Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Obito
Roszpunka1900:09:10
milyfacet01:04:18
bardzo smutny01:56:08
Event03:17:41

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

ZdradzonaDrukuj

Zdradzona przez mężaNie będę orginalna. Widzę, że jest nas wiele, wielu, którzy musieli zmierzyć się z tym bólem lub nadal walczą, bólem zdrady przez osoby przez nas kochane, najbliższe.
Umarłam dwa lata temu....pomału zmartwychwstaje.... Dwa lata temu mój i moich dzieci świat runął, mąż będąc na delegacji jakich miał mnóstwo z pracy, po 16 latach małżeństwa zdradził mnie....najpierw była to niewinna zdrada, bo do seksu nie doszło, jednak posmakował adrenaliny i zachęcony do dalszych spotkań w ukryciu, z dala od domu, wdał się w pół roczny romans, pewnie trwałby dłużej, gdyby nie moja intuicja, czytanie z niego jak z kartki... Oczywiście nie przyznał się, zapierał, kłamał w żywe oczy, kłamał nie tylko mnie, ale nasze dzieci, rodzinę...Czerwone flagi były trzy miesiące wcześniej zanim już miałam pewność i wyrzuciłam go z domu z ciuchami wystawionymi w worach za drzwiami z przypiętym zdjęciem hotelu w którym był z kochanką i z którego wrócił na drugi dzień. Chowanie telefonu, zmiana pinu, dziwne transakcje bankowe, częste delegacje, za które nie miał z firmy zwrotu kosztów podróży, brak bliskości, rozmów, sypiania ze sobą, jakiś planów na kolejne dni, święta, ferie, żadnych wypadów z dziećmi jak zwykle. Na wszystko miał gotowe odpowiedzi, wymówki, potem doszły kłótnie o byle co, czepianie się, obrażanie mnie, agresja, prosiłam o pójście na terapię bo go nie poznawałam, nie chciał, pogroziłam rozstaniem, o dziwo się nie sprzeciwiał, twierdził że tak będzie najlepiej bo się nie dogadujemy, chyba miłość się wypaliła ( tak z dnia na dzień, gdzie imprezowaliśmy na urodzinach znajomego, Andrzejki z rodziną, wypady z dziećmi, itp, wszystko było ok). Po kolejnym nagłym wyjeździe, gdzie nie zastałam go w domu, w odpowiedzi przez tel powiedział, że pojechał do kolegi, wrócił na drugi dzień, miałam pewność, że mnie zdradza, musiałam tylko dowiedzieć się więcej. W międzyczasie chodziłam na terapię bo nie dawalam sobie rady z tym przewrotem w moim myślałam poukładanym życiu, gdzie dzieci nastolatki mają swój świat, a my możemy skupić się bardziej na sobie, bo już nic nie musimy....to na niej dowiedziałam się, że mój mąż to osobowość narcystyczna, że moje małżeństwo to współuzależnienie, że jestem mu podporządkowana, nie mam własnego hobby, mam tylko pracę, dom, a on bryluje, w towarzystwie, na wyjazdach z pracy, robi co chce... Dopiero przejrzałam na oczy, wszystko zaczęło mi pasować. Po wyrzuceniu go z domu, nadal zarzekał się, że nikogo nie ma, nie mam dowodów, wymyślam. Nie miał gdzie iść, wrócił do mamusi, bo jak się potem okazało kochanka mieszkała 300 km od naszego miejsca zamieszkania, spotykali się na seks i pogaduchy w mieszkaniach na godziny lub hotelach. Ona mężatka z dwuletnim wtedy dzieckiem. Nie widząc żadnej refleksji mojego męża, wyrzutów sumienia i chęci zerwania tej relacji złożyłam pozew o rozwód. Wtedy zaczęło się jeszcze większe piekło, grożenie mi policją że piszę nie prawdę w pozwie, oczernianie mnie przed jego rodziną, a wybielanie siebie, i dużo by wymieniać. Teraz już wiem, że to wszystko było że strachu jego, że złości, że został zdemaskowany, że słaba żona okazała się silną przebiegłą kobietą, że już nie może mną manipulować, okłamywać. Z dnia na dzień zerwał tamtą relację, w międzyczasie powiadomiłam jej męża o wybrykach żony ( w tamtym roku się rozwiedli). Czułam się w tamtym okresie jak w filmie, że to nie moje życie, mój mąż nie mógł mnie zdradzić bo, mial wszystko, nie mógł się tak zachowywać, ranić mnie a przede wszystkim dzieci, które były całym jego światem. Uszom i oczom nie wierzyłam co jej opowiadał na temat naszego małżeństwa, mnie, rodziny, sytuacji, ją też od początku okłamywał wykreowal nową postać, swój nowy swiat. Wsumie byłam pod wrażeniem jak można tak na poczekaniu kłamać, wymyślać historyjki. Gdy się otrząsnął, zaczął tracić grunt pod nogami , przepraszał, błagał, a ja byłam wtedy nie wzruszona. Jednak los miał inny plan, wystawił poraz kolejny nasze małżeństwo na próbę, przed pierwszą rozprawą mąż dostał udar. Dzień po swoich urodzinach spędzonych w samotności. Życie uratowałam mu ją.... był u dzieci...w ostatniej chwili, walczył dwa miesiące najpierw o życie potem sprawność. Wiecie kto przychodził do szpitala? Ja, dzieci, matka- teściowa była raz, też nie było z jej strony zainteresowania , gdy prosiłam wcześniej o rozmowę jej z synem, mieliśmy radzić sobie sami. Że względu na stan zdrowia męża rozprawa rozwodowa odwlekla się w czasie, a ja miałam dylemat zabrać go do domu czy odwieść do mamusi. Mimo krzywd, przeczolgana psychicznego, fizycznego, przywiozłam go do domu. Nie omieszkałam skontaktować się z jego " byłą" kochanką czy chce teraz go takiego schorowanego, . Po pierwszej rozprawie sędzia zarządził mediacje. To było trochę śmieszne, bo mieszkaliśmy znów razem. Ale ten czas wykorzystaliśmy na poraz pierwszy szczere rozmowy, gdzie czułam, że to nie gra z jego strony, chęć manipulacji. Kontynuowałam terapię, potem chodziliśmy razem. Wycofałam pozew..... widziałam zmianę w jego zachowaniu, traktowaniu mnie, dzieci, już nie słowa a czyny były potwierdzeniem odbudowywania zaufania, miłości, sklejania wszystkiego od nowa. Jednak ja pękłam, to wszystko co się wydarzyło mimo, że się bardzo stara, naprawdę się zmienił, choć mówią, że u narcyzów to nie możliwe.... wpadłam w depresję, leczę się od roku, były samookaleczenia, ucieczki z domu, chęć zakończenia życia, bolało mnie ciało, dusza,obwinialam siebie, porównywałam.....Leki pomogły mi trochę stanąć na nogi, zmiana miejsca zamieszkania i otoczenia, dała anonimowość, już nie widze spojrzeń sąsiadów, nie jesteśmy oceniani, już nie wstydzę się aż tak bardzo tego co mnie spotkało i za męża. Dzieci są szczęśliwe, nie słyszą kłótni, są spokojne. I można by powiedzieć, że jest idealnie... jednak ja nie wybaczyłam...nie potrafię jeszcze, nie wiem czy kiedykolwiek to zrobię, wiem że go kocham on kocha mnie, dzieci, jest wdzięczny za wszystko. Docenia mnie wkoncu. Nie potrafię sobie z tym poradzić, wracam do tego wszystkiego, jest mi ciężko....... Dziękuję jeśli ktoś dotrwał do końca i mnie wysłuchał wirtualnie.
13728
<
#1 | poczciwy dnia 06.02.2024 22:51
Cześć,

