Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Obito00:07:31
123sprawdzam00:07:35
Kalinka9300:19:26
bardzo smutny00:19:43
@ hurricane00:52:58

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Bez wyjścia/nienaprawialnyDrukuj

Zdradzony przez żonęJak to wszystko opisać? Jak do tego być obiektywnym, by emocje nie przeważyły? By być uczciwym. By opisać wszystko to miejsca by zabrakło. Ale spróbuję. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, wiedziałem: "to Ona", skąd? nie wiem, serce wiedziało. Spotykaliśmy się z 5 mieś. Istne szaleństwo. Była w trakcie rozwodu małżeństwa z awanturami, policją itp, opowiedziała mi fragmenty swojego życia. Było różnie wóda, prochy, faceci, dom gdzie ojciec pił, od 14 roku życia musiała pracować, brak wsparcia rodziny itp. resztę się domyśliłem, dopowiedziałem, z czasem gdy wychodziły kolejne szczegóły prawdziwie. Ja również mam "bujny" życiorys, wóda (przez pół roku nie trzeźwiałem), prochy, dom bez ojca. Po kilku miesiącach gdy nastąpił rozwód zamieszkaliśmy razem wynajmując mieszkanie z jej dziećmi. Powiedziałem jej wtedy, że chcę by otworzyła zemną naszą książkę życia i mamy czystą, białą kartę i chcę z nią ją zapisać. Romantycznie? No! Ale ja tak naprawdę myślę. Ona nie pracuje tylko ja, mały ma 2 lata, mała idzie do szkoły, mieszkamy niedaleko ich ojca by miały z nim kontakt. Przez ok 2 lata ten kontakt między nimi był różny, bardziej zły, ale to inna historia. Pokochałem tą dwójkę jak moje własne, choć każdy gest, każde spojrzenie, mój gorszy dzień (a bywają przecież) był oceną: tak, to nie twoje, odpychasz je itp. Ponoć po roku mija miłość, a przychodzi przyzwyczajenie, może, u mnie tak nie jest wciąż tak samo mocno ją kocham. Chore? Pewnie tak. Co chwilę przytulałem ją mówiłem o swoich uczuciach, całowałem przy dzieciach, by wiedziały, że tu jest ciepło, że tu jest ich dom, enklawa bezpieczeństwa, że kochamy się, nie wstydziłem się okazywać tego przy nich. Praktycznie nie było awantur między nami, czasami wymiana słów, ale to normalne. Staram się odgadywać jej myśli, robię wszystko co tylko ona chce (w miarę moich możliwości) nigdy nie powiedziałem, że jest darmozjadem (co sama o sobie często mówiła), ciągle ją wspierałem, pomagałem. "Wypycham" ją na kurs manicure, bo stwierdziła, że tego chce. Jest bystra, oczytana, ale jej rodzina nigdy nie dopingowała by poszła naprzód by się uczyła. Ja zacząłem ją ku temu popychać. Co usłyszałem? "Tak, wstydzisz się, że masz żonę nieuka". Osłabiało mnie to. Niestety problemy, które daje życie spowodowały, że zaczynam po 7 latach popijać, ale nie tak by się zataczać i robić awantury, nigdy tak nie było. Poważna rozmowa z nią i znów abstynencja. Wracam z pracy i zajmuję się dziećmi, domem, bo przecież nie było mnie tyle czasu, a ona tymi obowiązkami jest zmęczona, choć jedynym zajęciem jest odwiedzanie koleżanek, komputer, książka. Zajmuję się tzn piorę, sprzątam itp. I tak codziennie, ale złego słowa nie powiedziałem, bo ją kocham! Tracę praktycznie wszystkich przyjaciół, znajomych, bo każdą chwilę chcę spędzać z nią i dziećmi. Pobieramy się 3 lata temu, ślub kościelny, piękny, przysięgamy sobie wszystko przed Bogiem. Pojawia się najmłodsza, jak tylko była w ciąży zaczęła sugerować, że odsunę od siebie "jej" dzieci, doprowadzało mnie to do szału. Po miesiącu od porodu ja całkowicie zajmuję się najmłodszą, została "odepchnięta" przez nią, robię wszystko z małą i wygospodarowuję czas dla pozostałej 2-ki by nieczuły się odrzucone prze zemnie. W czerwcu rok temu ona ma bardzo duże problemy zdrowotne, które szybko udaje się wyprostować (na szczęście, bo mogło być bardzo źle, zboczenie zawodowe, wiem za dużo). Mimo to "znajduję" szkołę i "zmuszam" ją do pójścia do liceum by miała maturę, by mogła się piąć w górę. Znów słyszę, że się jej wstydzę. Po incydencie ze zdrowiem, moje załamanie, znów popijam. Za dobrze ją znam, jestem dobrym obserwatorem. Początek szkoły, po miesiącu opowieści ze szkoły zaczynają kręcić się wokół jednej osoby, ale jeszcze spokojnie, dzwonki alarmowe włączyły się koło świąt. W styczniu orientuję się, że jest już coś inaczej, mówię co widzę i czuję, od razu pytam i dostaję potwierdzenie tak jest