Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
Crusoe | 00:10:38 |
makasiala | 00:11:34 |
Roszpunka1988 | 00:15:36 |
bardzo smutny | 00:32:29 |
# poczciwy | 02:47:12 |
Cytat
i pewnie nie był to pierwszy raz.
Powiedziałaś mu o tym, że wiesz, słyszałaś?
Powinnaś się przebadać przede wszystkim, na wszelkie choroby przenoszone drogą płciową,
trudno powiedzieć czy to tylko ta jedna dziewczyna czy było ich więcej. Oczywiście jego odstawić.
Jesteś w szoku, więc nie jest to czas na decyzje, teraz zadbaj o siebie o swoje zdrowie i fizyczne i psychiczne. Jeśli mu nie powiedziałaś o tym, że wiesz to nie mów, zbieraj dowody, (np. jakiś podsłuch w jego aucie służbowym), nie wiesz jaką decyzję podejmiesz jak już ochłoniesz.
Po zdradzie tez jest zycie i tylko od Ciebie zalezy jaka ono bedIe mialo jakosc.
Teraz jestes w szoku emocjonalnym, a to zly czas na jakiekolwiek "ostateczne" decyzje.
Jesli nie dajesz rady to:
1. idz do lekarza, niech przypisze Ci cos z chemii. To pomaga uspokoic emocje.
2. Zajmij czyms glowe i cialo: idz z kolezanka do kina, teatru, domu dziecka lub schroniska dla zwierzat... Idz na basen, silownie, pobiegac, do drewutni porabac drewno (moja Pani to uwielbia; mowi, ze nie ma nic lepszego, jak sie zdrowo narąbać).
3. Niezaleznie od tego czy mowilas mezowi o swoim odkryciu czy nie - zbieraj dowody. Oczywiscie, jesli mu mowilas, bedzie trudniej, ale nadal mozliwe.
4. Psycholog lub ktos naprawde ogarniety zyciowo z kim bedziesz mogla porozmawiac o tym co sie wydarzylo. To pomaga.
Zdrada nie bierze sie z niczego. Najczesciej to proces, ktoey trwa jakis czas. Napisz cos o waszych relacjach, sytuacji zyciowej, tak zwanej "jakosci zwiazku"...
Bedzie nam latwiej z Toba rozmawiac.
Komentarz doklejony:
Porzmawial by że mną ktoś?
Napisz coś więcej o sobie i o was. Spróbuj oddzielić swoje wyobrażenia i oszukiwanie siebie od realiów.
Romanos,
Cytat
kurde molek , ......nie wiem jaką ma osobowość, ale skoro siekierkę ma opanowaną, to na wszelki wypadek bym jej nie wyprowadzał z równowagi
Komentarz doklejony:
Nie panikuj i nie rób głupich ruchów, póki nie ogarniesz siebie i nie zorientujesz się w całej sytuacji.
Cytat
Czemu tak uważasz?
Tak jesteście postrzegani, a jaka jest prawda ? Co świadczyło o tym idealizmie ?
Komentarz doklejony:
On chce to naprawić, ja zaś czuje ze nie dam rady sama się z tym uporać, może będzie mi potrzebny psycholog. Inaczej się zapije. Mam 43 lata, mąż 50 w tym miesiącu kończy. Chciałabym być jeszcze szczęśliwa. Czas tak szybko ucieka.
Tak jak tkwiłaś w urojeniach idealnego życia bez świadomości zmian, tak samo teraz roisz sobie koniec świata. Gdyby nie przypadek dalej być żyła w jakimś równoległym świecie, jeśli był taki dobry, to zapomnij o tym co się stało jeśli nie chcesz żadnych zmian w swoim postrzeganiu świata; 43 lata kobieta, to wypadało by w końcu dojrzeć i z większą pokorą spojrzeć na życie;
Komentarz doklejony:
Cytat
No tak. Dobrze, że to widzisz. Ciężkie chwile przed Tobą, bo zweryfikować musisz przede wszystkim siebie. Zadać sobie wiele trudnych i podstawowych pytań i znaleźć na nie odpowiedzi. Stereotypy nabyte w przedszkolu na niewiele tu się zdadzą.
Z tego co widać, to niewiele potrafisz napisać o swojej relacji z facetem, czyli twoje przekonania oparte są na życzeniowości i egoistycznych wyobrażeniach opartych na niczym.
