Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny03:00:48
makasiala04:30:46
Julianaempat...05:56:43
Matsmutny07:11:59
Przegrana08:40:21

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Matsmutny
18.04.2024 15:12:06
zdrada bardzo boli . Mnie zdradzila kobieta po 4 latach martyna gryglak z łapsz wyżnych Smutek

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

i jak żyć, częśc 2Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaBoli tak bardzo boli :( Niektórzy mi powiedzą, że mam to co chciałam. Chciał naprawiać nasz związek, mówił, że się pogubił, że mnie kocha, W grudniu zebraliśmy się na szczerą rozmowę. Powiedział mi całą prawdę. Powiedział, że to nie był pierwszy raz, że zdradzał mnie przez ostatnie cztery lata. Z tą ostatnią dalej się spotyka, i że nie wie kogo kocha, mnie czy ją, powiedział, że z nią spał, że jest spełnieniem jego marzeń, że taką dziewczynę zawsze chciał mieć. Powiedział też że mnie zawsze będzie kochał, Jak dla mnie to jakieś kuriozum. Chciał żebyśmy spróbowali jeszcze raz wszystko naprawić. Jak się wtedy czułam, nie potrafię ani zrozumieć ani opisać. Tak bardzo kocham. Nigdy nie myślałam, że powiem: "wybaczam, tylko zostań". Chyba powinnam się leczyć. Zostaliśmy razem. Spędziliśmy razem święta po których się do niego wprowadziłam. Naprawdę chciałam, żeby nam się udało. Starałam się. Gdy zaczęło do mnie docierać to co zrobił nie wiedziałam jak sobie poradzić. Osiem lat naszego związku okazało się kłamstwem. Nie mogłam patrzeć na nasze wspólne zdjęcia bo wszystko wydawało mi się nieprawdziwe. Wszystkie kocham cię najmocniej na świecie, nigdy Cię nie zostawię, nigdy Cię nie zdradzę, wszystko było nierealne. Nie tak miało być. Jak mogłam tego nie zauważyć. Jak mogłam i mogę tak bardzo kochać. Tydzień temu powiedział, że się wyprowadza (mieszkamy z jego mamą). Powiedziałam ok i zapytałam sam czy ze mną. On, że nie wie. Ok. Powiedziałam rób co chcesz ja mam dość. Znalazł mieszkanie, powiedział, że wynajmie pokój u kogoś. Okłamał mnie, wynajął kawalerkę. Gdy mu powiedziałam, że wiem usłyszałam, że będzie mieszkał z kolegą. Akurat. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że będzie mieszkał w kawalerce z kolegą. Myślę, że będzie mieszkał z nią tylko nie chce się przyznać. Nie mam na to dowodów. Wiem, że nie urwał z nią kontaktu tak jak powiedział. Znajduję na jego kurtce jej rude kudły. Przeczytałam smsy od niej z ostatniego tygodnia. Pisała, że chce go dotykać, że za nim tęskni, że go kocha , że już jedzie do niego, pyta, dlaczego do niej nie zadzwonił. Od niego żadnych smsów nie było. Tylko jedno czy 2 połączenia. Nie wiem co o tym myśleć. Poprosił mnie, żebym się nie wyprowadzała do końca stycznia. Nie. Nie mogę tego zrobić. Mam dość, nie mogę przy nim zasypiać, przytulać się do niego i myśleć, że za chwilę to się skończy. Nie mam już siły na tą emocjonalną kolejkę górską. Dziś jak wrócę z pracy, pakuje swoje rzeczy i wracam do rodziców. Mam dość. Nie mogę uwierzyć, że jego miłość do mnie nie jest prawdziwa, że woli być z nią niż ze mną. Po prawie 9 latach bycia razem. W tym roku miał być ślub, kredyt na mieszkanie. Oddałam z siebie wszystko nie otrzymując nic w zamian, zostałam z niczym, a może z sercem, które wygląda jak posiekany kawałek mięsa. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Zostałam sama z marzeniami, ze swoją miłością. Czasami żałuję, że nie mamy dzieci, miałabym wtedy dla kogo żyć, a tak mam żyć dla siebie. Mam 26 lat, wracam do rodziców i będę mieszkała z siostrą w jednym pokoju (nie stać mnie na wynajem czegoś w pojedynkę). Porażka. Moje życie to porażka. Naprawdę czasem mam ochotę zasnąć i nigdy się nie obudzić. Nigdy. Jak sobie pomyśle, że jeżeli moje podejrzenia są słuszne to będzie z nią spać na naszym łóżku, w pościeli którą razem wybieraliśmy. Wiem, że jak będę w ten sposób o tym myśleć to oszaleję. Wiem, że czas leczy rany, że pozwala nauczyć się żyć ze wspomnieniami, a nie wspomnieniami. Wiem, że prawdopodobnie kocham kogoś kto tak naprawdę nigdy nie istniał, był moim wyobrażeniem. Wszystko to wiem ale kocham tak bardzo kocham i wciąż mam nadzieję, że to wszystko się jeszcze jakoś ułoży. Wiem, że jest moją prawdziwą miłością. Boję się, że nikogo tak już nie pokocham, że zawsze będę sama. Wszyscy dokoła wychodzą za mąż, rodzą dzieci, kupują mieszkania, a ja wracam do rodziców i jestem sama. Nie zasłużyłam sobie na to wszystko. Kochałam i jedyne czego chciałam w zamian to być kochaną. On ciągle twierdzi, że się z nią tylko kontaktuje nic więcej, dał mi jej zdjęcia na dowód, że nic ich nie łączy. Nie wierze mu. Kocham go ale nie dam z siebie robić idiotki po raz kolejny. Potrzebuję spokoju. Najgorsze jest to, że ciągle mam nadzieję ze będziemy razem i że będziemy szczęśliwi. Nie wiem też czy ta dziewczyna wie o moim istnieniu. Mam wrażenie że on ją też okłamuje. Nie wiem czy powinnam się z nią skontaktować i dowiedzieć się od niej jak się sprawy mają między nimi. Potrzebuje rady, pomocy, czegokolwiek bo oszaleję. Ciągle go kocham. Nie rozumiem dlaczego mnie to spotkało. Był pierwszą osobą, którą kocham, której oddałam swoją miłość i ciało. oddała z siebie wszystko więc nic mi nie zostało. Boje się życia w pojedynkę.

