Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Bardziej pasujacego tematu nie znalazlem , a nie chcialem zakladac nowego.Co prawda to nie beletrystyka , ale czyta sie lekko jak kryminal.Przeczytanie otwiera oczy na to czym naprawde jest ACTA i dlaczego , obecny ksztalt prawa autorskiego jest szkodliwy dla spoleczenstwa.
Jesienią 2002 roku, pochodzący z Oceanside w stanie Nowy Jork, Jesse Jordan został przyjęty na pierwszy rok studiów w Rensselaer Polytechnic Institute (RPI) w Troy w stanie Nowy Jork na studia na wydziale technologii informacji. W październiku Jesse, mimo że nie jest programistą, postanowił trochę pomajsterkować przy technologii wyszukiwarek, dostępnych w sieci RPI.
RPI to jedna z najbardziej zaawansowanych technologicznie instytucji badawczych w Ameryce. Można tam zdobyć wykształcenie w różnych dziedzinach wiedzy: od architektury i inżynierii po nauki z zakresu informacji. Spośród 5 tysięcy studentów, ponad 65 procent plasowało się w górnych 10 procentach uczniów swoich klas w szkołach średnich. Dlatego właśnie uczelnia ta stanowi doskonałą mieszankę talentu i doświadczenia i umiejętnie kształtuje pokolenie epoki sieciowej.
Sieć komputerowa RPI łączy ze sobą studentów, kadrę naukową i administrację. Łączy także RPI z internetem. Nie do wszystkich zasobów dostępnych w sieci RPI można dotrzeć przez internet. Sieć została zaprojektowana w ten sposób, aby umożliwić studentom dostęp do internetu, jak również bardziej bezpośredni dostęp do zasobów innych członków społeczności RPI.
Wyszukiwarki stanowią miarę sieciowej bliskości. Dzięki efektywnej poprawie jakości wyszukiwania w sieci, Google bardzo przybliżyła internet nam wszystkim. Wyszukiwarki specjalistyczne są w stanie robić to nawet lepiej. Celem wyszukiwarek rintranetowychr1;, czyli wyszukiwarek przeszukujących sieci wewnętrzne danych instytucji, jest zapewnienie ich członkom lepszego dostępu do materiałów przez nie gromadzonych. W sferze biznesu dostęp pracowników do materiałów, do których osoby spoza firmy nie są w stanie dotrzeć, jest codziennością. Podobnie rzecz ma się na uniwersytetach.
Wyszukiwarki te działają dzięki technologii sieciowej. Microsoft na przykład ma sieciowy system plików, co sprawia, że wyszukiwarki podłączone do tej sieci mogą łatwo wyszukać w systemie informacje dotyczące publicznie (w ramach sieci) dostępnej zawartości.
Wyszukiwarka Jessego została zbudowana z wykorzystaniem tej technologii. Korzystała z sieciowego systemu plików Microsoftu, żeby zbudować indeks wszystkich plików dostępnych w ramach sieci RPI.
Wyszukiwarka Jessego nie była pierwszą powstałą dla sieci RPI. Tak naprawdę była ona prostą modyfikacją wyszukiwarek zbudowanych przez innych. Jej jedynym, najbardziej istotnym usprawnieniem w porównaniu do tamtych wyszukiwarek, było skorygowanie błędu w systemie wymiany plików Microsoftu, który to błąd mógł powodować zawieszenie komputera. Gdybyś przy użyciu istniejących wtedy wyszukiwarek próbował poprzez przeglądarkę działającą pod Windows uzyskać dostęp do pliku znajdującego się w komputerze odłączonym od sieci, twój komputer mógł się zawiesić. Jesse odrobinę zmodyfikował system, rozwiązując ten problem poprzez dodanie przycisku, dzięki któremu użytkownik mógł sprawdzić, czy maszyna przechowująca plik jest nadal podłączona do sieci.
Wyszukiwarka Jessego trafiła do sieci pod koniec października. Przez następne sześć miesięcy poprawiał jej funkcjonalność. W marcu system działał dość dobrze. Jesse miał w katalogu ponad milion plików, zawierających wszystko, co mogło znaleźć się w komputerach użytkowników.
