Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
Koralina | 00:07:06 |
bardzo smutny | 01:28:11 |
Julianaempat... | 01:45:17 |
@ hurricane | 02:45:43 |
# poczciwy | 02:46:06 |
Możliwe że on zrozumiał, niestety tego nigdy się nie dowiesz bo nie masz możliwości zajrzeć do jego głowy ale to co robi, jak się zachowuje może świadczyć o tym że coś tam do niego dociera.
Ale jak już wiesz niczego nie można być pewnym. I może właśnie ta świadomość może sprawić że wasz związek teraz będzie bardziej dojrzały, a nie oparty na waszym wyobrazeniu żyli długo i szczęśliwie.
Czasu się cofnąć nie da, resetu również zrobić, trzeba żyć z tym do śmierci.
Kiedyś na forum, ktoś to ładnie ujął, na pytanie czy jest ze swoją żoną nadal... odpowiedział, że wczoraj byli, a czy dziś są ... jeszcze nie rozmawiał dziś z żoną. Po latach uznaje, że ta definicja trochę obrazuje również moje życie. To nie jest złośliwość i szpila ale symboliczne pozbycie się idealizmu... na całe życie... zaufanie (kopciuszek i takie tam opowieści o królewnach) = idealizacja, a ręka pod topór...
Tak naprawdę nigdy nie wiemy co będzie jutro. Realny wpływ mamy tylko na siebie ale wychowaliśmy się na pewnych mitach, romantycznej miłości do grobowej deski, nie biorąc pod uwagę, że czasem relacje są tylko na jakiś czas.
Jasne gdy są dzieci to kulturowo, emocjonalnie jest to większe spoiwo ale również zagrożenie, że dla mitów stworzymy sobie i partnerowi piekło ale nie odejdziemy bo... i tu milion powodów na czele z wielką miłością...
Terapia to nie gwarancja sukcesu, choć jestem gorącym orędownikiem jej, jednak tylko wtedy, gdy jest realizowana w wolności i wyborze własnym.
Rozumiejąc wszystkie Twoje hamulce... warto postawić sobie pytanie sięgające w głąb po co go wpuszczałaś do domu, by go teraz odtrącać? Poszukaj głęboko dlaczego?
Dlaczego go odsuwasz? Bo to kara? Bariera psychiczna? Wpuszczenie w poczucie winy? Plan na odbudowę - to rozpisz go ponownie bo pytanie do czego doprowadzi.
Filmy w głowie, myśli, wspomnienia dręczą, nie jestem sam od nich wolny uwierz, ale każdego dnia uczę się stymulować siebie by na nich nie pozostać, by nie dać się im rozwinąć. To jest wybór , tak jak to czy jesteś dziś w tej relacji. Ja nie wykluczam, że kiedyś wstanę rano i powiem dość już nie chcę... ale gdy pokusa wkręcenia się w dół masakra dopada mnie bardziej niż zwykle... staram się odwrócić to .. bo to można zrobić.
Każdy związek to wzloty i upadki. Każdy to ciągła praca.. idealizacja powoduje, że wydaje nam się, że to tylko motyle w brzuchu to ten fakt powoduje, że spłycamy realacje i budzimy się obok kogoś po kilku latach... ale on jakby nie nasz... a może już "leżymy w jakimś trójkowym układzie" bo nie założyliśmy wzlotów, upadków, pracy, przyjaźni - samo miało przyjść. Po zdradzie - właściwie nie zmienia się nic, zyskujemy tylko większą świadomość realności życia. Rozstajemy się z hasłem zaufanie wyidealizowanym do granic możliwości, stawiamy sobie pytanie co dalej i jak to osiągnąć (normalnie ślubny / ślubna to już przecież do grobowej deski) i nad tym pracujemy. Jak nie wybieramy roli OFIARY w związku, w swoim życiu to stymulujemy swoje myśli, wybory i skupiamy się na dziś - pracując pracując...
a co będzie jutro... zobaczysz podejmiesz decyzję jutro... ale by nie było tak, że nie ma wczoraj, dziś ani perspektyw na decyzję na jutro... stagnacja z pupą na gębie ofiary płaczącej nad swoim życiem...
Piszesz nocą. Męczy Cię ta sytuacja. Dlaczego wróciły do Ciebie wspomnienia tak nagle?
