Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Koralina00:33:35
bardzo smutny01:54:40
Julianaempat...02:11:46
@ hurricane03:12:12
# poczciwy03:12:35

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Nie ma to jak kolega z pracyDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęHej, po świetnym roku znajomości i wielkich planach które miały byc w najbliższym czasie moje piękna postanowiła zaprosić do siebie kolege z pracy, oczywiście po co....wiadomo. Po około 3 tyg. przyznała się po tym jak zaczałem ją naciskać. Jak tu ufać kiedy przez tylko powtarza jak bardzo kocha jak bardzo jest wierna i prawdomówna. Niby wybaczyłem ale ciężko, cholernie ciężko z tym żyć. Sam nie wiem co jest najlepsze, odejść, zostać i męczyć się czy może zdradzić żebym się tak nie zadręczał..W skrócie to wszystko. Pozdrawiam wszystkich wystawionych :(

OOOOOOOO boże co robić???? Dlaczego Ja? heheheheDrukuj

A ja wam powiem tak. Zdradzano was? No to bardzo dobrze bo to znaczy że z wami coś jest nie tak. Albo drugiej połówce się znudziło oglądanie tej samej gęby! Lub w łóżku ( kobiety leżą jak KŁODY !!!! ZERO FINEZJI ). Albo facet nie wie jak urozmaicić kobiecie sex ( ma za małego, za cienkiego lub odwrotnie za dużego i to też może przeszkadzać!!!!! ) Niech Mi ktoś powie że w życiu nie wszystko opiera się o sex - TO DLACZEGO TU WSZYSCY JESTEŚCIE!!!!! Jak o sex nie chodzi? Życie człowieka - to instynkty i popędy. Nawet jeżeli będziecie mieli największą sex bombę, lub jeżeli kobieta będzie miała boskiego Alwaro. To i tak prędzej czy później ta osoba się znudzi, sex staje się oklepany i żałosny. Bez badań naukowych można stwierdzić że 80% ludzi minimum raz zdradza swojego partnera, a wielu systematycznie. Ja z 2 lata temu zdradzałem, miałem stałą kochankę (nieziemski sex!!! który też mi się z czasem znudził ), a na końcu zdradzałem kochankę z inną kochanką. Moja kobieta nie wiedziała że ją zdradzam ( i tak już z nią nie jestem ), kochanki wiedziały że mam kobietę ale nie wiedziały o sobie ( jedna miała 38 lat , mężatka z dwójką dzieci [ kocha męża ], druga 18 lat), a Ja 23 lata wtedy miałem. Wiecie co !!!!! Nie wymażę tych świetnych wspomnień do końca życia i z chęcią to powtórzę nie raz jak tylko mi się przytrafi okazja. I z chęcią zawrócił bym czas aby przeżyć to jeszcze raz. ;-) I już się pogodziłem z tym że kiedyś i Ja będę zdradzany ( z resztą już byłem ), i powiem tak mam to gdzieś! Już się nie mogę doczekać aż mnie zmieszacie z błotem jak to przeczytacie hehehe Ale to też mam gdzieś!!! Ważne że napisałem co chciałem i przeczytacie to i kiedyś wspomnicie moje słowa. Pozdrawiam i zachęcam do zdrady 8D

