Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Obito02:33:00
# poczciwy02:59:43
bardzo smutny03:12:11
Roszpunka1904:01:55
mrdear05:14:40

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

42 lata razem, kogoś to obchodzi?Drukuj

Zdradzona przez mężaUmarł mój świat, umarł mój mąż, umarłam ja. No nie, mój mąż żyje, to tylko ja umarłam, bo dowiedziałam się, że mnie zdradza chyba od dwóch lat. Oboje mamy po 61 lat, od 42 lat razem. On - ambitny przedsiębiorca z sukcesami. Firma zawsze ważniejsza ode mnie. Dorobił się. Stać go na luksusowe życie. Ja - skromny nauczyciel akademicki w państwowej uczelni. Z luksusowego życia korzystam w stopniu umiarkowanym, bo nie odbiło mi tylko dlatego, że mój mąż jest bogatym "Panem Prezesem". A pan prezes jest troskliwy i opiekuńczy, może nawet nadopiekuńczy. 13 lat temu zachorowałam na raka. To była "tylko" operacja bez chemioterapii. Ale usunięcie macicy z przydatkami oznaczało natychmiastowe i gwałtowne klimakterium w wieku 48 lat. I poczucie że jestem wykastrowaną kobietą. Seks po tej operacji? Zawsze z bólem, mniejszym lub większym. Mimo wszystko jeszcze przez 3 lata próbowałam. Później poddałam się, po prostu fizycznie nie dawałam już rady. Pan prezes juz nie był tak troskliwy i opiekuńczy. Powiedziałam mu, że jeśli w wieku 51 lat seks jest dla niego nadal bardzo ważny, to powinniśmy się rozstać. Ale on tego nie chciał. Bo jestem dla niego mimo wszystko nadal ważna i chce się ze mną zestarzeć. Było różnie, jego frustracje bo brak seksu, moje frustracje, bo nie czułam się 100% kobietą. Kiedy było już naprawdę słabo między nami, znalazłam przestrzeń do wspólnego funkcjonowania, powrót do czegoś co było kiedyś jego pasją, moją nie za bardzo. No ale trudno, czego się nie robi dla ratowania związku. Z czasem nawet ja znalazłam w tej pasji spore zadowolenie. Znowu zaczęło być lepiej między nami.... I żyli długo i i szczęśliwie? No nie, bo w grudniu 2016 po raz drugi zachorowałam na raka. Tym razem operacja, wyniszczająca chemia, radioterapia. A przez cały 2017 rok mój mąż przy mnie, znowu bardzo opiekuńczy, troskliwy, robi mi zastrzyki w domu, wozi na chemię, siedzi ze mną godzinami pod gabinetem lekarza i nawet powiedział że mnie kocha. No coś takiego. Ja kończę terapię i dostaję na uczelni urlop zdrowotny, jestem bardzo osłabiona, ale szczęśliwa, że dałam radę. A mój mąż za dwa czy trzy miesiące zaczyna się spotykać z kobietą. Kobietą 17 lat od niego młodszą. Ja nic o tym nie wiem, jestem szczęśliwa, że żyję, że mam tak dobrego męża. Jest naprawdę dobrze. Dwoje wspólnie starzejących się ludzi. Mnie po tych dwóch cholernych rakach psychicznie i fizycznie przybyło chyba z 10-15 lat, ale widzę, że on też się starzeję, coraz więcej zapomina. 3 dni temu zapomniał, że zostawił telefon w łazience, z SMS-ami na wierzchu, bo jeszcze nie zdążyły sie wygasić, a ja akurat tam weszłam. No to sobie poczytałam. Całą wymianę słodkich, czułych słów do niej. Główka ją akurat bolała, to się martwił, bo on jest bardzo troskliwy i opiekuńczy. [b]Kochani, pomóżcie! Co może zrobić taka starsza pani jak ja, żeby nie zwariować. Bo to, że umarł mój dotychczasowy świat jest pewne. [/b]Przez 3 dni i 3 noce czytałam wpisy na tym forum, dopiero dziś mogę na tyle ogarnąć ten chaos w głowie, żeby to napisać.
4452
<
#1 | dirty dnia 22.07.2019 11:43
Twój wiek nie ma żadnego znaczenia w momencie zdrady wszyscy przeżywamy to rozbicie dotychczasowego świata, może banki w która wierzyliśmy bo przecież ktoś nas przekonywał, ze mamy prawo w nią wierzyć.
Pare dni temu słuchałem na you tubie wywiadu z Saramonowicz, gdy opowiadał o aspektach trwałości związku istotniejszych niż wierność fizyczna ( przyznam trawie ten wywiad i polemizuje mocno z pewnymi aspektami - może tezy postawione w nim są zbyt realistyczne, a we mnie drzemie nuta marzyciela) dlaczego o nim pisze ?
Ból zdrady który przezywasz jest realny, prawdziwy i jest rozbiciem Twojego świata. Jednak czytając całość nie umiem wrzucić Twojego męża do szuflady pod tytułem pobawił się chłop.
W świecie idealizmow jasne powinien być wierny oddany ... ale może on jest wierny i oddany, troszczy się o Ciebie, dba, jest obok, nie odszedł choć dałaś mu taka możliwość gdy skończyła się Wasza seksualność, która jest jednym z kilku najważniejszych spoiw związku .
Rozumiem Twój ból po zdradzie bo sam go trawie - ale
moze ten aspekt zdrady fizycznej tym razem ma jakieś wytłumaczenie, nie można go włożyć w rozdział klasycznych zdrad jak większości na tym forum. Zabrakło rozmowy (może tego nie piszesz ) jak mężczyzna w wieku ok. 55 lat ma przestać odczuwać i jak ma realizować obecnie swoją seksualność. Ten temat niestety trochę (podkreślam być może bo nie wspominasz o rozmowach na ten temat) jeśli został pozostawiony sam sobie w takiej formie zakładał duży idealizm. Oczywiście aspekt zdrowotny zakłada ocenę, wynikająca z naszej kultury i postrzegania świata konieczność poświęcenia człowieka, jednak realność jest nieubłagana - sfera seksualna szuka swojego ujścia i to gdyby nie kwestia choroby zapewne zostało by przez wielu napisane mocno (przecież co jakiś czas czytamy wpisy, gdy między małżonkami kończy/ jest przerwa w seksualności i po jakimś czasie ktoś realizuje się gdzieś indziej - dramat jest oczywisty ale i przyczyna niestety dość powszednia).
Domyślam się, ze takie dylematy w ocenie masz w głowie... dziele się nimi bo w tym bólu to jedyne uzasadnienie bardzo realne ale jedyne, w którym próbuje przekierować Twoje postrzeganie męża i tego co Was łączy. Nie jest to idealna relacja (jeśli takie są) jednak masz go obok siebie, jest wsparciem, opiekuje się, są dobre chwile ... - tak stworzył alternatywny świat czy to ucieczka i odreagowanie stresu związanego z Twoja choroba, realizacja popędu - tego możesz dowiedzieć się wyłącznie od niego ale on nadal jest obok nadal jako wsparcie - czy to nie realizacja miłości (tak mało idealnej połamanej lekko egoistycznej ale jednak - nikt z nas nie wie jak byśmy trwali w takiej sytuacji możemy wyłącznie zakładać jacy chcielibyśmy być).
Umarło tylko Twoje idealistyczne wyobrażenie ... rozmawiajcie zrozumienie pewnych mechanizmów da ukojenie choć ból pozostaje ale nie będzie tak szarpał.
13728
<
#2 | poczciwy dnia 22.07.2019 11:54
Tora,
Życie bardzo Cię doświadczyło, jesteś jednak bardzo silna kobietą.
Zapewniam Cię, że sobie świetnie poradzisz a Twój wiek nie ma najmniejszego znaczenia.
Każdy ma prawo do szczęścia niezależnie od metryki.
Twój przykład dobitnie potwierdza regułę, że pieniądze nie dają szczęścia.
Wydaje Ci się w tej chwili, że straciłaś coś co jest najcenniejsze w życiu, a może spróbuj przez chwilę pomyśleć inaczej...że może te wszystkie przykre doświadczenia życiowe jakich doznałaś właśnie zdarzyły się po to abyś odkryła siebie na nowo, abyś doceniła jeszcze bardziej takie wartości, których nie da się w żaden sposób sfinansować. Zdrowie, niezależność, poczucie humoru, uczciwość, poczucie własnej wartości, rozwój osobisty - na to wszystko masz wpływ. I na tym powinnaś się aktualnie skupić.
Wygląda na to, że problemy, które się u Was zadziały obydwojga Was przerosły.
Jakie działania podjęłaś po ujawnieniu? Rozmawiałaś z mężem o tym? Jaka był jego reakcja? Czego w tej sytuacji najbardziej potrzebujesz? Czy bierzesz pod uwagę możliwość ratowania tej relacji? Czy bierzesz pod uwagę rozstanie? Na te wszystkie pytania odpowiedz sobie sama a i możesz nam napisać aby komentujący mieli pełen obraz i więcej danych na ten temat.
14735
<
#3 | Tora dnia 22.07.2019 13:44
Poczciwy, dzięki za komentarz.
Z wartości, które wymieniasz baaardzo doceniam zdrowie (no żesz, kurde jak zwalczyłam dwa raczyska to chyba wiem co mówię), poczucie humoru (może mi jeszcze wróci), doceniam też rozwój osobisty (bo doktorat zrobiłam w wieku 50 lat, po pierwszym raku właśnie), ale poczucie własnej wartości i niezależność - to uuuuu cieniutko z tym u mnie. A to że pieniądze szczęścia nie dają tłumaczyłam mojemu mężowi przez całe nasze wspólne życie. Nie słuchał. On uważa, że właśnie dają. Zastanawiam się nawet, czy ta znajomość z kobietą o 17 lat młodszą nie jest za jego pieniądze. O to, że jego sfera seksualności znajduje ujście w kontaktach za pieniądze (mówiąc oględnie) podejrzewałam już nie raz. Ale w tych SMS-ach pisał, że ją kocha. W prostytutce się zakochał? No to popęd czy uczucie?
Przyznał, że spotyka się z nią od 1,5 roku i chodzi przede wszystkim o seks, ale też rozmowy, wspieranie się. Jak kobiecina miała stłuczkę, to wyszedł z firmy i pojechał, żeby jej pomóc w tej jakże trudnej dla niej sytuacji. Opiekuńczy przecież jest.
13728
<
#4 | poczciwy dnia 22.07.2019 14:24

Cytat

ale poczucie własnej wartości i niezależność - to uuuuu cieniutko z tym u mnie

Zobacz, już zatem odpowiedziałaś sobie sama na pytanie na czym powinnaś się właśnie teraz głównie skupić.
Nie oglądaj się w tym momencie w ogóle na męża, skup się tylko i wyłącznie na sobie, zadbaj o siebie, o swoje samopoczucie i to nieszczęsne poczucie własnej wartości, które odgrywa kluczową rolę.

Cytat

No to popęd czy uczucie?

Te dwie rzeczy zazwyczaj występują razem, zwłaszcza w początkowej fazie znajomości (specjaliści twierdzą, że ok 2 lat).
Nie można mówić w tym czasie o żadnym prawdziwym uczuciu a raczej o fascynacji. Uczucie miłości jest postawą. Całkowicie świadomą. Czy fascynacja kimś, amok bo tak określamy te wszystkie reakcje biochemiczne, które zachodzą w organizmie człowieka w fazie zauroczenia/zakochania mogą być świadome? Oczywiście, że nie. To czas, w którym nie ma miejsca na rozsądek i świadomy wybór, a główną rolę gra idealizacja, złudzenia myślenie życzeniowe.
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe, tym bardziej powinnaś skupić się tylko na sobie. Jego do niczego nie zmusisz. Pozwól mu popełnić błąd. Pozwól na to aby zderzył się boleśnie z rzeczywistością gdy spadną różowe okulary. Nie mam wątpliwości, że taki czas nadejdzie, tyle tylko, że Ty wówczas powinnaś być dwa kroki przed nim, pytanie tylko czy Ty jeszcze będziesz chciała aby on usiłował Cię dogonić, a drugie to czy będzie w stanie. To są jednak pytania nie na dziś a na przyszłość. Teraz pomyśl o tym co tu i teraz jest dla Ciebie najważniejsze w danej sytuacji i jak możesz to osiągnąć.
Na jego wybory nie masz żadnego wpływu, ale na swoje jak najbardziej.
Ustal priorytety i dąż do ich realizacji, choć mam wrażenie, że Ty już to wiesz.
14735
<
#5 | Tora dnia 22.07.2019 14:45
No właśnie zupełnie nie wiem, co jest dla mnie priorytetem. Nie wiem jak miałabym budować poczucie własnej wartości, w tej akurat sytuacji. Sytuacji kobiety, która rozpadła się na tysiąc kawałków, bo mąż ją zdradza. W czym miałabym tę moją wartość dostrzec? Na początku września mamy zarezerwowany wyjazd za granicę wspólnie z grupą naszych znajomych. Trzeba w przyszłym tygodniu wpłacić całą sumę, a ja nawet nie umiem zdecydować, czy zrezygnować z tego wyjazdu, czy pojechać ale bez niego, czy może jednak z nim, tak jak było zaplanowane. Nawet takiej decyzji nie jestem w stanie w podjąć.
14451
<
#6 | mietek dnia 22.07.2019 15:18
Zastanawiam sie, masz to co masz na wlasne zyczenie, bo sama kilka lat temu tak a nie inaczej stawiasz sprawe waszego seksu, on jest facetem, ma swoje lata, opiekuje sie toba jak moze, ale nie pozwala na dobrowolna kastracje, ja rozumiem ze ciebie po operacji to bolalo, ale to nie jest sytuacja na zawsze, bo sa lekarze specjalisci I mozna dojsc dlaczego I co boli, rozumiem dla ciebie bylo wygodniej, nie nici z seksu bo boli, bo ja nie chce, twoj facet latami godzi sie na bycie wykastrowanym, ale widocznie poped u niego silniejszy
14735
<
#7 | Tora dnia 22.07.2019 15:47
Mietek, no dzięki za trafną diagnozę.
13728
<
#8 | poczciwy dnia 22.07.2019 15:50

Cytat

No właśnie zupełnie nie wiem, co jest dla mnie priorytetem. Nie wiem jak miałabym budować poczucie własnej wartości, w tej akurat sytuacji. Sytuacji kobiety, która rozpadła się na tysiąc kawałków, bo mąż ją zdradza.

Nie od razu Rzym zbudowano. Małymi krokami do przodu.
Myślę, że na teraz najważniejsze jest osiągnięcie spokoju na tyle na ile jest to możliwe w tej konkretnej sytuacji.
Zdrada dotknęła każdego z nas na tym portalu. Jedni poradzili sobie lepiej i szybciej inni gorzej lub potrzebowali więcej czasu tudzież innych bodźców do pracy nad sobą.
Sama spójrz na swoje dotychczasowe życie, które Cię nie oszczędzało.
Mimo kłód, które życie Ci rzucało pod nogi potrafiłaś wyjść z tych beznadziejnych sytuacji obronną ręką, niejeden by się poddał. Ty nie. Masz w sobie ogromne pokłady siły i chęci, tylko musisz je odnaleźć.
Pierwszym krokiem zawsze jest inwentaryzacja własnych przekonań, zachowań, wyborów.
Kluczowym jest również przyjrzenie się bliżej własnym emocjom, nazwanie ich i nauka kontroli nad nimi.

