Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Czy to jest zdrada?Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaRok temu znalazłam w komputerze mojego chłopaka (wiem, nie powinnam grzebac...sama jestem sobie winna) pikantne rozmowy z "kolezankami" z roznych portali erotycznych. Powiedzial, ze z tym koniec, ze to bylo z nudy, z głupoty, że nigdy więcej. Pousuwał prawie wszystkie konta, oprócz jednego, bo podobno nie dało się tego zrobić. Dziś znowu cos mnie podkusiło. Znowu to samo. Jestesmy ze sobą 1,5 roku...miesiąc temu zamieszkaliśmy razem. Znowu słyszę to samo...ze z nudów, że z głupoty... ze przeprasza i kocha...

zdradziłam go z jego najlepszym przyjacielem Drukuj

Tak.. zrobiłam to z jego najlepszym przyjacielem.Kilka miesięcy temu mój chłopak,musiał pilnie wyjechać bardzo to przeżyłam,ale..no właśnie zawsze musi być to pieprzone ale.Ja i jego przyjaciel umówiliśmy sie na zwykłe spotkanie na neutralnym gruncie, jednak ani mnie ani jemu nie przyszłoby do głowy ,że wyniknie z tego coś więcej,trwa to do tej pory..do dziś go zdradzam chcę przestać ale nie potrafię to silniejsze ode mnie.Moj chłopak daje mi poczucie bezpieczeństwa,kocha mnie i sprowadza na zięmie z mojego świata marzeń.Przy jego przyjacielu jest inaczej,chciałbym przestać ale nie potrafię nie umiem,wiem że ja i jego przyjaciel jesteśmy siebie warci,proszę o poradę bo już sama nie wiem co z tym zrobić.

pomóżcie ! ;(Drukuj

A więc może zacznę od początku .. tydzień temu pokłóciłam się z chłopakiem . On poszedł pić ze swoimi znajomymi , ja spotkałam się z moim przyjacielem na piwko żeby pogadać . Wróciłam do domu i zadzwonił mój S. i zapytał czy możemy się spotkać .. więc zeszłam. Przyszedł z kolegą i zapytał czy idę z nimi do baru ... poszłam. Już miało być wszystko dobrze .. a on nagle mówi do mnie : ` Wiesz Kochanie wziąłem durex`a na wszelki wypadek` oczywiście się wku*wiłam. ale dziwicie mi się ? miałam wrażenie , że zadzwonili do mnie tylko dlatego , że mieszkam po drodze do tego baru .. więc zadzwonili , ale ogólnie to uważali , że i tak nie zejdę . a więc się z nim trochę pokłóciłam jeszcze tam i w końcu powiedział mi żeby sobie poszła już jak mam robić takie szopki . Powiedziałam , że dobra dopije tylko i idę .. a on wstał i podszedł do jakichś 2 dziewuch . Wkurwiona podałam jego koledze numerek do szatni i wyszłam .. drugi jego kolega pobiegł za mną i mówił żebym wróciła .. tylko po co ? miałam patrzeć jak on bajeruje inne panienki ? Chwile później S wybiegł i chciał pogadać .. tłumaczył się głupio , że to są koleżanki jego ziomka i podszedł do nich , zapytał co tam słychać u tego jego kolegi i powiedział , że chwile z nimi pogada żebym była zazdrosna . Ja poszłam do domu , a On tam jeszcze wrócił do tego baru .. zadzwonił do mnie dopiero po półtorej godziny czy mogę zejść i pogadamy .. nie zeszłam. Nie wiem co mam zrobić ? Myślicie , że zrobił to tylko dlatego żebym była zazdrosna ? A może coś zrobił z którąś z tych dziewczyn ? Mam straszny mętlik w głowie .. nie wiem co mam zrobić . Ogólnie to sam fakt , że wziął tą gume do tego baru mnie cholernie wku*wia . Nie byłą to taka kłótnia o byle co.. Kłóciliśmy się wcześniej przed tym wszystkim strasznie .. i powiedziałam mu , że go nie kocham w nerwach i że nie chce z nim być .. ale czy to go upoważniało do tego żeby po pięciu godzinach od rozstania myśleć ,że może to zrobić z inną ? Napiszcie co o tym sądzicie ?