Potwierdzone obawy - zauroczenie? - ryzykowac czy czekac?Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam. Chcialbym sie z kims podzielic tym co sie wlasnie dzieje w moim zyciu, moze otrzymac jakas porade przemyslenie. Oto sytuacja Z moja dziewczyna jestem od 3 lat. Spotkalismy sie u znajomych, ona byla z innym, ja sie nie wtracalem. Po jakims czasie zaczelismy rozmawiac, ze jej sie z tamtym nie uklada, od slowa do slowa, zaczelismy sie spotykac. Ona sama nie wiedziala co robic, bala sie zostawic tamtego bo byl no.. wariatem. W koncu zdobyla sie na odwage i z nim skonczyla. Pozniej jeszcze sie wahala przez jakis czas w koncu podjelismy decyzje ze wyjedziemy i zamieszkamy razem. Tak sie stalo, od 2,5 roku mieszkamy razem, wynajmujemy domek, mamy psa, samochod, planujemy przyszlosc. (jeszcze przy okazji to ten scenariusz naszego poznania moze miec wplyw, i mam tego swiadomosc, na jej ocene i ze jak raz tak zrobila to czemu nie moze tak zrobic tym razem ze mna. No wiem ze moze ale staram sie podejsc do sprawy obiektywnie) Ale... Od jakiegos czasu pojawily sie sygnaly. Wyjscia z kolezankami czeste w weekendy, smsy z kolezanka o dziwnych porach, rozmowy szeptem w kuchni (kolezanka wynajmuje u nas pokoj), smsy z kolezanka mimo tego ze siedza obok siebie, no i seks .. tez jakos ucichl. Zawsze miala maly temperament, raz na tydzien, moze 2. Przerwy robily sie coraz wieksze teraz juz stracilem rachube ale chyba z 2 miesiace bedzie. Ciagle zdarza sie ze sie do mnie przytuli przed snem, powie ze mnie kocha i wszysko jest ok. Dzis rano sie ibudzilem wczesniej a ona juz z telefonem w rece lezy i pisze. To mnie zaniepokoilo i zrobilem cos czego pewnie wiekszosc z was nie pochwali, bo sam tego nie pochwalam, ale musialem to zrobic. Kiedy poszla pod prysznic sprawdzilem jej smsy. Znalazlem rozmowe z kolezanka (z pokoju obok wlasnie) z tekstami typu: moze on nie jest Ci pisany, nie martw sie moze odpisze, moze powinnam zapomniec, on juz nie odpisze, moze sie obrazil bo mu nie dalam, ...... Ciagnie sie do od wrzesnia co najmniej. Jak to zobaczylem to nogi sie pode mna ugiely, zawiozlem ja do pracy i teraz sam siedze i mysle 'co dalej?' jakies pol roku temu stracilem 100% zaufanie po tym jak znalazlem fotke z imprezy jak siada na kolanie jakiemus klientowi. od tego momentu bylem nieufny. potem zaczelo sie poprawiac i teraz to... wydaje mi sie ze to tylko jakies zauroczenie ale czemu moze o byciu pisanym dla niej, dawaniu, czekaniu na smsy .... Moze to ja za malo czasu jej poswiecam, pracuje duzo na nasze utrzymanie, na pelen etat i pozniej z domu albo u klienta moj prywatny interes. Chcialbym jej powiedziec o tym co znalazlem ale jezeli to tylko jakies glupie zauroczenie i minie to nie chce ryzykowac stiwerdzenia ze jej nie ufam i ze ja szpieguje. Sprawdzilem tylko raz bo przeczucie nie dawalo mi spokoju. W sumie to podjalem decyzje i bede sie staral jakos zeby poczula sie przy mnie znowu bardziej Kochana i potrzebna. Spedzimy razem weekend, zabiore ja gdzies. Mam nadzieje ze to zobaczy i zapomni o zauroczeniu. Dobrze ze wiem ze nie doszlo miedzy nimi do zblizenia bo to bylby juz koniec wtedy z mojej strony. Ale nie chce udawac tez ze nic sie nie stalo i czekac az do tego dijdzie. Wiec nie wiem rozmawiac, czy zobaczyc co bedzie jak sie postaram? nie chce jej stracic, nie z powodu ze boje sie zostac sam, Kocham ja i chce byc z nia ale oczywiscie ona tez musi tego chciec. Na pewno nie opisalem wszystkiego, licze na jakas rade, czy dobrze zrobilem, czy prorozmawiac, znacie takie przypadki? Dziekuje i Pozdrawiam

Czas honoru Drukuj

Zdradzona przez mężaZona żołnierza powinna zachować się honorowo,jeżeli znudzi się panu żołdakowi ma odejść grzecznie z domu z walizką i nie sprawiać problemów.Tak mogę w wielkim skrócie opisać to wszystko czego jako[ŻONA BEZ HONORU]doświadczyłam.Kochanka nie ma obowiązku posiadać takich cech ;jak wstyd,honor itd..Zostałam zdradzona przez człowieka do którego miałam bezgraniczne zaufanie a teraz muszę wyprowadzić się z mieszkania,jako żona nie mam żadnych praw.Dla wojska żony ,dzieci nie istnieją i nie zasługują na ludzkie traktowanie. Poszukuję żon żołnierzy które są w takiej sytuacji jak ja i moja córka-czyli osoby nieuprawnione do godnego życia. Schowałam bardzo głęboko -honor- i robię wszystko aby zapewnić sobie i studiującej córce dach nad głową,potrzebuję dobrej rady i wsparcia -walka jest nierówna-ja piszę a oni mi wysyłają ustawę z 2009r. nakazującą w przeciągu 30 od rozwodu opuścić mieszkanie

