Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
O co on ma tak usilnie walczyć? Do tej pory związek raczej nie był jego celem nr jeden.
38 lat i nazywasz go chłopakiem? Może jeszcze nie dorósł do miana mężczyzny.
Julia, 2 miesiące temu wybaczyłaś na miękko, w sumie nie wiedząc co!
"Miałam nadzieję, że będzie walczyć..." Ale o co miał walczyć?? Przecież stworzyłaś mu idealny komfort, dałaś przyzwolenie. Nic nie tracił, o nic nie musiał zabiegać...
"Na dodatek nie potrafi powiedzieć czemu to zrobił i czy w ogóle mnie kochał.... Ale on uważa, że trzeba się rozstać i jeśli ma kiedyś coś być z tego to muszę odetchnąć."
Czyli, jeśli nadal będziesz dawała przyzwolenie, a w dodatku odpuścisz marudzenie to będzie OK. Taki " nowoczesny, otwarty związek".
Dziewczyno, obudź się! Do czego jest Ci taki facet potrzebny???
Właśnie tego, co znalazłam 2 miesiące temu mu nie wybaczyłam, od tamtej pory w ogóle z nim nie rozmawiałam, zlewałam go totalnie. A on w tym czasie pisał z trzema dziewczynami i tłumaczy, że tak go tym "nieodzywaniem się" załamałam, że spotykał się żeby z kimś porozmawiać.
"Wpadłam w szał, wyprowadziłam się do koleżanki. On pisał bym wróciła i tak też zrobiłam"
Aż tak bardzo chcesz być naiwna???
Twój powrót to WŁAŚNIE potwierdzenie, że akceptujesz i przyzwalasz.
Z jednej strony po co wprowadzałaś się do niego, jeśli nie chciałaś rozmawiać? Z drugiej, facet znalazł sobie świetny powód do szukania pocieszycielek.
On ma prawie czterdzieści lat. Nie jesteś pierwszą kobietą w jego życiu. Co wiesz o nim ,jego wcześniejszych związkach, o traktowaniu przez niego innych kobiet?
Jestem pierwszą o takim stażu. Pozostałe to były przelotne znajomości. Jak się dowiedziałam niedawno od jego znajomej głównie to były dziewczyny na raz. Muszę jeszcze parę dni z nim pod wspólnym dachem wytrzymać zanim się przeprowadzę. Jak mam się zachowywać?
Do tej pory nie miałam takich problemów. Jedyne z czym walczyłam to jego wyjścia na imprezy. Nie jestem z natury cichą myszką, która na wszystko mu pozwalała. Teraz niestety to się zmieniło. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę się tak żenująco zachowywać, zawsze byłam bardzo uparta i honorowa, a teraz beznadzieja. Żebrzę o czyjeś uczucie.
Julka, dobry związek powinien wzmacniać a nie osłabiać. To podobnie jak w przyjaźni - będąc z kimś w bliskich relacjach wzmacniasz swoje słabe strony i utrwalasz silne. Nie wiem jaka jesteś ale... u Ciebie Twój partner wzmocnił bezwolność. O miłość się nie żebrze. Jesteś w tej "komfortowej" sytuacji, że nie macie dzieci, psa i mieszkania na kredyt. Wzmocnij siebie, koniecznie.
Komentarz doklejony:
"Nie jestem z natury cichą myszką, która na wszystko mu pozwalała. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę się tak żenująco zachowywać, zawsze byłam bardzo uparta i honorowa..."
Jeśli taka byłaś to znajdź tę dziewczynę, umów się na kawę i szczerze pogadaj
Wiem, że mogło być jeszcze gorzej. Ale w tym momencie myślę irracjonalnie. Zawsze w kwestii zdrad miałam swoje zasady i nigdy bym nikomu takiego czegoś nie zrobiła. Natomiast żałuję, że bardziej nie wykorzystałem momentu, w którym jego telefon był w moich rękach.