Ból nie do zniesieniaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitam. Hmm... nie wiem od czego zacząć. Niedawno odkryłam,że zostałam zdradzona. Jestem w związku 5 lat, mamy córeczkę (3latka). Mój narzeczony, tak myśłałam, mnie zdradzał już wiele razy tylko,że teraz jego kochanka ma 18 lat i jest w 5 miesiącu ciąży. Tydzień temu odkryłam w jego tel ,że ma ją podpisaną jako "Kochanie" a mnie zwyczajnie! wkur***am sie i zadzwoniłąm o 1 w nocy do niej, odebrała. Powiedziałam kim jestem a tamta,że to niemożliwe gdyż mój narzeczony jest z nią 6 miesięcy! i że jest z nim w ciąży...przeżyłam szok. Dalej jestem w szoku, bo kochałąm 5 lat człowieka, który mnie zdradził z dzieckiem. Sama mam 25 lat a on jest starszy o ponad 20 lat, ale mówił,że kocha tylko mnie,że nie przeżyje rozstania itd... Boże, jaka jestem głupia. Pisząc zwięźle to on mnie przepraszał,że nic go z tamtą nie łączyło, mimo,że tamta twierdzi co innego, i ON chce być ze mną i z naszą córeczką, bo nie przeżyje kiedy nie będzie nas miał obok. Zawsze byłam obok! i dopiero teraz to docenił? kiedy innej smarkuli bachora zrobił? co mam teraz robić? kocham go mimo tego jak mnie skrzywdził. Żal mi tych wszytskich lat, tyle nas łączyło a również dzielilo, ale byliśmy. Znamy się jak nikt inny, a ta suka twierdzi,że to ona go poznała przez 6 miesięcy! Najgorsze jest to,że wyjechałam aby pomyśleć, a on nie chce abym odchodziła, że tamta to był błąd, pomyłka i powie jej ,że to ze mną i z naszą córeczką chce być. Ludzi, pomóżcie mi proszę, bo wariuję. Od tygodnia nie jem , nie śpię... wróciłam owszem, bo nie zamierzam z domu uciekać, bo córeczka musi mieć gdzie mieszkać. Ale proszę czy dobrze roię dając mu ostatnią szansę? Poza tym napisałam jemu,że do porodu jakoś zniosę fakt,że tamta mu urodzi syna (wiadomo juz,że syna będą mieć) ale nie gwarantuje swojej obecności pozniej. Ona ma na listopada termin, najgorsze ze on tez chcial miec drugie ze mna! bylam gotowa mu je urodzic i co? wszystko szlag trafil! Kochani, na prawdę nie wiem co myśleć, zwlaszcza ze to tydzien minąl, kiedy dowiedzialam sie co mi zrobil moj narzeczony. Jak zaakceptowac mam fakt,ze bedzie mial dziecko z inna a chce byc ze mna i znasza coreczka? jak to zrobic? czy ktoras z Was byla juz w takiej sytuacji? pomozcie!

WYBACZYŁAM. CO DALEJ??Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaKiedy mnie zdradził byliśmy ze sobą prawie 7 miesięcy.. Zrobił to z pełną premedytacją. Poznał ją na imprezie na którą poszedł za moimi plecami... Tydzień później umówił się z nią. Mi strzelał głupie wymówki, że musi jechać do domu kwiatki podlać i psy nakarmić - bo jego rodzice wyjechali. On był z kuzynem. Ona z koleżanką. Ponoć był zjarany i upity... Przespał się z nią. Utrzymywali ze sobą kontakt odkąd się poznali do czasu kiedy nie odkryłam prawdy... Więcej jednak się nie spotkali, bo ponoć on żałował. Za wszelką cenę nie chciał abym się o tym dowiedziała, jednak okazałam się sprytniejsza kiedy zaczęłam mieć dziwne przeczucia... Po tym jak się dowiedziałam o tym co zrobił przepraszał, błagał żebym wybaczyła. Płakał. A ja razem z nim. Strasznie to przeżyłam i nadal przeżywam (od zdrady minęły jakieś 3 miesiące). Nie mogliśmy się spotkać bo był w delegacji. Pisał jak bardzo mnie kocha, że nie poradzi sobie beze mnie. Jak to się mówi "Nie docenisz póki nie stracisz"... Spotkaliśmy się. Wybaczyłam mu, jednak wciąż nie mogę sobie z tym poradzić. Czuję się jak zero.... Kocha? To dlaczego to zrobił??? Zapewnia że niczego mu przy mnie nie brakuje. Ostatnio pisała do niego koleżanka, przedstawiała mu erotyczną opowiastkę o śnie w którym on był. Wiedziałam na jaki temat do niego pisała...jednak osobiście nie widziałam tej rozmowy. Usunął ją przede mną tłumacząc że nie chciał żebym po przeczytaniu tego się nie denerwowała... Mam jednak zupełnie inne wrażenie. Chciał ukryć to co on pisał do niej... Usunęłam mu nr gg, zablokowałam ją od niego na wszystkich portalach społecznościowych, a od siebie zostawiłam krótką wiadomość żeby sobie za dużo nie wyobrażała pisząc mojemu facetowi takie coś. Będąc razem jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Tylko dlaczego on to robi??

