Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10 Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch

poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.

Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Jak naprawić największy w życiu błąd?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam wszystkich. Liczę na obiektywną ocenę mojej sytuacji i Waszą szczerą opinię, która być może da mi lepszy obraz na to, czy powinnam dalej walczyć o swoje małżeństwo. Z mężem jesteśmy razem 16 lat. Od zawsze bardzo się roznilismy ale też wiele rzeczy nas łączyło. Mój tata zostawil moją rodzinę kiedy miałam 10 lat (alkohol plus wyjazd za granicę po lepszą pracę) i od tego czasu nauczylam się sama dawać ze wszystkim radę i nie prosić nikogo o pomoc. On - wspierająca się rodzina, dla której instytucja rodziny jest na 1wszym miejscu, ale jednak mało tam uczuć, mało rozmów o nich, a wszelkie konflikty rozwiązuje się chwilową ciszą. I tak po kilku latach pojawiło się 1wsze dziecko, potem drugie. Zawsze bylam w moim mężu szaleńczo zakochana i świata poza nim nie widziałam. Obecnie córka ma 8 lat a syn 6 lat. Krótko po urodzeniu syna (jakieś 3msc) trafiłam niespodziewanie do szpitala, gdzie -pisząc w dużym skrócie- cudem mnie wyratowali i po miesiącu z wielką traumą wróciłam do domu. Choroba miała mi już towarzyszyć reszte życia, jest nieuleczalna. Miałam przed oczami wizję jeżdżenia do szpitala co miesiąc w wielkim bólu i powolnej degeneracji. Z czasem byłabym tylko ciężarem dla rodziny, ale i tak chcialam jak najwięcej czasu przezyc jeszcze z dziecmi. Mój maz w tym czasie musiał harować niesamowicie, dzieci, praca, dom, bo ja nie domagalam. Stał się dla mnie nieprzyjemny, robił mi wyrzuty o to że wolę iść do pracy niż pomóc w domu skoro mam na to siłę. Ja też zrobiłam się zgorzkniała przez tę chorobę.Kwas między nami rósł do tego stopnia, że chcieliśmy się rozstać. Wisiało to nad nami coraz bliżej. Wtedy też poznałam w pracy chłopaka, przy którym zapomniałam o wszystkich nieszczęściach. Zauroczenie,miłe słowa,nagle pojawiło się coś miłego w moim życiu. Teraz wiem, jakie to bylo beznadziejne złudzenie, ale byłam w dramatycznym momencie życia. Totalnie nie widziałam tego, że właśnie rujnuje życie sobie i ukochanemu człowiekowi. I tak najpierw jakis miesiąc czy dwa pisaliśmy, az w końcu przespalismy się ze sobą. Nawet tego nie ukrywalam specjalnie, bylam na takim zyciowym dnie. Czułam wtedy że to jedyne co mnie ratuje od kompletnej depresji,że przez chwilę zapominam o tym że tyle cierpię przez chorobę. Mąż odkryl wszystko przeglądając mój telefon. I wtedy stwierdził, że nie chce jednak kończyć tego związku, że mnie kocha, błagał ze lzami w oczach żebym została. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jednak z jego strony nadal są jakieś uczucia.. Zostałam, chociaż miałam wrażenie, że już nic nie czuję do niego. Z tamtym chlopakiem zerwalam kontakt calkowicie. stanęłam na głowie i naprawdę zakochalam się w moim mężu na nowo. Mąż oswiadczyl mi się ponownie i wzięliśmy ślub (wcześniej żyliśmy bez slubu) Byliśmy na terapii, która jednak nie zakończyła się wielkim sukcesem, bo mąż pod koniec miał już dosyć. Po jakimś czasie coraz bardziej zaczął się ode mnie odwracać, coraz bardziej dystansować. Mimo tego że naprawdę wiele szczesliwych chwil spędziliśmy wspolnie od tamtego czasu, często nagle bez powodu tracil humor, czulam że jest rozgoryczony i nie potrafi mi wybaczyć. W między czasie dostałam lek, który regularnie przyjmuje więc problem choroby nagle prawie zniknął. Minęły prawie 3 lata podczas których kończyl zwiazek kilka razy ot tak z dnia na dzień, po czym obiecywał na nowo że będziemy razem, bo tworzymy wspólnie z dzieciakami fajną rodzinę. Tyle dni i godzin spędziłam myśląc co mogę zrobić, żeby mi wybaczył. Nigdy nie myślałam, że spadnę na takie dno i zrobię coś tak beznadziejnego, czego bede żałować resztę życia. Mąż oporcz zaufania ciągle twierdzi że moje zachowania to manipulacje. Wczoraj znowu stwierdził, że chce zakończyć nasz związek. Powinnam pozwolić mu odejść? Czy są wśród Was osoby, którym udało się w końcu wybaczyć, pokochać kogoś mimo tego że tak bardzo was skrzywdził?
13728
<
#1 | poczciwy dnia 28.10.2024 16:24
Smutna to historia, ale pisząc wprost takie są niestety konsekwencje romansu/zdrady.
Czasu cofnąć się nie da.
Pomóc za bardzo mu też nie jesteś w stanie.
Jeśli on sam nie potrafi przeskoczyć tego etapu aby finalnie wybaczyć to chyba lepiej się rozstać.
A z Twojego opisu wynika, że jego decyzja o pozostaniu i ratowaniu była podyktowana jakimś lękiem a niekoniecznie wielką miłością. Inna sprawa, że pewnie sam nie zdawał sobie sprawy z czym przyjdzie mu się mierzyć.
Zamiótł zatem problem pod dywan i udawał, że go nie ma.
Szambo jednak co jakiś czas wybija. No wybija i wybijać będzie dopóty, dopóki nie przepracuje tego sam.
Nie masz niestety pojęcia będąc po drugiej stronie z jakimi uczuciami i odczuciami mierzy się osoba zdradzona i jak długo potrafi to trawić człowieka od środka.
Pozostaje czekać. Pytanie tylko czy jest na co i czy nie tracicie czasu?
Jeśli chce odejść, siłą go nie zatrzymasz. Zresztą to nie miałoby sensu.
16081
<
#2 | Bonnie dnia 28.10.2024 17:59
A czy można zrobić cokolwiek, żeby komuś pomóc to przepracować? Nie powiedziałabym, że zmiótł problem pod dywan. Rozmawialiśmy o tym wszystkim setki razy, terapia też nam dość mocno otworzyła oczy, a ja nigdy nie postawiłam granicy, że nie chcę dłużej wałkować przeszłości - uznałam że będę tak długo, jak będzie tego potrzebował. Pierwszy rok zrobiliśmy duży postep jako para. włożyliśmy w to wszystko tyle pracy, że komunikowalismy się dużo lepiej niz kiedyś. Wiele dobrych rzeczy działo się między nami, staliśmy się bardziej świadomą i dojrzałą parą,dbajaca o relacje. Ciągle słyszałam też słowa, że potrzebuje bardzo dużo czasu ale przetrwamy to razem. Jednak tak jak piszesz, szambo co jakiś czas wywalalo i zwykły, miły dzień potrafił skończyć się wyrzucaniem żali albo zrywaniem z powodu "bo zupa była za słona". Czy oprócz terapii są jakieś inne tipy co można zrobić, żeby spróbować pomóc mu to przepracować?
15787
<
#3 | A-dam dnia 28.10.2024 19:27

Cytat

Czy oprócz terapii są jakieś inne tipy co można zrobić, żeby spróbować pomóc mu to przepracować?

Nie wiem co to są tipy. Ale istnieją rzeczy które pomagają w takich sytuacjach wyjść z piekła. Jest to łaska od Boga. Można ją otrzymać albo nie.
Ale zaobserwowano że pojawieniu się jej sprzyja żarliwa modlitwa i stanięcie w prawdzie.

Cytat

Ciągle słyszałam też słowa, że potrzebuje bardzo dużo czasu ale przetrwamy to razem.

To jest jedna z licznych mantr, które powtarzają osoby trzecie kiedy nie wiedzą co powiedzieć albo nie chcą brać udziału w cudzych kłopotach.
To jest jeden z benefitów jakie otrzymujesz w związku z tą katastrofą
Dzięki temu masz okazję sprawdzić kto jest prawdziwym przyjacielem a kto tylko tak deklarował bo miał w tym interes.

Cytat

Pierwszy rok zrobiliśmy duży postep jako para. włożyliśmy w to wszystko tyle pracy, że komunikowalismy się dużo lepiej niz kiedyś. Wiele dobrych rzeczy działo się między nami, staliśmy się bardziej świadomą i dojrzałą parą,dbajaca o relacje.


Poczciwy w takich (zdrady) sytuacjach nigdy nie widzi możliwości naprawy związku i zaleca rozwód.
Więc Cię nie wesprze w wyborach sprzecznych z jego przekonaniami.

Ja uważam ze każdy człowiek ma prawo do naprawienia błędów,które popełnił. Często się tę zasadę wykoślawia stwierdzeniem że "mamy prawo do błędów" Nie nie mamy prawa do popełniania takich błędów ale nikt nie może nam odmówić prawa do jego naprawienia.
Jak naprawić błędy? Dla mnie sprawa jest banalnie prosta wystarczy wklepać w GOOGLE frazę "Sakrament Pokuty" i wyskoczyn mam zaraz 5 warunków tego sakramentu. Wystarczy je wszystkie sumiennie wypełnić i po problemie. Od tego momentu ruch należy do drugiej strony. Powinna ona wybaczyć i zapomnieć. Ale co zrobi to jej wolny wybór.
13728
<
#4 | poczciwy dnia 28.10.2024 20:03

Cytat

Poczciwy w takich (zdrady) sytuacjach nigdy nie widzi możliwości naprawy związku i zaleca rozwód.
Więc Cię nie wesprze w wyborach sprzecznych z jego przekonaniami.

Ostatni raz Cię proszę abyś nie wypowiadał się personalnie w moim kierunku tym bardziej, że łżesz jak pies.

Autorko
Nie jesteś w stanie na niego wpłynąć w żaden sposób.
Jeśli dużo rozmawialiście na ten temat, podjęliście próbę terapii to on wydaje się być świadomym człowiekiem.
Może po prostu nie potrafi sobie z tym poradzić i to jest całkiem prawdopodobne.
W takim stanie rzeczy nic nie zrobisz.
Tym bardziej, że minęły już 3 lata to sporo.
Powinien w tym czasie nastąpić już jakiś przełom jeśli dobrze zostałoby to przez niego przepracowane.
Możesz próbować sądować i pytać co możesz zrobić ze swojej strony aby ułatwić mu zrobienie kroku naprzód, ale to chyba tylko tyle na ten czas.
16081
<
#5 | Bonnie dnia 28.10.2024 22:42
Myślę, że te 3 lata trochę słabo wykorzystaliśmy. Po terapii rozmawialiśmy itd ale potem jak to się ciągnęło, mi się wydawało że trzeba tylko czasu i będzie ok, bo tood niego słyszałam czasami, a tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z wagi jego cierpienia. Na początku w ogóle uważałam, że ok, zdrada jest moją winą, ale to on odpowiada za rozpad związku już przed, bo źle mnie traktował w chorobie. A tak naprawdę nie potrafiłam dostrzec niczego oprocz swojego cierpienia i swojej walki o życie. Nie doceniałam tego że daje radę wstawać codziennie w nocy do niemowlaka, ogarniać córkę która też jeszcze była mała, pracować i ogarniać dom. Wolałam dać sobie substytut normalności i pójść czasem do pracy. Wiem że to nie forum o chorobach, i nie powinnam usprawiedliwiać się tym, ale może ktoś to kiedyś przeczyta i nie zrobi tego samego błędu, sięgnie po pomoc psychologa zamiast wpaść w jakiś dziwny stan odcięcia od wszelkich uczuć. Dopiero po jakimś czasie zdawałam sobie sprawę, że jestem beznadziejna, że to ja zakopuje problem pod dywan żeby nie czuć się źle sama ze sobą, podczas kiedy teraz wiem, że jestem nic nie wartym śmieciem, skoro go zdradziłam. On mi już nie wierzy, że ja tą winę chcę dźwigać i dźwigam. Wiem że mnie kocha ale myśli bardzo racjonalnie a nie uczuciowo, co w nim oczywiście zawsze uwielbiałam.. Ale łudzę się że jest szansa że da nam jednak szansę i uwierzy że zdaję sobie sprawę że zrobilam najobrzydliwsza rzecz na świecie. Czy jest coś co zdradzonym jakkolwiek zadość uczyni? Czy otwarte przyznanie się przed rodziną to dobry krok? Czy są inne rzeczy które pomagają?
13728
<
#6 | poczciwy dnia 29.10.2024 09:18
Przede wszystkim przestań się samobiczować.
Stało się, czasu nie cofniesz.
Konsekwencje jak sama zauważyłaś dźwigasz po dziś dzień.
Na twoje pytania nie da się jednoznacznie odpowiedzieć.
Dlatego, że nie wiemy co siedzi w nim i jakie on ma oczekiwania jeśli w ogóle.
Może być tak, że się już poddał.
A może uważał, że Wasze życie będzie wyglądać jak dotychczas a dopiero teraz dostrzega, że po prostu tak się nie da.
A jak on to widzi? Pytałaś go? Zadałaś mu te same pytania co nam?
Może dobrze zrobiłaby mu terapia indywidualna?
15787
<
#7 | A-dam dnia 29.10.2024 15:29

Cytat

Ale łudzę się że jest szansa że da nam jednak szansę i uwierzy że zdaję sobie sprawę że zrobilam najobrzydliwsza rzecz na świecie.