Większość po "fazie 0" myśli i działa nie do końca logicznie. Najwyższa pora to zmienić. Zamiast rozpamiętywać pomyśl jak chcesz zakończyć ten rok. Może jakieś spotkanie z przyjaciółmi?
Dziewczyno zrób się na bóstwo i wychodź co wieczór, wracaj w wyśmienitym humorze, odbieraj sms z rozmarzoną miną/wysłane przez koleżankę wpisaną jako Kacper/Do partnera zwracaj się z uśmiechem jak do współlokatora. Niech nie widzi Twojego bólu, niech nie myśli że nosisz po nim żałobę.
Komentarz doklejony:
I dobrze że zamieszkaliśie razem bo tym,, chodzeniem" z grupą jego fanek doszłabyś do 40tki
Tak, Noxy ma rację.
W moich kręgach mówi się na takie fajne laski "supersieka" :-)
A więc do roboty! Zrób z siebie supersiekę a zobaczysz, że poza jaśnie panem są też inni faceci, lepsi, atrakcyjniejsi i na pewno w twoim zasięgu (chociaż po 30-tce faceci są już trochę przebrani i zostają na polu albo rozwodnicy albo ofiary losu).
Erotoman gawedziarz. Seksoholizmu. Ciągle potrzebuje adrenaliny związanej ze zdobywaniem kolejnej kobiety. Zdobyta idzie w odstawke. Ty jesteś wygodna bo kłamie Ci w żywe oczy a Ty to łykasz. Pewnie się zastanawia gdzie jest granica że w końcu pękniesz.
Masz 33 lata. Piękny wiek. Zostaw gnoja i idź do przodu. Szkoda życia przy takiej miernocie.
3maj się. Powodzenia.
No właśnie. Po 30-tce to już pole manewru bardzo ograniczone. Tym bardziej, że nie chcę rozwodnika lub dzieciatego. Poza tym średnio z wychodzenie gdy wszyscy znajomi zajęci życiem rodzinnym. Za to mój były chyba z tym nie będzie mieć problemu. Ma więcej kumpli, poza tym facetom łatwiej kogoś wyrwać. Mam nadzieję, że będzie mieć same pasztety
Julka to o robisz jak znikniesz mu z pola widzenia to nie jego brocha. Teraz ma widzieć że jesteś,, zaopiekowana"
Odpicuj się jak na bal a siedź u dzieciatej koleżanki/tylko uważaj na plamy z mleka i kakao/
Gdyby nie było Cię stać na/średnio/dobry telewizor kupiłabyś ładny egzemplarz z kiepskim podzespołami, byle był?
Lepiej nie mieć nic, niż zagracać sobie przestrzeń. A jak miejsce się zwolni, również w świadomości to partner się znajdzie Byle na siłę nie szukać, bo to nie ma być lekarstwo na dziada.
Wyluzuj, 5 lat,, przynależności", liczenia się z cudzymi planami, zdaniem , wolnym czasem. Zaplanuj,, ściśle " najbliższy miesiąc, porozpieszczaj się, będzie dobrze.
On nie będzie miał problemu z paniami na raz, na chwilę, na dłużej, będzie się dobrze bawił/i lepiej krył/ Kryzys wieku.
Może się nawet ożeni gdy przyjdzie czas na potomka,ale nie zazdrość jego partnerce szczęścia.
Tym bardziej, że nie chcę rozwodnika lub dzieciatego
masz uprzedzenia w stosunku do chłopaków w których życiu coś się nie poukładało, a opłakujesz męskie qurwiszcze, o którym co druga panienka w mieście może powiedzieć, że miała go w d ?
Cytat
poza tym facetom łatwiej kogoś wyrwać.
a to niby dlaczego?