Cytat
Czy całe życie w ten sposób rozwiązywałaś problemy ? Uciekałaś od nich zagłuszając myślenie, by ich nie widzieć ?
Komentarz doklejony:
Cytat
Przyjrzyj się temu bardzo uważnie i przeanalizuj. Tylko wtedy będziesz wiedziała co dalej, gdy namierzysz problem.
Bo problemem nie jest to, ze facet ci przeleciał jakąś dziunię w samochodzie, tylko to co to zdarzenie odkrywa; Musisz to zobaczyć;
Nawet nie wiesz ile osób miało dokładnie tak samo. Gdzieś coś nie stykało, ale wypierali i nie dopuszczali do siebie oczywistych rzeczy, bo to było wygodne, bo trzeba by było się z tym zmierzyć; Taki syndrom Polianny..;
Cytat
25 to nie, ale w którymś momencie się rozjechaliście a Ty tego nawet nie zauważyłaś; No chyba, że od początku weszłaś w relacje nieodpowiedzialnie a potem tak byłaś skoncentrowana na sobie, że niewiele widziałaś.
Jesteś w stanie przyjrzeć się uważnie i powiedzieć na czym opierał się ten wasz związek ? Kto jakie korzyści z niego czerpał i co tak naprawdę łączyło ?
Pogadasz tu z nami, nabierzesz siły, będzie dobrze; choć bajki w której żyłaś już nie będzie; ale uwierz, że mimo ciężkich chwil nikt nie chce do naiwnej bajki wracać;
Po takich przejściach ludzie mądrzeją, jedni bardziej drudzy mniej, ale mądrzeją i nabierają pokory; Ci co zdradzili nie zawsze, ale konsekwencje im też dają się we znaki i niektórzy zaczynają myśleć;
Cytat
To naturalne, wszystko zależy czy on też chciał, czy była równowaga i wymiana czy tylko Ty starałaś się żeby zasłużyć na miłość; bo taka postawa drugą stronę bardzo rozpuszcza a nawet deprawuje, bo niektórzy zaczynają uważać, że robią komuś łaskę, że w ogóle z kimś są, przestają się starać a wiele należy im się jak psu micha;
Musisz to wszystko przeanalizować. Może to tylko jakaś rutyna i szukanie mocniejszych emocji, może jakieś braki zaspokojenia oczekiwań w związku, może inne wartości, niedopasowanie? Jest coś co spowodowało, że nie szkoda mu było postawić na szali wasz dotychczasowy związek i utratę Ciebie;
Komentarz doklejony:
Dużo pracy przed Tobą, musisz ocenić retrospektywnie Siebie, jego i Was z kilku nowych perspektyw; jak jakieś większe syfy nie wypłyną to macie szansę;
Na teraz to nawet nie wiesz od kiedy byłaś frajerką; szkoda, że nie wytrzymałaś, to, że on teraz chce ugasić pożar znając doskonale twoje słabości o niczym nie świadczy; nie sprawi, że nagle zacznie Cię kochać; to odruch łapania tego co ucieka i można stracić przede wszystkim tego co było wygodne;
Przyczyna, rodzaj i stopień zaangażowania emocjonalnego się liczy, bo to bzykanie kogoś innego z czegoś wynika; czasami tylko z nieogarniętego popędu a częściej z szukania sposobu dowartościowanie się; Dość ważne jak wyglądało wasze życie łóżkowe a to może być temat rzeka;
Poza tym, gdybyście faktycznie byli ze sobą blisko i byli dla siebie najważniejsi, to nie bał by się Twojej reakcji i powiedział by na co ma ochotę i czego potrzebuje, dał by szansę żebyście razem szukali rozwiązań a przynajmniej by uprzedził (może jakoś to robił, ale byłas głucha?); gdybyś wiedziała, nie spadło by to jak grom z jasnego nieba i nie ścięło tak jak teraz; Przy takim zaskoczeniu, kompletnie nie wiadomo czego się spodziewać i o co chodzi a wszystko jest możliwe; Znamy tu zbyt wiele takich przypadków, że na początku był to tylko wierzchołek góry lodowej i okazywało się, że ludzie się kompletnie nie znali, choć ręce by dali obciąć;
Cytat
Prawda jest taka (a przynajmniej to mozna wywnioskowac z tego co i jak piszesz), ze najbardziej przeraza Cie nie sama zdrada meza tylko to, ze Twoj swiat, Teoja bajkowa rzeczywistosc wlasnie runela w gruzy...
