Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Crusoe01:01:05
Event01:22:38
Roszpunka1902:07:02
Obito02:19:32
bardzo smutny02:23:36

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

ZDRADZANA PRZEZ TCHÓRZADrukuj

Zdradzona przez mężaMoja historia jest inna niz Wasza.Mąz zdradza mnie od kilunastu lat.I nie jest to nic NIBY powaznego a jedynie "zaliczanie" kolejnych panienek i podnoszenie własnego EGO.Głupia byłam....wybaczałam jak Wy tutaj...Bo bardzo kochałam....Za bardzo...Pozwalał sobie na coraz wiecej i coraz smielej.Nawet sie z tym nie ukrywał.Wrecz sie chwalił...Ile musiałam miec determinacji by to trawić i jeszcze ciagle chciec z nim być?Pewnie to był toksyczny związek..BYŁ.... Za wszelka cenę chciałam go utrzymać przy sobie.Przymykałam oczy.Dogadzałam.On mnie pluł, ja mówiłam ,że deszcz pada.Odszedł do innej.Nie miał nawet odwagi zrobić tego w 4 oczy.Napisał smsa.ze kocha inna,że jest z nią pół roku,że jest bardzo bogata,że przepisze na niego dom,jeżdzi najnowszym modelem BMW i ma najwiekszą przewagę nade mna- jest ode mnie młodsza.Złożyłam pozew rozwodowy.Wrócił na kolanach z płaczem...dałam mu szanse.Zupełnie niepotrzebnie bo juz bylibyśmy po rozwodzie.Minęły kolejne lata na tym samym.A ja brzydziłam się go coraz bardziej.Nie sypialiśmy razem.Więc on sypiał z innymi.I błędne koło trwało do 15 listopada.Poderwała go mężatka.Taka jak grypa.Kazdy ja miał..Była z nim a jednoczesnie z kilkoma innymi.Swojemu mężowi wmówiła ,że pracuje na nocne zmiany w drukarni bo w dzien nie moze gdyz robi na czarno.W smsach nakłanaiła mojego męża do rozwodu i oczerniała mnie choć sie nie znamy.Wiecie jak???Zrobiła z siebie MEDIUM.Odprawiała przed nim seanse w których opowiadała mu jak to ja sypiam z kazdym facetem.Z jego kolegami.Kominiarzem.Elektrykiem.Listonoszem...Opowiadała mu kiedy i gdzie sie z kim spotykam i choć miałam dowody ,ze nigdzie nie wychodziłam i nikt nie przychodził/monitoring wkoło domu!/on i tak JEJ wierzył.Bo była "wybrańcem Boga.Aniołem z nadprzyrodzonym darem".Wmawiała mu rózne rzeczy.ze nie dbam o dom!/glanc/,że nie gotuję/zawsze 2 dania i pełna lodówka!/,że nie dbam o syna/on nawet nie wiedział kiedy syn przeszedl 2 operacje a przeciez wpadał do domu co tydzień!/,że go nigdy nie kochałam,ze wyszłam za niego z wyrachowania i że sie z nim mam rozwieść natychmiast bo wg Przepowiedni on ma sie juz w maju ożenić i jego nowa zona ma być w ciązy,ma sie urodziccórka Amelka i ma być ona prawnikiem!!!No i że połowe domu ,który o zgrozo nie wiem po co kupiliśmy w czerwcu tego roku ma przepisać na JEJ syna!!!Że dopóki ja jestem nie wolno mu w tym domu nic robić/wszystko spadło na mnie.Ogród 36 arów itp..On jej wierzy.Nie jej, jako kochance.Tylko JEJ jako MEDIUM.Wierzy jej do tego stopnia ,że zdradza jej wszystkie domowe ,rodzinne tajemnice.Moje,dzieci.I daje jej nasze nr.tel.A ona dzwoni.I szntazuje.Wyzywa.Grozi śmiercią.Byl w stanie zrobić dla niej absolutnie wszystko.Nawet pchnąć mnie do próby samobójczejI jeszcze jej co miesiąc dawal WYPŁATE by mogła zanieśc mężowi.Powiedzialam w końcu DOŚĆ.15 listopada spotkałam sie z jej mężem.Pojechalismy do OWEJ drukarni-czyli męża internatu.To była Apokalipsa dwóch rodzin.Straszne.Trudne.Stoi w gardle.Mdli.Chce Ci się krzyczeć.Płakać.Pęka ci serce.A mi sie nie chciało żyć.Nie przez niego.Tylko przez to ,że sie tak sprzedał.Ze nas sprzedał.Że jesli nas nie kochał,mógł odejść.Złozyć pozew.Ona nie złożyła."Przepowiedziała,że jej mąż zginie w maju w wypadku samochodowym !!!.Ważne,zeby mój sie rozwiódł.Ale nidgy pozwu nie złozył.Okazało sie ,że od 2 lat to trwa.Z przerwami.Ale knuli.Planowali ślub,wspólne życie,dziecko.Nie miał odwagi znów popatrzec mi w twarz.Odejśc z godnością i klasą.Ale jak sie czegoś nie ma to trudno tego uzywać.Po tym wszystkim dalej utrzymywali kontakt.Pisali jak by to On za nia zycie oddał, nigdy sie jej nie wyparł.Kocha az boli,chce ,żeby była jego żoną.Rozwiedzie się.Jest jego jedynym Aniołem i ma na swiecie tylko ją! /Mamy 4 dzieci.Żadnego nie kocha i z żadnym nie rozmawia od lat./Ze nie interesuje go slub jedynej córki/lato 2012,bo on teraz musi myslec o ICH ślubie... I nagle tydzien temu dowiaduje sie /od niego/,że JUZ NIE SĄ RAZEM.Że on ma juz inną bo z ku....mi sie nie zadaje i nie chce słyszeć o tamtej...Przysyła mi smsy od tej NOWEJ jak to planują razem Sylwestra...I jakie on to ma poukładane na nowo a jego była to juz historia.A on mysli ,że JA GO JESZCZE PO TYM WSZYSTKIM CHCE!!!!To poniżające dla mnie co tu napisałam.Bo wiem doskonale DZIŚ,że nikt nie ma prawa nas poniżać,zdradzać i kaleczyć psychicznie.Sami sobie na to pozwalamy i dlatego potem musimy wylewać potok łez.Ale co nas nie zabije to nas wzmocni a zycie idzie do przodu i trzeba za nim podążać.Teraz /choc minęło zaledwie kilka dni/ zaczynam dostrzegać piękno w tym ,że zwrócił mi wolność/złożyłam nowy pozew z orzekaniem o jego winie!/zaczynam czuć się szczęśliwa choć nie sypiam całymi nocami.I choć przychodzą mysli,żę zycie straciło sens i wiare w człowieka to rano wstaje nowy dzień..Dzień ,który przybliża mnie do szczęścia.Szczęścia bycia bez niego. Dziewczyny z dylematami w zwiazkach z żonatymi i pseudo-rozwodnikami.Nie dajcie sie łapać na piękne słówka.Żonaty facet nie da Wam szczęścia a jedynie przynosicie sobie miano "ścierw" jak to na forum takie oceniają.A jeśli bierzecie rozwiedzionego to sprawdźcie czemu jego zona ,która na pewno go kiedyś kochała postanowiła od niego odejść?Może nikogo nie kochał?A może kochał kogoś za często?A może był BOGIEM jak to mówi i pisze o sobie mój mąż i reszta to śmieci?A może ten Wasz KOCHANY to mój mąż,który od dawna zatracił pojęcie przyzwoitości i szacunku do samego siebie a dziewczynki jedynie zalicza,bo ma tak niskie ego ,że jedynie jeszcze to jest w stanie trzymać go przy życiu...POZDRAWIAM WSZYSTKICH Z ROZDARTYMI SERCAMI.M.