ktoś. Nie umiem opisać tego co się zemną stało, jak zawalił się mój świat. Ląduję u psychiatry, dostaję leki, ale po miesiącu daję sobie spokój (może źle? nie wiem). Stwierdza, że mnie też kocha, ale tamten to jej prawdziwa miłość. Opisanie głupot (teraz to widzę) jakie robiłem jest nie możliwe, bo wstyd. Ba! W imię mojej miłości i by jej nie stracić godzę się na trójkąt! Wytrwał 2 tygodnie, bo ona stwierdziła, że zbyt tamtego kocha. Pewnie na szczęście, bo uczucie grzechu było przeogromne. Zasugerowałem by wyjechała w czasie wakacji na kilka dni sama w głuszę, by przemyślała wszystko. Pojechała do Krakowa, ja to sfinansowałem. Była 3 dni, jak się okazało wydała ogromne pieniądze. Już pierwszego dnia mi coś nie pasowało, co? Później znalazłem przez przypadek potwierdzenie domysłów, sfinansowałem jej wyjazd z tym facetem! Latem wyjazd dzieci nad morze z ich tatą, ona zabiera najmłodszą i jedzie z nimi, proszę ją grzecznie by chociaż mała nie poznała tego faceta, że sobie tego nie życzę. No cóż przez cały czas pobytu tam spotyka się z nim, mimo, że obok są dzieci z ich ojcem! Ten facet mieszka w sąsiedniej miejscowości. Anonimowo kontaktuję się z żoną tamtego i podaję trochę informacji o tym związku. Robi się straszna awantura, ona domyśla się, że to ja, po jakimś czasie przyznaję się. Przerwa w ich kontaktach nie trwa długo, znów są razem po 2 tygodniach. Dzieci jak radary szybko wyłapały, że jest źle, mam problemy z nimi, ale rozmawiam, zaręczam o swojej miłości, okazuję, że są kochane. Są moim całym światem i ona to bardzo dobrze wie. Mówiłem jej nie raz, że mimo tego co się stało kocham ją tak samo mocno, wspieram w nauce (staram się pomagać). Ale wciąż brzmią w uszach słowa, że teraz jej próbuję okazywać uczucie, bo urwała się moja własność. Nie powiem zatkało mnie! Zawsze szanowałem jej niezależność to była jedna z rzeczy, która mnie w niej zachwycała. Byłem zszokowany, bo ciągle jej mówiłem i okazywałem moje uczucie do niej i mówiłem jak ważna jest! Choć czasem słyszałem, że ją osaczam! Niedawno usłyszałem, że przeraża ją to co do niej czuję. No cóż... Powiedziała mi kiedyś, że dobrze by było gdybym i ja miał skok w bok, bo nabrałbym dystansu. Ubawiła mnie setnie. Później spróbowałem, tak, chciałem ją zdradzić, z zemsty. Ale nie umiałem, nie potrafiłem, choć było blisko, nie dałem rady, mój dobry przyjaciel pogratulował mi, bo jak stwierdził wyrzuty sumienia by mnie powaliły. Nachodzą mnie myśli by, gdy oni bawią się w hotelu w nocy, podjechać i zniszczyć temu kolesiowi samochód, ale nie robię tego, nie chcę się zniżyć do ich poziomu. Ech wstydzę się tego bardzo. Czekam do czerwca co będzie po maturze, żywię się nadzieją, że zmniejszy się ilość spotkań, że ten jej związek stopniowo upadnie. Tak żyję tym z nadzieją, choć chyba to zbyt naiwne. Nie mogę odejść, nie mogę zostawić dzieci, bo są moim życiem, bo staram się jak tylko mogę chronić, dawać ciepło. Gotuje się we mnie gdy widzę jak ten koleś jest ważniejszy od nich, od ich potrzeb. Od początku piszę w zeszycie wszystko co myślę, to trochę mnie oczyszcza. Znalazła go i czasem podczytuje, po lekturze zaczęła zauważać najmłodsza, zdarza się, że się z nią pobawi. To chyba nienormalne, ale strasznie mnie to ucieszyło. Usłyszałem komentarz, ale bzdury tam wypisujesz i wymysły, Ciekawe, jest tam bardzo wiele o tym co czuję do niej, ale tego jakoś nie znalazła tam?! No cóż... Nie mogę odejść bo wciąż szaleję za nią, choć rani mnie na każdym kroku, telefony od i do tego faceta, zdawanie mu relacji co robią i robiły dzieci doprowadzają mnie do apopleksji. Choć prosiłem by tego nie robiła, bo to są sprawy mojej rodziny. Jakiś czas temu stwierdziła, ze już z nim nie jest to tylko przyjaciel, ciekawe, że po szkolnych spotkaniach z nim kupuje testy ciążowe, fajny przyjaciel. Ale dość na tym, sytuacja jest koszmarna, wciąż kocham ją jak pierwszego dnia, chcę by do mnie/nas wróciła, kocham nasze dzieci i próbuję je chronić. idzie mi ciężko, bo serce mam połamane na setki tysięcy kawałków co chwilę obrywam od niej, co chwilę załamuję się, tak, że i myślę o samobójstwie. Jestem gotów wybaczyć wszystko. Modlę się do Boga, by dał mi siłę, bym wytrwał. Ale nie widzę.....

