Zdrada - portal zdradzonych - News: Wybaczanie

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

zona Potifara00:42:24
bardzo smutny00:46:15
Julianaempat...00:54:53
Sasza01:03:14
A-dam01:36:16

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

WybaczanieDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam. Szukam nadziei, że są tu może osoby, które mogą powiedzieć, że wybaczyły i tego nie żałują. Że było warto, że to była tylko trudna lekcja życia. Wszędzie można przeczytać tylko i wyłącznie, że to nie ma sensu, że nie warto, że oni już tak mają, że muszą to poprostu robić. Może ktoś z Was korzystał z terapii małżeńskiej?
14578
<
#1 | aster dnia 20.03.2022 08:44
Oczywiście, że wybaczenie jest możliwe a Ty jesteś na dobrej drodze do tego bo szukasz takiej nadzieji, tylko ta droga jest bardzo długa i trudna i często się na niej upada, trzeba mieć w sobie wiele sił, żeby wstać i iść dalej.
Jest jeszcze osoba, która zdradziła, czy ona poradzi sobie z tym ciężarem bo w większości przypadków zdradzający też cierpi po tym co zrobił sobie i partnerowi/partnerce?
Bardzo ogólnikowo napisałam każdy przypadek jest inny. Ty nic o sobie/ was nie napisałaś, żeby odnieść się do Twojej sytuacji, jeśli chcesz rad opisz swoją historię.
14667
<
#2 | cziken dnia 20.03.2022 19:21
Jestem zdania, że warto wybaczyć, ale tylko dla siebie samego, nie żeby "ratować związek" i nie żeby ten związek nadal trwał. Wybaczasz dla samego siebie żeby już nie roztrząsać tematu i się nim nie zadręczać, a nie żeby zdradzającej osobie było lepiej. Wybaczenie ma Tobie dać ulgę i spokój, a zdradzający ma na to zapracować. Oczywiście, jak napisała przedmówczyni - nie wiem, jakie są cierpienia osoby, która zdradzała (o ile w ogóle są), ale one nie powinny mieć kompletnie żadnego wpływu na Twoją decyzję.
Jak najbardziej proponowałbym terapię jeśli oboje tego chcecie i - co ważniejsze, Ty wiesz, że partner też tego chce, bo jednostronne ratowanie związku kompletnie nie ma sensu.
15445
<
#3 | Dianka dnia 20.03.2022 23:19
Minął już miesiąc odkąd się dowiedziałam. Tzn powiedział, że znowu zarejestrował się na portalu randkowym a jedna z nich jest wariatką bo się zakochała i teraz grozi, że sobie coś zrobi. Kiedy na moje pytania zaczął reagować agresywnie, że go osaczam to już wiedziałam że od niego calej prawdy się nie dowiem. Więc odnalazłam numery do tych kobiet i w końcu znalazłam i ją.. Była w szoku jak się okazało że jest jednak żonaty. Opowiedziała mi co zaszło, że byli razem w górach przez 4 dni. Trochę ciężko było mi w to uwierzyć bo zawsze się brzydził ludźmi którzy zdradzają. Oczywiście szybko rozwiała moje wątpliwości. Wysłała mi większość ich wiadomości. Nie doszło do pełnego stosunku ponieważ nagle coś poszło nie tak i nie był w stanie nic więcej zrobić.
Jesteśmy 24 lata małżeństwem a znamy się od 30. Praktycznie od początku znajomości był problem z deficytem miłości u męża. Byłam tak bardzo zakochana, że nie było dla mnie czegoś takiego, że sobie nie poradzę. Przecież tak bardzo go kocham, staram się dla niego, zmieniam, poprawiam i ciągle jest źle. Po tylu latach dopiero teraz pomału zaczyna do mnie docierać że to była walka z wiatrakami. Że tu tylko dobry lekarz czy terapeuta mógł coś pomóc.
Mąż do tej pory powtarza że nie doszło do zdrady, bo nie było całkowitego stosunku. Dla mnie samo zalogowanie się na portalu jest już zdradą. Nie mówiąc o zabraniu obcej kobiety na wypad w góry.
Wiedział dokładnie jakie jest moje zdanie tym bardziej że 5 lat temu była podobna sytuacja tylko czysto platoniczna bez zbliżenia. Chociaż też w sumie uciekł.
To ja zaczęłam się zastanawiać nad wspólną terapią. Tylko, że właśnie mi powiedział że musi być ze mną szczery i on nie wierzy w żadnych psychologów. Ale skoro ja tak chcę i potrzebuję tego to on to zrobi. I w tym momencie dotarło do mnie, że coś ze mną jest nie tak. Nad czym się zastanawiam. Bo ciągle powtarza że jedyną osobą w jego życiu jestem ja, że mnie kocha, że jego życie beze mnie traci sens. Mam z tym bardzo duży problem bo go jeszcze kocham
14578
<
#4 | aster dnia 21.03.2022 07:04

Cytat

powiedział, że znowu zarejestrował się na portalu randkowym

czyli recydywa, nie był to jednorazowy skok w bok. Przykro mi Dianka ale nie możesz ot tak sobie wybaczyć. Jeszcze nie teraz. Jeśli to zrobisz, będziesz miała za niedługo powtórkę z rozrywki, myślę że pierwszy jego raz wybaczyłaś zbyt szybko i uznał, że wybaczysz drugi, trzeci, czwarty...