Bez przesady są obrzydliwsze rzeczy na świecie Szeroki uśmiech Tak na prawdę nIe wiemy jaki robal gryzie Twojego męża.
Może nakręca się wyobrażeniami swoje żony uprawiającej jakieś perwersje z jakimś brudasem co go przyprawia o odraze?. Albo odczuwa Twoją zdradę jako utratę zaufania która wymaga ciągłych czaso i pracochłonnych zabezpieczeń?
A może czuje się sfrustrowany tym że nie może zrównoważyć Twojego grzechu takim samym? bo np nie umie sobie znaleźć kochanki lepszej od Ciebie Szeroki uśmiech? Nie wiemy tego. Ale przecież możemy go zapytać o to tylko czy jesteś przygotowana na odpowiedź?
Jedno czego możemy być pewni to tego że Twój mąż nie idzie drogą jaką
daje ludziom łaska sakramentu pokuty i przebaczenia.
Czyli zmierza do katastrofy polegającej na rozpadzie waszego małżeństwa. A Ty razem z nim. Bo bez łaski Boga nie ma szans na nic innego.
Bez współpracy z Łaską Bożą was obojga nie ma szans na uratowanie związku. Zawsze będziecie się wyniszczać chorą percepcją faktu tej zdrady.
Poszukajcie kompetentnego poradnictwa rodzinnego, spowiednika...
Klęknijcie codziennie razem na pół godziny z różańcem... i poproście Matkę Bożą o pomoc, o siłe w radzeniu sobie z problemami , o mądrość. Szczerze jjak dzieci...
Bo nie ma gorszej rzeczy niż rozstanie
niż rozpad rodziny.
15995
<
#8 | Kakua dnia 29.10.2024 17:42

Cytat

Bez współpracy z Łaską Bożą was obojga nie ma szans na uratowanie związku
.
Cóż za silne przekonania... A-dam czy u Ciebie to zadziałało?

Bonnie, myślę, że część zdradzonych jest jednak w stanie powiedzieć Ci co przeżywa Twój mąż. W trudnym dla was momencie, a był to trudny moment dla was obojga, podjęłaś decyzję jaką podjęłaś. Zamiast się wspierać skrzywdziliście się nawzajem. Ja mam o to największy żal... Że zamiast szukać pomocy w rodzinie mój mąż szukał jej gdzieś gdzie nie powinien. Boli, że runął jego obraz jako człowieka z zasadami, że zawiódł zaufanie, że pozbawił złudzeń co do świata i ludzi. I jednego dnia myślę, że jakoś sobie z tym poradzę i zostanę, ale drugiego dnia nie mogę na niego patrzeć... Twój mąż pewnie przeżywa to samo. Czas pomaga. Bądź cierpliwa... Tyle ile trzeba, jeśli chcesz z nim zostać, bo związku takiego jaki mieliście mieć już nie będziecie. To co się stało już zostanie z wami na zawsze.
15787
<
#9 | A-dam dnia 30.10.2024 15:00

Cytat

a mam większy szacunek do kobiet/mężczyzn, które/którzy po odkryciu romansu idą do kochanka,/ki niż do tych co mówią, że to nic nie znaczyło bla bla bla.



Każdy popełnia błędy. Robi źle i nie ma do tego prawa wbrew temu co obiegowy stereotyp głosi. Ale ma prawo ten błąd naprawić. I twoim obowiązkiem osobo zdradzona oszukana i skrzywdzona jest umożliwic tę naprawę.
Musisz do tego aktu też dojrzeć więc nie masz prawa uciekać od pracy nad sobą
No i teraz powstaje pytanie jak skruszony zdrajca może naprawić wyrządzoną krzywdę? Wynagrodzić za spowodowane cierpienie straty moralne, duchowe i materialne?
Zwykle osoba skrzywdzona nie jest zdolna do trzeźwych negocjacji i dobija relację która obiektywnie patrząc miała szansę na naprawę i odrodzenie być może nawet w lepszym kształcie.
Jak się nie wie jak ogarnąć temat trzeba poszukać mistrza który ma w tych sprawach doświadczenie i postąpi wobec nas etycznie.
Czyli nie namąci nam w głowach nie skieruje w ślepą uliczkę, nie naciągnie na pieniądze, itd itp.
Pełno jest wokół nas nachalnych kouczów, psychoanalityków czy psychoterapeutów którzy aż piszczą żeby zapisać się do nich na sesję.
Tacy raczej nie pomogą...
Dlatego najbezpieczniej zwrócić się o pomoc wprost do Boga i mu zaufać.
No ale bogów jest wielu a tylko jeden z nich prawdziwy. Jakie mamy gwarancje ze zwrócimy się akurat do tego jedynego prawdziwego?
Proszę się nie śmiać wile razy w życiu spotkałem ludzi wierzących żarliwie w Boga, ale kiedy zapytałem do jakiego konkretnie Boga się modlą to zaczynali bredzić o jakiejś odwiecznej światłości bezwarunkowej miłości, radości ,czy wszystko przenikającej energii Szeroki uśmiech
Ale konkretnie nie potrafili powiedzieć czy wierzą w Dzeusa, Peruna, Amona, Wisznu, Czy jakiegoś innego Sziwę.
Każde z tych bóstw oferuje nam trochę inną aksjologię i inne sposoby na poradzenie sobie z problemem o którym mowa.
Jedne mniej skuteczne inne bardziej.
Można też uznać że Boga nie ma i próbować rozwiązywać problem samodzielnie metodą prób i błędów jak czyni ostatnio większość z nas.
Tyle że rezultat jest raczej łatwy do przewidzenia.
16081
<
#10 | Bonnie dnia 30.10.2024 16:30
Kakua jest trochę tak jak piszesz. Jednego dnia rozmawiamy sobie o rozkładzie naszego domu który planowaliśmy wybudować, wyobrażamy sobie jak miło będzie się tam zestarzeć, drugiego chcemy jechać obejrzeć jak wygląda zasiana przez nas trawa na naszej wymarzonej działce, a tego samego wieczoru słyszę że to koniec. Też jestem tym wykończona i czuję się zraniona, chociaż to nie jest teraz ważne, bo to ja trzy lata temu zniszczyłam ukochanego człowieka. Na chwilę obecną mąż znalazł sobie lokum i wyprowadza się w najbliższych dniach a ja zostaje z dziećmi.
16081
<
#11 | Bonnie dnia 30.10.2024 16:53
A-dam nigdy nie przekonywała mnie wiara rzymsko-katolicka jeśli chodzi o kwestie wybaczania każdemu i wszystkiego. To co, zabójca małego dziecka też jak tylko okaże skruchę i żal powinien zostać rozgrzeszony a rodzice dziecka są zobowiązani spróbować mu wybaczyć? Tak samo notoryczni zdradzający, którzy niby kochają ale z nudów szukają atrakcji w kochanku/kochance, nie zasługują na wybaczanie. Nie wierzę w zmianę takich ludzi kiedykolwiek. A teraz już sama nie wiem na co ja zasługuję. Czy całe życie kiedy starałam się być dobrym człowiekiem przekreśliłam tym co zrobiłam, może mój mąż dobrze robi, że się wyprowadza, może nie widzę tego że jestem po prostu złym człowiekiem, skoro posunelam się do takiego świństwa. Wiem, że gdyby nie depresja w chorobie i to że mialam też w jej trakcie wylew i uszkodzilam część mozgu odp emocje w dość dużym stopniu przyczyniło się do mojego nie zrozumienia sytyacji w której się znajdował mój mąż. Pamiętam że nie czułam wtedy nic - nie czułam że go kocham. Ale nadal uważam że to w żadnym stopniu nie umniejsza wagi mojego błędu. W każdym razie my za bardzo wierzący nie jesteśmy, dlatego raczej wspolna modlitwa nie ma tutaj szans.
16083
<
#12 | Wonderland dnia 30.10.2024 17:40
Bonnie... Mnie zastanawia jedno...
Czy Ty serio żalujesz.. czyasz chec skruchy i pokuty i zmiany wsobie i realnego zawalczenia o zwiazek.
Czy tylko szukasz drogi na skroty i ze ktos powie... Biedna ty....
. Bo duzo tu usprawiedliwiania...

A czy serio widzisz druga strone....
Dlugi zwiazek.. on robi przy domu dzieciach tobie bo jestes chora zarabia przy tym czynniena dom
A ty uciekasz w prace i konczysz z drada...
Do tego z twojego stylu pisania .. eh .. mozna odczytac ze chwalisz sie ze on cie blagal bys zostala....
Tak to troche brzmi...
I ze cie zawiodl ze mimo ze probowal to z czasem nie byl w stanie poradzic sobie....z tym ze go zdradzilas..
...
Zastanawiam sie gdzie realna skrucha i chec pracy nad soba..
Gdzie chec realnej zmiany... Bo sporo zachowan narcystycznych mozna wyczyta. Z tego co piszesz...

I znowpytanie..

Aco samazrobilasby ratowac ten zwiazek?
Poza zakochaniem sie wezu na nowo bo on zawalczyl....

Czy myslalas o tym by sama isc na terapie indywidualna... Poszukac przyczyn np zdrady... Czy ta zdrada nie byla tez uwarunkowana twoim dziecinstwem i brakiem szukania oparcia w rodzinie tylko w ucieczce w idealy i zauroczenia...

I nie jest to ocena..
Mam jedynienadziejeze pomoze Ci to zrozumiec gdzie i z czym szukac pomocy...

Zacznij od siebie
Zrob to dla siebie
Idz na terapie dla siebie
Przepracuj swoje dziecinstwo i ojca isme i ichrelacje bo wzorce ktore widzimy duzo robia...

Pomysl co sama bysczulagdyby to on byl chory, ty bys go wspierala pracowala ogarniala dom idzieci i gdyby mimo to on cie zdradzil...

Po prostu zdrady zostawiaja glebokie rany...

Pomysl nad tym wpisem
Nie jak nad krytyka tylko podejmij prosze probe konstruktywnego podejscia
I zobacz czy sama jestes gotowa ma przepracowanie
Zal
Pokute
Skruche...
I zmiane w sobie....
Dla siebie

Trzymam kciuki za Ciebie...

Sama bylam po stronie tej ktora zdradzono... Mimo wszelkich staran z mojej strony..

Mimo to trzymam za Viebie kciuki..
On wytrwal w tym okrutnym stanie zycia z osoba ukochana ktora gozdradzila co rozrywa serce kazdego dnia...
Moze dlatego madal jest nadzieja.. moze przetrwacie...
Ale to Ty musisz tez chciec to przepracowac...

A nie tylko oczekiwac ze on wybaczy lub przepracuje

Zacznij od siebie
Od swojej terapii...
A zobaczysz ze wraz z twoja zmiana i pozbyciem sie narcystycznych zachowan .. moze wtedy wasz zwiazek przetrwa...

Powodzenia
15787
<
#13 | A-dam dnia 30.10.2024 17:56

Cytat

To co, zabójca małego dziecka też jak tylko okaże skruchę i żal powinien zostać rozgrzeszony a rodzice dziecka są zobowiązani spróbować mu wybaczyć?

Znane są takie przypadki w historii gdzie rodzice szczerze wybaczyli zabójcy ich dziecka, ale nigdy nie stało
się to z dnia na dzień. Zwykle taki zbrodniarz musiał latami zabiegać o tę łaskę czasami ąż do śmierci, składając dowody żalu za grzechy i zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy. Wybaczenie to nie jest obowiązek. To dobrowolny akt łaski płynący z serca. Czasem nie ma przesłanek do wybaczenia i wtedy poprzywdzony nawet nie ma jak wybaczyć. Jak mogłaby wybaczyć matka zamordowanego Księdza Popiełuszki policyjnym cwaniaczkom którzy do końca szli w zaparte i jeszcze udawali wraz z systemem że odsiadują karę więzienia podczas gdy nielegalnie korzystali z wolności. W takiej sytuacji mogła co najwyżej swój ból i decyzję o wybaczeni scedować na Boga.

Cytat

Tak samo notoryczni zdradzający, którzy niby kochają ale z nudów szukają atrakcji w kochanku/kochance, nie zasługują na wybaczanie.


Jak się zmienią, szczerze będą żałować swoich grzechów i naprawiać wyrządzone szkody oraz czynić zadość
i upływające lata potwierdzą trwałosć ich przemiany i woli poprawy to dlaczego nie mają zasługiwać na wybaczenie? Ale decyzję taką podejmuje skrzywdzony a jakiekolwiek naciski na niego są zabronione.
16083
<
#14 | Wonderland dnia 30.10.2024 18:58
Bonnie.. zal, pokuta, skrucha
Nie maja nic wspolnego z wiara...
Tzn ok maja..
Ale nie wierzac tez masz prawo i mozliwosc zalowac i chciec sie poprawic lub zadosc uczynic...
Serio..

I nie ma drogi na skroty..

Jesli nie żalujesz .. i nie chcesz w sobie nic zmienic... To po co sie oklamywac... I udawac ze jest sie dobrym i zdradzilo sie bo czulas sie skrzywdzona przez zycie chorobe meza lub bo mialas zakrzywione spojrzenie...

Serio... Zacznij od siebie
I pracuj nad soba dla siebie by Tobie tez bylo lzej...

