Zdrada - portal zdradzonych - News: moje piekło

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

moje piekłoDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romans
14039
<
#1 | Romanos dnia 30.11.2020 00:40
Co tu komentowac...
Jestes jak ten maly chlopczyk probujacy nieudolnie udawac mezczyzne.
Ty przeciez caly czas uciekasz od odpowiedzialnosci.
Koszmar Cie spotkal? Przeciez to nieprawda. To Ty sam zaprosiles - i to zupelnie dobrowolnie -.ten kosznar do swojego zycia.
Pierwsze co musisz zrobic to przyznac sie przed samym soba, ze to Ty jestes odpowiedzialny za wszystko co sobie w zyciu zafundowales i co w przyszlosci bedziesz fundowal.
Albo to zrobisz sam, albo z pomoca psychologa, ale bez tego dalej nie ruszysz, a tylko co najwyzej sie zapetlisz i po jakims czasie wrocisz (w optymistycznej wersji) w to samo miejsce w ktorym teraz jestes.
Na cztery lapy mozna spasc zarowno na puchowa poduszeczke jak i w maszynke do miesa. Technika ta sama tylko miejsce ladowania z lekka inne 😁
14578
<
#2 | aster dnia 30.11.2020 08:30
Dużo racji ma Romanos w swoim komentarzu.
Odpowiedzialność okażesz wtedy gdy pozwolisz ułożyć sobie życie partnerce w ciąży, niech znajdzie partnera prawdziwego, który będzie wspaniałym ojcem dla jej dziecka a ona będzie mogła zawsze na nim polegać.
Ty zacznij ogarniać siebie, żebyś mógł kiedyś spojrzeć sobie w oczy.
13728
<
#3 | poczciwy dnia 30.11.2020 09:33
Podstawowe pytanie powinno brzmieć; co zrobiłeś po pierwszej zdradzie aby ona się nie powtórzyła? Jakie wnioski wyciągnąłeś? Doszukałeś się przyczyny?
Tylko na podstawie wstępu do Twojej historii można bardzo wiele o Tobie powiedzieć a na powyższe pytania w związku z tym odpowiedziałem sobie sam; a więc nie zrobiłeś kompletnie nic bo za każdym razem miałeś nadzieję, że znów spadniesz na cztery łapy; czyli powtórzę się za moimi przedmówcami, że nigdy nie brałeś odpowiedzialności za swoje życie i nic nie wskazuje na to, że i tym razem weźmiesz; z czego to wynika? jakie miałeś wzorce w domu rodzinnym?
Zachowujesz się teraz klasycznie: chcę ciastko mieć i zjeść a tak się nie da, ale to już wiesz; Nie bardzo rozumiem również tę ciąże.
Miałeś w głowie inną kobietę, ale pozwoliłeś partnerce zajść w ciąże? Co chciałeś przez to uzyskać? Chciałeś ją uwiązać aby jeszcze bezczelniej ciągnąć dwie sroki za ogon?
Twoja partnerka ma rację; Was już nie ma; i uwierz ona wie co mówi; to nie jest pusty tekst rzucony tylko po to aby Ci zrobić na złość a przed Tobą ciężkie czasy, ale najśmieszniejsze (niekoniecznie dla Ciebie), że najgorsze dopiero przed Tobą; pod warunkiem oczywiście, że nie stchórzysz przed konfrontacją z Twoim prawdziwym JA.

aster

Cytat

niech znajdzie partnera prawdziwego, który będzie wspaniałym ojcem dla jej dziecka a ona będzie mogła zawsze na nim polegać.

Dziecko zawsze ojca i matkÄ™ ma tylko jednego/jednÄ….

Kleopatra dnia listopad 30 2020 09:20:52
Niby dorosły facet, a jeszcze dziecko. I to takie rozkapryszone,które zawsze dostaje to co chce. Egoista, dla którego liczy się on sam. Tacy jak Ty, daleko zachodzą w życiu; odnoszą sukcesy, zbijają fortuny.
Jeśli naprawdę masz chwilę przebłysku, to weź się ogarnij, pomyśl z którą chcesz spędzić życie, której będziesz wierny i z nią buduj przyszłość. Nie łam życia partnerce, możesz być dobrym ojcem mieszkając z inną kobietą. Tylko bądź uczciwy wobec tych kobiet. Zachowaj się jak człowiek, który naprawdę kocha i szanuje drugą osobę. I chyba czas wziąć odpowiedzialność za swoje życie.

przeniesione ze zdublowanej historii; poczciwy
14578
<
#4 | aster dnia 30.11.2020 10:36
poczciwy

Cytat

Dziecko zawsze ojca i matkÄ™ ma tylko jednego/jednÄ….


zgadza się to Ci co uczestniczą w życiu dziecka, nie co je poczną. Ma autor do przemyślenia.
14926
<
#5 | obserwator dnia 30.11.2020 12:28
I po co ci to było ??
Nie musisz być z partnerką skoro już tylko coś tam do niej czujesz z oparów albo jakiś sentyment.
Dasz jej najwyżej wolność i możliwość poznania kogoś kto ją pokocha prawdziwie ,szansę na nowe życie.

Cytat

Kochanka zaakceptowala, poprosila tylko bym obiecal ze w czasie mojej samotni bede faktycznie sam i nie napisze do Partnerki.

Ona ma nadzieje z kolei partnerka już ma na ciebie wywalone..

Cytat


nie utrzymuje kontaktu z zadna i uda mi sie to zrobic na okolo 7 dni(potem chcac nie chcac ujrze Kochanke w pracy - jedna firma, lecz inne dzialy).

Zawsze możesz jej nałożyć blokadę ,dystans i by przestać rozmawiać na te tematy bo potrzebujesz czasu i zająć się pracą ,a nie głupotami.

Jedynie co możesz teraz to chyba faktycznie się od nich odseparować i przemyśleć te swoje działania.
15086
<
#6 | llobay dnia 30.11.2020 12:43
Elminster wsadź sobie rękę w rozporek i poszukaj jaj.

Jak je jeszcze znajdziesz to zadaj sobie pytanie - czego właściwie chcesz.
Żonę jeszcze masz, kochankę również - nie da się mieć jednego i drugiego jeśli romans został odkryty. Przez pewien czas można działać na 2 fronty, ale długo się tak nie da a już nie wykonalnym jest robienie tego kiedy grasz w odkryte karty....

Wg. mnie masz 3 warianty:
- walczyć o kobietę jak to sam ująłeś "swojego życia", matkę swojego dziecka (wynik niepewny)

- walczyć o kochankę (tu już szanse większe, ale czy związek będzie coś warty jeśli ona zna twoją prawdziwą naturę i skłonności do skoków na bok)

- zostanie samemu (przyznanie się że skopałeś na całego, skrzywiłeś wiele osób, przerobienie strat, przyznanie się do winy i może w przyszłości próba zbudowania kolejnego związku)

Każdy z tych wariantów krzywdzi ludzi, w każdym z tych wariantów musisz całkowicie z czegoś zrezygnować. Innego wyjścia nie ma - sam sobie zgotowałeś taki los.
13728
<
#7 | poczciwy dnia 30.11.2020 14:19

Cytat

poczciwy
Dziecko zawsze ojca i matkÄ™ ma tylko jednego/jednÄ….


zgadza się to Ci co uczestniczą w życiu dziecka, nie co je poczną. Ma autor do przemyślenia.

Absolutnie się nie zgadzam. Chyba, że mówimy o sytuacji skrajnej, wręcz patologicznej gdzie ojciec nie chce znać dziecka i je porzuca lub się wyrzeka.
Często kobiety znajdując sobie nowych partnerów nie zwracają uwagi na to, że oni często chcąc im się przypodobać wchodzą w role, które nie są ich rolami - ojców. Taki partner ma być dla dziecka świetnym kumplem, oparciem, ale nie ojcem bo jeden mu wystarczy. Cienka granica, ale inteligentni ludzie nie mają problemów z jej wytyczeniem.

Komentarz doklejony:
To, że autor z dużą dozą prawdopodobieństwa nie będzie żyć z matką swojego dziecka nie oznacza, że będzie złym ojcem. Często niedojrzałe siksy utrudniają kontakt dziecka z ojcem i w ten sposób próbują karać swoich niewiernych partnerów nie zdając sobie sprawy z tego, że największą krzywdę wyrządzają dziecku. Sugestia dla autora aby dał ułożyć sobie życie partnerce na nowo jak najbardziej na tak, ale z nowym "dobrym" ojcem trochę Cie poniosło.
14578
<
#8 | aster dnia 30.11.2020 16:23
poczciwy

Cytat

Chyba, że mówimy o sytuacji skrajnej, wręcz patologicznej gdzie ojciec nie chce znać dziecka i je porzuca lub się wyrzeka

tak, taką sytuację opcjonalnie chcę nakreślić autorowi w związku z jego nieodpowiedzialnością za życie swoje i innych w tym może i dziecka.
Jednak to byłaby już skrajna nieodpowiedzialność a myślę, że autor chce naprostować swoje życie dlatego nie wykluczają się tutaj Twoje słowa

Cytat

To, że autor z dużą dozą prawdopodobieństwa nie będzie żyć z matką swojego dziecka nie oznacza, że będzie złym ojcem

jeśli tylko weźmie za dziecko odpowiedzialność będzie to krok milowy.
15189
<
#9 | Elminster dnia 30.11.2020 16:56
Dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze - bez względu na to czy do mnie przemawiają czy nie, czy obrażają czy nie.

Wiecie Panowie i Panie, jeszcze rok temu pewnie sam bez przeszkód oceniałbym postępowanie kogoś, kto założyłby taki wątek krytykując go i nie pozostawiając na nim suchej nitki. Ktoś, kto nie był w takiej sytuacji nie ma szans zrozumieć, co dzieje się w głowie danej osoby.

Ciekawe jest to, że na tym forum swego czasu wypowiedziała się moja Partnerka zdradzona przeze mnie opisując swoją sytuację i.. również oberwała od Użytkowników kubłem zimnej wody, a niektórzy forumowicze bronili mojego zachowania, twierdząc że jestem zdrowym facetem, a jej zachowanie przez lata było niewłaściwe i.. egoistyczne.

Ten fakt pokazuje, że na pewno trzeba mieć również dystans do wszelkich dyskusji na forach internetowych..
niemniej jednak założyłem ten wątek, gdyż wśród wielu skrajnych opinii zawsze może paść kilka wartościowych słów mądrych Osób z otwartym umysłem, które coś do sprawy wnoszą.

Odpowiedzialność za dziecko: po pierwsze nie ponoszę jej wyłącznie ja, lecz w 50% moja Partnerka (ona też wie do czego prowadzi seks bez zabezpieczeń), więc podjęła to samo ryzyko co ja.. w zasadzie.. nie myśleliśmy wtedy.. w przypływie energii na ratowanie związku. Kocham to dziecko przez cały ten czas. Nie miałem zwątpienia w jego pojawienie się, to śmieszne, ale wręcz poczułem, że to nas połączy już na zawsze z moją Partnerką, a ja tego chcę... moja historia z nią to 17 lat. To ponad połowa mojego życia. Koniec naszego związku to jak śmierć najbliższej osoby i cholernie ciężko się z tym pogodzić. Cały czas pozostaje jakiś cień nadziei, że może jeszcze "będzie jak dawniej".
Dodam, że byliśmy dla siebie jak przyjaciele. Na wielu płaszczyznach rozumieliśmy się bardzo dobrze. Zwiedziliśmy razem spory kawałek świata, rozwinęliśmy się zawodowo, osiągneli sukcesy. Pomogłem zbudować jej firmę i uniezależnić się ode mnie finansowo. Cieszę się, że przynajmniej pod tym kątem włożyłem swoją w cegiełkę w jej niezależność i wiem, że nigdy nie będzie ze mną dla pieniędzy - bo nie musi.
Ten dzień, kiedy przyznawałem się jej do zdrady - ja absolutnie nie byłem świadom co się dalej wydarzy.. to brzmi śmiesznie, ale wygląda na to że oboje żyliśmy w przekonaniu, że MY jesteśmy już na zawsze razem i że to się nigdy nie może skończyć. Raczej żadna ze stron nie troszczyła się należycie o związek, skoro mieliśmy oboje deficyty.. Ja poczucie, że mam siostrę/córkę a nie Kobietę, której się podobam, która mnie pożąda. Ona czuła się samotna i nie słuchana przeze mnie.

Ale.. jednak wkrótce pojawi się Dziecko. A to już zdecydowanie bardziej poważna sprawa. Jestem przekonany że cokolwiek wybiorę będę Ojcem tego dziecka.
Aktualnie boję się zadeklarować cokolwiek Żonie/Kochance, bo... nie wiem co stanie się w moim mózgu, gdy pojawi się dziecko.

