Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Roszpunka1905:00:07
zona Potifara05:12:37
Crusoe05:36:33
Julianaempat...06:03:36
# poczciwy06:27:35

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NieSypiam
04.05.2024 20:06:38
NowySzustek pozdrawiam cie ziomeczku, dzięki za wszystko i oby ci się wiodło. Ja wyszedłem na prostą i wszystko u mnie dobrze (bez szona) Uśmiech Uśmiech Uśmiech

Matsmutny
03.05.2024 06:00:21
.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdradził z gosposią...Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam wszystkich chociaż nigdy nie pomyślałabym, że będę musiała szukać pomocy na takim portalu- coś takiego jak zdrada męża nigdy nie przyszło mi nawet do głowy... Sytuacja w zasadzie banalna i oklepana ale nie wpływa to na fakt, że mniej mnie to boli...Małżeństwem jesteśmy 9 lat, mamy 5 letnią córkę. Wiele razem przeszliśmy jako para, m.in poważną chorobę mojego męża ale miałam wrażenie jakby wszystkie problemy umacniały nasz związek i nie sądziłam, że taka bzdura może go zniszczyć...Jestem prawnikiem, dużo pracuje i ostatnio rzeczywiście mało czasu spędzałam w domu, praca do późna, dodatkowo szkolenia, wyjazdy...często nawet kiedy byłam w domu pracowałam. Mój mąż często miał do mnie o to pretensje ale taki mam charakter pracy, czy to coś złego że skoro poświęciłam wiele lat na ciężkie studia teraz chce się rozwijać zawodowo? Ostatnio uznałam, że rzeczywiście powinniśmy spędzić trochę czasu razem, wzięłam kilka dni urlopu, mieliśmy razem wyjechać. W przeddzień wyjazdu powiedział, że nie daje mu to spokokoju i musi mi wyznać że zdradził mnie z naszą gosposią...Myślałam że źle słyszę, że to jakiś koszmarny żart...Do tego jeszcze stwierdził, że wina leży też po mojej stronie bo nigdy mnie nie było w domu, liczą się dla mnie tylko pieniądze i kariera a przy niej poczuł ciepło ogniska domowego i dlatego jej uległ. To młoda, niebrzydka Ukrainka, zajmowała się domem i naszą córką kiedy mnie nie było, mąż ma taki charakter pracy, że w większości może pracować w domu i rzeczywiście mieliby wiele okazji, żeby do czegoś doszło ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy że mógłby mnie z nią zdradzić, po tym wszystkim co razem przeszliśmy i jeszcze zrzucić całą winę na mnie... On utrzymuje, że to był tylko raz ale nie wiem czy mogę mu wierzyć...Na zaplanowany urlop pojechałam tylko z córeczką a jego poprosiłam, żeby się wyprowadził do czasu aż wrócimy. Mała cały czas pyta się o tatę, czemu go z nami nie ma, że za nim tęskni, on też nie odpuszcza, wydzwania co chwilę, manipuluje mną psychicznie, przeprasza, mówi że nie mogę rozbić dziecku rodziny, prosi o drugą szansę... Nie mam pojęcia co robić, niedługo wracamy i będę się musiała z tym zmierzyć, jestem na niego wściekła i nie mam ochoty go oglądać a z drugiej strony nie chcę przekreślać tego wszystkiego co było między nami...Proszę o pomoc!
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 02.03.2014 21:33
Sama zauważyłaś, że zabrakło równowagi miedzy życiem prywatnym a pracą...Le_na, masz poczucie, że zaniedbywałaś rodzinę?
Nie musisz odpowiadać, zwyczajnie zastanów się...Może to najwyższa pora, żeby coś przemyśleć, zweryfikować, wybrać...
I żeby było jasne, cokolwiek z tych przemyśleń nie wyniknie, zdrada była wyborem Twojego męża i jakiekolwiek przerzucanie winy jest zwyczajnym krótkowidztwem z jego strony.
Co robić? Wrócić i usiąść do rozmowy po w/w przemyśleniach...
10640
<
#2 | mirtillo dnia 02.03.2014 21:42

Cytat

Mała cały czas pyta się o tatę, czemu go z nami nie ma, że za nim tęskni
a dziwisz jej się? Dziecko napewno ma lepszy kontakt z ojcem skoro mame widywał tylko od święta, bo zajęta była swoją karierą...teraz jej świat będzie wywrócony o 180 stopni bo pewnie znowu będzie się nia zajmować jakaś obca niania jak Ty bedziesz pracować i nawet taty nie będzie w domu...

Cytat

mąż ma taki charakter pracy, że w większości może pracować w domu i rzeczywiście mieliby wiele okazji, żeby do czegoś doszło ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy że mógłby mnie z nią zdradzić
Kobieto zastanów się nad tym co piszesz...Codziennie zostawiałaś męża sam na sam w domu z młodą dziewczyną i nie wpadłaś na to, że może do czegoś dojść? Musisz mieć chyba bardzo wysokie mniemanie o sobie i bardzo duże zaufanie do męża bo większość kobiet, mających nawet najwierniejszych mężów nie dopuściłoby do takiej sytuacji...Facet to jednak facet i zaufanie zawsze powinno być ograniczone, zwłaszcza jeśli codziennie po domu kręci się apetyczna Ukrainka.
To co zrobił oczywiście to świństwo ale trochę ma racji w tym, że sama jesteś sobie winna. Dopuściłaś do takiej sytuacji + nigdy nie było Cię w domu więc facet po prostu poszedł się pocieszyć i poszukać ciepła i miłości u innej...
10904
<
#3 | Le_na dnia 02.03.2014 21:51
JakichWiele zdaje sobie sprawę z tego, że rzeczywiście za mało czasu zostawało mi dla rodziny...Ale to w moich oczach jego nie usprawiedliwia bo mógł ze mną porozmawiać, zasugerować może jakieś rozwiązanie a nie zdradzać mnie z jakąś gosposią...Był problem ale to chyba nie jest sposób na rozwiązywanie go. Szczególnie, że dotychczas zawsze mógł na mnie liczyć, kiedy ciężko zachorował wzięłam urlop dziekański żeby wspierać go i być przy nim, a on tak po prostu mnie zdradził bo CZUŁ SIĘ SAMOTNY...to jest po prostu śmieszne, dojrzały człowiek w małżeństwie inaczej się zachowuje...
mirtillo z Twojego punktu widzenia, wygląda to tak jakbym sama wepchnęła go w ramiona tej kobiety ale dla mnie w związku najważniejsze jest zaufanie a według tego co mówisz powinnam go separować od każdej przedstawicielki płci przeciwnej...Myślałam że po tylu latach go znam i dochowanie wierności nie jest jakims wielkim wyrzeczeniem gdy się kogoś kocha. Ja też miałam mnóstwo pokus i okazji żeby znaleźć sobie kochanka ale nie zrobiłam tego bo uważam, że są pewne zasady w małżeństwie i przykro mi, że mój mąż się nimi nie potrafi kierować...
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 02.03.2014 22:24

Cytat

Ale to w moich oczach jego nie usprawiedliwia bo mógł ze mną porozmawiać, zasugerować może jakieś rozwiązanie


Robił to, spójrz:

Cytat

dużo pracuje i ostatnio rzeczywiście mało czasu spędzałam w domu, praca do późna, dodatkowo szkolenia, wyjazdy...często nawet kiedy byłam w domu pracowałam. Mój mąż często miał do mnie o to pretensje


Przeczytaj to, co napisałam w pierwszym swoim poście...Nie ma sensu wzajemnie się przekonywać, bo Ty doskonale wiesz, że mogłaś inaczej dzielić swój czas, co oczywiście (wiem, powtarzam się) nie oznacza, iż jest to jakiekolwiek usprawiedliwienie dla jego podłości.
Uważam, że jeśli chcesz ratować to małżeństwo (i on również) powinniście dokładnie zrozumieć popełnione błędy i zaniedbania, bez wzajemnych oskarżeń.

W jednym masz rację...Małżeństwo to nie kontrola i separowanie od płci przeciwnej, choć dziś wiem, że zasada ograniczonego zaufania jak najbardziej wskazana Z przymrużeniem oka
7236
<
#5 | Nick dnia 02.03.2014 22:26
nie jest jeszcze tak źle z Twoim mężem, skoro sam się przyznał, czuje wyrzuty sumienia.
To rzadkość.
Zazwyczaj albo taki "boczek" jest trzymany w ukryciu przez wiele lat, albo zawładnięty "nowa miłości zdradzacz odchodzi.
Twój postapił inaczej.
Zauważ to.
Zauważ siebie w zwiąku....
9864
<
#6 | kaz dnia 02.03.2014 23:53
Ciężkie studia ( coś o tym wiem), kariera ok. Ale pomimo tego wykazałaś się ewidentną głupotą życiową. Nie wiem w czym tkwi problem, może twoja mama nie przekazała ci elementarnej wiedzy na temat relacji w związku.Po za tym stwierdzenie, że zdradzał cię z jakąś tam gosposią jest poniżej wszelkiej krytyki.
10904
<
#7 | Le_na dnia 03.03.2014 00:20
[b]kaz[\b] czyli Twoim zdaniem to moja wina i braku mojej wiedzy na temat relacji w związku tak? Czyli on jest w porządku, że mnie upokorzył i zdradził ale ja nic nie wiem na temat relacji w związku...Rozumiem, że ta relacja ma się opierać na roli kury domowej dla żony, w przeciwnym razie zdrada jest jak najbardziej usprawiedliwiona? Ciekawa teoria, ale tak się składa że ja też chce coś w życiu osiągnąć a moim celem bynajmniej nie jest gotowanie obiadków. Widocznie jednak mnie matka lepiej wychowała skoro potrafie dochować złożonej przysięgi wierności...
9864
<
#8 | kaz dnia 03.03.2014 00:26
To nie tak, wykorzystaj swoją niewątpliwą inteligencję. Znasz takie stare powiedzenie: mężczyzna jest głową rodzinny a kobieta szyją która ją kręci. Gdy zmieniacie te relacje zaczynają się problemy.
7236
<
#9 | Nick dnia 03.03.2014 01:17
Le_na, nie usprawiedliwam zdrady.
Zawsze jest samodzielną decyzją zdradzacza, za którą tylko on jest winny.
W związku, powstają kryzysy, ale wtedy się je naprawia.
Mąż, zrobił sobie skok w bok.
Przyznał się, ma wyrzuty sumienia, chce budować od nowa.
Myślę, że byłaby szansa dla Was na zbudowanie nowego związku, lepszego od tego przed zdradą.
Tego poprzedniego związku już nie ma, zniknął wraz z jego zdradą.
Ty, jesteś swiadoma pewnych niedoskonałości Twojego zachowania, on jest świadom tego jak bardzo nawalił.
Jeżeli tak jest jak piszę, to wydaje mi się, że macie sznasę. O ile Tobie uda się uporać z emocjami, z myślami, odczuciami po zdradzie.
To bardzo delikatna sfera, na którą Twoj wpływ jest ograniczony.
Może warto by było skorzystać z pomocy terapeuty, dla Was, dla Ciebie.
Ambicja, honor itp. są ważne, ale najczęściej przeszkadzają w podjęciu właściwej decyzji, bo nie pozwalają na oddzielenie emocji od logiki.
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 03.03.2014 13:22
zgadzam się z Nick! mąż zrobił coś strasznego.....oczywiście okazał się egoistą! tego nie mogę zrozumieć- ty -jak był chory- wspierałaś go, nawet nie myślałaś o zdradzie i ''cieple rodzinnym'' a on w momencie kiedy ty miałaś nazwijmy to niedyspozycje poleciał w ramiona innej!to jest ohydne i pokazuje jakimi ludźmi są faceci- nie wszyscy oczywiście!a;e wydaje mi się zdobył się na odwagę i ci powiedział o tym nie kalkulując co może stracić/zyskać i to trzeba wziąść pod uwagę!nie kieruj się ambicjami....weź pod uwagę i dziecko, może warto spróbować wybaczyć i zbudować nowy-mocniejszy związek?!może daj sobie trochę czasu, jeśli nie dasz rady to wtedy się po prostu rozejdziecie! jestem kobietą zdradzaną ale wiem jedno jeśli człowiek decyduje się na rodzinę to musi patrzeć również i na tego drugiego partnera i dziecko- chodzi mi o ich potrzeby!nie możesz skupiać się tylko na swojej karierze bo widzisz że mimo jej rozwoju mam rozwalone życie prywatne! trzeba znaleźć czas również dla męża, dziecka!choć chwile, nie chodzi mi o gotowanie, sprzątanie ale o przytulanie, cmokanie, wspólne oglądanie filmów itp.! widzisz mąż miał pretensje o to że dużo pracowałaś ale ciekawa jestem w jaki sposób to mówił? bo podejrzewam, że gdyby jasno powiedział czego pragnie, że mu źle bez Ciebie, że tęskni z dzieckiem za tobą , że jest nieszczęśliwy i samotny to może klapka by ci się otworzyła! to co się stało to jest coś strasznego ale może warto choć spróbować, porozmawiać...może to głupie co napisze ale ja chciałabym żeby tak mój mąż walczył o rodzinę jak twój! przemyśl to, może warto dać sobie trochę czasu.......łatwo się pogubić....
9937
<
#11 | Ramirez dnia 03.03.2014 15:14
Nie wiem, jak sobie poradzisz z informacją, że ta ukraińska gosposia może mieć ukraiński doktorat? Czy to Ci pomoże? ;-)

Kiedyś do mnie pijany sąsiad zawitał, co to zawsze u niego były alkoholowe libacje, i prawi z płaczem: żona mnie zdradziła. Wysłała po wódkę, a jak wróciłem, to ona ze Zdzichem w łóżku i do mnie:" A gdzieś ty był, jak mi się zachciało?".

Moja była żona, w podobnym tonie kiedyś rzuciła: a gdzieś ty był, jak mi się auto popsuło? ;-) Ale to tak na marginesie...
W kwestii, jak zdradzacze szukają dla siebie usprawiedliwienia na siłę, bo coś trzeba mówić, a nie milczeć...

Musisz się zmierzyć z faktami. To, że mąż Ci powiedział - to świadczy też o tym, że jego słabość stała się i dla niego duszącą go zmorą - a to jest dla niego na plus. Inny - w życiu by się nie przyznał, tylko dalej korzystał, skoro fajne.

Jest stare powiedzenie: "wina przyznana na wpół wybaczana".

Teraz musisz się zmierzyć... ale sama z sobą. Masz o sobie wysokie mniemanie, masz wykształcenie, prawnik - ale... nie jesteś też żadnym aniołem, by wszystko od razu wybaczyć.

To, że to gosposia - a nie pani doktor habilitowany - jest tu zupełnie bez znaczenia - ja z taką profesor w życiu do łóżka bym nie poszedł tylko dlatego, że akurat jest panią profesor... bez uczucia nidyrydy... wykształcenie i klasa - powinno być bez znaczenia, czy gosposia, czy profesorka... do łóżka się idzie dla tej chemii "cycków" i tyle...

Mąż chce naprawy sytuacji - a Ty się zastanawiasz, jaki jest rachunek zysków i strat, i jak go za to ukarać.
Jesteś na niego wściekła. I bardzo dobrze - bo zawiódł pokładane zaufanie. Ale... kim Ty jesteś, by nie umieć wybaczyć błędu, do którego on się sam przyznał? I kim się staniesz dla dziecka, gdy się na nim zemścisz?!

Mąż owszem, skorzystał z personelu zastępczego, gdy pracowałaś. Gdyby do dentysty bez pozwolenia poszedł - też byłabyś wściekła?
Tak na prawdę - jesteś wściekła na samą siebie - bo przez pracę stało się to co się stało, a stać się nie powinno.

Teraz stoisz przed problemem, z którym musisz się zmierzyć.
1. Gosposie bywają ładne, i nie tytuł z wykształceniem decyduje, z kim się idzie do łóżka.
2. Musisz się zmierzyć z problemem, czy możesz ponownie zaufać mężowi, czy odbuduje swoją lojalność w związku. Widać, że on chce.
3. Musisz pokonać własną urażoną dumę, pokonać w sobie żal za to, co zrobił. Może warto będzie wybaczyć.
4. Pokonać w sobie problem dość istotny, bo biologiczny, faktu, że dotykał on inną kobietę. Z tym ma problem nasza psychika. Sugeruję terapię.

W Waszym życiu coś się zdarzyło, i jest to więcej jak stłuczenie talerza czy szklanki, czy rozbicie ukochanego auta. Wydarzyło się coś, co się w życiu zdarza - zdarzył się błąd.

Za błędy się płaci, za błędy się pokutuje, ale błędy też czasem się wybacza. Może jednak warto będzie spróbować wybaczyć?! I niech mąż naprawia to co zniszczył...
Rozwód tak, ale tylko za recydywę... a nie za popełniony życiowy błąd.
6959
<
#12 | zgryzolowaty dnia 03.03.2014 19:35
Przeczytałem, zacząłem się zastanawiać... to co przebija z tonu pani mecenas... to poczucie wyższości... poczucie wyższości było tak silne, że nie zauważyła pani tego, że w domu była kobieta i to całkiem ładna...zdaje się, że nawet nie widziała pani w niej człowieka... czas zejść na ziemię, która nie składa się tylko i wyłącznie z "przedmiotów i podmiotów stosunków prawnych|. Pytanie brzmi, czy widzi pani w nim przedmiot czy podmiot stosunku prawnego ? Czy widzi pani przedmiot czy podmiot w gosposi z Ukrainy (swoją droga ciekaw jestm czy zatrudnialiście ją legalnie czy na czarno , no i kto ja wybrał?) następne pytanie, brzmi, czy jest pani wściekła na męża bo zdradził panią z tym... hmmm przedmiotem czy dlatego, że zdradził jako mężczyzna kobietę...
Kto w pani cierpi ? kobieta ? czy urażony prawnik którego prawa zostały naruszone przez takie cóś jak gosposia... może czas zacząć dostrzegać ludzi w swoim otoczeniu...
7375
<
#13 | B40 dnia 03.03.2014 19:45
Ramirez bardzo mądre słowa. Jaki to ma znaczenie gosposia nie gosposi. Czy jeżeli gwiazda zdradzi z panem od listów będzie mniej bolało? Zdrada jest zdradą.
Co dobrze świadczy o mężu to że umiał się przyznać - znaczy chyba go bolało (lub Ukrainka mogła postawić jakieś warunki tego nie wiemy). Jeżeli to to pierwsze - na to stawiam cóż miał świadomość konsekwencji mówiąc Tobie o zdradzie a nie musiał. Ilu z nas dowiedziało się przypadkiem lub dużym śledztwem. Większość. Przyznanie wiarołomnego to jak "biały kruk" Szeroki uśmiech
Większość przyznaje się do tego czemu nie mogą zaprzeczyć.

Cytat

Za błędy się płaci, za błędy się pokutuje, ale błędy też czasem się wybacza. Może jednak warto będzie spróbować wybaczyć?! I niech mąż naprawia to co zniszczył...
Rozwód tak, ale tylko za recydywę... a nie za popełniony życiowy błąd.


Nic dodać nic ująć. Wiem wiem posypią się głosy solidarność męska itp. Nic z tych rzeczy. Po prostu. Zły świadomy wybór. Nie działanie z premedytacją ale zły wybór. Byłem podobnym gościem do Twojego męża i nie zrobiłem tego. Może mam inny charakter. Ale gdy walczyłem z demonami nieraz myślałem sobie jaki byłem głupi. U mnie podobnie żona robiła karierę (ja już nie musiałem) i największym skarbem był czas spędzony z dziećmi. Zastanów się może warto spróbować. Gdybym był na Twoim miejscu wiem co bym zrobił.

Teraz z perspektywy czasu wiem jak to jest poświęcić komuś całe życie i spotkać się z taką nagrodą tylko że może on tego po prostu nie potrzebował. Zrobisz jak chcesz. Macie dziecko, macie przejścia za sobą. Fakt zapomniał o tym. Zranił Ciebie w perfidny sposób ale - zawsze powtarzam jak mantrę - ROZWÓD NIE JEST JEDYNYM ROZWIĄZANIEM. Czasami może warto pomyśleć że może warto. Zrobisz jak chcesz
Powodzenia.
10904
<
#14 | Le_na dnia 03.03.2014 21:18

Cytat

miał świadomość konsekwencji mówiąc Tobie o zdradzie a nie musiał
W moich oczach to nie jest żadna okoliczność łagodząca. Może po prostu uznał, że i tak się w końcu dowiem bo takie rzeczy zwykle prędzej czy później wychodzą na jaw, a lepiej usłyszeć to od niego bo pewnie myśli tak jak Wy- że padnę mu do stóp z wdzięczności że był uprzejmy mnie poinformować...

Cytat

on jest świadom tego jak bardzo nawalił.
Co do tego też nie jestem pewna...Niby przeprasza ale sam powiedział że jestem tak samo winna jak on i szuka dla siebie jakiś śmiesznych usprawiedliwień. Tylko ja nie zamierzam brać na siebie jakiejkolwiek winy za to co się stało- wiedział jaki mam zawód i niestety wiąże się z nim nielimitowany czas pracy. Skoro ma taką słabość do tej klasy społecznej to mógł ożenić się ze sprzątaczką, kasjerką itp która kończyłaby pracę z wybiciem godziny 15. Jest mnóstwo ludzi, którzy w dzisiejszych czasach większość czasu spędzają w pracy a nie słyszałam, żeby było to jakąś wymówką do skoków w bok partnerów.