OBŁUDA!!!!Drukuj

Zdradzona przez mężaPisałam tu wiele razy, o tymco mnie spotkało .Teraz wiem ,że takich jak ja są tysiące. Tą tysiące kobiet i facetów zdradzonych i cierpiących. Ja przeżyłam zdradę WIELOKROTNĄ męża bardzo , Brak mi palców na ilość jego kochanek. Wniosłam sprawę o rozwód, alimenty itd. Jego odpowiedz na mój pozew była okrutna. Zmieszał mnie w nim jak najgorszą szmatę , kobietę która nic nie potrafi , nigdy nie pracowała ( moj staż pracy wynosi 13 lat) Opisał mnie jako schizofreniczkę, która zaniedbuje dom i dzieci wyszukując mu zdrady.A romans trwający 5 lat opisał jako epizod. Tą kobietę też zdradzał. Chce zabrac mi dzieci ,prawo do nich , obciążyc alimentami na nie i na siebie. Wiecie i nawet Jego zdrady tak mnie nie zabolały jak te słowa. Kocham moje dzieci ,są dla mnie naj naj ważniejsze , a on wie ze to jest mój słaby punkt. Mało tego ostatnio wypisuje do mnie sms ze jest rozbity i tęskni. A to co było w pozwie to sprawa jego adwokata on ,,biedak" nie miał z tym nic do czynienia. Obłuda obłuda i jeszcze raz obłuda !!!!!! Normalnie brzydze się nim ! Otworzyłam oczy po 17 latach małżeństwa!! Szkoda ,że tak późno!!!

