Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
bardzo smutny | 00:13:11 |
Julianaempat... | 00:30:17 |
@ hurricane | 01:30:43 |
# poczciwy | 01:31:06 |
Pogubiony | 11:11:22 |
Komentarz doklejony:
Bardzo kochliwy ten mąż, bratowa, dwie koleżanki w pracy, posmakował tego zakazanego owocu i nabrał apetytu, co z tym zrobisz?
Mam koleżanki a nawet przyjaciółki i się z nimi spotykam, to dla Ciebie jakiś problem ?
Komentarz doklejony:
Wciąż nie wiemy z dokładnie jakiego powodu brat będzie miał sprawę rozwodową, tak właśnie odpowiadasz;
1) w grudniu 2017 pierwszy raz przyłapalam męża na nocnym smsowaniu z koleżanką z pracy, przepraszał , kajał się
2) w maju 2018 zamiast do koleżanki z pracy wysłał do mnie sms, było spotkanie z nią i jej mężem wyparli się wszystkiego
3) 27 czerwca 2018 weszłam ( nigdy dotąd tego nie robiłam) na pocztę męża i odkryłam maile ( dużo )z moją bratową .Była awantura, rozmowy ze sobą w obecności dzieci bo sama nie byłam w stanie.Mąż twierdził ,że mnie cały czas kocha i chce być ze mną .Pomyślałam i dałam kolejną szansę.
4)Od lipca było poprawnie, starałam się zapomnieć, wybaczyć, choć często wracałam do tego co się stało
5) w marcu odkryłam drugi telefon i maile (prowadzone od września 2018) z koleżanką( tą samą co wcześniej)
6) Nasze małżeństwo było raczej zgodne,mieliśmy swoje lany, rytuały.Mąż mówi, że ostatnio skupiłam się na pomocy dzieciom. Oszczędzanie na zakup mieszkań, mniej seksu( moja ciężka menapaułza). Brakowało mu zainteresowania z mojej strony, czułości.
7) Brat rozchodzi się z powodu romansu z moim mężem
8) On cały czas twierdzi,że dostał takiego kopa od życia tą sytuacją i zawsze kochał tylko mnie i ze mną wiązał swoje dalsze życie. Ale jak po tym wszystkim uwierzyć??????
Teraz chyba dość jasno, umieram dzień po dniu..tylko płaczę, nie śpię ...
Komentarz doklejony:
w moim serce na zawsze Ty, kocham Cię ,słońce moje, całuję Twoje cudowne ciało to teksty z jego pisania.To mało ?
Komentarz doklejony:
cały czas tworzę scenariusze mojej śmierci,zaczynam bać się swoich myśli...
A może warto na początek zadać sobie pytanie czy Ty kochasz tego człowieka czy tylko jego obraz jaki namalowałaś sobie przez kilkanaście/kilkadziesiąt lat wspólnie spędzonych?
Cytat
od samego początku mam wrażenie, że masz swoje definicje wielu pojęć i uciekasz za wszelką cenę od ich sprecyzowania. Teraz znowu mam to samo pytanie, co dla Ciebie znaczy romans? Co jest przyczyną rozwodu, bo pisanie z kimś takich rzeczy wymaga jednak wielu wyjaśnień przy których wychodzą inne nieciekawe rzeczy, więc jeszcze raz, co dokładnie jest przyczyną rozwodu, bo przecież nie pisanie z Twoim mężem ?
Naprawdę niezrozumiale pytam?
Cytat
znając ludzką hipokryzję, dla mnie bardzo mało, interpretacja może być bardzo różna,
ważne jest znaczenie przekazu dla danych osób i co się pod tym kryje, a nie interpretacja i jakieś zakorzenione przekonania kogoś, kogo Ego dostało tym po tyłku;
Cytat
Zanim to napisałaś, już to było czuć na 100km. Wysil się trochę w końcu i przestań używać ogólników, które tylko Ty wiesz co dla ciebie znaczą.
Cytat
To jest dla Ciebie miłość? docenienie, bezpieczeństwo, pożądanie? OK, a jemu dawałaś to samo ? Jego definicja miłości jest taka sama? Na czym jemu najbardziej zależało?
Cytat
no dziwne, ale definicje miłości u Was mogą się bardzo różnić lub widzisz to tylko z jednej strony; możesz nie zdawać sobie sprawy z tego, że go najnormalniej w świecie odrzuciłaś i dobitnie pokazałaś , że nie kochasz; bo zajęta byłaś sobą nie licząc się z uczuciami drugiej strony bo to przecież twoja własność i ma się dostosować;
Skoro Ty czegoś już nie potrzebujesz to i cały świat też nie powinien;
Zabrałaś mu coś, dobijał się, nie dostał, to sobie gdzieś znalazł, skoro nie możesz mu czegoś dać, co dawałaś do tej pory to nie powinnaś być zazdrosna; powinniście o tym szczerze porozmawiać, choć wydaje mi się, że z kimś kto całe życie żył stereotypami to może być dość trudne.
Cytat
i wciąż czuł się bezpiecznie, doceniany i pożądany? Ile to dokładnie trwało? może dłużej niż Ci się wydaje? nie miał podstaw dojść do wniosku, że już go nie kochasz?
Komentarz doklejony:
Cytat
no nie dziwne, zwłaszcza gdy ktoś całe życie żył pod kloszem, bezpiecznie, wygodnie;
Każdemu cały świat się wali, bardzo boli, póki sobie nie uświadomi, że to tylko próżność Im ktoś bardziej skoncentrowany na sobie i swojej wspaniałości, niezastąpioności, tym bardziej boli;
Zamiast tworzyć scenariusze śmierci, to może w końcu zacznij realnie żyć;
Komentarz doklejony:
Nigdy wcześniej nie narzekał i nic nie mówił. Na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie , to chyba przysięga małżeńska.Co to znaczy realnie żyć? A co ja niby robiłam przez ostatnie 32 lata? a on nie żył, bezpiecznie , wygodnie... ja żyłam pod kloszem...
