Zdrada - portal zdradzonych - News: zdrada po 16 latach małżeństwa

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

123sprawdzam00:47:03
# poczciwy01:41:57
Crusoe02:01:16
Kalinka9302:35:09
heniek03:58:26

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

zdrada po 16 latach małżeństwaDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam, jestem tu nowa, zalogowałam się żeby ktoś może mi poradził co mam zrobić.
Jestem z moim mężem w sumie 24 lata, w małżeństwie od 16 lat. Mój mąż jest byłym alkoholikiem. Leczy się od trzech lat. Przez całe życie zmagałam się z jego nałogiem. Kiedy można powiedzieć zaczęliśmy wychodzić na tzw prostą mój mąż poznał koleżankę z pracy. Można powiedzieć standard, smsy, telefony, spotkania po kryjomu. Jego bliższą znajomość szacuję na około pół roku. Dowiedziałam się o tym w marcu. Próbowałam walczyć, wiadomo, krzyki, prośby, pojawiła się kontrola. W dniu wczorajszym przyznał się w końcu, że się w niej zakochał. I tyle. Zażądałam, żeby się wyprowadził, a on na to, że to wszystko moja wina, ponieważ przez ostatnie miesiące z gotowałam mu piekło w domu, że go kontrolowałam, że przez trzy lata wychodzenia z nałogu nie było mnie przy nim, że nie jestem jego przyjacielem, że nim rządzę itd. Ogólnie to moja wina w 100%. Zapytałam się co on by zrobił na moim miejscu gdyby coś takiego usłyszał, odpowiedział, że by się zapytał dlaczego tak się stało, co go pchnęło w tę stronę. Przyznam się szczerze nie umiem, nie potrafię sobie z tym poradzić. Kocham go, ale tyle przykrych rzeczy mi powiedział, że jestem tym załamana. Trwałam przy nim zawsze, walczyłam o nasz związek, przez trzy lata kiedy chodził na terapię byłam u jego boku, ale teraz on tego kompletnie nie widzi, ja dla niego nie istnieję. Dodam, że oczywiście nie wyprowadził się. Dziś ja uciekłam, ponieważ nie umiem z nim przebywać pod jednym dachem. Dodam jeszcze, że koleżanka ma męża i dwójkę dzieci, my mamy syna 14 lat. Wiem tylko, że koleżanka od męża podobno nie odchodzi.
Doradźcie mi co robić, może powinnam z nią porozmawiać albo z jej mężem? Sama nie wiem, jest we mnie tyle różnych emocji, że sobie z tym nie radzę.
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 10.07.2017 00:25
Długo męża wyciągałaś z picia? Poza chlaniem widziałaś jego prawdziwe cechy charakteru? Jego egoizm?
Wiesz coś o współuzależnieniu?
Wydaje mi się, że czekasz na jego przeprosiny, na powrót na łono rodziny. Podobnie jak przy piciu starasz się coś robić za niego. Dlatego będziesz cierpieć. Zmiany należy zacząć od siebie.
6755
<
#2 | Yorik dnia 10.07.2017 00:59
Jeśli on uważa że:

Cytat

a on na to, że to wszystko moja wina, ponieważ przez ostatnie miesiące z gotowałam mu piekło w domu, że go kontrolowałam, że przez trzy lata wychodzenia z nałogu nie było mnie przy nim, że nie jestem jego przyjacielem, że nim rządzę itd. Ogólnie to moja wina w 100%.

to Twoje:

Cytat

Przez całe życie zmagałam się z jego nałogiem.