Nooo runela i jakkolwiek bedziesz ja zaklinac "nie odrunuje sie". Pryjdzie sie nauczyc zyc w realnym swiecie i tylko od Ciebie zalezy juz teraz czy to zycie bedzie udane czy zgprzkniale i kwasne jak zepsute piwo.
Swoja droga...
Maz naprawde zaluje, ze Cie zdradzal, czy moze zaluje tego, ze sie wydalo?
Cytat
To stała kochanka czy jakaś przydrożna córa Koryntu? Skąd wiesz, że młoda?
Jakie może być prawdopodobieństwo przypadkowego odebrania telefonu za pierwszym razem? 1 na 100 to 1%. Nie zdarzyło mi się, by ktoś odebrał ode mnie telefon myśląc, że wyłącza. Ile razy trzeba do kogoś dzwonić, żeby tak się zdarzyło ? A ile razy by trafić akurat na taką sytuację? Prędzej ktoś zadzwoni przypadkowo pod numer ostatnio wybierany a nie wie.
Komentarz doklejony:
Mówi że bardzo żałuje, teraz ciągle mi nadskakuje chociaz powiedziałam mu ze nie chce bo mnie to brzydzi. Już szuka wczasów dla nas, kupuje wisiory i takie bzdety, mówi że nie chce żyć beze mnie. Dlatego podłoże ten dyktafon. Muszę być pewna.
O nic więcej nie pytałaś? od kiedy ją zna i które to było spotkanie bo na pierwsze nie wyglądało? Ile takich ma już na swoim koncie? Od kiedy przestałaś się dla niego liczyć?
ostatnia strona:
http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...post_76607
Cytat
Zależy to od Ciebie, to jest bardzo indywidualna sprawa. Z doświadczenia wiem, że im szybciej zajęłam się sobą tym szybciej wszystko mijało, też nie było to na pstryknięcie palców.
Komentarz doklejony:
bywają dni, że demony wracają...
To nie jest tak, e mija ostatecznie. Raczej uczymy sie zyc "pomimo" tego co sie stalo.
Pomaga zajecie sie soba, przedefiniowanie systemu wartosci (waznosci), zdrowy egoizm...
I jak napisala Aster; demony wracaja.
Wracaja w najmniej odpowiednim momencie. Wystarczy, ze na moment spuscisz je z oka, a juz zrywaja sie z lancucha 😉
I taki problem z tego robić.
20 lat temu pracowałem z dziewczynami na drodze. Poznałem super dziewczyne z Rumunii z którą byliśmy parą i jesteśmy razem od 20 lat. Jakoś ani mnie nie przeszkadzało że ma co dzień różnych klientów, ani jej że co dzień mam sex z różnymi dziewczynami z drogi jak klienci płacili za porno na żywo.
A tu taki problem robić.
Na moje jak dziewczyna nie zajmie się swoim facetem jak należy i nie chce robic seksu to nic dziwnego że ten szuka sobie innych.
Cytat
Bo to by była zdrada.
Pragmatyczne podejście do życia nie jest złe, najważniejsze, by kogoś nie ranić.
Dziewczyn przy drodze nie ma co się czepiać, bo często mają ciężkie życiorysy i radzą sobie tak jak umieją, czasami są zmuszane by pracować na kogoś. Małżeństwa jeżdżące na urlopy standardowo samemu lub z kimś innym też spotkałem, może nawet dzięki temu istnieją, dobrze funkcjonują bo się nie oszukują więc nie mają lęków i zazdrości. Pytanie tylko co ich łączy, że wolą miło spędzać czas z kimś innym?
Sorry, że zażartuję, ale jak się nie ma nic lepszego do zaoferowania, to się handluje tym co się ma, a tyłek każdy ma i żeby odpowiednio się wypiąć to trudnej szkoły cyrkowej też nie trzeba kończyć. No i niestety nie każdy ma duszę Alfonsa by czerpać korzyści z Izaury
To sie stalo i niezaleznie od Twojej reakcji, nie odstanie sie w zaden sposob...
Maz nie "odzdradzi", Ty nie zapomnisz.
To nadal bardzo swieze, ale... czy choc podejmujesz proby, zeby nauczyc sie z "tym" zyc? Co robi Twoj maz, bo skoro mu niby zalezy na Was to...