Tak jak pisałem od paru dni jestem sam. Większość czasu poza rozmyślaniem "co robić" i spędzaniem aktywnie czasu (by nie zwariować) spędzam na.. czytaniu o miłości, zdradzach oraz... o przebiegu porodu i dzieciach. Myśl, że moja Partnerka nie będzie mieć mojego wsparcia przed, podczas i zaraz po porodzie powoduje, że zapadam się sam w sobie..
Uczucie, jakie najbardziej oddaje mój obecny stan to.. WSTYD.

Wstyd, że do czegoś takiego dopuściłem, że byłem ślepy i ślepo wierzyłem że wszystko dobrze się układa. Wstyd, że nie dostrzegłem sygnałów, że nie walnąłem ręką w stół kilka lat wstecz gdy czułem, że coś mi nie pasuje (np brak seksu, bo to raczej jeden z głównych powodow, choc na pewno nie jedyny).

Co do naszej historii, to myślę że ogromne znaczenie ma nasze dzieciństwo.
Ja wychowałem się bez matki, tudzież z matką "korespondencyjną", bo kiedy miałem 4 lata wyjechała "za chlebem" i kontakt był raz na jakiś czas z budki telefonicznej + raz na kilka msc przyjeżdzala na parę dni. I tak przez 25 lat (oczywiście potem era SKYPE/whatsup, ale to już byłem dorosły).
Ona - wychowana bez ojca - porzucił ją i jej matkę kiedy miała 2-3 latka (chichot losu, że teraz ja to robię jej i jej dziecku... przypadek?)

Mówicie, żebym ją zostawił, dał jej ułożyć sobie życie...
łatwo tak powiedzieć, czyż nie?
"ej goścu, zapomnij o 60% swojego życia i tym że zaraz pojawi się dziecko na które czekałeś 6 lat z nadzieją, że zmieni Twoje zycie i nada mu sens" i zajmij się inną Kobietą, buduj wszystko od podstaw i ciesz się tym, że masz upragniony seks, ugotowane i posprzątane (cechy kochanki, których moja partnerka nie miała - przez 11 lat nigdy nie uprasowała mi nawet 1 koszuli - oczywiście w drugą stronę z mojej str również mnóstwo zaniedbań).

odpowiedzialność za zdradę ponoszę w 100% i to wiem.
odpowiedzialność za rozpad związku w ostatnich latach ponosimy w 50% i też to wiem.

pytanie.. czy warto podjąć jeszcze próbę walki ostatkiem sił skoro już i tak Kochance również zrobiłem tyle złego i po zamieszkaniu wykonałem kilka kroków wstecz (cholernie raniąc i wręcz upokarzając).. być może warto choć spróbować? dla siebie, dla niej, dla dziecka? tak by za jakiś czas, nawet jeśli się nie powiedzie... mieć świadomość, że się spróbowało i walczyło do końca..

zastnawiam się teraz, czy to co dzieje się od marca i te tortory które zafundowałem Partnerce to po prostu "kończenie" się związku, czy też po prostu moja wewnętrzna walka, którą toczę z samym sobą...

gdzie szukać pomocy.. w samotności..? może to mi pomoże.. pobycie samemu.. aż do narodzin dziecka, a wtedy "się zobaczy"?


3..2..1... kamienujcie
14039
<
#10 | Romanos dnia 30.11.2020 18:45
Spieprzyles sobie zycie sam i na wlasne zyczenie.
Powiedz, na co Ty liczyles, generujac takie, nie inne sytuacje, zachowujac sie tak nielogicznie i nieodpowiedzialnie?
Tym "pobyciem samemu do narodzin dziecka" to setnie mnie ubawiles 😂
Zebys w ten sposob cokolwiek dla siebie dobrego uzyskal to musisz te smotnosc praktykowac co najmniej kilka lat. Dwa miesiace... W odniesieniu do calosci Twojego zycia (zakladajac ze bedziesz zyl 75 lat) to tyle co 3,5 minuty na dobe... Bazujac na tym mniemam iz dluzej sie przez cale swoje zycie bedziesz w sumie wyproznial niz zastanawial nad soba
14926
<
#11 | obserwator dnia 30.11.2020 18:51

Cytat

zastnawiam się teraz, czy to co dzieje się od marca i te tortory które zafundowałem Partnerce to po prostu "kończenie" się związku, czy też po prostu moja wewnętrzna walka, którą toczę z samym sobą...


No skoro próbowała/liście coś niby naprawiać mimo wszystko, nadal miałeś klapy na oczach bo młoda i chętna kochanka. Jakaś taka inna no i dawała ci to czego nie mogłeś uzyskać niby ze swoją wieloletnią partnerką. Bo nie przerobiliście wcale tego tematu raczej tylko biegłeś do nowości.
My nie wiemy czym się kierowałeś wtedy- uczuciami, zaślepieniem działając jak narkoman czy tym ,że trafiła ci się młodsza i chętna,która dała ci posmakować jakąś namiastkę czegoś innego i nowego. No ,a tak na dobrą sprawę pewnie jej jeszcze dobrze nie poznałeś i co nią kierowało ,że wdała się z tobą w ten romans. No chyba że ty tak działałeś ,że namieszałeś jej w głowie i stało się co się stało. Nie chcesz cierpienia partnerki , nie chcesz cierpienia kochanki ale tak się nie da bo mleko się już rozlało.
Znaczy może po takim czasie to już tak nie cierpi partnerka bo ona sobie jakoś pewnie w życiu da radę,z dzieckiem zawsze będziesz mógł jej pomagać w końcu będziesz ojcem.

Działać to było wcześniej trzeba było jak był czas, bo co jej teraz powiesz: prosisz o rozmowę i powiesz... słuchaj zrozumiałem coś i chce ratować to wszystko dla dziecka? Zostańmy razem dla dziecka ,będziemy tak sobie żyli jak żyliśmy ,ewentualnie pozmieniamy kilka rzeczy może inaczej się nam jakoś to nam poukłada?

Sam piszesz ,że brakowało ci seksu no to go dostałeś na boku ,piszesz też o partnerce no że już tylko jako przyjaciółkę czy tam córkę kochasz czy traktujesz. Życie leci do przodu ,wy już tyle lat za wami, ona uniezależniona nie musi się trzymać kurczowo ciebie.
Ty nie musisz grać rycerza.. bo niby dla dziecka, ojcem możesz być i nie będąc dalej w związku z nią. Nie pojmiesz tego jak będziesz miał nadal kontakt z kochanicą. Bo jak sprawa się rypła pierwszym razem to trzeba było pożegnać się z kochanką i zmienić pracę ,skupić się na tej naprawie. Trwałoby to pewnie jakiś czas bo nikt niczego nie obieca ,że już będzie wszystko ok. Takie tematy się przerabia razem,rozmawia ,mówi głośno o rzeczach które dana strona chce wiedzieć ,a to wymaga dużo pracy,rozmowy ,zrozumienia całego mechanizmu,kto co robił i dlaczego,jakie miał motywy.

Ty sam masz wiedzieć czego chcesz ,co czujesz, to też będzie wymagało czasu oczywiście co będzie utrudnione jak będziesz miał dalej kontakt z tamtą, będzie ci gotowała ,sprzątała i rozkładała nogi na każde twoje zawołanie.

Cytat

ciesz się tym, że masz upragniony seks, ugotowane i posprzątane (cechy kochanki, których moja partnerka nie miała - przez 11 lat nigdy nie uprasowała mi nawet 1 koszuli - oczywiście w drugą stronę z mojej str również mnóstwo zaniedbań).

No chyba twoja partnerka taka zła nie była skoro tyle lat z nią wytrzymałeś i też musiała ci gotować ,sprzątać , może po prostu była zalatana i zapracowana. Facet też może gotować bo ma rączki, wykazać się i pokazać żonie że też coś potrafi samemu ogarnąć ,coś posprzątać ,a i obsługa tego no....żelazka nie jest chyba jakaś wybitnie skomplikowana w dzisiejszych czasach.
Kochanka też będzie ci gotować ,sprzątać i dawać na zawołanie czy tak jak ty byś tego chciał ( ale to wszystko będzie tylko do czasu ) bo życie to nie jest bajka ,wiadomo że początki mogą być zawsze piękne i uniosłe bo każdy się starać chce niby jak najlepiej by wypaść no ale życie to nie jest serial dla znudzonych kur domowych z kanału TVP1 czy 2 gdzie tam wszyscy uśmiechnięci i tak łatwo rozwiązują swoje problemy życiowe czy tam rozterki.

Piszesz tak jakby zjadało cię sumienie od środka ,miotasz bo nie wiesz co zrobić ,co wypada a co nie, czy coś zmieniać czy zostawićtak jak jest. Przecież to się czuje po takim czasie i działa albo w jedną stronę albo w drugą.

Ty w ogóle masz kontakt z tą partnerką czy już wszystko urwane od jakiegoś czasu albo takie zdystansowane z jej strony?
Nie mówię byś brał za wyznacznik tego co ci tu ludzie piszą ( np. mnie bo to tylko mój punkt widzenia ) to twoje życie ,my nie wiemy co masz w głowie czy co czujesz w danym momencie czy tam wcześniej ,a to co teraz.

Mimo wszystko sądzę ,że to jest słaba opcja jeśli chodzi o takie rozpatrywanie w stylu - bo niby dziecko w drodze i dla niego może by zrobić to czy tamto. Dla dziecka..., a co z partnerką (?) ,lata polecą dziecko podrośnie ,a tobie znów zabraknie seksu czy czegoś tam i polecisz do nowej kochanki ? Bo się jakaś fajna i młoda nawinie w pracy np. kolejna taka ,która sama to zrobi albo po twoim mieszaniu jej w głowie. Bo nie wiemy w sumie jak ten twój romans się rozpoczął czy ona sama się pchała wręcz perfidnie czy ty namieszałeś tak w głowie tamtej robiąc jej wodę z mózgu niepotrzebnie bo ty byłeś wybrakowany niby w swoim związku,więc uciekłeś w romans.

Piszę to byś się nad tym też zastanowił i przeanalizował to sobie w głowie, że jak coś jest nie tak to się siada z partnerką i rozmawia,nie wali pięścią w stół jak jakieś dziecko rozwydrzone bo nie dostało lizaka ,próbuje coś zmieniać razem,wałkuje tematy ,wprowadza zmiany w życie.
Czas leci do przodu ty stoisz na rozdrożu jak mały chłopiec nad dawno rozlanym mlekiem z głową pełną myśli i pomysłów.

Nic samo się nie rozwiąże samo tak z siebie, bo już nawet kochankę okłamujesz ,że nie będziesz się kontaktował z partnerką a latałeś z nią na spacerki i tłumaczysz się jej tam ze wszystkiego.
No ,a kochance miałeś chociaż na tyle odwagi powiedzieć ,że byłeś w wieloletnim związku i nie będzie tak łatwo się odciąć od niej emocjonalnie po tylu latach i nie wiadomo co z tego wyjdzie. Natomiast ty ją zadomowiłeś w swoim ( czy tam twoim i twojej partnerki mieszkaniu?). No chyba ,że to twoje było to nie dziwi czemu wróciła do rodziców.

Komentarz doklejony:
Po urodzeniu dziecka byś nam tu płakał ,że partnerka ci nie poświęca czasu, seksu tyle co nic tylko latać przy dziecku będzie latała bo jest teraz niby ważniejsze niż ty sam i czubek twojego własnego nosa.
Bo to tak wyglÄ…da w patrzÄ…c z boku, patrzÄ…c na to wszystko..
Kochanka cie osiodła to też będzie płacz bo dziecko w domu ważniejsze ,a bo nie jest już tak jak dawniej,obiadki się skończyły ,w domu burdel ,seksu tyle co nic bo dziecko już ważniejsze dla niej ,bo pewnie dobra partia jesteś majątkowo dla niej czy tam ogólnie jeśli chodzi o sprawy materialne i w zaradności.

Z dwojga złego jednak wolałbym przysiąść na tyłku i nie szukać żadnych przygód na boku jeśli mam niby fajnie w życiu ,poukładane jakoś ,wszystko się kręci ( lepiej lub gorzej jak to w życiu każdy ma zazwyczaj )ale miałeś to za pewnik i znane bo w końcu tyle lat razem.
Swoimi działaniami tylko pogorszyłeś całą sprawę i po prostu nawet jak wrócisz do partnerki to wiedz ,że już życie nie będzie takie samo jak kiedyś - to już jest przeszłość bo i ona będzie na ciebie patrzyła inaczej.
Poczytaj tu sobie historie ludzi ,którzy dali sobie szansę i jednak wrócili do siebie coś naprawiać , oczywiście nie mówię ,że się nie da... bo dla chcącego nic trudnego ale wiedz jedno ,że nie będzie to łatwa droga ,będzie ona wymagała czasu , czasu i jeszcze czasu. Bo nie odbuduje się tak łatwo zaufania i by to wróciło do jakiegoś normalnego trybu funkcjonowania. No i chęci z obojga stron wszak do tanga trzeba dwojga.