Nie pasuje mi ten narcyzm do niego; narcyz nie opiekuje się nawet swoimi dziećmi tak jak to opisałaś; on nie ma skrupułów krzywdzić nawet ich;
Czy on ma diagnozę oficjalną? Czy tylko stwierdzenie Twojej psycholog na podstawie Twojej relacji?
Wybaczenie to bardzo długi i skomplikowany proces; często zakończony niepowodzeniem czego musisz mieć również świadomość; zastanów się w międzyczasie czym spowodowana jest ta zmiana Twojego męża? Miłością do Ciebie? A może raczej tym, że dziś nie jest w stanie sobie poradzić sam i za bardzo wyjścia nie ma? Nie, żebym chciał Cię odwieść od Twojej postawy, ale po prostu odpowiedz sobie szczerze na te pytania aby być uczciwą sama z sobą bo tylko wtedy to wybaczenie będzie możliwe;
Podsyłam link do artykułu, który wyjaśnia jakim procesem jest wybaczenie:
http://zdradzeni.info/forum/viewthrea...ad_id=2680
15787
<
#2 | A-dam dnia 07.02.2024 18:31
Musisz się zdecydować. Albo narcyz albo to:

Cytat

on kocha mnie, dzieci, jest wdzięczny za wszystko. Docenia mnie wkoncu.
Narcyz nie potraf kochać i być wdzięczny . Nie posiada tej części mózgu która u normalnych ludzi zajmuje się tymi uczuciami.
15777
<
#3 | Eknomen dnia 08.02.2024 00:03
Poczciwy, Adam ale narcyz przecież potrafi się doskonale maskować. To są mistrzowie manipulacji. Wydaje mi się że to wręcz bardzo pasuje do opisu narcyza. Kiedy czuł się silnym facetem to szedł w otwarty konflikt, groźby itp a teraz kiedy wymaga opieki to ubiera maskę z love bombingiem i pokazuje jak bardzo się stara żeby uzyskać korzyści dla samego siebie (dom, opieka, obiad pod nos itp).

Doti w mojej sytuacji poczciwy bardzo pomógł więc polecam uważnie się wczytać w to co wypisuje, bo potrafi to otworzyć głowę, natomiast moim zdaniem jeśli uważasz że mąż to osobowość narcystyczna to ciężko mi zrozumieć dlaczego go wzięłaś pod opiekę... chociaż może nie ciężko, rozumiem że ta perspektywa że jednak może będzie dobrze jest bardzo kusząca ale jak zapewne wiesz narcyz to człowiek który nie kocha Ciebie i w sumie szkoda poświęcać życie na to żeby budować je z taką osobą. Podejrzewam że fajniej byłoby przeczytać słowa wsparcia które pomogłyby przekonać Cię do dania szansy i odbudowania tego co stracone ale mówiąc brutalnie, jeśli on rzeczywiście jest narcyzem to po prostu Cię teraz wykorzystuje żeby stanąć na nogi.
13728
<
#4 | poczciwy dnia 08.02.2024 09:06

Cytat

Poczciwy, Adam ale narcyz przecież potrafi się doskonale maskować. To są mistrzowie manipulacji. Wydaje mi się że to wręcz bardzo pasuje do opisu narcyza.