Można cieszyć się życiem po zdradzie można stworzyć fajny związek. Ale potrzeba na to czasu pracy i wytrwałości. Nie stanie się to w miesiąc rok czy dwa. To długi etap w którym będą wzloty i upadki ale wydaje mi się że warto.
Zestawienie światów - to przeciwwaga do odtrącenia. To pasje, czas, rozmowy, wspólne doświadczenia niekoniecznie wyłącznie te ważne ale codzienne. Z tego rodzi się później bliskość.
Czas oddalania, odtrącenia w dłuższej perspektywie będzie pogłębiał przepaść między Wami.
Wy na nowo musicie prócz przepracowania, polubić siebie, Wasz wspólny czas... zbudować nowa podstawę pod głębsza relacje - jeśli dziś mówisz jednak chce??...
Najprawdopodobniej odczuwasz niepokój, bo po zdradzie, nie zostało odbudowane w Waszej relacji to co najistotniejsze. Bliskość, zaangażowanie i namiętność. Czyli to co daje nam pewność, którą czujemy z automatu, że związek ma sens, bo jesteśmy kochani przez zdradzoną osobę.
Pytanie on nie kocha, Ty już nie kochasz, czy nie kochacie już oboje, a tylko panicznie walczycie o utrzymanie status quo? ... bo wiadomo, są dzieci.
Cytat
Obydwoje po ciężkim doświadczeniu zdrady. Ty w ciąży, a więc idące za nią liczne zmiany nastrojów i wahania hormonów. Wymagająca troski, ciepła i pomocy. On na antydepresantach, a więc bardzo silnych lekach, gdzie w mózgu pod ich wpływem dzieją się cuda i tym samym cuda zaczynają się dziać z psychiką pacjenta, dopóki psychiatra dobrze nie ustali dawki i nie dobierze właściwej metody leczenia. Znaleźliście się w strasznie trudnej sytuacji. Obciążeni zostaliście potrójnie. Zdrada, ciąża i jeszcze depresja. Gdzie w tym wszystkim mieliście czas i ochotę, na zawalczenie o odbudowę?
Cytat
co znaczy stare? czyli jakie? bo zdaje się, że nie dość, że stare to jeszcze z dodatkowymi obciążeniami i obowiązkami.
To była świadoma decyzja o powrocie, czy jednak decyzja przypadku, konieczności?
Bo strasznie dużo wzięłaś sobie, na raz, na głowę. Ciąża była planowana, czy przypadkowa?
Komentarz doklejony:
Jeśli chodzi na odpowiedź na Twoje pytanie powiem tak: mogę nasze życie z mężem podzielić na trzy etapy, stare życie= małżeństwo, zdrada, nowe życie= świadomy związek. Stare życie było kupą niedomówień, wymagań, braku komunikacji, i głupim przeświadczeniem, że miłość zniesie wszystko i jest dana na zawsze, potem drugi etap zdrada, szok, płacz, żal, złość, poczucie krzywdy, moja depresja, potem uwolnienie i rozstanie z mężem, trzeci etap= nowe życie= związek ale już dla mnie nie małżeństwo, chociaż mój mąż piszesz wszystkie te lata ani razu nie zdjął obrączki , ja pakując jego rzeczy zdjęłam i już nie chce zakładać bo dla mnie to małżeństwo umarło. Teraz mam nadzieję zbudować nowy, świadomy związek, oparty na zasadach które siebie razem ustalimy. Miłości określać nie musimy bo oboje czujemy że nadal jest, chociaż ja uważam że przez pewien czas po prostu siedziała w szafie....
Jeśli chodzi o powód powrotu to nie było żadnego przymuszenia, jak to określiła znajoma psycholog po prostu pominęłam pewne etapy po zdradzie, bo byłam pewna że wszystko co złe już za mną a potem to wróciło ze zdwojoną siłą. Może to zabrzmi niefajnie ale postanowiłam sobie że nasz powrót nie będzie miał nic wspólnego z dziećmi, bo wiem ze oboje tak je kochamy że nawet nie będąc razem byliśmy w stanie się porozumieć, ale nie chciałam aby ta decyzja była oparta na tzw dobru dzieci. I tak samo decyzja i staranie się o dziecko byka (na tamten moment) świadoma, byliśmy tacy szczęśliwi. Wiem że z boku to może wyglądać żałośnie, facet ja zdradził, a ona na chwilę go wywaliła, a zaraz potem przyjęła i jeszcze dala sobie zrobić dziecko a teraz płacze..... no płacze bo kocha, bo jej przykro, bo zrozumiała że sama kiedyś nie była w porządku, bo wszystko było źle, ciągle coś nie tak, ogdrazala się rozwodem...okropne to było
Myśli, że jesteśmy wciąż okłamywani są nie do odpędzenia mimo nawet szczerych chęci osoby, która zdradziła. Podświadomie już zawsze będziemy mieć pewną dozę nieufności i nic z tym nie da się zrobić.
