Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Crusoe00:59:26
Event01:20:59
Roszpunka1902:05:23
Obito02:17:53
bardzo smutny02:21:57

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Miłość przezwycięży wszystko?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansZdradziłam, mało tego zdradzałam przez baaardzo długo (11 miesięcy). Kulisy tej zdrady są okrutne! Jesteśmy małżeństwem od 10 lat, a razem 14 lat. Zdradziłam po 8 latach małżeństwa. Sama zakończyłam ten drugi związek, zrozumiałam, że chce być z mężem i tylko z mężem, że go kocham i nie chcę dłużej okłamywać. Mamy dwójkę kilkuletnich dzieci. Ogólnie byliśmy dość udanym małżeństwem, spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, seks uprawialiśmy, nadal uprawiamy codziennie, nawet jak zdradzałam to też tak było, tylko z moim mniejszym zaangażowaniem, co zresztą mąż zauważał, tylko nie domyślał się co jest przyczyną. Zresztą mąż ufał mi bezgranicznie, dostał nawet smsy o tym, że go zdradzam i nawet w nie nie uwierzył (myślał że ktoś sobie żarty robi), a ja bez problemu się wykręciłam. W małżeństwie to ja jestem głową rodziny, robię wszystko za wszystkich. Męża trochę odbierałam jako egoistę, wszystko od życia brał ale mało co od siebie dawał, bardzo mało mi pomagał (ale wiedziałam o tym przed ślubem i doskonale się na to godziłam, choć były osoby w moim życiu, które odradzały mi tego małżeństwa) jednak zawsze przy mnie był. Nie chcę tutaj siebie usprawiedliwiać, bo to co zrobiłam jest straszne i okrutne, a niepowodzenia w małżeństwie mogłam załatwić zupełnie inaczej. Zresztą teraz dogadujemy się super, mąż zaczął mi pomagać, wystarczy tylko spokojna rozmowa i wytłumaczenie o co chodzi. Po półtora roku od rozstania z kochankiem sama przyznałam się mężowi do tego co zrobiłam. Wiedziałam, że skoro chcemy dalej być razem, to muszę mu to powiedzieć, bo związek oparty na takim kłamstwie nie miałby szans na przetrwanie, nie byłby szczery. Dodam jeszcze, że powiedziałam wszystko ze szczegółami, dokładnie opisując nawet sceny seksu (mąż tak chciał), było to dla mnie jak wbijanie jemu noża w serce. Obecnie jesteśmy 2,5 miesiąca od wieczoru kiedy opowiedziałam mężowi o tej zdradzie. Ostatnie półtora roku (czyli po zakończeniu związku z kochankiem) były cudowne, zakochani na nowo, tylko że mąż nie miał pojęcia o tym co wyprawiałam wcześniej. Teraz nadal się kochamy, ja bardziej niż kiedykolwiek, bardziej niż przed zdradą. Oboje też podjęliśmy decyzję, że się nie rozstaniemy, ale pytanie tylko czy to przetrwa, to że oboje chcemy ale czy to wytrzymamy? Do dnia dzisiejszego wraca pytanie z jego ust dlaczego to zrobiłam, a ja nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi dlaczego. Z jego strony pojawia się załamanie i niechęć życia, czasami złość, a po chwili wielka miłość. Mąż mówi, że mimo wszystko nadal mnie kocha, ja jego też i razem płaczemy. Zresztą wydaje mi się, że oboje mamy depresję, w kółko rozmawiamy o tym, nie możemy spać, zaniedbujemy dom, ale poprawa jest, malutkimi kroczkami idzie już ku lepszemu, są już dłuższe chwile kiedy o tym nie mówimy, dom wraca do ładu. Króciutko przedstawię kulisy mojego romansu: poznałam go na siłowni, najpierw wspólne rozmowy, potem wspólne treningi, odprowadzanie do domu po treningu, potem wymiana numerów telefonu, aż wreszcie celowe umówienie się na seks. On też miał żonę, mało tego już wcześniej ją zdradzał. W końcu pojawiło się między nami silne zauroczenie, a w tym czasie z mężem coraz gorzej, moje uczucie słabło i to bardzo. Celowo prowokowałam kłótnie, byłam okrutna i bezwzględna do męża. Do tego stopnia, że chciałam się rozwieść, ale jakoś tak się ułożyło, że do rozstania nie doszło (pewnie tego nie chciałam tak naprawdę). Najbardziej namiętne i pełne uczucia były trzy miesiące tego romansu (wtedy najgorzej układało się z mężem), potem już takie jakieś przyzwyczajenie trochę się zrobiło, w sumie chciałam zakończyć ten romans wcześniej, ale on zawsze mnie przekonał, że jest fajnie, i że nie mam tego robić itp. i ten jego najgłupszy argument, że wszyscy tak robią. Nawet podczas trwania tej zdrady, miałam wyrzuty sumienia, a mimo to ciągnęłam to dalej... najpierw trochę dla seksu (choć ten seks był gorszy niż z mężem), potem zrodziło się uczucie i dlatego było ciężko się rozstać. Przy kochanku czułam się taka niezaradna, trzpiotka, bardzo kobieca, zupełnie coś innego niż w domu rodzinnym, gdzie zawsze muszę być odpowiedzialna za całą rodzinę. On był dużo starszy ode mnie, można powiedzieć, że trochę mi tatusiował, a mi to się podobało. Każdego dnia dzwoniliśmy do siebie, pisaliśmy smsy, rozmawialiśmy o problemach dnia codziennego, a w domu byłam milcząca, choć nadal o ten dom dbałam. Widzieliśmy się prawie codziennie, choć na krótką chwilę, przed pracą, czy na treningu. Kilkanaście razy uprawialiśmy seks w hotelach czy w samochodzie. Napiszcie co o tym sądzicie, ciężko tak opisać wszystko ale mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłam obraz tej zdrady. Jak teraz się czujemy: ja nienawidzę własnej osoby, nie mogę patrzeć na siebie w lustro, non stop płaczę, strasznie żałuję, serce mi pęka jak widzę, jak cierpi mój mąż, jak spieprzyłam całe to nawet fajne małżeństwo, rodzinę. Choć są chwile gdy myślę pozytywnie, że czas leczy rany i że przed nami jeszcze długie, fajne życie. Kocham go bardzo! Mój mąż natomiast gdy się dowiedział, doznał szoku, jak szok minął były łzy i ciągłe rozmowy o tym. Do dziś jak na mnie patrzy to wyobraża sobie co z nim wyprawiałam. Usłyszałam od niego nieraz, że nadal bardzo mnie kocha i że miłość przezwycięży wszystko. Razem stwierdziliśmy, że wydarzenia ostatnich tygodni nas przybliżyły, nie mamy teraz przed sobą żadnych tajemnic, bo przy okazji tych moich zwierzeń powiedzieliśmy sobie o innych jakiś drobnych kłamstewkach z tych 14 lat bycia razem. Zastanawiamy się czy powinniśmy iść na jakaś terapię, czy damy radę sami? Co o tym sądzicie?
6959
<
#1 | zgryzolowaty dnia 18.05.2015 04:09
hmmmmm...dziecko...ale lekcje odrobiłaś ?
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 18.05.2015 07:01
HMMM....Miłość przezwycięży wszystko...
Tylko gdzie Ty tu miłość widzisz? Po pierwsze, jak ktoś kocha, to nie zdradza! Nie wystawia na pohybel i zatracenie uczuć kochanej osoby, nie naraża jej na ból i cierpienie bez granic! Po drugie; Zostałaś z mężem z przyczyn egoistycznych; Dom, wspólne dzieci, ułożone w miarę życie... Do wyboru stary kurwiarz, do tego żonaty... No proszę Cię... Kto uwierzy we wzniosłe uczucie do męża, które dojrzałaś gdzieś, spod cielska leżącego na Tobie podstarzałego lowelasa.
A Twój mąż?.... Z Twojego opisu, dość niedojrzały i mało samodzielny... Jesteś dla niego opoką i trochę mu matkujesz.. Nie łatwo mu kopnąć mu Cię w cztery litery i zacząć życie od nowa. Będzie się truł i cierpiał, ale nosa nie wyścibi spod Twojej spódnicy. No chyba że w końcu i on padnie ofiarą jakieś wielkiej, niespodziewanej miłości i spakuje swoje manatki.
Wtedy dowiesz się od niego, co naprawdę do Ciebie czuł i co myślał o Tobie przez ten czas "budowania wszystkiego od nowa". I wierz mi, nie będą to miłe słowa.
Z pozdrowieniami
M.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 18.05.2015 07:35

Cytat

serce mi pęka jak widzę, jak cierpi mój mąż,


Cytat

Usłyszałam od niego nieraz, że nadal bardzo mnie kocha i że miłość przezwycięży wszystko.


Wzniośle i pięknie...Fajne
Tylko dlaczego tu jesteś? Wydaje mi się, że nie dla męża lecz dla siebie- boisz się , że gdy pierwszy szok mężowi minie , to już nie będzie tak różowo. Pragniesz recepty jak zrobić aby on jednak trwał w stuporze "miłości która wszystko zwycięży".

Z reguły przy takim miękkim wybaczaniu , po jakimś czasie spychane złe rzeczy wybijają na powierzchnię roznosząc fetor.
Są tu osoby żyjące dalej razem po zdradzie, może coś tobie doradzą, nie wiem.
Ale z reguły ich partnerom wybaczenie nie przychodziło lekko.
Ale w sumie możecie oboje przełknąć tą porażkę, udawać, że nic się nie stało i żyć tą "miłością" do czasu aż się którremuś z was uleje.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 18.05.2015 08:06
Masz za męża kapcia, który na dodatek nie zwracał na Ciebie i Twoje starania takiej uwagi, jak byś chciała. Kochanek - to jest to, żeby połechtać swoje egoistyczne ego, poczuć adrenalinę... Na chwilę, wkrótce się bowiem okazało, że znowu jesteś poza polem zainteresowań, o jakich marzysz, został tylko seks, a nie o to ci chodziło.
Dlaczego się przyznałaś? O, nie dlatego, żeby przydusić swoje sumienie. Przyznałaś się, żeby Twój kapciowaty mąż zobaczył w Tobie obiekt zainteresowań, jakimi ktoś Cię (to nic, że na chwilę) obdarzył. "Spójrz, ktoś mnie jednak zauważył, komuś się podobałam, ktoś o mnie zabiegał...". Nie ma w tym nic z pobudek, o jakich piszesz. Powiem więcej - paskudne cechy wyłażą z już i tak mało fajnej osobowości. Takie chełpienie się powodzeniem, ale żeby nie wyjść na podłą sukę, żałuję, płaczę i mam depresję. Mąż się oczywiście nabiera. A propos - egoistyczne pobudki to raczej Twoja domena - nie męża.
Jeśli ma Ci się udać ta farsa - życzę, żeby mąż nigdy nie zaczął myśleć.
12263
<
#5 | Niedoskonala dnia 18.05.2015 08:59
Oczywiście rozumiem, że odpowiadają mi osoby zdradzone... Doskonale wiem, że na pewno osoba zdradzona o wiele bardziej cierpi, ale uwierzcie mi, że ten co zdradził, w momencie gdy bardzo żałuje to też nie czuje się z tym dobrze. Serce pęka z żalu, bardzo chciałabym cofnąć czas i doskonale wiem że już nigdy nie zdradzę. Absolutnie nie zgadzam się z tym, że powiedziałam mężowi o tym ponieważ chciałam zwrócić na siebie uwagę. Proszę Was, znam lepsze sposoby zwracania na siebie uwagi. Myślę, że to świadczy o pewnej dojrzałości naszego związku, o dużym zaufaniu i akurat dobrym rokowaniu na przyszłość. Sama się przyznałam, sama zdradę zrozumiałam i sama zakończyłam, wiem że już nigdy tak nie zrobię, wiem że kocham Go nad życie! Oczywiście, że są dzieci, dom, ułożone życie, ale uwierzcie mi że to nie jest główny powód dla którego chcemy być razem. Wbrew temu co zrobiłam, bardzo do siebie pasujemy, całe życie spędzaliśmy mnóstwo czasu razem, wspólne zainteresowania, zawsze udany seks. Zależy mi bardzo na naszym szczęściu. Dużo zrozumiałam dzięki temu, choć na początku tego mojego romansu chciałam zmienić swoje życie, byłam bardzo szczęśliwa, ale tak na prawdę to szczęście jest takie płytkie i krótkotrwałe. A my jak zostaniemy razem, to jestem gotowa na to, że jeszcze długo nie będzie dobrze, ale z drugiej strony przed nami jeszcze długie życie, więc wiem że warto o to walczyć, no chyba że mąż na prawdę spotka kogoś, gdzieś na swojej drodze, czy się usunę wtedy? Na ten moment nie umiem powiedzieć, czas pokaże.

Komentarz doklejony:
Tak na prawdę liczę trochę na pomoc od Was, jak pomóc mężowi, jak ratować ten związek? Jak Wy to widzicie, są szanse? Powinniśmy iść na terapię?
Podobno jest tak, że jak ktoś raz zdradzi to będzie dalej zdradzał. Wierzcie lub nie absolutnie tak nie czuję, już nigdy więcej nie chce tak zrobić! Chcę być wierną i całkowicie oddaną mężowi jak to było przez te wszystkie lata przed zdradą. Możliwe to, skoro tak bardzo chce i tak bardzo mi źle z tym, co zrobiłam?
7535
<
#6 | danone dnia 18.05.2015 10:40
będzie ciężko, ale to jest możliwe
9824
<
#7 | BT92 dnia 18.05.2015 11:34
Niedoskonala

podsumowując

- rok podwójnego życia
- niepewność co do kochanka
- mąż fajtłapa który jest kapciem Szok
- życie na poziomie z mężem

Ja tu nie widzę skruchy tylko znudzenie się kochasiem bo był słaby w łóżku sama napisałaś, że myślałaś żeby odejść od męża tutaj zakładam że policzyłaś że z kochasiem nie masz szans dodatkowo rozwód koszty przy nim i piętno kobiety która bd nazywana puszczalską .....(wstaw sobie co chcesz)
Liczę po cichu na to że mąż się zreflektuję pozbiera dowody i wykopie cie na zbity pysk.
Piszesz że chcesz ratować że kochasz dobre Szeroki uśmiech czy 11 miesięcy to nie mało czasu ? 11 miesięcy podwójnego życia wówczas ci nie przeszkadzało żeby to zakończyć że mąż cierpi mało tego dorzucałaś do pieca żeby mieć argument by iść do kochasia
Z tego co piszesz mąż jest jeszcze w fazie szoku ale gdy minie i liczę że jest zrównoważony i ma jaja to zrobi to co powinien
PS: przebadałaś się chociaż czy nie przyniosłaś jakiegoś syfu albo czy nie zaraziłaś męża ?
5107
<
#8 | Lw-i dnia 18.05.2015 11:50
Zakładając że to co piszesz tutaj jest prawdą to odpowiedź jest dosyć prosta.
Po kilku latach bycia tutaj i rozmowach z tymi co zdradzali, stwierdzam że najprawdopodobniejsza przyczyna w Twoim przypadku (jak i w wielu innych) to po prostu egoizm.
Co do Twojego męża to po zdradzie ludzie średnio rzecz biorąc zbierają się do kupy około 2 lat. Co do przyszłości związku będzie można coś wyrokować jak Twój mąż przejdzie wszystkie etapy po.
Inna kwestia jest taka, że z tego co piszesz nie zniknęła przyczyna Twojej zdrady - więc...
11732
<
#9 | Bajeczna dnia 18.05.2015 11:56
Nie rozumiem, dlaczego powiedziałaś mężowi o wszystkim. Byłoby miło i sprawiedliwie, gdybyś męczyła się z tym sama. To byłaby taka Twoja pokuta, bo milczenie bywa często udręką nie do zniesienia. Być może romans i tak wyszedłby na jaw za jakiś czas, a wtedy reakcja Twojego męża byłaby inna?
Jeśli otrząsnął się już z szoku, w co szczerze wątpię, próbuje normalnie żyć i jakoś to poskładać, to spodziewaj się, że jego miłosny zapał minie tak szybko, jak ów szok. Popełniłaś poważny błąd opowiadając mu ze szczegółami, również erotycznymi, dzieje swojego romansu. To go dobije. Każdy szczegół to kolejny gwóźdź do trumny waszego małżeństwa. Szkoda, że nie wpadłaś na pomysł, by tu zajrzeć, zanim mu powiedziałaś...
Jak się małżonek obudzi z tego amoku, prawdopodobnie przestanie widzieć w Tobie swój ideał, zacznie zauważać, że świat wokół, to nie tylko jego "słoneczko", że może wcale tak bardzo nie kocha, jak mu się wydawało...
Jest też opcja, że mężuś należy do nielicznego grona wiecznych czcicieli swego bóstwa, bez względu na gatunek gówna, w którym to bóstwo się tapla.
Ta druga opcja byłaby dla Ciebie wymarzonaUśmiech Musisz tylko kupić sobie jakieś zajefajne mydło, żeby się z siebie to gówno zmyć.
12263
<
#10 | Niedoskonala dnia 18.05.2015 12:20
Doskonale Was rozumiem, mi też jest dziwnie z tym, że mąż mnie nie wyzwał, nie poniżył, nie odrzucił, nie odtrącił. Jestem w dość komfortowej sytuacji, ale jest mi z tym źle, staram się na wszystkie sposoby, żeby było dobrze, doskonale wiem co czuję, bardzo mi na nim zależy!
Ogólnie, nie żałuję, że powiedziałam, już sama nie wiem co gorsze, żyć z nim dalej jakby nie wiedział... to robiło mi się go żal, że on taki nieświadomy, nie miał pojęcia dlaczego wtedy się nie układało. Chyba każdy zdradzony chciałby wiedzieć, prawda?
Napiszcie jeszcze mi proszę, czy ktoś korzystał w takiej sytuacji z terapii małżeńskiej u psychologa? Cały czas się zastanawiamy... bardziej ja chcę niż mąż. Może ktoś ma własne doświadczenie, czy warto?

Komentarz doklejony:
Dodam jeszcze, że krótko przed tym jak powiedziałam mężowi o tym co zrobiłam, usłyszałam od niego, że jestem spełnieniem jego marzeń Smutek
Serce mi to ścisnęło, kurcze spełnienie marzeń nie robi takich numerów.
Ta nasza miłość była chyba taka dziecinna, bajkowa.... szczególnie z jego strony, może jest szansa, że teraz będzie dojrzalsza, realistyczna. Ja mam taką nadzieję...
6755
<
#11 | Yorik dnia 18.05.2015 13:13

Cytat

Po półtora roku od rozstania z kochankiem sama przyznałam się mężowi do tego co zrobiłam. Wiedziałam, że skoro chcemy dalej być razem, to muszę mu to powiedzieć, bo związek oparty na takim kłamstwie nie miałby szans na przetrwanie, nie byłby szczery.

A co to za teoria z przedszkola ?
Kobieto, a związek oparty na traumie ma szansę?
Raptem przypomniałaś sobie co to jest szczerość i uczciwość, bo masz teraz taką fazę? Powiedziałaś mu, bo to Ty się źle czułaś, teraz uważasz się za świętą, która zbłądziła, ale się wyspowiadała, więc ulga, tylko że Twój facet ma rozwalone emocje, dotychczasowy poukładany, bezpieczny świat przestał dla niego istnieć;

Przecież on nie chciał tego wiedzieć, nie było mu to do szczęścia potrzebne; To Ty nie mogłaś sobie z tym egoistko poradzić.
Czemu tego nie przewidziałaś, że będzie Ci z tym źle, że będzie przeszkadzało w bliskości z mężem, z zaakceptowaniem samej siebie? nie znasz siebie i nie panujesz nad sobą?

Cytat

Teraz nadal się kochamy, ja bardziej niż kiedykolwiek, bardziej niż przed zdradą.

??? Chyba jednak nie identyfikujecie właściwie emocji;

Cytat

Sama się przyznałam, sama zdradę zrozumiałam i sama zakończyłam, wiem że już nigdy tak nie zrobię, wiem że kocham Go nad życie!

Brawo ! Zosia samosia. Czy nie tak samo byłaś zdecydowana, żeby męża zostawić? Nie odeszłaś tylko dlatego, że nie miałaś dokąd; nie oszukuj się.
Chyba jednak nic ta zdrada Cię nie nauczyła;
Gdzie w tym wszystkim jest Twój mąż?

Czemu nie chciałaś żyć w długu wdzięczności i starać się każdego dnia odkupić winy, tak, żeby miał dobrą żonę?
A może postanowiłaś dać mu nauczkę obarczając winą?
Teraz on też niech się stara; Nie, Ty go nie brałaś pod uwagę Uśmiech
Teraz może trochę dotarło, jak zobaczyłaś, jak bardzo to przeżywa.

Cytat

Podobno jest tak, że jak ktoś raz zdradzi to będzie dalej zdradzał. Wierzcie lub nie absolutnie tak nie czuję, już nigdy więcej nie chce tak zrobić! Chcę być wierną i całkowicie oddaną mężowi jak to było przez te wszystkie lata przed zdradą.

Przez te wszystkie lata też pewnie chciałaś być wierna, tak nie czułaś i co z tego wyszło?
Deklaracje osoby, której nic nie nauczy pokory nie są zbyt wiele warte; Nie obiecuj czegoś o czym nie masz pojęcia, tylko dlatego, że teraz tak się czujesz;

Cytat

Tak na prawdę liczę trochę na pomoc od Was, jak pomóc mężowi, jak ratować ten związek? Jak Wy to widzicie, są szanse? Powinniśmy iść na terapię?

Czemu pojawiasz się po wszystkim?
Jak dotąd wiedziałaś co robić, żeby Tobie było dobrze;
Świadomie z premedytacją po półtora roku mimo, że było dobrze wciągnęłaś w to męża, który sobie na to chyba nie zasłużył; ;

Cytat

Do dnia dzisiejszego wraca pytanie z jego ust dlaczego to zrobiłam, a ja nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi dlaczego.

Czary Panie !
Coś zbyt dużo rzeczy nie wiesz; a świetnie to opisałaś;
Masz samca beta, przy którym musisz nosić spodnie, trafiłaś na alfę, dla którego byłaś kobietką, to nic, że na chwilę; był moment, że nic nie było dla Ciebie ważne oprócz pląsów.

To naprawdę nie jest nic nadzwyczajnego;
Nadzwyczajne jest to, że uprawiasz teraz dziwną ideologię świetlanej przyszłości, czepiasz się na siłę jakiejś oklepanej morlaności, wciąż nie mając pojęcia co się stało i jakie skutki to będzie miało na przyszłość;

Ja bym się trzymał z daleka od Ciebie, nie dlatego, że zdarzy Ci się z kimś bzyknąć, bo to nie tragedia.
Ale dlatego, że jesteś krótkowzroczna, nie można na Tobie polegać, składasz mocne deklaracje na całe życie pod wpływem aktualnych emocji, za dwa dni tak samo żarliwie bedziesz nienawidzieć i tak samo mocno kochać innego;
I znowu potem będziesz się dziwić, jak to się stało?

Komentarz doklejony:

Cytat

Ta nasza miłość była chyba taka dziecinna, bajkowa.... szczególnie z jego strony, może jest szansa, że teraz będzie dojrzalsza, realistyczna. Ja mam taką nadzieję...

Nie martw się, już nie jesteś i nigdy nie będziesz spełnieniem marzeń, bajki, która Ci nie odpowiadała już nie będzie. Facet bardzo szybko dojrzeje. Będzie to, na co masz nadzieję- realizm; jeśli w ogóle cokolwiek będzie;
Więc wszystko gra Uśmiech
12031
<
#12 | Megan1 dnia 18.05.2015 13:31

Cytat

Chyba każdy zdradzony chciałby wiedzieć, prawda?

Chyba żartujesz? Zdrada to ból o jakim, wierz mi, nikt nie marzy.
Jeśli ktoś jest okłamywany i zdradzany to powinien się dowiedzieć o tym by zdecydować np o rozwodzie.
W twojej sytuacji, mówienie prawdy było bez sensu.
Skoro danwo zakończyłaś romans i chciałaś żyć z mężem to trzeba było żyć z nim jak najlepiej i nie ranić go prawdą.
Po co mu teraz ta wiedza, że został danwo temu zdradzony? Przecież on nie będzie dzięki temu szczęśliwszy.
Tu znowu wyszedł z Ciebie egoizm, najwyraźniej nie zastanowiłaś się nad tym jak ta wiedza wpłynie na jego samopoczucie w tym małżeństwie. Za to zadbałaś o siebie - jeśli coś by się wydało kiedyś to Ty nie musisz sie już o to martwić bo przecież wspaniałomyślnie się przyznałaś.
Teraz obiecujesz, że nigdy nie zdradzisz. Bo nie ma nikogo na horyzoncie. Ale jeśli pojawi się ktoś ciekawy, seksowny, oferujący Ci wysokie uniesienia i inne wspaniałe jazdy to wiadomo, że z tych przyjemności nie zrezygnujesz z "miłości" do męża.
Nie wierzę w żadne cierpienia zdradzających. Ciekawe gdzie było Twoje sumienie i uczucie do męża przez ten rok kiedy go zdradzałaś.
Jedna bardzo bliska mi osoba też pierwszy raz zasmakowała zdrady po wielu latach małżeństwa. Wracała twierdząc, że go kocha. Potem gdy spotykała następnego kochanka, znów zmieniała zdanie, że jednak dusi się w związku i potrzebuje kogoś nowego, a jak się wydało, to znów stwierdzała, że kocha tylko męża. I tak wkoło.
A Twój mąż? Chyba on regauje tak, że myśl o utracie Ciebie rozbudza w nim większe pożądanie/uczucie. Niektórzy tak mają. Dla jednychn zdrada to koniec związku i obrzydzenie to zdradzającego, u innych troche inna rekacja.