Cytat

Rozwód tak, ale tylko za recydywę... a nie za popełniony życiowy błąd.
Nie jest mi łatwo podjać decyzji o rozwodzie...o przekreśleniu tego wszystkiego...Ale naprawdę mam czekać aż znowu poczuje się samotny i poszuka sobie pocieszycielki? Aż znowu mnie upokorzy? To jak danie drugiej kuli, bo nie trafił za pierwszym razem...Jeszcze stwierdził, że nie mogę zwolnić tej kobiety bo ona biedna potrzebuje pracy...Może taki układ mu odpowiada, ma sobie gosposię na boku a zdrugiej strony żonę, która ma większy wkład do budżetu domowego, a na rozwodzie mógłby mocno stracić i stąd się biorą te wyrzuty sumienia...Żaden terapeuta nie da mi odpowiedzi na te pytania ani gwarancji co do szczerości jego działań...
zgryzolowaty gosposia nie była zatrudniona na czarno i ja ją wybrałam bo została polecona przez znajomych ale nie widzę tu związku ze sprawą ani powodu, dla którego miałabym się z tego tłumaczyć...Jestem wściekła bo mnie zdradził z osobą, której w jakiś sposób też zaufałam, którą wpuściłam do swojego domu i powierzyłam opiekę nad córką. Zupełnie mnie nie interesuje czy ma nawet kilka doktoratów i niczego to nie zmienia- czuję do nich odrazę i ogromny żal bo oboje zawiedli moje zaufanie a ich wizja już zawsze pozostanie między nami i będzie mnie dręczyć. Nie widzę w niej podmiotu ani przedmiotu prawnego- widzę kobietę, która uwiodła mojego męża w podziękowaniu? za okazaną jej pomoc i pracę.
10640
<
#15 | mirtillo dnia 03.03.2014 21:28

Cytat

Skoro ma taką słabość do tej klasy społecznej
A mi się wydaje, że to co napisał zgryzolowaty to po części prawda...Może nawet sama nie zdajesz sobie tego sprawy ale z tonu każdej Twojej wypowiedzi można wyczuć pogardę dla tej kobiety NIE ze względu na to co zrobiła ale ze względu na zajmowane przez nią stanowisko...No bo jak to tak? Napewno elegancka, zadbana, wykształcona pani mecenas, bez wątpienia kobieta sukcesu, można powiedzieć ideał a tutaj mąż zdradza z NIKIM ISTOTNYM, ot sobie gosposią, z TEJ KLASY SPOŁECZNEJ czyli zwyczajnego proletariatu, rzeczywiście cios w samo serce bo przecież ona nie może się do Ciebie równać nie osiągnęła tyle co Ty w życiu. Ale może ona właśnie dała mu odrobinę ciepła i czułości o której Ty, zajęta swoją karierą zapomniałaś...
Ja go nie usprawiedliwiam ale droga Leno...przemyśl swoje podejście do życia bo patrząc tak wiecznie na wszystkich z góry i przez pryzmat tytułu czy stanu konta daleko nie zajdziesz...
10824
<
#16 | cheri dnia 03.03.2014 21:38
Kochani opanujcie się trochę, to co teraz robicie to- śladem męża Leny- przerzucanie odpowiedzialności za to co się stało na nią i stawianie tej gosposi i męża w roli ofiary. Jeśli rzeczywiście czuł się tak bardzo samotny i opuszczony mógł postawić jakieś ultimatum, Lena pisała że miał tylko pretensje ale wyrzuty to nie to samo co szczera rozmowa o swoich uczuciach...On jednak wybrał gosposię w roli pocieszycielki...Troszkę marny pomysł i bardzo nie w porządku. A gdzie w tym czasie było dziecko? Co jeśli widzało jak tatuś zabawia się z nianią? Ona też nie powinna dopuścić do takiej sytuacji.
Uczucia jakie wobec tej Ukrainki żywi czy żywiła Le_na nie mają teraz aż takiego znaczenia bo najważniejsze jest to, czy potrafisz sobie w ogóle wyobrazić powrót do męża i powtórne zaufanie mu...Ta kobieta napewno nie powinna już u Was pracować, byłaby to wyjątkowo nieznośna sytuacja i Twój mąż powinien o tym wiedzieć, fakt że zaproponował aby została jest kompletnie nie na miejscu.
W tym wypadku to oni świadomie skrzywdzili i upokorzyli Lenę. Ty znasz jednak męża najlepiej i musisz sama ocenić czy jest wart drugiej szansy- wtedy bez terapii obawiam się, że się nie obejdzie. A o tej pani musicie oboje po prostu zapomnieć chociaż nie będzie łatwo...
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 03.03.2014 21:45
Le_na
Czytając Twoją przykrą historię nie widzę nic pogardliwego w Twojej ocenie gosposi. Nie wiem, czemu powyżsi tak po Tobie pojechali. Piszesz, jako kobieta oszukana, zraniona. A mówiąc, kim ta kobieta jest, chciałaś pokazać, jak podwójnie boli, kiedy zawiodą nie jedna, ale dwie osoby. Ja Ciebie rozumiem. Rozumiem też, że czujesz swoją wartość, że chcesz się rozwijać. Do cholerki, to nic złego! A tu, nagle Cię piętnują! Bo okazałaś się pewna siebie, przedsiębiorcza, z określonymi celami. Może się zapędziłaś, zaniedbałaś życie rodzinne, ale to nie powód, by Twój niedoceniony mężuś pocieszył się w najbardziej prymitywny sposób i jeszcze uczynił sobie alibi Twoim kosztem! Zwyczajnie Cię wykorzystał!
I zdał sobie z tego sprawę, bo się przyznał.
Czeka Was konstruktywna, uczciwa rozmowa. Wierzę, że się dogadacie. Będzie dobrze.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 03.03.2014 22:36
Co do konstruktywnej rozmowy to, Avenious, mam odmienne zdanie. Z niektórymi osobami nie da się rozmawiać, nie tylko konstruktywnie, ale w ogóle. BP jak można rozmawiać z kimś kogo wcale nie ma, a jak jest, to na pewno jest zmęczony wielogodzinną pracą, szkoleniami, a nawet w domu będąc, pracuje. Ten ktoś myśli o czymś zupełnie innym niż rozmowa z małżonkiem. A potem pretensje że "trzeba było rozmawiać"... Sorry, ale znam top z autopsji. Z kim rozmawiać? Kiedy rozmawiać, jak w momencie kiedy tylko otwiea się usta słyszy się "przestań, już jedenasta, jest za późno na rozmowy..."? Mówi wam to coś? ....
Zdrada jest zdradą, tego nic nie zmieni, ale w znakomitej większości zdrada nie jest celem ani źródłem rozpadu małżeństwa, zdrada jest jego wynikiem.
10904
<
#19 | Le_na dnia 03.03.2014 23:41
Dziekuję na początku tym, którzy okazują mi zrozumienie i wsparcie Uśmiech 
barbaraF rozumiem Twój punkt widzenia i oczywiście napewno wypowiadałabyś się w podobnym tonie gdyby to Ciebie partner zdradził prawda? (albo gdy Cię zdradził bo nie wiem czy jestes tu jako zdradzona, zdradzająca czy po prostu)  Napewno zaczęłabyś szukać winy w sobie i usprawiedliwienia dla jego zachowania. I w końcu napewno doszłabyś do wniosku, że to co się stało było nieuniknionym wynikiem rozpadu pożycia małżeñskiego, które nastąpiło już znacznie wcześniej. Ja jestem ta zła, która nie miała czasu na konstruktywną rozmowę, a mój biedny osamoniony mąż znalazł sobie idealne wyjście z sytuacji. Wiesz co? Skoro było mu tak źle i nie mógł się ze mną dogadać to mógł się ze mną najzwyczajniej rozstać, wnieść o separacje, rozwód, cokolwiek ale nie zdradzać mnie i w ten sposób traktować! 
O wiele łatwiej byłoby mi znieść rozstanie, kulturalne i z szacunkiem do siebie niż coś tak obrzydliwego! Jak mógł mi zrobić coś takiego, jak mam się po tym podnieść i na nowo odnaleźć swoją wartość i kobiecość...
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 03.03.2014 23:58
Le_na, odniosłam się do wypowiedzi Avenious.

"Skoro było mu tak źle i nie mógł się ze mną dogadać to mógł się ze mną najzwyczajniej rozstać, wnieść o separacje, rozwód, cokolwiek ale nie zdradzać mnie i w ten sposób traktować! "

Mógł. Ale sama przyznałaś, że jest mu wygodniej zostać z Tobą bo więcej zarabiasz, na przykład. Faceci są wygodniccy, po co on ma się wysilać żeby cokolwiek zmienić w swoim życiu, skoro jest mu dobrze, ma kochającą żonę która patrzy na jego wybryki i przecież wybaczy...

Le_na, nie zrozum mnie źle, ja Cię nie potępiam, nie obarczam winą za to co się stało. Ja po prostu nie widze dla Was przyszłości. I tu nie chodzi o rozmowę, bo nawet jak się jakoś dogadacie, to temat będzie powracał jak bymerang. Ty chcesz rozwijać się zawodowo i masz prawo. Ale niestety, takie są realia życiowe - albo kariera albo rodzina. Z tego co ja widzę, najlepiej się rozwieść. Tylko pamiętaj - nie ma czegoś takiego jak kulturalne rozstanie, nie w przypadku kiedy jest dziecko. Przynajmniej ja czegoś takiego nie spotkałam.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 03.03.2014 23:59
Teraz Le_na wiele zależy od niego. To on musi teraz przejść samego siebie i błagać o szansę. Musi Cię przekonać, że jesteś dla niego wszystkim.
Błądzić jest rzeczą ludzką. Oby to faktycznie był jego pierwszy i ostatni błąd.
Sama będziesz czuła, czy jesteś w stanie mu wybaczyć.
Jeśli z nim zostaniesz, czeka Wasz związek wiele pracy, ale, gdy się rozstaniecie, nic nie stanie się prostsze. Ból rozstania, cierpienie dziecka, samotność, wspomnienia...
Może warto uśpić emocje i spokojnie przeanalizować za i przeciw?
Powiedz mu, co czujesz, ale też znajdź cierpliwość, aby go wysłuchać.
Jakoś czuję przez skórę, że macie szansę...
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 04.03.2014 00:24

Cytat

Jakoś czuję przez skórę, że macie szansę...


Ja też Z przymrużeniem oka
Kariera i praca dadzą się pogodzić z byciem żoną i matką, kwestia poukładania, zrozumienia i wysiłku z obu stron.
Reszta na PW.
9937
<
#23 | Ramirez dnia 04.03.2014 02:23

Cytat

Wiele razem przeszliśmy jako para, m.in poważną chorobę mojego męża ale miałam wrażenie jakby wszystkie problemy umacniały nasz związek i nie sądziłam, że taka bzdura może go zniszczyć...

Cytat

liczą się dla mnie tylko pieniądze i kariera a przy niej poczuł ciepło ogniska domowego i dlatego jej uległ.


Tak, masz rację - sama podświadomie wiesz, że to pretekst do rozstania - czyli bzdura. Tu na forum chcesz się tylko upewnić, że pogonienie gada to słuszna decyzja, której nie będziesz żałować. Tu nikt Ci tego nie zagwarantuje. W dodatku słabo słuchasz.

Faktem też jest, że w wyemancypowanym świecie wybrałaś pracę, kasiorę i karierę - nie bez zainwestowanego wysiłku.
Czujesz się oszukana, bo ten Twój wysiłek nie został doceniony - na wadze uczuć położyłaś więc swój wysiłek, a na drugiej szalce jak sama napisałaś... bzdurę.

Wynik takiej rozwagi może być już tylko jeden, nie potrzebujesz już w życiu żadnego mężczyzny i raczej nie będziesz go miała. Na własne życzenie i z własnego gniewu dołączysz do tych samotnych matek, co twierdzą, że każdy facet to świnia... Lub wszystko jeszcze przemyślisz, jak emocja opadnie.
Gdybym był ławnikiem w Waszej sprawie rozwodowej, optowałbym za rozwodem z orzeczeniem o winie obojga małżonków.

Sama sprowadziłaś do domu zastępstwo dla siebie, podsunęłaś mężowi pod nos niezłą samicę, sama podjęłaś się w związku męskiej roli uprawiania kariery.
Zostawiłaś otwarte auto, a teraz jesteś na siebie wściekła, że ktoś z niego wymontował i ukradł radio. No bo w tym miejscu mieli nie kraść! Z czyjegoś polecenia...
W życiu czasami popełniamy błędy - ale źle jest, gdy się na nich nie uczymy, i nie potrafimy się do nich przyznać.
6959
<
#24 | zgryzolowaty dnia 04.03.2014 03:55
pani mecenas, małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety a nie spółka akcyjna z kapitałem większościowym... fakt, nie limitowany czas pracy...może trzeba było zrezygnować z paru spraw na rzecz bycia żoną w domu...widać u pani urażona dumę "klasy wyższej" upokorzonej faktem, że małżonek zainteresował się klasą niższą... swoja drogą ma pani niewielki pojęcie o pracy "klas niższych" lata pani zbyt wysoko... jak już wspomniałem, czas zejść na ziemię i spojrzeć oczami człowieka...gdzie w tym wszystkim jest mężczyzna mojego życia a gdzie w tym wszystkim jest kobieta mojego życia... wg mnie pobrzmiewa w tym wszystkim nuta i to całkiem głośna...upokorzył MNIE prawnika odnoszącego sukcesy i przynoszącego do domu tyyyyyyle kasiory, że zatrudnić trzeba było gosposię...taki ładny mebel co nawet po ludzku gada... scena z filmu "Seksmisja" "mnieeee, bohateraaa..."
zdrada to zdrada... może on kocha pania jako kobietę a nie wspólnika w spółce akcyjne małżeństwo państwa x... zdradził i poczuł się strasznie, przyznał się... a teraz dywagacje, że leci na kasiorę... może tak, może nie... może w tym wszystkim jest po prostu miłość faceta który popełnił poważny błąd... czy potrafi pani powiedzieć ok ? teraz będzie mniej kasy za to będziemy razem ? co on na to ? bo moim zdaniem, on na to pójdzie ale czy pani będzie potrafiła zrezygnować z kasy na rzecz małżeństwa ? o ile to było dla pani małżeństwo a nie joint venture... obawiam się, że jeśli zostanie pani sędzią to sprzątaczki, gosposie i inne "niższe klasy" będą miały przechlapane... gdyby co to bywałem operaterm mopa, mitły, odkurzacza i ściery... a także spektrometrów... dodatkowo stawiam serwery a także zachwycam się Szekspirem w oryginale i rozmyślam o związkach malarstwa odrodzenia z matematyką współczesną... malarstwo europejskie podziwiam bez trzymanki mopa i miotły... do jakiej klasy należę ? no i mam nienormowany czas pracy... czy mam słabość do sprzątaczek, kasjerek ? ależ tak czemu nie ? wiele z tych kobiet ma naprawdę coś do powiedzenia swoim, mężom, chłopakom, dzieciom...może nie mają pozycji i pieniędzy ale rozumieją co to znaczy dać siebie komuś innemu... proponuje poszukać w sobie kobiety a w mężu, mężczyzny który zdradził z inną kobietą a nie z gosposią (czyt. takim czymś) jakby nie patrzeć, pani mecenas pewnikiem bez trudu puści pana męża w skarpetkach, wynajmie dziewczynę do dziecka i "poświęci się" kręceniu lodów...po latach, może sie pani trochę zdziwić, kiedy dorosłe dziecko odda panią do domu spokojnej starości, bo będzie zajęte karierą i kręceniem lodów albo może całkiem postympowo przekona panią do wyboru świadomej śmierci...po uiszczeniu odpowiedniej kwoty rzecz jasna...ale będzie panią na to stać...
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 04.03.2014 09:35
Ale, jak zdradzony facet pisze na forum, że dla rodziny wypruwał sobie flaki i rył w robocie od świtu do nocy, a żoneczka w tym czasie wystawiała duupsko kochasiowi, to litujecie się nad panem... I pomstujecie, że żonka miała wszystko, a nie doceniła starań męża....
Jakie to ma znaczenie, czy pisze tu pani mecenas, czy gosposia, czy hydraulik, czy grabarz?! Opamiętajcie się!
Mnie to ,na razie, śmieszy, ale Lena musi się czuć paskudnie. Gdyby pominęła dwa słowa: prawnik i gosposia, jak wyglądałyby Wasze opinie?
Prosi o pomoc, jako zdradzona kobieta, nie jako prawnik, ze skopanym poczuciem wartości i Żalem. Już zapomnieliście, jak to boli?
To pomóżcie jej to przeżyć. Stawianie pod pręgierzem nic nie da. Kwesie, o których piszecie są teraz drugorzędne, choć na nie też przyjdzie czas.
Lena, po rozmowie z mężem, będziesz wiedziała coś więcej.
Napisz wtedy do nas.
:cacy
7194
<
#26 | Suchy64 dnia 04.03.2014 11:37
Avenious, Twoja wypowiedź jest wewnętrznie niespójna.

Cytat

Ale, jak zdradzony facet pisze na forum, że dla rodziny wypruwał sobie flaki i rył w robocie od świtu do nocy, a żoneczka w tym czasie wystawiała duupsko kochasiowi, to litujecie się nad panem... I pomstujecie, że żonka miała wszystko, a nie doceniła starań męża....
Contra

Cytat

Prosi o pomoc, jako zdradzona kobieta, nie jako prawnik, ze skopanym poczuciem wartości i Żalem. Już zapomnieliście, jak to boli?

Oczywiście została zdradzona, ale to z pierwszego cytatu to zupełnie inna bajka. Po pierwsze oboje pracują. To nie tak, że ktoś musiał się imać każdej pracy by rodzinie jakieś w miarę przyzwoite życie zapewnić.
Po drugie jej mąż nie prowadził drugiego życia, tylko mu najwyraźniej na chwilę hamulce siadły. Do tego, to najwyraźniej nie było tak, że strona niewierna odstawiała partnera/partnerkę na boczny tor zauroczona łatwym bzykanikiem, tylko autorka szukając adrenalinki w spełnieniu zawodowym straciła z oczu, że facet to zawsze samiec i należy to po prostu do bycia "z kimś". Osobiście optuję za rozróżnianim s...syństwa, od błędu.

Z Autorki bardziej przemawia urażona duma, niż poczucie straty męża. Dlatego komentarze sugerujące jej by spojrzała na nich trochę z boku uważam jak najbardziej na miejscu.

Cytat

Le_na
...Proszę o pomoc!

Więc może się przedstawię; moja pani małżonka miała romans; 9 miesięcy, po "prawie pełnoletnim" małżeństwie. Trójka dzieci, wtedy wszystkie jeszcze w szkołach. Jesteśmy dalej razem, ale kiepsko się w tym czuję. Dlatego, że ona przez pięć lat nie zdobyła się na to by szczerze ze mną o wszystkim porozmawiać.
Akurat u Was mąż przyznał się do "skoku w bok". Nie było tego, że ONA była jakąś księżniczką która wyrwała go z marazmu (autentyczne, z korespondencji mojej pani z kochasiem), nie było tego, że Ty przy NIEJ to karykatura człowieka, nie było planowania wspólnej przyszłości po rozwodzie, firanek we wspólnym gniazdku itd. Nie było też fochów pana, gdy "sprawa się rypła", bo sam powiedział.
Dlatego uważam, że macie o wiele lepszą sytuację niż my. Nie szukał usprawiedliwień, ma poczucie winy i najwyraźniej coś dla niego znaczysz. Bo inaczej po prostu żyłby z Tobą pod jednym dachem swoją potrzebę bliskości zaspokajając gdzie indziej.
Tylko do osoby wracającej na kolanach trzeba się nieco schylić, bo inaczej nic z tego nie będzie.
Powodzenia.
9937
<
#27 | Ramirez dnia 04.03.2014 11:57

Cytat

Jakie to ma znaczenie, czy pisze tu pani mecenas, czy gosposia, czy hydraulik, czy grabarz?! Opamiętajcie się!
Gdyby pominęła dwa słowa: prawnik i gosposia, jak wyglądałyby Wasze opinie?
Prosi o pomoc, jako zdradzona kobieta, nie jako prawnik, ze skopanym poczuciem wartości i Żalem. Już zapomnieliście, jak to boli?


Nie, nie zapomnieliśmy - popełniliśmy inne błędy, a może to był taki wredny charakter, że nic nie można było już uczynić dla ratowania.

Pani prawnik uważa, że popełniając wysiłek kariery prawniczej, wspinała się na pewien prawniczy panteon, a mąż tego wysiłku nie docenił. Tymczasem tu trzeba zejść na ziemię, z twardym lądowaniem w dodatku - i jakoś się jeszcze pozbierać.

Dla wielu tu, zawód prawniczy lata jakoś tak bardzo blisko dna, że z gosposią słabo nawet wypada to porównanie - i chodzi tu nie o wyszydzenie, czy atak na panią prawnik - ale o prośbę, by zeszła z chmur prawniczych na twardą ziemię, i tam stanęła do walki o swoją rodzinę i swoją przyszłość w niej.

Gdyby Lena napisała... jestem płetwonurkiem i to lubię, a zdradził mnie z gosposią... wtedy można by się faktycznie skupić tylko na problemie, jak pomóc Lenie, by się ze zdradą uporała.

Tu - najpierw trzeba Lenę sprowadzić na ziemię, by pomóc jej zdradę przeżyć. Dla niej - skala krzywdy jest o tyle większa, o ile uważa się lepszą od tej marnej gosposi - a przecież jest odwrotnie - to gosposia była ciepłą kobietą i rodzinną, nam facetom fakt, czy kobieta jest prawnikiem, czy płetwonurkiem jest bardziej jak obojętne.

Pani prawnik musi znaleźć w sobie siłę, by zaakceptować słabość i wyznany błąd męża.

Przecież Ego rozdmuchane po chmury, nakarmione informacją: "jaka jestem wspaniała i mądra pani prawnik", tak łatwo nie poradzi sobie z wybaczeniem robakowi. Ściągamy więc Ego na ziemię, dla jej dobra przecież.

Ta walka z wybujałym Ego, to pierwszy krok do wybaczenia. Teraz przecież pani prawnik patrzy na męża z góry, kazała wyprowadzić mu się z domu, a wszystko co mówi, traktuje jako męską manipulację.

Czas może zejść z tych chmur na twardą ziemię, stanąć w lustrze, i rzec: jestem tylko zwyczajną kobietą, która popełniła błąd. I błąd popełnił mąż - "wina wyznana wpół wybaczana". Wtedy przychodzi czas wybaczania i czas rozmów, i czas naprawiania... Tylko musi się pojawić wola, by chcieć te błędy naprawić przez oboje, bo oboje w tym małżeństwie zawiedli.
9767
<
#28 | milord dnia 04.03.2014 12:58
Słuchajcie. Najeżdżać na Le_nę nie ma sensu. Uprawia jeden z tych wolnych zawodów, który ma nieregulowany wymiar czasu. No wzięła zbyt dużo na siebie i zapłaciła za to bardzo słoną cenę. Mąż się przyznał i faktyczne pytanie brzmi czy to wszystko ratować, czy rozpieprzyć do reszty. Le_na ma jakieś przemyślenia na ten temat a gosposia już pewnie jest gdzieś na Majdanie. Mąż się przyznał. Ja byłbym za delikatnym sprawdzeniem siebie w zaistniałej sytuacji. Czy byłaby w stanie z taką wiedzą przytulić kiedyś męża bez odrazy. Na to pytanie akurat nie jestem w stanie odpowiedzieć. Zawiniła pewnie w ten sposób, ze prócz tego, ze jest prawnikiem > to pewnie równolegle ma pokłady empatii, które nie pozwalały jej odwalać niektórych spraw i wręcz wziąć je do domu.
Prawnikiem jest się 24h na dobę. Podobnie lekarzem i hydraulikiem czasem nawet też. No zlitujcie się.