Pytanie czy to źle...może niekonicznie. Przynajmniej stajemy się bardziej świadomi siebie, życia i realniej spoglądamy na otaczający nas świat, bez ułudy, idealizacji.
Cytat
takimi pierdołami się przejmujesz, jak coś z boku wygląda, w czasie gdy najważniejszym jest byś wygrała siebie i własne życie?
Cytat
w moim odczuciu pierwszej kolejności POWINNAŚ zaufać sobie i sobie uwierzyć, że już więcej nie pozwolisz sobie na to, aby:
Cytat
jeśli próbujecie już normalnie żyć i podjęłaś już jakaś decyzję,to może zwyczajnie warto skupić się na teraźniejszości, rozwiązywać bieżące problemy, już w zdrowszy i dojrzalszy sposób;
jak coś wychodzi z przeszłości, co i przed zdradą stanowiło problem, to zwyczajnie popracować nad tym, aby to zmienić; skorzystać z pomocy psychologa w tej kwestii;
uwolnić się od tej przeszłości; wziąć z niej to co najlepsze i najcenniejsze; czyli wnioski wynikłe z tego doświadczenia; ten cały syfiaty bagaż zostawić, tak by Ci nie ciążył i tym samym nie blokował Twojego marszu i pójścia do przodu;
przed każdą decyzją wsłuchiwać się bardzo głęboko w samą siebie; i już świadomie brać za nie pełną odpowiedzialność i konsekwencje własnych działań i wyborów;
Sklejania małżeństwa po zdradzie nie zawsze się udaje ale sama odpowiedź sobie czy chcesz w to wejść czy warto podjąć to ryzyko.
Cytat
to jak Ty chcesz się angażować, jak jeszcze nie odpowiedziałaś sobie na pytanie , czy inaczej potrafisz? i nie przyjrzałaś się bliżej temu, czy on inaczej potrafi?
to zaangażowanie rządzi Tobą, przychodzi z kosmosu, czy Ty rządzisz swoim zaangażowaniem?
na jakiej podstawie w ogóle dałaś sobie i jemu szansę?
życzeniowości?
Komentarz doklejony:
Cytat
jak nie wejrzałaś jeszcze w głąb siebie i sprawdziłaś, czy uda Wam się odbudować związku, to o jakim wspólnym domu i kredytach myślicie?
na jakiej podstawie ma się Wam w ogóle udać? i co?
Komentarz doklejony:
jak nie wiesz jeszcze, co jest przyczyną tego, że się rozjeżdżacie, nie masz pewności co do tego, czy np. nie jest nią niedopasowanie (którego nie przeskoczysz) , to o jakim kobiecym zaangażowaniu mówisz?
przepraszam z góry, że piszę skrótami, nie mam trochę czasu, a chcę coś Ci napisać.
Ze swoim mężem zostałam po zdradzie, minęło 9 lat, z czego pierwszych parę lat było ciężkich. Z niemocy do swoich emocji byłam mega wredna. Wytrzymał.
Terapia wspólna była kiepskim pomysłem, bo jedno z nas zawsze wychodziło z niej wkurwione na maksa. Suma sumarum jesteśmy dalej razem. Wg mnie jest lepiej niż było, bo zdrada niejako wymusiła na nas zmierzenie się z problemami wszelakimi.
Jak coś pisz PW, postaram się na bieżąco pomóc.
Wg. mnie będzie kiedyś u Was dobrze.
Czego życzę z całego serca.
Andzia
Właśnie mam wrażenie że nie potrafię zajrzeć w głąb siebie i sama nie wiem czy potrafię. Pomimo że lubię porządek wokół siebie, właśnie zdałam sobie sprawę że jestem bardzo niepoukladana wewnętrzne co jeszcze bardziej utrudnia mi życie.
Bo może chcesz za bardzo za szybko. Ten etap trzeba przejść powoli zaczynając od małych drobnych spraw. Analiza siebie nie jest łatwa ale kiedy zrobi się pierwszy krok idzie już łatwiej.
