Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
poul29 | 18. Kwiecień |
madzia2013 | 18. Kwiecień |
Kaita | 18. Kwiecień |
savior29 | 18. Kwiecień |
monia26021984 | 18. Kwiecień |
Julianaempat... | 01:01:17 |
bardzo smutny | 01:25:29 |
Pogubiony | 01:45:45 |
justynaaa | 02:12:37 |
Crusoe | 02:31:17 |
Skoro obiecał, że zrobi wszystko to daj mu się wykazać; odsuń się trochę i daj mu przestrzeń do realizacji swoich obietnic;
jednocześnie zaznaczając, że Ty w tej chwili już nic nie musisz, bo zwyczajnie zwolnił Cie z tego obowiązku;
Takie uczucia jak żal utraty czegoś, strach przed nieznanym,a czasem i poczucie winy są naturalne; ale to nie one powinny być powodem dania Wam jeszcze jednej szansy; emocje są złym doradcą, dlatego daj sobie czas i jemu tym samym tez;
Starałam się z nim rozmawiać o wszystkim co się stało, nawet wyciągając najbardziej intymne szczegóły, jak bym chciała sama się ukarać. Wcześniej pisząc, potem już rozmawiając. Czasem miałam wrażenie, że aż jest na mnie zły, mówił stało się, wiem co narobiłem, już się tego nie cofnie. Czułam się sfrustrowana, pytałam po co w ogóle przyjechał, żeby sobie jechał, byłam zła.
Wcześniej powiedziałam przyjaciółkom i rodzeństwu co narobił, i najbliższym wspólnym znajomym, ale to tylko dlatego, że ta kobieta zaczęła mi mówić, że wszystkich poznała, zaprzyjaźniała się, wszędzie ją przedstawiał, co okazało się nieprawdą.
Chciał żebym podjęła decyzję. Nie umiem. Mówią mi, zrobił raz zrobi znowu, zostaw go. Znajdziesz innego. Tylko ja nie chcę, z nim też nie chciałam się wiązać, spotykaliśmy się, przyjaźniliśmy i tak potem się jakoś ułożyło. Wspólne zainteresowania, pasje, to samo lubiliśmy jeść, oglądać, czytać.
Po poprzednich przejściach 10 lat byłam sama, i żyłam, wszystko miałam poukładane i wszedł do mojego życia i tak je teraz podeptał.
Cytat
Od doradców też się teraz odseparuj na jakiś czas; nikt za Ciebie życia nie przeżyje, nikt tez nie będzie ponosił konsekwencji twoich decyzji; łatwo jest kogoś wepchnąć w rolę ofiary nie mając świadomości nawet jaką krzywdę się ludziom robi; Tym bardziej, że teraz jesteś chłonna jak gąbka; dobry przyjaciel wesprze, zmusi do myślenia, niekoniecznie daje złote rady;
Ważne jest to co Ty czujesz i czego chcesz;
W aktualnym stanie nie możesz tego wiedzieć bo targają Tobą silne i głównie negatywne emocje;
W jednym chłop ma rację - stało się i nie da się cofnąć czasu, ale powinien zdawać sobie sprawę, że nie przejdziesz nad tym do porządku dziennego;
chyba nie ma świadomości jak bardzo Cię skrzywdził;
Jak ta relacja wyglądała wcześniej?
Ile czasu trwała?
Jak wyglądały poprzednie relacje, z których owocem są dzieci?
Ja nigdy nie byłam mężatką, córkę miałam w trakcie studiów, związek był burzliwy, potem okazało się, że miał w tym czasie drugą partnerkę i pól roku przed moja córką urodził mu się syn. Dowiedziałam się o tym dopiero na sprawie w sądzie. On jest po rozwodzie, córka jest z mamą, jeszcze jest w szkole podstawowej, u niego na weekendy lub jak się umówią. Mamy bardzo dobry kontakt, czasem był aż zazdrosny o to że ona więcej mi powie niż jemu, ale bardzo jest za nim. Zazdrosny też był o kolegów, mieli takie swoje spotkania paczki 7 osobowej, wspólna pasja ludzi z różnych kręgów, lubili jak czasem przychodzę z nim i nie mogli się nagadać, czasem mówił wolą jak ty przychodzisz niż ja, albo ciągle gadają co tam u ciebie.