może nie zdrada ale oszustwo zapewne:(:(co robic/?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam,pierwszy raz tutaj jestem,czytajac to wszystko az nie chce sie wierzyc...ja przezyłam swoje..zaczeło sie niewinnie spotkalismy sie przypadkiem w szpitalu..wymiana zdań usmiechów spojrzeń a na final nr tel..pozniej wyjechałam ,praca za granica ..moja sytuacja rodzinna zmusiła mnie do tego ..mąz alkoholik pan i wladca nie byl w stanie zapwenic solidnego bytu dzieciom...anglia,tam pracowłam a moimidziecmi opiekowała sie ciocia..i był ON ten facet ze szpitala..nasz kontakt gg, mail,tel..ten kontakt trwał rok...dowiedzialam sie ze PAN jest po rozwodzie ,On tutaj w pl ja w angli...cały rok rano wieczorem i w ciągu dnia dawalismy znaki ze jestesmy,,,wreszcie padły słowa'''zalezy mi na Tobie'' wiedziałam o nim wszystko ;o pracy dzieciach,znałam kazda sekunde jego zycia ...niestety jednej nie:(ale to za chwile...''cos mnie ciagnie do Ciebie ,jestesmy dla siebie stworzeni''mowił ''to co pisze i mowie do Ciebie,nigdy nie mówiłem zdanej kobiecie;'' słyszałam.....minął rok ,przyjazd do pl, rodzina dzieci i mąz pijak..podjełam decyzje;;wniosek o rozwód! niestety nie było latwo , sprawa sie przeciagała....od PANA slyszałam wciąz ;spotkajmy sie ,chce cie dotknąc i pocałowac ,jestes kims wyjatkowym w moim zyciu...wierzylam bo mi zalezało..wreszcie spotkanie:) było milo,co ja mówie bylo mega,długa rozmowa po tak długim czasie...zaczelismy sie spotykac było cudownie a ja potrzebowłam tego.potrzebowlam uczucia,najpierw dwa razy w tygodniu pozniej tylko juz raz z braku czasu przez jego prace...wreszcie usłyszaalm ''KOCHAM CIE'' byłam wniebowstapiona bo rowniez kochałam ... sw Wilekanocne i wtedy sie własnie zaczeło..''musze wiecej czasu poswiecic dzieciom ''słyszłam ...zaniedbałem obowiązki itd...ok przytaknełam bo nikt nie jest niewolnkiem...tak mijaly miesiace a my razem i osobno...moje sprawy rodzinne knociły sie ...pomimo to dawałam rade i bardzo tęskniłam za NIM...spotkania raz w miesiacu przerodziły sie w spotkania raz nadwa tygodnie..tęsknota ,brak oparcia w drugiej osobie to wlasnie mi towarzyszyło...pisalismy czasami w nocy gdy wracał z pracy...tylko sms jeden dwa góra dziennie...nie wytrzymalam, zapytałam o co chodzi...usłyszałam ze bardzo mnie kocha ale majac firme ma tyle na głowie ze niemoze sobie poradzic...ok przytaknełam...wakacje; wyjechał na dwa tygodnie...cisza dwa tygodnie..wrócił i atak, atak na gg ze teskni ze bardzo kocha ze musi mnie zobaczyc...zgodziłam sie ..pozniej było jeszcze kilka spotkań ...mineły dwa miesiace ;pazdiernik to chyba ost miesiac naszych spotkań:( spotkanie zaplanowane miało byc przed sw zmarłych ale ja niemogłam:( 8 listopada ost sms'' czesc dziubeczku bardzo tęsknie '' i cisza ...poczekałam pare dni i zadzwoniłam...dowiedziałam sie wtedy ze cały czas był ktos trzeci...trzecia bo chodzi o zone...nie był po rozwodzie a nawet nie zamierzał..dowiedziała sie o nas zekomo przez zdjecia ktore razem mielismy....cisza znów nastala..wiec zadzwoniłam jeszcze raz;;poprosił o przysługe//czy moze wysłac do mnie smsa pokazowego ze ze mna zerwał.//..zeby wiedziała ona...powiedziałam NIE...narobiłes sobie kłopotów sam musisz je rowiazac...zycie stanelo mi przed oczami..czlowiek któremu ufałam i go kochałam oszukał mnie:( i znów nastała cisza ,,,pewnego popoludnia sms; czy moze do mnie przyjechac jak normalny facet do kobiety ;; zapytałam;; a co z zoną?? nie obechodzi mnie to powiedział....wiec napisałam;;mozesz ale przemysl to wszystko...stanelo ze ma przyjechac w sobote...w sobote rano napisałam smsa do NIEGO dostałam odp; //niemoge pisac nie pisz prosze przepraszam// ok pomyslałam zle to co sie ze mna wtedy działo nikomu nie zyczylabym...w poniedziałek sie nie odezwał wiec sama zadzwoniłam we wtorek...//zona zrobiła avanture a na final wzieła jakies prochy// zcieło mnie znóg.. wiec mu powiedziałam ze chce sie spotkac nawet tylko po to zeby sie pozegnac...znow nastała cisza ..tydzień?? w nocy przychodzi sms;; KU**O ODWAL SIE OD MOJEGO MEZA;; a pozniej z jego nr tel;; SUKO SPADAJ JA KOCHAM ZONE;; łzy staneły mi w oczach ..nie mogłam zrozumiec o co chodzi/? gdybym wiedziała ze jest ONA nie podeszlabym nawet na sekunde do niego...pozniej juz były maile z wyzwiskami az do dzis...naprawde nie wiem co mam zrobic:( mam ogromny metlik w głowie..z jednej str uczucie z drugiej chęc msciwosci...cała nasza dwuletnia realcje mam zapisana na papierze..przyjaciele doradzaja mi ze zemsta to niezbyt dobre rowiazanie ale mowia tez ze nie powinnam mu tego darowac...tego ze sie mna poprostu zabawił...pomózcie:(:(

