Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Mari199900:43:31
bardzo smutny04:10:52
makasiala05:40:50
Julianaempat...07:06:47
Matsmutny08:22:03

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Matsmutny
18.04.2024 15:12:06
zdrada bardzo boli . Mnie zdradzila kobieta po 4 latach martyna gryglak z łapsz wyżnych Smutek

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Jak bardzo zraniłam męża??Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam Jestem ponad 10 lat po ślubie z mężem.Mamy dwoje małych dzieci.Tuż po porodzie nasze życie sexualne po****dło a mąż jako alternatywę upodobał sobie oglądanie pornografii. W sumie nic strasznego (tak piszą eksperci) ale mąż spędzał na oglądaniu porno dużo czasu czyli bardzo często w mojej obecności. Czułam się z tym niekomfortowo i wielokrotnie to okazywałam jednakże mąż na słowne uwagi na temat jego hobby reagował agresywnie mówił abym się odczepiła.Trwało to ponad 2 lata.Czułam że fascynacja innymi gołymi kobietami w internecie była zdecydowanie bardziej atrakcyjniejsza niż ja( jestem zadbaną kobietą i podobno atrakcyjną ). Mąź dbał o rodzinę nie zaniedbywał pracy był wspaniałym ojcem jednak nie należy do osób wylewnych i okazujących uczucia -nie przytula itp, ale zawsze w każdej sytuacji mogłam na niego liczyć. Pewnego dnia przez stronę do nauki języków poznałam mężczyznę z drugiego końca świata który chciał się uczyć języka tak samo jak ja. Wysłałam mu swoje najlepsze zdjęcie.Mówił mi miłe słowa na mój temat.Rozmawialśmy przez skypa co drugi dzień gdy tylko mój mąż wyszedł do pracy.Po mięsiącu rozmów na temat włanych narodowości zaczął wyznawać mi miłość.Czułam że idzie to w kierunku romansu.Mąż zauważył moje dziwne zachowanie i zainstalował program szpiegujący komputer i dopatrzył się co było powodem mojego dziwnego zachowania.Kazał mi to przerwać. Mimo że wiedziałam o programie szpiegującym mojego męża dalej prowadziłam rozmowy przez skypa.Mężczyzna z którym pisałam nie podobał mi się fizycznie (mój mąż jest przystojniejszy) nie zauroczyła mnie jego osoba a raczej cała sytuacja - gra którą prowadziłam .Poczułam się świetnie że komuś tak bardzo się podobam.Sama zaczęłam mu pisać miłe słowa. Po drugiej poważnej rozmowie z mężem(mąż zagroził rozwodem) zakończyłam tą znajomość i zapomniałam o tym człowieku. Jak bardzo zraniłam męża?

Czy zdrada może być błędemDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaPo roku znajomości, pół roku wspólnego zamieszkiwania dowiedziałam się,że mój partner mnie zdradził. Mądra Kobieta spakowałaby walizki i zostawiła go. Ja jednak mam głowę i serce zawładnięte przez uczucie. Cięzki temat! Zapytałam wprost, mając konkret w ręku( paragon ze stacji CPN na zakup paliwa i ... prezerwatyw). Nie mógł kręcić, ja byłam w tym czasie w DE, stosuję zresztą tabletki. Przyznał się i o ile to nie wywołało mego wzburzenia, bo już po kilku godzinach zdołałam ochłonąć, Tylko tłumaczenie,ze to był błąd z którym on zyje i musi zyć, poczucie krzywdy jakie mi wyrządził, strach w jakim zył i świadomość,ze ja wiem i cierpię.O fakcie spotkania się z tą kobietą wyjawiłam mu duzo wcześniej. Wówczas kręcił,ze wpadli na siebie przy okazji,że wolno przecież mu wypić kawę. Nie chciałam zachować się jak zazdrosna idiotka i przyjęłam takie tłumacznie, zamiast słuchać babskiej intuicji. Skojarzyłam daty i prawda wyszła. Zapytałam tylko: dlaczego, w czym jestem aż taka zła, czy warto było? nie wiadomo dlaczego, błąd jak skaza, w niczym nie jestem zła, nie powinnam szukać w sobie żadnej winy. Nie powinnam a jednak nie rozumię jak można nie panować nad libido jeśli się twierdzi,ze się kogoś Kocha. Nie rozumię czy można popełnić taki błąd? Mam 48 lat i duszę pełna romantyzmu, który mnie zabija, bo nie rozumie zdrady? Nie rozumię też dlaczego zostałam zamiast odejść od niego.Jak go ukarać, co wzbudzi w nim poczucie winy, Co zrobić by pocierpiał jak ja. Znowu jestem na 6 tyg. w DE. Chcę tylko wyciszyć mysli i rozumieć. Czy facet to takie zło,ze może popełnić taki błąd. Czy to w ogóle mozna nazwać błędem? Co takim kieruje. Czy ktoś kto zdradził może mi podpowiedzieć. Czy uda mi się ztym i z nim żyć. Czy lepiej odejść. Nie odegram się tym samym, nie zeszmacę się