Nie ma dla niego żadnego znaczenia. To Twój problem i Twój wybór, jak ma wyglądać Twoje życie. Już chyba wiesz, ze niczego nie doceni a jeszcze obarczy Cię winą za wszystko.
Po co chcesz z nią porozmawiać, żeby oddała Ci pijaka? każdą następną będziesz o to prosić ?
13653
<
#3 | Kejt77 dnia 10.07.2017 01:10
Próby trwały około 6 lat. Czy widziałam prawdziwe cechy charakteru, teraz jak się nad tym zastanawiam, to chyba nie. Byłam chyba zaślepiona...
Teraz po trzech latach jego terapii, on nagle "urósł" twierdzi, że na wszystko zapracował sam, że sam przestał pić, jest mega nastawiony na siebie, nikt ani nic się nie liczy. Nie ma za grosz w sobie takiej życiowej pokory.
Co do współuzależnienia to tak rozpoczęłam terapię, niestety niedawno, także teraz już wiem, że zmiany muszę rozpocząć od siebie. Ten związek na tę chwilę raczej nie ma szans, ponieważ mój mąż zamknął się totalnie na moją osobę, wszystko co robię, czy mówię to jest wszystko źle. Także dlatego też uciekłam, bo kolejnych awantur już nie zniosę.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 10.07.2017 10:31
6 lat prób? Sam jestem alkoholikiem i nie sądzę, by alkoholizm Twojego męża z całą otoczką jego specyficznych zachowań był kwestią paru lat. Prędzej pojawia się schemat działający od dzieciństwa. On i Ty pochodzący z domów, gdzie były jakieś braki, próba budowania związku wymarzonego, "walka" ,dość uporczywa o zachowanie tych idealnych marzeń mimo ewidentnych sygnałów ostrzegawczych. Dalej spoza takiego szarpania się o super związek przestajecie oboje widzieć siebie samych. Ty się poświęcasz zapominając nawet o swojej godności. Boisz się poddać i zacząć żyć dla siebie jakby był koniec świata.

Zanim Twoja terapia odniesie skutek, zajrzyj na blog lub do książki " moje dwie głowy" . Znajdź siebie w opisach toksycznych związków. Ucz się 34 kroków.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 10.07.2017 15:35
Generalnie standard.Ten co zdradził lub zdradza zawsze znajdzie jakies ale .U mnie bylo podobnie.Bo bylo zle bo się kłocilismy i tak dalej. A w jakim małzenstwie nie ma klotni.
13595
<
#6 | iwonakra dnia 10.07.2017 16:18
Dokładnie tak erni467 bo zdrajca najpierw zdradzi a potem szuka powodów dlaczego to zrobił, bo sam przed sobą nawet się chce usprawiedliwić.
12704
<
#7 | impac1 dnia 10.07.2017 21:40
Witaj Kejt,
nie bede Cie glaskac. Dluga droga przed Toba ale odniesiesz sukces.
Przede wszystkim absolutnie nie daj sobie wmowic, ze to Twoja wina.
Jestes wspaniala jesli bylas przy nim w wychodzeniu z nalogu. On juz nie pije, ale nie jest trzezwym alkoholikiem. Jest po prostu abstynentem. A to duza roznica.
Trzezwy alkoholik zmienia sie fizycznie czyli nie pije ale takze, albo przede wszystkim, psychicznie. Robi obrachunek moralny, naprawia krzywdy, pomaga.
Abstynent z koleji przestaje pic i czeka na gromkie brawa od swiata za jego wielki wyczyn. No bo przestal pic. Ale wewnetrznie wcale sie nie zmienia. Pozostaje caly czas z mentalnoscia alkoholika. A oni funkcjonuja na trzech podstawowych instynktach: wladzy i pozycji spolecznej, seksu i pieniedzy.
I to widze u Twojego meza. 3 lata od momentu kiedy przestal pic to swiezyna.
Alkoholicy funkcjonuja na duzych wahaniach emocjonalnych i osoby wspoluzaleznione razem z nimi. I nagle on przestaje pic. Cisza... spokoj... nuuuuda... zarowno dla niej jak i dla niego.
On wtedy moze szukac nowych mega wrazen. I niestety ty tez. Znowu macie, albo Ty masz karuzele emocjonalna ale juz bez alkoholu. I kolejna jazda. Mozesz miec nawet mysli "lepiej juz bylo jak pil. weidzialam czego sie spodziewac".
Powtorze raz jeszcze. Tu nie ma zadnej Twojej winy i nie daj sie wkrecic. A alkoholicy to mistrzowie manipulacji i klamstwa.
Chodz na terapie, duzo pisz, tutaj tez. I pamietaj. Nie ma Twojej winy!

