Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Tomek040184
Szkodagadac00:37:31
Hagi1001:16:42
Jaylo04:35:12
Crusoe05:24:11

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Julianaempatyczna
08.03.2024 14:46:35
Cześć, Twoja historia jest już na stronie. Obserwuj męża . Dlaczego te życzenia były inne?

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Zraniona378
08.03.2024 11:31:18
Cześć jestem nowa.Opisalam swoją historię ,ale nie ma jej na stronie jak to działa

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

zrobiła to po latach ponownieDrukuj

Jestem od 10 lat z jedną kobietą, która jest moją żoną. Pierwszy raz zdradziła mnie 5 lat temu - ,,bo się zakochała". Zakończyła romans. Zresztą to było bez sensu, bo facet był z drugiego końca kraju. Poszliśmy na terapię par. Starała się. Bardzo żałowała. Szybko wznowiliśmy pożycie, w każdym tego słowa znaczeniu. Było to ciężkie, ale wybaczyłem jej (gdzieś po 2 latach, a powiedziałem jej to po 3). Potem doświadczyło nas dużo rzeczy z zewnątrz. Śmierć jej rodziców (rak). Śmierć naszego nienarodzonego dziecka. Wkręciliśmy się w spiralę in vitro. Nie wyszło, niemniej dziecko nie miało być żadnym klejem. Wylądowała na miesiąc w psychiatryku. Przez cały czas starałem się ją wspierać i troszczyć o nią. Ma zajebiście ciężki, introwertyczny charakter, ale pogodziłem się z tym i kochałem ją za to jaka jest. Ona potrafiła mi to wynagradzać. Kupiliśmy piękny dom. W końcu zaszła w ciążę i urodziła się nam śliczna córeczka (bo jej matka jest posągowo piękną kobietą), która ma teraz 14 miesięcy. Pojawiły się nowe problemy. Generalnie dawaliśmy jednak radę. Mojej żonie odechciało się jednak seksu (wiem tak się zdarza). Myślałem, że oszaleję, bo bardzo to lubię. Były przez to napięcia, kłótnie. 1- góra 2 razy w tygodniu robiła mi loda, raz na kilka miesięcy był sex, ale czułem, że się czasami zmusza. Miałem wyrzuty sumienia. Masturbacja pomagała tylko trochę. Wreszcie moja żona oświadczyła, że mnie kocha, ale nie da mi sexu i mam sobie znaleźć kochankę na jakiś czas. Skrzyczałem ją za to. Nie mógłbym tego zrobić. Ona potem powiedziała, że to był głupi pomysł, ale chciała dobrze. Poszliśmy do seksuologa, który powiedział żeby odpuścić, bo żona ma 3 nieprzepracowane żałoby (rodzice i dziecko). I nagle coś się zmieniło. Zaczęliśmy się kochać intensywnie. Przestaliśmy się kompletnie kłócić. Poczułem, że to wreszcie to. Dotarliśmy się. Czułem się szczęśliwy. I się okazało, że znowu ma romans. Totalnie mnie to przybiło. Przyznam szczerze, że mam nawet myśli samobójcze. Prowadziła podwójne życie zostawiając pod moją opieką roczne dziecko. Trwa to 2 miesiące, a facet niestety mieszka blisko (40 km). Przeprasza, ale mówi, że to koniec, że nie byłem otwarty na jej potrzeby, nie słuchałem jej itd. Demonizuje nasz związek, pisuje go źle, a wiem, że taki nie był. Nie zamierza zrywać tej relacji, a ja nie chcę żyć w trójkącie. Myśli o naszym rozstaniu. Kocham ją nad życie, ale jednocześnie nie mogę na nią patrzeć. Wkrótce się wyprowadza z dzieckiem. Na razie do najętego mieszkania. Wiem, że wielu uzna mnie za hipokrytę, ale chciałbym to ratować. Nie wyobrażam sobie życia bez niej i dziecka. Proszę ją, tłumaczę (wiem, może to i poniżające). Mam jakąś nikłą nadzieję, że może coś jeszcze przemyśli w odosobnieniu. Nie wiem tylko, czy ja mam na to jakiś wpływ. Czy ja powinienem coś zrobić, jakoś to rozegrać? Ona jest taka zawsze przekorna w kłótniach. Ale wiem, że się waha. Jakby tego nie robiła, to by nie wchodziła na strony o ratowaniu małżeństwa... Ktoś? Coś?
14077
<
#1 | W55 dnia 13.01.2020 00:22
Po prostu chyba nie jesteś w jej typie kochanka.Z jej zachowania wynika że aby kochać się z tobą musi mieć albo wyrzuty sumienia ,albo podniecenie od kogoś z zewnątrz.Kiepskie rokowania na przyszłość.Typowe niedobranie.To że ją kochasz ,to niestety nieprawda.Ty kochasz człowieka który cię krzywdzi ,albo masz charakter epikuryjczyka.Podobno jest taka teoria która mówi że osobowości psychopatyczne przyciągają się wzajemnie ,a niestety ty mocno zmieniłeś się tylko po to ,by być blisko niej.Daj jej spokój ,niech odchodzi ,mało tego ,pomóż jej w tym bo tym samym uratujesz siebie.Przecież to nie pierwszy raz ,a twoje przywiązanie to typowy odruch Pawłowa.
6755
<
#2 | Yorik dnia 13.01.2020 03:18
No pasztet niezły, pani wpadła w ruję.
Posągowo piękna kobieta ? i to wszystko?
W agencjach takich jest sporo, taniej by Ci wyszło i zdrowie byś zachował;
Pomijając jej zaburzenie, bo to nie tylko depresja z powodu żałoby (może borderka?), to zaburzony jesteś i Ty. Uważasz, że to namiętna miłość ? Z Twojej strony to uzależnienie od ukojenia po odrzuceniu; to nie jest miłość, to taniec sado-maso;
Ona Cię nie kocha, im prędzej to zrozumiesz tym lepiej; Kobiety już dawno nie masz, nie zauważyłeś?; Teraz reagujesz instynktami, które na ogół się nie sprawdzają. Raczej już nie będziesz mógł na nią patrzeć; Możesz zniszczyć jej miłość, ale to nic nie wróci, więc lepiej jej dać to czego chce i się uwolnić; Jakie życie Cię czeka z taką posągową puszczalską, która co chwila ma chcicę ale nie na Ciebie. Niektórzy to lubią; Dobro dziecka też dla niej nie istnieje, ten facet nie jest pierwszy i nie będzie ostatni, zawsze będzie palić za sobą mosty; Ratuj siebie bo przy takiej matce, będziesz bardzo potrzebny córce;

Cytat

Wreszcie moja żona oświadczyła, że mnie kocha, ale nie da mi sexu i mam sobie znaleźć kochankę na jakiś czas. [...] Ona potem powiedziała, że to był głupi pomysł, ale chciała dobrze. Poszliśmy do seksuologa, który powiedział żeby odpuścić, bo żona ma 3 nieprzepracowane żałoby (rodzice i dziecko).

Zła diagnoza, kochanka nie wyczuł bo się żałobami zasłoniła;
Chciała dobrze, bo nie chciała zdradzać kochanka; Całkiem dobry pomysł, można potem komuś przypisać zdradę udając głupa;

Cytat

Demonizuje nasz związek, pisuje go źle, a wiem, że taki nie był.

klasyka; mechanizm obronny, instynktowne dorabianie usprawiedliwienia przez zakłamywanie, pisanie nowej pasującej historii; musi być jakiś dobry powód na niszczenie rodziny i zdradzanie męża przed sądem a nawet przed samą sobą; to, że chuć ją wzięła bardzo źle wygląda, ona przecież taka atawistyczna i puszczalska nie jest; szczęśliwej rodziny i kochającego męża się przecież nie zdradza, jeszcze by ją ktoś nieładnie nazwał;
14039
<
#3 | Romanos dnia 13.01.2020 09:12
Tym jak teraz wobec niej postepujesz, rylko ja umacniasz. Dajesz jej naotawde potezne oparcie i akceptacje. I wiesz co? Na swoj sposob ona jest Ci za to wdzieczna... Taaak... Wdzievzna, bo zachowujesz sie wobec tego co robi jak "prawdziwy, wspierajacy facet"... Rob tak dalej to jeszcze wyjezdzajac do kochanka na weekend uslyszysz od niej: "kocham cie i bede tesknic". A po rozwodzie (na ktory oczywiscie zgodzisz sie bez orzekania o winie) zaproponuje, zebyscie pozostali przyjaciolmi, bo: "nikt tak jej nie rozumie jak ty"...
Jrsli chcesz by sie zmienila (zawsze jest szansa, pytanie: po co?) musisz zmienic siebie. Skoro nie kocha Cie takiego jakim jestes, moze pokocha Cie takim jakim bedziesz, wszelako...
Czy warto?
14578
<
#4 | aster dnia 13.01.2020 10:25
Jej nie zmienisz ale możesz siebie zmienić i byłoby to mądre i dobre dla Ciebie i córki, bo jaki wzorzec mała ma teraz. Jeśli nie dla siebie to dla niej to zrób inaczej zmarnujecie ją, otrząśnij się bo będziesz za to odpowiedzialny.
13728
<
#5 | poczciwy dnia 13.01.2020 10:41
A niech ją bierze ten kochanek z całym inwentarzem dobrodziejstw, ale i wad.
Uwolni Cię od kłopotu a sam w nie wpadnie, o czym zapewne przekona się za jakiś czas.
Powinieneś się cieszyć, że ktoś otworzył Ci oczy. Dojdziesz sam do takich wniosków po czasie.
Ktoś już trafnie napisał - Ty nie kochasz bo nie wiesz czym jest miłość.
14027
<
#6 | normalnyfacet dnia 13.01.2020 11:07
Ona bardzo dobrze Ciebie zna

Cytat

Ale wiem, że się waha.

Ona nie waha się bo Ciebie kocha, waha się bo zostanie sama z dzieckiem, kto jej pomorze w opiece? gach? z gachem to ona ma się bzykać bo on ją tak dobrze rozumie a dziecko w tym nie pomaga. Teraz ma ona dobry układ Ty opiekujesz się dzieckiem gdy ona jedzie do gacha tak? I to jej pasuje.
Wiesz coś o tym facecie? samotny? żonaty? żona pracuje?

Cytat

Jakby tego nie robiła, to by nie wchodziła na strony o ratowaniu małżeństwa...

To ściema na Twój użytek

Cytat

Poszliśmy na terapię par.

przecież już raz przerabialiście jej zdradę wie jakie są możliwe kroki.
Widzę że dla Ciebie bardzo ważny jest sex i to chyba za bardzo ważny który zaważa na Twoim postępowaniu/ocenie.
Pierwsza zdrada

Cytat

Szybko wznowiliśmy pożycie, w każdym tego słowa znaczeniu.

Cytat

Mojej żonie odechciało się jednak seksu (wiem tak się zdarza). Myślałem, że oszaleję, bo bardzo to lubię.

Cytat

Były przez to napięcia, kłótnie. 1- góra 2 razy w tygodniu robiła mi loda, raz na kilka miesięcy był sex, ale czułem, że się czasami zmusza. Miałem wyrzuty sumienia.

Zmuszałeś ją do tego "loda"? stąd te wyrzuty? Zdajesz sobie sprawę że jej nie przeszła ochota na sex jej przeszła ochota na sex z Tobą, w tym czasie ona już miała(tak myślę) kogoś innego w głowie - nie napisałeś jak ona weszła w ten "romans"
Dlatego też

Cytat

Wreszcie moja żona oświadczyła, że mnie kocha, ale nie da mi sexu i mam sobie znaleźć kochankę na jakiś czas.

widzisz to? ona miała sex na boku(lub bardzo mocno go planowała) dlatego zgadzała się na Twój skok/skoki na boku. Chciała zejść z linii strzału.

Cytat

Wkrótce się wyprowadza z dzieckiem. Na razie do najętego mieszkania.

Nie przeszkadzaj jej w wyprowadzce ale postaraj się żeby zrobiła to sama bez dziecka.

Cytat

Wiem, że wielu uzna mnie za hipokrytę, ale chciałbym to ratować.

Widzisz co robisz? zdradziła po raz drugi(o tylu wiesz, czy mogło być więcej?) a Ty już jej wybaczyłeś pod warunkiem że zostanie z Tobą. Nie wyciągasz wniosków z własnego życia, po pierwszej zdradzie wybaczyłeś na miękko i to jak widzisz nie zdało egzaminu. Teraz zdradza drugi raz a Ty znowu chcesz wybaczy jak za pierwszym razem, ile razy chcesz wybaczać i podchodzić do problemu w ten sam sposób?
Nie proś, nie tłumacz to nic nie da w tej chwili żeby nią wstrząsnąć musisz do niej i problemu podejść inaczej niż za 1 razem, zupełnie inaczej. Pozwól jej odejść, odetnij od swoich pieniędzy(oczywiście przelewaj na jej konto jakąś kwotę np. 300zł z tytułem alimenty) zgromadź dowody jej zdrady, wystąp o rozwód(koniecznie z orzeczeniem o winie). Pamiętaj że to nie papier decyduje że ludzie są ze sobą tylko ich chęć bycia razem.
14857
<
#7 | WG dnia 13.01.2020 11:26
Na wstępie dziękuje za komentarze, bo są cenne. Najbardziej się bałem wyśmiania mnie. Jesteście ok.

Cytat

Po prostu chyba nie jesteś w jej typie kochanka.Z jej zachowania wynika że aby kochać się z tobą musi mieć albo wyrzuty sumienia ,albo podniecenie od kogoś z zewnątrz.Kiepskie rokowania na przyszłość.Typowe niedobranie.


I tak i nie. Do momentu po urodzeniu dziecka nigdy nie mieliśmy problemów z seksem. Przez 9 lat naszego związku, mimo pierwszej zdrady w 2015, była chemia całkowicie niezależnie od wyrzutów sumienia czy nie. Problem pojawił się po ciąży, w czasie karmienia piersią (do roku). Wtedy się na mnie zamknęła. Były przez to napięcia. Nie mogłem sobie z tym poradzić. I otworzyła się bardzo bardzo na mnie w momencie rozpoczęcia romansu. To pewne na 99 %. Komórkę ma zarejestrowaną na moją fimę i w bilingach ewidentnie widzę kiedy zaczęły się kontakty między numerami (jej i tym facetem). To mi się aż chore wydaje. Totalnie nielogiczne. Nie wiem może to przypadek? A może to właśnie logiczne?

Cytat

Zła diagnoza, kochanka nie wyczuł bo się żałobami zasłoniła;
Chciała dobrze, bo nie chciała zdradzać kochanka; Całkiem dobry pomysł, można potem komuś przypisać zdradę udając głupa;


Nie, tu akurat jestem pewien, że wtedy kochanka nie było (patrz powyższa konstatacja o bilingach). Wtedy była ona całkowicie fizycznie (nie wchodząc w szczegóły) niezdolna do seksu, a dziecko było jeszcze za małe, żeby dłużej zostawać bez niej.

Cytat

Demonizuje nasz związek, pisuje go źle, a wiem, że taki nie był.

klasyka; mechanizm obronny


Tu się z tobą zgadzam w 100%. Kompletnie jest niewiarygodna w tym co mówi. Wiem co robiła przez te lata w stosunku do mnie, wiem gdzie bywaliśmy, wiem co sobie mówiliśmy. Jest bardzo kiepską aktorką i nie umiałaby udawać. Jak teraz słyszę ,,tak powiedziałam ci wtedy i wtedy, że cię kocham, ale widocznie mi się wydawało", to mi się nóż w kieszeni otwiera. To nieprawda. Mam ochotę jej to wykrzyczeć, tylko po co?