Cytat

W czym miałabym tę moją wartość dostrzec?

Spróbuj stanąć z boku i w sposób obiektywny spojrzeć na siebie.
Wygrałaś walkę z ciężką chorobą, co nie każdemu się udaje a mentalne predyspozycje w tego typu chorobach odgrywają ogromną rolę.
Dalej - w wieku 50 lat "chciało Ci się" zrobić doktorat. Nie osiadłaś na laurach. Nie postanowiłaś żyć jak ofiara losu.
Dziś mimo trudnych emocji, które Cię dotykają po raz kolejny zachowujesz w miarę chłodną głowę (analizując Twoje wpisy), mimo, że niektórych takie emocje potrafią zabić.
Czy naprawdę wszystkie Twoje sukcesy, które osiągnęłaś tylko dzięki własnym wysiłkom jest w stanie jakiś słaby człowiek przyćmić swoją postawą w stosunku do Ciebie?
"Cena jest tym, co płacisz. Wartość jest tym, co otrzymujesz"
Warren Buffett
14451
<
#9 | mietek dnia 22.07.2019 15:54
jestem zdania ze skoro przyrzekamy bycie ze soba ,,na dobre I na zle" to to zobowiazuje, moim zdaniem twoj malzonek zdal celujaco te czesc ,,na zle", tylko u ciebie to ,,na dobre" szwankuje I z tego wasz problem
13728
<
#10 | poczciwy dnia 22.07.2019 16:02
Tora,

To co napisał mietek, niewątpliwie na pewno miało wpływ na sytuację, w której aktualnie się znajdujecie. Dirty w swoim wpisie zwrócił uwagę na to czy rozmawialiście na ten temat czy pozostawiliście go samemu sobie?
14451
<
#11 | mietek dnia 22.07.2019 16:51
Facet jest draniem, przecie zona wyraznie mu wydaje wyrok na bycie jedynie bankomatem, a jemu mimo to dalej seksu sie zachciewa, no skandal, normalnie skandal
4452
<
#12 | dirty dnia 22.07.2019 17:34
W jakimś sensie wszyscy jesteśmy ukształtowani przez filozofię chrześcijaństwa - poświęcenie się poprzez cierpienie. Tyle ze nie jest to postawa naturalna, a już na 100% nie jest łatwa. Ona w naszym wyobrażeniu jest piękna ale gdy mamy zrezygnować z płaszczyzny choćby seksualności na lata może stać się bardzo trudne.
Tora w Twoim wpisie piszesz, ze podejrzewałas ze korzysta z usług prostytutek - ok rozumiem, ze nie pytałaś nie drążyłas cieszyłas się z tego co miałaś ?
Z tęgo, ze macie bliskość jakaś intelektualna, może codzienna bez seksualności.
Tu rani nie tylko seks z kobieta bo to przypuszczałas ale rani relacja ?
Dlatego dopytuje co runęło ? Bo mam wrażenie ze wyłącznie zaklinanie rzeczywistości ? Ze będzie seks może nawet z prostytutkami ale nie będzie relacji ?
Rozumiem zabrakło odwagi i siły Wam obu na ustalenie zasad ?
Tylko czy to zdrada czy wyłącznie dopowiedzenie bardzo brutalne Waszego brakującego dialogu ?

Podkreślam nie moim celem nie jest osąd - bo Wasza sytuacja raczej stawia pytania, raczej nie ma łatwych odpowiedzi.
Pytania maja budować Twoja świadomość, zmuszać do poszukiwań na ile godziłas się na kompromis, na zdrady bądź realizacje cichego układu on na boku bez zobowiązań ? Ma pobudzić do dialogu Was, nie wydaje mi się by podejmowanie emocjonalnych decyzji powodowanych bólem (zrozumiałym) ale bólem, było wskazane na ten etap. Gdybys spojrzała na swoją historie z boku co byś powiedziała sobie ?
Na co liczyłas? Szkoda ze się wydało ? Szkoda ze tego nie ustaliliście lata temu ?
Wiem wszyscy ustalaliśmy na ślubie tylko pozostaje do doświadczenie życiowe, wiedza psychologiczna i to co dzieje się dookoła nas - tyle, ze nigdy nie ma dotknąć nas?!
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 22.07.2019 17:53
Tora na Twoje pytanie w tytule, tak obchodzi i to bardzo. Dobrze ze tu trafiłaś bedzie Ci łatwiej przez to przejść, przez tą mase emocji i zawirowań, nie będe słodzić, że czas, że bedzie dobrze. Przez jakiś czas bedzie źle ale tu dostaniesz dużo wskazówek, czytaj, nawet te, które po których bedziesz czuła źłość.
14735
<
#14 | Tora dnia 22.07.2019 19:09
Dirty, wydaje mi się, że masz rację. To nie seks a relacja z inną kobietą mnie bardzo zraniła, albo raczej bardzo upokorzyła. To, że pisze, że ją kocha, a jest ze mną. Przecież te kilka lat temu uczciwie powiedziałam, że jeśli chce ułożyć sobie życie z kimś, kto da mu więcej niż mogę dać ja, to powinniśmy się rozstać. Uwierzyłam wtedy w jego tekst o wspólnym starzeniu się. Później mniej lub bardziej świadomie godziłam się na na jego ciche układy na boku. Nie śledziłam, nie kontrolowałam, raczej się domyślałam niż o tym wiedziałam.
Co bym powiedziała patrząc na to z boku? Może szkoda, że łyknęłam ten tekst o wspólnej starości i zbudowałam taki idealny obraz mojego męża, szkoda, że uwierzyłam, że on mnie kocha, taką jaka jestem, czyli jednak wybrakowaną.
14451
<
#15 | mietek dnia 22.07.2019 19:28
chyba ty jednak totalnie nie rozumiesz swojego meza, te wszystkie lata jego staran I pomocy dla ciebie to wynik jego uczucia do ciebie, a to ze jednak znalaz sobie obok kogos kto go odbiera w 100% takim jaki on jest to tylko twoja zasluga, bo to ty go swoimi gierkami w sypialni ustawiasz w roli ,,wybrakowanego", moim zdaniem on chce sie z toba zestarzec, bo lacza was wspolne lata, jego rownolegla relacja wynika z tego ze nie chce zostac sproawadzony tylko do roli bankomatu, sorry ale to twoja akcja tworzy takie reakcje
14019
<
#16 | amor dnia 22.07.2019 19:34

Cytat

O to, że jego sfera seksualności znajduje ujście w kontaktach za pieniądze (mówiąc oględnie) podejrzewałam już nie raz.

powtórze pytanie za Dirtym, od jak dawna podejrzewałaś?

Cytat

Powiedziałam mu, że jeśli w wieku 51 lat seks jest dla niego nadal bardzo ważny, to powinniśmy się rozstać.

czyli krótko rzecz biorąc dałaś mu prosty komunikat : jeśli Twoje potrzeby są dla Ciebie istotniejsze niż moje, to powinniśmy się rozstać;
jest mnóstwo sposobów na rozwiązanie takiego problemu, bez utraty tego co najistotniejsze w relacji;
co tak naprawdę stało za tym, że postanowiłaś go od siebie odsunąć?

Cytat

Było różnie, jego frustracje bo brak seksu, moje frustracje, bo nie czułam się 100% kobietą.

sorry, ale aż mnie to uderzyło; dlaczego kobiecość spłycasz do posiadania narządów rodnych? czemu sobie to robisz?

Cytat

ale poczucie własnej wartości i niezależność - to uuuuu cieniutko z tym u mnie

w sumie nie jest to dziwne, skoro wartość człowieka spłycasz do rzeczy zewnętrznych;

nie ma poczucia własnej wartości żadna z osób, która nie ogarnia jej podstaw;
a podstawami poczucia własnej wartości, jest w pierwszej kolejności świadomość bezwarunkowej wartości, jaką posiada życie ludzkie i miłość;
miłość jaką otaczamy samych siebie;

bez tych dwóch fundamentów poczucie własnej wartości jest protezą, mniej lub bardziej udaną;

to dopiero na fundamencie poczucia rdzennego ja (niezależnego od rzeczy zewnętrznych) i miłości, możesz wybudować zdrowy fundament wzrastania, z którego dopiero wtedy wyrośnie i rozwinie się Twoje poczucie własnej wartości;

bez podstaw jakimi jest świadomość istoty tym czym jesteśmy i obdarzania miłością samego siebie, jakikolwiek wzrost wywołuje jedynie frustracje; właśnie takie z jakim teraz się borykasz, bo doktorat, bo pokonanie chorób, bo mąż prezes, troskliwy i opiekuńczy, bo narządy rodne itd, itp...., czyli same zewnętrzne

wiesz w ogóle co stanowi Twoją istotną i pierwotną wartość? i wartość każdego innego człowieka? czy to głupszego, czy mniej zdolnego, czy okaleczonego, czy mającego mniej szczęścia w życiu, zasobów, czy nawet możliwości rozwoju?
14451
<
#17 | mietek dnia 22.07.2019 19:35
sama twierdzisz ze operacja byla kilkanascie lat temu, sorry ale nie wierze ze dalej cie tam boli I nie ma mowy o seksie, nie chcesz seksu bo tak ci wygodnie I w nosie masz co o tym sadzi twoj maz, on nie chce abys mu urodzila dzieci, bo to niemoziliwe, chce kobiety, ktora reaguje na niego jak kobieta, a nie tabela wydatkow
14278
<
#18 | zbyszek1989 dnia 22.07.2019 19:59
Hej, starałem się przeczytać z największym możliwym zrozumieniem to co piszesz. Mimo to proszę doprecyzuj, czy było tak, że akceptowałaś kontakty męża z prostytutkami? Jeśli poszłabyś na taki układ to ja bym Cię nie żałował Smutek wiesz chyba, że od tego to już niedaleka droga do jakiegoś uczucia? Tym bardziej, że twój mąż jest bogaty, a panna sporo młodsza. Ona zwyczajnie wodzi go za nos, a on przy tym nie szczędzi jej kasy. Nie zmienia to faktu, że tak czy siak powinnaś go zostawić, na 99% będzie chciał do Ciebie wrócić jak zrozumie, że życie nie kręci się w okół bzykania. Zwyczajnie zabraknie mu twojej szczerej i prawdziwej miłości której ona mu nie da, ale wtedy to już jego problem. Z tego co piszesz to on wygląda na zasranego biznesmenka, który myśli, że wszystko może sobie kupić.
14735
<
#19 | Tora dnia 22.07.2019 20:02
Mietek, proszę przestań już z tym bankomatem, tabelą wydatków itp., bo trafiasz kulą w płot. Mój obecny stan zdrowia trochę utrudnia mi samodzielne poruszanie się. Mam ciągłe zawroty głowy, zdarzają się zasłabnięcia. Nie latam więc po galeriach, nie kupuję ciuchów, perfum nie używam, bo po chemioterapii węch mi się tak wyostrzył, że w charakterze psa owczarka mogłabym na lotnisku przemyt wykrywać. No rzeczywiście jadam posiłki, no kurcze wydaję też na leki, no i wreszcie ten wyjazd na tygodniowy urlop zagranicą, pierwszy od 5 lat. Skandal nie? Baba seksu nie daje, a jeść chce, w aptece szaleje za kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Skandal! Z męża sobie bankomat zrobiła.

Komentarz doklejony:
Zbyszek, nie akceptowałam kontaktów męża z prostytutkami. Miałam tylko podejrzenia, bo np. na jakimś świstku widzę zapisany numer telefonu do "Panny Migotki". To pytam go co za jedna, a on widzę, że od razu cały spięty i mówi, że nie wie. I głupa takiego odwala, że aż wstyd. Ale w końcu mówi, że z portalu jakiegoś sobie zapisał, ale nie nigdy nie zadzwonił i nie zamierza. Skoro tak mówi, to przecież torturami przyznania się z niego nie wyciągnę. Ale nie drążę, nie kontroluję i w tym sensie jest to być może moje przyzwolenie. Nigdy nie poszłam na taki układ, że "idź sobie pobzykaj, no bo widzisz ja to do niczego jestem". Nie, o nie. Tak jak napisałam, wolałabym, żeby jasno mi powiedział, że dla niego życie kręci sie wokół bzykania, ale on nic, tylko o tym wspólnym starzeniu się. Ale chyba rzeczywiście myśli, że wiele rzeczy można kupić, może nie wszystko, bo dobrze wie, że zdrowia nie kupi.
14019
<
#20 | amor dnia 22.07.2019 20:24
zbyszek1989

Cytat

czy było tak, że akceptowałaś kontakty męża z prostytutkami? Jeśli poszłabyś na taki układ to ja bym Cię nie żałował smiley, wiesz chyba, że od tego to już niedaleka droga do jakiegoś uczucia?Tym bardziej, że twój mąż jest bogaty, a panna sporo młodsza

od kontaktu z prostytutką do miłości względem niej jest niedaleka droga?

a już w ogóle co ma z miłością w ogóle wspólnego posiadaniem pieniędzy, czy młodego wieku?

Cytat

Ona zwyczajnie wodzi go za nos, a on przy tym nie szczędzi jej kasy.

znasz ich osobiście, że wiesz na czym ta relacja się opiera? czy tylko oceniasz najtańszym i najprostszym schematem, jaki znasz?

Tora ma teraz tez oceniać i ustawiać się nie względem tego co rzeczywiste, a względem jakiś ograniczonych przekonań?
jak ona ma znaleźć dobre rozwiązanie dla swojej sprawy, opierając sie na fałszywych i nieprawdziwych założeniach?

Cytat

na 99% będzie chciał do Ciebie wrócić jak zrozumie, że życie nie kręci się w okół bzykania

więc poradą na wszystkie zdrady powinno być uświadomić drugiej osobie, że życie nie kręcie się w okół bzykania? dobre sobie Szeroki uśmiech

Cytat

Zwyczajnie zabraknie mu twojej szczerej i prawdziwej miłości której ona mu nie da

a dlaczego mu nie da?
kobieta ma kolejny raz opierać się na fałszywych założeniach wynikających z ograniczonego, schematycznego postrzegania?
14735
<
#21 | Tora dnia 22.07.2019 20:44
Amor, coś mi się jednak wydaje, że ten najprostszy schemat może być tu właśnie realizowany, bo on przyznał, że za każde spotkanie dawał jej pieniądze.
Ale czy mówił prawdę? Czy uznał, że ja łatwiej przełknę sponsoring niż uczuciowy związek z 17 lat od niego młodszą kobietą? Nie wiem. Przecież w tej pierwszej rozmowie po odkryciu SMS-ów usłyszałam tyle różnych wersji, że nie wiem co może być prawdą, a co nie.

A jesli chodzi o sprawę mojej kobiecości, to proszę nie oburzaj się na mnie. Ja nie sprowadzam jej tylko do narządów rodnych. Napisałam, że nie czuję się 100% kobietą, bo jakiejś jej części choroba mnie pozbawiła. Nie wiem ilu procent, ale trochę jednak mi brakuje, skoro rzutuje to na moje pożycie.
Czy kobiecość może być tak mocno postrzegana w kontekście cielesności. Może Amor, może. Zapytaj o to kobiety po mastektomii, które ja spotkałam na oddziale onkologii przy moim drugim raku?