Kiedy przestanie boleć?Drukuj

Zdradzona przez mężaCzytam od paru miesięcy co tu piszecie. Mnie też niestety to spotkało. Mój mąż wyjechał na szkolenie na przełomie maja i czerwca. Ciągle dzwonił, pisał smsy jakby tęsknił, ale teraz nie wiem czy się przypadkiem nie cieszył, że mnie nie widzi, a może tak piszę bo jestem rozżalona dalej. Wyjazd był na 3 tygodnie. Na weekendy wracali. Okazało się, że zdradził mnie w 2 tygodniu. Z czwartku na piątek, a w piątek sie kochaliśmy jak wrócił. Rzygać mi się chce jak sobie pomyślę, że dobę wcześniej bzykał jakąś szmatę. W dodatku powiedział mi to w pewien wtorek czerwca a od piątku do niedzieli miałam egzaminy na studiach. Ja nie wiem jak ja to zrobiłam, że tylko jednego z 6 nie zdałam, bo chodziłam jak zombi. Nie jadłam, nie spałam idt. On powiedział, że się tak nachlał, że nie myślał co robi. Poznał tą PPPPPPIIIIIIII na dyskotece i pojechali do niej taksówką(oj ciężko mi się pisze o tym). Ponoć pili jeszcze u niej i się stało. W trakcie ponoć się opamiętał i powiedział "K**a co ja robie przecież mam żonę" i wyszedł. A czy mówi prawdę i co to w ogóle zmienia? Zdrada to zdrada. Na początku już się pakowałam, ale mama i siostra mnie namawiały, żebym dała szansę, bo w sumie nie jest zły facet. Dbał o mnie, nie chodził na jakieś imprezy(tylko ze mną) itd ale co z tego skoro był zdolny do czegoś takiego. Minęło pół roku i co? I dalej o tym myślę codziennie, choć nie chcę. Kiedy to się skończy? Czy to w ogóle przestanie boleć? Proszę o rady, bo ja juz nie wiem czy ja w ogóle mam szansę z nim na szczęście. Niby jest dobrze, ale te myśli mnie dobijają. Proszę pomóżcie. Tym bardziej, ze on wyjeżdza znowu na 3 tygodnie do niemiec tym razem i ja się tego boję:( On mówi, że dostał nauczkę i nigdy nigdy więcej tego nie zrobi, bo mnie kocha i nie chce mnie krzywdzić, ale skąd ja mam wiedzieć, że nie gada tak tylko żebym wzbudzić moje zaufanie? Eh pomóżcie proszę

zdradzil z kolezanki siostraDrukuj

Zdradzona przez męża Mialam miec operacje(sprawy kobiece)jednak do niej nie doszlo moja najlepsza kolezanka z pracy powiedziala ze skoro nie bylam operowana to trzeba to opic..he ..przyszla z siostra w dniu mojego wyjscia ze szpitala....bardzo zaluje ze dopuscilam do tego spotkania..moj maz i moja kolezanka pili ja niestety nie bo bylam na antybiotyku,,w jakims momencie kolezanki siostra zaczela mojemu mezowi prawic komplementy jaki to on przystojny jest i takie tam...po 3 flaszcze moj maz wyszedla z domu i czekal az moja kol z siostra wyjda z domu..po czym jak one wyszly w siadl z nimi w taryfe i odjechali..kolezanka dzwonila ze go nie ma u niej a ja meza slyszalam w tle jak gadal z jej siostra// nie wierze ze do niczego nie doszlo..moj maz wrocil o 7 rano do domu..od tamtej poryu brzydze sie jego!!!!!!!!!!!!!!!!!