Cytat
To ;podstawowy błąd, który na początku każdy popełnia.
Chęć wybaczenia mimo wszystko. To "chcę wybaczyć" automatycznie nakierowuje Cię na jeden tok myślenia i postępowania. Niezależnie od wszystkiego.
Tutaj raczej potrzebna jest chłodna ocena sytuacji. Owszem ocena swojego udziału w kryzysie też jest niezbędna, ale nie kluczowa w podejmowaniu decyzji.
To zdanie powinno raczej brzmieć: Chciałabym aby udało mu się swoim postępowaniem, postawą i pracą nad sobą przekonać mnie, że warto dać nam jeszcze jedną szansę. Kochać - to trochę za mało aby wybaczyć z automatu.
Cytat
Próbujesz go zrozumieć. Podejrzewam że w Waszych relacjach byłaś tą bardziej wyrozumiałą stroną, czyżby dla świętego spokoju? Jednak sytuacja Ciebie przerosła, dlatego tak się miotasz.
Żeby się udało przede wszystkim musi zmienić się jego postawa i wyżej jak pisał Poczciwy, to jest praca jego nad sobą. To jego skakanie wokół Ciebie, jest strachem przed utratą tego co posiada, wygody życia.
Cytat
Owszem może tak być, ale niekoniecznie.
Oni chcieliby zamknąć ten wstydliwy rozdział jak najszybciej i zapomnieć o nim.
Ponadto nie są w stanie nawet w niewielkim stopniu zrozumieć co czujesz i jakie masz aktualnie potrzeby.
I to właśnie jest jego zadanie. Nie skakać na Tobą bo to kompletnie nic nie znaczy i nic nie kosztuje poza chwilowym poświęceniem; tylko zagłębić się w temat. Poczuć potrzebę zadośćuczynienia, zrozumienia sytuacji z Twojej perspektywy, dotarcia do Ciebie, chronienia Ciebie, zapewnienia Ci komfortu psychicznego.
Sęk w tym abyś Ty nie musiała go prosić o pokazanie telefonu, tylko aby on zawsze był gotowy sam Ci udowodnić, że jest "czysty" i do tego dążył.
Dla niego "juz" problem zdrady nie istnieje; przeprosil i chce wybaczenia, bo przecierz... Przeprosil i skacze wokol Ciebie
Twoje jak to nazwal "schizowanie" go co najmniej irytuje, a juz na pewno przeszkadza w "lagodnym ladowaniu na pluszowej poduszce".
Jesli naprawde zalezalo by mu na Tobie w tej chwili, stal by sie "przejrzysty" i wspolpracowal z Toba w rozwiazaniu problemu.
Wiesz... Dopuki widzi ze sie w tym "miotasz" ma Cie w garsci i nic nie zrobi. Powinnas naprawde zlapac dystans do niego, pokazac mu, ze skoro tak naprawde mu sie "nie chce" to wszystko co robi moze sobie "rozbic o kant d..y".
Trzeba zacisnac zeby, schowac emocje w siebie, cwiczyc role "zimnej suki".
Placz, histeria, pokazywanie jak cierpisz nie dziala...
Facet bardzo zdecydowanie stawia granice. Przyznał się tylko do tego co sama się dowiedziałaś i już. Nie próbuje dojść czemu tak się z wami stało. Dla niego to raczej normalne, że ma potrzeby i je zaspokaja, okazje to z nich korzysta, tylko Tobie to przeszkadza i to Ty nie chcesz tego zaakceptować.
Nie widzisz, że to on jest pokrzywdzony? On już dokonał wyboru, albo przyjmujesz jego warunki, albo "z Twojej winy" się rozstajecie. Bo to Ty teraz rozwalasz udawanie związku przez to, że chcesz znać cały obraz sytuacji.
Żyłaś w układzie, tylko o tym nie wiedziałaś.
Cytat
Dał Ci ultimatum, ewentualnie może Ci coś naściemniać jak wymyśli usprawiedliwienia. Ale przecież on się nie zamierza tłumaczyć, bo to jest poniżej godności, nikt go nie będzie ograniczał
Pomyślałaś o tym, jaka by była jego reakcja i co by zrobił, gdyby Ciebie przyłapał w samochodzie tak jak Ty jego? Nie wnikał by i przeszedł do porządku dziennego?