Pewne sprawy będą dłużej w twojej głowie z innym pójdzie łatwo ale niektóre będziesz długo przerabiać. Nie zmusza się do podjęcia decyzji teraz i natychmiast. Powoli idź w jedną stronę kiedy poczujesz że to nie to to będziesz wiedziała
Cytat
Jak masz bardzo dużo na głowie, to nie zrobisz wszystkiego od razu.
Nie ma więc sensu obciążać się tym, że coś musi być na już. Warto podzielić to na etapy. Posegregować i skupić się w pierwszej kolejności na tych najważniejszych i tych co są bieżące.
I raczej nie ma sensu się obwiniać, o to, że coś zawaliliśmy,że coś narosło,czy nas w jakimś momencie życia przerosło, bo to sprawia, że zaczynamy myśleć o sobie jako o bezbronnych ofiarach.
A na pewno nie jesteś zbyt słaba, aby sobie poradzić z sytuacją. Jeśli masz już cel, to po prostu spróbuj.
Komentarz doklejony:
I nie pozwól aby negatywne doświadczenia całkowicie zdominowały Twoje życie. Bierz również pod uwagę te wszystkie rzeczy, które układają się pomyślnie. Nie ignoruj tych pozytywnych aspektów, tylko się na nich koncentruj. Warto się, przez dbanie o pozytywne, wyrwać z tego rozpamiętywania samych negatywów.
Komentarz doklejony:
Wiem że to nie brzmi za poważnie, bo tylko ukarałabym samą siebie, ale był taki czas że myślałam że lepszym wyjściem z sytuacji będzie rozstanie, bo nie chcę żeby mnie bolało, a teraz dzięki wam zaczynam rozumieć że nie muszę mieć żadnego wyjścia z sytuacji, że nie muszę nic nikomu udowadniać, ani zajmować stanowiska..... A co muszę? muszę poukładać wszystko w mojej głowie, próbować zamykać to co było i otwierać się na to co jest....
Teraz czas na realizm a nie na marzenia o wielkiej miłości. Jeszcze wiele sytuacji może cię w życiu zaskoczyć a już napewno jeżeli podejmiesz próbę poukladania wszystkiego w głowie to sama siebie zaskoczysz.
A cierpliwość no niestety teraz musisz się jej nauczyć
Komentarz doklejony:
Mam pytanie, czy to że chce znać szczegóły relacji mojego męża z kochanką, że chce zrozumieć kim dla niego była, o czym rozmawiali to źle? Czy on ms prawo powiedzieć że już mi to mówił i nie chce do tego wracać? Czy mam prawo rozbierać to na czynniki pierwsze, co Nim kierowało i gdzie w tym wszystkim byłam ja?
Komentarz doklejony:
Mi się wydaje że ja tego potrzebuje. Może po prostu mam zbyt wiele wątpliwości bo zbyt pochopnie się zgodziłam na powrót i teraz szukam i analizuję a powinnam była to zrobić w samotności. Może rzeczywiście myślę bardzo życzeniowo, a tak na prawdę ten związek nie ma szans? Dla mnie rozmowa i analiza ich relacji jest zamierzeniem się z moimi demonami, a męża to męczy. Czci on w tym wszystkim ma jeszcze jakieś prawo? Bo ja się staram jaj mogę
A czy on ma jakieś prawo? No cóż według mnie zależy to od jego postawy, jak się zachowuje ale jeżeli po raz 50 pytasz o to samo to on ma prawo powiedzieć że ma dosyć ale powinien też zrozumieć że to pytanie zadane po raz 50 ma ci pomóc zrozumieć i przekonać się że nie kłamie bo po raz 50 usłyszysz ta sama odpowiedź
Cytat
to jest chyba jedna z najczęstszych sytuacji konfliktowych po zdradzie;
i pytanie gdzie są granice? ile razy można w kółko odpowiadać i ile razy można pytać?;
najczęściej nie chcą odpowiadać, bo to przywołuje w nich te trudne emocje, jakie nimi szarpią; poczucie wstydu, poczucie winy itp;
a druga strona po prostu czuje, że potrzebuje rozwiać swoje wątpliwości;
tylko, że ... odwróć sytuację;
wyobraź sobie, że bardzo byś kogoś skrzywdziła, i bardzo tego żałowała;
to co wtedy robisz, kiedy kierujesz się miłością do tej osoby i ogromną skruchą? uciekasz od odpowiedzi na takie pytania?
