Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

nie rozmyslm doputy nie zostajÄ™ sama...Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaDługo we mnie dojrzewało zanim się przekonałam do tego, by napisać. Od razu dziękuję za to, że poświęcicie swój czas na przeczytanie moich gorzkich żali... Dodaje mi to otuchy. Jestem z J. od kilku lat i już sama nie wiem, co czuć. Poznaliśmy się w L.O., chodziliśmy do jednej klasy. Ja byłam tą dziewczyną, którą wszyscy znali - przewodnicząca, z koneksjami u nauczycieli, organizatorka wszelkich imprez, studniówki, apeli i przedstawień, dziewczyna z domu z pieniędzmi. J. był szarą myszką, inteligentny chłopak z zapędami na filozofa zawsze w cieniu. Wiedziałam, że Mu się podobałam, ale dojrzałam do związku na koniec drugiej klasy liceum. Byliśmy ze sobą przez 3,5 roku. Budowałam jego poczucie wartości, wspierałam, starałam się nauczyć okazywania emocji, tłumaczyłam, że ojciec alkoholik to nie jego przywara, że brak pieniędzy nie czyni go gorszym. Z wiarą mówiłam, że razem możemy wszystko. Na pierwszym roku studiów J. próbował flirtować z koleżanką z grupy. Nie wiem dokładnie co czy i co ich łączyło, wiem, że to z jej inicjatywy do niczego konkretnego nie doszło. Znalazłam esemesy w telefonie, wielka kłótnia. Wybaczyłam - w końcu "nic takiego" się nie stało. Po 2 latach od tego incydentu, gdy J. zaczął studia na politechnice, pogubiliśmy się. Mieszkamy od siebie 400 m, a widywaliśmy się 2 razy w miesiącu ponieważ J. wiecznie był zauczony, zmęczony, chory albo zapracowany. Miałam faceta, którego nigdy nie było. Próbowałam rozmawiać: prosiłam, krzyczałam, żartowałam, płakałam, groziłam. Nic. W grupie wspólnych znajomych, był chłopak, z którym zaczęłam częściej rozmawiać, spotykac się nie tylko w grupie i podjęłam decyzję. Nie przestałam kochać J., ale wiedziałam, że nie mogę dłużej żyć z mężczyzną, który tylko bywa. Chciałam partnera dla siebie i dla późniejszych wspólnych dzieci. Powiedziałam J., że to koniec, że nie daliśmy rady i że mówiłam, że tak to się skończy jeżeli niczego nie zmienimy. Okazało się, że J. kupił pierścionek i miał mi się oświadczyć... Mimo wszystko zadecydowałam. Byliśmy bez siebie pół roku. Każde z nas spróbowało czegoś innego, przemyślało swoje zachowania i zadecydowało o powrocie do siebie. I teraz sedno: Zeszliśmy się w czerwcu 2009, ja w październiku rozpoczęłam pracę w bankowości, a od listopada J. zaczął czatować i przesyłać swoje porno zdjęcia do innych kobiet. Trwało to mniej więcej do maja 2010. Później najprawdopodobniej przestał. Minął długi okres czasu i wydaje się, że przez ten czas nic się nie działo. Wiem o wszystkim bo znalazłam dane do konta, które sprawdziłam w dłuż i w szerz... Mężczyzna, którego kocham okazał się kimś zupełnie innym niż myślałam. Po skończeniu jednej internetowej (podobno tylko) przygody z jakąś panną, zaczynał się brać za drugą. Czuję się strasznie skrzywdzona. Nie wiem, czy gdyby sypiał z tymi kobietami czułabym się gorzej... Mam ojca, który długie lata oficjalnie i nie oficjalnie zdradzał moją matkę.Widziałam jak ona się czuła, czułam to odrzucenie i obiecałam sobie, że nigdy nie pozwolę się tak traktować. Od momentu kiedy się dowiedziałam, przez dwa dni byłam jak martwa. J. przepraszał, prosił o wybaczenie, obiecywał, że nigdy więcej, płakał. Powiedziałam, że wybaczam ostatni raz i że następnym razem nawet nie będę chciała wyjaśnień. Dzisiejszej nocy minie tydzień od kiedy wiem, o tym, co się stało wcześniej i nie wiem, czy boli bardziej czy mniej... Kocham go dalej, ale nie wierzę mu już. J. wprawdzie się stara ale ja ciągle próbuję znaleźć dowody na kolejne zdrady. Chyba popadam w paranoję. Już sama nie wiem, czy w tym trwać, czy zrezygnować. Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego, a z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia z kimś komu nie ufam, i boję się, że już zawsze będe go podświadomie oskarżać i szukać dowodów, które nie istnieją...