Zdradził po raz drugi ...Drukuj

Zdradzona przez mężaZ góry przepraszam za chaotyczny tekst i dosyć długi a o błedach nie wspomne .. Pierwszy raz mnie zdradził po 4 miesiacach bycia razem - jednorazowy wybryk po alkoholu z jego wczesnijsza dziewczyna ... dowiedziałam sie pół roku pozniej jak byłam z nim w ciazy - wybaczylam - mowilam jakos to bedzie , bedzie dziecko , ułozy sie - nie omieszkam wspomniec ze kajał sie przy tym niesamowicie - nawet była proba samobojstwa z jego strony ... nastepne pare lat bylo usłane kolcami ... niby ok . ale dziecko , obowiazki jak to uwarzał go przytłoczyły - zawsze mlody , przystojny piekny - teraz dziecko , narzeczona ( w miedzy czasie sie oswiadczyl) , zarabianie na rodzine ... miałam w miedzy czasie jakies podejrzeania co do jego relacji z kobietami - ale nigdy nie zlapalam za reke ... az do czasu ... po 4 latach bycia razem .... nastały u nas gorzkie czasy - czesto wspomionał ze sie dusi , ze sie meczy , ze nie tak sobie wszystko wyobrazał - a ja skakałam nad nim zeby tylko mu dogodzic - kochalam - chcialam by byl szczesliwy - bysmy my byli szczesliwi , zaczeło sie psuc konkretnie .. mniej seksu , ciagłe jego zmeczenie , reagował na nas ( mnie i córke ) wiecznie obrazona mina. Az nie wytrzymałam - sprawdziłam jego bilingi - znalazłam numer- 300 smsów miesiecznie , kilkadziesiat polaczen .... do niej .. jak sie pozniej okazało - probował mi wmowic ze to kolezanka , ze poznał w pracy ... ze potrzebuje kontaktu z kobieta - bo ona rozumie nasze problemy ( jeszcze wtedy nie wiedziałam ze rozumie tak bardzo ze mu **** dawała po kiblach w dyskotece) odezwalam sie do niej - utwierdzała mnie w przekonanaiu ze sa tylko "kolezenstwem" ze switnie sie rozumieja bo ona ma tez chlopaka ich wsp[olnego znajomego co mnie uspokoiło .. ( przeciez swinstwa nie zrobi koledze) i tak zaczela sie przyjazn z jego kochanka - ktora radzila mi ( !!!!!) co powinnam czynic z moim facetem .. ze potrzebuje wiecej swobody ze , go za bardzo na smyczy trzymam itd itd . az nie odkrylam lewej karty od tel do niej .... znowu jazda moj placz ze mnie oszukał , rozmowa, przysieganie ze wiecej mnie nie oklamie ze zalezy mu na nas itd ... cuda na wianku ... a w miedzy czasie jej odezwy ze ona mnie zdradza z nia i ze mnie nie kocha!! postanowilam mu nie mowic ... byłam czujna ... pare miesiecy pozniej załzylam dyktafon w jego samochodzie by upewnic sie ze na pewno mnie nie zdradza i co uzyskałam -- ostre bzykanie jego z nia !!!!! z rozmowy przed bzykaniem i po wynikało ze to nie ich pierwszy raz ... ze to trwało od poczatku .... ich znajomosci ... załamałam sie ... po prostu wpadła w szał .. krzyczałam , biłam , nie moglam sie opamietac - byłam wtedy potworem - wstydze sie swoich zachowan w tamtej chwili - ale byly tym spowodowane ze on ciagle mi wmawial urojona zazdrosc o nia , ze powinnam sie leczyc bo sobie zdrade uroiłam i itd ...

Jak dalej żyć?Drukuj

Zdradzony przez żonęTrzy i pół roku temu poznałem fajna i miłą dziewczyne, która miała sliczna roczną córeczke. Po dwóch latach wzielismy slub i adoptowalem dziewczynke. Od tego czasu w naszym zwiazku cos sie popsuło. Od kiedy sie poznalismy pracowalem za granica, nie bylo mnie w domu okolo połtory miesiaca, przyjezdzalem na tydzien dwa tygodnie. Dokladnie w nowy rok wyszla na jaw prawda o mojej zonie-zdradzala mnie, jedna zdrade jej udowodnilem i sie przyznala do innych nie przyznaje sie ale z informacji ktore do mnie docieraja domyslam sie ze oklamywala mnie poltory roku. Zaraz kiedy wszystko sie wydalo spakowala siebie i małą i pojechala do swojej mamy.Ja wyjechalem do pracy.W tygodniu jakos daje sobie rade ale w weekend nie wiem co ze soba zrobic.Udaje przed soba ze dobrze ze sie wszystko wydalo, ze koniec upokorzen ale mimo wszystko boli, jednak z dnia na dzien zostalem sam.