Widzę,że to próbujesz zasugerować moją winę tego co się stało
Cytat
dokładnie o to mi chodzi, piszesz ogólnikami o niczym pomijając najistotniejsze rzeczy chcąc dyskutować; druga strona zapisana a Ty dopiero ciągnięta za język i sprowokowana coś ważnego raczysz łaskawie napisać co zmienia zupełnie perspektywę;
bardzo ciężko się z Tobą rozmawia,
Cytat
możliwe, w pewnych układach to będzie wręcz schemat, mało w życiu widziałaś
Komentarz doklejony:
Cytat
Kobieto, ile Ty masz lat ?
przeczytaj uważnie komentarze od początku, bo nie wszystko zdezaktualizowałaś..
Cytat
sugeruje obiektywizm nie Twoją winę, nawet tego nie łapiesz..
a póki nie ustalisz swojej odpowiedzialności czy udziału w tym co się stało, nie ustalisz też tego za co on był odpowiedzialny - daleko będziesz od obiektywizmu i zrozumienia tego co się stało..co za tym idzie, nie będziesz wiedziała co powinnaś zrobić; w tej chwili lecisz za emocjami a to nie zawsze w końcowym efekcie dobrze wychodzi..
Co się stało?? R***ć się zachciało.
Współodpowiedzialność? Okradli mnie ale moja wina bo drzwi nie zamknąłem?
Tu nie ma co się długo zastanawiać - facet z tej historii leci w kulki po całości i nie ważne czy miał jakieś deficyty w związku. Nie tak się to załatwia.
Burza ty nic nie ustalaj. Powiedz małżonkowi, że to ostatni taki jego numer. Jak nie dostanie solidnego kopa w dupę to za chwile będzie powtórka z rozrywki. Swoją drogą słabo to widzę. On się taki rozrywkowy zrobił na stare lata dopiero?
I owszem to tylko i wylacznie Twoja wina, ze nie zmknales drzwi. Ty jestes od tego, a nie zlodziej.
On tylko skorzystal z okazji i wszedl, bo bylo otwarte (co wcale nie umniejsza jego winy).
Kupić samochód... Szwagier
Jechać na ryby... Szwagier
Wypić whisky. Szwagier
Ponarzekać na żonę... Szwagier
Ocenić sąsiadkę....szwagier
Tak potraktować szwagra.... Masakra
Komentarz doklejony:
Ja mam półtora litra szwagrów... Razem ze mną jest dwa litry szwagrów...oooooo...zeby krócej.... Mam galon szwagrów
Komentarz doklejony:
Nie kurcze.... Galon to 4 litry.... To mam tylko pół galona szwagrów
idąc twoim tropem już widzę te uzasadnienia wyroku - Poszkodowany jest oczywiście współwinny tego, że go okradziono. Ba on nawet jest winny tego, że go okradziono i jeszcze naraził na szwank złodzieja. Ten bowiem jakby nie było niezamknięte to nie uległ by swojej niskiej i upadłej moralnie naturze i by nie ukradł. A tak uległ i ukradł. Zresztą podobno w Ameryce ktoś taki wyrok wydał.
Ale my to może nie dajmy się zwariować.
Yorik
Ja nie mam problemu. A Ty jak chcesz pomóc to się najpierw zastanów dwa razy. Bo jak się czyta te twoje wywody tutaj to oczy bolą. Kobieta prosi o wsparcie a ty jej tu wciskasz, że sama sobie winna. Facet "dyma" co podleci a ona ma tu sobie psychoanalizę robić co to to poszło nie tak. Na pewno jej się zresztą przyda tuż przed 60 tką.
czy właściwe jest czucie niepokoju gdy się ma świadomość, że zostawiło się otwarte drzwi??...człowiek wręcz wracając do domu myśli...uffff - na szczęście nic nie zginęło...czy zdziwienie nie powinno być mniejsze gdyby jednak coś zginęło...
nie ma szklanych mrzonkowych domów jak w "przedwiośniu"...nie ma przezroczystych domów jak dom Thao w "misji"...to jest normalne życie...nie fikcja...i na to trzeba zwracać uwagę...kto by nie chciał żyć w świecie bez wojen, głodu, zdrad, morderstw, gwałtów itp i hipotetycznie burza nie odpowiada za to czy zdradził czy nie...odpowiada za to (dalej hipotetycznie) że został postawiony przed wyborem: masturbacja czy basen czy kochanka czy cierpienie czy pestki słonecznikowe czy porno czy zdrada czy pisanie na chatach czy nic nierobienie czy odejście czy rozmowa itp
i nie odnoszę się do samej burzy...bo jej/ich problemem wg mnie nie było samo odstawienie...nie wiem jakie miała relacje rodzinne?...czy zaangażowanie w dzieci nie było za duże?...czy bratowa nie mówiła: mieszkania dzieciom - nie lepiej pożyć na starość...czy koleżanka nie była tym życiem.??a może to burza powinna wcześniej odejść..itp itd..nie wiem tego i nie będę strzelał...sami muszą sobie odpowiedzieć na to pytanie...ale jak sama zdrada jest wyborem...jest zgnilizną...jest dziadostwem...tak jej okoliczności należy brać pod uwagę by wiedzieć gdzie relacja kulała...możemy oceniać jej męża...ode mnie by usłyszał przepiękną wiązankę wujostw...ale go tu nie ma więc po co...jasne że zachował się haniebnie...zawsze małżonkowie powinni się wspierać...pomagać...rozumieć...ale czasem coś nie gra...ale to nie życie pęka...pęka wyobrażenie...pęka "wydawało mi się"....pęka "myślałem/myślałam", pęka nasze zdanie itp...