Bardzo długa opowieśc w odcinkachDrukuj

Zdradzony przez żonęTo będzie bardzo długa opowieść w odcinkach. To będzie opowieść ostrzeżenie. Opowieść o tym, że zdarzenia które nas dotykają mają swoje przyczyny i mogą mieć przykre konsekwencje. Opowieść o tym jak nie należy robić, dlaczego nie można zostawiać spraw samym sobie, do czego doprowadzają zaniedbania i lekkomyślność. To będzie historia upadłego mężczyzny i zniszczonej rodziny. Ze względu na komfortowe czytanie proszę admina o niescalanie. Zapraszam do lektury.

zdrada emocjonalnaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakamam 28 lat i jestem w związku od 4 lat. Nie był to nigdy związek idealny bo często się kłóciliśmy ale tak naprawdę były to kłótnie to błahe rzeczy. Koszmar zaczął się kiedy do jego pracy została przyjęta pewna kobieta (mężatka z dzieckiem dodam). Na początku mój facet jej nie lubił, często go irytowała i otwarcie o tym opowiadał w domu. I tak do momentu wspólnej delegacji z pracy. Przez kilka dni bardzo się zżyli i polubili. Na początku niewinnie, zaczęli pisać do siebie maile, które nota bene odkryłam. Przepraszał i miał jej wytłumaczyć ze nic od niej nie chce bo kocha tylko mnie. I tak zrobił. Ale czułam ze to nie koniec, tym bardzie mając świadomość ze pracują ze sobą. I tak było. Nadal ze sobą pisali. Stworzył sobie osobnego maila dla niej. Były teksty typu: szkoda ze nie jestem 10 lat młodszy, albo dusze się bez Ciebie. oczywiście cały czas mnie okłamywał ze niczego miedzy nimi nie ma i to ja mam paranoje, a ja już nie miałam siły na nic, chudłam w oczach i codziennie płakałam. Nie wytrzymałam. Zwyzywałam ją mailowo od najgorszych i napisałam do jej męża. Oczywiście nie odpisała i przechwyciła tez wiadomości które wysłałam jej mężowi. Powiedział mi że się w niej zauroczył, ze lubi z nią rozmawiać i ze między nami nie układa się najlepiej i dlatego doszło do tego. Wysyłali sobie romantyczne piosenki, cytaty.. on słuchał 1 piosenki po kilkanaście razy pod rząd. Obiecał ze z tym skończy, że przejrzał na oczy. Powiedział jej w pracy że to koniec. I tak chyba było przez kilka dni. Minęło pół roku. Trudne pół roku. Były kłótnie, obelgi, wypominanie. On twierdził ze cały czas go obwiniam a on chce wszystko naprawić, za to ja na to nie pozwalam. Jak chciałam odejsc to na kolanach błagał zebym tego nie robiła, Dzwonił do matki i mówił jej ze go dręcze psychicznie a on chce wszystko naprawić i zapomnieć o tym. Okazał się ze nie zerwali kontaktu, pisali przez skypa, którego miał ukrytego, trwało to pół roku, Nawet nie chce wiedzieć co tam było. przyznał się bo ktoś z pracy napisał do mnie anonima. Przyznał się do wszystkiego, do tego ze się z nią całował niejednokrotnie w pracy, ze codziennie wymieniali wiadomości itp.. myślę ze nie spali ze sobą. Pewności 100% nie mam ale nie było w sumie kiedy i zarzekał się że nie. Twierdził ze chciał z tym skończyć i próbował się od niej uwolnić ale jak sie kłóciliśmy to była dla niej okazja żeby to wykorzystać i może dlatego to dalej trwało. Opowiedział mi wszystko, również fakty z jej życia, stosunki z mężem o których wiedział, naprawdę dużo tego bo praktycznie całe 2 dni opowiadał. Powiedział że był zaślepiony bo to kobieta która podoba się obsesyjnie wszystkim facetom z firmy mimo ze nie jest ładna. Podobno ma w sobie to coś co przyciąga wszystkich. Sam stwierdził to to typ famme fatale i szuka na boku bo w związku nie jest szczęśliwa i jedyne co ja w nim trzyma to dziecko. To kobieta, która nie reaguje na żadne prośby groźby, obelgi... jest jak cyborg.Dąży do celu po trupach byleby mieć z tego przyjemność. Cały czas mu mówi że się zakochała i nie może przestać o nim myśleć a jednocześnie boi się że jak mąż się dowie to straci dziecko albo przynajmniej będzie musiała się nim podzielić. Wracając do całej historii, po tym wszystkim zadzwonił do niej i oskarżył ja o wypisywanie do mnie anonimowych maili. Ona się zarzekała ze to niby ktoś inny i nawet szantażowała go samobójstwem.Obiecał mi że nie będzie się do niej zbliżał, rozmawiał nią i totalnie ignorował. Mieliśmy nadziej ze się zwolni bo została również przez niego potraktowana jak szmata (a jest nią). pracuje jednak dalej, udaje poszkodowaną. mój facet nie rozmawia z nią (przynajmniej tak twierdzi) Opowiedział wszystko koledze z pracy, czego wcześniej nie dopuszczał do siebie i nawet miał plan żeby do jej męża zadzwonić i opowiedzieć o wszystkim. Cały czas twierdzi zę mnie kocha i strasznie wszystkiego żałuje, nie potrafi tego logicznie wytłumaczyć i wini się za wszystko. Ale sam fakt ze ona dalej tam jest nie daje mi spokoju. Potrafiła nawet na jednym z portali przeglądać moje zdjęcia i robić mu sceny zazdrości (jak on twierdzi, ona straszną obsesje i kompleksy związane ze mną i być może to wszystko ma też na celu dowartościowanie swojego ego). Ostatnio zaprosiła go do jednego z portali. Oczywiście też się dowiedziałam. Tyle tylko że od razu po przyjęciu zaproszenia ją wyrzucił i to jest prawda. czemu w ogóle zaproszenie akceptował - nie wiem. I teraz moje pytanie co mam robić? dodam ze zależy mi na nim i chce żeby było jak dawniej. Nawet chciał mnie zabrać na swoja firmową imprezę bo stwierdził jak nas razem zobaczy to zmięknie i odejdzie z firmy. Nie poszłam bo bałam się ze jak ja zobaczę to mogę nad sobą nie panować. Doradźcie mi co mogę zrobić żeby odeszła i zostawiła nas w spokoju, Ja jestem w stanie wybaczyć ale tylko jak się jej pozbędę.... (przepraszam za błędy ort i styl)