Komentarz doklejony:
Ale że dla samego dziecka? Niby dla jego dobra?
Proszę cie nie marnuj jej czasu i nie lansuj jej głowy jakimiś tam obietnicami czy zapewnieniami.
Niech ma szansę być i ona szczęśliwa w życiu, poznać kogoś kogo pokocha.
Inny facet jakby faktycznie kochał partnerkę i zrozumiał swój błąd to już dawno by ją przepraszał ,chciał cokolwiek odbudowywać nie że dla dziecka tylko dla nich bo tak czuje i to wie. Nawet by nie patrząc na to ,że kochanka lub że skrzywdzona będzie. Bo tak dzisiaj ludzie działają właśnie ,że no dla tego swojego szczęścia są w stanie poświęcić wiele nawet te swoje kochanice/ów z romansów. Life is brutal niestety...
14118
<
#12 | Rozzalona dnia 01.12.2020 12:33
Jak dla mnie jesteś totalnie niedojrzałym emocjonalnie facetem, bo nazwać cię mężczyzną uwłaczałoby godności prawdziwym mężczyznom. Wiem co musi czuć twoja partnerka, która spodziewa się waszego dziecka...ty w dalszym ciągu próbujesz uciec od odpowiedzialności i zwyczajnie wybielasz się i nic poza tym. Trzeba było myśleć wcześniej, masz to piekło na własne życzenie, co ja piszę jakie piekło, ty masz przedsionek piekła, a piekło ma twoja partnerka matka twojego dziecka, bo kochanki nie żal mi wcale.
14578
<
#13 | aster dnia 01.12.2020 16:26

Cytat

Mówicie, żebym ją zostawił, dał jej ułożyć sobie życie...
łatwo tak powiedzieć, czyż nie?
"ej goścu, zapomnij o 60% swojego życia

Właśnie trzeba pamiętać o tym procencie Twojego życia, aby brać z tego naukę i błędów więcej takich nie popełniać.

Cytat

czy warto podjąć jeszcze próbę walki ostatkiem sił

Cytat

być może warto choć spróbować? dla siebie, dla niej, dla dziecka?

ale o kogo Ty chcesz walczyć?...kiedy to partnerka zakomunikowała Ci

Cytat

ze nic jej do tego bo nas juz nie ma

a Ty próbujesz zaklinać rzeczywistość

Cytat

nie wiem na ile tak jest, a ja ile tak tylko mowi... wiem ze chcoala tego dziecka i rodziny ze mna

Nie wódź jej, ona też ma mętlik w głowie nawet pewnie teraz większy w sytuacji w jakiej się znajduje. Obudź się chłopie, ogarnij swoje życie, bądź dobrym ojcem a partnerce to Ty daj spokój, zwyczajnie się zaprzyjaźnij z nią, łączy was w końcu rodzicielstwo.
15189
<
#14 | Elminster dnia 01.12.2020 17:07

Cytat

Romanos dnia listopad 30 2020 17:45:06
Spieprzyles sobie zycie sam i na wlasne zyczenie.
Powiedz, na co Ty liczyles, generujac takie, nie inne sytuacje, zachowujac sie tak nielogicznie i nieodpowiedzialnie?
Tym "pobyciem samemu do narodzin dziecka" to setnie mnie ubawiles 😂
Zebys w ten sposob cokolwiek dla siebie dobrego uzyskal to musisz te smotnosc praktykowac co najmniej kilka lat. Dwa miesiace... W odniesieniu do calosci Twojego zycia (zakladajac ze bedziesz zyl 75 lat) to tyle co 3,5 minuty na dobe... Bazujac na tym mniemam iz dluzej sie przez cale swoje zycie bedziesz w sumie wyproznial niz zastanawial nad soba[quote]


Tu raczej chodziło o to by wypaść z wpływu Kochanki na mnie. Przez poprzednie X miesięcy widziałem się z nią codziennie, więc automatycznie miała na mnie ogromny wpływ. Namiętny seks, jakiego nie zaznałem nigdy wcześniej w życiu tylko to podkręcał. A potem powrót do domu i kac moralny i zżerające mnie sumienie od środka. Widzę po sobie po tej wyprowadzce i paru dni względnej samotności (względnej bo widuję kochankę w pracy choć nie rozmawiamy) już mnie trochę przynajmniej usopokoiło i mam czas na zbieranie myśli.. choć jednocześnie mam ogromny problem z podjęciem decyzji..

Cytat

obserwator dnia listopad 30 2020 17:51:55 My nie wiemy czym się kierowałeś wtedy- uczuciami, zaślepieniem działając jak narkoman czy tym ,że trafiła ci się młodsza i chętna,która dała ci posmakować jakąś namiastkę czegoś innego i nowego.

No tak, dokładnie tym. Pojawił się ktoś, kto wykazał żywe zainteresowanie mną i pokazał mi, że jestem atrakcyjnym mężczyzną który może kogoś pociągać. Żona była zimna od lat (w zasadzie od początku chyba pod kątem seksualności nie nadawaliśmy na tych samych falach). Zabrakło po prostu wzajemnej troski i znajomości potrzeb Partnera. Obudziliśmy się gdy już było za poźno.
Wiecie, łatwo ocenić moje zachowanie po tym co zrobiłem. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale gdy człowiek wraca myślami do sytuacji kiedy partnerka mówi mu wprost wielokrotnie "nie lubię się całować" albo po otrzymaniu pierścionka zaręczynowego nie zakłada go bo "nie lubi biżuterii" i pierścionek na parę lat trafia w jakiś kąt stając się przedmiotem pozbawionym jakiegokolwiek znaczenia, to takie problemy zaczynają się kumulować.. moim największym błędem było to że tego w porę nie zauważyłem i nie rozmawialiśmy o tym i nie wyjaśniali problemów na bieżąco. A tak poza tym.. mieliśmy dobre relacje. Poprawne.. bez kłótni.. z dużym zrozumieniem. Tak przynajmniej sądziliśmy.
Obsługę żelazka znam lepiej niż Ona i większość facetów w "standardowych" związkach i nawet lubię prasowanie. Podałem ten przykład nie z mojego lenistwa ale by zaznaczyć ten brak troski drugiej Osoby, które mi po prostu zabrakło.
I zdaję sobie sprawę, żę w drugą stronę nawalałem również po całości....
więc ja nie szukam winnego rozpadu związku, bo wiem kto jest winny (obie strony), lecz sposobu na znalezienie odpowiedzi Z KIM CHCE BYĆ.. bo to jest dla mnie teraz najtrudniejsze i nie potrafię tego zrozumieć.. czuję jakbym kochał i potrzebował ich obu.. a tak się nie da.

Cytat

Ty w ogóle masz kontakt z tą partnerką czy już wszystko urwane od jakiegoś czasu albo takie zdystansowane z jej strony?
Nie mówię byś brał za wyznacznik tego co ci tu ludzie piszą ( np. mnie bo to tylko mój punkt widzenia ) to twoje życie ,my nie wiemy co masz w głowie czy co czujesz w danym momencie czy tam wcześniej ,a to co teraz.

mam z nią kontakt. normalne rozmowy na spacerach trochę "jakby nigdy nic" choć wiadomo że z dystansem. piszemy ze sobą odnośnie zblizajacego sie porodu itp. tęsknie do niej, a jednocześnie cholernie się boję że gdybym wrócił to np. nadal będę nieszczęśliwy i wszystko zacznie się na nowo.. albo że np. ona nie będzie już w stanie się ze mną dogadać i próbowac to naprawiać..


Cytat

No ,a kochance miałeś chociaż na tyle odwagi powiedzieć ,że byłeś w wieloletnim związku i nie będzie tak łatwo się odciąć od niej emocjonalnie po tylu latach i nie wiadomo co z tego wyjdzie. Natomiast ty ją zadomowiłeś w swoim ( czy tam twoim i twojej partnerki mieszkaniu?). No chyba ,że to twoje było to nie dziwi czemu wróciła do rodziców.

kochanka wiedziała o wszystkim od początku. o tym ze z kims jestem, nastepnie o ciazy. zaczalem ja oklamywac bo bedac z nia nie potrafilem emocjonalnie odciac sie od Partnerki - tym bardziej bedacej w ciąży. mieszkanie z kochanka wynajelismy wspolnie, z mojej perspektywy ja już tworzyłem z nia związek a nie romans... ale po 3,5 tyg coś pękło, a mianowicie moja glowa od wyrzutow sumienia i myslenia o tym wszystkim. po prostu emocjonalny brak gotowosci by cieszyc sie normalnym dniem i wieczorami z kochanką z powodu wyrzutow sumienia i mysli, ze Partnerka jest teraz gdzies sama z brzuchem..

Cytat

Komentarz doklejony:
Po urodzeniu dziecka byś nam tu płakał ,że partnerka ci nie poświęca czasu, seksu tyle co nic tylko latać przy dziecku będzie latała bo jest teraz niby ważniejsze niż ty sam i czubek twojego własnego nosa.
Bo to tak wyglÄ…da w patrzÄ…c z boku, patrzÄ…c na to wszystko..
Kochanka cie osiodła to też będzie płacz bo dziecko w domu ważniejsze ,a bo nie jest już tak jak dawniej,obiadki się skończyły ,w domu burdel ,seksu tyle co nic bo dziecko już ważniejsze dla niej ,bo pewnie dobra partia jesteś majątkowo dla niej czy tam ogólnie jeśli chodzi o sprawy materialne i w zaradności.

mam takie obawy. bo jest jak piszesz. a jednak cos mnie do niej ciÄ…gnie - jestem niczym narkoman..

Cytat

Z dwojga złego jednak wolałbym przysiąść na tyłku i nie szukać żadnych przygód na boku jeśli mam niby fajnie w życiu ,poukładane jakoś ,wszystko się kręci ( lepiej lub gorzej jak to w życiu każdy ma zazwyczaj )ale miałeś to za pewnik i znane bo w końcu tyle lat razem.
Swoimi działaniami tylko pogorszyłeś całą sprawę i po prostu nawet jak wrócisz do partnerki to wiedz ,że już życie nie będzie takie samo jak kiedyś - to już jest przeszłość bo i ona będzie na ciebie patrzyła inaczej.
Poczytaj tu sobie historie ludzi ,którzy dali sobie szansę i jednak wrócili do siebie coś naprawiać , oczywiście nie mówię ,że się nie da... bo dla chcącego nic trudnego ale wiedz jedno ,że nie będzie to łatwa droga ,będzie ona wymagała czasu , czasu i jeszcze czasu. Bo nie odbuduje się tak łatwo zaufania i by to wróciło do jakiegoś normalnego trybu funkcjonowania. No i chęci z obojga stron wszak do tanga trzeba dwojga.

i tego sie wlasnie boję.. że zranie Kochankę i ją przekreślę, a z Żoną nie będe szczesliwy i nie dam rady.. i zostanę sam. moze po prostu boję się samotności..nie wiem.

Cytat

Inny facet jakby faktycznie kochał partnerkę i zrozumiał swój błąd to już dawno by ją przepraszał ,chciał cokolwiek odbudowywać nie że dla dziecka tylko dla nich bo tak czuje i to wie. Nawet by nie patrząc na to ,że kochanka lub że skrzywdzona będzie. Bo tak dzisiaj ludzie działają właśnie ,że no dla tego swojego szczęścia są w stanie poświęcić wiele nawet te swoje kochanice/ów z romansów. Life is brutal niestety...

i wlasnie tej cholernej odwagi brakuje, wiary i postawienia wszystko na jedną kartę... znaczy w sumie postawiłem już miesiac temu na Kochankę i.. nie wytrzymalem nawet miesiaca.. a jednak nadal mnie do niej ciągnie. Może to kwestia seksualna i ogromne deficyty z wielu, wielu lat braku satysfkacji w zwiazku?

Cytat

Rozzalona dnia grudzień 01 2020 11:33:40
Jak dla mnie jesteś totalnie niedojrzałym emocjonalnie facetem, bo nazwać cię mężczyzną uwłaczałoby godności prawdziwym mężczyznom. Wiem co musi czuć twoja partnerka, która spodziewa się waszego dziecka...ty w dalszym ciągu próbujesz uciec od odpowiedzialności i zwyczajnie wybielasz się i nic poza tym. Trzeba było myśleć wcześniej, masz to piekło na własne życzenie, co ja piszę jakie piekło, ty masz przedsionek piekła, a piekło ma twoja partnerka matka twojego dziecka, bo kochanki nie żal mi wcale.

rozumiem Cię i masz rację w tym co piszesz, tylko nic nie wnosisz do sprawy tym komentarzem. ale jak już pisałem wcześniej.. "3..2..1.. kamienienujcie"

Cytat

aster dnia grudzień 01 2020 15:26:51ale o kogo Ty chcesz walczyć?...kiedy to partnerka zakomunikowała Ci

to ze zakomunikowala nie znaczy ze tak jest. Pewnie musialbym podrażyć temat.. moze jest nadal szansa ze mnie kocha.. a moze zaklinam rzeczywistosc. Na chwile obecna nie powiedzialem jeszcze slowa ze chce wrocic.. jedynie wie o tym ze zamieszkalem z kochanka a potem sie od niej wyprowadzilem i ze jestem teraz sam..