Cytat

tak bardzo go kocham, staram się dla niego, zmieniam, poprawiam i ciągle jest źle

A Ty gdzie w tym jesteś? Dajesz a nie otrzymujesz; tak było wygodniej, spokojniej, nie wymagałeś on nic nie musiał. Wiedział, że w ogień za nim wskoczysz i pozwalał sobie na wiele, raniąc Ciebie przy tym, no ale Ty przecież jesteś waleczna, poradzisz sobie. Dlaczego sobie to robisz? Dlaczego siebie nie kochasz?

Cytat

mi powiedział że musi być ze mną szczery i on nie wierzy w żadnych psychologów.

Nie zmuszaj go do terapii, jeśli nie chce to nie, ona sam musi do tego dojść, że zawalił, nie rób za niego roboty, nie naprawiaj czegoś co on zepsuł.

Cytat

ciągle powtarza że jedyną osobą w jego życiu jestem ja, że mnie kocha, że jego życie beze mnie traci sens.

Doopka mu się pali, chwyta się wszystkiego, prz Tobie jest mu wygodnie ale przygody z Tobą nie przeżyje.:niemoc
Po prawej stronie masz 34 kroki, zastosuj je w większości to pomoże Ci nieco stanąć na nogi i zdystansować się do sytuacji a wtedy inaczej będziesz oceniała swoje położenie.
13728
<
#5 | poczciwy dnia 21.03.2022 09:27
No tak, zbliżenia nie było więc i zdrady też; anal to przecież tez nie zdrada; oral też nie;
Widzisz absurd tych tłumaczeń? on nie ma szczerych intencji; nie ma potrzeby pracy nad sobą; nie zmienisz tego; przymuszeniem jeszcze nikt nigdy nie doprowadził do szczęścia; nie stawiasz granic i dziś ponosisz tego konsekwencje, jeśli dalej nie będziesz potrafić stawiać to pewnie i nie ostatni raz;prośba i groźba nie zadziała; tutaj jest już czas na działanie, na konkrety, nie pytając go o zdanie; to bolesne i trudne, ale jedyne rozwiązanie, które może dać Ci odpowiedź co dalej; boisz się cholernie tego kroku to naturalne; boisz się, że coś stracisz; tylko zadaj sobie pytanie co stracisz? czy możesz stracić coś więcej niż już straciłaś?
15445
<
#6 | Dianka dnia 21.03.2022 19:33
Aster- właśnie taki wniosek wyciągnęłam. Że zbyt szybko poprzednio wybaczałam. Zresztą defincja mojego męża odnośnie zdrady jest taka, że skoro nie było do końca to nie zdrada. Bo przecież portal randkowy, kilka znajomości z paniami, gołe fotki i wyjazd w góry z jedną z nich to nic strasznego.
Poprzednie zdrady mogłam sobie jakoś tłumaczyć. Traktowałam to jako gawędziarz erotoman. Tym razem zrobił coś w co do dzisiaj nie mogę uwierzyć. Minął już miesiąc i przychodzą momenty gdzie zastanawiam się czy to tylko zły sen i że zaraz się obudzę.
Mam teraz milion wyrzutów do siebie że gdybym go bardziej pilnowała albo lepiej się postarała albo była bardziej wymagająca to by do tego nie doszło.
A co ze mną? Dopiero teraz do mnie dociera, że tak naprawdę to mnie nie było w tym związku. Zawsze była cała uwaga poświęcona temu żeby mąż był szczęśliwy.
Poczciwy- słusznie zwróciłeś mi uwagę na to, że nie ma z jego strony chęci pracy nad sobą. Bo skoro nie zrobiłem nic złego to nad czym mam pracować? Po poprzednich razach były setki rozmów, że nie akceptuję takich sytuacji, że dla mnie jeśli coś takiego by się miało zdarzyć to jest koniec. A teraz próbuję się przekonać, że da się tak żyć. Uważa teraz, że wie czego mi nie dawał i jest w stanie to zmienić. Tylko że już jest chyba za późno. Nie wydzwaniam, nie piszę, nie rzucam mu się na szyję. To on teraz ciągle nie odpuszcza.
13728
<
#7 | poczciwy dnia 21.03.2022 20:58

Cytat

Mam teraz milion wyrzutów do siebie że gdybym go bardziej pilnowała albo lepiej się postarała albo była bardziej wymagająca to by do tego nie doszło.

To ponury żart czy faktycznie tak uważasz? Jeśli jednak to nie żart to właśnie obnażyłaś swoją największą tragedię tym jednym zdaniem;
Pilnować? Ty masz dziecko czy partnera? Myślisz, że przykucie go do siebie coś zmieni? Wtedy naprawdę byłabyś szczęśliwa? Jaka jest Twoja definicja szczęścia? Miłość, partnerstwo, związek to nieprzymuszony i bezinteresowny akt woli; masz rację z tym staraniem; gdybyś nie doprowadziła do takiej nierównowagi między Wami to być może z szacunku do Ciebie dwa razy zastanowiłby się a tak dostał wszystko na tacy od Ciebie; w żaden sposób nie musiał się starać, angażować, miał wszystko zagwarantowane z góry; i to faktycznie jest Twój udział; masz ewidentnie problem z poczuciem własnej wartości; i to jest coś na czym powinnaś się w pierwszej kolejności skupić jeśli chcesz ruszyć do przodu;
15445
<
#8 | Dianka dnia 21.03.2022 22:03
To nie żart. Nie chodzi mi o przykuwanie go do mnie ani trzymanie na siłę. Zastanawiam się tylko czy może ze mną jest coś nie tak. Może nie umiem okazać rzeczywiście miłości. Staram się jakoś to wszystko zrozumieć.
14578
<
#9 | aster dnia 22.03.2022 06:48