No a poza wszystkim jestem jednak w 100% człowiekiem, więc czy mówimy o kobiecości czy człowieczeństwu?
14019
<
#22 | amor dnia 22.07.2019 21:05

Cytat

Przecież w tej pierwszej rozmowie po odkryciu SMS-ów usłyszałam tyle różnych wersji, że nie wiem co może być prawdą, a co nie.

tym bardziej, w zależności od tego co będziesz dalej chciała zrobić z ta sprawą, powinnaś dociec prawdy, bez zakładania schematów;
bo całkowicie inną jest sytuacja, gdy facet chce utrzymać status quo, z wielu względów, a uczuciami darzy inną osobę;
a zupełnie odmienną, jeśli nadal uczuciowo jest silnie związany z Tobą, a z kimś umówiony jest na układ "seksualny";
dla samej Ciebie mogą z tego wynikać zupełnie inne rzeczy;

Cytat

Napisałam, że nie czuję się 100% kobietą, bo jakiejś jej części choroba mnie pozbawiła. Nie wiem ilu procent, ale trochę jednak mi brakuje, skoro rzutuje to na moje pożycie.
Czy kobiecość może być tak mocno postrzegana w kontekście cielesności. Może Amor, może. Zapytaj o to kobiety po mastektomii, które ja spotkałam na oddziale onkologii przy moim drugim raku?

o tym właśnie mówię, gro ludzi cierpi na własne życzenie umniejszając swoją wartość przez osadzenie jej na zmiennych zewnętrznych; i w momencie jakiejkolwiek utraty, bądź zmiany, cierpią;
bo brakło im oparcia się na podstawach; na świadomości tego co stanowi ich rzeczywistą wartość i miłości względem samych siebie;

Komentarz doklejony:
kobieta z małym biustem jest mniej kobieca od tej z ogromnym? mężczyzna z małym przyrodzeniem, jest mniej męski od gości z afrykańskim rozmiarem?
oj, żeby to było tak proste, to po wielkości przyrodzenia wybierałybyśmy tych najbardziej męskich :niemoc
4452
<
#23 | dirty dnia 22.07.2019 21:12
Jakoś mocno uderza mnie wpis warunkujący, oceniający w odniesieniu do męża - Jeśli Twoje życie kręci się wokół bzykania ...
czy powiedziany czy pomyślany jednak jest jakaś forma szantażu, dodatkowo oceniający właściwie nie ma na tak sformułowane pytanie możliwości wyjścia z twarzą jeśli ktoś ma coś powiedzieć o swoich potrzebach ...dodatkowo taki kulturowo religijny aspekt - seksualność sprowadzona do zdecydowanie negatywnej roli.
Po co to pisze - bo może mąż chroniąc Cię nie miał wyboru powiedzenia prawdy??
14019
<
#24 | amor dnia 22.07.2019 21:12
Tora, czym dla Ciebie jest kobiecość?
14278
<
#25 | zbyszek1989 dnia 22.07.2019 21:20
Mogę być odbierany jako prostak kierujący się jakimś stereotypem, ale często właśnie te najprostsze schematy są prawdziwe. Tym bardziej, że z tego co piszesz twój mąż przykładał bardzo dużą wagę do współżycia, szczerze trochę mnie to dziwi bo nie jesteście już młodzianami i w tym wieku powinno się rozumieć, że pewne rzeczy są ważniejsze od seksu. Proszę tylko nie mówić mi, że uważam, że macie się sobą nie cieszyć bo tak nie uważam! No cóż więc wygląda to wszystko na kolejny klasyczny przypadek... Szkoda biorąc pod uwagę tyle spędzonych razem lat, ale pamiętaj to jego wybór i nie możesz za to winić siebie! To on sobie nie poradził z waszym życiem, a nie Ty. Równie dobrze i jego może spotkać jakaś przykra w skutkach choroba, takie jest niestety życie, a przyjaciół poznaje się w biedzie. On nie był twoim przyjacielem, dzisiaj to już wiesz! Walcz o siebie, pomimo pewnego już wieku życie dalej może Cię cieszyć i sprawić jeszcze wiele przyjemności. Nie piszę Ci pustych frazesów bo sam przeszedłem zdradę i rozwód. Od roku jestem sam, teraz nawet bardziej z wyboru niż z konieczności, mam jakoś wrażenie, że nie pasuję do dzisiejszego świata! Ale jednego jestem pewien, pomimo załamania jakie teraz przeżywasz wiedz, że warto dbać o siebie i spokojnie trwać przy swoim i cieszyć się tym co życie ma Ci jeszcze do zaoferowania. Ze swojego doświadczenia wiem też, że prawdziwe jest powiedzenie "że czas leczy rany" Uśmiech zobaczysz, że nawet gdy po kilku miesiącach przyjdzie jakieś załamanie (ja tak miałem) potem wszystko staję się już coraz prostsze, a świat znowu nabiera kolorów. Uszy do góry, wierzę, że sobie poradzisz ze wszystkim!
14735
<
#26 | Tora dnia 22.07.2019 21:44
Dirty, tego sformułowania o bzykaniu użyłam w odpowiedzi Zbyszkowi jako taki skrót myslowy. Te 10 lat temu chciałam wiedzieć czy sfera seksualności jest dla niego nadal tak bardzo ważna. nie miałam zamiaru go szantażować emocjonalnie, chciałam wtedy wspólnie przemyśleć co dla niego, dla mnie, dla nas będzie najlepszym rozwiązaniem. Oboje byliśmy wtedy bardzo sfrustrowani naszą sytuacją.
14451
<
#27 | mietek dnia 22.07.2019 22:09
zabierasz mu jego ulubiona zabawke, a potem sie dziwisz ze idzie I bawi sie w innej piaskownicy
12891
<
#28 | pit dnia 22.07.2019 22:09
Witaj Tora Uśmiech
A może w chwili obecnej lepiej byłoby odpocząć od tego co Cię boli i trapi ?
Jesteś po leczeniu bardzo ciężkiej choroby, powinnaś teraz zadbać o siebie no i jak co o własne interesy.
Odczuwasz teraz żal rozgoryczenie, żal był dla mnie jak brama do rozumienia siebie i rzeczywistości. Żalowi towarzyszy strach, o to że stracimy coś co nie odzyskamy, czasem już po jakimś czasie inaczej na to patrzymy. Np zdrada naszego partnera otwiera nam oczy na to co do tej chwili nie widzieliśmy, np: że nie dbaliśmy o siebie, poświęcaliśmy mniej czasu dzieciom. Jeśli ujrzymy w takich sytuacjach dobre strony, bo one sa, patrzymy już na problem ze spokojem i zobaczymy dobre strony.
Niestety trzeba przebyć swoistą podróż w żalu, to jest przepracowanie tego żalu.
W momencie otrzymania informacji złej informacji znajdujemy się u wejścia do tunelu. Czujesz się jakbyś chodziła po ziemi w otępieniu, następuje często zaprzeczenie, on tego nie mógł zrobić, to nieprawda.
Kolejny etap to wchodzenie do tunelu, trzeba mieć odwagę żeby do niego wejść, jest ciemno i nieprzyjemnie. Jest to czas prawdziwej depresji.
Jak jesteśmy w tym tunelu, wszystko wydaje nam się czarne i nienawistne. W tym stanie jesteśmy pozbawieni nadziei, nie chcemy nic planować, uważamy że życie jest do dupy. Zaczyna do nas dochodzić że już nigdy nie będzie tak jak dawno. Ktoś to pięknie opisał że to "osobista zima nuklearna, śmierć, zimno".
Tak osoba szuka towarzystwa jednak jest w tym czasie toksyczna i odstrasza ludzi.
W końcu zaczynamy akceptować rzeczywistość i powoli wychodzimy z tego ciemnego tunelu. Powoli widzimy że życie jednak dalej ma swoje uroki, widzimy je gdzieś indziej gdzie do tej pory nie zaglądaliśmy. Później zostaje nam przekroczyć tylko rzekę prawdy, stajemy twarzą w twarz z rzeczywistością, ten fakt nie daje nam żadnej radości ale też nie boli.
Niektórzy wybierają drogę wiecznego żalu i goryczy.
Życzę abyś przeszła przez ten ciemny tunel i dotarła do doliny spokoju, gdzie można łaskawie spojrzeć na przyszłość. Godząc się z poczuciem winy za to co przyniosło nam życie, to jest akt przebaczenia. Pozdrawiam.
14019
<
#29 | amor dnia 22.07.2019 22:10

Cytat

Te 10 lat temu chciałam wiedzieć czy sfera seksualności jest dla niego nadal tak bardzo ważna. nie miałam zamiaru go szantażować emocjonalnie, chciałam wtedy wspólnie przemyśleć co dla niego, dla mnie, dla nas będzie najlepszym rozwiązaniem.

Tora seks który łączy dwoje ludzi i który cementuje miłość ,który jest pełen satysfakcjonujących odkryć, przez co zwiększa głód bliskości, wzmacnia więzi, zaspokaja poczucie tęsknoty za jednością i wyrasta ponad technikę seksualną, daje tym samym silne poczucie wzajemnej troski o relację, jest jednym z istotnych elementów związku; tą całą erotyczną poezją w której się można zagubić bez reszty;
w sytuacji kiedy ograniczamy go jedynie do techniki , gubimy istotę tego co on daje parze kochających się osób;

utrudnienia, które z różnych względów powstają w naszym życiu (choroby, ciąże, spadek testosteronu itd, itp), wcale nie muszą odsuwać nas od dokonywania dalszych odkryć, dużo głębszych i bardziej ekscytujących, niż jedynie fizyczna jego i techniczna strona, która na dobrą sprawę przy otwartym podejściu, podpartym chociażby wyobraźnią i otwarciem na eksperymentowanie, jest jedynie wypadkową, wtórną;

to jest w sumie pytanie do przemyślenia o to, co Was łączyło w łóżku, że tak łatwo było z tego zrezygnować i spłycić jedynie do aktu fizycznego?
13728
<
#30 | poczciwy dnia 22.07.2019 22:59
Tara,

Czego Ty w tej chwili oczekiwałabyś od swojego męża? Czego chciałabyś dla siebie?
Bo tak naprawdę wszyscy tu piszemy dużo nie mając pojęcia czego nawet od nas oczekujesz? Wsparcia? Głaskania po głowie? Litości? Porady? Otwarcia oczu?
Chciałabyś powalczyć o to małżeństwo? Wyobrażasz sobie jeszcze życie z tym człowiekiem? Wiesz jakie plany ma Twój mąż? Czego oczekuje?

Komentarz doklejony:
edit,
Tora a nie Tara
4452
<
#31 | dirty dnia 22.07.2019 23:00
Myśląc wciąż o Was - o Tobie Tora i właściwie o wielu użytkownikach forum szczególnie na początku - myśle sobie ze dostają / dostajecie tak wiele aspektów do przemyślenia / przepracowania ze na niejednej psychoterapii takie wnioski to kilkanaście sesji jak nie kilkadziesiąt. Warto bez względu na wnioski jakie wyciągniesz dziś wraca do tych wpisów - bez znaczenia czy będziemy kontynuować Twój wątek przez 3 dni czy przez 6 mc tu już jest sporo materiału do przemyślenia dla Ciebie. My dzielimy się wyłącznie tym co uważamy za godne do refleksji, do tego co uderza.

Co do samego sformułowania (dotyczącego jeśli zależy wyłącznie na bzykaniu) - dlatego pisałem ze nie jest istotne czy wypowiedziane czy pomyślane - one zdradza pewien schemat Twojego myślenia. Jeśli ja 39 latek wyłapuje je w Twoim wątku to czy Twój 61 letni mąż żyjący z Tobą tyle niemal co moje życie nie mógł być go pewny znając Ciebie?

Dodatkowo myśle sobie jak ja bym się zachował w takiej sytuacji? Nie wiem nie umiem powiedzieć wprost ale biorę pod uwagę ze chroniąc Ciebie nie chciałbym zdradzać swojego egoizmu i swoich potrzeb - kurna jestem raczej mocno wrażliwym facetem - a jednoznacznej odpowiedzi brak ?! ...
14735
<
#32 | Tora dnia 22.07.2019 23:22
Poczciwy,
opisałam tu swoją sytuację, bo właśnie nie wiem czego w tej chwili oczekuję od męża, czego chcę dla siebie.

Czego oczekuję od was? Na pewno wsparcia, ale nie poprzez głaskanie po głowie. Na pewno nie litości. Chyba to mnie rani, że boję się, że mój mąż jest ze mną z litości, a kocha inną. Nie chcę litości. Porady i otwarcia oczu - chyba tak.
Uspokojenia tego chaosu w głowie, jaki mam teraz. Chyba chciałabym powalczyć o to małżeństwo, bo przecież go kocham. Jednak po tym co czytałam tu przez ostatnie 3 dni i noce, boję się, że życie z nim okaże się koszmarem, bo nie zdołam odbudować w sobie zaufania do niego. Tak jak tu ktoś napisał runął mój mit o dobrym, poświęcającym się dla mnie mężu. Nie wiem jakie plany ma mój mąż, czego oczekuje, na razie słyszę od niego same ogólniki.
4452
<
#33 | dirty dnia 22.07.2019 23:36
Walka o Was zawsze (w moim mniemaniu) zaczyna się od surowego myślenia o sobie. Obnaża nasze intencje, manipulacje, intrygi niezbyt czyste zgarnia - dlaczego bo realnie wplyw mamy na siebie ... to siebie możemy prześwietlać na siebie możemy wpływać .. a czy on będzie chciał pracować nad sobą ? Wami ? Czym to się skończy ???
14735
<
#34 | Tora dnia 22.07.2019 23:40
Dirty, myślę, że mój mąż nie jest aż tak wrażliwym facetem, żeby ze względu na mnie nie zdradzał swoich potrzeb. Ale nie jest też (wciąż mam nadzieję) aż tak cyniczny, żeby pomyślał sobie " Dobra będziemy się razem starzeć, ale jak bym jednak zechciał poczuć jeszcze trochę młodości, to sobie skoczę w bok i będzie OK" On jest wiecznym optymistą, więc może raczej pomyślał sobie "Jakoś to będzie, dam radę z tą wybrakowaną żoną", no i niestety nie dał rady.