Ale nie klam. Nie udawaj.. nie usprawiedliwiaj sie..
Tylko zacznij byc Szczera w tym ze żalujesz (o ile żalujesz sario..) i przedsoba tez...badz szczera..
I samobiczowanie nic nie da..
Jak nie wiesz od czego zaczac a chcesz zmian to idz na terapie dla siebie

To czy on wybaczyczy nie to sprawa drugorzedna bo to Ty tez powinnas nauczyc sie zyc ze soba lepiej i przerobic swoje rany z dziecinstwa...z doroslisci, z choroby itp...

Jak nie zaczniesz od siebie to nic sie nie zmieni...
Niezaleznie z kim bedziesz....




Nikt nie bedzie w stanie zrobic pewnych rzeczy za Ciebie
15787
<
#15 | A-dam dnia 30.10.2024 19:28
#14 | Wonderland

Cytat

Ale nie wierzac tez masz prawo i mozliwosc zalowac i chciec sie poprawic lub zadosc uczynic...
Serio..


Masz prawo ale póki żyjesz w cywilizacji łacińskiej.
Jeśli się zmieni paradygmat i zwycięży Cywilizacja Islamska albo Androfagijska już takiego prawa możesz nie mieć...

Poza tym jak mawiali starożytni Rosjanie
Jesli Boga nietu
To Otcu można w mordu dać
15380
<
#16 | Tomek040184 dnia 30.10.2024 19:56
Współczuję ci głupoty, bo jakbyś nie myślała emocjami to byś miała kochającego męża. A tak wasz plan o wspólnym domu na waszej działce legł w gruzach. Zawsze możesz gacha zapytać czy wybuduje z tobą dom lub czy może mieszka w domu. Jak ma żonę to znajdź wolnego faceta i wejdź w relacje, ale w dalszym ciągu to nie będzie ojciec twoich dzieci
Zniszczyłaś ukochaną osobę niestety. Tak to bywa w życiu że najbardziej krzywdzą nas osoby które kochamy. Myślę że twój mąż miał być prawo zmęczony zajmując się małymi dziećmi kiedy ty byłaś chora, ładnie mu podziękowałaś. Nie wiem dlaczego facet pomagający przy pociechach nie jest męski dla was i zdradzanie go, ale co zrobić? Dla swojego męża już zawsze w jego myślach będziesz tą co dała ciała kiedy on zajmował się dziećmi.
Jeśli go kochasz oddaj mu wolność, bądź człowiekiem, może w końcu podejmiesz męską decyzje poprzez zwrócenie mu wolności. Po tym co zabiłaś mąż ma prawo odejść.
Już 2 razy w życiu odszedłem od kobiet i nie żałuję tego. Płacz i prośby mnie nie powstrzymały, ale ten kto odchodzi w ciszy nigdy nie wróci.
Niestety twój mąż nigdy nie pogodzi się z tym że rogaczem dzięki tobie został.
Może gach zdecyduje się na związek z tobą.
15912
<
#17 | Roszpunka19 dnia 30.10.2024 20:25

Cytat

ale ten kto odchodzi w ciszy nigdy nie wróci.

Mądre słowa...

Autorko a romans się skończył bo się wydało czy zakończyłaś go wcześniej przez wyrzuty sumienia? Przyznałaś się mężowi czy sam odkrył wasz romans? To jest kluczowe według mnie.
16081
<
#18 | Bonnie dnia 30.10.2024 20:25
Wonderland myślę że początkowo szukaliśmy oboje z mężem drogi na skróty, licząc że taką znajdziemy. Wspólne obietnice że naprawimy nasz związek, a tak jak napisał Poczciwy - mąż nie wiedział jeszcze z czym przyjdzie mu się mierzyć. I ja też w sumie nie zdawałam sobie wtedy do końca sprawy, co zrobiłam.
Tak, mam w sobie ogromny żal za to co zrobiłam i zrobię wszystko, co będę mogła, żeby zawalczyć o ten związek..
Nie chcę się usprawiedliwiać. Ta moja choroba była dla mnie wielką traumą więc trochę może za dużo żale się w tym temacie, ale uznałam że mogę na tym forum. Tym bardziej że ona rozwaliła nas wszystkich, mnie i męża.
Czasami ciężko napisać coś przez internet, żeby to wybrzmiało dokładnie tak, jak brzmi w naszych myślach. W żadnym wypadku nie chciałam się chwalić tym, że prosił żebym została. Uznałam, że to istotne w naszej historii żebym o tym wspomniała, bo po pierwsze ja w to uwierzyłam, że on bierze na siebie też winę za to co się stało i o wiele dłużej zajęło mi potem przejrzenie na oczy że to tylko moja wina. Po drugie, to mocno wpłynęło na to, jak się potem źle czuł z tym faktem że zamiast wykopać mnie z domu to jeszcze prosił i myślę że to dodatkowo negatywnie wpłynęło na wszystko, na możliwość wybaczenia mi. Z perspektywy czasu myślę że w tamtym momencie lepiej się było rozstać (nie chciałam odejść do kochanka, nie planowalam z tym czlowiekiem żadnej przyszłości, chcialam po prostu być sama ze swoim dołem). Może bym wtedy faktycznie przeszła terapię, może by była szansa na jego wybaczenie..
"
Czy myslalas o tym by sama isc na terapie indywidualna... Poszukac przyczyn np zdrady... Czy ta zdrada nie byla tez uwarunkowana twoim dziecinstwem i brakiem szukania oparcia w rodzinie tylko w ucieczce w idealy i zauroczenia..."
Myślę, że brak szukania oparcia w innych może być tu przyczyną i terapia na pewno pomoże mi to zrozumieć. Mam już zaplanowaną wizytę ale póki co leżę z jakimś covidem w łóżku Smutek
Które zachowania wg Ciebie brzmią narcystycznie?
Jeśli chodzi o skruchę, zadośćuczynienie, wydawało mi się że robię co się da, czuję się trochę zagubiona stąd ciągle moje pytania, co mogę jeszcze zrobić. Domyślam się że pewnie to że codziennie żałowałam tego co się stało nie było wypisane na moim czole, pewnie powinnam była bardziej otwarcie mówić o tym mężowi, jak bardzo żałuję...z drugiej strony myślałam że wtedy będę ściągać na niego przykre wspomnienia...
Odnośnie Twojego pytania, co jeszcze zrobiłam, to terapia na którą poszliśmy skupiała się głównie na okazywaniu przeze mnie skruchy, przeprosinach, próbach zadośćuczynienia. Później też długie rozmowy i czytanie książek które zaleciła nam psycholog.. Włożyłam w to dużo siły i serca - mąż też. Było ciężko i wiadomo, że ja miałam chęć zostawić temat za sobą,ale za każdym razem kiedy wracał do tej sytuacji, nie ważne czy to był rok później czy dwa, nie uciekałam od tematu, nawet kiedy potrafił mnie obrazić, lub przy zwykłych sytuacjach rzucić jakaś docinke nawiązująca do tego wydarzenia, nie robiłam o to problemów, nie obrazalam się, przykro mi było że tkwi w nim złość i nie wiedziałam, jak mogę coś zmienić, czy to kiedyś minie.. Jednocześnie mówiłam, że jestem w stanie pogodzić się z tym, że nigdy mi nie wybaczy i nie oczekuję tego, rozumiem że może nie być w stanie mi wybaczyć, ale że chcę być zawsze obok skoro się kochamy, skoro tyle było, jest i może być wspaniałych chwil razem. Pytałam czasami czy jest cokolwiek co mogę zrobić żeby zadośćuczynic, ale nie miałam nigdy odpowiedzi z jego strony (na jego miejscu chyba też bym nic nie wymyśliła).
16081
<
#19 | Bonnie dnia 30.10.2024 20:38
Wonderland, jak najbardziej.. Żal, pokuta i skrucha, przez te 3 lata dobrze zaprzyjaźniłam się z tymi słowami... Chodziło mi wcześniej o te elementy stricte religijne, takie jak wspólna modlitwa itp, że to nierealne w naszym przypadku, a nie wątpię że religia faktycznie może ludziom pomagać w takich momentach.
15380
<
#20 | Tomek040184 dnia 30.10.2024 20:47
Nic z tym nie zrobisz. Jest tu pan którego żona 20 lat temu zdradziła. Miała 3 epizody z różnymi facetami i na jej nieszczęście mąż ciągle pamięta. Pomimo że ona stara się, nie daje sygnałów złych że coś nie tak to on dalej pamięta. Dla mężczyzny być rogaczem to największa krzywda jaką mu mogłaś zrobić. On ci już nie wierzy w twoja miłość, możesz często to mu mówić, okazywać, ale dalej będzie czuł ten ból.
Oglądałem fajną rozmowę pewnego mężczyzny którego kobieta była panienką za kasę. Odkrył to przypadkiem i od tego momentu nie ma już zaufania do kobiet - oczywiście nie dziwię mu się. Jego koledzy żartowali że miał szczęście bo za darmo sobie korzystał, inni musieli płacić, ale marne to pocieszenie. Twój mąż tak samo się czuje jak ten facet, tak jakbyś opluła go i powiedziała że nic się nie stało, dosłownie jak gów...
Niestety dla ciebie to ty musisz nosić ten krzyż, on jak zostanie z tobą to jeszcze większy będzie nosił, bo co będzie jak znowu uznasz że on cię nie kocha? Wiadomo gach zawsze się znajdzie, na czatach erotycznych pełno amatorów mężatek dyskretnych. Przecież przypadkowo nie wskoczyłaś mu do łóżka tylko to była relacja budowana długimi tygodniami czy miesiącami.
16081
<
#21 | Bonnie dnia 30.10.2024 20:49
Roszpunka romans skończył się tak szybko jak się zaczął.. Tak jak pisałam, nie wiazalam z tamtym czlowiekiem żadnych planów. To było moje pocieszenie,odskocznia od tego że czułam,ze stracilam życie. Że mąż mnie już nie kocha, że jestem umierająca. To był jeden raz ale poprzedzony rozmowami które trwaly z 2-3 miesiące. Gdyby mąż nie odkryl mojej zdrady,lubgdybym tego nie zrobiła i tak skończyłoby się na mojej wyprowadzce. Byliśmy wykończeni tym jak było okropnie między nami.. I tak powinno być (moja wyprowadzka,bez zdrady) . Może byśmy od siebie odpoczęli, przemyśleli, wtedy poszli na jakaś terapię ale bez tego gówna które zrobiłam.
16081
<
#22 | Bonnie dnia 30.10.2024 21:00
Tomek. To nie tak, że z dnia na dzień stwierdziłam, że mnie nie kocha. To były 2-3 lata powolnego rozwalania naszej relacji. Wtedy byliśmy oboje tacy, zey myśleliśmy że miłość jak jest to jest, nie wiedzieliśmy że trzeba do niej wspólnej pracy. Teraz na dużo wcześniejszym etapie próbowałabym na wiele różnych sposobów polepszyć naszą relacje, bo już wiem że miłość buduje się codziennie, pomagając sobie, dbając o siebie nawzajem. Widzę po Twoich wypowiedziach na tym forum że dużo w Tobie złości i pogardy do osób które popełniły taki błąd jak ja. Smutne, że nie wierzysz w to, że ludzie czasami popełnią jakiś okropny życiowy błąd, ale dostajay nauczkę, są w stanie zrozumieć co zrobili i nigdy w ich przypadku niw powtórzy się to drugi raz. Myślę, że jest trochę takich osób i nie można od razu kogoś przekreslac, wrzucać do jednego worka z panienkami na zamówienie. No ale każdego tworzą jego własne doświadczenia, każdy ma prawo do swojego zdania.
15380
<
#23 | Tomek040184 dnia 30.10.2024 21:34
Nie ma we mnie pogardy wręcz współczucie dla twojego męża, bo mu życie i psychikę zniszczyłaś.
Mam nagranie jak siostra bliźniaczka mówi do mojej ex "dlaczego mu niszczysz psychikę". Myślę że nie trzeba nic do tego dodawać. Moje nastawienie wynika z tego że nie myślę już życzeniowo, bo my często oceniamy swoją miarą, ale to że my czegoś nie zrobimy nie znaczy że ktoś inny ma tak samo.
Co do miłości to wierzę w nią ale na uczciwych zasadach. Chociaż zdaje sobie sprawę że ludzie zazwyczaj to tchórze o zdrada dla mnie jest tchórzostwo największe, najłatwiejsze rozwiązanie kryzysu. Frajer znalazł się więc skorzystałaś z okazji. Wybacz, że tak dosadnie pisze, ale tak to widzę. Chyba nie oczekujesz głaskania czy przytulenia od nas? Bo ja ci tego na pewno nie dam.
Mam nadzieję że twój mąż to prawdziwy mężczyzna i zostawi cię, ale to moje osobiste zdanie z którym ty i wielu na forum nie musi się zgadzać. Ale skoro są kłótnie to mąż toczy wewnętrzną walkę i to najważniejszą w jego życiu. Na pewno jak to dobry facet znajdzie na pewno kobietę która mu psychiki nie zrujnuje. Wiele kobiet szuka porządnego faceta.
Co do pociech też jestem tatą z doskoku i mniej więcej pociechy w wieku twoich. Jeżdżą ze mną na urlopy, weekendy często spędzamy razem i dla nich to dobra opcja. Mniejsze zło, bo nie muszą oglądać rodziców jak kłócą się. Więc jaki synowie mają wzór męski. Myślę że u ciebie będzie tak samo jak już mąż postąpi jak mężczyzna i zakończy walkę wewnętrzną.
Cóż... Pretensje tylko do siebie za zniszczenie psychiki mężowi. Jeszcze on ciebie przepraszał czego na pewno sobie nie umie wybaczyć.
My faceci jak czujemy wsparcie od kobiety to dajemy z siebie max, ale jak kobieta tak jak ty postąpi to niezbyt chętnie dajemy coś od siebie, może alimenty bo mamy odgórnie ustalone, ale wolę dzieciom i tak coś kupić czy czas spędzić, bo to bezcenne chwilę.
Niestety na tym forum mało piszemy o pociechach i o tym jak im życie zniszczyłaś jak już związek rozpadanie się prędzej czy później. Dzieci znakomicie czują co jest między wami. Niestety takie sytuacje w związku jeszcze ciągną się często przez dwa pokolenia albo i więcej.
15995
<
#24 | Kakua dnia 30.10.2024 21:56
Bonnie, nie jest dobrze, że te wahania tak długo trwają... U mnie jest rok i chociaż są wpadki, to okresy spokoju i wyciszenia emocji są coraz dłuższe. A Twój mąż walczy sam ze sobą od trzech lat... Bardzo mu współczuję, Tobie też jeśli rzeczywiście Ci na nim zależy... Może jego wyprowadzka dobrze wam zrobi, może pomoże podjąć jakąś jedną konkretną decyzję, bo życie w takim zawieszeniu dla was obojga jest męką.
15380
<
#25 | Tomek040184 dnia 30.10.2024 22:01
Kakau myślę że jej mąż w jedną stronę wyjdzie. Jak już psychikę ogarnie, zobaczy że nie musi już żyć z człowiekiem godnym jego zaufania to nie wróci. Wslpolczuje jej jako człowiek że zrobiła największe świństwo swojemu mężowi jakie mogła. My faceci najbardziej tego właśnie boimy się i źle to znosimy - miłości i zranienia, bo to wiąże się razem.
Mi ex nie wierzyła jak pół pół roku wcześniej mówiłem że wyprowadzę się w kwietniu. Także bardzo zdziwiona była. Teraz nie ma szans powrotu - tak powinien mężczyzna zachowywać się.
15912
<
#26 | Roszpunka19 dnia 30.10.2024 22:13