Przemyśl czy teraz nie zagrać va bank, jeśli jeszcze jest to aktualne. Niech się usuwa z rozwodem z jego winy, bo za chwilę to się zmieni lub zaakceptuj układ, tylko zadbaj by nie był jednostronny. Patrz do przodu.
Nosisz w sobie cala mase stereotypow, ktore w starciu z tym co Cie spotkalo, blokuja Cie i szkodza.
To, ze (jak uwazasz) kochasz, w zadnej mierze nie naklada na Ciebie "obowiazku" wybaczenia.
Zwlaszcza, ze Twoj maz swoim postepowaniem pokazuje Ci, ze jemu wybaczenie nie jest potrzebne. On juz siebie sam "rozgrzeszyl".
Powiedz, w jaki sposob Ty chcesz wybaczyc komus, kto Twojego wybaczenia nie potrzebuje?
I po co? Po co "rzucac perly przed wieprze"?
Ty sie skup na wlasnym "odrodzeniu", na zdrowiu (fizycznym i psychicznym), na relacjach z sama soba i z zyciem. Siebie kochaj, sobie wybaczaj, od siebie wymagaj.
Co Ci da poza cierpieniem, milosc i wybaczenie do kogos, kto tego nie chce?
Cytat
To też niekoniecznie zawsze tak działa.
Nie ma co generalizować, bo zobacz żeby współpracować w rozwiązywaniu problemu trzeba go najpierw dostrzec. Często nie dostrzegają go bo nie chcą z wygody; nieraz jednak nie mają po prostu rozwiniętej na tyle empatii by umieć choć trochę wczuć się w rolę drugiej strony. To niech ich wina, tylko patologicznych wzorców wychowania, w których się kształtowali całe lata. To oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwia podłych zachowań, których się dopuszczają, ewentualnie może być okolicznością łagodzącą w przypadku gdyby faktycznie byli zdeterminowani aby poznać siebie.
Powyższy przykład jednak chyba do tych się nie zalicza. Tutaj raczej mamy do czynienia ze świadomym działaniem z premedytacją.
Chciałem tylko zwrócić uwagę, że to nie jest zawsze ten sam schemat.
Cytat
Powinnaś doprowadzać siebie do takiego stanu, jest to niezbędne w zrozumieniu siebie a może i nawet w późniejszym wybaczeniu. Skupianie się na swoim bólu w nieskończoność do niczego dobrego nie prowadzi, nie zatrzymuj się na tym etapie.
Poszczegolne kroki...
Zrob sobie dobra kawe, poszukaj psychologa, jutro zadzwon i sie umow, poszukaj fajnej silowni lub basenu, pojutrze pojdz, w srode dobry film, posz pamietnik, pipraxuj dluzej lub dodatkowo i za te dodtkowe pieniadze cos sobie kup...
Pojedyncze, same z siebie nic nieznaczace kroki, beda skladaly sie na calosc procesu
Gdzies tam boku bedzie Twoj maz... Gdzies tam z boku...
Cytat
hehe.....niewiele wiem o resocjalizacji, ale coś mi się wydaje, że te destrukcyjne i podłe wzorce zachowań wynikają właśnie z braku wzorców poznawania siebie, czyli, jakim mnie panie boże stworzyłeś takim mnie masz a problemy, które generuje innym to nie moje problemy. Gdyby mi ktoś generował to inna sprawa.
Komentarz doklejony:
Cytat
No to Ci się nieźle mózg zlasował. Po tylu latach okazało się, ze proste i oczywiste przekonania zbudowane są na glinianych nóżkach a dokładnie życzeniowych wyobrażeniach. Masz ogrom rzeczy do przerobienia a właściwie nadrobienia. Nie miałaś doświadczeń i żyłaś pod wygodnym kloszem. Dla niego życie z kobietą, która nie zna życia i trzyma się formułek z przedszkola też mogło nie być łatwe. Znowu chyba nierównowaga w związku. Twoja relacja to miłość czy uzależnienie? Wiesz co to jest świadomy wybór partnera ? Wy jeszcze nie byliście dojrzali.
Co dokładnie masz na myśli, że nie potrafiła byś inaczej żyć ? Bądź precyzyjna. A jak potrafisz żyć? Określ najpierw jak potrafisz żyć, co to dla Ciebie oznacza? Żyć w swoich wyobrażeniach nie zwracając uwagi na to, że świat jest inny? Ile można uciekać, prędzej czy później musiałaś się z nim zderzyć.