Co do rozwodu. Jestem adwokatem i wiem jak bym to rozegrał. Z jednej strony chcę to ratować. Z drugiej, (działając wewnętrznie sprzecznie) przedstawiłem jej plan rozwodu z zapytaniem, czy by to przyjęła. Stwierdziła, że weźmie winę na siebie, zapewni mi szerokie kontakty z córką, zostawi pełnie władzy rodzicielskiej, stwierdziła, że nie chce żadnej spłaty za dom. ja zadeklarowałem wysokie alimenty na dziecko. Wiem, że ,,teraz tak mówi", bo rozwiodłem dziesiątki, czy może setki ludzi. A może to szczere? A może to oprócz zakłamywania rzeczywistości jakieś ,,granie ofiary"?

Ale wiecie co? Najbardziej mi kurwa żal naszej córki. Może gdyby nie ona, to byłoby mi prościej powiedzieć - ,,idź precz". Nigdy nie przepadałem za dziećmi. Ale ona, żona tak bardzo chciała dziecka, że chciałem razem z nią żeby ona była szczęśliwa. Jak macie dzieci, to wiecie, że miłość do dziecka się u faceta rodzi z czasem. Teraz mamy z córką zajebistą sztamę. Potrafię się nią zajmować całymi weekendami i jak wracam z pracy. Ona do mnie lgnie i jest spokojna, chce się bawić. Nie tak jak do matki, której ciągle piszczy, bo chce cyca (cały czas jest karmiona piersią). I w momencie, gdy tak się pokochaliśmy (ja i córka) - teraz ona ją zabiera. Oczywiście, deklaruje bardzo szerokie kontakty, ale..... eh szkoda gadać.

Aktualnie sytuacja wygląda tak.

1)Ona się za kilka dni wyprowadzi i jednocześnie wróci do pracy po macierzyńskim. Sama nie da rady, więc pewnie z córką będę widywał się często i jej pomagał. Stanie się samotną, pracującą matką.

2) Przejrzałem jej korespondencję z tym kolesiem. Ona w dużym stopniu ją zawiesiła. Koleś niby czeka, ale meeega się przestraszył tym co się stało (moim telefonem z zapytaniem ,,masz mi coś do powiedzenia"Z przymrużeniem oka. Ona mu pisze, że nie chce wchodzić w nowy związek, że ,,ty zdradziłeś raz, ja nie raz, czy wytrzymamy taki bagaż". Koleś ma 2 dzieci jest po rozstaniu z żoną i mieszka sam. Deklaruje: będę czekał ble, ble, ble. Ona się do niego teraz nie przeprowadzi, bo mieszka 40 km od niej, a dziecko już ma swój żłobek.

3) Będziemy w separacji faktycznej. Chciałbym ,,być twardy" i poczekać na jej decyzję ostateczną, ale boję się, że będę ją ja przekonywać podczas wizyty po dziecko, a ona będzie znowu swoje - przedstawiać nasz związek w negatywnej formie. Chciałbym żeby to na się kajała. Tak, wiem, że jej to utrudniam swoją postawą.

4) jeśli ona nici nie zadeklaruje i chcąc by rozwód odbył się na moich warunkach, będę musiał to ja złożył w końcu pozew. Boję się, że będę to odwlekał, łudził się w nieskończoność. Boję się, że w końcu to zrobię z jakąś idiotyczną nadzieją, że ona oświadczy pod koniec rozprawy ,,spróbujmy".

Wiem, piszę nielogicznie, wewnętrznie sprzecznie, jest tu hipokryzja, na razie to jednak bardzo świeże i mam gonitwę sprzecznych myśli (dowiedziałem się 1 stycznia 2020 r.)
14039
<
#8 | Romanos dnia 13.01.2020 11:56
No wez zaloz "najgorszy" w Twoim rozumieniu scenariusz, a nie - jak teraz - zyj nadzieja...
Najwyzej wszystko co bedzie "mniej zle" niz zalozysz, mile Cie zaskoczy.
Za co ona niby ma sie "kajac"? Za to, co w jej przekonaniu jest "ucieczka od zla"? No przeciez nikt nie przeprasza za to, ze ratuje siebie, a ona wlasnie tak uwaza...
Powaznie natomiast rozwaz zostanie corki z Toba. Fakt, cokolwiek sie stanie dziecko moze sporo stracic, ale czy "dochodzaca matka" nie bedzie czasem lepszym rozwiazanim niz "dochodzacy ojciec". Pomijajac juz wszystko... Jesli dziecko zostanie z Toba to wowczas wlasnie ona (Twoja zona) bedzie w waszej relacji w pozycji "klienckiej".
I nie chodzi tu o "granie dzieckiem", co to to nie...
14027
<
#9 | normalnyfacet dnia 13.01.2020 13:07
Męczysz się bo masz nadzieję a jak mówi stare porzekadło "nadzieja umiera ostatnia" i dopóki ludzka natura się nie zmieni będzie umierać ostatnia.
Ty wiesz co masz zrobić i Ciebie to przeraża, bo wiesz czym to się skończy na 99% - rozwodem. Nie wiem ile masz lat ale jako adwokat spotkałeś się z wieloma ludzkimi tragediami, uważasz że rozwód to tragedia? Uważasz że po rozwodzie nie może być lepiej? że już nic Ciebie dobrego nie spotka? że słońce zaszło i nie wstanie?
Spotyka się dwoje obcych ludzi i wiążę się ze sobą, wchodzą w związek itd., bo tego chcą jeśli jedna ze stron tego nie chce to już po związku. Nigdy do siebie nie należą na własność. Na własność masz rodziców, dzieci - MOI rodzice, MOJE dzieci - tylko to się nie zmienia przez całe życie.
Zanim zapomnę masz tu po prawej 34 kroki poczytaj spróbuj stosować.

Cytat

Ona się za kilka dni wyprowadzi i jednocześnie wróci do pracy po macierzyńskim. Sama nie da rady, więc pewnie z córką będę widywał się często i jej pomagał. Stanie się samotną, pracującą matką.

Tysiące a może dziesiątki tysięcy kobiet tak żyje z różnych powodów i dają radę, nie zakładaj z góry że jej na to nie stać.

Cytat

Przejrzałem jej korespondencję z tym kolesiem. Ona w dużym stopniu ją zawiesiła. Koleś niby czeka, ale meeega się przestraszył tym co się stało (moim telefonem z zapytaniem ,,masz mi coś do powiedzenia"smiley. Ona mu pisze, że nie chce wchodzić w nowy związek, że ,,ty zdradziłeś raz, ja nie raz, czy wytrzymamy taki bagaż". Koleś ma 2 dzieci jest po rozstaniu z żoną i mieszka sam. Deklaruje: będę czekał ble, ble, ble. Ona się do niego teraz nie przeprowadzi, bo mieszka 40 km od niej, a dziecko już ma swój żłobek.

To czy on się przestraszył czy nie ma nic do rzeczy, ważne co on jej mówi i w co ona uwierzy. Masz pod górę bo on jest wolny a skoro ona taka posągowa a on już ją miała (i się spodobało) to nadal będzie nawijał makaron na uszy. A żłobek można zmienić.

Cytat

Będziemy w separacji faktycznej. Chciałbym ,,być twardy" i poczekać na jej decyzję ostateczną, ale boję się, że będę ją ja przekonywać podczas wizyty po dziecko, a ona będzie znowu swoje - przedstawiać nasz związek w negatywnej formie. Chciałbym żeby to na się kajała. Tak, wiem, że jej to utrudniam swoją postawą.

I tu masz rację nie ma nic gorszego od widoku mężczyzny żebrzącego o miłość. Tego nie możesz robić bo teraz jesteś porównywany z tamtym i na razie przegrywasz. Całkiem możliwe że tak postępowałeś za jej pierwszym razem i chcesz to powielić ale tym razem nie tędy droga. Teraz ona nie żałuje i chce odejść jeśli będziesz jej płakał to tylko utwierdzisz ją w słuszności podjętej decyzji.

Cytat

jeśli ona nici nie zadeklaruje i chcąc by rozwód odbył się na moich warunkach, będę musiał to ja złożył w końcu pozew. Boję się, że będę to odwlekał, łudził się w nieskończoność. Boję się, że w końcu to zrobię z jakąś idiotyczną nadzieją, że ona oświadczy pod koniec rozprawy ,,spróbujmy".

Was już nie ma. Musisz się ogarnąć i zawalczyć o siebie, bo jak wpadniesz w depresję w niczym Ci to nie pomoże.
Pytanko do fachowca jeśli będziecie mieli formalną separację to czy jeśli ona będzie się z nim pukać to zaliczamy to do zdrady(dla sądu) czy separacja to znosi?Męczysz się bo masz nadzieję a jak mówi stare porzekadło "nadzieja umiera ostatnia" i dopóki ludzka natura się nie zmieni będzie umierać ostatnia.
Ty wiesz co masz zrobić i Ciebie to przeraża, bo wiesz czym to się skończy na 99% - rozwodem. Nie wiem ile masz lat ale jako adwokat spotkałeś się z wieloma ludzkimi tragediami, uważasz że rozwód to tragedia? Uważasz że po rozwodzie nie może być lepiej? że już nic Ciebie dobrego nie spotka? że słońce zaszło i nie wstanie?
Spotyka się dwoje obcych ludzi i wiążę się ze sobą, wchodzą w związek itd., bo tego chcą jeśli jedna ze stron tego nie chce to już po związku. Nigdy do siebie nie należą na własność. Na własność masz rodziców, dzieci - MOI rodzice, MOJE dzieci - tylko to się nie zmienia przez całe życie.
Zanim zapomnę masz tu po prawej 34 kroki poczytaj spróbuj stosować.

Cytat

Ona się za kilka dni wyprowadzi i jednocześnie wróci do pracy po macierzyńskim. Sama nie da rady, więc pewnie z córką będę widywał się często i jej pomagał. Stanie się samotną, pracującą matką.

Tysiące a może dziesiątki tysięcy kobiet tak żyje z różnych powodów i dają radę, nie zakładaj z góry że jej na to nie stać.

Cytat

Przejrzałem jej korespondencję z tym kolesiem. Ona w dużym stopniu ją zawiesiła. Koleś niby czeka, ale meeega się przestraszył tym co się stało (moim telefonem z zapytaniem ,,masz mi coś do powiedzenia"smiley. Ona mu pisze, że nie chce wchodzić w nowy związek, że ,,ty zdradziłeś raz, ja nie raz, czy wytrzymamy taki bagaż". Koleś ma 2 dzieci jest po rozstaniu z żoną i mieszka sam. Deklaruje: będę czekał ble, ble, ble. Ona się do niego teraz nie przeprowadzi, bo mieszka 40 km od niej, a dziecko już ma swój żłobek.

To czy on się przestraszył czy nie ma nic do rzeczy, ważne co on jej mówi i w co ona uwierzy. Masz pod górę bo on jest wolny a skoro ona taka posągowa a on już ją miała (i się spodobało) to nadal będzie nawijał makaron na uszy. A żłobek można zmienić.

Cytat

Będziemy w separacji faktycznej. Chciałbym ,,być twardy" i poczekać na jej decyzję ostateczną, ale boję się, że będę ją ja przekonywać podczas wizyty po dziecko, a ona będzie znowu swoje - przedstawiać nasz związek w negatywnej formie. Chciałbym żeby to na się kajała. Tak, wiem, że jej to utrudniam swoją postawą.

I tu masz rację nie ma nic gorszego od widoku mężczyzny żebrzącego o miłość. Tego nie możesz robić bo teraz jesteś porównywany z tamtym i na razie przegrywasz. Całkiem możliwe że tak postępowałeś za jej pierwszym razem i chcesz to powielić ale tym razem nie tędy droga. Teraz ona nie żałuje i chce odejść jeśli będziesz jej płakał to tylko utwierdzisz ją w słuszności podjętej decyzji.

Cytat

jeśli ona nici nie zadeklaruje i chcąc by rozwód odbył się na moich warunkach, będę musiał to ja złożył w końcu pozew. Boję się, że będę to odwlekał, łudził się w nieskończoność. Boję się, że w końcu to zrobię z jakąś idiotyczną nadzieją, że ona oświadczy pod koniec rozprawy ,,spróbujmy".

Was już nie ma. Musisz się ogarnąć i zawalczyć o siebie, bo jak wpadniesz w depresję w niczym Ci to nie pomoże.
Pytanko do fachowca jeśli będziecie mieli formalną separację to czy jeśli ona będzie się z nim pukać to zaliczamy to do zdrady(dla sądu) czy separacja to znosi?
13728
<
#10 | poczciwy dnia 13.01.2020 15:29

Cytat

jeśli ona nici nie zadeklaruje i chcąc by rozwód odbył się na moich warunkach, będę musiał to ja złożył w końcu pozew. Boję się, że będę to odwlekał, łudził się w nieskończoność. Boję się, że w końcu to zrobię z jakąś idiotyczną nadzieją, że ona oświadczy pod koniec rozprawy ,,spróbujmy".

To wówczas możesz rozważyć zamianę żądania rozwodu na separację, ale z winy się nie wycofuj.
Najważniejsze zadanie na dziś - odciąć się od niej emocjonalnie, nie biczować, nie myśleć, nie karmić nadzieją tylko żyć. Zająć się czymś, zrobić coś dla siebie.
Masz wpływ tylko na siebie. Na jej przemyślenia i wybory nie.
14077
<
#11 | W55 dnia 13.01.2020 15:59
Dla ciebie sprawa naprawdę gorąca.Faktycznie musisz trochę ochłonąć aby podjąć rozsądne decyzje.Na chwilę obecną pozwól niech się wyprowadzi.Zauroczenie nowym kochankiem w końcu zawsze mija.Ona zdaje sobie sprawę z tego że oboje są klamczuchami i nic dobrego po za łóżkiem z tego nie wyjdzie.Dla ciebie ten związek też jest już stracony.To wynika z postawy żony do ciebie.Na co możesz liczyć? Nie potrafię nawet wskazać.Najdobitniej to brzmi tak ; ona cię nie chce.i nic na to nie poradzisz.Musisz się z tym pogodzić i zacząć myśleć o swojej przyszłości.Tylko nie mów że to jedyna taka ,albo że już zawsze będziesz sam.Jedyne co mogę poradzić.A co do seksu ,skoro dla niej z tobą był tak dobry ,to pytanie dlaczego znalazła nowego ,drugiego kochanka?Przecież jak jesteś najedzony ,to nie wpychasz w siebie jeszcze następnej pitzzy ,bo się ....sz.Ktoś tu niestety fajnie grał ,tylko granie już obrzydlo.
6755
<
#12 | Yorik dnia 13.01.2020 17:31

Cytat

Co do rozwodu. Jestem adwokatem i wiem jak bym to rozegrał. Z jednej strony chcę to ratować. Z drugiej, (działając wewnętrznie sprzecznie) przedstawiłem jej plan rozwodu z zapytaniem, czy by to przyjęła.