nie warto az tak sie poświecac...Drukuj

Niestety,właśnie do takiego wniosku doszłam. Człowiek daje z siebie ile może,pomaga,troszczy się o swojego faceta,wspiera,mobilizuje, jest mu WIERNA a ON robi Cie w balona! Jakiś czas temu przerabialiśmy temat "portali randkowych"i obecności tam pana X. Pan X wówczas tłumaczył,ze ...to ciekawość, sprowadziła go w tamte rejony. OK.zabolało niemożliwie,bo przecież zadnych oznak ze coś jest nie tak.Uśmiechniety,zadowolony no pomyslec by mozna ze niczego mu nie brakuje,a tu takie łup! Miałam okazję zobaczyc te jego profile i zajerzec w korespondencje z tymi panienkami.Jak? Po prostu tego zazadalam. Po kilku mailach, nie mialam juz ochoty tego czytac. Baby wysylaly swoje foty,a i on zapewne nie był dłuzny.No coz.. Chwilowa skrucha albo jeszcze wieksza kontrola pana X spowodowala,ze po jakims czasie sytuacja wrocila do "normalnosci". Mineło zaledwie albo AŻ poł roku a ja znow widze,ze facet coś kombinuje na boku. Po tym wszystkim czuje,ze ,,,,ja już nawet nie jestem wsciekla,już nawet to nie boli...czuje jeden wielki NIESMAK.Nawet nie klade sie juz z nim do lozka,tylko wslizguje sie dopiero jak on usnie.Tlumacze,ze musze popracowac na kompie,albo ze chce jeszcze poczytac itd. Jestem okropnie zawiedziona jego postepowaniem ale nie mam juz siły!Nie mam siły znó słyszeć ze wyolbrzymiam sprawe albo ze cos tam jeszcze. .... Nie szukam odwetu...jedni sugeruja by postapic tak jak on,po prostu sie zabawic i tyle.ale ja wiem,ze takie rozwiazanie nie jest dla mnie i jesli nawet... przyniosloby tylko chwilowa ulge. Zatem czuję,ze czas odejść od niego.Mysle,ze zrobie to w ciagu najblizszych dwóch tygodni. Gdyby nie pewne zobowiazanie wobec klienta, nad ktorym razem pracujemy.Zrobiłabym to juz.Ale poki co o niczym nie wspominam,udaje,ze niczego nie widze(np jak sie nie rozstaje z telefonem,jak wyłacza dzwiek albo zupełnie)to jest naprawde zenujace... Mielismy wspolne plany miało być dziecko, mieszkanie własnie konczymy urzadzac a tu proszę... Czy jesli nie jestem dla niego taka FAJNA to po co ze mna jest?Po co udaje,ze jest wspaniale,po co te słowa...? Tak,tak wiemmm bo pewnie mu wygodnie... A.

zdrada przez internetDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam. Jesteśmy razem z żoną 12 lat, mamy 2 małych dzieci 3 i 5lat. Kochałem żone i wydawało mi się że ona mnie też kocha, uważałem że nasz związek jest bardzo udany. Złapałem żone jak romansuje przez internet. Zauważyłem jej dziwne zachowanie i zainstalowalem program szpiegujący na komputerze. Odkryłem że żona utrzymuje kontakty meilowe i przez skype z mężczyzną z zagranicy. Na pewno się nie spotkali( mężczyzna mieszka poza europą), a wkorespondencji meilowej i skypy było: 1. wymienili się zdjęciami 2. żona podwała się za singla bez dzieci 3. żona cały czas ukrywała rozmowy i na moje pytania czy czatuje twierdziła przecząco , przyznała się dopiero jak pokazałem jej nagranie z programu szpiegującego 4.W korespondencji wymieniali się czułościami - on pisał że ona będzie jego jedyną miłością, żona pisała że za nim tęskni, wysyłali sobie " buziaczki", mieli stałe godziny spotkań na czacie kiedy mnie nie było 5. Siadając do rozmowy przez skypy żona malowała się , rozpuszczała włosy. 6. kontakt utrzymywała ok 2 miesięcy Żona twierdzi że to nic nie znaczy, zerwała znajomość, twierdzi że mnie kocha, chce żebym jej wybaczył. Nie wiem co zrobić i jak zakwalifikować jej zachowanie

