Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
bardzo smutny | 02:28:50 |
makasiala | 03:58:48 |
Julianaempat... | 05:24:45 |
Matsmutny | 06:40:01 |
Przegrana | 08:08:23 |
Nie wszyscy potrafią poskładać związek i rodzinę w całość po takim ciosie.
To cholernie trudne zadanie wymagające ogromnej dojrzałości dwóch stron.
Co się działo w międzyczasie od maja do teraz? Czy żona prócz czczego gadania zrobiła coś z tym żeby ratować?
Chcesz ratować tylko nie wiadomo czy jest jeszcze co ratować.
Nikogo nie zmusisz do miłości.
Mam wrażenie, że to Tobie bardziej zależy na posklejaniu tego a powinno być odwrotnie.
Zadbaj o siebie w pierwszej kolejności i o dzieci. O niej zapomnij przynajmniej na jakiś czas w sensie emocjonalnym.
Ustaw się tak, by Tobie było dobrze, ona niech robi co chce; nie baw się czasami w jej terapeutę, bo to tylko strata czasu; zaakceptuj jaka jest i że jej nie zmienisz;
Kobieta, która szybko jest pewna swoich uczuć, poświęca wszystko dla faceta (to facetom imponuje) goni za swoimi wyobrażeniami, po czasie dopiero życie jej wszystko weryfikuje czego nie uwzględniała i jest nieszczęśliwa. Sama nie jest odpowiedzialna za swoje szczęście, to ktoś musi sprawić żeby była, wpisać się w jej oczekiwania No i pojawia się następny obiekt, który w jej wyobrażeniach ma dać jej szczęście za tyłek (czyli tanio), więc znowu poświęca wszystko by być szczęśliwa; Ciężko powiedzieć, że to zmiana, bo zawsze taka była; tylko my stajemy się tą cenną ofiarą złożoną na ołtarzu dowodów jej miłości
Cytat
zmuszasz kogoś do czegoś do czego zmusić się nie da; masz jasny przekaz, to Ty musisz się dostosować, nie ona, męczysz ją; jej wisi co będzie dalej, co z dziećmi itd.., jeśli zostajesz to znaczy, że Ci pasuje to, ze kocha innego, więc to ona dyktuje warunki; bo to Tobie zależy a jej na razie taki układ pasuje; Tobie wydaje się, że masz dużo do stracenia, ale najważniejsze to już straciłeś bezpowrotnie; jej już nie ma, jeśli będzie to tylko z lęku lub interesowanie z braku lepszej opcji; im bardziej czegoś wymagasz, tym bardziej odpychasz i męczysz; oczekujesz by ktoś robił coś niezgodnie z tym co czuje;
Mam pytanie do osób które przeszły coś takiego,czy jest sens zostać,czy to tylko już bańka mydlana.
Przeczytaj jeszcze raz to co napisał Yorik. Gdzie Ty chcesz zostawać? Z kim?
Przecież to nie Ty dokonujesz wyboru w tej chwili tylko ona, nie widzisz tego?
Jeśli Twoja żona rzeczywiście popełniłaby błąd, żałowała tego bardzo, okazała skruchę, próbowała zadośćuczynić Ci krzywdę, skamlała o powrót, pracowała nad sobą, wówczas takie pytanie byłoby zasadne.
Jeśli jednak pytasz czy warto żyć w takim układzie na jaki aktualnie się godzisz to odpowiem zdecydowanie NIE!
Przeczytaj uwaznie to co sam napisales o zonie...
Z jej postawy i slow wynika iz nie zaluje tego, ze Ciebie zdradzila...
ona zaluje tego, ze zdradzila.z nieodpowiednim jej zdaniem facetem
Dla niej problemem jest nie to, ze zle postapila tylko, ze zle wybrala.
I zapewne bedzie szukac tak dlugo, az jej zdaniem skutecznie trafi.
A Ty za kazdym razem bedziesz z powodu tych poszukiwan "umieral"...
Moze jednak jedna "smierc" wystarczy, co?
Masz sile "umierac" dwa, trzy, dziesiec razy?
Musisz, choc pewnie dzis wydaje Ci sie to cholernie trudne, a moze wrecz niewykonalne, odciac sie od niej emocjonalnie. Sprawic, ze kobieta, ktorej dawny obraz kochasz, stala Ci sie obca...
Tylko wowczas spojrzysz na to z boku, przestaniesz sie tak meczyc, ruszysz do przodu i podejmiesz racjonalne decyzje co do swojego zycia...
Sa w serwisie "34 kroki"...
Poszukaj, przeczytaj, zastosuj jak najwiecej z tego. Na poczatek pomoze.
Cytat
Być może... po wielu, wielu latach, wtedy to zmienia się nasz pogląd bo przez ten czas stajemy się innymi ludźmi. Dobrą stroną sytuacji w jakich nas postawiono (jeśli w ogóle można tu mówić o dobrych stronach) jest spojrzenie na siebie, zainteresowanie się swoją osobą, stajemy się hedonistami.
Tworzymy nowe ja powoli, musi minąć pierwszy ból, który jest sprawą indywidualną, musi minąć jeszcze wiele etapów. Jest to nieodłączne żeby nas ukształtować i narodzić się na nowo.
Ty decydujesz co dalej. Ważne, aby bez emocji czy zbyt pochopnie.
Szukasz racjonalizacji swoich braków działania i decyzji o swoim życiu - wyciągając dzieci i ich dobro.
Tylko ta zasłona powoduje, ze nic nie musisz a powiedziałbym, ze musisz wiele!!!
Musisz zająć się sobą ?!
Wejść w stany, które powodują, ze ustaliłeś się w rolii pomiatanej osoby - nie tylko gdy zdradzała ale teraz nawet jakoś bardziej.
Co to znaczy?
O tym było już wiele wyżej opisów ale w skrócie to ta Twoja determinanta by jakoś dać radę.
Psychologicznie to częsty schemat postępowania po zdradzie - wielu z nas go przechodziło, przechodzi - można porównać do śmierci kogoś bliskiego i szoku, w którym nie akceptuje się odejścia tejże osoby ... ale z czasem wyobraź sobie, ze Ty organizujesz sobie życie wokół nieboszczyka zaczyna wpadać to w obsesje, obłęd... smród rozkładającego się ciała dusi nozdrza, a Ty dzielnie to znosisz w imię miłości, dzieci ...
tylko już nie wiadomo, które ciało się rozkłada? Nieboszczyka czy żyjącego życiem iluzji, wyobrażeniu o zmarłym ?
W tym momencie najmniej chodzi czy odjedziesz czy zostaniesz - chodzi o to czy zaczniesz przechodzić procesy żałoby świadomie - czy połączysz się ze swoimi stanami, a nie będziesz próbował udawać, ze smrodu nie ma / co jakiś czas ze zdwojona siła reagując na fetor by za moment pospiesznie tłamsić go.
Czy nieboszczyk przyjdzie na kolanach, z podkulonym ogonem ? Możliwe tylko to przychodzi inny człowiek, którego albo zaakceptujesz jeśli uznasz ze zapracował na przebaczenie - zapracował - albo będziesz kochał zmarły obraz, wyobrażenie pławiąc się w fetorach ... a do tego jest niezbędna ogromna ilość pracy nad sobą ...
może forum to pierwszy krok, mądry terapeuta .. czas bo na ten moment i tak pudłujesz trupa tylko już sam nie wiem kto tkwi w zaświatach - choć jak pisałem schemat dość powtarzalny ...