Tak więc indeks jego wyszukiwarki zawierał obrazki, które studenci mogli wykorzystywać do umieszczania na swoich stronach WWW, kopie notatek czy badań, kopie broszur informacyjnych, krótkie filmy, które mogli stworzyć, prospekty uniwersyteckie. Najprościej rzecz ujmując, było tam wszystko, co użytkownicy sieci RPI udostępniali w publicznych folderach swoich komputerów.
Indeks ten zawierał również pliki muzyczne. Jedna czwarta plików, które sklasyfikowała wyszukiwarka Jessego, była plikami muzycznymi. To oczywiście oznacza, że trzy czwarte nie było muzyką oraz r11; żeby to było absolutnie jasne r11; że Jesse nie zrobił niczego, aby skłonić ludzi do umieszczania plików muzycznych w udostępnianych katalogach. Nie zrobił niczego, by tego rodzaju pliki były głównym celem stworzenia wyszukiwarki. Był po prostu dzieciakiem zajmującym się googlopodobną technologią na uniwersytecie, na którym studiował nauki o technologii informacji, więc tego rodzaju zajęcie było jego celem. W przeciwieństwie do Googler17;a czy Microsoftu, nie zarabiał na tym pieniędzy. Nie był związany z żadną firmą, która mogła chcieć na tym zarobić. Był dzieciakiem majsterkującym przy technologii, znajdującym się w środowisku, w którym dokładnie tym powinien się zajmować.
3 kwietnia 2003 roku z Jessem skontaktował się dziekan ds. studenckich RPI. Poinformował go, że Recording Industry Association of America (RIAA) wytacza proces przeciwko niemu i trzem innym studentom, których nawet nie znał. Dwóch z nich było z innych uniwersytetów. Kilka godzin później Jessemu doręczono dokumenty procesowe. W trakcie lektury i oglądania wiadomości telewizyjnych dotyczących tej sprawy, coraz bardziej się dziwił.
Jak stwierdził: rTo był absurd. Nie uważam, żebym zrobił coś złego. (...) Nie uważam, by było coś niewłaściwego w wyszukiwarce, którą uruchomiłem (...) i w tym, co z nią zrobiłem. Chodzi mi o to, że nie zmodyfikowałem jej w żaden sposób, który by promował albo usprawniał działania piratów. Zmodyfikowałem jedynie wyszukiwarkę tak, aby była łatwiejsza w użyciur1;. A więc powtórzmy: wyszukiwarka, której Jesse sam nie zbudował, używająca windowsowskiego systemu wymiany plików, którego sam nie zbudował, umożliwiała członkom społeczności RPI dostęp do zawartości, której Jesse sam nie stworzył i nie umieścił w sieci, a z której olbrzymia większość nie miała żadnego związku z muzyką.
RIAA ogłosiła jednak Jessego piratem. Organizacja ta twierdziła, że był operatorem sieci, dlatego rświadomier1; pogwałcił prawo autorskie.
Domagali się, aby wypłacił odszkodowanie za zło, które wyrządził. W przypadkach rświadomego naruszeniar1;, prawo autorskie wyznacza coś, co prawnicy nazywają rodszkodowaniem ustawowymr1;. Odszkodowanie to pozwala właścicielowi praw autorskich żądać 150 tysięcy dolarów za naruszenie prawa. RIAA zarzucała Jessemu ponad 100 przypadków naruszeń prawa autorskiego, domagali się, aby zapłacił im przynajmniej 15 milionów dolarów.
Podobne procesy toczyły się przeciwko trzem innym studentom: jednemu z RPI, jednemu z Michigan Technical University i jednemu z Princeton. Znajdowali się oni w podobnej sytuacji co Jesse. Chociaż każdy z tych przypadków różnił się nieco w szczegółach, sedno sprawy było takie samo: żądania olbrzymich rodszkodowańr1;, do których RIAA r11; jak twierdziła r11; jest upoważniona. Gdy zsumujemy te roszczenia, okaże się, że w tych czterech sprawach domagano się od sądów USA przyznania powodom blisko 100 miliardów dolarów r11; jest to sześć razy więcej niż cały dochód, jaki w 2001 roku przyniósł przemysł filmowy1.