Moja opowieśćDrukuj

Zdradzona przez mężaJestem nowa, od 1,5 miesiąca wiem na 100%, że mój mąż mnie zdradza, (jego wersja to ,że się zakochał w koleżance z pracy).Jak to pisze to boje się, że on wejdzie na ten portal i będzie mnie szpiegował, żeby wykorzystać to na sprawie rozwodowej. Właściwie to nawet nie chce mi się opisywać tej całej historii, bo już to tyle razy opowiadałam, rozmawiałam z rodziną, znajomymi,że czuje przesyt ale ,żeby być w porządku wobec was to uważam, że powinnam.W ubiegłym roku w lipcu byliśmy na wczasach, po których mój mąż założył konto na Facebooku a ja idiotka jeszcze mu pomogłam obrobić jego zdjęcie i wkleić. Później zaczął się odchudzać w bardzo szybkim czasie a to wszystko dla niej.Po tym odchudzaniu zrobił się apatyczny bez energii i zaczął robić się obojętny wobec mnie .I tak było przez 9 miesięcy w między czasie zaproponował mi związek partnerski i że już mnie tak nie kocha właściwie traktuje mnie jak koleżankę, a gdy tysiące razy pytałam czy ma jakąś kochankę to odpowiedział, że nie.A ja idiotka myślałam, że przechodzi jakiś kryzys uczuć do mnie, że może to początki depresji.Tak w ogóle to w tej chwili jesteśmy 11 lat po ślubie a przed ślubem 7 lat ze sobą chodziliśmy i nie mamy dzieci.Proponowałam, że może pójdziemy na terapię, żeby poszukać problemu a on wiedział gdzie był problem.Chciałam żeby się wyprowadził ale jemu było dobrze tylko ja wychodziłam z siebie a jego obojętność mnie zabijała.I wreszcie za którymś tysięcznym pytanie wydukał, że się zakochał w koleżance z pracy, która ma męża i dziecko.Ujęła go tym, że była uśmiechnięta a zaczęło się od współczucia, bo narzekała na swojego męża, jaki on jest nie dobry, że ją ciągle kontroluje, sprawdza i tak dalej.I mój mąż tak jej współczuł że aż się w niej zakochał i będzie o nią walczył.Jak dowiedziałam się o tym to tak jak wam wszystkim zawalił mi się świat. Nie mogłam zrozumieć jak ten mój wspaniały prawie święty mąż pozwolił sobie na tą miłość i te wszystkie nasze wspólne lata przekreślił.Po jego wyznaniu przez parę dni była sielanka, wydawało mi się,że znów mnie kocha że się stara , prosił o szansę ,że się pogubił, że popełnił błąd i tak dalej... ale gdy znowu ona przyszła do pracy i znów byli obok siebie, miłość się odezwała.Mąż już nie wiedział czy chce ze mną być, żebym mu dała czas bo on się pogubił i nie wie czego chce.To było już za dużo jak na jeden tydzień, więc powiedziałam, że chce rozwód, po paru dniach zaczął mnie znów prosić o wybaczenie ,że żyć beze mnie nie może ale miłości mi nie wyznał tak jak teraz mi się przypomina.A później była tylko obojętność nic się nie starał, jedynie prosił o czas i że rozwieść zawsze się zdarzę Teraz to myślę ,że czekał na decyzję tej k.... .Spakowałam go i wyrzuciłam go z mieszkania i wymieniłam zamki. Teraz czekam na rozwód i podział pseudo majątku.Mieszkanie na kredyt, auto na kredyt (dopiero początek spłacania).A on teraz robi ze mnie wariatkę i psychol-kę bo leczę się na depresję. To był taki kochany człowiek, wydawało mi się że byliśmy szczęśliwi, wygląda na to, że tylko ja choć nie słyszałam od niego, że ma mnie dosyć albo już nie może na mnie patrzeć.Nie wiem czy mi coś umknęło, czegoś nie zauważyłam.I tyle z grubsza.

5 lat po ślubieDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam, opisze krótko moją historię. Jesteśmy razem 5 lat po ślubie, mamy 4 letnie dziecko. Nigdy nie przypuszczałem, że taka historia mi się przydarzy, a jednak. Jakieś 2 tygodnie temu dowiedziałem się, że żona mnie zdradzała. Nie będę opisywać uczuć jakie od tego momentu mną zawładnęły. Po rozmowie z żoną dowiedziałem się, że powodem były nasze relacje. Wpadliśmy w rutynę, ja się nie starałem dbać o małżeństwo, nie okazywałem żonie uczuć. No i pojawił się on i widocznie żona poczuła się jak za młodych lat, atrakcyjna pożądana i stało się. Spotkali się kilka razy. Do czasu rozmowy z żoną zdążyłem poukładać myśli. Powiedziałem jej, że mimo wszystko chcę jej wybaczyć. Dalej ją kocham, jest dla mnie najważniejsza, jedyne co to te myśli. Co chwile w głowie pojawiają się te same myśli, jak mogła robić to z innym. Postanowiliśmy zmienić własne żucie i nastawienie do siebie nawzajem. Ona zerwała kontakt, a ja uzewnętrzniam moje uczucia do niej. Niestety tak jak napisałem wcześniej dręczą mnie myśli, z którymi nie mogę sobie na razie poradzić :(