Zgadza się, potrafi dobrze grać, zwłaszcza jego postać ukryta lub nawet wrażliwa;
Nie ma jednak możliwości aby grać 24h na dobę; oni w zasadzie gdy już zdobędą zwierzynę to wówczas maskę zakładają tylko na zewnątrz dla otoczenia; dlatego ten opis kochającego i dbającego nie hu hu nie pasuje do narcystycznego zaburzenia osobowości; zaburzeń osobowości naprawdę jest cały ogrom, wiele z nich występuje jako combo; najgorsze są te z wiązki B czyli narcyzm borderline, ale po drodze jest jeszcze wiele innych; mam wrażenie, że dziś nadużywane jest słowo narcyz;
15822
<
#5 | Dotidoti40 dnia 08.02.2024 11:12
Cześć, dzięki za komentarze i podpowiedzi.....chmmmm to kim jest? Wszystkie objawy i zachowania mi pasowały, gdy otworzyły mi się oczy, gdy to się zaczęło i też gdy cofnelam się wstecz. Okłamywał mnie od dawna, zanim mnie zdradził, z różnymi sprawami, od drobnych do konkretnych. Gdy mu udowadniałem, bo zawsze się wypierał w końcu się przyznawał choć czasem wmawiał bajeczki. Niby obiecywał poprawę i tak do następnego razu. Ostatnie dwa lata przed zdradą to kłótnie były cyklicznie średnio co trzy miesiące, coś odpieprzyl - ja łapałam za rękę - on , nie to nie moja ręka - w końcu przyznanie się - obiecanki- mydlenie oczu- chwila poorawy- uśpienie mojej czujności - znów to samo. Już miałam tego dość, tej ciągłej przepychanki, miałam wrażenie, że mam trzecie dziecko, które trzeba sprawdzać, kontrolować, pilnować i owszem potem wpadłam w paranoję sprawdzania. Może go opiszę jak zachowywał się wcześniej, lubial być w centrum uwagi, brylował na imprezach towarzyskich, uważał, że wszystko robi najlepiej, lubial o siebie dbać, jest przystojnym facetem, więc kobietom się podobał i z tego doskonale zdawał sobie sprawę, nieraz słyszałam jakieś anegdotki z pracy, a pracował w dużej firmie, że ta skomplementowała go tak inna powiedziała to i owo. Wielokrotnie mu mówiłam, żeby nie mówił mi takich rzeczy bo jest to dla mnie przykre, i nie wiem w jakim celu to robi, czy żebym była zazdrosna, czy żebym się na niego zezłościła. Miał wiele okazji , do skoku w bok bo wyjeżdżał na delegacje, grał też na weselach. Twierdzi, że nigdy mnie nie zdradził oprócz tego co wydarzyło się dwa lata temu i sam nie wie dlaczego, jaki miał powód, twierdzi, że nie było w tym żadnych uczuć tylko chęć pobzykania...
Tak, wiem podobno narcyz się nie zmienia ... myślę, że dwa lata by nie grał. Liczyłam się z tym, że może się nie udać, że będzie jak dawniej i do tego ja nie dam rady z tym co zrobił, inni też mnie przestrzegali, ale oczywiście sama musiałam podjąć decyzję co dalej.
Jestem ostrożna, wyostrzona na czerwone flagi.
Nie miał diagnozy, badań w tym kierunku, ponieważ tylko ja chodziłam do psychologa on odmawiał. Dopiero po powrocie, żeby się dowiedzieć co poszło nie tak, chodziliśmy na terapię małżeńską. Tam psycholog w rozmowie z nim, wyciągnął wnioski, że wyniósł wiele zachowań złych z domu, nie miał wzorców, z czasem, jak mu się udawało do czegoś dochodzić samemu, lub wspólnie zamiast to doceniać i pielęgnować to karmił swoje ego, uwielbiał pochwały, krytyki nie przyjmował i nie liczył się że zdaniem innych.
Co do obiadków, to on gotuje i podstawia mi pod nos, bo siedzi w domu, ma pracę zdalną, jeśli chodzi o chorobę, ma szczęście, że jestem po fizjoterapii i go trochę rehabilitowałam w domu, potem załatwiałam na szpitalu różnych specjalistów i rehabilitację. Dzięki temu wyszedł z tego ciężkiego udaru tylko z zaburzeniami pamięci, zawrotami głowy, czy innymi drobnymi konsekwencjami, ale jest samodzielny i funkcjonuje normalnie.
Nie wybielam go w żadnym wypadku, nakreslam, jak było, jak jest, może to jeszcze wam i mi pomoże.....
15773
<
#6 | Julianaempatyczna dnia 08.02.2024 12:37
Cześć Doti, smutny Twój wpis. Bardzo mi przykro,że Cię to spotkało.

Twój pierwszy wpis odebrałam tak ,że ocalilas męża a siebie pograzylas.
On z tego wyszedł (romansu bez konsekwencji) a ty dźwigasz ogromny ból,żal.
Udar to poważna sprawa, gdyby wydarzył się po rozwodzie,marny jego żywot.

Ty chyba trochę miałaś presję społeczną, żeby go nie zostawiać w takim stanie.

Przeorał Cię psychicznie.

Sprawny jest seksualnie? Jak tak czy tak samo jak przed udarem?
15822
<
#7 | Dotidoti40 dnia 08.02.2024 14:50
Cześć Juliana empatyczna, moje przeżycia to jak wszystkie kategorie filmów tylko jeszcze tak naprawdę happyendu brak, bo zobaczymy w jaką to stronę pójdzie. Oboje ponieśliśmy konsekwencje jego wybryków, on choroba, zdystansowanie rodziny, jest na moich zasadach j,a oczywiście większe. Nie może do mnie mówić kochanie, skarbie, miśku bo przez lata do mnie tak mówił a potem ona to słyszała, niektórych piosenek z tamtego okresu nie słucham, długo nie mogłam jeździć naszym atutem bo dostawałam histerii i ataków paniki, wiedząc że ja tym autem woził, nie jestem narazie w stanie pojechać z nim gdzieś sami żeby nocować w hotelach zawsze bierzemy córkę, wtedy czuję że to rodzinny wypad. Jeśli chodzi o presję to nie ukrywałam, że dupę mu uratował ten udar, miałam czas na obserwację i decyzję, którą podjęłam sama, tak miałam z tyłu głowy, że jako jeszcze żona prawnie mam się nim zająć w chorobie, ale na to wtedy nie patrzyłam. Rozmawiałam z dziećmi, syn pow że boją się jego powrotu żeby nie było kłótni, czy się zmieni, że oni kiedyś się wyprowadzą a ja z nim zostanę i czy dam radę z tym i z nim żyć. Rodzina z jego strony od początku najpierw nie dowierzała potem na zasadzie radźcie sobie sami, ale miałam w paru osobach wsparcie przez cały czas ( ma 9 rodzeństwa), z mojej mocno wspierali i strasznie przeżywali to wszystko. Ogólnie ci co stali za mną murem obawiali się znów manipulacji z jego strony, ostrzegali ale to i tak moja decyzja.
Natomiast co do pożycia łóżkowego, jakoś szczególnie nie był nigdy bogiem seksu, ale było nam dobrze, ja też miałam i mam kompleksy, choć teraz trochę zaczynam mieć je w dupie. Dlatego szokiem była dla mnie tą zdrada nie dość, że z osobą zupełnie nie w jego typie, brzydką ( to nie tylko moje zdanie i myślę, że go trochę to sponiewieralo, że się naśmiewali z jego kochanki i nie dowierzali na co mnie wymienił), to też że był tam ogień, coś nowego, eksperymentowali, a z info wiem, że jakoś tak chyba grzecznie.... więc k.....tym bardziej nie dociera do mnie, jak, dlaczego, co go tam ciągnęło. Teraz raz jest gorzej raz lepiej, wcześniej praktycznie za każdym zbliżeniem miałam panikę, płacz, bo ciągle przed oczami oni, gdzie ją dotykał, jaka pozycja itp, więc nieraz do niczego nie dochodziło, z czasem rzadziej była blokada już moja głowa i ciało skupia się na tym co tu i teraz, ale jak dopada mnie depresja to obwiniam go ze mnie nie zadowolił, a przecież mu ja nie wystarczylam, potrzebował kochanki, że potrafił jechać 5 godzin na chwilę bzykania, to ma mnie teraz doprowadzać za każdym razem do utraty tchu a tu lipa..... więc tak to wygląda....
15822
<
#8 | Dotidoti40 dnia 08.02.2024 14:53
Dodam bo może to ma znaczenie że ja byłam jego pierwszą i on moim, nieraz mi mówił że się nie wyszumial, niby w żartach ale ja czułam, że faktycznie tak myśli. Poznaliśmy się jako 16 latki i tak już zostało...
15773
<
#9 | Julianaempatyczna dnia 08.02.2024 15:49
No to teraz się wyszumial konkretnie.