Jesse zadzwonił do rodziców. Oferowali pomoc, chociaż byli odrobinę przestraszeni. Jego wuj, prawnik, rozpoczął negocjacje z RIAA. Zażądali informacji o tym, ile Jesse ma pieniędzy. Jesse miał 12 tysięcy dolarów, które zarobił między innymi podczas prac wakacyjnych. RIAA żądała 12 tysięcy dolarów za zamknięcie sprawy.
RIAA chciała, aby Jesse przyznał, że robił coś niewłaściwego. Odmówił. Zażądali od niego zgody na zakaz sądowy, który uniemożliwiłby mu przez resztę życia podjęcie pracy w wielu dziedzinach techniki. Odmówił. Dano mu do zrozumienia, że występowanie w charakterze oskarżonego nie będzie niczym przyjemnym. (Jak opisał mi ojciec Jessego, główny prawnik w tej sprawie, Matt Oppenheimer, powiedział Jessemu: rNie chciałbyś złożyć kolejnej wizyty takiemu dentyście jak jar1;.) A RIAA przez cały czas utrzymywała, że sprawa nie zostanie zamknięta, dopóki nie zabiorą każdego grosza zaoszczędzonego przez Jessego.
Rodzina Jessego była oburzona tymi roszczeniami. Chcieli walczyć, ale wuj Jessego wyjaśnił im naturę amerykańskiego systemu prawnego.Jesse mógł walczyć z RIAA. Mógł nawet wygrać. Jednakże powiedziano mu, że koszty walki w takim procesie wyniosłyby co najmniej 250 tysięcy dolarów. Jeśli by wygrał, nie odzyskałby tych pieniędzy. Po zwycięstwie miałby kawałek papieru świadczący o wygranej i inny kawałek papieru, ogłaszający zarówno jego, jak i jego rodzinę bankrutami.
Tak więc Jesse stanął w obliczu iście mafijnego, wymuszonego wyboru: 250 tysięcy dolarów i szansa na zwycięstwo, albo 12 tysięcy dolarów i ugoda.
Przemysł muzyczny utrzymuje, że jest to zagadnienie prawa i moralności. Pozostawmy na chwilę prawo i pomyślmy o moralności. Gdzie w takiej sprawie mamy do czynienia z moralnością? Czy poszukiwanie kozła ofiarnego ma coś wspólnego z cnotą? RIAA jest nadzwyczaj potężnym lobby. Mówi się, że prezes tej organizacji zarabia ponad milion dolarów rocznie. Z drugiej strony artyści nie są dobrze opłacani. Przeciętny nagrywający płyty artysta zarabia 45 900 dolarów2. RIAA ma mnóstwo sposobów na wpływanie i kierowanie polityką. Gdzie zatem jest moralność w zabieraniu pieniędzy studentowi za to, że uruchomił wyszukiwarkę?3.
23 czerwca Jesse przesłał swoje oszczędności do prawnika pracującego dla RIAA. Sprawa została zamknięta, a dzieciak, którego rmajsterkowanier1; przy komputerze doprowadziło do procesu o 15 milionów dolarów, stał się działaczem:
[przedtem] Zdecydowanie nie byłem aktywistą. Tak naprawdę nigdy nie zamierzałem zostać aktywistą (...) [ale] wepchnięto mnie w to. Nigdy bym czegoś takiego nie przewidział, ale uważam, że to co zrobiła RIAA, to kompletny absurd.
Rodzice Jessego są dumni ze swojego działacza rwbrew wolir1;. Jak powiedział mi jego ojciec, Jesse ruważał się za bardzo konserwatywnego, podobnie jak ja. (...) Nie jest żadnym radykalnym ekologiem (...). Wydaje mi się to dziwaczne, że wybrali jego. Ale on chce dać ludziom znać, że wysyłają zły przekaz. Chce też wyjaśnić całą sprawęr1;.
On nie mierzył czasu latami swojego życia. On mierzył go czasem swoich przeżyć. Były dla niego jak dotyk prawdy. Potrzebował ich, aby nie zwariować i aby czuć, że całe to zamieszanie ma sens. Dla przeżyć zatrzymywał się w swoim powierzchownym pędzie do przodu, aby nabrać sił przed dalszą drogą. Czasami były to tylko minuty. Kolekcjonował przeżycia tak jak inni kolekcjonują obrazy lub figurki aniołów.