Odstaw alkohol, nie bój się i zacznij żyć. Pomyśl o rzeczach, których jeszcze nigdy nie robiłaś żyjąc w klatce zrobionej przez samą siebie lub przez męża. Nie zmieniaj jego tylko siebie.
Atena walcz o siebie.
Dotarło, że wiele rzeczy wygląda inaczej niż myślałaś, ale musisz jeszcze nabrać dystansu, pozwolić emocjom przez siebie przepłynąć, by przejrzeć podstawy i sobie wszystko od początku poukładać.
Cytat
Pierwszy krok za TobÄ….
Sprobuj... Zaryzykuj otwarcie oczu i pięści.
Teraz - jak male dziecko - siedzisz w swoim mentalnym kąciku uparcie zaciskając powieki i pięści "umysłu" i próbujesz zaklinać rzeczywistość. Próbujesz wymusić na tej rzeczywistości dopasowanie się do Twoich oczekiwań. To nie wyjdzie, tak się nie da. Siebie tylko zadręczasz i czas (i zdrowie) stracisz na mrzonki...
Masz dopiero 43 lata. Zapewne drugie tyle przed Tobą. Chcesz to "zmarnować" na zgorzknienie i rozpacz?
Masz dopiero 43 lata...
CoÅ› Ci powiem.
Moja Pani tez ma 43 lata. Tez jest po przejściach. Poznaliśmy się tu, na tym portalu.
W czerwcu jest nasz ślub
Ani ona, ani ja nie bylibyśmy w miejscu w którym jesteśmy, gdybyśmy nie zrezygnowali z naszych stereotypów i nie zawalczyli o siebie samych.
I ja nie mówię, ze masz się "już teraz natychmiast kategorycznie" rozstać z mężem i wejść w nowy związek. Wcale nie musisz się rozwodzić itd itp. Na takie ewentualne decyzje przyjdzie czas.
"Już teraz natychmiast i kategorycznie" masz zacząć walczyć o siebie. Odpowiedzi na Twoje "pytania" przyjdą, gdy będziesz na to gotowa.
Cytat
Jako, że moja żona jest DDD (o czym zdałem sobie sprawę dopiero po zdradzie) zagłębiłem się troszkę w temat przez te 3 lata.
To fakt, ich postrzeganie rzeczywistości jest zupełnie inne.
Próbują na każdym kroku wykorzystać swoją pozycję ofiary, której ani raczą opuścić z wygody. Swego czasu byłem w tej całej układance jednym z elementów, niejednokrotnie nieumyślnie wzmacniając ją w tej pozycji.
Ci ludzie najczęściej sa świadomi swoich upośledzeń i toksyczności w której się wychowali. Ba,mówią o tym głośno - właśnie po to aby podkreślić i uwypuklić ich cierpiętnictwo, wymusić współczucie.
Przecież zobacz, to wszystko wina moich rodziców. Zdradziłam bo nie potrafię kochać, nie nauczono mnie tego, nie miałam wzorców, nie byłam tego świadkiem. To nie moja wina. To wina całego świata.
Ci ludzie często mają łatwość oceny innych a kiedy sami robią coś co zazwyczaj potępiali to wtedy potrafią perfekcyjnie obrócić kota ogonem. Są świetnymi manipulantami. A kiedy zostaną rozwikłani, stwarzają pozory pracy nad sobą.
Przechodziłem to wszystko. Nawet osiągnięcie dna nie daje w tym przypadku żadnych rezultatów. To po prostu jest tak silnie zakorzenione, że nienaruszalne.
Może na łożu śmierci...
Komentarz doklejony:
P.S. notabene sama skończyła resocjalizację...być może dlatego tak świetnie radzi sobie z maskowaniem prawdziwego "ja"
Dziekujemy, ale...
To nie jest tak, ze "sie udalo".
Samo sie nie udaje.
Trzeba sie natyrac "jak kon na Wielkiej Pardubickiej", zeby dac sobie szanse na zmiane (bez gwarancji, ze bedzie to zmiana na lepsze).
Wszelako nie robiac nic nie masz nawet szansy na zmiane, a co najwyzej masz pewnosc, ze nic sie nie zmieni.