Jak się oderwać od gada?Drukuj

Zdradzeni w innych związkachW tym roku minęło by 10 lat. Nie mieliśmy ślubu, nigdy o to nie zabiegałam, zawsze uważałam, że ważniejsze jest o co między ludźmi niż papierek. Z perspektywy czasu uważam, że powinnam rozstać się z nim mniej więcej po 2 roku naszego związku. Nasze rodziny są zupełnie inne. Moja rodzina nie dba o pozory, ważny jest człowiek i wewnętrzna moralność. Jego rodzina to tacy Dulscy. W domu się może dziać wszystko, ale w oknie mają być ładne firanki. Gdy urodziło się dziecko (teraz ma 4 lata) eks myślał, że ja będę jak jego matka - pedantka, a ja sobie z niczym nie radziłam. Odsunął się ode mnie, stwierdził, że jestem nieżyciowa. Na studiach magisterskich poznał towarzystwo, z którym mnie nigdy nie chciał poznać. Zaczęły sie imprezy, picie, coraz więcej awantur. W styczniu tego roku dowiedziałam się, że mnie zdradzał. Z jedną panienką się lizał, z inną sypiał. Sprawdziłam jego komunikatory, pocztę... standard. Teraz z nim mieszkam i nie mam na dodatek pracy. Już p o tym jak się dowiedziałam o wszystkim, on pojechał na wyjazd służbowy, przez kilka miesięcy wracał na weekendy do domu. W czasie pobytu za granicą nadal się zabawiał. Po powrocie znowu nie wrócił na noc, został u panienki, z którą lizał się na imprezach już 2-3 lata temu. Zachowuje sie okropnie, w zeszły weekend wrócił z imprezy pijany i zwymiotował do łózka, w którym spałam ja i nasz syn (przychodzi do nas w nocy jak się przebudzi). Następnego dnia nawet nie przeprosił, uważał, że nie ma za co. Ciągle wypomina mi, że nie mam pracy, straszy że zabierze mi dziecko. Jego mama ciągle mi wkręca, że robię z jej syna ostatniego ch***, a to moja wina, że on uciekł w imprezy i panienki, bo ja nie umiałam stworzyć atmosfery w domu. Szukam pracy (mam dzisiaj rozmowę nawet) i chcę sie odkuć, wyprowadzić. Mam jednak wrażenie, że oni będą chcieli mi zabrać dziecko, już zaczęły się teksty, że ja powielam schemat mojej mamy (rozwiodła się jak miałam 2 lata, zapadła na schizofrenie). Chyba będą robili ze mnie nienormalną w sądzie. Gdy mówię, że podam go o alimenty, on uważa, że ja się na nim mszczę. Stwierdził nawet, że to ja jemu powinnam płacić, bo on mnie utrzymywał jak byłam bez pracy. Ogólnie rzecz biorąc, w obliczu wielu jego oskarżeń, zbieram szczękę z podłogi. Sięgają granic absurdu. Szczerze mówiąc, chciałabym nawet się z nim spotkać w sądzie, niech te swoje zarzuty przedstawi. Powie, że mu obiadków nie gotowałam? Że naczyń nie umyłam? Chyba to śmieszny zarzut w sprawie o opiekę nad dzieckiem. Ja mam za to dowody i zapisy jego zdrad, opisy imprez. Dostałam od mojej przyjaciółki fotel rozkładany na gwiazdkę i pierwszy raz od prawie roku będę spać w swoim łóżku, w pokoju dziecka. Wcześniej spałam z nim. Muszę znaleźć pracę, zaoszczędzić i potem wynająć mieszkanie. Muszę bardzo uważać, bo wiem, że będzie chciał mi udowodnić, że nie utrzymam się z dzieckiem. Cały czas mi to wmawia on i jego matka. Ciekawa jestem czy są tu takie dziewczyny, które były w podobnej sytuacji. Musiały znaleźć pracę, oszczędzać i w końcu zamieszkać samej z dzieckiem. Mieszkanie jest jego, więc to ja muszę się wynieść. Zastanawiam się jak mogę poradzić sobie finansowo, mieszkam w Warszawie. Ile muszę zarabiać żeby nie bać się, że eks zabierze mi dziecko wykazując większe zarobki. Na jakie alimenty mogę liczyć? Nie odpuszczę mu.