Z mojej strony szacunek, że powiedziałaś jej mężowi. Jemu prawda się należała. Jestem za tym , żeby powiedzieć.

Przechodzisz katusze, seks, wakacje z nim to żadna przyjemność z życia. Długo to trwa.
Żałujesz podjętej decyzji?
15593
<
#10 | mrdear dnia 08.02.2024 16:05

Cytat

ale jak dopada mnie depresja to obwiniam go ze mnie nie zadowolił

hehe
wiesz że masz tyle samo czasu co on?
a tak na marginesie to u kobiety to raczej jest psychiczne niż fizyczne.
dojdź do ładu ze sobą, będzie lepiej.
15822
<
#11 | Dotidoti40 dnia 08.02.2024 16:21
Wiesz to jest trudne pytanie, ponieważ mam dwubiegunowke po tych traumatycznych wydarzeniach, chodzę do psychiatry, biorę leki. Także są we mnie jakby dwie osoby, jak jest wyciszenie to się śmieje, cieszę z drobnych rzeczy, jest fajnie, i sama zadaję sobie wtedy to pytanie i odp że chyba nie żałuję, jest jak chciałam, przeprowadziliśmy się, on siedzi w domu, bo praca zdalna, nie ma kontaktu z kobietami, tamtą zablokował gdzie się da, a powiem ci więcej, ja też z nią rozmawiałam, nie wykasowalam jej numeru, a jej były mąż czasem pisze do mnie jak sobie radzę ???? mój ma zaniki pamięci z tamtego okresu, twierdzi że nie pamięta tych spotkań, jakieś zdawkowe migawki, nie pamięta jej, nie wiem czy mu w to wierzyć czy nie, choć faktycznie z pamięcią ma problem. Gdyby pracował normalnie, jeździł, miał kontakt z kobietami miałabym z tym ogromny problem i chyba inaczej by to wyglądało, a ja nie dałabym rady, napewno bym chciała kontrolować, sprawdzać itp. Druga moja osoba to chowająca się pod kołdrę, marząca o przespaniu okresu złego , żeby ten palący ból odszedł, żeby zaznać spokoju, z tysiącem pytań dlaczego, co mi brakowało, itp itp, wykrzykiwania mu, czemu mi to zrobił, żeby dał mi spokój.
15773
<
#12 | Julianaempatyczna dnia 08.02.2024 16:35
Kłamca, nie wierzę że nie pamięta. Mówi tak , bo chcesz żeby tak było. To mu ją pokaż, nie zobaczy jak piękność Szeroki uśmiech

Jej mąż konkretnie się z nią rozprawił.
Kto lepiej sobie radzi Ty czy jej mąż? Ty zostałaś,on się rozwiódł.
15822
<
#13 | Dotidoti40 dnia 08.02.2024 16:50
Mrdear- echhh o ile faceci są prości w obsłudze tak, z każdą kobietą trzeba inaczej postępować ????
13728
<
#14 | poczciwy dnia 08.02.2024 16:55
Podejmujesz jakieś lecznie w związku z tym ChaD?
15593
<
#15 | mrdear dnia 08.02.2024 17:15

Cytat

z każdą kobietą trzeba inaczej postępować ????


nie, jak kobieta nie ma kompleksów, jest pewna siebie to zupełnie jest inaczej, wszystko kryje się w główce, znałem takie co i po 6 orgazmów w trakcie stosunku miały, a inne wcale... niektóre jeden ale ogromny...
To wszystko jest w głowie... Oczywiście nie mówimy tutaj o jakiś elementach anatomii, ale wszystko kryje się w głowie.
Jak uporządkujesz sobie głowę, przestaniesz skupiać się na wszystkim innym i dasz się ponieść (stracisz kontrolę) to będzie zupełnie inaczej.
Tyle z moich obserwacji.

Cytat

Kłamca, nie wierzę że nie pamięta.

czytałaś że miał udar?
Po czymś takim, może być zupełnie inną osobą. Może to spowodowało, że inaczej się zachowuje, nie sam fakt poprawy tylko kwestia tego, że mózg inaczej już pracuje.

