Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

makasiala00:34:35
Roszpunka198802:11:12
Crusoe03:34:31
bardzo smutny03:56:22
# poczciwy06:11:05

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Trudna historia? Proszę o pomoc... bo sam już nie umiem.Drukuj

Zdradzony przez żonę Żeby się nie wybielać ani nie wieszać wszystkich psów na żonie opowiem jak było w naszym ponad 20 letnim związku... proszę wybaczyć długą historię i nie osądzajcie mojego Ego nazbyt surowo. Po pierwsze było dziecko z przypadku nie przypadku po dosyć długim okresie bycia ze sobą. Tak naprawdę gdyby nie ono być może nie byłoby małżeństwa - nie wiem - a może by było? Prawda jest taka, że po pierwszym okresie młodzieńczej miłości, zauroczenia, zakochania wraz dorastaniem zaczęliśmy się od siebie poniekąd oddalaćr30; inne spojrzenie na świat na ludzi, cele życiowe z drugiej strony uczucie, przywiązanier30; Dziecko które wpadło do związku znienacka było elementem cementującym związek. Związek ludzi, którzy mimo młodego wieku byli już poniekąd doświadczeni przez życie - Ona przez ojca alkoholika ja przez rozwód moich rodziców (napiętnowany zdradami ojca). Wtedy to poprzysiągłem sobie, że choćby nie wiem jak było mi źle w małżeństwie to nie rozbiję rodziny nie dam przeżyć mojemu dziecku czy dzieciom traumy, którą sam przeżyłem. Potem było tak najpierw oczywiście problemy młodego małżeństwa - mieszkaliśmy u rodziców żonyr30; bywały kłótnie - obawy żony gdy wracałem pijany z imprez, na które Ona nie chciała chodzić, bo nie odpowiadali jej moi przyjaciele i znajomi lub nie miała ochoty i inne takier30; doszło do tego odepchnięcie mnie na korzyść syna. Czułem się samotny pracowałem, praca wydawała mi się odskocznią od niezadowolenia ze mnie, od niskiej oceny mojej osoby przez teścia i żonęr30; W pracy spełniałem się ludzie mnie doceniali, awansowałem, lepiej zarabiałem i takie tam. Nie zmieniało to podejścia żony, nie miałem w niej (nie czułem) oparcia, docenienia nie byłem żadnym autorytetem mimo iż rzadko się myliłem (bardzo rzadko)r30; I wtedy pojawiły się myśli o chęci zdrady - bo kobiety z mojego otoczenia patrzyły na mnie tak jak moja żona chyba nigdy nie patrzyłar30; patrzyły dla mnie, mówiły do mnie, chciały być ze mną jakkolwiek nie chodziło (przynajmniej na początku) o seks. Pierwsza moja zdrada była wynikiem chyba takiego opuszczenia NAS (i mnie) przez żonęr30; na korzyść dziecka i związku - choć dla mnie było tam bardzo małe marginalne miejsce. Zdradziłem bo zobaczyłem w oczach i słowach innej kobiety siebie takiego jakiego nie widziałem albo od dawna albo nawet nigdy u Swojej żonyr30; było to spontaniczne przy dużej ilości alkoholu i rano był kac kac moralny duchowy i chęć wycia, że to zrobiłem. Potem chciałem to wynagrodzić żonie na różne sposoby. Ale to nic nie dało blizna we mnie tkwiła i nie zniknęłar30; i nie przyznałem się - nie chciałem jej ranić. Żona niestety dalej mimo moich szczerych rozmów, że brakuje mi żeby mnie zauważała, że w związku nie jest najważniejsze dziecko tylko my, że na równi z nim jestem istotny również ja pozostała a właściwie okopała się na swoim stanowiskur30; nie chciała zmian wystarczało jej że jest w związku i chyba nie chodziło o konkretny ze mną ale po prostu o to, że go miała. Cóż moja frustracja narastała bywały kłótnie i ciche dnir30; brak zmian w postrzeganiu mnie jako części NAS popchnął mnie do kolejnych niewiernościr30; za każdym razem po powtarzałem sobie nie mogę nie chcę tego robić to już ostatni raz. Za każdym razem był to również alkoholr30; ale nie jestem alkoholikiem żeby było jasner30; po prostu wydawało mi się że uciekam w ten sposób przed problemami a one dopadały mnie wtedy chyba łatwiej i szybciej. I nagle stało się wpadłem, wpadłem po uszy ujrzałem kobietę obok mnie, którą znałem od dłuższego czasu a właściwie była prawie cały czasr30; przyjaciółka mojej żony. Spotkaliśmy się niby przypadkiem (przynajmniej ja nie planowałem) był alkohol szczera rozmowa, przy której wyjawiłem jej swoje przewiny może chciałem podświadomie żeby powiedziała o nich żonie. I tu zamiast ukrzyżowania i potępienia otrzymałem ukojenie, wybaczenie i zrozumienier30; Powiedziała mi że mnie rozumie i widziała traktowanie naszego związku przez żonę przedmiotowo, że widziała jak jestem traktowany jak wymuszony pasażer jak ktoś kogo trzeba znosićr30; przytuliła mnie i wtedy coś we mnie pękło odwzajemniłem i przytulenie i inne rzeczy i stało się kochaliśmy się. Nie wiem już sam po tych latach czy byłem manipulowany jak twierdziła moja żona ale wtedy czułem bliskość Tamtej tak mocną, że nie mogłem się z niej wyzwolić co więcej nie chciałemr30; Moja żona była wtedy na wakacjach z naszym synemr30; ja pracowałem i spotykałem się z Tamtąr30; nie mogłem przestać Ona nawet próbowała to przerwać bo mam rodzinę ale ja właściwie wiedziałem że ani Ona ani ja nie chcemy przestać. Trwało to 2 tygodnie, pojechałem w weekend odwiedzić żonę, pewnie żeby sprawdzić czy tamto uczucie nie jest ułudą, czy przy żonie będę czuł się inaczejr30; ale nie było. Po powrocie mojej żony powiedziałem jej, że już jej nie kocham i że odchodzęr30; po naciskach przyznałem, że spotykam się z inną przyznałem się również do innych zdrad - choć tamte z mojej (wtedy) perspektywy były nieistotnymi incydentamir30; żyłem nowym uczuciem, które rozpalało moje serce. Wiedziałem , że robię żonie krzywdę i chciałem jej to wynagrodzićr30; Obiecałem pomoc finansową i przyjaźń (wiem brzmi śmiesznie ale to jedyne co wtedy mogłem zaoferować). Żeby się przekonać o uczuciu i za namową przyjaciół zamieszkałem sam, spotykałem się z Tą drugą. Brałem syna na spacery spał ze mną, moja żona pod pretekstem odbioru syna dowiedziała się gdzie mieszkam i zaczęła mnie odwiedzać bez dziecka. Pretekstem były rozmowy o tym co było nie tak w naszym małżeństwier30; mówiłem dokładnie to samo co wcześniej ale tym razem po raz pierwszy wydawało mi się, że żona słuchała. Potem zaczęła przyjeżdżać ubrana w kuszące ciuszki, lub w samym prochowcu - zaczęła bardziej dbać o siebie ale i o mnie pytała się o mnie i moje przemyślenia i dzieliła się ze mną swoimi i kusiła - i tu uległem. Zdradziłem z żoną tą Drugąr30; ironia. Kac był potworny - uciekłem w siebie zacząłem myśleć o co mi tak naprawdę chodzi w życiu i w ogóle o co chodzi. I doszedłem do wniosku, że egoistycznie chcę być kochanym, chcę czuć się ważnym. A przecież to teraz dostaję od Swojej żony ale również kochanki, na szali również stanęło dziecko oraz fakt, że wbrew temu co mówiłem, wciąż czułem do mojej żony miłośćr30; żałosne, a właściwie stwierdziłem, że jestem żałosny. Kupiłem mieszkanie, do którego moja żona wprowadziła się sama z synem. Ja mieszkałem gdzie indziej ale ich odwiedzałem trwało to parę miesięcy, rozmawialiśmy o tym co się stało o Nas o rodzinie. Czasem zostawałem. Zerwałem z Tamtą powiedziałem jej że nie mogę budować czegoś gdy już na starcie to brukam. W pewnym momencie zapytałem moją żonę czy chce żebym wrócił mimo tego co jej zrobiłem - powiedziałem żeby się nie spieszyła się z odpowiedzią, żeby to przemyślałar30; czy chce żebyśmy zaczęli od nowa. od razu powiedziała tak a potem wielokrotnie to powtarzała. Więc zaczęliśmyr30; Prze parę lat było prawie cudownie byliśmy my, za wyjątkiem sprzeczek o wychowanie syna nie zauważyłem, że to największy nasz problemr30; problem odbioru przez moją żonę mojego pomysłu na Jego wychowanie. Potem wraz z wyrastaniem naszego syna bywało gorzej - nikt nie uczy nas jak być rodzicami - popełniałem błędy a Żona je demonizowała i etykietowała mnier30; zły, żle robisz, potworny