PustkaDrukuj

Zdradzona przez mężaMinęło 5 miesięcy od czasu, kiedy się dowidziałam, że mój mąż znalazł sobie inną. Zawsze byłam przekonana, że kobiety zdecydowanie przesadzają ze swoją rozpaczą i bezradnością w takiej sytuacji. Nasze małżeństwo nie było specjalne udane, chociaż trwa ponad 20 lat, ale zdarzało sie wiele chwil, które wspominam z sentymentem a nawet czułością. Ponieważ iskrzenie już minęło jakiś czas temu, czasami zastanawiałam się, jak by to było, gdybym została sama. I przyznam się, że nie przerażał mnie taki stan rzeczy. Zawsze sama decydowałam o najważniejszych sprawach, sama podejmowałam trudne decyzje, bo mój małżonek był bardzo zajęty sobą i swoją pracą i nigdy nie miał czasu na jakieś tam bzdety. Dlaczego więc nie miałabym sobie poradzić, gdyby sobie poszedł? Prawdą jest, że losu nie należy kusić ani go prowokować. Zupełnie przez przypadek, zaintrygowana ciągłym przywiązaniem męża do swojej komórki, pewnego razu miałam okazję przeczytać jego zapis rozmów. I wtedy nagle uświadomiłam sobie, że w życiu "Mojego" faceta jest inna kobieta. Że czyni jej wyznania, jakich ja nigdy nie słyszałam, że ją kocha, że nie może bez niej żyć... Przepłakałam pól nocy i rano postanowiła całą sprawę wyjaśnić. Nie zdążyłam. To on zrobił mi awanturę, że czytam jego wiadomości, zaglądam do telefonu i w związku z tym wyobrażam sobie nie wiadomo co. Żadnych usprawiedliwień, wyjaśnień. Czysta agresja, bolesne epitety, obraźliwe docinki. Zmarnowałam mu 20 lat życia i jeszcze próbuję ograniczyć jego znajomości. Koniec. Nic nie znaczy miniony czas. Liczą się od tej pory tylko pragnienie i marzenia, które on będzie zaspokajał bez względu na wszystko. Komórkowy romans nic nie znaczy, po prostu jest mu potrzebny do samorealizacji. Używając sloganu "mój świat runął". Po powrocie z pracy "on" zamykał się w pokoju i z czułym uśmiechem na ustach oddawał się korespondencji ze swoją ukochaną. Ignorował dziecko, w stosunku do mnie był bardzo nieprzyjemny, złośliwy, wręcz chamski. Dochodził do strasznych awantur o głupstwa, które dla córki były koszmarem. Niestety mój spokój i stoicyzm, z jakim myślałam o ewentualnym rozstaniu nie sprawdził się w praktyce. Przekonałam się, że zdrada, nawet jeśli na początku nie była fizyczna (teraz już jest) boli okropnie i nie można znaleźć żadnego rozsądnego wytłumaczenie, aby jakoś złagodzić ból. Szukanie winnych, zastanawianie się, co by było, gdyby... nie przynosi ulgi. Najgorsze jednak dopiero się zaczęło. "on" wcale nie chciał się przenosić do swojej ukochanej. Cały czas utrzymywał, że jego związek z inna kobietą, to jakieś urojenia z mojej strony. A ja musiałam patrzeć, jak się do nie stroi, pchani, pucuje. Jak po przekroczeniu progu domu znika z jego twarzy błogi uśmiech i pojawia się grymas złości. W końcu zaczęłam być winna wszystkim nieszczęściom i niepowodzeniom, które mu się przytrafiły - od barku wykształcenia do zmiany przepisów drogowych i niekorzystnej pogody. Zaczął wkupywać się w łaski córki. Zabierał ją na wycieczki, lody, kupował prezenty, ale tylko wtedy, kiedy nie kolidowało to ze spotkaniami z "nią". Od paru tygodni spotyka się z "nią" regularnie, ale dalej wypiera się związku. Już wiem, jak "ta" się nazywa, gdzie mieszka, kim jest jej mąż, jakie ma dziecko. Wiem, gdzie pracuje. Z jednej strony bardzo bym chciała, żeby oboje zniknęli z mojego życia. Z drugiej cały czas nie