Cytat
Po 30-tce to już pole manewru bardzo ograniczone.
bez przesady z tym ograniczeniem, pół świata tego kwiata
Nie w tym sensie nie chcę brać kogoś z "bujną przeszłością". Po prostu nie chcę by przeze mnie cierpiały inne osoby. Poza tym wiem, że byłabym zbyt zazdrosna w takim układzie.
A Wam dużo czasu zajęło dochodzenie do siebie? Czy od samego początku umieliście powiedzieć nara, nie to nie czy mieliście również wątpliwości?
To proces, w którym nic nie zwalnia cię przed pracą nad sobą. Zwłaszcza jeśli nie chcesz sama kogoś skrzywdzić.
Wzięłaś sobie bad boya, babki się oglądały za nim i uwierzyłaś ,że jakiś rodzaj zazdrości i kontroli zatrzyma go przy Tobie. Dość słabe gdy ma to być podstawą związku. Ani Cię nie uchroniło przed jego zabawowym charakterem, ani nie pomoże łatwo zapomnieć. Może i zniweczyć związek z najbardziej zapatrzonym w Ciebie mężczyzną.
No właśnie. Po 30-tce to już pole manewru bardzo ograniczone. Tym bardziej, że nie chcę rozwodnika lub dzieciatego. Poza tym średnio z wychodzenie gdy wszyscy znajomi zajęci życiem rodzinnym. Za to mój były chyba z tym nie będzie mieć problemu.
Julio, boisz się samotności, to zrozumiałe, bo kobiety szczególnie przeraża wizja samotnego bytu. Nie ma się co łudzić, że po 30-tce, gdy już nie chodzimy do szkoły czy studia, pole do poznania kogoś ciekawego mocno się zawęża. A jeśli do tego mieszkasz a jakiejś mieścinie, to szanse praktycznie zerowe. Mam koleżankę, kobieta atrakcyjna fizycznie, po studiach, ma pracę, sympatyczna, solidna, zaradna i co? Nie poszczęściło się w życiu, zero facetów w jej życiu, a mogła na studiach, jak jej koleżanki, łapać cokolwiek co na drzewo nie ucieka. Ale lepiej chyba chyba samotnym niż męczyć się z jakimś tępym, leniwym typem. Mam też znajomego, samotnego faceta. Wysportowany, wysoki, niegłupi, łagodny i nieśmiały do kobiet - tacy też się zdarzają.
A więc, jeżeli poważnie myślisz o ucieczce od swojego księcia, to pomyśl o jakimś klubie fitness/siłowni, może studiach, klubach tańca. Tam znajdziesz ludzi aktywnych i pewnie ciekawych. Kto wie, może trafi ci się ktoś, kto też nie miał szczęścia znaleźć drugą połówkę.
Komentarz doklejony:
powinno być "drugiej połówki"
Siłownia się kojarzy niećwiczącym z tępymi osiłkami patrzącymi tylko w lustra. Tak jednak nie jest, teraz jest moda na bycie fit i można na sali spotkać ludzi różnego autoramentu. Do tego wśród ćwiczących wytwarza się specyficzna, taka trochę rodzinna atmosfera i dość łatwo nawiązać nową znajomość, tym łatwiej, że widzimy w akcji, w ruchu w pełnej fizycznej okazałości naszą potencjalną "ofiarę". :-)
Rzeczy już praktycznie mam spakowane, Sylwester spędzamy osobno. Ale do niego jakoś nie dociera, że to koniec. Zakończyłam fazę kłotni, już nie miałam na nią siły.
Jak on reaguje na twoje zachowanie i to, że nie chcesz być z nim?
Wyśmiewa cię, krzyczy, a może mu to powiewa?
Z tego co piszesz wynika, ze on się w ogóle tym nie przejął, co oznacza, że o żadnej "miłości" od dawna nie mogło być mowy.
Od takiego "substytutu" partnera dawno już powinnaś się odizolować i zapomnieć, że w ogóle istnieje. Z czasem będziesz ze wstydem myśleć "Boże, jak mogłam być z tym czymś".