itdr30; i znów mimo miłości, którą jej ofiarowałem zacząłem być spychany na margines. I być może byśmy się rozeszli gdyby nie drugie dzieckor30; groteskowo pomyślicie ale już sam nie wiem czy chciałem żeby znów było dobrzer30; i było. Najpiękniejsza chwila w moim życiu to poród mojego młodszego syna i pewnie już tak zostanie - po raz pierwszy w życiu płakałem ze szczęścia i oby nie ostatni. Niestety nie trwało to długo moja żona zajęła się na swój sposób dziećmi nie patrząc na Nasr30; i znów czułem się zepchnięty na mieliznę, mimo zaangażowania w związek mimo czułości jaką okazywałem młodszemu i prób poradzenia sobie z nastolatkiem, który przez etykiety przypięte mi przez Żonę miał mnie za despotę tyrana itp. Kupiliśmy dom i zaraz po tym popadłem (poniekąd przez kryzys) w tarapaty finansowe, które w sumie trwają do dziśr30; Straciłem firmę, pewność siebie, poczucie stabilizacji finansowej a nabyłem niską samoocenęr30; W międzyczasie moja Żona awansowała w pracy, zaczęła zarabiać tyle co ja a czasem nawet więcejr30; Zaczęła kierować naszym okrętem już otwarcie, nie dawała mi wparcia ani uczucia - gdy z nią próbowałem o tym rozmawiać wyśmiewała mnie twierdząc, że to ja muszę się zmienić i że wszystko to moja winar30; gdy pokazywałem jej co mnie boli i w czym widzę błędy moje i jej przyznawała mi rację tylko przy moich. Potem było tylko gorzej - Odsunięty zacząłem budować mur, mur przed ranieniemr30; źle to wpływało na nasz związek oraz na naszego starszego synar30; Chodziliśmy na terapię, która miała pomóc małżeństwu oraz rozwiązaniu problemów z naszym synem - miałem wrażenie, że mi ta terapia dawała dużo a po mojej żonie spływała jak po kaczce nic się nie zmieniało. Powoli otwierałem się na nią burzyłem mur, który sam zbudowałem ale zderzyłem się z jej muremr30; I wtedy zaczęło się doszły do mnie sygnały, że moja żona ma kogośr30; mimo tego że intuicja mówiła mi już wcześniej, że to możliwe, logicznie myśląc wypierałem je, bo żona zawsze twierdziła, że nigdy z nikim innym nie była, że jestem jej jedynym facetemr30; poniekąd czułem się przez to gorszy od niej. W przeciągu całego okresu naszego małżeństwa zapewniała mnie, że mnie Kocha i że jestem jedyną miłością jej życia. Ufałem w to tak bardzo, aż do czasu gdy przez przypadek wziąłem jej telefon do ręki (łem gdzieś zadzwonić a mój zostawiłem w aucie) i zobaczyłem smsyr30; smsy do przyjaciela domu (mój kolega) gdzie moja żona pisała o prywatnym układzier30;. zatrzęsło mną niby nic ale intuicja mówiła mi że to ON! Wynająłem detektywar30; i wszystko stało się jasne, miała z nim romansr30; potem okazało się, że długi około 1,5 roku. Najgorsze jest to, że w tym czasie właśnie z nim i jego partnerką i dziećmi ich i naszymi jeździliśmy na wspólne wakacje, sylwestry i imprezyr30; nie mogłem zrozumieć nadal nie mogę, jak mogli do tego dążyć do zbliżania rodzin??? Nie mogłem pojąć jak moja żona mogła z nim sypiać przy naszym młodszym dziecku - tak tego też się dowiedziałem i to właśnie od syna. Dowiedziałem się również o innym gachu mojej żony z jej pracy, którego trzymała wciąż na podorędziur30; z którym nie przestała definitywnie mimo związku z "przyjacielem". W trakcie rozmów coraz częstszych od mojego otwarcia pozwoliłem sobie nawiązać do tematu zdrad i wtedy podkreśliłem (może nieco cynicznie) przy innych osobach, że moja żona nie ma doświadczeń w materii innych związków bo jestem jej jedynym mężczyzną. Chyba to wyczuła albo już jej tak zwisałem, bo powiedziała, że to mogło się zmienićr30; na moje ponowne pytanie bardziej dosadne czyli już miałaś Kogoś powiedziała TAK! powiedziała to w taki sposób jakby była z tego dumna, z satysfakcję że mnie rani z nutą złośliwościr30; powiedziała mi, że było ich kilku - doznałem szokur30; tym większego, że mówiła to śmiejąc sięr30; Potem była "szczera" rozmowa, w trakcie której zaczęła nie wiem czy ze strachu czy innego powodu trywializować zdrady. Powiedziała że popełniła je bo chciała się przekonać czy innych pociąga, i jak to jest z innym. Powiedziała, że zrobiła to po razie z każdym i że to było dawno i już nie jest. Ale o "przyjacielu" i że romans trwa nie powiedziała ani słowa. Mówiła mi o detalach jakby się chciała przekonać jak mnie to bolir30; jakby chciała się zemścić po latachr30; Wiedziałem, że nie mówi mi prawdy jeśli chodzi o Niego ale też czułem, że nie mówiła mi o tych innych wszystkiegor30; jakby chciała sobie zachować kolejne ciosy na później. Bolało mnie tak strasznie, że mówiła o seksie z nimi jakby to było pójście na kawę o tym, że robiła im laski bo chciała dobrze wypaśćr30; nie że ich kochała czy do nich coś czuła tylko żeby im pokazać popisowy numer! A przy tym ciągle się śmiała... Chciałem się zemścić, tak strasznie nienawidziłem tego co robiła z innym i jak oraz za to co robiła ciągle z Tamtym. Za trwający romans i jak to robili bez żadnych skrupułów chciałem to ujawnić na naszym wspólnym wyjeździe na Wielkanoc chciałem ich zniszczyć przy wszystkich najbliższych - tak bardzo chciałem zemsty. Nosiłem się z tym tydzieńr30; i wtedy pękłem nie wytrzymałem, może z powodu tego co jej kiedyś zrobiłem, może przez wzgląd na lata razem, może przez uczucie, które do niej mimo wszystko żywiłem. I wtedy była pierwsza prawdziwa rozmowa - w większości szczera z jej strony - ale ciągle bez żalu. Potwierdziła mi to co już wiedziałem z nagrań o koledze z pracyr30; o tym, że się przeplatalir30; że robiła to wielokrotnie z premedytacją na trzeźwo i że umawiała się na schadzki, że robiła to podczas wyjazdów służbowych i szkoleńr30; nawet to jak oraz, że robiła to z jednym z nich w przerwie między wykładami na chybcikar30; przyznała, że kłamała i o powiedziała mi też, że po seksie z innym w ten sam dzień potrafiła się kochać ze mną i zapewniać mnie o Swojej "miłości" była czuła i taka prawdziwa (tak mi się wydawało) r30; Zadałem jej pytanie wprostr30; ponieważ wszystko co mamy przepisałem na nią pół roku wcześniej, że jeśli uważa, że kocha "przyjaciela" to ja odejdę nic od niej nie chcę, tylko to żeby nie wieszała na mnie psów i żebym miał kontakt z dziećmi i czy chce Jego czy mnie? Powiedziała mi że mnie, że żałuje, że mnie Kocha że się zagubiłar30; ale ja tego nie czujęr30; ani żalu ani że naprawdę Kochar30; na moją przytyk, że podeptała swoje wszystkie ideały przyznała tylko, że chyba takr30; chyba?????? Teraz jest ciężko z jednej strony przechodzę etapy jak każdy zdradzony i chcę odejść a z drugiej chcę walczyć o Nasr30; o Niąr30; powiedziała, że z nim zerwała - ja nie omieszkałem się zemścić na "przyjacielu" powiedziałem o tym wszystkim jego partnerce (wywaliła go z domu). Ale wciąż nie widzę nie czuję, żalu z jej strony nawet nie wyczuwam współczucia mi, że mnie zraniła tak bardzo. Ona chce żebyśmy wszystko zapomnieli, żebyśmy zaczęli od nowa jakby się nic nie stało! A ja tak nie chcę, chcę żeby wejrzała w siebie, żeby zobaczyła co zrobiła żeby się z tym pogodziła i żeby postarała się sobie wybaczyćr30; może wtedy ja bym wybaczył??? Mówi mi że Ona potrzebuje na to czasu, że boi się z tym zmierzyć, że myśli że to zniszczy jej samoocenę i rozwali ją na kawałkir30; a ja tego właśnie chcęr30; może z tych kawałków sklei się nowa jakość związku może nowa ONAr30; może nowy ja? Zaufani przyjaciele mówią mi żebym wziął rozwód i wtedy jeśli chcę żebym był przy niejr30; bo jeśli zrobi to ponownie są tego pewni (a ja zaczynam) będziemy mieli wolną rękę i Ona i jar30; Potrzebuję pomocy doradźcie cośr30; Mówi że kocha ale ja nie umiem uwierzyć w całości bo czymże różni się to KOCHAM od tamtego przez wiele lat kłamliwego kochamr30;