Dublet usunięty - mówisz masz -Betrayed40
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 04.03.2014 14:38
Le_na
I co najlepszego zrobiłaś? Było się kształcić? Tracić młodość, kasę, nerwy?
A teraz orać całymi dniami?
Nie lepiej było zostać kurą domową? Podtykać mężusiowi obiadki na czas, pastować buty, latać ze ścierką, pucować olaną deskę klozetową? Być uśmiechniętą, wyluzowaną matką i żoną? Na każde jego skinienie?
Zauważcie, ile właśnie takich kobiet zostało zdradzonych?
Pamiėtajcie, że każda kochanka jest ciepła, rodzinna...
Kiedyś rekonstrukcja napisała, że kochanka wystarczy, że oddycha.
A Ramirez gotów jest postawić gosposi pomnik!
Ot, porobiło się! Bronimy kochanek!:szoook
Le_na
W Waszym związku stało się to, co w wielu. Nie odbiegacie od standardu.
Okazja czyni złodzieja.
A Ty, z całej trójki, ponosisz najmniejszą winę, jeżeli w ogóle...
8155
<
#30 | Kik dnia 04.03.2014 15:42
Jestem kobietą i uwazam że duzo w tym racji, że Lea patrzy na świat z góry. Nie wynika to z samego odniesienia się do gosposi(tu się nie ma co dziwić, ze rózne epitety lecą pod adresem tych co uwiodły) ale z całego kontekstu wypowiedzi Leny, podejścia do problemu, wyrażania.
Maz Leny zapewne tez tak się czuł, jako ten u stóp cesarzowej. Umówmy się ze ani kobieta ani mężczyzna takiej pozycji nie lubi.
Więc tu dokonanie zmian w sobie Lenie jest potrzebne.
Kasa kto ile zarabia nie ma tu nic do rzeczy- liczą się relacje.
Sposób spostrzegania świata ma się tu nijak do tego że Lena jest kobietą sukcesu a jej pstepowanie również ma się nijak do tego co zrobił mąż, to odrębna sprawa.
Pamietajcie że Lena ich z rączke do łoża nie zaprowadziła.. ani tez pistoletu do glowy nie przyłozyła.

Ale, nawet jezeli dojdzie do porozumienia, prawdopodobnie kiedyś i tak maż odejdzie po to by poczuć się z inną kobietą emocjonalnie równym w związku...

Oczywiście, za głupotę zatrudnienie i pozostawianie sama na sam z mezem w domu innej kobiety. To tak jakby mąż z braku czasu wysyłał żone na weekendy z atrakcyjnym facetem, też w końcu zaiskrzy..
Myślę że "ocierając się " o siebie całymi dniami w domu(Ciebie nie było, więc to do niego zwracała się z roznymi pytaniami dot dziecka, czy innymi czynnosciami domowymi) po prostu wywiązała się naturalna koleją rzeczy więź , stali sie bliżsi sobie niż Ty i on a ze dziewczyna młoda to się stało. Podobnie zapewne by bylo gdyby pani byla np. emerytką, tyle że stala by się ona tylko przyjacielem domu.

Nie zmienia faktu, to o czym pisze Lena ,że maz wiedział z kim się wiąże. Mąż po prostu mógł się wycofać z tego małżeństwa.

Nie zmienia to faktu że gdy dostrzegł ze cos iskrzy miedzy nim a nianią powinien porozmawiać z Leną o ich relacjach , nie zapraszać tej pani do łóżka.

Nie zmienia to faktu ze byla to zdrada w jakiś sposób zaplanowana.

i przykładów można by mnożyć...

Nie zmienia to faktu że to Lena jest stroną pokrzywdzoną i oszukaną.
9127
<
#31 | Pilatus dnia 04.03.2014 15:47
Le_na, zdrada boli i nigdy o niej nie zapomnisz. Masz ''wrażliwego" męża, który martwi się o byt kochanki - ona taka biedna, gdzie znajdzie pracę..
Zona to co - cyborg bez uczuć , cos , co zawsze daje radę, wszystko ogarnie i zaradzi. Wiesz, mój mąż też był taki ''wrażliwy", więc rozumiem Ciebie. Poza tym sprzataczka (gosposia)jest od sprzątania, a nie od świadczenia usług seksualnych. Myślę, że mąż przyznał się do zdrady w obawie, że i tak się wyda. Być może ona zaczęła żądać więcej, być może dziecko coś widziało... nigdy tego się nie dowiesz. Musisz wierzyć w jego skruchę. Panowie tutaj przedstawiali swój punkt widzenia. Bardzo mnie zaskoczylo, że jak kochanka okazała się gosposią-Ukrainką, a Ty prawniczką, to winowajca - małżonek został usprawiedliwiony, a dziewoja wzięta w obronę.
Le_na , czy jak przynosiłaś dobre pieniądze do domu, to przeszkadzalo to Twojemu mezowi. Czy jak byłaś zmęczona, to przytulał Ciebie, prosił żebyś zwolnila tempo.
Le_na , cokolwiek zrobisz, to będzie Twój wybór. Zdrada, to zdrada, Jak masz dużo sily, samozaparcia, optymizmu i wiarę, że warto być z tym człowiekiem, to daj sobie i jemu szansę. Czas trochę łagodzi żal, ale nigdy już nie będzie jak przedtem. Cos skończyło się.
9561
<
#32 | Woland dnia 04.03.2014 16:26
Polska język, trudna język...

Kik:

Cytat

powinien porozmawiać z Leną o ich relacjach , nie zapraszać tej pani do łóżka.


Pilatus:

Cytat

[czy] prosił żebyś zwolnila tempo


Lena:

Cytat

dużo pracuje i ostatnio rzeczywiście mało czasu spędzałam w domu, praca do późna, dodatkowo szkolenia, wyjazdy...często nawet kiedy byłam w domu pracowałam. Mój mąż często miał do mnie o to pretensje


Za jedyną stówkę od godziny mogę Szanownym Paniom zrobić kurs czytania ze zrozumieniem...
10904
<
#33 | Le_na dnia 04.03.2014 16:33
Ramirez, ja zostawiłam otwarte auto? Jeśli facet zdradziłby kobiete na imprezie to powiedziałbyś- jej wina, po co zaprowadziła go w miejsce pełne zgrabnych, kuso ubranych dziewcząt...do wszystkiego można dopisać jakieś wytłumaczenie, a gdybyśmy nie zatrudnili gosposi to zdradziłby mnie z sąsiadką z naprzeciwka i też byłaby to moja wina bo..........? Tylko gdzie w tym wszystkim wierność, zaufanie, miłość? W tym domu mogłoby być nawet 5 lubieżnych kobiet, gdyby był wobec mnie w porządku nie zrobiłby tego. Poczytałam kilka innych postów i to ciekawe bo zazwyczaj wszyscy bezwzględnie oskarżają zdradzającego dlatego nie rozumiem czemu niektórzy tu nieustannie zrzucają winę na mnie.
Mamy 21wiek i chyba nie obowiązuje już system- facet głowa domu, kobieta pani domu, każdy bez względu na płeć ma prawo się rozwijać zawodowo dlatego jakoś nie widzę w osobie mojego męża jakiegoś męczennika. Szczególnie że on też ma już za sobą taki epizod kiedy pracował w firmie zaraz po studiach- od godziny 7 rano nieraz do 22 nie wydywałam go w domu, wszystko było na mojej głowie + musiałam jeszcze kończyć aplikację. Ale mówil wtedy że tak musi być, bo zdobywa tam cenne doświadczenie. Ja starałam się to zrozumieć, przetrwać ten czas i jakoś nie szukałam sobie pocieszyciela w mojej "ciężkiej doli" dlatego nie widzę żadnego powodu, dla którego on miałby prawo to zrobić.
Zgryzolowaty chyba odzywają się w Tobie jakieś ukryte kompleksy bo czy Ci się to podoba czy nie to od zawsze w sojologii wyróżnia się podział na klasy. 
Ale wbrew temu co niektórzy Tu sugerują mnie zupełnie to nie obchodzi i byłabym tak samo wściekła i zawiedziona gdyby do zdrady doszło z każdą inną kobietą. Psychoanaliza mojej osoby którą niektórzy robią jest niestety mocno nietrafiona- to jakie stanowiska zajmujemy nie ma tu znaczenia, napisałam o tym tylko dla nakreślenia sytuacji. To jakie uczucia żywię czy żywiłam wobec tej kobiety nie majá teraz pierwszorzędnego znaczenia bo w sprawie chodzi o to, co wydarzyło się między mną a mężem dlatego nie skupiajcie się na tej Ukraince i na tym czy traktuję ją z góry czy z dołu...
Avenious dziekuje za zrozumienie Uśmiech
PRETENSJE jak już napisała cheri to nie to samo co spokojna szczera rozmowa. Marudził, jak mówiłam że muszę zostać dłuzej w pracy ale nie wnikało z tego nic konstruktywnego bo ja nic na to nie poradzę. Ale on i tak bardziej martwi się czy kochanka będzie miała prace i co ona biedna pocznie niż to co ja czułabym w tej sytuacji gdyby ona nadal miała zajmować się naszym domem to chyba idealnie obrazuje jak "bardzo" mu na mnie zależy....

Usunąłem duble - Betrayed40
9127
<
#34 | Pilatus dnia 04.03.2014 16:59
Woland

Pilatus:

[czy] prosił żebyś zwolnila tempo


Lena:

dużo pracuje i ostatnio rzeczywiście mało czasu spędzałam w domu, praca do późna, dodatkowo szkolenia, wyjazdy...często nawet kiedy byłam w domu pracowałam. Mój mąż często miał do mnie o to pretensje


Za jedyną stówkę od godziny mogę Szanownym Paniom zrobić kurs czytania ze zrozumieniem...

Znaczna rożnica jest między pretensjami, a powiedzeniem czegoś z troską .
Woland, bardzo tanio się ceniszUśmiech
9850
<
#35 | lagos dnia 04.03.2014 17:00
Dbanie o zwiazek, priorytety,relacje miedzy Le_na a jej meżem to jedno, a zdrada to drugie. Przecież on nie powiedział:" ciagle Cie nie było, zbliżyłem sie z gosposia, zakochałem sie, chciałbym ułozyć sobie zycie z nia", tylko:" bzyknąłem sobie raz, bo ciebie ciagle nie było". W pierwszym przypadku postawa Le_ny mogła by mieć duze znaczenie, ale tutaj to tylko usprawiedliwienia jej męza, bo po prostu mu sie zachciało i sobie bzyknał, ale zeby nie wyjść na ostatniego sku.... obciążył wina żonę. A najdziwniesze, ze niektórzy z Was sie do tego przyłączają?!! Warto odpuścić pracę, karierę dla rodziny, ale tutaj ta kwestia była tylko usprawiedliwieniem, a nie motywem, bo ten jest jasny - pożadanie.
Le_na nie daj sobie wkręcić poczucia winy, dopiero jak Twoj mąż zrozumie, że olał wartości, które Tobie przysięgał i przestanie Cie oskarzać wtedy jest szansa na naprawienie waszych relacji i moze wtedy warto troche odpuśćic z pracą żebyście sie zbliżyli. Ale dopóki tego nie zrozumie nie warto mu odpuszczać.
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 04.03.2014 17:11
Le_na
To jakiś absurd, żebyś musiała się tłumaczyć ze zdrady swojego męża!Szok
Jesteś łebska babka i, wiem, że masz gdzieś te bzdurne oskarżenia.
Ps.
Chyba zrobię aplikację adwokackąZ przymrużeniem oka
6755
<
#37 | Yorik dnia 04.03.2014 17:28
Le_na,

Cytat

Skoro ma taką słabość do tej klasy społecznej to mógł ożenić się ze sprzątaczką, kasjerką itp która kończyłaby pracę z wybiciem godziny 15.


Masz Ty kobieto niezły problem, ale chyba nie ze zdradą Szeroki uśmiech
W końcu coś Cię ruszyło i może wyjdzie Ci na dobre a może nie ?
Zależy od Ciebie.

Szukanie dowartościowania czyimś kosztem jest nieeleganckie i bardzo prostackie, zwłaszcza u kogoś po tak strasznie ciężkich studiach Z przymrużeniem oka
Trzeba było wybrać lżejsze studia i uzupełnić je zajęciami dodatkowymi z pożycia, lepiej by się to opłaciło;
Teraz rozjechało Ci się wszystko, a Ty nie masz świadomości co się stało. Będzie ciężko i będzie bolało, bo musisz wiele nadrobić i nie wiadomo, czy się da?

W końcu kiedyś będziesz musiała spojrzeć prawdzie w oczy, która nie będzie przyjemna; Wtedy bedziesz mogła w miarę obiektywnie ocenić to co się stało;

To zrozumiałe, że poczucie wartości strasznie Ci spadło. Ze wszystkim co sobą reprezentujesz zostałaś wdeptana w ziemię.
Odruchowo się dowartościowujesz, ale niestety głupio.
Wiesz jak to brzmi ?
Połaszczył się na inną ładną, ciepłą kobietę, która więcej czasu spędzała z nim niż ja, ale to niezrozumiałe, bo przecież jestem światowej klasy specjalistą np. od prawa międzynarodowego;
No i została wynajęta w innym celu, do dziecka nie do męża;
Ma to jakikolwiek sens pani mecenas ?
Wie Pani co to są emocje, uczucia między dwojgiem ludzi ?Z przymrużeniem oka

Jeśli chcesz porównań, sobie coś dodać względem tej na którą się skusił Twój facet, to powiedz jaką jesteś kobietą, żoną we wszystkich aspektach, a nie to jaką masz robotę, która jak widać jest dla Ciebie całkiem dobrym usprawiedliwieniem na wszystko;

Kwestia ustawienia wartości. Postawiłaś na robotę, nie na rodzinę i męża, więc masz teraz do wyboru: trwać przy wcześniejszej hierarchii wartości lub zmienić swoje życie;
Tylko Ty wiesz co jest dla Ciebie najważniejsze, w czym możesz się realizować i kiedy będziesz szczęśliwsza.

Daj sobie czas na przemyślenia.
Zobacz jak realnie wyglądało wasze życie, czy ono istniało ?
Byliście Wy czy każde z osobna udając, że jesteście razem z rozpędu ?

Mało mówisz o rzeczach najitotnijszych. Jak wyglądały wasze relacje, jakim mężem był dla ciebie ten wiarołomny i jaką żoną dla niego byłaś Ty oprócz tego, że Cię nie było ?
Czy gdybyś odwróciła sytuację, chciała byś żyć z kimś takim jak Ty ?

Sporo jest przypadków logicznie niewytłumaczalnych zdrad, ale u Ciebie związek przyczynowo-skutkowy aż bije po oczach;
Prędzej czy później musiało u Was dojść do czegoś podobnego;
Jak nie On to Ty przy takim układzie byś gdzieś w końcu zabładziła;
Myślę, że i tak wyszło to w bardzo lajtowej formie, choć ciężko klasyfikować zdradę; Jedyny większy problem to Twoje nadęte EGO i nie przyjmowanie wielu rzeczy do wiadomości, bo nie są zapisane w paragrafach;

Tego nie wiem, ale są przesłanki, że jeśli dla Ciebie małżeństwo to kontrakt czy umowa a potem już nie trzeba o nic dbać, o nic zabiegać, starać się; to czemu się dziwić ?

Skoro założyłaś już spodnie w tym małżeństwie, to załatw sprawę jak facet, konkretnie; Jeśli Ci męskie EGO nie pozwoli, rozstań się na jakiś czas czy na stałe, znajdź sobie kogoś innego, pamiętając jednak, że dziecko musi mieć ojca, bo chyba ma z nim większą wieź niż z Tobą. Chyba, że chcesz je skrzywdzić w imię odegrania się;

Jeśli jesteś w stanie, to nie wyolbrzymiaj, zaprowadź porządek. Panienka out. Jeśli tak mu zależało na niej, jej sytuacji, to nie powinien jej bzykać, żeby w efekcie robotę straciła;
Umowa zajęć dodatkowych, które Ci nie miłe chyba nie przewidywała; .
Facet dostaje po łapach, a potem Ty wypełniasz w jakiś sposób jej miejsce jeśli chcesz z nim być. Ciekawe czy potrafisz ? Z przymrużeniem oka

I zamiast rozpaczać nad tym, że się bzykali raz czy dziesieć, lepiej zastanów się jak bardzo mogli się do siebie emocjonalnie przywiązać; bo to co mówi a czuje to może być zupełnie coś innego;
Widzisz różnicę i skalę problemu ?

Rachunek sumienia zacznij od siebie, realniej spojrzysz na męża. Wcale nie uważam, że jest usprawiedliwiony, trochę jest a trochę miał pretekst.
Jest chyba słabym człowiekiem skoro obciążył Cię tym co się stało. Zwalił sprytnie cała winę na Ciebie; Układ nie był idealny, ale to On dał ciała, do niczego go nie zmuszałaś, a teraz oboje będziecie musieli się z tym zmierzyć;;

Powodzenia;

Zacytowałbym wiele naprawdę fajnych głebszych spostrzeżeń z poprzednich wypowiedzi, ale lepiej będzie gdy wszystko od początku co jakiś czas sama sobie przeczytasz, aż opadną Cię silne emocje.
6959
<
#38 | zgryzolowaty dnia 04.03.2014 18:33
Panie Yorik, ładnie pan to ubrałeś... ja tam jako zakompleksiony gościu z klasy pierwszej b... nie wpadłem na to, ze powinienem był zatrudnic sobie ukraińska gosposię... stąd moje kompleksy... ;-)kiedyś zauważyłem, że kobiety łaskawiej patrzą na facetów z pieniędzmi...zacząłem je zarabiać...po drodze kilka pań uświadomiło mi to i owo...dzisiaj, już wierzę tylko w potęgę pieniądza... jest ona straszliwa... dlatego, zbudowałem wieżę, otoczyłem fosą i mam parasol który chroni mnie przed nocą... czasem coś z daleka widzę...ale coś co mnie nie dotyczy... bo nie jesteś w moim typie ;-)
10582
<
#39 | natec83 dnia 04.03.2014 18:54
Le_na jako prawnik wie co trzeba zrobić, bo z rozwodami pewnie spotyka się na codzień. Dlatego też uważam, że sama będzie umiała o siebie zadbać - przynajmniej od strony prawnej tzn. podział majątku, kontakty z dzieckiem, alimenty i rozwód. Plus sytuacji jest taki, że w sądzie będzie wiedziała jak gadać i jak walczyć o swoje, dlatego w całej sytuacji zawód jaki wykonuje jest plusem. Wybaczać nie należy i to co się stało oznacza od razu rozstanie. Nawet jak wybaczy, to tylko jakiś czas będzie dobrze i "to" będzie wracała, dlatego rozwód prędzej czy później jest nieunikniony.
6755
<
#40 | Yorik dnia 04.03.2014 19:03
Panie Zgryzolowaty, a może Le_na też odkryła straszliwą potęgę pieniądza ?Z przymrużeniem oka
Każda aktywność człowieka, zaspokojenie pragnień, głód emocji, to zaspokajanie się, uzyskiwanie jakichś korzyści.
Miłość i lojalność też można kupić, ale po co kupować coś co można mieć za darmo ? Szeroki uśmiech

PS. Metoda na kompleksy z gosposią jak widać niezbyt szczęśliwa, bo w bólu uczy pokory.
3739
<
#41 | Deleted_User dnia 04.03.2014 19:23
Yorik napisał:

Szukanie dowartościowania czyimś kosztem jest nieeleganckie i bardzo prostackie, zwłaszcza u kogoś po tak strasznie ciężkich studiachZ przymrużeniem oka Jedyny większy problem to Twoje nadęte EGO i nie przyjmowanie wielu rzeczy do wiadomości, bo nie są zapisane w paragrafach;

Ależ Yorik , większość osób tutaj odmienia słowo prawnik, mecenas przez wszystkie przypadki. W złego tego słowa znaczeniu . rozumiem że takie dowartościowanie czyimś kosztem Yorik jest bardzo eleganckie ....

Nie jest mi żal tej pani zatrudnionej w roli gosposi , ponieważ nie jest ofiarą gwałtu tylko świadomie uprawiała seks z mężem Leny. Nie będę robiła z męża Leny bezrozumnej ofiary, bo nikt go nie zmuszał do zdrady. Lena została postawiona przed faktem zdrady i nie ma w tym jej winy.
Ja Lena myślę- daj mu szansę ale idźcie do dobrego terapeuty par,. Ta pani powinna odejść z waszego domu.
10904
<
#42 | Le_na dnia 04.03.2014 20:45

Cytat

Masz Ty kobieto niezły problem, ale chyba nie ze zdradą
Widzę, że bardzo łatwo przychodzi Wam ocenianie innych. Myślałam, że na tym portalu są ludzie, którzy sami przeżyli zdradę w związku z czym wiedzą jak ciężko jest się po tym podnieść. Niektórzy natomiast obracają kota ogonem i skupiają się na kompletnie nieistotnych sprawach + wkładają w moje usta rzeczy, których nie powiedziałam bo podajcie mi chociaż jeden fragment, w którym piszę o tym, że czuję sie lepsza od tej Ukrainki, że ona jest w moich oczach nikim? Owszem, mam o niej zdanie takie jakie mam ale wynika ono z faktu, że wykorzystała sytuację i przespała się z moim mężem a nie stanowiska jakie zajmuje.
Szkoda, że stawia się mojego męża w roli ofiary, jako opuszczonego i stłamszonego przez żądną kariery żonę a tą kobietę jako biedną, pomiataną przyjaciółkę domu, która w chwili kryzysu zaoferowała swoją bliskość i ciepło żonatemu facetowi i niejako jej pracodawcy...Może powinnam być jej wdzięczna?