Może dostałaś drugą szansę na nowego męża.
Obserwuj, słuchaj, zadbaj o siebie.
15773
<
#16 | Julianaempatyczna dnia 08.02.2024 17:42
Czytałam, po prostu nie wierzę ,że nie pamięta.
15793
<
#17 | zona Potifara dnia 08.02.2024 17:58
Czytałam w poważnych źródłach że kobiety potrafią skutecznie wyprzeć z pamięci nawet tak traumatyczne zdarzenie jak gwałt.Czy mężczyzna po wylewie może wyrzucić z pamięci zdradę?Nie wykluczałabym tego.Zwłaszcza że przed udarem zapewne chciał o tym zapomnieć
Dotidoti40 Jeżeli będziesz chciała dać mu dużo czasu ,to może się przekonasz.Bo udawać w nieskończoność się nie da.
Możesz też w każdym momencie powiedzieć dość.I zamienić kijek na...księcia z bajki?Idzie sezon,całuj żabyUśmiech
15822
<
#18 | Dotidoti40 dnia 08.02.2024 21:47
Poczciwy - tak, od roku chodzę do psychiatry, psycholog mnie wysłał, najpierw diagnoza depresja, trzy miesiące temu- dwubiegunowka i dołączenie kolejnych leków.
Mrdear- będę pracować nad sobą, choć teraz to podwójnie cięższa praca, dzięki za rady
Zono Potifara- myślę, że w dużej mierze udar przyczynił się do zmiany osobowości, nie dałby rady tyle być grzeczny a odkąd się zeszliśmy ani raz mnie nie okłamał, nic nie przykombinowal, nie pokłóciliśmy się, jedynie wymiana zdań, poglądów, przemyśleń, z pokorą słucha pomyj jakie wyrzucam na niego w gorszych dniach, choć staram się hamować i poprostu przeczekać te emocje. Łatwo mu poszło zakończenie tego romansu z dnia na dzień, oczywiście jako powód to walnął jej jakaś ścieme, ale bez zbędnych achów i ochów, żalów.
Myślę, że to on dostał przede wszystkim drugą szansę nie tylko na próbę naprawiania małżeństwa, ale siebie samego.
Julianaempatyczna- nie pamięta osób, dawnych sąsiadów czy kolegów z pracy, o czymś rozmawiamy za tydzień on mówi to samo z przekonaniem że mówi to pierwszy raz a ja mu odp, że już to omawialiśmy, jest dużo takich sytuacji, gdy pytałam o większe szczegóły ich spotkań to zdawkowo mówił zaznaczając żebym nie była zła czy zirytowana bo nie będzie mówić czegoś czego nie jest pewien lub nie pamięta.
Bardzo Wam dziękuję za dyskusję , jesteście chyba jedyni , którzy nie pisali, jaka jesteś dzielna, podziwiam cię, tyle przeszłaś, niech będzie ci wdzięczny do końca życia podwójnie , ty wygrałaś, ty teraz rządzisz.
15793
<
#19 | zona Potifara dnia 08.02.2024 22:14
Dotidoti Jesteś klinicznym przykładem jakie spustoszenie czyni zdrada.Przecież będzie Ciebie kosztować ogromną ilość zdrowia,fizycznego i psychicznego ,zapewne parę lat życia. Jego zapewne też.ale on sam chciał.Trzymaj się i spokoju....
Niestety ci którzy zamierzają zdradzać tego nie przeczytają.Tu trafiają Ci którzy coś chcą zrozumieć, ale po fakcie.
Większość by chciała cofnąć czas.
15380
<
#20 | Tomek040184 dnia 09.02.2024 07:31
Zona potifara ty akurat nie masz wyrzutów sumienia. Jedyne co u ciebie lubię to opowiadasz jak osoby bez kręgosłupa moralnego żyją równolegle drugim życiem. Akurat najmniej współczujesz z nas wszystkich - tego jestem pewien.
15773
<
#21 | Julianaempatyczna dnia 09.02.2024 07:40
Mi się podobają wpisy żony potifary.
No może oprócz jej zdrad Szeroki uśmiech
15380
<
#22 | Tomek040184 dnia 09.02.2024 09:37
Wybaczcie zaśmiecanie wątku, ale bardzo wzruszył mnie wpis zony potifara jak opisywała podboje koleżanki ze studiów która nawet 250 partnerów miała. Więc sama wywnioskowała że jednak są gorsze. Julia rozumiem że solidarność jajników przez ciebie przemawia. Szeroki uśmiech
15547
<
#23 | MarcusM dnia 09.02.2024 10:36

Cytat

bardzo wzruszył mnie wpis

A nie ten, gdzie na raz ,,zerżnęło" ją 7(siedmiu), 8-y w hotelu?
15822
<
#24 | Dotidoti40 dnia 09.02.2024 11:18
Po wpisie Tomek040184, przeczytałam wpisy Zonypotifara. No grubo się działo....ale nie mnie oceniać, myślę, że tu nazwa zdrada pasowała jedynie do spania z szefem i kochankiem, reszta zabaw to raczej seksoholizm. Myślisz, że jak już będziesz mieć go przy sobie to też będzie zarąbisty seks? Motyle w brzuchu? Z czasem wkradnie się szara rzeczywistość, gość będzie coraz starszy, oby jak najdłużej sprawny, może zacząć być, jak z mężem.... życzę powodzenia na nowej drodze życia... może się już wyszumialas.
Jeśli chodzi o mój post, że nie dotrze do tych którzy mają zamiar zdradzić i jakie mogą być konsekwencje u żony/ męża kochanki, kochanka , to zdrad by nie było, ich chyba się nie planuje w większości przypadków. Co do tych co już zdradzili to też nie sądzę, że skłoni ich to do refleksji, żeby nie włazić z buciorami na trzeciego w małżeństwo i nie ważne jakie pierdolety opowiada ta osoba, jak bardzo " nieszczęśliwa" w małżeństwie, jakie nudne ma życie. Widzisz obroczke to wara i tyle.... zwłaszcza jeśli są dzieci, nawet nie macie pojęcia jak one to przeżywają, jakie skutki ma rozwód rodziców na nich na przyszłość , jak postrzegają rodzinę i wzorce i mogą przenieść na własne związki, popaść w używki, kłopoty, tracą szacunek do jednego czy drugiego rodzica, nie ufają, nie szanują. Jeszcze jak rodzice nie rozwodzą się kulturalnie tylko jedno drugiemu chce coś udowodnić, wykorzystują do tego dzieci.
Swoją drogą chciałabym się dowiedzieć właśnie od tych co zdradzili/ zdradzają, czy wy jakoś wyczuwanie potencjalną "ofiarę"?, jaką gadką zaczynacie, rozumiem drink na odwagę, ale potem są świadome spotkania, korespondencja. Kiedyś moja siostra, która jeździ często w delegację, spotkania firmowe i się napatrzy stwierdziła, że widzi pewien wspólny mianownik, on czy ona nie musi być atrakcyjny fizycznie, raczej przeciętni, ale bije od nich coś, w oczach widać te kurwiki , że dla tych osób nie ma problemu na wylądowanie w łóżku.
Będąc chwilę sama, zastanawiałam się czy nie spróbować gdzieś pójść, zagadać i wylądować w łóżku z obcą wsumie osobą. Ale coś mnie hamowało, nie mogłabym się tak upodlic jak mój mąż.
13728
<
#25 | poczciwy dnia 09.02.2024 12:00
Nie widzę nic złego w lądowaniu w łóżku nawet z obcą osobą; warunki konieczne to zabezpieczenie i nie krzywdzenie świadome tym samym innych;
natomiast w kwestii dzieci: oczywiście, że rozwód dla dzieci nie jest nigdy dobry, ale czy trwanie w nieszczęśliwym "układzie" gdzie dwoje dorosłych ludzi na siebie patrzeć nie może, dawałoby szczęście i prawidłowe wzorce rodziny temu dziecku? Śmiem wątpić; dlatego z dwojga złego wybieram bramkę numer dwa;
Mnóstwo znam rodzin gdzie z pozoru wszystko wygląda dobrze, ale trzeba pamiętać, że rodzina dysfunkcyjna nie oznacza rodziny patologicznej; tym samym jest mnóstwo rodzin gdzie rodzice wykształceni, inteligentni, bogaci, wydawałoby się co może pójść nie tak... a jednak; wystarczy, że ktoś nie jest wystarczająco dojrzały emocjonalnie, wówczas tej dojrzałości nie jest w stanie przekazać dalej i takie dziecko później idzie w świat i w większości przypadków powiela schemat rodziny pochodzenia; bardzo ciężko jest przerwać ten mechanizm; potrzeba na pewnym etapie jakiegoś wstrząsu, który doprowadzi do samoświadomości i ciężkiej pracy nad sobą; w dzisiejszym hedonistycznym, wygodnym i zepsutym świecie ludzie nie są skłonni do jakiegokolwiek wysiłku, przecież łatwiej jest zwrócić uwagę komuś niż dostrzec deficyty u siebie;
15542
<
#26 | Hagi10 dnia 09.02.2024 13:51
Autorko szanuję Twoja decyzję (pozostanie z mężem) ale odpowiedź sobie jakim kosztem tego dokonałaś?Kim i gdzie byś dzisiaj była bez tego ciężkiego bagażu? Śmiem twierdzić , że w dużo lepszym miejscu.Wcale nie musisz zbawić całego świata...
15773
<
#27 | Julianaempatyczna dnia 09.02.2024 14:12
Hagi10 dobre pytanie zadałeś.