Wątek emigracyjnyDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam wszystkich. Staram się zebrać mysli i bez emocji po krótce opisać moja 15 letnia historię. Być może znajdę tu odpowiedź w doświadczenich innych na nurtujące mnie pytania i wewnetrzne rozdarcie. Od 15 lat jestem w zwiazku z moja dziewczyna. Poznaliśmy się na studiach.Wyjechaliśmy oboje do anglii jeszcze przed przyłączeniem do EU. Przeszliśmy wszystkie emigracyjne perturbacje, wzloty i upadki. Pojawił się również pierwszy kryzys jakies 7 lat temu. Otóż partnerka postanowiła zalegalizować nasz zwiazek w momencie kiedy ja zupelnie o tym nie myślałem. Wydawalo mi się że moze się wszystko jeszcze zdarzyć swiat stoi otworem itd. Więc postanowiłem odmówić. NIe zrywać związek czy romansować. Próbowaliśmy rozmawiać, szukałem u niej pomocy dania mi chwili czasu do dorośnięcia do takiej decyzji. Mimo szczerości, lez, dogłębnych analiz, Ona stwierdziła w duchu iż przyczyna tego jest moja zdrada(mimo iz takiej nie było). Rozstalismy sie na kilka miesięcy po czym ponownie do siebie wróciliśmy. Nigdy nie wyjaśniając poprzedniej sytucji. Po roku pojawiło się dziecko. Tu sytuacja zamiast napełniać nas szczęściem powoli biegła ku tragedii. Ja rzuciłem się w wir pracy od rana do wieczora, ona pogrążyła się w depresji. Żyliśmy tak dwa lata, ja w stresie ,czy wystarczy do końca miesiąca, ona jak tu się wyrwac i poszaleć. W końcu doszliśmy do punktu gdzie trzeba bylo podjąć trudna decyzje. W pracy żle, dlugi wszystko się rozpada. Postanowiliśmy wracać do polski. Pierwsza ona, a ja po splacie dlugów i wyjściu na prostą dołączam do nich. Niestety mimo, iż jesteśmy/bylismy w miarę komfortowej sytuacji, gdyż ona posiada niewielką farmę z domem. Plan był prosty spłacam zobowiązania i jednocześnie remontujemy farmę. Jednak po kilku miesiacach ona zmieniła zdanie wyjechala do innego miasta by sprobować sił jako nauczycielka plasytyki przez rok. Pogodziłem sie z tym jakoś, pomyslałem nawet, że może wreszcie się nauczy szarej codzienności trochę. Skończyło się na tym, że musiałem pracować jeszcze więcej by sprostac jej wydatkom. Po roku zakończyła prace i przekonałem ja na powrót na farmę. Wróciła, ale zamiast trzymać się planu rozpoczęła studia podyplomowe. Wydatki rosły wyjeżdzala gdzie chciała beze mnie, robiła to na co miała ochotę, ja kochałem i dawałem środki bez opamiętania. W czym pomogło moje powodzenie finansowe. doszło do sytuacji gdzie wydawałem ok 40 tyś w 5 miesięcy na jej potrzeby, a na farmie w lazience ciekna krany, umywalka pęknieta na pół, generalnie linia specjalna jak sie to oglada. Kilka tygodni temu po moim przyjeżdzie na wigilie oświadczyła mi ze ze mna kończy. Pierwsze szok, ale nie poddałem się i zacząłem drążyć. Po tygodniu opowiedziała mi co się dzialo przez ostatnie 2 lata. Najpierw niewinny skok w bok o ktorym zapomniała, a teraz trwa w związku z żonatym z dziećmi. Dowiedziałem się,że jest teraz świadoma kobietą, żerozwinęla się emocjonalnie, że teraz żyje i chce być sama. Proboje jak każdy zdradzony naprawić coś, obwiniać siebie, rozmawiać, a ona ucieka i mnie unika, żyje juz w innym świecie. Na dodatek wpadaj mi przez przypadek co chwile jakieś dowody jej zaślepienia innym jak: karta z napisanym jego imieniem i nazwiskiem z 50 razy obok siebie itp. do tego codzienne jego telefony. Jednocześnie kiedy wraca do domy kładzie sie obok mnie i syna, zachowuje się jakby nic sie nie stało. Przytula nogi do moich daje nadzieje, że czas mogł wszystko jeszcze zmienic. Twierdzi, że nie kocha, mysli o innym, ale moge poczekać. Jednocześnie nie ma oporów by zapytac mnie o pieniądze na jej bieżące wydatki. Kiedy probuje rozmawiac zaczyna mi wyciagać przeszlość prowadzi licytacje kto kogo bardziej skrzywdził. Twierdzi, że zbudowała sobie inny obraz mnie w swojej głowie, obraz w ktorym ja zdradzam i traktuje jak swoja własność. Twierdzi, iz dopiero pierwszy raz rozmawiamy szczerze. Powiedziałem jej wszystko najbardziej skryte mysli. A ona namawia mnie bym został może jej kochankiem bo w tym będe dobry, bo męża i stałego związku nie potrzebuje. Powoli godzę się z odrzuceniem, rozumiem, że czas pokaże itd. Jednak ciągle poszukuję cienia nadziei, iż wszystko jakoś się ułoży. Wczoraj, w związku z tym, że wyjeżdżam za tydzień postanowiłem odwiedzić jej kochanka i porozmawiać, by nie pluc sobie w twarz za 10 lat, że wszystkiego nie sprobowałem. Niestety kochanek podstawil brata, gdyż ona go wcześniej uprzedziła o moich zamiarach. Myślałem, że zobaczy w nim zwykłego tchórza, niestety ona go jeszcze broni. Mam jeszcze czasu trochę i doprowadzę sprawę do końca. Właściwie nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić? martwie się o synka, że bedzieon płacił za jej błedne często bezmyslne podejmowanie decyzje. Nie da się w pigółce opisać calej historii. Powinna tez może tu wypowiedziec się druga strona. Starałem się byc w miarę obiektywny. Za wszystkie odpowiedzi serdecznie dziękuję i pozdrawiam