Cytat

ale są przesłanki, że jeśli dla Ciebie małżeństwo to kontrakt czy umowa a potem już nie trzeba o nic dbać, o nic zabiegać, starać się; to czemu się dziwić ?
nie chce mi się już nawet tego komentować....dla mnie małżeństwo to coś więcej ale moje jest chyba nic nie warte, skoro mąż w ten sposób rozwiązuje problemy. Teraz mu wybaczę a przy najbliższej okazji znowu poleci się pocieszać w ramiona innej w nadziei, że "wina przyznana na wpół wybaczana". Co to w ogóle ma być?
Byłam w związku z tym człowiekiem wiele lat i zawsze wspierałam go w trudnych chwilach, chociaż nie uważam się za żonę idealną, to nie ograniczałam go gdy chciał zdobywać doświadczenie po 14 godzin dziennie w poprzedniej firmie dlatego siebie też nie pozwolę teraz ograniczać.
Myślałam, że zrozumiecie jak bardzo mnie to boli i ile kosztuje mnie żeby jakoś się po tym pozbierać (nie mówię tutaj do wszystkich, bo niektórzy okazują mi duże zrozumienie za co jestem wdzięczna) Jestem jeszcze młoda i mogę znaleźć sobie jeszcze nie jednego partnera ale mój mąż położył rysę na każdym następnym potencjalnym związku. Ich wizja razem mnie prześladuje, oczy napełniają mi się łzami za każdym razem jak o tym pomyślę a nie mogę przestać myśleć. Nie wiem jak mam teraz jutro wrócić do pracy i skupić się na obowiązkach. Nie wiem jak mam rozwiązać tę sprawę, żeby dziecko nie ucierpiało bo nie wyobrażam sobe życia z nim pod jednym dachem, w domu w którym mnie z nią zdradził. Wszystko wciąż przypomina mi o tym co się stało, nawet w nocy dręczą mnie koszmary.
Ale to wszystko nieważne bo dla mnie małżeństwo to kontrakt. To nieważne bo gosposia oferowała więcej czasu i ciepła. To nieważne bo ON BYŁ SAMOTNY. Ja też byłam samotna....ale to nieważne.
Jeżeli tak ma to wyglądać, że muszę się tu tłumaczyć za i bronić za winę, której w sobie nie znajduję to dziękuję ale chyba nie ma to większego sensu.
Pozdrawiam.
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 04.03.2014 20:55
Aleście się czepili linii prawnik - Ukrainka Fajne

Z perspektywy zaraz 5 lat, muszę powiedzieć, że prócz niewątpliwego bólu, targały mną podobne emocje...Ja poukładana, samodzielna, wykształcona, z konkretnym zawodem, mająca szeroko pojęty szacunek wśród ludzi etc, a tu taka bezrobotna, na utrzymaniu męża, po zawodówce i na dodatek w tandetnych białych kozaczkach Fajne Żeby jeszcze zamienił mnie na model półkę wyżej Z przymrużeniem oka
Nie mówcie mi, że nigdy nie porównaliście się do tych trzecich i nie zadaliście sobie pytania"rany!, co on w niej widział/ co ona w nim widziała?!" ? Przecież to jest to samo, o czym wspomniała Le_na. Pech, że to pani prawnik, no przecież, że ma rozbuchane ego Z przymrużeniem oka

Le_na...Teraz to nie jest czas na podejmowanie żadnych decyzji (chyba, że na wywalenie z domu Z przymrużeniem oka ). Ochłoń, przemyśl, bo padło tu sporo prawdziwych obserwacji, zastanów się, czego chcesz i na co masz szansę. Porozmawiajcie lub raczej rozmawiajcie. Wiele teraz zależy i od Ciebie, i od niego. Jeśli szansa to nie bezwarunkowa. Jeśli rozejście się...wiesz, co robić...
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 04.03.2014 21:27
Le_na trochę mi wstyd za niektóre wypowiedzi i zupełnie nieuzasadnioną krytykę. (Piramidalnym nieporozumieniem jest budowana ocena Ciebie, przecież nie przyszłaś tu po analizę tego jak wykonywać zawód i godzić go z obowiązkami matki i zony).

Powiem w ten sposób. Jesteś osoba zdradzoną, Ty potrzebujesz przede wszystkim pomocy a nie pseudopsychoanalizy. Nie ma znaczenia co tak naprawdę legło u podstawy zdrady, (przynajmniej na tym etapie ważniejsze jest, żeby zbyt pochopnie nie podejmować decyzji, naprawianiem związku zajmiesz się w dalszej kolejności, będziesz miała sporo do zrobienia, ale mam nadzieję, ze bez tych "sympatycznych" podpowiedzi sama wiele rozumiesz i wtedy warto poczytać uwagi, które padły wcześniej) bo na końcu całego toku myślenia o tym, żeby poseksić sobie z płcią przeciwną zawsze jest decyzja. To ta decyzja powoduje, iż dochodzi do zdrady a zarazem obrócenia w perzyny całego dotychczasowego budowanego z mozołem i zaangażowaniem (nieistotne w tym momencie z jakim jakościowo udziałem lub jego brakiem).

W mojej opinii spróbuj się skupić na najważniejszym aspekcie dnia, w którym dowiedziałaś się o zdradzie. Mąż pomyślał najpierw mała główką, ale po refleksji nastąpiło myślenie tą właściwą i przyznanie się do winy (wyrzuty sumienia, skrucha, poczucie zniszczenia czegoś dobrego nie wiem sama musisz to przeanalizować). Ciężko pogodzić się z faktem zdrady.
Może z jego strony powinno to wyglądać inaczej. Może miał dać gosposi propozycję nie do odrzucenia i ja zwolnic a samemu zabrać się do solidnej pracy i rozmawiać. Znał deficyty w waszym związku, mieliście razem możliwość przegadania i załatwienia tego a czynami udowodniłby sam przed sobą a również tobie, że zdrada była kompletną pomyłką. Teraz zostały mu słowa a one w życiu służą dobrze do gadania, (lub porozumiewania się w celu rozwiązywania problemów i to ich najlepsze zastosowanie) to czyny stanowią o człowieku. Mleko się rozlało. Na tapecie zostały wymalowane krowami słowa brak zaufania.
Nie ma sensu, przynajmniej w tej chwili robić karczemnych awantur.
Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że wyjdziecie z tego cało.

Wróć i rozmawiaj otwartość to jedyna droga, nie izoluj siebie w bólu, bo on będzie najtrudniejszy do pokonania. Sadzę, że z każdym dniem razem możecie odnaleźć siebie na nowo, mam wrażenie że na tym zależy Ci najbardziej. Na tym imo prawdopodobnie zależy twojemu mężowi. Powodzenia
10904
<
#45 | Le_na dnia 04.03.2014 21:48
Dziekuje lisbet i tezeusz. Nie zamierzam brać na siebie winy za zdradę ale tu nawet nie chodzi o problem zbrodni, winy i kary. Mi nie chodzi o to, że teraz to ja mu dopiero pokaże, zemszczę się i puszcze go w skarpetkach chociaż mogłabym to zrobić. Ale mamy dziecko i chociażby z szacunku dla tych lat, które spędziliśmy razem nie chcę się zniżać do takich zagrywek. 
Wróciłyśmy z urlopu, ja pół dnia starałam się jakoś opanować, przemyśleć wszystko, miałam nadzieję na spokojną rozmowę, mąż po całym domu porozstawiał kwiaty, przygotował wszystko i nawet na początku zrobiło mi się miło ale gdy tylko podszedł żeby zdjąć mój płaszcz nawet nie kontrolowałam słów jakie cisnęły mi się na usta "nie dotykaj mnie, idź do swojej ukrainki" cała aż odskoczyłam żeby tylko mnie nie dotknął...wiem że to jeszcze wcześnie, że czas wszystko podobno leczy ale dla mnie to jest coś takiego, po czym nie da się już chyba zbudować na nowo związku bo to zawsze będzie niszczyć od środka...
Teraz nie jestem w stanie słuchać jego wyjaśnień, nie mogę się przemóc...ale trzeba podjąć jakąś decyzję, co dalej tak żeby mała jak najbardziej ucierpiała ale czy to możlowe?  Chociaż prosiłam żeby to on się wyprowadził to ja chyba nie chcę mieszkać już mieszkać w tym domu, nie wiem gdzie to robili, dręczą mnie jakieś wizje...
Mój mąż powiedział mi, że chiałby żebym zrobiła mu awanturę i wykrzyczała wszystko bo lepsze to niż moje milczenie. Ja też myślę, że to oczyściłoby atmosferę ale nawet nie potrafię na niego nakrzyczeć, nie potrafię na niego patrzeć ale w tym wszystkim czuję się wyjątkowo samotna i bardzo nieszczęśliwa...
3739
<
#46 | Deleted_User dnia 04.03.2014 22:16
Le_na
Wiemy, jak wielka jest rana i, jak bardzo bolesna...
Niczego nie przyspieszaj, nie rób na siłę, daj sobie czas.
Wszystko, co przeżywasz, to typowy w tej sytuacji stan.
U mnie minie zaraz rok od rozstania, a poczucie upokorzenia i zranienia wciąż żywe...
Męczy mnie w Twojej sytuacji jeszcze inna rzecz. Bo, przecież, tak od razu nie wskoczyli do "łóżka". Musiała się wywiązać najpierw jakaś relacja. To może boleć jeszcze bardziej. I warto to wyjaśnić. Nie chcę Ci dokładać, ale wszystkie tego typu niewiadome kładą się cieniem na Waszą przyszłość.
Jego uczciwość i desperacja "po", to jedno, ale Twoje przełamanie niechęci, to dużo ważniejszy problem.
Spokój minął bezpowrotnie, zaufanie odeszło w siną dal, zagościło uczucie rozczarowania, żalu i samotności. I lęku...
Pomalutku...każdy dzień wniesie coś nowego.
Życzę byś znalazła siłę na podjęcie jak najlepszej dla Ciebie decyzji.
Niestety, nikt inny tego za Ciebie nie zrobi; tylko Ty sama.
6959
<
#47 | zgryzolowaty dnia 04.03.2014 22:53
no to postymp mamy...i przeprosiny... no bo jakze to tak, została zdradzona... matka i żona... kolega tezeusz wstydzi się...no to proszę się wstydzić za sibie a nie uzurpować sobie praw do wstydu za kogoś kto ma odmienne zdanie... zdrada w małżeństwie to zdrada matki i żony...
czy pani mecenas może powiedzieć, że była wzorową matką i żoną...
jak wspomniałem, zdrada to zdrada w małżeństwie... znowu wracam do sprawy pt. czy małżeństwo to spółka prawa handlowego czy związek mężczyzny i kobiety...tak, tak XXI wiek...ale czy w tym XXI wieku zmienił się genotyp męski albo żeński ? (fakt, pływaczki nrd musiały golić wąsy... to także osiągnięcia nauki XX wieku) ale póki co jądro dymorficzno-płciowe w puszce mózgowej determinuje płeć i cechy z nią związane...i żadne gender tego nie zmieni...
żeby było ciekawiej, opowiedziałem tą historyjkę znajomym... dziewczyna, z matura tylko, sprzątaczka zresztą, rzuciła coś w tym stylu... "zdradzała męża...z pracą..." warto słuchać ludzi, nieważne z jakiej klasy są... widzę, że są tutaj problemy ze zrozumieniem o czym piszę... piszę o ludzach, mężczyznach i kobietach, nie usprawiedliwiam zdrady... za to staram się zbadać okoliczności całej sprawy...kolega tezeusz raczy się wstydzić. zupełnie jak niejaki michnik wstydzi się za Polskę nie proszony... wstyd za kogoś, za coś bez bezpośrednich relacji to uzurpacja...proszę czytać ze zrozumieniem to co jest napisane...m.in. przeze mnie...
oczywiście, że jest szansa na uratowanie małżeństwa...ale pod warunkiem, że obydwoje zaczna patrzeć na siebie jak mężczyzna i kobieta a nie jak wspólnicy w kancelarii adwokackiej...
podpowiem, "Granica" Zofii Nałkowskiej... spotkanie Elżbiety i Justyny...
co do socjologii i klas ? socjologia nie jest nauką ścisłą... zaś o klasach bardzo dużo wspominali marksiści...może nawet za dużo i często błędnie...proszę zejść z parnasu klasy adwokackiej czy prawniczej...stać się kobietą... spojrzeć na innych jak na ludzi a nie stronników w sporze sądowym... to może pani odbuduje związek z tym właśnie męzczyzną który popełnił poważny błąd...
9937
<
#48 | Ramirez dnia 05.03.2014 00:20

Cytat

Teraz mu wybaczę a przy najbliższej okazji znowu poleci się pocieszać w ramiona innej w nadziei, że "wina przyznana na wpół wybaczana". Co to w ogóle ma być?
Byłam w związku... chociaż nie uważam się za żonę idealną... dlatego siebie też nie pozwolę teraz ograniczać.


Może pocieszy Cię fakt, że moja była już żona z wyższym wykształceniem, zakochała się jak nastolatka w facecie, co znał się na naprawie jej auta - a gość był ledwie po zawodówce. Ale to nie była chwila słabości, nikt też nie prosił o wybaczenie i powrót.

Idąc przez życie, musimy niestety ryzykować, że coś takiego się może przytrafić, nawet w każdym kolejnym związku.

Nawet w prawie masz różne aspekty oceny winnego, który albo sam się przyzna, albo prokurator musi mu to udowodnić, i kara jest wtedy wyższa.

Teraz nagle zakładasz, że nawet jak mężowi wybaczysz, to i tak zawsze może pójść po bandzie z jakąś inną gosposią.

Fakt - utracił pokładane zaufanie w jego lojalność, ale przyznaj - ufałaś naiwnie.

Nie zmniejsza to jednak skali naiwności, gdyż nie zostawia się nawet na strzeżonym parkingu auta z otwartymi drzwiami, bo gdy znika z niego radio - to sorry, takich mamy złodziei.

Ja jestem niesamowicie pięknym i przystojnym facetem, więc można też z góry zakładać, że po butelce wina marki Samuraj i mi udałoby się zaciągnąć Cię do łóżka po wspólnej balandze w jakimś nocnym klubie.
Poranny kac by bolał - ale może zastanów się i nad taką sytuacją, w jakiej i Ty mogłabyś się znaleźć - i nawet nie oponuj ;-) - jak to potem powiedzieć mężowi, i co powinien on w takiej sytuacji z Tobą zrobić. To tylko takie ćwiczenie logiczne na rozsądek i wyzwalające mądrość. Może pozwoli zacząć Wam ze sobą rozmawiać.

Cytat

miałam nadzieję na spokojną rozmowę, mąż po całym domu porozstawiał kwiaty, przygotował wszystko i nawet na początku zrobiło mi się miło ale gdy tylko podszedł żeby zdjąć mój płaszcz nawet nie kontrolowałam słów jakie cisnęły mi się na usta "nie dotykaj mnie, idź do swojej ukrainki" cała aż odskoczyłam żeby tylko mnie nie dotknął...wiem że to jeszcze wcześnie, że czas wszystko podobno leczy ale dla mnie to jest coś takiego, po czym nie da się już chyba zbudować na nowo związku bo to zawsze będzie niszczyć od środka...


Będzie niszczyć tylko słabych i... głupich.

Silni - muszą poradzić sobie z jednym - musi nastąpić u nich deprecjacja znaczenia tego de facto fizjologicznego aktu jakim jest seks, by seks mógł powrócić.

Nikt z nas nie robi problemu z faktu, gdy ktoś bliski na przykład korzysta z publicznej toalety - a mógłby się i tym katować - bo to też forma odsłanianej nagości i fizjologii człowieka.

Nikogo nie boli zwyczaj podawania ręki, choć podanie ręki dla Arabki w hadżabie byłoby różnie odczuwalne w tamtym środowisku. Na Syberii było plemię, w którego kulturze było ofiarowanie żony nowemu przybyszowi - a zapewniało różnorodność genetyczną plemienia i jego przetrwanie w zdrowiu.

W naszej kulturze - zaprogramowano nam umysły, byśmy płakali pod ciężarem zdrady poprzez negatywne pozycjonowanie nas w ludzkim stadzie jako tych niby gorszych, co przegrali w świecie genetycznej konkurencji, jako ci gorsi. A tak przecież nie jest.

Lena - do męża stosuj zasadę kierowcy - ograniczonego zaufania, i dajcie sobie czas - za wcześnie na radykalne decyzje. Ja bym chciał, żeby Wam się jednak udało, bo rozstanie jest takie proste i takie banalne - ale będzie ucieczką przed życiem takim, jakie ono jest - życie jest nieidealne. Będzie wtedy przypominało: obrażam się, zabieram swoje zabawki i idę z tej piaskownicy. Może już czas wydorośleć...
:cacy
7375
<
#49 | B40 dnia 05.03.2014 00:22
Lena nie chodzi o ocenę. Zwróciłaś się z prośbą o pomoc. Nie ma możliwości abyśmy nie wyrażali opinii na temat Waszego małżeństwa.
Wiesz wydaje mi się że decyzję już podjęłaś i oczekiwałaś nie wiem - poparcia. "Zrobiłaś dobrze wyrzucając gnoja z domu". O to chodzi?
Nie chodzi o psychoanalizę twojej postawy. Po prostu spostrzeżenia z życia. Wiesz sam byłem facetem jak Twój mąż. Żona lekarz bo musi się kształcić bywać tu i tam. Nie prawda nie musi to głupie wytłumaczenie. Wywody o sprzątaczkach i kucharkach też słyszałem (jak by nie było mnie strać na nikogo innego). Mąż nie żenił się z panią adwokat ale z kobietą z konkretną osobą.
Dlaczego jedne osoby mają możliwości rozwijania swojej osoby? Dlatego że ci drudzy im ją dają. Sam byłem uznany za domatora. Pewnie gdybym nim nie był dzieci wychowywały by się z opiekunkami - bo przecież musi się kształcić
Kiedyś dla mnie zdrada była czarno biała. Już nie. Nie chodzi o winę ale ich rodzaj. Są zdrady po pijaku jednorazowy numer, są takie pod wpływem chwili. Są takie o których pisał Suchy. Z premedytacją. Z pełną świadomością, z planami na przyszłość nastawione na eliminacje małżonka z życia. Nastawione co najwyżej na pomoc finansową. Trwające kilka miesięcy lub lat. Te ostatnie bolą chyba najbardziej. Wiem bo takiej zdrady byłem obiektem. W przypadku męża to raczej ta druga.
Napisałaś że "broni" współwinnej -bo bierze odpowiedzialność na siebie nie ona ślubowała Tobie ale on i to jego wina.
Napisałaś że przyznanie nie jest okolicznością łagodzącą czy usprawiedliwieniem nie jest ale to nie proces sądowy. Zadam pytanie innym ilu Waszych małżonków się przyznało? Moja nie. Pójdę dalej ilu chroniło współsprawców zdrady. Forum ma ok 10000 osób. Ile było takich przypadków? Większość zdrajców skłonna jest poświęcić wspólnika na ołtarzu ratowania doopy. Tak to wygląda.
Nie chcesz dawać szansy nie dawaj. Chcesz szykuj się na drogę przez mękę.
Kiedyś ktoś na forum napisał że najtrudniej pogodzenie się ze zdradą przychodzi tym z rozwiniętym EGO i coś w tym jest. Kiedyś sam pomijałem trudne tematy: może w czymś się przyczyniłem, gdzie popełniłem błąd?

Popełniłem i to duży. Najpierw pozwoliłem na odnowienie kontaktów. Później pozwoliłem na wejście teściowej z buciorami w małżeństwo. Później nie potrafiłem tego zatrzymać. Największy błąd popełniła małżonka co nie zmienia faktu że w odpowiednim czasie nie potrafiłem zachować się jak facet.
Wiesz Lena dzisiaj rozmawiałem o Twojej historii z jedną z koleżanek z forum, jako przykład jak zachowuje się facet który wie że popełnił błąd (Twój mąż) i jak zachowuje się ktoś kto tego nie widzi (mąż rozmówczyni). Diametralnie inna postawa.
Myślisz że zależy mu na tej kasie i status quo? Nie sadzę. Ma swiadomość że straci kontakt z córką jaki miał dotychczas. Mówię na podstawie moje sytuacji. To bolało mnie najbardziej. Bo jednak fakty są takie to on zajmował się dzieckiem gdy ty robiłaś karierę. Myślę że po trosze to ich zbliżyło. Zajmowali się Waszym dzieckiem, którym to wy winniście się zajmować. Nie opiekunka nie tylko mąż ale Wy.

Zrobisz jak chcesz ale widzę że decyzję podjęłaś. Jak powiedziałem fakty proste. Zdrada - wina męża. Wasze stosunki w małżenstwie - wiele do życzenia.
6959
<
#50 | zgryzolowaty dnia 05.03.2014 00:25
przeczytałem ostatni wpis pani mecenas... zaczyna pani mówić jak skrzywdzona kobieta... to jest dobry początek... myśli pani o dziecku... to dobrze... teraz proszę ochłonąć, nie podejmować żadnych poważnych decyzji, zwłaszcza pod wpływem emocji... proponuję wykrzyczeć mężowi co panią zabolało...oczywiście nie przy dziecku, może wysłać je do rodziców, teściów i powiedzieć dziecku, że musi pani załatwić ważne sprawy z tatą...
pożegnać gosposię ale jak człowiek... spojrzeć na męża jak na człowieka który zawinił wobec pani jako kobiety a nie jako instytucji... proszę nie chodować tego co robili w sobie...to trucizna dla duszy... jemu należy się pokuta... ale cokolwiek się stanie, zaczynacie od nowa...reset...
on ma opowiedzieć wszystko, bez niedomówień, przemilczeń etc.
pani też musi go poinformować o tym co czuje, jako kobieta...
"prawda was wyzwoli..."
3739
<
#51 | Deleted_User dnia 05.03.2014 00:33
Oczywiście kolego zgryzolowaty, staram się czytać ze zrozumieniem, polemizuje nie tyle z treścią (zaznaczyłem to w swoim topiku, Le_na może poczytać to na kolejnym etapie przeprawy zmagania się ze zdradą) co z umiejscowieniem w czasie porad traktujących o analizie jej związku pod katem jej oceniania i dywagowania w kierunku zrzucenia na nią winy.
To ona jest zdradzona. To ona została potraktowana źle.