Cytat

Widzę po Twoich wypowiedziach na tym forum że dużo w Tobie złości i pogardy do osób które popełniły taki błąd jak ja. 
Przynajmniej jasno przedstawia Ci co czuje osoba zdradzona, to dosłownie niszczy człowieka, tornado jakie tworzy się w głowie jest nie do opanowania. Dla Ciebie to błąd a dla zdradzonego koniec rodziny, koniec wspólnej przyszłości, wychowywanie dzieci w rozbitych rodzinach itp.
16081
<
#27 | Bonnie dnia 30.10.2024 22:13
Tomek rozumiem Twoje nastawienie przez to czego doświadczyłes. Myślę że mój mąż podejmie bardzo męską decyzję, i mam nadzieję że tą decyzją będzie nasza rodzina.
15912
<
#28 | Roszpunka19 dnia 30.10.2024 22:16
Twoj mąż powinien podjąć najlepszą decyzję dla niego, żeby za kolejne 3 lata nie skończył na oddziale psychiatrycznym.
16081
<
#29 | Bonnie dnia 30.10.2024 22:25
Roszpunka dla mnie to nie jest tylko błąd. Tak samo będę dźwigać ten ciężar. Ciągnę jakieś traumy pokoleniowe i teraz zafundowalam coś takiego swojej rodzinie. Może jest szansa to przerwać, może jest jeszcze szansa dla tej rodziny, jeśli bardzo go kocham. Myślę że tutaj nie znajdę nikogo z grona osób którym się udało i żyją szczęśliwie.
16083
<
#30 | Wonderland dnia 30.10.2024 22:27
Heh....
Bonnie...
Popros meza by Ci wypisal w mailu te sytuacje
Te narcystyczne
I te manipulacyjne...
On pewnie wie najwiecej...


Co do tego co ja czytam w Twoich wypowiedziach to:

Nie widzialas swoich bledow i tego ze zdrada to twoj wybor - tylkotwoj i twoja wina
Klasyczny narcyz pisze/mowi/czuje ze druga strona dala za malo...
To ze uciekasz w prace
To ze tlumaczysz sie choroba i to tu wywlekasz... Tez bylam chora i unieruchomiona... I nie zdradzilam...
Mialam smiertelne zagrozenie zycia z rozpadem krwinek szybszym niz odbudowa.. nie zdradzilam
Mialam propozycje w pracy i wsrod znajomych... Nie zdradzilam..
...
...
Prawda taka ze on Cie przylapal
I ty za jego namowa zostalas ..
Rownie dobrze gdyby sie nie wydalo moglas zakonczyc toi zyc z sekretem i tyle lub ciagnac to dluzej.. nie wiesz...

Sek w tym ze w zwiazku musza sie starac obie strony
I rozmawiac... A nie isc w bok...

... Jesli kochasz... Pusc wolno...
Jesli kocha i bedzie w stanie zniesc wiecej....
To wroci...
Ale jesli rany sa zbyt glebokie to ma prawo wybrac inaczej...

Narcyz zawsze bedzieoczekiwal zmian os innych i od swiata i obeinial wszystkich dookola i swiat...

Narcyz nie zaczyna od siebie...

Kak on ma Ci wybaczyc jak widac ze ty nie podjelas wystarczajacej pracy i zeasz wiele nie przepracowanych tematow...

I znow samobiczowanie - narcyz
Zaslanianie siechoroba - narcyz...

Idz dziewczyno to przepracuj
Ustal z psychologiem cele i tematy do przerobienia
Jesli trzeba skorzystaj z farmakologi by mie miec napadow zlosci depresji lub dola... - pisze o tym bo Cie nie znam.. i moze cos z tego Ci sie zdaza...
Szukaj/korzystaj z pomocy

I przepracuj to dla siebie...
Stan sie silniejsza i lepsza dla siebie i swoich dzieci...
..
I noe odkladaj tego na jutro..
Odkladalas 3 lata...
15912
<
#31 | Roszpunka19 dnia 30.10.2024 22:28
Najwazniejsze, że walczysz i próbujesz. Pytanie tylko czy Twój mąż będzie w stanie kiedyś to sobie poukładać w głowie
16081
<
#32 | Bonnie dnia 30.10.2024 22:38
Roszpunka zgadzam się, kocham go więc chce jego szczęścia. I nie koniecznie najlepszą opcją jest rozstanie. Oprócz tej zdrady mamy też ogromne ilości pięknych wspomnień, cudowne dzieci i wiem że możemy być jeszcze szczęśliwi.Nie zamierzam Was przekonywać, bo wielu z Was ma własne, mało obiektywne zdanie, wyrobione na podstawie swoich doświadczeń. Dziękuję że przyblizyliscie mi obraz tego co czuje osoba zdradzona, chociaż liczyłam że znajdzie się tu ktoś z tych udanych związków które przetrwały - a takich jest wiele na świecie i myślę że tworzą silne, niezniszczalne małżeństwa.
16083
<
#33 | Wonderland dnia 30.10.2024 22:39
I ..Bonnie .. nie bylas zdradzona to nie wiesz co czuja Ci ktorzy byli zdradzeni...

I czesto.. naprawde cholernie czesto zdradzajacy nawet skruszeni.. coz.. zdradzaja drugi raz... Lub kolejny...

I ci ci co nie chca nie zdradza chocby bogini czy bog sie przed nimi obmazyla/obmazyl...

I dlatego tak ciezko wierzyc tym ktorzy zdradzili ...
Zwlaszcza jei w 90% wypowiedzi twojej jest usprawiedliwienie choroba lub tym ze maz sie poddaje lub ze robil za malo
....

Heh...

Po prostu tak jak mowie.. nie doswiadczylas zdrady - nie bylas zdradzona wiec nie zrozumiesz... Jak nardzo to niszczy.. nie tylko wiare w Cienie.. i twoje uczucia..ale i wiare w ludzi, w kobiety, w relacje.. czy maja sens
..

I wracajac...
Zacznij od siebie.. uporzadkuj siebie..
Przerob dziecinstwo
Przetob z psychologiem te sytuacje ktore Ci maz moze opisze...
Ale zacznij od siebie...

Jesli serio chcesz cokolwiek zmienic..

Nie ma drogi ma skroty...

Zdrada jest droga na skroty.. i jak widzisz nie dziala...

I zanim zaczniesz kiedykolwiek cos nowego to zakoncz porzadnie poprzedni/trwajacy zwiazek...

Po ludzku...

A puki/jesli Vi szczerze zalezy to walcz... Oczekujac mimo wszystko porazki.. bo on moze nie miec sil...

I pracuj nad soba by tobie z czasem bylo tez lepiej...

Tylko do tego trzeba chciec i zaczac byc szvzerym ze soba.
.
Powodzenia
16081
<
#34 | Bonnie dnia 30.10.2024 22:54
Wonderland myślę, że masz trochę za mało informacji, żeby mnie tak z góry opiniować. Zastanawia mnie skąd w Tobie taka chęć, żeby tak łatwo kogoś oceniać...
Przerobiłam to u psychologa i moja ucieczka w pracę była moją formą walki z chorobą, nie było w tym nic narcystycznego...
Myślisz że ja z mężem nie próbowałam rozmawiać? Wielokrotnie, ale są ludzie którzy nie potrafią, albo może są tak wykończeni całym dniem, że zwyczajnie jest to ponad ich siły i bagatelizują sprawę.
I nie usprawiedliwiam się tym w żaden sposób..
Myślę, że masz jakąś przesadną obsesję z tym łatwym okreslaniem kogoś narcyzem. Ja zawsze oczekuję od siebie najwiecej, a już na pewno nie obwiniam świata i ludzi.
Co do wielu rzeczy się zgodzę i oczywiście zamierzam to przepracować z psychologiem .
13728
<
#35 | poczciwy dnia 30.10.2024 22:58
Wonderland,
Gratuluję umiejętności stawiania tak poważnych diagnoz jakim jest narcystyczne zaburzenie osobowości;
Podejrzewam, że projektujesz i dokonujesz czegoś co nazywa się przeniesienie własnych traum na innych;
To krzywdzące a przede wszystkim nie masz podstaw do stawiania tak odważnych tez;
Procedura diagnozy tak poważnych zaburzeń jest bardzo skomplikowana i długa, ale co ja mogę wiedzieć;
Proponuję trzy razy się zastanowić zanim postawisz i napiszesz tak jednoznaczne tezy;
Bonnie

Cytat

liczyłam że znajdzie się tu ktoś z tych udanych związków które przetrwały - a takich jest wiele na świecie i myślę że tworzą silne, niezniszczalne małżeństwa.

To, że kogoś widzisz razem lub na mediach społecznościowych nie oznacza, że właśnie taka jest rzeczywistość a często z tą rzeczywistością ma niewiele wspólnego;
Ludzie najczęściej zostają z powodów innych niż myślisz;
Są to zazwyczaj dzieci lub/i wspólne zobowiązania;
Jeszcze inni po prostu mają lęk przed samotnością;
Boją się, że zostaną sami i nie ułożą sobie życia;
Chciałbym Ci napisać coś innego, ale nie napiszę;
Znam wiele par, które próbowały lub zostały ze sobą, trudno jednak doszukiwać się tam szczęścia...
16083
<
#36 | Wonderland dnia 30.10.2024 23:09
Do poczviwy
Nie jest moim celem przenoszenie niczego...na nikogo
Wyrazilam swoja subiektywna opinie
Nie znam bonnie
Nie znam sytuacji w pelni
Zadala pytanie to odpowiedzialam

Kazdy ma jakies rany

Ja caly czas pisze by Bonnie zglosila sie do psychologa i przepracowala zaczynajac od siebie bo na siebie ma wplyw...

I tyle...
Widocznie tylko wybrancy moga pisac na tym forum co mysla

A reszta nie...

Do Bonnie
Moja wypowiedz miala na celu zmotywowac cie do szukania fachowej pomocy i bo na swoja zmiane masz wplyw

Wiecej nie bede pisac skoro szkodze ...

Jeszcze raz powodzenia...

Szczerze...
13728
<
#37 | poczciwy dnia 30.10.2024 23:24
Wonderland,
Pisać może każdy, ale niektórzy zważają na to co piszą;

Cytat

Wyrazilam swoja subiektywna opinie
Nie znam bonnie
Nie znam sytuacji w pelni
Zadala pytanie to odpowiedzialam

Wyrażenie opinii a stawianie jednoznacznych osądów to ogromna różnica;
Zgadza się nie znasz jej, nie znasz jej sytuacji a jednak nie przeszkodziło Ci to w tym aby kilkukrotnie zarzucić jej narcyzm;
A do tego uciekasz się do manipulacji twierdząc, że przecież autorka pytała a Ty tylko odpowiedziałaś...
Nikt nie zabrania Ci pisać, jednak przydałoby się zachować odrobinę powściągliwości w wyrażaniu tak jednoznacznych osądów
Tyle.
15380
<
#38 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 00:04
Niestety zdrada skutecznie wymazuje z pamięci szczęśliwe chwile. Dla mnie decyzja o odejściu była najlepszą z możliwych. Dla mnie ex to szon co też potwierdziłem niedawno w jej mailu, bo do jej faceta napisał inny "masz takie rogi że aż biazerie nimi rysujesz".
Generalnie nie lubię ludzi w konia robić więc ciebie też nie mam zamiaru za co możesz mnie nie lubić.
Obecnie wchodząc w relacje po prawie 3 latach samemu kładę nacisk na szczerość i u mnie będzie to ta najlepsza, najbardziej świadoma, bo 3 miłość na uczciwych zasadach. Myślę że u twojego męża też tak będzie jak cię zostawi. Jednak jak ludzie już znają swoją wartość nikomu nic nie muszą udowadniać, czy swojego ego podbudować zdradą.
15542
<
#39 | Hagi10 dnia 31.10.2024 01:19
Autroko, kryzys w waszym związku to 50/50 , zaś zdrada jest tylko Twoją zasługą.Wyciagnij z tego lekcję na przyszłość, teraz jesteś w defensywie i musisz to zaakceptować.