Jestem pewna, że to koniec..Drukuj

Zdradzona przez mężaJest 2 w nocy, siedzę i czekam aż mój mąż wróci od niej, bo wiem, że z nią jest tylko sprzedał mi kłamstwa, aby tylko wyjść z domu..o tym, że mnie zdradza i to tak bardziej emocjonalnie dowiedziałam w sylwestra. Tylko , że to nie pierwszy raz-pierwszy był 7 lat temu, trwało to około roku i odcisnęło ogromne piętno na naszym małżeństwie. Nigdy nie było już między nami tak samo..Teraz zauroczył się 10 lat młodszą, ładniejszą i ja dla niego jestem nikim. Chociaż nie odszedł i mówi że nie chce tego, ale cały czas jesteśmy w zawieszeniu-mam mu dać czas na podjęcie decyzji co dalej bo on w ogóle nie widzi już naszej przyszłości. I nie chodzi o wybór między mną i nią tylko o to jak on dalej chce żyć. Ma dość tego, że przez te wszystkie lata od tamtej zdrady byłam dla niego chłodna i nigdy nie czuł że znowu go kocham. Wiem, że to wszystko są wymówki i karmi mnie takimi kłamstwami. Jestem w 90% przekonana, że to i tak skończy się jego odejściem i ze on w amoku nowej miłości już podjął decyzję tylko..w sumie nie wiem na co czeka. Jestem zdecydowana na rozwód bo nie wyobrażam sobie dać mu drugiej szansy, chociaż i tak wiem że on na to już nie czeka. Jest mi tak cholernie ciężko stawić czoła temu przez co będę przechodzić i sama siebie nie rozumiem. Naprawdę nie raz chciałam od niego odejść a teraz płaczę, histeryzuję i choć nie świadomie szantażuję go emocjonalnie. Mam już umówioną wizytę u psychologa, żeby postawił mnie do pionu i mam przygotowane dokumenty do złożenia pozwu. Teraz czekam na niego jak idiotka, nie mogę spać, czekam o której dzisiaj wróci do domu..jutro mu powiem, że nie mamy już o co walczyć i że to koniec naszego małżeństwa..ale to tak strasznie boli..powiedzcie, że dobrze robię, że nie jest wart moich łez..