czy można wybaczyć i zapomnieć ??Drukuj

Zdradzona przez mężaZostałam zdradzona przez osobę której wierzyłam i ufałam jak nikomu innemu na świecie ....przez męża z którym byłam 15 lat a w zasadzie 18, bo 2 lata przed ślubem a teraz będzie nasza 16 rocznica ale tego roku już nie liczę, bo jak się okazało on od roku był z kimś innym .................. a od dwóch lat wpadał do niej na kawę podobno się przyjaźnili, nic nie planowali i biedactwa zakochali się w sobie... Podobno on był nieszczęśliwy i musiał się komuś wygadać, jej też było ciężko i tak się do siebie zbliżyli...... (tak mi napisała w sms) Nie rozumiem dlaczego miał być nieszczęśliwy kochałam go, dbałam o niego, starałam się wspierać, mamy dwójkę wspaniałych dzieci....starszą córkę i czteroletniego synka, był taki szczęśliwy jak się urodził ...... a jak się teraz okazało to mu szczęścia nie dawało skoro był nieszczęśliwy.....Najgorsze jest to że ja niczego nie podejrzewałam żyłam sobie w tym swoim światku .......bo tak naprawdę trudno było coś zauważyć był dla mnie miły, rzadko się kłóciliśmy, wydawało mi się że jest lepiej niż w nie jednym małżeństwie. Fakt nie było jakichś wielkich ekscytacji, uniesień ale myślałam że tylu latach to normalne....... W pewnym momencie zaczęłam coś podejrzewać no i znalazłam...... wtedy zaczęło się piekło.......... oczywiście nie zaprzeczał miałam dowody w ręku....ale tyle przykrych rzeczy w życiu od niego nie usłyszałam.... tak w ogóle to trudno powiedzieć co wg niego było przyczyną zdrady(romansu, bo trwało to rok i pewnie trwało by dalej). Oczywiście wszystkiemu winna byłam ja bo mu seksu brakowało, później mówił że nie czuł się kochany..... ogólnie wszystko moja wina ......... później znów że nie porostu się zakochał - nie planował tego, chciał jej tylko pomóc ona potrzebowała pomocy (biedna po przejściach panna z dzieckiem). Nie wierzyłam (nie chciałam) że się zakochał myślałam że to tylko zauroczenie, ale przez dwa miesiące słyszałam tylko jaka ona jest wspaniała, wyrozumiała, taka sama jak on, zgrabna ogólnie super .... na początku nie chciał odejść, bo dla dzieci. Nie chciał na ten temat rozmawiać a jak zaczynałam to mówił że wałkuję jeden i ten sam temat, zrzędzę ... i jak tak dalej to się wyprowadzi..... chciał tez wyprowadzić się na jakiś czas żeby zobaczyć czy zacznie za nami tęsknić...nie zgodziłam się ...powiedziałam że jesteśmy rzeczami....Przez te dwa miesiące znosiłam wszystko kpiny , obelgi, (kilka razy powiedział że mnie nienawidzi) zachwycanie się nią, jego tęsknotę za nią (dałam mu ultimatum, że jak z nią nie zerwie to rozwód), jednak przez ten straszny czas udało mi się pokazać że go zawsze kochałam i kocham... Mijają 4 miesiące jesteśmy razem a ja już myślę inaczej i dziwię się sama sobie jak to wszystko zniosłam dlaczego go nie wyrzuciłam.......?, Zastanawiam się czy mamy szanse być razem tym bardziej, że nie wiem co on do mnie czuje (dwa miesiące temu powiedział mi że przywiązanie, pustkę teraz twierdzi że tak nie jest, że mnie nie przestał kochać), ale mam obawy bo jego uczucie do niej nie przeszło (ja przerwałam im to w momencie gruchania) mam obawy, że będzie o niej myślał jak mogłoby być gdyby byli razem itd..... poza tym w dalszym ciągu twierdzi że połowa winy jest mojej i ostatnio powiedział mi że ie potrafiłam go przy sobie zatrzymać a ona potrafiła go zdobyć, ja mu na to odpowiedziałam, że ja też kiedyś potrafiłam go zdobyć i zatrzymać przez 15 lat ciekawe czy ona też by potrafiła tym bardziej że ma 12 letniego syna kilka związków za sobą a dalej jest sama i to chyba nie zawsze była wina tych panów którzy byli z nią że coś było nie tak..... Podczas tych miesięcy kilka razy chciał odejść zatrzymałam go, a teraz jak się kłócimy i odgraża się to ja mówię że droga wolna i jakoś nie odchodzi, nawet kilka razy mu powiedziałam że niech się do niej wynosi ...... a on nie chce odejść ....powiedział że wie że z nią nie do końca byłby szczęśliwy bo ze mną ma dzieci no i ze mną przeżył 15 lat .... odebrałam to tak że ze mną wie na czym stoi..... Próbuje żyć dalej nie wiem co będzie on chce być z nami, powiedziałam mu że więcej szans mu nie dam .... i tego się będę trzymać ..... opowiedziałam to dosyć oględnie pominęłam kilka drastycznych szczegółów i to , że codziennie mam załamki ..... Nie wiem czy mimo tego, że go kocham będę umiała mu wybaczyć, czy przestanie mnie to gnębić , czy przestanę o tym mówić ............ Nie napisałam jak się to wszystko odbywało.... standardowo......... to w pracy musiał zostać , to znów coś komuś gdzieś naprawić, ciągle miał jakieś załatwienia