prośba o radęDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansmam 24 lata i od mniej więcej 4 lat jestem w stałym związku. mój chłopak jest naprawdę bardzo dobrym człowiekiem, bardzo mnie kocha i wiem,że jestem najważniejszym człowiekiem w jego zyciu, jednak jest jedna rzecz , która psuje nam wszystko. czyli jego rodzina.w życiu nie widziałam takiej hipokryzji, takiej głupoty, tak nieprzyjemnych ludzi.cały czas sugerują, że musi znaleźć inną dziewczynę, wierzącą, praktykującą i ogólnie lepszą ode mnie. nie mogę ich sobie wyobrazić na własnym ślubie, opiekujących się moim dzieckiem...a tak bardzo chcę już to mieć..Ł., mój chłopak, proponuje im o tym nie mówić, ukrywać to przed nimi,ale przecież to nie jest dobrym rozwiązaniem...w dodatku Ł. jest bardzo niezaradny, nie umie zadbać o własny interes, nigdy nie mogę na nim polegać jak chodzi o sprawy finansowe., wciąż utrzymują go rodzice...i na tym tle pojawił się mój były chłopak, który jest zupełnym przeciwieństwem. jest bardzo męski, niezależny finansowo i ma fajną rodzinę...kiedyś byłam w nim bardzo zakochana i teraz czuję,że uczucia wracają... codziennie rozmawiamy i coraz bardziej czuje się niepewna, kogo z nich ja kocham i z kim chcę być... na razie tylko rozmawiamy....ale na boże narodzenie on zaprosił mnie do siebie bo nigdy nie spędzam świąt z rodziną obecnego chłopaka i boję się ,że może dojść do czegoś poważniejszego, że mogę zdradzić,a nie chcę być nie fair wobec obecnego chłopaka, nawet jak ja nie wierze w naszą wspólną przyszłość...mogę i nie jechać,ale wtedy już nigdy na nic się nie zdecyduję i zostawię tak jak jest i może będę tego zawsze żałować.... nie wiem. proszę, napiszcie co o tym myślicie, bo ja już całkowicie się pogubiłam ...

ciągle boliDrukuj

Zdradzona przez mężaMoja historia jest bardzo banalna.Po 10-latach małżeństwa mąż oznajmił,że jest poważnie chory,ma depresję,uszkodzenie mózgu,jezdzi do psychiatry,do psychologa i do końca życia zero seksu,bo ta jego choroba za dwa,najwyżej trzy lata doprowadzi do tego,że będzie jezdził na wózku.Poza tym,stwierdził,że jezdzi na mityngi,ponieważ ma problemy z wzwodem i tam wszyscy opowiadają o swoich problemach i ludzie Ci go doskonale rozumieją.I wyprowadził się płacząc przy tym jak bóbr,czego nie robił przez 10 lat.Okazało się,że zamieszkał z kochanką 20 lat starszą ode mnie.Mam lat 30,a mój mąż 38.Panienka ma 50.Straszne to wszystko.Mimo,iż minęło pół roku,nie mogę się pozbierać

żona zdradziła mnie ze swoim kolegą z pracy ;//Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich, niestety ja też zostałem zdradzony. Jesteśmy małżeństwem od 3 lat mamy male dziecko. Nigdy niczego nie podejrzewałem, wszystko wydawało sie w porządku ( jak pewnie zwykle bywa w takich sytuacjach ). w skrócie - żona popełniła mały błąd, który zasugerował mi żeby zainstalować program do szpiegowania na komputerze przez co dowiedziałem sie o sekretnej skrzynce pocztowej. Jej zawartość była szokująca ! - około 300 maili pisanych przez dwa lata ( treści przeważnie erotyczne ), koleś z którym pisała jest jej kolega z pracy, który też ma zonę i dziecko. Po całej akcji "wiem że mnie zdradziłaś",".... my tylko się całowaliśmy"...) - na początku była jakaś skrucha (minimalna), minęło dwa tygodnie i po prostu zachowuje sie jak by nigdy nic sie nie stało. Gdy do tego wracam mówi "nie męcz mnie już tym" Oczywiście, twierdzi że mnie kocha itd. itp. , ale jej zachowanie mówi całkowicie co innego. aaa no i jeszcze stwierdziła " ... chyba nie myślisz że padnę przed tobą na kolana, ja taka nie jestem ... " - co robić ? - rozwieść się z nią ? ( sam już nie wiem co czuje ) - w ramach rewanżu poinformować żonę kochasia ?

zdrada nie zdradaDrukuj

Zdradzona przez mężaChciałabym się podzielić z kimś moją historią..widze , że mamy wszystkie historie podobne do siebie .Wczoraj wlasnie sie dowiedzialam , ze moj maz byl w burdelu w co nie moge uwierzyc , nie mysle o niczym innym tylko o jego slowach , zaprzysiega sie , ze do niczego nie doszlo miedzy nim a prostytutka podobno skonczylo sie to tylko na rozmowie , bo jego cos wewnetrznie powstrzymalo i za rozmowe zaplacil nie moge w to uwierzyc , nie wiem co myslec , nie wiem co robic , jak z nim rozmawiac teraz .W środku czuje , ze go kocham i nienawidze . Mamy dwoje dzieci , jestesmy 14 lat razem .......Co mam robic , nigdy nie przypuszczalam , ze mnie moze to spotkac............ale jednak spotkalo ........