Komentarz doklejony:
Ja siebie prześwietlę dokładnie, bo to co tu od Was dostaję, to naprawdę kupa cennego materiału do przemyśleń. On nawet jeśli by chciał pracować nad sobą, to nie wiem czy będzie potrafił. To nie jest facet od głebokiego myślenia, to facet od działania. Szybkiego działania. Czasami nawet bez zastanowienia.
14019
<
#35 | amor dnia 22.07.2019 23:50
braki różnego rodzaju ma każdy; jednak częściej to nie one odsuwają, a częściej odsuwa fakt i zmęczenie tym, gdy ktoś wrzuca je na innych;
zadręcza nimi i siebie i innych;

Komentarz doklejony:
co zresztą ściśle jest związane z poczuciem własnej wartości;

Komentarz doklejony:
dlatego tak ważnym jest w poczuciu własnej wartości, poczucie własnej tożsamości; świadomość tego kim jestem; docenianie siebie; uznawanie swojej wartości, a więc świadoma ocena i przyjmowanie, akceptowanie słabszych i mocniejszych stron; sprawiedliwe ocenianie samego siebie; poczucie wdzięczności za to co mamy;
takie pełne akceptacji podchodzenie do samego siebie z życzliwością, przyjemnością, wiarą w siebie i swoje siły; z taką pewnością siebie będącą wiarą we własne umiejętności; wzrastającą wraz ze wzrostem kompetencji; ze świadomością w tle zależności tych kompetencji od czasu i praktyki, doświadczenia, czy środków;
z taką zdrową pokorą w tle, która uznaje niedoskonałości i słabości, jest świadoma własnych ograniczeń/ ignorancji i stanowi przeciwieństwo destrukcyjnej pokory, opartej na skrajnym braku szacunku do siebie, tożsamej z tchórzliwą uległością;
z taką naszą wewnętrzną dumą będącą, będącą realistycznym poczuciem własnej godności , szacunkiem do samego siebie, wdzięcznością i radością z własnych przymiotów i osiągnięć, przydatności czy przynależności, bez autodestrukcyjnej wyniosłości, arogancji, czy próżności wynikających z lęków i potrzeby obrony samych siebie
6755
<
#36 | Yorik dnia 23.07.2019 00:21
Walczyłaś o życie, więc ciężko żebyś myślała o rzeczach drugorzędnych bez znaczenia. Dostałaś takie komentarze, że powinny wystarczyć Ci na całe wakacje, jeśli nie potraktujesz ich płytko. Widać, że z wielu rzeczy nie zdajesz sobie sprawy, ale to nie jest dziwne. Parę rzeczy można rozwinąć i ściągnąć Ci z oczu zasłony, żebyś nie cierpiała jako ofiara i zaakceptowała to czego zmienić nie mogłaś i nie możesz a skoncentrowała się na tym co możesz i na czym powinnaś;

Cytat

Co może zrobić taka starsza pani jak ja, żeby nie zwariować. Bo to, że umarł mój dotychczasowy świat jest pewne.

Teraz Ci się tak wydaje, za jakiś czas możesz to traktować jako przebudzenie i wyjście z ograniczonego, życzeniowego postrzegania czy zakłamywania samej siebie; i mam wrażenie, że życie Cię oszczędzało i jak zwaliło się na głowę to od razu wszystko; więc nie panikuj, tylko po kolei i wyjdź od tego co najważniejsze;
Kto jak kto, ale Ty powinnaś doskonale zdawać sobie sprawę, że ścieżka życia jest ograniczona czasowo bez podania daty a większość ją trwoni na sztuczne problemy i cierpienie zatruwając życie sobie i przy okazji innym;

To co się u Was stało to schemat od którego nie mieliście szans uciec nie zdając sobie z niego sprawy lub mając ważniejsze rzeczy na głowie i mimo tych gorzkich rzeczy i smutnych widać też wiele wzruszających do pozazdroszczenia;
Każde z Was przetrwało te ciężkie chwile jak umiało, pamiętaj, że facet od problemów nie uciekł a nie było i nie jest to dla niego łatwe; Jeśli uważasz, że każdy by taką sytuację wytrzymał, nie wpadł w depresję lub się nie odciął to się mylisz; znam przypadki, gdzie jedno ciężko choruje i z tego wychodzi a drugie niby nie chorując się zawija; Kiedyś też tak w wielu kulturach było, że jak mąż umierał, to żona paliła się z nim na stosie lub odbierała sobie życie, jak z obowiązku nie chciała to ją wiązali. To nawet romantyczne ale czy rozsądne? Czy mamy prawo tego od kogoś wymagać ?

Z tego co piszesz miałaś histerektomię radykalną, przy nowotworach przywrócenie komfortu życia schodzi na dalszy plan, bo to są pierdoły; parę rzeczy można jednak było zrobić: przede wszystkim psycholog, bo stan depresyjny prawie pewny a blokada była głównie psychiczna, przywrócenie libido, rozpatrzenie HTZ, skurczów macicy przy orgazmie nie będzie ale inne będą, określenie przyczyny dyskomfortu czy bólu, bo z wiekiem a szczególnie po klimakterium wilgotność siada; zabieg jest bardzo poważny ale likwiduje chorobę nie kobiecość, sama ją pogrzebałaś bo była dla ciebie bez znaczenia, prawda? Nie porównuj do mastektomii, bo to jednak odbierane jest jako oszpecenie a tu pozbawienie rozrodczości, możliwości posiadania dzieci; planowałaś jeszcze dzieci ?
Miałaś większe problemy niż zastanawiać się nad związkiem czy swoim facetem; zresztą jak zawsze, u innych byś wiedziała, jak się to z dużym prawdopodobieństwem skończy u ciebie nie miało prawa, zgadza się?;
Tak po prostu się ułożyło a i tak dobrze dajecie sobie radę z przeciwnościami losu;

Cytat

Trzeba w przyszłym tygodniu wpłacić całą sumę, a ja nawet nie umiem zdecydować, czy zrezygnować z tego wyjazdu, czy pojechać ale bez niego, czy może jednak z nim, tak jak było zaplanowane. Nawet takiej decyzji nie jestem w stanie w podjąć.

Jesteś w stanie. Proste pytanie, kiedy będziesz miała taką okazję i jaką, żeby na ten czas zmienić perspektywę, odwrócić uwagę od problemów i chociaż na chwilę o swoich zapomnieć widząc jakiej skali problemy mają inni ?
Czemu nie chcesz jechać z nim obok, ale dla siebie? zresztą pewnie jak dotychczas, co się zmieni? Ty mężczyzny nie potrzebujesz tylko opiekuna, on kobiety i tak od dawna nie ma; Warto w końcu znaleźć kompromis, jeśli jest, żeby się głupio nie ranić a nie udawać, że problemu nie ma; nie jesteście nastolatkami;

Najważniejsza praca domowa - sprawdź w słowniku co to jest kompromis. Ty stosujesz w życiu wspaniałomyślne ultimatum, dajesz dwie opcje z których pierwsza nic nie zmienia a druga jest nie do przyjęcia, ktoś czuje się bezradny; Zobacz jaka jestem tolerancyjna, sama niewiele Ci daje, ale na wszystko Ci przecież pozwalam, tylko wiesz, że jak zrobisz coś nie tak jak ja chcę to będzie kara.

Powiedziałam mu, że jeśli w wieku 51 lat seks jest dla niego nadal bardzo ważny, to powinniśmy się rozstać.
to nic innego jak poniżające odrzucenie; wybierasz mnie bez miłości i okazywania bliskości , czy swoją prymitywną potrzebę, sprytne; niezły tupet !
Każda, która nie będzie go tak poniżać i szantażować będzie lepsza; a chorej nie szanującej go egoistycznej żony nie może zostawić bo zrobi z niego potwora;

Nawet starsze kobiety często nie wiedzą, że mężczyźni nie są podgatunkiem, też są ludźmi, nie zawsze to potrzeba samego seksu bez zobowiązań; też mają swoje uczucia, oczekiwania i potrzebę bliskości czy miłości, one nie muszą kochać, to one muszą być kochane,
14735
<
#37 | Tora dnia 23.07.2019 08:37
Yorik, stokrotne dzięki za twój wpis. Czytając niektóre twoje wpisy na tym forum, myślałam, że może podsumujesz moją sytuację jednym celnym, błyskotliwym, ironicznym zdaniem - to niezwykły talent, umieć zawrzeć tak dużo, w tak niewielu słowach. Ale ja dostałam od ciebie jeszcze więcej...... tyle mądrych słów do przemyślenia.

Najbardziej uderzyły mnie dwa ostatnie akapity. To co proponowałam 10 lat temu w ogóle nie widziałam w kategoriach odrzucenia. Przeciwnie wydawało mi się, że jest to własnie wyraz mojej miłości do niego. To właśnie nie chodzi o moją tolerancję w tym związku, tylko danie mu wolności do stworzenia sobie nowego związku, ale przecież beze mnie. Beze mnie, bo kocham mojego męża i chcę szanować jego i siebie. Czyli rozstanie, zakończenie naszego związku.

Może to było głupie z mojej strony, ale miałam wtedy po tej pierwszej chorobie nieźle już zrypaną psychikę, bo nałożyła się na to jeszcze jedna ogromna trauma, związana z naszym dorastającym synem. Nie chciałam o tym pisać wcześniej, bo to jego życie, a nie moje, ale, no o rany, dowiedzieliśmy się wtedy o jego orientacji. Sieknęło nas wtedy oboje, mnie i mojego męża. Jego inaczej, bo jakby najważniejsze było dla niego to, że nie będzie miał wnuków, to komu zostawi to wszystko.

Dlatego uznałam, że on może jeszcze ułożyć sobie życie z inną kobietą, może jeszcze mieć inne dzieci i spełnić swoje marzenia o szczęśliwej rodzinie. Chryste, ja nie miałam już wtedy żadnych marzeń, chciałam tylko wspierać swoich najbliższych: męża i syna. Szczególnie męża, bo jego obsesją stała się kwestia wnuków. Wynajęcie surogatki? A może syn adoptowałby jakieś murzyniątko? Nie, to żarcik taki tylko, surogatka, bo przecież wnuk ma być krew z krwi.

Dlatego była ta propozycja rozstania z mojej strony. W życiu nie pomyślałabym o tym jako o ultimatum. Myślałam, że tak będzie najlepiej dla niego!! Dla mnie chyba też, bo życie z moim mężem było wtedy prawdziwym koszmarem. Ale rozumiałam, że targają nim bardzo silne emocje, że nie daję sobie z tym rady. Ojcowie przeżywają to inaczej niż matki. Szukałam różnych form wsparcia dla niego, nie tylko z mojej strony, ale i z zewnątrz. Twierdził, że nie potrzebuje, że jest OK. Odrzucał wszystko i uciekał w pracę (chyba w pracę, ja przynajmniej tak myślałam).

Poczułam, że nas już właściwie wtedy nie ma, że rozwaliło nas życie, że nie ma w tym ani jego, ani mojej winy. Ale może mogę mu jeszcze jakoś pomóc. Ja czułam, że jestem wrakiem człowieka, on był bardzo aktywny, więc kuźwa niech chociaż jedno z nas jeszcze coś ocali, to które ma na to jeszcze siłę, czyli on. Ja wtedy nie miałam już siły na nic. I pomyślałam, że skoro mówi o tym wspólnym starzeniu się, to może on też juz nie ma siły na budowanie sobie nowego życia, tylko chce to przede mną ukryć, zamaskować tą wzmożoną aktywnością zawodową.

Nadal kocham mojego męża, ale może teraz, właśnie dlatego powinnam od niego odejść. Bo w SMS-ach do niej pisał, że ją kocha. Nie wiem, jaka to jest miłość, skoro jak powiedział, za każde spotkanie płacił jej po kilkaset złotych. Na dziś twierdzi, że zerwał z nią tego samego dnia, kiedy przeczytałam te słodkie SMS-y. Boże, czy można wieczorem zerwać telefonicznie z kobietą, do której rano pisał się, że ją kocha? Z którą spotykał się przez półtora roku? To co to jest za kobieta? Pani do towarzystwa? Nie wiem. Nie wiem. Nic nie wiem.
13728
<
#38 | poczciwy dnia 23.07.2019 10:22
Czytając to z boku brzmi jak jakaś straszna telenowela, która nie ma prawa mieć pozytywnego zakończenia.
Kiedy jednak człowiek zdaje sobie sprawę, że takie ludzkie dramaty rozgrywają się naprawdę a zakładam, że tak jest to zaczyna doceniać życie.
Ktoś już wyżej o tym pisał, nie traktowałbym Waszej sytuacji jak szablonowej i schematycznej zdrady. Jednak zgadzam się z tym, że nie zdaliście sobie sprawy z konsekwencji pozostawienia problemu samemu sobie i nie przepracowania go. Dziś oboje płacicie za to cenę. Czy jest ona wysoka? Zależy jak na to spojrzysz i od której strony się za to zabierzesz. W mojej ocenie to małżeństwo jest do uratowania, ba może być lepsze niż kiedykolwiek jeśli obydwoje otworzycie oczy na siebie. Daleki jestem również od oceny Twojego męża, który zdaje się być całkiem normalnym gościem. Oboje dostaliście od życia rpo dupier1;. Waszym nieszczęściem można byłoby obdarować połowę tego portalu. Co z tym zrobicie zależy tylko od Was.
14735
<
#39 | Tora dnia 23.07.2019 10:41
Poczciwy, ja zawsze uważałam, że tyle jest ludzi naprawdę nieszczęśliwych,że moje problemy to pikuś. Bo na przykład wychowują dziecko z porażeniem mózgowym, albo przystojny, wysportowany syn skoczył na główkę do wody i teraz jest roślinką. A ja tak cieszyłam się tym moim pokaleczonym, porąbanym życiem. Przez ostatni rok to wprost uważałam, że mam wspaniałe życie, pokonałam chorobę, mam wspaniałego męża i syna. Może i na tę sytuację spojrzę kiedyś inaczej. Moja siostra powiedziała mi wczoraj, zobaczysz jeszcze kiedyś będziesz się uśmiechała, myśląc o tym co dzieje się teraz. Może. Ale teraz płaczę i mam wrażenie, że już wszystko we mnie umarło.

Komentarz doklejony:
Nawet jest mi trochę głupio, że wyskakuję tu ze swoimi problemami, bo czy to jest tragedia,że starsza pani nie wie jak ma dalej żyć. A jak ma żyć kobieta, której mąż zabił ich pięcioletniego synka??? To jest tragedia!!!
Dlatego w tytule zadałam to pytanie? Czy to kogoś może obchodzić? Tyle od was dostałam, że chyba jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak zauważona, a może nawet ważna dla ludzi. Dzięki.
14019
<
#40 | amor dnia 23.07.2019 13:43

Cytat

Przez ostatni rok to wprost uważałam, że mam wspaniałe życie, pokonałam chorobę, mam wspaniałego męża i syna.

Twoi bliscy nie przestali być ludźmi, którymi byli; schodzisz teraz troszkę po prostu z idealizacji, ale masz za to szansę spojrzenia pełniej i trzeźwo na rzeczywistość, która Cie otacza; z czasem zauważysz, że zejście z tej idealizacji przynosi Ci o wile więcej pożytków i dobrych rzeczy niż miałaś do tej pory; namacanych, prawdziwych, dających poczucie rzeczywistej pełni;
żałoba, którą odczuwasz po utracie tego podkoloryzowania, po prostu musi wybrzmieć;

szczęście to taki stan wewnętrznego spokoju, poczucia sensu i duchowego dobrobytu; z czasem zauważysz, jak tylko przejdziesz do akceptacji tego co się wydarzyło, że w tym co Cię spotkało też głębszy sens istnieje;
bo akceptacja, przede wszystkim siebie, wejrzenie w siebie, uwalnia potencjał do ogromnego rozwoju; bo to za akceptacją w pierwszej kolejności siebie, za podejściem do samego siebie z troską i uważnością, idzie pełna i prawdziwie głęboka akceptacja drugiego człowieka, takim jakim on jest; a więc możliwość tworzenia prawdziwej bliskości z konkretną osobą, a nie jej iluzirycznym wyobrażeniu, lub dokonania w pełni świadomych wyborów, opartych o skupienie się na potrzebach swoich i drugiego człowieka;

nasza psychika robi zazwyczaj wszystko, co w jej mocy, abyśmy wierzyli w iluzję; a tłumione potrzeby stają się prędzej, czy później w naszym życiu destrukcyjne;

Cytat

Poczułam, że nas już właściwie wtedy nie ma, że rozwaliło nas życie, że nie ma w tym ani jego, ani mojej winy.

a wcześniej byliście? skoro:

Cytat

Firma zawsze ważniejsza ode mnie.

wsłuchaj się głęboko w siebie i własne potrzeby

Cytat

Ale może mogę mu jeszcze jakoś pomóc.

pomóż w pierwszej kolejności sobie;

p.s
i przestań sobie wreszcie narzucać powinności i przekonania, jak te np związane z wiekiem,one pełnią jedynie funkcję adaptacyjną, wielokrotnie są jedynie jednym wielkim uogólnieniem i do tego nieprawdziwym; i tylko Cię niepotrzebnie ograniczają;

Komentarz doklejony:
*a więc możliwość tworzenia prawdziwej bliskości z konkretną osobą, a nie jej iluzorycznym wyobrażeniu/obrazie/mamidle
13728
<
#41 | poczciwy dnia 23.07.2019 14:13

Cytat

Moja siostra powiedziała mi wczoraj, zobaczysz jeszcze kiedyś będziesz się uśmiechała, myśląc o tym co dzieje się teraz. Może. Ale teraz płaczę i mam wrażenie, że już wszystko we mnie umarło.