Dlatego pytałam autorki tylko nie odpowiedziała. Kto lepiej wyszedł z tego ona czy mąż kochanki , on się rozwiódł. Doti pisała że mają kontakt.

Rozwód sieję spustoszenie, ale jakie jest teraz spustoszenie dla dzieci. Matka chora, na prochach. Rodzina trzyma dystans do męża autorki. Nikt go nie lubi.

Zdrada Cię boli ale on cię wykańczał brakiem szacunku przed , w trakcie i po .
15773
<
#28 | Julianaempatyczna dnia 09.02.2024 14:17
Tomek, żadna solidarność jajników. Żadnej zdrady nie pochwalam. Chodzi mi o rady jakie dawała zdradzonym na tym forum, zupełne przeciwieństwo tego co robiła w życiu.

Chciała to robiła, maz ciapa to pozwalał i użyczał żony.
13728
<
#29 | poczciwy dnia 09.02.2024 14:31

Cytat

Rozwód sieję spustoszenie,

Myślę, że nie większe spustoszenie aniżeli sam fakt konfrontacji z informacją o zdradzie czy też właściwie rozpadzie relacji;
Rozwód jest tylko konsekwencją; a jest tak ciężko przechodzony ponieważ wynika z fałszywych przekonań i mechanizmów obronnych ego z tym związanych; tak nam od zawsze wmawiano; należy mieć męża/żonę, tylko wtedy będziesz szczęśliwy, tylko wtedy dzieci będą szczesliwe itd; kiedy rzeczywistość okazuje się brutalna i musimy zmierzyć się z iluzją i mrzonkami wbijanymi do głowy przez całe życie ciężko jest przejść obok tego obojętnie i bez emocji;
15593
<
#30 | mrdear dnia 09.02.2024 14:52

Cytat

Chciała to robiła, maz ciapa to pozwalał i użyczał żony.

łatwo oceniać ludzi nie znając ich historii...

Gdzieś czytałem że trauma zdrady jest podobna do traumy utraty kogoś bliskiego...
15380
<
#31 | Tomek040184 dnia 09.02.2024 16:36
Julia oczywiście mąż wiedział długo że ona taki tryb życia wiodła. Tylko zwyczajnie nie miał jaj i na pewno też dla dzieci z nią był, w tym dla jednego nie swojego - co jest oczywiście w przypadku kobiet dosyć częste że ich mężowie wychowują obce dziecko. Także często mąż to porządny człowiek tylko za dobry. Dobroć tak jak w przypadku Doti łatwo wykorzystać. Związku Doti już nie ma. Cena okrutne za zdrady męża. Facet teraz udaje że nie pamięta. Moja mama miała kilka udarów i wszystko pamięta. Facetowi tak jest wygodnie. Kłamca nigdy nie zmieni się.
Jeszcze co do zony potifara to ciesze się że takie osoby udzielają się, bo nigdy nie poszedłem w tą stronę i ona mnie utwierdza o dobrej decyzji. Są jednak inne sposoby żeby nadmiar energii rozładować chociażby sport czy hobby.
15632
<
#32 | Sasza dnia 09.02.2024 20:08
Dotidoti40, pytasz jak zdradzacze szukają chętnego/chętnej? Wg mnie nie szukają, to pojawia się nagle, choć ja akurat wyczułem mężatkę dosyć perfekcyjnie, aż do teraz nie mogę uwierzyć, że to poszło tak prosto. Jak dwie osoby wpadną sobie w oko, to nie ma odwrotu. Ktoś, kto tego nie zaznał i tak nie zrozumie, ten co przeszedł taką sytuację, wie o czym mówię. Obecnie spotykam się z singielką, rok młodsza od mężatki, bez zobowiązań, bez dzieci, dobrze sytuowana. Jest chemia, jest chętna na wszystko, ale nie doszło jeszcze do sytuacji, że przyjeżdża po mnie pod dom i zabiera na akcję ???? Pisałem kiedyś, że wszystkie dotychczasowe znajome robiły to bardzo chętnie. Czyli mężatkę było łatwiej uwieść, aniżeli singielkę, tu trzeba się nastarać, hehe.
13728
<
#33 | poczciwy dnia 09.02.2024 20:38

Cytat

pytasz jak zdradzacze szukają chętnego/chętnej? Wg mnie nie szukają, to pojawia się nagle

Myślę, że to uogólnienie, ale faktycznie pewnie więcej jest takich, które odpalają podświadomość i po prostu trafią na sprzyjające okoliczności;
Są pewnie też takie, które świadomie szukają; to najbardziej cyniczne i wyrachowane hieny;
15632
<
#34 | Sasza dnia 09.02.2024 20:57
Świadome szukanie nawet w przypadku singli kończy się klapą, na siłę nie idzie się zauroczyć, chyba, że mówimy o osobach w związku, które szukają kogoś tylko 'dla sportu'. Ale to mały procent wg mnie, raczej wskazuje na początki seksoholizmu. Trafniejsze jest stwierdzenie, że pewne osoby są otwarte na flirt a stąd blisko do romansu.
15793
<
#35 | zona Potifara dnia 09.02.2024 21:10
Dziś w miejskim autobusie byłam świadkiem sceny.Na siedzeniach przede mną siedziało dwoje ,Oboje około 40.zupełnie przeciętni. Ona zapytała jego o jakiś przystanek na trasie,On jej dokładnie wytłumaczył,potem jeszcze zamienili kilka zdań i on poprosił ją o numer telefonu. Po sekundzie wahania ona mu go dała.Po chwili ona wysiadła .On pojechał dalej.Ci ludzie spotkali się w tym autobusie po raz pierwszy.Raczej nie ostatni. To był początek? Czego?
Tak można kogoś poznać w realu.Ja ich też widziałam pierwszy i ostatni raz.
Tomek 040184 Nie generalizuj na podstawie jednego przypadku który znasz bo bzdury gadasz. Głębokość udarów jest różna ,ich następstwa takze.Wielu po udarze to warzywa do końca swoich dni.
13728
<
#36 | poczciwy dnia 09.02.2024 23:04

Cytat

Na siedzeniach przede mną siedziało dwoje ,Oboje około 40.zupełnie przeciętni. Ona zapytała jego o jakiś przystanek na trasie,On jej dokładnie wytłumaczył,potem jeszcze zamienili kilka zdań i on poprosił ją o numer telefonu. Po sekundzie wahania ona mu go dała.Po chwili ona wysiadła .On pojechał dalej.Ci ludzie spotkali się w tym autobusie po raz pierwszy.