mogę uwierzyć, że esemesowy romans zrujnował życie moje i mojego dziecka. I że sprawcy tego wszystkiego nie mają żadnych wyrzutów sumienia, nie przeszkadza im, że budują coś na krzywdzie innych. Trudno jest mi uwierzyć, że może coś się zmienić na lepsze. Mam wrażenie, że moje życie się skończyło. Boję się tylko, że cała ta sytuacje zrujnuje życie córki, wpłynie na jej osobowość, zburzy spokój i poczucie bezpieczeństwa. Mam wokół siebie paru przyjaciół, rodzinę. Mogę na nich liczyć w każdej sytuacji, ale są chwile, kiedy pustka, która jest we mnie wypiera wszystkie pozytywne emocje i wypełnia cała przestrzeń.

Zdrada po 3 latach związku. Proszę o radyDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęPostaram się opisać swój problem jak najkrócej. I w miarę aktualizować o nowe informacje. Mam 23 lata i jestem studentem. Ona ma 22 lata i też jest studentką. Byłem ze swoją dziewczyną 3 lata. Od mniej więcej pół roku zaczęło się coś psuć. Może 2-3 miesiące. Ciężko powiedzieć. Wszyscy uznawali nas za idealną parę i gdyby obstawili nasze rozstanie u bukmachera to by najwięcej zarobili. Na początku czerwca moja eks miała terenówki. Trwały one 5 dni (coś na początku czerwca). Podczas jednego wieczoru lekko się spiła i gdy jeden chłopak ja zaczął całować ona się nie opierała. Do nic więcej nie doszło (z tego co wiem). Po powrocie z terenówek widywała się z nim raz na jakiś czas ale tylko na uczelni gdyż razem studiują ale w innych grupach. Powiedziała mi, że raz widzieli się na piwie tylko. 1 lipca on ją zaprosił do kina (mówił, że będzie jeszcze kolega, którego tak naprawdę nie było). Powiedziała mi o tym spotkaniu ale uznałem to za koleżeńskie wyjście (frajer ze mnie...). Nic się tego wieczora też nie zdarzyło. Jednak w tygodniu 4-7 lipca umówili się z dwa razy (nie wiem czy więcej) i przez ten czas dwa razy się ze sobą przespali. 8 lipca postanowiła ze mną zerwać. Minęły dwa tygodnie i 21 lipca spotkała się z moim dobrym kolegą. Zaczęła mu się żalić że żałuje zerwania ze mną i chce do mnie wrócić. Oczywiście powiedział mi o tym i byłem bardzo szczęśliwy. Napisała do mnie 22 lipca czyli dzień później i się spotkaliśmy. I wtedy powiedziała mi o zdradzie... Byłem i wciąż jestem zdruzgotany. Nie dałem sobie czasu na oswojenie się z tym i jak w piątek się spotkaliśmy tak teoretycznie do domu wróciła dopiero w niedzielę wieczorem. Mówiła, że coś do niego czuła i teraz bardzo żałuje. Że widzi teraz jak bardzo mnie kocha i że chce być tylko ze mną. Nawet na pytanie czy jakbym sie jej oświadczył teraz w dniu rocznicy (dzisiaj, 27 lipca mijają równo 3 lata) czy by się zzgodziła powiedziała, że tak. Postanowiłem z tym jak najszybciej walczyć, poza tym potrzebowałem jej w pobliżu. W trakcie tych dwóch dni zdążyłem powiedzieć jej co o niej myślę (np. że jest zimną suką, że nikt nie powinien mieć do niej szacunku itd). Powiedziałem o wiele za dużo i ją zgnoiłem najmocniej jak umiałem. Jednak w niedzielę jej powiedziałem, że pomimo tego że się kochamy to nie damy rady razem być bo będziemy sie niszczyć. Zgodziła się z tym. Teraz jak ja to widzę: wierzę, że ona naprawdę tego żałuje. Widzę, że cierpiała. Zerwała z tym chłopakiem zanim przyszła do mnie. Widzę, że jej bardzo zależy i też chce wszystko naprawić. Ja tak samo chcę z nią być bardzo mocno. Rozum mówi odpuść, serce mówi, że damy radę. Wiem, że potrzebuję czasu. Zdołałem zrozumieć, że