Ale ogólnie to było aż idealnie, może ostatnio brakowało nam bliskości, intymności, dzieciaki, praca, różne kłopoty, łącznie z jego zdrowiem.
Twoj partner za wszelka cene stara sie uniknac odpowiedzialnosci za to co zrobil. Zobacz czego on od Ciebie oczekuje: to Ty masz wybrac. Blad. To niech on wybiera.
Z ta kobieta zerwij jakikolwiek kontakt. Slicznie Ciebie zmanipulowala no ale coz... Ona gra w swoja gre.
Ty musisz w swoja.
On wybrał, zerwał z nią kontakt, poblokował, jak już ona do mnie pisała i wysyłała screeny była zablokowana. Powiedział jej, że nie chce z nią się spotykać i utrzymywać kontaktu, bo tęskni za mną i właśnie wtedy zaczęła do mnie pisać i dzwonić. Chociaż od początku rozmowy ze mną twierdziła, że nie wiedziała, że istnieję, a jednak doskonale wiedziała.
Ja zerwałam też z nią kontakt, za dużo było kłamstwa i oszustwa z jej strony, żeby to jakoś jeszcze analizować.
On przyznaje się do winy, przeprasza, itp. A ja nie mogę mu pozwolić podejmować decyzji za mnie, bo wiem, że będzie chciał nadal utrzymać związek, a to ja sama nie wiem czego chcę.
Teraz prosi żebym spędziła z nimi weekend, z nim i jego córką, a ja z jednej strony bardzo chcę a z drugiej bardzo się boję, bo nie da się tak szybko tego zapomnieć i wrócić do choćby ograniczonej normalności.
Nawet jesli z czasem przestanie Ci sie to co chwile przypominac, nawet jesli bedziesz z kims innym nie z nim to zwykla, niewinna, nic nieznaczaca aytuacja moze Ci to przypomniec.
Praca nad soba, ktora Cie czeka tak czy siak nie sprawi, ze zapomnisz, ale moze sprawic, ze bedziesz potrafila wiesc szczesliwe zycie pomimo tego co sie stalo.
Cytat
jeśli nie chcesz cierpieć przez niego a będzie wam dane być razem to
trzeba Ci zmienić zasady waszego funkcjonowania jako związku, przede wszystkim powinnaś dać sobie dużo więcej przestrzeni i dystansu, wtedy zobaczysz czy jemu zależy ale i Tobie też; nie dawaj wciągać się emocjonalnie przez jego, być może nieświadome, manipulacje.
Cytat
To nie jest chęć otrzymania wsparcia tylko chęć otrzymania głaskania po główce; to próba wejścia w tak niebezpieczną na dłuższą metę rolę ofiary; która uzasadniona może być poprzez pewną początkowa fazę; później działa już destrukcyjnie dla nas samych;
To, że Twojego faceta omamiła taka nierozgarnięta emocjonalnie kobieta też niezbyt dobrze o nim świadczy;
Cytat
"Po owocach ich poznacie"
Cytat
I to jest klucz; w pierwszej kolejności Ty musisz wiedzieć czego chcesz, potrzebujesz i oczekujesz od życia; analiza może chwilkę potrwać, ale się nie spiesz
Cytat
To tez bardzo symptomatyczne zachowanie; oni chcieliby żeby zapomnieć o wszystkim i zacząć na nowo; najlepiej już; tu i teraz; to świadczy o ich oderwaniu od rzeczywistości;
A czy jego interesują Twoje uczucia? Bo widzę, że skupia się na sobie cały czas; on tęskni, on by chciał, on prosi; a gdzie Ty w tym wszystkim jesteś?