Czyta się szybko, łatwo...ot, na połowę popołudnia przed kominkiem
''Labirynt'' to porywająca opowieść o odwadze, zdradzie, przeznaczeniu i o trzech księgach kryjących tajemnicę Świętego Graala. Książka przenosi do średniowiecznej Langwedocji, w czasy religijnych konfliktów wewnątrz chrześcijańskiego świata, których echa docierają do współczesności.
Lipiec 1209: Alais, 17-letnia mieszkanka Carcassonne, otrzymuje od ojca jedną z trzech ksiąg, w których zawarty jest sekret Świętego Graala. Chociaż dziewczyna nie potrafi zrozumieć słów i symboli ukrytych w manuskrypcie, czuje, że jej przeznaczeniem jest ochrona księgi. Wymagać to będzie od niej poświęcenia i wiary, by dochować tajemnicy o Trylogii Labiryntu.
Lipiec 2005: 30-letnia dr Alice Tanner natknęła się na dwa szkielety podczas archeologicznych wykopalisk poza murami Carcassonne. Wewnątrz ukrytego grobowca Alice doświadcza przejmującego uczucia, że stało się tu coś złego, oraz pewności, że potrafi zrozumieć starożytne napisy wyryte w skalnej ścianie. Jednak zbyt późno zdaje sobie sprawę, że trafiła w sam środek niebezpiecznej przygody i serii zdarzeń, nad którymi nie umie zapanować, i że jej życie zostało związane z losem katarów sprzed 800 lat.
Powieść ''Labirynt'' Kate Mosse nagrodzono BRITISH BOOK AWARD 2006 w kategorii Najlepsza Książka Roku.
Ford Madox Ford Parade's end
Dobry żołnierz.Opowieść o miłości.
Bohaterem powieści jest Krzysztof Tietjens, młody Anglik o nienagannych manierach, szlachetny, uczciwy i życzliwy ludziom, mimo iż doświadcza od nich wiele zła. Ukachana żona ucieka z innym mężczyzną, najlepszy przyjaciel zdradza go, wskutek intryg i plotek zostaje zachwiana jego pozycja społeczna. Nie ma też wpływu na wychowanie syna - dziedzica nazwiska i majątku. W każdej jednak sytuacji zachowuje spokój. Czy swoją postawą przezwycięży zły los? Ciekawa intryga, wartka akcja i zaskakujące rozwiązanie konfliktów - oto zalety powieści, którą czyta się jednym tchem.
Hipnotyczna, uzależniająca, iskrząca seksem i erotyką powieść, której nie sposób odłożyć.
Studentka literatury Anastasia Steele przeprowadza wywiad z młodym przedsiębiorcą Christianem Greyem. Niezwykle przystojny i błyskotliwy mężczyzna budzi w młodej dziewczynie szereg sprzecznych emocji. Fascynuje ją, onieśmiela, a nawet budzi strach. Przekonana, że ich spotkania nie należało do udanych, próbuje o nim zapomnieć r11; tyle że on zjawia się w sklepie, w którym Ana pracuje, i prosi o drugie spotkanie.
Młoda, niewinna dziewczyna wkrótce ze zdumieniem odkrywa, że pragnie tego mężczyzny. Że po raz pierwszy zaczyna rozumieć, czym jest pożądanie w swej najczystszej, pierwotnej postaci. Instynktownie czuje też, że nie jest w swej fascynacji osamotniona. Nie wie tylko, że Christian to człowiek opętany potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych warunkachr30;
Czy wiszący w powietrzu, pełen namiętności romans będzie początkiem końca czy obietnicą czegoś niezwykłego? Jaką tajemnicę skrywa przeszłość Christiana i jak wielką władzę mają drzemiące w nim demony?
Książkę polecił Dar - po kupieniu i przeczytaniu polecam i ja
S.U.M.O. to skrót od rShut Up, Move On" r11; Skończ Uprawiać stare przyzwyczajenia i Mocno Ogarnij zmiany. Wszyscy pragniemy sukcesu i radości r11; niestety nie zawsze je osiągamy nich. Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że może ci w tym przeszkadzać twoje własne nastawienie?