To jej zgodnie z tym co napisała (Proszę o pomoc! - nie było napisane oceńcie mnie) należy się pomoc. Ta pomoc może polegać na tym, żeby wskazać jej w możliwie łatwy sposób jak w te trudne dni pozbierać myśli, jak przemóc się do rozmowy, jak potraktować starania męża, jak wykazać ze człowiek może popełnić błąd, jak pomóc zrozumieć, że życie, które przed nią i jej rodziną nie koniecznie się skończyło, jak ją wesprzeć, pewnie mógłbym wymienić więcej, o to teraz toczy się bój.
Nie sądzę, żeby to było coś wyjątkowego i trudne do zrozumienia.
9937
<
#52 | Ramirez dnia 05.03.2014 02:18
Tezeuszu - na jednym z pierwszych wykładów na PAM, Ś.P. prof. Mikosza zapytał nas studentów elektroniki: "Proszę Państwa! Czy wiedzą Państwo, dlaczego choremu podaje się zazwyczaj rosół?" Padały rozmaite odpowiedzi, że zdrowy, że z kury itd... Odpowiedź profesora zszokowała: "Bo jest silną trucizną! Organizm, zostaje zmuszony do jej zwalczenia, więc niejako przy tej okazji - pacjent zdrowieje dzięki pobudzeniu układu odpornościowego".;-)

Większość dobrych leków to trucizny - dlatego są na recepty!

Utwierdzanie Leny, że stało się coś tak głęboko straszliwego - to tutaj błąd - to dalsze wpychanie jej w ciemną dziurę. Lena wie, że została zdradzona i cierpi. Ale musi chcieć zacząć walczyć o swoje małżeństwo - i to nie metodą dziecinną i najprostszą - poprzez ucieczkę z dotychczasowego życia i odsunięcie od gada - ale musi dojść do wniosku, że w życiu są też takie katastrofy, przez które da się przejść razem, jeśli będzie ku temu wola obojga. Ktoś musi ją do tego skłonić - bo w takim szoku jakim jest teraz - pójdzie najgorszą możliwą i najłatwiejszą ścieżką - prosto ku rozwodowi.
7194
<
#53 | Suchy64 dnia 05.03.2014 10:27

Cytat

Le_na
... Nie zamierzam brać na siebie winy za zdradę ...
I słusznie. Nikt tego tutaj chyba nie wymaga. Za to mowa by się zastanowić co doprowadziło do takiego stanu związku, że doszło do tej zdrady. Zdrada jest, z pominięciem przypadków patologicznych, często sympromem kryzysu, z istnienia którego małżonkowie sobie mogą nawet nie zdawać sprawy. Piszesz o Twojej chęci odbudowy związku, więc nie da się patrzeć jedynie na męża, lecz trzeba całościowo; właśnie na Was.
Osobiście uważam, że Twąj mąż mógł zachować tę rewelację dla siebie i skoro sobie zdał sprawę z błędu, to mógł i bez tego zadziałać w kierunku naprawy związku. Ale cóż, "sprawa się rypła".

Cytat

... Ja też myślę, że to oczyściłoby atmosferę ale nawet nie potrafię na niego nakrzyczeć, nie potrafię na niego patrzeć ale w tym wszystkim czuję się wyjątkowo samotna i bardzo nieszczęśliwa...
Pachnie na deczko introwertyczną naturę w połączeniu z depresją. Nie piszę tego by Ciebie obrażać, lecz by mówić o pomocy, trzeba wpierw mieć diagnozę.
To co przeżywasz to zupełnie normalne. Byłoby dziwnym, gdyby było inaczej. Problem z depresją, w odróżnieniu od stanów depresyjnych (tzw. "doła"Z przymrużeniem oka polega na tym, że z depresji niesłychanie trudno wygrzebać się samemu. W przypadku kontynuowania związku kluczem jest partner, który nawet nieświadomie, wbrew najlepszym intencjom, może Twój negatywny stan utrwalać lub nawet pogarszać. Wtedy już tylko kroczek do sytuacji gdzie jedynym wyjściem jest rozstanie.
Jak często pisałem, polecam skorzystanie z pomocy zewnętrznej. Wbrew pozorom w pierwszym rzędzie Twojemu mężowi. Po to by z nieświadomości nie pogorszył tego co i tak zawalił. W drugim rzędzie byłoby dobrze gdybyś i Ty przy pomocy neutralnego obserwatora spojrzała na Was nieco z boku lub nawet oczami Twojego męża (bo jednak punkty widzenia obu płci są czasem diametralnie różne, co prowadzi do probelmów ze zrozumieniem intencji, zachowań, itd.). Dopiero po takim "spojrzeniu na siebie" można wziąć pod uwagę skorzystanie z terapii par; jeśli to będzie jeszcze potrzebne. Sama terapia par bez wewnętrzengo przygotowania i chęci odbudowy może być, moim zdaniem, kontraproduktywna (w kwestii odbudowy oczywiście).
6755
<
#54 | Yorik dnia 05.03.2014 17:28
Panie Tezeusz, bardzo mądre słowa, trudno się z Panem ogólnie nie zgodzić. Tak najczęściej powinno być, analiza związku po uporaniu się z sobą, jednak ten schemat w tym przypadku może zaszkodzić; dlaczego ?
- Le_na przyszła tu z dużym prawdopodobieństwem szukając potwierdzenia dziecinnej wizji świata, co w efekcie skutkuje działaniami i wyborami pod wpływem emocji;
- Wpadła w pułapkę. Spadek wartości i poczucie sponiewierania rekompensuje w niewłaściwy sposób uciekając od zrozumienia zjawiska, bazując tylko na negatywnych emocjach, które przynoszą tylko krótką ulgę, a jednocześnie pakują często w bezpowrotny kanał;;
- jakoś dziwnie zbyt dużo osób zwróciło uwagę na jej rozrośnięte EGO, ; Może to tylko kompensacja, a może nie ? Może dziewczyna ma ponadprzecietne ,mniemanie o sobie. Tacy ludzie na ogół są zapatrzeni w siebie i nie chcą zrozumieć prostych oczywistych rzeczy, przyznawać się do błedów, wyciągać prawidłowe wnioski itd..;
- wszyscy wiedzą co chce usłyszeć, aby poczuć się deczko lepiej; ale jest dość konkretna i inteligentna, więc zasługuje na szczerość. WytrzymaZ przymrużeniem oka Za jakiś czas podziękuje.

Przyklepanie tego prostego schematu, który chce usłyszeć to wpedzenie jej w celebrację rozpaczy i żalu, a to już kroczek do rezygnacji z obiektywnego myślenia i uzyskania jakiegokolwiek dystansu do tego co się stało, a naprawdę nie jest to największa tragedia jaka mogła i może ją spotkać;
Pójście schematem emocjonalnym, to w tym wypadku przegrana;
Najbardziej błachą sprawę można nadmuchać do ogromnych rozmiarów, a Le_na ma takie predyspozycje;
Pomoc w tym to naprawdę niedźwiedzia przysługa;

Im prędzej Le_na się obudzi i dotrze do niej, że świat, ludzie i ona sama nie są idealni, a to jaki miała jego obraz było badzo naiwne i dziecinne, tym szybciej się podniesie;
Ubiegunowienie, że Ona była, jest i będzie ideałem, a wiarołomny dopuścił się największej zbrodni na świecie polepsza samopoczucie, sztucznie podnosi poczucie wartości, ale jest wpuszczaniem w maliny; Niektórzy wpadają w samouwielbienie Z przymrużeniem oka

Właśnie po uzyskaniu obiektywnego dystansu łatwiej jest przemóc się do rozmowy, właściwie i bez emocji potraktować starania męża, zrozumieć jego, a przede wszystkim siebie, dostrzec, że życie, które przed nią i jej rodziną nie koniecznie się skończyło,

Tezeusz

Cytat

Nie sądzę, żeby to było coś wyjątkowego i trudne do zrozumienia.
Szeroki uśmiech

Le_na zachęcam do ponownego przeczytania tych wypowiedzi, które Ci podniosły ciśnienie, próby zrozumienia i ustalenie, ile w tym prawdy, Twojej naiwności i prostego wyidealizowanego obrazu świata itd...;Oceniając Twoją sytuację, każdy z nas może się w wielu kwestiach mylić i dobrze o tym wiemy, ale najważniejsze, żeby wskazać Ci to co na pierwszy rzut oka widać i żebyś miała nad czym myśleć;
Tylko od Ciebie zależy, czy się wysilisz i skorzystasz.

I jeszcze jedno. Tak patrząc z boku, jestem pewien, że wiele kobiet chciało by mieć swego czasu tak komfortową sytuację, jak Ty masz teraz; Przecieżś to Ty rozdajesz karty, zrób to mądrze;
Do tego konieczna jest niestety wieksza perspektywa niż czubek własnego nosa Z przymrużeniem oka
10843
<
#55 | Marco_ dnia 05.03.2014 20:21
Całkiem niedawno na forum pisała koleżanka Lia, którą chłopak zdradził po alkoholu ze swoją eks. Przez jakiś rok błagał o wybaczenie, starał się wszystko naprawić chociaż ona była już w nowym związku. Może ze 2 osoby sugerowały rozważenie powrotu do niego, cała reszta jechała po nim jak po łysej kobyle, starając się przekonać, że ZDRADA NIE JEST BŁĘDEM TYLKO ŚWIADOMĄ DECYZJĄ a danie drugiej szansy to po prostu nadstawianie się na kolejny cios. Ciekawe, że nikt nie analizował jaką partnerką była ta dziewczyna, czy może jej chłopak nie czuł się samotny i nie poszedł szukać ciepła u byłej. Może dlatego, że Lia nie powiedziała czym się zajmuje zawodowo ani ta eks, dlatego skupiono się tylko na uczuciach kobiety zdradzonej, nie ważne czy raz. Przyznanie się do winy też nie zostało uznane za żadne złagodzenie.
Tutaj jednak ewidentnie pare osób ma poważne kompleksy i problem z relacją pani adwokat - gosposia z ukrainy. Najeżdzacie na Lenę, chociaż ma absolutne prawo pogardzać tą panią, jakkolwiek nie zauwaźyłem żeby to robiła. Doszukujecie się jakiegoś drugiego dna które jest kompletnie nieistotne.
Tłumaczenia, że "najpierw musi zejść na ziemię z prawniczych chmur i dostrzec więcej niż czubek własnego nosa" to jakieś bzdury. Jakos w innych przypadkach nikt nie zagłębia sie w taką psychoanalizę tylko objeżdża z góry na dółzdradzacza. I pewnie byłoby tak samo gdybyscie nie podchwycili relacji prawnik-gosposia.
3739
<
#56 | Deleted_User dnia 05.03.2014 20:44
Nadal pozostaję przy swojej opinii, żadna sztuka kogoś skopać i podać mu pomocna dłoń, już taki egzemplarz co skopał Lena ma w domu.
Prosiła o pomoc i to jest clue.
Analiza, na to znajdzie się czas w momencie, kiedy będzie mogła trzeźwiej zderzyć się realnym podejmowaniem decyzji, proste jak budowa ukwiału.
Została zdradzona, oszukana i poniżona te wszystkie wywody mogą być w tej chwili odbierane przez Lenę tylko w jeden sposób, że na to zasłużyła. Nikt nie zasłużył na to żeby być zdradzonym.

I jeszcze jedno. Wspomniałem już o tym a widzę, że moją opinie podziela również Suchy64 Osobiście uważam, że Twój mąż mógł zachować tę rewelację dla siebie i skoro sobie zdał sprawę z błędu, to mógł i bez tego zadziałać w kierunku naprawy związku. Ale cóż, "sprawa się rypła".
10904
<
#57 | Le_na dnia 05.03.2014 22:47
Do tych wszystkich, którzy wierzyli w szczere intencje i poczucie winy mojego męża...
Wracam dzisiaj wcześniej z pracy, w której i tak na niczym nie mogłam się skupić, ze szczerym postanowieniem przeprowadzenia spokojnej rozmowy i może dojścia do jakiegoś konsensusu. Proszę sobie wyobrazić co poczułam widząc JEJ kurtkę na wieszaku...wchodzę na górę do pokoju córki...a oni siedzą sobie w trójkę, mała coś maluje na kartce, zaśmiewają się jak gdyby nigdy nic...poczułam się jakby ktoś mnie walnął obuchem w głowę. Co za tupet żeby po tym wszystkim przyjść do naszego domu, a mój mąż  sobie z nią siedzi niczym kochająca się rodzina robią sobie jakiś rysunek z dzieckiem...Nie spodziewałam się czegoś takiego, to po prostu jakiś szczyt...Zeszliśmy na dół żeby nie rozmawiać przy dziecku, powiedziałam że nie chce jej więcej widzieć w tym domu, zaczęła płakać  że nie może stracić pracy, że ma ciężką sytuację rodzinną i potrzebuje pieniędzy...A on stał i się nie odzywał, zresztą wiem że ją popiera...Zatrudniłam ją w swoim domu, zarabiała tyle że starczało jej na utrzymanie w Pl + wysłanie pieniędzy na tą swoją Ukrainę, wskoczyła mojemu mężowi do łóżka i jeszcze mowi żeby jej nie zwalniać i dalej będzie mogła go uwodzić... Nie mogę uwierzyć po prostu, może po prostu chce zająć moje miejsce i liczy na sponsora a on się daje złapać na jej gierki...żałosne to jest wszystko, nie mogę się na nich oboje patrzeć, z kim ja żyłam pod jednym dachem przez te wszystkie lata...
3739
<
#58 | Deleted_User dnia 05.03.2014 23:10
Tego się obawiałam; to już nie tylko bezemocjonalne bzykanko. To zażyłość.
Kuutas jeden! A myśmy szukali na niego usprawiedliwienia!
W ogóle się dziwię, że ta lafirynda jeszcze u Was jest!
Wiem, że jesteś na nią wściekła, ale ona jest tutaj pionkiem!
Chociaż, może uknuła taki plan, o jakim piszesz...
W niczym ten Twój palant nie odbiega od standardów zdradaczy.
Czuję tyle gniewu i wściekłości, jakbym była na Twoim miejscu i to ja ich widziała. Od początku widziałam w Tobie wspaniałą kobietę, kobietę bardzo zranioną, złamaną bólem.
Te wszystkie wywody mądralińskich to o kant duupy rozbić! Aż mi się już nic nie chciało pisać i dziwiłam się, że jeszcze stąd nie uciekłaś.
Może warto się odseparować od niego na jakiś czas, bo teraz nie uwierzyłabym w żadne jego słowo.
Trzymaj się, zazdroszczę Ci Twojej siły, ale ona, wobec takich ciosów, też ma swoje granice.
3739
<
#59 | Deleted_User dnia 05.03.2014 23:27
Le_na masz wiadomość ode mnie na PW.
3739
<
#60 | Deleted_User dnia 05.03.2014 23:47
Bezczelność postępowania gosposi pominę, bo to bezdyskusyjne.
Wiesz, Le_na...Wydaje się, że oceniłam Twojego męża niewłaściwie, uznając, że popełnił błąd, pomylił się i inne ble ble ble. Brak wyczucia z jego strony, empatii to chyba też za mało...Szczerze współczuję, ale wierzę, że właśnie to dzisiejsze jego zachowanie jest tak wymowne, iż mniej będziesz mieć wątpliwości i targających skrajnych myśli.
Ogarnij myśli i plany, z resztą sobie poradzisz.
7194
<
#61 | Suchy64 dnia 06.03.2014 10:30

Cytat

... Proszę sobie wyobrazić co poczułam widząc JEJ kurtkę na wieszaku...
Dlaczego mnie ta sytuacja nie dziwi? Sam to przeżyłem i jest to dokładnie to o czym napisałem w poprzednim wpisie. Po prostu Twój (jesze) mąż patrzy jedynie ze swojej perspektywy i za skarby świata nie dociera do niego, że istnieje też Twoja perspektywa, perspektywa osoby dotkniętej najgorzej jak się da (przynajmniej Ci się tak wydaje, bo gościły tu zdecydowanie, obiektywnie, cięższe przypadki).
Przykładzik na poparcie mojej tezy; moja pani stwierdziła, że chcemy naprawić to co się pomiędzy nami posypało (bo jak napisałem, do osłabienia związku z reguły każdy coś tam sam dokłada). Jak zaczęło do mnie docierać, że to nie był jedynie wirtualny romans który im się rozchuśtał, stwierdziłem jednoznacznie, że nie życzę sobie by dalej utrzymywała z nim jakikolwiek kontakt. Zero telefonów, maili, komunikatorów. Jej reakcja? "Bądę rozmawiała kiedy i i kim chcę!".
Widzisz paradoks tej całej sytuacji; z jednej strony zachowywała się jakby nic się nie stało i cały czas była najprzykładniejszą towarzyszką życia, a z drugiej strony trudno o gorsze zignorowanie podstawowej potrzeby osoby zdradzonej.

Tu możemy się bawić w analizę sytuacji z jej strony; czuła się nie w porządku w obec obu stron; mnie, ale i jego, bo jego też zawiodła i ta idiotyczna odzywka była tylko irracjonalną próbą znalezienia się w tej kwadraturze koła.

Mogę jedynie przypuszczać, że w podobnej sytuacji może być Twój mąż. Wie, że zawalił wobec Ciebie, ale i może mieć poczucie winy w stosunku do niej (w tym kontekącie, obiektywnie rzecz biorąc, nie najgorzej o nim świadczy). Nie dlatego, że żywi do niej jakieś głębsze uczucia, lecz dlatego, że (nie wiemy kto był stroną inicjującą ten "incydent"Z przymrużeniem oka poprzez swoje postępowanie wpędził tamtą kobietkę w niezłe (znowu, obiektywnie rzecz biorąc) tarapaty.

Tylko co nam, "rogaczom" ta wiedza pomoże? Nasz problem rozgrywa się w swerze uczuć!

Znowu cytując siebie; "lepiej bolesny koniec niż ból bez końca". Jeśli on tego nie pojmie i nie zacznie z Tobą sensownie rozmawiać, to jeśli nie stoją na przeszkodzie cznniki materialne, czy ogólnie pojęte "dobro dziecka", to rozstanie się jest też całkiem sensownym rozwiązaniem.
Ma nawet kusząco wiele zalet. Nie trzeba się wtedy konfrontować z tym co się samemu zawaliło w związku. Ma się piękny, czarno-biały świat i brak hipoteki na przyszłość. To nie sarkazm, wbrew pozorom. Składanie związku po zdradzie wymaga by obie strony trochę "odpuściły", ale musi być zachowana jakaś proporcjonalność.

Komentarz doklejony:
"Emocjonek" niezamierzony; jakoś sam wynikł z kombinacji znaków interpunkcyjnych.

Komentarz doklejony:
I jeszcze jedna uwaga; sprecyzowanie.

Cytat

Jeśli on tego nie pojmie i nie zacznie z Tobą sensownie rozmawiać, ...

Bo to moim zdaniem właśnie on ma "wyjść do Ciebie", a nie czekać.
6755
<
#62 | Yorik dnia 06.03.2014 15:41
Le_na,

Cytat

Do tych wszystkich, którzy wierzyli w szczere intencje i poczucie winy mojego męża...

Jakoś nie zauważyłem, żeby ktoś jakoś przesadnie wierzył w inne intencje Twojego męża niż nam przedstawiłaś. Jeśli tak było to wynikało tylko i wyłacznie z Twojej oceny i z Twojego przekazu.
Zwróciłem już uwagę, że był niekompletny; Nie zbadałaś sprawy tak jak powinnaś, żeby wiedzieć co robić;

Zacytuję siebie:

Cytat

I zamiast rozpaczać nad tym, że się bzykali raz czy dziesieć, lepiej zastanów się jak bardzo mogli się do siebie emocjonalnie przywiązać; bo to co mówi a czuje to może być zupełnie coś innego;
Widzisz różnicę i skalę problemu ?


To zupełnie inna sytuacja i większy problem;
Zupełnie nie czytasz ze zrozumieniem;
Jesteś już w stanie powiedzieć, czy coś ich łączy czy nie ?
Bo to, że postrzeganie sytuacji przez Twojego męża jest zupełnie inne niż Twoje, to wiadomo; On będzie pomniejszał skalę problemu nie widząc wiele złego w sobie i w tym co się stało;
W tej sytuacji rozmowa nie pomoże, musisz działać ostro i zdecydowanie; inaczej nie zejdzie na ziemię;
Dałaś mężowi przyzwolenie na takie zachowanie ? Skąd to się wzięło, że przestał liczyć się z Tobą? Dla Ciebie było oczywiste, że nie chcesz jej widzieć na oczy, dla niego jak widać nie.

Chyba im większe piekło zrobisz, pokażesz że masz coś do powiedzenia, tym lepiej;
Ciężkie chwile przed Tobą.
Wiele Cię może jeszcze zdziwić;
3739
<
#63 | Deleted_User dnia 06.03.2014 16:54
Osobiście nie wierzę w scenariusz typu: zostawi żonę dla ukraińskiej gosposi. Nie stać będzie tchórza na taki mezalians.
On chciałby, żeby nic się nie zmieniło. Nie bardzo rozumiem, po co się przyznawał. Że, niby, pod latarnią najciemniej?
Le_na nie bardzo miała czas, by podjąć jakiekolwiek kroki, bo wyjechała.
Byłam pewna, że zdążyła chociaż odprawić kochanicę.
A, co się działo, gdy małżonek został sam? Może nic, ale nie bądźmy naiwni...
Więc, Le_na, przed Tobą czas pełen napięć. Jesteś kobietą z zasadami, jesteś kobietą dumną. Nie pozwolisz sytuacji przejść tak łatwo do porządku dziennego. Twoja godność ponad wszystko, nawet za cenę utraty męża.
A, to, że jest stracony w Twoich oczach, musi on odczuć.
Zdrowa zasada: jest wina- musi być kara. Ale i zadośćuczynienie.
To tyle na tę chwilę, a później... nowe życie, z nim lub bez niego.
:cacy
6755
<
#64 | Yorik dnia 06.03.2014 18:44
Le_na, [...] wskoczyła mojemu mężowi do łóżka i jeszcze mowi żeby jej nie zwalniać i dalej będzie mogła go uwodzić...

To naturalne usprawiedliwiać bezwolnego wiarołomnego mając nadzieję, że biedaczek został perfidnie uwiedzony wbrew swojej woli, rozumowi i intencjom, prawie siłą bez pozostawienia mu wyboru Z przymrużeniem oka


Le_na, Nie mogę uwierzyć po prostu, może po prostu chce zająć moje miejsce i liczy na sponsora a on się daje złapać na jej gierki...żałosne to jest wszystko, nie mogę się na nich oboje patrzeć, z kim ja żyłam pod jednym dachem przez te wszystkie lata..