Zdrada i ciążaDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam Jestem tutaj nowy i wcale się z tego powodu nie cieszę... Moja dziewczyna jest w 3 miesiącu ciąży, a ja byłem najszczęśliwszym facetem na świecie, do czasu... Kilka dni temu w pozostawionym w kompie złączu USB zauważyłem pen-drive'a i postanowiłem sprawdzić jego zawartość. To, co zobaczyłem wywróciło całe moje życie... Na zdjęciach zobaczyłem swoją własną dziewczynę opalającą się na tle naszych Tatr podczas pobytu w górach. Przecież w tym roku nie byliśmy w żadnych górach!!! (pomyślałem). Następnie zobaczyłem ją na różnych szlakach turystycznych w towarzystwie jakiegoś faceta... Na kolejnych fotkach zobaczyłem jak się całują... :( Moja dziewczyna nie pracowała, a wtedy (w sierpniu) rzekomo pojechała do swoich rodziców w celu znalezienia dorywczej pracy przy owocach... Prosiłęm ją wtedy, żeby nie jechała, żeby została w domu ze mną, że sobie poradzimy... (w sumie też źle nie zarabiam). Jednak ona mnie nie posłuchała i pojechała. Była tam aż 10 dni ze swoim kochankiem... Wpadłęm w szał, nie było jej w domu (na jej szczęście). Zadzwoniłem do niej i zwyzywałem od najgorszych. Postanowiłem się wszystkiego dowiedzieć, co, gdzie i kiedy. Okazało się, że grudniu 2010 spotkała kolegę z dawnej szkoły, wymienili się telefonami. Od lutego 2011 (gdy ja ciężko pracowałem) moja dziewczyna całyczas z nim rozmawiała na gg itp. W maju już pisała do wszystkich koleżanek, że jest w tym nowym chłopaku zakochana... (sprawdziłem archiwum jej gg + pocztę). W czerwcu poraz pierwszy poszła z nim do łóżka i regularnie jeździła "do rodziców". W drugiej połowie czerwca pojechała ze mną na wakację nad morze (jak mogła!!) a zaraz po powrocie znowu pojechała do niego :( Jak się sprawa wydała, zaczęłą mi mówić, że to mnie bardzo kocha i że ja jestem ojcem jej przyszłego dziecka. Nie uwierzyłem w to (moja dziewczyna całe życie kłamała i kłamie nadal). W końcu ją przycisnałem i się przyznała: jest w ciąży z tamtym facetem... Świat mi się zawalił ponownie. Myślałem, że będę w stanie jej wybaczyć tą zdradę, ale skoro dziecko nie jest moje, to nie byłem w stanie. Powiedziała, że z tamtym gościem już wszystko skończone, że się na nim zawiodła i że mnie tylko kocha i ze mną chce być... Już miałem się złamać i pozwolić jej zostać, ale... Kilka dni temu pojechałem do psychologa (przyjmował wieczorem). Po powrocie sprawdziłem jej pocztę (kosz) i zauważyłem, że jak byłem u psychiatry, to moja "luba" wysyłała swoje fotki jakiemuś innemu facetowi z dopiskiem" dla mojego Misia..." Brak mi słów, żeby opisać. co czuję :( Jestem zdruzgotany... Chcę z nią zakończyć, ale nie mam na tyle siły, by ją wyrzucić z domu (szkoda mi jej) Ona obiecuje porpawę i że mnie kocha.. Co robić? Zrozpaczony i zdruzgotany :(