Jestem z Toba
3maj sie!!!
13653
<
#8 | Kejt77 dnia 11.07.2017 00:27
Witajcie,
dzięki wielkie za wsparcie. Temat wychodzenia z nałogu jest bardzo ciężką sprawą, ani te lata kiedy pił, ani te, kiedy wychodził z tego a raczej nadal wychodzi nie były i nie są łatwe. Oczywiście przemawia przeze mnie żal, że tyle poświęcenia i walki poszło na marne. Apologises dzięki za tytuł książki. Impac1 to co piszesz jest 100% prawdy, ogarnęła go nuda, cały czas słyszałam, że potrzebuje zastrzyku adrenaliny, żeby świat wokół niego szybciej się kręcił. No to teraz zafundował naszej rodzinie taką karuzelę, której nie można już zatrzymać.
Dziękuję wszystkim za podpowiedzi.
pozdrawiam
Kejt
11442
<
#9 | ann47560 dnia 11.07.2017 02:24
Witaj trafiłaś w dobre miejsce. Cóż historia taka jak moja też byłam też słuchałam o adrenalinie i najgorsze co zrobiłam to dałam się sportem wkręcić. Pomimo rozwodu w maju 2016.uwierzylam i pozwoliłam wrócić ale to są bzdury i kłamstwa nie wierz w nic co on mówi. Zniszczy ciebie. Trzymam kciuki obyś była inna niż ja. Słuchaj doświadczeń innych i nie bądź taka jak ja. Też walczę ze wspoluzakeznieniem byłam już na prostej. Ale dałam się złamać. Może nie mój czas był. Podniose się i ty też. Idź do ludzi i myśl o sobie. Trzymaj się
13653
<
#10 | Kejt77 dnia 11.07.2017 10:46
Witam ponownie,
muszę sobie to w głowie poukładać, ponieważ jestem w fatalnym momencie, walczę ze sobą, żeby go nie błagać, żeby był ze mną. Twierdzi, że nic nie może mi już dać, że nie wie czy za 10 lat zostając ze mną, nie powie, że zmarnował sobie życie. W każdej minucie powtarzam sobie musisz odejść, daj jemu odejść.... nie trzymaj się go na siłę. Tak jak Apologises napisał, traktuję to jak koniec świata, totalnie bez sensu, jak sobie z tym poradzić...????
Kejt
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 11.07.2017 18:03
Kejt77 - dać sobie czas. Nie decydować o wszystkim od razu. Odpuścić i zająć się sobą. Widzę tu wielkie niedopatrzenie lub wręcz błąd w sztuce psychoterapeuty, który nie zauważył, że budując pewność siebie Twojego męża wzbudza nim przekonanie, że skoro wychodzi z nałogu wg niego o własnych siłach, to teraz wszystko mu się należy, teraz świat jest jego bo pokonał uzależnienie i może zacząć wszystko od nowa według swoich potrzeb i oczekiwań.

Układanie sobie wszystkiego jest konieczne i musi swoje potrwać. Nie przyspieszaj tego bo do niczego Ci się nie musi teraz spieszyć. Jeśli zaczniesz błagać, obiecywać że będziesz się jeszcze bardziej starała, zmienisz się dla niego - to i tak nic nie da poza Twoim upokorzeniem i odarciem z godności. A to bardzo boli i pozostawia w człowieku niesmak potężny, że dla kogoś takiego, kto tak Ciebie potraktował nieuczciwie, odarłaś się zupełnie z własnego ja. Ty będziesz go błagać, a on będzie jak niezadowolony urzędnik z wyższością Ciebie odpychał nawet na Ciebie nie patrząc.

Nie myśl o kochance i jej rodzinie bo sobie tylko dokładasz zmartwień.

A etap na jakim jesteś musisz po prostu przetrwać. Jedno czego musisz się trzymać to to, że w zdradzie Twojego męża nie ma absolutnie żadnej Twojej winy. To on zdecydował się na ten krok, nikt go na siłę nie pchał w ramiona koleżaneczki. To była jego świadoma decyzja. Niech to da Ci siłę do pokonywania każdego kolejnego dnia z coraz mniejszym wysiłkiem.
5579
<
#12 | piernik dnia 12.07.2017 15:02
No cóż, ja nie ratowałbym tego związku na twoim miejscu, ale czy chcesz ratować czy nie to tylko przez 34 kroki. Statystyka jest na niekorzyść dających szansę, a w tym przypadku to całkiem. Skoro nie widział twojej walki u jego boku.