Jak wszyscy zdradzeni potrzebuje pomocy!Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam serdecznie, Nie przypuszczałabym że kiedyś wejde na taki portal, że kiedys mój ukochany mnie zdradzi!:( Jesteśmy dopiero 3lata po slubie, mamy wspaniałego synka...niestety mój mąż mnie zdradził z naszą wspolna koleżanką. Najgorsze że nie potrafi rozmawiać na ten temat, nie przeprosił, nie powiedział żebym zaufała że wszystko się ułoży. Codziennie są awantury bo proszę go o pomoc psychiczna,wsparcie, rozmowe, przytulenie, wytłumaczenie,plan na przyszłość...... Dla niego jakby się nic nie stało, jest twardy jak głaz, nie potrafi nawet mnie przytulić...a niedawno byłam jego całym światem.Jak to strszanie boli!Nie wiem jak sobie z tym poradzić, bo ON nie zachowuje sie odpowiedzialnie i nie potrafi powiedziec czego w życiu chce:( Jestem załamana......ja się staram po zdradzie a on odwrócil się ode mnie*(Niby chciałby dobrze,ale jak może być..mam udawać że nic się nie stało i czekać aż łaskawie zacznie być partnerem................Pomóżcie

chyba jednak zbyt naiwny...Drukuj

Zdradzony przez żonęNawet nie wiem jak zacząć... wiem, teoretycznie najlepiej od początku, ale nawet nie wiem dokładnie gdzie ten początek... Poznaliśmy się na początku studiów, jakieś 10 lat temu. Zaczęliśmy się spotykać, zamieszkaliśmy razem, pobraliśmy się 7 lat temu. Rok po ślubie miało miejsce pierwsze zdarzenie, które już wtedy powinno dać mi do myślenia chyba... ona wyjechała na wakacje na obóz sportowy. Tam poznała młodszego od siebie o jakieś 5 lat kolegę (wtedy jeszcze licealistę) on się w niej zakochał, było dużo telefonów, rozmów, ja oprócz zakomunikowania że nie bardzo mi się to podoba tolerowałem ten stan rzeczy po zapewnieniu mnie że to przecież dzieciak i ona nie robi nic złego. Tutaj wtrącę, że z tytułu wykonywanej pracy jestem czasem poza domem (w sensie nocuję poza domem) I kiedyś ona zaczęła mocno wypytywać o jakiś konkretny dzień czy będę w domu czy znowu na wyjeździe itd. itp. bo ona chce zrobić imprezę dla koleżanek - takie babskie pogaduchy nocą itp. Wzbudziło to moje podejrzenia. Wróciłem wieczorem, ale ponieważ nie chciałem żeby to było ewidentnie że ją sprawdzam to zadzwoniłem spod bloku że musiałem wrócić bo zapomniałem jakichś materiałów. Wszedłem do góry. W domu nikogo nie było. Jej tłumaczenia dziwne i pokrętne, że była koleżanka ale wyszła itd. itp. Sprawdziłem - to był on, wystarczyło sprawdzić billing telefonów z tego wieczora. Ale nie zrobiłem afery, ba nawet ostatecznie wtedy nie powiedziałem jej że wiem, że to on. Nie wiem czy do czegoś doszło czy nie. Wiem że uciekł przede mną na wyższe piętra... Kontakty z nim się zakończyły, no może nie w 100% ale ograniczyły się na tyle że wiedziałem że nic się nie dzieje. I tak przez jakiś czas. Dopóki nie pojawił się kolega z pracy. Starszy o 2-3 lata kolega po fachu, dobry jej znajomy, pracujący w innym mieście. Pojechała tam na praktyki, z oszczędności zamieszkała w mieszkaniu które on wynajmował razem z innymi studentkami - tyle że ich nie było bo akurat wyjechały na wakacje. I tam prawie na pewno do czegoś doszło. Prawie - bo miałem tylko poszlaki - jakiś fragment rozmowy na gg, kilka sms i to że nie uprawiając seksu ze mną jakiś czas (mieliśmy mały kryzys w małżeństwie) znalazłem opakowanie tabletek, które po sprawdzeniu okazały się tabletkami "po". Ona po powrocie od niego wyjechała na 3 miesiące do Kanady. Po powrocie rozmawialiśmy długo, ja powiedziałem jej że wiem o tym co się stało - ona oczywiście zaprzeczyła. Ja nie miałem żadnych dowodów, bo to co przeczytałem było tylko w mojej głowie, a na tabletki też nie miałem żadnych dowodów... Kiedy powiedziałem że wiem również o tym 1. gościu i jego ucieczce z mieszkania przede mną - już nie zaprzeczyła... Ale koniec końców zostaliśmy razem. Ja nie drążyłem tematu, kontakty z tamtym gościem się raczej urwały, mała kontrola billingów wskazywała na spokój... No i etap trzeci, aktualny. znajomi z którymi dość dobrze się "kumplowaliśmy" - wspólne imprezy, grille, sylwester, wyjścia na miasto. One się razem widywały, ja i on się razem też dobrze dogadywaliśmy. Po jakimś czasie okazało się że oni mają duże problemy w związku. Niby na zewnątrz nic nie było widać, ale w środku kipiało... i nagle czerwona lampka - on i moja żona zaczęli się często widywać. Niby u niej w pracy - ze względów zawodowych, ale znacznie częściej niż wcześniej. Ja nadal dość często wyjeżdżam, więc przygotowałem się odpowiednio, znowu kontrola telefonu, komputera, maili. Przyjechałem wieczorem - on siedzi u nas w domu. Zadzwoniłem - niby z trasy - żeby pogadać, powiedziała że jest