Odpowiadając na Twoje pytanie, jedyne co możesz zrobić to pokazywać mu jak najbardziej się da, że zależy Ci na nim i odbudowaniu jego zaufania. I lepiej już daruj sobie tę szczerość i nie opowiadaj mu za wiele o swoim romansie.
10394
<
#13 | andy74 dnia 18.05.2015 14:07
Mnie bardzo interesuje prawda, i nie myślę tutaj o twoich wywodach które pewnie są poprzekręcane na swoją korzyść, a o Prawdziwej Prawdzie.
Żeby ją poznać powinien wypowiedzieć się tutaj twój mąż.
Proszę podaj mu adres strony i powiedz, że wiele osób chce zadać mu parę pytań, może się skusi.
Jestem pewien, że to co napisałaś to w wielu miejscach jest kłamstwo!!.
Jesteś bezczelną, pustą, wyrafinowaną paniusią która za nic ma siebie, rodzinę i swoje dzieci.
Mąż powinien cię w doopę kopnąć. Nie nadajesz się do życia.
Wątpię że wcześniej nie zdradziłaś swojego męża. Śmiem mówić, że już nie jeden raz go zdradziłaś.
Kim ty jesteś? pytam?
Za nic masz cierpienie swoich bliskich. Byle by ci dogodzić i reszta się poukłada.
Mam nadzieję, że jak twoje dzieci dorosną to się dowiedzą i naplują ci w twarz!!.
I nie myśl o leczeniu, bo to nie jest choroba. To się ma w genach.
Żal mi twoich dzieci i męża, którego tak omotałaś i okłamywałaś przez tyle lat!. Nie wzruszają mnie teraz twoje słodkie słowa że kochasz męża itp.
Tyle mam do powiedzenia.
6755
<
#14 | Yorik dnia 18.05.2015 14:28
Megan1,

Cytat

Jeśli ktoś jest okłamywany i zdradzany to powinien się dowiedzieć o tym by zdecydować np o rozwodzie.
W twojej sytuacji, mówienie prawdy było bez sensu.

Dokładnie. Gdzie tu jakakolwiek logika ?
Cały czas to tylko poddawanie się chwilowym emocjom.

Gdy chciała się rozwodzić, mąż był traktowany jak powietrze lub szmata do podłogi, nie wiedział co jest grane, choć sobie nie zasłużył, bo on się nie zmienił, to z małżeństwa chciała uciec jak złodziej, postawić faceta przed faktem dokonanym, bez żadnej możliwości wyboru, bez wpływu na cokolwiek, na swoje poukładane życie.
Nie udało się wyślizgać cichaczem ze związku, więc za półtora roku trzeba było o tym powiedzieć w imię rozgrzeszenia się i pozbycia ciągłych obaw, że kiedyś się wyda w najmniej odpowiednim momencie;
Może źle myślę, ale decyzje zupełnie odwrotne niż powinny być, bo wciąż nie ma MY, jest tylko JA;

Myślała, że gość to lekko łyknie, bo jest dla niego spełnieniem marzeń, bo jest z nią szczęśliwy, więc wszystko zniesie; zwłaszcza jak wciśnie kit o dojrzałości związku, jej uczciwości, szczerości i ich świetlanej przyszłości;

Masakra jakaś; ale mu się marzenia spełniły;
Wydorośleje, ale to już nie będzie ten sam człowiek, z którym jej niby było tak dobrzeZ przymrużeniem oka.

A facet ma klasyczną huśtawkę, od ściany do ściany. Nie wiadomo, gdzie jeszcze go telepnie. Świat wygląda inaczej niż w to naiwnie całe życie wierzył, nie wiadomo co jeszcze z tego będzie?;
11755
<
#15 | kamill dnia 18.05.2015 15:02
Wow.....idelana matka, żona i kochanka....dorośnij dziewczyno
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 18.05.2015 15:37
Nie twierdzę, że nie da się poskładać Waszego małżeństwa. Twierdzę, że nie da się tego zrobić trwale, jeśli nie zrozumiecie, co się działo od jakiegoś czasu.
Grasz w domu rolę, która nie do końca Ci odpowiada. Zaradna, rządząca, bo mąż nie potrafi/nie chce. Z jednej więc strony jesteś z siebie zadowolona i pewna siebie, z drugiej, chciałabyś mieć w kimś oparcie, tak po babsku. Cecha typowa dla kobiet, przynajmniej większości.
Może nawet nie szukasz, ale znajduje się ktoś, kto wypełnia tę lukę, której Ci brak. W końcu jesteś takim 2w1 - silna i bezwolna, stanowcza i uległa. Jednocześnie tracisz, a przynajmniej tak mówisz, mniemanie o sobie. Wizerunek poukładanej baby padł, stąd niby wyrzuty sumienia...Ja bym ich wyrzutami nie nazwała, zwyczajnie traci na skali Twoje mniemanie o sobie i cierpi gdzieś Twoje ego. Być może zaczynasz sobie zdawać sprawę, że kochanek jest męską wywłoką, mając żonę, nie pierwszy raz wikłając się w romans. Kim jesteś, że ktoś taki spędza z Tobą upojne chwile w samochodzie? Oj, doskonale wiesz, mimo przyjemności Z przymrużeniem oka, że stałaś się, taka jest ten, który (przepraszam) posuwa Cię.
Głos rozsądku dochodzi...W końcu...A może znudzenie i padły motyle...
Kończysz czy musisz się pogodzić, że romans się kończy (znudzenie po obu stronach?)...Wracasz do męża. Gryzie sumienie? Być może, w końcu z Was dwojga to Ty okazałaś się miernej jakości, a nie ten, którego za mierność miałaś. Ale bardziej męczy raczej potłuczone ego. Powiedzenie prawdy po 1,5 roku...Dlaczego dopiero wtedy? Śmiem twierdzić, że z mężem znowu zaczynało być tak sobie (mniejsze starania z Twojej i jego strony?), więc znowu odezwały się deficyty. Co zrobić? Albo znaleźć sobie kochanka i zabawa z motylami rozpoczyna się od nowa. Albo...tak, powiedzieć mężowi coś, co sprawi, że będzie zazdrosny, że zacznie gonić coś, co mogło mu uciec. Mąż świata nie widzi, więc założenie, że palnie drzwiami i poda o rozwód mało realne, zysk w postaci rozkochanego męża możliwy. Zapewne zakasze rękawy i zacznie działać tam, gdzie go za mało. Tak, liczysz, że odezwie się męskie poczucie psa ogrodnika - mobilizujące, żeby stać się prawdziwym samcem alfa.
I tak, jak przedstawiam drugą z opcji, nie pomyliłaś się. Mąż, mimo amplitudy wzlotów i upadków, poczuł zew, stąd te wzniosłe "miłość wszystko zwycięży", udany seks etc. Poczytaj o etapach po zdradzie. Zazwyczaj każdy zalicza ten schemat. Co za chwilę nastąpi? Lepiej zerknij na w/w punkty.
Czy jest dla Was szansa? Jest. Jest (zakładając, że nie masz k***twa w genach Uśmiech ), o ile zrozumiecie, że Wasze małżeństwo nie gra. Obydwoje macie swoje role, ale one Ci nie pasują i tak długo, jak długo tego nie zmienicie, zawsze jest ryzyko, że któreś z Was (niekoniecznie Ty) zejdzie ze wspólnej drogi. Dlaczego niekoniecznie Ty? Śmiem twierdzić, że w czasie, gdy Ty zachłysnęłaś się kochankiem, Twój mąż szczęśliwy z Tobą nie był. Kiedy więc zacznie Ci przeszkadzać grana rola i zaczniesz szukać w mężu wad...Twój mąż egzystuje z Tobą, więc Twoje deficyty tak czy inaczej będą się na nim odbijać. Resztę dopowiedz sobie sama... Jego romans w odwecie wcale nie jest niemożliwy Z przymrużeniem oka Ale za chwilę, na razie jest bosssko, przynajmniej, kiedy jest na amplitudzie w punkcie wzlotu Z przymrużeniem oka
10394
<
#17 | andy74 dnia 18.05.2015 17:13
Chciałem jeszcze dodać parę rzeczy.
Ta kobieta ma tupet. Ja nawet nie mam ochoty tego rozmieniać na drobne i zastanawiać się co i jak było.
Jest to klasyczny przykład kobiety z którą nikt by się nie chciał związać, no chyba że na "numerek".
Kobieta pusta i do granic bezczelna.
Zrzucając ze swojego sumienia (bo już z tym żyć nie mogła) obarczyła i zniszczyła życie swojego męża którego i tak ma za nic, a na pewno go nie kocha.
Jedynym wyjściem z tego wg mnie było odejście, rozstanie się. I to ona powinna to zrobić. Twój mąż nie wie teraz co robi. Wydaje mu się że miłość do ciebie przezwycięży wszystko, a ty na tym koniku hopsa, hopsa.
Z takimi rewelacjami prędzej czy później jak ma olej w głowie kopnie cię w doopę.
A jak tego nie zrobi to, to będzie świadczyć o tym, że jest to wspaniały człowiek, który jest jak pies. Można go lać po pysku i kopać a on i tak macha ogonem!!.
Wbij sobie teraz do głowy to że:
Jak chcesz żeby on był jeszcze kiedykolwiek szczęśliwy do odejdź od niego!!!! Daj mu wolność. To dla jego dobra. Na pewno spotka kobietę która odda mu jego dobrość podwójnie.
Zwaliłaś na niego swoje kure....wo, i co razem do psychologa?
No faktycznie jesteś głową rodziny i ustaliłaś leczenie dla mądrego i zdrowego męża. Chcesz go wyleczyć???? ODEJDŹ!
On teraz nie wie co robi, ogólnie żyje w fikcji. Ale jak stanie na nogi to nie myśl, że będziesz kiedykolwiek jego warta.
Ty jesteś ja umowa śmieciowa. Jak wrzód na doopie.
Z chęcią bym z nim porozmawiał. Daj mi do niego numer telefonu.
Oświadczam ci że z racji tego co ja prze
szedłem mam prawo do komentowania twojego chorego świata!.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 18.05.2015 17:45
No same cuda! Wystarczy poznać wersję Twojego męża, aby ta przedstawiona tu bajka zamieniła się w coś zupełnie innego. Bladego pojęcia nie masz co mu teraz chodzi po głowie. Chłop okłamuje sam siebie, bo jakoś musi funkcjonować. Szybko się zacznie zmieniać i wtedy również będziesz miała receptę co zrobić?
12263
<
#19 | Niedoskonala dnia 18.05.2015 18:26
Mój mąż to czyta, więc jeżeli macie jakieś pytania czy rady to śmiało. Może zrozumie... też mówiłam mu, że powinniśmy się rozstać, że nie jestem jego warta itp., że jest jeszcze całkiem młody, atrakcyjny i znajdzie sobie fajną kobietę, przede wszystkim wierną, ja obiecuję wierność i w to wierzę, ale wszędzie jest napisane i Wy też tak uważacie, że powinna spotkać mnie najgorsza kara, że na pewno w przyszłości wierna nie będę, a nawet jak będę to tak i tak za to co zrobiłam to powinnam ponieść konsekwencje. Macie rację. W krajach muzułmańskich za taki czyn spotkała by mnie najgorsza kara. Teraz wiem, że muszę sobie tą karę wymierzyć, namawiam go na rozstanie, a on w kółko powtarza, że nie mam mu wmawiać, co jest dla niego lepsze. Mam nadzieję, że jak znajdzie chwilę to tu coś napisze i z czasem podejmie rozsądną decyzję dla swojego dobra.
Poza tym nie we wszystkim macie racje, kocham go strasznie mocno, ale to nie ma znaczenia... jednak miłość nie przezwycięży wszystkiego.
7439
<
#20 | hurricane dnia 18.05.2015 18:34
Jeśli Ty jeszcze jakoś możesz mieć nadzieję na to, ze coś się poukłada i poczujesz się lepiej, to Twój mąż niestety już jej mieć nie może, jego życie już nigdy nie będzie takie samo, niezależnie co zadecyduje coś się skończyło i trauma jaką mu zafundowałaś nie zniknie..
Biedny ten Twój mąż, sam nie wie, ze dla niego lepiej by było gdyby Cię zostawił.
Może nie robi tego dla dzieci, może przeraża go zaczynanie wszystkiego od nowa, ale nie wiem co bardziej przerażające, to nowe życie, czy życie dalej z Tobą...
Może coś się uda, tylko niewiadomo co....
9767
<
#21 | milord dnia 18.05.2015 19:23
Aaaaaaa tam.... Sprawa jest bardzo prosta. Ciebie wcale nie boli fakt, ze tyle czasu jechałaś na dwa baty. Tu chodzi o coś innego. Co się podziało, ze ten wspaniały kochaś się wycofał? Sądzę, ze to nie była Twoja decyzja o tym, ze było i się skończyło. To nie była Twoja decyzja. To po pierwsze. Po drugie... Gdybyś po wszystkim i całym tym zakończeniu wróciła a mąż wtedy. Wiesz co Cię boli? On tak po prostu wybaczył. Nie nazwał Cię dziką qrvą, nie pociągnął z liścia, może zamknął się w pokoju na kilka dni. To nie jest kapeć ani kundel. Potrafił Cię złamać nie ruszając palcem. Pojęłaś już dlaczego to z nim chcesz być? Nawet nie wiem czy dorastam mu do piętZ przymrużeniem oka
6755
<
#22 | Yorik dnia 18.05.2015 19:49

Cytat

Teraz wiem, że muszę sobie tą karę wymierzyć, namawiam go na rozstanie, a on w kółko powtarza, że nie mam mu wmawiać, co jest dla niego lepsze.

Współczuję facetowi już nawet nie dlatego, że go zdradziłaś, ale że jesteś wciąż jak stara płyta, która się zacięła; jak urwana z choinki nastolatka. Gdzie Ty żyłaś do tej pory? A twierdzisz, że jesteś głową rodziny?

Niedoskonała, nie wiem jak Twój mąż, ale na razie to Ty rokujesz źle; Nie uczysz się; nie wyciągasz wniosków;
Co zrozumiałaś z tego, co ludzie Ci powiedzieli ? Nic.
Naprawdę masz straszny tupet. Mąż może zrozumie ?
Ty nie musisz nic rozumieć?. Wylewasz z siebie tylko jakiś bełkot z komedii romantycznych, realne życie, którego tak pragniesz takie nie jest.

Cytat

Wy też tak uważacie, że powinna spotkać mnie najgorsza kara, że na pewno w przyszłości wierna nie będę, a nawet jak będę to tak i tak za to co zrobiłam to powinnam ponieść konsekwencje. Macie rację.

Karę sama sobie wymierzyłaś bardzo beztrosko, nie zdając sobie sprawy, że Twoje manipulacje już nie działają. Ale czemu karę wymierzyłaś też mężowi? odpowiedz !
Jakie ma znaczenie to co mówisz bez zastanowienia ?

Przeraża mnie Twoja biegunowość, nic po środku, Stawiasz raz w całości na jednego konia, potem na drugiego, a potem znowu na tego pierwszego, zupełnie bez refleksji.

To chyba za trudne co Cię spotkało i co do Ciebie piszemy?

Cytat

Teraz wiem, że muszę sobie tą karę wymierzyć, namawiam go na rozstanie, a on w kółko powtarza, że nie mam mu wmawiać, co jest dla niego lepsze.

Ty jesteś naprawdę głuchą egoistką.
Co kogo obchodzi, jaką karę sobie wymierzysz i jaka kara Cię spotka? Czemu nie myślisz o zadośćuczynieniu tym, których skrzywdziłaś? dostosowaniu się do ich potrzeb, kaprysów, zachcianek; Nie stać Cię na to?
Czemu wciąż myślisz tylko o sobie?????
narzucasz co jest dla męża najlepsze; nie mając zielonego pojęcia co czuje; Dla ciebie wciąż najważniejsze są twoje odczucia, prawda?
Rozstanie to dla Ciebie żadna kara, to wolność, której tak potrzebowałaś prawda ? Po to mu o tym wszystkim powiedziałaś ???? a mydlisz mu oczy, że kochasz?

Kobieto, Ty jesteś całkowicie z innej bajki. Nie masz najmniejszego pojęcia co zrobiłaś i chcesz to rozwiązać metodami z telewizji;
Jeśli nie wykarzesz odrobiny empatii, będzie coraz gorzej;

Cytat

Poza tym nie we wszystkim macie racje, kocham go strasznie mocno, ale to nie ma znaczenia... jednak miłość nie przezwycięży wszystkiego.

Od dzisiaj masz zakaz oglądania telenoweli !!!

Przecież Ty nie jesteś w stanie podać nawet definicji miłości, a rozważasz, czy coś tam przezycięży;
Najpierw dowiedz się co to jest, a potem używaj zwrotów, serio;

Do posta Jakich Wiele się nie odniosłaś, też za trudny?

Myślałaś, że zrzucisz to z siebie i znając swojego misia, szybko zamieciesz to pod dywan? Nie wiesz, że ludzie samobójstwa popełniają, kochanków zabijają, do końca mają złamane życie, nie są już normalni, gdy ich ktoś dla nich ważny zawiedzie?

Uruchomiłaś proces o którym nie masz żadnego pojęcia i nie chcesz mieć;

Teraz powinnaś być na każde zawołanie męża, jeśli Ci na nim zależy, to on dyktuje wszystkie warunki; wszystkie! a Ty bez szemrania się dostosowujesz, póki nie uzna, że nie musisz;
Jeśli wciąż będziesz wdrażać w życie swoje super genialne pomysły, bez pracy nad sobą, a jak widać, co kolejny tym lepszy; to faktycznie lepiej go zostaw; może po 3 latach się jakoś trochę z tego podniesie;
7375
<
#23 | B40 dnia 18.05.2015 20:11
Oj moja droga narozrabiałaś. Po co było mówić mężowi. Uczciwość? Przez 11 m-cy jej nie było? Nie proste wyjaśnienie. Podział winy. Bo był egoistą. Widzę w waszym związku jedną osobę o tych skłonnościach - Ciebie. Przedmówcy mają wiele racji w tym co piszą. Przez 11 m-cy nie było wyrzutów, teraz są. Mąż się zmienił? Nie zauważyłaś że kmiotek nie dorastał mu do pięt. Nie chcę być złym prorokiem ale wahania nastrojów męża wskazują że zaczyna sobie nie radzić. I wiesz co widzę w Twoim postępowaniu... STRACH. Strach że jednak powie nie chcę nie umiem zapomnieć. Bo nie można zapomnieć. Zdrada może stać się mglistym wspomnieniem ale zapomnieć się nie da. Każda sprzeczka pojawi się pytanie. Dlaczego w rozmowie z TYM CZYMŚ na to sobie nie pozwalałaś? Pisałaś że z doopcingerem pojawiło się uczucie i czemu zniknęło?. Był gorszy w łóżku? Marne wytłumaczenie. NIe był zainteresowany związkiem tylko bzykankiem. Piszesz o egoizmie męża kiedy to było gdy zajmował się dziećmi podczas Twoich wyczynów? Nie kupuję tego.
Szukasz pomocy na forum to zrozumiałe, ale miej świadomość że nikt Twojemu mężowi nie powie - WYBACZ, ZAPOMNIJ. Powiemy sam podejmij decyzję. Widzisz że jego podejście się zmienia, że nie ma miejsca na piedestale. Teksty w stylu odejdę, zostawię wszystko. Kto z Was kto dał szansę ich nie słyszał? Nie słowa ale czyny. Nie dzielenie się odpowiedzialnością a wzięcie jej na siebie. Nie ma ochoty patrzeć na Ciebie, nie zmuszaj go ma ochotę zrobić coś samemu umożliw mu to. Dziewczyno najzwyczajniej boisz się że nie wytrzyma. Najpierw był etap "zawłaszczenia" - JESTEM LEPSZY OD KOCHANKA, następuje etap przewartościowania - DLACZEGO? I ból. Nie masz pojęcia o niczym pisząc o tym jak się czuje mąż. Ale dobrze kombinujesz. Jak napisała Hurricane możliwe że jedynym powodem jest strach. Strach przed utratą dzieci. Nazywam to ZAPŁACENIEM WYSOKIEJ CENY za dzieciństwo dzieci. Zastanawiasz się czy ciebie kocha? Tak ale nie tak jak kiedyś, jego świat, taki jaki znał zniknął. Nie ma książąt na białych koniach, nie ma śpiących królewien. Są ludzie ze zwykłymi wadami. Wadami których nie musimy akceptować i niestety moja droga najzwyczajniej przestaje się tobie podobać zamiana ról.
10607
<
#24 | Advokat_D dnia 18.05.2015 21:50
Tu już wszyscy wszystko napisali, nie ma co dodawać.

Można tylko podsumować błędy:
1) sama przyznałaś się do romansu BŁĄD - na zasadzie: przerzucenie swoich wyrzutów na partnera - niech on się męczy, ja się już oczyściłam, przyznałam.
2) opowiadanie partnerowi o szczegółach zbliżeń z kochankiem - BŁĄD - no trzeba mieć tupet i wyjątkowo być perfidną suką by tak poniżać swego podobno kochanego partnera.
3) I na koniec żeby nie zapomniał jakim jest rogaczem każesz mu czytać nasze komentarze - BŁĄD - to tak jakbyś zaprosiła znajomych do domu i przy wszystkich oświadczyła z dumą że przez prawie rok zdradzałaś męża ale mąż ci wybaczył. Wątpię by mężowi to się spodobało.

W końcu chcesz żebyśmy tobie coś radzili czy twojemu mężowi, bo to będą zupełnie inne porady. jak on to wszystko przeczyta to może w końcu spadną mu klapki z oczu i zobaczy nie kochającą zonę lecz wredną wyrachowana sookę. czy tego chciałaś?

Roczny romans to na pewno BŁĄD ale po co popełniać następne to nie wiem.

Pytasz czy iść do terapeuty? TAK, TAK, TAK, nie wiem ile to da, ale na pewno nie zaszkodzi a może pomóc. Zresztą po tylu błędach jakie popełniłaś, jest niewielka co prawda szansa na to, że profesjonalna terapia może pomóc.

Powodzenia
Trzymam za was kciuki
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 18.05.2015 22:11
Kiedy błędy popełnia się w afekcie, na gorąco, w panice, pozostawać mogą tylko błędami. Tutaj z racji czasu, który upłynął na przemyśleniach od zakończenia romansu do przyznania się, imo nie ma mowy o pośpiechu. To przemyślana strategia, nawet jeśli skończenie durna Z przymrużeniem oka
12263
<
#26 | Niedoskonala dnia 18.05.2015 23:59

Cytat

Można tylko podsumować błędy:
1) sama przyznałaś się do romansu BŁĄD - na zasadzie: przerzucenie swoich wyrzutów na partnera - niech on się męczy, ja się już oczyściłam, przyznałam.
2) opowiadanie partnerowi o szczegółach zbliżeń z kochankiem - BŁĄD - no trzeba mieć tupet i wyjątkowo być perfidną suką by tak poniżać swego podobno kochanego partnera.
3) I na koniec żeby nie zapomniał jakim jest rogaczem każesz mu czytać nasze komentarze - BŁĄD - to tak jakbyś zaprosiła znajomych do domu i przy wszystkich oświadczyła z dumą że przez prawie rok zdradzałaś męża ale mąż ci wybaczył. Wątpię by mężowi to się spodobało.

Odniosę się do moich błędów:
1. Przyznanie się do zdrady nie było do końca zamierzone. Podczas jednego z wielu wspólnie spędzanych wieczorów, zaczęliśmy rozmawiać o naszych kłamstwach wobec siebie, wyszły jakieś mało istotne błahostki i bez sensu palnęłam, że jest coś jeszcze, na co mąż od razu zareagował i zaczął naciskać, że mówimy sobie wszystko, tak bardzo bardzo naciskał, że w końcu powiedziałam. Zapewniał mnie, że tak bardzo mnie kocha, że nic nie jest w stanie tego zmienić (ale szczerze mówiąc, nie spodziewał się czegoś takiego).
2. Powiedziałam krótko, że miałam romans, na co posypała się lawina pytań o szczegóły, oczywiście że nie chciałam mówić, tłumaczyłam mu, że każde moje opowiadanie faktów jest jak wbijanie noża w serce, ale on bardzo nalegał i mówił mi oraz zapewniał, że jemu jest lepiej jak mu tak opowiadam (nie mam powodów żeby mu nie wierzyć i się upierać przy swoim). Mówił, że nie wyobraża sobie nie znać szczegółów całej tej mojej zdrady, jeżeli mamy dalej być razem. Na tą chwilę nie mamy przed sobą nawet żadnej tajemnicy, wszystko zostało powiedziane.
3. To nie ja znalazłam to forum, tylko mój mąż. Czytał je od dłuższego czasu, mimo wszystko nadal wierzy, że nam się uda. Na początku sam chciał opisać moją zdradę i prosić Was o radę, jednak zaproponował mi, czy nie chcę tutaj o tym napisać, uprzedził mnie że będziecie jechać po mnie równo, to sprawa oczywista, ale tez mieliśmy odrobinę nadziei, że skoro jest jak jest teraz między nami, że gdzieś pojawi się coś pozytywnego, może napisze ktoś kto też zdradził i mu się udało uratować małżeństwo, ale jak widać takich osób jest jak kropla w morzu.

No i jeszcze jedno, ktoś w komentarzach wspomniał, że mąż mi wybaczył, to nie prawda! Nie wybaczył mi i pewnie długi jeszcze nie wybaczy, ani za zaufa mi tak bezgranicznie.

Mam zamiar, na bieżąco Was informować co będzie się u nas działo, mam nadzieję, że będziemy razem, a w końcu nawet będziemy szczęśliwi... i może na tym forum będzie potrzeba takiego małżeństwa, które przetrwało nawet tak okrutną zdradę.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 19.05.2015 00:15

Cytat

mam nadzieję, że będziemy razem, a w końcu nawet będziemy szczęśliwi... i może na tym forum będzie potrzeba takiego małżeństwa, które przetrwało nawet tak okrutną zdradę.