Bez wyjścia/nienaprawialnyDrukuj

Zdradzony przez żonęJak to wszystko opisać? Jak do tego być obiektywnym, by emocje nie przeważyły? By być uczciwym. By opisać wszystko to miejsca by zabrakło. Ale spróbuję. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, wiedziałem: "to Ona", skąd? nie wiem, serce wiedziało. Spotykaliśmy się z 5 mieś. Istne szaleństwo. Była w trakcie rozwodu małżeństwa z awanturami, policją itp, opowiedziała mi fragmenty swojego życia. Było różnie wóda, prochy, faceci, dom gdzie ojciec pił, od 14 roku życia musiała pracować, brak wsparcia rodziny itp. resztę się domyśliłem, dopowiedziałem, z czasem gdy wychodziły kolejne szczegóły prawdziwie. Ja również mam "bujny" życiorys, wóda (przez pół roku nie trzeźwiałem), prochy, dom bez ojca. Po kilku miesiącach gdy nastąpił rozwód zamieszkaliśmy razem wynajmując mieszkanie z jej dziećmi. Powiedziałem jej wtedy, że chcę by otworzyła zemną naszą książkę życia i mamy czystą, białą kartę i chcę z nią ją zapisać. Romantycznie? No! Ale ja tak naprawdę myślę. Ona nie pracuje tylko ja, mały ma 2 lata, mała idzie do szkoły, mieszkamy niedaleko ich ojca by miały z nim kontakt. Przez ok 2 lata ten kontakt między nimi był różny, bardziej zły, ale to inna historia. Pokochałem tą dwójkę jak moje własne, choć każdy gest, każde spojrzenie, mój gorszy dzień (a bywają przecież) był oceną: tak, to nie twoje, odpychasz je itp. Ponoć po roku mija miłość, a przychodzi przyzwyczajenie, może, u mnie tak nie jest wciąż tak samo mocno ją kocham. Chore? Pewnie tak. Co chwilę przytulałem ją mówiłem o swoich uczuciach, całowałem przy dzieciach, by wiedziały, że tu jest ciepło, że tu jest ich dom, enklawa bezpieczeństwa, że kochamy się, nie wstydziłem się okazywać tego przy nich. Praktycznie nie było awantur między nami, czasami wymiana słów, ale to normalne. Staram się odgadywać jej myśli, robię wszystko co tylko ona chce (w miarę moich możliwości) nigdy nie powiedziałem, że jest darmozjadem (co sama o sobie często mówiła), ciągle ją wspierałem, pomagałem. "Wypycham" ją na kurs manicure, bo stwierdziła, że tego chce. Jest bystra, oczytana, ale jej rodzina nigdy nie dopingowała by poszła naprzód by się uczyła. Ja zacząłem ją ku temu popychać. Co usłyszałem? "Tak, wstydzisz się, że masz żonę nieuka". Osłabiało mnie to. Niestety problemy, które daje życie spowodowały, że zaczynam po 7 latach popijać, ale nie tak by się zataczać i robić awantury, nigdy tak nie było. Poważna rozmowa z nią i znów abstynencja. Wracam z pracy i zajmuję się dziećmi, domem, bo przecież nie było mnie tyle czasu, a ona tymi obowiązkami jest zmęczona, choć jedynym zajęciem jest odwiedzanie koleżanek, komputer, książka. Zajmuję się tzn piorę, sprzątam itp. I tak codziennie, ale złego słowa nie powiedziałem, bo ją kocham! Tracę praktycznie wszystkich przyjaciół, znajomych, bo każdą chwilę chcę spędzać z nią i dziećmi. Pobieramy się 3 lata temu, ślub kościelny, piękny, przysięgamy sobie wszystko przed Bogiem. Pojawia się najmłodsza, jak tylko była w ciąży zaczęła sugerować, że odsunę od siebie "jej" dzieci, doprowadzało mnie to do szału. Po miesiącu od porodu ja całkowicie zajmuję się najmłodszą, została "odepchnięta" przez nią, robię wszystko z małą i wygospodarowuję czas dla pozostałej 2-ki by nieczuły się odrzucone prze zemnie. W czerwcu rok temu ona ma bardzo duże problemy zdrowotne, które szybko udaje się wyprostować (na szczęście, bo mogło być bardzo źle, zboczenie zawodowe, wiem za dużo). Mimo to "znajduję" szkołę i "zmuszam" ją do pójścia do liceum by miała maturę, by mogła się piąć w górę. Znów słyszę, że się jej wstydzę. Po incydencie ze zdrowiem, moje załamanie, znów popijam. Za dobrze ją znam, jestem dobrym obserwatorem. Początek szkoły, po miesiącu opowieści ze szkoły zaczynają kręcić się wokół jednej osoby, ale jeszcze spokojnie, dzwonki alarmowe włączyły się koło świąt. W styczniu orientuję się, że jest już coś inaczej, mówię co widzę i czuję, od razu pytam i dostaję potwierdzenie tak jest ktoś. Nie umiem opisać tego co się zemną stało, jak zawalił się mój świat. Ląduję u psychiatry, dostaję