona" ja pana nie znam". Potem był tydzień w domu i musiał zrobić badania okresowe. W piątek zajrzałam w komórkę - były 2 połączenia z tym jej numerem. On nie wie skąd, zaprzecza. Dziś był na tenisie, przysłał mi zdjęcie. Potem wyszedł po uszczelki do kranu i wrócił po 45 min. Nie odbierał tel bo ponoć nie słyszał. Wiecie co czuję? Co podejrzewam? Co wy o tym sądzicie? Dodam, że on się niby stara, jest czuły, planuje przyszłość, wyjazdy. Zarzuca mi brak zaufania, że mu tym życie zatruwam, że wykończę go. Poradźcie!

zawiodlem kolejny raz...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam. Otóż mój problem jest taki: jestem z dziewczyną od roku. Na początku świetnie nam się układało, ale po około pół roku ją zdradziłem. Od tego czasu zaczely sie moje klamstwa. Wiele razy ja zawiodlem i wiele razy bylismy blisko tego aby sie rozstac. 2 razy rozstalismy sie na okolo tydzien... Tym razem oszukałem ja poraz kolejny i powiedziala mi ze to byl juz ostatni raz, ze dluzej nie wytrzyma tego i ze nie ma zamiaru ciagnac takiego zwiazku... Prosze powiedzcie mi co mam zrobic? Bardzo sie obydwoje kochamy i zalezy mi na niej i mam pewnosc ze teraz wszystko by sie zmienilo tylko nie wiem jak ja do tego przekonac... ona nie chce sie w ogole ze mna kontaktowac...ewentualnie czasem odbierze telefon ale nic wiecej. Pozdrawiam

kolejna karta simDrukuj

Jesteśmy małżeństwem od 18 lat i nigdy nie mieliśmy skoków w bok. Kłóciliśmy się i ścierali jak to w życiu ale zawsze byliśmy zgodnym małżeństwem. Tam mi się wydawało. Właściwie całe życie przeżyliśmy razem wspólnie rozwiązując wszystkie życiowe problemy. Cieszyłem się z tego że potrafimy być przyjaciółmi i że wiemy o sobie wszystko. Od pewnego czasu zona zaczęła mnie zaskakiwać wspaniałym nastrojem, super pomysłami erotycznymi itp. Na moje pytania skąd taka zmiana -bo czułem się jak podczas miodowego miesiąca - odpowiadała że chce coś zmienić w naszym małżeństwie. Było mi super ale czułem się jakoś nieswojo i nawet mówiłem że trochę nie nadążam. Przez przypadek wziąłem do ręki drugi telefon żony (zawsze nosi go przy sobie) i znalazłem smsa bardzo niepokojącego. Pisała w nim do jakiegoś gościa o sprawach bardzo intymnych z życia jego małżeństwa i że czuje się zazdrosna o partnerkę tego faceta... Ścięło mnie z nóg... Reszta wiadomości przychodzących i wychodzących była wykasowana. Zapytałem żonę o co chodzi. Odpowiedziała mi że się zakochała w naszym dalszym znajomym ale że to tylko smsy. Że szukała przyjaciela żeby się wygadać i że zakochała się właściwie w pewnym wyobrażeniu r11; ucieleśnieniu cech, których mnie brakuje. Zakochała się w takim ideale a tak naprawdę to fizycznie jej nie pociąga. Wyraziłem swoją wątpliwość w to co powiedziała biorąc pod uwagę treść smsa no ale to moje widzenie faceta. Może kobiety potrafią inaczej. Właściwie zwaliła winę na mnie że czuła się przeze mnie odtrącona i samotna. Że nie biorę do siebie uwag które ona ma do mnie itp. Nie powiem jest w tym trochę racji r11; nie jestem ideałem. Wziąłem to na klatę i stwierdziłem że być może to ja ją pchnąłem do tego żeby szukała przyjaciela po za domem. Poprosiłem żeby zakończyła kontakty z nim. Zgodziła się i powiedziała że zerwała. Po jakimś czasie biorąc do ręki jej telefon zauważyłem że wiadomości są pokasowane a w połączeniach są dwa zarejestrowane z tym właśnie numerem. W dodatku namieszała trochę w swoich kontaktach i pozapisywała jego numer pod innymi osobami. Chciałem z nią o tym porozmawiać ale oberwało mi się że jej nie ufam, że ona zerwała tę znajomość