Książkowe rozegranie zapoznania i początku nowej znajomości; jeśli byli obydwoje wolni to gość zachował się najlepiej jak mógł w tej sytuacji; akcja - reakcja;
15793
<
#37 | zona Potifara dnia 10.02.2024 04:47
Dwoje koło 40,w tym wieku znaczny procent jest w związkach.Spotkanie dwojga wolnych, to jak wygrana w totolotka.Ona miała obrączkę,on nie,ale wielu mężczyzn nie nosi jej.
13728
<
#38 | poczciwy dnia 10.02.2024 08:46
Ja np.obrączki nie noszę Szeroki uśmiech
Fakt jednak jest taki, że dziś małżeństwo nie jest żadną przeszkodą dla obydwu płci;
Widzę na własnym przykładzie; gdybym nie miał swoich zasad to spokojnie i bez żadnych przeszkód mógłbym się spotykać z mężatkami; ba! w większości przypadków niespecjalnie trzeba się wysilać tak jak w przypadku wolnych kobiet; one po prostu są złaknione nie wiem nowości? bliskości? emocji? dlatego są bardzo łatwym celem; to jest straszne; dlatego uważam, że biologia w sprzyjających okolicznościach zawsze wygra z rozumem;
15380
<
#39 | Tomek040184 dnia 10.02.2024 08:58
Zona potifara niepotrzebnie mi tłumaczysz się i wybielasz. Już swoje wiem.
15822
<
#40 | Dotidoti40 dnia 10.02.2024 11:36
Nie biorę tego w kategorii kto lepiej wyszedł, małżeństwo kochanki miało inne problemy i chyliło się ku upadkowi, ze względu na malutkie dziecko mimo wszystko byli razem, ale jakby osobno. Zdrada jej tylko przypieczętowała koniec. Bardzo rzadko się zdarza, że facet po takiej akcji zostaję przy żonie. Raczej dla nich to krótka piłka. Ona mojemu mówiła, że czuje się wolną kobietą ????, że to on bardziej ryzykuje. Mi w rozmowie też to powtórzyła, że to on mi przysięgał. Takie wybielanie się. Psycholog na jednym ze spotkań powiedział do mnie w którymś momencie, że przecież wygrałam. Ja zapytałam co? Że wyszło na moje? Że udowodniłam mu jakim jest hujem? Nie czuję się wygraną, choć owszem czułam wtedy satysfakcję, że jest skończony, pod każdym względem, ale wygrałbym wtedy gdyby nie polazl za nią do pokoju, tylko zreflektował.
Jeśli chodzi o obrączkę, mąż się z nią nie rozstawał, zdjął ją dopiero gdy zaczął romans mi wciskając kit że jest za ciasna i musi ją powiększyć, to była kolejna czerwona flaga.
15793
<
#41 | zona Potifara dnia 10.02.2024 13:03
Tomek040184 Ja Tobie ani nikomu na tym forum nie zamierzam się tłumaczyć z czegokolwiek.Natomiast tłumaczę Ci że głosisz wyssane z palca i całkowicie błędne poglądy w kwestii wylewów .Po prostu w tej materii jesteś ignorantem.
Tylko tyle.
Poczciwy ,,kiedyś czytałam że w USA każdego roku ok.3000 osób traci palce wyrwane w wyniku zaczepienia maszyny o obrączkę na palcu.Wyrwanie palca z dłoni np.przez tokarkę musi być przykre.
Sasza,wiele osób chodzi mentalnie gotowych ma przygodę,ale same nie chcą jej aktywnie szukać.Lecz gdy przygoda sama przyjdzie do nich, to w nią się aktywnie angażują .Taka forma uspokojenia sumienia,zakłamywanie rzeczywistości.
Dotidoti40 masz całkowitą rację ,po zdradzie,zwłaszcza tej wykrytej, zawsze ktoś jest poturbowany,często to tak jak w Twojej historii, wszyscy uczestnicy ,małżonkowie i najbardziej dzieci, choć w ich przypadku nigdy nie ma winy.
Zaś satysfakcja jest okropnie gorzka.
13728
<
#42 | poczciwy dnia 10.02.2024 14:09
Wiara w to, że noszenie obrączki czy też nie ma coś udowadniać czy też uświadamiać jest zwyczajną naiwnością; tak samo jak to, że ślub gwarantuje wierność, uczciwość i miłość dozgonną;
Obrączka nie jest symbolem sumienia;
15380
<
#43 | Tomek040184 dnia 10.02.2024 16:57
Zona potifara dla ciebie mogę być ignorantem. Współczuje jedynie twojemu mężowi że taką kobietę miał lub ma jeśli jeszcze rozwodu nie macie. Szanuje go również bo na pewno dla dzieci z tobą był, dla mnie to akt męstwa - ty oczywiście inaczej rozumiesz słowo mężczyzna Z przymrużeniem oka. Jaką krzywdę córce zrobiłaś... Jeden wychował, drugi ojcem. Kiedy ona dowie się o tym jej życie legnie w gruzach _ tego nie przeskoczysz w żaden sposób. Współczuję dzieciakowi bardzo. Znam takie historie gdzie facet dowiedział się o tym że dziecko nie jego i zawsze gdzieś dawał odczuć to. Jeszcze co ciekawe piszesz o tym tak jakbyś chleb w piekarni kupowała. Dobrze swoją drogą że gumka nigdy nie pękła, bo ojciec by był nieznany.