S.U.M.O. pokazuje, że to, jak myślisz ma istotny wpływ na to, jak toczy się twoje życie. Pokazuje, że biorąc odpowiedzialność za swoje życie możesz wykorzystać swój potencjał, chwytać okazje, cieszyć się związkami, odnosić sukcesy w pracy i reagować na przeciwności z pozytywnym nastawieniem.
S.U.M.O. zachęca byś szczerze patrzył na swoje życie i pamiętał, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Wszyscy możemy zrzucić koszulki ofiary, wypracować owocne myślenie i przestać myśleć, że rco ma być, to będzie".
S.U.M.O. to ciężki trening życia oprawiony łagodnością. To doprawiona humorem, analizami, praktycznymi poradami i osobistymi anegdotami lektura, która daje do myślenia i być może zmienia życie.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
Katedra w Barcelonie- Ildefonso Falcones - powieść historyczna która zawładnęła moim sercem i czasem.
Historia chłopca, który staje się mężczyzną. Uciekiniera, który ze ściganego chłopca przeistacza się w bogatego konsula morskiego z którym wszyscy ważni w Barcelonie muszą się liczyć. A wszystko to okraszone namiętnością, niebezpieczeństwem, miłością, spiskiem, zdradą i przyjaźnią.
A w tle powstaje kościół Santa Maria del Mar.
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
Dziewczyna, która igrała z ogniem
Zamek z piasku, który runął
Opasłe tomy po 700 stron, ale czyta się jednym tchem, wciągające na smutne zimowe wieczory, pisane świetnym językiem, wartka akcja, mimo, iż z nazwy to kryminał autor w nienachalny sposób przedstawia również psychoanalizę głównych bohaterów sięgając daleko w ich przeszłość. gorąco polecam.
Część I
Pewnego wrześniowego dnia w 1966 roku szesnastoletnia Harriet Vanger znika bez śladu.
Prawie czterdzieści lat później Mikael Blomkvist - dziennikarz i wydawca magazynu "Millennium" otrzymuje nietypowe zlecenie od Henrika Vangera - magnata przemysłowego, stojącego na czele wielkiego koncernu. Ten prosi znajdującego się na zakręcie życiowym dziennikarza o napisanie kroniki rodzinnej Vangerów. Okazuje się, że spisywanie dziejów to tylko pretekst do próby rozwiązania skomplikowanej zagadki. Mikael Blomkvist, skazany za zniesławienie, rezygnuje z obowiązków zawodowych i podejmuje się niezwykłego zlecenia. Po pewnym czasie dołącza do niego Lisbeth Salander - młoda, intrygująca outsiderka i genialna researcherka. Wspólnie szybko wpadają na trop mrocznej i krwawej historii rodzinnej.
Pozostałe równie emocjonujące w całości prawie 2200 stron a czyta się błyskawicznie. Wcale nie trzeba zarywać nocy choć może się zdarzyć
Zaczęło się od masowej egzekucji r11; w strzeżonej rezydencji ginie szef personelu Białego Domu i kilku członków jego ochrony. Podobny los spotyka sędziego Sądu Najwyższego i rzecznika prezydenta. Ogłoszenie na stronie internetowej nie pozostawia wątpliwości, co do intencji ogłoszeniodawcy r11; sto milionów dolarów za zabicie jednej osoby. Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Do zespołu dochodzeniowego zostaje oddelegowany Sean Drummond, wypożyczony CIA przez armię. Zadanie ma niełatwe r11; zabójca dysponuje wiedzą dostępną tylko nielicznym w Waszyngtonie i potrafi uprzedzić każdy ruch. Kto wie, może to osoba najwyższego zaufania, bliska prezydentowi, lub nawet członek samej ekipy śledczej? Nie bez znaczenia jest postać jego partnerki z rywalizującego FBI i ich wzajemne bardzo ciekawe relacje.