Na Twoim miejscu nie wybiegałabym tak bardzo w przyszłość.
Myślenie życzeniowe - to niedobry doradca.
Wiesz, dobrymi chęciami piekło jest brukowane.
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 19.05.2015 07:36

Cytat

i może na tym forum będzie potrzeba takiego małżeństwa, które przetrwało nawet tak okrutną zdradę.

Takie małżeństwa tu są :cacy Życzę, jak najlepiej.
10394
<
#29 | andy74 dnia 19.05.2015 12:08
Może ja się odważę.
Witaj mężu tej zimnej, wyrachowanej, plującej na Ciebie i twoje dzieci sooce.
Moja rada jest taka. Wierz w to ci widzisz i masz potwierdzone na 100% przez ciebie.
Przeszedłeś etap "bycia lepszym od doopcyngiela", przechodzisz etap olewania i myślenia czy aby podjęta decyzja zostania z nią jest słuszna.
Masz teraz duży problem z sobą bo nie wierz czy powiedziała ci prawdę.
Oświecę cię.
Ona tak umie kłamać, że przez rok żyłeś w "matrixie" A panowie korzystali z jej doopy.
Myślisz że teraz jest taka uczciwa i powiedziała ci o wszystkich wyskokach??
Jestem pewny na 99% że cię dalej okłamuje. Tak moja intuicja, wynikająca z jej opisów.
To nie jest tak, że ktoś żyje w kłamstwie i nagle odradza się i staje świętym. Ja nie znam takich ludzi. Dlaczego?
Bo to się ma w genach. Jej zawsze będzie brakować adrenaliny.
Znowu znudzi się codziennością życia w rodzinie, a fajne rzeczy przecież dzieją się dookoła. Skorzysta znowu z okazji?

Komentarz doklejony:
A teraz jeszcze do Ciebie Niedoskonala napiszę.
Witaj.
Świetny nick sobie wymyśliłaś. Naprawdę.
Wpasowałaś się w tą biedną grupę społeczną pt. "nikt nie jest doskonały".
Tylko jest jeden problem.
Do tej niedoskonałości w ludziach można by było zaliczyć:
1. Wygląd.
2.Predyspozycje np. do sportu.
3.Zaradność życiowa itp.
Ty natomiast przez rok!!! niszczyłaś wszystko co napotkałaś na drodze.
Zniszczyłaś życie swoich dzieci, męża i rodziny.
To nic bo przecież jak już wspomniałaś jesteś "niedoskonała".
Ty masz problem w ocenie wartości. Masz problem z podejmowanymi decyzjami, mylisz pojęcia. Ty masz problem po prostu z sobą!!
Nie jestem psychologiem ale nie widzę w tobie ciepłej, uczciwej kobiety.
Z perspektywy tego co przeżyłem widzę w tobie demona!. Tak.
Demona którego nigdy bym nie chciał spotkać na swojej drodze!.
Przykro mi. I wybacz za słowa. Też jestem niedoskonały.
Teraz pytanie jak można by było naprawić to twoje spaprane życie?.
Ja na to pytanie nie znam odpowiedzi.
Wraz z tym swoim horrorem pociągasz na dno męża, dzieci i swoją rodzinę.
I to jest przykre.
Jak byś była sama to rób co chcesz.
Myślałaś już o tym, po co założyłaś tą rodzinę???
Żeby krzywdzić ludzi?
Mniema że nie działałaś w afekcie. Ale nie znam twojego panieńskiego życiorysu i trudno mi się wypowiadać, czy nadawałaś się do bycia z kimś.
Podsumowując naprawdę chciałbym wierzyć, że to roczne koorwiarstwo było wypadkiem przy pracy.
Człowiek ma tzw. "swoją naturę", rozum a do tego dochodzi wychowanie. Coś u ciebie szwankuje.
2862
<
#30 | niezapominajka dnia 19.05.2015 13:45
A ja trochę nie rozumie co niektórych - ocenę Jej samej zostawcie Jej Mężowi. Zdrada to wycinek 11 miesięcy ich życia, więc co to jest w stosunku do 14 lat bycia ze sobą.
Powiedzieć, nie powiedzieć - odwieczny problem. Wiedza o zdradzie to cios, ogromny cios, ale inaczej jest odebrać wieści o zdradzie która trwa, a inaczej o tej, która była, ale została zakończona jakiś czas temu. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.

Nie wiem na ile Niedoskonała jest szczera, nie jesteśmy wstanie tego ocenić. Ale zgodzę się z tym, że zdradzający również może cierpieć wcale nie mniej niż zdradzający. Tylko ten ból jest innym bólem. Bo patrzeć na cierpienie osoby która się kocha a którą się skrzywdziło - nie jest miłym widokiem. W amoku rzeczywistość odbiera się inaczej. Nie widzi sie tego, co powinno.

Niedoskonała, życzę Ci aby Twoje słowa nie były pustymi słowami.

Powodzenia.
9767
<
#31 | milord dnia 19.05.2015 14:00
Ale jajaZ przymrużeniem oka Pozwolisz niedoskonała, że zadam takie małe pytanie twojemu mężowi. Skoro tu jest i czyta i takie bla bla.
Jak mogłeś człowieku dopuścić do takiej sytuacji? Czytasz ten portal już jakiś czas > ale to Twoja żona utworzyła login i hasło. I zrozum różnicę. To nie był jakiś tam romans. 11 miechów to regularne podwójne życie. Nie jesteś lepszy bo Ciebie wybrała. Zwyczajnie na ten moment nie miała lepszej opcji. W 11 miesięcy można bez najmniejszych problemów zajść np. w ciążę, można wybudować dom w stanie surowym, nawet bezgranicznie przyzwyczaić się (jak w przypadku tej Twojej) do wizyt u kochanka. Nikt, absolutnie nikt mi nie wmówi, że została z Tobą bo coś zrozumiała. Mam pewną teorię, do której ani żona ani ty się nie przyznasz choć może się domyślasz. A jeśli się nie domyślasz > pogadaj z żoną tamtego fagasa. A tutaj? Nawet żona za Ciebie pisze.
10207
<
#32 | Crowley dnia 19.05.2015 14:08
Skoro to czytasz, mężu Niedoskonałej to odnieś się do wszystkich komentarzy. Wzywam Cię do wyrażenia opinii. Powoduje mną ciekawość, a jakże, ale coś jeszcze. Pozwól innym, którzy są w podobnej sytuacji zrozumieć, co dzieje się z tak zranionym człowiekiem. Chciałbym mieć pewność, że swoją postawą karzesz swoją jeszcze żonę okrutniej niż gdybyś pobił i wyrzucił na zbity pysk, ale dla zasady zapytam: Sprawdzałeś ostatnio czy masz jaja? Nie wyglądają jak rodzynki?

Potrzebna ci bladź, która nienawidzi samą siebie? Która jest słaba i czuje się taka podła? Która porykuje po kątach i zerka na ciebie ukradkiem, licząc, że będziesz silny "za was oboje", no bo przecież ona jest też ofiarą, tylko się zagubiła i przez ROK nie mogła się "odnaleźć"?

Nie dotknąłbym takiej nawet 10 - metrowym kijem, nie wspominając o seksie. Miłość to potężna sprawa, zgadzam się, ale nader często robi z ludzi dokumentnych debili. Jesteś debilem, mężu Niedoskonałej?

P.S. Do samej autorki, jej wypocin, prób manipulowania i robienia z siebie ofiary, nie odniosę się. Mój czas zbyt jest cenny na coś takiego. Poza tym mdli mnie na samą myśl...
6755
<
#33 | Yorik dnia 19.05.2015 14:16

Cytat

1. Przyznanie się do zdrady nie było do końca zamierzone. [...] bez sensu palnęłam, że jest coś jeszcze, na co mąż od razu zareagował i zaczął naciskać, że mówimy sobie wszystko, tak bardzo bardzo naciskał, że w końcu powiedziałam.


Cytat

Po półtora roku od rozstania z kochankiem sama przyznałam się mężowi do tego co zrobiłam. Wiedziałam, że skoro chcemy dalej być razem, to muszę mu to powiedzieć, bo związek oparty na takim kłamstwie nie miałby szans na przetrwanie, nie byłby szczery.

Czyli okłamałaś Nas z pełną świadomością i w żywe oczy. Nie widzisz żadnej różnicy, bo ja zasadniczą.
To zmienia zupełnie temat, a ludzie poświęcili swój czas by komentować Twoje kłamstwa, więc bez żadnego pożytku;
W ilu jeszcze miejscach naciągnęłaś rzeczywistość?
Mężowi też wciąż wciskasz takie górnolotne farmazony? I po co to?
Na takie egzaltowane jak Ty, oderwane od rzeczywistości panienki, takie podręcznikowe emocjonalne niewiele znaczące teksty to może i działają;

Dla ludzi, którzy naprawdę wiele przeszli w praktyce, to Twoje ogólniki nic nie znaczą, są bardzo nienaturalne i plastikowe.
Może w końcu przestań grać i powiedz coś od siebie. Powiedz nam jaka naprawdę jesteś i co czujesz.
JW napisała chyba dość trafnie w jakim punkcie sie znajdujesz nie będąc Tobą. Czemu się do tego nie odniesiesz? Za trudne?

Dziewczyno, czy Andy74 ma rację? Czy Ty masz kłamstwo i mijanie się z prawdą we krwi?
Jesteś sprytną egoistką, to nie ulega wątpliwości.
Coś tam wydało się przypadkowo; nie chcesz dochodzić czemu, nie wnikasz, co jest naturalnym odruchem.
Bardzo możliwe, że bez adoracji innych samców nie możesz żyć, a na ile ich do siebie dopuszczasz, wiesz na razie tylko Ty.


Cytat

[...]i ten jego najgłupszy argument, że wszyscy tak robią.

Chyba jednak argument do Ciebie przemówił, może też tak wcześniej już uważałaś? Skoro wszyscy to po co być inną? Uchodzić za małozaściankową?
Wciąż tak uważasz? reszta to sztuczna gra, bo grunt pod tyłkiem się rusza?

Nie poruszanie ważnych kwestii, omijanie ich niestety wiele mówi.
Albo jest to brak zrozumienia, bo za trudne, albo ukrywanie czegoś, albo bagatelizowanie;

Cytat

[...]że gdzieś pojawi się coś pozytywnego, może napisze ktoś kto też zdradził i mu się udało uratować małżeństwo, ale jak widać takich osób jest jak kropla w morzu.

Nie prawda.
Aby się zechciał ktoś wysilić musi widziec tego sens.
Komentarze dla męża by się posypały, gdybyś Ty chciała wspólpracować i były tego efekty;
Pytałaś o terapię- na ogół bardzo zachęcam, ale w tym przypadku utkniecie przez Ciebie na samym początku, tak jak tutaj.

Cytat

... i może na tym forum będzie potrzeba takiego małżeństwa, które przetrwało nawet tak okrutną zdradę.

Nie dodawaj sobie;
W tym wyjątkowości nie znajdziesz.
To co co was spotkało i Twoje ratowanie tyłka jest raczej dość pospolite Uśmiech Jeśli się nie otworzysz, nie ma o czym gadać;
241
<
#34 | batou dnia 19.05.2015 15:40
Witam. Niedoskonała, mleko się rozlało. Przeczytaj tu na forum etapy zdrady. Minęło 2,5 miecha i masz nadzieję, że wszystko będzie po staremu. Ano tak se ne da. Niestety powrót do równowagi partnera jeszcze potrwa a żeby ci zaufał jeszcze dłużej. Zdrada, powoduje traumę nie mniejszą jak po stracie ukochanej osoby. Tylko czas może uleczyć twojego męża i oczywiście Twoje zachowanie. Martwi mnie inne Twoja wada. Pisałaś, że prowokowałaś kłótnie ze swoim mężem. Dlaczego? Co chciałąś osiągnąć tymi kłótniami Czy twój mąż nie bronił się i stawał się łatwym łupem? Mąż Cię kocha prawdziwie i może dla tego odpuszcza, bo prawdziwa miłość jest bezwarunkowa. Dziecko może wywinąć najgorsze świństwo a i tak będziemy je kochać. Zastanów się w co grasz? Kochasz go takim, jaki jest czy chcesz nim sterować za pomocą intryg? Za kilka lat Wasze dzieci staną się większe i zaczną dostrzegać twoją grę. Zaczną się od ciebie odsuwać i stracisz znacznie więcej niż mężą. Piszesz, że starliście się wykonąć jakiś reset, zacząć coś od początku. To była twoja inicjatywa czy twojego mężą? Czy myślisz, że problemy w małżeństwie dają pozwolenie na zdradę? Spróbuj jeszcze raz, otwórz się na męża, na rodzinę, daj mu czas przeżyć swoją żałobę. Jeżeli to sknocisz, to nie musi się skończyć rozwodem, ale jałowym paktem o nie agresji. I jeszcze jedno, IMO zdrada powoduje, że związek straci już tą swoją "wyjątkowość", już nie powiecie sobie, że dobraliście się jak dwa ziarenka w korcu maku i niestety to już jest nie do odrobienia.
12031
<
#35 | Megan1 dnia 19.05.2015 16:33
Jeśli mąż to czyta, to kilka słów do męża:

Żona zdradziła ale sama się przyznała i obiecuje, że to się nigdy więcej nie powtórzy. Jasne, przecież zawsze tak jest, jeszcze nigdy żaden zdradzający nie powiedział "daj mi szansę bo jest mi z Tobą dobrze, ale wiedz, że będę Cię zdradzał".
Z resztą ona pewnie teraz sama wierzy w to, że więcej Cię nie zdradzi.

Niestety mnie życie nauczyło, że zazwyczaj ludzie nie zmieniają się.
Zdarza się komuś zmienić wtedy gdy naprawdę poniesie konsekwencje, straci coś na czym mu zależało.
Zdarza się, że ktoś nie popełnia więcej błędu, za który raz słono zapłacił.
Ale jeszcze nikt się nie zmienił od tego, że coś uszło mu na sucho.
A jest wręcz odwortnie: jeśli ktoś przekroczy granice bez konsekwencji, to następnym razem będzie mu jeszcze łatwiej je przekroczyć.

Druga sprawa: łatwo jest być wiernym, gdy nie ma w pobliżu pokusy.
Nawet niewierna osoba jest wierna gdy nie ma z kim zdradzać.
Pytanie czy Twoja żona będzie wierna gdy pojawi się ktoś dla niej ciekawy kto obdarzy ją też zainteresowaniem. To może się zdarzyć zawsze, jak nie dziś, jak nie jutro to np za 3 lata. A wtedy powtórka z rozrywki.

Trzecia kwestia, na którą warto abyś zwrócił uwagę.

Są ludzie inteligetni, którzy mają takie umiejętności, że nawet jak opowiadają o dokonanym przez siebie morderstwie to zaczynamy im współczuć i patrzeć na nie jak na ofiary czynu, który przecież sami popełnili.
Twoja żona to ma. Ona niby przyznaje sie do najgorszego, bierze winę na siebie ale robi to w taki sposób, że przedstawia siebie w możliwie najlepszym świetle, wychodząc na niewinną i zagubioną.
Jednak osoby postronne nie dają się na to nabrać i wyłapują w jej wypowiedziach egoizm i zapatrzenie w siebie samą (ja to widzę w tym co ona pisze).

Ja wręcz mam wrażenie, że jej schlebia to, że zainteresował się nią kochanek jak i to, że jest "spełnieniem Twoich marzeń'".
Cala ta sytuacje głaszcze jej ego, które niby tak cierpi od wyrzutów sumienia.

Jej umiejętności są nawet na tyle dobre, że podjerzewam, że Ty faktycznie masz poczucie, że jesteś przy niej szczęśliwy.
Jak każdy kto kocha, widzisz swoją partnerkę bardziej taką jaką chcesz ją widzieć, niż jaka jest naprawdę.
Do tego umysł płata nam figle i wszyscy mamy skłonność bardziej pożądąć tego co lekko niedostępne lub co czujemy, że możemy stracić - dlatego fakt, że ona zainteresowała się innym i inny nią, może w Tobe wzbudzać chęć zdobyca jej, posiadania dla siebie.

Przemyśl sobie to wszystko dokładnie zanim podejmiesz decyzje. Z przymrużeniem oka
12263
<
#36 | Niedoskonala dnia 19.05.2015 17:49

Cytat

Może w końcu przestań grać i powiedz coś od siebie. Powiedz nam jaka naprawdę jesteś i co czujesz.

Z ogromną chęcią napiszę jaka jestem, ale dla Was to nie ma znaczenia, wiecie lepiej, jesteście najlepsi w ocenianiu ludzi. Odnoszę wrażenie, że Wy nienawidzicie zdradzających nawet jak to Was nie dotyczy. Czy tak ma każdy zdradzony? Traci wiarę w ludzi? Uwierzcie mi, że ludzie się zmieniają, bardzo chcę się zmienić, o ile już to nie nastąpiło. Chcę być wierną, potrafię, potrafiłam przed długie lata! Doskonale też potrafię dbać o dom, dzieci i rodzinę.

Cytat

Ona tak umie kłamać, że przez rok żyłeś w "matrixie" A panowie korzystali z jej doopy
To że ktoś raz zdradził, nie znaczy, że puszczał się na prawo i lewo.

Cytat

Czyli okłamałaś Nas z pełną świadomością i w żywe oczy. Nie widzisz żadnej różnicy, bo ja zasadniczą.
Nie okłamałam, nie okłamuję już nikogo, nie mam zamiaru, to co zrobiłam dużo mnie nauczyło. W trakcie rozmowy z mężem, gdy postanowiliśmy sobie, że o wszystkim sobie powiemy, wygadałam się i owszem, ale pomyślałam sobie skoro mówimy wszystko, to też powiem o zdradzie, bo związek oparty na tak ogromnym kłamstwie nie ma szans na przeżycie.

Cytat

Ale jeszcze nikt się nie zmienił od tego, że coś uszło mu na sucho
Póki co nie uchodzi mi to na sucho, nadal nie wiem czy nie stracę rodziny. Trwa to 2,5 miesiąca, są to dla mnie takie miesiące życia, które na prawdę dają mi niezłą nauczkę, dużo przemyśleń i rozmów. Moja zdrada nie została wybaczona, mąż nie ma zaufania, na chwilę obecną straciłam już bardzo wiele (przede wszystkim tą wyjątkową, nieskazitelną miłość) i na prawdę nie mam zamiaru tracić więcej, przeżywać tego jeszcze raz.

Cytat

Pisałaś, że prowokowałaś kłótnie ze swoim mężem.

To prawda, chciałam jakoś się usprawiedliwić, uspokoić sumienie, po czasie dopiero zrozumiałam, że te kłótnie prowokowałam, wtedy wydawało mi się, że kłócimy się z jakiś powodów.

Cytat

Piszesz, że starliście się wykonąć jakiś reset, zacząć coś od początku.

Nadal staramy, dużo razem czytaliśmy o zdradach, jak sobie poradzić i doskonale oboje wiemy, że wszystko co było minęło, że jedyną szansą jest zaczęcie wszystkiego od nowa, ale jeszcze długo nie przejdziemy do porządku dziennego.

Cytat

P.S. Do samej autorki, jej wypocin, prób manipulowania i robienia z siebie ofiary, nie odniosę się. Mój czas zbyt jest cenny na coś takiego. Poza tym mdli mnie na samą myśl...
I bardzo dobrze, rad takiej osoby jak Ty akurat nie chciałabym czytać. Bez problemu znoszę krytykę, ale niekoniecznie wulgarną, to że skrzywdził Cię ktoś inny to jemu ubliżaj, mi natomiast może ubliżać jedynie mąż. Jakoś inne osoby nie mają z tym problemu, co niektórzy irytują się, są wulgarni jakbym conajmniej ich zdrdziła, proszę Was emocje w postaci wulgaryzmów pod moim adresem wyładowułcie gdzieś indziej!

Cytat

Niedoskonała, życzę Ci aby Twoje słowa nie były pustymi słowami.

Dziękuję Ci z całego serce, na prawdę Twój post spowodował szeroki uśmiech na mojej twarzy, jeszcze raz dzięki. Obiecuję, że moje słowa nie będą słowami pustymi, wierzę że są jeszcze ludzie, którzy we mnie wierzą.

Mam nadzieję, że mąż wypowie się wkrótce, ogólnie mamy mało czasu wolnego, a już samo czytanie forum zajmuje dużo czasu, a co dopiero odpisywanie, ale na pewno i on znajdzie czas.
10327
<
#37 | AcidRain dnia 19.05.2015 18:53
Czego dziewczyno się spodziewałaś po tych swoich wywodach?? że będziemy klaskać i utwierdzać cie w przekonaniu że teraz twoje życie będzie bajką ...że jesteś taka mądra i odważna bo się przyznałaś i teraz taaaak cierpisz ... większych bzdur to nie czytałam aż się ciśnienie podnosi taka z ciebie arogancja pycha i duma przemawia .. Ja ..Ja... bo ja cierpię .. nałożyłam włosiennicę i macie mnie żałować. Chciałaś opinii osób z boku to masz ... może i cierpisz i żałujesz ale tego że romans się skończy ..fundując mężowi wstrząs dotyczący twojego ****stwa z pikantnymi szczegółami to już szczyt s****syństwa ..i to twoje stwierdzenie że każdy zdradzony by to chciał usłyszeć ...ręce opadają na coś takiego ..jesteś strasznie egoistyczna i niedojrzała. Nie wiem jak ci się poukłada ale tu powinien wypowiedzieć się twój mąż ..nie ty .. on .. bo to jego życie zniszczyłaś .
7439
<
#38 | hurricane dnia 19.05.2015 19:12
No jak czego się Panna spodziewała?
poklepania po plecach, pogłaskania po głowie i hymnu pochwalnego za to, że wyznała prawdę...
achhh, czasem ręce same opadają jak się to czyta i jak się ma świadomość jak WY zdradzający często mało o tym wiecie i nawet nie próbujecie się dowiedzieć, i chyba się powtórzę - to jakimi jesteście egoistami od samego początku do samego końca.
Mam wrażenie, jak większość osób które pisały, że tak naprawdę chodzi tylko o zrzucenie tego z siebie, a co za tym stoi przerzucenie na męża.
Przestań mówić JA, teraz Ty się nie liczysz, liczy się Twój mąź, bo to on dostaje po ****...

Powodzenia, może Ci się uda.
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 19.05.2015 19:40
No to wypowiem się i ja.
Po pierwsze, nie rozumiem dlaczego cały czas zarzucacie Niedoskonalej kłamstwa i manipulacje. Przecież zdradzacz też jest człowiekiem i ma jakieś emocje, a to co wypisuje tutaj to są emocje danej chwili. Czyli teraz ona tak myśli, jutro będzie myślała inaczej, za miesiąc jeszcze inaczej. I za każdym razem jej emocje będą prawdziwe.
Po drugie, nie wywołujcie zdradzonego do tablicy, dosyć nieszczęść na tym forum już było z takiego wywoływania. Jakby chciał toby sam napisał. Nie każdy chce się chwalić, nie każdy potrafi się żalić. Możecie mieć swoje opinie ale nie wymagajcie od męża Niedoskonalej że się z Wami podzieli swą mizerią.
Niedoskonala - Napisałaś:
To że ktoś raz zdradził, nie znaczy, że puszczał się na prawo i lewo.
I tu przepraszam ale i mnie się nóż w kieszeni otworzył. Ty prawie roczne codzienne bzykanie na boku nazywasz RAZ??? No tutaj to pojechałaś dziewczyno. Zdrada raz to jest gdzieś w kibelku, po pijaku, a nawet niech będzie i z miłości, ale raz to raz, liczba raz oznacza JEDEN. A na prawo i lewo oznacza wszędzie gdzie się da, w domu, w hotelu, w samochodzie. Tak. Dokładnie tak jak Ty.
Ja wiem że tu na forum są ludzie którym "się udało" i jakoś to wszystko poskładali do kupy. Yorik, Milord, Betrayed, JakichWiele... Nie wszystkich historie tu znajdziesz, ale spróbuj poszukać, wiele zawarte jest w treściach postów. Moje zdanie jest jednak w tej materii jednoznaczne. Zdradziłaś - wypad. Bo kobieta facetowi może jeszcze wybaczy, ale facet kobiecie nigdy.
6755
<
#40 | Yorik dnia 19.05.2015 19:41
Niedoskonała,

Cytat

Czy tak ma każdy zdradzony? Traci wiarę w ludzi? Uwierzcie mi, że ludzie się zmieniają, bardzo chcę się zmienić, o ile już to nie nastąpiło.

Taka zdziwiona jesteś? Zrozumiesz, gdy ktoś Cię zdradzi.
Liczą się fakty nie wiara i Twoje zapewnienia. Wiarę w Ciebie właśnie zniszczyłaś.
Nie zmieniłaś się. Wciąż nie prztyznajesz się do swoich predyspozycji, nie ma w Tobie pokory i zrozumienia tego co się stało;

Cytat

To że ktoś raz zdradził, nie znaczy, że puszczał się na prawo i lewo.

Na lewo i prawo, to zarobkowo lub nimfomanki;
Tak, porzadne kobiety, czyli 99% nie zdradzają na prawo i lewo, tylko w sytuacjach szczególnych np. gdy się zakochają..Niektóre są tylko trochę bardziej kochliwe Uśmiech

Cytat

Nie okłamałam, nie okłamuję już nikogo, nie mam zamiaru, to co zrobiłam dużo mnie nauczyło.