i jak żyćDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaCzytam te wszystkie zdrady i aż mi się wierzyć nie chce w to co ludzie, którzy podobno kochaj, potrafią zrobić drugiemu człowiekowi. Moja historia jest taka sama jak wasza. Z moim narzeczonym jesteśmy razem od ośmiu lat, od roku jesteśmy zaręczeni i razem mieszkamy. Jesteśmy swoją pierwszą miłością pod każdym możliwym względem. Nigdy bym nie przypuszczała, że on, którego kocham ponad wszystko i wszystkich zrobi mi coś tak potwornego. Wierzyłam, że nas to nie spotka. Jakieś dwa miesiące temu zauważyłam, że mój narzeczony zaczął się zachowywać inaczej, nawet patrzył na mnie inaczej (takie rzeczy po prostu się wyczuwa). Zaczął palić, częściej nocować u kumpla, wszędzie zabierał ze sobą telefon. Pytałam go o to i zawsze mówił, że gdyby chciałby mnie zdradzić to by mnie najpierw zostawił, że kocha mnie i tylko mnie. Okazało się że jestem w ciąży, oboje się ucieszyliśmy. Niestety radość nie trwała długo, gdyż już po kilku dniach okazało się że ciąża jest zagrożona. Musiałam leżeć, P. (bo tak go będę nazywała) zaproponował żebym się przeprowadziła do rodziców, bo on pracuje po 11 godzin na dobę i nie może się mną zajmować i dobrze by było gdybym nie siedziała sama w domu. Odmówiłam. Pracował dużo, wracał około 2,3 w nocy. Niestety ciąży nie udało się utrzymać. Pękła mi dusza na pół. P. zamiast mnie wspierać zaczął uciekać z domu, ciągłe spotkania z kumplami. zauważyłam, że zaczął o siebie bardziej dbać i że zaraz przed snem pisze smsy. Gdy poszedł rano się wykąpać przeczytałam je i mój świat legł w gruzach. Pisał w nich, że tęskni za nią, że chciałby się do niej przytulić i na samym końcu, że ją kocha. Dusza pękła mi drugi raz w ciągu jednego miesiąca :( Zapytałam P. o to wszystko. Powiedział, że jej nie kocha, że to go wszystko przerosło, że się pogubił i że kocha mnie ale nie wie czy chce być ze mną bo bardzo się różnimy. To prawda jesteśmy zupełnie inni, mamy różnych znajomych, interesują nas różne rzeczy ale zawsze potrafiliśmy znaleźć wspólna płaszczyznę. twierdzi, że między nimi do niczego nie doszło, tylko się całowali i spędzali razem czas, że po prostu dobrze się rozumieją. Poczułam jak wbija mi nóż w serce. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Boli jak cholera :( Postanowiliśmy dać sobie trochę czasu. wyprowadziłam się do rodziców, spotykamy się kilka razy w tygodniu i nawet poszliśmy już do łóżka. Niby jest ok ale tak naprawdę to nie do końca mu wierze w to wszystko. Oboje mamy dużo do przemyślenia. Serce podpowiada jedno, rozum drugie. Wiem, że mnie zawiódł, że wtedy kiedy go najbardziej potrzebowałam to go nie było :( Z drugiej strony kocham go i siebie za to nienawidzę. Nienawidzę się też za to że poniżyłam się do tego stopnia przeszukując mu telefon. Nienawidzę takich zagrywek. Nie jest łatwo wyrzucić 8 lat do śmieci i zaczynać od nowa, zwłaszcza, że to on zawsze był moją siłą no i prawda jest taka, że nie znam życia bez niego, zawsze byliśmy we dwoje. Nie wiem czy da się to wszystko jeszcze posklejać :(