Cytat

defincja mojego męża odnośnie zdrady jest taka, że skoro nie było do końca to nie zdrada

A jaka jest Twoja definicja zdrady? Zdaje się, że inna nieco. Przesuwał wobec Ciebie coraz śmielej granice a Ty pozwalałeś na to bo wierzyłaś, że to mądry i rozsądny człowiek i kiedy on zdradzał Ty dalej wierzyłaś, że nigdy by Ci nic złego nie zrobił; łykałaś jego bajki. Tłumaczyłaś sobie

Cytat

Poprzednie zdrady mogłam sobie jakoś tłumaczyć.

Cytat

Zastanawiam się tylko czy może ze mną jest coś nie tak.

Z Tobą jest wszystko ok. chciałaś kochać i być kochana. Kochałaś za dwoje i byłaś kochana poprzez wykorzystywanie Twojej miłości, o to ci w życiu chodziło? Chyba raczej nie o taką miłość. Zagubiłaś się bardzo.
34 kroki wprowadź. Odzyskuj siebie i nie myśl o wybaczeniu, to jeszcze nie ten czas. Pomyśl o sobie, odnieuzależniaj się od niego.
14691
<
#10 | Bakus dnia 22.03.2022 09:40
No to się szybko obudził, mógł 30lat temu mówić że seks uprawiać z kimkolwiek to można byle spustu nie było, nie wiem na ręcznik czy coś
15445
<
#11 | Dianka dnia 22.03.2022 11:10
Moja definicja zdrady od zawsze jest taka sama. Nie było to żadną tajemnicą, były rozmowy na ten temat. Logowanie się na portalu randkowym i podawanie się za rozwodnika, pisanie potajemne, spotkania z obcymi kobietami i oszukiwanie, że jest się gdzieś indziej to już jest zdrada. Jeśli w jakikolwiek sposób wkracza trzecia osoba do związku dla mnie jest to już zdrada.
Tak, wierzyłam że do tego nie będzie zdolny. Że nie posunie się tak daleko. Wiedział doskonale, że to będzie koniec. Nie wiem może dlatego mu w pewnym momencie "opadł " bo przyszedł przebłysk co robi? Tylko czy to ma jakieś znaczenie? Nie. Dla mnie nie, dla niego tak. Myśli chyba, że to może być taryfa ulgowa. Jasno mówię, że już za późno. Zdecydowanie za późno.
Trzy dni po tym jak się dowiedziałam wyprowadziłam się. Czyli już ponad miesiąc nie mieszkamy razem. Znalazłam szybko drugą pracę, byle jaką. Bo mamy niestety własną firmę, ale chciałam się odizolować. Pierwsze początki były koszmarne nie mogłam nawet patrzeć w jego kierunku. Było mi niedobrze jak coś do mnie mówił. Teraz się to zmieniło. Zauważyłam jaki wpływ mają na mnie jego słowa. Te obietnice. Tylko dzięki temu, że mieszkamy osobno zachowuję jeszcze zdrowy rozsądek. Bo to nadal tylko obietnice. Nic nie zrobił, nic nie zmienił. A ja zauważam jak łatwo się na nie nabieram.
Bardzo dziękuję Wam za odpowiedzi. Mają dla mnie duże znaczenie, nikt tu nie wyśmiewa i nie krytykuje a pomaga spojrzeć na wszystko z innej strony.
Na 34 kroki natknęłam się już jakieś 3 tygodnie temu. Pomału je wdrażam.
Dziękuję
14578
<
#12 | aster dnia 22.03.2022 13:07

Cytat

to nadal tylko obietnice. Nic nie zrobił, nic nie zmienił

on stoi w miejscu, Ty ruszyłaś dalej, jesteś krok do przodu, nie ustawaj.Idź. Dla Ciebie to jedyna droga do uzdrowienia.
On musi sam sobie poradzić, nie pomagaj mu w tym; możesz tylko zaszkodzić. Pozwól mu spojrzeć na siebie takiego jakim jest. Do tej pory czuł się usprawiedliwiony ze swoich wyczynów.
15445
<
#13 | Dianka dnia 22.03.2022 16:18
Wiem, że to nie mądre ale zaczynam tęsknić. Potem od razu mam przed oczami ich razem. Jak sobie poradzić ze swoją głową? Nie chce już się tym katować. Nie śpię po nocach, gdy zamykam oczy od razu wszystko wraca. Chyba się oszukuję, że sobie poradzę. Ciężko już mi nawet przed dziećmi się trzymać na baczność. Denerwują mnie też znajomi którzy zadają głupie pytania" No jak tam, trzymasz się? Tylko przypadkiem nie wracaj" Czy ludzie myślą że wszystko jest takie proste? Tak, wiem że się martwią tylko nie wychodziłam za mąż z obowiązku tylko z miłości. No i wiem też że to nie było wszystko normalne. Nie wiem co mam ze sobą zrobić? Boję się że popadnę w jakiś obłęd.
13728
<
#14 | poczciwy dnia 22.03.2022 16:46
Pytanie tylko za czym tęsknisz? Powinnaś zadać sobie pytanie czy to nie przypadkiem jakieś współuzależnienie, a Twoje wcześniejsze wpisy świadczą o tym, że tak może być; uzależniasz swoje szczęście od innych, nie wierzysz w siebie, masz niskie poczucie własnej wartości; to wszystko się składa; czy myślałaś o jakiejś pomocy z zewnątrz? jakiś specjalista? Polecam lekturę tego forum i innych historii to zaczną Ci się powoli otwierać oczy; musisz się jednak przygotować na to, że to bardzo długi i bolesny proces; jesteś gotowa na zmierzenie się z prawda o sobie i swoim mężu? Masz dis dwie drogi:
1. Z wygody i lęku udawać, że nic się nie stało, kontynuować dalej to co robiłaś przez ostatnie lata do momentu aż po raz kolejny nie dostaniesz obuchem w głowę, bo to,m że dostaniesz raczej jest pewne pytanie tylko kiedy i jak mocno;
2. Wziąć się w garść, spojrzeć prawdzie w oczy i powoli i wyboistą drogą zacząć świadomie wychodzić z tego marazmu;
Wybór należy do Ciebie; nikt za Ciebie życia nie przeżyje, ale każdy z nas był kiedyś na takim etapie jak Ty dziś;
14578
<
#15 | aster dnia 22.03.2022 17:27