a te rozmowy były z kim innym ... :| Powiedziałem że jeżeli twierdzi ż e zerwała to ja jej wierzę choć to trochę dziwne ale niech tam. Wyznaje że mnie kocha, nie chce mnie stracić i zależy jej na mnie. Mnie też zależy na niej jak cholera. Przez ten cały okres wiele do siebie pisaliśmy o różnych głupotkach. Posłała mi również kilka miłych zdjątek podczas kąpieli gdy byłem w pracy tak dla polepszenia nastroju. Było super :) Niestety czerwona lampka, która mi się zapaliła od samego początku nie gasła. Zajrzałem do bilingu jej rozmów i znowu nogi ugięły się pode mną. Smsów r11; setki r11; od 5.45 jak wychodzę do pracy aż do 23. Od czasu do czasu rozmowy. No i najgorsze dla mnie to to, że jego też obdarowywała tymi erotycznymi mmsami. Znowu rozmowa i wypieranie się. Trzęsawka nastrojów r11; burza w mózgu itp. Gdy jej powiedziałem o bilingu a on nie kłamie. Poddała się. Stwierdziła niezmiennie że to tylko smsy. Przyznaje że to była smsowa zdrada. Nie spotkali się ani razu -mam nadzieję że to prawda :( Mówiła, że mnie kocha i nie chce stracić, że to było silniejsze od niej r11; najpierw zerwała z nim kontakty ale potem odnowiła. Cały czas powtarza, że mnie kocha i zależy jej tylko na mnie. Znowu powiedziała, że zerwała ten kontakt i więcej nie napisze. Pogodziliśmy się. Poprosiłem o to by mi to jakoś udowodniła że z nim nie pisze bo wiele razy mnie o tym zapewniała a po prostu kłamała. Prosiła o wybaczenie. Stwierdziła ż e to był jej błąd, którego się wstydzi. Poprosiłem o szczegóły tej znajomości ale powiedziała żeby jej dać trochę czasu na ochłonięcie bo sprawa jest zbyt świeża. W niektórych Waszych przypadkach tego typu widziałem, że przewija się motyw konsultacji psychologicznej. Proszę o wyjaśnienie co miało by to dać. Jaka jest geneza takiego zachowania. No i sam chciałbym coś zrobić dla naszego małżeństwa żeby moja żona nie czuła się samotna bo może to też moja wina. Proszę o Waszą radę szczególnie tych, którzy podobne sprawy już przegryźli. Z góry dziękuję.

Zdrada i krajobraz po zdradzieDrukuj

Zdradzona przez mężaWyjechał do innego miasta do pracy. Przyjeżdżał co weekend przez pierwszy i drugi rok. Zaszłam w ciążę i urodziłam syna. Uczestniczył przy porodzie i spisał się na medal. Chwaliłam się że mam tak cudownego męża. Poród miałam fatalny i żeby nie jego pomoc nie dałabym rady. Nie wziął urlopu w wakacje tylko trzymał aż do porodu żeby miesiąc po urodzeniu syna być w domu. Wytrzymał rok bez miesiąca. Jakie były objawy jego zdrady? Nagle znalazł sobie nowe hobby. Przestał przyjeżdżać co tydzień. Zaczął jeździć w delegacje. Odchudził się i zmienił styl ubierania. Pewnego dnia przyjechał z kryształkiem na szyi (nowe hobby to była akurat parapsychologia). Nie sądziłam że to jest zdrada myślałam raczej że został zwerbowany do sekty. Potem zaczął mnie ignorować. Ja mówiłam mu że między nami jest źle a on twierdził że to mój problem, że ja tylko ja to tak widzę. Seksu oczywiście między nami nie było. Jak karmiłam piersią nie miałam ochoty a jak skończyłam karmić po 10 miesiącach to on nie miał ochoty. Na Wielkanoc zrobiłam mu wielką awanturę odnośnie stanu naszego małżeństwa nawet poszedł do spowiedzi. Zaznaczam że w tym okresie sprzedaliśmy mieszkanie w jednym mieście i kupiliśmy tam gdzie mąż pracuje. Właśnie trwał remont. W maju remont się skończył przyjechałam z dzieckiem zobaczył mieszkanie. Mąż traktował mnie jak powietrze. Miał wziąć dni wolne specjalnie dla nas ale tego nie zrobił. Ponadto któregoś dnia urwał się wcześniej z pracy po czym jak przyszedł do domu