"Pięćdziesiąt twarzy Greya" - taka tredowata z watkiem erotycznym. wlasciwie watek erotyczny z drobnymi elementami akcji o zabarwieniu melodramatycznym. ksiazka nie jest zabawna. styl slabiutki. za to mozna sie dowiedziec, gdzie najfajniej uprawiac seks. mozna zaliczyc test - czy o takim sposobie/pozycji/miejscu kiedykolwiek myslalas w ogole? nie wiem czy istnieje choc jeden facet, ktory dal rade te ksiazke przeczytac, ale w moim srodowisku kobiety sie zapisuja w kolejke po nastepne tomy. TAK! sa nastepne tomy. w sumie trzy. pierwszy raz dwa mi zlecial, gdyz przeprowadzalam wzmiankowany wyzej test. i sie zadziwialam jak nedzna jest moja wyobraznia w tej dziedzinie. akcja skoncentrowala sie na kilku ostatnich stronach ksiazki i malowniczo w dramatycznej pozycji zawisla. zeby sie przekonac czy (bo "jak" i "gdzie" zostaly, jak sadzilam, wyczerpane) pan X nadal bedzie bzykal pania Y trzeba bylo siegnac po tom kolejny. akurat kolezanka z wypiekami byla w polowie trzeciego, zatem poza kolejnoscia udalo mi sie pozyczyc drugi. tu akcji jest jeszcze mniej. to tak, jakbyscie czytaly dalszy ciag przygod kopciuszka po wyjsciu za maz. czyli kontynuacja "i zyli dlugo i szczesliwie". i juz naprawde nie chodzi o te zazdrosc ani o jakies szczegolne rozgoryczenie ogarniajace kobiety po przejsciach - po prostu to jest przerazliwie nudne! sceny lozkowe (lozkowe! ha!) zaczelam przewijac w poszukiwaniu akcji - skoro juz pozyczylam... w zwiazku z tym ksiazke przeczytalam jeszcze szybciej niz poprzedni tom, ale trudno powiedziec ze jednym tchem, raczej ze sporym ziewnieciem. zapewne zadam sobie trud interesownego usmiechniecia sie do kolezanki po trzeci celem ... no wlasnie nie wiem jakim celem. fascynuje mnie popularnosc tego czytadla. wiec tylko seks? maja to to filmowac. no moze celem glupiego nawyku czytania calosci serii.
Tezeusz wyzej wrzucil trylogie Larssona. wedle opisu na ksiazkach pani James (tej od wspolczesnej tredowatej) jej ksiazki sprzedaja sie w podobnym nakladzie. trudno je w ogole porownac ze soba. z drugiej strony przeczytalam Larssona, czytam James. moze jak w zyciu - trzeba miec wartosci, a czasem jest dobry czas znizyc sie do kiczu. czy tez trwac do konca w poszukiwaniu jednak choc odrobiny sensu w tym, co niskie, nudne i slabe
Ja również "zaliczyłam" dwa tomy Greya. Teraz męczę się z ostatnim. Tulia przynajmniej do 70 strony w trzecim tomie akcji brak podobnie jak w pozostałych. Trylogię Larssona pochłonęłam w tydzień. Podobnie z serią pani Läckberg (Księżniczka z lodu, Kaznodzieja ....). W tym roku postanowiłam, przynajmniej spróbować, przeczytać coś fantasy.
no tak, widac jak tu ostatnio czesto zagladam
w kazdym razie zderzenie obu opinii o tej samej ksiazce moze komus dac impuls do wyrobienia wlasnej
Darek, Ty naprawde przeczytales tego Greya?? ...zadzwiasz mnie, chapeau bas!
Post doklejony:
dorotka, za fantasy nie przepadam, ale calkiem dobrze mi sie czytalo Stephena Donaldsona "Jad lorda Foula". mroczne to cokolwiek, ale z tego co pamietam sex na przyzwoitym poziomie ;> To tez seria, ja mam trzy pierwsze tomy, ale podobno to nie wszystko. nie przepadam za fantasy, wiec te trzy mnie zaspokoily w pelni.
A jesli wolisz cos pogodniejszego, to moi synowie chwalili sobie Pratchetta. z ich polki przeczytalam tez kiedys opowiadania o Jakubie Wędrowyczu, Pilipiuka - fajny humor, troche abstrakcyjny.
No właśnie dlatego,ze również do tej pory nie przepadałam postanowiłam to "naprawić". Dzięki Tulio za podpowiedzi.Jeszcze nie wiem na co się zdecyduję. Teraz czytam "Sejf" Tomasza Sekielskiego.