sama, że kładzie się spać. chwilę pogadaliśmy, ona skończyła bo "była zmęczona". Drzwi były zamknięte w sposób który nie pozwalał mi ich samodzielnie otworzyć. Chwilę zajęło im otworzenie ich. Tłumaczenie: on przyjechał bo ma problemy w małżeństwie, a moja żona mu pomaga. Kiepskie jak na smsy typu: "nie mogę o Tobie przestać myśleć" czy "Nie mogę już się Ciebie doczekać" i odpowiedź "ale nie obiecuj sobie zbyt wiele dziś wieczorem bo jestem niedysponowana" Spakowałem kilka swoich rzeczy i powiedziałem że daję jej kilka dni na przemyślenie tego czego chce. On w międzyczasie zaczął się ubierać mówiąc że jestem chyba śmieszny twierdząc że oni razem... Ja na to że jeśli sobie tego życzy to mogę to udowodnić - zdębiał, zamilkł, wyszedł. Ona się tłumaczyła, że przecież oni tylko rozmawiali o jego problemach. Ja wyszedłem. Zdruzgotany, załamany, rozszarpany. Wyszedłem, bo nie miałem ochoty na jej szantaże emocjonalne, że się zabije, że nie może beze mnie żyć... On stał samochodem w uliczce obok, na tyle głupio że go zobaczyłem jak odjeżdżałem... Ona dzwoniła do mnie, nie odbierałem. Nagrywała się na pocztę. Nie oddzwaniałem, nie odpisywałem na smsy. Prawie nie spałem tej nocy. Następnego dnia w pracy - ona dzwoniła, odebrałem, ale rozmawiałem raczej krótko i bez emocji, że będę za kilka dni, że nie mamy na razie o czym rozmawiać. Ona utrzymywała że już wie czego chce, że chce być tylko ze mną, żebym wrócił, że porozmawiamy. Wytrzymałem tak do wieczora. Wróciłem. Ona się nie przyznała do niczego, no może że spotykali się zbyt często i że powinna mi powiedzieć, ale to tylko dlatego że ich małżeństwo jest w tak złym stanie. Okazało się że jego żona jest w ciąży i że rzekomo moja żona odwodziła go od pomysłu rozstania w tym momencie. Ponieważ wydawała się być w naprawdę złym stanie, wiedząc o tym że za jakiś czas ma bardzo ważny projekt w pracy - takie jej być albo nie być, postanowiłem jej dać szansę. Wiedząc że mnie okłamuje, ale nie potrafiłem inaczej. Nie potrafiłbym. Ale rozpocząłem pełną inwigilację - maile, smsy, wszystko co się dało. Ona skrzętnie poinformowała go o tym, że już jest lepiej, ale nie będą mogli się chwilowo spotykać, więc tylko sms, mail, telefon. Spotkali się kilka dni później - tylko na spacer ale jednak. Trwało to tak kilka tygodni. Do jej "ważnego dnia w pracy". Okazało się że wszystko poszło po jej myśli - ma szansę na pewien staż, który da jej dobry start w zawodzie za kilka lat, ale musimy zmienić miejsce zamieszkania. Po tym dniu oświadczyłem jej, że musi wybrać - ja albo on. Powiedziałem jej, że wiem o ich spotkaniach, o mailach. Nie mówiłem że znam ich treść. Ona nadal nie przyznawała się do romansu, choć już nie próbowała zaprzeczać. Wróciliśmy z wyjazdu do domu - ona... poinformowała go o naszej rozmowie, ograniczyła kontakty, ale nie zerwała ich. Zmieniła za to email do kontaktu z nim. Ja nie miałem siły na ostateczne rozstrzygnięcia, bo miałem sajgon w pracy, a uznałem że co ma wisieć nie utonie... Trwało to jeszcze chwilę do czasu kiedy zorientowała się że ja czytam ich korespondencję (serwer rejestrował każde wejście na pocztę i w końcu zauważyła że oprócz niej loguje się jeszcze ktoś). Zapytała mnie czy to robię, odpowiedziałem że tak. Na to ona zaczęła mnie przepraszać, że była głupia, że chce tylko mnie, że on się nie liczy itd. itp. To było jakieś 2,5 miesiąca temu. Zostaliśmy razem. Ponieważ ona zmieniała pracę - przeprowadziliśmy się. Oni już kontaktu nie mają - przynajmniej przez żaden kontrolowany przeze mnie kanał, ale sądząc po ostatnich ich mailach, raczej już kontaktu ni będzie. Tylko co z tego - skoro ja nie wiem czy chcę w tym tkwić? Ona wydaje się byc bardzo przekonywująca w tym, że chce ze mną być. Niby jest ok - ale... nie ufam jej wcale. nie potrafię. I to nie tylko w sprawach "związkowych", ale też w zwykłych codziennych... Jest jakiś problem z seksem, bo ponieważ kolega nie był orłem intelektu, to raczej trudno zakładać że to był powód ich spotkania. - no może lepiej wygląda fizycznie, w sensie jest typem mięśniaka, a ja typem miśka z nadwagą. Ale to tylko pogłębia problem seksu - no bo chyba musiał być niezły w te klocki. Choć z drugiej strony ona nigdy nie narzekała na seks ze mną, ale teraz mocno zwątpiłem, bo może od zawsze kłamała w tej kwestii... Nie wiem czy jest ze mną bo mnie kocha, czy tylko dlatego że daję jej lepsze zabezpieczenie finansowe i bytowe - bo w końcu tamtemu właśnie rodzi się dziecko... Trudno i ciężko mi z tym wszystkim, bo kocham ją i chciałbym z Nią być, ale nie wiem czy potrafię się jeszcze zaangażować, tak zatopić się na choćby 90%, bo o 100% to nawet już nie marzę...