Cytat

Wiem, że to nie mądre ale zaczynam tęsknić

to niemądre ale naturalne, trudno nie tęsknić za swoimi wyobrażeniami, kiedy one były takie piękne. Po prostu zderzyłaś się z rzeczywistością i jesteś na etapie ciosów zadawanych przez prawdziwe życie. Życzeniowość, którą żyłaś w swoim małżeństwie jak widzisz jest bardzo zgubna.
Poszukaj dobrego terapeuty, niech to będzie na teraz Twoim zadaniem, zajmiesz czymś glowę. Uprawiaj sport, chodź na spacery, zacznij brać jakieś witaminy, które Ciebie wzmocnią, sprawiaj sobie małe przyjemności. Z dnia na dzień będzie coraz lepiej; minął dopiero miesiąc, to bardzo krótko, żeby się z tym uporać.
15445
<
#16 | Dianka dnia 22.03.2022 23:00
Umówiłam się na wizytę do psychologa. Nie radzę sobie. Mam dzieci i jakoś muszę się trzymać a nawet nie mam siły jutro iść do pracy. Stałam się bardzo rozdrażniona i mam ochotę ciągle płakać.
Ze wszystkim trafiacie w samo sedno.
14578
<
#17 | aster dnia 23.03.2022 06:28

Cytat

Ze wszystkim trafiacie w samo sedno

bo byliśmy w tym samym miejscu co Ty.
Jeślisz przełamiesz schematy, które Ty powtarzasz w stosunku do męża będziesz w zupełnie innym miejscu, tylko daj sobie czas, miesiąc to zdecydowanie za krótko na odzyskanie siebie.
Pracuj Dianka, pracuj nad sobą i że sobą.

Komentarz doklejony:

Cytat

nie mam siły jutro iść do pracy. Stałam się bardzo rozdrażniona i mam ochotę ciągle płakać.

Ja brałam leki ziołowe na uspokojenie, później brałam coś mocniejszego z leków, czasem chemią na chwilę warto się wspomóc.
14400
<
#18 | vieviorka dnia 25.03.2022 11:48
To ja Ci powiem Dianka, jak to jest później. Byłam na Twoim miejscu 4 lata temu. Prawie dokładnie 4 lata. Taką nową rocznicę mam, 28 marca, wtedy odkryłam zdradę. Kawał czasu, prawda? Zostałam. I niczego bardziej w życiu nie żałuję. Mój mąż stara się być wspaniałym mężem. Już pewnie nie zdradza, pewnie zrozumiał, co zrobił. Bóg jeden wie... Ale to wszystko nie jest ważne. W mojej głowie jest dramat. Ja nie jestem w stanie wybaczyć. Paradoksalnie, byłabym zapewne, gdybyśmy się rozstali. I nie wiem, czy tak właśnie się nie stanie. Te 4 lata, mimo pięknych chwil, mimo kilku klasycznych "miodowych miesięcy", które dawały mi nadzieję, złudną, że "teraz to już będzie tylko wspaniale", to najstraszniejsze lata mojego życia. Ten koszmar wraca. On dzieje się w mojej głowie. Budzisz się obok człowieka, który zdradził. Zasypiasz obok człowieka, który zdradził. Ja co wieczór, dosłownie, za każdym razem, gdy leżymy już w łóżku, odtwarzam w głowie scenariusz, ciągle ten sam: Leżę obok męża, on właśnie planuje dzień jutrzejszy. Zasypia szczęśliwy, bo nazajutrz ma się spotkać z kochanką. Taką z portalu. Z którą "przegadał" mnóstwo godzin online. Budzimy się, on się szykuje, wychodzi, podekscytowany. Idzie tylko po to, by uprawiać seks z inną kobietą. I w tym wszystkim jestem ja, idiotka. Okłamana, potraktowana jak przedmiot. Niewiele wart przedmiot. I tą idiotką pozostanę już zawsze. Ja zapewne mam obsesję. Zaczynam terapię dopiero teraz, po 4 latach. Można udawać przed światem, że jest super, uśmiechać się, cieszyć, że teraz już jesteśmy tylko my dwoje. Marna ta wyłączność teraz. Mam wrażenie, że na początku jest łatwiej. Z każdym miesiącem coraz trudniej uwierzyć, w to, co się stało. Albo może mi jest trudniej, bo to ja wszystko przerwałam. Gdybym przypadkiem nie odkryła ich korespondencji, pewnie jeszcze długo, może nawet zawsze, gdzieś tam w tle uatrakcyjniałby sobie życie seksualne. Trudno, potwornie trudno jest trwać w związku z tą świadomością. To już nie jest pełne zaufania, spokojne życie we dwoje. To ciągłe rozmyślania. Im bardziej nie chcesz o tym myśleć, tym częściej to robisz. To wieczne poczucie krzywdy i rozczarowania. I im spokojniejszy jest partner, im bardziej beztrosko i szczęśliwie teraz żyje, bo przecież on już zapomniał, ma to za sobą, on już nawet nie chce o tym rozmawiać, tym podlej ty się czujesz. Bo nie masz już z kim nawet o tym pogadać. Ile można? 4 lata? Podjęłaś decyzję, przegadaliście, przepracowaliście to, miliony rozmów, wrzasków, kłótni, ciągłe docieranie się, na nowo, a ty wciąż pamiętasz. Przeczytałam kiedyś wypowiedź pewnej kobiety, która również zdecydowała się zostać. Po latach napisała "tkwię w tym gównie po uszy". czytając jej przemyślenia, czułam jej ból. Ja też tkwię w tym gównie. Ono zawsze będzie z nami.