Taka jest właśnie odpowiedź na twoje kłamstwo; Zapierasz się, a potem mówisz zupełnie o czymś innym. Nie widzisz tego? Schizofrenia czy celowe? Na polityka się nadajesz.
Taki masz styl, łapią Cię za rękę, krzyczysz , że to nieprawda, że nie Twoja.
Wygadałaś się, zostałaś złapana za rękę jak złodziej, czy postanowiłaś się przyznać pod wpływem 1,5 rocznych wyrzutów sumienia (których przeciez nie miałaś, spać po nocach przez to nie mogłaś?)?
Twierdzisz, że jednocześnie?
Naprawdę jesteś niezła. Czemu w kampani wyborczej nie szykałaś roboty? Szeroki uśmiech

Czujesz, że przyznanie sie samemu było by okolicznością łagodzącą, choć niesamowitym debilizmem, więc na siłę chcesz, żeby to tak wyglądało;
Doszliśmy teraz do tego, że jednak sama się nie przyznałaś, ale nie okłamałaś nas, bo o tym pomyślałaś w międzyczasie;
Gdyby zaniepokojony mąż nie naciskał, też byś się przyznała?
Sama ustal, czy jakieś leczenie nie jest Ci potrzebne..Uśmiech;
No jak Ty wyglądasz kobieto !
Kłamczuszka jesteś.
Oj nie ładnie.

Cytat

To prawda, chciałam jakoś się usprawiedliwić, uspokoić sumienie, po czasie dopiero zrozumiałam, że te kłótnie prowokowałam, wtedy wydawało mi się, że kłócimy się z jakiś powodów.

Przynajmniej to zrozumiałaś. Był Twoją przeszkodą do szczęścia, którą trzeba było zdeptać, bo poprostu był.

Cytat

[..]co niektórzy irytują się, są wulgarni jakbym conajmniej ich zdrdziła,

Schematy i podobieństwa w szczególach są tak duże, że się nie
dziw;
Podaj może czy jesteś blondynką czy szatynką, połowa może przestanie Cię utożsamiać ze swoim szczęściem, jakie ich spotkało Szeroki uśmiech

Podziwiam Cię za wytrwałość;
5448
<
#41 | Andzia76 dnia 19.05.2015 21:11
Coście się tak uczepili tej dziewczyny????????? Szok
Ktoś kiedyś napisał, że to forum jest dla obu stron, a Wy zachowujecie się jak to kiedyś napisała binka: Szeroki uśmiech
...większość zdradzonych nie uporała się do końca z problemem.Gdy nadarzy się okazja ,wyładowują swoje frustracje na zupełnie obcych osobach. Biorąc pod uwagę fakt ,że zdradzający pojawiają się sporadycznie, zbierają największe cięgi. I nie ważne jaka jest otoczka zdradzacz to zdradzacz.

i jeszcze
wpis Yorika:
Ciężko poukładać sobie w głowie, gdy cokolwiek się nie powie, ktoś zaraz Cię opluwa na sam widok, nie znając Cię, nawet nie słuchając co masz do powiedzenia.

Ciężko takich ludzi traktować poważnie lub jak powietrze, zwłaszcza, że rzucają się z całym nielogicznym impetem i faktycznie ogromnym jadem.


Jak widzisz błądzić jest rzeczą ludzką. Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech

i na koniec wisienka na torcie
Mara74 napisała:
Przykład (...)i innych, którzy zdradzili (a czasami nadal zdradzają) i szukają wyjścia z tej ekstremalnie trudnej sytuacji, dzieląc się m.in. swoimi emocjami na gorąco, pokazuje jak bardzo Oni również mogą być nieszczęśliwi, jak się miotają w paskudnych emocjach, jak bardzo chcieliby (w niektórych przypadkach) cofnąć czas i podjąć inne decyzje.
Zgodzę się, (...), że Oni się najpewniej doskonale bawili (przynajmniej przez chwilę) i zgodzę się, że to Oni podjęli decyzję, której skutki teraz odczuwają Oni i Ich rodziny, która prawie (lub czasami ostatecznie) zrujnowała Ich dotychczasowe życie. Jednak uważam, że mają prawo w tym kryzysie szukać wsparcia również u nas, bo być może właśnie my możemy Im pokazać drugą stronę medalu smiley czy też barykady...
A dodatkowo pomagając Im, być może pomożemy również zdradzonemu...
Jeśli spotkam na swojej drodze kogoś, kto popełnił błąd - przestępcę podatkowego, oszusta, człowieka, który spowodował śmiertelny wypadek po pijaku, czy też na przykład prostytutkę, to chętnie z Nimi porozmawiam, mogę Ich przytulić, jeśli są nieszczęśliwi i chętnie spróbuję pomóc im naprawić to, co schrzanili.
Mam więc nadzieję, że starczy na tym forum miejsca i dla zdradzonych, i dla zdradzaczy, bo po pierwsze moim zdaniem każdy człowiek zasługuje na wsparcie, jeśli jest Mu źle...
Po drugie, jeśli chce się uniknąć "syndromu grupowego myślenia" i analizować wszystkie problemy z możliwie wielu perspektyw, to należałoby dbać właśnie o różnorodność grupy dyskutantów...
Właśnie po to, żeby nie powstało "kółko wzajemnej adoracji"...
Powinniśmy jednak zachować podstawową kulturę wypowiedzi i komentować popełnione błędy, ewentualnie poglądy, a nie człowieka, jako takiego...
4498
<
#42 | rekonstrukcja dnia 19.05.2015 22:49
Niektórym przydałby się odpoczynek od tego portalu. Faktycznie wygląda , jakby krytykującym nakładała się zdrada autorki z ich własną. Ileż tu nadinterpretacji, przeniesień. Nie wspominając o bezinteresownie wylewanym jadzie.

Słuchaj Niedoskonała, idź z mężem na terapię do jakiegoś fachowca, będzie zdrowiej dla wszystkich tu obecnych.
12263
<
#43 | Niedoskonala dnia 19.05.2015 23:01

Cytat

Czego dziewczyno się spodziewałaś po tych swoich wywodach?
Oczywiście, że negatywnych opini, ale też liczyłam na trochę bardziej kulturalny język.

Cytat

może i cierpisz i żałujesz ale tego że romans się skończy
Nie masz racji, to ja zakończyłam romans, a nie on się skończył. Gdybym chciała mógłby on jeszcze trwać dłużej.

Cytat

fundując mężowi wstrząs dotyczący twojego ****stwa z pikantnymi szczegółami to już szczyt s****syństwa ..i
Każdego dnia rozmawiamy o tej zdradzie, teraz już nie ma nowych faktów, bo wszystko zostało powiedziane i gdybym

tego ne mówiła, zamknęłabym się w sobie, nie opowiadając szczegółów to nie miałabym już co ratować (pewnie stwerdzicie, że byłoby to z korzyścią dla mojego męża... tylko, że ja chcę ratować związek i rodzinę)

Cytat

Przestań mówić JA, teraz Ty się nie liczysz, liczy się Twój mąź, bo to on dostaje po ****...
Nie piszę ciągle JA!!! Jedynie w kwestii, że to JA zdradziłam, JA zniszczyłam męża, JA zabiłam prawdziwą miłość... chyba o tym

pisze to oczywiste. Jednocześnie mówię Wam, że teraz JA chcę ratować małżeństwo, dla NIEGO, dla dzieci, dużo zależy od Niego, ale chyba jeszcze więcej ode mnie, prawda? Stąd to ciągłe JA.

Cytat

Ty prawie roczne codzienne bzykanie na boku nazywasz RAZ???
Ktoś napisał, że panowie korzystali z mojej ****, przesada! Zdradziłam tylko z jednym facetem i doskonale wiem, że o tego jednego za dużo!

Cytat

Na polityka się nadajesz.
A Ty na rzecznika zdradzonych całego świata!

Cytat

czy postanowiłaś się przyznać pod wpływem 1,5 rocznych wyrzutów sumienia
Wyrzuty sumienia były nawet wcześniej, były ogromne. Wiedziałam, że będę musiała mu kiedyś o tym powiedzieć, niekoniecznie w ten dzień akurat byłam

na to przygotowana, ale na to tak na prawdę chyba nie ma odpowiedniego dnia.

Andzia76 - wielki ukłon w Twoja stronę!

Cytat

Słuchaj Niedoskonała, idź z mężem na terapię do jakiegoś fachowca, będzie zdrowiej dla wszystkich tu obecnych.
Chyba najlepsza rada, z tych wszystkich komentarzy.
10607
<
#44 | Advokat_D dnia 19.05.2015 23:54
"dobrymi chęciami piekło jest brukowane."
lisbet mnie wywołała - więc jestem Fajne

No cóż, to jest forum dla zdradzonych, nie dla zdradzających, więc zdradzacze/zdradzające raczej nie mogą tu liczyć na pobłażliwość. Trauma po zdradzie trzyma bardzo długo i pewnie coś w tym jest że forumowicze odreagowują w pewien sposób swoją życiową porażkę. Ale też znają temat z autopsji: jest tu wielu którzy dali szansę zdradzajacej/zdradzajacemu i nic z tego nie wyszło - albo zdradzający znowu zdradził albo trauma nie pozwoliła na dalsze normalne funkcjonowanie związku.

Co do tej historii mam pewną teorie ale zanim ją objaśnię chciałbym odnieść się do samej historii i kilku komentarzy:
Twoja historia mnie urzekła, pięknie napisana, z polotem i talentem, naprawdę lekko się czyta, masz dziewczyno (to do Niedoskonalej) talent do słów, gdybym siedział z tobą w kawiarni pewnie mógłbym cię słuchać bez końca, patrzyłbym na twoje szmaragdowe oczęta i spijał słowa z twoich ust...

"Nie dotknąłbym takiej nawet 10 - metrowym kijem, nie wspominając o seksie"
Crowleyu, a ja bym ją przytulił, mimo swojej zaradności, prowadzenia całego domu, pilnowania wszystkich spraw, jest teraz taka bezradna, taka biedna, i tak pięknie pisze, mogłaby mi tak szeptać do końca moich dni a nawet dłużej... i wszyscy powiedzą: ależ ona kłamie! ale to piękne słowa, piękne kłamstwa... jak będzie je powtarzać 1000 i więcej razy może sama w nie uwierzy i staną się prawdą. Bo absolutna prawda jest tylko w matematyce i logice, wszystko inne to teorie mniej lub bardziej udokumentowane, a przecież cały świat stoi na teoriach i jakoś żyjemy.

"Czyli okłamałaś Nas z pełną świadomością i w żywe oczy"
ech Yoriku (którego, nawiasem mówiąc, komentarze uwielbiam czytać) czy było to nie do końca zamierzone, czy zamierzone to jednak sama się do wszystkiego przyznała, więc raczej nas nie okłamała.

"czy Andy74 ma rację? Czy Ty masz kłamstwo i mijanie się z prawdą we krwi? Jesteś sprytną egoistką, to nie ulega wątpliwości"
Skoro się okazało że nasza biedna Niedoskonala napisała tę historię na polecenie męża to trudno wymagać absolutnie całkowitej szczerości i bardzo dobrze. Wpis nie tyle jest dla nas co dla męża, przecież nie napisze w nim, że jest perfidną egoistką, a napisała - i bardzo dobrze - jak bardzo kocha swojego męża. Ile w tym prawdy a ile fałszu to już tylko ona wie. Pisałem o jej błędach: że się przyznała, ze opowiedziała w szczegółach itp (inni tez pisali) to przynajmniej tym razem takiego błędu nie popełniła. I bardzo dobrze, nadmiar wiedzy bywa szkodliwy.

"1. Przyznanie się do zdrady nie było do końca zamierzone. Podczas jednego z wielu wspólnie spędzanych wieczorów, zaczęliśmy rozmawiać o naszych kłamstwach..."
Myślę, że Niedoskonala sama sprowokowała tę zabawę w szczerość, po to, by mieć okazję do opowiedzenia o swoim romansie, do przyznania się, ale nie tyle miała wyrzuty sumienia co raczej chciała się swoim romansem pochwalić przed mężem. W ich małżeństwie zagościła już taka rutyna i zobojętnienie (tak to postrzegała Niedoskonala) że była pewna że nie wywoła to tak ostrej reakcji u męża, a przeciwnie, ze usłyszy od niego, że on tez miał skok w bok i pewnie nie jeden i rzeczy by się wyrównały. A tu niespodzianka. Chwalipięctwo wyszło bokiem. Mąż okazał się wierny (a przynajmniej na takiego się wykreował, bo nie przyznał się do żadnych przygód). Sprawa się skomplikowała, wszystko runęło, okazało się, że tylko Niedoskonała postrzegała to małżeństwo jako tylko na papierze, bo maż jednak był w niej ciągle zakochany a teraz jest załamany. Ot, taka kobieca próżność...

"2. ... żadnej tajemnicy, wszystko zostało powiedziane"
opowiedzieć o 11 miesiącach romansu...? jakbyś nie mogła tego skrócić do np. 2 miesięcy. Co to za różnica czy cię bzykał przez 11 m-cy, czy przez 2 m-ce, zdrada jest zdradą i niewielkie ma to już znaczenie czy dawałaś 2 razy czy 22 razy. Ale chciałaś mu się po prostu pochwalić - musiałaś mieć niezłą satysfakcje z opowiadania o tym. Przypadkowy sex to jednak nie to samo co prawdziwy romans, to podnosiło twoje ego, szkoda, ze nie pomyślałaś o tym, że ego twojego faceta doznaje porządnego uszczerbku. Znowu pycha i próżność...
Ale i tak sądzę, że nie opowiedziałaś wszystkiego i bardzo dobrze - więcej nie opowiadaj. Na plus można ci zapisać to, że przynajmniej powiedziałaś że kochanek w łóżku był słaby - choć jaki on tam był wiesz tylko ty.
I jest to jakieś światełko w tunelu, że może nie jesteś tak zepsuta jak niektórym forumowiczom się wydaje.

"3. To nie ja znalazłam to forum, tylko mój mąż. ... zaproponował mi, czy nie chcę tutaj o tym napisać, uprzedził mnie że będziecie jechać po mnie równo"
No właśnie, to jest bardzo ciekawe. Mąż widać nie miał siły ani cię zwyzywać, ani przy...pie...przyć, ani zlać pasem po gołej pupie. Ale pomyślał tak: niech sama stanie pod pręgierzem a forumowicze zwyzywają ją za mnie. I trzeba przyznać, że plan się udał. Niewierna została zjechana. To też świadczy o perfidii i wyrachowaniu męża i to też jest jakieś światełko w tunelu bo dwojgu takim perfidnym może się udać!Uśmiech
Co prawda, jak się wydało, że ten wpis był na polecenie męża, to rykoszetem dostało się i jemu:
milord napisał: "Nie jesteś lepszy bo Ciebie wybrała. Zwyczajnie na ten moment nie miała lepszej opcji ... A tutaj? Nawet żona za Ciebie pisze"
Crowley napisał: "Sprawdzałeś ostatnio czy masz jaja? Nie wyglądają jak rodzynki?"

Generalnie nie jest źle - jesteście siebie warci co oznacza, że może się wam udać. Trauma męża będzie trwała jeszcze co najmniej ze 2 lata. A i potem nic już nie będzie takie samo. To tak jak z rozdartą kamizelką, można zszyć ale szew zawsze zostanie. Nie mniej jeśli tobie Niedoskonala bardzo zależy by związek utrzymać to musisz dowartościowywać męża: w łóżku (nawet jak jest słabo to udawaj, że miałaś fantastyczny orgazm a o bolącej głowie zapomnij) w domu (poproś go by zapłacił rachunki i piej z zachwytu jak on to sprytnie wszystko zrobił), po za domem (np jak opowiada jakiś dow**** śmiej się nawet jeśli suchar był nieśmieszny i zupełnie bez sensu).
Tak naprawdę, prawdziwego mężczyznę tworzy kobieta. Bez kobiet nie byłoby mężczyzn (i nie wierzcie w te bajki o jednopłciowych związkach - to zboczenia, norma jest inna)

Co do terapeuty... Mam wrażenie że myślisz tak: zepsuje się pralka to wzywam mechanika i on ją naprawia. Zepsuło się małżeństwo to idziemy do specjalisty i on to naprawi. To jednak tak nie działa, małżeństwo musicie naprawić sami, nikt tego za was nie zrobi, ale jest to jak najbardziej możliwe, trzeba tylko bardzo chcieć, oboje musicie tego chcieć i bardzo kochać, też oboje.
Nie mniej wizyta, a raczej szereg wizyt, u profesjonalnego terapeuty jak najbardziej może wam pomóc, jeśli na zbyciu macie trochę kasy możecie w to zainwestować. Dobry terapeuta może wam nieco poukładać myśli.

Powodzenia - trzymam za was kciuki :tak_trzymaj

PT: mono (mononabis) dawno tu nie widziałem, nie zapłaciła za internet czy się obraziła? Szkoda, bo lubiłem czytać jej komentarze, były zawsze proste, dosadne i niezwykle celne i niemal zawsze się z nimi... nie zgadzałem. Szeroki uśmiech
A jednak wielu ludziom tu pomogła. :brawo
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 20.05.2015 00:36
Uparta jesteś kobieto wyjątkowo. To zupełnie co innego niż determinacja. Mam w sobie coś takiego, co pozwala mi wierzyć w zmianę każdego człowieka na lepsze. Znam ludzi, którzy wyszli z najgorszego bagna, a absolutnie nikt nie dawał im jakiekolwiek szansy. Taką możliwość daje tylko osiągnięcie dna. Ty jeszcze bronisz się przed tym dnem. Jeszcze masz wiele do stracenia. Stąd ten brak pokory. Na początku odczytałem go jako typowy egoizm, którego też Ci nie brakuje.
Mieszasz trochę w swojej opowieści, wiem dlaczego. Chcesz być widziana jako osoba nie całkiem zła. Widzisz w tym szansę ,aby inni zaakceptowali Cię mimo Twoich wyczynów. Robisz zresztą tak od lat niezdając sobie sprawy z tego. Te i inne działania towarzyszą Ci od tak dawna ,że ich nie odróżniasz od zwykłych reakcji ludzi. To również przyczyna wycofania Twojego męża. Może jeszcze przyjdzie czas aby się nad tym wątkiem pochylić. Narazie pora, abyś zaczęła spokojniej reagować, nawet parę razy przemyślała komentarze, bo jest w nich sporo prawdy. Nawet jeśli mogą być przesycone złością. Jest to ludzi dotkniętych różnymi doświadczeniami i jedno z najlepszych jakie znam. Jest też bardzo skuteczne w pomaganiu innym, ale rządzi się swoimi prawami. Musisz je przyjąć i dumę schować głęboko, bo inaczej nic z tego nie będzie. Chcesz ratować siebie i męża? Usiądź, czytaj i odpowiadaj od serca i rozumu.
Z różnych terapii wyniosłem zasadę, że mówię o tym co mnie osobiście spotkało lub o tym na czym mam w miarę rzetelną wiedzę.
Jesteś na etapie , gdy Twoje przekonanie o własnej nieomylności zostało zachwiane wraz z pewnością za twojego męża i przewidywalną przyszłością. Szłaś przez życie jak czołg wiedząc czego chcesz i jak to dostaniesz. Nie twierdzę,że po trupach, ale teraz wiele się nie urwie. Została Ci tylko pewność wypowiedzi i sądów. Wewnątrz jednak panuje nieznany dotąd mętlik. Czy z takim się zgodzisz?
W Twoim mężu zaszły zmiany, których nie przewidziałaś. Nie znam go, każdy przechodzi przez traumę inaczej. Ale spróbuję opisać co się we działo. Przez parę lat (!) niedopuszczałem myśli ,że coś się dzieje. Uciekałem przed własnymi myślami ,co nie oznacza, iż byłem ślepy. Wycofałem się. Pasuje w Twojej układance? Jednak podjąłem temat żądając rozwodu, Twój mąż zrobił to samo tylko w inny sposób. Przez tydzień dałem radę funkcjonować normalnie ,aż się nie posypałem. Czas nie gra tutaj roli, efekt był taki ,że zdecydowałem się podjąć walkę i wybaczyć. Warunkiem wybaczenia jest poznanie prawdy. To ja wyciągałem co się da, składałem co tylko miałem i porównywałem zmoją pamięcią. Robię tak nadal. Jest to jednak rujnujące. Niszczy własną wartość, neguje osiągnięcia małżeństwa ,bo przecież takie były. Jednak ich znaczenie zniknęło. Powiedziałaś, że seks z kochankiem był gorszy. Ja usłyszał ,że najlepsze orgazmy miała ze mną. Skutek odwrotny od zamierzonego, powstaje milion pytań do niczego dobrego mi niepotrzebnych i podważających moją wartość jako męża, ojca i człowieka. Jedno zdanie , a tak wiele zniszczeń. Myślę , że w tej chwili nie zrozumiesz istoty tego faktu. No bo z czym to porównać? Ile tego gorszego jeszcze siedzi też do końca nie wiem. Miesza się razem ze zwykłym strachem przed powtórką. Nie dadzą rady Twoje zapewnienia i dobra wola. Ten strach jeszcze długo będzie. Jest przyzwyczajenie i miłość. Nie taka książkowa czy filmowa. Pełna sprzeczności i goryczy. Brakuje mi słów na jej określenie. Jest też pragnienie uczucia , prawdziwości tego uczucia . Co chwila mordowane myślami.
Nie wszystko opisałem. Czy teraz nadal chcesz pomóc wam a przede wszystkim jemu? Masz nadal pewność i odwagę? Pokorę?
9767
<
#46 | milord dnia 20.05.2015 03:13
Osobiście myślę, że największą rolę w całej tej sytuacji odegrała żona kochasia. To nie żadne tam jakieś wyrzuty sumienia czy inne farmazony tylko zwyczajnie się dowiedziała (prawdopodobnie cząstkę prawdy, ale to i tak wystarczyło) by rzucić mężowi ostre ultimatum. I co? Złamał się jak zgniły bananZ przymrużeniem oka To gdzieś w jakimś momencie musiało się sypnąć. Ludzie mądrzy i rozsądni nie zdradzają. Potrafią przewidzieć konsekwencje. Dlatego zwyczajnie pewnych rzeczy nie robią nawet jak mają okazję. Nie znamy i prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się treści ostatniej rozmowy między niedoskonałą a jej patafianem > mogę jedynie się domyślać, ze traktowała ona o tym, że były to cudowne chwile ale lepiej to zakończyćZ przymrużeniem oka No i sytuacja jest jaka jest.Z przymrużeniem oka
Zerwaliście kontakty i może wykasowałaś jego numer? Nikt mi nie wmówi, że nie masz tego kontaktu wymazanego z pamięci. Przez jedenaście miesięcy mieliście stały kontakt. Taki czas wystarczy by nie tylko pamiętać jego numer, ale też numer buta, ulubione potrawy, ulubione pozycje, ile łyżeczek cukru do kawy i sporo innych. nie zastanowiło Cię, ze on też tak ma? Co zrobisz jak odezwie się w najmniej oczekiwanym momencie bo np. jego żona już nie wyrobi na którymś z zakrętów? Hę? Piszesz nam tutaj o ratowaniu. A co np. zrobiłaś by więcej taka sytuacja się nie powtórzyła? By nigdy więcej nie nawiązał z tobą kontaktu? Pewnie niewiele bo i sytuacja tego na razie nie wymaga > ale nie daję ci większych szans gdy tamten dostanie kopa w jądra od życia i sobie o tobie nie przypomni. I wtedy dopiero a nie teraz nastąpi prawdziwy test twoich intencji. Życie jest takie jakie jest i moze nawet nie twojemu mężowi > ale tobie > postanowi przypomnieć w jakimś momencie w jakie bagno się wpakowałaś. I to z własnej i nieprzymuszonej woli.Z przymrużeniem oka
6755
<
#47 | Yorik dnia 20.05.2015 04:58
Niedoskonała, co jakiś czas powinniście od początku przeczytać wszystkie posty. Jest dużo zdań nad którymi trzeba się pochylić, a jest tego ogrom; Nawet gdy nietrafione, naświetlają problem;
Zapewne ciężko Ci zrozumieć, co autor miał na myśli, odbierasz płytko, dlatego warto wracać;

Milord poruszył niezwykle ważną kwestię- zakończenia romansu.
Długo by mówić, ale jak się zabezpieczyłaś przed powtórką z rozrywki? Ważne również dla poczucia bezpieczeństwa męża.
Byłaś z nim blisko, bardzo blisko, było Ci jak w niebie; nie zatęsknisz za tymi chwilami? zatęsknisz;

Raz zdobyta kobieta już zawsze zostanie miękka w kolankach dla faceta z którym było jej dobrze, jesli się rozstali w zgodzie. On już nie musi zdobywać, wystarczy, że będzie, a ona będzie miała słabszy dzień, to będzie automat. Jeżeli jemu się coś posypie, na wstępie podjedzie po swiją rezerwę;

Zastanów się, czy nie powinnaś go zdradzić, nawet teraz po czasie;
Sprzedałaś mężowi waszą intymność ze szczegółami, bliskość; zdradziłaś go, zdeptałaś tą wyjątkowość, waszą tajemnicę, ale czy on o tym wie ? Nie sądzisz, ze powinien się dowiedzieć ?
A wiesz, że nawet nie podałaś, czy wciąż masz z nim jakiś kontakt?
Czy maż wie, kto to jest, aby czuć się bezpieczniej ? aby nie dostawać szału, gdy ktoś na ulicy uśmiechnie się do Ciebie lub puści oczko?

Wiesz, że teraz wiele normalnych sytuacji będzie wyglądało beznadziejnie, bo nie da się wszystkiego udowodnić, choćbyś na uszach stawała? Zawsze wszystko załatwiałas swoim darem przekonywania i pewnością siebie, udawało się nawet przy wciskaniu strasznego kitu. Teraz i przed mężem, coraz bardziej jesteś naga, nie tylko przed nami, więc na to nie licz.

I jeszcze praca domowa. Twierdzisz, że każdy zdradzony chciałby wiedzieć co i jak, tak? Każdy tylko na to czeka.
To czemu nie poszliście z mężem do żony kochanka i nie opowiedziałaś jej w szczegółach dokładnie wszystko to co powiedziałaś meżowi. A czemu z mężem? coby przypilnował, żebyś co ciekawszych momentów nie zataiła lub nie zapomniała, gdy ta kobieta włosy z główy sobie będzie rwać;
Swoją drogą, skutecznie odcieła byś się tym od gościa Uśmiech Ale czy Ty chciała byś, żeby jakaś puszczalska Cię uświadomiła i zniszczyła Ci życie?
3739
<
#48 | Deleted_User dnia 20.05.2015 08:25

Cytat

Chyba najlepsza rada, z tych wszystkich komentarzy.