Może boleśnie, ale czyje miejsce chce zająć ?
Wydaje się, że miejsce przy mężu i przy dziecku było w miarę wolne.
Le_na sama je obsadziła osobą, którą sama wybrała i która w jakiś sposób się sprawdziła; Czy można mieć o to pretensję?
Jak świat światem ze służbą domową, gosposiami, ogrodnikami zawsze były problemy, często tego typu; nawet gdy ktoś wykazywał się większą wyobraźnią i zapobiegliwością;

Cwana, wyrachowana i bezduszna gosposia uwiodła męża w celu osiągnięcia ogromnych korzyści lub tylko samotna skorzystała z propozycji lub poprostu uległa bądź się zakochała.
Żeby miała korzyści, mąż musiałby rzucić wszystko dla niej, bez względu na cenę. Tego przecież jeszcze nie wiadomo, ale brać pod uwagę trzeba. W takiej sytuacji powiedzenie żonie miało by konkretny sens. Decyzję o rozstaniu przerzucić na nią i udawać , że się tego nie chce;
W innym wypadku to tylko przerzucenie winy za zbliżenie się do innej kobiety.
Jaki był sens o tym mówić żonie skoro dokładnie wszyscy łącznie z dzieckiem na tym tracą?; Jest jakaś korzyść?

Jak dotąd Le_na nie wie nawet od jak dawna to trwało i jakie jest zaangażowanie czy plany obojga lub czy to był faktycznie incydent.
Wolała uciekać na ferie niż dowiedzieć się co się faktycznie stało;
Teraz stawiam, że też raczej ucieknie niż stawi temu czoła.
8155
<
#65 | Kik dnia 06.03.2014 19:03
W Twojej historii raczej takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.

Pomysł męza z pozostaniem gosposi w Waszym domu juz byl absurdalny, ale ogólne jego podejscie sprawiało wrazenie że zmierza to raczej w dobrym kierunku . Oczywiście ona sama odpowiada za swoje czyny, no ale powiedzmy ze mąz poczuł sie winny, że i on się przyczynił do zburzenia czyjegos zycia, stąd taka była jego pierwsza reakcja , a tu takie kwiatki..

Jego obecna postawa.. chyba powinna dać Ci do myslenia. Miał czas na konfrontację z rzeczywistoscia gdy Ciebie z dzieckiem nie było.. Dlaczego zachował się tak biernie gdy chciałas ją zwolnic? i dlaczego wogóle to podlega jakim kolwiek rozwazaniom? no i na koniec .. jakim prawem wpuścił tę panią do Waszego domu, pod Twoją nieobecność? i bez Twojej zgody? dalaczego dla niego ważniejsze jest dobro tej pani niż Twoje uczucia?
Możliwe że problem jest głębszy niz Ci sie wydaje, W grę mogły pójść uczucia, w końcu spędzali ze sobą sporo czasu.
Co nim kierowało że Ci powiedział, mozliwe że jest tak jak sugeruje Avenious.. może córka widziala że się przytulaja.. to są tylko domysły.
Mozliwe że mąz malymi kroczkami "wchodzi" Ci na głowę, lub też bagatelizuje problem. Zastanów się jaka była jego moralna postawa wzg instytucji małżeństwa? jaki mi zasadami się kierował? zadaj sobie kilka pytań o nim. To może Ci coś podpowie, czy dla niego to co się stało jest powaznym błędem ale jest zamotany, zapedził się za daleko... czy też może próbuje uzyć manipulacji bo przecież to nic wielkiego, wszystko moze pięknie i fajnie funkcjonować w trojkacie.. A w zwiazku z tym możliwe że chce przeforsować jakis swój plan. Wiem, ze to brzmi trochę niedorzecznie, no bo jak to tak?
Czegos podobnego doswiadczylam, tzn. mój już były mąż próbował wlasnie kilkukrotnie probował wymusić na mnie zgodę na pewne rzeczy. Oczywiscie duzo było argumentów za, słów o moralności itd. Dla mnie wtedy te jego pomysly były nie do zaakceptowania, ale kończyło się na rozmowie i tyle, ot kolejna głupia myśl . Z perspektywy czasu dostrzeglam, że to nie byly jakes tam "glupie" pomysły i uczciwosć z jego strony wzgledem mnie, a chęć zabawiania się za moja zgodą i aprobatą.

Wiele opcji pod zachowaniem Twojego męża może się kryć, więc nie pozostaje Ci nic innego jak ostre ciecie. Postawienie konkretnych warunków i gra na tychże Twoich warunkach w najbliższym czasie bys mogła się wyciszyć. Czas dla Ciebie co dalej..
Takie sytuacje Lena nie mogą mieć miejsca, ponieważ pomimo że sprawiasz wrazenie osoby opanowanej i mocno stapajacej po ziemi, to Cię zapewne rozbija a tu trzeba podjąć życiowe decyzje na spokojnie, bez zbędnych emocji.

Celowo wielokrotnie uzyłam slowa "moze","mozliwe" ponieważ cała sytuacja dziwna.. Przyznanie się do winy, ta jego "szczerość" ws tego z czym się zderzyłaś wczoraj... jakos się gryzie i jakoś nie współgra.

Cytat

Wydaje się, że miejsce przy mężu i przy dziecku było w miarę wolne.
Le_na sama je obsadziła osobą, którą sama wybrała i która w jakiś sposób się sprawdziła; Czy można mieć o to pretensję?
Jak świat światem ze służbą domową, gosposiami, ogrodnikami zawsze były problemy, często tego typu; nawet gdy ktoś wykazywał się większą wyobraźnią i zapobiegliwością;


Zgadza się. Lena nie bardzo chce to przyjac do swiadomości lecz to ona stworzyła idealne warunki i okloliczności do romansu.

Co do sponsorowania, jest takie prawdopodobieństwo że pani wlasnie ma to na celu. Wiele lat temu, maż w pracy miał kolegę ukraińca. Bardzo się polubili , czesto nas odwiedzal z rodziną. Kulturalny, wykształcony człowiek. Duzo rozmawialismy o ich kulturze, obyczajach, sposobie zycia. I tak sobie przypomialam ze opowiadali o tym, ze kobiety bardzo czesto przed zawarciem zwiazku małżeńskiego mają sponsorów i nie jest to przez nich źle spostrzegane. Nie wiem jak się ta mentalność zmieniła na przestrzenie lat..
10924
<
#66 | Mirmila dnia 06.03.2014 22:53
"wskoczyła mojemu mężowi do łóżka i jeszcze mowi żeby jej nie zwalniać i dalej będzie mogła go uwodzić... "

Le_na to podstawowy bląd. Obarczasz gosposię calą winą za romans.
A z calej tej historii to na moje oko to Twój mąż zabiegal o względy kochanki i najprawdopodobniej to on sam wszystko zainicjowal. On Ci skladal przysięgę to jego się czepiaj. Przestań bujać w oblokach że to ponętna uwodzicielka rzucila się na Twojego męża, a on bezbronny jej ulegl. Myślisz, że dlaczego chce aby nadal pracowala u Was?


"Wydaje się, że miejsce przy mężu i przy dziecku było w miarę wolne."

To już lekka przesada. Czy na prawdę tak wszystkich boli fakt, iż kobieta, matka i żona odnosi sukcesy zawodowe? Le_na sama zauważyla, że za malo czasu spędzala z rodziną. Próbowala rowiązać ten problem, organizując wspólny urlop. No ale jest kobietą to można się nad nią trochę poznęcać.
Czy w momencie gdy mężczyzna "haruje" na rodzinę też by się posypaly te slowa krytyki? Idąc tym torem rozumowania każda osoba wyjeżdżająca za granicę za chlebem, każdy kierowca, który non stop jest w trasie daje przyzwolenie na romanse swojej polówki? Bezsens...
7375
<
#67 | B40 dnia 06.03.2014 23:19
Lena u nie jak dzisiaj przeczytałem Twój post o "rysunkach" zapaliła się dziwna lampka. Jednej rzeczy nie rozumiem. Facet mówi o zdradzie OK - powiedzmy wyrzuty sumienia. Ale zaprasza Panią Ukrainkę do domu??? Sorry jak komuś zależy zrywa kontakty robi wszystko aby naprawić wtopę. Ok mówi że kocha ale nie rozumiem po co się z nią spotyka?. Gorzej zaprasza do domu. Obawiam się że Yorik ma dużo racji. Nie wiesz wszystkiego.
Jesteś prawnikiem rozumiem że wiesz co piszesz ale niewiele wiemy o waszej sytuacji majątkowej. Czyj jest dom czyja była działka. Tego nie wiemy. wiemy że zap...aś na rodzinę. Ale nie znamy szczegółów.
Zachowanie męża co najmniej dziwne. Zejście na dół i nieodzywanie się - dla mnie wiele do myślenia. Jako prawnik oceń sytuację. Składasz pozew o rozwód z orzeczeniem o winie. Jakie masz dowody? Tylko słowa. Teraz to słowo przeciw słowu. Jaki będzie efekt w sądzie. Pani adwokat zwariowała przecie nie mam żadnego romansu. Jest chorobliwie zazdrosna, zwolniła nawet opiekunkę. Do tego zeznania opiekunki. Jaki będzie efekt - sama sobie dopisz. Nie masz problemów finansowych zatrudnij dobrego detektywa. Możesz znać czubek góry lodowej. W sądzie będą to słowa przeciw słowom.
Powtórzę osobiście uważam że stworzyłaś sytuację (broń Boże nie jesteś winna) teraz musisz rozdawać karty. Co ma Tobie tłumaczyć. Detektyw, podsłuchy. I jedna ważna rzecz jasno określone granice plus działania. Pozew o rozwód to jedno (ale spróbuj zebrać trochę dowodów), jeżeli chcesz dać szansę nie musisz - na Twoich warunkach - jeden wyskok i won. Jeżeli nie chcesz nie dawaj ale powiesz kiedyś córce dlaczego wykreśliłaś tatę z życia Najpierw dowody dla sądu jeżeli coś między nimi jest. Popytaj dziewczyn z forum z ilu z nich mężowie robili wariatki. Bo kim byś była oskarżając go zdradę bez dowodów - bo do tego się nie przyzna.
Facet mnie zawiódł. Z dużo mi nie pasuje w jego zachowaniu. Nie chodziło o trójkąt nie chodziło o ciche przyzwolenie czy bzykanie na boku. To co opisałaś to jakaś chora gra.
Trzymaj się. Jak byś miała pytania jak namierzyć kmiota. Pisz na PW.

Swoją drogą jeżeli się mylę - bez obrazy to mąż to jakiś debil.
3739
<
#68 | Deleted_User dnia 06.03.2014 23:57
Nie ulega wątpliwości, że wszyscy daliśmy się naprać mężulkowi.
I to my, ofiary kłamstw i manipulacji. To świadczy o tym, że wciąż są w nas pokłady dobra i nadziei. I, niestety, naiwności. Ale to też dowód na to, że naszą intencją nie jest chęć rozpieppszania związków po zdradzie, co niejednokrotnie czytamy w opiniach, ale ratowanie ich, bo tego życzyliśmy Lenie.
I, jeszcze, do Yorika.
Piszesz o wolnym miejscu przy mężu i dziecku. To jakiś absurd! W takim razie nikt nikogo nie mógłby zatrudniać, bo balibyśmy się, że odbije nam żonę czy męża! Trochę rozpędziłeś się w tym fantazjowaniu.
Masz rację, nie można mieć pretensji, że Lena sama zatrudniła tę pomoc.
Ale trzeba mieć pretensje, że najważniejsze osoby nadużyły jej zaufania.
Więcej; zmiażdżyły jej godność w najbardziej plugawy sposób.
I na koniec. Znów, niczym nie poparte oskarżenie. "Wolała uciekać na ferie..." Czy Ty, Yorik, myślisz, że po takiej druzgoczącej wiadomości człowiek jest w stanie coś woleć lub nie woleć? Czy jest w stanie sensownie działać? To szok! I może się wydarzyć wszystko! Czyżbyś już zapomniał?!
Więc nie rozliczaj jej, nie robieraj na czynniki pierwsze, na to przyjdzie jeszcze czas.
Przypomnę Ci jeszcze, co pisałeś o sobie:
"Przez bezgraniczne zaufanie niewiele widziałem, a w tym okresie brałem robotę do domu i byłem nią pochłonięty."
A zatem, niech rzuci kamieniem, kto bez winy...Smutek

Komentarz doklejony:
nabrać, of course...Z przymrużeniem oka
10904
<
#69 | Le_na dnia 07.03.2014 00:24
Wszystko sobie przemyślałam i w moich oczach on jest skończony. Nie zamierzam dociekać czy łączy ich jakieś uczucie czy to zwykły popęd- zdrada to zdrada, ale to co się wydarzyło, to że zaprosił ją podczas mojej nieobecności, bawili się razem z naszym dzieckiem jak gdyby nigdy nic i jeszcze milczeniem niejako poparł jej roszczenia do dalszej pracy u nas- to wszystko zupełnie go przekreśliło. Nie pozwolę robić z siebie idiotki i dalej się upokarzać. Zabrałam dziecko i przeniosłyśmy się do moich rodziców- myślę, ze dla małej to o tyle korzystniejsza sytuacja, że lubi spędzać czas u dziadków więc lepiej będzie jej przez to przejść niż z nową nianią. Może ktoś powie że uciekłam (padła już taka sugestia) ale jego nędzne tłumaczenia i kłamstwa nie robią na mnie już wrażenia i nie zamierzam ich słuchać.  Nie chce na razie wracać do tego domu ale napewno mu go nie zostawię. Wiem co zrobić, żeby go skompromitować w sądzie. Nawet w przypadku braku winy udaje się tak obrócić sprawę, żeby zostawić ich z niczym,a w jego przypadku napewno zadbam żeby za wszystko zapłacił. Chciał mieć żonę i kochankę to zobaczymy kto teraz lepiej na tym wyjdzie...
Postaram się wszelkimi sposobami, żeby ta pani tak szybko nowej pracy nie znalazła. Niech wraca na swój Majdan, przynajmniej się czemuś przysłuży.
Sugestię,  że zostawiłam wolne miejsce przy mężu i dziecku pozostawię bez komentarza Yorik. Mamy zupełnie inny sposób postrzegania do świata, ale zostawię dla siebie to co myślę na ten temat...
9937
<
#70 | Ramirez dnia 07.03.2014 00:59
Z jednej strony, mamy zimny dom, a w nim "ciepłą" gosposię. I mamy męża, który w chwili słabości - "krew nie woda, majtki nie pokrzywy" - wybiera recydywę.
Mąż, mając nie znaną nam bliżej motywację, sam przyznaje się do zdrady. Przy odrobinie złej wyobraźni można przewidzieć, co to powoduje - chatę wolną. Czy to tylko pretekst, by na urlop nie pojechać z żoną? Nie wiemy.

Inny scenariusz to taki, że gosposia jest już w ciąży - na męża naciskała, by żonie o romansie w końcu powiedział. Posłusznie łoś powiedział, a czy powie coś więcej? Nie wiemy.

Scenariusz łatwy do przewidzenia, zgodny z padającymi tu na forum sugestiami: ostre cięcie, podział majątku, rozwód.
Efekt finalny: Lena zostaje sama z dzieckiem. Gad - być może zakłada nową rodzinę.

Czy to było jednorazowe przestępstwo, po takim na przykład rozgrzewającym winie w zimowy wieczór? Chwila słabości i błąd?! Tego już nie wiemy,

Co obserwuje tutaj mąż? Z jednej strony się przyznał, bo być może zdał sobie sprawę z błędu, zagryzło sumienie, irracjonalnie liczył na wybaczenie - teraz już nie liczy, a widzi, że nie ma dla niego przyszłości. Tzn. ma przyszłość, bo jest przecież kobieta, która się być może chętnie nim zajmie i go przytuli. On już tylko obserwuje, która go sobie weźmie.

Lena stoi przed bolesnym dylematem. Jak wielu z nas chciało widzieć na kolanach, błagających o przebaczenie partnerów - i się srodze zawiodło.

Foch, obraza - to miał być dla nich sygnał - ty gadzie, larwo - masz przepraszać, masz naprawiać, masz błagać, masz stać się marnym robakiem na kolanach - to może wtedy otrzymasz wybaczenie!

A oni... widząc, że skrewili - rozglądają się, i widząc kaktus, nie zamierzają się często katować próbami przytulenia, tak jakbyśmy tego pragnęli. Bąkają jakieś tam słabe wymówki... dolewając jeszcze oliwy do ognia.

To jest ta faza, kiedy małżeństwo się już rozpada.

Ale to też moment, gdy podejmowana jest przez nas, zdradzonych - decyzja - odstraszamy partnera: idź precz, albo... zaczynamy walczyć o niego delikatnie z focha ustępując, by czasem z hienką w dal nie poszedł w długą. Niektórzy walczą, by po zwycięstwie wykopać - cóż, przeważnie to kobieca przewrotność.

Walczymy tylko wtedy, gdy jest warto walczyć, dla siebie, dla dziecka. Przed takim wyborem stoi Lena. Niech sama siebie zapyta, czy tego faceta jeszcze chce.
Sprytna kobieta, zwolniłaby gosposię od razu, i to z biletem na Ukrainę - likwidując dla siebie konkurencję.
Mądra kobieta, zadałaby sobie pytanie, czy tego męża jeszcze chce. A wtedy, jak to już napisano - trzeba z focha nieco ustąpić i zacząć rozmawiać.

Cytat

To już lekka przesada. Czy na prawdę tak wszystkich boli fakt, iż kobieta, matka i żona odnosi sukcesy zawodowe?


Co to są sukcesy zawodowe? To tylko kasa. Poświęcać rodzinę dla kasy... wybaczcie drogie panie, to nadal męska rola zarobić na rodzinę. Żaden gender tego wam nie zmieni. Możemy docenić dobrobyt z kart płatniczych i popłacone w terminie rachunki, ale w życiu oczekujemy żony, a nie bankomatu.
4498
<
#71 | rekonstrukcja dnia 07.03.2014 01:03
Cześć Le_na.

Tak sobie myślę, że najbardziej pociągającym "walorem" Twojego męża były dla tej kapłanki domowego ogniska ...pieniądze . Także wraz z rozwodem spadnie jego wartość na rosyjskim rynku. Także pan niedogrzany raczej jeszcze bardziej się wychłodzi, kiedy zostanie na lodzie.

Co do romansu samego... zdradę można jakoś przetrawić. Natomiast głupotę znieść sto razy trudniej. Także rozwodząc się , masz szansę więcej zyskać niż stracić. I nie mówię o finansach...
9937
<
#72 | Ramirez dnia 07.03.2014 01:24

Cytat

zdradę można jakoś przetrawić. Natomiast głupotę znieść sto razy trudniej.


Jesteś pewna? Podejrzewam, że byliby chętni na zamianę Fajne
Tu wszystko zależy czasem od charakteru - znam takich ludzi, istne łosie, że jak się takiego pociągnie, to wszędzie pójdzie.

Stare powiedzenie mawiało, że Cygan dla towarzystwa dał się powiesić - i tu może mamy właśnie takiego łosia.

Może to facet przyzwyczajony do tego, że zawsze kobieta rządzi. Więc najpierw kobietę skoro przyszła - z grzeczności wpuścił, potem pojawiła się druga legalna kobieta - żona - no i wybuchła niespodziewana afera.

Nie jeden by w takiej sytuacji zgłupiał - a może nawinie chciał na potwierdzenie swoich słów, że to był wypadek, przedstawić pani mecenas świadka? I znowu skrewił? Bo świadek co miał potwierdzić jego słowa, okazał się kolejnym dowodem w sprawie! A z dzieckiem siedzieli - by dziecko za przyzwoitkę robiło. I znowu źle... i znowu afera...
4498
<
#73 | rekonstrukcja dnia 07.03.2014 01:28

Cytat

Sprytna kobieta, zwolniłaby gosposię od razu, i to z biletem na Ukrainę - likwidując dla siebie konkurencję.

Ramirez, a czy to była jakaś konkurencja ? W/g mnie , to tylko niedoinformowana cwana gapa , która postawiła na złego konia.
10924
<
#74 | Mirmila dnia 07.03.2014 02:07
"Co to są sukcesy zawodowe? To tylko kasa. Poświęcać rodzinę dla kasy... wybaczcie drogie panie, to nadal męska rola zarobić na rodzinę."

Tylko kasa? Tu się nie zgodzę, a co z niezależnością.
I kto mówi że trzeba poświęcać rodzinę?

Komentarz doklejony:
Lena kieruje Tobą zlość i chęć zemsty - to kiepscy doradcy.
Jeszcze chwila i zostanie w Tobie tylko zgorzknienie.
9937
<
#75 | Ramirez dnia 07.03.2014 02:57

Cytat

"Co to są sukcesy zawodowe? To tylko kasa. Poświęcać rodzinę dla kasy... wybaczcie drogie panie, to nadal męska rola zarobić na rodzinę."

Tylko kasa? Tu się nie zgodzę, a co z niezależnością.
I kto mówi że trzeba poświęcać rodzinę?


Mówi Lena. Mówi życie. Wynika to zresztą z tego przykładu. Dla tego "sukcesu zawodowego", konieczna była zastępczyni w rodzinie, która jak widać - miała zbyt dużo czasu, by i rolę żony "zastępować", a nie tylko matki.
Jak się facetowi wyposzczonemu przez kwartały, podsuwa jurną samicę... to sorry, ale rzadko kto w takiej sytuacji zawiąże sobie na węzeł i da radę się oprzeć pokusie, szczególnie po alkoholu.
Lampka wina lub dwie, nastrojowa muzyka Formacji Nieżywych Schabów pod tytułem "Chciała bym"... [ http://youtu.be/o_Y-M4IiZK8 ] i stało się. Teraz krzyk, foch, i wyprowadzka do mamusi... Śmiertelna obraza i pragnienie srogiej zemsty. Dziecinada...
4498
<
#76 | rekonstrukcja dnia 07.03.2014 03:34
Ramirez, prrrrrr. Ta pani zza wschodniej granicy została zatrudniona jako pomoc domowa . Dostawała za to pensję i wiedziała jaki jest wymagany przez jej pracodawczynię zakres obowiązków. Uważasz, że gosposia z czystego bezinteresownego oddania temu domowi i wyjątkowej pracowitości postanowiła zająć się mężem Le_ny ?
8155
<
#77 | Kik dnia 07.03.2014 03:59
Pomyslalam jeszcze raz nad tym o oczym pisałam wczesniej, ze Lena stworzyła idealne warunki.
Zmieniłam zdanie. Zastanowiłam się jak ja zachowalabym się w takiej sytuacji. Dla mnie to proste, po prostu trzymalabym się od pana z daleka. Ograniczylabym kontakty do minimum, bo rzeczywiscie okolicznosci sprzyjajace.
Ciepło domu, pewnie były wspolne obiadki, opieka nad dzieckiem, rozmowy(widać mąż az tak pracą nie był pochłoniety) itd.Ot, ludzka natura , polecialo. To to na co sobie pozwolila ta parka, a nie powinna.
Nie wiem co mi przyszło do głowy, przecież sama byłam wielokrotnie w takich sytuacjach. Wprawdzie nie w takich okolicznościach ale bardzo, bardzo sprzyjających i tak wlasnie postąpiłam- trzymałam odpowiedni dystans bo po 1. liczyłam się z tą druga stroną, rodziną po 2. nie trzeba być filozofem by wiedziec jak się moze skończyć takie kuszenie losu. no i 3. przeciez nie mozna bawic się w czyjegoś nadzorcę/policjanta po to by zachować wierność w związku.