Oczywiście, że umarło. Tego nikt nie neguje i nawet nie próbuje Ci powiedzieć, że jest inaczej a wręcz przeciwnie. My to znamy i wiemy, że to naturalna reakcja, jeden z etapów po odkryciu zdrady (nieważne czy fizycznej czy emocjonalnej) który po prostu trzeba przetrwać i doświadczyć. To doświadczenie i te następujące po sobie mimo, że bardzo bolesne etapy, powinny finalnie pomóc zmienić Twój sposób myślenia i postrzegania pewnych rzeczy, właśnie m.in pozbycia się tych wyobrażeń iluzji i złudzeń, w których do dziś funkcjonowaliście oboje a o których wspomniała amor na poczet bardziej realnego spojrzenia na otaczający nas świat

Komentarz doklejony:
Oczywiście efekt końcowy zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
Masz w zasadzie dwie drogi:
1. Pozostajesz w wygodnej dla siebie pozycji ofiary, której życie rzuca tylko kłody pod nogi, nie mającej wpływu na swoje wybory i życie
albo
2. Podniesienie rękawic i stoczyć ciężki i wyczerpujący (kolejny)bój o szczęście dla siebie. Nie jest to łatwe a momentami nawet bolesne, ale warte poświęcenia.
14735
<
#42 | Tora dnia 23.07.2019 19:47
Jutro mam zobaczyć się z mężem. Przez ostatnie 3 dni byłam sama w domu, on został na działce, po tym jak wszystko się wydało, ja wróciłam do domu. Teraz on wraca, bo twierdzi że musi załatwić jakieś sprawy, no i oczywiście chce porozmawiać o tym co dalej. Ja zupełnie jeszcze nie jestem gotowa do takiej rozmowy. W głowie nadal mam mętlik, złość, żal, smutek.

Pomyślałam, że może dam mu do przeczytania to wszystko co tu pisaliście, co ja pisałam. Uważacie, że to dobry pomysł? Czy może głupota z mojej strony?
14451
<
#43 | mietek dnia 23.07.2019 21:08
nic to nie zaszkodzi, a punkt widzenia ludzi moze do niego przemowi
13728
<
#44 | poczciwy dnia 23.07.2019 21:18
Uważam, że wkręcenie męża w ten portal na ten moment będzie dużym błędem.
Co chcesz przez to uzyskać? To, że mąż przeczyta to i owo nie spowoduje, że nagle jego uczucia do Ciebie wrócą jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Jedyne co może wzbudzić to litość? Tego chcesz? Tego oczekujesz? Jeśli tak to mało Ci do szczęścia potrzeba.
Zastanów się teraz na spokojnie na czym Ci zależy. Jeśli na jego powrocie to z jakiego powodu? Czy zależy Ci na wymuszeniu jego powrotu? A nie chciałabyś tego powrotu jeśli wynikałby z jego osobistych przemyśleń, refleksji? Nie chciałabyś, żeby był wynikiem jego i tylko jego decyzji bez wymuszania i ułatwiania mu tego co należy do niego?
Ty bierz odpowiedzialność za siebie i swoje przemyślenia a on za swoje.
Uwierz, że jeśli chciałby znaleźć odpowiedź na jakieś pytania to na pewno zrobiłby to i przeszukał internet wszerz i wzdłuż. Wymuszeniem nic nie osiągniesz a wręcz możesz pogorszyć sprawę.
Pamiętaj, że miłość wymaga stanowczości!
14735
<
#45 | Tora dnia 23.07.2019 21:47
Poczciwy, tak jak pisałam, absolutnie nie chcę litości. Nie zależy mi na wymuszeniu jego powrotu, bo on wcale nie zamierza odejść. Pisze mi że, tamto skończył tego samego dnia, że wszystko zaczniemy od nowa, że życie beze mnie jest bez wartości i tym podobne banały. Właśnie pomyślałam sobie, że może jak przeczyta to co mi tu piszecie, to skłoni to go do trochę głębszych refleksji, do przemyślenia naszej relacji i że tak jak mnie otworzyliście oczy na kilka spraw, tak i on dostrzeże, że naprawianie naszego związku może wymagać ogromnej pracy i może wcale się nie udać. Że to wszystko nie jest takie proste i zero-jedynkowe.

Ale skoro piszesz, że to bez sensu, to chyba masz rację, bo masz obiektywne spojrzenie, a ja jeszcze może nie spotkałam się ze swoim rozumem.
13728
<
#46 | poczciwy dnia 23.07.2019 22:17

Cytat

Właśnie pomyślałam sobie, że może jak przeczyta to co mi tu piszecie, to skłoni to go do trochę głębszych refleksji, do przemyślenia naszej relacji

Ale ja właśnie cały czas o tym piszę. Gdyby to wynikało z jego potrzeby to proszę bardzo to znaczyłoby, że ma ochotę się z tym zmierzyć z własnej woli, że chce dostrzec coś więcej i wypływa ta chęć z niego samego.
Prosty z brzegu przykład; Ty zostałaś poniekąd zmuszona do szukania pomocy więc trafiłaś tutaj do nas, ale dlaczego? Bo byłaś zdeterminowana żeby coś z tym co Cię spotkało zrobić a on jaką ma determinację? Czy Twoja namowa czy też chęć aby sobie coś poczytał naprawdę uważasz, że nagle do niego dotrze? On o to nie prosi przecież.
Zobacz dalej - jakieś 2 miesiące temu kiedy jeszcze Ci się nawet nie śniło to co Cię spotkało to weszłabyś na ten portal gdyby ktoś z boku Ci powiedział, że idź, poczytaj, fajni mądrzy i doświadczeni ludzie tam piszą, może coś wyniesiesz dla siebie?
Jasne, że nie - bo nie czułaś i nie miałaś takiej potrzeby na tamten czas. A nawet gdybyś ostatecznie weszła z ciekawości to i tak powierzchownie czytałabyś te wszystkie historie nie wgłębiając się w nie, nawet pewnie nie do końca rozumiejąc nasze komentarze. Wiesz o co mi chodzi?
14735
<
#47 | Tora dnia 23.07.2019 23:03
Tak, rozumiem i zgadzam się z tobą. Dlatego spytałam czy to przypadkiem nie głupota z mojej strony. No cóż wygląda, że rozmowy, takie prawdziwej rozmowy z moim mężem nie będzie. On powie parę banałów, że wszystko będzie dobrze, że wszystko zaczniemy od nowa, że jestem dla niego ważna itd.

I co ja mam zrobić z takimi ogólnikami??
4452
<
#48 | dirty dnia 23.07.2019 23:51
Tora -On powie ... co Ty powiesz ?
Jako wtrącenie do aspektu pokazywania portalu dziś mógłby nawet poczuć się wzmocniony wpisami, w których podkreślamy nie ładne zagrania związane z seksualności z Twojej strony (ultimatum; alternatywa bez alternatywy). Te wpisy miały Ciebie skłonić do refleksji na Wami, nad tym jaki wpływ na przebieg sytuacji, Waszego życia miałaś Ty.
Wracam choć ciagle jestem w temacie Waszej rozmowy ? Co powiesz Ty ? Jakie banały ? Ze on jest ważny tylko gdzieś uciekło bo były sprawy ważne / życia i śmierci ... ze on jest ważny i jego potrzeby ?.. ze dałaś mu wybór bez wyboru ... wiedziałaś ale się łudziłas bo to niczego nie wymagało i tak było łatwiej ..?
łatwo się ustawić w roli ofiary ... i nie chodzi wcale o aspekt winy .. ofiary który nic nie musi ... może wyłącznie słuchać i oczekiwać ...
na ten moment jego ruch był jeden realny - zakończyć tamta relacje!
Zrobił to.
Jaki ruch z Twojej strony... ??
Czy to będą banały ? Z Twojej i jego strony. O tym decydujesz Ty może nawet bardziej niż on... pozwalając zagrzebać dziś tematy ponownie pod dywan.
Czemu bardziej Ty - bo odkrywasz jak wplątani zostaliście ale i jak wplataliscie się w sytuacje w jakiej jesteście.
Żadne słowa nie ukoja bólu zdrady - zawsze będą się wydawały banalne - nic tego nie powetuje ... może tylko codzienność bycia, troska, bliskość, empatia ... słowa znaczą już mało ale czekamy na nie niczym dzieci marzące, ze przyniosą ukojenie.
Przepracować problemy to jest konieczne ... ale liczyć na zniwelowanie bólu wyłącznie słowami to jednak ponownie idealizacja...ale rozmowy składają się na ta codzienność jaka można budować szukając ukojenia już trzeźwego .. realistycznego
14019
<
#49 | amor dnia 23.07.2019 23:58

Cytat

I co ja mam zrobić z takimi ogólnikami??

a co potrzebujesz z nimi zrobić?
9127
<
#50 | Pilatus dnia 24.07.2019 00:09
Witaj Tora, przede wszystkim nie podoba mi się jak traktujesz siebie . Jakim prawem traktujesz siebie jako jakąs namiastkę kobiecości , jako kobietę ze skazą , uszkodzoną. To jest tylko w Twojej głowie. Mam prawo wykrzyczec Ci pewne sprawy , bo wiem jak to jest... tylko , ze ty jesteś w troszkę optymistycznej sytuacji , bo jakoś uporałaś się z '' nieproszonym'' gościem , który chcial zagniezdzć się w Tobie. Jestem w podobnym wieku i też jestem '' uszkodzona'', ale chyba polubiłam mój Matterhorn, bo nie mogłam tego zmienić . Nie do końca zaakceptowałam też mojego nieproszonego natręta , z tym ,że cały czas przypominam , że ja rządzę i skoro jest musi akceptować moje warunki. Powracając do Twoich spraw '' małżeńskich'', to współczuje Ci , tak po ludzku. Popatrz na ta sprawą z innego punktu. Kiedyś zaproponowałaś żebyście się rozstali, bo stałaś się '' zimną kobietą''. To nie było ok. z Twojej strony , potraktowałaś jego nie wspaniałomyślnie , ale jako typa który ma tylko seks w głowie . Spisał się na medal . Opiekował się Tobą , twoja choroba nie przerosła go . Tkwił przy Tobie na dobre i złe. Wiem , co mówię , bo ja nie miałam takiego wsparcia , sama przechodziłam i przechodzę przez chorobę.Ciesz się , że jesteście razem, ze masz wsparcie i przyjaciela. Ciesz się , że rano budzisz się koło czlowieka z którym jestes tyle lat i te lata nie były złe . Ciesz się ,że masz człowieka , który zapyta jak się czujesz i dba o Ciebie.
Ta jego zdrada to raczej zaspokojenie swoich potrzeb . Kazdy człowiek potrzebuje jedzenia, picia(wody , chociaż piwo i wino też niezłe) i zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych. Ktoś powie ,że nie jesteśmy zwierzętami i mamy jeszcze uczucia i rozum. Dlaczego miałby zrezygnować z czegoś ,co jest bardzo ważne w zyciu. Często mężczyzni nie traktują jakiejś relacji seksualnej z inną kobietą jako zdradę żony. Gdybyś nie dowiedziała się o innej kobiecie , to nadal kochałabyś tego człowieka. Nie rozsypuj się na tysiące kawałków , wypij rano wspólną kawę i powiedz mu , że cieszysz się , ze jest z Tobą. Jedz na zaplanowane wakacje i korzystaj z życia , bo sama wiesz jakie jest nieprzewidywalne. Bądz piękną i mądrą kobietą .
2120
<
#51 | binka dnia 24.07.2019 00:20
Kurczę pierwszy raz nie wiem co napisać. No nie wiem i już, bo jest to bardzo trudne. Tora jesteś wielka, wygrałaś walkę o życie. Teraz widzisz piszesz ,że Twój mąż też nic nie chce zmieniać, czyli to co jest na boku nie jest na tyle ważne aby burzyć to co ma. Nie chce też zaczynać od nowa, jest dobrze tak jak jest. Jakoś odnoszę wrażenie ,że chciałabyś aby to mąż podjął decyzję. Ale jest te 42 lata wspólnego życia, to szmat czasu. Nie wiem czy w wieku 62 lat chciałabym otwierać kolejny etap w życiu. Do tej pory wydawało mi się, że to już taki wiek gdzie tylko pozostaje wspieranie się wzajemne, wyciszenie i chyba myliłam się. To tylko celebryci w wieku 68 lat na ten przykład płodzą dzieci i układają życie. Tak czy owak musicie pogadać.
14735
<
#52 | Tora dnia 24.07.2019 00:49
Dirty, nie chodzi mi o to, żeby jego słowa ukoiły mój ból i zal, bo wiem, że tego się nie da zrobic. Ale chciałabym,żebyśmy zaczęli w końcu poważną rozmowę o naszych relacjach, nawet jeśli będzie to dla mnie oznaczało jeszcze wiekszy ból. Myślę, że ja dzięki wam jestem już trochę do takiej rozmowy przygotowana. Ale on nadal będzie ogólnikami zamiatał nasze problemy pod dywan.