Tym, których komentarze zostały zignorowane, jako mało warte, by się do nich odnieść, bo nie podpasowały do zamierzonych potrzeb tudzież okazały się niewygodne, też dziękujemy Z przymrużeniem oka
10394
<
#49 | andy74 dnia 20.05.2015 09:40
Czy można rozróżniać rodzaje zdrad? Uważam że tak.
Dla mnie 11 miesięcy bzykania, to nie jest to samo co zgłupieć na np. imprezie itp. TO JEST DRUGIE ŻYCIE !!!!!
Czy mamy prawo do oceny osoby tylko na podstawie tego, co tu napisała?
Uważam że nie.
Słyszę głosy, że za ostro, ale czy piszący historie mają prawo do wybielania się poprzez napisanie "czegoś" pod swoje potrzeby. Bo tak to wygląda.
Mam pisać komentarz dokładnie odnoszący się do słów autora/tki . Mam cytować i rozmieniać każde zdanie na drobne? Czy może wyrobić sobie pogląd na całość, dodając swoją intuicję i bagaż życiowy.
Przyznam że to co ja piszę, to nie uważam, za "jad".
Zawsze piszę tak jak myślę i czuję.
Czy stosujemy nadinterpretację TAK.
Każdy to robi bo historie są do siebie podobne. Autorka nie napisała dlaczego nie przerwała romansu po 1 miesiącu, po 2,3,4,5,6,7,...
W między czasie w domu okłamywała swojego męża i uprawiała z nim sex.
To jest nadinterpretacja, bo przecież w jej historii nie ma o tym ani słowa. Mamy prawo to pisać bo w większości przypadków tak było na 99%.
Słuchaj kobieto.
Chodzi o to, że zadałaś mu straszny ból, a sobie ulżyłaś!.
Żebyś cokolwiek zrozumiała i do ciebie dotarło musisz spaść na dno, do samego "piekła". A i tak nie ma gwarancji że zmienisz dla ciebie może nie ważne zasady.
Powinniście się rozstać na pewien czas, może rok, dwa. Może nawet separacja, rozwód!. To nie koniec świata. To czas dany na przemyślenia dla każdego z was. Może po tym okresie stwierdzisz, że takie nudne życie i zabawa w małżeństwo to nie dla ciebie. A może to stwierdzi twój mąż.
A może zakochacie się na nowo i zejdziecie. Kto to wie.
A tak siedzicie w tym domu razem, i każde z was cierpi.
Jeżeli jednak mąż stwierdzi, że byłaś pomyłką w jego życiu, powinien złożyć pozew do sądu z twojej winy, a ty nie powinnaś mu utrudniać i wziąć na siebie wszystko.
9561
<
#50 | Woland dnia 20.05.2015 10:39
Megan1

Cytat

Jeśli ktoś jest okłamywany i zdradzany to powinien się dowiedzieć o tym by zdecydować np o rozwodzie.
W twojej sytuacji, mówienie prawdy było bez sensu.

A dlaczego akurat w tej konkretnej sytuacji mąż miałby zostać pozbawiony prawa do wiedzy i decyzji?

Większość z Was ma postawę, którą ładnie scharakteryzował Wałęsa: Stłucz pan termometr, nie będziesz miał gorączki.
10394
<
#51 | andy74 dnia 20.05.2015 11:43
Woland
Trudno powiedzieć czy to przyznanie się było po to żeby mieć czyste sumienie, czy po to żeby jej mąż wiedział.
Ja też uważam że druga osoba powinna wiedzieć. Ale czy powinna się dowiedzieć właśnie tak jak autorka to opisała. Mianowicie po 1,5 roku?.
Powinna mu powiedzieć zaraz jak to zakończyłą!!!! Czyli 1,5 roku temu. Więc co było powodem wyznania po takim okresie "prawdy"??? Nabrała już pewności siebie??
A teraz z innej beczki i zaczynamy od nowa.
Droga kochająca żono, żeby dać ci radę muszę wiedzieć następujące rzeczy z twojego związku i przedstawionej tu historii:
1."Sama zakończyłam ten drugi związek" -czy to jest prawda, czy były inne okoliczności tego. Może inni ludzie mieli na to wpływ, proszę o napisanie szczerej prawdy i rozwinięcie tego zdania.
2."zrozumiałam, że chce być z mężem i tylko z mężem, że go kocham i nie chcę dłużej okłamywać." - co się takiego wydarzyło że pani zrozumiała. Proszę o konkrety. Proszę napisać kiedy pani to dostrzegła.
3."seks uprawialiśmy, nadal uprawiamy codziennie, nawet jak zdradzałam to też tak było, tylko z moim mniejszym zaangażowaniem, co zresztą mąż zauważał" -Proszę powiedzieć co pani mu wtedy mówiła (jak w ogóle pytał czemu pani taka oziębła). Proszę wreszcie powiedzieć jakie ma pani potrzeby seksualne (tak ogólnie, 1,2,3,4, razy dziennie, może tygodniowo)
To ważne bo jak pani uprawiała seks z kochankiem np. 2 razy dziennie, a potem w domu kolejne razy ale z mężem to może tu jest problem.
4."dostał nawet smsy o tym, że go zdradzam i nawet w nie nie uwierzył (myślał że ktoś sobie żarty robi), a ja bez problemu się wykręciłam. " -- jak pani się z tego wykręciła. Kto pisał do męża te sms.
5."Po półtora roku od rozstania z kochankiem sama przyznałam się mężowi do tego co zrobiłam" -- co takiego się stało że dopiero po 1,5 roku pani się przyznała. Może ktoś wpłynął na pani decyzję?
6."Ostatnie półtora roku (czyli po zakończeniu związku z kochankiem) były cudowne, zakochani na nowo, tylko że mąż nie miał pojęcia o tym co wyprawiałam wcześniej" - proszę wytłumaczyć co takiego się zmieniło oprócz zerwania z kochankiem, że było tak cudownie. Było cudownie pani czy mężowi. Częściej był seks, czy może inne pozycje? Proszę jeszcze powiedzieć jak podczas tej sielanki z mężem żyła pani z tym bagażem, nic mu nie mówiąc, i jeszcze się dobrze bawiąc.
I wiele wiele innych pytań. Np.?
Czy pani jest nimfomanką?
Czym się pani kieruje w życiu?
Pisze pani to tak spokojnie, bez emocji, wszystko jako tako się kupy trzyma. Ale w tej historii nie ma tego czegoś. Nie ma zdań przeczących, bezsensownych.
Dopiero po otrzymaniu odpowiedzi pojedziemy dalej.
9767
<
#52 | milord dnia 20.05.2015 14:36
Wystarczy ludzie. Uczestniczymy w przygotowaniu do jakiegoś artykułu, pracy magisterskiej lub programu talk show. Ten zdradzony gościu nie istnieje. Wkurzyłby się w momencie jak wywołałem go do odpowiedzi. Skoro siedzi przy żonie jak razem piszą to spokojnie mógłby wykorzystać login i hasło by mi zripostować. Kompletnie nielogicznym jest też fakt, że w dalszej części po opisie nie ma kompletnie nic o dzieciach.
Albo facet kompletnie nic nie wie o tym czymś, a ona usiłuje się dopiero dowiedzieć jak mu taką wiedze przekazać i maksymalnie złagodzić konsekwencje, lub/albo człowiek nie istnieje. Nie ma takiej psiej możliwości by ktokolwiek po doznaniu zdrady zachowywał się aż tak biernie.Z przymrużeniem oka
12263
<
#53 | Niedoskonala dnia 20.05.2015 14:36
JakichWiele - za chwilkę ponownie wczytam się w Twoje posty i na pewno do nich odniosę!

Teraz na bieżąco, Panie andy74.
1. Okoliczności zakończenia związku były takie, że próbowałam wiele razy, mojego kochasia bardzo lubiłam, uwielbiałam z nim spędzać czas itp. i były dni, że mówiłam, kurczę co my wyprawiamy, nie powinniśmy tak i tym podobne (pojawiały się nawet łzy ze wstydu, żalu, pocieszenie w jego ramionach nie było normalnym rozwiązaniem), a on że miał na mnie niezły wpływ, zawsze jakoś mnie przekonał, było zauroczenie, czułam się szczęśliwa i jak się okazuje w jego obecności niemyśląca. Postanowiłam zakończyć SMSem. Wiedziałam, że zakończenie poprzez spotkanie się, może skończyć się fiaskiem.
2. Tak właśnie zrozumiałam, że chce być z mężem! Zrozumiałam to po wspólnie spędzonym urlopie, z rodziną, wtedy kontakt z kochasiem był ograniczony, dużo przemyśleń itp. W ósmym i dziewiątym miesiącu romansu spotkania z kochasiem były już sporadyczne, na chwilę (zmieniłam siłownię na inną), nie było seksu, w dziesiątym miesiącu był ostatni seks (jeden) - niestety ciągle coś mnie do niego ciągnęło, on też bardzo nalegał, nie chciał tego kończyć, ale w końcu po milionach przemyśleń, bez rozmów z nim (on oczywiście był złym doradcą), powiedziałam sobie dość, nie potrzebne mi to! Jego żona dowiedziała się wcześniej (w siódmym miesiącu romansu), wtedy też chciałam to zakończyć, pokłóciliśmy się, ale po krótkim czasie, on zaczął dzwonić i pisać, i tak naprawdę wtedy nie zakończyliśmy tego definitywnie. Więc decyzja o zakończeniu tego była tylko moją decyzją. W SMSie użyłam słów, że nie ma już do mnie dzwonić, ani pisać, że koniec, że chcę być tylko z mężem i tylko jego kocham. Potem zadzwonił na święta z życzeniami, krótka sucha rozmowa, potem jeszcze na urodziny, życzył ironicznie szczęścia z mężem, również oschle odpowiedziałam i naprawdę mówię Wam szczerze nie zabiło mi serducho, jest on mi obojętny, żeby nawet nie powiedzieć darzę go nienawiścią, bo gdyby się nie pojawił, a ja bym nieuległa (oczywiście) to byłaby nadal piękna miłość moja i męża. Smutek
3. No i ten seks, nie pisze tego wcale po to, że mąż to czytar30; mój mąż doskonale wie jak jest między nami w seksie, nie ma lepszego seksu! Uprawiamy seks codziennie (w latach pięknej młodości, dwa lub trzy razy dziennie)!!! Jak był kochaś to uprawiałam dwa razy dziennie (przyznaję się). Uwierzcie mi, jeżeli chodzi o seks to z mężem jesteśmy naprawdę dobrani, śmiem twierdzić, że to m.in. jeszcze trzyma nas razem, seks mega udany, doskonale wiemy, co lubimy, jak to robić, dochodziliśmy do tego latami i dlatego jest tak fajnie. A jak coś się częstor30; to nie ma siły będzie, się w tym najlepszym. Z kochankiem przez te 11 miesięcy uprawiałam seks 12 razy, pierwszy raz po 3 miesiącach. Zresztą też nie piszę tego, bo mąż czyta, ale nie było to do końca tak jak lubię, nie potrafił niestety dorównać mężowi w tych umiejętnościach.
Pewnie jakbym związała się z kimś innym, to dla seksu zdradzałabym go z eks mężem (oczywiście to w woli żartu, już nie wyzywajcie za to, ale po prostu chce Wam uświadomić, że mój romans to nie brak seksu, tylko chyba o coś innego chodziło).
Przez pierwsze tygodnie tego romansu nie było nawet pocałunku, ale wiem, że takie rozmowy na siłowni, bycie podrywaną i kokietowanie to już zdrada i dlatego podaję aż 11 miesięcy, chociaż z tego wszystkiego to tylko przez maksymalnie 4 miesiące byłam w nim tak bardzo zauroczona i wtedy właśnie najgorzej układało się z mężem, natomiast jak uczucie do kochanka osłabło to zaczynało coraz lepiej układać się z mężem, co zauważył też sam kochanek (a może było odwrotnie r11; zaczęło lepiej układać się z mężem i dlatego osłabło uczucie do kochanka?).
4. Dostał SMSa, że żona go zdradza, że już tak długo, że ma sprawdzić bilingi i że ma o tym porozmawiać ze mną! Ja powiedziałam, że to nie prawda, że jazdy robi mi i innym koleżankom z siłowni żona jednego kolegi, coś w tym stylur30; sama nie wierzę w to, że on nie uwierzył, szczerze myślałam sobie, że chyba nie chce takiej myśli dopuścić do siebie. Teraz po czasie, on mówi, że nie uwierzył naprawdę. Do dnia dzisiejszego ma te SMSy, nie ustaliliśmy kto je wysyłał.
6. Zmieniło się przede wszystkim moje myślenie, powtarzałam sobie w kółko, zobacz jak jest fajnie. Wtedy dużo czasu spędzaliśmy ze sobą, było naprawdę fajnie, bo my jesteśmy zgranym małżeństwem, tylko teraz z tą ogromną skazą (przeze mnie). Przez 14 lat nigdy nie mieliśmy cichych dni, godzin, ani nawet minuty, zawsze wszystko powiedziane i było ok. Po tym całym zakończeniu romansu, zakochałam się w mężu na nowo, ja wiem że Wy mi nie uwierzycie, on pewnie też nie do końca mi wierzy i się nie dziwię, po tym co zrobiłam. Jednego razu jak szłam do pracy i myślałam o nim, miałam motyle w brzuchu, kurczę jak z kimś nowo poznanym, od razu zadzwoniłam i to mu powiedziałamr30;
Podczas całej tej sielanki, nie było mi komfortowo, wiecznie przyglądając się jemu myślałam sobie, k**** co Ty odj******. I znowu to samo wierzcie, lub nie nigdy, nigdy naprawdę nigdy już tak nie zrobię.

Nie jestem nimfomanką, uwielbiam seks, ale nie jestem od niego uzależniona.
Czym w życiu się kieruję, na ten moment moje emocje są dla mnie dobrym doradcą, czuję naprawdę, że chcę jak najlepiej dla męża i dzieci, nic więcej się nie liczy!!! Wiem, wiem biorę krytykę na klatę, ale darujcie sobie wulgaryzmy!!!
3739
<
#54 | Deleted_User dnia 20.05.2015 14:58
Jak zamierzasz pomóc mężowi? Masz pomysł, aby wziąć " na klatę " taki sam ciężar jaki on przyjął? Co Ci mówią Twoje emocje?
10394
<
#55 | andy74 dnia 20.05.2015 15:22
"Jak był kochaś to uprawiałam dwa razy dziennie (przyznaję się)"
Przecież seks nie był dla ciebie ważny?!
Albo coś pokręciłaś, albo wygląda na to że nie przeczytałaś po napisaniu.
To takie łapanie za słowa. Sorry.
Wychodzi na to, że twoja zdrada cię wyzwoliła i nadała nowego wymiaru twojemu życiu. Brawo gratuluję.
Ale co z mężem? Jemu chyba taka terapia nie pomogła.
Strzelił cię chociaż w py...k? Jako odreagowanie? Czy faktycznie ten facet nie ma "jaj". Chodzi mi o to że jest mocny ale gębą.
Nie podoba mi się to że nie ma słowa o dzieciach!.
Mąż musi to przeżyć jak po pogrzebie. Ja potrzebowałem co najmniej 6-8 miesięcy. Ale każdy inaczej.
Może wszystko faktycznie jest prawdą w co ja (wybacz) nie wierzę do końca.
Jak już mądrzejsze głowy napisały zdrady są schematyczne, a u ciebie coś mi nie gra.
Koniec moich wypocin.
6755
<
#56 | Yorik dnia 20.05.2015 15:48
Zaspokoje Wolanda, ponieważ zagarnął mnie na kupkę- Większość z WAS;

Wolandzie, widać, że do przedszkola nie chodziłeś. Wiedział byś, że co było i nie jest nie pisze się w rejestr;
Grzebiąc się nadmiernie w przeszłości, która niszczy Ci dobre aktualne emocje, ucieka Ci teraźniejszość i przyszłość. To chyba wystarczający powód.

Cytat

A dlaczego akurat w tej konkretnej sytuacji mąż miałby zostać pozbawiony prawa do wiedzy i decyzji?


W naszym życiu zachodzi wiele zjawisk, o których nie mamy zielonego pojęcia, żadnej wiedzy. Dzięki temu w miarę normalnie funkcjonujemy, bo niewiele się w Naszej ocenie zmienia, pozbawieni jesteśmy dylematów, stresów i traumy, a przede wszystkim podejmowania głupich decyzji w emocjach. Im mniej wiemy, tym dłużej i spokojniej śpimy, a dzieje się wiele.
Gdybyśmy wszystko wiedzieli o matrixie, w którym żyjemy, nie wytrzymali byśmy tego.

Woland, jakie decyzje chcesz podejmować?
Jest różnica między tym, gdy ktoś aktualnie Cię oszukuje i możesz to przerwać, zmienić tok wydarzeń, mieć na to wpływ, obrócić na swoją korzyść, a tym, że kiedyś ktoś Cię oszukał i już nic z tym nie zrobisz. Proces się skończył;
Możesz to jedynie zaakceptować lub nie, a jak wiemy z akceptacją są dość duże problemy; zwłaszcza jak nie wiemy do końca, co mamy zaakceptować, demony rosną w siłę; Trzeba więc wyczyścić sprawę do końca, co jest niebywale trudne.
Nawet jak nie zaakceptujesz, bo Cię to przerośnie, to długo chorujesz. Dokonujesz zmiany bardzo często większej niż zaszła, nie tylko u siebie. Jesteś szczęśliwszy?
Tak, jeśli jesteś masochistą lub lubisz się mścić; Wtedy się tego domagasz.

Cytat

Większość z Was ma postawę, którą ładnie scharakteryzował Wałęsa: Stłucz pan termometr, nie będziesz miał gorączki.

Oj Wolandzie, bardzo lubię Twoje porównania, ale to jest nietrafione, masz jakieś inne?

Termometr tylko mierzy zjawisko, które jest od niego niezależne, nie indukuje ani nie niweluje gorączki, w przeciwieństwie do wiedzy o zdradzie.
Gorączka następuje po nabyciu niepokojącej wiedzy, mało tego, im większa wiedza, tym większa gorączka;

Bez naszej wiedzy ma miejsce setki procesów zapalnych, które się nie rozwinęły w jakąś gangrenę. Wiedza o tym, co było, najczęściej formalnie nic nie zmienia, a może spowodować tylko straszny, przewlekły ból głowy. To tylko problem, z którym nie można sobie poradzić.

Trauma pojawia się wraz z nabytą wiedzą, nie wiesz, nie chorujesz, mimo, że czasami coś tam czujesz, ale samo przechodzi, jeśli nie ma wyraźnych złych konsekwencji, wszystko wraca do normy;
Bardzo często jesteśmy oszukiwani przez tych, co czerpią z nas korzyści i nie mamy na to wpływu,. Najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy, więc nas to nie boli;


PS. Ciekawi mnie, na kogo Woland teraz będzie głosował, zawsze to jakaś wskazówka. Bo mam dylemat, a wiem, że odwrotnie będzie dość dobrze Szeroki uśmiech
12263
<
#57 | Niedoskonala dnia 20.05.2015 16:09
JakichWiele jestem Ci to winna.

Cytat

Czy jest dla Was szansa? Jest. Jest (zakładając, że nie masz k***twa w genach Uśmiech ), o ile zrozumiecie, że Wasze małżeństwo nie gra. Obydwoje macie swoje role, ale one Ci nie pasują i tak długo, jak długo tego nie zmienicie,
Dziękuję za wiarę! Myślę, że **** w genach nie mam, ani moja matka, ani babka... Doskonale zdajemy sobie sprawę, że musimy życie poukładać na nowo, role się zmieniają. Tak samo jak ja mam ogromną chęć naprawy tego, co schrzaniłam, tak samo mój mąż chce być dla mnie taki abym była zadowolona. Już w trakcie trwania romansu, gdy odpuściłam kłótnie, a górę przejęła spokojna rozmowa to zaczął mi pomagać, zaczął się starać, bo wiedział, że coś się dzieje złego. Wreszcie zobaczyłam go z miotłą, robiącego zakupy czy czytającego dzieciom książki itp. Jak się komuś coś rozkazuje, to efekt jest odwrotny. Tylko co jest najgorsze, to wszystko mogłam osiągnąć nie zdradzając go, wystarczyła spokojna rozmowa, a nie kłótnie czy wyrzuty. Mamy też zamiar wszystko robić razem, są plany jak urozmaicać związek, żeby nie wdała się rutyna. Razem chodzimy na treningi (dzieci już są na tyle duże, że mogą same zostać w domu).

Cytat

Jego romans w odwecie wcale nie jest niemożliwy Z przymrużeniem oka
Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, widzę jak kobiety na niego patrząr30; Co wtedy robić? Walczyłabym? Wypada mi? Mam do tego prawo?

Cytat

Mąż okazał się wierny (a przynajmniej na takiego się wykreował, bo nie przyznał się do żadnych przygód).
Mąż okazał się wierny, nigdy mnie nie zdradził, a miał okazję nie jedną. Chociaż jeszcze jako chłopak, krótko po naszym poznaniu też trochę nabroił ale to co on zrobił jest niczym w porównaniu z moim, wyrafinowanym romansem z uczuciem.

Cytat

Czy teraz nadal chcesz pomóc wam a przede wszystkim jemu? Masz nadal pewność i odwagę? Pokorę?
Pewności nie mam, dopóki on chce zostać ze mną, to ja tego nie spieprzę, mam załamania już teraz nieraz, przed nami długa droga, ale chcę być silna i stawić temu czoła, wiem że mój mąż tego ode mnie oczekuje.

Cytat

To czemu nie poszliście z mężem do żony kochanka i nie opowiedziałaś jej w szczegółach dokładnie wszystko to co powiedziałaś mężowi.
Nie znam dokładnego adresu domowego kochasia. Wiem w jakim zakładzie pracuje żona, ale nie ma ona kontaktu z klientami, więc nie chcieli nas tam wpuścić (ochrona) ani przekierować połączenia gdy dzwoniłam, choć potwierdzili że ktoś taki faktycznie pracuje. Przez kilka dni chodziliśmy z mężem pod zakład pracy o różnych godzinach (15-ta, 16-ta, 17-ta) żeby z nią porozmawiać, ale nie udało się (to duży zakład pracy, ludzie pracują w różnych godzinach). Do żony wysłaliśmy list na adres zakładu pracy, ale na jej nazwisko z prośbą o doręczenie do rąk własnych. W liście opisałam szczegóły romansu, podałam numer telefonu licząc, że zadzwoni, nie zadzwoniła ani ona, ani on... Myślę, że powinnam jeszcze coś zrobić, aby mój mąż poczuł się lepiej. Macie jakieś pomysły? Gdzieś tam gdybamy, że np. przeprowadzka byłaby dobrym rozwiązaniem, ale jest to praktycznie niemożliwe, zresztą mąż nie chce uciekać z tego powodu.

Cytat

Nie ma takiej psiej możliwości by ktokolwiek po doznaniu zdrady zachowywał się aż tak biernie.
Co Ty wypisujesz, kurcze ja dzisiaj cały dzień w pracy spędzam na odpisywaniu, nie każdy tak może... wrr jest mąż, są dzieci... nie martw się napisze, ale też nie każdy musi chcieć się tutaj dzielić swoimi nieszczęściami.

Cytat

Jak zamierzasz pomóc mężowi? Masz pomysł, aby wziąć " na klatę " taki sam ciężar jaki on przyjął? Co Ci mówią Twoje emocje?
Myśli to nawet mam najgorsze, żeby zrobić coś na złość kochasiowi, mąż pewnie byłby dumny. Głupie to, czy nie? Trochę prostackie? Hmmm...
11865
<
#58 | Ivona12 dnia 20.05.2015 16:11
Super maz, super sex, dogadujecie sie idealnie, a jednak zdradzilas!
Ja ogolnie na miejscu twojego meza, wyrzucilabym cie z domu w trybie natychmiastowym!
Ludzie ktorzy maja w genach zdrade wypisana, tych to ja rozumiem dlaczego zdradzaja, oni tak maja, ale jak sam mowisz, ty kochasz, ty juz nigdy nie zdradzisz, jestes tego pewna. Jak sama napisalas, jedyny powod twojej zdrady, romansu.... to to ze bylas glowa rodziny, kurde chyba tez powinnam zdradzic mojego meza, bo w sumie jak sie tak teraz zastanowie, wiekszosc decyzji tez ja podejmuje, a to egoista z tego mojego meza ze mi pozwala podejmowac wiekszosc decyzji!!!
Mowisz ze kochasz, a czy ty wiesz co to milosc? bo chyba jednak nie wiesz!
Przedewszystkim jest to szacunek do osoby ktora sie kocha, a czy ty darzysz swojego meza szacunkiem? Chyba jednak nie, skoro przez tyle czasu sypialas z innym, a w domu patrzylas swojemu ukochanemu w oczy!
Wiesz ja to bym nawet zrozumiala, gdyby to byl jeden skok w bok, ale ty robilas to z premedytacja przez prawie rok! Mowisz ze twoj kochanek zawsze cie jakos przekonal, kiedy tylko chcialas wasz romans zakonczyc, z czego wynika ze bardziej darzylas kochanka szacunkiem, niz swojego meza, ktorego tak bardzo kochasz! Bo skoro nie przkonywal cie fakt bycia zona, do zakonczenia romansu, a kochanek kilkoma slowami potrafil cie przekonac, by nie konczyc waszej znajomosci!
12263
<
#59 | Niedoskonala dnia 20.05.2015 17:14

Cytat

Ja potrzebowałem co najmniej 6-8 miesięcy.
To dobra wiadomość, ja z tego co czytam to przygotowuję się na dwa lata.