leki, ale po miesiącu daję sobie spokój (może źle? nie wiem). Stwierdza, że mnie też kocha, ale tamten to jej prawdziwa miłość. Opisanie głupot (teraz to widzę) jakie robiłem jest nie możliwe, bo wstyd. Ba! W imię mojej miłości i by jej nie stracić godzę się na trójkąt! Wytrwał 2 tygodnie, bo ona stwierdziła, że zbyt tamtego kocha. Pewnie na szczęście, bo uczucie grzechu było przeogromne. Zasugerowałem by wyjechała w czasie wakacji na kilka dni sama w głuszę, by przemyślała wszystko. Pojechała do Krakowa, ja to sfinansowałem. Była 3 dni, jak się okazało wydała ogromne pieniądze. Już pierwszego dnia mi coś nie pasowało, co? Później znalazłem przez przypadek potwierdzenie domysłów, sfinansowałem jej wyjazd z tym facetem! Latem wyjazd dzieci nad morze z ich tatą, ona zabiera najmłodszą i jedzie z nimi, proszę ją grzecznie by chociaż mała nie poznała tego faceta, że sobie tego nie życzę. No cóż przez cały czas pobytu tam spotyka się z nim, mimo, że obok są dzieci z ich ojcem! Ten facet mieszka w sąsiedniej miejscowości. Anonimowo kontaktuję się z żoną tamtego i podaję trochę informacji o tym związku. Robi się straszna awantura, ona domyśla się, że to ja, po jakimś czasie przyznaję się. Przerwa w ich kontaktach nie trwa długo, znów są razem po 2 tygodniach. Dzieci jak radary szybko wyłapały, że jest źle, mam problemy z nimi, ale rozmawiam, zaręczam o swojej miłości, okazuję, że są kochane. Są moim całym światem i ona to bardzo dobrze wie. Mówiłem jej nie raz, że mimo tego co się stało kocham ją tak samo mocno, wspieram w nauce (staram się pomagać). Ale wciąż brzmią w uszach słowa, że teraz jej próbuję okazywać uczucie, bo urwała się moja własność. Nie powiem zatkało mnie! Zawsze szanowałem jej niezależność to była jedna z rzeczy, która mnie w niej zachwycała. Byłem zszokowany, bo ciągle jej mówiłem i okazywałem moje uczucie do niej i mówiłem jak ważna jest! Choć czasem słyszałem, że ją osaczam! Niedawno usłyszałem, że przeraża ją to co do niej czuję. No cóż... Powiedziała mi kiedyś, że dobrze by było gdybym i ja miał skok w bok, bo nabrałbym dystansu. Ubawiła mnie setnie. Później spróbowałem, tak, chciałem ją zdradzić, z zemsty. Ale nie umiałem, nie potrafiłem, choć było blisko, nie dałem rady, mój dobry przyjaciel pogratulował mi, bo jak stwierdził wyrzuty sumienia by mnie powaliły. Nachodzą mnie myśli by, gdy oni bawią się w hotelu w nocy, podjechać i zniszczyć temu kolesiowi samochód, ale nie robię tego, nie chcę się zniżyć do ich poziomu. Ech wstydzę się tego bardzo. Czekam do czerwca co będzie po maturze, żywię się nadzieją, że zmniejszy się ilość spotkań, że ten jej związek stopniowo upadnie. Tak żyję tym z nadzieją, choć chyba to zbyt naiwne. Nie mogę odejść, nie mogę zostawić dzieci, bo są moim życiem, bo staram się jak tylko mogę chronić, dawać ciepło. Gotuje się we mnie gdy widzę jak ten koleś jest ważniejszy od nich, od ich potrzeb. Od początku piszę w zeszycie wszystko co myślę, to trochę mnie oczyszcza. Znalazła go i czasem podczytuje, po lekturze zaczęła zauważać najmłodsza, zdarza się, że się z nią pobawi. To chyba nienormalne, ale strasznie mnie to ucieszyło. Usłyszałem komentarz, ale bzdury tam wypisujesz i wymysły, Ciekawe, jest tam bardzo wiele o tym co czuję do niej, ale tego jakoś nie znalazła tam?! No cóż... Nie mogę odejść bo wciąż szaleję za nią, choć rani mnie na każdym kroku, telefony od i do tego faceta, zdawanie mu relacji co robią i robiły dzieci doprowadzają mnie do apopleksji. Choć prosiłem by tego nie robiła, bo to są sprawy mojej rodziny. Jakiś czas temu stwierdziła, ze już z nim nie jest to tylko przyjaciel, ciekawe, że po szkolnych spotkaniach z nim kupuje testy ciążowe, fajny przyjaciel. Ale dość na tym, sytuacja jest koszmarna, wciąż kocham ją jak pierwszego dnia, chcę by do mnie/nas wróciła, kocham nasze dzieci i próbuję je chronić. idzie mi ciężko, bo serce mam połamane na setki tysięcy kawałków co chwilę obrywam od niej, co chwilę załamuję się, tak, że i myślę o samobójstwie. Jestem gotów wybaczyć wszystko. Modlę się do Boga, by dał mi siłę, bym wytrwał. Ale nie widzę.....