alkohol i zbyt "luźny styl bycia"Drukuj

Zdradzony przez żonęNa wstępie zaznaczam że nie jestem świętym ale raczej z powodzeniem staram się nie doprowadzać do sytuacji które mogłyby zranić moją żonę. Nie jestem chorobliwie zazdrosny, ale niestety jestem teraz w głębokim bagnie. Mieszkamy w dużym mieście. Moja żona jest ładną dziewczyną. 12 lat jesteśmy małżeństwem. Nasza córeczka ma 11 lat, bardzo ją kocham, chociaż to była typowa wpadka. Moja żona ostatnio polubiła głębokie dekolty, prowokujący strój. Zwraca na siebie uwagę urodą i od początku naszej znajomości, jak to określił dawno temu mój przyjaciel śp. Maćko - "zbyt swobodnym" stylem bycia po alkoholu. Po wielu przemyśleniach doszedłem do wniosku że nie mam jej za złe jak się ubiera, jaki lubi styl - skoro sprawia jej to przyjemność. Jestem osobą dosyć spokojną ale tolerowałem to, bo uważałem że skoro jesteśmy już razem i kochamy się to może jednak oznacza że przeciwieństwa przyciągają się. Ale problem który był od początku naszej znajomości, nie dawał mi nigdy spokoju i powodował że w naszym małżeństwie działo się źle. Od początku powracały co kilka tygodni te same akcje. Żona po alkoholu dostaje "kociego rozumu". Całuje się i obściskuje z facetami na impezach na które chodzimy. Dla niej nie jest ważne kto to jest, ile ma lat i jaki kolor skóry, chociaż im ciemniejsza to lepsza. Nie mogę znieść widoku jak ktoś nie kryjąc się przedemną, ładuje jej język do gardła. Na moje uwagi zapytała mnie kiedyś czy mam jakieś kompleksy? Od czasu do czasu spotykamy się ze znajomymi, pijemy piwo, wino lub mocniejszy alkohol ale każdy stara się zachować umiar. Moja żona upija się a potem odstawia "swoje akcje". Wiele razy dostawałem agresji na ten widok. Dawniej była ona skierowana na facetów którzy ją obmacywali w tańcu albo całowali przy barze, zaczepiali przy ubikacji lub w przejściu. Ale niedawno zrozumiałem że to O N A jest temu winna, oni tylko pośrednio. Dlatego że zawsze znajdzie się ktoś kto zechce wykorzystać pijaną, chętną kobietę, która w stanie wskazującym sama zaczyna "takie podchody". Nie jestem w stanie całą imprezę stać koło niej i zabierać jej kieliszek. Powoduje to tylko u niej agresje i zmusza do oszukiwania mnie - udaje że idzie do ubikacji, niby z kimś rozmawia, patrzę - a ona wychyla kolejnego drinka albo wódkę. Nie jestem w stanie jej zabronić picia ani upilnować. Doszło do tego że prawie codziennie wieczorem, gdy wychodzę do pracy na nocną zmianę ona w domu wypija kilka piw albo butelkę wina. Twierdzi że ma problemy w pracy z powodu natłoku roboty i to ją odstresowuje, tłumaczy że czerwone wino jest zdrowe i koi nerwy. Ale butelka prawie codziennie? Jej alkoholizm wynika zapewne z genów. Ojciec alkoholik rozwiódł się z matką. Biedna, poczciwa kobieta starała się wychować bliźnięta jak mogła najlepiej, zmarło jej się kilka lat temu. Brat mojej żony - alkoholik prowadzi knajpę gdzie prawie codziennie pije i wyprawia niesamowite ekscesy - bo jako szefowi - wszystko mu wolno. Od wielu lat oszukuje swoją dziewczynę, zdradzając ją z kim popadnie. Biedna, głupia, rozwódka z dzieckiem, szuka miłości u pijaka. Zakochana w nim, spodziewa się pomocy u mojej żony która ją beszczelnie okłamuje za każdym razem kryjąc brata i wstawiając się za nim. Niestety nie jestem w stanie namówić moją żonę na leczenie ani na terapię małżeńską. Ona twierdzi że taki jest świat, że nie pamięta by robiła coś złego, że zachowuje się normalnie. Ostatni poniosły mnie nerwy i uderzyłem ją na imprezie, żałuję tego bo ją kocham i nie chciałem ją skrzywdzić, ale po tylu latach upokorzenia psychicznego puściły mi nerwy. Oczywiście jej brat niekryjąc niechęci do mnie zaraz ze swoimi kumplami wstawił się za nią obijając mi oblicze. Lubię się wygłupiać, pożartować poskakać na parkiecie jak mam "humorek", ale nie przekraczam ogólnie przyjętych granic, niestety w przeciwieństwie do mojej żony. Rozmawiałem z nią wiele razy przez te prawie 12 lat ale ona nie widzi problemu, twierdzi że wszystko jest ok w jej zachowaniu. Nie jesteśmy w stanie nie chodzić na imprezy bo jesteśmy dosyć młodzi i wiele razy doskonale bawiliśmy się razem, ale setki imprez do tej pory było zepsutych bo zakończyły się awanturą i aferą. Nie jestem w stanie dłużej tego wytrzymać, jak rozmawiać, gdy druga strona konfliktu nie widzi problemu? Twierdzi tylko że ja jestem agresywny, nie zastanowi się że jest tego konkretny powód. Ona nie chce się zmienić. Może nadejdzie dla niej otrzeźwienie