Cytat

Super maz, super sex, dogadujecie sie idealnie, a jednak zdradzilas!
Teraz tak jest (a już w ogóle ostatnie 1,5 roku było), wcześniej super sex też był, ale z tym super mężem, w moim mniemaniu było trochę gorzej. Źle go dobierałam, ale oczywiście to powinno posunąć mnie do zdrady Smutek

Komentarz doklejony:
Źle go odbierałam (sorki za literówkę wcześniej), ale tutaj nie można edytować komentarzy.
2862
<
#60 | niezapominajka dnia 20.05.2015 18:52
Niedoskonała po co Ty to wszystkim tłumaczysz. Każdy i tak zrozumie tak jak będzie chciał i dopowie sobie sam to co będzie uważał za stosowne.
Powiem jedno jeżeli chcecie być razem to to miejsce nie jest dobrym miejscem dla Was. Zajmujcie się teraz sobą to co inni przeszli i piszą nie jest Wam do niczego potrzebne, wręcz przeciwnie może Wam zaszkodzić. Nie trać czasu na pisanie tu. Nie próbuj nikogo przekonać do swoich racji. Zrób wszystko by zbudować nowa relacje między Wami i tak by Mąż nigdy nie żałowal danej Ci/Wam szansy. Jest to możliwe uwierz :-D.
6755
<
#61 | Yorik dnia 20.05.2015 18:53

Cytat

Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, widzę jak kobiety na niego patrząrzą; Co wtedy robić? Walczyłabym? Wypada mi? Mam do tego prawo?

Zdradę podobno można odpokutować lub wyrównać rachunki, tak, żeby druga strona poczuła co zrobiła na własnej skórze. Co wystarczy w przypadku twojego męża, niewiadomo ?
Walczyła byś? co to znaczy?
To nie kwestia czy wypada, czy masz prawo, tylko czy wtedy zazdrością nie postawisz kropki nad i.
Myślisz, że 11 miesięcy spotkań lub 12 fajnych bzyknięć z kimś innym, jak będzie chciał, mu się nie należy?
Zniesiesz to?

Cytat

Chociaż jeszcze jako chłopak, krótko po naszym poznaniu też trochę nabroił ale to co on zrobił jest niczym w porównaniu z moim, wyrafinowanym romansem z uczuciem.

Nie jest źle, skoro zdajesz sobie sprawę, że ta właściwa zdrada, to oddanie swojej duszy. Złe konsekwencje, niewspólmiernie większe.

Cytat

po prostu chce Wam uświadomić, że mój romans to nie brak seksu, tylko chyba o coś innego chodziło).

My to wiemy, aż za dobrze. W 99% tak jest. Seks jest konsekwencją, dopełnieniem bliskości. Mało kiedy chodzi o seks.
Czy już wiesz w którym momencie jeszcze mogłaś odskoczyć ? Od kiedy wpadłaś jak śliwka w kompot? Jakiej granicy teraz byś nie przekroczyła? Dla kazdego są różne, ale na ogół jak kobieta pozwoli się niby niewinnie dotykać, to zaczyna się równia pochyła; też tak było ?

Cytat

Przez pierwsze tygodnie tego romansu nie było nawet pocałunku, ale wiem, że takie rozmowy na siłowni, bycie podrywaną i kokietowanie to już zdrada..

Ależ skąd. Tylko dla tych niedoświadczonych, co nie potrafią się zatrzymać w odpowiednim momencie. Wystarczy tylko z tego czerpać przyjemność i wiedzieć, kiedy zaczyna się robić coś za dobrze;
Poza tym większość osób wie, komu na co można pozwolić; jednemu facetowi dasz się obejmować, porozmawiasz prawie o wszystkim i nic z tego nie będzie; zwłaszcza jak oboje wiecie, że jest zbyt wiele do stracenia; innemu nie pozwolisz na nic, stawiasz ścianę, bo czujesz, że mogą być problemy, a głupio uciekać;
Czemu tym razem tak nie było?
Od samego początku chciałaś, zdecydowałaś wtedy, że warto ?
Nie wierzę, że nie wiedziałaś, że nie możesz go zbyt blisko dopuszczać, choć tak też się zdarza;

Cytat

Mąż okazał się wierny, nigdy mnie nie zdradził, a miał okazję nie jedną.

To powiem Ci dla lepszego samopoczucia. Tego nie wiesz Uśmiech
Ale wygląda na to, że doceniał co ma i z tego co piszesz, aż takiego numeru by Ci nigdy nie odwalił; Rodzinę, która sprawdzała się przez tyle lat chciałaś rozwalić po paru chwilach przyjemności?
Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego, że Twoje emocje są zmienne ? To podstawa do podejmowania własciwych decyzji, a nie pod wpływem chwili;

Cytat

Nie znam dokładnego adresu domowego kochasia.

Schemat aż boli. A on zna Twój?
Możliwości: chronisz gościa, świadomie się tak zabezpieczyliście lub on Cię poprostu wydymał, a teraz szukaj wiatru w polu Uśmiech
Skoro z nim nie zaciążyłaś, to właściwie nie ważne, ale mąż czuł by się o niebo lepiej wiedząc skąd może nadejść potencjalne zagrożenie;

Cytat

W liście opisałam szczegóły romansu, podałam numer telefonu licząc, że zadzwoni, nie zadzwoniła ani ona, ani on.


Prosiła Cię o to ?
O czym chcieliście rozmawiać, żeby jej w czymś pomóc? Czy bić pianę niepotrzebnie i zdołować kobietę jeszcze bardziej.
Standardowo to Ty uwiodłaś jej męża, a teraz bezczelnie z tupetem jeszcze ją o tym informujesz i pewnie zrzucasz winę na niego;
Skoro jego żona wiedziała, trzeba było napisać, że to Ty tak narozrabiałaś, przeprosić ją, podać nr telefonu, gdyby Cię potrzebowała lub coś chciała wiedzieć;
Pamiętaj, że ona jest ofiarą !

Cytat

Myślę, że powinnam jeszcze coś zrobić, aby mój mąż poczuł się lepiej.


Możliwe, ale nie czyimś kosztem. To Ty narozrabiałas przede wszystkim; więc odrabiaj.
Teraz macie jeszcze schematyczne odruchy, żeby kogoś tym obciążyć. Minie.

Cytat

Macie jakieś pomysły? Gdzieś tam gdybamy, że np. przeprowadzka byłaby dobrym rozwiązaniem, ale jest to praktycznie niemożliwe, zresztą mąż nie chce uciekać z tego powodu.

Znowu Schemat. Po co ? dla lepszego samopoczucia? poprawi się; Całe życie nie można uciekać, trzeba stawić temu czoła;

Jeśli to jest prawdą, jeśli faktycznie tak czujesz to dobry objaw:

Cytat

Myśli to nawet mam najgorsze, żeby zrobić coś na złość kochasiowi, mąż pewnie byłby dumny. Głupie to, czy nie? Trochę prostackie? Hmmm...


W skrócie: gdybyś nie była taka głupia, a on Cię nie podrywał, nie było by tego; tak? Uśmiech Czyja wina wieksza?
Widzisz, najlepiej jakbyś go wystawiła mężowi. Udowodniła byś, czyją samiczką napradę jesteś. Poświęciła byś kochanka, mąż zobaczył by że nic dla ciebie nie znaczy, ale teraz już nie możesz.
Gdyby nie zrozumiał i jakieś podjazdy robił, to tak.
Ale chyba mu przeszło,

Przeżywacie zdradę jakby skończyła się miesiąc temu, ale tak nie jest. Emocje te same ale układ inny.
Ta jego żonka to musiała się zdziwić, sprawę pewnie zamknęła, a kochanka po 1,5 roku robi jakąś zadymę. Chyba tylko dlatego, żeby ją zgnoić i nie dać zapomnieć; żeby to się wlekło przez całe życie;
Chciała byś być na jej miejscu ? pomyśl.
Pomyślałaś, co ten facet jej zrobił ?
Wiesz co z nim robiłaś, wytrzymała byś to na jej miejscu?
10394
<
#62 | andy74 dnia 20.05.2015 19:02
Napisze tak.
Jako, że nie można potwierdzić twoich słów, i dobrze bo niby jak to miało by wyglądać.
Odwołaj się do swojego sumienia, jeżeli nie ma na nim innej skazy, (ty najlepiej wiesz). "Skazy?!" głupie słowo.
Ogólnie uważam (pomimo mojego ciętego języka i zasad) że każdemu należy się szansa, pytanie czy druga strona będzie gotowa nam ją dać.
"Do tanga trzeba dwojga"
Jeżeli tego chcecie a mąż (nie mający jajek) zaryzykuje i też tego chce to tylko pobłogosławić.
Natomiast problem jest teraz inny. Mąż po tych rewelacjach z twojej strony nie wie czego chce i co dla niego jest najlepsze. Powiem więcej, jeszcze przez parę miesięcy nie będzie zdolny podejmować decyzji. Jemu się wydaje w tym stanie że chce.
Dlatego właśnie zaproponowałem separację, a nawet rozwód z twojej winy. Była by to jakaś kara dla ciebie. Proces krótki, idziesz i mówisz że jesteś winna i koniec.
Masz na czole wypisane to co powinnaś mieć.
Ja bym tego od ciebie żądał. Nie prosił tylko bym żądał.
Zrobiła byś to????
Wiem że najlepiej nie mówić i pozamiatać. Ale to nic nie zmieni.
Rozwód to nie koniec świata.
Wszystko da się naprawić, ale konsekwencje trzeba ponosić.
To taka moja propozycja, czy dobra nie wiem.
A tak na marginesie to ty potrzebujesz mężczyzny a nie kalesony.
Ktoś ma cię czasami przywołać do porządku.
2862
<
#63 | niezapominajka dnia 20.05.2015 20:22
Andy74 ale co kogo obchodzi co Ty byś zrobił. Twoje życie, Twoje decyzję. Pozwól by inni sami decydowali co zrobią ze swoim życiem. Co dla Ciebie jest wyjściem nie musi być wyjściem dla kogoś innego.
Najgorszy jest fakt przejścia z roli ofiary w rolę kata.
Niedoskonałej Mąż obrał tama drogę pozwól Mu nią iść. Jeżeli nie podoła trudno. Trzeba sie z tym liczyć. Po co Mu mieszać w głowie. On intel ma teraz kołowrotek myśli. Wystarczy. Niech z tym sobie da rade.
3739
<
#64 | Deleted_User dnia 20.05.2015 21:06

Cytat

Myśli to nawet mam najgorsze, żeby zrobić coś na złość kochasiowi, mąż pewnie byłby dumny. Głupie to, czy nie? Trochę prostackie? Hmmm...


Który mąż byłby dumny, że żona po 1,5 roku ma parcie na spotkanie z kochankiem, chce mu robić na złość ?Szok
I po co dążyć do spotkań z kimś kto jest Ci niby obojętny.. Według częstych opisów tutaj żony które zdradzały, którym wybaczono odczuwają wstyd na myśl o spotkaniu z kochankiem , a żaden mąż nie byłby zadowolony z faktu utrzymywania kontaktów nawet w celu zemsty.

Nowe idzie...
3739
<
#65 | Deleted_User dnia 20.05.2015 21:32
Rzeczywiście pomysł. Po pierwsze ewentualna zemsta (nawet zwykła złośliwość) należy do męża. Tylko do niego. Po drugie to wymazanie win jednym czynem rodem z Potopu . No też się Kmicic w spódnicy znalazł. Szeroki uśmiech Tobie najzwyczajniej trwać na dobre i na złe przy nim zostało, nauczyć się komunikować swoje potrzeby i nauczyć się jak spełniać potrzeby męża, bez zadęcia w górnolotne hasła. Tylko tyle i aż tyle. Żyć samej i pozwolić żyć innym. Nic się nie zmieniło odkąd się poznaliście. Zafundowałaś mężowi ostrą jazdę bez trzymanki, on wybaczył (choć nie zapomni ,ale to jego wybór) , Ty wiesz co za paskudztwo zrobiłaś i starasz się na nowo być żoną. Tu nie cuda potrzebne, a zwyczajność i szacunek. Nie miłość, bo ta ma wzloty i upadki, różne odcienie. W starożytnej Grece jest 5 określeń na miłość. U nas jedno, co nie znaczy ,że nie możecie być szczęśliwi budując wasze życie od nowa. To nie motyle w brzuchu przesadzają o szczęściu i nie słowa , a zwykłe drobnostki dnia codziennego. Bez szaleństw, a może być naprawdę dobrze. Tego wam życzę , jeśli naprawdę chcesz trwać przy nim.
6959
<
#66 | zgryzolowaty dnia 20.05.2015 22:19
Dla mnie fakt zemsty a raczej "zemsty" na kochasiu wyglada raczej na żal porzuconej d****y i pokazuje mi az nadto, że tak naprawde to na kochasiu jej zależy bardziej jak na mężu... a czy nie prosciej zapytać męża z czego byłby dumny ? nie tu widzę tylko ja...ale za nim następne i i jeszcze kilka tych ja...stojacych jedno za drugim, każde z nich ma inna twar i coś innego do ukrycia i co innego na pokaz... wystarczy, trochę porozmawiac i wychodzą jakieś nowości... generalnie dobrzy by było aby małżonek wypowiedział co mu na wątrobie i w spodniach leży... ale czy jest facetem bez jajec ? nie wiem... raczej może takie sprawia wrażenie... bo tak naprawde czego oczekujemy po kimś kto po prostu uwierzył, ze ta kobieta jest spełnieniem jego marzeń... marzenia to ważna rzecz w życiu każdego człowieka... zabierz człowiekowi marzenia a otrzymasz zwierzę... druga sprawa, którą sam odkryłem...uwaga na marzenia, mogą się spełnić...wtedy spotykasz rozczarowanie,..a za nim smutek...i jakże cżęsto pustkę i nicość...
4498
<
#67 | rekonstrukcja dnia 20.05.2015 23:45
Ciekawe, jakie byłyby komentarze pod takim opisem historii :
Zdradziłam, mało tego zdradzałam przez baaardzo długo (11 miesięcy). Kulisy tej zdrady są okrutne!

Jesteśmy małżeństwem od 10 lat, a razem 14 lat. Zdradziłam po 8 latach małżeństwa. Sama zakończyłam ten drugi związek, zrozumiałam, że chce być z mężem i tylko z mężem, że go kocham i nie chcę dłużej okłamywać.
Mamy dwójkę kilkuletnich dzieci. Ogólnie byliśmy dość udanym małżeństwem, spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, seks uprawialiśmy, nadal uprawiamy codziennie, nawet jak zdradzałam to też tak było, tylko z moim mniejszym zaangażowaniem, co zresztą mąż zauważał, tylko nie domyślał się co jest przyczyną. Zresztą mąż ufał mi bezgranicznie, dostał nawet smsy o tym, że go zdradzam i nawet w nie nie uwierzył (myślał że ktoś sobie żarty robi), a ja bez problemu się wykręciłam.
W małżeństwie to ja jestem głową rodziny, robię wszystko za wszystkich. Męża trochę odbierałam jako egoistę, wszystko od życia brał ale mało co od siebie dawał, bardzo mało mi pomagał (ale wiedziałam o tym przed ślubem i doskonale się na to godziłam, choć były osoby w moim życiu, które odradzały mi tego małżeństwa) jednak zawsze przy mnie był. Nie chcę tutaj siebie usprawiedliwiać, bo to co zrobiłam jest straszne i okrutne, a niepowodzenia w małżeństwie mogłam załatwić zupełnie inaczej. Zresztą teraz dogadujemy się super, mąż zaczął mi pomagać, wystarczy tylko spokojna rozmowa i wytłumaczenie o co chodzi.

Po półtora roku od rozstania z kochankiem nadal nie przyznałam się mężowi do tego co zrobiłam. Wiedziałam, że skoro chcemy dalej być razem, to muszę mu to trzymać w tajemnicy, bo związek po czymś takim nie miałby szans na przetrwanie. Dodam jeszcze, że nawet gdyby mąż się dowiedział i chciałby wiedzieć wszystko ze szczegółami, dokładnie nawet sceny seksu , byłoby to dla mnie jak wbijanie jemu noża w serce. (...) Ostatnie półtora roku (czyli po zakończeniu związku z kochankiem) były cudowne, zakochani na nowo, tylko że mąż nie miał pojęcia o tym co wyprawiałam wcześniej. Teraz nadal się kochamy, ja bardziej niż kiedykolwiek, bardziej niż przed zdradą. Podjęłam decyzję, że się nie rozstaniemy, ale pytanie tylko czy to przetrwa, to że oboje chcemy ale czy to wytrzymamy? Do dnia dzisiejszego wraca do mnie pytanie dlaczego to zrobiłam, a ja nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi dlaczego. Jestem załamana, bo z jednej strony ciąży mi potwornie to, co zrobiłam i to, że to ukrywam, a z drugiej strony wiem, że prawda zabiłaby mojego męża.(...) Proszę powiedzcie , co mam robić ?
9561
<
#68 | Woland dnia 21.05.2015 00:05
andy74

Cytat

Trudno powiedzieć czy to przyznanie się było po to żeby mieć czyste sumienie, czy po to żeby jej mąż wiedział.

A co to zmienia w sytuacji odbiorcy owej prawy, czyli męża?

Cytat

Ja też uważam że druga osoba powinna wiedzieć. Ale czy powinna się dowiedzieć właśnie tak jak autorka to opisała. Mianowicie po 1,5 roku?.

To prawda jak kiszony ogórem ma termin przydatności do spożycia? To ile ów termin wynosi - tydzień, miesiąc, rok?


Yorik

Cytat

Zaspokoje Wolanda, ponieważ zagarnął mnie na kupkę- Większość z WAS;

Zaspokajaj lepiej swoją ślubną... Co do twoich filozoficznych wynurzeń... Tak, chciałbym wiedzieć, po to, żeby móc odejść (nie, nie zostać, twoja frustracja, rzyganie jadem dostatecznie przemawia na nie).



Wolandzie, widać, że do przedszkola nie chodziłeś. Wiedział byś, że co było i nie jest nie pisze się w rejestr;
Grzebiąc się nadmiernie w przeszłości, która niszczy Ci dobre aktualne emocje, ucieka Ci teraźniejszość i przyszłość. To chyba wystarczający powód.
4498
<
#69 | rekonstrukcja dnia 21.05.2015 01:09
Jakby to ująć... historia , choć dość prawdopodobna , ale z pewnych powodów wygląda mi na podpuchę jakiegoś stałego czytelnika portalu. I to czynioną nie dla zgrywu, ale dla obnażenia kulisów tego, co tak naprawdę napędza niektórych komentujących.

Wymagana jest przez zdradzonych bezwzględna szczerość u osób przyznających się do zdrady ? A czy zdradzeni są tacy szczerzy , bezkompromisowi wobec siebie i gotowi do refleksji ? Nie , bo po co. Ich uszlachetnia i rozgrzesza wstecz i do przodu to wielkie nieszczęście, które ich dotknęło.

To ja życzę wszystkim z całego serca, oby tylko takie nieszczęścia ludzi dopadały. Znam gorsze , które faktycznie są czymś trwałym i nierozwiązywalnym. I ludzie nimi dotknięci z radością zamieniliby się miejscami z każdym, kto miał nieprzyjemność zostać zdradzonym. Człowiek zdradzony ma ten niesamowity komfort , że może ( o ile chce ) doprowadzić do zera buzujące emocje i zacząć żyć od nowa , często lepiej , zdrowiej, pełniej , inaczej. Ma wybór. Nie jest skazany do końca życia . W przeciwieństwie chociażby do tych, którzy choćby nie wiadomo jak chcieli, nie uzdrowią swoich przewlekle i śmiertelnie chorych najbliższych.

Podobno każdy dostaje taki krzyż, jaki jest w stanie udźwignąć. Sorry, ale dla niektórych userów "podporą" w jego dźwiganiu jest podkopywanie czyichś bloków startowych.
7375
<
#70 | B40 dnia 21.05.2015 01:28
Woland przystopuj "Argumentum ad personam" nie zamierzam tego tolerować.
12263
<
#71 | Niedoskonala dnia 21.05.2015 10:28
rekonstrukcja
Dziękuję ślicznie, świetny komentarz! I tym akcentem wycofuję się póki co... ale odezwę się za jakiś czas, dam znać co u NAS!

Pozostałym również dziękuję za komentarze, wszystkie czytałam uważnie i żaden nie był mi obojętny.
12273
<
#72 | Niedoskonaly dnia 21.05.2015 13:37
Witam jestem mężem Niedoskonalej. Przedstawię historię naszego małżeństwa z mojego punktu widzenia tak żebyście mogli zrozumieć jak wyglądał/wygląda nasz związek.
Poznaliśmy się mając 19 i 20 lat. Po jakiś 4 miesiącach bycia razem wyjechałem na parodniowy obóz gdzie poznałem inną dziewczynę, można powiedzieć zdradziłem (ale to tylko dlatego, że nie chciałem się rozstać przez telefon, nie miałem zamiaru jej oszukiwać). Tego samego dnia, co wróciłem rozstałem się z moją obecną żoną, a moja nowa dziewczyna wyjechała na 3 tygodnie. W tym czasie nadal spotykałem się z byłą dziewczyną (czyli obecną żoną) ale jako przyjaciele. Po powrocie nowej dziewczyny byłem z nią na paru randkach, spotykaliśmy się też na imprezach, ale też w tym okresie więcej czasu spędzałem z byłą dziewczyną (czyli obecną żoną) i choć nie robiliśmy nic niestosownego to ten wspólnie spędzony czas uświadomił mi, kto jest dla mnie ważny, że nie liczy się jakieś chwilowe zauroczenie, że to ta była jest moim prawdziwym przyjacielem. Była dziewczyna (obecna żona) bardzo cierpiała, wiedziała, że spotykam się z tą nową i jak w końcu jakoś pogodziła się z naszym rozstaniem to ja zrozumiawszy, kto jest dla mnie najważniejszy chciałem wrócić do niej. Chyba wszyscy jej odradzali, że nie ma się ze mną wiązać po tym, co jej zrobiłem, jednak ona dała mi drugą szansę. Nie chcę się już w to zagłębiać, ale naprawdę bardzo dużo dało mi to rozstanie, zrozumiałem tak wiele, że nigdy tego nie żałowałem, że tak postąpiłem i miało to ogromny wpływ na moje (a pewnie nasze) wspólne życie.

Przez te wszystkie lata spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu w sumie codziennie poza jakimiś wyjątkami typu wyjazd, delegacja. Praktycznie przestaliśmy spotykać się z ludźmi oddzielnie (tzn. bardzo rzadko wychodziłem sam z kumplami, podobnie jak ona z koleżankami) ale to nie dlatego, że któreś z nas zabraniało drugiej osobie, po prostu chcieliśmy spędzać czas razem. Nie znaczy to, że przestaliśmy spotykać się z ludźmi tylko po prostu chodziliśmy razem. Byliśmy bardzo blisko ze sobą, bardzo zżyci. Byłem bardzo szczęśliwy i zakochany, co do żony to wyglądała też na szczęśliwą i zapewniała o miłości.
Nie znałem pary, która lepiej dogadywałaby się niż my. Niektórzy znajomi wręcz wzorowali się na naszym związku chcąc stworzyć coś podobnego.

Regularnie robiliśmy (i do dzisiaj tak robimy) sobie takie wyjątkowe wieczory, nocki, kiedy czas spędzamy we dwoje, gdzie zawsze był fajny seks, bliskość i inne rzeczy, które uwielbiamy robić razem, mniejsza o szczegóły. Do dzisiaj 2-3 razy w miesiącu okłamujemy dziadków, że gdzieś wychodzimy np. koncert, urodziny znajomego itp. i oddajemy im dzieci na noc i właśnie spędzamy tą noc razem w domu nigdzie nie wychodząc. W sumie nie zawsze to są wieczory, bo czasami bierzemy urlop nie mówiąc nic dzieciom i ich zaprowadzamy do przedszkola, a my spędzamy sobie upojny dzionek we dwoje.

Trochę ponad dwa lata temu zaczęliśmy się z żoną więcej kłócić, w sumie to ona stała się dla mnie niemiła, wkurzało ją wiele rzeczy we mnie (w sumie to nawet miała rację w wielu kwestiach tylko, że przez poprzednie lata jej to nie przeszkadzało). Dało odczuć się różnicę w seksie, brakowało mi uczucia i bliskości z jej strony. Była taka wyciszona, mało mówiła, płakała i jakoś nie było czasu na wspólne wieczory. Dla mnie to były bardzo przykre około trzy miesiące. Przełomem chyba był dzień, kiedy żona powiedziała, że poważnie myśli o zmianie życia, o rozstaniu. Rozmawialiśmy też o miłości nie wiedziała czy mnie jeszcze tak mocno kocha, jakieś to dziwne było (teraz wiem, że po prostu było silne uczucie do kochanka, zauroczyła się, a nie mogła mi tego powiedzieć, do mnie pewnie też coś czuła tylko uczucie do kogoś po 12 latach jest inne niż do nowopoznanej osoby gdzie jest ta ekscytacja itp. chociaż z tą miłością to teraz już nie mam pewności czy i kiedy kochała, a kiedy nie).
Strasznie przeżyłem ten dzień. To było jak kubeł zimnej wody. Zrozumiałem, że to nie jest jakaś wyjątkowa wielka miłość, której nikt i nic nie jest w stanie zniszczyć tak jak do tej pory sądziłem, że możliwe iż jednak nie zestarzejemy się razem. Załamałem się, chciałem się wyprowadzić i wtedy też był chyba przełom ze strony żony. Chyba jej się zrobiło mnie żal. Coś powiedziała żebym jednak się nie wyprowadzał. Nie wiedziałem, że wiele rzeczy tak jej przeszkadzało; zacząłem wtedy bardziej się starać. Wcześniej raczej nie okazywałem jej uczuć, choć była dla mnie najważniejsza na świecie, a chyba tego też jej brakowało. I tak jakoś szło ku lepszemu, choć jeszcze zdarzały się jakieś kłótnie. Jej związek z kochankiem trwał jeszcze kilka miesięcy, ale tak jak wcześniej czułem, że coś jest nie tak, to po tym wszystkim widziałem, że idzie ku lepszemu między nami, co bardzo mnie cieszyło. Oczywiście nie miałem o niczym pojęcia, tak że jak potem przyszły SMSy że żona mnie zdradza to myślałem że ktoś robi sobie żarty. Wystarczyło żebym oddzwonił lub odpisał z prośbą o jakieś szczegóły...