Cytat

Nie wódź jej, ona też ma mętlik w głowie nawet pewnie teraz większy w sytuacji w jakiej się znajduje. Obudź się chłopie, ogarnij swoje życie, bądź dobrym ojcem a partnerce to Ty daj spokój, zwyczajnie się zaprzyjaźnij z nią, łączy was w końcu rodzicielstwo.

czyli mnie skreślasz i nie bierzesz pod uwagę tego, że może są dla mnie szansę na naprawę tego wszystkiego, tylko może np potrzebny mi solidny KOP motywacyjny? Czytuję teraz o przebiegu porodu o połogu, o kwestiach związanych z zajmowaniem się noworodkami itp.. i myślę sobie, że to dziecko może nadać memu życiu sens.. i że ona jest naprawdę Dobrą i Wyjątkową Kobietą.. może wlasnie tak miało być i to dziecko ma nas uratować i zespolić? wskazać nam wspólną drogę i dać szansę na naprawę?
krąży we mnie od kilku dni taka mocna myśl, by podjąć tą jedną jedyną, ostatnią próbę.. odcinając się oczywiście od Kochanki i ponownie ją raniąc (czeka teraz az moja "samotnia" dobiegnie końca).
Dla Niej, dla dziecka, dla siebie. Po prostu.
14578
<
#15 | aster dnia 01.12.2020 18:14
Załóżmy, że zejdziesz się z partnerką i będziecie oboje chcieć być szczęśliwymi; raczej trzeba będzie na terapię wam iść bo oboje się mocno poraniliście, oboje byliście nieodpowiedzialni, myślę że nawet szereg terapii włącznie z seksuologiem. Podołacie przy małym dziecku, które często dzieli niż łączy? Terapia też jest wymagająca, nie wspomnę o noworodku. Dorośniecie do tego?

Komentarz doklejony:
A i to nie da wam gwarancji, że się uda...demony wracają...
13728
<
#16 | poczciwy dnia 01.12.2020 19:45
Odpowiedź na Twoje pytanie jest bardzo prosta;
Nie będziesz z żadną z nich szczęśliwy bo nie potrafisz być szczęśliwym sam ze sobą póki co;
Ponadto mylisz tęsknotę z utratą stanu posiadania;
Myślałeś, że bez problemów będziesz umieć kontrolować sytuację, że nie ma prawa się wymknąć spod kontroli a tu zonk;
Na Twoje nieszczęście obudziła się w Tobie w niewłaściwym momencie resztka człowieczeństwa, która zaczęła Ci mocno doskwierać;

Cytat

i tego sie wlasnie boję.. że zranie Kochankę i ją przekreślę, a z Żoną nie będe szczesliwy i nie dam rady.. i zostanę sam. moze po prostu boję się samotności..nie wiem.

To jedno Twoje zdanie dobitnie ukazuje Twój egoizm i bezczelność zarazem;
Narobiłeś syfu wokół a w dalszym ciągu nic nie rozumiesz i próbujesz chronić własny tyłek; Twoje możliwe korzyści są ponad wszystko; liczy się tylko stan posiadania; cała Twoja wrażliwość o której piszesz to tylko pozory stworzone na potrzeby ucieczki od odpowiedzialności już nie tylko za siebie;
Wybrać nie potrafisz? A skąd pewność, że to do Ciebie jeszcze ten wybór należy?
Paradoksalnie najlepiej zrobiłoby Ci gdyby obydwie kopnęły Cię w doope; dziwie się, że jeszcze się to nie stało;

Cytat

moze jest nadal szansa ze mnie kocha.. a moze zaklinam rzeczywistosc.

A co ma piernik do wiatraka? Nawet jeśli kocha to co? To wg Ciebie jest tożsame z daniem szansy? Chyba musisz bardziej skupić się czytając tę literaturę albo lepiej ją dobierać;

Cytat

może wlasnie tak miało być i to dziecko ma nas uratować i zespolić?

I ciągle uciekasz i uciekasz tylko niestety się nie oddalasz; może w końcu się zatrzymasz pomyślisz i przestaniesz uciekać; za chwilę będziesz ojcem; najwyższa pora brać odpowiedzialność; wyparcie tutaj nic nie da; "może tak miało być" - hehehe jakie typowe...
14118
<
#17 | Rozzalona dnia 01.12.2020 20:25
Nic nie wnoszę do sprawy? Gdybyś był tak inteligentny za jakiego uważasz się to wiedziałbyś, że problemy rozwiązuje się a nie ucieka w ramiona kochanki. Nikt za ciebie nie podejmie decyzji. Sądzę, że w tej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania.
14039
<
#18 | Romanos dnia 01.12.2020 23:39
To czego sie boisz, ze odetniesz 60 proc. swojego dotychczasowego zycia tak naprawde juz zrobiles.
Odciales sie od tego co bylo i nawet jesli zrealizuje sie najbardziej pewnie przez Ciebie oczekiwany scenariusz czyli powrot do Partnerki to juz nie bedzie tak jak bylo. Moze bedzie lepiej, moze gorzej na pewno inaczej.
Podchodzisz do tefo co narobiles bardzo egoistycznie. Odmieniasz siebie przez wszystkie przypadki i caly czas stawiasz siebie w najwazniejszej roli. Jesli masz ochote, rob tak dalej, tylko, ze wowczas bedzie jeszcze gorzej niz jest.
15189
<
#19 | Elminster dnia 02.12.2020 19:43
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Kurczę, człowiek gdy tak czyta tą krytykę płynącą od większości z Was (której de facto mógł się spodziewać), to myśli sobie - rno nic, wygląda na to, że jestem po prostu złym człowiekiem i nic czego dokonałem przez 31 lat życia nie miało żadnego znaczenia - pozostaje sznur i gałąź bo takie ścierwo nie powinno istniećr1;.
Potem jednak przychodzi myśl, aby poszukać innych prawdziwych historii i.. często Ci sami komentujący i podobne komentarze - pełne krytyki, braku pokrzepienia zrozumienia, braku empatii (ri kto to mówi powiecier1; - ano ten który kiedyś uratował czyjeś życie narażając swoje własne i ocierając sie o śmierć-i nie mowie tego aby sie chwalić, ale pokazac Wam że rzdradzaczr1; niekoniecznie musi być zly do szpiku kosci).
Następnie przychodzi myśl - a w sumie skąd Oni wzięli się na tym forum? Nie znam osoby, która jest zapisana i aktywna na forum wędkarskim a nigdy nie wędkowała.
I okazuje się, źe praktycznie wszyscy krytykanci wylewający pomyje zostali kiedyś przez kogoś zdradzeni.. jak to jest, że to nie ci którzy zdradzali sypią takie komentarze, a wlasnie zdradzeni?
Czy to nie jest aby tak, że stworzyliście się sobie tutaj swego rodzaju bańkę społeczno-informacyjną, zamknięci w niej i czujący się lepiej mogąc postrzelać trochę do zdradzających? A przecież ilu ludzi, tyle historii. Myślę, że wariantów zakończenia danej historii jest nieskończenie wiele i to zależy od danej sytuacji i osobowosci raktorówr1;.
Pozostawiam z refleksjÄ…..

za konstruktywne komentarze bardzo dziękuję, niektóre z nich na pewno coś wnoszą i dają do myślenia.
Stwierdzenia, ze jestem egoista trudno nie przemyslec, mysle ze kazdy kto zdradzil zrobil to z egoizmu. A moze obie strony byly egoistyczne w danym zwiazku, tylko to ta ktora zdradzila znalazla sie akurat w odpowiednim miejscu i czasie i dokonala zdrady?
Moja Partnerka w jednej z naszych rozmów przyznała sama, że nie wie czy by nie zdradzila w przyszlosci. Na jednym ze szkoleń na ktorych byla zwiazala się emocjonalnie z jednym z uczestników i spedzili wieczor na rozmowach na plaży z winem - do niczego wiecej nie doszlo i wiem to na milion procent. Ale czy to nie zdrada? Czym ta zdrada jest, hę? Nie oceniajcie tak łatwo innych ludzi..
Jedno wiem na pewno, zdrada jest czymś co powoduje, że zdradzony traci wiarę w ludzi.
To tez widac po Was - zdradzonych.
I bardzo Wam wspolczuje Waszych osobistych dramatow. Ja akurst jestem teraz po tej drugiej stronie(choc tez przeżywam swoj dramat, który może zrozumieć tylko inny zdradzający , a nie zdradzany), ale nie wiem co przyniesie przyszlosc. Karma lubi wracać, więc pewniw wróci i do mnie..
14926
<
#20 | obserwator dnia 02.12.2020 20:36
Tylko ,że my tu nie jesteśmy kółkiem ludzi się wspierających czy klepiących nawzajem po plecach. Każdy wyraża swoją opinię jak oni to widzą ,stojąc z boku i analizując daną historie czy coś co toczy się obecnie. Wiadomo jest to tylko opinia i nie ma co tego brać za wyrocznie, my ciebie nie znamy tak do końca i nie wiemy jakim człowiekiem jesteś, na pewno zepsuty do szpiku kości nie jesteś ,a błędy popełnić może każdy.

Pisałeś ,że partnerka cię niby zdradziła bo niby z kimś spędziła na plaży i winem na rozmowach.
Zauroczyć się może każdy będąc w związku już nie ważne czy po ślubie ,będąc jeszcze na etapie narzeczeństwa czy nawet jak byś był kawalerem ( bo możesz się zauroczyć np. w mężatce ,która ma męża ,dzieci,dom i swoje jakieś tam życie albo mogłeś nawet o tym nie wiedzieć na początku bo mogłeś o tym nie wiedzieć skoro powiedzmy nie znasz danej osoby a tylko widujesz gdzieś tam ).

Tak jak twoja żona wycofała się i nie przekraczała żadnych granic bo jednak potrafiła to zrobić ,a nie ładować się komuś jak krewetka do wyra czy ogólnie po to czego by jej tam w danym momencie brakowało będąc w związku z tobą.
Ty dokonałeś tego wyboru w przypadku kochanki i poświęciłeś swój wieloletni związek ale przecież sam nie kłamałeś z tym co już czujesz do partnerki i jak to tam już u was się kręciło. To co masz udawać wielce zakochanego i wrócić do niej bo niby martwisz się o dziecko które się ma narodzić kiedyś tam? Jemu krzywda się nie stanie ,a ojcem możesz być nie będąc z partnerką w związku ale możesz pozostać na stopie dobrych relacji. Dlaczego nie próbowałeś nie zmieniać jak był jeszcze czas o kobietę i uczucie trzeba dbać i pielęgnować je, jak coś jest nie tak to się siada z winkiem i rozmawia bez krzyków czy pretensji. Bo ty chcesz to to to tamto siamto... bo brakowało tego i owego.


Ludzie dalej będą się pakować w takie sprawy bo przecież uciec jest najłatwiej od problemów na boki, po co o coś walczyć,próbować zmieniać by było inaczej trochę. Albo będą to robić bo zbłądzą bo ten temat też dla niektórych może być formą nauczki na przyszłość.

To nie jest tak ,że jesteśmy jacyś pokrzywdzeni,cierpimy i będziemy tu karcić ludzi bo tak należy, niektórzy wręcz o taką krytykę proszą bo jak się ma głowę w chmurach i klapy na oczach czy powiedzmy te oczy zasłonięte cipą to jak sam ktoś w krótkim czasie dojdzie sam do pewnych wniosków. Wielu ludzi stąd ma już to dawno przerobione te swoje dramaty,wykolejenia w życiu ,zawirowania ( bo przecież nie każdy musiał się tu rozwieźć ,rozejść w złości patrząc na innych jak wioskowy zaszczuty pies na krótkim łańcuchu). Trzeba żyć dalej i iść przez to życie co by nie było w finalnym stadium tego wykolejenia jakim są zdrady czy to jak reagują osoby po niej.

Czy odejdą,zostaną, będą się miotać bo tak jak np. ty nie będą wiedzieć czy dobrze zrobiły, postąpiły , czy zostawić to tak jak jest czy może wrócić błagając na kolanach, czy jednak iść dalej przez życie zostawiając wszystko tak jak jest bo jest już za późno - wybory zostały dokonane. I to nie ważne czy byłeś z kimś 3,5,10 czy 17 lat ludzie dokonali wyboru , nie wrócisz do stanu takiego jaki byś chciał mieć w zamyśle od tak lekką ręką jak łatwe było odejście do kochanki w chwilach amoku z klapami na oczach jak narkoman.

Z kochanką też nie wiesz co będzie ,może się jej odwidzi z czasem albo zostawi cie za w czasu albo dalej będzie leciała jak ta ćma do światła bo taka niby zakochana. No albo trafi cię karma i odejdzie do innego zostawiając cie dla innego.
Nie odpowiedziałeś na pytanie jak to było z wami - czy to nie ty jej namieszałeś czasem w głowie zafascynowany bo taka młoda i fajna , no i ty wybrakowany w związku ,głodny wszystkiego.
Jak to jest z tymi zdradami... mam partnerkę ale ona jest zła ,jestem nieszczęśliwy w związku, dojść do łózka to jest sukces, wieje chłodem jak z zamrażarki Samsunga. I tam się pocieszają na boku ,głaskają po główce i czym tam jeszcze.