Czy to możliwe ?Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam Trafiłem tu chyba jak większość szukam odpowiedzi na pytanie i za cholerę nie znajduje. Otóż tez padłem ofiara zdrady.Zona zdradziła mnie i "bawiła" się w to trochę ponad 6 miesięcy. Mniej więcej wszystko już sobie wyjaśniliśmy ale czy wszystko ? Potrzebował bym tu rady kobiet (facetów tez) gdyż ciężko mi zrozumieć ta pleć.Choć zawsze uważałem ze coś tam rozumie. Jednak to co słyszę w domu to jest jakaś bajka chyba a może nie ? Do rzeczy: Byla zdrada zona skruszona wręcz nienawidząca siebie.Nie mogąca patrzeć na mój ból (tak mówi) biorąca cala winę na siebie i sadze ze nie blefuje.Długie rozmowy od południa nawet do bladego świtu,wyjaśnienie,tłumaczenie itd. I teraz coś co mnie zastanawia czy jestem robiony w balona czy tak kobiety maja ? Zona twierdzi ze nie wie dlaczego zdradzała,ze gościa nie kocha i nie kochała, ze nic nie czuła i nie czuje.Poza nienawiścią Bo uważa ze to on ja sprowokował ,ze komplementował,ze namawiał aż uległa itd.A i w domu się nie układało jak powinno. Ze imponował jej i tylko tyle.Ze nie umiała odmówić.Nie miała wyrzutów sumienia wracając do domu po spotkaniach. Nie myślała o tym, nie analizowała żyła z dnia na dzień.Nie zdawała sobie sprawy z ogromu całego zajścia.I żyła myślą, ze nic się nie wyda.Do tego nawet nie stosowała antykoncepcji,nie przejmowała się tym gdzie jak i z kim. Jak można tak się zatracić ?Tak bez uczucia bez myślenia ? Dodam ze staram się wybaczyć i zrozumieć, ale jakieś to absurdalne dla mnie jest.Kocham żonę i ona mnie tez a przynajmniej tak twierdzi. Gdy się dowiedziałem ona strasznie go broniła chciałem powiedzieć jego zonie o tym.Po czasie odpuściłem Za to teraz zona tego chce poinformować jego żonę , jak ja tego nie zrobię to zrobi to ona.Raz sumienie dwa zemsta. Proszę mi powiedzieć czy można nie wiedzieć co się robi ? Nie zastanawiać się ? Nie myśleć o tym nie analizować ?Czy po prostu zona mnie kłamie, aby zostać ze mną bo stabilizacja bo spokój.Czy medycyna zna takie przypadki ? Czy ja jestem tak w tym zamieszany ze nie myślę już logicznie. Za wszelkie opinie i rady w celu wyjaśnienia mi "babskiego" rozumowania dziękuje. Chętnie tez odpowiem na wasze ewentualne pytania.