Amor, co ja potrzbuję zrobic z takimi ogólnikami? Wyrzucić je z naszego życia. Dotrzeć do istoty naszych problemów, bo tylko wtedy mogę z nimi walczyc.
14006
<
#53 | msz dnia 24.07.2019 11:10
Ten wątek pokazuje jak bardzo ważne jest widzenie drugiej osoby. Jak bardzo ważna jest świadomość granic, potrzeb i możliwości nie tylko swoich ale i drugiej osoby. Nie chciałem się odzywać bo tylko papugowałbym dirty'ego. Ale coś jednak napiszę.
Stało to co się stało. Jest stan zastany. Pytasz co możesz zrobić z tymi ogólnikami. Przede wszystkim stwórz atmosferę do rozmowy. Pokaż mężowi że nie musi kitrać swoich myśli i potrzeb jak jakiś dzieciak. Myślisz, że nie nauczyłaś go kłamać???On może myśleć że prawda=kara (nie bład, załóżmy że wtedy błedu/wybory zdrady nie dokonał). Prawda=rozstanie. Pytam jakim cudem może myśleć inaczej skoro zakomunikowałaś mu że prezentacja swoich potrzeb oznacza rozstanie. Zanim zdradził wiedział że musi kłamać. Zlikwiduj atmosferę strachu. Pokaż że rozumiesz jego potrzeby. Pokaż że widzisz swoje błędy jednocześnie mówiąc że pragniesz osadzić Was w rzeczywistości. Zastanów się czym możesz go obdarować i czego od niego potrzebujesz. Niech on zrobi to samo. Co z tego że jest nieświadomy. Ty paplając że albo sex albo ja też nie byłaś. Gdyby on był może by nic nie odpowiedział. Może by starał się uświadomić Cibie że nie tędy droga. Teraz Ty być może jesteś bardziej świadoma Was. Powiedz mu, że droga którą wybraliście była niewłaściwa, nawet jeżeli obydwoje mieliście obre intencje. Szukajcie porozumienia ale w odpowiedniej atmosferze. Po tym jak opisałaś swojego męża raczej nie szukałbym pomocy terapeuty. Musicie się wzajemnie zobaczyć, może bardziej poznać. Nie wiem jak pruderyjni lub rozpustni jesteście. Może uda wam się znaleźć kompromis. Wiem jedno. On musi wiedzieć że jesteś gotowa na prawdę. Że jesteś gotowa na kompromis. Że go widzisz. Inaczej będzie Was chronił ogólnikami i banałami. Bo tego go nauczyłaś.
Hej
14019
<
#54 | amor dnia 24.07.2019 11:11

Cytat

Amor, co ja potrzbuję zrobic z takimi ogólnikami? Wyrzucić je z naszego życia. Dotrzeć do istoty naszych problemów, bo tylko wtedy mogę z nimi walczyc.

to nie jest tak, że wyrzucisz ogólniki jednego dnia i od tej pory będziesz tylko odcinać kupony;
o np bliskość, bo taka głęboka rozmowa (rozmowy) wymaga ogromnej bliskości i zaufania wzajemnego, walczysz każdego dnia; bo "ego ciągle czeka w ukryciu";
uważność jest czymś co wyrabiasz, to nie jest tak, że nie pielęgnując jej będziesz ją mieć;

to są procesy; jeśli nie ma głębokiego zaufania, nie zbudujesz go z godziny na godzinę;

wsłuchanie się w siebie i swoje potrzeby zajmuje czas, tak samo drugiej stronie; to dwójce osób musi zależeć by to wybudować i mieć;

nie zrobisz tego sama z nieświadomym siebie gościem, bo co chwilkę napotykać będziesz na jego blokady, te jak to nazywasz "ogólniki";
to jest właśnie kwestia tej decyzji, co zrobić z tym dalej, czy zostać ze sobą po zdradzie; bo nie tylko w nim co chwilkę będą włączać się lęki, one będą się włączać także w Tobie;

Komentarz doklejony:
teraz wiesz czego potrzebujesz, a czy wiesz, czego potrzebuje on?
14006
<
#55 | msz dnia 24.07.2019 11:17
Oczywiście to wszystko nie jest takie proste. Może wymagać czasu a sukces i tak nie jest gwarantowany. Ale może tym razem warto wybrać prawdę.
14735
<
#56 | Tora dnia 24.07.2019 12:53
No i już po pierwszej rozmowie. Przed tą rozmową nie bardzo wiedziałam czego on oczekuje. Teraz chyba wiem. Chyba, bo na tym forum ciągle czytam, że nie ma co ślepo wierzyć w to co mówi zdradzający. No, ale zakładając, że mówi prawdę, to po 3 godzinach przedzierania się przez ogólniki, mogę to streścić następująco:
on oczekuje, że odbudujemy nasz związek, bo te wspólne 42 lata i te wszystkie traumy i tragedie i deficyty, które nas dotknęły to jest więź, która nas łączy. To ja mu na to, że chyba jednak one nas od siebie oddaliły, a nie związały, no ale jak o nich szczerze i otwarcie porozmawiamy, szczególnie o tym co było między nami ( a raczej czego nie było) przez ostatnie 10 lat, to może wspólnie dojdziemy, czy to dałoby jakieś podstawy do odbudowania czy nie. Na to on, że nie ma o czym gadać i roztrząsać, oddzielić to wszystko grubą krechą i zacząć wszystko od nowa. Od razu, już. Najlepiej od jutra, bo dziś to jeszcze trochę spraw firmowych ma do załatwienia. Teraz kiedy ja to piszę, on już rozmawia przez telefon, który jak oświadczył będzie dla mnie zawsze dostępny, bo nie będzie juz nic do ukrycia. No dzięki wielki, znaczy w tym budowaniu od nowa naszego związku mam być szpiegującą żoną. No way.

Acha i chyba ma jeszcze potrzebę odbycia jakiejś pokuty za tę zdradę. Powiedział, że wie, ze ja będę mu to długo wypominała, ale jest gotów to znieść, bo to będzie jego pokuta. To tylko pokazuje, jak mało się rozumiemy nawzajem, bo ja wcale nie zamierzam mu tego wypominać. Uważam, że stale do tego wracając robiłabym piekło jemu, ale przede wszystkim sobie
14451
<
#57 | mietek dnia 24.07.2019 15:00
czyli sama widzisz ze jemu chodzi o seks o bliskosc, chce czuc sie facetem, a nie lokajem co robi ci herbate
14019
<
#58 | amor dnia 24.07.2019 22:49

Cytat

Na to on, że nie ma o czym gadać i roztrząsać, oddzielić to wszystko grubą krechą i zacząć wszystko od nowa.

albo taki spryciarz z niego, albo taki głupek;
a biorąc pod uwagę, że siedzi na stołku, to prędzej spryciarz;

co on chce odciąg grubą kreską? brak zaufania w związku, które sam podważył i zniszczył? brak wejścia w bliskości do której może w ogóle nie jest zdolny? świadomość, że przez lata nie pielęgnował związku, bo firma i jego sukcesy ważniejsze były od Was?

to co on teraz robi, to taki standarcik po zdradzie pt "co zrobić, aby się nie narobić, a status quo utrzymać";
on na tym może się i ustawić, ale Tobie to spokoju nie da; będziesz się męczyła;

Cytat

Powiedział, że wie, ze ja będę mu to długo wypominała, ale jest gotów to znieść, bo to będzie jego pokuta.

o jojoj ... jaka straszna pokuta :rozpacz
jak on to biedny wytrzyma :cacy , a jak się sprytnie już zaasekurował;

nie ma o czym gadać, bo co? bo musiałby się zmierzyć z niewygodnymi dla siebie emocjami? zweryfikiować swoje przekonania o samym sobie? bo musiałby zobaczyć rano przy goleniu w lustrze dupka? bo musiałby ruszyć tyłek i głęboko zastanowić się nad tym jak zadośuczynić wyrządzonej szkodzie? bo nagle prysł czar bycia fantastycznym mężem, a ostał się jedynie starszy gość, latający z klejnotami rodowymi, po obcych babach, po prośbie?

u mnie po zdradzie było to samo; prezenty non stop, noszenie na rękach, wchodzenie w tyłek bez mydła, Kwiatuszku, Smerfetko, Ukochana i bach! ... druga zdrada Uśmiech

nie daj się zwieść i nie pozwól na zamiatanie problemu pod dywan; dlaczego Ty, aby on miał czuć się teraz dobrze, masz tłumić w sobie wszystko, milczeć i "nie roztrząsać"?

jest zasadnicza różnica w truciu komuś tyłka, podszczypywaniu, przerzucaniu na kogoś własnych nieogarniętych emocji, ukrytej agresji i zarzucaniu pretensjami, a w mówieniu o swoich odczuciach, czy poważnej głębokiej rozmowie na kluczowe dla Was tematy
14735
<
#59 | Tora dnia 24.07.2019 23:01
Amor, dzięki za ten twój wpis, bo dokładnie tak samo o tym wszystkim myślę. A fajnie jest zobaczyć, że może trochę już zaczyna mi się ten obraz jakoś rozjaśniać w mojej głowie, skoro ktoś patrzący na to z dystansu widzi to tak ja.
6755
<
#60 | Yorik dnia 25.07.2019 04:06
To co teraz zaczynasz widzieć, to jego Ego, które kreuje i chce utrzymać jego pozytywny obraz w oczach innych; gra pozorów i paniczne ukrywanie słabości.
Nikt nie chce przestać być zajebisty czy źle postrzegany; gdybyś go docisnęła do ściany usłyszała byś pewnie, to nie ja, to nie byłem ja. To by znaczyło, że dla utrzymania dobrego obrazu siebie przed samym sobą wypiera i odcina się od swoich słabości, one nie istnieją bo nie zgadzają się z tym kim chce być i co dokarmia jego Ego.
Jak zawsze reagował na swoje słabości? udawał, że nie ma tematu, odwracał kota ogonem, bagatelizował, za wszelką cenę był zawsze rycerzem, chciał imponować? Ucieczkę od słabości i lęków mogłaś odbierać jako jego optymizm.
On Ci nie pokaże siebie, ten świat który wykreował jest wygodny;
Przyjrzyj się uważnie, co robi dla siebie sprzedając to sprytnie, że dla Ciebie, a co faktycznie dla Ciebie, ha.....Z przymrużeniem oka;

Cytat

Na to on, że nie ma o czym gadać i roztrząsać, oddzielić to wszystko grubą krechą i zacząć wszystko od nowa. Od razu, już.

To jest możliwe, ale dla ludzi, którym pozory z jakiegoś powodu wystarczają i są ważne, z czasem oboje w nie wierzą.

Cytat

on oczekuje, że odbudujemy nasz związek, bo te wspólne 42 lata i te wszystkie traumy i tragedie i deficyty, które nas dotknęły to jest więź, która nas łączy.

Łączy wspieranie się w trudnych chwilach i pokonywanie wspólne problemów.
Jeśli traumy, tragedie robi jedno drugiemu to wręcz przeciwnie;
14735
<
#61 | Tora dnia 29.02.2020 09:29
Witajcie, kochani
w lipcu 2019 dostałam od was mnóstwo wsparcia, bo opisałam wam kawał swojego porąbanego życia. Ktoś nawet napisał, że moje przeżycia to jak jakaś meksykańska telenowela - faktycznie, bo te 2 walki o życie z chorobą nowotworową, były przecież jeszcze okraszone innymi traumatycznymi doświadczeniami, a przede wszystkim, tym co mnie tu wtedy sprowadziło. Czyli ZDRADĄ.

A teraz chcę dodać co zdarzyło się później. W ostatnim tygodniu lipca, postanowiłam rozpocząć psychoterapię. Zrobiłam to pod wpływem bardzo nagłego impulsu, czegoś co uznałam za dobry znak, bo akurat w internecie był artykuł o aktorce, która po chorobie nowotworowej została psychoterapeutką. W artykule było też o tym, że w jej życiorysie też była zdrada partnera. Zawsze czułam jakąś dziwną bliskość z tą aktorką, może dlatego, że urodziła się w tym samym roku co ja. Odszukałam namiary do jej gabinetu, zadzwoniłam, powiedziałam o swojej sytuacji, a ona znalazła dla mnie czas jeszcze tego samego dnia. W sumie w ostatnich dniach lipca 2019 roku byłam u niej dwa razy. Byłam z nią umówiona na trzecią wizytę na 1 sierpnia. Rano przeczytałam wiadomość, że Hanna Dunowska nie żyje! O rany!!! Czy można w to uwierzyć?? Moja terapeutka, a właściwie moja pokrewna dusza odchodzi!! Tak nagle!! Dopiero zaczynała się ta terapia... Znowu uznałam, że to jest jakiś znak. Może nie potrzebuję żadnej terapii, może poradzę sobie z tym sama.

Yorick, Poczciwy, Amor, Dirty, bardzo mi wtedy pomogliście. Jak się pewnie domyślacie to nie koniec mojej meksykańskiej telenoweli, ale nie chcę was nią zanudzać. Czy ktoś jest jeszcze gotowy na dalszy ciąg i kolejne wsparcie??
13728
<
#62 | poczciwy dnia 29.02.2020 11:49
Dajesz..
14735
<
#63 | Tora dnia 29.02.2020 13:09
W sierpniu i wrześniu budowaliśmy z mężem od nowa nasz związek. Uwierzyłam, że jestem silna, że sama dam sobie radę z tym bólem, który jest we mnie, w środku. I dałam radę. Powróciła bliskość, a nawet seks, którego nie było między nami od tak dawna. Powoli zaczęłam cieszyć się życiem, chociaż uraz pozostał. Czasami kiedy wychodził z domu na dłużej, w mój mózg wwiercała się paskudna myśl, że właśnie pojechał do hotelu ze swoją kochanką. Starałam się to odrzucić, bo takie myślenie szkodziło przede wszystkim mnie. On natomiast dzwonił co pół godziny, informował, gdzie jest co robi, co ma jeszcze do załatwienia. Kiedy był w domu jego telefon zawsze leżał na widoku, tak żebym miała do niego dostęp. Od jesieni bliskości trochę mniej, ale no cóż, oboje w tym roku skończymy 62 lata, więc trzeba się cieszyć tym co jeszcze jest.

I nagle BANG. W czwartek zawiózł mojego laptopa do fachowca na 2 dni, więc na ten czas dał mi swojego laptopa firmowego (nie domowego). Otwieram, a tam na wierzchu bez żadnego ukrycia ponad 200 zdjęć jego kochanki. Ubranych i nie ubranych. Ale także screenshoty wymienianych sms-ów i parę zdjęć jeszcze innej kobiety. Oczywiście wszystko z datami.