Masz dzieci, odpowiedz sobie na pytanie co byś zrobiła i co byś doradziła jako matka gdyby Twoje pociechy były na miejscu Twojego męża?

Tak jak pisali forumowicze wcześniej, nie jesteś w stanie wyobrazić sobie co czuję Twój mąż.On przeżywa piekło...Dla mężczyzn zdrada to atak na jego męskość...On od 3 lat jest w "kinie"Twojego romansu.Zastanawia się czy powiedziałaś kochankowi ,że go kochasz,zastanawia się czy był gorszy w łóżku od kowalskiego ,zastanawia się czy czy zrobiłaś z kochankiem coś "nowego" i milion innych myśli.To jest rollercoster Smutek Jazda bez trzymanki ...

Moim zdaniem,coś się kończy coś się zaczyna ,daj mu rozwód...Odezwij się do ex kochanka albo zbuduj coś nowego.Skoro szukałaś poza małżeństwem to nowe relację nie powinny stanowić dla Ciebie problemu.
15542
<
#40 | Hagi10 dnia 31.10.2024 01:29
Autorko, na "pocieszenie" dodam,że Twój mąż musiał Cie bardzo kochać,stracił szacunek do samego siebie,żeby Cię nie stracić.Łatwiej jest wybaczyć zdradę w "letniej" relacji niż w gorącym związku...On pewnie nadal Cię kocha ale nie potrafi żyć z tymi obrazami....Życie jest brutalne,nie zawsze jesteśmy z tymi których kochamy.Trzeba to zaakceptować i dążyć ku samodoskonaleniu...Szczęście To my sami...
15787
<
#41 | A-dam dnia 31.10.2024 03:12

Cytat

Pytałam czasami czy jest cokolwiek co mogę zrobić żeby zadośćuczynic, ale nie miałam nigdy odpowiedzi z jego strony (na jego miejscu chyba też bym nic nie wymyśliła).

Przyjmij w takim razie że uczyniłaś już za dość grzechom które popełniłaś przeciwko mężowi. I przestać się zadreczać. Jezeli czujesz ze jest jeszcze coś co możesz/powinnaś zrobić/naprawić to przyjdzie to do Ciebie i się upomni. Wtedy zadośc uczynisz i będzie OK.
Sakrament pokuty wymaga jednak jeszcze żeby zadośćuczynić Panu Bogu.
Dopóki tego nie wypełnisz twoje sumienie nie zazna spokoju.

Cytat

ja w to uwierzyłam, że on bierze na siebie też winę za to co się stało i o wiele dłużej zajęło mi potem przejrzenie na oczy że to tylko moja wina. Po drugie, to mocno wpłynęło na to, jak się potem źle czuł z tym faktem że zamiast wykopać mnie z domu to jeszcze prosił i myślę że to dodatkowo negatywnie wpłynęło na wszystko, na możliwość wybaczenia mi. Z perspektywy czasu myślę że w tamtym momencie lepiej się było rozstać

Nie nie lepiej byłoby się rozstać. To najgorsze co moglibyście zrobic.
Facet który się nakręca fantazjując na temat perwersji jakich rzekomo dopusciła się jego żona podczas zdrady czerpie z tego przyjemność/satysfakcję podobną do tej jaką się czarpie z obcowania z pornografią. Nic dziwnego ze coraz bardziej go to pochłania i uzależnia.
W miarę upływu czasu zachodzą w waszym związku dwa przeciwstawne zjawiska. Podczas gdy ty nie pamietasz już twarzy kochnka z którym się puściłas i twoje ciało zapomina co czuło zdradzając Twój mąz widzi w swej wyobraźni coraz więcej szczegółów i coraz dokładniej je czuje. Do tego jeszcze podnieca go i usprawiedliwia w tej psychicznej masturbacji, fakt że ty odczuwasz coraz większe poczucie winy. Pozwala mu to mentalnie zwolnic się z odpowiedzialnosci za marnowanie czasu w tej fantazji i przerzucic/przeprojektować wine na Ciebie. Najzabawniejsze że on zapewne nie ma świadomosci tego co sie z nim dzieje. Jednym słowem oboje dryfujecie do piekła i niema człowieka który byłby w stanie wam pomóc wyzwolić sie z tego bagna. Ani odejście ani pozostanie w takiej sytuacji niczego nie poprawi. Musicie się pozbierać i spojrzeć na siebie jako na rodzinę a nie coraz bardziej dla siebie obce jednostki.

Ja na waszym miejscu przestałbym sie zadręczać obwiniać fantazjować, tylko wspólnie zaczałbym sie modlic na różańcu
Ja tak zrobiłem tyle że samotnie zacząlem modlic sie do Matki Bożej o uzdrowienie duchowe mojej rodziny, Druga strona mnie wyszydziła. Ale trudno nikt nie obiecywał że będzie łatwo. Moze kiedyś zmieni zdanie... Jak wymyślę coś sensowniejszego co moge uczynic dla ratowania mojej rodziny uznam to za łaskę z nieba.
15380
<
#42 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 09:19
Koleżanka została z mężem który ją też zdradził. On pracuje za granicą i tam miał trójkąt. Z nerwów facet nabawił się arytmii serca, ale ona pomimo upływu czasy dalej pamięta.
Znam wiele takich historii więc dlaczego my nie mamy być obiektywni? Przecież nam nie zależy na tym żeby kłamać. Wierzę w miłość, ale na uczciwych zasadach i nawet obecnie wchodząc w relacje mówię jakie do zdrady mam nastawienie. Dlaczego miałbym kogoś nie informować o swojej wiedzy?
Lubie takie historie jak twoja, bo utwierdzają mnie w tym, że dobrze robię szanując siebie, wtedy mogę wymagać tego samego od innych.
Możliwe że mąż zostanie, ale dalej będzie toczył wewnętrzną walkę i będzie z blizną na sercu do końca życia żył.
Zazwyczaj ludzie jednak odchodzą i często zdradzani układają sobie życie z kochającymi partnerami. Natomiast na zasadzie karmy zdradzający często nie potrafią znaleźć szczęścia w nowych związkach i nawet sami są zdradzani.
16083
<
#43 | Wonderland dnia 31.10.2024 13:07
Kod źródłowy

#poczciwy

przepraszam ze tu pytam:
czy dostalam blokade za wg. Was niestosowny wpis,
czy jest problem na stronie, czy to u mniej jest blad
Chcialam umiescic swoj artykul z pytaniem i chyba sie nie zapisal.
To samo z proba wpisania wiadomosci do administratora - dostalam blad na stronie

Każda dodana historia musi zostać przez moderację sprawdzona przed opublikowaniem. Jest już w tej chwili opublikowana; poczciwy
16081
<
#44 | Bonnie dnia 31.10.2024 14:02
Tomek, dla Ciebie scenariusz jest tylko jeden. Nie wiem przez co przeszedłeś, czy byłeś z kimś przez ponad połowę swojego życia, dorastales wspólnie, wszystko wspólnie osiagales, stworzyłeś rodzinę? Myślisz że dla każdego zdradzonego nowa partnerka to będzie takie super rozwiązanie? Może w niektórych przypadkach niekoniecznie... Może ja też jestem i będę kochająca żoną.. Myślę że w odpowiednich warunkach można tą wewnętrzną walkę przestać toczyć. Ja akurat znam przykłady gdzie tak się udało więc nie skreślam tych 16 wspólnych lat. Ludzie odchodzą bo często za zdradą jest o wiele, wiele więcej, nie każdy kocha i nie każdy stara się naprawić to co zrobił. W każdym razie jeśli mąż da mi szansę wiem że będę do końca życia podziwiać go za to.
15995
<
#45 | Kakua dnia 31.10.2024 14:22
Bonnie to nie jest takie proste... Mnie też mąż podziwia za starania, ale co mi z tego... Tak jak piszesz, jeśli dwie strony nawaliły można się zastanawiać nad stworzeniem czegoś od nowa, ale z tego co piszesz, przewiny są głównie po Twojej stronie. Rozumiem, że choroba i mogę zrozumieć w jakim byłaś miejscu, ale co z Twoim mężem? Pisałaś, że został sam ze wszystkim - dziećmi, domem, pracą, sam też musiał zmierzyć się z tym, że jesteś chora. Co dostał w zamian? Widać w tych jego zmaganiach, że ma uczucia dla Ciebie, ale poczucie zdrady może być silniejsze, w człowieku powstaje mur, opór i choć kocha czasami nie potrafi go przeskoczyć.
15380
<
#46 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 14:32
Bonnie współczuję ci najgorszej decyzji w swoim życiu. Nie wiem czy moje przeżycia tu są istotne?
Mogę trochę rzucić światło na nie.
Pierwszy związek to 2 lata spotykania i 2 lata mieszkania razem. Bardzo zgodni byliśmy, ona nawet marzyła o dziecku ze mną, ale na początku końca zauważył początek związku gdzie w akademiku odleciała trochę. Dlatego po wielu latach miałem już przemyślane wszystko. Odszedłem kiedy nic na to nie wskazywało. Wiedziała że wyjeżdżam za granicę i że to już koniec więc płacz ogromny był i lament, dzwonienie, pisanie, proszenie.
Drugi związek to już małżeństwo 12 letnie gdzie kłamstwo było na porządku dziennym i też decyzje i odejściu podjąłem już wcześniej. Mamy 2 dzieci w podobnym wieku do twoich, ale to nie problem żeby odejść
Także podtrzymuje to że mu wielką krzywdę zrobiłaś. Na to forum ludzie trafiają jak już po "ptokach" jest, kiedy związek ku końcowi chyli się. Z całego serca współczuję wam ludziom zdradzającym, bo wiem jakie to ciężkie kiedy ukochana osoba odchodzi i nic już nie możecie zrobić.
Obecnie osoba z którą wchodzę w relacje wie wszystko, jakie mam nastawienie, ja znam jej, także warto wyjaśnić sobie takie rzeczy żeby potem nie było, że nie wiedziałem, że to nie tak, że zagubiłam się, że coś tam, powodów zdrady wiele, a dla mnie to proste na zasadzie jest wina - jest kara.
Co do twojego męża to wiele kobiet jest samotnych z dziećmi i myślę że jak ludzie spotkają się w odpowiednim czasie i miejscu to nie przeszkadzają dzieci z poprzedniego związku, ale tu trzeba kobiety i mężczyzny w prawdziwym znaczeniu tego słowa - kwestia świadomości
Mi zdarzyło się w życiu Ch..i ręki nie podać takiemu jak twój gach i już nigdy nie przywitam się z nim, bo to śmieć ludzki dla mnie. Myślę że podobnie widzi to twój mąż. Także wyobraź sobie jaki bałagan w głowie ma z twojej winy.
15380
<
#47 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 14:45
Kakau też tak myślę jak ty. Do niczego nam nie jest potrzeby podziw kogokolwiek. Mi znajomi czasami mówią że mam jaja odnośnie zakończenia związku, ale tak naprawdę zrobiłem to co czułem dla dobra dzieci i ex, bo nie lubię jak ktoś w żywe oczy kłamie, bo wtedy bardzo odpalam się. Mi nic nie przeszkadza u kobiety zbytnio, przykładowo jaki zrobi wystrój mieszkania, kolory czy meble wedle jej uznania, firanki i wiele innych bez różnicy, tylko nienawidzę kłamstwa.
Niestety dla Bonnie jej mąż zawsze będzie się zmagać z tym co ona zrobiła, jak, w jaki sposób uprawiali seks jeśli zostanie z nią w związku.
Dowiedziałem się jak ex seks uprawiała z gachem i pocieszenie miałem, bo więcej gadania niż seksu, ale teraz to bardziej humorystyczny wątek tak jak to że postawiłem mu whisky i raz odpaliłem się kiedy syn zadzwonił że coś nie tak w domu. Dobrze że wtedy nie poszedłem bo mogło być wesoło, ale ex mi nie dała go do telefonu.
16081
<
#48 | Bonnie dnia 31.10.2024 14:47
Kakua, tak, to co się działo wcześniej, w trakcie kilku lat choroby, to bardzo złożona sytuacja. Kwas jaki między nami narastał był spowodowany sytuacją o której nie będę się rozpisywać, bo nie chcę żeby znowu ktoś uznał, że się usprawiedliwiam. Największym naszym błędem było to że w tak ciężkim życiowym momencie od nikogo nie przyjęliśmy pomocy, chcieliśmy poradzić sobie sami, a to trwało tak długo że zaczęliśmy wyniszczac siebie nawzajem i to, co między nami było.
Tak, nie doceniałam wtedy tego co robi mąż, byłam ślepa, to że był dla mnie nieprzyjemny (pewnie przez zmęczenie) przeslanialo mi całkiem ogrom pracy jaki wkładał żebyśmy jakoś egzystowali.
15380
<
#49 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 15:12
Bonnie zniszczyłaś sobie i mężowi życie swoimi decyzjami. Wiem dlaczego nie chcesz pisać o twoich problemach w związku w tamtym momencie, bo były egoistyczne i narcystyczne.
Uwielbiam takie historie które mnie utwierdzają w tym że piękne życie mam. Nawet jakbym był ciężko chory to woldobym ostatni rok życia spędzić z kochającą kobietą niż oszustką i byłyby to najpiękniejszy rok w moim życiu. Najgorszy jest w takich historiach jak twoje stracony czas na niepotrzebną relacje z gachem i czas stracony twojego męża na oszustke czyli ciebie.
16081
<
#50 | Bonnie dnia 31.10.2024 15:17
Tomek... A ja współczuję Ci że masz czas pisać mi takie bezsensowne rzeczy. Smutek
15995
<
#51 | Kakua dnia 31.10.2024 15:33
Tomek jest bardzo radykalny w swoich decyzjach i przekonaniach i ma do tego prawo. Najważniejsze, że jest w zgodzie ze swoimi decyzjami i czuje, że były słuszne.