zdradzona z dzieckiemDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakadziwnie tak pisać o tym tutaj, ale muszę nie daję rady czas najwyższy wyrzucić to z siebie!!! byla sobie para, poznali się na dyskotece, miłość od pierwszego wejrzenia, wszystko ładnie pięknie po 3tygodniach znajomości...wpadka...po 9 miesiącachh na świat przyszła nasza córka, było wręcz jak w bajce, świetnie się dogadywaliśmy, pokonywaliśmy razem wszystkie życiowe zakety, wychodziliśmy na prostą. w wakacje 2011 roku postanowiliśmy sie wyprowadzic z miasta, jakies 30 km jednakże znalazlam prace po 3 miesiacach w miescie, corka poszla do przedszkola, wiec musialam wrocic do miasta, on mieszkal na wsi...przyjedzalam kiedy moglam, widywalismy sie wrecz co drugi dzien, i ciagle to samo haslo: jesli my tego nie zepsujemy, nikt tego nie zepsuje... skupilam sie na pracy, zaczelismy sie od siebie oddalac...pewnego wieczora postanowilam zrobic mu niespodzianke pojechalam do "domu" swiatlo bylo zapalone, a kiedy zaczelam dzwonic, zgaslo...cisza, wiedzialam ze ktos jest w mieszkaniu, wrocilam do rodzicow, do dziecka. na drugi dzien teksty: nie bylo mnie w domu, zostawilem zapalone swiatlo itd... postanowilismy wszystko naprawic. sylwestra spedzilismy osobno...ja bylam u rodzicow on u kolegi...bylo mi zle, ze nowy rok witam sama...minely 3 miesiace, okazalo sie ze moja przyjaciolka poznalaz dziewczyne, z ktora sypial moj facet... spotkalam sie z nia, dowiedzialam sie kosmicznych rzeczy, nie dowierzalam ze to prawda, a jednak. wrocil z delegacjii, powiedzialam ze wiem, przepraszal...dzisiaj mija miesiac, odkad mu wybaczylam i postanowilam walczyc o ten zwiazek dla dobra dziecka, bo corka by nie przezyla ze tata z nami nie mieszka, ale co zrobic...kiedy mysli o jego zdradzie wracaja jak bumerang, nie wiem czy dobrze zrobilam ze mu wybaczlam, bo nachodza mnie momenty kiedy zaluje, ze nie sprobowalam ulozyc sobie zycia na nowo z kims innym, co robic, doradzcie???