Zdrada psychiczna, czyli jak z tym żyć...Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaHej, mam pewien problem i stwierdziłam, że może jak opiszę tu moją sytuację jakoś mi wew. ulży. Otóż spotykałam się z pewnym chłopakiem ponad 2 lata, było cudownie, fantastycznie, aż nie mogłam w to uwierzyć, że to nie sen. Cała nasza znajomość jak w filmach romantycznych (poznanie sie przez przypadek, niewinna znajomość przaradzająca się w głębsze uczucie) Nie sądze by było brak czegoś w tym zawiazku (przynajmniej z mojej strony) nie spotykalismy sie aż tak dlugo by można było mowić o rutynie, nudzie etc. przecież początki powinny być taaaakie fascynujące. Bardzo go kochałam nawet zaczęłam myśleć, że to on może być tym jedynym ( ja mam 23 a on 24 więc takie mysli czasmi sie pojawiały). Jego uczucia były tez rzekomo szczere. Problem polega na tym, że mnie czasmi okłamywał, niby male niewinne klamstewka, ale jednak. Przymykałam na to oko chociaż do furii mnie doprowadzało jak mówił, że siedzi i sie uczy a później dowiadywałam się, że był na imprezie ( bo nie wypadało odmówic kumplom etc) mimo kłótni na ten temat wybaczałam bo chciałam zeby Nam wyszło. ON robił mi dośc czesto wyrzuty o mojego ex ( np ze czasmi napisze "co slychac") robił mi wyrzuty, że moze byc cos wiecej, (chociaz nigdy nie było! nawet nie bylo bliskie temu) a tym czasem będąc kiedys u niego w pokoju, z nudów siedziałam na jego kompie (mial wl gg) i po chwili dostal wiad. czesc Skarbie ;*:*:* jakie było moje zdziwnienie. NIe odpsałam nic, w tym szoku weszłam na archiwum a tam dość sporo korenspondencji z nią. Same świństwa typu, ze teskni, ze jest taka piekna i sexi, zeby np wyslala mu zdj bo lubi ogladac piekne kobiety przed zasnieciem, ze jest cudowna i taka iekna, ze chcialby zlizywać z niej czekolade... takie slowa byly tez z jej strony do niego. Bylam w mega szoku, ufalam mu bezgranicznie (mimo klamstw o imprezach) i tak bardzo kochalam. tym bardziej zabolało to, że nie spodziewałabym sie czegos takiego po nim (nie jest to typ flirciarza, ktory oklada sie za akzda i komentuje jej wyglad, niby czuły, kochajacy- tyle jego kolezanek dawalo mi an nigo "gwarancie" ze sie nie zawiode) a jednak, zawiodłam i to bardzo. Studiujemy w jednym miescie,a pochodzimy z roznych czesci polski. o tym wszystkim dowiedziałam sie tuz przed wakacjami, spedzilismy je oddzielnie, chcialam czas na przemyslenia, teraz on sie stara i to bardzo, mowi ze zaluje, że nei chciał i że nic dla niego to nei znaczyło, ze to były tylko żarty...(ciekawe poczucie humoru) ze nie było w tym uczuć. Może i nie było, ale pojąc tego też nie potrafie, skoro był niby szczęśliwy, niby niczego mu nei brakowało (jak sam twierdzi) to czemu? Zadrecza mnei to pyt. ciagle, męcze sie z tym, i nadal boli straszliwie, bo był calym swiatem, a teraz na niago patrze pustym spojrzeniem, chyba nie potrafie go kochac i ufac jak wczesniej. Obawy sa tym wieksze, ze to nie była dluga znajomosc i skoro już tak zaczął odwalać co by było gdybyśmy byli razem 6 czy 10 lat... Czuje pustkę i chciałabym chyba odejść mimo, że uczucie nie wygasło do niego, jednak on mi nie pozwala, nie pozwala mi przestac myslec o nim, przychodzi, dzwoni, pisze, przeprasza, to mnie jeszcze bardziej męczy. On jednak twierdzi, ze walczy o mnie w ten sposób, wmawia mi ciagle ze to nie byla zdrada (nawet psychiczna) tylko zarty czesto dodoaje ze ejstem przewrażliwiona.. jest tak? ja jadnak nie potrafiłabym kochać kogoś ponad życie (niby) i pisac do kolegi, ze jest sex-i i ze chce zjesc z niego deser etc. nie potrafiłabym. Prosze o Wasze spojrzenie z dystansu i moze jakies porady? BOje sie mu zaufac i uwierzyć, boje sie być zranioną po raz 2. jedak tez nei potrafie zapomnieć...:(