oświadczył że przyszedł wcześniej bo ma spotkanie. Ja mu zrobiłam awanturę że ja przyjeżdżam, odrabiam w pracy godziny żeby z nim być a on wychodzi. Wrócił na drugi dzień z malinką na szyi. A kto robi malinki i w jakich okolicznościach? No właśnie. Tłumaczył się że stuknął się u kolegi w szafkę. Ja mu nie wierzyłam ale on dał taki argument (będę lojalna wobec męża i nie przytoczę go bo obejmuje go tajemnica zawodowa). W normalnych okolicznościach był to argument mocny, jednak jak czas pokazał mój mąż mnie okłamał i w tym momencie. Oczywiście przez cały okres zdrady mąż wyjeżdżał na rkonferencjer1; i rdelegacjer1; (prawda jakie to klasyczne). Ja potem wróciłam grzecznie do pracy do swojego miasta z myślą że więcej do męża nie wrócę mąż natomiast pojechał na r30; konferencję, szkolenie czy delegację do Krakowa. Wrócił odwiedziła nas pokłóciliśmy się bo ja mu powiedziałam że mam serdecznie dosyć takiego życia. On powiedział że mnie nie kocha. Ja w odwecie to samo. Mieliśmy nocować u jego rodziców więc ja taka spłakana i wkurzona weszłam, do teściów oni już wiedzieli że coś jest nie tak. I mąż wziął mnie do pokoju i się przyznał. Kto przeżył te chwile wie jak się czułam. Świat się zawalił i wszystko straciło sens. Ale pomyślałam wtedy rdobra nie mam nikogo innego, może warto spróbować od nowa, może warto mu spróbować wybaczyćr1;. Ile minęło od tamtego czasu? Cztery miesiące. To dużo i mało. Myślę że byłam wystarczająco silna bo szybko się podniosłam na duchu. Owszem chwytałam i chwytam czego się da - pomoc psychologa, modlitwa, kościół, medytacje, pomoc osób uduchowionych, masaże relaksacyjne a nawet pomoc pani od aury i energii. To pomaga mi ale tylko na chwilę a minione miesiące były najgorsze w moim życiu. Mam tego już dosyć. Nie chodzi już nawet o zdradę. To jest rzecz którą naprawdę można wybaczyć. Jeśli nie samemu to z pomocą psychologa można to zrobić. Ja mojemu mężowi wybaczyłam już dwa miesiące temu. Ale jego zachowania nie mogę mu wybaczyć. Traktuje mnie jak powietrze. Okłamuje mnie w wielu aspektach. Tłumaczy się tajemnicą zawodową. Mamy jedno konto do którego nie mam dostępu. Więc mąż łaskawie wydziela mi pieniądze i dziwi się czemu tyle wydaje. Ok. Kiedyś okoliczności przemawiały za tym żeby mieć jedno konto ale teraz miarka się przebrała. Wszystko oczywiście w imię oddawania długów (na mieszkanie musieliśmy przecież pożyczyć). Wiecie ile zostało na wakacje z 26 dni urlopu mojego męża? Dosłownie 10 dni. Owszem kilka dni wziął kiedy załatwialiśmy formalności z kupnem mieszkania ale gdzie jest reszta? Odbyliśmy z mężem jedną sesje wspólną u psychologa. Bo on twierdzi że on więcej nie potrzebuje albo że nie mamy pieniędzy. Cały czas twierdzi że nie może się zdecydować czy być ze mną czy nie. Więc po mojej rozmowie z psychologiem doszliśmy do wniosku że ja muszę coś zrobić żeby pomóc mu się zdecydować. A mąż twierdził że tydzień po przyznaniu się do zdrady zerwał z tą dziewczyną. Psycholog dziwił się w ogóle że my chcemy żyć przez jakiś czas bez seksu (chodziło o test na AIDS). Wyniki testu przyniósł do domu, nie był nosicielem więc było ok. Więc żeby pomóc mu się zdecydować pomyślałam że zainicjuje seks (zwłaszcza że mąż mnie oskarżał że to on wszystko musi inicjować). Zaczęłam go namiętnie całować ale on mnie odepchnął. Zaczęłam go gładzić tu i ówdzie a on napiął się jakby chciał wszelkie myśli o seksie odegnać i potem i tak mnie odepchnął. Poczułam się fatalnie. Przeprowadziliśmy kilka poważnych rozmów. Wiecie co mi powiedział? Że mnie kocha jako matkę swojego