Bardzo dobrze, że się wyprowadziłaś. Ochłoń. Wydaje się, że masz ochotę spróbować jednak. Ja przestrzegam jednak przed zbyt szybkim powrotem do "normalności".
14667
<
#19 | cziken dnia 25.03.2022 20:01
@vieviorka - oczywiście ludzie są różni itp., ale uważam, że napisałaś całą prawdę o życiu po zdradzie. Ja żyłem z tą świadomością jakieś 3 lata, sam sobie zaprzeczając i o tym nie myślać (sytuacja rodzinna również mnie do tego skłoniła i wtedy było to konieczne). Teraz wiem, że gdybym zakończył to wtedy - już pierwszego razu, byłbym teraz innym człowiekiem, a nie do dzisiaj budzącym się w środku nocy z tymi samymi koszmarami.
@Dianka - idziesz w dobrym kierunku. Ja nie mam dzieci i nie miałem rzeczywiście takiego dylematu, ale jak nie zadbasz o siebie to nie zadbasz o dzieci. Nie miej również wyrzutów jak ten dramat będzie Cię drażnił latami - to jest ciężki proces, dla każdego indywidualny. Jeden zapomni po 3 m-cach, a inny po 10 latach. To jest trudny czas, który wykorzystaj dla siebie i dzieci, a nie rozmyślając jak naprawić związek i wrócić do męża. Trzymaj się i pisz na forum jak będziesz miała taką potrzebę. Ludzie tutaj są bardzo otwarci i doświadczeni. Nie ustępuj ani krok od swojego przyszłego szczęścia, nie zawierzaj go tej samej osobie, która Cię zdradziła.
15445
<
#20 | Dianka dnia 25.03.2022 23:31
Vieviorka dotarłaś bezpośrednio do mojego serca. Właśnie tak dokładnie to sobie wyobrażałam. Jak budzić się codziennie koło niego? Niby ten sam człowiek ale zupełnie inny. Niby mój a jednak nie do końca. Jak sie kochać kiedy ciągle oni przed oczami? Myślę, że ta wyprowadzka uratowała mi życie. Chociaż jest tak strasznie ciężko, warunki zmieniły nam się koszmarnie. Z domku wśród drzew na betonową pustynię. Staram się to wszystko ogarnąć. Tęsknię nawet za swoim ogrodem i spiewem ptaków co rano. Czuję się okradziona ze wszystkiego. Z godności i szacunku.
Cziken dziękuję za dobre słowo. Każde jest na wagę złota. Wiem, że macie tu bardzo duże doświadczenie i bardzo doceniam każdą radę od każdego z Was. Zaczęłam traktować tą sytuację jak żałobę. Muszę poprostu przez nią przejść inaczej się nie da
15380
<
#21 | Tomek040184 dnia 26.03.2022 06:35
Prezentuje tu męski punkt widzenia, ale zgadzam się z paniami. Za jakość związku oboje odpowiadamy, ale za zdradę tylko i wyłącznie zdradzający. Moja ma tak jak ty gdyż zabroniłem jej jeździć na wieś, gdzie ma ogródek, kwiatki, sad, róże, spokój i niestety kochanka z którym jeszcze pisze. Niedawno władnie nasłuch to wykrył. Więc o czym mam z nią rozmawiać? Etap żałoby już za mną. Planuję wyprowadzkę w kwietniu. Jest mi o tyle łatwiej gdyż mamieszkanie z miasta i tylko rzeczy spakować. Jedynie dzieci szkoda, ale będę blisko gdyż młodzi bliżej do mnie ze szkoły i przedszkola będą mieli.