widząc zagubienie tej osoby, kiedy pyta o coś po raz 10, bo tak trudno jej pojąć, zbywasz ją, jak natręta "już Ci mówiłem"?
ile razy komuś, kogo byś skrzywdziła i tego bardzo żałowała, byłabyś w stanie poświęcić swój czas i zaangażowanie w rozmowę (nawet kosztem swojego dyskomfortu) by mu ulżyć w krzywdzie, którą wyrządziłaś i żałujesz?;
jakich starań mogłabyś dokonać, aby znaleźć odpowiedzi, potwierdzenia, zapewnienia, które by tej osobie mogły pomóc ?
co jest silniejsze skrucha i realna walka, czy własny komfort w niewracaniu do tematu?
bo to taka malutka, ale jednak wskazóweczka, co do tego, jakie intencje siedzą w tym drugim człowieku; co stawia na pierwszym miejscu, po zdradzieawanie, czy branie? miłość, czy egoizm?
Zauważam że kiedy poruszam trudne tematy i chcę tłumaczenia różnych sytuacji, bo przecież byłam ich częścią, przecież tego i tego dnia wrócił do domu i było to czy tamto, a wcześniej był w pracy i się widzieli..... to mąż staje się bardziej smutny i jeszcze bardziej się stara.... czuje że mu nie chodzi o dyskomfort tyko on wyrzucił to wszystko że swojej głowy i tak jak (chyba) robią to mężczyźni zamknął temat i moje pytania ciągle nie pozwalają zamknąć mu tej furtki. Ja też nie wiem czy do końca mi to potrzebne. O czym rozmawiali w tej czy tej sytuacji. Ale skoro mi to przychodzi do głowy to nie chcę mieć czegoś czego nie wiem i tworzyć własnych historii. I też fakt że kiedy jakiś czas jest między nami dobrze, czyli nie zadaję trudnych pytań, wtedy on się czuje trochę pewniej że trochę idziemy do przodu aż do momentu kolejnej sytuacji jest coś popsuje klimat. No niestety jestem to ja, i niestety wtedy znowu się zastanawiam czy jest sens się męczyć, czy nie łatwiej byłoby mi odejść i nie musieć przez tu przechodzić. Ale czy byłabym wtedy szczęśliwa?
Cytat
Przed tym nie uciekniesz,niech się to tam przetwarza... tworzą historię,tysiące pytań bez odpowiedzi z czasem będą coraz bardziej odległe aż znikną,dobrze mieć jakieś zajęcie na pewno masz jakieś pasje,hobby jak każdy no może nie każdy.
Jak myślisz jak czuje sie tamta kobieta? odpowiesz sobie co cie ona obchodzi
ale zostałyście skrzywdzone obie,kim ona dla niego była? chwilową zabawką? żonatego faceta który ją nakarmił kłamstwami,jak to rokuje na jej przyszłość? że faceci są zwykłymi skurwysynami nie godnymi jednej minuty uwagi,do potraktowania jak śmiecia.
Kilka dni temu spotkałam pierwszą kochankę swojego byłego męża,jeszcze tak niedawno miałam do niej takie emocje ze chyba bym zabiła a teraz? nie czuję nic żadnego żalu,złości nawet z nią rozmawiałam i usłyszałam "Przepraszam" a to był dla mnie wtedy trudny i ciężki czas,kawał czasu wyciętego z życiorysu,stracony na żal nienawiść,do niej potem pojawiła sie kolejna i kolejna mój były mąż nie oszczędzał mi rozrywek dał mi niezłą szkołę życia...
Cytat
A jesteś szczęśliwa sama ze sobą?
Nawet odejść nie jest łatwo...Jeśli bedziesz czuć że to cię męczy coraz bardziej,nie dajesz radę że to cię truje niszczy wtedy podejmij decyzję tylko wtedy to będziesz czuć,bo jak na razie to są tylko pytania które sie tworzą co by było gdyby tak albo siak...
Swoją drogą po Ci wracać do tamtych emocji, to nie są dobre emocje.
Komentarz doklejony:
Chce mu wierzyć, że w końcu oprzytomnial i że on to zakończył, a nie że była to zimna kalkulacja. Ale mówi też bolesne dla mnie rzeczy, że gdyby to się nie wydało to nie wie ile by to ciągnął.....Ale czy te odpowiedzi nie są przemyślane pode mnie? Nie wiem....