Postaw na siebie, być może będzie prosił o możliwość powrotu, sama zadecydujesz wtedy.
13653
<
#13 | Kejt77 dnia 13.07.2017 01:36
Witam, już nie ma co zbierać. Wyprowadza się. Zakochanie okazało się silniejsze. Dałam termin do piątku. Mam nadzieję, że go dotrzyma, ponieważ nie mam już siły na to wszystko patrzeć. Jest mi źle, nie jest to miłe usłyszeć po tylu latach "już Cię nie kocham", ale muszę się pozbierać i muszę w to wierzyć, że dam radę.
Kejt
5579
<
#14 | piernik dnia 13.07.2017 02:12
Zbieraj dowody i 34 kroki. Przede wszystkim trzymaj siÄ™, wpadaj na czata
13653
<
#15 | Kejt77 dnia 03.08.2017 09:59
Witam Was wszystkich ponownie, trochę czasu minęło od ostatniego mojego wpisu. Piszę dziś bo nie wiem jak mam się odnieść do mojej obecnej sytuacji. Mąż się w końcu wyprowadził, na początku byłam silna, potem pękłam prosiłam, tłumaczyłam, ale oczywiście nic to nie dało. Wynajął mieszkanie, stwierdził, że chce pobyć trochę sam. I tu jest sedno sprawy. Wiem, że z tą drugą kobietą utrzymuje kontakt, do mnie dzwoni, pisze itd. Jak nie poruszam żadnych drażliwych tematów to wręcz nasze kontakty są idealne, z taką różnicą, że nie mieszkamy razem. Ja w żaden sposób nie zabiegam o kontakt, można powiedzieć wycofałam się. Widzę, że takie zachowanie na niego bardzo dobrze działa. Dodam jeszcze, że podczas wyprowadzki powiedziałam mężowi, że jeżeli się wyprowadzi i będzie utrzymywać z nią kontakt, to niestety nie możemy mówić o "odpoczynku" tylko o rozwodzie. Na co on, żebym nie przekreślała jeszcze tego małżeństwa, że potrzebny jest czas żeby emocje opadły itd.
Po dwóch tygodniach jak nie mieszka ze mną i z dzieckiem, mam wrażenie, że traktuje mnie jak wyjście awaryjne.
Proszę Was doradźcie mi czy mam w dalszym ciągu zachowywać "miłą powściągliwość" i nic nie mówić o rozwodzie, czy wręcz powinnam powiedzieć otwarcie, że wiem, że utrzymują kontakt i w związku z tym nie mogę w ten sposób żyć i muszę złożyć papiery rozwodowe. Oczywiście chciałabym, żeby wrócił, ale czy jest w ogóle taka szansa tego nie wiem. Dla mnie on obecnie gra na dwa fronty.
Rozumiem, że nikt z Was nie podejmie za mnie decyzji, chodzi mi o świeże spojrzenie na tę sprawę. Kompletnie go nie rozumiem i dlatego mam taki z tym problem. Dzień w dzień wysyła mi sygnały, że może nasze małżeństwo można uratować, ale w żaden sposób się nie deklaruje... Podczas tych dwóch tygodni nie było dnia, żeby nie zadzwonił czy nie też nie napisał.
Proszę Was o opinię, ponieważ sama nie wiem jak mam się zachowywać w stosunku do niego, żeby może nie zdusić ostatniej iskierki, która się tli.
pozdrawiam
Kejt
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 03.08.2017 10:42
Kejt - i dobrze odbierasz jego postawę. Ewidentnie podtrzymuje Ciebie w stanie niepewności, żeby sobie nie spalić mostu powrotnego, jakby mu się nie ułożyło, albo jak się znudzi kochanką. Czy taka rola i pozycja Ci odpowiada? Czy dobrze czujesz się ze świadomością, że najbliższa Ci osoba traktuje Ciebie w ten sposób? Że zupełnie nie liczy się z Twoimi uczuciami i perfidnie gra na siebie i swój komfort nie myśląc przy tym o swoim dziecku? Czy czujesz jak Twoja pewność siebie coraz bardziej maleje, jak Twoja godność za każdym takim niby niewinnym sms-kiem lub miłą rozmową o rzeczach nieistotnych, bo przemilczasz dla jego! dobrego samopoczucia co Ciebie boli i jak jesteś rozczarowana, i rozgoryczona, jest deptana, a Ty sprowadzana do roli mebla, który zawsze ma stać w tym samym miejscu i czekać na swojego właściciela, aż łaskawie zdecyduje się z niego skorzystać? W cyniczny sposób wykorzystuje Twoje uczucia do niego, Twój strach bycia samą z dzieckiem, Twoje przywiązanie do niego i Waszego dotychczasowego życia. On nie jest z Tobą szczery, ale Tobą manipuluje, miesza Ci w głowie. Chce mieć ciastko i zjeść ciastko. A Ty już przecież to czujesz i wiesz Kejt - on nie żałuje. Trzyma Ciebie za to tak w zawieszeniu, z niepewnością jutra, z niewiarą w jego szczerość, w jego słowa, w jego gesty. Pewnie, że jest miło, jak nie wypomina mu się krzywdy jaką zrobił - oni wszyscy chcieliby, żeby ich zdrady były rozgrzeszane i traktowane jako jakieś anegdotki - żebyśmy się z tego śmiali i nie robili wielkiego halo, bo przecież nic się takiego nie stało. Oni wiedza jakie świństwo zrobili i nie lubią o tym myśleć, nie lubią czuć się świniami. Ale to zakłamywanie prawdy - zdradził i powinien żyć z tą świadomością, nie powinno się im ułatwiać przystosowania, bo inaczej nie będą mieli szansy niczego się nauczyć. Kejt - masz czas to poczytaj inne historie z komentarzami, w których jest mnóstwo wskazówek i sugestii kiedy dawanie szansy daje możliwość realnego naprawienia małżeństwa. Przecież nie musisz się spieszyć z decyzjami. A na codzień i w kontakcie z nim - tak jak pisał Piernik - tylko 34 kroki, żeby zadbać o siebie, swoją kondycję psychiczną i emocjonalną, i uniemożliwić mu urabianie Ciebie pod swoje perfidne dyktando.
Trzymaj się - przebrniesz przez to i będziesz silniejsza.
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 03.08.2017 12:13
Kejt bardzo fajnie,że dałaś mu czas na wsłuchanie się w siebie, to bardzo dojrzała postawa, ale co z Tobą i tym co Ty czujesz?
Czemu nie wsłuchujesz się równocześnie w siebie? Czemu się odsuwasz w tych momentach, kiedy czujesz, że coś jest nie tak, kiedy czujesz się niekomfortowo?
Zachowywanie powściągliwości oki, ale po co to od razu nadgorliwość i dlaczego ma to być "miła" powściągliwość?