Daję radę:)Drukuj

Witam wszystkich:) Pierwszy raz odwiedziłam tą stronę w lipcu zaraz po całej historii, gdy dowiedziałam się, że mąż mnie zdradza. Opisałam moją historię i otrzymałam wiele ciepłych słów. W tamtym czasie wsparcie było mi bardzo potrzebne. Dałam sobie jakoś radę, wróciłam z synkiem do moich rodziców, znalazłam pracę, załatwiłam żłobek i alimenty... Przeżyłam kolejny ciężki okres, kiedy mąż zaczął mnie straszyć że odbierze mi synka. Te pogróżki rujnowały mi życie. Wiedziałam że działał pod wpływem swojej matki i kochanki.... W tamtych chwilach chciałam żeby umarł, żeby ten koszmar się skończył. Nadal bardzo go kochałam i wiedziałam, że gdyby tylko wrócił wybaczyłabym wszystko. Jednak nie wrócił... Przed świętami dowiedziałam się, że jego nowa miłość go porzuciła. Dla mnie to była jakaś nadzieja, że może jeszcze jest szansa? Jednak największy cios i cierpienie było jeszcze przede mną.... A sądziłam że już nic gorszego nie może mnie spotkać. 26 grudnia mój mąż się powiesił. Odebrał sobie życie, bo tamta go zostawiła. Zostałam 24-letnią wdową, za 2 tygodnie mój synek skończy 3 lata, za kilka lat nie będzie już swojego taty pamiętał..... tylko z moich opowiadań. Teściowa mnie obwiniła o tą śmierć... Nastał nowy rok, a ja próbuję żyć dalej i zapomnieć o zdradzie, groźbach i tej niepotrzebnej śmierci. Czasu już nigdy się nie cofnie, trzeba żyć dalej, rana w sercu jest ogromna. Tak jak w niektórych momentach chciałam żeby mój mąż umarł tak teraz zrobiłabym wszystko aby tylko był z nami, aby mój synek nie musiał żyć ze świadomością, że jego ukochany tatusiem mieszka teraz w niebie z aniołkami....