co do samego złodzieja... ja jak Romanos...nie umniejszam winy np współzdradzających...nie umiem być hipokrytą...inną kwestią jest natomiast rozpatrywanie tego kto ma ich karać...może życie...może "prawda" będzie wystarczającą konsekwencją...czasem utrata finansów czy stabilizacji...nieistotne...
istotne jest to że my odpowiadamy za wybory jakich dokonujemy...ja odpowiadam za wybranie sobie żony takiej czy innej...za spełnienie czy niespełnienie jej oczekiwań..ja odpowiadam za spełnienie lub niespełnienie swoich oczekiwań...niby dwa zdania przeczące sobie...odpowiadam za spełnienie jej i swoich???tak!!!bo mówię to Ja...gdyby mówiła to żona to by napisała ja odpowiadam za spełnienie lub nie spełnieni jego i swoich oczekiwań...bo mówię to ja jako żona...odpowiadamy za swoje wybory...co nie znaczy że mamy nie brać pod uwagę innych i ich wyborów...to mój wybór że biorę pod uwagę cudze wybory...i moim wyborem było by niebranie ich pod uwagę...słowo wybór w większości przypadków możemy zamienić na słowootrzebę, pragnienie, oczekiwanie itp
Nie wiem z jakiego powodu się tu pojawiłeś na portalu, mogę się tylko domyśleć.
Z informacji Twojego profilu można wywnioskować, że jesteś "świerzakiem" więc Twój punkt widzenia wydaje się być prawidłowy na tym etapie.
Sporo pracy jednak jeszcze przed Tobą.
A jeśli jesteś już "zaprawiony" w tym boju to najzwyczajniej przegapiłeś ten moment spojrzenia trochę szerzej na problem niż typowy śmiertelnik, który nie miał z tym doświadczeniem do czynienia.
Cytat
jest zasadnicza różnica między prowadzeniem psychoanalizy, a próbą zmiany sposobu myślenia, czy próbą poszerzenia świadomości, szczególnie większej grupy osób;
tak by wreszcie osoby zdradzone uwolniły się z piętna zdrady skutecznie; czy po to, by odkryły wreszcie swoje prawdziwe i pełne poczucie wartości, a tym samym z dystansu potrafiły spojrzeć na innych, również zdradzających; i zaczęły wreszcie dokonywać bardzo świadomych wyborów w swoim życiu i wówczas z automatu wyszły z bredzenia o jakiś "czyichś winach", już na stałe;
ale skąd Ty to możesz wiedzieć, jak nie masz pojęcia o tym, czym jest psychoanaliza i wsparcie drugiej osoby rozumiane jest przez Ciebie, jako infantylne klepanie po pleckach i żenienie ludziom tanich płycizn i trywializmów ?
masz potrzebę głaskania innych po głowie, to siadaj tutaj i głaskaj, pieść do bólu; poświęć na to swój czas i energię;
masz potrzebę służenia innym, jako kosz na śmieci, aby każdy mógł się w Ciebie wyrzygiwać, to siadaj i się nadstaw; a z innych czyń odwiecznie wymiotujących; z ta trucizną/ jadem, które proponujesz serwować, nie powinieneś mieć z tym większych problemów
jesteś pewien, że tego czego ludzie najbardziej tutaj potrzebują, to obok siebie wielu koszy na śmieci?
A czy "pomaganie" na forum to ma polegać na poklepywaniu / pocieszaniu, utwierdzaniu w roli ofiary czy pokrzywdzonego?
Ani Yorik nie napisał, że Burza jest winna...Ani Romanos nie napisał, że
że jesteś winny (w sensie prawa / zasad) tego, że ci dom okradli. Ale jak nie zamykasz drzwi to znaczy, że nie bierzesz odpowiedzialności za siebie i swoje życie (a raczej nie masz świadomości ich konsekwencji). Czyli żyjesz w pewnym sensie od tej brutalnej rzeczywistości oderwany. To tak jakbym wepchał się na przejście dla pieszych świadomie pod pędzący samochód. Świetnie "wygrałem" bo to nie JA jestem winny ale jest duża szansa, że poniosę i tak najcięższe konsekwencje tego co się stało (utrata zdrowia lub życia)...Wolę się zatrzymać, rozejrzeć i ew. wariata przepuścić bo nie mam zaufania.
@msz
Nie wiem czy zrozumiałem Twoją wypowiedz bo trochę się zamotałem...ale
Czy naprawdę jesteśmy odpowiedzialni za spełnianie oczekiwań drugiej osoby?
Oczekiwania są tylko i wyłącznie w naszej głowie...to część "wirtualnego" obrazu drugiej osoby, który mamy tylko my i tak bardzo bronimy (nawet po zdradzie) się aby nie skonfrontować go z rzeczywistością. Co innego jasno zakomunikowane i określone potrzeby lub granice...o tym można z partnerem pogadać. "Oczekiwania" (w mojej ocenie niszczące relacje) jasno wypowiedziane i zdefiniowane przestają już być oczekiwaniami i jest szansa, że skończą jako swego rodzaju "kompromis" wypracowany przez dwie osoby.
Cytat
To właśnie jest miłość a skoro druga strona czuje inaczej powinna to powiedzieć głośno a nie uzupełniać braki na boku. Czy w drugą stronę mąż też się domyślał? Wiesz, za to co się działo źle odpowiadali obydwoje ale za zdradę odpowiada już tylko mąż. Uważam tak jak Burza : pewne słowa, wyznania, są zarezerwowane tylko dla najbliższej sercu osoby. Czy burza godziła się na takie jakieś układy?
Róża Twój mąż to nie tlen bez którego nie da się żyć.