Kiedy przestanie boleć?Drukuj

Zdradzona przez mężaCzytam od paru miesięcy co tu piszecie. Mnie też niestety to spotkało. Mój mąż wyjechał na szkolenie na przełomie maja i czerwca. Ciągle dzwonił, pisał smsy jakby tęsknił, ale teraz nie wiem czy się przypadkiem nie cieszył, że mnie nie widzi, a może tak piszę bo jestem rozżalona dalej. Wyjazd był na 3 tygodnie. Na weekendy wracali. Okazało się, że zdradził mnie w 2 tygodniu. Z czwartku na piątek, a w piątek sie kochaliśmy jak wrócił. Rzygać mi się chce jak sobie pomyślę, że dobę wcześniej bzykał jakąś szmatę. W dodatku powiedział mi to w pewien wtorek czerwca a od piątku do niedzieli miałam egzaminy na studiach. Ja nie wiem jak ja to zrobiłam, że tylko jednego z 6 nie zdałam, bo chodziłam jak zombi. Nie jadłam, nie spałam idt. On powiedział, że się tak nachlał, że nie myślał co robi. Poznał tą PPPPPPIIIIIIII na dyskotece i pojechali do niej taksówką(oj ciężko mi się pisze o tym). Ponoć pili jeszcze u niej i się stało. W trakcie ponoć się opamiętał i powiedział "K**a co ja robie przecież mam żonę" i wyszedł. A czy mówi prawdę i co to w ogóle zmienia? Zdrada to zdrada. Na początku już się pakowałam, ale mama i siostra mnie namawiały, żebym dała szansę, bo w sumie nie jest zły facet. Dbał o mnie, nie chodził na jakieś imprezy(tylko ze mną) itd ale co z tego skoro był zdolny do czegoś takiego. Minęło pół roku i co? I dalej o tym myślę codziennie, choć nie chcę. Kiedy to się skończy? Czy to w ogóle przestanie boleć? Proszę o rady, bo ja juz nie wiem czy ja w ogóle mam szansę z nim na szczęście. Niby jest dobrze, ale te myśli mnie dobijają. Proszę pomóżcie. Tym bardziej, ze on wyjeżdza znowu na 3 tygodnie do niemiec tym razem i ja się tego boję:( On mówi, że dostał nauczkę i nigdy nigdy więcej tego nie zrobi, bo mnie kocha i nie chce mnie krzywdzić, ale skąd ja mam wiedzieć, że nie gada tak tylko żebym wzbudzić moje zaufanie? Eh pomóżcie proszę