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że podczas trwania tego romansu, nadal z żoną robiliśmy sobie nasze wieczory/nocki we dwoje, a ona bawiła się na tyle dobrze, że nic nie poznałem. Twierdzi, że lubiła te wieczory, że wyłączała myślenie o kochanku, wyłączała telefon. Nie wiem, co o tym myśleć.

Było coraz lepiej między nami, czułem się jak na nowo zakochany i tak w sumie jest do dziś tylko teraz to już inna miłość... Nawet jeszcze niedawno życzyłem koleżance żeby miała taki związek jak nasz, że to coś wyjątkowego, że my po kilkunastu latach razem czujemy się jak świeżo zakochani...

Mam też duży żal do przyjaciółek żony, którym żona powiedziała, że zauroczyła się w obcym facecie i prosiła o radę. One jej doradziły żeby robiła tak, aby czuć się szczęśliwą. Nie chodzi o to żeby one trzymały moją stronę, ale ten romans był wręcz książkowy i łatwy do przewidzenia. Dla dobra żony mogły doradzić żeby jednak nie rozbijać rodziny tylko naprawić to, co szwankuje w związku. Zaślepionej i zauroczonej żonie wydawało się, że zmieni sobie życie, ale trzeźwo myśląca przyjaciółka, która zna nas kilkanaście lat mogła przewidzieć, że takie coś i tak nie przetrwa, a zniszczy fajne małżeństwo. Przyjaciółki zawiodły, a żona bardzo liczyła się z ich zdaniem, na tyle że mogłyby ją odwieźć od tego romansu.

Cytat

niezapominajka napisała:
A ja trochę nie rozumie co niektórych - ocenę Jej samej zostawcie Jej Mężowi. Zdrada to wycinek 11 miesięcy ich życia, więc co to jest w stosunku do 14 lat bycia ze sobą.
Właśnie ze względu na te kilkanaście szczęśliwych lat postanowiłem dać żonie drugą szansę tak jak ona dała mi drugą szansą na początku naszej znajomości (chociaż wiem że jej przewinienie jest nieporównywalne do mojego). Żona twierdzi, że bardzo żałuje i akurat w tym jej wierzę. Mam nadzieję, że zrozumiała coś i wyciągnęła wnioski tak jak ja zrozumiałem po rozstaniu się z nią na początku znajomości.

Cytat

niezapominajka napisała:
Powiedzieć, nie powiedzieć - odwieczny problem. Wiedza o zdradzie to cios, ogromny cios, ale inaczej jest odebrać wieści o zdradzie która trwa, a inaczej o tej, która była, ale została zakończona jakiś czas temu. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Ja osobiście wolę znać prawdę, mimo że wcześniej żyłem sobie szczęśliwy z żoną, która naprawdę była spełnieniem moich marzeń. To nie chciałbym żyć sobie tak beztrosko i nie wiedzieć o czymś takim. O dziwo to wszystko, co się ostatnio dzieje zbliżyło nas do siebie. Tak samo co do szczegółów np. dotyczących seksu. Nie mógłbym być dalej z żoną gdybym wiedział, że miała romans, był seks, ale nie znałbym szczegółów. Jeżeli mam jej to kiedyś wybaczyć to też musiałem poznać szczegóły, żeby wiedzieć, co mam wybaczyć.

Cytat

niezapominajka napisała:
Nie wiem na ile Niedoskonała jest szczera, nie jesteśmy wstanie tego ocenić. Ale zgodzę się z tym, że zdradzający również może cierpieć wcale nie mniej niż zdradzający. Tylko ten ból jest innym bólem. Bo patrzeć na cierpienie osoby która się kocha a którą się skrzywdziło - nie jest miłym widokiem. W amoku rzeczywistość odbiera się inaczej. Nie widzi sie tego, co powinno.
Na chwilę obecną to żona bardziej cierpi ode mnie. Ta tragedie też ją dotknęła, a jeszcze musi żyć ze świadomością, że to ona wszystko zniszczyła.

Cytat

milord napisał:
Ten zdradzony gościu nie istnieje. Wkurzyłby się w momencie jak wywołałem go do odpowiedzi. Skoro siedzi przy żonie jak razem piszą to spokojnie mógłby wykorzystać login i hasło by mi zripostować.
Wywoływać do tablicy to możesz swoją żonę, a nie mnie. Nie odpisuje takim żałosnym ludziom jak Ty, bo nie jesteś mi w stanie pomóc i to obojętnie czy zostanę z żoną czy też ułożę sobie życie z inną kobietą. Ja nigdy bym nie chciał stać się kimś takim jak Ty, andy74, Crowley czy inni zgorzkniali zdradzeni, którzy zamiast stworzyć nowy związek siedzą na stronie dla zdradzonych i plują jadem.

[video]https://www.youtube.com/watch?v=hRYMemfy0RA&t=2s[/video]
3739
<
#73 | Deleted_User dnia 21.05.2015 14:00
A poprzednich dwóch wpisów nie pisała przypadkiem ta sama osoba??
Były tu przypadki na forum że pisały pary w jednym wątku, ale jakoś nie wydaje mi się żeby pisały takim samym językiem :-) Ja tutaj widzę pewną zależność. Zdradziłam - usprawiedliwiam się - znalazłam usprawiedliwienie, yupii! No to już jestem czysta.
Ale mniejsza o to. Przypomnę co napisała Niedoskonała, po "zerwaniu przez sms-a":
"Potem zadzwonił na święta z życzeniami, krótka sucha rozmowa, potem jeszcze na urodziny, życzył ironicznie szczęścia z mężem, również oschle odpowiedziałam i naprawdę mówię Wam szczerze nie zabiło mi serducho, jest on mi obojętny, żeby nawet nie powiedzieć darzę go nienawiścią, bo gdyby się nie pojawił, a ja bym nieuległa (oczywiście) to byłaby nadal piękna miłość moja i męża"
Zwalanie własnych win na kochanka. No jasne. Typowe. Wszyscy inni winni tylko nie ja.
Poza tym, oznacza to tylko że tego znienawidzonego, okropnego kochanka, który tak ją skrzywdził i wszystkich dokoła i z którym ona nie chce mieć już do czynienia, ona NADAL MA GO W KONTAKTACH. Żałosne.
12031
<
#74 | Megan1 dnia 21.05.2015 14:29
Wpis męża rozwiał moje wątpliwości, że ta historia to fikcja.
Od początku czytając ten wpis, bardziej mi on przypominał fantazję jakiejś dziewczyny niż historią z życia wziętą.
No i jeszcze teraz sie okazuje, że mąż i żona, mają nie tyle podobny co identyczny styl pisania + identyczne spojrzenie na jej zdradę.
Nie wspomne, że żaden zdradzony tak by to tematu nie podszedł.
2862
<
#75 | niezapominajka dnia 21.05.2015 14:35
Niedoskonała, Niedoskonały - powodzenia Uśmiech

Dipsi - Mój Mąż pracuje nadal z kochanką, mija się z nią codziennie na korytarzu i co też jest żałosny, bo nie kazałam Mu zmienić pracy, bo sam nie zaproponował, że odejdzie z dotychczasowej?
Właśnie nadal z nią pracując pokazał KIM dla niego jestem.

Tak zaraz usłyszę, że pewnie kochanka Go zostawiła, bo już o takowe słuchy mnie doszły komentujących tu ludzi Szeroki uśmiech. To trzeba mieć napierniczone we łbie, by samemu scenariusze pisać o życiu innych ludzi.

Ludzie, troszkę dystansu co niektórym by się przydało.
11755
<
#76 | kamill dnia 21.05.2015 15:06
Niedoskonały napisał:
Na chwilę obecną to żona bardziej cierpi ode mnie. Ta tragedie też ją dotknęła, a jeszcze musi żyć ze świadomością, że to ona wszystko zniszczyła.
Facet nie masz pojęcia o czym piszesz.....co potwierdza, że ta cała historia to na 99% fikcja.
Ale gdyby się okazało jednak, że to prawda (daje 1% prawdopodobieństwa) to skoro Twoja żona tak cierpi to musi poszukać portal dla zdradzających i tam szukać pomocy, bo z tego wynika, że Ty jej nie potrzebujesz więc się zastanawiam co tu oboje robicie.
10394
<
#77 | andy74 dnia 21.05.2015 15:17
Niezapominajka zaczynasz mnie irytować!!
Władze forum proszę o interwencję. Chyba że, to ja mam napisać tej pani co myślę o jej komentarzach wobec mnie i innych.
Do rzeczy.
Nie odpisywałem na jej zaczepki, ponieważ skupiałem się na historii.
Pani Niezapominajka zamiast napisać swoje zdanie, skupia się na nas, osobach które poświęcają swój cenny czas pisząc tutaj i nas opluwa.
"Dipsi - Mój Mąż pracuje nadal z kochanką, mija się z nią codziennie na korytarzu i co też jest żałosny, bo nie kazałam Mu zmienić pracy, bo sam nie zaproponował, że odejdzie z dotychczasowej?
Właśnie nadal z nią pracując pokazał KIM dla niego jestem"
Kolejny "To trzeba mieć napierniczone we łbie, by samemu scenariusze pisać o życiu innych ludzi"
Nie interesuje mnie co pani ma do powiedzenia o mnie i innych użytkownikach, co ja i inni by zrobili. Jest pani tu i powinna pani pisać tylko o w/w historii.
Przykre jest to że ma pani tak mało im do zaoferowania.
Lubię kontrasty w wypowiedziach bo świadczy to o tym, że forum żyje i każdy może wyrażać swoje (nawet radykalne) poglądy. Bardzo lubię czytać teksty "mono", "Yorik" "zatracony" i innych.
Teraz o panu mężu.
Mam wrażenie że to zmyślone!!!!.
Po pierwsze poświęcam się tutaj i w wielu innych miejscach BEZINTERESOWNIE znaczy w czynie społecznym aby pomagać ludziom.
Są osoby na tym forum, którym (przynajmniej tak myślę) bardzo pomogłem. Poświęciłem bezinteresownie swój czas i nieraz pieniądze. Oczywiście nie oczekując nic w zamian. Mam swoje pasje i rodzinę (jeszcze) jestem myślę wesoły i uczciwy. Prowadzę swój biznes od nastu lat i zatrudniam wiele osób. To tak k woli mojej osoby.
Czy pan chciał by się mną stać? Mało mnie to interesuje.
Nie życzy pan sobie mojego spojrzenia na państwa historię? Proszę bardzo. Po prostu trzeba było napisać wcześniej, że chce pan rad pt. biedna żona cierpi i może nie wytrzymać tej niepewności!!! Jak ją pocieszyć??? Byli już tacy od pocieszania!.
A nie siedzieć i płakać po kątach jak dziecko.
Ode mnie takich rad nie było i nie będzie. Mówię to tu i teraz bez żadnych "jadów".
Mówię też zawsze że każdy zasługuje na drugą szansę. Tylko żeby ją dać to trzeba wiedzieć co się wybacza i znać PRAWDĘ!!!
A prawda mówiona przez zdradzającego jest często inna dzisiaj i inna jutro. Masz gościu pewność żony co do uczciwości????
Jak masz to po co ona tu pisze.
Ano to jest fikcja a nie prawdziwa historia.
12273
<
#78 | Niedoskonaly dnia 21.05.2015 16:10

Cytat

dipsi napisał/a:
"Potem zadzwonił na święta z życzeniami, krótka sucha rozmowa, potem jeszcze na urodziny, życzył ironicznie szczęścia z mężem, również oschle odpowiedziałam i naprawdę mówię Wam szczerze nie zabiło mi serducho, jest on mi obojętny, żeby nawet nie powiedzieć darzę go nienawiścią, bo gdyby się nie pojawił, a ja bym nieuległa (oczywiście) to byłaby nadal piękna miłość moja i męża"
Zwalanie własnych win na kochanka. No jasne. Typowe. Wszyscy inni winni tylko nie ja.
Poza tym, oznacza to tylko że tego znienawidzonego, okropnego kochanka, który tak ją skrzywdził i wszystkich dokoła i z którym ona nie chce mieć już do czynienia, ona NADAL MA GO W KONTAKTACH. Żałosne.
Żeby ktoś do nas zadzwonił, to nie musimy go mieć w kontaktach.
Na początku chciałem numer do gościa (sam nie wiem po co) ale żona nie miała go w tel. (mówiła że skasowała po rozstaniu) więc poprosiłem żeby zdobyła od ich wspólnej koleżanki no i koleżanka jej przesłała więc teraz faktycznie ma go w kontaktach. Tylko co to zmienia? Nie mam zamiaru teraz pilnować żony, wręcz przeciwnie chętnie wystawię ją na pokuszenie.

Cytat

niezapominajka napisała:
Niedoskonała, Niedoskonały - powodzenia Uśmiech
Dziękuję. Uśmiech

Cytat

kamill napisał:
Facet nie masz pojęcia o czym piszesz.....co potwierdza, że ta cała historia to na 99% fikcja.
Ale gdyby się okazało jednak, że to prawda (daje 1% prawdopodobieństwa) to skoro Twoja żona tak cierpi to musi poszukać portal dla zdradzających i tam szukać pomocy, bo z tego wynika, że Ty jej nie potrzebujesz więc się zastanawiam co tu oboje robicie.
Nie jesteśmy w stanie udowodnić prawdziwości naszej historii.
Szukaliśmy tu pomocy jak poskładać związek po zdradzie, może jakieś wskazówki od ludzi którym to się udało. Na pewno nie szukałem tutaj obelg pod moim adresem czy rad typu strzelić żonę w pysk, wywalić na zbity pysk, czy że mam się z nią rozwieść. Ale widzę, że tutaj raczej nie uzyskamy pomocy.
3739
<
#79 | Deleted_User dnia 21.05.2015 16:32
Niedoskonaly, jak ja kogoś nie chcę mieć w kontaktach to jego numer blokuję i ta osoba się już do mnie nie dodzwoni. I nie przytaczaj mi teraz argumentów że przecież mógł zmienić numer, komórkę, pożyczyć telefon blablabla... Biedny zdesperowany kochanek, który uczyni wszystko żeby do niego wróciła. Akurat.
Szukasz pomocy jak poskładać związek? Jakbyś dokładnie poczytał historie na tym portalu to byś wiedział że po zdradzie poskładać się związku nie da. To jest jak potłuczony wazon, który posklejany będzie się trzymał jakoś aż lekkie puknięcie rozwali go w drobny pył. Chcesz tego?
Owszem, są osoby którym się udało. Już wcześniej padały ich nicki, Yorik, betrayed, JakichWiele i inni. Nikt jednak nie powie że jest tak jak było kiedyś bo nie jest i nigdy nie będzie. Nie ma składania czegoś do kupy, trzeba wszystko zupełnie rozwalić i budować od nowa, na nowych fundamentach. Udaje się rzadko, lepiej mają faceci zdradzacze bo ich żony szybciej przyjmą z powrotem, bo rodzina, dzieci i tak dalej. Kobiety czują się zależne od mężów. Zdrady nigdy nie wybaczy się tak naprawdę, do końca. To jest jak życie z nieuleczalną chorobą, trzeba nauczyć się z nią żyć ale nigdy nie będzie się już w pełni zdrowym. A czy jest sens udawać że wszystko jest w porządku jak codzienność jednak boli?
6755
<
#80 | Yorik dnia 21.05.2015 16:36
Szanowna Pani Niezapominajko, Panie Andy74,
-niezła z Was parka Szeroki uśmiech

Litości. Mnie irytujecie oboje, podejrzewam, że tym samym, co Was irytuje, więc mam jeszcze gorzej.
Wytrzymuję, bo cenne są oba punkty widzenia, choć emocje mogły by być mniejsze;
Stanowisko z którym się ktoś nie zgadza, jest na wagę złota, bo uaktywnia samodzielne myślenie Uśmiech
10207
<
#81 | Crowley dnia 21.05.2015 16:42

Cytat

Wywoływać do tablicy to możesz swoją żonę, a nie mnie. Nie odpisuje takim żałosnym ludziom jak Ty, bo nie jesteś mi w stanie pomóc i to obojętnie czy zostanę z żoną czy też ułożę sobie życie z inną kobietą. Ja nigdy bym nie chciał stać się kimś takim jak Ty, andy74, Crowley czy inni zgorzkniali zdradzeni, którzy zamiast stworzyć nowy związek siedzą na stronie dla zdradzonych i plują jadem.


Zostałem wyzwany do tablicy po raz drugi w tym wątku, więc tym razem się odniosę. Wiedziałem, że zirytuję autorkę swoim wpisem i rzeczywiście uderzyłem w stół i bladź się odezwała. Mniejsza o to. Nikt jej podobnej proweniencji nie jest w stanie mnie obrazić.

A teraz do ciebie niedoskonały. Twój wpis potwierdza jedynie moją teoryjkę o deficycie męskości na tym świecie. Męskości rozumianej pozytywnie, jako zbioru pewnych zasad i cech charakteru, które stanowią mężczyznę. Nie będę ich tu teraz wyliczał, to zagadnienie na inną pogadankę. Twierdzisz, że siedzę i pluję jadem zamiast stworzyć nowy związek. Hmm a skąd wniosek, że nie jestem w związku z piękną i mądrą kobietą, matką moich dwóch cudownych córek, kobietą, która w przeciwieństwie do twojego...czegoś, nie daje **** przez prawie ROK obcemu facetowi. Zaraz powiesz" "Skąd wiesz, że jest Ci wierna?" Ano wiem, ponieważ się szanujemy, kochamy i wspieramy. Spędzamy ze sobą 95% wolnego czasu a pozostałe 5% zwyczajnie nie mielibyśmy sił na s****syń.skie zachowania. Poza tym oboje mamy wspaniałe wzorce związków. Wiem więcej o tobie (sam przecież uzewnętrzniasz się na forum, być może razem ze zdradziecką żoną, pewnie to jakaś gra i manipulacja, jak wielu tu sugeruje) Ty znałeś do dzisiaj jedynie mój nick i tak kategorycznie stwierdziłeś, że nie jestem w stanie zbudować szczęśliwego związku. Nieładnie tak i mało dojrzale nie uważasz?

Nie będę nikogo zbawiał na siłę. Moje posty to w większości prowokacje, które mają zmusić ludzi do myślenia. Ludzi, którzy zostali zdradzeni, a którzy potrzebują zwyczajowy cios w pysk, by otrzeźwieli. Chcesz się babrać w gównie, a moim zdaniem tym są związki po zdradzie jednej ze stron - gównem, to proszę bardzo. Twój cyrk, twoje małpy. Jeśli czujesz, że możesz w ten sposób odzyskać szczęście i spokój, to twoja wola. Nie rozumiem, ale jestem w stanie uszanować wybór. Nie zmusisz mnie jednak do tego, bym próbował szanować zdradzających. Jeśli to ci się nie podoba, to masz problem i możesz mnie pozwać.

Mimo wszystko szczęścia życzę.
5448
<
#82 | Andzia76 dnia 21.05.2015 16:51
Ludzie !!!!!! przystopujcie trochę
andy74 dnia maj 21 2015 14:17:08
Niezapominajka zaczynasz mnie irytować!!
Władze forum proszę o interwencję. Chyba że, to ja mam napisać tej pani co myślę o jej komentarzach wobec mnie i innych.

Skoro lubisz czytać wpisy czytać teksty "mono", "Yorik" "zatracony" i innych. może Niezapominajka za delikatnie napisała :niemoc może powinna napisać - Ludzie do qrwy nędzy, ogarnijcie się, skoro chcą próbować, czemu się wpieprzacie od razu skazując ten związek na niepowodzenie??????
Uważam, że niezapominajka ma rację, nie jesteśmy tu po by gnoić. Napisała osoba, która zdradziła, a którą byście z przyjemnością spalili. Uważacie się za takich prawych i nieomylnych??? Tylko szukacie i czekacie, aż Niedoskonała napisze coś, co się nie zgadza i drążycie. Jak macie w ten sposób pomagać, lepiej byście wcale nie pisali.

dipsi dnia maj 21 2015 15:32:38
Niedoskonaly, jak ja kogoś nie chcę mieć w kontaktach to jego numer blokuję i ta osoba się już do mnie nie dodzwoni. I nie przytaczaj mi teraz argumentów że przecież mógł zmienić numer, komórkę, pożyczyć telefon blablabla... Biedny zdesperowany kochanek, który uczyni wszystko żeby do niego wróciła. Akurat.
Szukasz pomocy jak poskładać związek? Jakbyś dokładnie poczytał historie na tym portalu to byś wiedział że po zdradzie poskładać się związku nie da. To jest jak potłuczony wazon, który posklejany będzie się trzymał jakoś aż lekkie puknięcie rozwali go w drobny pył. Chcesz tego?
Owszem, są osoby którym się udało. Już wcześniej padały ich nicki, Yorik, betrayed, JakichWiele i inni. Nikt jednak nie powie że jest tak jak było kiedyś bo nie jest i nigdy nie będzie.

I napisała nam wyrocznia :cacy :cacy :cacy fascynujące
Niedoskonali- są tu na tym portalu osoby, którym udało niemożliwe :szoook niezapominajka jest z mężem, ja również jestem ze swoim niewiernym, minęło już wiele lat od punktu zero i do tej pory nie żałuję, że dałam nam szansę na dalsze, wspólne życie.
dipsi piszesz Nikt jednak nie powie że jest tak jak było kiedyś bo nie jest i nigdy nie będzie. to i ja Ci coś napiszę - oczywiście, że nie jest jak kiedyś było. W tej chwili jest o niebo lepiej Szeroki uśmiech aż chciałoby się rzec - skoro teraźniejszość jest tak ****ista, nie żałuję przeszłości Z przymrużeniem oka
3739
<
#83 | Deleted_User dnia 21.05.2015 17:08
Andzia, a gdzie jest napisane że ma być gorzej? To wspaniale że dałaś szansę, teraz musisz zrobić wszystko żeby sobie udowodnić ze warto było. No to się starasz a facetowi tylko o to chodzi, czyż nie? Dlaczego nie podałaś całego cytatu? Szczególnie zdania: "Udaje się rzadko, lepiej mają faceci zdradzacze bo ich żony szybciej przyjmą z powrotem, bo rodzina, dzieci i tak dalej". I oczywiście będziesz tu wszystkim wpierać że odzyskałaś pełne zaufanie do męża i on na pewno Cię już nie zdradzi, bo przecież tak żałuje, że ślepo mu wierzysz. Czy może nadal przeglądasz po kryjomu jego telefon i korespondencję? Ale oczywiście nikomu się do tego nie przyznasz, nawet samej sobie...
5448
<
#84 | Andzia76 dnia 21.05.2015 17:25
dipsi słońce Ty nasze, ja nic nikomu nie muszę udowadniać, ani Wam tu na portalu ani sobie, i nic Wam nie będę wpierać. Rozśmieszyłaś mnie swoim wpisem, choć śmieszne to nie jest, bo zakładasz z góry, że Ci co dali szansę są ślepi, głusi i nadal żyją zdradą. Napiszę za siebie, choć wiem, że niektórzy stąd również są na moim etapie czyli zostawili zdradę daleko za sobą - na obecną chwilę żyję normalnie, nie mam dołów, nie przeglądam telefonu, bo nie czuję takiej potrzeby.
Przerobiliśmy zdradę męża wzdłuż i wszerz, do momentu, kiedy to ja już miałam jej dosyć, kiedy ja potrafiłam oddzielić grubą krechą i zacząć od nowa.
Czy martwię się że zdradzi?? Nie, nie martwię się, nie myślę o tym, życie pokaże.
i na koniec Twoja wisienka - Ale oczywiście nikomu się do tego nie przyznasz, nawet samej sobie...
koło **** mam co sobie myślisz :tak_trzymaj i co wiesz lepiej
3739
<
#85 | Deleted_User dnia 21.05.2015 17:30

Cytat

Byliśmy bardzo blisko ze sobą, bardzo zżyci. Byłem bardzo szczęśliwy i zakochany, co do żony to wyglądała też na szczęśliwą i zapewniała o miłości.
Nie znałem pary, która lepiej dogadywałaby się niż my. Niektórzy znajomi wręcz wzorowali się na naszym związku chcąc stworzyć coś podobnego.