Ułuda miłosci i wreszcie smutna prawdaDrukuj

Witajcie Jestem tutaj nowy i zarejestrowałem sie dlatego bo spadla na mnie informacji o zdradzie osoby, która kochałem, wiazałem z nia plany na przyszłosc. Sadziłem, ze to ta prawdziwa milosc a jednak okazało sie, ze ta miłosc moze wbic mi nóż w plecy. Zaczne od poczatku. Poznalismy sie przez internet, rozmawialismy miesiac w koncu sie spotkalismy. To było jak grom, od razu wielka miłosc, która trwała i trwała. Przez kilka miesiecy- 6, było idealnie, bez sprzeczek itd. Jednak ona studiowała w innym miescie a Ja byłem tutaj. Troche sie kłócilismy w pewnym momencie i stwierdziłem, ze jezeli zwiazek ma przetrwac te wszystkie sinusoidy- wzloty i upadki, to powinnismy byc blisko. Postanowiłem zmienic prace i byc tam przy niej. Przeciagało sie to, bo troche tej pracy szukałem. W tym czasie nasze relacje sie ochłodziły. Nie odzywała sie tak czesto, nie była chetna na spotkania. Zachodziłem w glowe co jest przyczyna. Wreszcie nastapił dzien, kiedy zerwała twierdzac, ze cos sie wypaliło. Trwała w tym postanowieniu 2 dni i zaczeła pisac maila, czemu nie walcze, ze widocznie jej nie kochałem. Spotkalismy sie i znowu wszystko było jak dawniej, chcielismy to wszystko budowac. Ona znowu zaczeła milczec, unikac mnie, wreszcie kiedy juz miałem tam prace w zasiegu reki, przyznała sie do zdrady. Dopiero wtedy! Napisała, ze nie zasługuje na to abym tak sie poswiecał dla niej i ze musi mi cos wyznac. Napisała mi, ze było to pod wpływem alkoholu, z przyjacielem, który był blisko kiedy miała problemy. Ja zawsze wszystko inicjowałem, chciałem byc blisko, byłem kiedy tylko tego potrzebowała! Napisała, ze tylko go lubi, ze nigdy z nim nie bedzie, cholera chyba kolejne kłamstwo. Nigdy bym sie chyba nie dowiedział o tej zdradzie gdybym w srodku tygodnia w przeddzien wieczorem nie poinformował, ze przyjezdzam na rozmowe kwalifikacyjna. Wtedy ona spanikowała. W sumie bylismy razem 8 miesiecy, niby nie tak długo ale zwiazek szybko sie rozwijał. Pozostała olbrzymia rana, ciagle on tym, nie kontaktuje sie z nia bo sie brzydze tego co zaszlo. Dodajac do tego fakt, ze dzwoniłem do niej ostatnio, zawsze miała wesoły głos, wrecz sie smiała, wesołe opisy na gg, to wszystko jakies takie chore i bez sensu. Napisała mi na koniec, ze ta zdrada zdarzyła sie niedawno, ze z powodu problemów w domu( a miała duze) wszystko tak sie zlozylo, przyjaciel dał jej pocieszenie. To Ja dzwoniłem, szukałem kontaktu kiedy ona te problemy miała. Nie odbierała, nie odzywała sie, nie chciała sie spotkac tłumaczac sie nauka. Szukam przyczyny, ze moze nie zdazyłem, ze jej czegos zabrakło, bliskosci. Chciałem jej tej bliskosci dac wiecej, bo wiem, ze zwiazki na odległosc nie maja racji bytu na dłuzsza mete, dlatego szukałem pracy. Chciałem zeby widziałą perspektywe, ze to sie zmieni. Ona wtedy zerwała, 3 tygodnie po tym jak zaczałem szukac tam pracy. Sadziłem, ze moze jeszcze nie jest gotowa na to abym był tak blisko wiec postanowiłem, ze poszukam pracy u siebie, tutaj w swojej okolicy. Po tym pogodzeniu sie, moze myslała, ze ja odrzuciłem i dlatego szukam pracy tutaj, ale kurcze sama zerwała i sama mi mowiła, ze obawia sie, ze jezeli nam nie wyjdzie to co Ja wtedy zrobie sam w tym jej miescie. Wybaczcie, ze to takie chaotyczne ale analizuje, szukam przyczyn.

Nie wiem co zrobicDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaByłam w związku, wg mnie udanym, od 6 lat. Rok temu mnie zdradził, przyznał się sam. Postanowiliśmy dac sobie wolną rękę, było mi ciężko, ale wychodziłam do pracy, wracałam późno, starałam się nie myślec co on robi. Gdzieś po miesiącu, czekał na mnie i powiedział, że zerwał, niby wszystko wróciło do normy. Po kilku miesiącach okazało się, że spotyka się z nią nadal. Pewnego dnia wróciłam z podróży i zastałam ją w domu. Wyprowadziłam się. Zaczął pisac i szukac kontaktu. Dowiedziałam się, że zrwał z nią tego samego dnia. Ciągle mi na nim zależało, więc wróciłam. Parę miesięcy było ok, mówiliśmy nawet o ślubie. Potem zaczął się zachowywac dziwnie, mówił, że woli byc sam. Przycisnęłam i dowiedziałam się, że znów zaczął się z kimś spotykac. Powiedział, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał, był ze mną tak długo, bo bał się szukac miłości (przede mną został bardzo zraniony), ale teraz chce sobie dac jeszcze jedną szansę na miłośc. Jednak bardzo mu zależy na mojej przyjaźni, powiedział nawet że jak mu się znów nie uda, to już się podda i może byc ze mną na zawsze!!!!. Czy można usłyszec coś gorszego? Na razie jestem w szoku, więc nawet nie czuję bólu. Jak sądzicie ? czy w takiej sytuacji można myślec o przyjaźni?