syna, że ma uczucie do tamtej kobiety. I że ma potrzebę trzymania tajemnicy dlatego mnie okłamuje. W tym miesiącu wziął też 5 dni urlopu z 10 mu pozostałych i wyjechaliśmy do mojej babci. To była porażka. Wiecie czego się dowiedziałam od niego? Że ja go nie pociągam seksualnie i że powinnam chodzić w miniówach i powinnam pójść na dyskotekę (bez niego ma się rozumieć) żebym podpatrzyła jak inni to robią. A mało tego mąż zapytał się mnie czy jestem atrakcyjna. Odpowiedziałam mu że tak bo mam na to dowody (spojrzenia innych facetów). Scyzoryk się w kieszeni otwiera na takie słowa. Jak chodziłam kiedyś w spódnicach do kostek to byłam seksowana a teraz jak urodziłam dziecko to mam chodzić w miniówie? Bardzo chętnie niech tylko da pieniądze na nowe ubrania. No oczywiście wcześniej jeszcze było hasło że powinnam schudnąć. Myślałam że naprawdę wyglądam fatalnie skoro mąż tak mówi. Ale wiecie co mnie otrzeźwiło? Przejrzałam swoje zdjęcia przed porodem. Wyglądałam na nich podobnie, żeby nie powiedzieć prawie tak samo. No i ma się rozumieć atrakcyjnie. Czuje się stłamszona, poniewierana, wściekła, zraniona, oszukana, smutna, zniechęcona, odrzucona. Mój mąż oczywiście dalej ma konferencje i szkolenia tyle że teraz dziwnym sposobem nie wyjeżdża z miasta. Ponadto umawialiśmy się że każde z nas ma jeden wieczór w tygodniu dla siebie, gdzie może wyjść sam i mieliśmy mieć jeden wieczór wspólny. Ale tak naprawdę mój mąż regularnie wychodzi, nie wraca na noc do domu. Ja nie wychodzę (nie mam ochoty). A ze wspólnych wyjść to mieliśmy tylko wyjście do kawiarni. Mąż wcale o mnie nie zabiega. Stawia tylko żądania że ja mam w sobie zmienić to czy tamto to on może łaskawie się zdecyduje. W domu nic nie pomaga i tylko daje mi na dzień od 10 do 50 zł i ja mam za to robić obiad a najlepiej zrobić obiad i jeszcze resztę przynieść do domu. Ten stan był już nie do zniesienia. Więc stwierdziłam że chcę rozwodu. Powiedziałam to mężowi. Wtedy on się zdecydował w ciągu jednego wieczoru. Powiedział że nas kocha i nie chce nas stracić. Od tego czasu zmieniło się tylko to, że śpi z dzieciakiem w pokoju albo wychodzi z nim chętniej na spacer. W kwestii naszego małżeństwa nic się nie zmieniło. No nie była ostatnio rozmowa naprawiać czy rozwód. Nic z niej nie wynikło. Ale ja miesiąc temu zdecydowałam. Tyle tylko że moje sprawy zawodowe nabrały przyspieszenia. Nie wiem więc czy pozew pisać teraz czy jak się sprawy zawodowe uregulują. Rozmawiałam już z adwokatem i powiedział mi że rozwód jest silnym stresem i plasuje się tuż za stresem związanym ze śmiercią bliskiej osoby. Nie mogę sobie teraz ładować takiego stresu kiedy mam tak ważne sprawy. Ale prawda jest taka że ja już nie mogę wytrzymać. Kocham w jakiś sposób mojego męża ale muszę od niego odejść. Małżeństwo to dwie osoby i ratować je muszą też dwie osoby. Ja sama tego nie dam rady zrobić. Czyny mojego męża świadczą że nie chce ratować tego małżeństwa. Jest mi przykro że tak się stało. Nawet w naszej ostatniej rozmowie kiedy procentowo oszacowaliśmy nasze decyzje to ja miałam 60% na ratowanie małżeństwa a tylko 40% na rozwód u mojego męża odwrotnie 40% na ratowanie 60% na rozwód. Pomimo tego jednak chcę rozwodu. Pomimo tego że go w jakiś sposób kocham, pomimo tego że walczyłam, pomimo tego że wybaczyłam. Jest mi przykro że tak się stało ale małżeństwo to praca dwóch osób. Piszę to ku przestrodze. Wielu rzeczy nie dałam rady opisać i tak za długo wyszło. Mam nadzieje że wyłoni się z tego jakiś obraz. Szkoda że za zdradę największą cenę ponosi osoba zdradzona.