Komentarz doklejony:
*Czemu się NIE ODSUWASZ w tych momentach, kiedy czujesz, że coś jest nie tak, kiedy czujesz się niekomfortowo?
13653
<
#18 | Kejt77 dnia 03.08.2017 12:36
Rodzamoo, dzięki za komentarz. Masz rację bardzo źle się z tym czuję, ponieważ obecnie wygląda to tak jakbym dawała przyzwolenie i mówiła "tak mężu miej kochankę, wszystko jest ok, a do mnie możesz zadzwonić i miło porozmawiać, wręcz się wyżalić jak Ci jest źle w życiu".
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowiek daje się wciągać w te wszystkie manipulacje, nawet nie zauważam kiedy i jak to się dzieje i orientuję się, że znowu zrobiłam tak jak on chciał, tak jak jemu pasowało.
Staram się na to popatrzeć z boku i widzę gościa, który kompletnie nie szanuje moich uczuć, chce zasmakować wolności i jak będzie ok to tak zostanie a jak nie to przecież jest obecnie tak miło, ze zawsze może do mnie wrócić.
Ostatnio przeczytałam książkę "Miłość potrzebuje stanowczości" Pana Dobsona, w której jest bardzo wyraźnie nakreślone, że podstawą jest szacunek do samego siebie i to winno być moim celem. Nie ukrywam, że jest mi mega ciężko, ale cóż nikt nie mówił, że będzie kolorowoZ przymrużeniem oka
dzięki za wsparcie, pozdrawiam Uśmiech
Kejt

Komentarz doklejony:
Amor, szczerze to sama się nad tym zastanawiam, dlaczego tak robię. Może chcę mu pokazać, że nadal jestem tą samą miłą, uśmiechniętą dziewczyną sprzed kryzysu. Żeby może odkrył mnie na nowo, ale Amor wiem, że nie tędy droga...
Trzeba się szanować. W teorii jak widać jestem świetna, gorzej z praktyką Uśmiech

pozdrawiam
Kejt
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 03.08.2017 13:36

Cytat

Może chcę mu pokazać, że nadal jestem tą samą miłą, uśmiechniętą dziewczyną sprzed kryzysu. Żeby może odkrył mnie na nowo,

Niech odkrywa, ale dlaczego miałby nie odkryć tej aktualnej Kejt?
Tej dziewczyny bogatszej o nowe doświadczenia, sprawdzonej w boju, radzącej sobie z bardzo trudną sytuacją i stającej na wysokości zadania, tej kobiety, która nawet w tak trudnej sytuacji walczy o niego i łaczące Was uczucie, tej osoby o wiele przez to wartościowszej?