Wniosek: brak zasad, lojalnosci i byc moze myślenia lub tez egoizm.

Co do reszty zdania nie zmieniam. Choc tak naprawde nie wiemy jaki jest mąz Leny, czy nie patrzy na świat podobnie jak ona. Ile w nim uczuć i potrzby tych uczuć a ile potrzeby samorealizacji. tak czy inaczej, nie jest to żaden powód do zdrad, upokorzeń drugiej osoby czy tez uzupełniania sobie braków na boku.

Komentarz doklejony:

Cytat

Ramirez, prrrrrr. ......Uważasz, że gosposia z czystego bezinteresownego oddania temu domowi i wyjątkowej pracowitości postanowiła zająć się mężem Le_ny ?

przepraszam bo sprawa bardzo przykra, ale fajnie to ujęłaś Z przymrużeniem oka

:topic i fajnie Cię znów widzieć, choc mam nadzieję ze tylko z sentymantu tu zaglądasz Pokazuje język
3739
<
#78 | Deleted_User dnia 07.03.2014 11:35
Le_na
Dobrze, źe się odseparowałaś. To pomaga jaśniej myśleć.
Już Ci się tu zaczyna dostawać za chęć zemsty. Nie patrz na to. Rób swoje.
Ja potrzebawałam zemsty. A, raczej, chciałam trafić w taki jego punkt, by też poczuł upokorzenie. I udało się. Podobno jego mina była bezcenna, kiedy w myjni zobaczył opisane odpowiednio swoje auto! Zrobiłam, co chciałam.
I nie żałuję! Pomogło mi to. Pomogło mi nie zwariować!
Licz się z tym, że jeszcze wiele przed Tobą. Walka z nim, to wiadome.
Ale też walka z samą sobą. Nie raz dopadną Cię wątpliwości.
Moja złość pomogła mi przetrwać pierwsze tygodnie. To wyzwalało we mnie chęć działania. Gorzej było z poczuciem krzywdy, które przyszło później.
O sprawy formalne u Ciebie się nie boję. Gorzej może być z uleczeniem rany, która długo może krwawić, bo czuję, jak wrażliwą jesteś kobietą.
I pamiętaj o córeczce; jest wszystkim, co masz.
9937
<
#79 | Ramirez dnia 07.03.2014 11:37

Cytat

Ramirez, prrrrrr. ......Uważasz, że gosposia z czystego bezinteresownego oddania temu domowi i wyjątkowej pracowitości postanowiła zająć się mężem Le_ny ?


Nie żartujcie - oczekujecie tylko ze stosunku pracy - postawy zimnego androida. Że niby to tylko młoda, niebrzydka Ukrainka - pozbawiona zupełnie potrzeb seksualnych... ?

Stało się, bo mogło się stać - okazja czyni złodzieja, ale nie każdy oczywiście chce nim zostać.
Na razie wiemy, że:
- mąż twierdzi, że to jednorazowa chwila słabości - dlatego powiedział i tak bardzo się starał, prosił o wybaczenie (lub gosposia jest w ciąży i kazała mu już powiedzieć i się rozwieść);
- mąż uważał, że skoro to chwila słabości, stało się - ale widać że łoś, skoro umyślił sobie, że przedstawi gosposię na swojego świadka i adwokata w sprawie, który potwierdzi, że to jedna chwila słabości i nigdy więcej - przyrzekając poprawę itd..., byle wybaczyć i nie krzywdzić całego świata - czytaj Ukrainy ;-)
- Lena jak zobaczyła gosposię z mężem - zareagowała jak rasowa kobieta, a nie jak zimna pani mecenas - zajmowanie się dzieckiem w roli przyzwoitki zinterpretowała jako szczyt bezczela, ciekawe czy bardziej by bolał widok ich pijących w salonie jej białe wino.
- mamy teraz ich death wish 8.5 - czyli pragnienie zemsty na obojgu wiarołomnych.

Pozostaje nadal sprawą otwartą, czy można być aż tak bezczelnym, by uwieść męża i prosić o pozostawienie w pracy w stylu: "rodacy, nic się nie stało", czy może faktycznie - był to "wypadek przy pracy", naruszenie BHP, zbyt dużo wina i nastroju - oraz możliwości - i jak napisała Lena, mąż przeprasza i żałuje i prosił o wybaczenie, i gosposia też. Teraz zostanie za to zmiażdżony fizycznie, psychicznie, materialnie - a wraz z nim wiarołomny pracownik.

Czy to ze strony gosposi szczyt bezczelności, czy szczyt naiwności - "wina przyznana - na wpół darowana" i prośba o litość - prawdopodobnie tego się już nigdy nie dowiemy.

Uporządkowane życie Leny legło w gruzy, to czy mąż jest łosiem naiwniakiem, czy cwaniakiem - tylko Ona o tym wie. Teraz już, nie pasuje jej do misternie budowanej latami układanki, gdzie prawdopodobnie wszystko musiało stać pod kątem prostym...
4498
<
#80 | rekonstrukcja dnia 07.03.2014 12:43
1. Gosposia .
Wygląda na to, że w tym zwariowanym świecie wymaganie uczciwości od kogoś komu się solidnie płaci, jest czymś dziwnym , niestosownym , wręcz idiotycznym i ... nieprzyzwoitym ? .

2. Małżeństwo.
Ramirez popraw mnie jeśli coś źle zrozumiałam : Le_na ma czuć się winna tego, iż mąż łoś/naiwniak/cwaniak nie pasuje ( w sensie - odstaje ) do ścian domu budowanych pod kątem prostym ? Winna tego, że nie chce dzielić życia z kimś słabym/tchórzliwym/wyrachowanym ? Winna tego, że chce się otaczać uczciwymi ludźmi ? Za mało elastyczna jest ? Zasady ma niepotrzebne i niewygodne jest dla innych ludzi, żeby nadal w/g tych zasad postępowała ?

Le_na przeżywa zdradę męża i nie tylko zresztą to nią wstrząsnęło. Wczoraj zobaczyła , jak bardzo bezczelni potrafią być obydwoje. Ta pseudo-gosposia nie miała prawa po tym , co się stało przybywać pod Le_ny dachem bez jej wiedzy. Ta pseudo-gosposia nie miała prawa zbliżać się do dziecka Le_ny bez jej zgody. Pragnę też zwrócić uwagę , że zarówno wiaroułomny mąż , jaki i nieuczciwa pracownica mają głęboko w de uczucia Le_ny , jej traumę , o czym dobitnie świadczy ich rozkoszne zachowanie w czasie jej nieobecności w domu.

A na koniec : odnoszę wrażenie , że to Ty Ramirez żartujesz sobie z całej tej sprawy i śmiejesz się na czyjś koszt pisząc m.in. :

Cytat

Nie żartujcie - oczekujecie tylko ze stosunku pracy - postawy zimnego androida. Że niby to tylko młoda, niebrzydka Ukrainka - pozbawiona zupełnie potrzeb seksualnych... ?
To ja w takim razie pytam : jak wynajmujesz hydraulika, dajesz zlecenie glazurnikowi, zamawiasz przegląd auta żony u mechanika to się zastanawiasz nad potrzebami seksualnymi tych mężczyzn ? Jakimi kryteriami się kierujesz wybierając fachowca , który ma wykonać jakąś opłaconą przez Ciebie pracę ? Urodą tychże panów ?
7194
<
#81 | Suchy64 dnia 07.03.2014 13:28
Le_na
Podjęłaś decyzję, Twoja sprawa. Nikt nie ma prawa wymagać wybaczenia po takim wyskoku. Jeśli czujesz, że nie jesteś w stanie wybaczyć i z tym żyć, to jest to jak najbardziej słuszna decyzja.
Tylko z tego co piszesz oboje wyglądacie na deczko niedojrzałych.
Mąż odwala taki numerek, mówi o tym "ni z gruszki, ni z pietruszki" i zachowuje się jakby to dotyczyło zielonych ludzików na marsie.
Ty zaś chciałabyś cały świat pogrążyć w pożodze.
Czy wam się to podoba, czy nie, jest coś co was jeszcze przez pewien czas będzie łączyć. Z powodu bzyknięcia Ukrainki żaden sąd nie wykluczy ojca z wychowania dziecka. Jak chcesz tego (ex) męża żywym ogniem przypiekać by się to na dziecku nie odbiło?
Moi rodzice rozwiedli się jak miałem 10 lat. Znowu wiem co piszę; z autopsji.

Na tym polega związek czy rodzicielstwo, że często trzeba swoje JA postawić na dalszym planie w imię dobra osoby z którą się ten związek tworzy.
9937
<
#82 | Ramirez dnia 07.03.2014 14:48

Cytat

Ta pseudo-gosposia nie miała prawa po tym , co się stało przybywać pod Le_ny dachem bez jej wiedzy. Ta pseudo-gosposia nie miała prawa zbliżać się do dziecka Le_ny bez jej zgody.

A na koniec : odnoszę wrażenie , że to Ty Ramirez żartujesz sobie z całej tej sprawy i śmiejesz się na czyjś koszt pisząc m.in. :
Nie żartujcie - oczekujecie tylko ze stosunku pracy - postawy zimnego androida. Że niby to tylko młoda, niebrzydka Ukrainka - pozbawiona zupełnie potrzeb seksualnych... ?
To ja w takim razie pytam : jak wynajmujesz hydraulika, dajesz zlecenie glazurnikowi, zamawiasz przegląd auta żony u mechanika to się zastanawiasz nad potrzebami seksualnymi tych mężczyzn ? Jakimi kryteriami się kierujesz wybierając fachowca...


Życie jest jak pole minowe - moja EX wybrała sobie właśnie gościa od auta po zawodówce. Wtedy przeżywałem to tak jak Lena, więc jestem mądry już po czasie i szkodzie, z jakim dystansem trzeba do tego podejść - i jak często złe emocje mogą szkodzić.
Lena jest tu przytulana choć o tym nie wie, bo tego potrzebuje każdy po zdradzie, ale z drugiej strony - może lepiej jest, gdy nie wzmacniamy w niej skali doznanej krzywdy.

Sam seks to tylko fizjologia - i jak nie ma więzi i uczucia - może być postrzegany w kategorii jednorazowego błędu i wybryku.

Z Leną jest ten problem, że mając bardzo poważnie urażone EGO, nie bardzo chce poznać prawdę - bo ta może być nawet kolejnym oszustwem, a przedstawiona przez łosia - jest za mało brutalna jak na realne życie.

Nie bardzo jest jak teraz komu zaufać - i to boli najbardziej. Zakłada więc (i słusznie) scenariusz na tzw. najgorszy przypadek - i według tego scenariusza już działa -źle, że dla zemsty.

Pozostaje nam tylko ciekawość - czy mąż był łosiem w tej sprawie, czy wyrachowanym draniem bez wyobraźni?!

Tu nie ma chyba innych opcji - albo to łoś, co wpuścił gosposię na świadka i na dowód jego niewinności ufając naiwnie, by i gosposia przeprosiła i poprosiła o pozostawienie w pracy - i nie zdążyli nawet słowa powiedzieć,... albo oboje mąż i gosposia są tak beznadziejnie głupi i nieświadomi zbrodni jaką uczynili, i też pełni bezczelności - licząc, że wszystko się jakoś samo poukłada.

Cytat

jestem na niego wściekła i nie mam ochoty go oglądać a z drugiej strony nie chcę przekreślać tego wszystkiego co było między nami...Proszę o pomoc!


Pozostaje otwartym pytanie, jaka była skala popełnionej zbrodni na małżeństwie - bo zdrada jest aktem wojny wypowiedzianej rodzinie - i czy w tej skali będzie jeszcze jakiś maleńki poziom dopuszczalnego wybaczenia, czy już go nie ma zupełnie.
4498
<
#83 | rekonstrukcja dnia 07.03.2014 15:32
Ramirez, Le_na jest świeżo po i jak właściwie każdy z nas w tamtym czasie ma jeden wielki mętlik w głowie, oraz kłębowisko nieprzyjemnych emocji. Zważ na to, że wczoraj pisała na gorąco po kolejnym szoku.

Jakoś jestem spokojna o nią , nie sądzę aby kiedy ochłonie, faktycznie miała zamiar wprowadzać w życie słowa , które cisnęły się na usta w przypływie rozgoryczenia i złości. Jak dla mnie doskonale zapanowała nad sobą w tej sytuacji, którą wczoraj zastała. I to się liczy, a nie to że w naszym zaprzyjaźnionym gronie Z przymrużeniem oka pozwoliła sobie na ( usprawiedliwiony jakby na to nie patrzeć ) upust złych emocji.
6755
<
#84 | Yorik dnia 07.03.2014 16:01
Le_na, wiem, że jestem teraz drugą osobą do odstrzału zaraz po Twoim mężu, ale jeszcze nie dam Ci spokoju;
Podziwiam Cię za opanowanie, myślę, że jesteś dzielna, ale postaraj się proszę do tego myśleć logicznie, choć w takich sytuacjach to strasznie trudne;
Trochę wątpliwości i inne postrzeganie świata Ci nie zaszkodzi.

Wszystko sobie przemyślałam i w moich oczach on jest skończony.
Nic nie przemyślałaś. Twoja ocena sytuacji i jakieś przyszłe decyzje oparte są wyłącznie na Twoich emocjach, urażonej dumie i konflikcie Twoich wyobrażeń z rzeczywistością.
Twoje wyobrażenie o małżeństwie, miłości, wspólnych relacji, bliskiej osobie było chyba nieco chybione.
Czemu zakładasz, że tym razem się nie mylisz?
Mało Ci zdziwienia i zaskoczenia?
Szybko wydajesz werdykty bazując na poszlakach i domysłach;
Odpowiedz sobie sama, czemu?

Nie zamierzam dociekać czy łączy ich jakieś uczucie czy to zwykły popęd
Czy w przypadku waszych wcześniejszych różnic w odczuciach, potrzebach i postrzeganiu rzeczywistości też nie zamierzałaś dociekać, bo najważniejsza była Twoja wizja świata i Twoje potrzeby jako jedyne słuszne? I na tej podstawie podejmowałaś decyzje?

Z tego, co widzę, osoby, które uciekają w popłochu bazując tylko na swoich wyobrażeniach, całą energię przeznaczając na odegranie się za dobrze nie kończą. Miotają się potem zgorzkniałe po takim forum szukając pocieszenia i potwierdzenia swoich decyzji i obrazu świata, który im coś nie styka. Walczą zaciekle o swój czarno-biały świat, żeby nie przyznać się do wielu rzeczy;
Następne związki są mocno zagrożone, bo nie wyciągnęli żadnych konstruktywnych wniosków i popełniają te same błędy;

W mojej ocenie nie masz jeszcze podstaw, żeby podjąć jakąkolwiek decyzję. Jedyne, co wiesz, to, że podobno Cię zdradził, cokolwiek by to nie znaczyło. Nic więcej.

Uczucie, czy popęd. Dla faceta to ogromna różnica.
Jak myślisz, współżył z Tobą (naiwnie zakładam, że tak) z miłości do Ciebie czy chcąc tylko rozładować napięcie?
Czy kiedykolwiek o tym myślałaś, rozmawiałaś, czy również nie zamierzałaś dociekać, bo miałaś swoje zdanie na ten temat?

- zdrada to zdrada, ale to co się wydarzyło, to że zaprosił ją podczas mojej nieobecności, bawili się razem z naszym dzieckiem jak gdyby nigdy nic i jeszcze milczeniem niejako poparł jej roszczenia do dalszej pracy u nas- to wszystko zupełnie go przekreśliło. Nie pozwolę robić z siebie idiotki i dalej się upokarzać.
Włąściwie nic nie wiesz. Betrayed chyba ma rację, jeśli nie ma w tym drugiego dna to może być odmóżdżenie i naiwność; Wcale nie takie rzadkie w takich sytuacjach; Bierzesz to pod uwagę? Jego nie boli, więc myślisz, że zdaje sobie sprawę, że strasznie Cię upokorzył i co poczułaś?
Ty go znasz. Przeżyłaś z nim trochę czasu. Rozmawialiście o swoich odczuciach i uczuciach w różnych sytuacjach? Czy go jednak nie znasz?
Nie przyszło Ci do głowy, że tak banalna sytuacja może się wydarzyć, czyli z góry założyłaś, że nikt inny poza Tobą nie może podobać się mężowi jako kobieta a mąż nie ma chwil słabości, ma to sens? Tak, jeśli żyje się tylko w swoich wyobrażeniach i luki uzupełnia się tym, co pasuje i co by się chciało.

Zabrałam dziecko i przeniosłyśmy się do moich rodziców- myślę, ze dla małej to o tyle korzystniejsza sytuacja, że lubi spędzać czas u dziadków więc lepiej będzie jej przez to przejść niż z nową nianią. Może ktoś powie że uciekłam (padła już taka sugestia) ale jego nędzne tłumaczenia i kłamstwa nie robią na mnie już wrażenia i nie zamierzam ich słuchać.
Zawsze to lepiej jak winny się wyprowadza, a nie ucieka pokrzywdzony, ale złe nie jest.

Skąd wiesz, że kłamstwa, skoro nic nie wiesz? Może bezradność?
Nawet nie przesłuchałaś współwinnej, choć miałaś ku temu doskonałą okazję;
Ciekawe, jaka jest jej wersja wydarzeń?
Wtedy, przy odpowiedniej rozmowie miałabyś jedną z okazji sprawdzenia czy kłamie. Nawet jak coś ustalili, to na pewno nie wszystko;
Nawet nie wiesz, po jakim czasie od zdarzenia Ci powiedział i czemu to zrobił?
Na co liczył?
Coś w ogóle wiesz oprócz tego, że Cię podobno zdradził?

Nie chce na razie wracać do tego domu ale napewno mu go nie zostawię. Wiem co zrobić, żeby go skompromitować w sądzie. Nawet w przypadku braku winy udaje się tak obrócić sprawę, żeby zostawić ich z niczym,a w jego przypadku napewno zadbam żeby za wszystko zapłacił.
Za jakie wszystko zapłacił? Nawet w przypadku braku winy?
I to mówi pani prawnik? Wczoraj był program o niewinnie oskarżonych, którym prokuratura całkowicie zrujnowała życie, zgnoiła, pozbawiła wszystkiego; Jest to skala ok. 8 000 osób rocznie; Prokurator nie odpowiada za swoje pomyłki. Uzasadnienie?, bo bał by się podejmować jakiekolwiek decyzje;
Robi się z tego niezłe narzędzie do usuwania niewygodnych komuś osób lub konkurencji;

Dobre sobie. Wymagasz moralności od Twojego męża, a jaka jest Twoja?

Poza tym zakładasz z góry, że atakowany nie będzie się skutecznie bronił. Obyś się znowu nie zdziwiła.
Nawet nie oszacowałaś możliwych potencjalnych zagrożeń, nie zbadałaś sprawy, a już chcesz atakować; Wciąż jesteś bardzo pewna siebie.
Czy cokolwiek czegoś Cię to nauczyło? To jest punkt zwrotny Twojego życia i pomyłka może Cię dużo kosztować; Ale to oczywiście Twoja sprawa;

Wybór jest dość prosty. Szacujesz, co Ci się bardziej opłaca, szukać małego nowego świata pod siebie czy siebie dopasowujesz do świata jednocześnie stawiając męża do pionu jeśli się da;

Chciał mieć żonę i kochankę to zobaczymy kto teraz lepiej na tym wyjdzie...
To, że on wyjdzie na tym gorzej nie znaczy, że Ty wyjdziesz lepiej.
Kwestia układu odniesienia.
Ogólnie wcale fajnie nie będzie, wszyscy tracą.

Postaram się wszelkimi sposobami, żeby ta pani tak szybko nowej pracy nie znalazła. Niech wraca na swój Majdan, przynajmniej się czemuś przysłuży.
Chodzi o pokazanie ile możesz?
Skoro nie uzurpujesz już sobie praw do męża, to co ona Cię interesuje?
Naprawdę myślisz, że to ona rozbiła Ci małżeństwo?
Czynników jest znacznie więcej, ona się akurat trafiła. Pech, że pasowała.

Możesz sobie mówić, że wpuściłaś żmiję pod swój dach, ale równie dobrze mogła to być zagubiona kobieta, której ktoś okazał trochę ciepła, czyli niejako wykorzystał sytuację świadomie lub nie; Ty wolisz wersje z cwaniarą uwodzicielką. Na jakiej podstawie?

Sugestię, że zostawiłam wolne miejsce przy mężu i dziecku pozostawię bez komentarza Yorik. Mamy zupełnie inny sposób postrzegania do świata, ale zostawię dla siebie to co myślę na ten temat...
Może z mężem też miałaś inne postrzeganie świata i zostawiałaś dla siebie co myślisz na ten temat?
Le_na, mąż zachował się nieodpowiedzialnie, a nawet idiotycznie, ale Ty zupełnie nie, tak?.
Dokonałaś wyborów nie zdając sobie sprawy z dość prawdopodobnych możliwych konsekwencji; Czemu? Przeszacowanie swojej wartości, męża, nieznajomość życia.
Pomyślałaś, że może podobać się innym kobietom, że jemu ktoś może się spodobać oprócz wspaniałej Ciebie? Byłaś o niego trochę zazdrosna? On był o Ciebie zazdrosny? To taki mechanizm, który niekiedy zapobiega przed takimi sytuacjami.