w naszym związku było źle. Jeżeli rzeczywiście coś do niego czuła to nie mam do końca pretensji (chociaż to nieodpowiednie słowo raczej). Jednak bardziej niż o zdradę chyba jestem bardziej zły o to, że mnie oszukiwała przez miesiąc i nie powiedziała o tym pocałunku. Zawsze wierzyłem, że jest ze mną szczera. Teraz o wszystkim powiedziała. Wiadomo, że brakuje mi teraz zaufania i ciężko będzie je odbudować. Jednak chcę to wszystko naprawić z całych sił mały krokami. To nie zdrada tylko oszukiwanie mnie przez miesiąc mnie bardziej boli. Brak szczerości, że się całowała i że ktoś wpadł jej w oko mnie najbardziej boli. Co mam o tym wszystkim myśleć?

Zdradzał mnie całe 16lat? randka w ciemno z własnym mężemDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam, czytam wpisy, aż się wierzyć nie chce że tyle osób jest zdradzanych..i tyle osób zdradza. Przekonuję się do tego że wszyscy zdradzają lub są zdradzani. Osobiście tego doświadczyłam. 2 tyg temu skasowałam mężowi tel. myślał, że sobie go wezmie- oczywiście miał już nowy tel i nr. ale ten nosił nie wiem po co przez 2 tyg. Pewnie dlatego żebym ja nie dorwała go. W przeszłości miał mniejsze-chyba-wpadki- net, czaty interia itp . Jak sobie przypomnę dzien w którym zadzwoniła jakaś stara baba z głosem przepitym.. aż mi się coś robi. Odebrałam a ta coś mruczy i się wyłączyła.potem dzwoni znów ten nr tylko młody głos kobiety pyta- jest P... ? mówię jest a poco on pani? a ona odp. nie wiem. po burzliwej dyskusji, słowach które leciały z moich ust, w końcu się odważyła napisać i zadzwonić koleżanka tej pani- która regularnie przez 9 miesięcy-mężatka 39 letnia z (4 dzieci syn i córka dorosłe. ) z moim mężem jak i on z nią sobie pisali, dzwonili. dostałam od niej nr tel i namiary na portal z ogłoszeniami gdzie on sie z lewym nr. ogłosił. że szuka pani- w trakcie separacji, miły, uczciwy, przystojny - jakież było moje zdziwienie gdy to czytałam. własnym oczom nie mogłam uwierzyć- no ale musiałam to sprawdzić. Zakupiłam nowy nr. i jak mąż poszedł do pracy zaczęłam pisać słodkie sms- że jestem Mariola że chciałabym się spotkać, czy ogł. jest nadal aktualne? oczywiście dowiedziałam sie że ma na imię R...t w separacji, że oczywiście możemy się umówić. Dzwonił do mnie więc by nie wpaść napisałam, że odebrać nie mogę gdyż też w pracy jestem. 4 sm zaproponował mi że gdzieś pojedziemy.. poszłam spać. Na drugi dzień niby nigdy nic kochany mąż wychodzi o 15ej do sklepu komputerowego- w naszym małym mieście- no dobra- zbieram się szybko udaję się niby do lekarza- wcześniej zaplanowałyśmy z siostrą że go złapiemy. gdy szłam na dworzec wyjeżdżał z garażu bo mam wiz a wiz garaż tylko dalej, ale widać. Więc udałyśmy się tam, wcześniej zadzwonił że chce przed spotkaniem usłyszeć mój głos.... hm tego nie planowałam. Napisałam że jestem w sklepie i nie mogę rozmawiać. Po godz byłam na miejscu zadzwonił siostra udawała tę *Mariolę* potem stwierdził że ją poznał. ale patrzę podjeżdża z ukrycia. sisotra cykała zdjęcia a on patrzył co ja tam robię. Mówię mu że to ja jestem tą Mariolką i dziękuję, że robi mnie w h.. cały czas. chciałam wejść do auta zabrać mu ten lewy telefon a on zwyczajnie uciekł. Przyjechałam do domu jak poszedł do pracy na noc- nie mogłam na niego patrzeć ... miałam obrzydzenie. na drugi dzień wyjaśniał że go wrobili sk...y za to że nie kupił im flaszki spirytusu i nie