zdradzil z kolezanki siostraDrukuj

Zdradzona przez męża Mialam miec operacje(sprawy kobiece)jednak do niej nie doszlo moja najlepsza kolezanka z pracy powiedziala ze skoro nie bylam operowana to trzeba to opic..he ..przyszla z siostra w dniu mojego wyjscia ze szpitala....bardzo zaluje ze dopuscilam do tego spotkania..moj maz i moja kolezanka pili ja niestety nie bo bylam na antybiotyku,,w jakims momencie kolezanki siostra zaczela mojemu mezowi prawic komplementy jaki to on przystojny jest i takie tam...po 3 flaszcze moj maz wyszedla z domu i czekal az moja kol z siostra wyjda z domu..po czym jak one wyszly w siadl z nimi w taryfe i odjechali..kolezanka dzwonila ze go nie ma u niej a ja meza slyszalam w tle jak gadal z jej siostra// nie wierze ze do niczego nie doszlo..moj maz wrocil o 7 rano do domu..od tamtej poryu brzydze sie jego!!!!!!!!!!!!!!!!!

prośba o radęDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansmam 24 lata i od mniej więcej 4 lat jestem w stałym związku. mój chłopak jest naprawdę bardzo dobrym człowiekiem, bardzo mnie kocha i wiem,że jestem najważniejszym człowiekiem w jego zyciu, jednak jest jedna rzecz , która psuje nam wszystko. czyli jego rodzina.w życiu nie widziałam takiej hipokryzji, takiej głupoty, tak nieprzyjemnych ludzi.cały czas sugerują, że musi znaleźć inną dziewczynę, wierzącą, praktykującą i ogólnie lepszą ode mnie. nie mogę ich sobie wyobrazić na własnym ślubie, opiekujących się moim dzieckiem...a tak bardzo chcę już to mieć..Ł., mój chłopak, proponuje im o tym nie mówić, ukrywać to przed nimi,ale przecież to nie jest dobrym rozwiązaniem...w dodatku Ł. jest bardzo niezaradny, nie umie zadbać o własny interes, nigdy nie mogę na nim polegać jak chodzi o sprawy finansowe., wciąż utrzymują go rodzice...i na tym tle pojawił się mój były chłopak, który jest zupełnym przeciwieństwem. jest bardzo męski, niezależny finansowo i ma fajną rodzinę...kiedyś byłam w nim bardzo zakochana i teraz czuję,że uczucia wracają... codziennie rozmawiamy i coraz bardziej czuje się niepewna, kogo z nich ja kocham i z kim chcę być... na razie tylko rozmawiamy....ale na boże narodzenie on zaprosił mnie do siebie bo nigdy nie spędzam świąt z rodziną obecnego chłopaka i boję się ,że może dojść do czegoś poważniejszego, że mogę zdradzić,a nie chcę być nie fair wobec obecnego chłopaka, nawet jak ja nie wierze w naszą wspólną przyszłość...mogę i nie jechać,ale wtedy już nigdy na nic się nie zdecyduję i zostawię tak jak jest i może będę tego zawsze żałować.... nie wiem. proszę, napiszcie co o tym myślicie, bo ja już całkowicie się pogubiłam ...

ciągle boliDrukuj

Zdradzona przez mężaMoja historia jest bardzo banalna.Po 10-latach małżeństwa mąż oznajmił,że jest poważnie chory,ma depresję,uszkodzenie mózgu,jezdzi do psychiatry,do psychologa i do końca życia zero seksu,bo ta jego choroba za dwa,najwyżej trzy lata doprowadzi do tego,że będzie jezdził na wózku.Poza tym,stwierdził,że jezdzi na mityngi,ponieważ ma problemy z wzwodem i tam wszyscy opowiadają o swoich problemach i ludzie Ci go doskonale rozumieją.I wyprowadził się płacząc przy tym jak bóbr,czego nie robił przez 10 lat.Okazało się,że zamieszkał z kochanką 20 lat starszą ode mnie.Mam lat 30,a mój mąż 38.Panienka ma 50.Straszne to wszystko.Mimo,iż minęło pół roku,nie mogę się pozbierać