Przeszłości już nie ma. Weź z niej to najlepsze i puść ją. Udawanie, że trudne wydarzenie nic nie zmieniły, są tylko próbą zaklinania rzeczywistości, zatrzymania przeszłości, które już nie ma.
Wszystko zmieniły. I jego i Ciebie także.

Dlaczego odkrycie tej obecnej Kejt, miałby być mniej wartościowe, niż odkrycie tej z przeszłości?

Cytat

W teorii jak widać jestem świetna, gorzej z praktyką Uśmiech

Jak każdy z nas Z przymrużeniem oka
Nie zmienia to faktu, że teoria jest od wskazania kierunku. Ot takie posiłkowanie się w drodze Z przymrużeniem oka Jednak ja chcesz mieć coś z tej podróży, to czerpiesz doznania z całości, nie trzymasz cały czas wzroku wlepionego jedynie w kompas Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
Jeśli potrzebujesz, aby Cię odkryła na nowo, a gość nie widzi teraz tego co traci, to na Ci ślepiec, który i tak nie dojrzy Twojej realnej wartości?

Komentarz doklejony:
*to na co Ci ślepiec, który i tak nie dojrzy Twojej realnej wartości?
13653
<
#20 | Kejt77 dnia 09.08.2017 02:08
Witam wszystkich, moj mąż poprosił o spotkanie, chociaż nie chciałam się na nie zgodzić, zasłonił się dzieckiem, że ma prawo wiedzieć co u niego. Stwierdziłam, że takie tematy możemy na spokojnie telefonicznie obgadać. Wymęczył i w końcu sie zgodziłam. Proszę Was o radę jak mam z nim rozmawiać. On oczekuje miłej pogawędki przy herbatce a ja sama nie wiem czego chcę. Są mnie dwie: jedna by mu skoczyła do gardła i mu wszystko wygarnęła a druga mówi bądź spokojna i opanowana, wtedy jeszcze bardziej się wkurzy. Za chwilę bedzie trzy tygodnie jak się wyprowadził, dzień w dzień sie ze mną kontaktuje ale oczywiście ze swoją nową koleżanką rownież. Mam ochotę mu powiedzieć: nie jestem kołem ratunkowym, wyprowadziłeś się to Ty podjąłeś decyzje wchodząc w relacje z inną kobietą, to nie dzwon do mnie, nie pisz itd. Jak sądzicie czy to go jeszcze bardziej zrazi do mnie czy bedzie to raczej zimny prysznic. Proszę Was podpowiedzcie mi coś
Kejt
5808
<
#21 | Nox dnia 09.08.2017 08:53
Kejt obydwoje szukacie wymówek On potrzebuje mieć kontrola, sam zerwany ze smyczy. Dzwoni codziennie, i rozmawiasz z nim? Ma prawo wiedzieć co u syna? Fakt, ale syn ma 14lat dlaczego nie dzwoni do syna, nie spotka się z nim. Jak mąż dzwoni dlaczego nie dasz telefonu synowi by wpogadał z ojcem a innych telefonów nie ignorujesz? Chcesz się spotkać, zrób to.Umów się w miejscu z którego po rozmowie będziesz mogła wyjşć w okażdej chwili. Z mieszkania wyjdzie kiedy on będzie chciał.