Cytat
Tyle, ża każdy w tym związku mógł posiadać zupełnie inną definicję miłości wynikającą z doświadczenia, domu rodzinnego, wzorców, wychowania itd.
Pytanie czy kiedykolwiek usiedli i o tym porozmawiali? Czy dobrali się w tym zakresie?
Czy ustalili zasady?
To tak jak często z tymi zdradami. Ludzie nie komunikują się ze sobą i nagle okazuje się, że chłop który zaangażował się w relację pozamałżeńską emocjonalnie bez kontaktu fizycznego zdziwiony jest, że żona uznaje to za zdradę. Dla niego zdrada jest tylko wtedy gdy zostanie przekroczona pewna granica, w tym przypadku kontaktu fizycznego.
Kto zatem wtedy jest bardziej odpowiedzialny za zaistniałą sytuację mąż czy żona?
Cytat
Cytat
myślę, że od zakomunikowania jeszcze daleka droga do tego by oczekiwanie przestało nim być...chyba żę wyjaśnisz zwrot "jasno zakomunikowane"...
Bo wiesz np jasno zakomunikowane to np: wyprowadzenie się, wzięcie rozwodu, popadnięcie w depresję, picie na umór, samobójstwo, samobiczowanie, pielgrzymka na kolanach do częstochowy, albo np zdradzenie...to wszystko komunikaty...chyba nie uważasz że powiedzenie..."żono brakuje mi bliskości, namiętności i seksu" to jasno zakomunikowanie...albo np "chodźmy do seksuologa."..nie bądźmy dziećmi...
Cytat
tylko co to zmienia...hipotetycznie...pilnuję swoich potrzeb/granic...i ktoś stawia Cię przed wyborem...zupełnie niepotrzebnie...rozumiesz...komunikacja przecież nie gra...poprawa komunikacji nastąpi dopiero po dokonaniu wyboru...tak samo ja...dokonując wyborów/pilnując swoich granic staram się uwzględnić cudze...
nie chcę pisać za dużo w wątku Burzy, by jej nie obciążać za bardzo...bo problem może leżeć gdzie indziej...
Mieszasz ze sobą dwie rzeczy. brak komunikacji i akt zdrady.
Nie zauważyłem nigdzie aby ktokolwiek w tym temacie napisał, że ktoś miał prawo zdradzić czy też nie zdradził bo nie było wytrysku.
Chodzi zwyczajnie o podstawy w związku. Fundamentem jest rozmowa, komunikacja.
Widzisz Twój problem polega na tym, że wszystkich ustawiasz w jednym szeregu z sobą. To co Ty czujesz muszą czuć inni. Twoje zasady muszą być zasadami innych, zwłaszcza męża. Czy to nie swego rodzaju niewolnictwo a nie prawdziwa miłość na którą się powołujesz?
Każdy człowiek jest niezależną jednostką, z własnym doświadczeniem, własną wizją życia, swoimi wartościami, zasadami. Niekoniecznie one muszą pokrywać się z partnerem/partnerką.
Związanie się z kimś tylko na podstawie własnego przeświadczenia, że tak powinno być a nie inaczej bez zweryfikowania elementarnych różnic wydaje się być wynikiem niedojrzałości emocjonalnej i życiem w jakiejś bajce nie mającej nic wspólnego z rzeczywistością i realizmem.
Nie , ja już nie mam problemu. A tak z ciekawości napisz czym jest dla Ciebie prawdziwa miłość, może przyda mi się ta wiedza w innym związku
Komentarz doklejony:
Poczciwy a kto to napisał?
Cytat
Ja tylko tę granicę przesunęłam , Czy to tylko Tobie wolno?
Cytat
Nie rozumiesz prostego przekazu czy tylko udajesz o co mi chodzi?
Cytat
Twoje pytania wynikają tylko i wyłącznie z niezrozumienia tekstu pisanego.
Proponuję czytać tak długo aż zrozumiesz formę przekazu, w przeciwnym razie trochę się kompromitujesz. Taka dojrzała doświadczona kobieta a nie łapie prostych rzeczy.
Cytat
No i tak to jest jak ktoś "nie łapie" za to co powinien
Komentarz doklejony:
binka,
Cytat
teraz to chyba ja powinienem o to zapytać...Ciebie, co się dzieje ?;
Ktoś powinien to, ktoś powinien tamto, bo Ty uważasz, że coś tam..., bo Ty się nie godzisz, bo Ty nie dajesz pozwolenia, bo dla Ciebie to to i tamto...
Ja, ja, ja......
wiesz jak to w relacji działa?- przecież to proste jak drut- nie słuchanie, nie widzenie drugiej osoby tylko wymuszanie, dostosowywanie i tresowanie;
Poczciwy Ci dość precyzyjnie napisał jaki masz problem. Czytaj dotąd aż zrozumiesz;
I zobacz:
docenienie, bezpieczeństwo, pożądanie - twierdzisz, że to właśnie jest miłość; no niby tak, ale przy swojej postawie takiego efektu nie uzyskasz;
Takie powierzchowne postrzeganie relacji na zasadzie że "coś powinno" i tupanie nóżką, gdy nie jest, jest śmieszne i strasznie infantylne.
Cytat
czemu piszesz takie oczywistości i w związku z czym? siebie potrzebujesz wciąż w tym utwierdzać?,
Cytat
masz cały poradnik z tym co ktoś powinien, a co Ty powinnaś?