No i sie okazało, że historia tej zdrady jest inna niż pisałam w lipcu. Mój mąż nie zaczął mnie zdradzać w 2018 roku, czyli po tym jak zakończyłam chemioterapię, ale w 2015 roku. Przez dwa lata sponsorował Żanetkę z portalu e-amore. W 2017 roku ja zaczęłam chemioterapię, a Żanetka kopnęła go w dupę, bo znalazła lepszego sponsora. A może dowiedziała się, że żona chora i etyka (haha) jej nie pozwoliła na dalsze stosunki z moim mężem. W każdym razie mąż poczuł się oszukany przez Żanetkę, którą pokochał przecież miłością prawdziwą, co widać z sms-ów wymienianych z nowym sponsorem Żanetki. No walczył o nią z tym drugim, ale przegrał. Znalazł zatem na wspomnianym portalu nową wybrankę. Nową sponsorował przez cały 2017 rok, czyli kiedy ja walczyłam z tym pieprzonym rakiem.
Ja zakończyłam leczenie, a Żanetka znowu do niego wróciła. Czyli może jednak to ma coś wspólnego z etyką Uśmiech
Sponsorowanie Nowej chyba odstawił, a mnie w lipcu przyznał się tylko 2 etapu z Żanetką.
6755
<
#64 | Yorik dnia 01.03.2020 06:23
Troska Żanetki mnie rozwaliła, bo jakaś logika uczciwej kochanki w tym jest Uśmiech Pragmatyczna kobieta, która jednak żony na sumieniu nie będzie miała Uśmiech
W jakiś sposób go pilnuje, odsyła do żony bo facet na to sam nie wpada, że gdy żona choruje to nie wypada ją zdradzać tylko trzeba się nią zająć Smutek
No nieźle. Może to przypadek, ale wydaje mi się, że ona musiała dużo wiedzieć o waszej sytuacji a jak nie ona to znalazł by inną być może mniej ogarniętą i dopiero była by jazda. Ta przynajmniej nie miała zapędów, żeby być tą pierwszą, bo to świadczenie usług za niezłą kasę.
14735
<
#65 | Tora dnia 01.03.2020 07:38
Yorik, ale właśnie znalazł inną. Nie napisałam wczoraj wszystkiego, bo psychicznie już nie daję rady. Ale teraz jest tak. Czwartkowy wieczór, a ja siedzę i siedzę i zastanawiam się co z tą wiedzą zrobić, że zdradzał mnie nie przez 1,5 roku, ale przez 4,5 i nie z jedną, ale z dwoma. Mężowi nic o odkryciu w jego laptopie nie mówię, bo w końcu przecież, to już przeszłość, po co do tego wracać, na nowo rozdrapywać stare rany. Widać, że zdjęcia mocno rozebranej Żanetki kończą się na dacie 19 lipca 2019. Dobra, pomyślę o tym jutro na spokojnie, bo dziś trochę mnie to jednak walnęło. Idę spać, mąż czule całuje mnie na dobranoc i idzie jeszcze oglądać jakiś mecz. Chcę usnąć, ale serce zaczyna mi trochę dziwnie pikać, i czuję że mam gorączkę jakbym kurnawirusa dostała. No więc wychodzę z sypialni po jakieś tabletki, a mój czuły mąż w popłochu chowa coś świecącego do szafki. Znam już ten jego popłoch i natychmiast sięgam do tej szafki, a tam co??? TELEFON!!! Ale nie ten oficjalny, który tak często zostawia na widoku. To drugi, tajny!! Mąż natychmiast wyrywa mi go z ręki, jest przy tym trochę szarpaniny, bo ja też chcę mieć ten tajemniczy skarb. No niestety, nie mam szans. 62- letni człowiek z ogromną nadwagą (no kopia Depardieu po prostu) pędzi przez pół domu do łazienki i wrzuca swój tajny telefon do sedesu. Ja pierdzielę - telenowela meksykańska, a może jednak lekka francuska komedia?? Nie, to moje życie!! A ja nie mam już siły, żeby żyć.
13728
<
#66 | poczciwy dnia 01.03.2020 10:41
Pytanie podstawowe brzmi tak - co zrobiłaś z naszymi komentarzami, które dostałaś w lipcu tamtego roku? Nic..
Zamiotłaś problem pod dywan, czyli zrobiłaś to przed czym Cię przestrzegaliśmy.
Bałaś się konfrontacji z rzeczywistością wtedy więc po prostu opóźniłaś ten etap o kilka miesięcy. Dziś masz to co masz na własne życzenie. Mogłaś być już w zupełnie innym miejscu a jesteś gdzie?
Czego jeszcze potrzebujesz żeby zrzozumieć o co chodzi?
6755
<
#67 | Yorik dnia 01.03.2020 13:22
Powinnaś napisać książkę, scenariusz już masz, będzie to wyciskacz łez i komedia zarazem.

Cytat

Powróciła bliskość, a nawet seks, którego nie było między nami od tak dawna. Powoli zaczęłam cieszyć się życiem, chociaż uraz pozostał.

Zauważyłaś, że to całkowicie zmienia ocenę całej sytuacji?
Uciekłaś od konfrontacji, podłożyłaś się, ale teraz przynajmniej masz już jasność;
On już sam znalazł rozwiązanie sytuacji i nie zamierzał z niego rezygnować.
14735
<
#68 | Tora dnia 01.03.2020 17:44
Poczciwy, tak masz rację, ja nadal nie rozumiem o co chodzi. Proszę powiedz mi to jasno. Czy to że wybaczyłam w lipcu tamtego roku, to że postanowiłam zostać z człowiekiem, którego kochałam przez ostatnie 42 lata mojego życia, to właśnie oznacza że zamiotłam problem pod dywan? Naprawdę nie wiem już nic.

Komentarz doklejony:
Yorik, czy masz na myśli, że wybaczając i zostając z nim uciekłam od konfrontacji, że się podłożyłam?? Że powinnam była go wtedy zostawić?? Czy naprawdę nie jest możliwe odbudowanie związku po zdradzie? Nigdy? Ja uwierzyłam, że jest możliwe.
14039
<
#69 | Romanos dnia 01.03.2020 18:20
Owszem, odbudowa zwiazku po zdradzie jest mozliwa, ale nie robi sie tego wybaczajac "na wyrost".
A.Ty wlasnie tak zrobilas.
On w to odbudowywanie sie nie zaangazowal, Ty (dla swojego i jego komfortu tez) i...
I "pozamiatalas pod dywan" wszystko to co za bardzo Was bolalo, co oddalalo Was od siebie i w konsekwencji mialo wplyw na to co zrobil Twoj maz.
Powiem tak... Nadal jest dla Was szansa tylko metody odbudowy musicie zmienic jesli naprawde tego chcecie.
14735
<
#70 | Tora dnia 01.03.2020 18:42
To znaczy że te dziesiątki, a może i setki godzin wspólnie przegadane w lipcu, sierpniu, wrześniu były nieskuteczną metodą. Uwierzyłam, że przerobienie tego wszystkiego, co nas we wspólnym życiu bardzo bolało, da jakiś nowy początek. Mnie w każdym razie dało, bo po lipcowo-sierpniowym załamaniu nerwowym nie wlazłam w jakąś depresję.
6755
<
#71 | Yorik dnia 02.03.2020 00:59

Cytat

Yorik, czy masz na myśli, że wybaczając i zostając z nim uciekłam od konfrontacji, że się podłożyłam?? Że powinnam była go wtedy zostawić?? Czy naprawdę nie jest możliwe odbudowanie związku po zdradzie? Nigdy? Ja uwierzyłam, że jest możliwe.

Jakoś mieszasz wszystko. Zostać czy zostawić musi z czegoś wynikać, z czego Twoja decyzja wynikała? Chodziło mi raczej o konfrontację prowadzącą do kompromisu i wspólnego ustalenia obopólnych granic, nie jednostronnych; a jeśli nie naciskany jest taki pewien, zaklina się, że już nigdy, przyjrzeniu się temu czy to nie jest na odpier....l, by jak najszybciej mieć problem z głowy, czyny nie słowa się liczą.

Cytat

To znaczy że te dziesiątki, a może i setki godzin wspólnie przegadane w lipcu, sierpniu, wrześniu były nieskuteczną metodą. Uwierzyłam, że przerobienie tego wszystkiego, co nas we wspólnym życiu bardzo bolało, da jakiś nowy początek.

Nikt Ci nie odpowie, nie setki przegadanych godzin się liczą, tylko namierzenie problemu. To co bolało jest ważne, oczyszcza relacje, ale to nie wszystko. Ważna jest szczerość, przyznanie się do swoich słabości, lęków i swojego udziału, szczególnie przed samym sobą.
Często jest tak, że z jakichś powodów wewnętrzna postawa jest inna niż ta kreowana lub odpowiedzialność przerzucana a tego nie widać.
Poza tym nikt Ci faceta na odległość nie rozpracuje, zwłaszcza, że macie dużo silnie oddziałujących czynników. Postawy latami zostały silnie zakorzenione.
Czasami nic się nie da zrobić lub nie warto i trzeba się z tym pogodzić i nie tracić uśmiechu z życia.

Cytat

Mnie w każdym razie dało, bo po lipcowo-sierpniowym załamaniu nerwowym nie wlazłam w jakąś depresję.

To dlatego, że nie weszłaś w rolę ofiary i trzymaj się tego, bo wcale nią nie jesteś. To nie Ty masz problem, to nie są Twoje słabości. Oprócz swoich wyobrażeń nic nie tracisz; Zapytasz co masz teraz robić ? to co zawsze, wszystko to co Ci się w jakiś sposób opłaca;
14735
<
#72 | Tora dnia 02.03.2020 08:00
Dzięki Yorik za ten komentarz. Czytam każde zdanie po kilka razy, żebym wreszcie zrozumiała, co dzieje się w tym moim porąbanym życiu, co ja powinnam zrobić ze swoim życiem. I wydaje mi się, że najlepszą twoją wskazówką, jest zdanie że czasami nic nie da się zrobić, lub nie warto. Tak to teraz właśnie czuje. A to chyba oznacza, że muszę pracować najpierw nad tym jak się z tym pogodzić. To cholernie trudne. Czy dam radę?? Czy później jeszcze uda mi się odnaleźć uśmiech w życiu??
13728
<
#73 | poczciwy dnia 02.03.2020 09:01

Cytat

Poczciwy, tak masz rację, ja nadal nie rozumiem o co chodzi. Proszę powiedz mi to jasno. Czy to że wybaczyłam w lipcu tamtego roku, to że postanowiłam zostać z człowiekiem, którego kochałam przez ostatnie 42 lata mojego życia, to właśnie oznacza że zamiotłam problem pod dywan? Naprawdę nie wiem już nic.

A naprawdę wybaczyłaś? Tak czułaś? Z czego to wynikało?
A może było to spowodowane strachem przed nowym i nieznanym?
Może po prostu jak najszybciej chciałaś zapomnieć o tym co się wydarzyło i wrócić do swojego kolorowanego, idealnego życia?
Czy Twój mąż poniósł jakieś konsekwencje swojej chuci?
Czy miał szansę poczuć odpowiedzialność za to co zrobił?
W moim mniemaniu został przez Ciebie za to nagrodzony.
Za szybko, bez podstaw i za wszelką cenę postanowiłaś na prędce tylko liznąć temat i zamknąć jak najszybciej, najlepiej wyrzucić z pamięci.
Zasłanianie się wielką miłością w piękny sposób tylko pokazuje Twoją słabość.
Skoro kocham to mimo wszystko? Tak według Ciebie to powinno działać.
14735
<
#74 | Tora dnia 02.03.2020 09:27
Tak, czułam, że naprawdę wybaczyłam, ale przecież nie od razu.

Zapomnieć o tym co się wydarzyło chyba mi się nigdy nie uda.

Do kolorowanego, idealnego życia nie wróciłam, bo i wcześniej go nie miałam. Ciągłe wizyty kontrolne na onkologii, zmaganie się z konsekwencjami chemioterapii to jednak nie jest ideał. No oczywiście ja jeszcze żyję, to chyba ten kolor w moim życiu, bo 5 dni temu odbył się pogrzeb mojej znajomej, z którą wspólnie cieszyłyśmy się rok temu, że nam się udało pokonać raka.

I tak, masz rację, mój mąż nie poniósł chyba konsekwencji swojej chuci, zobaczył tylko, że w tamtej sytuacji mnie otaczają moi bliscy i przyjaciele, a on nie ma wokół siebie nikogo bliskiego ( a nie no miał przecież Nową).

Tak, teraz to widzę, został nagrodzony.

Tak, jestem słaba, i fizycznie i psychiczne. Bardzo słaba. A myslałam, że to moja siła, że się z tego wygrzebałam, że sama dałam radę.
I po raz kolejny tak - Skoro kocham, to mimo wszystko. Tylko to NIE DZIAŁA!!!
14006
<
#75 | msz dnia 02.03.2020 10:08
Czy jesteś gotowa na prawdę??czy On może Tobie ją powiedzieć???Myślisz, że jesteście blisko???
Tora

Cytat


Pan prezes juz nie był tak troskliwy i opiekuńczy. Powiedziałam mu, że jeśli w wieku 51 lat seks jest dla niego nadal bardzo ważny, to powinniśmy się rozstać. Ale on tego nie chciał. Bo jestem dla niego mimo wszystko nadal ważna i chce się ze mną zestarzeć.

+
Hipotetyczne słowa twojego męża:" Nie umiem się powstrzymać.. chcę bzykać te małolaty,itp...."

Czy to się wyklucza??Jesteś gotowa, by to usłyszeć...??

Cytat

Mąż natychmiast wyrywa mi go z ręki, jest przy tym trochę szarpaniny, bo ja też chcę mieć ten tajemniczy skarb. No niestety, nie mam szans. 62- letni człowiek z ogromną nadwagą (no kopia Depardieu po prostu) pędzi przez pół domu do łazienki i wrzuca swój tajny telefon do sedesu

Czy jesteś gotowa, by to usłyszeć??Czy pokazałaś mu, że może Tobie to powiedzieć...

Ja nie mówię, że Ty masz to akceptować...że macie być razem... czy można zrobić coś z tym , że on chce bzykać te małolaty i z czego to wynika..czy z kompleksu, z poczucia niskiej wartości z fizjologi...czy tam z czegoś jeszcze...najpierw poznajcie swoje potrzeby, swoje granice, siebie...potem rozmawiajcie co dalej...czy jest możliwy kompromis, wspólna przyszłość czy nie...ale poznajcie się...

Ludzie boją się powiedzieć swoim połówkom, że się masturbują, lubią porno, seks oralny, boją się ocenić jakąś miss...a co dopiero powiedzieć że chcą bzykać małolaty...ale najpierw muszą powiedzieć: tak lubię to czy tamto...później można dochodzić co z czego wynika i jak ustawić granice by można było wspólnie funkcjonować...i czy wogóle, będzie można wspólnie funkcjonować...może jest seksocholikiem...może to a może tamto...

najpierw zbliżcie się do siebie na odległość prawdy...dopiero później decydujcie co z tym zrobić...
14735
<
#76 | Tora dnia 02.03.2020 10:25
Cały czas staram się zbliżyć do tej prawdy, zrozumieć go, ale trafiam na mur z jego strony.
Wczorajsza rozmowa: mówi, że nie wie dlaczego to robił, że to jego głupota, że on sam siebie nie rozumie. Że ja jestem dla niego najważniejsza i że właściwie rozmowy na ten temat są niepotrzebne, bo on już raz na zawsze z tym skończył. Ucieka od prawdy jak najdalej.
Parę lat temu przerabiałam alkoholizm mojego bliskiego przyjaciela (niestety nie dał rady z tego wyjść) i on też używał takich sformułowań o swoim piciu. I własnie tak mi się to jakoś skojarzyło, dopiero wczoraj, że może to jest własnie seksoholizm.
14006
<
#77 | msz dnia 02.03.2020 10:34
Jak myślisz co mu pokazałaś wyrywając telefon???
14735
<
#78 | Tora dnia 02.03.2020 10:38
że chcę znać prawdę?/
14578
<
#79 | aster dnia 02.03.2020 11:36
Tora czy z jego strony nie jest to forma ucieczki przed Twoją chorobą i jej konsekwencjami? Być może nie udźwignął tego, stąd idzie w tango.
13728
<
#80 | poczciwy dnia 02.03.2020 11:39

Cytat

I po raz kolejny tak - Skoro kocham, to mimo wszystko. Tylko to NIE DZIAŁA!!!

To właśnie nie ma prawa działać! Kochanie ponad wszystko to nie miłość. To raczej uzależnienie, uwieszenie się na kimś. A to bardzo szybka droga do rozpadu nawet pozornie najlepszego małżeństwa.
Tak robiłaś wcześniej, dostałaś po głowie i nadal nie dopuszczasz tej myśli do siebie, że Twoje przekonania są błędne, że generują kolejne kłopoty.
Bez próby zmiany przekonań i konfrontacji z prawdą, głównie o sobie będziesz cały czas się kręcić w kółko.