byłam ta trzecią.... nie chce życ...Drukuj

Zdradzeni w innych związkachjestem tu po raz pierwszy. mam 33 lata. on byl/ jest moim klientem, poznalismy sie w lutym 2011 roku. byl to tylko kontakt telefoniczny, kupno- sprzedaz, ot taka praca. rozmawialo nam sie dobrze, coraz dluzej, coraz bardziej rywatnie, 100 smsow na dzien.... banał... zona, ktora go nie rozumie, ktorej nigdy nie kochal, nie spia ze soba, 2 dzieci, z czego to mlodsze(dziewczynka 3 lata) to nie jego.... chyba nie jego, no nie jego.... jedyna kobieta w jego zyciu jest jego mam, ktora mieszka razem z nimi etc etc. w czerwcu spotkalismy sie po raz pierwszy (mieszkamy od siebie 250 km ), pojechalam do niego na sluzbowa kawe, wczesniej wyslalismy sobie po jednym swoim zdjeciu, zreszta mialam wyobrazenie jak on wyglada, gdyz mowil, ze jest podobny do swojego ojca, ktory umarl 5 lat temu, a z ktorym wczesniej handlowalam, a po ktorym on odziedziczyl firme. no dobra, pojechalam w czerwcu, kawka, szmatka.... wrocilam do domu. Bylam zauroczona. Potem zaczelismy spotykac sie regularnie, juz zupelnie prywatnie. Wciaz nie spal z zona, wciaz tylko ja, rozwod jak dzieci troche podrosna.... kochanie, ksiezniczko..... buziaczki... Bylam przeszczesliwa. Pierwsza bomba- 2.styczen, zadzwonil inny klient, nazwijmy go Markiem, mieszkajacy w jego miejscowosci, i biznesik biznesik oraz jak to na poczatku stycznia opowiesc jak to fajnie sie bawil z moim G na sylwestra na balu, taaa, a mi powiedzial, ze byl w domu i z synem puszczal petardy.... potem powiedzial, ze i tak wiedzial, ze sie dowiem, wiec po co mial mi mowic.... Lzy, lament, przeprzaszam kochanie, nie chcialem, wyciagneli mnie, pijany bylem, wcale sie z nia nie bawilem. Druga bomba na poczatku lutego, niby pojechal z mama do brata na weekend... zyczliwi doniesli mi ze mama byla caly czas w domu, a on z zonka w SPA. No ale do tego sie nie przyznal do dzisiaj. byly jeszcze i kolejne bomby, ktore i tak nie otwozyly mi oczu. Przez caly czas, od gdzies marca, kwietnia 2011 roku zalatwialam mu wszystko co tylko moglam (zawodowo), uruchamialam niebo i ziemie, zeby on tylko wiecej zarobil, rzeczy niemozliwe staraly sie mozliwe.... No ale przeciez G taki samotny, jak tu nie pomoc, zreszta sam mi podsylal hasla do zalatwienie.... a to to, a jak mam sobie z tym poradzic, a co myslisz, a moglabys zalatwic..... Szacuje, ze przez ten rok zarobil o jakies 200.000 na czysto wiecej, niz zarobilby beze mnie. miesiac temu powiedzial mi, ze spi z zona, spi i spal z nia przez caly czas, oraz to, zebysmy zostali przyjaciolmi, bo on juz nie chce zadnych romansow.... ALE JAK PRZYJACIOLMI??? Upadlalam sie, placze, dzwonie, prosze blagam, zeby mnie nie zostawial, oczywiscie dalej zalatwiajac mu rozne sprawy (dodam, ze nigdy nie podzielil sie ze mna tymi zarobionymi pieniedzmi, nigdy nie probowal nawet- wiec nie o kase tu z mojej strony chodzi). W ubiegly czwartek zgodzil sie, na to ze probujemy byc znowu razem. W sobote sie tego WYPARL, ze przyjaciolmi mozemy byc... jak dzwonie do niego to odbiera telefon i nic nie mowi, a ja sie dalej upadlam... nie potrafie, i chyba nie chce zyc. pije od miesiaca codziennie bardzo duze ilosci alkoholu, zaniedbuje prace, lykam tabletki na sen, zycie stracilo kolor i sens. mielismy przeciez poczekac az jego dzieci podrosna.... Co robic? jak o niego wlaczyc? jestem tak wykonczona psychicznie, ze nie docieraja do mnie te fakty o kotrych napisalam powyzej, niby wyksztalcona kobita a glupia jak but. Potrzebowal mnie dla korzysci majatkowych no i moze czasem umilil sobie zycie sexem, tylko dlaczego mnie zostawil?? nadmienie jeszcze, ze nie bylam jego pierwsza na boku. Blagam o porade, jak zyc, co robic....

czy to zdrada czy nie zdrada:(Drukuj

Zdradzona przez mężaPół roku temu wyjechał na kilka dni z jakąś ,, znajomą,, w wiadomym celu, bardzo szybko wszystko wyszło na jaw, postawiony pod ścianą przyznał się do wszystkiego,ale twierdził że to była pomyłka ,błąd i że fizycznie do niczego nie doszło.Wybaczyłam ale zapomnieć nie potrafię,kompletnie mu nie ufam,sama nie wiem czy to ma sens takie życie na huśtawce.

WitamDrukuj

Zdradzona przez mężaJestem tu pierwszy raz. Potrzebuje jakiejś pomocy ponieważ nie daje juz sobie sama z tym rady.Dwa tygodnie temu dowiedziałam się o zdradzie mężą od osób trzecich.Jego romans trwał pół roku.Kiedy coś podejrzewałam mówił że sobie coś wymyślam,że nigdy mnie nie zdradził i nie zdradzi.Kiedy mu powiedziałam że wiem o wszystkim i pokazałam mu dowody(zdjęcia)nie wiedział co ma ze sobą zrobić.Płakał,przepraszał,pisał esemesy żebym nie odchodziła(nie odbierałam od niego telefonów).Powiedział że chce ratować małżeństwo,że z nią już skończył.Rozmawialiśmy na ten temat po wszystkim teraz już nie chce on wracać do tematu.Zachowuje sie jakby nic sie nie stało to mnie najbardzij wścieka,a ja potrzebuje rozmowy tylko mi tego nie ułatwia.Raz czuje sie dobrze jest mi wszystko jedno,a zaraz jest mi cholernie ciężko,ale on chyba tego nie rozumie,może tylko tak gra.Mamy 8letniego syna narazie jestem tylko dla dziecka.Nie może zrozumieć,że ja mam cały czas te zdjęcia przed oczami nawet jak mnie dotyka.Nie mam pewności,że za jakiś czas zrobi to samo.Może za szybko poszliśmy do łóżka,może tak bardzo chcę żeby był ze mną sama już nie wiem.Cały czas wydaje mi sie ze kłamie,czy to jest normalne?jak z tym dalej żyć?