Zastanawiałeś się, Niedoskonaly, dlaczego żona dopuściła do siebie kochanka, skoro między Wami układało się wzorowo? Widzisz, kiedy w związku coś nie gra, romans jest świadomym (lub nie Z przymrużeniem oka ) ryzykiem i to zrozumiałe. Po zdradzie, należy to, co wyżej nie grało, naprawić/udoskowalić/wyeliminować i ryzyko spada. Skoro jednak nie wiesz, co nie grało, jak zamierzasz spać spokojnie?
To nie był jednorazowy wyskok po %. To było 11 miesięcy podwójnego życia, które Ty ze swojej strony odbierałeś jako idyllę. Twojej żonie, z tego, co mówisz, nie seks był najbardziej potrzebny, więc upojne chwile nie dają gwarancji, że historia się nie powtórzy. Ona w romansie szukała nie seksu. Czego w takim razie? Co więc było tym brakiem, o którym pisałam wcześniej? Nie wiesz, prawda? Czy dziś ten brak zaspokoiła? Nie możesz wiedzieć, bo nie wiesz, czym on był. A ona wie? Pytałam, nie odpowiedziała. Czyżby obawiała się odpowiedzi, wiedząc, że to przeczytasz? A może dalej nie zaspokoiła?
Nie obraź się, ale Ty nie masz pojęcia, co między Wami jest/było nie tak, a stąd bardzo prosta droga do powtórki z rozrywki, skoro żona nie dostała żadnej nauczki prócz swoich wątpliwych (lub nie) wyrzutów sumienia.
Nie jestem zwolennikiem "zostaw, pieprznij, odejdź", ale daleko mi do zupełnie bezwarunkowego "daję szansę", a jeszcze dalej do zamykania oczu na przyczyny. Uprawiasz samooszukiwanie i wyręczasz żonę, dając sobą (wybacz) manipulować i nabierać się na rzewną skruchę. Ktoś wcześniej napisał, że Twoja żona z kata robi z siebie ofiarę. Nie tylko ona. Ty też to robisz. Po co? Wikłając się w romans, powinna ponieść jego wszelkie konsekwencje. Inaczej nigdy nie nauczy się, że gorące parzy i zostawia bliznę.
Oszukujesz siebie. Ona oszukuje siebie (?) i Ciebie, nawet jeśli nie do końca świadomie, choć myślę, że wiele z jej ruchów nie jest przypadkiem Z przymrużeniem oka
W dalszym ciągu życzę, żeby Wam się udało. Nie popieram tylko sposobu, w jaki zamierzasz dążyć do celu.

Cytat

Owszem, są osoby którym się udało. Już wcześniej padały ich nicki, Yorik, betrayed, JakichWiele i inni. Nikt jednak nie powie że jest tak jak było kiedyś bo nie jest i nigdy nie będzie. Nie ma składania czegoś do kupy, trzeba wszystko zupełnie rozwalić i budować od nowa, na nowych fundamentach. Udaje się rzadko, lepiej mają faceci zdradzacze bo ich żony szybciej przyjmą z powrotem, bo rodzina, dzieci i tak dalej. Kobiety czują się zależne od mężów. Zdrady nigdy nie wybaczy się tak naprawdę, do końca.


Odpowiem za siebie, bo nie wiem, co tam w duszy gra b40 i Yorikowi Z przymrużeniem oka
Nic bardziej mylnego, dipsi, przynajmniej w części. Zgadzam się, że nigdy nie będzie, jak przed zdradą. I całe czasem szczęście Uśmiech Z wielu powodów i nie do końca związanych z nią (zdradą) samą. Jeśli dwoje ludzi dobrze odrobiło lekcję (czytaj: zrozumiało, co do niej doprowadziło, jak również, konsekwencje w przypadku ewentualnej przyszłej powtórki z rozrywki), może być lepiej. W moim przypadku nigdy nie było tak dobrze, jak jest teraz. btw, chyba właśnie minęło 8 lat.
A propos wspomnianej zależności...Są kobiety, które bardzo dobrze radzą sobie same i o niebo lepiej od ich partnerów, więc jeśli o mnie chodzi, zależność nietrafiona.


Cytat

To jest jak życie z nieuleczalną chorobą, trzeba nauczyć się z nią żyć ale nigdy nie będzie się już w pełni zdrowym. A czy jest sens udawać że wszystko jest w porządku jak codzienność jednak boli?


Zdrada, co prawda, skutkowała dosyć długo niestrawnością, ale dziś jestem w pełni zdrowa i nie ma mowy o udawaniu, czego życzę tym wszystkim, którzy zdecydowali się na pozostanie w związkach i danie szansy, w tym państwu Niedoskonalym Uśmiech Tylko błagam, otwórzcie obydwoje oczy na to, co jest, nawet wtedy, gdy prawda jest przykra i niekoniecznie wina powinna być rozpatrywana zero-jedynkowo...


btw, forum ma służyć pomocą. Pomocą, IMO, nie w charakterze poklepania po plecach, ale również otworzenia oczu. Stąd za jak najbardziej słuszne uznaję, gdy wypowiadają się różne osoby, z różnymi doświadczeniami. I ci, co szansy nie dali, i ci, co dali. Dobrze byłoby wiedzieć, dlaczego i jedni, i drudzy doradzają w ten, a nie inny sposób. Do tego trzeba byłoby poznać ich historie. Niektóre są pod konkretnymi nickami i myślę, że warto je poczytać. Szczególnie wtedy, gdy skłaniamy się do którejś z opcji i szukamy potwierdzenia czy robimy właściwie. A potem...potem trzeba umieć wybrać dla siebie to, co wydaje nam się dla nas i naszej sytuacji właściwe, bo tylko my mamy wiedzę o całości. Tak czy inaczej zalecam umiar w komentowaniu. To samo można powiedzieć na wiele sposobów, niekoniecznie przy okazji obrażając co drugą osobę, będącą innego zdania Z przymrużeniem oka
9767
<
#86 | milord dnia 21.05.2015 17:36
Przeczytałem co napisaliście niedosokała z niedoskonałym i jednak pewne cele osiągnąłemZ przymrużeniem oka Jesteście tu oboje i nareszcie można przejść do jakichś konkretówSzeroki uśmiech Ale jedno pytanie. No więc tak.... Ona broni ciebie a ty bronisz jej. Kochacie się i jesteście w stanie pokonać wszystkie przeszkody. (Tak przynajmniej wynika z waszych wpisów). To po jaką cholerę zawracacie nam głowę?Z przymrużeniem oka Przecież wszystko już sobie ustaliliście, wyjaśniliście i zaplanowaliścieZ przymrużeniem oka No chyba, ze o to wynagradzanie.... Też fajnie by było być w takie nocki powynagradzanym. Nawet nie miałbym nic przeciwkoSzeroki uśmiech Póki by mnie nie zaczęło mdlić od tego lukru i chcieć znów zacząć żyć w miarę normalnie. Tylko coś jednak kurna nie pozwala, nie? Napiszcie wreszcie konkretnie o co wam chodzi i zamykamy temat bo takie bezustanne kręcenie się wokół sedna sprawy wywołuje u mnie zeza.
3739
<
#87 | Deleted_User dnia 21.05.2015 17:46
Ja już ostatni raz. Do Andzi.
Andzia, dziecko drogie, a gdzie napisane jest że ja jestem kobietą? A po drugie jak nie masz nic do powiedzenia to się nie udzielaj, bo jak na razie z Twoich obszernych wpisów na tym portalu wynika tylko że potrafisz polemizować z innymi użytkownikami, ewentualnie ich obrażać, może nie jawnie ale przecież jesteś kobietą, prawda? Co oczywiście nie oznacza że wszystkie kobiety wrzucam do jedneg wora ;-)

JakichWiele, bardzo mądry wpis.
5448
<
#88 | Andzia76 dnia 21.05.2015 18:04
mea culpa dipsi
przepraszam, że nick "dipsi" jest dla mnie niemęski, ale jak słusznie zauważyłeś kobietą jestem.
Czemuż to uważasz, że nie mam nic do powiedzenia? A czytasz ze zrozumieniem? Może tu tkwi przyczyna Twoich nietrafionych spostrzeżeń. Z moich skromnych, nie obszernych wpisów wynika, że dałam mężowi szansę po zdradzie.
potrafisz polemizować z innymi użytkownikami, ewentualnie ich obrażać, może nie jawnie ale przecież jesteś kobietą, prawda? tu się zgadzam z Tobą - potrafię polemizować i potrafię obrażać, nie jestem ciepłą kluchą, której możesz zrobić kupę na czubku.

jeszcze raz przepraszam za zmianę płci
6959
<
#89 | zgryzolowaty dnia 21.05.2015 22:19
hmmmm...stawiam dolary przeciw orzechom, ze to jest ściema...
tak wszystko ładnie, cudnie, zdrada 11 miechów a pan mąż w niczym sie nie zorientował... ;-) mało tego ona miała czas dla niego i ich wspólne wieczory a potem co ? a trening i znowu upojny wieczór we dwoje... :-) no chyba, ze jakis grafik czy cóś w tym sensie...
no zasadnicze pytanie...gdzie w tym wszystkim dzieci ? co z nimi ?
dla mnie szkoda czasu
10394
<
#90 | andy74 dnia 22.05.2015 10:46
Wy "Andzia76" i "Niezpominajka" zacznijcie skupiać się na komentowaniu historii, a nie ciągle wam coś w nas przeszkadza. Ciągle wyjeżdżacie z jakimś "jadem", z tekstami pt. "Na tym portalu cię zgnoją" itp.
Dipsi masz w 100% rację i popieram Twoje wypowiedzi.
Jeśli ta historia jest prawdą, to podpisuję się całym sobą pod ostatnim tekstem, wpisem "JakichWiekle" Teraz do autorów historii, jak nadal nie kumacie to przeczytajcie 10-100 razy co napisała "JakichWiele"
Natomiast jeżeli jest to "kit" to "zgryzowaty" i "milord" napisali fajne komentarze.
Teraz od mnie.
Wiem że nie jestem pisarzem. Moje teksty nie sięgają do pięt "baterfly", JakichWiele" "Yorik" i wielu innych.
Ale oświadczam, że pisząc tutaj, uważam to za pomoc autorom historii. Piszę jak umiem, całym swoim sercem. Staram się jak potrafię.
Uważam też że wszyscy powinni się skupić na komentowaniu historii, a nie komentowaniu i przytaczaniu wypowiedzi użytkowników. To zostawcie autorom historii.
Jak już pisałem, super że jest kontrast w wypowiedziach bo forum żyje.
Ja akceptuję wszelkie wypowiedzi, poza komentarzami które tyczą się bezpośrednio do osób piszących, pomagających i poświęcających swój czas.
Chcesz jeden z drugim/drugą mi dopiec i udowodnić że źle kierowałem swoim życiem a ty masz patent jak podejmuje się decyzje. To proszę bardzo. Piszcie na PW podam mój numer telefonu i porozmawiamy parę godzin o naszych życiach. Zobaczymy wtedy kto w jakim punkcie w życiu jest.
10516
<
#91 | LetniWiatr dnia 22.05.2015 12:31
Niedoskonała / Niedoskonały - czytając Wasze opisy odnoszę wrażenie , że brak w nich jednej rzeczy - SZCZEROŚCI . Ani Ty Niedoskonała nie opisałaś prawdziwej strony swojej zdrady - wybacz ale jeżeli mimo bycia szczęśliwą , spełnioną kobietą pod każdym względem rzucasz się w ramiona innego faceta to gdzieś jednak zapodziało sie przynajmniej jedno ogniwo , które łączyło Ciebie i męża . Czemu mimo , że jak sama napisałaś spędzaliście z mężem praktycznie każdą wolną chwilę ( wnioskuję , że było ich sporo ) nie podjęłaś rozmowy o tym , że czegoś Tobie jednak brak , że dusisz się w związku ? Moje zdanie jest takie - prędzej czy później , z tym czy z innym mężczyzną poznanym w siłowni czy może przy kasie w markecie zdradziłabyś swojego męża . Ciebie mdliło to niby idealne życie , brakowało w nim tak potrzebnej Tobie adrenaliny . To nie było jednorazowe bzykanko typu - miło było , pa . Tam w grę weszły uczucia .
Pytanie - czemu dopiero po tak długim czasie powiedziałaś mężowi ? Chyba raczej to nie była Twoja decyzja . Ten romans raczej jeszcze trwał i mąż dowiedział się ,, całkiem przypadkiem " .
Niedoskonały - nie jesteś tym za kogo się podajesz . Zmieniłeś tylko jedną literkę w nicku aby napisać słowa rozgrzeszenia dla swojej Niedoskonałej żony . To zwykła żenada upadającej Niedoskonałej gwiazdy , której skończył się pięciominutowy spektakl .
Posypie się zaraz ogrom krytyki ale uważam , że tej rodziny ( jeśli w ogóle istniała ) już nie będzie . Ich historie to tylko odpowiednio dobrane słowa , które tak naprawdę nie maja nic wspólnego z prawdziwymi wydarzeniami i uczuciami , które ich dotyczą . Sama ich obecność tutaj świadczy o tym , że nie potrafią poradzić sobie z codziennością po zdradzie . W innym przypadku Pan Niedoskonały powinien przybrać nick Doskonały - takiego faceta ze świecą szukać . Od tak wybaczył zdradę , długotrwały romans i żyje teraz szczęśliwie sobie z Niedoskonałą żonką .
Dawno , dawno temu żyła sobie Niedoskonała i jej Doskonały mąż .... Po kilku latach Niedoskonała dokonała skoku w bok ale jej mąż miał wielkie serce i kochał ją ponad życie więc mimo , że na głowie wyrosły mu rogi wybaczył Niedoskonałej ...
Jaki morał z tego ?
A taki , że teraz jak sie kochają to Niedoskonała trzyma Doskonałego za rogi .... Tylko tyle .
Nie będzie z tej mąki chleba a tym bardziej rodziny .
12273
<
#92 | Niedoskonaly dnia 22.05.2015 14:02

Cytat

JakichWiele napisała:
Zastanawiałeś się, Niedoskonaly, dlaczego żona dopuściła do siebie kochanka, skoro między Wami układało się wzorowo? Widzisz, kiedy w związku coś nie gra, romans jest świadomym (lub nie Z przymrużeniem oka ) ryzykiem i to zrozumiałe. Po zdradzie, należy to, co wyżej nie grało, naprawić/udoskowalić/wyeliminować i ryzyko spada. Skoro jednak nie wiesz, co nie grało, jak zamierzasz spać spokojnie?
To nie był jednorazowy wyskok po %. To było 11 miesięcy podwójnego życia, które Ty ze swojej strony odbierałeś jako idyllę. Twojej żonie, z tego, co mówisz, nie seks był najbardziej potrzebny, więc upojne chwile nie dają gwarancji, że historia się nie powtórzy. Ona w romansie szukała nie seksu. Czego w takim razie? Co więc było tym brakiem, o którym pisałam wcześniej? Nie wiesz, prawda? Czy dziś ten brak zaspokoiła? Nie możesz wiedzieć, bo nie wiesz, czym on był. A ona wie? Pytałam, nie odpowiedziała. Czyżby obawiała się odpowiedzi, wiedząc, że to przeczytasz? A może dalej nie zaspokoiła?
To że między nami układało się wzorowo to była jak się okazało tylko moja opinia. Żona w tym okresie nie była z naszego związku zadowolona. Powoli dochodzimy do tego, jakie były przyczyny zdrady, ale mam wrażenie że nie wszystko zostało jeszcze rozpoznane. Smutek Przed nami jeszcze długa droga...

Cytat

LetniWiatr napisał/a:
Ich historie to tylko odpowiednio dobrane słowa , które tak naprawdę nie maja nic wspólnego z prawdziwymi wydarzeniami i uczuciami , które ich dotyczą . Sama ich obecność tutaj świadczy o tym , że nie potrafią poradzić sobie z codziennością po zdradzie . W innym przypadku Pan Niedoskonały powinien przybrać nick Doskonały - takiego faceta ze świecą szukać . Od tak wybaczył zdradę , długotrwały romans i żyje teraz szczęśliwie sobie z Niedoskonałą żonką .
Oczywiście, że ciężko mi idzie radzenie sobie z tym wszystkim. Generalnie to mój stan psychiczny nie jest za dobry, choć ostatnio jest poprawa, ale i tak mam straszne wahania nastroju od mega optymizmu (jak wtedy gdy pisałem poprzednie wiadomości) po mega zdołowanie, bezradność i brak perspektyw na przyszłość jak teraz...
12263
<
#93 | Niedoskonala dnia 22.05.2015 14:15
Zakończmy już ten wątek, ok?
Dodam tylko jedno i ostatnie zdanie:

Cytat

Od tak wybaczył zdradę , długotrwały romans i żyje teraz szczęśliwie sobie z Niedoskonałą żonką
Póki co zdrada nawet w najmniejszym jej kawałku nie została wybaczona, i nie żyjemy teraz szczęśliwie. Tak na prawdę najcenniejsze słowa są od JakichWiele oraz na prywatnych wiadomościach. Przed nami na prawdę długa droga, zmieniamy po malutku już to co było nie tak, ale jeszcze nie możemy nawet mówić o budowaniu nowego związku. Na ten moment po prostu się nie rozstaliśmy. Co będzie dalej... dowiecie się soon! PS. I małymi kroczkami odkrywamy dlaczego to się stałor30; dużo rozmawiamy. Po prostu trzymajcie kciuki!
6755
<
#94 | Yorik dnia 22.05.2015 14:16
LetniWiatr,

Cytat

To nie było jednorazowe bzykanko typu - miło było, pa . Tam w grę weszły uczucia .

A to źle czy dobrze?
Tzn., kto gorzej w ocenie wypada ten, kto się bzykał pod wpływem popędu czy uczuć?

To chyba dobrze, że takie rzeczy robi się pod wpływem uczuć a nie tylko zwierzęcego popędu, czy nie?;

To chyba dobrze, że to tylko popęd, rozładownie napięcia, dla chwili przyjemności, która nie ma większego znaczenia, a nie zaangażowanie się, ofiarowanie sie w całości, czy nie?
2862
<
#95 | niezapominajka dnia 22.05.2015 14:37
andy74,

Cytat

Niezapominajka zaczynasz mnie irytować!!
Władze forum proszę o interwencję. Chyba że, to ja mam napisać tej pani co myślę o jej komentarzach wobec mnie i innych.(...)


Yorik

Cytat

Szanowna Pani Niezapominajko, Panie Andy74,
-niezła z Was parka smiley

Litości. Mnie irytujecie oboje, podejrzewam, że tym samym, co Was irytuje, więc mam jeszcze gorzej.
Wytrzymuję, bo cenne są oba punkty widzenia, choć emocje mogły by być mniejsze;
Stanowisko z którym się ktoś nie zgadza, jest na wagę złota, bo uaktywnia samodzielne myślenie


andy74
Poczułam się jak w przedszkolu "Proszę Pani, bo ta niezapominajka mi dokucza" Szeroki uśmiech
Z miłą chęcią przeczytam, co o chciałeś na mój temat napisać. Tylko zaznaczę od razu, że jednym uchem to wpuszczę drugim wypuszczę, bo obchodzi mnie to jak zeszłoroczny śnieg Szeroki uśmiech. Więc Twój wybór, czy chce Ci się to pisać.

Yorik
To, że Ty się irytujesz, nie znaczy, że ktoś się irytuje.

O jakie emocje chodzi? Twoje? Bo jeżeli masz na myśli mnie, to po raz kolejny wykazałeś się tym, że piszesz to co chciałbyś by było.

Komu emocje buzują - to widać wyżej Szeroki uśmiech

andy74,

Cytat

Wy "Andzia76" i "Niezpominajka" zacznijcie skupiać się na komentowaniu historii, a nie ciągle wam coś w nas przeszkadza. Ciągle wyjeżdżacie z jakimś "jadem", z tekstami pt. "Na tym portalu cię zgnoją" itp (...)


Nie pisz mi co powinnam. Będę robiła to co uważam za słuszne.

Komentarz doklejony:
Ps. Proszę o poprawkę cytowanych słów - zapomniałam przy nicku stawić "..". Dziękuje.
6755
<
#96 | Yorik dnia 22.05.2015 14:44
Niedoskonała,

Cytat

Przed nami na prawdę długa droga, zmieniamy po malutku już to co było nie tak, ale jeszcze nie możemy nawet mówić o budowaniu nowego związku. Na ten moment po prostu się nie rozstaliśmy.

Spróbujcie teraz sami się trochę ogarnąć, nic na siłę. Jak ochłoniecie, znajdżcie dobrego psychologa, pomoże wam zobaczyć rzeczy, błędy, których sami nie widzicie i nie zdajecie sobie z nich sprawy, bo idealizujecie świat lub widzicie coś błędnie tylko ze swoich punktów widzenia nie uwzględniając odmienności lub ukrytych pragnień, deficytów drugiej strony;
Bywają przypadki, że ktoś męczy się z partnerem, wierząc że jest wszystko OK, a tu raptem okazuje się, że nie rozumie swojej kobiecości czy męskości lub od dawna jest np. lesbijką Uśmiech

Komentarz doklejony:
Niezapominajka,

Cytat

To, że Ty się irytujesz, nie znaczy, że ktoś się irytuje.


Nie miałaś się czego przyczepić?
Skoro się nie zirytowałaś, to cóż takiego spowodowało, że jako ogólnie mało aktywna osoba zaczęłaś się udzielać, akurat w tym wątku? Napięcie przedmiesiączkowe ?

Ponieważ nie życzysz sobie, żeby Ci mówić czy sugerować, co powinnaś, proszę, abyś zaznajomiła się z pojęciem irytacja oraz przemyślała gruntownie motywy swojej aroganckiej postawy.

Cytat

O jakie emocje chodzi? Twoje? Bo jeżeli masz na myśli mnie, to po raz kolejny wykazałeś się tym, że piszesz to co chciałbyś by było.

Tak, o Twoje emocje mi chodziło. Nic mnie tak nie irytuje jak jawna hipokryzja. Widzisz u innych ale nie u siebie.

Cytat

andy74, Wy "Andzia76" i "Niezpominajka" zacznijcie skupiać się na komentowaniu historii, a nie ciągle wam coś w nas przeszkadza. Ciągle wyjeżdżacie z jakimś "jadem", z tekstami pt. "Na tym portalu cię zgnoją" itp (...)

Jeśli ktoś nie ma swoich przemyśleń i doświadczeń, nie potrafi się nimi podzielić lub jest leniwy, to jest najprostsze. Negować każdy potrafi, zwłaszcza bez argumentów, pokazać jakiś konkretny kierunek, znacznie ciężej. To już zbyt duży wysiłek.

Cytat

Nie pisz mi co powinnam. Będę robiła to co uważam za słuszne.

Klasyczny przykład aroganctwa, osób które nie mają argumentów lub nie wiedzą, co chcą powiedzieć, a chcą zaakcentować swoją autonomię lub wyższość.
Przyjmując dokładnie Twoją postawę:
Nie pisz mi co powinienem Ci pisać. Będę pisał, co uważam za słuszne. Chcieć to Ty możesz, i co z tego?

Niezapominajka, czy już wiesz, co to jest irytacja, czy jeszcze nie? Uśmiech
2862
<
#97 | niezapominajka dnia 22.05.2015 21:52
Yorik - tak masz rację napięcie przedmiesiączkowe. Jaki Ty jesteś domyślny :brawo

Nie muszę Ci się tłumaczyć dlaczego akurat tu się odezwałam.

Cytat

Tak, o Twoje emocje mi chodziło. Nic mnie tak nie irytuje jak jawna hipokryzja. Widzisz u innych ale nie u siebie.


Nie przypisuj czegoś komuś, co jest u Ciebie.

Cytat

Jeśli ktoś nie ma swoich przemyśleń i doświadczeń, nie potrafi się nimi podzielić lub jest leniwy, to jest najprostsze. Negować każdy potrafi, zwłaszcza bez argumentów, pokazać jakiś konkretny kierunek, znacznie ciężej. To już zbyt duży wysiłek.[/b]

Ja już swoje tu zrobiłam. Niemało.

[quote][Klasyczny przykład aroganctwa, osób które nie mają argumentów lub nie wiedzą, co chcą powiedzieć, a chcą zaakcentować swoją autonomię lub wyższość.
Przyjmując dokładnie Twoją postawę:
Nie pisz mi co powinienem Ci pisać. Będę pisał, co uważam za słuszne. Chcieć to Ty możesz, i co z tego?


Mnie to lotto co o mnie sądzisz Uśmiech
9767
<
#98 | milord dnia 22.05.2015 23:05
>>>>>>Zakończmy już ten wątek, ok? <<<<<<
Moment. My się dopiero rozjuszamy a wy chcecie już kończyć?Z przymrużeniem oka
To wasza wspólna decyzja, czy wyłącznie twoja? Cały pikuś polegał na tym, że musiałem mieć tutaj was oboje by w ogóle zacząć się odnosić do jakiegokolwiek ratowania czegokolwiek. Wy jeszcze tego nie rozumiecie, ale do tego kiedyś dojdziecie. Wasze małżeństwo jest zbudowane na terenach powodziowych i w dalszym ciągu zagrożonym zalaniem. Zalało was już dwa razy. By budowa związku na nowo miała sens > musicie od czegoś zacząć. Sądzę, że jakiś wielki wspólny projekt waszej przyszłości mógłby dać pewne sensowne rezultaty. Dochodzi do tego podejście. Żaden psycholog nie pomoże. Z jakiej przyczyny? Bo trzeba stanąć twarzą w twarz i mówić prawdę by to konkretnie miało sens. My tu jesteśmy jakąś grupą, trochę wyalienowaną > bo cenimy wartości, na które jest coraz mniejszy popyt. Zacznijcie od tego, że ustawicie sobie godzinę "zero". Jak się kogoś poznaje to nie ma zaczenia w ilu nieudanych związkach ten ktoś był. Ważni jesteśmy MY! Tu i TERAZ. Nieistotnym jest co było. Żadna powtórka z rozrywki nie powinna mieć mijsca. OD TERAZ. Ale by to osiągnąć trzeba o siebie wzajemnie dbać. Nie ulegle i poddańczo ale dbać. Nawet jak boli łeb, coś nas vqrvi lub mamy gorszy dzień. Zdrada nie jest żadnym rozwiązaniem. To jedna z większych durnot jakie można popełnić. Sztachnięcie się wywarem z motyli w brzuchu daje wyłącznie zapomnienie tego, że gdzieś tam źle się dzieje. Ale tylko to upojenie daje ulgę na jakiś czas. I ani grama więcejZ przymrużeniem oka
Jeśli to zrozumiecie > ...............

Komentarz doklejony:
Powino być/
Ale to upojenie daje ulgę tylko na jakiś czas.
6755
<
#99 | Yorik dnia 22.05.2015 23:58
Sorry Niezapominajka, ale miałem nadzieję, że to co napisałem, nawet Ty powinnaś zrozumieć Z przymrużeniem oka
Jak widać nie jestem nieomylny;

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?