Cytat
daj, daj, daj.......gotowe a ja i tak będę miała to w D;
dostałaś więcej niż to o co prosiłaś, ale ty tego nie doceniasz i to wcale nie jest dziwne;
gotowego nie zrozumiesz bez wypracowanych zasobów; od ciebie zależy czy po nie sięgniesz;
dostałaś fajne wskazówki czym miłość NIE JEST, na pewno nie wymuszaniem, narzucaniem i dostosowywaniem kogoś do swoich oczekiwań, przekonań czy poglądów;
poczciwy naprawdę się przyłożył, każde zdanie to tona przekazu, jeśli ktoś chce to bardzo dużo skorzysta; nie wyrazy są ważne tylko obrazy i refleksje jakie one otwierają;
Cytat
ta zetka pogłębiła mi m. in. wiedzę o naturze ludzkiej, odruchach i schematach, niekiedy tylko są wyjątki,
- jak to należy tłumaczyć ?
Cytat
pilnowanie własnych jest wystarczająco trudnym zdaniem; jak chcesz pilnować granic drugiego nie będąc nim? chcesz za niego czuć? mieć jego doświadczenia życiowe? odbierać jego życie jego zmysłami?
za zaspokojenie swoich potrzeb każdy odpowiedzialny jest sam;
oczekiwanie, aby inni zaspokajali nasze potrzeby, jest oczekiwaniem pt "zrób coś za mnie"; jest wiszeniem na kimś; pasożytnictwem;
nasze granice są w sumie wiedzą o naszych potrzebach;
bronią naszego osobistego terytorium;
przy czym są zmienne/elastyczne w zależności od naszych doświadczeń, nie są stałe; inne granice mamy dla obcych, inne dla bliskich;
ustalając własne granice warto pamiętać o tym, że i zdrowe zasady powinny być i są elastyczne; one mogą jak najbardziej istnieć w określonym systemie wartości, ale powinny być dopasowane do bieżącej sytuacji;
stwierdzenie "należy spełniać czyjeś oczekiwania" razi, bo wskazuje na przymus, a on nie ma nic wspólnego z miłością, która jest ofiarowywaniem;
Cytat
tak, zmienia się, bo ludzie się zmieniają
i te zmiany mogą spowodować, że ktoś nie podołał jakiemuś systemowi wartości, jeśli go w sobie nie pielęgnował, lub doświadczenia codzienne go w danym człowieku zniszczyły;
na tym założeniu, że po ślubie, to coś ma trwać już wiecznie, gro ludzi się przejeżdża;
bo nie będzie trwało bez pielęgnacji tego i dbania o to;
nie ma czegoś takiego, że przez dziesiątki lat jesteśmy tacy sami, zmieniamy się; siłą rzeczy zmienia się więc i łącząca ludzi relacja; szczególnie jeśli nie była w świadomy i dojrzały sposób pielęgnowana; a była jedynie takim byle jakim życiem z dnia na dzień;
równie dobrze można powiedzieć, że w formułce " ślubuję Ci miłość (...)", jest zawarte ślubowanie ad składowych tej miłości, a więc ślubowane jest ogromne zaangażowanie, dbanie o intymność, i co najważniejsze ogromna troska o bliskość i wzrost tej bliskości;
Wskazówki? Czym miłość nie jest? To są wasze Wskazówki.
Może kiedyś wcześniej darłabym z wami koty, teraz po prostu nie chce mi się odpowiadać w tym samym tonie na wasze uszczypliwości, piszcie sobie co tam chcecie jaka to ja nie jestem i jakie mam problemy. Jeszcze tylko zacytuję słowa piosenki:
Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze.
Komentarz doklejony:
Amor ja tylko zastanawiam się skąd zostały wysnute tak daleko posunięte wnioski, że nie dbała, że myślała o sobie i o dzieciach, że nie zaspakajała potrzeb to sobie znalazł. Burza raptem napisała kilka zdań a 30 lat to szmat czasu.
Cytat
binka myślę, że userzy powyżej nie napisali niczego w formie zarzutu dla burzy, by jej w jakikolwiek sposób ujmować; bo nie to jest ich celem i intencją;
a stwierdzenie o którym mówisz odnosiło się do pewnego spojrzenia na życie, które zakłada, że "wszystkim może się to zdarzyć i zdarza się, ale nie mi"; i tym samym wskazania uwagi na to, że warto takie postrzeganie zmienić; napisanym w prowokujący sposób, by zmusić do myślenia/działania, zamiast zapadania się w sobie;
warto zdystansować się do tego co wokół nas się dzieje i wyjść z tego poczucia, że byliśmy, czy musieliśmy być doskonali; wyjść ze złudzeń;
i spojrzeć realnie na to co było dobre i co było złe; wyjść z takich zniekształceń naszego automatycznego myślenia, gdzie wymagamy od życia, że będzie ono idealne, a my i nasi partnerzy również; bo życie takie nie jest, takie oczekiwanie to nic więcej jak tylko nasze bajkowe fantazjowanie; ono jednak prowadzi donikąd i stanowi pułapkę;
tak samo jak narzucanie sobie powinności, że nie wolno popełniać błędów (i z automatu narzucanie też tego przekonania na innych); bo błędy popełniamy non stop; wmawianie sobie, że nie powinniśmy ich popełniać jedynie deprymuje, zamiast motywować; warto więc nabrać dystansu i nie stawiać wszystkiego w kategoriach wszystko, albo nic, bo jakaś wada, czy nawet kilka wad w tej "idealności" nie oznacza, że wszystko jest do niczego; warto więc powinności zastąpić możliwościami, czy chęciami; na zasadzie chce spróbować i zobaczę jak mi to pójdzie;
Pozwolę sobie zacytować kilka Twoich zdań z Twojej historii:
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
Jak to się ma do tego co napisałaś powyżej?
Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno: zauważyłeś, poczciwy, ile osób u mnie dało mi wsparcie? Komentujących było sporo. Tu już pierwszemu się dostało.
Proste pytanie do Was - Gdzie Obie byłyście gdy burza potrzebowała pomocy skoro wiedziałyście lepiej ode mnie co jej jest najbardziej potrzebne ??