Gdyby wszystko ze mną było w porządku może nie robił by tego.
Zapewniam Cię, Twoje zachowanie jest normą, to on jest odchyleniem od normy...
potrzebuje ciągłej adrenaliny, jest zdobywcą więc bzyka tępe baby, które są zafascynowane osobnikiem i tak się to kręci.
skoro uważa, że trzeba się rozstać to zrób to, masz dopiero 33 lata, życie przed Tobą kochana
Na sam koniec chciałoby się usłyszeć, że ta druga osoba coś do Ciebie czuła. A tu nic... Człowiek czuje się jak takie zero.
Julka zupełnie niepotrzebnie się tak czujesz
Przecież nie straciłaś na wartości tylko dlatego, że facet sam nie wie czego chce
Uzależnianie swojej wartości od czynników zewnętrznych jest totalnym nieporozumieniem.
Dobrze, żebyś miała tego świadomość, że po zdradzie u wielu osób spada poczucie własnej wartości, ale to dzieje się tylko w głowie zdradzonej osoby
Z tego powodu, że druga osoba nie jest zdolna do uszanowania drugiego człowieka, nie stałaś się przecież ani brzydsza, ani głupsza, ani mniej warta.
A wręcz przeciwnie , to doświadczenie , jeśli je dobrze wykorzystasz, może Cie wręcz wzbogacić i zwiększyć Twoją wartość. Dać Ci fajnego kopa do życia. Uzmysłowić wiele ważnych rzeczy i nauczyć dbania o siebie. Masz teraz świadomość tego, że warto staranniej przyglądać się osobie, którą wpuszczasz do swojego świata.
Możesz odbudować swoje poczucie własnej wartości wzmacniając świadomie filary na których ona się opiera: czyli miłość do samej siebie/troska i dbanie/, położyć większy nacisk na własne wzrastanie i zdać sobie sprawę z tego, że Twoja wartość jest zależna tylko od Ciebie.
"Czas" bezcenna wartość, którą mamy. Nie szkoda Ci go tracić na związek na półgwizdka? Szanuj swój czas. Jeśli nie ma teraz obok Ciebie takiej osoby, to daj/poświęć go sobie, a nigdy na tym nie stracisz. Przebieraj, poszukaj i poczekaj na jakieś wyjątkowe spotkanie, a nie przypadkową jałmużnę od życia.
Komentarz doklejony:
Trafiłaś na niedojrzałego partnera, najprawdopodobniej egoistę, już wiesz jak taki smakuje
38 lat i nazywasz go chłopakiem? Może jeszcze nie dorósł do miana mężczyzny.
"Miałam nadzieję, że będzie walczyć..." Ale o co miał walczyć?? Przecież stworzyłaś mu idealny komfort, dałaś przyzwolenie. Nic nie tracił, o nic nie musiał zabiegać...
"Na dodatek nie potrafi powiedzieć czemu to zrobił i czy w ogóle mnie kochał.... Ale on uważa, że trzeba się rozstać i jeśli ma kiedyś coś być z tego to muszę odetchnąć."
Czyli, jeśli nadal będziesz dawała przyzwolenie, a w dodatku odpuścisz marudzenie to będzie OK. Taki " nowoczesny, otwarty związek".
Dziewczyno, obudź się! Do czego jest Ci taki facet potrzebny???
Aż tak bardzo chcesz być naiwna???
Twój powrót to WŁAŚNIE potwierdzenie, że akceptujesz i przyzwalasz.
On ma prawie czterdzieści lat. Nie jesteś pierwszą kobietą w jego życiu. Co wiesz o nim ,jego wcześniejszych związkach, o traktowaniu przez niego innych kobiet?
A jak myślisz? Nie jesteś już małą dziewczynką. Co chcesz osiągnąć. Twoja bezwolność to również przyzwolenie.
A może Twój "staż" wynika z Twojej "wyrozumiałości", przymykania oka na wybryki partnera?