gdy ktoś ją skrzywdzi tak jak ona krzywdzi mnie. Ale jestem prawie pewny że wcześniej się rozstaniemy i ona się całkiem stoczy na dno, nałogowo uprawiając sex z "byle kim" i łapiąc hiv w knajpianym kiblu gdy mnie już nie będzie obok niej. Było bardzo wiele sytuacji gdy mnie zraniła, może mnie już nie kocha, skoro tego nie dostrzega. Lubimy podróżować po różnych krajach, ciekawych miejscach. Ona przy K A Ż D E J okazji szuka wrażeń prowokując facetów. Pierwszy z brzegu przykład z S E T E K podobnych, które mógłbym przytoczyć. Jesteśmy w Tunezji, jestem chory na Faraona, leże w łóżku, śpię. Moja żona wychodzi do baru "posiedzieć" z poznanymi wcześniej przez nas parami z Polski, mimo, że ją proszę żeby tego wieczoru została w pokoju ze mną bo się źle czuję. Dopiero przyjechaliśmy, mamy jeszcze kilkanaście dni na wspólną zabawę. Ona jednak wychodzi, piją po kilka drinków, idą z Tunezyjczykami na dyskotekę, tam dalej piją. Co robiła jeszcze, nie wiem. Para która była tam wtedy opowiadała mi później, że moja żona zachowywała się bardzo "swobodnie" jak na ich gust. Całowała się z chętnymi Arabami, tańczyła obściskiwała, co później - nie wiem. Wróciła do pokoju nad ranem kompletnie pijana. Potem prawie naga wyszła do recepcji po ogień do papierosa. W czasie kolejnych dni naszego urlopu maskowała się nieumiejętnie i odwracała wzrok i z głupiutkim, speszonym uśmieszkiem nie reagowała na zaczepki za każdym razem gdy przechodzili Arabowie z którymi się wtedy bawiła. Pewnie myśleli wcześniej że jest tu sama albo z koleżanką. Później, przy różnych okazjach na wyjazdach, jak żona pije a ja mówię że mam dosyć i idę spać to ona beszczelnie napomyka "idź sobie, idź kochanie spać" wspominając delikatnie sytuację w Tunezji. Najgorsze jest to że ona gdy jest wstawiona, beszczelnie, na M O I C H oczach odstawia "stresujące" dla mnie sytuacje. Jak tu dalej być z taką osobą? Czy jest sens dalej się męczyć? Od jakiegoś czasu moja żona pracuje w knajpie u swojego brata alkoholika, przy rynku. Chodzi tam na noce w piątki i soboty, pracowała na zmywaku, z sali zbierała kufle, teraz głównie stoi na barze. Oczywiście jak zauważyłem jest najbardziej lubiana przez współpracowników i klientów. Dostaje dobre napiwki, proporcjonalne do wielkości dekoltu w bluzce w której idzie do pracy. Poprosiłem ją żeby chociaż w pracy nie piła. Ma swoje sposoby żeby mnie oszukać, ale muszę przyznać że w dniu kiedy liczy kasę i zamyka lokal to raczej się pilnuje, sprawdzam to ponieważ przyjeżdżam po nią nad ranem i odwoże ją do domu. Co innego jak wychodzimy "na miasto". Obowiązkowym przystankiem jest oczywiście "jej" knajpa. Czasem aż do rana nie udaje nam się stamtąd wyrwać. A to ulubieni klienci, stali bywalcy z którymi trzeba się napić, a to kucharz i pomoce kuchenne, kelnerki skończyli pracę/zmianę i chcą z moją żoną chociaż piwo, drinka, bańkę, a najlepiej wszystko, wypić. Gdy wyjdę do ubikacji to ona jest już kilka kieliszków "do przodu". Gadam ze znajomymi to ona za moimi placami zdąży kolejną tekile albo drinka wychylić. Nie chce wychodzić do tej knajpy - to albo awantura - do skutku albo groźba że pójdzie sama bo - jej się należy taka "rozrywka". Oczywiście moja żona uważa że również wszystkie sylwestry obowiązkowo "musimy" tam spędzać bo jest wtedy wśród samych znajomych (byłego chłopaka, barmana/nek, kelnerów/ek, kucharzy i stałych klientów baru. I w ten dzień co roku awantury osiągają apogeum, bo wódka leje się strumieniami, a z racji tłoku w knajpie nie ma żadnych szans bym upilnował żonę. Może ma ktoś podobny problem jak ja? Zdaję sobie sprawę że już tego nie potrafię udźwignąć. Czuję że to wszystko już nie potrwa długo, cokolwiek to znaczy... Chciałbym żeby kiedyś to opowiadanie przeczytała moja żona, i kolejny raz chociaż spróbowała zrozumieć o co w głównej mierze chodziło w naszych awanturach. Ale pewnie wtedy odpowiedziałaby tak jak zawsze na moje wyrzuty - że "nic złego nie robi". Cieszę się że mogłem w tym miejscu opisać to co mnie boli. Nawet takie anonimowe wyznanie, jest lepsze niż spowiedź po wielu, wielu latach. Wydaje mi się że jestem teraz chociaż częściowo oczyszczony psychicznie z tego co od lat leży mi na duszy, przygniata i nie pozwala mi się w pełni cieszyć życiem. Ale przede mną jeszcze sporo, zanim chociaż częściowo rozwiąże swoje problemy. Wiem też że już nigdy nie będę spokojny. Takie przeżycia to jak blizna na duszy. W ten lub inny sposób rana zagoi się, ale ślad pozostanie na zawsze. Niestety.