Dlatego zanim coś zdecydujesz w emocjach, najpierw musisz być przekonany o tym, że dobrze robisz, reszta to sprawy techniczne; Musisz ochłonąć, wyciszyć się i zapytać samego siebie za 5 i 10 lat, co by Ci na chłodno ten gość poradził z perspektywy czasu? Zapytaj go w jakim życiowym punkcie jest? Tego gościa co nie jest już w szoku. Jakie wymienił by realne korzyści i straty? Czego z tych 10 lat żałuje ?

Cytat

Stwierdziła, że weźmie winę na siebie, zapewni mi szerokie kontakty z córką, zostawi pełnie władzy rodzicielskiej, stwierdziła, że nie chce żadnej spłaty za dom. ja zadeklarowałem wysokie alimenty na dziecko. Wiem, że ,,teraz tak mówi", bo rozwiodłem dziesiątki, czy może setki ludzi. A może to szczere?

Nie bujaj w obłokach, wyciągaj wnioski z tego co było. Oczywiście, że mówi szczerze. Gdy emocje opadną perspektywa jej się zmieni i też będzie mówić szczerze; Pytanie brzmi, czy jej słowo jest coś warte? na ile jest stała w emocjach i uczuciach?

Masz depresyjną i niedojrzałą dziunię, która kieruje się w życiu emocjami, których nie potrafi kontrolować; żyje tym co czuje tu i teraz. Pójdzie z kimś do łóżka i już pali za sobą wszystkie mosty, wyprowadza się itd...Straciłeś na znaczeniu przez to, że przekierowała uczucia; ona wciąż przed czymś ucieka, niestety na oślep;
Rozmawiałeś z nią czemu poszła w długą? czemu się wyprowadza ? co takiego jej brakuje? Nie wie?
4452
<
#13 | dirty dnia 13.01.2020 22:24
W tym miejscu, w którym się znajdujesz szczególnie emocjonalnie musisz uważać na płaszczenie się, tu nie tylko chodzi o godność, choć również ale sam zastanów się czy robiłoby to na Tobie wrażenie gdy myślisz o innej już osobie?
Jest tez druga strona - a co jeśli hipotetycznie wyprosisz litość ? Co wtedy ? Jak będziesz się czuł ?
To, ze żona wymaga długiej terapii bo ma wyraźnie jakieś zaburzenia to fakt - ale nie ma tez podstaw by łudzić się, ze jest jakaś realna szansa na zmianę.
Pytanie tez dlaczego nie masz instyktu samozachowawczego, dlaczego nie ochraniasz siebie?
Dlaczego nie jesteś ważny sam dla siebie?
Skąd powstaje tak silne uzależnienie ?
Może tez Idealizacja ? Czy pokręcone dzieciństwo, które wypracowało schemat przenoszenia, przewartościowania innych kosztem siebie - bo tylko wtedy byłeś potrzebny? Godny ? Akceptowany ?
14857
<
#14 | WG dnia 13.01.2020 22:35

Cytat

Pójdzie z kimś do łóżka i już pali za sobą wszystkie mosty, wyprowadza się itd...


Gwoli ścisłości. Może się to wydać sprzeczne z tym co piszę, ale to ja jej kazałem się wyprowadzić. Mam wyrzuty, że przez to tylko ją wpycham w ramiona tego faceta i oddalam od siebie dziecko. Niemniej, nie widzę teraz naszego wspólnego mieszkania. Mam skrajne myśli. A to chcę z nią rozmawiać i kończy się to kłótnią. Jestem opanowany, ale w przypadku zdrady: sami wiecie. Jeszcze jej zrobię krzywdę. A to mam jakąś chorą myśl, żeby się do niej przytulić i wypłakać (bo robię to tylko w poduszkę). Cierpię jak tylko ją widzę. Jak słyszę jej kroki na schodach. Chciałem się ja wyprowadzić do rodziców. Moi rodzice są jednak ludźmi, których trzeba trzymać na dystans (a co, a czemu, a jak, a porozmawiaj z nami, a musisz to). Nie jest to wyprowadzka w stylu ,,wypierdalaj". Raczej w stylu, pobądźmy trochę osobno, przemyślmy to. Wybór lepszego zła.

Cytat

Rozmawiałeś z nią czemu poszła w długą? czemu się wyprowadza ? co takiego jej brakuje? Nie wie?


Czemu się wyprowadza napisałem powyżej. Przeczytaj końcówkę mojej historii apropo rozmów z nią. Są teraz bez sensu. Kompletna demonizacja naszego życia. Oczernianie związku. Zawsze tak robiła w kłótniach, do czego zresztą się później przyznawała.

Generalnie jednak powoli wyłania się z tego coś na kształt: ,,było mi bardzo źle, jak do 11 miesięcy po ciąży straciłam zainteresowanie seksem przez karmienie piersią, a ty ciągle nalegałeś. Ja chciałam się po prostu poprzytulać, a ty już się podniecałeś. Zmuszałem się i źle się z tym czułam. Myślałeś tylko o sobie. Tak otwarłam się w końcu na ciebie. Wróciliśmy do fajnego seksu, ale już wiesz z jakiej przyczyny niestety".

Może coś w tym jest, ale myślę, że ona sama do końca nie wie. Pieprzy o niekochaniu mnie, a jak jej przypominam jej słowa, to gada, że się jej wydawało. Na wszystko ma kontrargument. Rozmowa z nią będzie miała sens za miesiąc.

Cytat

ona wciąż przed czymś ucieka
Może nie powinienem tego łączyć. Ale... jak się poznaliśmy 10 lat temu opowiadała mi o jakimś swoim byłym facecie, starszym od niej, alkoholiku i hazardziście. Połączyłem to sam w myślach, że przypominał jej ojca, który też miał takie problemy. I powiedziała o tym byłym taką znamienną rzecz ,,zdradzałam i byłam zdradzana". Ja się oburzyłem. ,,jak to czemu zdradzałaś?" A ona ,,bo czułam się nieszczęśliwa". Ja jej, ,,ale przecież w związku tak czasem jest, że ktoś nie zawsze czuje się szczęśliwy". Ona, że miała wyrzuty, że zrozumiała, że to złe, ble ble. Uwierzyłem.

Jaki morał z tej wspominki? Nie wiem. Wiem tylko, że dałem tej kobiecie stabilność, miłość, spokój, dziecko, normalność. Zaprzeczenie patologii. Nie byłem i nie jestem idealny i nasz związek też taki nie był. Ale na pewno było inaczej niż w jej domu rodzinnym i jej wcześniejszym związku. Tak masz rację, może ona rzeczywiście przed czymś ucieka.
14077
<
#15 | W55 dnia 13.01.2020 22:53
Czyli taki jej urok z tego co piszesz.Zdradę ma we krwi.Dla niej żadne ustalenia i przysięgi się nie liczą.No to czego się tu spodziewać? Masz gotową odpowiedź.Tylko czy ci to pasi? Są tacy ludzie że zawsze chcą sobie coś udowodnić.A to że potrafią ,chociaż niemożliwe ,a to że się jakoś uda ,choć niemożliwe ......Przeanalizuj jeszcze raz co piszesz do nas w ostatnim poście i samo ci wyjdzie jaki charakter ma ta pani.Walka z wiatrakami ,mój panie.
6755
<
#16 | Yorik dnia 13.01.2020 23:46
No teraz to trochę inaczej wygląda.....Z przymrużeniem oka

Cytat

Jaki morał z tej wspominki? Nie wiem. Wiem tylko, że dałem tej kobiecie stabilność, miłość, spokój, dziecko, normalność. Zaprzeczenie patologii. Nie byłem i nie jestem idealny i nasz związek też taki nie był. Ale na pewno było inaczej niż w jej domu rodzinnym i jej wcześniejszym związku. Tak masz rację, może ona rzeczywiście przed czymś ucieka.

Potwierdziłeś, że ucieka, teraz przed Tobą; ucieka w objęcia tych, którzy dają jej poczucie spokoju, nie naciskają, nie wymuszają;
Skoro nie ciągnie tego z gościem to nie uciekła do niego, tylko od Ciebie !
Zdominowałeś ją, wymuszałeś usługi;

Cytat

Przeprasza, ale mówi, że to koniec, że nie byłem otwarty na jej potrzeby, nie słuchałem jej itd. Demonizuje nasz związek, pisuje go źle, a wiem, że taki nie był.

Ty wiesz, że taki nie był? Dla Ciebie? Zakładając, ze nie słuchałeś, to z pewnością Uśmiech

Cytat

,,było mi bardzo źle, jak do 11 miesięcy po ciąży straciłam zainteresowanie seksem przez karmienie piersią, a ty ciągle nalegałeś. Ja chciałam się po prostu poprzytulać, a ty już się podniecałeś. Zmuszałem się i źle się z tym czułam. Myślałeś tylko o sobie.

A tak nie było ? Aż tak zmyśla? nie sądzę...
nie przez karmienie piersią a prędzej przez depresję poporodową i dominujący instynkt macierzyński nie miała ochoty na głupoty;
Przypomnę:

Cytat

Mojej żonie odechciało się jednak seksu (wiem tak się zdarza). Myślałem, że oszaleję, bo bardzo to lubię. Były przez to napięcia, kłótnie. 1- góra 2 razy w tygodniu robiła mi loda, raz na kilka miesięcy był sex, ale czułem, że się czasami zmusza. [...] Masturbacja pomagała tylko trochę.

W zestawieniu to naprawdę kiepsko wygląda......ja, ja, ja......a co z jej oczekiwaniami i potrzebami?
Im bardziej wymuszałeś i naciskałeś, tym efekt odwrotny, a kłótnie i szantaże emocjonalne czy bierna agresja z tego powodu niejeden związek załatwiła;

Cytat

Wreszcie moja żona oświadczyła, że mnie kocha, ale nie da mi sexu i mam sobie znaleźć kochankę na jakiś czas.

Jak bardzo przedmiotowo musiała się czuć, z facetem który jej nie rozumie i nie czuje. Dla którego liczyły się tylko atawistyczne instynkty; Nie upokarzało jej to ?
Myślę, że czuła się wykorzystywana, że chodzi Ci tylko o egoistyczne zaspokojenie samczego instynktu, więc roszczeniowego napaleńca wszczynającego kłótnie, żeby mieć tylko spokój, oddała by komuś innemu;
Wystarczy, że zjawił się gość, który ją zrozumiał, który nie wymuszał i nie naciskał......
To jak to było? Ktoś kobietę wypycha ze związku a teraz z tego powodu jęczy ?...brawo...

Chyba nie bez powodu wcześniej zapytałem:

Cytat

Posągowo piękna kobieta ? i to wszystko?


Komentarz doklejony:
Teraz już wiem, czemu co chwilą podkreślasz, że jesteś hipokrytą; załóżmy, że nie jest to świadoma manipulacja a tylko straszne emocje..
Zestawię tylko to:

Cytat

Wkrótce się wyprowadza z dzieckiem. Na razie do najętego mieszkania.
Wiem, że wielu uzna mnie za hipokrytę, ale chciałbym to ratować. Nie wyobrażam sobie życia bez niej i dziecka. Proszę ją, tłumaczę (wiem, może to i poniżające).

vs.

Cytat

Gwoli ścisłości. Może się to wydać sprzeczne z tym co piszę, ale to ja jej kazałem się wyprowadzić.

Biedaczek, którego zdradziecka, zimna niewdzięczna suka zostawia, skamlący na kolanach, poniżający się - okazał się [******] wywalającym kobietę z 14 miesięcznym dzieckiem ze wspólnego domu;
* - to co sobie wstawisz, z pewnością będzie odpowiednie;
To jak to jest ? Ktoś kobietę z małym dzieckiem wyrzuca ze wspólnego domu i jednocześnie z tego powodu jęczy ? brawo...
To kara ma być za nieposłuszeństwo ?

Cytat

Mam wyrzuty, że przez to tylko ją wpycham w ramiona tego faceta i oddalam od siebie dziecko. Niemniej, nie widzę teraz naszego wspólnego mieszkania.

No tak, bo Ty nie możesz, skoro to Ty potrzebujesz ochłonąć (mimo, że Tobie było by łatwiej), bo rodzice synusia będą pouczać ?...więc lepiej mieć wyrzuty....super.....kryształowy człowieku; Każdego strasznie boli samcza duma czy Ego, czasami jednak warto powiedzieć stop.
Jej wdrukowane wzorce i lęki to oddzielna historia, zacznij od siebie, rozwodem, nawet najbardziej dla Ciebie korzystnym od tego nie uciekniesz;

Jeśli zabolało to bardzo dobrze, ale to jeszcze nic nie znaczy, najważniejsze co Ty z tym zrobisz....
14077
<
#17 | W55 dnia 14.01.2020 07:06
Oj ile tu innych złożeń wypowiedzi autora można zrobić ,to strach pomyśleć.Ta powyżej jest super kastrujaca.Mam nadzieję że napisana po jednej szklance za dużo.Słuchaj autorze ,zazwyczaj bywa tak że jak pracujesz w oborze ,to jest wielce prawdopodobne że będziesz pachniał gnojem..Takie ryzyko.Chcesz poczekać do następnego razu ,a to tylko 5 lat,by znowu panna poczuła motyle w brzuchu ,ale nie do ciebie, twój wybór.Niektórzy ,niepewni siebie , mówią że do trzech razy sztuka.To też wolny wybór ,no i takie ludzkie ,na czasie, bo wiesz ,teraz tak jest że wszyscy wokół zdradzają.Gdyby głupota ludzka umiała fruwac ,to świata nie widzimy.

usunięty dubel
hurricane
14578
<
#18 | aster dnia 14.01.2020 11:31

Cytat

,było mi bardzo źle, jak do 11 miesięcy po ciąży straciłam zainteresowanie seksem przez karmienie piersią, a ty ciągle nalegałeś. Ja chciałam się po prostu poprzytulać, a ty już się podniecałeś. Zmuszałem się i źle się z tym czułam. Myślałeś tylko o sobie

słuchałeś ją, czy tylko słyszałeś?
Gdzie wtedy byłeś w tak trudnym momencie dla niej?
Dawałeś

Cytat

tej kobiecie stabilność, miłość, spokój, dziecko, normalność.


ale to nie wszystko

Cytat

Ja chciałam się po prostu poprzytulać

nie dałeś jej odetchnąć
Wiem co mówięSmutek
14077
<
#19 | W55 dnia 14.01.2020 13:02
No Aster ,gratuluję za bardzo ciekawy sposób tłumaczenia dlaczego królewna nie wróciła po seks po połogu do męża ,tylko znalazła sobie pocieszyciela.Mało tego ,dopisz jeszcze że mąż też skorzystał na tym ,bo od tego momentu miał wulkan w łóżku.A może coś przegapilem? To takie tłumaczące.Prolaktyna znikła i od razu poszłaaaaa ,ja strzała.A miej ty nauczkę na przyszłość .Po drodze gdzieś biedna zgubiła i mysli o dziecku ,o mężu nie wspomne.Ona taka wyzwolona jest spod despoty męża.No to po co jej teraz ten mąż? Bankomat , kucharz ,opiekunka dziecka ,.....No i to wygnanie z domu ,z małym dzieckiem ,do małego mieszkanka-stajenki.Pocieszające ,że gach mieszka 40 kilosow dalej ,ale zawsze może córkę zostawić u tego hipokryty.Gratuluję .