Komentarz doklejony:
Życie toczy się dalej ,a człowiek uczy się całe życie ponoć ,ty też masz możliwość posiedzenia samemu i przeanalizowaniu sobie pewnych spraw dotyczących ciebie i co byś mógł zmienić. Sam w sobie dla siebie na początek.
14039
<
#21 | Romanos dnia 02.12.2020 20:45
Uzalaj sie nad swoim nieszczesciem, uzalaj...
Moze nie bedzie zrozumialej, ale z pewnoscia zabawniej Z przymrużeniem oka
Fakty sa takie, ze "wdupiles po pachy" i teraz miotasz sie chcac jak dziecko, poniesc z tego powodu jak najmniejsze konsekwencje lub najlepiej nie poniesc ich wcale.
Skad wiesz, ze jesli pogodzisz sie z tym, ze odciales 60 proc. swojego zycia to cala reszta bedzie tylko "chodzeniem po ciemnej dolinie"?
A moze wlasnie to co narobiles i wynikajace z tego konaekwencje stana sie zaczynem do tego, by zyc (w koncu) jak odpowiedzialny i dobry czlowiek?
Implikuje to kolejne pytanie: czy Ty chcesz byc tym odpowiedzialnym i dobrym czlowiekiem?
Doswiadczenie zdrady (niezaleznie od atrony tego doswiadczenia) jakkolwiek zle, wcale finalnie zle byc nie musi. Wielu zdradzonych to wie, a i zdradzajcy czasem tak mowia.
Stoisz na rozdrozu i decydujesz w ktora strone pojdziesz. Wybierasz czy spadniesz na cztery lapy (wszelako nie wiadomo w co) czy bedziesz pracowal, by sie zmienic na lepsze (moze sie uda - na szczescie gwarancji nie ma)
15189
<
#22 | Elminster dnia 02.12.2020 21:08
Moim poprzednim postem piłem do tego, że niektóre komentarze są zbędne, bo ktoś kto zdradzi najczęściej ma już wylane pomyje na głowę ze strony rodziny i przyjaciół, więc to że ktoś z forum jeszcze po mnie rpojedzier1; raczej niewiele wniesie. Tylo tyle.

Jak to się stało, że kochanka się mną zainteresowała? Ano klasyka - ja mam wysokie stanowisko i prestiż w firmie, ona jest na poczatku kariery zawodowej, mlodsza 9 lat.
Co ciekawe (albo przykre) w tym wszystkim, to wchodzac w romans zdawalem sobie sprawe jakie to niebezpieczne, bylo poczucie stapania bo baaaaardzo cienkim lodzie.. mysli, ze w sumie to moze jestem sponsorem, ze poleciala na kase i stanowisko, ze poleciala na fakt ze jestem postrzegany pozytywnie wsrod ludzi bo mam bardzo ciekawe pasje, ktore moga sie podobac innym. Istna klasyka.
Ale wiem, ze ja nie myslalem wtedy glowa i rozumem, tylko penisem. Slowo ramokr1; znakomicie oddaje to co sie zadzialo. Totalny brak kontroli.. po trupach do celu, bezwzglednie..... i to jest straszne, że to tak dziala. Wiele razy mialem takie rocknięciar1;, najczesciej w srodku nocy, z mysla rco ty chlopie robisz????r1;, ale potrm mijaja godziny, kontakt z Kochanka jest, ogien plonął, kuszenie trwało.. aktualnie ten stan mogę ze swojej perspektywy porównać jedynie do uzależnienia. Wtedy logika schodzi na dalszy plan. Tak po prostu...

Czy sie nad sobą użalam? Nie sądzę.. raczej po prostu przeżywam to, że w porę nie zareagowałem, że byłem ślepy.. uwierzcie mi, ze mowiac Partnerce o tym, ze cos sie wydarzylo ja absolutnie nie wiedzialem jaką lawine wywoluje. Moze to egoizm, moze sam zylem w jakims zaklamaniu razem z nia, ale .. w sumie to bylo lepsze zycie niz obecne pelne rozterek, zalu, wyrzutow sumienia. A moze mi sie wydawalo ze jest lepsze, bo..
.. dziÅ› np naszla mnie taka mysl abys poanalizowac troche przeszlosc i zaczalem czytac moja konwersacje ja whatsupiw z Partnerka z calego roku 2019.
I serce boli jak sie to czyta... albo tematy dot pracy i firmy - kto co musi zrobic, albo pytania wzajwmnw czy jest obiad, albo jakies wzajemnw pretensje o pierdoły... przylapalem sie nawet na tym, ze moia Partnerka nieraz miala pretensje o to ze jej nie odpisuje na whatsup (podczas tdy bylem w pracy i mialem np spotkania biznesowe albo pp prostu nie moglem z uwagi na tempo pracy), a w roku 2019 czesto bywalo tak ze juz zmwczony tymi pretensjami (bo wczesniej zdarzalo mi sie kilka razy tlumaczyc jej, ze jak jestem w pracy to odpisuje GDY MOGE a nie gdy CHCE) po prostu nie odpisywalem bo bylem zmeczony powtarzaniem kilka razy w kolko tego samego.
Pisze o tym nie by do niej strzelac, bo w druga
strojne znalazlbym to samo. Pisze o tym moze dla przestrogi kogos kto np waha sie czy nie zdradzic... zaluje, że bylem slepy i zaluje ze kumulacja mojego nieszczescia i nie spelnienia zostala przeze mnie rozwiazana w taki sposob... ze tlumilem swoje emocje i pompowaly sie jak balon, a potem po prostu pęklo to wszystko w postaci zdrady.
A ja nadal czuje, ze emocjonalnie bardziej jestem z nia zwiazany... siebie i kochanki oraz naszego rzwiazkur1; z kochanka niezbyt szanuje... bo.. wydawalo mi sie przez wiele lat ze mam zasady...
Reasumujac czuje ogromny wstyd i wyrzuty sumienia, ale czuje tez zal do Partnerki za poprzednie lata.. bo była tak samo winna jak i ja. Tylko czy osoba zdradzona tez to czuje?
Jak bylo z Wami? Koncentrowaliscie sie wylacznie na tym ze zdradzil/zdradzila czy glownie na przyczynach zdrady?
Powiedzmy sobie szczerze, w zwiazkach w ktorych obie steony sie spelniaja zdrady nie wystepuja....

Komentarz doklejony:
Romanos - konsekwencje to ja juz poniosłem i ponosze do tej pory. Te konsekwencje to przede wszystkim ogromny wstys o wyrzuty sumienia. Zdrada juz teraz wiem, ze nauczy mnie ogromnej pokory do zycia.
Bylo mi po prostu za dobrze i spieprzylem to na wlasne zyczenie, a teraz nie potrafie tego bajzlu posprzatac.. to tak jakbym rozbil ukochany i ulubiony talerz, probowal go poskladac i nie umial dopasowac elementow.. jednoczesnie wiedzac ze to juz nigdy ten sam talerz nie bedzie... a obok lezal nowy talerz, ktory moge wziac.... choc nigdy nie bedzie taki jak tamten i zawsze je bede ze soba porownywac.. i tesknic za tym wczesniejszym..
13880
<
#23 | Crusoe dnia 02.12.2020 21:21
Stawiam dolary przeciw orzechów,że na telefony ,SMSy kochanki było Ci łatwiej i bezproblemowo odpowiedzieć.A z takich pierdół jak ,co na obiad,co w firmie,odbierz dziecko z przedszkola itp.itd. składa się życie.I zapewniam Cię pierdół jest więcej niż uniesień czy wzlotów.
15189
<
#24 | Elminster dnia 02.12.2020 22:02
Crusoe,
Ja to rozumiem. Raczej dobija mnie mnie to, ze te rozmowy wygladaly tak jak wygladaly a ja tego nie dostrzegalem.. i ona rowniez.
70-80% rozmow to wzajemne pretensje o pierdoly i narzekanie, ze jestesmy przepracowani i zmeczeni itp... jak czlowiek mogl tego nie widziec? Czytajac to nóż sam siw otwiera w kieszeni.. nóż zarówno dla siebie samego jak i dla niej.... juz te rozmowy pokazuja jak źle u nas bylo.. i oboje to zingorowalismy. Ślepota.
13728
<
#25 | poczciwy dnia 02.12.2020 22:18
Autorze,
O Twojej partnerce komunikując Ci, że nie wie czy zdradziłaby świadczy to akurat bardzo dobrze; oznacza to tyle, że jest świadoma życia, nie idealizuje i nie żyje w zakłamaniu; potrafi oddzielić realizm od życzeniowości;
Czy wówczas zdradziła? Kwestia umowna; przerzucenie emocji, zdeptanie intymności dla jednych jest zdradą, inni potraktowaliby to jako flirt;

Twoje spostrzeżenie odnośnie użytkowników forum są co najmniej nietrafione;
Zaświadczam Ci, że większość z nich dopiero teraz rozwinęło skrzydła; są też oczywiście tacy, którzy latami niezmiennie pozostają w tym samym miejscu;
Cały czas mam wrażenie strzelasz ślepakami; wyciągasz błędne wnioski; moim jednak skromnym zdaniem to nie są Twoje wnioski a ciągła ucieczka od sedna problemu; jesteś inteligentnym facetem;w związku z tym powątpiewam, że tyle razy byś się pomylił; albo robisz to celowo albo faktycznie masz tendencje do wypierania tego co niewygodne i bolesne;

Zgodzę się z Tobą, że należy się za każdym razem dokopać do przyczyn zdrady; zarówno jedna jak i druga strona; ale żeby dojść do takiego etapu trzeba w pierwszej kolejności dokonać konfrontacji z niewygodną prawdą o sobie a Ty ewidentnie tego unikasz.

Komentarz doklejony:
Z czego to wynika? To już sam musisz znaleźć odpowiedź, pod warunkiem oczywiście, że będziesz na tyle zdeterminowany żeby to zrobić.
14039
<
#26 | Romanos dnia 03.12.2020 10:57
Elminster,
Ty sie nie dziw, ze wiele z odpowiedzi jest tak mocno nacechowanych emocjonalnie. Bycie zdradzonym cholernie boli, zabija (jesli wiesz o czym pisze) zdradzonego i niektorzy z nas tkwia caly czas w tym bolu, bo nie maja sily lub odwagi "zmartwychwstac".
Dla nich (wybacz te slowa) jestes poniekad uosobieniem mordercy, a morderce nienawidza.
Dla mnie jawisz sie jako biedny, ale nadal pelen pychy czlowiek. Troche mi Ciebie zal, ale tylko troche. Zasadniczo jestes mi obojetny.
Wiecej? Wiecej napisal "za mnie" Poczciwy 😁
15189
<
#27 | Elminster dnia 03.12.2020 17:23

Cytat

Romanos dnia grudzień 03 2020 09:57:04
Elminster,
Ty sie nie dziw, ze wiele z odpowiedzi jest tak mocno nacechowanych emocjonalnie. Bycie zdradzonym cholernie boli, zabija (jesli wiesz o czym pisze) zdradzonego i niektorzy z nas tkwia caly czas w tym bolu, bo nie maja sily lub odwagi "zmartwychwstac".
Dla nich (wybacz te slowa) jestes poniekad uosobieniem mordercy, a morderce nienawidza.
Dla mnie jawisz sie jako biedny, ale nadal pelen pychy czlowiek. Troche mi Ciebie zal, ale tylko troche. Zasadniczo jestes mi obojetny.
Wiecej? Wiecej napisal "za mnie" Poczciwy 😁

Takie też wnioski wyciągnąłem. Dlatego napisałem, ze Wam - zdradzonym - również współczuję Waszych Osobistych dramatów. Myślę, że to jest tak, że zdradzony nigdy nie zrozumie do końca zdradzającego i na odwrót - chyba, że w życiu znajdzie się w takiej sytuacji.
Piszesz, że jestem wg. Ciebie pełen pychy - proszę rozwiń temat, które moje wypowiedzi o tym świadczą? być może tak jest, w zasadzie dlatego postanowiłem pojawić się aktywnie na tym forum, aby ludzie z zewnątrz pomogli mi dostrzec pewne rzeczy, których być może sam nie umiem dostrzec będą w obecnym stanie. Moje odczucia są takie, że czuję się zagubiony i czuję ogromny WSTYD.
To słowo za mną krąży. Wstyd spojrzeć w oczy rodzinie zarówno własnej jak i mojej Partnerki. Wstyd spojrzeć w oczy znajomym. Wstyd spojrzeć.. w lustro. Naprawdę czuję się okropnie źle z tym co zrobiłem, ale to już się wydarzyło. Co się stało to się nie odstanie. Naważyłem sobie piwa.. zgadza się. Ale coś dalej trzeba robić, inaczej zostałaby jedynie depresja + alkoholizm.
Dlatego.. jest szukanie przyczyn.
Powiem Wam, że nawet dziś po wczorajszym przeczytaniu mojej korespondencji z roku 2019 z Partnerką mam trochę inne myślenie. Dotarło do mnie jak daleko od siebie byliśmy, jak wiele było problemów, jak bardzo "tamto życie" wcale nie było fajne.. teraz to są takie myśli, że jeśli nawet udałoby mi się przekonać Partnerkę do podjęcia próby i walki.. to czy zaraz nie wróci ta sama stara rutyna, te same problemy, ta sama "samotność" (po obu stronach)? jest duże ryzyko, że tak będzie, że się nie dogadamy.. z drugiej str. ciężko pogodzić się z faktem bycia facetem, który zostawił po tylu latach bliską Osobę w ciąży.