Zdradzila mnie pol roku po slubieDrukuj

Zdradzony przez żonęNie wiem od czego zacząc ani co tu pisac ale musze z kims się moim problemem podzielic. 8 lat temu poznałem dziewczyne w której się zakochałem (myślałem ze z wzajemnością) Blisko 3 lata temu wzięliśmy slub. Zawsze starałem się dawac jej wszystko. Pracowałem ponad sily remontując nasze mieszkanie i zbierając na jej wymarzone przyjęcie weselne. Jednak pare tygodni temu czytając przypadkowo jej wiadomości na pewnym portalu zobaczyłem jak żali się na mnie, ze uczucie u niej wygasło ze jej zle itp. Zszokowalo mnie to bo cały czas udaje ze się o mnie troszczy ze jest ok. Jednak nie poowiedzialem jej o tym że wiem. Zainstalowałem dyktafon w mieszkaniu i program monitorujący na komputerze. Dopiero wtedy przeżyłem szok. Okazuje się ze zdradza mnie z jakims prostakiem już blisko 2 lata. Miałem do niej zaufanie co okazalo się bledem. Nie zastanowilo mnie dlaczego zawsze trzyma telefon przy sobie wyciszony, nie zauważyłem ze czyści historie stron WWW albo wypady do sklepu trwające kilka godzin a wracala z bułką czy jakims batonikiem. Z podsłuchu dowiaduje się coraz wiecej i jestem u kresu sił. Chce z nią powaznie porozmawiac po swietach bo nie chce rodzinie zafundowac takiej sytuacji na święta. Tymbardziej ze wszyscy twierdza ze super z nas para i jest miedzy nami dobrze.Kocham ją mimo wszystko, nie mogę inaczej. Na naszej miłości budowałem cale zycie a teraz wszystko mi się wali. Nie wiem czy będę umial z nia życ, ale na pewno nie będę żyl z osobą która nie będzie mnie kochac. Poradzcie cos

Mama zdradza tatę ;( Drukuj

mama/tata zdradza - okiem dzieckaWitam. Chciała bym się podzielić z wami moim problemem. Tak na ogół to nie potrafię rozmawiać z ludźmi o tym jak się czuję itp. Dlatego korzystam z tej strony. Jak to się zaczęło? w sumie sama nie wiem... mam 20 lat, jakieś 7 lat temu przeczytałam przez przypadek smsa od jej managera. To było dla mnie straszne. Często nas odwiedzał, dzwonił, nawet jak tata byl w domu... Tak dobrze to ukrywali... dla mnie to nie bylo nic dziwnego jak byłam młodsza... Po tym jak przeczytałam tego smsa, zaczęłam ją "szpiegować". wiem, nie powinnam, wstydze sie tego ale musiałam... :( musialam wiedziec na jakim są etapie...:( mama ma prace w której często wyjeżdża... ale wiem że ona jeździ sobie z nim na weekendy... to bardzo mnie boli. Ok, mój tata może nie jest idealnym facetem, trudno mu przychodzi okazywanie uczuć itp... Ale potrafi byc kochany... :( Czytam często jej maile...w których pisza do siebie czule wyznania miłosne...rzygac się chce... :( jakoś w maju tata przeczytał smsa którego mama dostała od tego fagasa... I zaczęła sie wojna...:( klócili się pare dni, tata wyzywał mamę od najgorszych... a ja płakałam...razem z bratem. mama wcisnęła tacie kit że to ten fagas ją dręczy, że on ją kocha itp... a że ona ma go gdzieś. Wiem że tata nie do końca w to uwierzył...ale "wybaczyl". Wszystko wróciło do normy...na chwilę. Pod nieobecność taty dalej z nim pisze itp. Nie wiem co mam robić... tata ciągle ją szpieguje... I wiem że to sie źle skończy. Kiedyś każe się jej wyprowadzić i tyle dorobi :( już ostatnio kazał jej walizki spakować... ale się pogodzili...(to było w moje urodziny). Wiecie co jest najgorsze? Nie potrafię jej znienawidzić.... :( nie umiem...mimo że tak cierpię. Jak się pokłóciła z tatą nie wytrzymałam, powiedziałam jej że wiem o wszystkim...nakrzyczałam na nią a ona mi w twarz skłamała :( nie zapomnę tego nigdy... Wiem że kiedyś dojdzie do tego że się wyprowadzi... a ja nie wiem co mam wtedy robić...czy mam iść z nią czy zostać z tatą :( bardzo ja kocham, dużo dla mnie zrobila ;( ale nie rozumiem po co jej ten idiota :( poradźcie mi coś :(