Zdradziłem żonę, mam dzięcko z kochanką Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitajcie, szukałem podobnego przypadku zdrady na tym forum ale nie mogłem znaleźć więc postanowiłem opisać swoją historię po to by ktoś obiektywnie ocenił moją beznadziejną sytuację. Sama zdrada nie ma już znaczenia a raczej jej następstwa... Ktoś może mnie ocenić za nie zdrowego na umyśle, bądź za ostatniego bydlaka natomiast na co dzień życie każe mnie srogo więc nie obawiam się krytyki. Zdradziłem żonę kiedy oczekiwaliśmy na przyjście na świat naszego dziecka. Do zdrady nie doszło w wyniku jednorazowego przypadku tylko przez pewien okres trwał romans którego wynikiem była docelowa zdrada co powielaliśmy z wiele razy. Dodam że kochanka ma męża i dziecko z nim. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy , to już nie były tylko spotkanie w wiadomym celu, to wspólne plany i pragnienia. Owocem tych spotkań nie trudno się domyśleć jest dziecko. Problem jest taki że w pewnym momencie ciężko było mi się zdecydować którą z tych kobiet kocham naprawdę tak by móc budować wspólne życie. Jednak jeszcze są dzieci, moje dziecko z żoną oraz dziecko z kochana. O sytuacji dowiaduję się mąż mojej kochanki, zapadają decyzję że każdy idzie w soją stronę. Moja żona nic nie wie. Jednak mimo decyzji spotykam się z nią i z dzieckiem, próbując tym samym utrzymać jakieś relacje przyjacielskie. W tym samym czasie staram się poprawić relację z żoną która jak to żona wymaga od męża typowych w małżeństwie czynności, no i wiadomo wynikiem tego jest dziecko. Informuję moją kochankę że żona jest w ciąży - zrywa ze mną kontakt. Ja w tym czasie uświadamiam sobie że brakuje mi jej bardzo, brakuje kontaktu też z dzieckiem ale bez skuteczne moje starania - nie chce mnie znać. Przez ten krótki okres próbują z mężem budować na nowo swoje życie czego wynikiem jest ciąża! Nie wiedząc jeszcze o tym, męcząc się ze swoimi wyrzutami sumienia pokręconego życia wyznaje żonie dość okrutną prawdę, informuję ją że był romans, było zaangażowanie uczuć, jest dziecko. Wybacza mi, ustalamy że postaramy się jakoś to wszystko ułożyć. Po jakimś czasie nawiązuje ze mną kontakt, chce byśmy byli przyjaciółmi, potrzebuje wsparcia w trudnych chwilach gdyż jak twierdzi też brakuje jej mnie...ustalamy że będziemy się czasem spotykać, rozmawiać by utrzymać przyjacielskie relacje. Rodzi się moje dziecko to drugie z żoną, moje relacje z żoną są dobre. Dążymy do wspólnych celów. Jednak sercem jestem gdzie indziej, wspólne cele dla mnie z żoną są tylko z uwagi na nasze dzieci. W głębi serca chciałbym być gdzieś indziej ale nie ze stratą dla dzieci i wynagrodzić swoją nieobecną dziecku które mam z kobietą którą kocham, dziecko nie jest mi obojętne. Sprawa się komplikuję, wychowawca zwany oficjalnie ojcem mojego dziecka nie zachowuję się jak na ojca przystało, odtrąca dziecko. Bardzo chciałbym się tym zająć ale moja kochana mi broni. Proponuję rozwiązanie jeśli już moja żona iw i jej mąż wie o wszystkim by ujawnić tą sytuację, zmierzyć się z trudną rzeczywistością i opinią innych, proponuję bym był oficjalnym ojcem dla dziecka z poza moje małżeństwa zaopiekuję się tym dzieckiem bo nie jest mi obojętne myślę o nim tak samo jak o niej, ale zostanę z żoną i moimi dziećmi które są dla mnie równie ważne. Moja żona nie zasłużyła na takiego zbója, jak ja, jest dobroduszną uczciwą kobietą i bardzo mnie kocha, wiem że bardzo ją skrzywdziłem. Swoje uczucia schowam w kieszeń, stawiam dobro dzieci na 1 miejscu. Jeśli moja ukochana ułoży sobie życie nie będę w to ingerował, też ją skrzywdziłem kiedy okazało się że jest w ciąży planowaliśmy wspólną przyszłość ale wycofałem się tych planów, stchurzyłem. Moja propozycja nie znalazła akceptacji ze strony kochanki, moja żona której nie jest obojętna obca krzywda stwierdziła że moje dziecko nie jest winne temu wszystkiemu i powinno znać ojca który prawdziwie będzie kochał i troszczył się, żona zaskoczyła mnie swoją postawą, jest bardzo silna i liczy się z konsekwencjami. nie wiem co dalej będzie, życie pisze scenariusze na które nie mam wpływu.