Co takiego Wam to uniemożliwiło?
Skoro uważacie, że znacie się lepiej jak przeprowadzać ludzi z fazy zaprzeczenia, obwiniania się, oburzenia/zemsty do stanu przetrwania, pokażcie jak to się robi, bardzo chętnie od ekspertów się czegoś sensownego nauczę; Ruszcie swoje doopy, poświęćcie swój cenny czas i pokażcie efekty. Nikt Wam nie będzie przeszkadzał.
A osoby, które do tej pory na tym portalu dawały siebie, swoją głęboką wiedzę, cenny czas, przeprowadzały jednak ludzi do fazy przetrwania nie zwracając uwagi że od czasu do czasu były za to przez osoby bez elementarnej wiedzy ale "wszystko wiedzących najlepiej" obrzucane goownem, bardzo proszę o zastanowienie się czy ma to jakikolwiek sens i czy nie lepiej ten czas spożytkować na coś co się pozytywnie zwróci.
Cytat
Potwierdzam. Zdarza mi się mieć z tym problem. Czasem zareaguję gdy problem jest w zarodku, a czasem gdy zaczyna doskwierać.
Cytat
Chcę może być (choć nie musi) niewłaściwym słowem. Nie skupiam się na tym by być nadgorliwym. Ale gdy ktoś zakomunikował mi gdzie leżą jego/jej granice to staram się je zauważyć. Staram się być w tych granicach osobą mile widzianą, osobą "wyczekiwaną", nieposądzoną o ich (cudzych granic) naruszenie. Sama piszesz, że one określają potrzeby. A ja staram się by zaspokojenie tych potrzeb wychodziło też ze mnie. By wynikały z moich intencji. By były obdarowaniem "oczekiwanym" a nie tylko "wyproszonym/komunikowanym powtórnie". Przecież moje potrzeby mogą być zupełnie inne. Cudze mogą nie naruszać mojej przestrzeni, a ja je widząc mogę je "zaspokoić". To źle??
Tylko o to mi chodziło.
I tak jak napisałem. Czasem zdarza się mi oczekiwać i spełniać oczekiwania. Ale to jest mój wybór czy je spełniam czy nie. Napisałem że mogę je spełnić lub nie. I ja za to odpowiadam.
I co równie ważne:
Cytat
wg mnie to nie jest prawdą. taką samą retorykę stosują partie polityczne mówiąc, ze nie pójście na wybory to mówienie zrób coś za mnie. Wg mnie to jest nielogiczne. Brak uczestnictwa w wyborach jest wyborem. Czy ktoś ma później pretensje o jakieś działania partii wygranej to inna sprawa. Ale samo nie pójście jest wyborem.
Tak samo oczekiwanie w relacji. Jeżeli jest świadomym wyborem to co w tym złego. Przecież to jest działanie jak każde inne. Ważne by oczekujący był świadomy swojej odpowiedzialności za oczekiwanie. Oczekiwanie może być np okazaniem cierpliwości ale nie zawsze jest biernością. Myślisz, że oczekiwanie/danie czasu nie jest obdarowaniem. Dlaczego oczekiwanie ma być roszczeniem a nie nadzieją lub pragnieniem. Oczekiwanie jest wyborem, ale też może być wyrazem miłości, obdarowania czasem zanim dokona się kolejnego wyboru - kolejnego wyboru wynikającego z pilnowania swoich granic (określających nasze potrzeby).
Nie wiem czy udało mi się przekazać swoje przemyślenia. Zapewne jeszcze daleka droga przede mną zanim sam zrozumiem siebie. A co mowa o innych. Nie chcę już więcej zaśmiecać tego wątku.
Hej
Komentarz doklejony:
Oczywiście chodzi mi o to, że oczekiwanie nie zawsze jest roszczeniem "zrób coś za mnie". Często tak. Ale nie zawsze.
burza
Cytat
Jaki efekt Wy uzyskałyście ?
Cytat
poczciwy w wątku Poi wrzucił fajny link do bardzo wartościowego tekstu:
http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...post_76632
spróbuj przeczytać go ze zrozumieniem; przemyśleć i zastanowić nad tym co złego widzisz w "kajaniu się" i jak to Twoje postrzeganie ma się chociażby do treści, które powyższy link zawiera; czy nawet do faktu, że pewne rzeczy wymagają czasu;
ja nie dziwię się Yorikowi, że nie ma cierpliwości, kiedy odrywa się od swojej dużo poważniejszej i bardziej odpowiedzialnej roboty, bo osoby trzecie z boku wymagają od niego, że będzie tłumaczył się z każdego swojego kroku; bo one wiedzą lepiej, co i jak powinien zrobić;
ze swojego doświadczenia powiem, że wielokrotnie sama osobiście spotkałam się z tym, że ktoś zarzucał mi, szczególnie za plecami, iż przeze mnie jakaś osoba "przestała pisać, bo dałam zbyt ostry komentarz", podczas gdy chwilę wcześniej autor, czy autorka wątku, żeby było zabawnie, sami zwrócili się do mnie z pytaniami i prośbą, czy moglibyśmy kontynuować na priv, bo zaintrygowało ją coś co napisałam; a nie chcieli pisać o pewnych rzeczach prywatnych, czy odczuciach publicznie, i zwyczajnie woleli kontynuować wymianę doświadczeń prywatnie; takich przykładów mogłabym imiennie podać wiele;
ale oczywiście osoby z boku wiedziały lepiej, co się zadziało; bo coś się komuś wydaje; nie muszę Ci chyba mówić o tym, że kredki się człowiekowi w takim momencie sypią;
mogłabym podać przykłady kilku jeszcze zabawniejszych sytuacji, tylko nie wiem czy ma sens;
na marginesie marginesów, z tego co wiem, nie ma na zetce żadnej innej osoby, która w temacie leczenia depresji różnego rodzaju siedziałaby od strony fachowej w temacie tak głęboko jak Yorik; i która miałaby świadomość z jak poważną materią ma do czynienia; i w sumie, co zabawne, to właśnie on mógłby burzy udzielić najsensowniejszych porad w tym temacie;
przemyślcie sobie to dziewczyny na spokojnie;
i jeśli uważacie, że w danym momencie należy jakąś osobę bardziej wesprzeć, to po prostu wspierajcie;
Burza nie szukaj powodów , nie oskarżaj się, nie trać głowy i nie chciej umierać. On jak mały chłopczyk chciał sobie polizać różnych smaków lodów... i to tylko tyle . Nie chciał afer, nie chcial rozwodów. To miała być jego tajemnica, ale miał pecha , bo trafił na nienormalne kobiety, które chciały pobawić się w milośc.