Jak próbowałam postawić na swoim, coś wymusić to się zaraz denerwował, ale z czasem wypracowaliśmy kompromisy i się układało.
Później mało chciał ze mną wyjeżdżać, śmiał się, że nie mogę wysiedzieć, a on potrzebuje odpoczynku, ale ja zawsze taka była, w tygodniu intensywnie pracowałam, ale umysłowo i weekend musiał być dla mnie aktywny i z dala od miasta.
Teraz ciągle pisze, choć kilka słów, sama słodycz, kwiatuszku, skarbie, jest mi miło, ale już mnie tak nie rusza. Nie będę oszukiwać, że nie czekam czasem aż się odezwie, ale sama się nie odzywam, odpisuję też bardzo oszczędnie.
A weekend spędzę bardzo aktywnie, tak jak lubię, biegając po górach. A on, no cóż, poczekam jak bardzo się będzie starał, niech pokaże na co go stać, bo słowa jak widać niewiele znaczą.
Masz tego swiadomosc?
To, ze on teraz stalby sie osoba jaka Ty chcialabys, aby sie stal to jedynie samooszukiwanie z Twoiej strony.
Zmieniło się to w momencie gdy doznał kontuzji, dość poważnej, początkowo ją zbagatelizował ponieważ były już wakacyjne plany, a potem leczenie się bardzo wydłużyło i stał się też przez to bardzo ostrożny, czasem aż rozpływający się nad sobą. Z czasem zaczął próbować, wracać, ale już nie tak, jak kiedyś. A ja go do tego też nie zmuszała, by się nie męczył, więc dzieliłam weekendy.
To nie argument
Sam nie moge patrzec na wiele swoich niegdysiejszych pasji, a z drugiej strony zachwycam sie czyms na co kiedya patrzec nie moglem. 😁
Trudno mi się odseparować od tego wszystkiego jak się z człowiekiem mieszkało dwa lata, jak na każdym kroku coś go przypomina, jest dużo wspólnych rzeczy, wspomnień, dużo wspólnych znajomych, nie da się wszystkiego od tak wyrzucić. No i są dzieciaki. Moja córka, wie, jest starsza, widzi, rozumie, żyła tak z nami codziennie. Teraz też jest zła.
Jego jest młodsza, ale też bardzo związana, mimo że to weekendy, ale pisze, czasem dzwoni, przestać tak po prostu reagować się nie da.
Komentarz doklejony:
I po prostu nadal go kocham, czasem już sobie myślę wybaczę mu to, ułoży się, będzie lepiej, bo przecież jak ludzie się kochają to walczą i budują.
A potem pojawia się pytanie dlaczego, w ogóle dlaczego ona, w czym była lepsza, ta tępa, pusta i nawet nie lala, i nachodzi mnie taka złość i rozpacz.
A jak zapytałam dlaczego to powiedział, że nie wie.
Cytat
Z drugą częścią wypowiedzi się zgodzę; oni muszą mieć zawsze kogoś w odwodzie;nie potrafią być sami; potrzebują blisko kogoś bo nie potrafią sami ze sobą żyć; są jak zagubione dzieci; nie znoszą harmonii i spokoju dlatego często sami prowokują kłótnie, sabotują związek aż wreszcie doszczętnie niszczą wszystko co dobre wokół nich; to ludzie którzy kochają swój wykreowany obraz, ale dla innych; w głębi duszy bardzo nieszczęśliwi i puści emocjonalnie; nie posiadają uczuć wyższych;
Warto jednak rozróżnić prawdziwe zaburzenie osobowości o rysie narcystycznym z tym co najczęściej uznawane jest za narcyza wśród ludzi, że to przystojny mężczyzna, dbający o siebie - bo taki stereotyp narcyza się wykształcił w społeczeństwie; tak samo jak to, że narcyzem może być tylko mężczyzna;
Narcyz nie ma kochanek wokół siebie, ale nie ma problemu żeby ją mieć ot tak; jeśli tylko coś pójdzie nie po jego myśli; nie ma problemu z natychmiastowym porzuceniem partnera bez skrupułów i wyrzutów sumienia; on/ona po prostu nie ma sumienia; szybciej wzbudzi poczucie winy w drugiej stronie;
Za mało danych, ale nie wydaje mi się aby w tej sytuacji autorka miała do czynienia z osobowością narcystyczną.