Bonnie, a czy mąż widzi w tym wszystkim też swoją winę jeśli taka jest? Bo powiem Ci, ja jestem zdradzona, ale żoną dobrą też nie byłam, o czym mąż mnie uświadomił dopiero po fakcie, jak już było za późno na poprawienie czegokolwiek. I u mnie dlatego walka trwa, mam w sobie empatię, częściowo go rozumiem dlaczego tak postąpił, częściowo przyjmuję te jego usprawiedliwienia, wiem, że to dobry człowiek i zależy mu na mnie i naszych dzieciach. Ale... Ale mógł wybrać tyle innych rozwiązań naszych problemów... Mógł wybrać tak aby nie wyrządzać naszemu małżeństwu takiej krzywdy. Nie wiem czy wy zdradzający tak do końca zdajecie sobie sprawę jakie to uczucie... Kiedy Twój mąż się wyprowadza? Co powiedział? Że to radykalny koniec czy dajecie sobie oddech?
16081
<
#52 | Bonnie dnia 31.10.2024 16:30
Kakua, mąż zdaje sobie sprawę z tego jaki był wobec mnie, ale oboje równo kiepsko się traktowaliśmy. I możemy mieć wspólną winę za to że było wtedy źle między nami, ale jego winy w mojej zdradzie nie ma żadnej. I tak samo nie ma żadnej Twojej winy w zdradzie męża... I częściowe próbowanie wzięcia winy na siebie czy też usprawiedliwianie go to według mnie coś, co bardzo blokuje możliwość pójścia dalej, zrobienia kroku naprzód, budowania relacji na nowo. Tylko on (Twój mąż), tak jak i ja, jesteśmy winni wyrządzenia krzywd i powinniśmy wziąć to w 100% na klatę... Ja żałuję że tak późno to zrozumiałam, ale może Twój mąż zrozumie to szybciej.
Nie wiem kiedy mąż się wyprowadza, w każdej chwili.
15380
<
#53 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 16:50
Bonnie rozumiem że nic tak nie boli jak prawda. Czy ja wiem czy jestem radykalny w swoich ocenach? Myślę że Kakau ma rację - mam prawo do własnego zdania na ten temat. To nie jest tak że odchodziłem od razu. Mam przywilej bycia indywidualistą więc zdanie ogółu dla mnie nie zawsze jest znaczące. Jednak lepiej żyć w zgodzie ze sobą.
Współczuję ci w dalszym ciągu bardzo mocno i życzę żeby wam się ułożyło. Wybrałaś najgorsze z możliwych rozwiązań kryzysu które mocno ego twojego męża uraziło. Zdrada fizyczna połączona z relacja to już największy cios w serce.
Myślę że Kakau ma takie same dylematy jak twój mąż. Czytając tu relacje osób które zostały niezbyt optymistycznie one brzmią. Jednak większość ludzi ma dylemat czy dobrze zrobiło, że wybaczyło dla dzieci, dla rodziny. W końcu pociechy dorosną i dalej trzeba żyć z osobą która wbiła nóż w serce. Przyczyny nie są aż takie istotne, wiadomo, że wina nigdy nie leży po jednej stronie.
Teraz wasze dzieci muszą patrzeć jak zrobiłaś sieczkę z serca męża, one to widzą i czuje, tu nie oszukuj nikogo, tym bardziej siebie.
Jestem tatą z doskoku i nawet dziś jednego ze szkoły odebrałem, patrzę drugi z kolegą przyszedł jak podjechałem pod blok, dostali od taty jakieś smakołyki i powiedziałem że może się z kolegą podzielić. Więc można być dobrym rodzicem nie będąc z żoną / mężem. To są chwile dla dzieci które zostaną z nimi na całe życie, że rodzic interesował się, starał, poświęcał im czas. Ale to takie uwagi dla ciebie na przyszłość i nie jestem żadnym radykalnym kolesiem, wręcz przeciwnie wesoły, uśmiechnięty mężczyzna znający swoją wartość który nie musi swojego ego podbudować w łóżku z kimkolwiek.
13728
<
#54 | poczciwy dnia 31.10.2024 17:06
Tak w ramach podzielenia się odczuciami.
Myślę, że nikomu nie było łatwo podjąć decyzji zarówno o pozostaniu jak i odejściu.
Wątpliwości w takich momentach są zawsze i to nic złego a wręcz przeciwnie bo świadczy o dojrzałości.
Czy żałuję?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie potrzeba duuuużo czasu i pracy nad sobą.
Z pełnym przekonaniem dziś mogę stwierdzić, że nie żałuję swojego wyboru - odejścia mimo, że na początku szarpały mną różne emocje.
Dziś jestem innym człowiekiem, w zupełnie innym miejscu zwłaszcza mentalnie.
Relacje, które dziś buduję są zupełnie na innym poziomie, mają po prostu inny wymiar;
Zapewne nie byłoby to możliwe gdyby nie porządne przeoranie dupskiem po asfalcie.
Myślę, że gdyby tak anonimowo zapytać zdradzonych o to czy żałują swojej decyzji to Ci, którzy odeszli po czasie w większości są zadowoleni natomiast Ci którzy zostali w miażdzącej przewadze po prostu żałują tej decyzji.
Takie wnioski pozwala wyciągnąć ten portal i reakcje ludzi, którzy są w tej sytuacji.
15380
<
#55 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 18:18
Poczciwy przede wszystkim relacje które budujemy oparte są na szczerości. Wiemy czego chcemy. Nigdy nie jest za późno na miłość. To że ja nie żałuje decyzji o odejściu nie znaczy że inni tak samo mają. Nie mógłbym być z osobą zdradzają - to wbrew mnie, temu co myślę na ten temat. Także mi wydaje się że ta świadoma miłość jest najpiękniejsza kiedy już nie mamy presji na nic jako zaradni ludzie.
16081
<
#56 | Bonnie dnia 31.10.2024 19:36
Poczciwy, tak, na tym forum ma się dokładnie takie wrażenie jak piszesz, ale moim zdaniem głównie dlatego, że tu trafiają prawie sami ludzie którym się po tej zdradzie nie udało ułożyć nowego życia z tą samą osobą, którzy wybrali taką drogę jak Ty. To trochę jak z negatywnymi opiniami w internecie - piszą praktycznie tylko Ci niezadowoleni, Ci zadowoleni nie widzą potrzeby żeby się tym dzielić skoro jest ok. W tej sytuacji jest podobnie. Nie będzie tu nigdy takiej samej ilości wpisów od osób którym się faktycznie udało, nie czują potrzeby wchodzenia na takie fora i opowiadania o tym, jak sobie z tym wszystkim poradzili.
I każdy wybiera za siebie. Z pewnością dla Ciebie taki właśnie wybór był słuszny (czytałam Twój wpis), ale są przypadki gdzie lepszym rozwiązaniem może być bycie razem, rodzina, wybaczenie.
Tomek - trochę słaby przykład z tymi cukierkami i byciem tatą z doskoku. Akurat moi rodzice rozstali się jak miałam 10 lat i też od tego czasu widywalam się z tatą sporadycznie. Ojciec jest potrzebny na codzien, przy szarej prozie życia, przy codziennych zmartwieniach i trudach dorastania. Nie wspomnę o moim bracie który wychowywany tylko przez mamę w moich oczach jest totalnie życiowo nieporadny.. Ale mam nadzieję, że Ty lepiej to ogarniasz niż to robił mój Tata i robisz o wiele więcej niż sporadycznie się spotykasz z synem.
Co do miłości, nie wątpię że ta świadoma miłość osób po takich przejściach jest piękna, każda miłość jest piękna..ale uważam też że taka miłość gdzie razem robiło się wiele rzeczy pierwszy raz, razem poznawało świat, razem po raz pierwszy próbowało i zdobywało, razem się dojrzewało i rozwijało - taka jest tylko raz. I marzę jedynie o tym by to mogło dalej trwać.. Krzywi się
15380
<
#57 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 19:50
Bonnie tego ci życzę z całego serca żeby ta miłość przetrwała. Myślę że negatywnie do mnie jesteś nastawiona. Co do pociech małe sprostowanie. Chodzę z nimi na mecze, co roku 3 tygodnie urlopu im poświęcam, jak coś potrzebują to zawsze jestem pod ręką, kupuje ubrania, rolki czy rowery, biorę max jako rodzic. Chociaż wiadomo nastolatki mają już swoje życie. Także cieszę się że nawet ich przewijałem, piękne chwile chociaż nie wiem czemu dbający ojciec o dzieci w waszych oczach nie jest męski. Także nie jestem raczej z doskoku i sporadycznie. Nawet jak młodszy chce to go 500 metrów podwiozę autem do domu ze szkoły. W weekendy jeździmy na wieś co bardzo uwielbiają, tam mają domek z drewna, rowery i przyjaźnie pierwsze. Więc czasu, serca i pieniędzy sporo inwestuje żeby młodzi wiedzieli że mają tatę. Chcę żeby mieli wzór męski, bardzo mi na tym zależy jako w waszych oczach nie męski facet Z przymrużeniem oka.
Co do męża to zapomniałem wspomnieć, że jedyne co możesz zrobić to zwrócić mu wolność i zapewnić że ma twoje wsparcie, bądź dla niego filarem, pisz często, przypominaj, że go kochasz, że jesteś, żeby czuł twoje ciepło i miłość. Powiedz że go rozumiesz i każdą decyzje zaakceptujesz. Bo teraz on musi na nowo zbudować zaufanie i nowy związek z tobą jako nie do końca osobą którą zna, bo strasznie go zraniłaś. Staraj się o tym pamiętać, trzymam kciuki za ciebie. Niestety na niektóre sytuacje w życiu nie mamy wpływu.
13728
<
#58 | poczciwy dnia 31.10.2024 20:23
Autorko,
Nie zgodzę się z Tobą;
Tutaj ludzie trafiają na samym początku drogi a więc przed dokonaniem wyboru co dalej robić; Ci, którzy przepracowali już emocje i podjęli decyzję tu nie trafiają.
Wielu próbowało, poczytaj sobie wpisy, ale bardzo niewielu się udało. Można byłoby to policzyć na palcach jednej ręki.
Statystyka jest tylko matematyką, ale pokazuje pewien trend jednak.

Tomek040184
Z tym żeby się przypominała co chwilkę i pisała też się nie zgadzam.
On właśnie z tego powodu się wyprowadza bo potrzebuje czasu, oddechu i przestrzeni do przemyśleń.
Bombardowanie go wiadomościami czy też telefonami tylko go bardziej zirytuje.
Daj mu przed samym wyjściem z domu jeden tylko raz, ale dosadnie odczuć, że czekasz na niego, że będziesz cierpliwa i że go kochasz. Później daj mu trochę oddechu; on wie co czujesz do niego i uwierz, że Twoje zapewnienia nie sprawią, że nagle coś przestawi mu się w głowie;
Może trochę zatęskni i sam da znać, że jest gotowy chociażby na rozmowę; do tego czasu zalecam ciszę choćby nie wiem jak Cię korciło.
15380
<
#59 | Tomek040184 dnia 31.10.2024 20:48
Poczciwy ale i tak trzeba zwrócić mu wolność. Czas pokaże co będzie.
15773
<
#60 | Julianaempatyczna dnia 31.10.2024 21:26
Bonnie.
Wyobraź sobie taką sytuację, że się wyprowadza.
Loguje się na Tinderku, lub impreza z pracy - 2 szybkie akcje z koleżanką z pracy.
Później staje w drzwiach i mówi wszystko bo chce zacząć od nowa.
Jakbyś zareagowała?
15542
<
#61 | Hagi10 dnia 31.10.2024 22:20
Ja po swoich przygodach , nabierając życiowych doświadczeń uważam, że sami odpowiadamy za swoje szczęście, nie możemy uzależniać się od partnera, ludzie się zmieniają,ochodzą, umierają...A żyć trzeba dalej...

Mówisz o miłości do męża, ok rozumiem ,ale zadaj sobie pytanie czy to jest miłość do męża jako osoby czy miłość do wygody i życia jakie Ci zapewnią.To dwie różne historie.

Widzisz,zdrada to zaprzeczenie miłości, nie można zdradzać i kochać, to nie idzie w parze.To nie był jednorazowy seks na delegacji po pijaku ,to zaczęło się jako romans emocjonalny a skończyło się na fizycznym.