Właśnie mam takie odczucia jak wy że budzę się przy zdrajcy który dalej nic nie zrozumiał, bo nawet ostatnio numer drugi sobie kupiła. Oczywiście mnie nie poinformowała o takim drobiazgu. Swoją drogą już nawet z nią nie śpię, bo skoro inni są lepsi to po co i ten brak empatii z jej strony. Zdradzający nie zdają sobie sprawy ile szkody robią. Nerwica za mną, stany lękowe, herbaty na uspokojenie i leki. Także trwaj przy swojej decyzji.
15445
<
#22 | Dianka dnia 26.03.2022 09:16
Tomek- jeśli masz takie możliwości i możesz się wyprowadzić, a Twoja żona nie ma żadnych skrupułów to nie przeciągaj tego. To jest cholernie trudne. Ale zdecydowanie zdrowsze. Dla głowy przede wszystkim. Obawiam się, że gdybym nie wyrowadzila się wtedy po tych 4 dniach to bym teraz w szpitalu dla obłąkanych wylądowała. Później jeszcze docierały do mnie różne wiadomości związane z jego wyskokami. Nie poradziłabym sobie z tym będąc obok niego. Tym bardziej, że mija ponad miesiąc a on dalej wmawia, że nie doszło do zdrady. Jest bardzo ciężko i nie wiem ile to potrwa, ale mam swój "azyl" gdzie nie ma jego i jego rzeczy, ubrań i jego samego. Dzięki temu mogę zacząć myśleć racjonalnie bez wspomagaczy typu- kochanie wiesz, że tylko ciebie kocham, kochanie wiesz, że nie mógłbym cię zdradzić, kochanie to była znajomość tylko i wyłącznie do rozmawiania, kochanie ja już wiem, że wystarczy ci tylko okazywać miłość bo tego nie robiłem....
A potem by w mojej głowie zaczęły tworzyć się chore wizje, takie które nigdy się nie spełniły pomimo obietnic. Dzięki temu, że tu jestem mogę zobaczyć jak zaczynają puszczać mu nerwy, że nie chcę zrobić tego co on chce. Bo kiedyś wcześniej bym już była z powrotem u niego pełna nadziei, że tym razem mówi prawdę i mu zależy. Nie, nie zależy mu. Poprostu traci kontrolę nad swoją własnością
15135
<
#23 | wialwiater dnia 26.03.2022 12:42
każdy tu daje rady... i w dużej mierze są one słuszne ale trzeba to przpuścić przez naszą rzeczywistość, uczucia, oczekiwania i okoliczności. od mojej godziny 0 mineło już 4 lata. pierwsze dwa lata to wyrwane z życiorysu kartki. emocje, które mi towarzyszyły bardzo fluktuowały - raz było dobrze a za chwilę fatalnie. z każdym nawrotem załamania było coraz lżej. negatywne emocje słabły. na wiele rzeczy spojrzałem inaczej. dziś wiele rzeczy zrobiłbym inaczej. nabrałem pewności siebie i zaakceptowałem siebie. jesteśmy razem i faktycznie stwierdzam że prawdą jest to że najpierw trzeba przebaczyć sobie. trzeba przebaczyć sobie to że nie jest się takim jakim trzebaby było być by partner nas nie zdradził. dopiero potem można zaakceptować to co się stało i przebaczyć partnerowi. Jedno jest pewne - nigdy nie zapomnisz.
14400
<
#24 | vieviorka dnia 26.03.2022 21:21

Cytat

trzeba przebaczyć sobie to że nie jest się takim jakim trzebaby było być by partner nas nie zdradził.


To straszne, co napisałeś. Jakbyś uznał, że zasłużyłeś na zdradę. Nie znam Twojej historii, nie wiem, co tam się wydarzyło. Ale to koszmarnie smutny wniosek.
15380
<
#25 | Tomek040184 dnia 26.03.2022 21:42
Mi tu zaleciało pantofle i masochizmem. Faktycznie szczęście nie bije z tej historii. Czyli to twoja wina że żona zdradziła? Na pewno za jakość związku odpowiadasz ale nie za wszystko. Niestety zdrada lansowana jest jako coś dobrego, ale to ogromny dramat. Jeszcze 15 lat temu może bym uwierzył w taką teorię, ale obserwuję załamanych i znerwicowanych ludzi po zdradzie. Często latami tkwimy w tym.
Nie jestem na szczęście na etapie urabiania mnie poprzez przerzucanie 100 % winy. Generalnie decyzję o rozsypaniu podjęła u mnie żona poprzez liczne zdrady emocjonalne, fizyczne i brak empatii.
13728
<
#26 | poczciwy dnia 26.03.2022 22:38

Cytat

trzeba przebaczyć sobie to że nie jest się takim jakim trzebaby było być by partner nas nie zdradził.

To jest wierutna bzdura! A na szacunek też musisz sobie zasłużyć? Bo na to aby nie zostać zdradzonym i być kochanym bezinteresownie, prawdziwie już tak, wynika z Twoich refleksji. Smutne, ale dające obraz tego gdzie jesteś po tych 4 latach. Twoje życie.
15445
<
#27 | Dianka dnia 27.03.2022 09:09
Uwierz mi, że bardzo się starałam. Tak bardzo, że nawet nie zauważyłam kiedy to zaszło za daleko. Teraz z perspektywy czasu i tej naszej "izolacji" dostrzegam coraz więcej chorych sytuacji. Myślę, że to jego niezadowolenie ze mnie było bardzo potrzebne do tego czego potrzebował. Starałam się najlepiej jak potrafiłam i słyszałam, że zamiast zrobić coś tak to robiłam inaczej a jeśli następnym razem zrobiłam już dobrze to okazywało się że to już nieaktualne i znowu jest źle. Tak, wiem że brzmi to idiotycznie. I tak też za taką się uważałam. Bo nigdy nie udało mi się tak dobrze dobrać słów i w odpowiednim czasie żeby był ze mnie zadowolony czy dumny. Nie doczekałam się też słów, że wierzy, że go bardzo kocham. Zawsze jak mantra było powtarzanie że nigdy go nie kochałam. To bolało.
Jedyne co muszę sobie wybaczyć to to, że zapomniałam o sobie, że gdzieś tam w przeszłości zgubiłam się po drodze
14400
<
#28 | vieviorka dnia 27.03.2022 13:04

Cytat

Smutne, ale dajÄ…ce obraz tego gdzie jesteÅ› po tych 4 latach.