Kocham Ją, ale nabieram przekonania, że to nie ma sensuDrukuj

Zdradzony przez żonęDwa tygodnie przed świętami natknąłem się na bardzo osobiste maile mojej żony ze swoim kochankiem. Już od jakiegoś czasu dostawałem pewne sygnały odnośnie tego co się dzieje, ale ignorowałem je. Nie potrafiłem dopuścić do swojej głowy myśli, że moja ukochana żonka jest na tyle wyrachowaną, dwulicową osobą, zdolna do oszukiwania mnie tak okrutnie przez dwa lata. W naszym środowisku mamy kilka przykładów takiego stanu rzeczy i wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat (już podczas gdy żona mnie zdradzała), o tym jak to strasznie trwać w takim związku, jakie to straszne dla dziecka gdy do obcej osoby ma mówić TATO. Żona wielokrotnie podkreślała, że nie była by w tanie ułożyć sobie życia z innym mężczyzną wiedząc, że nasz syn by przez to cierpiał.... Nasz związek zaczął przeżywać pewnego rodzaju kryzys, a raczej próbę już od około właśnie dwóch lat. Ze względu na pewnego rodzaju tarapaty finansowe spowodowane nietrafionym biznesem, który zdecydowaliśmy się rozpocząć wspólnie jako dodatkowy dochód , ale żona miała nim w pełni kierować, żeby móc spłacać zaciągnięte olbrzymie kredyty ja pochłonąłem się bezgranicznie w pracy. Przez 4 miesiące w roku pracowałem po 16 godzin dziennie, a resztę roku po 10 do 11 łącznie z sobotami. W pewnym sensie żona nie miała we mnie wsparcia w ciężkich chwilach, gdy kontrahenci wydzwaniali do niej z pretensjami o to i tamto, ale gdy rozmawialiśmy na temat tego interesu wydawało mi się, że prowadzenie go, choć był skazany na fiasko, sprawiało żonie pewnego rodzaju satysfakcję, realizowała się. Nasze rozmowy zaczęły nabierać coraz bardziej formy oficjalnej, żadnego ciepła małżeńskiego. Było mi bardzo ciężko z tym, że mimo, iż prowadziłem inny biznes mogący nas wyciągać z tego finansowego dołka, nie czułem wsparcia od swojej żony w tym, że robię coś dla naszego wspólnego dobra. Jedynym co byłem w stanie wywnioskować z zachowania mojej żony to to, że ograniczam swój kontakt z nią i naszym synkiem przez takie długie przesiadywanie w pracy. Gdy wracałem do domu i próbowałem nawiązać z moją żonką rozmowę o tym że chyba pogubiliśmy się w tej pogoni za mamoną i że powinniśmy zacząć rozmawiać o tym czego tak naprawdę oczekujemy od życia razem, żona zmieniała temat, albo prosiła, żeby odłożyć rozmowę na później, bo właśnie leci jej ulubiony serial. Byłem tak zaślepiony miłością i bezgranicznym zaufaniem do mojej ukochanej żony, że nie dostrzegałem co tak naprawdę się dzieje. Przez ostatnie pół roku, gdy wchodziłem do domu, żona oznajmiała mi, że wychodzi ze swoimi przyjaciółkami do kina, do kawiarni itd., a ja siedziałem w domu z naszym synkiem, który zazwyczaj już spał. Najbardziej boli mnie tak naprawdę nie to, że dużo wcześniej rozmawialiśmy o tym jak to okrutnie krzywdzić tak druga osobę zdradzając ją świadomie przez dłuższy okres a jednocześnie dalej z wyrachowaniem udawać z nią rodzinę co właśnie moja żona robiła, ale to, że gdy natknąłem się na dowody zdrady i po całym dniu walki ze swoimi myślami, oświadczyłem żonie, że wiem o tym, że mnie zdradza ona zażądała ode mnie na to dowodów. Gdy opowiedziałem jej o tym jak przeczytałem jej wyznanie miłości do tego gościa, którego tak naprawdę nie znam i raczej nie mam ochoty poznać a takie osobiste słowa słyszałem od niej ostatni raz 5 lat temu, początkowo próbowała zaprzeczyć kilu faktom a później szlochając oznajmiła mi, że gdy tylko jej wybaczę to chce być ze mną, zerwie wszelakie kontakty z tym drugim facetem (co również wiąże się z zerwaniem kontaktów ze znajomymi, z którymi od około 2 lat była bardzo blisko), ale tak naprawdę najbardziej dotknęło mnie jej stwierdzenie, że potrzebuje trochę czasu "żeby to sobie poukładać bo w tym monecie skrzywdziła nie tylko mnie ale tego gościa również dając mu jakieś nadzieje na dalsza przyszłość". Minęły już dwa tygodnie, a my nie potrafimy rozmawiać na temat tego co się stało. Czuję, że tak naprawdę to, że moja żonka zadeklarowała chęć bycia ze mną to był tylko spontaniczny manifest jej sumienia, który w tej chwili został zagłuszony przez to co ona naprawdę czuje. Cholernie mi z tym źle i coraz bardziej nabieram przekonania, że nie jesteśmy w stanie odbudować naszego związku. Choć to ja powinienem stroić teraz fochy to jednak staram dotrzeć do mojej małżonki, bo wciąż ja kocham, ale z dnia na dzień tracę zapał. I jak nam jakiś "mediator" w tym nie pomoże, to już niedługo nie będzie czego ratować. Jeżeli ktoś z czytelników tego portalu uważa, że zna jakiegoś profesjonalnego psychologa w Poznaniu, który jest w stanie jeszcze rozpalić te gasnące uczucie pomiędzy mną i moją żoną, proszę o jakieś sugestie, bo ja nie mam chyba siły drugi raz przeżywać tego ukorzenia