Ile by to trwało gdybyś nie została złapana?Czy Twój mąż zna cały harmonogram romansu?Czy katowałaś go miesiącami małymi prawdami czy byłaś szczera 100%?Czy szydzilaś z meża w obecności kochanka?
16081
<
#62 | Bonnie dnia 01.11.2024 14:50
Julianaempatyczna, piszecie tu wszyscy, że nie będę nigdy w stanie wyobrazić sobie co dokładnie czuje osoba zdradzona i przez co przechodzi, więc nie wiem, czy moja odpowiedź na Twoje pytanie ma jakiś sens.
Z jednej strony myślę sobie - jestem teraz na totalnym dnie, czuję się jakbym utraciła część siebie wraz z moim mężem, i zrobiłabym wszystko żeby go odzyskać, więc taki scenariusz tylko by mi to chyba ułatwił.. Już nie byłabym tą jedyną zła, bylibyśmy na równi..

A może nie. Może gdyby to zrobił wiedząc, że ma obok siebie kogoś kto go tak kocha, znaczyłoby że już nic dla niego nie znaczę?

Hagi10 zgadzam się że zdrada jest zaprzeczeniem miłości. I ja wtedy, kiedy to zrobiłam, nie czułam nic do mojego męża, nie czułam nic do siebie, do życia. Już od pewnego czasu marzyłam tylko o tym, żeby się wynieść, mimo tego że potrzebowałam wsparcia w chorobie i nie byłam w stanie sama się wowczas utrzymać . Zamieszkać sama nawet w jakimś marnym, wynajętym pokoju ale bez tego codziennego gnębienia mnie i docinek na każdym możliwym kroku. Nie chcę się na ten temat rozpisywać, nie umiem też wytłumaczyć co za mechanizm w moim mózgu postanowił całkowicie odciąć mnie od wszelkich uczuć i co odebrałam jako koniec mojej miłości. Byłam przepełniona żalem do mezay, czułam że zniszczył wielką miłość jaką go darzyłam. Widziałam to wszystko mocno subiektywnie, dopiero na wspólnej terapii kiedy mąż opowiadał przez co on przechodził w tamtym czasie, otworzyłam oczy..
Gdybym nie została złapana to bym i tak się wyprowadziła, żeby odpocząć od tego toksycznego klimatu który sobie stworzyliśmy sami, nie wiem czy to by trwało dłużej, absolutnie nie planowałam żadnego związku z tym kolesiem.
Tak, mąż chciał wiedzieć więc wszystko mu od razu powiedziałam.
Hagi10, nie szydzilam z męża nigdy, nigdzie. To tak jakbym szydziła z siebie..
Co do miłości. Wiadomo, że człowiek przywiązuje się do wielu rzeczy, jak wspólne plany, dzielenie obowiązków itp. W końcu po to jesteśmy razem żeby w tym życiu było łatwiej a nie trudniej Uśmiech
Ale tak- kocham tego człowieka. I nawet jakby... Przeniósł się w ciało starego, obleśnego dziada, chciałabym z nim spędzić resztę życia. I nawet jakby stracił wszystko co mamy, zostałabym z nim.
15380
<
#63 | Tomek040184 dnia 01.11.2024 16:38
Na razie to straciłaś szacunek osoby którą kochasz więc ciężko będzie Ci to ogarnąć, bo do końca życia nawet jak on zostanie będziesz osobą która zdradziła. Także bilans strat ogromny masz.
16081
<
#64 | Bonnie dnia 01.11.2024 17:12
Tomek, no wiem.. Dobrze to wiem.. Do siebie samej też chyba straciłam już szacunek.
A Tobie gratuluję, że nie uciekasz od odpowiedzialności jaką jest rodzicielstwo, bo jest wielu mężczyzn którzy wolą zacząć od nowa, w nowym związku, zapominając o dzieciach z poprzedniego małżeństwa. I nie wiem gdzie coś takiego usłyszałeś że dbający ojciec jest nie męski w oczach kobiet, jest dokładnie na odwrót.
Mój mąż też wszystko ogarniał przy dzieciach od narodzin i chwała mu za to Uśmiech chociaż to raczej powinno być normą - a dzieci po rozstaniu potrzebują tak samo ojca jak i matki..
16081
<
#65 | Bonnie dnia 01.11.2024 18:03
#poczciwy, Tomek040184 - myślę że oboje macie rację w kwestii tego co powinnam zrobić. Każdy ma inne potrzeby jeśli chodzi o takie sytuacje, mój mąż faktycznie lubi przestrzeń i trochę świętego spokoju więc na pewno nie będę go bombardować falami swoich uczuć i przemyśleń ale też myślę że powinnam dać mu co jakiś czas znać że go kocham i nadal jestem gotowa spróbować wszystko naprawić. Póki co mąż się nie wyprowadził, ale nie wiem czy to dobrze, mam wrażenie że emocje opadły, wysłuchał mnie i może trochę mu przeszła ochota na wyprowadzkę, ale nie wiem czy to dobrze, czy nie lepiej jakby się na chwilę odseparowal ode mnie i zastanowił w ciszy i spokoju, co czuje.
15380
<
#66 | Tomek040184 dnia 01.11.2024 18:18
Bonnie dalej podtrzymuje to żeby twój mąż wiedział że go kochasz. Dawaj mu tak sygnały jak lubi - ty go znasz. Chociaż na pewno ty dla niego jesteś już obca trochę i musi się oswoić z tą sytuacją. Oczywiście życzę jak najlepiej.
Czytając wasze historie cieszę się że nigdy nie poszedłem na łatwiznę.
Co do dzieci to one są istotne w tym wszystkim.
Myślę że nie doceniałas swego czasu cech męża, jego opiekuńczości i tego że dba o dzieci. U mnie podobnie jest. Widzę po ex że bardzo urosłem w jej oczach i teraz docenia takie cechy jak pracowitość czy dbanie o dzieci, swoją drogą za wygodnym życiem też tęskni. Na szczęście już to jest długo zamknięty rozdział. Najlepiej jakby nowy był otwarty, ale wszystko wskazuje że będzie dobrze Z przymrużeniem oka.
15995
<
#67 | Kakua dnia 01.11.2024 20:34
Czytając posty kobiet i mężczyzn... Chyba można zauważyć, że facetom łatwiej odejść, kto by nie zdradził, kto by nie chciał odejść kobiety w 90% zostają z dziećmi, a chciał nie chciał to spore obciążenie jeśli chodzi o organizację przyszłego życia. Tatusiom chwała za to, że zajmują się dziećmi w weekendy, ale przeważnie nie są to wszystkie weekendy, nie mówiąc o pozostałych dniach.

Bonnie, myślę, że pod tym względem masz gorzej, to że jesteś kobietą, która zdradziła. Urażone ego mężczyzny często jest nie do przeskoczenia, a że oni odchodzą i mogą zacząć z czystą kartą to cóż... Gdyby nie dzieci pewnie też bym odeszła... Ale raz, że zależy mi na pełnej rodzinie, dwa, że życie samej z dziećmi jest bardzo trudne...Niestety smutne, ale prawdziwe, u kobiet pozostanie ze zdradzającym to często kalkulacja, dbanie o potomstwo swoim kosztem.
15380
<
#68 | Tomek040184 dnia 01.11.2024 20:50
Kakua nie ma złotego środka na nasze dylematy życiowe. To że ja odchodziłem od nie lojalnych kobiet nie oznacza że wszyscy tak robią. Też trudno być ojcem z doskoku, bo wszystkie wolne chwile z dziećmi spędzają, oczywiście ci normalni, bo z tego co widzę jest też odłam takich którzy tylko płacą i zero kontaktu z dziećmi. Nawet moi synowie mają takich kolegów których ojcowie nie mają z nimi kontaktu, co mnie bardzo smuci. Czasami przychodzą do mnie i coś mi pokazują ich koledzy, nawet grany w piłkę czy siatkę.
Najgorsze jest u was to że macie poczucie bezsilności, bo błędne decyzje Bonnie czy zdrada twojego męża Kakua trochę wam życie zablokowało. Często jest tak że nawet po długim czasie zraniony partner odejdzie. Bonnie twoja decyzja z perspektywy czasu ułatwia decyzje osobie zranionej, co gorsza nie masz wpływu na swojego męża wtedy.
Kakua zawsze jest wyjście z każdej sytuacji. Potem dzieci są już większe i nie wymagają już aż tyle opieki. Także warto każdą opcje rozważyć.
15995
<
#69 | Kakua dnia 01.11.2024 21:06
Owszem Tomku, każda sytuacja jest indywidualna, każda jest skomplikowana i bolesna. Takie mam jednak smutne obserwacje, kobiety wybaczają, z różnych pobudek, mężczyźni odchodzą.

Spytałam niedawno mojego męża co by zrobił gdyby był na moim miejscu, odpowiedział, że nie wie, ale jestem przekonana, że odszedłby od nas bez mrugnięcia okiem.
Mnie przekonuje do zostania tym, że nie jesteśmy sami na tym świecie, że są chłopcy i o nich musimy dbać. Ale gdyby sytuacja była odwrotna wątpię, czy ich dobro byłoby wtedy tak ważne. Nie było ważne, kiedy spotykał się z kochanką, nie było ważne, kiedy byli chorzy a on pojechał na imprezę do jej znajomych... Dla mnie jednak ich dobro musi być najważniejsze... Taka sprawiedliwość...
15380
<
#70 | Tomek040184 dnia 01.11.2024 21:21
Kakua powinno być najważniejsze, ale nie za wszelką cenę. Pamiętaj że jesteś ty i właśnie to ty i twoje dobro jest najważniejsze. Różnie można podchodzić do dobra dzieci, bo one widzą i czują kiedy nie ma miłości u rodziców i powielają te wzorce. Więc czasami lepiej wybrać mniejsze zło. Często zdradzający mają taki charakter. Z perspektywy czasu widzę że ludzie niezbyt się zmieniają. Myślę że mąż Bonnie może odejść, bo jego ego może nie wytrzymać tego. Gorzej kiedy odejdzie jak nic na to nie będzie wskazywało, wtedy będzie to przemyślana decyzja. Jednak jak ktoś raz zdradził to ryzyko wzrasta. Oczywiście nikomu tego nie życzę.
15787
<
#71 | A-dam dnia 01.11.2024 22:37

Cytat

Chyba można zauważyć, że facetom łatwiej odejść, kto by nie zdradził, kto by nie chciał odejść kobiety w 90% zostają z dziećmi,

Bo się przyspawujecie do dzieci żeby was nie można było od nich oderwać bez zrobienia krzywdy dzieciom. A wszystko tylko po to żeby mięć kontrole nad byłym za pomocą alimentów.
Facet w polskim sadzie zawsze przegrywa rywalizacje z kobietą o dzieci nawet jesli jest ideałem i ma 100x lepszą więź z dziećmi niż matka
Kobiety wszczynając wojny na smierć i  zycie o władze nad dziećmi prawie nigdy nie kierują sie dobrem dziecka
tylko dbałoscia o zabezpieczenie siebie materialnie.
15995
<
#72 | Kakua dnia 01.11.2024 23:39
A-dam mężczyźni walczący o dzieci to naprawdę wyjątki, większość cieszy się, że może zapłacić alimenty i mieć spokój, a ilu jest takich, którzy ani nie płacą ani nie zajmują się dziećmi... Mój mąż ma silną więź z dziećmi, i cieszę się z tego. Wiem, że Ty też taką miałeś. Ale nie oszukujmy się, tatusiowe dziećmi zajmują się od święta i w przelocie, nawet ci, którzy są obok na co dzień..
15787
<
#73 | A-dam dnia 02.11.2024 00:15

Cytat

mężczyźni walczący o dzieci to naprawdę wyjątki,

Nie, to nie wyjątki. Większość ojców nawet nie dostaje szansy żeby powalczyć o dzieci.
Gdyby było równouprawnienie w sprawach rozwodowych to rozkład statystyczny przyznawanych praw do opieki oscylowałby wokół 50/50.

99% na korzyśc kobiet jest dowodem na zaawansowaną patologię systemu.
15995
<
#74 | Kakua dnia 02.11.2024 08:00
To cieszę się, że w Twoim środowisku tylu ojców chciałoby sprawować opiekę nad swoimi dziećmi. W moim otoczeniu jedyna walka jaka się odbywa to o jak najniższe alimenty Z przymrużeniem oka
13728
<
#75 | poczciwy dnia 02.11.2024 10:35
Potwierdzam słowa A-dam w kontekście dzieci.
Byłem, widziałem, przeżyłem.
Mam wielu znajomych, którzy bezskutecznie walczyli chociażby o opiekę naprzemienną i nic z tego, nie mówiąc już o wyłącznej.
15787
<
#76 | A-dam dnia 02.11.2024 12:05

Cytat

W moim otoczeniu jedyna walka jaka się odbywa to o jak najniższe alimenty Z przymrużeniem oka


Myślę że tę walkę trzeba ucywilizować. Zamiast walki na nieprawdziwe oskarżenia, fałszywych świadków, lewe faktury na z dupy wzięte wydatki; wprowadzić by należało licytację o prawo do opieki nad dziecmi. Licytacja wyglądałaby tak że za kwotę wywoławczą przyjmowano by tę wyższą po czym licytacja szła by w dół a wygrywałaby prawo do opieki ta strona która zaproponowałaby stronie przeciwnej niższe alimenty.
Gdyby po jakimś czasie okazywało się ze strona która przelicytowała w dół nie daje jednak rady spiąć końca z końcem sąd wprowadzałby standardowe rozwiązanie opieki naprzemiennej w którym nikt nikomu nie płaci alimentów.
Gdyby nadal rodzice nie mogli wypracować kompromisu sąd odbierałby prawa rodzicielskie obojgu rodziców i odbierał dzieci.
16081
<
#77 | Bonnie dnia 02.11.2024 12:16
A-dam... Szok
15380
<
#78 | Tomek040184 dnia 02.11.2024 12:33
Bonnie ale panowie cię pocieszają, już zaszło to na temat alimentów Szeroki uśmiech. Okazało się że ja jako jeden z nielicznych jak człowiek rozstałem się na 1 rozprawie.
Mam nadzieję że mąż daje jakoś radę i że czuje twoje wsparcie.
Swoją drogą czytając wasze historie cieszę się że mam nudne życie usłane hobby innym niż oszukiwanie kogoś.
15787
<
#79 | A-dam dnia 02.11.2024 14:01

Cytat

Okazało się że ja jako jeden z nielicznych jak człowiek rozstałem się na 1 rozprawie.