Komentarz doklejony:
Pozwólcie ,że dopytam autora ,a ile to zjawisko ma lat? Bo już wiem że rozumu mniej niż zero.
14578
<
#20 | aster dnia 14.01.2020 13:38
W55

Cytat

No Aster ,gratuluję za bardzo ciekawy sposób tłumaczenia dlaczego królewna nie wróciła po seks po połogu do męża

Nie rozumiem dlaczego odczytałeś to jak jej tłumaczenie?

Cytat

dopisz jeszcze że mąż też skorzystał na tym ,bo od tego momentu miał wulkan w łóżku

nie wkładaj mi swoich słów.

Nie, nie tłumaczy to jej z tego co zrobiła bo to nie jest fair bardzo nie jest, raczej dlaczego mogło do tego dojść. Inne spojrzenie na sytuację, co wcale nie jest usprawiedliwieniem i nie jest to też obwinianie czy też ocenianie autora bo nie w tym rzecz, nie po to tu jestem.
I doskonale wiem co napisałam.
13728
<
#21 | poczciwy dnia 14.01.2020 15:42
To, że autor ma wiele za uszami i wiele do przepracowania to jasne. Zresztą każdy z nas miał jak się tu pojawił. Niektórzy do dziś nie kiwnęli palcem i znajdują się z tym samym miejscu co miesiące, lata temu. Ich sprawa, ich problem.
Nie w tym rzecz.
Myślę, że autor na swój sposób chciał zapewnić swojej małżonce godne życie, dawał miłość i zrozumienie i robił to najlepiej jak potrafił na tamten czas. Inaczej nie potrafił, po prostu.
Dostał za to srogo po dupie. W najbardziej obrzydliwy sposób jaki można sobie wyobrazić. Ale czy to nie jest jedyny sposób aby w końcu dotknąć własnego dna? Aby zrozumieć, że to co do dziś wydawało się dawaniem siebie i wszystkiego z siebie, tak naprawdę było egoistycznym zaspokajaniem tylko i wyłącznie własnych potrzeb?
Autorze, to, że tu trafiłeś świadczy o tym, że właśnie zaczynasz dotykać swojego dna. Masz niebywałą okazję spojrzeć w siebie głębiej, dostrzec pewne patologiczne mechanizmy. Niektóre komentarze mogą wydać Ci się atakiem na Ciebie, ale nic bardziej mylnego. One mają w końcu otworzyć Ci oczy, pomóc zdeptać swoje własne ego właśnie po to abyś dostrzegł również efekty swojego destrukcyjnego działania, które doprowadziło do tego, w którym miejscu jesteście teraz z żoną.
Masz niebywałą okazję stać się innym człowiekiem, niezależnie od tego czy będziesz z żoną czy też nie.
14077
<
#22 | W55 dnia 14.01.2020 16:58
Droga Aster ,mogę zrozumieć że dla niektórych przysięga małżeńska po 10-ciu latach idzie w zapomnienie.Ale ta pani-żona mniej więcej co 5 lat oficjalnie znajduje sobie gacha i jest zakochana ,ale niestety nie w swoim mężu ,tj. wersja oficjalna.Po drugie kobieta która ma roczne dziecko zazwyczaj myśli o wszystkim ,tylko nie o gachu.Historia tej pani przed małżeństwem jest jaka jest i to też o czymś świadczy ,więc przynajmniej dla mnie wnioski nasuwają się same.Przepraszam ,jesli mój poprzedni komentarz odebralas zbyt osobiście.
14857
<
#23 | WG dnia 14.01.2020 23:06
Uchyliłem rąbka tajemnicy przedstawiając jej punkt widzenia, który w ostatniej mojej wypowiedzi był skróconym cytatem.

Wylało się tu dużo jadu na mnie. Choć pewnie i w dużej mierze słusznie. Pewnie ponoszę winę za tamten kryzys, choć (tu się wszyscy zgadzamy chyba) -na pewno nie za zdradę.

Nie jest to kwestia mojej obrony. Niemniej jeśli poruszyłem temat, to opowiem to szerzej i szczegółowiej, a nie tylko jej punkt widzenia i sami oceńcie.

Do urodzenia dziecka kochaliśmy się mniej więcej 2 razy w tygodniu, co było ok. Chciałem żeby było więcej, ale nie naciskałem uważając, że jest spox. Razem tego chcieliśmy. Nie szukałem zdrad.

Po ciąży ta częstotliwość zmalała do raz na kilka miesięcy. Tak, było mi źle. Tak, poczułem się odrzucony. Tak, słuchałem jej tłumaczeń o prolaktynie. Rozumiałem to, że seks jako penetracja jest niemożliwy w takiej częstotliwości i nie kręciło mnie to, kiedy coś zaczynaliśmy i pojawiał brak nawilżenia, ból. Nie kręci mnie takie coś i nawet nie powoduje erekcji. Co nie zmienia faktu, że nie przestałem mieć ochoty na sex.

Myślałem sam o jakichś innych, wolnych, wyposzczonych i atrakcyjnych kobietach, ale poszło to tylko i wyłącznie w fazę fantazji. Gdy rozmawiałem z naszą wspólną koleżanką, która (ni z gruchy ni z pietruchy) zaczęła mi gadać przez telefon, że ,,musi sobie podać codziennie z palca, żeby normalnie funkcjonować" - udałem, że nie słyszę. Nie, nie o to chodzi żebym się chwalił jaki to jestem prawy. Chodzi tylko o to, że pojawiały się pomysły, które paradoksalnie sprawiłyby bym dał żonie spokój (w sensie seksualnym na długo), ale uważam, że to byłoby otwarcie puszki pandory.

Mam kolegę, który non stop gada o ruchaniu. Non stop. Poprosiłem go żeby przestał, bo mi to nie pomaga. Zwierzyłem się, zaproponował, że zaprowadzi mnie nie raz na jakieś super dziwki, wtedy odreaguję i będzie ok. Uważałem, że to głupie i źle bym się z tym czuł.

Tak, żona chciała się przytulać. Robiłem to codziennie po przyjściu z pracy. Przytulaliśmy się oglądając jakieś filmy, ale jeśli mielibyśmy się przytulać przed snem, to byłyby to dla mnie męczarnie, bo zaraz bym się podniecił i pewnie coś bym proponował.

Było mi źle z tym. Było jej źle z tym. Wydawało mi się, że w związku jak jest źle, to się szuka kompromisów, rozmawia się, szuka wyjścia. Proponowałem przytulanie się i po prostu z raz w tygodniu (max 2) jakiś sex oralny jak coś będzie dalej to ok, jak nie to też ok. Czasem to funkcjonowało. Czasem nie. Chyba w 60 % nie. Były kłótnie, napięcia, ciche dni.

Zaproponowałem w końcu żebyśmy poszli do tego psychologa, który nas prowadził 5 lat temu po pierwszej zdradzie i to obgadali. Nie wypracowaliśmy żadnego kompromisu. Ona się popłakała i powiedziała ,,nie mam nic do powiedzenia".

Potem poszliśmy do seksuologa, który jest też psychiatrą (biegły sądowy). Wpadła tam prawie w histerię po rozmowie sam na sam z lekarzem. Powiedział mi żeby odpuścić bo ona ma depresję po 3 nieprzepracowanych żałobach, musi odstawić karmienie piersią i zacząć brać leki. Naprawdę się w to wczułem. Komunikowałem jej, że przecież była kiedyś w szpitalu. Prosiłem ją, że to ważne, żeby to zrobiła. I co zrobiła moja żona o imieniu Przekorna? Coś bardzo dziwnego. Stwierdziła, że ona nie ma depresji, że ten lekarz się pomylił, bo przecież tak krótko ją badał. I co? I stwierdziła, że ona będzie brała suplementy. I poszła z powrotem po miesiącu do tej pani psychiatry wmówić, że nie ma depresji.

I najważniejsza rzecz, która - przyznaję się - być może była moim błędem. I psycholog i seksuolog zaproponowali mi że, być może, wyjściem jest to, żebym zaczął brać psychiatryczne leki na obniżenie popędu seksualnego. Odmówiłem. W praktyce skutkiem ubocznym może być impotencja, a cały czas miałem nadzieję, że to się jakoś ułoży.

I teraz konstatacja. Z punktu widzenia mojej żony najlepiej by było jakbym na rok zawiesił jakiekolwiek akcje seksualne, jakiekolwiek propozycje. A choćby próby szukania mini kompromisu odbierała jako atak. Odpowiedzcie sobie sami, czy to jest łatwe. Nie szukałem rozwiązania problemów na obrzeżach związku i uważam, że nie powinienem. Czy wpadłem przez to w błędne koło?

I jeszcze dopisek. Pomyślałem w tym wszystkim, że (aby nie było, że żona zajmuje się ciągle dzieckiem, a potem jeszcze ,,moimi kompromisami"Z przymrużeniem oka, że dobrze będzie jak będę jak najwięcej ją odciążał i broń boże nie robiłem tego interesownie. Mówiłem - zajmę się nią dziś cały dzień, popracuję zdalnie, masz wolne, jedź na basen, czy do koleżanki. I takie to miało konsekwencje jakie miało. Moja żona poznała tego kolesia na imprezach na które jeździła (z 5 w ciągu roku, blisko, krótko i bez noclegów), żeby odreagować i być pod telefonem, jak córka się obudzi i trzeba by ją było nakarmić. Czy tu też zrobiłem błąd? Powinienem powiedzieć - masz dziecko, siedź na dupie? Nie wiem.

Więc tak wygląda szersze podejście do tematu.
14019
<
#24 | amor dnia 14.01.2020 23:18
WG
dopasowanie - słowo klucz;

Komentarz doklejony:
swoja drogą, to jedna z najczęstszych przyczyn zdrady;
wielokrotnie walczymy przez to przez lata z wiatrakami;
14027
<
#25 | normalnyfacet dnia 15.01.2020 00:24

Cytat

Przeprasza, ale mówi, że to koniec, że nie byłem otwarty na jej potrzeby, nie słuchałem jej itd

A oprócz tego mówiła co ją tak otworzyło w relacji z tamtym facetem? Jak on to zrobił?
Kastracja chemiczna? można i tak...ale jak padnie libido to je też można podnieść chemicznie.
14 miesięczne dziecko i nadal karmi piersią? coś długo.
Nie jest powiedziane że jak sie wyprowadzi pójdzie w długa z gachem.
Nie jest powiedziane że jak zostanie to do siebie wrócicie ale na pewno potrzebna terapia i duuuużo czasu...ale to już drugi raz, na pewno chcesz to ciągnąć?
14077
<
#26 | W55 dnia 15.01.2020 00:29
No po prostu łatwa jest i koniec ,kropka.Nie tylko brak odpowiedzialnośći ,ale także hamulców jakichkolwiek ,poczucia tworzenia i posiadania rodziny ,upartosc ,charakter lekkoducha typu wiem lepiej niż wszyscy i narcystyczne ja ,ja ,ja..Pytam ,po co ci to? Jaka tu może być dyskusja? O czym? A jak w zasadzie ona to tlumaczy? Czy w ogóle coś chce tłumaczyć? Rozumie sytuację?
14578
<
#27 | aster dnia 15.01.2020 10:44
Niewątpliwie ma kobieta problem sama ze sobą dałeś się w to wciągnąć, chciałeś dobrze dla Was i to jest oczywiste, dążyłeś do tego i czas już postawić wszystko na ostrzu noża, wóz albo przewóz.
14857
<
#28 | WG dnia 15.01.2020 10:49

Cytat

A oprócz tego mówiła co ją tak otworzyło w relacji z tamtym facetem? Jak on to zrobił?


Cytat

A jak w zasadzie ona to tlumaczy? Czy w ogóle coś chce tłumaczyć?


Z jednej strony mówi ,,nie wiem jak się stało". Z drugiej gada, że była totalnie zamknięta seksualnie (i wtedy wylewa te żale, że ja naciskałem - patrz mój ostatni wpis) i znalazł się facet, który to zmienił. Nie wiem jak. Dopytywanie się o szczegóły to nóż w serce. Mogę tylko snuć domysły. Jedyne co udało mi się potajemnie dowiedzieć, to jakiś starszy od niej kolega z tych imprez na które czasem jeździła. Ponoć jesienią zaczął jej gadać ,,zawsze ciebie kochałem". Jestem pewien na 90 %, że zaczął być jej pocieszycielem. Od kilku miesięcy lajkuje wszystkie jej posty na fejsie. Kontakty telefoniczne zaczęły się jednak dopiero na początku listopada - to akurat pewne.
14077
<
#29 | W55 dnia 15.01.2020 11:08
Słuchaj ,ty się nie zastanawiaj jak i co ,albo o co jej chodzi.Z tobą nie mogła ,bo było sucho, a z innym prawie że przypadkowym już tak? A ona bywa w aptece i wie co to lubryfikat? Zresztą czy nie czujesz że ona swą niedostępnościa wyciąga cię coraz bardziej w obłęd? No i ten cep,-psychiatra ,który cię chciał wykastrowac. Chłopie ,kubeł zimnej wody ci potrzeba ,a nie latanie za tą .......Typowe uzależnienie emocjonalne z twojej strony ,tylko powiedz mi dlaczego? Czyżbyś się tak mało cenił? No wybacz.
14019
<
#30 | amor dnia 15.01.2020 11:15
W55

Cytat

No po prostu łatwa jest i koniec ,kropka

każdy może być łatwy w określonych okolicznościach, Ty też;
a im bardziej kto przekonany o swojej wyjątkowości moralnej, to tym bardziej;

WG

Cytat

Z jednej strony mówi ,,nie wiem jak się stało". Z drugiej gada, że była totalnie zamknięta seksualnie (i wtedy wylewa te żale, że ja naciskałem - patrz mój ostatni wpis) i znalazł się facet, który to zmienił. Nie wiem jak

i to Cię tak boli, że Ty inteligentny facet nie wiedziałeś jak?

Cytat

Jestem pewien na 90 %, że zaczął być jej pocieszycielem.

co Ci daje umniejszanie go? zmienisz fakt, że bardziej do niej trafia?
14077
<
#31 | W55 dnia 15.01.2020 11:50
Wies ,amor ,chciałem to wyrazić delikatnie ,stąd to określenie -łatwa jest.Co do okoliczności ,to fakt ,zrozumiał bym gdyby po pół litrze wódki ,raz na próbę ,no bo miałam tylko męża ,etc. ale tu wyraźnie widać że autor postu preferuje wyrażanie miłości poprzez seks i opiekuńczosc ,a żona ma postawę ,no on mi nie pasuje ,ale muszę z nim być bo.....więc od czasu do czasu znajdę sobie pocieszyciela i będzie ok.Przecież autor był krok od tego żeby w imię ewentualnej przyszłości ,dać się wykastrowac.
14027
<
#32 | normalnyfacet dnia 15.01.2020 13:35

Cytat

Z jednej strony mówi ,,nie wiem jak się stało". Z drugiej gada, że była totalnie zamknięta seksualnie (i wtedy wylewa te żale, że ja naciskałem - patrz mój ostatni wpis) i znalazł się facet, który to zmienił. Nie wiem jak. Dopytywanie się o szczegóły to nóż w serce. Mogę tylko snuć domysły.