W moim przypadku to ja taka franca byłam ,że wsadziłam nos nie tam gdzie powinnam.
Popełniłaś klasyczny grzech zaniechania i wybaczałaś na miękko. Grudzień 2017, maj 2018 itd. Mąż powinien zostać ostro spionizowany już w 2017. Walizki za drzwi i dopiero rozmawiamy. A dziś jest 2019 i jesteś na etapie prochów i rozkminiania co zrobiłaś źle. I czujesz podskórnie, że to może nie być koniec jego wyskoków. Nikt nie jest święty i każdemu może się przytrafić ale igraszki z bratową w małżeńskim łożu to już istna perwersja.
On okazuje jakoś wolę poprawy w czynach? Czy tylko piękne słowa?
Komentarz doklejony:
Jeden z 32 kroków : "Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz." To dobra rada
Komentarz doklejony:
I nie jestem zwolenniczką ostrych cięć. Wielokrotnie toczyłam tutaj boje o dawanie kolejnych szans, i pomimo że mi nie wyszło dalej twierdzę ,że należy dać tyle szans ile się chce ,ile się czuje. Bo w końcu przychodzi taki moment, że już emocje na tyle opadną i na spokojnie powiesz dość. Przewartościujesz wszystko. Może ktoś powie, a nie mówiłam? Niech sobie mówi, to są moje decyzje, kocham siebie i wybaczę sobie.
Tylko nie śmiejcie się , teraz tylko to mi zostało
Aniele Stróżu, mój Święty Opiekunie, miej mnie w swojej opiece!
Szczerze Cię wzywam: oświeć mnie dzisiaj
Ochroń od wszelkiego zła, zachęcaj do dobrych uczynków
i prowadź ku miłości i szczęściu
Święty Aniele, przywiązany do mojej grzesznej duszy,
nie zostawiaj mnie i nie odstępuj ode mnie w chwilach troski
Nie dopuszczaj, by zło posiadło moją duszę
Wzmocnij mnie, bym pokonał moje słabości
Aniele Stróżu, obrońco mojej duszy i ciała chroń mnie każdego dnia,
Rozjaśnij mi myśli i pokaż drogę ku dobremu.
na marginesie wiesz, że zarówno w trakcie depresji, jak i doznań związanych z odczuciami religijnymi w znaczeniu poczucia obecności Boga, w naszym mózgu aktywizuje się ten sam obszar, a dokładnie brzuszno-przyśrodkowa część płatów czołowych , to miejsce w naszym mózgu, ten trójkąt między naszymi oczyma, a trzecim okiem (fenogenetyka -> oko ciemieniowe-> ciało migdałowate), tak jakby to ten obszar był decyzyjnym w naszym wyborze i koncentrowaniu się na tym co dobre i na tym co złe;
i to właśnie ten obszar, brzuszno-przyśrodkowa, jest odpowiedzialny za nasz nastrój; właśnie ta część płatów czołowych aktywizująca się silnie u modlących, łączy się ze strukturą w części pnia mózgu zwanej grupą jąder szwu, w której to znajdują się neurony wytwarzające serotoninę; wraz z aktywacją kory czołowej komórki w jądrach szwu mogą zwiększać wydzielanie serotoniny; więc całkiem możliwe, że intuicyjnie sięgasz do dobrych dla siebie rozwiązań
ale oddzielić to co złe, od tego co dobre, musisz świadomie; żeby nie pójść z zakłamanie;
Cytat
po co chcesz zapominać o tak ważnych doświadczeniach?
jak to właśnie z nich powinnaś wyciągnąć jak najwięcej dobrych i budujących Cię wniosków dla siebie; czemu chcesz pozwolić na to, aby to doświadczenie, które odbierasz jako złe i negatywne zdominowało całe Twoje życie? to tylko od Ciebie zależy, co zrobisz z tym doświadczeniem;
jak sięgniesz pamięcią wstecz, to na pewno w niej też były negatywne rzeczy; bo zawsze są dobre i złe wokół nas, i tylko od nas zależy na czym się koncentrujemy, jakich wyborów dokonujemy; nawet wyborów naszych myśli; tego, czy w tej gonitwie myśli przebiegającej przez naszą głowę koncentrujemy się na tym co dobrego przynosi nam dzień, czy co złego przynosi;
aktywność tego co dobre możemy zwiększyć przez świadomą praktykę wdzięczności; wdzięczności za to co dzień przyniósł nam dobrego;
aby mieć dobre życie warto świadomie koncentrować się na tym co dobre i to pielęgnować; z przeszłości nie ciągnąć za sobą bagażu złych wspomnień i tej pamięci koncentrowania się na tym co złe, na bagażu, który tylko utrudnia swobodne pójście do przodu, albo wręcz zatrzymuje nas w miejscu;
warto wziąć to co dobre, co może być przydatne w naszej teraźniejszości;
dla tego, aby nasz dzień dzisiejszy był dobry;
jak koncentrujesz się na negatywach, to je przyciągasz; jak przyciągasz je w czasie teraźniejszym, to i swoją przyszłość budujesz już teraz na negatywach opartą;budujesz więc przyszłość negatywną;
Komentarz doklejony:
popatrz pragmatycznie; masz 56 lat, Twój partner zdaje się 58; warto te ostatnie lata zmarnować na pielęgnowaniu zła i swojego złego nastroju?;
nie cofniesz tego co się już stało w czasie przeszłym; czy dobrego, czy złego; przeszłość już nie istnieje, ale masz ogromny wpływ na to co dzieje się teraz i co się wydarzy w przyszłości;
Komentarz doklejony:
*burza jeśli chcesz przestać czuć ból,
Komentarz doklejony:
Starałam i staram się, on jeszcze bardziej ale rozum i serce mówi NIE!!!!