Nie wiem co mam myśleć Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitajcie, długo zastanawiałem się czy moja sprawa a w zasadzie obecna sytuacja jest godna umieszczenia na tym portalu i czy warto zawracać nia Wam głowę :-( Przejdę do sedna. jestem z moja kobietą juz prawie 5 lat, jesteśmy zaręczeni i wspólnie mieszkamy. Niedawno dostała posadę jako pracownik mundurowy i po 6 miesiącach została skierowana na 3-miesięczne szkolenie z zakwaterowaniem. Na dodatek ma za "kolegów" ok 250 facetów. Kontakt między nami jest wyłącznie poprzez sms. Moich połączen nigdy nie odbiera... Postanowiłem sprawdzić biling. Otóż jakim zaskoczeniem dla mnie był fakt że w ciągu dnia oraz późnym wieczorem prowadziła częste rozmowy z 1 facetem (kilka połączeń+kilkanaście sms`ów). Ja od pewnego czasu dostaję same baty: że nie dbam o dom czyli niedokładnie sprzatam mieszkanie ponieważ gdzieś w kabinie prysznicowej znalazła niedoczyszczone miejsce. Dodatkowo ostatnio gdy do niej podjechałem wracając z trasu - dostałem OPR, że jestem nieogolony, w bluzie i że tym samym nie jestem godzien iść z nią na pizzę... do centrum handlowego!!! Jakiś czas temu gdy pakowała się na wyjazd do ośrodka szkolenia po weekendzie spędzonym w domu, o godzinie 23-cie dostała sms`a z tekstem "dziękuję za całusa, w przyszlości poprosze większego"... Oczywiście kłótnia była gorąca. Stwierdziła, że kolesiowi tylko "puściła" całusa w stylu Monroe. Twierdzi, że mnie nie zdradziła, że jestem tym jedynym itd. jestem zdruzgotany, nie wiem co mam myśleć. Dodam że seks od pól roku to tak co 3 tygodnie... Pomóżcie proszę. Może sam przesadzam z tym wszystkim a może to oznaki początku rozłamu???