Czy są na tym forum jakieś historie, które zakończyły się pozytywnie, tj. związki przetrwały mimo ciężkiej sytuacji? ciężko takie znaleźć, a to nie buduje..

Cytat

Cały czas mam wrażenie strzelasz ślepakami; wyciągasz błędne wnioski; moim jednak skromnym zdaniem to nie są Twoje wnioski a ciągła ucieczka od sedna problemu; jesteś inteligentnym facetem;w związku z tym powątpiewam, że tyle razy byś się pomylił; albo robisz to celowo albo faktycznie masz tendencje do wypierania tego co niewygodne i bolesne;

Poczciwy, tylko co mi radzisz? co mi pozostaje? Czasem Wasze wypowiedzi brzmią tak, jakby Osoba która zdradziła mogła jedynie faktycznie wziąć sznur i się powiesić i to byłoby poprawne zachowanie. No ale rozumiem to z racji na fakt, że zdarzyło Wam się być po tamtej stronie barykady, tj. byliście zdradzeni..
Myślę, że Osoba zdradzająca "na odwyku" byłaby w stanie bardziej mnie zrozumieć, choć domyślam się, że takie Osoby na tym forum raczej należą do rzadkości, bo po co ktoś kto ułożył sobie życie i "wygrał" w tak trudnej sytuacji miałby tutaj zaglądać? żeby odświeżać bolesne chwile? nie sądzę.
13728
<
#28 | poczciwy dnia 03.12.2020 18:07

Cytat

Poczciwy, tylko co mi radzisz? co mi pozostaje? Czasem Wasze wypowiedzi brzmią tak, jakby Osoba która zdradziła mogła jedynie faktycznie wziąć sznur i się powiesić i to byłoby poprawne zachowanie.

Nie chwytasz istoty przekazu. Nieważne czym spowodowany byłby Twój stan ważne jest co z tym robisz; a w Twoim przypadku czego nie robisz i to jest sedno nad którym powinieneś się skupić; a Ty ciągle skupiasz się na tym, że jesteś na forum dla zdradzonych i w ten sposób ustawiasz się pod każdy komentarz; z góry zakładasz, że każdy nieprzychylny Tobie jest chęcią ukamieniowania; a wyobraź sobie, czytając kolejne komentarze, że jesteś na forum o zupełnie innej tematyce. Przekaz brzmi inaczej?
Powtórzę, Twój problem nie nazywa się kochanka a problemem jesteś Ty sam; a w zasadzie Twoje nastawienie, Twoja postawa.
14578
<
#29 | aster dnia 03.12.2020 19:31

Cytat

jeśli nawet udałoby mi się przekonać Partnerkę do podjęcia próby i walki.. to czy zaraz nie wróci ta sama stara rutyna, te same problemy, ta sama "samotność" (po obu stronach)? jest duże ryzyko, że tak będzie, że się nie dogadamy..

Oczywiście, że wróci jeśli oboje nie zmienicie swoich postaw i zachowań oboje musicie dokopać się do żródła waszego kryzysu bo Twoja zdrada to tylko jego konsekwencje
14039
<
#30 | Romanos dnia 03.12.2020 21:03
Elminster,
Prze to o piszesz najmocniej przebija przkonanie, ze to Tobie stala sie "najwieksza krzywda" i, ze ta wlasn krywda jet Twoim njwikszym problemem. Nie zatnwis si nad tym jak postpic wlasciwie (i co to w ogole znaczy Tojej sytuacji" rylko jak nie zniszczyc wlsnego obrazu oczach innych.
I lek przed utrata wlasnej "zajebistosci" jest tak wielki, ze az pralizujacy.
Jest takie chinskie przyslowie: "przygotuj sie na najgorsze, a wowczas nic cie nie zaskoczy". O tym tez mowia antyczni stoicy.
Zrob "bilans otwarcia" a raczej zamkniecia. Wyobraz sobie mozliiwie najdokladniej i najstraszniej najczarniejszy Twoim zdaniem scenariusz. I jak juz ten scenariusz oswoisz wowczas zajmij sie ratowaniem tego co sie da uratowac. A nadal duzo sie da (tymcasem to sabotujesz lub olewasz). Streliles sobie w obie stopy to fakt, ale nie strzeliles sobie jeszcze w serce.

Komentarz doklejony:
Aha... A co takiego zlego jest Twoim zdaniem w rutynie?
14911
<
#31 | Kleopatra dnia 04.12.2020 15:06
Pomyśl i odpowiedz sobie szczerze: która z nich daje Ci radość, z którą z nich będziesz szczęśliwy i której będziesz szczerze wierny. Przy której z nich chcesz zasypiać i budzić się. Tak uczciwie. Czasem można postępując "poprawnie i właściwie" skrzywdzić wiele osób. Bo co z tego, że zostaniesz z ciężarną partnerką, jeśli Twoje serce będzie u tej drugiej?Jak długo z sobą wytrzymacie? Wtedy unieszczęśliwisz troje dorosłych i dziecko, bo z tego szczęścia raczej nie będzie.
Jesteście jeszcze młodzi, możecie wszyscy żyć szczęśliwie, ale musisz być uczciwy względem obu kobiet.
Jak już uzyskasz odpowiedź, to podejmij słuszną decyzję.
15086
<
#32 | llobay dnia 04.12.2020 16:28

Cytat

która z nich daje Ci radość, z którą z nich będziesz szczęśliwy i której będziesz szczerze wierny. Przy której z nich chcesz zasypiać i budzić się. Tak uczciwie.

Jest jeszcze trzecia opcja, jeśli nie potrafisz podjąć decyzji to zostań sam... Odkochaj się w obu, pobądź dwa lata sam i z czystym kontem bez zdrad, oszustw wejdź w nowy związek...
15189
<
#33 | Elminster dnia 07.12.2020 21:01

Cytat

Kleopatra dnia grudzień 04 2020 14:06:43
Pomyśl i odpowiedz sobie szczerze: która z nich daje Ci radość, z którą z nich będziesz szczęśliwy i której będziesz szczerze wierny. Przy której z nich chcesz zasypiać i budzić się. Tak uczciwie.

Bardzo trafnie napisałaś. Aktualnie jednak nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie dlatego postanowiłem żadnej z nich niczego nie deklarować. Być może to dalszy etap sabotażu - bo za chwilę zostanę skreślony przez obie, ale być może to jedyna dla mnie droga, skoro nie potrafię uczciwie i z przekonaniem wybrać jedną ze stron.



Cytat

Czasem można postępując "poprawnie i właściwie" skrzywdzić wiele osób. Bo co z tego, że zostaniesz z ciężarną partnerką, jeśli Twoje serce będzie u tej drugiej?Jak długo z sobą wytrzymacie? Wtedy unieszczęśliwisz troje dorosłych i dziecko, bo z tego szczęścia raczej nie będzie.
Jesteście jeszcze młodzi, możecie wszyscy żyć szczęśliwie, ale musisz być uczciwy względem obu kobiet.

Trudno się z Tobą nie zgodzić i w tym przypadku. Na uczciwość wobec nich już postawiłem. Nie czaruję już tej Drugiej i wie, że jest "wolna", że ja nie składam żadnej jednoznacznej deklaracji. Jednocześnie wie, że z Partnerką w ciąży mam stały kontakt, ale jednocześnie również bez składania jej jakichkolwiek deklaracji (poza tym związanymi z dzieckiem, bo w tej kwestii chcę by zdradzona Partnerka miała poczucie bezpieczeństwa - takie jakie tylko mogę jej dać w takiej sytuacji. Chcę by wiedziała, że nie zamierzam zniknać, że już teraz kocham to dziecko i że wezmę odpowiedzialność za jego poczęcie i będę pomagać pod każdym możliwym względem).

Od 2,5 tygodni mieszkam w domu rodzinnym, przestałem składać deklaracje. Kontakt z tą Drugą został ograniczony, ale jednak do wczoraj był (bez zbliżeń). Wczoraj pękła i stwierdziła, że nie chce abym się z nią kontaktował dotąd, dopóki nie podejmę ostatecznej decyzji, a ja stwierdziłem że co najmniej do porodu swojego pierwszego dziecka na pewno nie odważyłbym się złożyć jakiejkolwiek deklaracji żadnej z nich.. bo nie wiem co stanie się w mojej głowie gdy zobaczę swoje dziecko..
Zdradzona przeze mnie Partnerka natomiast małymi krokami zbliża się do rozwiązania ciąży, zostało jakieś 1,5msc. Widuję się z nią co kilka dni i widzę, że ma się całkiem dobrze - jest rozpromieniona i rozmawiamy "jak gdyby nigdy nic". Nie wiem czy to kwestia hormonów, czy to kwestia pogodzenia się z sytuacją i po prostu nawiązywanie kontaktu z ojcem dziecka, które wkrótce przyjdzie na świat, aby nie palić mostów. Podziwiam ją za jej postawę i niezwykłą siłę. TEGO tematu praktycznie nie poruszamy, skupiamy się na dziecku, pracy i innych pobocznych tematach, jak np. remont, który robi w swoim domu rodzinnym pod kątem dziecka. Aktualnie nie mogę jej rozgryźć i nie wiem jakie są jej oczekiwania wobec mnie. Będę musiał to zweryfikować i stawić temu czoła, ale najważniejsze teraz jest dzieciątko.

Cytat

poczciwy dnia grudzień 03 2020 17:07:09 Powtórzę, Twój problem nie nazywa się kochanka a problemem jesteś Ty sam; a w zasadzie Twoje nastawienie, Twoja postawa.

zgadza się, od początku tej sytuacji mam poczucie, że nisko upadłem. Przez długi czas gdy to wszystko trwało nie potrafiłem nawet spojrzeć na zdjęcie mojej Partnerki. Bałem się odbicia siebie samego w jej oczach - na zdjęciu.

Cytat

aster dnia grudzień 03 2020 18:31:06
jeśli nawet udałoby mi się przekonać Partnerkę do podjęcia próby i walki.. to czy zaraz nie wróci ta sama stara rutyna, te same problemy, ta sama "samotność" (po obu stronach)? jest duże ryzyko, że tak będzie, że się nie dogadamy..
Oczywiście, że wróci jeśli oboje nie zmienicie swoich postaw i zachowań oboje musicie dokopać się do żródła waszego kryzysu bo Twoja zdrada to tylko jego konsekwencje

to kwestia, której obawiam się najbardziej. Że Partnerka nigdy nie będzie jak ta Druga, w której prawdopodobnie najzwyczajniej w świecie się zakochałem/zauroczyłem. Myślę sobie teraz, że sam muszę w swojej głowie posprzątać to gruzowisko, które pozostało z mojego wieloletniego związku i dopiero wtedy myśleć o budowaniu czegokolwiek nowego - z kimkolwiek...

Cytat

Romanos dnia grudzień 03 2020 20:03:26
Elminster,
Prze to o piszesz najmocniej przebija przkonanie, ze to Tobie stala sie "najwieksza krzywda" i, ze ta wlasn krywda jet Twoim njwikszym problemem. Nie zatnwis si nad tym jak postpic wlasciwie (i co to w ogole znaczy Tojej sytuacji" rylko jak nie zniszczyc wlsnego obrazu oczach innych.
I lek przed utrata wlasnej "zajebistosci" jest tak wielki, ze az pralizujacy.
Romanos, z tą czescia Twojej wypowiedzi się po prostu nie zgadzam. Nie smialbym nawet pomyslec, ze to mi stala sie najwieksza krzywda. To raczej chodzi o to, ze nie moge sobie poradzic z krzywdą którą ja zadałem Osobie, co do której byłem przekonany że jesteśmy sobie pisani na zawsze. To taki specyficzny rodzaj uczucia.. ale na pewno nie mysli, ze mnie stala sie najwieksza krzywda. Ciężko pogodzić się z myślą, że zrobiło się coś bardzo złego, okrutnego i to w sposób bezwględny komuś bliskiemu. Jej bolu, ktory przeżywała nie potrafię sobie nawet wyobrazić.
Z drugą częścia Twojej wypowiedzi absolutnie się zgadzam.