załamałem sięDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitajcie. Jest mi bardzo ciężko, więc postanowiłem się z kimś podzielić moją historią... Jestem facetem, mam 26 lat. Od roku żyję w związku z moją ukochaną. Poznaliśmy się ponad rok temu w barze na piwie... Ona była z innego miasta, ma dziecko z poprzedniego związku. Zaiskrzyło między nami od pierwszego spotkania, z racji na odległość między naszymi miejscami zamieszkania utrzymywaliśmy kontakt przez internet, ona mnie odwiedziła na poprzednie święta, ja po miesiącu przyjechałem na tydzień do niej... było cudnie... szybko zapragneliśmy ze sobą zamieszkać, akurat i ona i ja byliśmy w trakcie poszukiwania kolejnego mieszkania. Znaleźliśmy wspólny kont w moim mieście. Przez pierwsze 9 miesięcy naszego związku było pięknie, moja rodzina zaakceptowała mojego 'przybranekgo:)' synka oraz starszą ode mnie o 4 lata kobietę, podobnie znajomi. W pewnym momencie zaczęliśmy się od siebie oddalać, czułem to i bolało mnie to bardzo... Chodziło o kilka faktów, główne z nich to rzucone przeze mnie studia, problemy finansowe (po przeprowadzce moja kobietka nie mogła znaleźć pracy co zaskutkowało kredytem) zmieniłem raz pracę - okazała sie nie wypałem, zrobiłem to ponownie, w końcu zacząłem czuć, że mamy realną szansę wyjść na prosto, zeby było jak dawniej... lecz w międzyczasie w ciągu 2 ostatnich miesięcy Ona spędzała coraz więcej czasu na komputerze... czułem, że coś jest nie tak lecz nie dopuszczałem do siebie tej myśli. W pewnym momencie gdy zostałem sam w mieszkaniu postanowiłem przejrzeć jej komputer (jako 'niedoszły informatyk' hasła nie były problemem) i się dowiedziałem... Poczułem się jak 5te koło u wozu, dalej się tak czuję, gdy wróciła z pracy powiedziałem jej, że wiem, powiedziałem, że się wynoszę... prosiła mnie bym został, że jest jej przykro itd... Postanowiłem spróbować, bo przecież warto walczyć... dałem jej czas na uporządkowanie spraw z jej nowym 'przyjacielem'(... tak przy okazji, to trafiło - dzięki Bogu, że tego dnia młody był u babci) . Zapewniłem ją, że nadal ją kocham powiedziałem, że spróbuję... Próbuję dopiero, albo już tydzień, czuję się jakby minął miesiąc albo rok, jestem załamany. Ona kontaktu nie zerwała, mnie to strasznie boli, ba rozmawiają ze soba na skype, ja tymczasem ide do kuchni i po prostu staram się o niczym nie myśleć, a tak naprawdę pęka mi serce... wiemy oboje, że nie chcemy mieszkać dzieciakowi w głowie - rozstawać się próbować może na nowo, co gorsza bardzo się przywiązałem do małego i on do mnie też. Tymczasem moja kochana twierdzi, że swojego internetowego kochanka kocha i nie jest w stanie od tak zakończyć tą znajomość... ja kocham ją, staram się o nią walczyć, chce być silny ale nie zawsze mi to wychodzi, czasami siadam sam i ryczę:/ Sytuacja jest posrana, ale przeczytałem przez te kilka dni kilka wątków, niektórzy potrafią coś poradzić, ludzie z mądrością życiową której ja najwidoczniej nie mam... Pomóżcie.

Ona śpiewa w oazie, on służy do mszyDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęCześć Jednocześnie chciałbym przywitać wszystkich użytkowników, to mój pierwszy post. Czytam wasz portal od tygodnia, wreszcie zdecydowałem się opisać co mnie do was sprowadziło. Moją byłą dziewczynę poznałem w wakacje półtora rok temu w innym mieście do którego przyjechałem, bo rodzice kolegi wyjechali. Miała wtedy chłopaka z którym była prawie rok, o czym ja od razu nie wiedziałem. Pierwszego wieczoru jak poszliśmy do kumpla na wieczór filmowy siedziała obok i się we mnie wtulała. Gdy dowiedziałem się że ma kogoś nie pomyślałem o niej zbyt dobrze ale też nie zerwałem kontaktu, czego bardzo żałuje. Pisaliśmy do końca wakacjin najpierw po jednej wiadomości przez internet,potem nawet po 50 sms dziennie, a potem zaczęliśmy się spotykać jako że oboje zaczęliśmy studia w tym samym mieście. Wiedziałem że jej poprzedni związek raczej nie ma szans ponieważ mogła by się z chłopakiem widzieć jedynie w weekendy, gdy ona nic już do niego nie czuła, ale i tak mam wyrzuty sumienia ze względu na to co zrobiłem. Nigdy jej nie dotknąłem kiedy z nim była, nawet przytulenie na pożegnanie, mimo że u nich w oazie wszyscy się do siebie tylą, ale widziałem się z nią prawie codzień. Facet nie wytrzymał i sam zerwał. Dość szybko zaczęliśmy chodzić i mimo że było po drodze parę dziwnych sytuacji (jak umieszczenie zdjęć swojego krocza na jakimś dziwnym portalu bo niby miała kompleksy i początkowa odmowa usunięcia tego) byliśmy razem w sumie półtora roku. Ogólnie było mi z nią cudownie, zabierałem ją do teatru, kina, pomagałem z matmy. Jestem pewien że beze mnie nie przetrawała by pierwszego semestru. Ale w wakacje zaczął się prawdziwy koszmar, co drugą noc nie spałem, miałem sygnały że coś się dzieje. Ale gdy jej rodzice pojechali i przyjechałem do niej na tydzień to niby wszystko było w porządku. Jednak pod koniec sierpnia nie wytrzymałem i przechwyciłem jej zapis rozmów z facebook'a, z którego się dowiedziałem że jej "kolega" z oazy jedynię kolegą nie jest. Gość służy do mszy i planował, co mu już z głowy wybiła, zostać kapłanem. Odbyliśmy poważną rozmowę i obiecała mi że to się nie powtórzy, że praktycznie zerwie z nim kontakt. Taaa. Nie dalej jak trzy dni po rozmowie całowała się z nim pierwszy raz. Ciężko mi zrozumieć ten stopień hipokryzji, szczególnie u praktykującego katolika, pisać "Dobrano Kochanie...", "Dzień dobry Skrabie..." wyprowadzać psa na spacer i się lizać z innym facetem codziennie przez cały wrzesień, a potem nic nie mówiąc wrócić i chcieć dalej być razem utzymując wszystko w tajemnicy. Zwłaszcza że z nim nie zerwała kontaktu, widziała się z nim co tydzień jak wracała. Wiem że tutaj ludzie opisują zdecydowanie poważniejsze sprawy, wiem jak to mnie boli i innym z całego serca współczuje. Jak można świadomie, z premedytacją tak skrzywdzić drugiego człowieka? I to jeszcze wierząc w Boga, chodząc regularnie na drogi krzyżowe itp.? Może jeszcze bym zrozumiał jeśli by się spiła na jedne imprezie i zrobiła to raz, ale świadomie przez miesiąc kogoś oszukiwać? Koleś też jest niezły, niby jej obiecywał na początku że jeśli zauważy że się w nim zako****e to z nią zerwie kontakt bo on się do klasztoru wybiera, a potem sam jej powiedział że dla niej jest w stanie porzucić kapłaństwo. Zerwałem z nią ostatnio kontakt. W ogóle kończyliśmy dwa razy, najpierw mimo że znałem jedynie wierzchołek góry lodowej nie mogłem normalnie z nią być, jednak chciałem zrobić to powoli aby jej nie krzywdzić niepotrzebnie. W końcu w grudniu zabrała odemnie parę bluz które zostawiła i stwierdziliśmy że to koniec. Ale dalej coś do niej czułem, kontaktowałem się i w styczniu oświadczyłem że dalej ją kocham i wróciliśmy po pewnym czasie do siebie. Trzy dni na walentynki spędziliśmy u mnie, ale było bardzo dziwnie, nawet mnie wtedy nie pocałowała, z śniadanie do łóżka miała co dzień. W autobusie w drodze powrotnej totalnie się rozkleiła, do domu prszyjechała cała poryczana, jej rodzice chyba myślą że jej coś zrobiłem. A to się sumienie budziło. Po pewnym czasie resztki sumienia kazały jej się przyznać, choć nie było łatwo to z niej wyciągnąć. Nawet wiedząc wszystko dwa razy się z nią przespałem, szczerze, nie wiem jak to się stało. Teraz jakoś sobie radzę, raz lepiej, raz gorzej. Ale przedewszystkim piszę bo chciałbym was się zapytać jak poznać charakter dziewczyny wcześniej. Nie przespałem przez moją ex naprawdę wiele nocy i nie chce znowu tego przeżywać, boli tak że nie da się tego opisać. Moja zawsze zadawała się z wieloma facetami, lubiła być "własnością wspólną" stada samców, nie znosiła ograniczeń. Czy poznanie historii dziewczyny uchroni mnie przed podobnymi sukami w przeszłości? Czy macie jakieś sposoby aby wybadać czy można dziewczynie zaufać. Dodam że ja się prędko nie zako****e i mogę racjonalnie podejmować decyzje, ale jak już kocham, to całym sercem. Chciałbym zapytać czy sądzicie że dziwczyna możę się zmienić, czy moja była może mieć kiedyś normalny związek, czy zdradę ma we krwi? I jeszcze pytanie do inncyh facetów którzy przeżyli zdradzę i nie zostawili sprawiedliwości losowi, czy przyłożenie facetowi pozwala spokojniej zasnąć. Bez rozważania odpowiedzialności karnej. Ostatnio mimo młodego wieku zacząłem strasznie łysieć i nie mam wątpliwości dlaczego ;-)