czy nadal kocham?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam, myślałam że nigdy mnie to nie spotka. Byłam pewna że mój mąż nigdy mi tego nie zrobi, nie on. A jednak. Mija 6 lat od naszego ślubu. Życie mi sprawiło nie lada niespodziankę. Mąż zdradził, (zdradza?) mnie z koleżanką z pracy. Mamy dwójkę dzieci 5 i 1,5 roku. Nie wiem co robić. Ona jest od niego starsza i ma 6 swoich dzieci, wpadli razem ale ona zobiła sobie skrobankę. Jest od niego starsza o 5 lat (ma 37 lat). Mąż twierdził zawsze, że głupi jest ten kto romansuje w pracy, patrząc na swoich kolegów. Nie minęło kilka lat i to samo zrobił. Nie wiem od czego mam zacząć, gdzie szukać winy i początku kryzysu. Czy to że skupiłam całą swoją uwagę na dzieciach , to teraz mam za to płacić. Mąż zamykał się w sobie i tak trwaliśmy w ciszy coraz więcej i dłużej. Potem zauważyłam, że pracując na II zmianę co piątek wychodził na "piwo" z kolegami po pracy. Ale wracał coraz później. Pewnego razu powiedział mi że się wypalił, to było tuż przed chrzcinami naszej córeczki. Wtedy coś we mnie pękło i zaczęłam go "zauważać" i myśleć też o swoich-naszych potrzebach. Dodam, że nie mamy nikogo do pomocy przy dzieciach. Mieszkamy 300 km od rodziny-dziadków. Sami nigdzie nie mogliśmy nigdy wyjść. Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo kocham mojego męża, jak każdy jego dotyk sprawia mi przyjemność. Sądziłam i podświadomie wmawiałam sobie że on nie ma nikogo, że tego nie mógł by mi zrobić. Po m-cu dowiedziałam się o niej, o aborcji. To był bardzo trudny okres dla mnie, w końcu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, otworzyłam się. Niestety po kilku dniach mój mąż zamykał się w sobie i wszystko wracało. On nie umie się przede mną otworzyć. Jak go pytałam czy coś się dzieje, kwitował że wmawiam sobie i jemu. On nie umie z nią skończyć. Trwa to już pół roku. Ona chyba widzi w nim dobrą partię i nie chce odpuścić. Ma 6 dzieci, 3 z mężem, 3 z drugim partnerem. Te dzieci są raczej wynikiem nieskutecznej antykoncepcji niż miłości. Wpadła z moim mężem mając spiralę. Nie jesteśmy zamożni ale narzekać też nie powinniśmy. Jest mi bardzo ciężko, bo mój mąż bardzo kocha dzieci. Mówi że mnie też kocha ale nie może ze mną być bo mnie za bardzo skrzywdził i chce się ukarać będąc sam. Ale ja mu nie wierzę, bo już dwa razy mi tak mówił, wyprowadził się ale z nią i tak się spotykał. ona naweł pomagała mu szukać mieszkania. Dzisiaj nawet stwierdził, że cała ta sytuacja w domu, w rodzinie i w pracy jest już i tak zła że nigdy nie będzie normalnie, że jest już potępiony to po co ratować i się męczyć. Niech pozostanie tym złym i ma za swoje. On cały czas wraca do tego że ja mu tego nigdy nie zapomne. Wiem że będzie mi trudno ale jak nie będzie się starał i wierzył w to że się może udać to się napewno nie uda. Na to potrzeba czasu i chęci naprawienia tego wszystkiego. A twierdzi przy tym, że mnie kocha. Mam tak zagmatwaną sytuację. Nie wiem czy chciałby iść na terapie. Wydaje mi się że on już postawił kropkę nad i. Powiedział mi że szuka mieszkania, że chce się wyprowadzić. Moim zdaniem taki obrót sprawy daje mu swobodę do kontaków z kochanką. Mimo tego że się wypiera że z nią też nie będzie. Już miała miejsce taka sytuacja. Czy ja mam mu pozwolić odejść, tak bardzo mnie to boli. Nie mogę patrzeć na dzieci jak bardzo je krzywdzi, straszy syn już reaguje dziwnie w sytuacjach kryzysowych. Dochodzi do tego że nie chce ojca wypuścić z domu samego, chce razem z nim. Odechciewa mi się wszystkiego, czy starczy mi sił?

ZdradziłamDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam,jestem z chłopakiem od 4 lat i bardzo go kocham,chce założyć z nim rodzine,mieć dom,dzieci,ale podczas wakacji dopuściłam sie zdrady. Sama nie wiem jak mogłam do tego dopuścić,pozwolić na to. Może dlatego że byłam tam okropnie samotna, a on od lat do mnie świrował. Sama nie wiem co on miał takiego w sobie że mnie tak do niego ciągło ale dopuściłam się kilku pocałunków,przytulania,dotyków...itp. ale nie przespałam się z nim. Tego nie mogłabym zrobić mojemu chłopakowi ale i tak zrobiłam zbyt wiele. Spotykalismy się codziennie,przesiadywalismy do późnych godzin nocnych.Było mi ciężko wracac do Polski a po powrocie tesniłam za nim, jednoczesnie kochając chłopaka.Bardzo go kocham i nie chce go stracic.Mam ogromne wyrzuty sumienia,nie wiem jak bede z tym żyć.Oczywiscie po powrocie powiedziałam chłopakowi o pocałunku i tylko o tym. Miał ogromny żal tymbardziej ze zna tego cłopaka. Nie mogłam powiedzieć co dokładnie się wydarzyło bo wtedy napewno by mi nie wybaczył i mnie zostawił. A ja zdałam sobie sprawe jak wielką krzywde mu wyrządziłam i nie chce go stracić. Z wakacyjną miłościa postanowiłam urwać na dobre kontakt bo chce o tym zapomnieć i postanowilismy ze to co się stało tego lata zostanie naszą tajemnicą.Prosze o odpowiedz jak mam teraz życ i co robić bo kompletnie sobie z tym nie radze i nawet nie mam sie komu wygadać a tak żałuje...

zagubiona równowagaDrukuj

Zdradzona przez męża Kategorie * wszystkie mam ochotę na coś innego (edytuj) piątek, 22 października 2010 14:58 i mąż też. "Zaskocz mnie" mówi, jednocześnie dzwoniąc w środku nocy do innej. No cóż zaskoczona jestem ja, ale .... dziwnie mnie to podnieca. To Nowe. Inne. Nieznane. Intrygujące. Jak sobie z tym poradzę? Liczba klientek telefonicznych zaskakującyh nagminnie męża, urosła do trzech. Liczba balsamów, par majtek i perfum w mojej skromnej garderobie również się powiększa. Spadają natomiast kilogramy co bardzo mi jest na rękę. W głowie zawierucha, miedzy udami iskry, pomiędzy mną a mężem sex sex sex. Im bliższe ciała tym dalsze dusze. Gra pozorów trwa. Prawda wyszła na jaw. Przed kinem. Na seans nie poszliśmy. Było Nas za dużo o telefon do zaskakującej klientki. Czas dla mnie zrównał się z czasem dla niej. Weszła już w jego głowę, serce a nocnymi rozmowami do łóżka. Gdzie ja byłam - w pracy. Nauka dla mnie ..... nigdy więcej nie doładuję mu komórki:) Ciąg dalszy pożycia małżeńskiego - jesteś kochanie najważniejsza. Piękny komplet biżuterii w prezencie. Sex, sex, sex, w którym pocałunki świadczą o istnieniu wcześniej innych ust, a dotyk o znajomości anatomii, ale nie mojej . Zwrot w moim sercu i głowie o 180 stopni. Budzą się zmysły. Wartości zmieniają miejsce. Mąż stał się narzędziem, komórka z klientkami pożywką, życie wyborem. Zaczynam czuć się jak kot. Jeszcze taki kocio nieporadny, ale z zadatkiem na drapieżnika. Na razie mruczę... Więc dobrze, poznam prawdę o sexie. Rozpoczynam odkrywanie prawdy o mocy ud, piersi, spojrzenia i słów. Uczę się czarować - od zaraz. Rozbudzam rządze własne i gaszę je w spojrzeniach innych mężczyzn. Zmieniam wygląd, garderobę, uczesanie, zapachy. Dotykam karku męża odwróconego we śnie tyłem do mnie i cierpliwie czekam na odzew. Jego brak jest jak wystrzał z pistoletu. Start, drzwi otwarte...... i co zrobię z wolnością?