Puszysta, szczerbata i pryszczata starsza gosposia też spełniłaby swoją rolę. Chociaż deficyty u męża mogły być na tyle duże, że nie wiadomo? Ale prawdopodobieństwo mniejsze;

Wiadomo, że zarabiałaś i doskonaliłaś się z myślą o rodzinie i o tym, żeby żyło się wam lepiej. Wielu facetów chciałoby mieć taką zaradną kobietę. Nie zostawiłaś go zupełnie samego wyjeżdżając np. za granicę. Jeśli się jednak ktoś zapędzi, zajmie się czymś innym, może wiele przegapić.
Ludzie, ich uczucia w czasie i codziennej gonitwie, problemach się zmieniają, nic nie jest wieczne. O rozjechanie się w oczekiwaniach i wyobrażeniach jest bardzo łatwo;
Czułaś, że coś jest nie tak. Za późno, jak wielu z nas.
Myślisz, że odwrotne sytuacje nie istnieją?
Że nie mogłabyś być teraz na jego miejscu, gdybyś miała na co dzień w domu faceta, który Ci się podoba, daje ciepło, dba o Ciebie i dobrze zajmuje się Twoim dzieckiem i więcej przebywała byś z nim niż z mężem którego nie ma jak go potrzebujesz i w Twoim odczuciu jest średnio Tobą zainteresowany?
Przy Twoim sztywnym postrzeganiu świata można się domyślać, jak byś się tłumaczyła;
Nie było by inaczej. Zwalałabyś winę na męża z całą żarliwością i pewnie zasłaniała swoimi niezaspokojonymi potrzebami.

Mamy zupełnie inny sposób postrzegania świata? Teraz tak. W uproszczeniu, za wszelką cenę chcesz widzieć tylko jedną stronę medalu; pod siebie koncentrując się na bólu, snując przypuszczenia i w nie wierząc; Faktycznie lepiej nie dociekać, bo jeszcze może okazać się inaczej;

Widzisz, wyobrażenia o dorosłym życiu a samo życie najczęściej się mijają i nic na to nie poradzisz;

Wolałabyś, żeby każdy głaskał Cię po główce i Ci przytakiwał?;
Ile byś z tego skorzystała?
9864
<
#85 | kaz dnia 07.03.2014 16:32
"
- zdrada to zdrada, ale to co się wydarzyło, to że zaprosił ją podczas mojej nieobecności, bawili się razem z naszym dzieckiem jak gdyby nigdy nic i jeszcze milczeniem niejako poparł jej roszczenia do dalszej pracy u nas- to wszystko zupełnie go przekreśliło. Nie pozwolę robić z siebie idiotki i dalej się upokarzać." i tu się z tobą zgadzam, co to ma być przedszkole?. Facet albo tak bezczelny albo wierny inaczej.

Komentarz doklejony:
Masz większe jaja od niejednego faceta, któremu żona pluje w twarz a on udaje, że pada deszcz.
3739
<
#86 | Deleted_User dnia 07.03.2014 17:06
Bardzo dobre resume kaz.
9937
<
#87 | Ramirez dnia 07.03.2014 18:37

Cytat

Masz większe jaja od niejednego faceta, któremu żona pluje w twarz a on udaje, że pada deszcz.


Niestety nie - to właśnie była dziecinada.
Albo mąż ma mieć w tym związku jakąś wartość - albo już jej nie ma. Jak już nie ma - to się go oddaje kochance walkowerem. Jak ma - to się o niego walczy i nie zostawia samego z kochanką.

Większe jaja by były, gdyby rozegrać ich na spokojnie, przesłuchać - a swoje zrobić w zależności od zeznań. A tak... zabrałam swoje zabawki i uciekłam na swoje podwórko. W emocjach - zrozumiałe, ale nie mylić z twardzielstwem i jajami. Twardzielką by była, gdyby pozwoliła gosposi pozostać - ale właśnie to tego trzeba mieć jaja.
Nikt tu raczej twardzielstwa od Leny nie oczekuje...
3739
<
#88 | Deleted_User dnia 07.03.2014 18:56

Cytat

Większe jaja by były, gdyby rozegrać ich na spokojnie, przesłuchać - a swoje zrobić w zależności od zeznań. A tak... zabrałam swoje zabawki i uciekłam na swoje podwórko. W emocjach - zrozumiałe, ale nie mylić z twardzielstwem i jajami.


W pełni się zgadzam...Choć emocje to potężna i niestety również destrukcyjna siła, to przejawem siły byłoby jednak dociec, co, kto, kiedy, ile etc. Strusiowy gest to złudna ucieczka i niestety, ale obraz sytuacji może i pewnie będzie, mocno zafałszowany wyobrażeniami, toteż i decyzje całkiem możliwe, że błędne...
7375
<
#89 | B40 dnia 07.03.2014 22:17
Lena nadal nie wiem co myśleć o tym durniu. Jaki był powód zaproszenia gosposi do domu. Fajnie napisałaś bawili się z dzieckiem nie z sobą. To duża różnica. Po co dziecko? Może przyzwoitka. Nie mam pojęcia.
Rozumiem że nie chcesz wnikać czy było uczucie czy nie. Nie ma to dla Ciebie znaczenia ale niestety w życiu ma.
Wiesz co zrobić w sądzie? Fakt jesteś adwokatem - nie mam bladego pojęcia jaka specjalizacja. Ale powinnaś wiedzieć w sądzie nie wygrywa ten kto ma rację ale ten co ma lepsze papiery.
Zakładasz swój scenariusz. Nie pomyślałaś że mąż może mieć swój o którym pisałem. Może to nie był jeden numer a coś co trwało długo. Długo znaczy że mógł się przygotować. Jesteś prawnikiem więc takie rzeczy powinnaś wiedzieć. Na razie emocje osiągnęły poziom zenitu a Twoje stwierdzenia to niestety mogą być pobożne życzenia. A co będzie jeżeli przygotował się do tego. Teraz uciekłaś do dziadków kto siedzi z małą jak jesteś dłuuugo w pracy? Dziadkowie? Jeżeli przygotowywał się do nowego życia jak myślisz nie zrobił grafiku niebytności twojej osoby w domu. Ja bym tak zrobił. Byłem z drugiej strony a tak zrobiłem. Szkolenia konferencje, późne powroty. Nie jest aż takim debilem. Jak łatwo zrobić kopie zaświadczeń o odbytych kursach. Aparat i "pstryk". Piszesz że dla małej to korzystniejsza sytuacja. Dziewczyno ona ma spędzać czas z Tobą a nie dziadkami. Kolejny argument na korzyść taty. Jesteś prawnikiem ale niewiele wiesz o życiu i jak ludzie potrafią się zachowywać.
Powiem na moim przykładzie jak myślisz dlaczego pozwoliłem żonie na ku...o przez 4 m-ce udając durnia. Z miłości? Nie. Zbierałem dowody, przygotowywałem dokumenty finansowe wszystko co mogłem. Było fajnie - NIE. Ale jeden bardzo istotny efekt. Gdy usłyszałem że nic nie udowodnię zaśmiałem się, gdy usłyszałem "dam Tobie co tylko chcesz" - odpowiedź -"a co możesz mi dać co bym chciał a czego sam nie mogę sobie wziąć". Popełniasz szkolne błędy. Jeżeli mąż nie jest taką ciotą nie bój się na rozprawie nieźle możesz się zdziwić. Na razie dowody masz żadne. I pomyśl o tym. Zaniedbywanie rodziny, chorobliwa zazdrość ...
Dziewczyno jeżeli nie masz dowodów a on odrobinę sprytu. Przejdzie po Tobie jak czołg. Chcesz go wywalić z życia zbierz dowody i uderz raz. Na razie emocje są złym doradcą. Wiem co mówię.
10904
<
#90 | Le_na dnia 08.03.2014 00:11
betrayed40 dzięki za rady ale uwierz, że nie musisz mi tłumaczyć zasad postępowania w sprawach rozwodowych. Wiem, że nie jest powiedziane, że wygrywa ten kto ma racje, zresztą nie tylko w wypadku rozwodu- nie skończyłam studiów wczoraj i miałam już na tyle dużo spraw, że wiele widziałam i wbrew temu co napisałeś- zdaje sobie sprawę na co stac ludzi. Ale wiem też na co stać mnie- wygrywałam sprawy, początkowo z góry skazane na porażkę, mając klienta w 100% winnego- a jednak zawsze da się tak wszystko zinterpretować, przedstawić, ponaginać fakty żeby obrócic obraz sprawy o 180 stopni. Do różnych chwytów trzeba się posuwać żeby odnieść zwycięstwo na sali sądowej. Ktoś powie- niemoralne? Niewinny cierpi? Trudno. Takie życie. Taki zawód. 
Ale bez obaw- nie zamierzam przyjść na rozprawę z gołymi rękoma i łzami w oczach- "wysoki sądzie bo on mnie zdradził proszę go ukarać". Zadbam o dowody, poproszę o pomoc znajomych prawników. A nawet jeśli oni wcześniej się zgadali- to jakoś nie sądzę żeby mój szanowny mąż i ta ukraińska dzieweczka mogli nas zagiąć w sądzie...nawet jeśli wynająłby dla siebie adwokata. 
Yorik, twierdzenie że wiem tylko tyle, że "podobno mnie zdradził" jest tutaj mocno nietrafione. Co do tego nie ma żadnych możliwości skoro sam się przyznał. Proszę sobie wyobrazić, że nie jestem jakąś zimną, wyzbytą z uczuć kobietą. Dużo pracowałam ale tworzyliśmy normalne małżeństwo, dotychczas myślałam nawet że szczęśliwe. Ja też potrzebowałam bliskości, uwielbiałam kiedy siedzieliśmy przy kominku, przy lampce wina, robił mi masaż relaksacyjny, rozmawialiśmy...fakt, zwykle były to późne wieczory, czasu było mało ale było. Też za tym teraz tęsknię ale on zepsuł coś czego nie da się już naprawić. 
Oczywiście, że miałam szansę wysłuchać obydwu wersji, mogliśny sobie usiąść przy ciasteczku i kawie i omówić wszystkie szczegóły co, jak, kiedy. Tylko po co przesłuchiwać winnego jeśli istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będzie składał fałszywe zeznania żeby się obronić? To nie daje żadnego sensownego światła na sprawę.
I jeszcze odpowiadając na Twoje pytanie- TAK zdawałam sobie sprawę, że mój mąż może się podobać innym kobietom, które byc może bedą chciały go uwieść bo jest atrakcyjnym mężczyzną więc pewnie takie sytuacje nieraz się zdarzały ale NIE nie brałam ich pod uwagę, ponieważ myślę że miałam prawo wymagać, że dochowa wiernosci własnej żonie. I tu nie chodzi o to czy mi się wydaje że jestem wspaniała i jedyna w swoim rodzaju. Dla niego miałam byc tą jedyną bo jestem jego żoną.  Dbałam o wygląd, o figurę i urodę także dla niego- dlatego znam swoją wartosć i nie dam z siebie robić frajerki.
Ramirez może Ty wolałeś dać swojej żonie drugą szansę i wierzyć, że się zmieni i więcej Cie nie skrzywdzi. Sam się przekonałeś jak na tym wyszedłeś. Ja wolę nie podkładać się kolejny raz dobrowolnie i pozwolić znowu mnie upokorzyć.
Chociaz to wszystko nie przychodzi mi łatwo...Smutek
10609
<
#91 | ADN dnia 08.03.2014 01:45
"Al[i]e wiem też na co stać mnie- wygrywałam sprawy, początkowo z góry skazane na porażkę, mając klienta w 100% winnego- a jednak zawsze da się tak wszystko zinterpretować, przedstawić, ponaginać fakty żeby obrócic obraz sprawy o 180 stopni. Do różnych chwytów trzeba się posuwać żeby odnieść zwycięstwo na sali sądowej. Ktoś powie- niemoralne? Niewinny cierpi? Trudno. Takie życie. Taki zawód.

Mąż Cię zdradził, oszukiwał ...
"Trudno. Takie życie"
Niszczyłaś ludziom życie w imię czego...?
Kariery?

I według Ciebie Twój mąż nie ma zasad .... a Ty?\Nie zasłaniaj sie zawodem. Zawsze trzeba być człowiekiem.
9767
<
#92 | milord dnia 08.03.2014 01:46
Tak mi się wydawałoZ przymrużeniem oka Potrzebujesz zwyczajnie pogadać bo ze stroną prawną spokojnie sobie poradzisz. Chcesz to ratować, czy dobić? Jeśli potrzebujesz opieki nad domem to są starsze panie, które bez problmu się tym zajmą i nawet nie będą próbowały przejąć Twojego życia. Tu chyba popełniłaś największy błąd. Jakby to.... Wpuściłaś do domu pokusę. Ale może wbrew pozorom dobrze się stało. Wiesz na czym stoisz. Będąc Adwokatem zaufałaś osobie w postaci męża. Nieważne. Jak siadła mu pierwszy raz na kolanach powinien ją bezwzględnie zepchnąć i wypieprzyć. Stało się inaczej.
Zazwyczaj pierwsza reakcja jest najlepsza. Oddziel wspomnienia bo one po prostu były? Były. Bez względu na to co się stanie Lena i tak będzie inaczej/
10609
<
#93 | ADN dnia 08.03.2014 01:46
Jesteś cyniczna
9767
<
#94 | milord dnia 08.03.2014 01:57
ADN... Złożę to na karb chwilowego zaćmienia umysłu...
9937
<
#95 | Ramirez dnia 08.03.2014 03:10

Cytat

Ramirez może Ty wolałeś dać swojej żonie drugą szansę i wierzyć, że się zmieni i więcej Cie nie skrzywdzi. Sam się przekonałeś jak na tym wyszedłeś. Ja wolę nie podkładać się kolejny raz dobrowolnie i pozwolić znowu mnie upokorzyć.
Chociaz to wszystko nie przychodzi mi łatwo...


Ja dałem drugą szansę, bo to co uważasz za upokarzające - wcale tym nie jest. Jak masz wypadek samochodowy i ktoś rozwala w aucie takie drzwi - to się zamykasz w domu i z niego, jak chora psychicznie, już wcale nie wychodzisz - czy remontujesz to auto i podróżujesz dalej?!

Twój dom stracił drzwi i wtargnął do niego obcy człowiek - a Ty ten dom z tego powodu podpalasz, ciesząc się z widoku zgliszczy!

Wiesz co jest prawdziwym upokorzeniem?

R O Z W Ó D !

Może dla Ciebie upokorzeniem jest fakt, że gad ulżył sobie na gosposi - może to była tylko czysta fizjologia, ale on śmiał przecież zdradzić swojego boga i na inną podnieść oczy... Ego cierpi. Ty - nazywasz to upokorzeniem, ale nim nie jest. A to tylko psychika.

Rozwód jest formalizmem społecznym, który dokumentuje pewną klęskę, gdy dwoje dorosłych ludzi, którzy kiedyś dokonali wzajemnego wyboru, deklarując się na całe życie, nie potrafi już ze sobą dalej żyć i razem wychowywać potomstwo.

Gdy rozwód ma być w dodatku elementem zemsty - stanie się tylko jeszcze większym upokorzeniem.

Wiesz sama jak to jest, trzeba wyjść na środek, przedstawić materiał dowodowy, opowiedzieć. Gdy ja stałem na sali sądowej, starsze sędziny pod koniec rozprawy patrzyły na moją EX, tak jak patrzy się na hienę.

Rozwód będzie dopiero realnym upokorzeniem, gdy nie dostrzegą w Tobie ofiary zbrodni zdrady, a tylko jej rezultat końcowy. Może nawet dostrzegą... potwora, jakim ta zdrada Cię wtedy uczyni.

Założysz sprawę i zapewne ją wygrasz, na męża narzucisz kosmiczne alimenty, puścisz w skarpetkach - i dobrze. Kara musi być.

Ale na to co robisz, będzie patrzyła Twoja córka. Twoja skala zemsty - to jej wzór do naśladowania w przyszłości. Nie licz na to, że nie pozostawi to żadnej skazy na jej psychice. Że nie będzie miała trudność w zaufaniu komuś. Albo wybierze na życie kogoś, kogo strata nie będzie dla niej bolesna - ale... jakie to szczęście żyć z kimś takim?

Rozwód to... ostateczność. Klęska rozumu. To upokorzenie. Jedynym plusem jest... uwolnienie od siebie, czasami konieczne z czystego formalizmu i przepisów.

Zapewniam, że po rozwodzie nie masz wygranych, są tylko tacy, którym się wydaje, że osiągnęli sukces, bo jest wyrok, który im przyzna ich rację - ale to tylko udokumentowanie poniesionej życiowej klęski.

Rozwieść się trzeba, gdy nie ma już żadnego pola do porozumienia, gdy trzeba się od siebie uwolnić, gdy jedno z małżonków odchodzi z kimś innym. Rozwód to większe upokorzenie niż zdrada - i ostatni etap. Więc to upokorzenie - masz jeszcze przed sobą...
9767
<
#96 | milord dnia 08.03.2014 10:08
Powinieneś ten tekst dać do przeczytania jakiemuś psychiatrze Ramirez.
3739
<
#97 | Deleted_User dnia 08.03.2014 11:30
Musisz, Ramirez, zrobić porządek w Swoim życiu, a dopiero później radzić innym.
Chyba, że Twoje wywody, to prowokacja, by Le_na oderwała się od swojego problemu... Taka morfina...
Ale, czy, w tym szaleństwie, jest metoda?
:rozpacz
7619
<
#98 | Marta74 dnia 08.03.2014 11:37
Le_na,

Twoja historia bardzo poruszyła forumowiczów i zostałaś wręcz zasypana komentarzami.
Myślę więc, że masz co czytać i masz, co analizować...
Mam nadzieję, że to wykorzystasz, bo inteligentna z Ciebie kobieta, więc masz szanse wyciągnąć mądre wnioski... :-)))
Wydaje mi się jednak, że niestety reagujesz impulsywnie, bo brakuje Ci teraz dystansu... targają Tobą skrajne emocje...
Absolutnie te emocje rozumiem... :-(
Większość z nas bywających na tym forum je rozumie... :-(((
I te emocje trzeba moim zdaniem wyrzucać z siebie... nie wiem, czy masz z kim szczerze porozmawiać w realu, może poszukaj kogoś takiego... Może wejdź na czat, porozmawiaj w PW lub przez telefon z ludźmi z forum.
Może wykrzycz, czy napisz, co czujesz i co chciałabyś zrobić temu .... (wstaw adekwatne Twoim zdaniem określenie ;-), który tak Cię paskudnie zranił... może chciałabyś Go zniszczyć, wypatroszyć, wykastrować, poćwiartować, ugotować...
Ja kiedyś proponowałam oblanie smołą, obtaczanie w pierzu i przepędzenie nago przez miasto... ;-)))
Nie wiem, czy jesteś teraz w stanie zaakceptować moje żarty, ale humor... to podobno jeden z dojrzałych mechanizmów obronnych, więc może warto go wykorzystywać...?
Więc krzycz, płacz, zwymyślaj kogo chcesz w zaufanym towarzystwie (choć staraj się oszczędzić takich widoków dziecku), ale z
podejmowaniem radykalnych działań spróbuj może poczekać, zatrzymaj się na chwilę, pomyśl i spróbuj się wyciszyć...
Reakcja gwałtowna, agresywna byłaby chyba uzasadniona, gdybyś doświadczała przemocy... Gdyby czyjeś bezpieczeństwo było zagrożone... Być może również gdybyście walczyli właśnie na sali sądowej... ale teraz może lepiej, żebyś nie postrzegała męża przedwcześnie jako wroga... bo On chyba nie chciał/nadal nie chce się stać Twoim wrogiem...
On jest ojcem Waszego dziecka i dla dobra dziecka... powinniście w przyszłości co najmniej współpracować...
Skopał sprawę, zranił Cię okrutnie :-((( , postąpił bardzo głupio - przez Jego słabość i brak odpowiedzialności cierpisz Ty, dziecko, tamta dziewczyna i On sam... I nie wiadomo, co będzie dalej... :-( być może nie uda się już poskładać Waszego związku... :-(
Wydaje mi się, że z takich sytuacji nie ma niestety idealnego wyjścia... :-(((
Czego byście nie zrobili... idylli nie będzie... Ale trzeba chyba próbować ograniczyć straty... a żeby to zrobić, warto by było spróbować się wyciszyć i przemyśleć, przeanalizować sytuację...
Postaraj się dostrzec w świecie wokół Ciebie wszystkie odcienie szarości, uświadomić sobie, że nikt z nas nie jest aniołem, ani diabłem wcielonym...
Żadną z tych postaci nie jesteś ani Ty, ani Twój mąż, ani tamta nierozsądna, ulegająca pewnie wciągającym emocjom dziewczyna...

Trzymaj się, Le_na!!!
Ściskam Cię bardzo serdecznie!!!
7375
<
#99 | B40 dnia 08.03.2014 14:05
ADN bez przesady taki zawód. Jak myślicie dlaczego z ang. prawnik i kłamca brzmi podobnie Szeroki uśmiech.
Lena wracając do tematu rozumiem że doświadczenie zawodowe masz ogromne ale życiowe już niekoniecznie.
Popełniasz podstawowy błąd nie doceniasz przeciwnika. W przypadku rozwodu mąż właśnie nim będzie. Gorzej może stać się wrogiem.
Jesteś super prawnikiem. Nie słyszałaś o zasadzie że zawsze znajdzie się większa ryba? Znasz prawo, znasz sądy ja znam życie. Wnioskuję że macie jakiś majątek. Jak myślisz gdy pójdzie na noże mąż odpuści sobie ileś lat które "poświęcił"a byś mogła spełniać się zawodowo? Wystarczy prosty układ taki który zawarłem z moim prawnikiem. Procent od kwoty ponad. Adwokat wtedy bije się o swoje - przecież to znasz. Chyba że majątkowo jesteś zabezpieczona że nie musisz się tego obawiać. Nie wiesz od kiedy to trwa nie masz pojęcia na czym stoisz. Wiesz że była zdrada i nic poza tym. Do czego potrafi posunąć się prawnik sama już napisałaś. Mój prawnik głowę żony wycenił na procent (równowartość dobrego samochodu). Jesteś prawnikiem więc powinnaś to rozumieć. Jeżeli dobrze się zabezpieczył może nie być tak różowo.
Piszesz o obronie osoby winnej. Sama wiesz dużo trudniej jest udowodnić komuś winę niż odwrotnie. Dobra rada pewność siebie nie jednego zgubiła. Osobiście zadbał bym o dowody.
Zacytuję moją ulubioną książkę jak ulał pasuje do Ciebie:

r1;Jeśli znasz siebie i swego wroga, przetrwasz pomyślnie sto bitew. Jeśli nie poznasz swego wroga, lecz poznasz siebie, jedną bitwę wygrasz, a drugą przegrasz. Jeśli nie znasz ni siebie, ni wroga, każda potyczka będzie dla Ciebie zagrożeniem"

Na razie znasz tylko siebie.
Lena niestety nie słuchasz rad tych którzy przez to przeszli wielu miało prawników z ogromnym doświadczeniem.
Mimo wszystko powodzenia.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?