pożyczył kasy. pomału zaczęłam mu wierzyć wszystko pasowało- kolega pijak, jego elita- to miała być-tego kolegi. choć ta kobieta cały czas dzwoniła nie chciałam jej słuchać padały brzydkie słowa.ale wczoraj sobie siedzę jak poszedł do pracy i czytam sms który mi wysłała na jego stary nr. że wszystko może opowiedzieć mi jej koleżanka z którą się spotykał czy pisał. bo wiedzą dużo. po przepraszałyśmy się, a ona mi takie rzeczy zaczęła pisać .. szkoda gadać że **mówił oficjalnie wszystkim że mnie nie kocha, że jestem dla niego ciężarem i dlatego romansuje..napisała że czuje do niego olbrzymie obrzydzenie jak przypomni sobie o jego propozycji,ten pijak i mój... mąż * jezdzili NASZYM AUTEM z kur...mi z psychiatryka gdzie ten pijak przebywał,ogłaszał się kilkakrotnie prosił ją o nr. wolnych do koleżanek bo wiedział że z nią mu ten numer nie przejdzie, on twierdził że jej córkę raz na oczy widział-18 letnia-okazało się że ja przywiózł z pewnej miejscowości...do domu. ostatnio ten pijak mówił jej że mieli jakąś ZOCHĘ też się umawiali z tym pijakiem z nią. opowiadał jej o kobiecie która miała 50 lat zapytała go czy mu nie wstyd z taką starą kobietą, to powiedział jej że nie wyglądała staro, a spotkania odbywały się w samochodzie lub jezdzili z kobietami do -pewnej miejscowości-dużo lasów.. opowiadał jej o kobiecie z miasta obok nas-która się ogłasza ale ona robi koledze z pracy za kase.mój*p* dał mu nr jej koleżanki i wspólnie umawiali się na hotel... ten pijak- w skrócie łysy opowiadał jej że *P* PLUŁ mi do zupy a potem to jadłam- mój tylko się ośmiał*** ten kolega z kolega z którym umawiali się na hotel z dziewczynami chował lewy nr w szafce w pracy. już mam ten numer i skontaktuje sie z jego żoną. podobno zmieniają nr jak im sie panienki znudzą.. Podobno mój przyszły ex mąż woził prezerwatywy w tirze jak był na nocy.dzwonił do niej po tej całej sprawie- do mnie wyzywa ja od k.. a do niej nagaduje na mnie. teraz jak pomyśle o tym wszystkim to czuję tylko rozczarowanie i obrzydzenie... wiele by jeszcze o tym pisać, tylko po co/ on ma 37lat ja 33 l. mamy syna 16l. wszystko słyszy... mam już dosyć on cały czas twierdzi że jest biały! napisał mi tyle *dla tej fran..y szykuje bardzo nieprzyjemną niespodziankę, a ty jeśli mi nie udowodnisz że spotykałem się ze starymi babami lub cię zdradziłem to pakuje się i zostawiam ci mieszkanie i obiecuję ci że już więcej mnie nie zobaczysz, mam tego dość wiedz że między nami jest jak jest ale kocham cię bo jesteśmy rodziną,tyle- kur.. jaki romantyczny kocza mnie bo jesteśmy rodziną. a ja myślałam że kochał bo kochał.... widzę że się nie dogadamy naprawdę gnębi mnie to ale jak się będzie to ciągnąc nie wytrzymam i wyjadę na pewno coś znajdę a kochał cię będę dalej, nie żartuje*** to jego usprawiedliwiający sms do mnie. tak się źle czuję, cała noc nie spałam, czuję się jakbym się obudziła - zawsze go podejżewałam zawsze coś znalazłam ale nie słyszałam jeszcze tak pięknej historii mojego P.. nie WIEM CO ROBIĆ, WIEM TYLKO TYLE ŻE NIE MOGĘ PATRZEĆ NA NIEGO co pomyślę o jego wzroku kłamliwym... nie wiem, brak słów. Zawiodłam się, a on nigdy nie chciał ze mną rozmawiać- powinien jesli mu coś brakowało. czułam że się oddala, a teraz planuje uciec bo mu wstyd............. pech chciał że odebrałam ten tel wtedy.. chciał też bym poszła na randkę z własnym mężem zemsta - teraz tylko zemsta...............