Domysły już snułeś i wiesz jak to się skończyło. Ty nie masz się domyślać, Ty masz to wiedzieć a tylko jedna osoba może Ci to wyjaśnić. Że będzie bolało?będzie ale tylko tak możesz zmienić siebie i "swój" świat.
6755
<
#33 | Yorik dnia 16.01.2020 03:23
WG,

Cytat

Po ciąży ta częstotliwość zmalała do raz na kilka miesięcy. Tak, było mi źle. Tak, poczułem się odrzucony. Tak, słuchałem jej tłumaczeń o prolaktynie. Rozumiałem to, że seks jako penetracja jest niemożliwy w takiej częstotliwości i nie kręciło mnie to, kiedy coś zaczynaliśmy i pojawiał brak nawilżenia, ból. Nie kręci mnie takie coś i nawet nie powoduje erekcji. Co nie zmienia faktu, że nie przestałem mieć ochoty na sex.

Zadam Ci pytanie, zastanów się dobrze. Przez co tak naprawdę cierpiałeś, przez brak seksu czy przez odrzucanie? To nie jest jedno i to samo, ale część facetów bliskość utożsamia z seksem. Dużo piszesz o tym seksie, ale gdyby chodziło Ci faktycznie o seks to zastąpił byś paluszek u koleżanki, tak czy nie?

Cytat

Do urodzenia dziecka kochaliśmy się mniej więcej 2 razy w tygodniu, co było ok. Chciałem żeby było więcej, ale nie naciskałem uważając, że jest spox. Razem tego chcieliśmy. Nie szukałem zdrad.

Czyli co? dziecko wszystko popsuło ? Jak stała się matką, to już przestała być kobietą? Naprawdę sporo jest takich kobiet, gdzie facet zaklepany, związany dzieckiem przestaje się liczyć; następuje zmiana hierarchi. Dziecko, teściowa, pies, kot a na końcu mąż i jego potrzeby. Dziecko daje im usprawiedliwienia i wymówki na wszystko jak leci.

Cytat

Nie szukałem rozwiązania problemów na obrzeżach związku i uważam, że nie powinienem. Czy wpadłem przez to w błędne koło?

Koło to chyba nie, bo doszedłeś do ściany; Zastanów się w czym jeszcze nie byliście dopasowani, bo chyba związek nie opierał się tylko na seksie? no chyba, ze opierał;

normalnyfacet,

Cytat

Nie jest powiedziane że jak sie wyprowadzi pójdzie w długa z gachem.
Nie jest powiedziane że jak zostanie to do siebie wrócicie ale na pewno potrzebna terapia i duuuużo czasu...ale to już drugi raz, na pewno chcesz to ciągnąć?

No właśnie, jeśli nie ma namierzonej przyczyny odrzucania, którą można naprawić, to nic się nie zmieni, dochodzą emocje i konsekwencje zdrady kobiety, która nie zna siebie to niewiele można zrobić a samo nic się nie wyprostuje; Zapytałeś tego gościa za 10 lat czego najbardziej żałuje?
14603
<
#34 | baczd dnia 16.01.2020 10:43
Misiu. Przepraszam, że Cię tak nazywam ale byłeś lub nadal jesteś misiem tak jak ja kiedyś byłem. Moja zdradziła mnie raz- oficjalnie to wiem. Ile razy przez 14 lat związku tego nie wiem. Stałeś się niestety tak jak ja z samca alfa samcem beta. Dom , dziecko, praca, poświęcenie rodzinie, u mnie cały do był na mojej głowie. Nie wiem jak u Ciebie. Moja rada, żebyś jak najszybciej wyszedł z tego gówna. Siłownia, aktywność fizyczna musisz znaleźć na to czas. Do upadku mięśniowego. To Ci pozwoli ominąć głupoty typu alkohol, płacz i zastanawianie się nad nieudanym związkiem i szonem. U mężczyzn jest fajny hormon testosteron, który po wysiłku uwalnia się. Daję on kopa do działania. W międzyczasie dobry prawnik, rozwód z orzekaniem o winie. Po to żebyś kiedyś nie płacił 2 tys szonowi i jej gachowi. Ty na dziecko i tak dasz. Wiem to z autopsji. Byłem i jestem przywiązany do mojej córki tak jak Ty. Uwież mi, że nic się nie zmieniło to nie koniec świata. Z córką spotykam się 12 dni w miesiącu. Relacje bardzo dobre, córka woli ze mną czas spędzać niż z matką. O matce nic nie mówi. Nie możesz odejść i się załamać masz dziecko na wychowaniu co najmniej do 26 roku. A dzieci widzą, jak rodzic jest załamany. Zrób to dla dziecka podnieś się i żyj dla siebie i dziecka.
Ćwicz a zobaczysz że wszystko się zmienia. Mi to zajęło od kwietnia do sierpnia. Pół roku, żeby się podnieść. A żonkę puść wolno. I tak już nic dobrego z niej nie będziesz. Dwa razy rogi Ci dorobiła. Tak jak ktoś napisał wyżej. To przywiązanie, ,,uzależnienie,, od drugiej osoby to odruch Pawłowa. Nigdy już więcej nie daj się uzależnić od kogoś. Niech to będzie lekcja tak jak u mnie. I ćwicz, zgub brzuch jeśli go masz i niech dopamina i testosteron zacznie płynąć w Twoich żyłach. Zobaczysz jak Ci się postrzeganie świata zmieni🙂I nie myśl o niej. Jeżeli nie jesteś w stanie tego zrobić ustal sobie godzinę i wtedy zmierz się z myślami. Np 16. Nie trać doby na myślenie o lafiryndzie.
Pozdrawiam
13728
<
#35 | poczciwy dnia 16.01.2020 11:01

Cytat

W międzyczasie dobry prawnik, rozwód z orzekaniem o winie

Tylko pamiętaj, ten prawnik musi być dobrySzeroki uśmiech
14603
<
#36 | baczd dnia 16.01.2020 11:57
Najlepszy miało być🙂
To że autor jest adwokatem nic nie znaczy. Jak sam się będzie bronił, to może na tym gorzej wyjść. Ponieważ nadal żyje ,,miłością,, i ,,iluzją,,
Zgodzi się na wiele ustępstw. Niestety do takiej rozprawy potrzebny jest ,,trzeźwy,, umysł. Sam to wiem🙂
A to co Ci teraz mówi żonka to cedź przez durszlak, albo wypuszczaj drugim uchem. W trakcie rozprawy, i czekania na nią zmieni Ci się diametralnie wszystko. Zostaniesz posądzony o wszystko, nawet to czego nie zrobiłeś. Sam wiesz doskonale, przecież jesteś adwokatem🙂

Księżniczkę wychowałeś tak jak ja to teraz trzeba doprowadzić sprawę do końca i zasadzić kopa w dupę tak żeby bolało🙂🙂

I zacznij czytać książki psychologiczne i artykuły. Żeby nie dać się już oszukać. Jest ich mnóstwo na rynku. Tam jest wszystko jak kobiety manipulują facetami. By osiągnąć długoterminowe cele. My ludzie czyli samce i samice gatunku homo sapiens niczym nie różnimy się od zwierząt. Te same instynkty, hormony. 99 procent podobieństw. W 1 procencie różnimy się od zwierząt.

Tutaj masz jeden z wielu. Tak na początek.

https://dadhero.pl/285549,w-jaki-spos...mi-facetow
13728
<
#37 | poczciwy dnia 16.01.2020 12:41
Dziś wpadłem przypadkowo na taki artykuł, autorze przeczytaj,
adekwatnie
https://kobieta.onet.pl/brak-seksu-w-...tu/716nbl0
14857
<
#38 | WG dnia 17.01.2020 11:09
Yorick

Odpowiadając na twoje pytanie postawione drugi raz. Trudno mi zapytać tego gościa za 10 lat czego najbardziej żałuje. Bardzo trudno.

Z perspektywy dzisiejszego dnia (jeżeli mielibyśmy się rozstać) wydaje mi się, że będę żałować, że nie udało się stworzyć, dla mojej córki (i też dla nas), normalnej rodziny opartej na wartościach, na tym żeby najeść się łyżeczką małymi szczęściami. Nie udało się stworzyć takiej rodziny jaką stworzyli mi rodzice. Oczywiście wiem, że można postarać się stworzyć to w rodzinie rozbitej, ale to jakby nigdy nie była moja bajka

Czuję, że moja żona zachowuje się teraz sprzecznie, bo odkryłem pewne rzeczy. Napisała coś tam temu gachowi: nie wiem, nic nie wiem, a on - uszanuję twoją decyzję. Zamknęła się kilka dni temu wieczorem w garażu. Byłem przekonany, że po to żeby pogadać z tym gachem (1,5 godziny rozmowy). Okazuje się, że podjęła jakąś terapię psychologiczną. Znalazłem schowane pod łóżkiem jej notatki z tej rozmowy. 3 strony a4 drobnym makiem. Pełno skrótów, strzałek, ale i jakichś określeń jej, mnie, nas:

,,przyjmować rzeczy od męża jako list"

,,mąż ma uszkodzonego Marsa, ja uszkodzoną Wenus"

,,zadanie: mniej analizować, a zdawać się na intuicję"

,,potrzeba związku i rodziny - mogła zostać wyparta" (to na pewno nie o mnie)

,,kobiecość - zajebista wrażliwość, ale jest ona w upadku"

,,wrażliwy buntownik" (to też raczej nie o mnie)

,,zrobić u siebie przebudowę - zmieni się postawa męża"

,,mąż - przerysowane ego plus zaprzeczenie, układ napięciowy, musi zobaczyć swój cień"

,,nie wychodzić do męża z energii męskiej - konfrontacja - on tylko na to czeka"

,,co jeśli ja się zmienię, a mąż nie podejmie pracy nad sobą?"

Następnie sama wyszła do mnie z inicjatywą o: szansie, o jej pracy nad sobą i z zapytaniem, czy ja też mógłbym nad sobą popracować i czy pójdę do jakiegoś psychologa, bo czemu tylko ona ma nad czymś pracować.

Uciąłem tą rozmowę, bo była kompletnym zaprzeczeniem jej twierdzeń sprzed kilku dni. Uciąłem, przemyślałem i powróciłem do niej dzień po.

Powiedziałem, że mogę spróbować, ale osobno albo w dwójkę, a nie w trójkącie i musiałbym najpierw wiedzieć, że z tym facetem to koniec.

Popełniłem klasyczny błąd, bo powinienem tą rozmowę zacząć za miesiąc. Nasza gadka znowu (o ironio) wróciła do punktu wyjścia sprzed kilku dni, gdzie ja mówię o naszej rodzinie dobrze (wyjąwszy zdrady), a ona to dezawuuje, kastruje mnie, robi ze mnie małego chłopca z kompleksami, pomimo tego, że czułem się szczęśliwy za to jaki jestem.

Jeszcze do Yorick

Przeczytałem twoją historię sprzed lat. Chwyta za serce i jak słyszę moją żoną, to (choć nie w 100 %) jakbym czytał twoją historię.

Co wyrzuciła mi wczoraj żona:

- nie czułam się przy tobie kobietą. Tak wiem, kupowałeś mi kwiaty. Tak wiem, mówiłeś komplementy. Ale nie czułam zachwytu nade mną. ZNALAZŁ SIĘ FACET, KTÓRY TO ZMIENIŁ.

- wiem, że mnie dotykałeś, przytulałeś na wejściu, ale czułam jakby to był kawałek drewna.

- wiem, że mógłbyś to zmienić, tylko teraz byś sobie stawiał zadania do wykonania. Odhaczał w zeszycie. To nie byłoby szczere.

- tak, tak było, czułam się przy tobie zajebiście, czułam, że zaspokajasz moje wszystkie potrzeby. To było dawno. Tak, tak wiem, że się nie zmieniłeś. Ja się zmieniłam.

- dziecko, dziecko, dziecko. Tylko to powtarzasz. Mam być z tobą tylko dla dziecka? Co? Uważasz, że zrobiłam też krzywdę dziecku? Nie, nie wiem, jak to jej kiedyś wytłumaczę.

- potrzebuję emocji, one dają mi ,,power". Tak, pamiętam na ile imprez jeździliśmy razem. Tak, było super. To było dawno. Teraz nie chcę się z tobą bawić. Jesteś sztywny. Nawet nie umiem z tobą tańczyć. Co? Kiedyś tańczyliśmy razem i było super? Nie rozśmieszaj mnie. Kiedy to było. Wiem, że możemy teoretycznie gdzieś jeździć razem. Wiem, ale to byś traktował jako zadanie do wykonania, jako odhaczenie w zeszycie. Nie wierzę, że byłbyś w tym szczery.

- jakie tymi możesz zapewnić emocje co? Pójście do kina? Spacer w inną stronę niż ostatnio?

- tak pamiętam jak bardzo chciałam dziecka. Ty znowu o dziecku. Chciałam stworzyć rodzinę, tak. Nie wiem. Może się pomyliłam. Nie zakładałam, że to tak się potoczy. Może się nie nadaję do rodziny.

- jesteś ,,człowiekiem w ramce" i nie wychodzisz z tej ramki. Tak powiedziałam ci kiedyś, że jesteś ,,mieszaniną rozsądku i szaleństwa", ile to było lat temu?

- jak mam jakiś pomysł na coś (dodatkowa praca MLM) to zamiast powiedzieć ,,spróbuj, zobaczymy jak będzie", to mi podcinasz skrzydła i mówisz ,,ale jak ty to sobie wyobrażasz", potrzeba mi kogoś kto mnie uskrzydla,

- tak wiem, że przynosisz pieniądze, wiem, że zarabiasz, wiem, że nie wracasz późno, ale czuję się czasem jak twoja niańka mimo to. Pytasz mnie czasem o jakieś proste sprawy życia codziennego. Cały dom był na mojej głowie i nie zmienia tego to, że sprzątasz całą sobotę.

Czuję się po tej rozmowie chyba najgorzej w swoim życiu. Serio.

Plan jest taki. Jakiekolwiek rozmowy są teraz bez sensu. Przygotowała jakąś próbę planu (ratunkowego?). Niech to sobie przemyśliwuje przez najbliższy miesiąc i sama z czymś wyjdzie albo i nie. Jakiekolwiek moje próby ,,pochylenia się nad problemem" kończą się jej ,,ucieczką". Jeśli ona będzie chciała - to wtedy z perspektywy tego miesiąca się zastanowię, czy też chcę (bez odruchu Pawłowa) i na jakich zasadach. Jeżeli wyraźnie przemyśli, że nie - trze się będzie rozstać.
14077
<
#39 | W55 dnia 17.01.2020 11:51
Odpowiem ci tak.Ja tu widzę jej narcyzm w czystej postaci ,zaburzenia psychiczne niedoleczone w szpitalu także ,zachowanie 16-latki ,silne postawy wojujacej feministki ,ciągły głód dopaminy .To tak pobieżnie.Tak ,zerwała z gachem ,bo kazał jej ktoś z kim pracuje nad sobą ,jednocześnie jak to narcyz kłamie tej psycholog jak z nut.Będzie pewnikiem wkrótce tak zdiagnozowana.Ja na twoim miejscu naprawdę widziałbym pauze zupełną w waszych kontaktach.Dla jej dopaminy na rozstanie zaproponuj trójkącik w łóżku - dwie kobiety i ty ,skoro chce powera ,a co tam.Później dla twojej psychiki kilka miesiecy kontaktów z tą koleżanką od palca -naprawdę dobrze ci zrobi.Ostatecznie z tą panią- jeszcze żoną nie masz człowieku szans stworzenia rodziny.Never.
14385
<
#40 | Griffin82 dnia 17.01.2020 12:26
WG (autorze):

Cytat



- nie czułam się przy tobie kobietą. Tak wiem, kupowałeś mi kwiaty. Tak wiem, mówiłeś komplementy. Ale nie czułam zachwytu nade mną. ZNALAZŁ SIĘ FACET, KTÓRY TO ZMIENIŁ.