Cytat
Każdy zasługuje na miłość i szacunek.
Dlaczego "żebrzesz" ?
Tobie się od życia nie należą, że o nie dopraszać się musisz?
Cytat
A co się stało takiego, że zaczęłaś się poczuwać do bycia jakimś gorszym gatunkiem człowieka?
Cytat
naprawdę uważasz, że można zasłużyć na zdradę?
5 lat chodzenia w tym wieku już musi dawać do myślenia, więc nie dziw się, że tak się to skończyło.
Komentarz doklejony:
"Nie jestem z natury cichą myszką, która na wszystko mu pozwalała. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę się tak żenująco zachowywać, zawsze byłam bardzo uparta i honorowa..."
Jeśli taka byłaś to znajdź tę dziewczynę, umów się na kawę i szczerze pogadaj
Komentarz doklejony:
I dobrze że zamieszkaliśie razem bo tym,, chodzeniem" z grupą jego fanek doszłabyś do 40tki
W moich kręgach mówi się na takie fajne laski "supersieka" :-)
A więc do roboty! Zrób z siebie supersiekę a zobaczysz, że poza jaśnie panem są też inni faceci, lepsi, atrakcyjniejsi i na pewno w twoim zasięgu (chociaż po 30-tce faceci są już trochę przebrani i zostają na polu albo rozwodnicy albo ofiary losu).
Masz 33 lata. Piękny wiek. Zostaw gnoja i idź do przodu. Szkoda życia przy takiej miernocie.
3maj się. Powodzenia.
Odpicuj się jak na bal a siedź u dzieciatej koleżanki/tylko uważaj na plamy z mleka i kakao/
Gdyby nie było Cię stać na/średnio/dobry telewizor kupiłabyś ładny egzemplarz z kiepskim podzespołami, byle był?
Lepiej nie mieć nic, niż zagracać sobie przestrzeń. A jak miejsce się zwolni, również w świadomości to partner się znajdzie Byle na siłę nie szukać, bo to nie ma być lekarstwo na dziada.
Wyluzuj, 5 lat,, przynależności", liczenia się z cudzymi planami, zdaniem , wolnym czasem. Zaplanuj,, ściśle " najbliższy miesiąc, porozpieszczaj się, będzie dobrze.
On nie będzie miał problemu z paniami na raz, na chwilę, na dłużej, będzie się dobrze bawił/i lepiej krył/ Kryzys wieku.
Może się nawet ożeni gdy przyjdzie czas na potomka,ale nie zazdrość jego partnerce szczęścia.
Cytat
masz uprzedzenia w stosunku do chłopaków w których życiu coś się nie poukładało, a opłakujesz męskie qurwiszcze, o którym co druga panienka w mieście może powiedzieć, że miała go w d ?
Cytat
a to niby dlaczego?
Cytat
bez przesady z tym ograniczeniem, pół świata tego kwiata
A Wam dużo czasu zajęło dochodzenie do siebie? Czy od samego początku umieliście powiedzieć nara, nie to nie czy mieliście również wątpliwości?
Wzięłaś sobie bad boya, babki się oglądały za nim i uwierzyłaś ,że jakiś rodzaj zazdrości i kontroli zatrzyma go przy Tobie. Dość słabe gdy ma to być podstawą związku. Ani Cię nie uchroniło przed jego zabawowym charakterem, ani nie pomoże łatwo zapomnieć. Może i zniweczyć związek z najbardziej zapatrzonym w Ciebie mężczyzną.