Cytat


llobay dnia grudzień 04 2020 15:28:05.
Jest jeszcze trzecia opcja, jeśli nie potrafisz podjąć decyzji to zostań sam... Odkochaj się w obu, pobądź dwa lata sam i z czystym kontem bez zdrad, oszustw wejdź w nowy związek...

również i tą opcję biorę pod uwagę.. choć nie wiem czy logika/rozum wygrają z sercem/naturą - jak na razie nie bardzo się to w moim przypadku sprawdza.



Na koniec chcę Wam jeszcze coś powiedzieć. Dla mnie to ważny materiał do rozważań o życiu i związkach..
W jednej z ostatnich rozmów z Partnerką dowiedziałem się, że przeszło roku temu na jednym ze szkoleń, których była uczestniczką złapała "nić porozumienia" z innym uczestnikiem. Pojawiła się intencja zdrady - powiedziała mu nawet, że jest sama. Były flirty i chodzenie za sobą przez 3-4 dni trwającego szkolenia. Do zdrady fizycznej nie doszło i oczywiście nie można tej sytuacji porównywać do tego czego ja się dopuściłem.
Ale tak sobie teraz myślę, że gdybym nie miał nic na sumieniu i dowiedział się o tym rok temu, to czułbym się zdradzony i oszukany. Okłamany. Zwłaszcza tym, że powiedziała że jest sama.. myślę sobie, że gdyby szkolenie nie trwało 4 dni a np 8, to może teraz również byłbym użytkownikiem tego forum, ale pisał o tym jak zostałem zdradzony.. dodam jeszcze, że w te dni kiedy była na szkoleniu usilnie próbowałem mieć z nią kontakt, ale ona nie miała ochoty utrzymywać go ze mną.. tak była zajęta szkoleniem się..
Nie chcę się wybielać, nie chcę się tłumaczyć, ale sytuacja dała mi bardzo dużo do myślenia.. zwłaszcza w kontekście jakości mojego wieloletniego związku.
6304
<
#34 | ottohetman dnia 08.12.2020 01:01
Elminster mam rozwiązanie problemu dla ciebie. Moze zorganizujesz spotkanie żonie i kochance i zaproponujesz życie w trojkacie pod jednym dachem. Powiesz ze obie kochasz jednakowo nie chcesz nikogo skrzywdzic i że tak naprawde jesteś Poliamorystą. Mysle ze wtedy problem sie rozwiąże szybko. To jest jedyna droga. Poważnie potraktuj moją rade.
14578
<
#35 | aster dnia 08.12.2020 07:02

Cytat

obawiam się najbardziej. Że Partnerka nigdy nie będzie jak ta Druga, w której prawdopodobnie najzwyczajniej w świecie się zakochałem/zauroczyłem.

chyba nie zaskoczę Ciebie, że partnerka nigdy nie będzie jak ta druga bo ona jest ona - wyjątkowa.
Próbujesz dokonać wyboru pomiędzy wartościami w życiu (partnerka, rodzina) a swoimi marzeniami, które notabene się spełniły i teraz nie chcesz ich utracić (kochanka-demon sexu). Niestety często związek wymaga od nas "wypośrodkowania" i często, co nie zawsze nam się podoba, idziemy na różne kompromisy; sztuką jest odnaleźć siebie w takim związku.
Nie szukaj w partnerce kochanki.

Komentarz doklejony:
Inaczej, jeśli zdecydujesz się pozostać z partnerką nie szukaj w niej cech swojej kochanki.
13728
<
#36 | poczciwy dnia 08.12.2020 11:38

Cytat

to kwestia, której obawiam się najbardziej. Że Partnerka nigdy nie będzie jak ta Druga, w której prawdopodobnie najzwyczajniej w świecie się zakochałem/zauroczyłem.

Oczywiście, że nigdy nie będzie; kochanka tylko i wyłącznie uzupełniała Twoje deficyty; właśnie te cechy, których brak u Twojej partnerki spowodowały, że popłynąłeś;
Pytanie na jak długo wystarczy jej tej "wyjątkowości" aby Cię zatrzymać przy sobie; przecież w każdym związku w końcu pojawiają się problemy, rutyna; co wtedy zrobisz? Będzie przestrzeń dla kolejnej wyjątkowej;
Warto więc zacząć zastanawiać się nad przyczyną Twoich wyborów a nie skutkiem;
Weź pod uwagę jeszcze jedną rzecz; Twoja kochanka będzie musiała w razie czego mieć świadomość Twojego kontaktu z byłą z uwagi na dziecko; czy ona ma tego świadomość z czym się wiąże wychowanie dziecka? czy również żyje w jakiejś bańce ułudy?
14039
<
#37 | Romanos dnia 08.12.2020 14:09
A'propos leku, ze to co bylo "piekne i wyjatkowe" z czasem staje sie "zwykle i powszednie"...
Wiekszosc z nas widzi ludzi i rzeczy takimi jakimi chce widziec.
Czesc po pewnym czasie zaczyna widziec ludzi i rzeczy takimi jakimi sa naprawde. I godzi sie z tym.
Jednostki jedynie dostrzegaja ludzi i rzeczy od razu takimi jakimi sa.
By wspiac sie na trzeci poziom trzeba ogromu pracy nad soba i rownie wiele czasu (lub wrodzonych zdolnosci).
Drugi poziom jest w zasiegu kazdego, kto tego zechce wszelako wiekszosc z lenistwa woli pozostac na poziomie pierwszym. A potem placz i zdziwienie: "bo nie tak mialo byc"...
A jak "mialo"?
14657
<
#38 | nevermore dnia 13.12.2020 02:30
Kolega Elminster w pewnym momencie narzekał, że nie ma wypowiedzi zdradzaczy, czym wywołał mnie do odpowiedzi i do powrotu w sumie na forum po dłuuugiej przerwie.

Wierz mi, ja tam byłem. Byłem dokładnie tam gdy się wydaje, że stała partnerka to nie to. Byłem tam, gdzie nowa koleżanka wydaje się być jej antytezą. Dosłownie. W domu nie ma pochwał (nawet Starowicz mówi - chłopa trza chwalić raz na tydzień! Z przymrużeniem oka), u kochanki są aż do przesady. Później w domu codzienność: "kupiłeś marchew?", "dach by można wyremontować", a z drugiej strony słyszysz o "kosmicznym" połączeniu dusz. Tak, cytat niestety prawdziwy. I stoisz ja ta p%$#% wygłupiony i nie wiesz co masz zrobić. Powiem z doświadczenia, że jak tak jest to już wiesz, że masz problem.

Widzę, że jeszcze racjonalizujesz. Też tak miałem i to długo. To jest ten lepszy moment, kiedy wydaje Ci się, że trzymasz wszystko w miarę w ryzach. Że ogarniasz rzeczywistość. Odrzucanie od siebie winy i "wybielanie" do niczego nie prowadzi. Byłem tam. Potem przychodzi poczucie winy (w każdym razie u mnie było) i jest jak młot. Młot, który zdziera z oczu przepaskę, że jest się dobrym człowiekiem. Nie ma wtedy wybielania (chociaż wraca), jest smutek i ból, że kochana osoba cierpi. Przyglądasz się jak więdnie, popada w depresję, rozmawiasz nie umiesz pocieszyć. Wtedy jest źle.
Moja rada? Idź na terapię. Uczciwie i z własnej woli. Inaczej się posypiesz. Zdrada może mieć jeden, jedyny plus. Dowiesz się więcej o sobie, wydoroślejesz. Spojrzysz na życie jeszcze raz z perspektywy. Ale nie warto, mimo wszystko.
15189
<
#39 | Elminster dnia 14.12.2020 00:17
NEVERMORE
Dziękuję za włączenie się w dyskusję i zapoznanie z moją historią.
Przeczytałem również Twoją i widzę sporo podobieństw. Być może zechciałbyś opisać swoje losy od czasu ostatniego posta w "Twoim temacie" aż do dziś, choć po krótce? Jak Ci się wiedzie, jak się obecnie czujesz i jak Twoje sprawy się mają?

Twoja historia od mojej różni się przede wszystkim tym, że u mnie jest dziecko poczęte już po zdradzie w trakcie "ratowania związku", które wkrótce się narodzi, i które połączyło mnie z moją Partnerką już na zawsze - czy tego chcieliśmy czy nie. Cały okres ciąży to dodatkowe poczucie winy, wyrzuty sumienia i napady kaca moralnego, który nie pozwala mi żyć. Gdyby nie praca, w której się spełniam to nie wiem czy bym to wszystko był w stanie dźwigać. Nie wiem jak czuła się przez cały ten czas moja Partnerka - nie umiem sobie tego nawet wyobrazić. Aktualnie cały czas mamy kontakt, widujemy się co kilka dni, spacerujemy i rozmawiamy o wszystkim tylko nie o wątku zdrady. Głównie skoncentrowani na dziecku. W zasadzie nie ma już "nas", więc to nie ratowanie związku a omawianie spraw bieżących, choć nie ukrywam, że Partnerka stała się dla mnie zagadką. Nie wiem czemu się ze mną widuje, nie wiem czy to nadzieja, że coś da się z tym zrobić czy właśnie tylko spotkania "pro forma" z uwagi na dziecko.
Równiez moje uczucia są dla mnie zagadką, próbuję sobie wizualizować jakbym się teraz zachowywał, gdyby nie była w ciąży - czy dążyłbym do tych spotkań i tęsknił, czy już jakiś czas temu bym odpuścił, aby nie mącić jej w głowie..
Kolejna różnica między nami jest taka, że ja nigdy nie odciąłem się od Tej Trzeciej. Kontakt pozostał, trwamy sobie w takim niebycie.. ona czeka, a ja nie potrafię się jednoznacznie zadeklarować, bo nie wiem co będę czuć gdy zobaczę dziecko.. być może łudzę się, że to wpłynie jakoś na mnie i Partnerkę i wrócimy do siebie? a być może upatruję w tym odnalezienia sensu życia? nie wiem.. ale czuję już teraz, że kocham to dziecko i nie mogę się doczekać gdy go ujrzę.
W głowie oczywiście nadal mam ogromny mętlik. Czasem się zastanawiam czy to schizofrenia, depresja czy może choroba afektywna dwubiegunowa, a innym razem myślę sobie, że może właśnie poznaję prawdziwego siebie - niekoniecznie dobrego człowieka...
dużo rozmyślam, tęsknie do przeszłości i nie wiem po co żyję. Trudne to, a jednocześnie mam świadomość, że sam sobie to zafundowałem, co zresztą przypominają mi dobitnie Forumowicze - za co de facto jestem wdzięczny, mimo że czytanie wielu wypowiedzi sprowadza mnie do parteru.

Cytat

ottohetman dnia grudzień 08 2020 00:01:05
Elminster mam rozwiązanie problemu dla ciebie. Moze zorganizujesz spotkanie żonie i kochance i zaproponujesz życie w trojkacie pod jednym dachem. Powiesz ze obie kochasz jednakowo nie chcesz nikogo skrzywdzic i że tak naprawde jesteś Poliamorystą. Mysle ze wtedy problem sie rozwiąże szybko. To jest jedyna droga. Poważnie potraktuj moją rade.

Jeden z Kolegów już wcześniej zasugerował mi, że może powinienem zostać sam, aby ich nie krzywdzić. Twoja rada jest podobna, ale dziękuję.

Cytat


aster dnia grudzień 08 2020 06:02:06
Próbujesz dokonać wyboru pomiędzy wartościami w życiu (partnerka, rodzina) a swoimi marzeniami, które notabene się spełniły i teraz nie chcesz ich utracić (kochanka-demon sexu). Niestety często związek wymaga od nas "wypośrodkowania" i często, co nie zawsze nam się podoba, idziemy na różne kompromisy; sztuką jest odnaleźć siebie w takim związku.
Nie szukaj w partnerce kochanki.

Masz rację. Mój problem jest taki, że ja nie potrafię wybrać.. nie potrafię postawić wszystkiego na jedną kartę. Nie potrafię zrezygnować z jednego ani drugiego i stoi w rozkroku raniąc wiele Osób. Ale.. po prostu nie potrafię. Tak, jestem niedojrzały, tak - należy mi się nauczka. Tylko.. jak dojrzeć?


Cytat

poczciwy dnia grudzień 08 2020 10:38:28
to kwestia, której obawiam się najbardziej. Że Partnerka nigdy nie będzie jak ta Druga, w której prawdopodobnie najzwyczajniej w świecie się zakochałem/zauroczyłem.