- wiem, że mnie dotykałeś, przytulałeś na wejściu, ale czułam jakby to był kawałek drewna.

- wiem, że mógłbyś to zmienić, tylko teraz byś sobie stawiał zadania do wykonania. Odhaczał w zeszycie. To nie byłoby szczere.

- tak, tak było, czułam się przy tobie zajebiście, czułam, że zaspokajasz moje wszystkie potrzeby. To było dawno. Tak, tak wiem, że się nie zmieniłeś. Ja się zmieniłam.

- dziecko, dziecko, dziecko. Tylko to powtarzasz. Mam być z tobą tylko dla dziecka? Co? Uważasz, że zrobiłam też krzywdę dziecku? Nie, nie wiem, jak to jej kiedyś wytłumaczę.

- potrzebuję emocji, one dają mi ,,power". Tak, pamiętam na ile imprez jeździliśmy razem. Tak, było super. To było dawno. Teraz nie chcę się z tobą bawić. Jesteś sztywny. Nawet nie umiem z tobą tańczyć. Co? Kiedyś tańczyliśmy razem i było super? Nie rozśmieszaj mnie. Kiedy to było. Wiem, że możemy teoretycznie gdzieś jeździć razem. Wiem, ale to byś traktował jako zadanie do wykonania, jako odhaczenie w zeszycie. Nie wierzę, że byłbyś w tym szczery.

- jakie tymi możesz zapewnić emocje co? Pójście do kina? Spacer w inną stronę niż ostatnio?

- tak pamiętam jak bardzo chciałam dziecka. Ty znowu o dziecku. Chciałam stworzyć rodzinę, tak. Nie wiem. Może się pomyliłam. Nie zakładałam, że to tak się potoczy. Może się nie nadaję do rodziny.

- jesteś ,,człowiekiem w ramce" i nie wychodzisz z tej ramki. Tak powiedziałam ci kiedyś, że jesteś ,,mieszaniną rozsądku i szaleństwa", ile to było lat temu?

- jak mam jakiś pomysł na coś (dodatkowa praca MLM) to zamiast powiedzieć ,,spróbuj, zobaczymy jak będzie", to mi podcinasz skrzydła i mówisz ,,ale jak ty to sobie wyobrażasz", potrzeba mi kogoś kto mnie uskrzydla,

- tak wiem, że przynosisz pieniądze, wiem, że zarabiasz, wiem, że nie wracasz późno, ale czuję się czasem jak twoja niańka mimo to. Pytasz mnie czasem o jakieś proste sprawy życia codziennego. Cały dom był na mojej głowie i nie zmienia tego to, że sprzątasz całą sobotę.



Te zdania to jest "klasyka" gatunku. Nigdy, przenigdy nie bierz na siebie odpowiedzialności za te zdania żony, które usłyszałeś - bo zniszczysz sobie życie. Aktualnie żona próbuje przenieść odpowiedzialność na Ciebie, wymieniając rzeczy, których jej nie "dostarczałeś", a ona przecież czekała. Czekała bezradna na to, że przecież ktoś jej musi "dać" albo musi jej "spaść z nieba" (sama nie wie dokładnie co...) - wtedy będzie szczęśliwa. Jeszcze prawdopodobnie nie rozumie, że za swoje emocje, czyny i decyzje odpowiada ona sama - ale na to potrzeba dużo czasu i pracy nad sobą. Powieś sobie te zdania na ścianie i do każdego dopisz "To nie moja odpowiedzialność, tylko jej". Musisz postawić jasną granicę między jej odpowiedzialnością, a swoją. Tylko w ten sposób będziesz mógł emocjonalnie wyjść na prostą i poprawnie o siebie zadbać.
Pozdrawiam.
6755
<
#41 | Yorik dnia 18.01.2020 04:38
Griffin82, pięknie to ująłeś.

WG, zastanawiałeś się na czym konkretnie był zbudowany ten Wasz związek?
Od początku nie miał szans.
14019
<
#42 | amor dnia 18.01.2020 08:57
WG

Cytat

Powiedziałem, że mogę spróbować, ale osobno albo w dwójkę, a nie w trójkącie i musiałbym najpierw wiedzieć, że z tym facetem to koniec.

Klasyka ze strony zdradzającej osoby, odcinając liczysz na to, że to zmieni istotę problemu. Nie, nie zmieni :cacy
Dopóki od niej samej to nie wyjdzie, to Twoje wymuszanie jej działania mija się z celem. Daruj sobie takie ruchy, nie mają głębszego sensu.

Nie masz na tą chwilę podstaw do wybaczenia.
Gdybyś miał starsze dzieci, miałoby to jakiś cel. Dawałoby Tobie i im jakąś tam szansę, by dociągnąć do ich pełnoletności. Albo przynajmniej zyskać jak najwięcej czasu, na rzecz jakiejś tam stabilizacji.
Sama tak zrobiłam, sporym kosztem własnym i osobiście jestem zadowolona z tej decyzji, bo dla stabilności bytu dzieciaków i zabezpieczenia sobie zaplecza, było warto.
Znam jednak cenę tego ruchu, stąd nigdy nie doradzałabym go przy małym dziecku, jeśli nie ma ku temu sensownych zasadności.
Ponieważ to zwyczajnie strata wielu lat z własnego życia i bardzo często jedynie przedłużanie agonii.
Musisz więc bardzo starannie obliczyć zyski i straty. Biorąc jednocześnie pod uwagę zmianę własnych emocji i uczuć w czasie. Nie wyrwiesz z siebie tego co się stało.Nie ma możliwości zmiany konsekwencji zdrady. Możesz je jedynie na swoje cele ukształtować. W jakimś tam ograniczonym zakresie.
A i wieloletnia praca nad związkiem pod okiem psychologa pokazuje co najwyżej na czym ten związek się opierał. To jednak wielokrotnie nie ułatwia powrotu do bliskości.
Im bardziej się będziesz poświęcał, tym wyraźniej z czasem będziesz widział dysproporcje. I pełną egoizmu niemotę po drugiej stronie.

Przyjrzyj się dokładnie temu co ona Ci mówi:

Cytat

nie czułam się przy tobie kobietą

Ty masz być odpowiedzialny za to co ona czuje? Zobacz jakie to nierealne oczekiwania i bełkot. Tylko ona jest władna zadbać o swoje poczucie wartości i to co odczuwa. A szantażuje Cię, byś koło niej tańczył, aby ona czuła się dobrze? Możesz zostać baletmistrzem, niczego to nie zmieni.

Cytat

wiem, że mnie dotykałeś, przytulałeś na wejściu, ale czułam jakby to był kawałek drewna.

Ciebie obciąża za to, że jest drętwa i niczego nie czuje lub potrzebuje skrajnie silnych emocji, by poczuć cokolwiek?

Cytat

wiem, że mógłbyś to zmienić, tylko teraz byś sobie stawiał zadania do wykonania. Odhaczał w zeszycie. To nie byłoby szczere.

kolejny komunika o braku akceptacji dla Ciebie takim jakim jesteś

Cytat

tak, tak było, czułam się przy tobie zajebiście, czułam, że zaspokajasz moje wszystkie potrzeby. To było dawno. Tak, tak wiem, że się nie zmieniłeś. Ja się zmieniłam.

Ona się zmieniła? Nie, nie zmieniła się. Zaspokoiłeś jej potrzeby, pojawiły się inne. Ty jesteś od zaspokajania jej wszystkich potrzeb? A gdzie w tym jesteś Ty? Gdzie w tym są TWOJE potrzeby? Z jakiej racji i na jakiej podstawie ona zakłada, że Twoją jedną potrzebą, jest bieganie za jej potrzebami?

Cytat

dziecko, dziecko, dziecko. Tylko to powtarzasz. Mam być z tobą tylko dla dziecka? Co? Uważasz, że zrobiłam też krzywdę dziecku? Nie, nie wiem, jak to jej kiedyś wytłumaczę.

Ty nie masz prawa do własnych fascynacji, a ona tak? Dorosła kobieta jest aż tak niedojrzałą egoistką , że nie potrafi wziąć odpowiedzialności za dobro swojego dziecka?

Cytat

- potrzebuję emocji, one dają mi ,,power". Tak, pamiętam na ile imprez jeździliśmy razem. Tak, było super. To było dawno. Teraz nie chcę się z tobą bawić. Jesteś sztywny. Nawet nie umiem z tobą tańczyć. Co? Kiedyś tańczyliśmy razem i było super? Nie rozśmieszaj mnie. Kiedy to było. Wiem, że możemy teoretycznie gdzieś jeździć razem. Wiem, ale to byś traktował jako zadanie do wykonania, jako odhaczenie w zeszycie. Nie wierzę, że byłbyś w tym szczery.

Ona potrzebuje wyjątkowo silnych emocji by odczuwać cokolwiek, a to Ciebie nazywa sztywniakiem i drewnem?

Cytat

jakie tymi możesz zapewnić emocje co? Pójście do kina? Spacer w inną stronę niż ostatnio?

Jakich to potrzebuje emocji? Braku stabilności i życia w niepewności? To czemu sobie ich nie zapewnia, tylko Tobie? Ty takich potrzebowałeś? Czym na co dzień zajmuje się znudzona życiem niunia, że emocji jej brakuje?

Cytat

tak pamiętam jak bardzo chciałam dziecka. Ty znowu o dziecku. Chciałam stworzyć rodzinę, tak. Nie wiem. Może się pomyliłam. Nie zakładałam, że to tak się potoczy. Może się nie nadaję do rodziny.

Chciała, ale jej się odechciało. Nie widzi tego, że to czego ona chce, to uciekać od odpowiedzialności i żyć życiem bezmyślnego zwierzątka?

Cytat

jesteś ,,człowiekiem w ramce" i nie wychodzisz z tej ramki. Tak powiedziałam ci kiedyś, że jesteś ,,mieszaniną rozsądku i szaleństwa", ile to było lat temu?

Kolejny komunikat, że "jesteś za mało szalony". Paradoks, od osoby, która sama niewiele odczuwa i potrzebuje walnięcia młotem by odczuć cokolwiek. Pytanie, nie chroniłeś jej przypadkiem, przez całe życie, od konsekwencji jej działań i związanych z nim emocji?

Cytat

jak mam jakiś pomysł na coś (dodatkowa praca MLM) to zamiast powiedzieć ,,spróbuj, zobaczymy jak będzie", to mi podcinasz skrzydła i mówisz ,,ale jak ty to sobie wyobrażasz", potrzeba mi kogoś kto mnie uskrzydla

Własne lęki przerzuca na Ciebie i zarzuca Ci, że Ty je generujesz. Nic byś nie podważył, gdyby była pewna tego czego chce.
Po co jednak się mieszasz? Znowu chcesz ją chronić przed nią samą? Masz niedojrzałą gówniarę, ale jak ona ma dojrzeć, jak robisz wszystko za nią i nie pozwalasz popełniać własnych błędów na których by się uczyła i jakie generowałyby jej te poszukiwane przez nią emocje?
14857
<
#43 | WG dnia 19.01.2020 17:59
Amor

Dzięki za bardzo cenne wsparcie

Yorick

Cytat

WG, zastanawiałeś się na czym konkretnie był zbudowany ten Wasz związek?
Od początku nie miał szans.


Nie bardzo rozumiem takie postawienie sprawy. Albo pytasz, ja odpowiadam i stwierdzasz, że nie miał szans albo stwierdź, że nie miał szans i nie pytaj, a napisz czemu.

Jeśli już miałbym się zastanowić nad twoim pytaniem. Jestem w kropce. Wszystko, co uważałem za podstawy naszego związku zostało przez nią ,,oblane pomyjamir1; i zdezawuowane - ,,to było kiedyśr1;.

Generalnie przez pierwsze kilka lat jechaliśmy na jej doktrynie w stylu r11; ona z patologicznego domu, po patologicznym związku, znalazła mnie, czyli normalnego faceta, takiego, który nie pije, zapewnia spokój. Nazywała mnie ,,mieszaniną rozsądku i szaleństwar1;, czyli, że niby rozsądny, ale nie nudziarz. Twierdziła nawet (tak mi wielokrotnie pisała), że to Bóg tak sprawił, że na mnie wpadła.

Ona, typ introwertyczki, ze skłonnością do melancholii, smutku. Czasem trudno na wstępie ją polubić. Małomówna, nieuśmiechająca się, nie przepadająca za ludźmi. Zamykająca się w sobie. Potrafi gdzieś pójść do ludzi i się do nikogo nie odzywać. Pytanie całego świata do niej to - ,,stało się coś?r1;. Jeśli ktoś zagaja rozmowę, odpowiada jednym zdaniem. Ma bardzo wąskie grono koleżanek.
Zyskuje w oczach ludzi po bliższym poznaniu. Wtedy wychodzi z niej melomanka, osoba doradzająca, osoba, której ludzie chcą się zwierzać, bo jak mało mówi, to więcej słucha. Opowiada wtedy o koncertach, filmach, książkach, tańcu, fitnesie o ty, że lubi wyszywać. I wtedy ludzie zaczynali za nią szaleć.

Może to się wydać całkowicie bezwartościowe teraz, ale bardzo się podobaliśmy sobie nawzajem i innym ludziom. Ona pomimo swojej niedostępności jest bardzo kobieca, atrakcyjna. Wielu mi tego zazdrościło. Jej koleżanki nierzadko zarzucały ją tekstami o wartościowym mężu, przystojniaku. Tak wiem, - co z tego. Ale podbudowywało to moje ego.

Ma pierdolca na punkcie swojej niezależności, tego, że ktoś ją będzie wsadzał w jakieś role społeczne, co lekko ocierało się o feminizm, a było pozostałością po singielskich czasach.

Mam podobny charakter co ona (choć na pewno jestem bardziej otwarty) i wydawało mi się, że to nas jakoś łączy, choć bywało trudno. Wstydziłem się za nią nie raz (nierzadko przed rodziną, gdy potrafiła się do nikogo nie odzywać).Generalnie jednak z czasem miałem to w dupie. Wydawało mi się, że ona jest trudna, ale ja ją rozumiem. Ja jestem dla niej dobry, ona dla mnie. Powiedziała mi kiedyś o swoich melancholiach ,,czuję się czasem taka słabar1;. Ja ją głaskałem i czułem się potrzebny.

Była jednak i jest jedna zasadnicza sprzeczność w jej charakterze. Imprezy. Raz na jakiś czas (na kilka tygodni) jeździła na jakieś specyficzne, muzyczne imprezy. To był jej świat. Tam miała swoich znajomych. Tam wszyscy ją uwielbiali. Nie było tam w niej nic z introwertyka. Zawsze myślałem r11; ok. r11; no problem. Ja mam swoje wędkarstwo kilka razy w tygodniu, ona swoje imprezy.