Cytat
Julio, boisz się samotności, to zrozumiałe, bo kobiety szczególnie przeraża wizja samotnego bytu. Nie ma się co łudzić, że po 30-tce, gdy już nie chodzimy do szkoły czy studia, pole do poznania kogoś ciekawego mocno się zawęża. A jeśli do tego mieszkasz a jakiejś mieścinie, to szanse praktycznie zerowe. Mam koleżankę, kobieta atrakcyjna fizycznie, po studiach, ma pracę, sympatyczna, solidna, zaradna i co? Nie poszczęściło się w życiu, zero facetów w jej życiu, a mogła na studiach, jak jej koleżanki, łapać cokolwiek co na drzewo nie ucieka. Ale lepiej chyba chyba samotnym niż męczyć się z jakimś tępym, leniwym typem. Mam też znajomego, samotnego faceta. Wysportowany, wysoki, niegłupi, łagodny i nieśmiały do kobiet - tacy też się zdarzają.
A więc, jeżeli poważnie myślisz o ucieczce od swojego księcia, to pomyśl o jakimś klubie fitness/siłowni, może studiach, klubach tańca. Tam znajdziesz ludzi aktywnych i pewnie ciekawych. Kto wie, może trafi ci się ktoś, kto też nie miał szczęścia znaleźć drugą połówkę.
Komentarz doklejony:
powinno być "drugiej połówki"
Wyśmiewa cię, krzyczy, a może mu to powiewa?
Z tego co piszesz wynika, ze on się w ogóle tym nie przejął, co oznacza, że o żadnej "miłości" od dawna nie mogło być mowy.
Od takiego "substytutu" partnera dawno już powinnaś się odizolować i zapomnieć, że w ogóle istnieje. Z czasem będziesz ze wstydem myśleć "Boże, jak mogłam być z tym czymś".
Cytat
i najwyraźniej ma coś na boku, czego do końca nie jest pewien, stąd ta pozorna troska i zostawienie sobie drzwi awaryjnych
Cytat
Zapewniam Cię, Twoje zachowanie jest normą, to on jest odchyleniem od normy...
potrzebuje ciągłej adrenaliny, jest zdobywcą więc bzyka tępe baby, które są zafascynowane osobnikiem i tak się to kręci.
skoro uważa, że trzeba się rozstać to zrób to, masz dopiero 33 lata, życie przed Tobą kochana
Cytat
Julka zupełnie niepotrzebnie się tak czujesz
Przecież nie straciłaś na wartości tylko dlatego, że facet sam nie wie czego chce
Uzależnianie swojej wartości od czynników zewnętrznych jest totalnym nieporozumieniem.
Dobrze, żebyś miała tego świadomość, że po zdradzie u wielu osób spada poczucie własnej wartości, ale to dzieje się tylko w głowie zdradzonej osoby
Z tego powodu, że druga osoba nie jest zdolna do uszanowania drugiego człowieka, nie stałaś się przecież ani brzydsza, ani głupsza, ani mniej warta.
A wręcz przeciwnie , to doświadczenie , jeśli je dobrze wykorzystasz, może Cie wręcz wzbogacić i zwiększyć Twoją wartość. Dać Ci fajnego kopa do życia. Uzmysłowić wiele ważnych rzeczy i nauczyć dbania o siebie. Masz teraz świadomość tego, że warto staranniej przyglądać się osobie, którą wpuszczasz do swojego świata.
Możesz odbudować swoje poczucie własnej wartości wzmacniając świadomie filary na których ona się opiera: czyli miłość do samej siebie/troska i dbanie/, położyć większy nacisk na własne wzrastanie i zdać sobie sprawę z tego, że Twoja wartość jest zależna tylko od Ciebie.
"Czas" bezcenna wartość, którą mamy. Nie szkoda Ci go tracić na związek na półgwizdka? Szanuj swój czas. Jeśli nie ma teraz obok Ciebie takiej osoby, to daj/poświęć go sobie, a nigdy na tym nie stracisz. Przebieraj, poszukaj i poczekaj na jakieś wyjątkowe spotkanie, a nie przypadkową jałmużnę od życia.
Komentarz doklejony:
Trafiłaś na niedojrzałego partnera, najprawdopodobniej egoistę, już wiesz jak taki smakuje