Jak żyćDrukuj

Zdradzony przez żonęNormalny związek, 22 lata małżeństwa. Ja wysoka pozycja w ogromnej korporacji. Ona - porzuciła pracę od ostatniego mojego awansu. Dzieci - dwoje, uczennica i studentka. Status materialny - bez zastrzeżeń: dom +dwa samochody, wczasy letnie i zimowe. Związek, szczęśliwy, sex raczej bez fajerwerków ale nie narzekaliśmy. Ja wychowany przez żonę, prasowanie koszul, udział w sprzątaniu, ogród, gotowanie w weekendy to były moje zadania. Było OK. I nagle świat mi się zawalił. Zacząłem coś podejrzewać ponieważ całe dopołudnia spędzała na zakupach, skrzynka odbiorcza wykasowana, nie odbierane telefony w mojej obecności. Bardzo prosty program zainstalowany na domowym komputerze, niestety potwierdził fakt, którego tak się bałem, którego nie chciałem dopuścić - MOJA ŻONA MA ROMANS. Próba szczerej rozmowy, zakończyła się totalną kłótnią, a mi zawalił się świat. Na mojej drodze życiowej zagościła mgła. Miłość mojego życia już nie jest moja. Jedyne na co było mnie stać to wyprowadzka. Nie podjąłem jeszcze żadnych kroków, nawet konto mamy ciągle jeszcze wspólne. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, nie wiem jak zrobić pierwszy krok - zawsze robiłem to z Nią. Nie potrafię tego sobie wytłumaczyć. próbuję zdefiniować wszystkie błędy jakie popełniłem, co zrobiłem nie tak. Niestety jeszcze nie potrafię.

Czy musi zawsze być ten sam koniec?Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWczoraj przypadkowo dowiedziałam się o tym że chłopak z którym jestem od ponad roku, z którym wiązałam swoją przyszłość, snułam plany, zastanawiałam się nawet jak będą wyglądały nasz dzieci, który niemal codziennie powtarzał jak bardzo mnie kocha - zdradza mnie i oszukuje. Czekałam na niego niemal w każdy weekend swój wolny czas poświęcałąm jemu i jego zachciankom. Wszytsko podporządkowałam jemu. Planowałam porzucić pracę wyjechać razem z Nim do innego miasta. Ciekawe czy On w ogóle wie co znaczy kochać kogoś! Sam został zdradzony przez swoją byłą dziewczynę więc dokładnie wie jak to boli, dlaczego więc dziewczynie którą podobno kocha zrobił dokładnie to samo? On jeszccze nie wie że ja wiem. NIe wiem co mam zrobić i jak to rozegrać, nie mam siły na kłótnie najchętniej nie widziałabym go na oczy, chciałabym żeby zniknął i nigdy się już nie pojwiał w moim zyciu. a Z drugiej strony mam ochotę wykrzyczeć mu wszytsko prosto w twarz jakim jest cholernym hipokrytą i że zmarnował mi prawie dwa lata.