Doti ja już po rozwodzie i też nie czuje się wygrany czy sytasyakcji. Bardziej wkroczenie w nowy etap życia - ten lepszy. Najpierw odbudowanie siebie, potem ewentualnie poznanie kogoś. Także życzę dużo wytrwałości chociaż twojego małżeństwa już nie ma. Czytałem relacje osób zdradzonych które wybaczyły. Niestety zawsze gdzieś to wróci. Sam bym nie mógł być z taką osobą. Bardzo daje komuś odczuć co zrobił. Więc nawet dla osoby zdradzonej lepiej rozstać się, bo nie mam tak jak mąż potifara który udawał że nie wie co się dzieje kiedy żony nie było wiele nocy w domu.
15822
<
#44 | Dotidoti40 dnia 10.02.2024 18:04
Tomek 040184 dlaczego twierdzisz, że mojego małżeństwa już nie ma, ja uważam, że jest i jeszcze lepsze niż było. Oboje wyciągnęliśmy wnioski, myślę, że ta trauma jakby nie było pokazała nam, że się kochamy ( tak będziecie się śmiać i że on mnie nie kochał, pewnie tak było, kochał na swój sposóFajne, pracujemy nad sobą, wiadomo on musi bardziej się starać, ale też nie żyje jak ptak w złotej klatce, daję mu też przestrzeń, żeby się wykazał czy można mu zaufać. To, że zachorowałam to poprostu taka moja natura niby byłam silna, a jednak psychika nie wytrzymała. Natomiast bardzo dziwi mnie, gdy słyszę że małżeństwa że stażem do 10 lat nieraz z byle powodu biorą rozwód, nie próbują naprawiać, coś zmienić, łatwo im to przychodzi. To co się wydarzyło też już w innym wątku było, że życie jest krótkie, nieprzewidywalne, nie wiem w jakim miejscu bym była gdybym nie dała szansy, może bym się zastanawiała, a może źle zrobiłam że odeszłam, a jakby to było....On był jedną nogą na tamtym świecie, liczyły się minuty, dostał lek ratujący życie, lekarze wprost mi mówili, że może nie przeżyć mimo wszystko nocy. Wtedy znienawidziłam tą pipe, że zabrała mi go na pół roku, a teraz on może umrzeć nie wyjaśniając, nie pożegnają i przepraszając mnie, dzieci, że to się tak zakończy hujowo. Przeżył, a gość , który był w o wiele lepszym stanie, za kilka dni zmarł. Ja w tamtym roku miałam usunięta tarczycę z powodu raka, wykrytego przypadkowo. Pracuję w przychodni, wiec diagnostykę miałam szybko i leczenie. Dlatego staramy się cieszyć z każdego dnia, mi to czasem średnio wychodzi, bo jestem uśmiechnięta, a za chwilę nie chce nikogo widzieć, nie wychodzę z łóżka, taka uroda choroby. Jednak nie straciłam czujności, szkoda, że nie trafiłam wcześniej na to forum, trochę inaczej bym postąpiła. No ale....
15793
<
#45 | zona Potifara dnia 10.02.2024 19:27
Tomek040184 Nie wiem co ci żona zrobiła ale uważam że miała rację.Bo tak jak się zachowujesz na forum zachowywałeś się w małżeństwie ,czyli jak wyjątkowy dupek. (poczciwy jak chcesz mi zwrócić uwagę to najpierw rozlicz tych co bluzgali otwarcie pod moim adresem, bo ja używam wyjątkowo delikatnego określenia.) Ponadto w wypowiedziach Tomka 75% to przytyki pod moim adresem, a to wątek Dotidoti40. No i Tomek oczywiście wie najlepiej co kto myśli,co ma w głowie,taki wsiowy besserwisser.
Dotidoti40 nie żałuj tego co zrobiłaś ,bo zrobiłaś to co uważałaś przy posiadanej wiedzy za najlepsze. Nie przejmuj się każdą opinią,zwłaszcza tutaj, gdzie są ludkowie z ciężkimi traumami ,nie radzący sobie sami ze sobą, a pouczający innych.Zmienne nastroje,skoki energii, to całkowicie naturalne w Twojej sytuacji,Powoli wrócisz do stanu jaki pamiętasz sprzed tego całego bagna.A wybaczać warto,pamiętać też, to mówi jakim jesteś człowiekiem , Rozliczasz się przed najsurowszym sędzią,przed swoim sumieniem,sama przed sobą .
Wyciągajcie tylko wnioski, a wasze małżeństwo może paradoksalnie być dalej lepsze niż było na początku i stabilne do końca Waszych dni.Ale bądźcie tolerancyjni, wyrozumiali,nie czepiajcie się drobnostek .No i wspierajcie się ,przychodźcie z problemami do siebie i rozmawiajcie.Zdrowia Wam obojgu.
No i zaraz ktoś mi przysra.Nic to. l
15380
<
#46 | Tomek040184 dnia 11.02.2024 05:42
Zona potifara coś ty taka nerwowa. Żona mi nic nie zrobiła. Bardziej dla jej Dobra rozstanie, bo nie jestem jak Twój mąż. Co do uwag w twoją stronę to nie czepiam się. sama przecież piszesz o swoich licznych podbojach miłosnych, a raczej łóżkowych.
15380
<
#47 | Tomek040184 dnia 11.02.2024 06:07
Oczywiście dalej twierdzę że małżeństwo wasze to fikcja. Obserwuję takie związki na przestrzeni wielu lat i w większości ludzie żałują że zostali dla dzieci, rodziny czy niby po terapii. Narcyzi chodzą na terapię przede wszystkim żeby mieć papierek że byli. Zazwyczaj psychologowie rezygnują z takich terapii.

Pani potifara jestem taki zły że aż była mnie podrywa obecnie, ale niezbyt widzę potrzeby wracania. Od takich osób nie spodziewam się wiele. Także empatii w tobie brak. Ty należysz do osób które na terapie tylko i wyłącznie poszłoby dla papierka.
15593
<
#48 | mrdear dnia 11.02.2024 14:28

Cytat

Dotidoti40 nie żałuj tego co zrobiłaś ,bo zrobiłaś to co uważałaś przy posiadanej wiedzy za najlepsze.


dokładnie, zrobiłaś najlepiej jak potrafiłaś w danym momencie, niczego w życiu nie żałuj, żal nas nigdzie nie prowadzi. Każda decyzja jaką podejmujemy prowadzi nas do miejsca w naszej przyszłości.
Z perspektywy czasu, każda decyzja jest dobrą decyzją.

Cytat

No i zaraz ktoś mi przysra.Nic to

heh, może nie przysra, ale czasem Ciebie nie rozumiem, czasem wypowiadasz się na prawdę bardzo rozsądnie, nawet powiedziałbym empatycznie, a czasem wręcz przeciwnie.
Twoje wypowiedzi są inetligentne, przemyślane a czasem jak dziecka. Tak jakby pisały to dwie różne osoby.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?