żona zdradziła mnie ze swoim kolegą z pracy ;//Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich, niestety ja też zostałem zdradzony. Jesteśmy małżeństwem od 3 lat mamy male dziecko. Nigdy niczego nie podejrzewałem, wszystko wydawało sie w porządku ( jak pewnie zwykle bywa w takich sytuacjach ). w skrócie - żona popełniła mały błąd, który zasugerował mi żeby zainstalować program do szpiegowania na komputerze przez co dowiedziałem sie o sekretnej skrzynce pocztowej. Jej zawartość była szokująca ! - około 300 maili pisanych przez dwa lata ( treści przeważnie erotyczne ), koleś z którym pisała jest jej kolega z pracy, który też ma zonę i dziecko. Po całej akcji "wiem że mnie zdradziłaś",".... my tylko się całowaliśmy"...) - na początku była jakaś skrucha (minimalna), minęło dwa tygodnie i po prostu zachowuje sie jak by nigdy nic sie nie stało. Gdy do tego wracam mówi "nie męcz mnie już tym" Oczywiście, twierdzi że mnie kocha itd. itp. , ale jej zachowanie mówi całkowicie co innego. aaa no i jeszcze stwierdziła " ... chyba nie myślisz że padnę przed tobą na kolana, ja taka nie jestem ... " - co robić ? - rozwieść się z nią ? ( sam już nie wiem co czuje ) - w ramach rewanżu poinformować żonę kochasia ?

zdrada nie zdradaDrukuj

Zdradzona przez mężaChciałabym się podzielić z kimś moją historią..widze , że mamy wszystkie historie podobne do siebie .Wczoraj wlasnie sie dowiedzialam , ze moj maz byl w burdelu w co nie moge uwierzyc , nie mysle o niczym innym tylko o jego slowach , zaprzysiega sie , ze do niczego nie doszlo miedzy nim a prostytutka podobno skonczylo sie to tylko na rozmowie , bo jego cos wewnetrznie powstrzymalo i za rozmowe zaplacil nie moge w to uwierzyc , nie wiem co myslec , nie wiem co robic , jak z nim rozmawiac teraz .W środku czuje , ze go kocham i nienawidze . Mamy dwoje dzieci , jestesmy 14 lat razem .......Co mam robic , nigdy nie przypuszczalam , ze mnie moze to spotkac............ale jednak spotkalo ........

Zdrada i ciążaDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam Jestem tutaj nowy i wcale się z tego powodu nie cieszę... Moja dziewczyna jest w 3 miesiącu ciąży, a ja byłem najszczęśliwszym facetem na świecie, do czasu... Kilka dni temu w pozostawionym w kompie złączu USB zauważyłem pen-drive'a i postanowiłem sprawdzić jego zawartość. To, co zobaczyłem wywróciło całe moje życie... Na zdjęciach zobaczyłem swoją własną dziewczynę opalającą się na tle naszych Tatr podczas pobytu w górach. Przecież w tym roku nie byliśmy w żadnych górach!!! (pomyślałem). Następnie zobaczyłem ją na różnych szlakach turystycznych w towarzystwie jakiegoś faceta... Na kolejnych fotkach zobaczyłem jak się całują... :( Moja dziewczyna nie pracowała, a wtedy (w sierpniu) rzekomo pojechała do swoich rodziców w celu znalezienia dorywczej pracy przy owocach... Prosiłęm ją wtedy, żeby nie jechała, żeby została w domu ze mną, że sobie poradzimy... (w sumie też źle nie zarabiam). Jednak ona mnie nie posłuchała i pojechała. Była tam aż 10 dni ze swoim kochankiem... Wpadłęm w szał, nie było jej w domu (na jej szczęście). Zadzwoniłem do niej i zwyzywałem od najgorszych. Postanowiłem się wszystkiego dowiedzieć, co, gdzie i kiedy. Okazało się, że grudniu 2010 spotkała kolegę z dawnej szkoły, wymienili się telefonami. Od lutego 2011 (gdy ja ciężko pracowałem) moja dziewczyna całyczas z nim rozmawiała na gg itp. W maju już pisała do wszystkich koleżanek, że jest w tym nowym chłopaku zakochana... (sprawdziłem archiwum jej gg + pocztę). W czerwcu poraz pierwszy poszła z nim do łóżka i regularnie jeździła "do rodziców". W drugiej połowie czerwca pojechała ze mną na wakację nad morze (jak mogła!!) a zaraz po powrocie znowu pojechała do niego :( Jak się sprawa wydała, zaczęłą mi mówić, że to mnie bardzo kocha i że ja jestem ojcem jej przyszłego dziecka. Nie uwierzyłem w to (moja dziewczyna całe życie kłamała i kłamie nadal). W końcu ją przycisnałem i się przyznała: jest w ciąży z tamtym facetem... Świat mi się zawalił ponownie. Myślałem, że będę w stanie jej wybaczyć tą zdradę, ale skoro dziecko nie jest moje, to nie byłem w stanie. Powiedziała, że z tamtym gościem już wszystko skończone, że się na nim zawiodła i że mnie tylko kocha i ze mną chce być... Już miałem się złamać i pozwolić jej zostać, ale... Kilka dni temu pojechałem do psychologa (przyjmował wieczorem). Po powrocie sprawdziłem jej pocztę (kosz) i zauważyłem, że jak byłem u psychiatry, to moja "luba" wysyłała swoje fotki jakiemuś innemu facetowi z dopiskiem" dla mojego Misia..." Brak mi słów, żeby opisać. co czuję :( Jestem zdruzgotany... Chcę z nią zakończyć, ale nie mam na tyle siły, by ją wyrzucić z domu (szkoda mi jej) Ona obiecuje porpawę i że mnie kocha.. Co robić? Zrozpaczony i zdruzgotany :(