Komentarz doklejony:
Niezapominajko wiem że masz rację....Ale postanowiłam sobie od teraz działać tylko zgodnie z moim wewnętrznym głosem i nie zostawiać żadnych wątpliwości ani spraw które mnie nurtują, dlatego te tematy jeszcze poruszam.
Wiesz wystarczająco dużo,niech ona sobie tam żyje swoim życiem,darzyć sympatią jej nie musisz i zaśmiecać sobie nią głowę,masz nad czym pracować więc ją odstaw na bok...
Tak jak napisała niezapominajka:
Cytat
Nie jest to łatwe,ale i nie nie możliwe
Cytat
A czemu nie? a co je ma powstrzymywać,dziecko? kobiet nie znasz ich natury? jak myślisz zrobiła byś to samo? dajesz 100% pewności rękę odciąć? że nie? nie odpowiadaj od razu
Znajdź sobie jakieś ciekawe zajęcie,niech cię odciągnie od tego myślenia,za głęboko już wnikasz i to sie może źle skończyć...nie pracujesz nad poprawą relacji nad wami a skupiasz sie na tym co tylko ty czujesz i ona w roli głównej.. a nie jesteś w tym sama jesteście razem ,cały czas odświeżasz...co jest ważne przeszłość czy dziś i wasza przyszłość?
Cytat
Z tą wiarą jeszcze nie ten czas,czy możesz wierzyć? poczujesz to
co jest ważne przeszłość czy dziś i wasza przyszłość?
Wszystko fajnie ale jak ta przeszłość ciągle wraca, może nie tak intensywna jak kiedyś ale jednak?
Cytat
Jak jej pozwalasz wracać,to będzie wracać...a tak na marginesie na ciebie to i bat nie działa
Cytat
jeśli mówi prawdę, to co czuł, to wolałabyś, aby skłamał?
Cytat
a ja bym się na Twoim miejscu zastanowiła głęboko nad tym, co powiedziała niezapominajka (sama się teraz nawet nad tym zastanowiłam);
bo wsłuchać się w siebie to jedno, ale wsłuchać się w innego człowieka to drugie;
czy właśnie to "dawanie" nie powinno iść z dwóch stron, aby można było znowu coś wartościowego odbudować?
oczywiście pod warunkiem, że autentycznie dwie strony z siebie coś dają, a nie jest to tylko wsłuchiwanie się strony pokrzywdzonej;
Komentarz doklejony:
Cytat
to przecież niekoniecznie musi być zimna kalkulacja; to równie dobrze może być stan, gdy ta druga osoba jest na jakimś rozdrożu i targają nią różne rzeczy i decyzje jakie będzie podejmować dopiero się wydarzą;
tym bardziej, że po zdradzie mowa o konieczności odbudowy; wręcz o budowaniu czegoś całkiem od nowa;o całkowicie nowym rozdaniu;
więc faktycznie może warto się zastanowić na tym, na jakich ma to być budowane emocjach, czy powinny to być te złe emocje z negatywnej przeszłości; czy nie wesprzeć tego nowego dobrymi emocjami, wyciągniętymi z wniosków z przeszłości i na bazie tej pozytywnej części z przeszłości? a nie tych negatywów;
Komentarz doklejony:
Zahira wiedziałam że to co napisałam o matce może zostać tak odebrane dlatego dodałam resztę, ale może nie odebrałaś tego tak jak chciałam. Powiem tak. Będąc świadoma matką kochająca swoje dzieci kreuje się ich dobrem, tak? Mam prawo do szczęścia, TAK! Jeśli z jakiegoś powodu z partnerem/mężem który ze mną je wychowuje czuje się nieszczęśliwa lub poznałam kogoś i mam ta czerwoną lampkę, motyle itp, idę i mówię. Jestem bardzo bezpośrednia.Dlatego mam problem żeby zrozumieć kogoś kto kręci i kłamie. Więc chodzi mi o to że matka na prawo do wszystkiego ale właśnie że względu na swoje dzieci powinna trochę pomyśleć zanim zrobi coś co nie tyko zniszczy jej związek ale także rodzinę. Dla mnie to jest proste jak budowa cepa. Dlatego mam pretensje do mojego męża. Dlaczego nie przyszedłeś i biur powiedziałeś wprost?????