Zastanawiające są takie zgodne rozstania...
W końcu skoro jesteście tacy zgodni to po co się rozstawać?
16081
<
#80 | Bonnie dnia 02.11.2024 15:48
Tomek040184, tak to jest, często się czegoś nie docenia dopóki się tego nie straci.
Ja też jeszcze niedawno byłam najszęśliwsza na świecie. Dostałam lek na tą moją chorobę dzień przed ślubem! Kupiliśmy wymarzoną działkę.. Także no.. Nie sądziłam że nagle może nastąpić taki zwrot wydarzeń.

A-dam już widzę tych rodziców którzy w imię miłości do dzieci godzą się w licytacji na zerowe alimenty a potem żeby nie stracić opieki matka łapie się każdej, najgorszej możliwej roboty.. Zostaje prostytutką a dziecko dorasta ze świadomością że matka musiała to dla niego zrobić. A ojciec śmieje jej się w twarz, bo celowo licytowal do zera, wiedział, że nie odpuści. I teraz żyje sam w dostatku..
15787
<
#81 | A-dam dnia 02.11.2024 16:28

Cytat

Zostaje prostytutką a dziecko dorasta ze świadomością że matka musiała to dla niego zrobić.

Przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Wtedy znów interweniuje sąd i wprowadza opiekę naprzemienną.
gdzie alimentów nie ma.
Szalona matka która musi się przyspawać do dzieci żeby poczuć się bezpiecznie powinna być leczona psychiatrycznie bo jest to osoba niedojrzała egoistyczna i pozbawiona empatii. Nie nadaje się do wychowywania dzieci.

Cytat

A ojciec śmieje jej się w twarz, bo celowo licytowal do zera, wiedział, że nie odpuści.

Może lepiej byłoby jakby pomyślała żeby odpuścić? - tak jak większość facetów jest zmuszana do zostania bankomatem.... który nie ma realnego wpływu na dziecko.
15380
<
#82 | Tomek040184 dnia 02.11.2024 17:34
Bonnie sfery filozoficzne odnośnie alimentów lepiej zostawić.
Ale tobie nie ma czego zazdrościć, bo w dalszym ciągu w oczach męża jesteś tą co zdradziła. Dlatego też może nie chcieć inwestować w dom wasz przyszły. Dla niego już jesteś kobietą podwyższonego ryzyka. Dosyć długo już od zdrady minęło, mąż ciągle ma w głowie te obrazy i nawet jak mu ze szczegółami opowiesz to o tak nie będzie pewny czy tak było jak mówisz. Dla mnie i chociażby Olex1949 te obrazy były nie do przejścia, chociaż nie mam tu wątku tak jak Olex1949, który w końcu papiery rozwodowe złożył. Żona teraz skruche wyraża, ale już za późno na to - decyzja zapadła.
Swoją drogą u mnie ex też straciła dom na wsi z ogródkiem, sadem i kwiatami. Nawet widać że żałuję, bo do tej pory pyta się czy jest opcja żeby kiedyś tam pojechać. Nie wchodzę do tej samej rzeki dwa razy, nie myślę już życzeniowo i nie oceniam ludzi swoją miarą.
15995
<
#83 | Kakua dnia 07.11.2024 16:59
Bonnie co u Ciebie? Mąż się wyprowadził?
16086
<
#84 | lucky7 dnia 08.11.2024 11:57
Cześć
Postanowiłem, że udzielę się w Twoim wątku bo tak delikatnie widzę podobieństwo historii...

I jak chcesz wyciągnąć z tego jakąś lekcję to poczytaj co stało się u mnie.

Chcesz pomóc? chcesz progresu? Zacznij od siebie. Zostaw tego swojego jeszcze męża w spokoju i zajmij się sobą. Przede wszystkim zdiagnozuj dlaczego jak tylko jest Ci źle, lub nie po Twojej myśli kierujesz swoje "uczucia" w kierunku innych gości. I nie mówię tu teraz o tej sytuacji, gdzie jest Ci źle bo nie masz pojęcia co zrobi Twój mąż i na razie wiele jeszcze zniesiesz. Mówię o sytuacji, w której jeśli nawet chłop się z tym pozornie upora, przeżyjecie kolejny fajny "miodowy miesiąc", potem miłe chwile i wrócicie do prozy życia to gdzie jest gwarant, że nie zrobisz tego ponownie? (Bo wydarzy się znów coś traumatycznego, bo nie poświęci ci tyle uwagi ile będziesz chciała itd itp) Bo teraz tak mówisz w dobie kryzysu i walki o siebie? Zacznij wnikliwą analizę siebie, zacznij nad sobą pracować i być samodzielną. Co zdecyduje Twój mąż weź na przysłowiową klatę.

A on? Miota się niemiłosiernie. Ma armagedon w głowie. Pamiętaj to, że jeżeli nawet postanowi zostać, upora się z tym (przy czym upora pewnie jeszcze długi czas będzie znaczyć, że po prostu nie wraca do tematu) to w jego głowie to będzie siedzieć. A każda drobna rzecz, która będzie mu przypominała tą sytuację, będzie bolała. Ja tak miałem jak widziałem Citroena Berlingo Z przymrużeniem oka
Życzę Ci, żeby mimo wszystko gość się ogarną jak najszybciej, dla jego zdrowia i dla wszystkich dookoła niego.
Ty przestań myśleć życzeniowo, co możesz zrobić, bo nic nie możesz, tzn możesz zmienić siebie jeżeli uznasz że taka zmiana jest potrzebna, ale to może być praca jeszcze cięższa niż próba ratowania tego związku
15726
<
#85 | heniek dnia 26.11.2024 04:33
Teraz dopiero znalazlem ten watek.
Moja zona mnie zdradzila lata temu i nadal jestesmy razem, to tytulem wstepu. Tytulem odpowiedzi na pytanie - nie wiem, czy sa takie osoby, ktore pokochaly na nowo. Zycie po zdradzie jest inne, nie wyglada juz tak samo, choc dla ludzi z zewnatrz zwiazek moze wygladac tak samo. Zdrady sie nie zapomina nigdy, ale zdrade mozna wybaczyc.
Tu sie na chwile zatrzymam, bo wydaje mi sie, ze maz nie wytrzymal najistotniejszego momentu waszej terapii i zwyczajnie nie domknal jednego z etapow przezywania zdrady, bo np. nie przezyl nalezycie zaloby, co chyba widze po Twoich opisach jego zachowania. To z kolei nie pozwolilo przejsc do koncowego etapu i zmierzyc sie z problematyka wybaczenia, do ktorego podchodzi sie na samym koncu, bez nalecialosci w postaci nierozwiazanych spraw, czy przeskoczonych krokow. Moze terapia prowadzona byla bez uwaznej obserwacji psychologa, ktory sie nie zorientowal w przeskoku meza, albo maz - co tez mozliwe, ze nie uniosl ciezaru zdrady. ale warte zawrocenia do przerwanego momentu, zeby ulozyc etapy we wlasciwej kolejnosci i przechodzic je po kolei. To technicznie brzmi i bardzo zniechecajaco, niemniej ciagle jest w fazie "do naprawy", a nie w kaciku spraw beznadziejnych. Twoja rola jest - o ile go kochasz - aby przekonac go do wlasciwego przejscia zle zlozonych etapow zdrady, co na koncu wcale nie oznacza automatycznej Twojej wygranej. Na koncu znajduje sie wspomniany juz test samego siebie na wybaczenie i do niego sie podchodzi faktycznie jak do testu, a nigdy z zalozeniem na okreslony wynik; w skrocie - mozesz sobie mowic, ze wybaczysz komus, ale prawda moze sie okazac inna, gdy podejmiesz probe wybaczenia., na forum bylo juz troche takich historii Jest tak, bo nie kazdy jest skonstruowany do wybaczenia i o tym dopiero sie trzeba przekonac samemu. a wiec: pomagasz mezowi w procesie przechodzenia przez proces zdrady, ale na koncu puszczasz go i czekasz na wynik jego wybaczenia. czy sie udal. Nie ma oszukiwania siebie, nie ma przeskakiwania etapow, czy wybierania, ktore odpowiadaja, a ktore nie, bo to nie zadziala inaczej, to musze jeszcze raz podkreslic, bo kolejnosc i poprawnosc domykania jest czynnikiem decydujacym.
Pytanie kolejne - skad .masz pewnosc, ze kiedys znowu nie wpadniesz w dola, maz sie oddali i bedzie niemily, a Ty akurat nie trafisz znowu na przyjazna dusze, ktora zaciagnie Cie do jego lozka ? Bedac po zdradzie musisz sie mierzyc z takimi pytaniami, jak i zarzutami, ktore mozesz slyszec co jakis czas: "cialo puszczone raz, puszcza sie dalej" przykladowo.
Czy jestes pewna meza, jego reakcji - czy nie zechce sobie tego "odbic" na innej kobiecie ? Czy jestes pewna swojej reakcji na to ? Tu jest wiele scenariuszy. wielu ludzi sie poddaje i woli prosta, nieskomplikowana droge w ukladanie zabawek od nowa.
I czemu to Ty piszesz na tym forum, a maz nic ? Co o tym decydowalo ?
15794
<
#86 | trzechZczech dnia 28.11.2024 00:14
witam

Cytat

Kakua jest trochę tak jak piszesz. Jednego dnia rozmawiamy sobie o rozkładzie naszego domu który planowaliśmy wybudować, wyobrażamy sobie jak miło będzie się tam zestarzeć, drugiego chcemy jechać obejrzeć jak wygląda zasiana przez nas trawa na naszej wymarzonej działce, a tego samego wieczoru słyszę że to koniec

może trzeba na to popatrzeć też od innej strony. po 3 latach huśtawki nastrojów to chyba za długo. za takie huśtawki emocjonalne, przechodzenie w skrajności w skrajność może odpowiadać prozaiczna rzecz - na przykład choroba czy niedobór mikroelementów. w robocie stres mnie niekiedy zżerał i przez to człowiek się robi rozdygotany drażliwy. stres zjada zasoby organizmu. niedobór magnezu na przykład może powodować huśtawki nastrojów.
3 lata to długo chyba każdy powinien już zapomnieć/wybaczyć żyć dalej. szczególnie mężczyzna.
15794
<
#87 | trzechZczech dnia 28.11.2024 00:18

Cytat

A-dam już widzę tych rodziców którzy w imię miłości do dzieci godzą się w licytacji na zerowe alimenty a potem żeby nie stracić opieki matka łapie się każdej, najgorszej możliwej roboty.. Zostaje prostytutką a dziecko dorasta ze świadomością że matka musiała to dla niego zrobić. A ojciec śmieje jej się w twarz, bo celowo licytowal do zera, wiedział, że nie odpuści. I teraz żyje sam w dostatku..

ale takie rzeczy to tylko w tych głupawych trudnych sprawach czy holwyodzkich filmach. dzisiaj na socjal dla dzieci składamy się wszyscy i ojciec teoretycznie przestaje być konieczny z finansowego punktu widzenia. jestem przeciwnikiem tego ale co zrobisz. doją nas na kasę a Polki i tak nie rodzą dzieci.
15787
<
#88 | A-dam dnia 28.11.2024 12:31
#54 | #poczciwy

Cytat

Myślę, że gdyby tak anonimowo zapytać zdradzonych o to czy żałują swojej decyzji to Ci, którzy odeszli po czasie w większości są zadowoleni natomiast Ci którzy zostali w miażdzącej przewadze po prostu żałują tej decyzji.

Statystycznie do przewidzenia wynik ale wnioski jakie stąd wyprowadzasz dla podparcia teorii że "lepiej odejść", są fałszywe. Ci co weszli w nowe związki deklarują co prawda ze nie żałują odejścia z poprzednich związków ale w nowych po upłunięciu tzw miesiąca miodowego wcale nie czują się lepiej i w większości przygotowują się do kolejnego odejścia w poszukiwaniu tej tym razem już prawdziwej drugiej połówki. Zamiast rozwijać się większość ludzi którzy opuszczają swoje związki wciąż poszukują kogoś idealnego kto zaakceptuje ich takimi jakimi są.

Rewitalizacja zaś starego związku niestety wymaga woli obu tworzących go podmiotów i ciężkiej pracy nad sobą u obu.

Poczciwy podobnie jak ja musiał odejść bo nie miał innego wyboru. Nie mógł odbudowywać swojej rodziny bo nie miał z kim tego zrobić. Jego wybranka okazała się osobą z patologicznie zaburzoną osobowością, niezdolną do utrzymania spójności rodziny. W takiej sytuacji można albo uznać się za przegrańca życiowego i poddać dryfowi albo popracować nad zmianą siebie na lepsze.
Wielki szacun poczciwemu że wybrał drogę ciężkiej pracy nad poprawą własnej osobowości bo dzięki temu cały świat stał się odrobinę lepszy i odporniejszy na patologię.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?