Właściwie to umarłemDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich. Mam na imię Robert lat 49 żona 46.Wypiłem sobie 2 drinki i chyba dlatego odwazyłem sie napisać Sorry za to. Jak zacząć ? Staż 26 lat. Duzo. Układało sie nam róznie . Mam własna firmę .Prosperowała nieżle . Dziś kryzys więc jest tak sobie.Zona właściwie żeby się nie nudzić prowadziła sklepik z odziezą.Dochody na 0. ,ale miała zajęcie. Nie wyobrazała sobie siedzenia w domu .2 dzieci 21 i 25 lat właściwie juz samodzielnych. Z 10 lat temu miałem remont domku.Pełno robotników.Zjednym z nich 10 lat młodszych miala romans trwający około 2 tygodni który udało mi sie wykryć .Mówiła że nie spała z nim ale uwazam inaczej.Przepraszała błagała mówiła że będzie walczyć o nas do upadłego.Uwieżyłem , przebaczyłem. Zadra jednak została.Przezyłem to strasznie. Póżniej sie zablizniła.Róznie nam sie toczyło. Raczej trudno ale chyba sie kochaliśmy uczuciowo.Seks raczej tak sobie jeśli mozna uznać średnio raz na tydzień.Żonę kochałem i chyba kocham nad życie.Wiem że to problem.Że to uzaleznienie.Ale taki jestem Jak coś robie to idę na całość. Zaczęły sie problemy.Żona traciła ochotę na seks.Ztego u mnie pojawiały sie pretensje.Zaczęliśmy jężdzić na terapię do terapeuty. Próby , raz lepiej raz gorzej, ale walczylismy.Mówiła ze mnie kocha choć jej miłość raczej polegała żebym to ja ciągle ją przytulał mówiłczułe słówka itd od niej ciężko było coś uzyskać . Seks coraz gorzej. Znowu wizyty u terapeuty.I ogólnie poprawa. Taka mała hustawka. I zblizamy się do czasów ostatniego roku. żona ma wszystko ,elegancki samochód wyjazdy po towar do Warszawy średnio raz na 2 tygodnie,ciuchy itd.Ostatnie pół roku widzę że cos sie jest nie tak . Poniewaz żona ma kolezi w Warszwie więc jeżdziła na 2-3 dni.Patrzę któregoś dnia spakowane seksowne majtki.Podejrzenia z mojej strony , ale myslę sobie jestes chory człowieku to tylko zazdrość. Ale ziarenko zostało zasiane. Zacząłem sprawdzać po cichu żonę. Ale mówię sobie człowieku co ty robisz jestes chory psychicznie , to cie wykończy.Sprawdzam bilingi z komórki Wszystko ok.Samochód miał wbudowany gps antykradziezowy.Zacząłem sprawdzać . Nie pokryawło sie to co żona mówiła.Ale jak ją przyłapac ? Bałem sie że coś wymyśli jako wymówkę i stanie sie ostrozna. Wspomnę tylko ze spała zawsze u koleżanek.Tylko w dzień znikał gdzies na 6-10 godzin.Zapomniałem o czymś .2 miesiące temu mówi ze jedzie na zakupy w miejscowości gdzie mieszkamy . Cos mi nie pasowało sprawdzam gps i jest ale 30 km dalej.Sprawdzam pózniej to jakaś restauracyjka. Nie wytrzymałem napięcia (to chyba najgorsze brak pewności czy masz racje czy to twoje wymysły)i powiedziałem że znajomy ją widział. Nie wiedziała że mogę sprawdzić w domu przez internet gdzie była. Awantura zapewnienia ze nic sie nie stało ze rzeczywiscie sie spotakała z kimś ale to nie było nic ważnego.Zapomniałem dodać że to miejscowość gdzie chodziła do szkoły.Pomyślałem ze moze jakiś znajomy ze szkoły.Zapewnienia o miłośći itd Coś mnie tknęlo zeby o warszawie nie mówić.Trzy dni temu żona jedzie do Warszawy.Przypadkiem wszedłem zaraz po niej do łazienki.Zestaw do golenia ****ki na wierzchu jeszcze mokry. Idę do sypialni spojrzałem do torby.A w niej elganckie seksowne majtki i pończochy. Usiadłem żeby się nie przewrócić.Pojechała Wróciła . Pytam się gdzie była .Mówi . Wiem że nie zgada się Uciekło 5 godzin.Zamknąłem sie w sobie . Ona widzi że coś nie tak. Myślę sobie Swięta , może po Świętach .Po nocy nie wytrzymałem napięcia mówię porozmawiamy? Nie będę wdawał się w szczegóły przyznała że się z kimś kilkakrotnie spotykała ale właśnie zakończyła tę znajomość , która była oczywiśćie bez seksu.Przynoszę jej strój który miała ze sobą , a ona na to że to tylko pończochy i majtki a ze takie inne to nic nie znaczy. Myślę sobie chociaz przyznała sie do czegoś ale i tak jestem pewny że przyprawia mi rogi.W końcu nie wytrzymuje one i się przyznaje że ztamtym to się tylko pieprzy a ze mna to uprawia seks z miłosci. Wspomne tylko że seks właściwie wymuszany i rzadki, ato zmeczona itd.Awantura, Przeprasza mnie za przykrość i żałuje. Ja umarłem a ona to nazywa przykrościa.Ból nie do opisania. Ale jak czytałem innych to wiadomo o co chodzi.Trwało to od roku przynajmniej.****a .Rok czasu a ona mówi że załuje a wczesniej po każdym razie nie żałowała.Ż ałuje owszem że sie wydało.Tydzień temu jeszcze kupiliśmy stroje na rowery(lubimy jeżdzić ). Ogólnie poza seksem było ok duzo wspólnych planów.Dużo pozytywnych miłych przeżytych rzeczy.Dużo staran.Powidziałem ze chcę rozwodu i sp*****j.Za godzine przyszła i mówi że wyjeżdza do córki do Krakowa . Córka do chłopaka , syn do dziewczyny Świeta odwołane.Ja sam w domu.I tak się stało. Sms ze bedzie żałowac do końca zycia i przeprasza.Pewnie gdybym poeidział żeby wybaczam wróciła by na skrzydłach. A ja rozdarty.Mimo wszystko kocham ją . Tak mi się wydaje, a może to lęk przed samotnościa . Z drugiej strony jak wyobrażę sobie co robiła z Qutasem.Jak ją obracał na wszystkie strony przez tyle godzin w biały dzień i jej było dobrze z tym to ,,,, Jeśli pozwolę jej wrócić to będę to miał wszystko przed oczami . Ona mówi ze to tylko pieprzenie a nie kochanie.Moim zdaniem to chore.Z drugiej strony nie wyobrazam sobie zycja bez niej. Z drugiej strony przeraz a mnie jej perfidia . Jechała do niego i wysyłała do mnie smsa buziaczki a wieczorem smsa dobranoc.Kocham i nienawidzę. Czytałem posty innych i podejrzewam ze większość powie człowieku oprzytomniej i zostaw ja. I co dalej. Spali mnie albo nienawiść albo brak mojej żony.30 lat wspólnie przezytych.Żal . Poza tym w moim wieku szukac na nowo miłośći? Poza tym myśle że na swój sposób mnie kocha.A jeszcze z inne przez rok robiła mnie w balona. To tak jakby człowiek któremu najbardziej sie ufa wbił ci nóż w plecy.Taki Brutus .A może się mylę może chciała zakończyc związek. O powrót nawet nie prosi. Powiedziałem że nie ma szans na nic. Co wy na to.Ma nawet pretensje ze wyrzuciłem ja z domu na swięta. Ja kazałem jej tylko sp*****ć z pokoju. Ale tego wyszło. Nie umiem opisać moich uczuć ale jest tak jak w tytule ja nie żyję, umarłem.Nie ma dobrego wyjścia . Nawet jak któreś wybiore to będe zalował tego drugiego.Boli mnie jak mogła mi to zrobić i przez rok oszukiwać.Postawiłem na nią moje zycie.. Bez zaufania nie ma życia .