Oczywiście, że nigdy nie będzie; kochanka tylko i wyłącznie uzupełniała Twoje deficyty; właśnie te cechy, których brak u Twojej partnerki spowodowały, że popłynąłeś;
Pytanie na jak długo wystarczy jej tej "wyjątkowości" aby Cię zatrzymać przy sobie; przecież w każdym związku w końcu pojawiają się problemy, rutyna; co wtedy zrobisz? Będzie przestrzeń dla kolejnej wyjątkowej;
Warto więc zacząć zastanawiać się nad przyczyną Twoich wyborów a nie skutkiem;
Weź pod uwagę jeszcze jedną rzecz; Twoja kochanka będzie musiała w razie czego mieć świadomość Twojego kontaktu z byłą z uwagi na dziecko; czy ona ma tego świadomość z czym się wiąże wychowanie dziecka? czy również żyje w jakiejś bańce ułudy?

co do pierwszej części Twojej wypowiedzi to mam tego świadomość prawie od początku - wyczytane w książkach.. tylko nie działa.
Aktualnie myślę, że czuję, być kiedyś zacznę czuć, że myślę..
Tak, Kochanka ma pełną wiedzę co do mojej sytuacji - od samego początku. Brnie w to.. być może bańka ułudy, być może naiwność, być może zaślepienie miłością.. ona dostała już ode mnie wiele ran.. odchodziłem od niej X razy i ciągle mam do czego wracać. Gdyby nie jej upór i wytrwałość to pewnie już dawno by się to skończyło, bo dałem jej wiele powodów, aby kopnąć mnie w 4 litery.


Status aktualny mojego życia to: czekać na rozwiązanie ciąży starając się w tym czasie nie składać znaczących deklaracji obu ze stron.. pewnie mnie za to zlinczujecie, ale to jedyne co przyszło mi do głowy po wielu miesiącach skakania z kwiatka na kwiatek, wyparcia i prób przerzucania winy na wszystko inne poza sobą samym. Czuję się wypruty i zmęczony, pozbawiony sensu życia. Być może ten sens urodzi się wraz z narodzinami dziecka..

Komentarz doklejony:
PS. przepraszam za błędy językowe, piszę będąc mocno zmęczonym, a jednocześnie nie widzę na forum opcji edytowania postów, aby poprawić niektóre wypowiedzi..
14201
<
#40 | TylkoOna30 dnia 14.12.2020 09:48
Wiesz, chcąc opinii osób zdradzajacych , powinienes napisac na forum dla takich właśnie osób. Jest nas dużo. Wiecej niż sie wszystkim wydaje. Niestety. Ale jak zalezy Ci na hmm obiektywnej opinii i spojrzenie na swoją osobe , to trafiles idealnie. Ogólnie mimo tego, że zdradzam , to ciężko mi czytac , co zrobiłes swojej kobiecie. Nigdy nie zro zumiem jak można zdradzic kobiete w ciąży i narazic ja i dziecko na takie cierpienie. Przeciez dziecko od ilosci stresu mogło nawet umrzec. I tak niewiadomo jak to wplynie na jego przyszłość. A Ty sobie lajtowo piszewsz o sobie, o swoim piekle bla bla bla. Wszyscy zdradzajacy sa egoistami , ale kurcze, mimo wszystko powinny byc jakies granice. Mimo tego, że meza nie kocham , to nie wie o niczym i zyje w blogiej nieświadomości. I jest szczęśliwy. Oczywiście nie mówię , że to jest ok. Nie jest. Ale cóż. Tak postanowiłam. Trawa u sasiada jest zawsze bardziej zielona. Zawsze bedzie rutyna. ZAWSZE. Tez sie nabralam chwilowej fascynacji. Ale to zawsze mija. Zostaje codzienność. Czy warto rozwalac rodzine dla codziennosci z kims innym? Dla mnie nie. Dla Ciebie? Jeszcze za nisko upadles zeby to zrozumiec. Ja osiagnelam dno dna , żeby to pojąć. Gdybym mogla cofnac czas , nie zdradzilabym męża. Nie warto ni cholery.
14691
<
#41 | Bakus dnia 14.12.2020 15:22
Śmiesznie się czyta jak zdradzająca osoba twierdzi że inna zdradzająca osoba przekroczyła pewne granice w swojej zdradzie bo zrobiło bąbelka jednej kobiecie zdradzając ją z drugą. W zdradzie chyba chodzi o to by złamać wszystkie granice, co za różnica? Ty uważasz się za lepszą? Czy może Ciebie bardziej to dotyka bo sama jesteś kobietą i nie chciałabyś by ktoś ci zrobił bękarta i zmył się do kochanki, ale złapać faceta na dziecko bo kiedyś może coś czułaś albo po prostu bo stabilność i więcej zarabiał (szczerze nie interesują mnie twoje powody, i czy w ogóle macie dziecko) jest lepsza opcją niż to co autor postu zrobił?? Różnica między wami jest taka że autor czuł się źle oszukując swoją partnerkę, wyjawił prawdę a teraz się mota bo konsekwencje go przytłoczyły i nie ogarnia jeszcze ich skali, Ty wolisz trzymać męża w błogiej nieświadomości, z wygody bo po co burzyć swój spokój w życiu skoro jesz ciastko i masz ciastko, może wyłóż mężowi karty na stół i zaproponuj związek otwarty, niech też może sobie postuka małolaty na boku, niech ma coś od życia póki zdrowie pozwala, o ile już tego nie robi. A jeśli robi to tak szczerze odpowiedz sobie - zaboli? Czy może poczucie winy spadnie? A jak odejdzie do młodszej która będzie go szczerze kochała i stworzą "tradycyjną" rodzinę, a ty po 40 nadal będziesz singielka która raz na jakiś czas jakiś przelotny chłop puknie będzie ok? Tu już mocno gdybam bo równie dobrze może Ci się poszczęścić i twój rogacz do końca życia będzie wam freski na suficie rysować, ale co jeśli spadniesz na dupę ze swojego rowerka? Egoistyczne w waszych czynach jest marnowanie ludziom czasu, najlepszych lat które mogli spędzić z kimś lepszym u boku, skoro piekła się nie boicie czyli nie jesteście wierzący więc z waszej perspektywy wiecie że ten czas jest tylko jeden i koniec, a oni spędzili go z wami na nie wiem nawet czym bo powalone podejście do życia macie. Że co, dzieci chronicie? Rodzinie bólu oszczędzacie? Ja się niedawno dowiedziałem że babcia nie chce być pochowana z dziadkiem, bo wódę chlał i na prostytutki chodził, do tego nie traktował mnie jak swojego wnuka bo dziadek ze strony matki więc "z obcego penisa" byłem. I jedyny dziadek na którym pogrzebie płakałem jak beksa stracił jakikolwiek mój szacunek, i wkurwi.... mnie takie rodzinne kłamstwa i udawanie że wszystko jest w porządku, o ile babci nie potępiam bo różnica pokoleń jak i też była z dziadkiem z kwestii finansowych to w XXI wieku, przy takiej emancypacji i zaradności wielu kobiet nie rozumiem po co sobie nawzajem czas marnować, by na stare lata się żreć z taką osobą? By spojrzeć nad partnerem w trumnie i powiedzieć "przeżyłem/AM się skurwys...."? I splunąć? Jest film na youtubie "gumolit" tak siebie na starość widzicie?
14201
<
#42 | TylkoOna30 dnia 14.12.2020 16:02
Aj jakie to stereotypowe. Kobieta łapie faceta na dziecko, bo ten ma kase , a potem puka sie na prawo i lewo z nudów. Gdybys przeczytał moj temat, to bys wszystko wiedział np to , ze od zawsze zarabiałam więcej od męża. Taki psikusUśmiech skoro Cię nie interesuje moja osoba, to nie wiem po co zasmiecales autorowi post swoimi glupotami, ktore są wyssane z palca, a autorowi nic nie daja. Co do podziału zdradzajacych, to tez wszystko jest w moim temacie, ale przecież Ciebie to nie interesuje. I oczywiście bardzo mi przykro z powodu Twojej babci, skoro juz podzieliles sie ze mna tą historia. Dla osob wierzących to musi byc straszne, żyć z kimś i czekac na jego śmierć, żeby splunac na grób. Szczerze nie zazdroszczę. Jak jeszcze coś bedziesz do mnie mial, to w moim temacie, bo nie lubie zasmiecac ludziom postówZ przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
Co do mojega męża... On nie chce wiedziec. Nieraz o tym rozmawialismy i mowi że to i tak by nic nie Zmieniło, a bylby nieszczesliwy. Jakby chcial to by dowiedzial sie odrazu. Nie chce innej kobiety. Przy temacie rozwodu , mówi , że jestem smieszna , bo nie ma takiej opcji.
14759
<
#43 | Radocha dnia 14.12.2020 18:27

Cytat

TylkoOna30 dnia grudzień 14 2020 15:02:26
Co do mojega męża... On nie chce wiedziec. Nieraz o tym rozmawialismy i mowi że to i tak by nic nie Zmieniło, a bylby nieszczesliwy. Jakby chcial to by dowiedzial sie odrazu. Nie chce innej kobiety. Przy temacie rozwodu , mówi , że jestem smieszna , bo nie ma takiej opcji.

Jeżeli można to jest takie przysłowie ,,Wolnoć Tomku w swoim domku"
Nie dziw się, że na forum dla zdradzonych nie spotykasz się z sympatią Szeroki uśmiech
Wydaje mi sie że rozumiesz dlaczego.
Widzisz zadziwiające dla mnie jest, ze zdrajca chce tu funkcjonować ale jeżeli juz ma chęć to moim zdaniem Polska to piękny i wolny kraj dla nas Tatarów najpiękniejszy.
Widzisz mając trochę inną duszę niż szlachetni Lechici dla mnie liczy się nie tyle zdrada co po zdradzie...
Dla mnie jest ważne dużo bardziej co słychać u zdrajcy po ...
Tzn czy zdrajca chce ratować związek a jak chce to jaki przedstawi program naprawczy, dalej czy ten program ma sens, dalej czy zachowuje się w sposób tak przejrzysty, że widać zrozumienie z jego strony.
Ważne jest to, że druga polówka ten zdradzony może się odbudować nie tracąc energii na czujność na kontrole na oglądanie się za siebie czy nie jest pośmiewiskiem.
Ważne dla mnie jest jaka zdradzony ma pozycję w związku po zdradzie
Ważne by znowu nie musiał/ła zebrać o serce swojej żony /męża.
Ważne by zwyczajnie czuł, że ok pewien etap ma za sobą, że może nie będzie jak było ale nie będzie też źle będzie tylko troszkę inaczej.
Ważne by nie musiał zastanawiać się patrząc w lustro w czasie golenia, ze nie jest dupkiem i to że dał szansę to była dobra decyzja.
Jeżeli twój mąż jest świadomy nie oszukujesz go jesteście razem to ja w ciebie kamieniem rzucać nie będę
powodzenia
14926
<
#44 | obserwator dnia 14.12.2020 19:12

Cytat

Co do mojega męża... On nie chce wiedziec. Nieraz o tym rozmawialismy i mowi że to i tak by nic nie Zmieniło, a bylby nieszczesliwy. Jakby chcial to by dowiedzial sie odrazu. Nie chce innej kobiety. Przy temacie rozwodu , mówi , że jestem smieszna , bo nie ma takiej opcji.


Dalej walisz męża w rogi z gachem TylkoOna30, jesteście niby razem i udajecie przed dziećmi szczęśliwą pełną rodzinę pod jednym dachem?
A po co ma wiedzieć w sumie skoro to twój temat i problem, tylko dziwi mnie po co ludzie tak się niby poświęcają czy udawać chcą takich ciemiężników. Niby dla dobra dzieci, niby by tam nie cierpiał mąż mimo ,że wie że ma niewierną pod dachem a ten związek czy to co odgrywacie na co dzień jest śmiechu warty i nie wiadomo po co to ciągnąć dalej.
Z wygodnictwa ludzie godzą się na takie układy czy jak(?) , kochanek cię nie chce mieć tylko dla siebie pod swoim dachem,tylko bawić się dalej z tobą z doskoku ,a tobie to odpowiada i tak będzie sobie leciał rok za rokiem?

Jeszcze mi powiedz ,że śpicie w jednym łóżku z mężem i zdarza wam się współżyć ,może z obowiązku albo bo ci go szkoda.

Komentarz doklejony:
Cyrk na kołach normalnie, przyjdą święta i podzielimy się wszyscy opłatkiem z uśmiechem na twarzy ,życząc sobie wszystkiego najlepszego. xD
Dzieci odejdą w świat ,zdradzająca się zestarzeje ale znajdzie się jakiś łoś zawsze ,który z nią będzie bo przysiądzie na tyłku wybawiona,a mąż ciemiężnik co?
No i po co coś budować razem jak wiadome jest ,że kiedyś nastąpi rozejście,rozwód,podziały majątków,darcie szat , nie wiadomo ,po co i na co.
No chyba ,że to wszystko dla tych dzieci będzie..

Komentarz doklejony:
I na koniec..
Dzieci nie są głupie czy ślepe, wszystko widzą ,rejestrują,zapisują w tej swojej pamięci, będą widziały ojca,matkę , ich razem albo jak będą udawać ich to niby razem na siłę.
Innymi słowy zwichrujecie im głowy bo wyjdą na świat zwichrowane niczym z patologicznej rodziny gdzie jest alkohol,przemoc,smutek i nieciekawy klimat.
To czego ich nauczycie czy co im przekażecie na te ich dalsze życie ,to jakimi ludźmi będą. Nie chodzi mi tu o materialne sprawy.
Dorosną ,będą zadawać pytania , po co to wszystko było, na co?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?