JAK TO PRZEŻYĆ I IŚĆ DALEJ ?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam Podczytuje Was od dawna dość regularnie, w zasadzie dzień zaczynam od poczytania co u Was słychać :-). Moja historia jest jak wiele tu opisanych. Jestem już po rozwodzie, na początku lipca zakończyło się nasze prawie 9 letnie małżentwo (mamy dwoje małych dzieci 3 i 6 lat). Powód - zdrada mężą, który był najważnieszą osoba w moim życiu. Dowiedziałam sie o niej 2,5 roku temu (zdrada emecjonalna i jak sie później okazało agencja towarzyska też:-(. Walczyłam o to małżeństwo w moim przekonaniu bardzo długo, terapia małżeńska, moja terapia indywidulana, spotkania z terapeutą, pedagogiem rodznnym, terpia DDA - chciałam naprawic siebie, bo byłam złą żoną, nie dbającą o mężą co w rezultacie doprowadziłao jego zdaniem do zdrady. Próbowaliśmy jakoś walczyć, ale sie nie udało. Z perspaktywy czasu widzę że mnie bardziej zależalo od niego, On sie ustawił w pozycji biednego misia, skrzywdzonego przez los. I choć uznal swoja wine i załował to nie umiał w moim przekonaniu walczyc o to małżeństwo. A ja chodziłam na palcach zeby wszystko naprawic bo będąc krytyczna wobec siebie przyjęłam wszystkie argumenty mężą. Cały czs miałam nadzieję że wszystko bedzie dobrze, ze przejdziemy ten kryzys, że przeciez nasza miłość zwycięzy wszystko. Przeciez tak bardzo się kochaliśmy..... To tak pokrótce, mieszkam sama z dziećmi juz od 1,5 roku, pracuję, jakos funkcjonuje, bywają gorsze i lepsze dni. Czuję ogromny żal, ból, porażkę i rozczarowanie że osoba która kochałam najmocniej na świecie wsadziła mi nóż w plecy i wyrwała serce. Niedawno dowiedziałam sie że spotyka sie z kobietą, byl z nia na działce z naszym dzieckiem. I strasznie mnie to przygniotło ponownie. I mimo że zdroworozsądkowo wiem że wolno mu, że jest wolnym człowiekiem, może robić co chce i z kim chce, zakładam że przeciez się z kimś zwiąże - to jednak strasznie mnie to boli. Jest moim pierwszym i ostatnim facetem, wszystko co z tym zwiazane było "zarezerwowane" tylko dla nas, to było takie ważne dla mnie.... A teraz prześladują mnie mysli co z nia robi, czy to wszystko wyglada tak jak z nami. Nie potrafię zrozumieć, jak mozna tak szybko pocieszac sie, musialo to trawć jeszcze w trakcie naszego małżeństwa, przed rozwodem. Nie umiem sobie z tym poradzic a bardzo bym chciala. Chcialabym bardzo byc taka jak On a nie umiem. Nie potrafie tak, i może dlatego tak strasznie mnie to boli. Jak to przetrwać, jak zapomniec i nie mysleć? Pomóżcie bo strasznie mi cieżko.