zdradaDrukuj

Zdradzona przez mężaCzesc,mam 30 lat jestem mezatka od 10 miesiecy.Znamy sie z mezem 3 lata.Nie mamy dzieci .Na poczatku naszej znajomosci odkrylam ze maz chetnie korzysta z sex-pokazy na skype.Gdy to zobaczylam poczulam sie zalamana i nie dowartosciowana.Zapytalam go o to to sie oczywiscie wszystkiego wyparl a jakze.Przed slubem rozmawialismy o tym to powiedzial ze juz z tym skonczylZaufalam mu ..Dzis mija 10 miesiecy naszego slubu .Zrobil sie coraz bardziej chamski ,wylgarny.Pare dni temu gdy mial wolne znowu zoorientowalam sie ze byl na takiej stronie.Oczywiscie dodam ze wciaz narzeka ze nie ma pieniedzy ,gdy prosze go o wspolny spacer zawsze ma jakies wytlumaczenie --nie chce mu sie.Przyznam szczerze ze meczy mnie to ,teraz juz wiem dlaczego mamy sex raz na miesiac skoro on zaspokaja swoje chore hobby w taki sposob.Postanowilam porozmawiac z nim choc dam sobie reke uciac ze sie nie przyzna .Ale mam w planie podjac decyzje o wyprowadzce ,i jezeli moje rezultaty nic nie przyniosa koniec z nami .

mąż zdradza z prostytutkamiDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam wszystkich serdecznie! Dowiedziałam się wczoraj,że mąż 3razy zdradził w agencji,nie mogę w to uwierzyć,ani jeść ani spać.Mam ciężką prace,jestem w 5 m-cu ciąży, mam cudowna 3letnią cureczkę,odchodzę od zmysłów.Wymusiloam to wyznanie,czułam że coś jest,zablefowałam,ze wiem,teraz chyba żałuję.Zyć w takiej niepewności było trudno,ale teraz jest jeszcze gożej. Nie mogę przestać myslec,hormony nie pozwalają wysuszyć łzy.Nie potrafie tego wybaczyć,ale jestem od niego całkowicie uzależniona.Za 2tygodnie koncze pracować,nie mamy swojego mieszkania,zostanę bez środków do życia.W tym kraju miałąm tylko jego,nawet koleżnki tylko 2wszystkie jemu nie pasowaly. pomóżcie,błagam,co mogę zrobić????!!!!