dojrzewanieDrukuj

Zdradzona przez mężaPrzez okres 34lat malzenstwa bylam kilka razy zdradzona . Zastnawiam sie dlaczego na to pozwolilam ze dostajac jeden policzek nadstawialam drugi.Obecnie dojrzalam zeby to zmienic ale to nie ja zdecydowalam lecz moj ale wierze ze mi sie uda bylymaz poniewaz znowu postanowil zmieniac swoje zycie bo chce zyc lepiej nie ukrywam ze jest mi bardzo ciezko chodze na terapie i wierze ze mi sie uda.Zaluje ze tak pozno do tego dojrzalam bo uwarzam ze skoro ktos to zrobil raz to beda nastepne

Chce ktoś pogadać ???Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansJeśli chce ktoś o tym pogadać mój nr tel 517 732 369 Sam chętnie wyrzuce to z siebie

brak perspektyw Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynętęsknię, jestem zły, nie potrafię sobie wybaczyć przez ostatnie 6 miesięcy żyję jak w amoku chciałbym powiedzieć że straciłem coś cennego . Zaczęło się rok temu w jej urodziny ; zostaliśmy parą; ona po paru dniach zerwała z swoim facetem by być ze mną ; wyjazd na wspólne wakacje ; decyzja o wspólnym zamieszkaniu, wszystko działo sie tak szybko i hmmm i było wspaniale ; dlatego mam taki mętlik w głowie dlaczego doszło do zdrady, na początku emocjonalnej , kolega z pracy który też mieszkał obok i przywoził ją z niej, rozmowa na ten temat- "nie będę wdawała sie w romans w pracy' uspokoiła mnie ale on gdzieś tam zawsze był - wspólna kawa w biurze jakieś załatwianie rzeczy na mieście, i pewnie jej zwierzanie sie mu z naszych problemów. Któregoś dnia jej najlepsza przyjaciółka ostrzegła mnie że on ostro "startuje' do mojej dziewczyny - mieszkaliśmy razem, rozmawialiśmy na ten temat mieliśmy jakieś wspólne wizje przyszłości.. ael słowa przyjaciłółki zaburzyły moje bezpieczeństwo, zacząłem dostrzegać symptomy zdrady , wychodziła umalowana do pracy kiedy wcześniej robiła to w pracy, parę błędnych sems-ów do mnie - odsunięcie się i rezygnacja z seksu . z pracy zaczęła przychodzić apatyczna i zmęczona - na moje pytanie odpowiedziała depresja i skutek odstawienia tabletek i jej anemia (chcieliśmy dziecko) . Przejąłem część obowiązków domowych na siebie trwało to 3 miesiące ; popełniłem też ja sam parę głupstw stres w mojej pracy ,moja choroba uczelnia i walka w sądzie o dziecko z moją byłą dopełniały mojej frustracji - do tego nie zdany egzamin na prawo jazdy wszystko to skumulowało sie w jedno . ALE NA POCZĄTKU DAWAŁEM RADY - pyszczku dziubku, robię to dla niej , myślałem że hmmm ta zimowa deprecha jej minie i nagle pękłem pojawił się alkochol, dwa razy wypiłem dosyć i tak wcięty wróciłem do domu, najgorsze to że zakochałem sie w niej - ale widziałem że odpływa gdzieś, kwiaty urocze kolacje wyjazdy wszystko to w de- .. zacząłem być zazdrosny ; ukrywałem to ; ale też niszczyło mnie to wdzięczniej. uspokajało mnie to że mieszkamy razem kocham ją i te jej poranne przytulanie