Moje życie w trójkącieDrukuj

Zdradzony przez żonęWłaściwie to chyba nie czuję się zdradzony bo zgodziłem się na kochanka rok temu.Nie bede się żalił bo sam tego chciałem.To jest cena jaką muszę płacić żeby nie stracić żony i dziecka.Wiem że trudno wam uwierzyć ,że ten "układ"zmienił pozytywnie całe moje dotychczasowe życie ,ale tak naprawde jest. (szczeggóły-www.wroclawiak.blog.onet.pl) Adam

można mnie oceniac...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam, Czytałam właśnie forum, ale nie wiem czy mam prawo tu być... Mam ogromy problem i nie mam z kim pogadać wiec nawet jest mój wpis zostanie bez odpowiedzi to czuje że muszę się komuś wygadać... Jestem mężatka od 2 lat. Mam cudownego męża (i nie mowie tego dlatego bo jest kryzysowa sytuacja), każdy mi go zazdrości,przystojny, sprząta, pracuje, wspiera, dusza towarzystwa... nie ma osoby która by powiedziała złe słowo na niego. za to ja... to ze mna jest problem. zdradziłam go!Mojego idealnego męża. miałam romans z "kolega z pracy". można by powiedzieć standardowy przykład; praca w korporacji,szkolenia,spotkania... Facet z którym go zdradziłam zawsze mi imponował, byliśmy blisko, często gadaliśmy i widziałam ze bardzo mu sie podobam. Koniec w koncu rozkochałam go w sobie... po jednej w "nieudanych" nocy i kolejnym odrzuceniu przez mojego meża poszłam do biura Pawła i pocałowałam go. No i tak już poszlo dalej... spotykalismy sie w wolnych chwilach przez ok 3 miesiace. Nie bylo seksu ale zblizenia i dowartowaściowanie z jego strony. czulam sie kobietca, mowil mi o tym ze jestem piekna itd. ja jednak z dnia na dzien mialam wieksze wyrzuty sumienia. moje malzenstwo zaczynalo sie zmieniac. poczucie winy nie dawalo mi zyc. moj mąz widzial ze dzieje sie cos zlego. dopytywal-odp ze to praca,zmiana stanowiska i stres a On zaczynal jeszcze bardziej sie starac:(( nie moglam tego zniesc... w koncu nie wytrzymalam i powiedzialam mu o zdradzie. Robert jak zawsze zareagowal z klasa. nie wyrzucil, sam wyszedl. poszedl do moich rodzicow, opowiadal o naszych planach i o tym jak bardzo go zawiodlam. powiedzialam mu bo wiedzialam ze to jedyna nadzieja by "uratowac" nasze malzenstwo. Mąż na drugi dzien wyjechal na tydzien do naszych przyjaciol. byl u nich tydzien. pisalam do niego i blagalam by wrocil. czekalam na jego powrot z niecierpliwosia, modlalam sie by tylko wrocil do domu. no i wrocil. w pierwszy dzien poszedl do znajomych i napisl sms ze jesli mam ochote to mam tez wpasc wiec szczesliwa poszlam. bylo ok do czasu az nie bylo tematu "NAS". kolejne 5 dni toczyły sie prawie normalnie, tzn jedlismy razem obiad, pogadalismy co w pracy, pojechalismy razem na zakupy. w 5 dzien mąż powiedzial ze chce bym sie wyprowadzila na 2 tyg do rodzicow! placzac strasznie spełniłam jego prosbe. teraz wiem ze byl w ten dzien u psychologa ktory poradzil mu zeby sie "oczysciel ze zlych emocji". poprosil rodzine i przyjacio by nie wspominali o mnie, by nie pytali itd. kazdy uszanowal jego prosbe i ja tez staralam sie nie odzywac do niego. dzis minely 2 tygodnie. wrocilam do domu... Mąż byl gotowy do wyjscia. powiedzial ze nie mozs zyc ze mna, ze to co zrobilam jest niewybaczalne!Blakałam, płakałam,prosiłam, przysiegałam nic nie pomoglo... spakowal sie i wyszedl. nie wiem co dalej robic, jak zyc jak go odzyskac. On jest całym moim swiatem, moje malżeństwo to bajka a ja glupia idiotka rozwalilam to wszystko. zranilam tak cudownego czlowieka, moja ostoje i wsparcie. uchodzilismy za ideal pary i pewnie tym bardziej meżowi trudno jest mi dac szanse... co robic?? Jak go odzywskać?? Jak żyć?? jak mogalm byc taka idiotka?? Jestem gotowa zrobic wszystko a tak naprawde nie moge zrobic nic:((