fikcjaDrukuj

Zdradzona przez mężaTo był szok. 19 XII 2011 . pożyczyłam mu swojego laptopa. Tak sie spieszył, ze nie zdążył się wylogować ze swojej skrzynki. To, co zobaczyłam, to było, jak grom z jasnego nieba. Dziesiątki maili, czatów. Zwierzeń, wyznań. Mąż ma 40 lat, ona 27- dziewczyneczka z dawnej pracy. Okazało się, że zdradzał mnie od prawie dwóch lat. Wszystkiego sie wypiera. Nawet, jak trzymalam bilingi rozmow wszystkiego sie wypieral. Do teraz klamie. Mamy dwoje dzieci.

zdradziłem?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam. Troszkę tu posiedziałem, poczytałem o problemach ludzi. niestety muszę stwierdzić, że w większości waszych postów wynika, że wszystkiemu jednak winny jest facet. Nie chcę tutaj umniejszać swojej winy. Ale ja opowiem swoją sytuację, może ktoś coś sensownego napisze. Otóż jestem ze swoją partnerką od blisko 8 lat nie jesteśmy małżeństwem ale tylko z racji przekonań. Uważam ja za swoją żonę a ona mnie za męża. 3 lata temu nastąpiła sytuacja, że poznała "kolegę", z którym sobie rozmawiała, wymieniała się muzyką, tak się zaczęło. Później jej koleżeństwo przerodziło w przyjaźń a później w coś więcej. Przestało ją interesować moje życie a zajęła się jego problemami. Taka ich "przyjaźń" trwała przez 6m-cy może więcej. Po czym ja nie wytrzymałem i się wyprowadziłem z wspólnego mieszkania. Nasze rozstanie trwało około miesiąca, wytłumaczyła to swoimi problemami emocjonalnymi i jego i dobrze się dogadywali i takie tam. Wiem co i jak do siebie pisali to bardzo bolało. Ale postanowiłem dać szansę. Przez te trzy lata wiele się zmieniło kupiliśmy mieszkanie, myślimy nad dziećmi, zaplanowaliśmy swoją przyszłość. Niestety w listopadzie zostałem zmuszony na wyjazd, gdzie poznałem nowych ludzi nowe inne spojrzenie na świat. Poznałem tam również dziewczynę mężatkę, która tak samo i ja chciała kogoś poznać przyjaciela ale takiego normalnego bez scen łóżkowych. Też zaczęliśmy od rozmowy , później rozmowy przemieniły się w zwierzenia, aż doszło do pocałunku. Po, którym stwierdziliśmy, że był to błąd. Ale nadal rozmawialiśmy utrzymywaliśmy kontakt. W imprezę sylwestrową doszło do małej sprzeczki pod czas, której przyznałem się swojej kobiecie, ix pocałowałem się z inną i powiedziałem to samo co wam teraz. Po wszystkim postanowiłem zerwać całkowicie kontakt z tamta dziewczyną. Zaczęło się powoli naprawiać, aż we wtorek nastąpił telefon od tamtej dziewczyny, rozmawialiśmy długo kilka razy łącznie chyba z trzy godziny, traw chciał że na sam koniec naszej rozmowy włączyła mi się konferencja w telefonie z moją partnerką i usłyszała jak rozmawiam z tamtą. Otóż powiedziałem , że ją bardzo lubię a może i nawet kocham. oprócz tego słyszała końcówkę naszej rozmowy, tak więc słowa typu buziaczki pa pa ble ble. Jak pewnie się domyślacie nie długo czekałem, aż się dowiedziałem o tym, że słyszała rozmowę. Zakończyło się to moją wyprowadzką. Ale tylko wytrzymałem noc u znajomych, którym wszystko opowiedziałem. "Żona" uważa że ją zdradziłem. Ja uważam że zdradziłem ale psychicznie chodź sam naprawdę nie wiem czy do takiej zdrady doszło. Wiem jedno, że chcę być z nią i tylko z nią kocham ją najmocniej na świecie. To co się stałą z ta drugą uważam za jakieś zauroczenie dziwne coś czego nie jestem wstanie samemu ogarnąć. Co ja mam zrobić?