Mysle, ze on wie dlaczego Ciebie zdradzil. Nie chce mowic, bo sie boi zarowno Twojej reakcji (to co uslyszysz moze byc bardzo nieprzyjemne w odbiorze) jak i postawienia siebie "w zlym swietle" (bo na przyklad zdradzil.gdyz chcial przezyc przygode, a z Toba seka byl nudny).
Jestes pewna, ze go kochasz? A moze sie tylko boisz zyc bez niego? Bo juz sie przyzwyczailas, bo w wielu kwestiach bylo latwiej, bo stworzyliscie ze soba "fajny, mily swiatek".
I kochasz ten "swiatek utracony", ten "spokoik", te przewidywalnosc jutra, a nie jego.
Z nim też nigdy do końca nie było spokoju i przewidywalności. Lubiłam jego bliskość, ale czasem lubiłam być sama. I było nam tak wygodnie. Sex raczej nie był nudny, czerpaliśmy przyjemność oboje. Być może chciał przeżyć przygodę, chciał sobie udowodnić, że się jeszcze podoba, strasznie przeżywał to, że skończył czterdzieści parę lat, że się starzeje. Jest przystojnym mężczyzną, podoba się kobietą, jest też inteligentny i ma gadane, taka dusza towarzystwa.
Nie chce go usprawiedliwiać. Być może powinnam z premedytacją trzasnąć drzwiami, zablokować, cokolwiek, tylko jakoś tak nie potrafię. Ale dobrze jest tak tu się wygadać, bo trudno mówić do znajomych, którzy znają nas oboje i robią mi jeszcze większy mętlik w głowie.
A jemu chciałabym zadawać milion pytań, choć już i tak zadałam, dociekać dlaczego i po co, tylko w sumie po co, co mi to da.
Wiem, że nikt za mnie żadnej decyzji nie podejmie, że muszę zmierzyć się z tym sama i że potrzebny mi czas i nie ma już sensu płakać, bo nie.
Rzecz nie w tym zebys sie od niego calkowicie odcinala tylko w rym bys uwaznie patrzyla jak postepuje i rownie uwaznie sluchala co mowi, a potem kinfrontowala to "z wlasnym rozumem".
Po co kolejny raz dawac sie wkrecac?
W konfrontacji On vs jego Kochanka wierzysz jemu. Całą sytuację przedstawiasz niemalże JEGO słowami. Czytając Twoje wpisy odnosi się wrażenie rozmowy z kimś niemal jak po praniu mózgu . No cóż ewidentnie wie jakTobą manipulować emocjonalnie, nawet w takiej sytuacji. Jest przecież inteligentny, wygadany, elokwentny. Dusza towarzystwa i w ogóle. No i taki piękny skarb, na którego wszystkie lecą. Tia... a Ty masz ponad 40 lat, a mam wrażenie jakbym czytał 14-latkę.
Jeśli masz korzyści finansowe z relacji z nim. A może towarzyskie czy inne niematerialne warte utrzymania Twoim zdaniem tej relacji, to trwaj w tej moim zdaniem niezbyt szczerej z jego strony relacji z nim. Miej jednak świadomość i bądź gotowa, że może powtórzyć tę akcję, ale następnym razem wybrać mniej pyskatą kochankę. Która nie zrobi mu tyle zamieszania co poprzednia.