i buziak przed wyjściem do pracy. Przestała dbać o mnie , nie tylko w tym sensie (sex) ale przez rozmowę - coraz bardziej pozwalała sobie na kąśliwe uwagi w moją stronę - jak dobra żona z ciebie ... qurwa robiłem to bo myślałem że jest chora . doszło do sprzeczki na imprezie gdzie dała popis swojej zazdrości uderzając dziewczynę w twarz za to że rozmawia ze mną, ja też dostałem od niej ... nie wytrzymałem po dwóch tygodniach wyprowadziłem się do siebie - zrobiłem to w głupim stylu czekając na nią w domu - bo podobno była na imprezie z koleżanką ;-( wypiłem w samotności i podjąłem decyzję o wyprowadzce .... przepraszała mnie w sms-e napisała tęsknię :-( wróciłem ale rzeczy nie przywiozłem ;-( chciałem jej i sobie dać odetchnienie i szansę kogo wybierze - faceta który niestety robił dla niej wszystko czy kolegę z pracy - wtedy jeszcze tego nie wiedziałem ale hmmm po trzech dniach od naszego "rozstania" była już z nim - przez miesiąc lawirowała w w zasadzie robiła mnie w konia - kwiaty i to ja czułem sie winny i przeprosiny na nic. zakochałem sie nie myślałem logicznie , nie wymagałem od niej nic - bo myślałem że - przyczyną jej zachowania są hormony apatia i depresja .. nawet dietę jej stworzyłem - chciałem mieć z nią dziecko troszczyłem się a na głupie odzywki nie reagowałem, nie byłem też sobą .. i stało się .. jest z nim a ja tęsknię bo początek mieliśmy dobry .. ale potem okazałem cie ciulem , to jej słowa , nie ma prawka auta , nie stać mnie na nią , jestem za niski i do tego nie dbam o siebie .. trochę to trudne zważywszy że dbałem o nas dwoje .. je przyjaciółka wyjawiła mi po czasie moich starań że była już z nim będąc ze mną - więc to jej choroba i je humory to była ściema dałem się oszukać - ale czy na pewno mnie oszukała ..? kocham ją nadal ale nie widzę szans powrotu i wybaczenia je - może jakiś zakamarek moje duszy tego pragnie .. byliśmy szczęśliwi przez jakiś czas, psułem to ja, jej przyjaciółka która w pewnym momencie za często nasz odwiedzała i doradzała jej we wszystkim by niedawno wyznać mi miłość , że mnie kocha albo żebyśmy chociaż poudawali miłość przed moją była co miało niby wzbudzić zazdrości ( chyba litość ) u moje byłej .. Moje byłej nie umiem życzyć szczęścia nie umiem wybaczyć w sercu ale też ją kocham za te wspaniałe chwile razem :-( jest teraz z nim podobno szczęśliwa i nikogo tak wcześniej nie kochała jak go ... skacze koło niego i mu dogadza - to słowa jej przyjaciółki . a ja czuję sie podle , wykorzystany emocjonalnie i też finansowo do tego obniżyła moją samoocenę do tego stopnia że jedyne co mogę to praca, rzuciłem studia ostatni rok , prawka też mi się nie chce robić .. taęłm komuś tyle dobra i serca a dostałem z buta .. wierząc komuś nie wiem nie umiem je dobrze życzyć - kurka wiem że to już się nie wróci .. nie umiem jej wybaczyć że to właśnie on ... zaufałem jej