Związek opierał się nie na jakiejś zaborczości uczuć, - jesteś tylko mój, moja. Mieliśmy nasz wspólny świat: wakacje, eventy, wyjazdy, filmy, spacery, sex, znajomi, planowanie przyszłości i swoje światy, do któryś siebie zapraszaliśmy. Było w tym związku dużo wolności.
Ja brałem ją czasem na ryby i oglądała ze mną mecze piłki nożnej, ona zapraszała mnie na te imprezy i było git. Naprawdę.
I nagle wszystko pękło przy pierwszej zdradzie. Facet był poznany na tych imprezach. Był z drugiego końca Polski, bo też jeździła czasem z koleżankami na drugi koniec Polski na te imprezy. O tym dramacie i terapii już pisałem. Generalnie jednak wyciągnęliśmy lekcję, że małżeństwo ma się co do zasady bawić razem, nie ma bezgranicznego zaufania i koniec z imprezami z noclegami. Chcesz r11; jedź, jedźmy i wróć, czy wróćmy na noc.
Potem był ciężki okres wybaczania i kolejna doktryna na kilka lat: czyli:
- ona się stara i bierze naprawę na swoje barki adorując mnie
- ona zjebała i robi codziennie porządek w swojej głowie,
- ona była naiwna, głupia, wszystko zrozumiała, zaczynamy od nowa
Potem była doktryna nieszczęść zewnętrznych: in vitro, 3 śmierci bliskich jej osób i psychiatryk. Wyraźnie mówiła rodzinie, że ma we mnie wsparcie. Było to ciężkie, ale czułem się potrzebny, choć dostawałem rykoszetem. Wydawało mi się, że spaja, umacnia nas cel r11; dążenie do posiadania dziecka i na tym to się opierało.
Co było potem r11; już napisałem na wstępie. Gwoli ścisłości , ja mam 34 lata, żona 38, choć wygląda na dużo młodzą.

I na tym mi się wydawało opierał się nasz związek.
l
14019
<
#44 | amor dnia 19.01.2020 21:59
Z definicji wolność to sytuacja człowieka, który kieruje się wyłącznie swoją własną wolą.

Biorąc jednak pod uwagę doświadczenie Haynesa nad wolną wolą (które ma udowodnić i dla wielu udowadnia jej brak), to wybory zależne są i tak od tego czym się karmisz. Od tego co "nieświadomie wkładasz w swoje nieświadome".

Sytuacja w której każdy silnie żyje swoim światem, o ile jest daniem jakiejś tam wolności, to w sytuacji gdzie nie masz wymiany doświadczeń i przynoszenia "tego co najcenniejsze z doświadczeń dnia codziennego, do wspólnego gniazda", wielokrotnie bardziej oddala niż zbliżą.
Kluczem jest więc obecność i wymiana. Ona istnieje, pod warunkiem budowania wspólnego świata, świata wspólnej intymności. I nie o seks w tym chodzi, tylko zdecydowanie szerszy zakres.

Piszesz o rzeczach bardzo zewnętrznych, waszym zewnętrznym trybie funkcjonowania, w niby wolności. Niewiele o tym, czym się wymienialiście. Ani słowa o Waszym intymnym świecie, tak jakby nie istniał. Przykładowo: Wiesz np. za czym konkretnie tęskniła, czym było to "coś" obecne w tej jej "singielskich czasach"? Jaka stoi za tym jej potrzeba?

Cytat

Wstydziłem się za nią nie raz (nierzadko przed rodziną, gdy potrafiła się do nikogo nie odzywać).Generalnie jednak z czasem miałem to w dupie.

Jak rozmawialiście o tym?
Mówiłeś o tym, że się wstydzisz za jej zachowanie i z czego to u Ciebie wynika, bez oskarżania wzajemnego, a z wnikliwym dojściem przyczyn dlaczego tak czujesz?
Mówiła o tym co sprawia, że tak lekceważąco zachowuje się względem Tobie bliskich, co w takich momentach odczuwa i z czego to u niej wynika?
Daliście sobie prawo i wolność do tego, by każdy odczuwał po swojemu?
Daliście sobie wolność do mówienia rzeczy trudnych i niewygodnych? O tych, które rozdzielały i budowały cegiełka po cegiełce mur i oddalenie.
O tym co zostało wrzucane w to ''nieświadome''?
Skupialiście się na samopoznaniu przez poznanie wzajemne? Zbliżaniu zamiast oddalania?

Potrzeby nie znikają tylko dlatego, że o nich nie mówimy, przez wzgląd na szkodliwe przekonania, czy destrukcyjne nawyki myślowe. A to własnie zaspokojenie własnych potrzeb, jest podstawą zbudowania dobrego związku opartego na bardzo solidnych fundamentach.
Wiesz i potrafisz zdefiniować, jakie konkretnie potrzeby tkwiły za takimi Waszymi zachowaniami i odczuwaniem?

Dopiero poznanie prawdy na swój temat, otwiera nas na poznanie prawdy drugiego. Pozwala zrozumieć swoje i wzajemne potrzeby, marzenia, czy pragnienia. Na życie w zgodzie z sobą i zaprzestanie wewnętrznej wojny. Zezwala na to dopiero pełne zaakceptowanie tego co masz w sobie. I w dalszej kolejności w drugim.

Wolność w związku zaczyna się tam, gdzie nie musisz się obawiać zrzucania przy drugim skorupek ego. Nie musisz się obwarowywać fałszywą tożsamością by czuć się bezpiecznie. Nie musisz się obawiać, że druga osoba "wejdzie z brudnymi butami do ogrodu Twojej duszy".
I masz pewność, popartą licznymi potwierdzeniami, że będzie przy Tobie obecna w Twoich najbardziej przerażających (Ciebie i ją) lękach.

Ta zewnętrzna o której mówisz, jest jakimś tam wstępem. O tyle niebezpiecznym, że może być i rozjazdem.
I najczęściej, gdy nie ma, jak to nazywamy tutaj na zetce "magnesików",czy dobrego dopasowania, to jest rozjazdem.

4452
<
#45 | dirty dnia 19.01.2020 22:43
Emocjonalnie wydajesz się mocno uwikłany w ratowanie bez podstaw, za wszelka cenę. Rozumiem bo wielu z nas tak miało i ma jednak- czytając co piszesz ponawiam pytanie gdzie zgubiłeś siebie?
Dlaczego zgubiłeś (a może nigdy nie byles) siebie ?
To pytanie jest bardzo istotne z punktu widzenia Ciebie właśnie za 10 lat ?
Nie istotne staje się wtedy czy bedziecie razem czy nie - bo to pytanie powoduje, ze zaczniesz szukać w sobie odpowiedzi jak wchodzisz i tworzysz relacje, w których się zagubiłeś ... w której się rozpuszczasz, stajesz tłem ...
Budując na tej podstawie czy to czy nowe - Ty jako tło wcześniej czy później będzie generowało ten sam schemat.
6755
<
#46 | Yorik dnia 20.01.2020 01:01

Cytat

Nie bardzo rozumiem takie postawienie sprawy. Albo pytasz, ja odpowiadam i stwierdzasz, że nie miał szans albo stwierdź, że nie miał szans i nie pytaj, a napisz czemu.

Schematy postrzegania rządzą naszym życiem.
Nie można było Ci napisać wcześniej, wyślizgał byś się, przekonań i klasycznych "doktryn" byś nie podał Uśmiech Nawet pewnie nie widzisz, że opisałeś kompletną nierównowagę w związku; aż się chce zapytać, co wnosiła oprócz seksu i problemów w których mogłeś się wykazać przed samym sobą?
Tak bardzo byłeś zajęty polerowaniem zbroi i dopieszczaniem swojego rumaka, że nie zauważyłeś kiedy przestało to robić wrażenie?;
To może być trochę przerażające, ale uszczęśliwiałeś kogoś na siłę, bo to Ty potrzebowałeś się wykazać. Zaspokajałeś swoje potrzeby. Ona z tego oczywiście korzystała i czasami doceniała;
Czy wasz wspólny świat nie był bardziej Twój a ona jako introwertyczka się dostosowywała tłumiąc w sobie to co jej nie pasowało?;
Jak wyglądał ten wasz świat ?

Cytat

Wstydziłem się za nią nie raz (nierzadko przed rodziną, gdy potrafiła się do nikogo nie odzywać). Generalnie jednak z czasem miałem to w dupie. Wydawało mi się, że ona jest trudna, ale ja ją rozumiem.

Rozumiałeś ? Wieczne "wycofanie" i obojętność rozumiałeś?
Czemu nie wyglądało to tak ?:

Cytat

To był jej świat. Tam miała swoich znajomych. Tam wszyscy ją uwielbiali. Nie było tam w niej nic z introwertyka.

Oczywiście nie wiesz czemu ?
To w końcu na czym ten związek był zbudowany? Na Twoim Ego, jej wygodnictwie i korzyściach z tego płynących?
14857
<
#47 | WG dnia 20.01.2020 23:18
Yorick, Amor,

Myślę, że dużo prawdy w waszych słowach. W sumie mógłbym teraz sobie przypominać i dawać przykłady, że jednak czymś się wymienialiśmy z tych naszych światów i była intymność i było tego nawet dużo i było to fajne. Zaraz pojawia się jednak kontr -myśl na - ile to było moje, kolorowe widzenie świata.

Z nowości.

Żona najęła mieszkanie, ale codziennie pojawia się jakaś ,,sytuacja", która sprawia, że jednak się nie wyprowadza. Nie nalegam i z nią nie gadam.

Jak wracam z pracy to w ogóle na nią nie patrzę, jak do niej mówię - ,,dziecko kiedy dostało jeść?", to też nie patrzę. Nie robię tego po złości. Po prostu za dużo przykrych uczuć.

Chyba kończy mi się etap niedowierzania, a zaczyna czas ,,opanowanego wkurwu". Nie wiem co będzie następne i nie wiem, czy to dobrze.

Siedzimy przy obiedzie w niedzielę. Ona nagle do mnie - czy może jechać do kina. Roześmiałem się szyderczo w myślach i tylko wzruszyłem ramionami. Zaraz jednak dałem się wciągnąć w jakąś gierkę i spytałem gdzie i na co. Odpowiedziała. Próbowała zagaić rozmowę pieprząc coś, że ma zadanie (że niby od tego jej psychologa? - nie wiem?), żeby popracować nad komunikacją ze mną. Nie podjąłem tematu. Powiedziałem tylko (szczerze), że po ostatniej rozmowie z nią poczułem się jak gówno.

Potem jej jednak wykrzyczałem - ,,jedziesz do kina?! Przecież kino jest dla sztywniaków, dla kawałków drewna. Co to ze emocje?! Kino?"

Z kina wróciła nadzwyczaj szybko, ale przecież nie będę ją przesłuchiwał. Ku mojemu zdziwieniu, dzień później podeszła do mnie, gdy miałem dziecko na ręku.

ona - chciałam powiedzieć, że nie byłam w kinie. Pojechałam. Stanęłam w kolejce, ale zabrakło biletów i wróciłam. (wtf)

ja (skonsternowany i...zobojętniały) - i po co mi to mówisz?

ona - chciałam powiedzieć, że kino jest ok. (wtf)

ja - i po co mi to mówisz?

ona - to mam mówić, czy nie mam mówić? (wtf)

Pobawiłem się potem trochę w inwigilatora. Dokopałem się znowu do jej psychologicznych notatek. Przepisała jakiś mądry wierszyk, czy cytat jak to strasznie niedobrze, jak ktoś w związku nie chce rozmawiać...... O kurwa.

Zmieniłem tapetę na laptopie z zachodem słońca i żoną w tle na zdjęcie powierzchni Wenus z radzieckiej sondy Venera. Piękne jest pieprzenie o kobiecości tej planety, tak ładnie błyszczącej już po zmroku. A w rzeczywistości trujące wyziewy, giga ciśnienie, temperatura do 400 stopni, znikome światło i surowa, skalista pustka. Piekło... o tak.

Żyję dalej, dzień po dniu.
6755
<
#48 | Yorik dnia 21.01.2020 02:08

Cytat

W sumie mógłbym teraz sobie przypominać i dawać przykłady, że jednak czymś się wymienialiśmy z tych naszych światów i była intymność i było tego nawet dużo i było to fajne. Zaraz pojawia się jednak kontr -myśl na - ile to było moje, kolorowe widzenie świata.

To na ogół jest wolny proces. Każde poszło w swoją stronę. Gdyby to było skokowo, było by zauważone. To tak jak z wolno podgrzewaną żabą, nie zauważy kiedy będzie na stole;
Ciężko zmienić swoje przekonania, zwłaszcza zakorzenione w Ego, bronią się do końca na każdym etapie.
Ktoś się śmiał, że jak facet zastanie żonę z innym w łóżku i jak jest opanowana, to uwierzy, że to był tylko callanetics lub ogrzać się trzeba było, bo lepszych samców w okolicy nie ma i nie będzie Uśmiech;
No może Brad Pitt, ale by jej nie chciał, a jeśli nawet, to można by się kumplom chwalić, kto żonę przeleciał i kogo ostatecznie wybrała Uśmiech

Cytat

Chyba kończy mi się etap niedowierzania, a zaczyna czas ,,opanowanego wkurwu". Nie wiem co będzie następne i nie wiem, czy to dobrze.

http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...post_76632
to też, ostatnia strona:
http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...post_76607

Cytat

trujące wyziewy, giga ciśnienie, temperatura do 400 stopni, znikome światło i surowa, skalista pustka. Piekło... o tak.

No i tak właśnie wygląda uszkodzona Wenus po Venerze :niemoc
Uważaj na Marsa Z przymrużeniem oka
14853
<
#49 | Ladaco dnia 07.02.2020 03:42
Przechodzenie przez zmianę:
1. Zaprzeczenie
2. Opór
3. Eksperymentowanie
4. Zaangażowanie
Przy przechodzeniu między fazami skaczesz np. miedzy 2 a 3. Raz tu raz tam, aż w końcu zostajesz na 3 i z żadka wracasz do 2 a potem wcale.

Pomagam jak mogę.Szeroki uśmiech:tak_trzymaj

Komentarz doklejony:
ech zobaczyłem, że masz podobny materiał w linku.
To w takim raie polecam TO:wykrzyknik
https://tiny.pl/t6mz1
tylko ostrożnie. Wnioski mogą dać zdrowo w kość każdemu facetowi. :szoook
Lektura obowiązkowa dla młodych mężczyzn.:brawo
14857
<
#50 | WG dnia 20.02.2020 14:32
Miesiąc po wyprowadzce żony. Poradźcie proszę, czy dobrze teraz postępuję. Ale najpierw co u mnie.

Pierwszy tydzień samemu w domu, to jakieś piekło. Wpadłem w jakieś lęki, obsesyjne myśli o żonie, po filmie w kinie (bo chciałem zrobić coś dla siebie) wpadłem w histerię. Piosenki z radia to żałość i płacz. Pojawiły się u mnie realne myśli samobójcze. Dusiły mnie wyrzuty sumienia, że to ja zainicjowałem jej wyprowadzkę.

Próbowałem ćwiczyć, robić jakieś remonty w domu, cokolwiek. Pomagało na krótką metę. Poszedłem w końcu do psychiatry i dostałem antydepresant. Podziałało. Nie skasował mi smutku, ale wyłączył żałość i myśli samobójcze. Czuję się lepiej.

Zacząłem stosować coś na kształt metody 34 kroków. Z żoną widzę się co najmniej 3 razy w tygodniu, przy okazji moich kontaktów z córką. Nie ukrywam, że przed każdym spotkaniem czuję napięcie.

Z początku nawet na żonę nie patrzyłem. Potem zaczęliśmy gadać, przy okazji tych widzeń o dziecku. Potem o pierdołach, co tam słychać itd. Maksymalnie tak godzinę gadamy. Czasem jakiś spacer. Nie poruszam tematu nas. Nie wychylam się. Ona też nie. Nie pytam o jej romans. Jest spokojnie, ale takie jakby wyczekiwanie, kto pierwszy pęknie.