Cytat
zmień słowo "wina" na "odpowiedzialność", a łatwiej Ci będzie szerzej spojrzeć i więcej zobaczyć; a tym samym zmienić własne podejście do życia, bo wyjdziesz z tego samobiczowania się i karmienia własnego ego; a tym samym własnych ograniczeń;
wina wymaga bezwzględnej kary; odpowiedzialność niesie za sobą możliwość naprawy, tego co poszło nam w życiu nie tak, jakbyśmy chcieli ; a nie ma ideałów; i Ty też idealna być nie musisz; zmień te deprymujące powinności, na możliwości, czy chęci; a na pewno staniesz się bardziej zmotywowana, zamiast zniechęcona;
masz możliwość i chęć, to jesteś na pozycji, że możesz coś zrobić i możesz się spokojnie zastanowić jak tego dokonać; nie wisi nad Tobą żadne obciążające "powinnam"
I zwyczajnie wyjdź z tego postrzegania samej siebie, jako bardziej zaangażowaną w tą negatywną sytuację, niż jest w rzeczywistości i tego obwinia siebie (z tego zaangażowania wynikłego), które sprawia, że stawiasz się w roli bezbronnej ofiary, która nie ma wpływu na kierowanie swoim życiem.
Bo pomimo wielkiego wpływu, na Twoja rzeczywistość, rzeczy zewnętrznych, innych osób z zewnątrz, wpływ na tą rzeczywistość masz ogromny.Ten wpływ to Twój wolny wybór.
Co już wyraźnie widzisz, chociażby w tym, jakie skutki pociągnęło za sobą Twoje takie, czy inne zachowanie, czy wybory jakich dokonywałaś do tej pory.
Cytat
Cytat
a można kochać mężczyznę i nie czuć się jego kobietą?
Komentarz doklejony:
*masz możliwość i chęć, to jesteś na pozycji, że możesz coś zrobić i możesz się spokojnie zastanowić jak tego dokonać; nie wisi nad Tobą żadne obciążające "powinnam" ; możesz nawet z czegoś zrezygnować, bo taka możliwość też istnieje, szczególnie jeśli czujesz brak chęci;
Komentarz doklejony:
Ty nic nie musisz, Ty możesz;
a każdy z Twoich wyborów będzie miał jakieś idące za nim konsekwencje; niektóre z nich możesz przewidzieć, niektórych nie;
po prostu weź za swoje wybory świadomie pełną odpowiedzialność; nie bój się jej, nie musisz być doskonała; możesz się nawet pomylić po raz kolejny; na błędach się uczymy; nie ma sensu się ich panicznie bać;
nie zostawiaj wszystkiego przypadkowi (i tak wystarczające rzeczy z zewnątrz jeszcze Cie zaskoczy);
Ty wybierasz dokąd chcesz dojść; weź za to odpowiedzialność (byś nie musiała szukać winnych i sama siebie obwiniać); szczególnie za rzeczy na które nie do końca masz wpływ lub masz ograniczony;
Niestety nie dzieje się to w przeciągu tygodnia czy miesiąca są tu osoby które powiedzą ci ze pracowały nad tym latami. Ale jeżeli umiemy wyciągać wnioski to wszystko jest możliwe
Cytat
Czyżby?
Nie chcę obrażać matek,świętojebliwe wzorowe "Matki Polki"
Ale też nie rozumie zwłaszcza gdzie dzieci są jeszcze małe i popłynie,kiedy mają na to czas? i te śmieszne tłumaczenia...
Mówi się że dużą rolę odgrywa charakter hmmm być może,ja ze swoim mam problem i to spory ale akceptuje i uwielbiam taki jaki jest i nie mam zamiaru nic zmieniać a że czasami z kijem nie podchodź :niemoc
Kiedyś potępiałam takie wyczyny,dziś po prostu mi żal takich kobiet,podam rękę takiej która wiem że żałuje, wystarczy być to jest już dużo dla niej...
Jest jeszcze kolejna motywacja dość mroczna, Tobrukiem udowadnianie sobie roli zapomnianej, roki ofiary - egzaltacja cierpieniem. Ta wiedza jest zbędna ale nasze umysły chcą jeszcze się pognębić i zobaczyć jak bardzo nie było nas w tamtym momencie. Oczywiście racjonalizujemy to jak tylko można od twardych jajek i odporności na ból i prawda nas uwolni ... ale to trochę sterta bzdur - jakoś musimy się zmanipulować.