brazylijska telenowela to pikuśDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam w gronie zdradzonych. Moja historia jak w tytule jest długa, banalna, ale niestety bardzo dla mnie trudna do logicznego ogarnięcia. Ale do rzeczy: kilka miesięcy temu przez przypadek odkryłam, że mój mąż od kilku lat ma romans i co więcej owocem tego związku jest dziecko, dzisiaj już kilkuletnie. Jak większość tu piszących przeżyłam ciężki szok czytając maile odkrywające przede mną część drugiego życia niewiernego małżonka. Kiedy przyswajałam sobie treści nie dla mnie przeznaczone, naszych dzieci (mamy ich dwoje) szczęśliwie nie było w domu, a i małżonek był gdzieś poza, miałam więc chwilę, żeby pokrzyczeć, popłakać, napić się wódki i przygotować się na spotkanie i konfrontację z mężem. Jak wrócił do domu początkowo próbował się wypierać, ale jak tylko dotarło do niego, że przeryłam całą jego skrzynkę skapitulował i przyznał się. Nie ukorzył się jednak, nie błagał o wybaczenie, co więcej tej pierwszej nocy (gadaliśmy prawie całą noc) wyznał, że to długa historia, że to moja wina, że do tego doszło, bo ja zła kobieta jestem, bo nie było ciepła w domu i takie tam pierdoły na wspomnienie których robi mi się niedobrze. Muszę dodać, że jesteśmy ze sobą bardzo długo, bo od szkoły średniej, byliśmy dla siebie nawzajem pierwszymi kochankami, razem dojrzewaliśmy, przeżywaliśmy dobre i złe chwile, planowaliśmy wspólne życie. Po drodze zdarzały się różne sytuacje, z racji tego, że studiowaliśmy w różnych miastach, nasze życie wówczas dzieliło się na dni spędzane na uczelni osobno i radosne i namiętne weekendy spędzane razem. Po kilku pierwszych latach bycia razem dopadł nas kryzys, chyba bardziej mnie, złożyło się na to kilka czynników, między innymi choroba, która mnie dopadła i wpędziła mnie w lekka depresję. Okazało się po kilku miesiącach, że dolegliwości same ustąpiły, ale ja miałam jakieś wewnętrzne przekonanie, że mój mąż (ówczesny chłopak) średnio mnie wtedy wspierał, słabo mnie rozumiał i trochę się od niego odsunęłam. Doszło do tego, że poznałam rozrywkowe towarzystwo, zaczęłam się bawić, no i niestety finał był taki, że zdradziłam. Amok trwał miesiąc, może dwa, ale wyrzuty sumienia nie pozwoliły mi spać spokojnie i sama wszystko wyznałam chłopakowi. Było ciężko, nawet bardzo, liczyłam się z tym, że skoro dopuściłam się zdrady, to mogę zostać sama. Bardzo się wtedy starałam, z każdym dniem bardziej rozumiałam, że ta chwila głupoty, to straszna krzywda jaką wyrządziłam swojemu ukochanemu. Zresztą on bardzo to wszystko przezywał, byliśmy tacy młodzi, ale im bardziej ja starałam się udowodnić, że to był błąd, że żałuję, że więcej tego nie zrobię, tym bardziej on na moich oczach zmieniał się z kochającego chłopaka w cynika i lowelasa. Ale nie odszedł, twierdził, że nadal kocha (ale co tam w jego głowie się działo, to tylko on wie). Mijały lata, oświadczył się, wzięliśmy ślub, po jakimś czasie urodziło się pierwsze dziecko, wszystko wydawało się być w porządku. Ja nigdy potem nie spojrzałam na innego mężczyznę z pożądaniem, byłam wierna i kochająca, chyba jestem typem co jak zrobi to raz, to potem już nigdy więcej. Zdaję sobie sprawę, że możecie mieć odmienne zdanie, ale prawda jest taka, że po tym jednym epizodzie ze studiów, wiedząc jaki to dramat i głupota nigdy więcej nawet nie pomyślałam o zdradzie. Możecie spytać po co to piszę, ano dlatego, że prowadząc długie nocne rozmowy z moim mężem po odkryciu jego zdrady dowiedziałam się, że on to zrobił, bo ja go zdradziłam te kilkanaście lat temu. Czyli moja wina. Wyrok z odroczonym terminem zapadalności, zemsta po latach. I to jaka, kilkuletni romans, dziecko. Oczywiście nie jestem blondynką, ostatnie kilka miesięcy widziałam, że mąż się miota, nie śpi po nocach, wygląda nieszczególnie, ale na wszystkie moje pytania co się dzieje, miał gotowe odpowiedzi, że to praca, stresy, etc. Podobno chciał mi powiedzieć, był już blisko, nie zdążył, zostawił niewylogowaną skrzynkę na moim kompie. Powinnam jeszcze napisać kilka słów o naszym życiu małżeńskim, żebyście mieli pełny obraz sytuacji. Jesteśmy małżeństwem kilkanaście lat, oboje pracujemy, tylko, że ja stacjonarnie, a małżonek w siłach sprzedaży, więc wiecznie poza domem. Dziećmi i domem z powyższych względów bardziej zajmuję się ja, ale kiedy jesteśmy w komplecie, mąż nie uchyla się od prac domowo-ogrodowych i opieki nad dziećmi. Ma zresztą bardzo dobry kontakt z dziećmi (to ja jestem cholera i ta co wymaga). Jeśli chodzi o sex to tu też nie było problemów, często, różnorodnie, jak na tyle lat razem to mogę powiedzieć, że super. Oczywiście na moje pytanie dlaczego to zrobił, nie uzyskałam sensownej odpowiedzi, tak jak wiele osób tu piszących pewnie dlatego, że była to odmiana, że miał ku temu okazję, sprzyjające warunki pracy. Ja nigdy nie