Poczciwy, ale może on jest właśnie tam, gdzie chce i powinien być. Nie znamy całej historii, może robił coś, co faktycznie doprowadziło żonę do krawędzi. Zdrada wprawdzie nie jest żadnym wyjściem, ale są sytuacje, które trudno nawet nam pojąć, ludzie jednak w końcu się ogarniają i wiodą życie, jakie zawsze chcieli wieść. Obydwoje może byli dla siebie podli. To lekko tragiczne i smutne, jako sytuacja wyjściowa, ale zobacz, ostatecznie efekt lepszy niż na przykład w przypadku takich osób, jak ja, które wciąż, po latach, nie potrafią wybaczyć. Może właśnie dlatego, że nie czują się w żaden sposób winni (nie zdradzie, a kryzysowi, który nastąpił w ich związku). Ja postrzegam kryzys w naszym małżeństwie jako efekt jego nielojalności, zdrad właśnie. Rejestrując się na portalu erotycznym, wchodząc w kontakt z innymi kobietami, spędzając czas na flirtach, erotycznych konwersacjach, zaniedbał nas. Ja stałam się mniej atrakcyjna, nasz związek był szarą codziennością, ja, w porównaniu z tymi kobietami, chętnymi, dającymi tylko to, czego on pragnął, nie chcącymi od niego niczego więcej, no średnio wypadałam. Stajemy się dla naszych partnerów takim trochę meblem w domu. Który na dodatek czasem jeszcze zawadza, bo stoi nie tam, gdzie powinien. Człowiek idący w kierunku zdrady, zaniedbuje istniejącą relację i co do tego nie ma wątpliwości. A skoro zaniedbuje, jest ślepy na partnera. I żeby partner na rzęsach stawał, nie zobaczy w nim tego, co widzi w obiektach chwilowego pożądania.

Dianka, mam takie same przemyślenia. Mam pretensje do siebie, że nie byłam dla siebie samej ważniejsza. Nie mogę sobie darować. Również zostając pokazałam, że my jesteśmy ważniejsi niż ja. Że on, jego dobro, komfort są ważniejsze.
15445
<
#29 | Dianka dnia 28.03.2022 16:12
Vieviorka- jeśli mogę zapytać jak teraz wygląda Twoja sytuacja? Jesteś w związku? Przeraża mnie trochę teraz wizja samotności. Pomimo tego, że byłam w nie zdrowej relacji to jednak bywały też i dobre chwile. Szukam w sobie cały czas odpowiedzi na różne pytania, staram się pocieszać i wspierać, dodawać otuchy i nie poganiać. Robić wszystko w swoim tempie. Ale ta wizja tego, że nie ma do kogo się uśmiechnąć, potrzymać za rękę czy przytulić jest straszna. Może i tylko teraz tak czuję moze z czasem to minie jednak myślę sobie, że zrobiła mi się strasznie wielka dziura w sercu. Brak kogokolwiek z kim mogłabym porozmawiać tak poprostu mnie jeszcze bardziej dobija. Nie jestem totalnie sama mam znajomych. Tylko odbieram ich bardzo rozczeniowo. Zrób tak albo tak, na co jeszcze czekasz, kiedy pozew....
Mam czasem myśli czy może wrócić. Tylko potem od razu mam odruch wymiotny. Nie jestem w stanie przetrawić tego, że poszedł z nią do łóżka. A jeszcze bardziej nie rozumiem dlaczego mówi, że do niczego nie doszło? Dlaczego tak kłamie? Przecież było wyraźnie napisane.
14400
<
#30 | vieviorka dnia 28.03.2022 17:21
Dianka, jestem w z mężem. Nigdy się nie rozstaliśmy. Pierwsze kilka tygodni to całkowite oddalenie, ale pod wspólnym dachem.
Dlaczego Twój mąż kłamie? Cóż, wie to tylko on. Chyba każdy zdrajca kłamie.