Odnośnie pokolorowanego życia miałem na myśli raczej tylko i wyłącznie zakresu dotyczący Twoich przekonań i wyobrażeń o Twoim mężu, Twoich przekonań o miłości właśnie mimo wszystko, idealizacji. Na tym oparłaś a nie na realiach swoje postępowanie.Na siłę po przebudzeniu chciałaś bardzo szybko wrócić do snu, który właśnie się skończył i powrót do niego już jest niemożliwy.
To nie miało prawa się udać. Kwestią czasu było tylko to, kiedy tu wrócisz...
6755
<
#81 | Yorik dnia 02.03.2020 13:28

Cytat

Kochanie ponad wszystko to nie miłość. To raczej uzależnienie, uwieszenie się na kimś.

Ach ta romantyczna miłość, która góry podobno przenosi;
Zraniłeś mnie, ale zobacz, ja poświęcam siebie, więc jesteś mi coś winien, bym mogła cię kontrolować żebyś nie uciekł;

Cytat

Tora czy z jego strony nie jest to forma ucieczki przed Twoją chorobą i jej konsekwencjami? Być może nie udźwignął tego, stąd idzie w tango.

To była ucieczka, już o tym było, ale czyżby to droga jednokierunkowa bo np. większe emocje i brak rutyny? Zmienić tryb życia ciężko z czegoś rezygnując. Tak mu najwyraźniej dobrze i jak zwykle chce mieć ciastko i je zjeść.
14735
<
#82 | Tora dnia 02.03.2020 14:18
Dla mnie to nie romantyczna miłość, co góry przenosi, ale raczej "geriatryczna" miłość, co na góry może sobie tylko popatrzeć i to z daleka.
W ogóle nie miałam poczucia, że poświęcam siebie, przeciwnie, uważałam, że właśnie buduje siebie na nowo.
6755
<
#83 | Yorik dnia 02.03.2020 18:14

Cytat

Wczorajsza rozmowa: mówi, że nie wie dlaczego to robił, że to jego głupota, że on sam siebie nie rozumie. Że ja jestem dla niego najważniejsza i że właściwie rozmowy na ten temat są niepotrzebne, bo on już raz na zawsze z tym skończył. Ucieka od prawdy jak najdalej.

Tak faktycznie może być. Osoby, szczególnie z narcystycznym zabarwieniem boją się spojrzeć w lustro jak diabeł święconej wody; realne wejrzenie w siebie nie jest takie łatwe. Każdy ma obraz siebie, nie najgorszy Uśmiech i broni go Ego;
Nie łatwo rozróżnić, czy ktoś faktycznie nie wie jak coś się stało (bo się boi dowiedzieć, więc wypiera) czy kłamie jak z nut, ale to pierwsze też bym brał pod uwagę;
14735
<
#84 | Tora dnia 26.03.2020 09:15
Czy ja dam radę jeszcze wyjść z tego piekła?
Od początku marca żyję w piekle, które sama sobie urządziłam. Tak, dałam drugą szansę naszemu małżeństwu, dałam Panu Prezesowi drugą kulę do pistoletu, bo wylizałam się z ran zadanych przy pierwszym strzale. A on budował rna nowor1; nasze stare małżeństwo, tylko lepiej się maskując. Ja przez ten miesiąc od drugiego strzału, walczę o swoje życie r30; to znaczy, no aż trudno mi to napisać r30; no, po prostu bardzo boję się swoich myśli i planów samobójczych. Początkowo, nie chciałam pisac tu o tym, bo wydawało mi się że to nie jest właściwe miejsce. Ale stale czytam wszystko co tu zamieszczacie i to gdzieś właśnie tu znalazłam wpis, że spory procent zdradzonych ma myśli samobójcze. Dlatego odważyłam się o tym napisać. Nie chce mi się już żyć, ale przecież nie chcę tego zrobić swoim bliskim r11; to znaczy synowi i mojej siostrze-bliźniaczce. To w tej chwili dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
14578
<
#85 | aster dnia 26.03.2020 09:56
No co Ty Tora, rak Cię nie pokonał a Ty się teraz poddajesz?
A gdybyś tak robiła, żeby inni mogli z Ciebie czerpać?
14039
<
#86 | Romanos dnia 26.03.2020 10:18
Tora,
Ty jestes wojowniczka. Zwyciezylas w takiej swojej wojnie, przy ktorych moje wojenki to "zabawa w piaskownicy". Nie marnuj tego.zwyciestwa; nie warto...
Masz mysli samobojcze, a co tak naprawde powstrzymuje Cie przed samobojstwem?
Dlaczego nie chcesz "tego robic" swojemu dziecku i swojej siostrze?
Jesli nie masz na te chwile sily, by powalczyc o siebie dla siebie, powalcz tymczasem o siebie dla nich.
Nie ukrywaj przed nimi tego co sie atalo i w jakim jestes stanie, powiedz im, jak bardzo ich kochasz i potrzebujesz.
I idz koniecznie do profesjonalisty...
Tabletka nie usunie problemu, ale pomoze Ci tak nie cierpiec, a rozmowa z psychologiem lub psychiatrapomoze Ci tak nie myslec...
Ty nie chcesz popelnic samobojstwa, bo gdybys naprawde chciala, to bys to zrobila...
Ty "tylko" nie widzisz sensu dalszej egzystencji , a przeciez ten sens wskazujesz sama (dziecko, siostra...).
Tego kierunku sie trzymaj, robiac "kolejny pierwszy krok", a wszystko to co powinno, powolutku wroci na swoje tory Tora 😌
14735
<
#87 | Tora dnia 26.03.2020 14:26
Romanos,
Nie ukrywam niczego przed siostrą i synem. Syn już dorosły, ma swoje życie, siostra też ma swoją rodzinę i swoje troski. Ale wspierają mnie jak umieją. Dlatego powiedziałam, że nie chcę im tego robić. Masz rację, w tej chwili nie widzę sensu dalszej egzystencji. I oczywiście, że nie CHCĘ popełnić samobójstwa, dlatego tak bardzo boję się swoich myśli o tym samobójstwie. Bo wiesz czasami tego nie chcesz, a zrobisz to pod wpływem silnego impulsu. A mną szarpią w tej chwili tak sile, tak skrajne emocje, że jakby boję się sama o siebie. Co mi strzeli do głowy? A umówienie się z psychologiem trochę teraz trudne, bo kurnawirus w natarciu.
Wczoraj powiedziałam Panu Prezesowi, żeby się wyprowadził, bo po drugim strzale, już niczego odbudowywać nie dam rady. Zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i przeniósł się do syna. Ale zapowiedział, że przeprowadzka całkowita będzie trwała około tygodnia, bo nie da rady szybciej zebrać swoich rzeczy. No rzeczywiście trochę tego się nazbierało w dużym domu przez ostatnie 25 lat. Dziś wpadł po następne rzeczy, no i oczywiście rozmowa o tym czy nie możemy być jednak razem. Że przecież ja taka słaba, ciągle potrzebuję jakiejś pomocy, że on chce się mną opiekować. Że sobie nie poradzę z ogarnięciem dużego domu, i ogrodu. To on będzie wpadał, pomagał mi we wszystkim. Ale jak ja tak chcę to on zamieszka osobno. Ale żebym jeszcze przemyślała, bo może mi to minie i jednak znowu będziemy się razem starzeli. Kochani, pomóżcie mi, żeby mi to nie minęło!!! Chyba tego teraz potrzebuję najbardziej. Wsparcia w wytrwaniu w swojej decyzji o rozstaniu. O odcięciu się wreszcie od piekła ciągłych zdrad.
14578
<
#88 | aster dnia 26.03.2020 14:44

Cytat

Ale zapowiedział, że przeprowadzka całkowita będzie trwała około tygodnia, bo nie da rady szybciej zebrać swoich rzeczy

a nie możesz mu pomóc?
14735
<
#89 | Tora dnia 26.03.2020 15:09
Aster,
W przeprowadzce mogłabym mu pomóc, żeby to przyspieszyć, ale to niewiele zmieni, bo on i tak cały czas mówi o naszych dalszych kontaktach. On i tak chce cały czas mi pomagać!! Jego słowa-nawet jak się rozejdziemy, to ja zawsze będę blisko, będę się tobą opiekował, zrobię ci zakupy, zawiozę do lekarza. No żesz, cudowne życie! To samo przecież robi dla swojej 85-letniej mamusi.

Aster, jak myslisz jaka może byc motywacja w tej chęci pomagania?? On mówi, że chce w ten sposob wynagrodzić mi to jak zniszczył moje życie. Ale musi w tym być coś innego. Tylko nie wiem co, bo mi rozumu na to teraz nie starcza.
14578
<
#90 | aster dnia 26.03.2020 15:33

Cytat

Aster, jak myslisz jaka może byc motywacja w tej chęci pomagania??

On Ciebie wciąż kocha, tyle że to jest chora miłość. Jak chcesz się uwolnić to musisz być ponad to.
14735
<
#91 | Tora dnia 26.03.2020 15:42
Aaa, tak teraz sobie przypomniałam, że tak tez rzeczywiście powiedział, że w ten sposób wyraża to że mnie kocha. Dzięki Aster, popatrz uruchamiasz mi pamięć. I jeszcze dzieki za ten poprzedni wpis o tym, żebym zrobila coś, żeby inni mogli ze mnie czerpać. Zaswieciło mi to jak jakiś maleńki promyczek nadziei. Na razie nie mam pojęcia co takiego mogłabym zrobić, ale może kiedyś, jak podniosę się z tego szamba.

Komentarz doklejony:
Aaa, tak teraz sobie przypomniałam, że tak tez rzeczywiście powiedział, że w ten sposób wyraża to że mnie kocha. Dzięki Aster, popatrz uruchamiasz mi pamięć. I jeszcze dzieki za ten poprzedni wpis o tym, żebym zrobila coś, żeby inni mogli ze mnie czerpać. Zaswieciło mi to jak jakiś maleńki promyczek nadziei. Na razie nie mam pojęcia co takiego mogłabym zrobić, ale może kiedyś, jak podniosę się z tego szamba.
14039
<
#92 | Romanos dnia 26.03.2020 15:48
Tora,
Wiedz, ze naprawde znam Toj stan emocjonalny.
On, jak kazdy z teszta stan, ma to do siebie, ze przeminie. Ty co najwyzej mozesz go przedluzyc lub skrocic.
Przekonalem sie, ze czlowiek najczesciej nie ma jednego sensu egzystencji przez cale swoje dorosle zycie, ze raz jest taki, raz inny, ze jedne znikaja, a inne sie pojawiaja, ze jedne sa na dziesieciolecia, a drugie na dni lub wrecz minuty...
Odnajdziesz swoj. Z nim, z kims innym, sama...
A swoja droga, Aster ma racje...
On Ciebie nadal na swoj chory sposob kocha. Moze tylko tak potrafi?
14578
<
#93 | aster dnia 26.03.2020 16:09

Cytat

Na razie nie mam pojęcia co takiego mogłabym zrobić, ale może kiedyś, jak podniosę się z tego szamba

Sęk w tym, że powinnaś już się tym zająć. Za długo w tym szambie siedzisz i bez tego nie ruszysz i nie chodzi o to żebyś fizycznie coś zrobiła, namacalnie. Ty zacznij stwarzać w sobie człowieka z którego inni będą chcieli czerpać.
14039
<
#94 | Romanos dnia 26.03.2020 16:55
Nie wiesz co moglabys robic?
Moze to bedzie tylko "kula w plot", ale...
Idz, wylacznie informcyjnie, do jakiegos Centrum Wolontariatu i zapytaj o mozliwosci. Moz3sz sie zdziwoc jak wiele jest potrzeb, ktorych sobie nie uswiadamialas, a ktore wlasnie Ty bylabys w stnie doskonale spelnic...
Stracilas wiare w to, ze jestes dla kogos innego kims szczegolnym, wyjatkowym, niepowtarzalnym, prawda?
A kto powiedzial, ze tym "kims", dla kogo wlasnie taka jestes, ma byc tylko i wylacznie Twoj maz?
14735
<
#95 | Tora dnia 26.03.2020 18:41
Romanos,
Do 9 marca działałam właśnie w wolontariacie, ale teraz z powodu wirusa to zostalo zawieszone. Dzis miałam wyjechać z Warszawy, żeby poprowadzić warsztaty artystyczne dla seniorek. Ale wiadomo, skasowane.

No to ja też skasowałam swoje małżeństwo. Ale on nadal w to nie wierzy, uważa, że mnie urobi, że mnie przekona, że ja bez niego nie dam sobie rady. Dziś taka manipulacja była-przecież ty jesteś artystka, ty nie masz pojęcia o przyziemnych sprawach, o rachunkach, wywozie śmieci, albo włączaniu pieca CO. O artystów trzeba dbać i się nimi opiekować. I ja chcę się tobą opiekować.
I jak wy mi mówicie, że może on właśnie mnie tak kocha bo inaczej nie potrafi, to ja już miękne i prawie jestem gotowa znowu mu uwierzyć. O rany, twarda muszę byc, a nie miętka. Tylko jak??
13728
<
#96 | poczciwy dnia 26.03.2020 19:18

Cytat

Ale on nadal w to nie wierzy, uważa, że mnie urobi, że mnie przekona, że ja bez niego nie dam sobie rady.

A nie ma racji? Przecież całe życie tak to funkcjonowało. Czemu teraz miałoby to się zmienić i być inaczej. Dlaczego miałby w to nie wierzyć?
14578
<
#97 | aster dnia 26.03.2020 19:33
Tora kształtuj nowego człowieka w środku siebie, to jest praca żeby cierpienie zamienić w wartość.

Komentarz doklejony:
Ps. Czy Ty wiesz, że masz niesamowite poczucie humoru? Pokazuje język
14039
<
#98 | Romanos dnia 26.03.2020 20:19
Tora...
Cała pewność Twojego męża bazuje na tym, że zna Ciebie taką jaką jesteś co w żadnej mierze nie nakłada na Ciebie "obowiązku" nadal taką być.
Nie podejmiesz próby - nie będziesz tak naprawdę wiedziała na co Cię stać.
14735
<
#99 | Tora dnia 26.03.2020 21:01
Poczciwy,
no własnie całe (długie już) życie i dlatego jest we mnie tyle lęku, że faktycznie nie dam rady, że mam już tyle lat, i tyle przejść za sobą, że nie dam rady sama, bez niego.
Aster,
czy myslisz, że może jest już jakieś mikroskopijny zalążek tego nowego człowieka we mnie, skoro odważyłam się przenocować w dużym, pustym domu sama? Rano nawet wytargałam przed dom worek z odpadami zmieszanymi, i nie pomyliłam ich z plastikiem czy gabarytami. A panu Prezesowi się to zdarzało. No ale on zakochany przecież jest w płatnej Żanetce. Czyli ja artystka, a wywóz śmieci ogarnęłam. Może jednak jest jakaś nadzieja na to że stanę na własnych nogach. A moje poczucie humoru bardzo ratuje mnie w tej sytuacji. Dzięki, że to doceniasz.

Romanos,
bardzo bym chciała powiedzieć, że mój mąż zna mnie taką, jaką byłam, ale już nie jestem. Teraz jeszcze nie mogę tego powiedzieć, ale chcę wierzyć, że dzięki waszemu wsparciu, dam radę podjąć te próbę. Zmienić siebie z mięczaka (czyt. schorowanej, nieporadnej, zdradzanej kobieciny) w samodzielną kobietę. O ho,ho ale sie rozpędziłam w tych marzeniach

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?