Problem w tym, że jak się robi miło, serdecznie, to jakaś część mnie mówi mi - ,,W.G. ty głupku, nie rób tak, bo zaraz sobie film nakręcisz, że jesteście znów parą i będziesz cierpiał".

Żona żali mi się jaka to jest wykończona psychicznie opieką nad dzieckiem w najmowanym mieszkaniu. Mam dylematy, czy np. pomagać jej więcej, jako dobry ojciec, czy być wyrachowany, bo to są konsekwencje jej decyzji. Suma sumarum wychodzi z mojej strony jakieś pośrednie działanie.

Kiedyś przyszedłem do dziecka, ona z mega spuchniętą twarzą, jak to określiła - ,,Płakałam wczoraj nad swoim życiem,... przyjdzie taki czas, że usiądziemy i pogadamy". Nie dałem się wciągnąć w tę gadkę. Może to mało chrześcijańskie, ale pomyślałem ,,Dobrze ci tak silna niezależna kobieto".

Co do jej gacha. Złamałem zasadę 34 kroków, bo też chciałem wiedzieć na czym stoję. Ale czy wiem? Okazało się, że ta relacja ma formę typowo satelicką. Żona oddaliła się od niefajnej, ale stabilnej i bezpiecznej ziemi. Jest teraz w kosmosie, duszno jej. Nadal wzdycha do księżyca, ale jest teraz w kompletnym rozkroku rozdarciu. Przestrzeń kosmiczna ją dusi. Nie wie co ma zrobić, ryczy jest rozbita i wie, że księżycowi może się skończyć cierpliwość. Księżyc też jest w korkociągu. Chce się wycofać, żeby sobie wróciła na ziemię, potem pierdoli, że będzie czekał, aż ona się zdecyduje gdzie chce być. Niech tak się duszą.

Na razie nie chcę podejmować żadnych kroków, poza spokojnym podejściem do sprawy. Czekam na rozwój wypadków. Skupiam się na córce, której mi bardzo brakuje. Bardzo bardzo wolno wracam do tego co lubię - czytanie książek.

Co o tym myślicie?
14039
<
#51 | Romanos dnia 20.02.2020 15:44
Odniosę sie tylko do ewentualnego zwiększenia Twojego zaangażowania w opikę nad dzieckiem...
KORZYSTAJ Z TEGO
Przecież tak naprawdę bedziesz to robił dla dziecka i dla relacji z dzieckiem. A i Tobie to pomoże, bo siłą rzeczy będziesz musiał odsuwać od siebie "głupie myśli".
14900
<
#52 | jakitaki dnia 20.02.2020 18:33
Trzymanie was w separacji, tylko buduje jej ego, bo ona to roszczeniowa, histeryczna ksiezniczka, Was, jako pary, nie ma, ale separacja sprawia ze ty to plan b, zaplecze, moim zdanie zburzenie tego, pozew rozwodowy z jej winy, sprawa o opieke naprzemienna nad dzieckiem da jej posmakowac prawdziwego zycia, niech idzie do kochanka, ale bez dziecka, po co dziecka krzywda
14857
<
#53 | WG dnia 21.02.2020 13:00

Cytat

Trzymanie was w separacji, tylko buduje jej ego


Może tak być i myślę, że bardzo chciałaby się teraz kreować na taką szczęśliwą na nowej drodze.

Niemniej, trochę przeczy temu jej płakanie nad swoim życiem, jak to określiła i jak to powyżej opisałem. Nie żaliłaby mi się jak ją wykańcza psychicznie opieka nad dzieckiem.
14900
<
#54 | jakitaki dnia 21.02.2020 14:54
jej beki to pochodna tego ze sie wszystko wydalo, jak dla mnie ona to osoba mocno powichrowana moralnie, systematycznie co 5 lat, przynajmniej ty co 5 lat ich odkrywasz, pojawia sie kolejny boczniak, o ile na pierwszego ona jeszcze przezornie poluje daleko od domu, o tyle kolejnego trzyma prawie za progiem, a ty bedziesz tresowany jej placzami, wzdychaniami, o ile nie zmienisz swojego podejscia do sprawy, po tym co ona zrobila to ona ma walczyc I sie starac, to ona ma posypywac glowe piaskiem I blagac o wybaczenie, ty dajesz jej kopie pozwu rozwodowego z jej winy (zeby nie liczyla na alimenty na siebie po rozwodzie) dajesz jej plan opieki naprzemiennej nad dzieckiem ( to daje jej zero alimentow po rozwodzie)
6755
<
#55 | Yorik dnia 23.02.2020 07:54

Cytat

Niemniej, trochę przeczy temu jej płakanie nad swoim życiem, jak to określiła i jak to powyżej opisałem. Nie żaliłaby mi się jak ją wykańcza psychicznie opieka nad dzieckiem.

wyobrażenia kontra rzeczywistość, problem w tym, że jak się powiedziało a, trzeba powiedzieć b, a cofnięcie się jest nie bardzo możliwe, bo to klęska
14857
<
#56 | WG dnia 24.02.2020 13:48

Cytat

Niemniej, trochę przeczy temu jej płakanie nad swoim życiem, jak to określiła i jak to powyżej opisałem. Nie żaliłaby mi się jak ją wykańcza psychicznie opieka nad dzieckiem.

wyobrażenia kontra rzeczywistość, problem w tym, że jak się powiedziało a, trzeba powiedzieć b, a cofnięcie się jest nie bardzo możliwe, bo to klęska


Możesz to rozwinąć Yorick, bo ostatnio straciłem dużo punktów z domyślności?

Czy mam to rozumieć tak, że twoim zdaniem ona inaczej tą separację sobie wyobrażała i nie umie, nie chce podejmować dalszych decyzji, a z drugiej strony, jak by miała powrócić, to uzna sama przed sobą, że to klęska, że poniosła jakąś porażkę? Tak to rozumiesz?
6755
<
#57 | Yorik dnia 24.02.2020 15:35
Cześć tak ma, że stanie w rozkroku bo wyobraźni nie było a szybciej dociera szara rzeczywistość, bo uczucie nie było aż tak silne by to stłumić.
14019
<
#58 | amor dnia 24.02.2020 16:40
WG

Cytat

Problem w tym, że jak się robi miło, serdecznie, to jakaś część mnie mówi mi - ,,W.G. ty głupku, nie rób tak, bo zaraz sobie film nakręcisz, że jesteście znów parą i będziesz cierpiał".

co stałoby się złego, gdybyś tak zwyczajnie korzystał w pełni z miłych i przyjemnych chwil, bez tego nakręcania się?
14857
<
#59 | WG dnia 24.02.2020 22:51

Cytat

amor dnia luty 24 2020 14:40:35
WG
Problem w tym, że jak się robi miło, serdecznie, to jakaś część mnie mówi mi - ,,W.G. ty głupku, nie rób tak, bo zaraz sobie film nakręcisz, że jesteście znów parą i będziesz cierpiał".

co stałoby się złego, gdybyś tak zwyczajnie korzystał w pełni z miłych i przyjemnych chwil, bez tego nakręcania się?


Amor, to dość złożona kwestia. Za mało upłynęło czasu i za bardzo tkwię w tym związku, nadto za dużo jeszcze we mnie emocji, żeby traktować neutralnie miłe chwile między nami.

Obawiam się, że jakaś część mnie traktuje te miłe chwile interesownie, z jakąś nadzieją. Myślę wtedy, - jeśli uśpiłem u niej dziecko jak była na tańcach, potem ona zrobiła mi kolację i pokazywała filmiki z zajęć, to byliśmy chwilowo jak normalna rodzina. Albo jak leżeliśmy chwilę przytuleni razem w łóżku, gdy ona karmiła dziecko.

Nie wiem czy nie robię sobie krzywdy, czy czegoś sobie nie wyobrażam. Nie wiem, czy nie powinienem po prostu wymieniać kilka prostych uwag o dziecku i tyle i powiedzieć - ,,Nie dziękuję", gdy proponuje kolację, albo, jak chce pokazać filmiki z zajęć tanecznych.

Cóż, stało się co się stało, ale zawsze będziemy rodzicami dziecka.
14019
<
#60 | amor dnia 25.02.2020 15:08

Cytat

Nie wiem czy nie robię sobie krzywdy, czy czegoś sobie nie wyobrażam.

No robisz, tylko po co? Co Ci to daje? Co chcesz osiągnąć przez takie działanie?
Czemu nie chcesz przyjąć tej całej sytuacji i tych fajnych chwil, takimi jakie są?
Co by musiało się stać, abyś w tej obecnej sytuacji mógł odzyskać spokój wewnętrzny? Jak mógłbyś mądrze wykorzystać, to wchodzenie w marzenia, dla siebie i polepszenia tej Twojej sytuacji?
14857
<
#61 | WG dnia 26.02.2020 22:15
amor

Cytat

Co by musiało się stać, abyś w tej obecnej sytuacji mógł odzyskać spokój wewnętrzny? Jak mógłbyś mądrze wykorzystać, to wchodzenie w marzenia, dla siebie i polepszenia tej Twojej sytuacji?


Musiałbym przestać ciągle o tym myśleć i pozbyć się tego napięcia i dysforii. Na razie antydepresant wyłączył pewne przykre objawy mojego stanu ale nie wszystkie.

Choć w sumie dzisiejszy dzień był dobry. Dużo aktywnej pracy, połączonej z podróżą (lepiej się z tym czuję ostatnio niż ze statycznym pisaniem). Nadto, delikatne podbudowanie ego, po kolejnych płaczach żony, że ją wykańcza dziecko (niechrześcijańskie takie myślenie, ale cóż...).

Oczywiście pomagam jak mogę. Nawet usłyszałem dziś, że może to ja powinienem przejąć opiekę, skoro bezproblemowo karmię i usypiam jak tam czasem wpadam.

Komentarz doklejony:
Chciałbym bardzo szczerze wszystkim podziękować za wsparcie.

Schowałem dumę i nienawiść do kieszeni. Czekałem, łudziłem się. Miałem naiwną nadzieję.

A żona? - ,,Rozważam mój powrót, ale nie wyobrażam sobie seksu z tobą i nie byłoby głębokiego uczucia. Ten facet? Pozostałby moim znajomym." (czyli kurwa kim?). Przerwałem tę rozmowę, rzucając, że pierwszy warunek to zerwanie z nim kontaktów.

Czekałem nadal. Nie wiem na co. Na jej rzekome pokajanie się? Wczoraj powiedziała, po raz kolejny,że nie zerwie z nim kontaktu i chce rozwodu. Po raz pierwszy od stycznia wyrzygałem jej wszystko. Nazbierało mi się. Mimo to zaproponowała swoją winę przy rozwodzie i,że zrzeknie się domu bez spłat. Oby.

Nie chcę się rozwodzić. Nie chcę. Kocham ją, na swój sposób. Ale kurwa dość. Wysłałem dziś pozew o rozwód. Nie dała mi wyboru. To kwestia dokonania pogrzebu naszego małżeństwa, które ona zabiła a trup cuchnie. Uważam, że zrobiłem wszystko żeby to uratować. Dalsze czekanie, to czekanie chyba tylko na jej ciążę.

Jeszcze raz dzięki. Bardzo mi pomogliście.
10294
<
#62 | GruppenWolf dnia 06.05.2020 12:20
Myślę że niewielu znalazło ten doklejony komentarz - w aktywnych tematach łatwiej wątek znaleźć .

Cytat

Rozważam mój powrót, ale nie wyobrażam sobie seksu z tobą i nie byłoby głębokiego uczucia. Ten facet? Pozostałby moim znajomym


Dla mnie szok - choć przypominam sobie parę lat temu ktoś pisał że przyłapana na zdradzie żona , chciała wrócić pod warunkiem że dwa wieczory w tygodniu i dwie noce w miesiącu będzie spędzać z kochankiem.
14759
<
#63 | Radocha dnia 06.05.2020 17:37
Zwyczajnie idzie się upić jakimś parszywym trunkiem, tak by sie upodlić.
Gdzie rozumu u takich ludzi?
Mało tego jeszcze wielkie zaskoczenie na widok wystawionych waliz.
Brak zrozumienia chęci do rozmów , wielkie zdziwienie, że nie każdy jest amatorem trójkątów, szczególnie o ile dotyczą tej samej płci co boczniak (kochanka)
Stawianie warunków przez zdrajcę to jest szczyt hipokryzji i chyba ograniczenie umysłowe w opcji z rozdmuchanym własnym ego do potęgi.
Posągowo piękne często mają tyle rozumu co właśnie posąg
14926
<
#64 | obserwator dnia 06.05.2020 18:01

Cytat

Dla mnie szok - choć przypominam sobie parę lat temu ktoś pisał że przyłapana na zdradzie żona , chciała wrócić pod warunkiem że dwa wieczory w tygodniu i dwie noce w miesiącu będzie spędzać z kochankiem.


To faktycznie gruba propozycja...no ale takie dziwne czasy nastały,że ludziom całkiem już palma do głowy wali. Czyli partner,mąż byłby od zarabiania i ciepła ogniska domowego ( czyli tyranie i zapewnianie bytu ) ,no a kochać jako odskocznia ,motyle i co tam jeszcze. Taka to by dopiero miała w życiu dobrze i byłaby życiowo spełniona ,dowartościowana. Mężowi da najwyżej po bzykać czasem na odczepnego, postęka mu w łóżku udając miłość.
Potem byśmy wprowadzili nowelizacje umowy Rogaczowej na wypadek tego gdyby kochanek zrobił jej dziecko? Szeroki uśmiechSzeroki uśmiechSzeroki uśmiech

Co do autora tej historii zdrady dobrze ,że poszedł po rozum do głowy i dał sobie spokój z tą kobietą.Bo ja też w sumie nie mógłbym tak żyć w półśrodkach w stylu będęz tobą ale nici z seksu ,większego uczucia czy zerwania kontaktu z kochasiem. :sos:kapitulacja:kapitulacja
14759
<
#65 | Radocha dnia 16.05.2020 13:54
ciekawe jak ta kobieta skończy w sensie radzenie sobie w życiu, często bywa, że w codziennym życiu, kochanek z księcia na białym koniu przeistacza się w zwykłego całkiem przeciętnego śmiertelnika, co za tym idzie wyobraźnie już nie daje pożywki intelektowi i motylki czy to w brzuchy czy w innym miejscy zanikają, ba bywa i tak, że pani ma tylko i wyłącznie atrakcyjną powierzchniowość i traci przy bliższym poznaniu, kiedy to trzeba posiłek przygotować, pranie wstawić, ewentualnie pochylić się nad obowiązkiem, nad którym w poprzednim związku pochylał się partner ...
Zdrajcy nie kumają, że są młodsze ładniejsze - młodsi bardziej przystojni lepiej sytuowani ...
Na koniec jeszcze kwestia zaufania zdrajcy
Raz zdradził/a dlaczego nie zdradzi drugi czy trzeci?
Znam taki związek, zdrajczyni bardzo często skarży się swoim koleżankom, że nowy partner bardzo skrupulatnie ją kontroluje, hasło na telefon komp nie do pomyślenia impreza tylko wspólna itd itp....
Dlaczego z nim jest? bo nie chce być sama, bo lata lecą i coraz trudniej nie być samemu...
Cóż jak kto sobie pościele tak się wyśpi

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?