Komentarz doklejony:
Nie baw się z nim w słowne przepychanki typu,, sam wybrałeś, sam chciałeś" Niech on mówi, Ty pamiętaj co już powiedział

Cytat

Twierdzi, że nic nie może mi już dać, że nie wie czy za 10 lat zostając ze mną, nie powie, że zmarnował sobie życie. W każdej minucie powtarzam sobie musisz odejść, daj
Każde spotkanie możesz odwołać jeżeli nie będziesz miała ochoty się spotkać. Nie musisz się spieszyć. Rozmowa powinna się odbyć jeżeli obydwoje będziecie na nią gotowi a nie dlatego że on chce.Kontakt z synem jak najbardziej i Twoja terapia bo nadal jesteś jak dziecko we mgle któremu zginęła zabawka. Gdzie sięspieszysz?
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 09.08.2017 09:25

Cytat

On oczekuje miłej pogawędki przy herbatce a ja sama nie wiem czego chcę.

I to jest chyba Twój największy problem. Nie potrafisz się odnaleźć w obecnej sytuacji i zwyczajnie nie wiesz czego chcesz, bo najprawdopodobniej koliduje to z tym na co wpływu nie masz.
Im szybciej to rozróżnisz, zaakceptujesz i pogodzisz się, tym szybciej określisz, czego w tej obecnej sytuacji chcesz dla siebie, a na co na pewno godzić się nie chcesz.

Rozmowa z Twojej strony, będzie wówczas konstruktywna, a nie oparta na chciejstwie.

Cytat

Są mnie dwie: jedna by mu skoczyła do gardła i mu wszystko wygarnęła a druga mówi bądź spokojna i opanowana, wtedy jeszcze bardziej się wkurzy.

Zamiast na meritum problemu, skupiasz siÄ™ na efektach emocjonalnych.
Czemu one mają służyć? Graniu na jego emocjach?
Wyładowaniu na nim Twoich własnych emocji, nieogarniętych przez Ciebie?
Wyładowując na nim nieopanowane przez siebie emocje, dajesz prosty sygnał, jestem nieogarniętą egoistką.
Jaki ma być efekt takiego sygnału?

Jedyną rzecz jaką powinnaś zrobić w tej rozmowie to wiedzieć czego chcesz, a czego nie. Przynajmniej w przybliżeniu.
I nic i niczego nie zakładać. Wsłuchać się w siebie i w niego, w gesty, w słowa, w atmosferę. I reagować adekwatnie do sytuacji, nie dając się przy tym ponieść emocjom, jeśli są negatywnie podbite. Tak aby była to dobra, wartościowa dla Was rozmowa, a nie stracony czas.

Komentarz doklejony:
Manipulowanie dzieckiem, jest nieodwracalnÄ… krzywdÄ… wyrzÄ…dzonÄ… dziecku.
Tobie nic do jego relacji z dzieckiem. Jest ojcem i jego świętym prawem, jest posiadanie kontaktu z dzieckiem.
Jeśli proponuje, abyście wspólnie z dzieckiem spędzili ten czas, tak aby ono czuło się bezpiecznie i aby to spotkanie dało dziecko poczucie, że rozwód rodziców nie jest końcem świata, bo rodzice dalej potrafią ze sobą normalnie i pozytywnie rozmawiać, to tylko dobrze o nim świadczy.
13653
<
#23 | Kejt77 dnia 09.08.2017 10:14
Amor, dzięki za odpowiedź, z jednym się tylko nie zgadzam, ja kompletnie mu nie zabraniam kontaktu z dzieckiem. Wręcz mi na tym bardzo zależy. Przez ten czas spotkał się z nim dwukrotnie na +/- dwie godziny. Chyba trochę mało... Jak chciałam ograniczyć kontakty telefoniczne i po prostu nie odbierać telefonów to zaczął dzwonić do syna prosząc mnie do telefonu. W związku z tym stwierdziłam, że nie będę odstawiała szopek i wolę już odebrać.
Spotkam siÄ™ z nim na neutralnym gruncie.
Nox na terapię chodzę, ale ze względu na okres wakacyjny regularne spotkania będę miała dopiero od września. Do tej pory miałam tylko dwa spotkania indywidualne, także niezbyt dużo. Nie ukrywam, że się w tym gubię. Nie wiem jak mam postępować. Wczoraj dzwoni i prosi o spotkanie niby w sprawie dziecka, a w weekend straszy, że popełni samobójstwo, chociaż uwierzcie mi nic nie powiedziałam, ale niestety zrobiłam, ponieważ złość wywołana była tym, że ja spotkałam się z przyjaciółmi a on siedział sam w wynajętym mieszkaniu (a koleżanka przecież ma rodzinę, więc weekendy ma zajęte). I w związku z tym, że ma takie jazdy emocjonalne, ja na 100% też daję się w to wciągnąć, chociaż staram się nad tym panować.
Macie rację, muszę się wsłuchać w siebie, robię to, ale cały czas dwa głosy mówią do mnie: jeden: odpuść, a drugi walcz o to
dziękuję Wam za komentarze, Wasze trzeźwe spojrzenie na sprawę ustawia mnie do pionu, faktycznie zachowuję się jak nieogarnięta dziewczynka, która chciałaby a się boi. Najlepsze jest to, że taka kompletnie nie jestem, to ta sytuacja spowodowała jakieś zaniki zdrowego myślenia u mnie.
dzięki jeszcze raz
Kejt
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 09.08.2017 11:06