Cytat
Jeśli zarówno rozum jak i serce mówią nie a działają zazwyczaj przeciwstawnie to chyba nie pozostało nic innego jak pożegnać Pana ze swojego życia...
Odwagi życzę w podejmowaniu ciężkiej decyzji. Pytanie tylko, która jest cięższa - zostać, czy odejść.
Można wybaczyć i zdecydować się zostać, bo istnieje przewaga rzeczy dobrych w relacji i szansa na odbudowanie bliskości. A co za tym idzie, istnieją podstawy do pozostania w związku.
Można wybaczyć i odejść, bo przykładowo po głębszej analizie widać bardzo wyraźnie, że to co odkryła zdrada, jest nie do zmiany. A więc nie ma szans zaspokojenia potrzeb obydwojga partnerów, lepsze więc jest dla obydwojga zakończenie.
Można nie wybaczyć i pozostać. Zatruwać wówczas jadem zdrady życie i sobie i partnerowi.
Można też nie wybaczyć i odejść. I przez kolejne lata żyć w poczuciu bycia ofiarą doświadczenia jakie miało miejsce. I przerzucać jad i nienawiść na wszystko i wszystkich wokół.
Nie wybaczasz dla kogoś, wybaczasz dla siebie.
Wybaczenie jest niczym innym, jak zrezygnowaniem z pielęgnowania urazy.
Zaakceptowaniem tego, że nie ma możliwości wyrównania tej krzywdy, można tylko wyrządzać dalszą lub istniejącą pogłębiać. Uświadomieniem sobie, że nie da się cofnąć krzywdy, która już się wydarzyła.
W wybaczeniu nie chodzi o to by zapomnieć lub usprawiedliwić. Osoby, które tego próbują, rozwalają się o ścianę, bo to droga donikąd. W wybaczeniu chodzi o to by zrozumieć, ale nie sprawcę (i przez to usprawiedliwiać zły czyn), tylko aby zrozumieć co się zadziało i co się dzieje. Tak jak i nie chodzi o to, aby rezygnować z obrony, bagatelizować wyrządzone zło, czy udawać, że nic się nie stało. Bo stało się i zmieniło na trwałe życie.
Wybaczasz dla siebie, by dać SOBIE szanse na normalne życie.
Samo myślenie o zemście pobudza mózg do wytwarzania endorfin. Na krótki czas daje to podobny efekt jak opioidy (takie jak morfina, czy heroina),no i idący za tym dobry nastrój, stłumienie bólu itp.
Tylko, że jest to zaspokojenie krótkotrwałe, a i można się od niego uzależnić. To są właśnie te wszystkie zgorzkniałe i niezadowolone z życia osoby, dla których żądza zemsty staje się obsesją i jak już nie mogą mścić się na własnych partnerach, bo tamci odsunęli się dokumentnie od oszołomstwa, to chętnie zrobią to na obcych.
A też im bliżej było komuś do korzystania z używek, tym łatwiej w to wchodzi i głębiej w tym później siedzi przez lata.
Dlatego po zdradzie tak ważna jest praca nad ukierunkowaniem tych wszystkich trudnych emocji. To, czy wykorzystasz je do rozwoju, czy autodestrukcji, zależy od Ciebie.
Brak zrozumienia dla tego co się wydarzyło (gdzie o zrozumienie na samym początku zdarzeń, jest bardzo trudno, szczególnie gdy coś spada nagle), i obrzucanie winą za zaistniałą sytuację drugiej strony, lub w zależności od zasobów jakimi osoba dysponuje, mniejszy lub większy brak umiejętności rozgraniczania i brania odpowiedzialności za swoje, prowadzi prosto w pułapkę obwiniania samego siebie.
Bo gdy pojawią się wątpliwości, a one pojawią się i dotrą do zdradzonego prędzej , czy później, to osoba zdradzona zaczyna się motać. Widzi wówczas ze zdwojoną siłą własny udział i na siłę chce porozumienia.
To są te wszystkie momenty, gdy ktoś chce wybaczyć i być wspaniałomyślny i ląduje z ręką w nocniku, bo to nie tędy droga. Tak śliska wspaniałomyślność, tylko pogłębia rozczarowana.
I to są te wszystkie przypadki osób, krzyczące by nie obwiniać osoby zdradzonej i nie zdające sobie sprawy z tego, jak ważnym jest od samego początku wzięcie odpowiedzialności za swoje. I rozróżnienie jednego od drugiego. Obwiniania, od odpowiedzialności.
I weź pod uwagę, że jedną z najbardziej subtelnych form zemsty, jest niszczenie samego siebie. Na zasadzie, "aby Ci nigdy spokoju nie dało to, do czego mnie doprowadziłeś".
Komentarz doklejony:
* Tak śliska wspaniałomyślność, tylko pogłębia rozczarowania.