wszyscy szczęśliwi tylko nie jaDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęSytuacje, o której pisze ciezko nazwac zdradą, ale sprawa męczy mnie tak, że musze sie z kimś tym podzielić. Zaczne od tego, ze rok temu skonczylem studia i wrocilem na stare smieci. Na studiach troche sie imprezowalo, nie powiem, ale jakos jesli chodzi o szukanie partnerki zyciowej, to pod tym wzgledem sie nie spisalem. Wrocilem z miasta studenckiego do domu rodzinnego. I szybko okazalo sie, ze moj stan psychiiczny sie pogorszyl. Zaczely doskiwerac mysli o tym, ze nie mam dziewczyny, ze teraz bedzie mi ciezko kogos znalezc chocby ze wzgledu na to ze mieszkam powiedzmy w regionie gdzie nie ma wiekszych miast, jest malo ludzi, u siebie w miejscowosci znam przeciez wszytskich wiec tu nic sie nie wykluje. Drugim miejscem gdzie czesto jestem miejsce pracy. Glowna nadzieja w tym, ze tutaj pojawi sie ktos odpowiedni. Choc prawde mowiac w tym wieku, czyli 26-28 lat atrakcyjne dziewczyny sa juz raczej zajete. Te co sa wolne, to niestety tragicznej urody, wredne z charakteru, a jesli sie trafi ladna o co trudno niestety w moim miejscu pracy to okazuje sie z charakteru i zachowania tragiczna. Jedyna szansa chyba w tym ze trafi sie taka, co sie rozstała z chłopakiem, co odbyło sie bardziej z jego winy, zdrady itp. Tak więc ta śwaidomość o tym wszytskim dobijała mnie coraz bardziej. Chodziłem przez ostatni rok struty, duzo narzekalem, rodzice ledwo ze mna wytrzymywali, a moj pesymizm i zly nastroj czesto doskwieraly. Az w koncu nadszedl lipiec. U mnie w pracy zaczely pojawiac sie praktykantki i trafily sie takie dwie fajne, z ktorymi mozna bylo pogadac nie tylko o zawodzie, ale ogolnie byly wyluzowane, duzo razem zartowalismy, wyglupialismy sie w wolnych chwilach. Było naprawdę przyjemnie. Po pracy niemal codziennie chodzilismy do pubów gdzie spędzalismy czas az do wieczora (zwłaszcza z jedną z nich). Czułem, że coś sie zmienia w moim zyciu, pojawila sie jakas nadzieja. W koncu po ok. 2 tyg. znajomosci zaprosila mnie do siebie. Miala wolną chate, bo rodzice byli na wczasach nad morzem. I tak przesiedzialem u niej 2 dni. Bylo zabawnie, troche poimprezowalismy, wypilismy kilka butelek wina, nie zabraklo tez romantycznych, pieknych momentow. Pozniej nadeszly kolejne dni kiedy to przesiadywalismy po pracy w pubach badz tez bylem u niej i zostawalem na noc. Ogolnie stwierdzilem ze to osoba, pod kilkoma wzgledami naprawde super, do rany przyłóż, inteligentna, bardzo towarzyska, ale dostrzeglem tez ma jednak troche zrytą psychike i kilka bardzo powaznych wad ( podejrzewalem, ze chlopakow to ona sobie co chwile jakichs nowych nagabuje). Więc raczej staralem sie wycofac z tego na tej zasdzie by widywac sie np raz na pare dni lub rzadziej i zostac na stopie kolezenskiej, bo jakos nie widzialem jej jako dziewczyny mojej, z wyzej wymienionych wzgledow. Chyba nie potrafilbym jej do konca zaufac. Ale niczego jeszcze nie bylem calkiem pewien, a pzrerwac codziennych spotkan z nia nie udalo mi sie. Jak tylko wyczuwala w rozmowie ze mna chec wycofaania sie, jej robilo sie przykro, mowila iz myslala ze to bedzie wieksza znajomosc itd., a ja wtedy dawalem sie zlamac, wziac na litosc i dalej sie intensywnie spotykalismy. Ona czesto mowila o swoich problemach, zwierzala sie, wyplakiwala mi sie na ramieniu, ze ponad polo roku remu rzucil ją chlopak po 3 latach zwiazku. Ja ją pocieszalem, mowila ze ze mna czuje sie teraz dobrze, mniej mysli o tym swoim byłym i ze jest z nią lepiej. Nie bylo z nia tematow tabu, rozmawialismy dolownie o wszytskim i to bylo piękne. W koncu zaprosilem ją do siebie na 3 dni. 1 dnia urzadzilem impreze w domu, zaprosilem kolegow. Wypilismy tego wieczoru dosc sporo alkoholu. Ona zaczela sie kleic do kumpli, przytulac do nich itd. Mnie to wkurzylo bardzo, nawet dosadnie jej o tym powiedzialem, za co sie obrazila i zachowywala sie jeszcze gorzej. W koncu zgadala sie dosc intensywnie z jednymz moich kumpli, sasiadem z reszta. Okazalo sie ze maja wspolnych znajomych itd. Nastepnego dnia troche ochlonelismy, ale widac bylo ze juz nie jest tak jak wczesniej, a gdy wychodzilismy z paczką moich znajomych ona wyraznie z tym kumplem chętnie konwersowała. W koncu po 3 dniach spedzonych umnie ona nie wrocila do siebie, tylko zostala wlasnie u tego kumpla na 2 kolejne noce. Mowilem jej, ze jesli u niego zostanie, to naprawde dobije mnie psychicznie. Poiwedzialem, ze rzeczywiscie pzrez dlugi czas myslalem o niej w kategoriach kolezanki i nawet chcialem sie wycofac z tak intensywnej znajomosci, ale ona brala mnie na litosc. A teraz juz sie do niej po prostu przywiazalem, nie potrafie tego przerwac i chce sie z nia dalej spotykac tak jak wczesniej. Moim zdaniem, normalna laska by w tej sytuacji po prostu wrocila do domu i koniec. I szukalaby sobie szczescia gdzie indziej. A do tego kumpla na poczatku sie kleila chcac mi zrobic na zlosc, bo sie obraziła na mniej za kilka rzeczy, a potem wyszlo jak wyszlo. No i niestety zostala u niego, potem on do niej pojechal i tak sie spotykaja juz poltora miesiaca. Ona go zaprosila na wesele. Ostatnio on ją. Nawet wrzucila fotki z wesela, gdzie uśmiechnięci świetnie się bawią. Tak więc, ona zadowolona, jej problemy, z powodu których płakała mi na ramieniu i sie zwierzala, odeszly w niepamięć. Kumpel w koncu znalazł dziewczyne. Nawet jeo ojciec ostatnio jakis taki zadowolony, chetnie rozmawia, zartuje. W koncu syn znalazł dziewczyne, ma widac nadzieje ze kawalerem nie zostanie. Takze wszysycy uszczęśliwieni, tylko ja wyszedłem na tym jak zabłocki na mydle. Czuje sie strasznie podle. To co bylo przed poznaniem jej to był pikuś w porównaniu do tego co sie ze mna teraz dzieje. Caly czas mysle o tej sytuacji, nie moge na niczym sie skupic, zawieszam sie co chwile, nic mnie nie cieszy, zdarza mi sie nawet łzę uronic. Takiego doła nie miałem jeszcze nigdy w zyciu. Aktualnie mam przerwe w pracy 2 miesieczna, bo zmieniam tryb w jakim bede pracowal, a tez zaczyna sie 1 grudnia dopiero. Jestem totalnie rozbity, codziennie pije, nie potrafie dnia wytrzymac bez odurzania sie. Winko lub zgrzewka piwa wieczorkiem musi byc. Wyszlo na to, ze zalatwilem kumplowi dziewczyne. Moze jeszce zalatwie kolejnemu i wszysycy pieknie beda sie spotykac razem ze swymi drugimi polowkami, a ja kawaler. Straszne upokorzenie. Nie dosc ze do rozstania doszlo w takim momencie kiedy sie juz do niej przyzwyczailem, przywiazalem, to jeszce co gorsza zostala z moim kumplem i musze ich teraz widywac razem tulących sie do siebie, radosnych. Co prawda od poczatku miesiaca juz ich nie widuje bo wyjechali na studia. Ona do zabrza, on do krakowa, odleglosc nie wielka, bedą sie widywac za pewne w weekendy. A ja nie wiem co z sobą począć, nosi mnie. Nie mam motywacji do robienia czegokolwiek. I nie wiem jak jak bede funkcjonowal jak wroce do pracy, o ile sobie wczesniej zdrowia nie zrujnuje przez alkohol. Po prostu koszmar...A jesli chodzi o nia, to widzielismy sie na grillu u kumpla, rozmawialismy dlugo i powiedzmy ze sie pogodzilismy, ale i tak kompletnie nic to nie zmienia jesli chodzi o mnie...