Cytat

dwa głosy mówią do mnie: jeden: odpuść, a drugi walcz o to

Są takie rzeczy o które można i czasem warto zawalczyć. Jak np. ogarnięcie własnych negatywnych emocji, uregulowanie poprawne relacji, zaopiekowanie się wspólne dzieckiem i zapewnienie mu poczucia bezpieczeństwa, świadomości, że nadal jest kochane przez oboje rodziców.

Są też takie, na które kompletnie nie mamy wpływu.
Do takich rzeczy, które są poza naszymi staraniami, należy właśnie uczucie miłości.
Jak kogoś nie kochasz, to nie zmusisz się na siłę. Nie ma mocnych. Możesz taką osobę bardzo lubić, szanować, poważać, ale nigdy nie poczujesz, w obecności tej osoby, obezwładniającej radości w serduchu.
I to może być nawet złoty i wspaniały człowiek, ścielący Twoją drogę aksamitami i noszący Cię na rękach.

Cytat

z jednym siÄ™ tylko nie zgadzam, ja kompletnie mu nie zabraniam kontaktu z dzieckiem

Tu nie chodzi o zabieranie kontaktu.
Takie ograniczanie kontaktu i pogrywanie dzieckiem, to już jest dno kompletne i kanał totalny.
Tu chodzi o zwykłe dbanie o dobro dziecka i przyłożenie starań do niemieszania dziecka w sprawy dorosłych.

Zawsze możesz z nim pogadać o tym, że takie wspólne spotkania są na tą chwilę dla Ciebie trudne emocjonalnie. I zawsze możecie poszukać jakiegoś wspólnego rozwiązania dla tego problemu. To jednak powinno być poza dzieckiem. Dzieciak ma się nadal czuć zaopiekowany przez obydwoje rodziców.

Jeśli ktokolwiek decyduje się na to, aby odebrać dziecku spokój, bo stawia swoje nieogarnięcie i swój problem ponad dobro dziecka, powinien brać za to świadomą odpowiedzialność.

Trudne emocje mają najczęściej przebieg czasowy, wiec może warto się porozumieć w tej kwestii i znaleźć jakieś dobre rozwiązanie, by nie odbiło się zbytnim negatywnym echem na psychice dziecka.
To Wy jesteście dorośli. To jest Wasze dziecko. Wy zarządzacie.
5808
<
#25 | Nox dnia 09.08.2017 21:30

Cytat

faktycznie zachowuję się jak nieogarnięta dziewczynka, która chciałaby a się boi. Najlepsze jest to, że taka kompletnie nie jestem,

troszkÄ™ jesteÅ› skoro

Cytat

Przez całe życie zmagałam się z jego nałogiem.


syn też się napatrzył,nasłuchał przez te lata,od kilku miesięcy tylko tamat się zmienił,atmosfera pewnie nie.
Syn jest duży i sam decyduje kiedy,ile razy spotka się z ojcem.Mało prawdodobne żebyś mogła go powstrzymać lu udałoby Ci się go zachęcić gdyby tego nie chciał.
Będzie to zależało od tego jak mąż się w roli ojca sprawdzał do tej pory.
Trzy tygodnie ,dwa krotkie spotkania z synem w okresie wakacyjnym/ gdy weekendy ma wolne od kochanki/ mówi samo za siebie.
Za to pełna kontrola nad Toba,szantaż i....stare zagrywki.

Cytat

dwa głosy mówią do mnie: jeden: odpuść, a drugi walcz o to

trzeci powinien wrzeszczeć.odpuść,daj sobie czas,niczego nie musisz.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?