Ja bym wybaczyła mojemu mężowi, naprawdę, nie miałabym chyba większego problemu, gdyby wszystko "po" odbyło się inaczej. Gdyby sam, targany wyrzutami sumienia, powiedział, co zrobił. Gdyby wyznał całą prawdę sam. Gdybym widziała, że cierpi, że ma potężne wyrzuty sumienia. A mój mąż cierpi, bo ja mam kryzysy. Bo ja mam problem. Cierpi, to może nieodpowiednie słowo, wtedy jest mu źle. To przecież męczące. Nie wiem... Może jesteśmy zbyt różni, wartości, zasady, jakimi się kierujemy, tak się rozjeżdżają, że trudno mi zaakceptować, że mógł tak z premedytacją, świadomy tego, co robi, dla chwili radochy, zrobić coś takiego. I potem milczeć, ukrywać, patrzeć mi w oczy i nie mieć potrzeby wyznania prawdy. Ja nie widzę u niego cierpienia, a chciałabym. Serio. Chciałabym, by choć raz przyszedł i powiedział, że mu źle, że cierpi, że jak myśli o przeszłości, to aż mu się niedobrze robi, że nie wie, jak mógł być takim kretynem. Wiesz Dianka, no bywa, że jest Ci strasznie źle i chcesz się tym podzielić z partnerem, prawda? Mojemu mężowi chyba nigdy strasznie źle nie było. No bo czemu? Fajnie przecież było, czemu miałby z tego powodu cierpieć?

I bywa dobrze, tzn. mój mąż bardzo się stara. Nasze małżeństwo może wyglądać teraz na prawie idealne. Zupełnie jakby właśnie się zaczęło. Ale ja udaję. Tzn. ja próbowałam, bardzo. Tylko przestaję już wierzyć w to, że kiedykolwiek to się skończy. Że przyjdą takie dni, że te słynne "flashbacki" nie będą się pojawiać, że położę się obok niego i nie zobaczę tego, co widzę wciąż od 4 lat. Przestałam wierzyć, że wybaczę. Dodatkowo, mój mąż nie widzi sensu w terapii. Sami przecież świetnie sobie radzimy. Dlatego zaczynam ją sama. Wie, że najprawdopodobniej będę walczyła na niej o siebie, nie o nas... I to też smutne.
15445
<
#31 | Dianka dnia 04.04.2022 09:04
Spotkałam się z mężem. Rozmawialiśmy. Strasznie tęsknię. Tylko ciągle widzę ich. Zatruwa mnie to strasznie. On nie chce rozmawiać o tym co się stało. Twierdzi, że nie ma sensu się tłumaczyć bo wierzę w to co ona powiedziała. A ja tak naprawdę wszystkiego dowiedziałam się ze screenów ich wiadomości. Więc widać, że dalej nie jest szczery. To wszystko powoduje u mnie całkowity brak nadzieji na jakąkolwiek zmianę u niego. Nie rozumiem jak to działa że skoro zostałeś złapany za rękę na gorącym uczynku to twierdzisz że to nie twoja ręka?
Zbliżają się święta. Obrzydzenie mnie bierze na samą myśl. Nie potrafię zrobić tak żeby usiąść przy stole z dziećmi a jego zostawić samego. Muszę to jakoś ułożyć sobie w głowie. Najchętniej to bym poprostu uciekła gdzieś daleko żeby wszyscy dali mi święty spokój
15112
<
#32 | adora dnia 04.04.2022 11:06
Hej, witam. 

Wybaczyłam i na dzień dzisiejszy nie żałuję, a co będzie kiedyś, czas pokaże. Miałam milion różnych scenariuszy, nie mamy dzieci, wiec cały wachlarz - poza rozstaniem, więc dałam mężowi/nam szansę, lecz prawda jest taka, że po zdradzie nic nie jest już takie samo i niestety już nie będzie. Jest inne, co nie zawsze znaczy gorsze, ale po prostu inne, nowe, trudne, kruche, trzeba się pilnować, ciągle starać i bynajmniej nie osaczać/nie kontrolować, dać tej drugiej osobie czas się wykazać, że jest warta ponownego zaufania... Praca, praca i jeszcze raz praca, nie każdy ma na to chęć i cierpliwość. Musisz wiedzieć, czego chcesz, powiedzieć sobie wprost, że to tylko od Ciebie zależy, czy naprawdę chcesz się z tym mierzyć, czy może zacząć wszystko od nowa. Moim zdaniem, nigdy nie jest za późno na zmiany, lecz jeśli nadal coś Was łączy jest uczucie, to chyba warto. Są zdrady i rzdradar1;. Nie byłam takim kozakiem, nie wyobrażałam sobie siebie z kimś innym. Przerażało mnie to, że straciłam oparcie, poczucie bezpieczeństwa, cały sens życia. Przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym zdradzić, lecz - o dziwo - ta "opcja"  pojawiła się jakiś czas po jego zdradzie. Odkryłam to, kiedy wyjechaliśmy ze znajomymi w góry. Bałam się, że zdrada męża mnie zepsuje, tyle się słyszy o rodegraniu sięr1; itd. że będę szukała okazji, prowokacji, żeby po prostu sobie ulżyć w cierpieniu, ale nie tędy droga, wcale tego nie chciałam. Po prostu łechtała mnie sama świadomość i całe szczęście, gdyż nie wybaczyłabym tego przede wszystkim sobie, nie mogłabym po prostu żyć z piętnem zdrajcy. A życie ze rzdrajcą, na które dość szybko się zdecydowałam? Cóż, minęły dwa lata. On się stara, ja się staram, trzymamy się mocno, i z każdym dniem coraz mniej myśli o tamtych złych chwilach, już nie godziny, nie dnie, a nawet nie miesiące. No i jest jeszcze moja choroba, przez którą podobno wszystko się stało (he he). Fakt, że od dłuższego czasu moje wyniki są zadowalające, że zaczęłam bardziej patrzyć w rsiebier1; a nie na siebie, też mówi sam za siebie. Pozdrawiam i życzę powodzenia w dokonywaniu trafnych wyborów :]

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?