Jak przetrwać kolejny dzień?Drukuj

Zdradzeni w innych związkachPo dziesięciu latach związku moja partnerka powiedziała mi, że kocha innego. Nie będzie z nim, ale kocha go. Mówi, że nie jestem jej obojętny. Nie wiem tylko jako kto? Mamy 9-letnią córkę, wspólne długi. Mieszkamy wciąż razem. Ona wieczorami wychodzi jak to określa przejść się. Wraca w nocy. Moje dziecko nie wie o niczym, nie chcę burzyć jej małego ułożonego świata. Ale coraz gorzej sobie z tym wszystkim radzę. Wciąż Ją kocham... To fakt, nie byłem najlepszym partnerem. Dużo w tym mojej winy. Próbuję coś naprawić. Nie wychodzi mi. Nie umiem skupić się na pracy, na domu, na niczym. Najgorsze jest zasypianie i koszmarne sny. I uczucie beznadziei.

Przyłapałem żonę na gorącym uczynkuDrukuj

Zdradzony przez żonęPrzyłapałem żonę z facetem naszej "przyjaciółki"... było to u niej w domu. Położyłem się wcześniej spać niż żona, bo stwierdziła zę chce jeszcze chce troche pogadać. W nocy przebudziłem się, żeby wyjść do kibelka. Na korytarzu usłyszałem znajome ogłosy seksu. Na początku pomyślałem, że to tak przyjaciółka figluje ze swoim facetem. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, zastałem ją w kuchni, palącą papierosa. Wpadłem do sypialni i widziałem... Najgorsze jest to, że ten sk... jest dużo starszy od nas. Po prostu obleśny dziad, a moja żona stękała tak mocno, jak wcześniej nigdy ze mną... "Przyjaciółka" stwierdziła, że moja żona chciała spróbować czegoś innego i każdy może mieć swoje fantazje... Po tym, co zobaczyłem, spakowałem się i przyjechałem do domu. Żona wróciła popołudniu, ale wcześniej zapytała czy ją wpuszczę. Nie wiem jak z tym żyć... Jestem załamany i bardzo skrzywdzony. Tym bardziej, że nigdy nie zaniedbywałem żony, również w łóżku. Byłem zawsze gotowy. Jednak od dłuższego czasu ona podchodziła niechętnie do seksu i wydaje mi się, że robiła to tylko dla świętego spokoju. Nie jestem pewien, ale myślę że to nie był ich pierwszy raz... I to z takim obleśnym, starym dziadem! Obecnie czuję obrzydzenie do niej... Nie wiem co mam z sobą zrobić... Obrączkę zdjąłem od razu po powrocie do domu. Kiedy wróciła, zaczęła mnie przepraszać, że to niby głupi wybryk pod wpływem alkoholu. Straciłem całkowicie zaufanie do niej. Co robić... Co robić...