byłam typem detektywa, choć był czas, że miałam sporo podejrzeń, wiele rzeczy w zachowaniu mojego męża nie podobało mi się, złapałam go raz czy dwa na kłamstwie, ale przyparty do muru bardzo ładnie się wybronił i wyśmiał moje podejrzenia usypiając tym samym moją czujność. Przechodząc do finału opowiem Wam jeszcze, co działo się od dnia odkrycia zdrady do teraz. Jak pisałam pierwsze kilka dni to był czas bezsensownych rozmów, pełnych emocji, łez, pytań dlaczego to zrobił. Nie posuwaliśmy się do przodu, on twierdził, że to przechodzony związek, że już z nią nie jest, że może ją nadal kocha, ale lepiej jeśli będzie sam, może jeszcze sobie życie ułoży. Ja do tej pory zatwardziała zwolenniczka wywalania rzeczy przez okno po odkryciu zdrady, nagle spotulniałam, zaczęłam się zastanawiać, czy jest szansa, aby cokolwiek odbudowywać, szukałam winy w sobie, rozmawiałam z przyjaciółmi, dużo czytałam psychologicznych książek. Po kilku pierwszych dniach poprosiłam go, żeby się wyprowadził i poukładał się sam ze sobą i zastanowił czego chce w życiu. Niechętnie, ze łzami w oczach wyniósł się na 3 tygodnie (dzieciom powiedzieliśmy, że wyjechał służbowo). Ja przez te 3 tygodnie miałam czas, żeby spokojniej pomyśleć co dalej, oczywiście byłam u prawnika, choć i bez tego wiedziałam, że jakbym się uparła to rozwód z orzeczeniem winy dostałabym szybko. Ale chyba nie chciałam się rozstawać, targały mną skrajne emocje, jednego dnia myślałam, że damy radę i wszystko się ułoży, a drugiego, że to bez sensu, że to nienormalne okłamywać kogoś w tak perfidny sposób tyle lat, ukrywać fakt posiadania dziecka, a jednocześnie być tak fajnym ojcem dla naszych dzieci. Czas mijał, po trzech tygodniach wrócił, rozmawialiśmy co dalej. Stwierdził, że chciałby spróbować, że zdaje sobie sprawę, że to będzie trudne, że ja mogę mieć "jazdy", ale jest na to gotowy, że szkoda tych wspólnych lat, dzieci, że tyle nas łączy. A co do kochanki, to dowiedziałam się, że jak się poznali (oczywiście przy okazji pracy) to było fajnie, fascynacja, wzajemne pocieszanie się (ona się chyba akurat miała problemy w swoim małżeństwie). Ale w międzyczasie ja zaszłam w drugą ciążę, więc przestali się spotykać, ale chyba tylko na chwilę. Potem znowu było miło i znajomość się rozwijała, ale w związku z tym, że mój mąż nie potrafił się zdeklarować, to kochanka zaczęła być niecierpliwa i zaczęły się schody. Doszło do tego, że rozstali się, ale krótko potem okazało się, że ona jest w ciąży. No i skończył się piękny sen. Dla mojego męża to pewnie był szok, ale jak widać potrafił się skutecznie zasklepić w sobie i do niczego się nie przyznać. Urodziło się dziecko, mąż oswajał się z sytuacją, laska zapewne oczekiwała deklaracji, choć podobno świadomie podjęła decyzję, że sama sobie dziecko wychowa. Wg męża zmieniła się (pewnie miała coraz większy żal i pretensje, że on stoi w rozkroku i nie umie się zdecydować), przestało być miło i fajnie, ale nadal spotykali się! Niekoniecznie tylko ze względu na dziecko. Dopiero jakiś rok temu ona postanowiła układać sobie życie nie oglądając się na mojego męża i tym samym wyobrażam sobie, że w ogóle przestało być miło. Zbyt wiele nie wiem, ponieważ małżonek bardzo oszczędnie opowiadał swoją historię, podobno nie chcąc mnie bardziej ranić. No i teraz finał. Po rozmowach ustaliliśmy, że spróbujemy od nowa, on aby mieć pewność, że dziecko jest jego robi testy DNA (ja nic tu nie sugerowałam, sam stwierdził, że woli to sprawdzić), musimy porozmawiać z dziećmi (tego najbardziej się boję), powiedzieć rodzicom. Aha, on spotyka się z dzieckiem raz w tygodniu przez kilka godzin, uczęszcza też na psychoterapię, nasza relacja teraz z jednej strony jest dużo lepsza, więcej rozmawiamy (widzę teraz, że komunikacja nie była naszą najmocniejszą stroną), uprawiamy dziki seks jak za młodu, ale z drugiej strony nie mogę się uwolnić od myślenia, jak można było tak perfekcyjnie udawać, jak bardzo trzeba być, no właśnie nie wiem jak to napisać, socjopatą? narcyzem?, żeby móc codziennie wstawać, chodzić do pracy, uśmiechać się (no dobra może niezbyt często) po prostu żyć jak gdyby się nic nie stało? Ja nie wiem, czy ja dam radę wybaczyć, próbuję, wielokrotnie hamuję się, żeby nie walnąć jakimś głupim tekstem, choć korci jak cholera. No i właśnie co sądzicie, co robić, czy terapia małżeńska może nam pomóc (mam mieszane uczucia), czy ja mu jeszcze kiedyś zaufam? Piszcie, chętnie z Wami podyskutuję, to chyba dla mnie najlepsza terapia... jeszcze raz przeczytałam to, co napisałam i wygląda na to, że chyba mam już lekki dystans do tego co się stało, ale nadal potrzebuję rady i wsparcia, długo się zastanawiałam, czy w ogóle opisywać tu moją historię, ale mam nadzieję, że tak, czekam zatem na Wasze przemyślenia i dziękuję, że dobrnęliście do końca, strasznie długie to wyszło.....