W ten sposób myli się nam praca nad związkiem, a wbijanie się role ofiary, a jednocześnie zyskujemy super wyjściowa pozycje do bycia rozdającym w związku, a to ponownie prowadzi do zwiazku opartego na krzywiźnie.
Komentarz doklejony:
Cytat
W ten sposób myli się nam praca nad związkiem, a wbijanie się role ofiary, a jednocześnie zyskujemy super wyjściowa pozycje do bycia rozdającym w związku
Tak to właśnie wygląda, robię wszystko żeby wyjść z roli ofiary a jednocześnie sama się w nią wpędzam.... podobnie z tym rozdajacym karty .... Nie chcę żeby ten związek był oparty na moich zasadach, i ciągłym dostosowywaniu się męża do moich wymagań, ale jednocześnie widzę że on nie ma potrzeby doprecyzowania i ustalania jakiś zasad ....... i teraz co..... Ja się boję że to znowu doprowadzi nas do kryzysu
Cytat
niby proste, ale możliwe tylko przy bardzo dojrzałym drugim partnerze/partnerce; a ile jest takich osób, które by to udźwignęły? zrozumiały, poradziły sobie z sytuacją i nie mściły się? szczególnie w związkach gdzie są dzieci;
Komentarz doklejony:
jeśli ktoś nie mówi prawdy, to najczęściej dlatego, że obawia się reakcji na ta prawdę;
i w większości mają rację; wszyscy się deklarują, że woleli by usłyszeć zanim coś nastąpiło, a taka prawda, że tak samo by sobie nie radzi i zachowywali tak samo, jak w momencie kiedy usłyszeli już po;
bo jak to mogło się wypalić coś w stosunku do nas?
nasze ego cierpi wówczas tak samo, jak kiedy dowiemy się przypadkiem;
do ilu osób dotrze, że ktoś to zrobił z szacunku i szczerości?
Komentarz doklejony:
*a taka prawda, że tak samo by sobie nie radzili
Cytat
to jest w sumie pytanie o to, czym jest miłość;
czy oferując cokolwiek drugiej osobie i oczekując wzajemnie określonej rekompensaty, mowa o miłości, czy jednak o jakimś rodzaju niepisanego układu?
czy to jest ofiarowanie z miłości, czy jednak interesowności i instrumentalne traktowanie?
i tym samym pytanie o to, co łączyło daną parę?
(a w sumie jeśli nie miłość, to może nawet nie ma czego wielce żałować)
Cytat
i chyba warto z tego etapu, gdzie na krytykę reagujemy pustką, złością i poczuciem upokorzenia, bezradności, przejść do konstruktywnego wykorzystania jej, tak by wykorzystać ją dla naszego rozwoju;
Komentarz doklejony:
teoretycznie rzecz biorąc, jeśli dajesz cokolwiek z miłości, to nie czekasz na zapłatę/ wyrównanie; bo dajesz z miłości
Cytat
No właśnie. Tak naprawdę ile osób tyle definicji miłości. My zdradzeni najczęściej (choć nie zawsze) postrzegamy ją prawidłowo. Bo miłość różne ma stadia, bo prawdziwa miłość jest na dobre i na złe, to przywiązanie, odpowiedzialność za drugiego człowieka, odpowiedzialność za ludzi, których powołało się do życia, to coś co daje głównie satysfakcję z dawania a nie brania i w końcu to coś co w wielu naszych głowach nie ma prawa się skończyć. Często jednak zostajemy brutalnie sprowadzeni na ziemię bo nagle okazało się, że ktoś pomylił miłość z chwilową fascynacją, zauroczeniem, motylami w brzuchu, dawno nie odczuwanym pożądaniem, zainteresowaniem, które tak czy inaczej zawsze siłą rzeczy osłabnie.
Romansom zawsze towarzyszy wiara w miłość romantyczną. Cóż jednak w większości przypadków miał być Romeo i Julia a okazuje się Tristanem i Izoldą...
Z tym zaufaniem i łykaniem wszystkiego jak pelikan ... rozumiem idealizm ale nie wiem czy ta faza związku jest do odbudowania w dawnym kształcie... pewnie trudno zdefiniować co jest przegięciem a co normom... ja nazywam postawę zaufania, ze nie ma powrotu do zaufania jakim się obdarza inna osobę mając 20 lat ... to nie wróci czy do ślubnego czy do nowego rozdania ... trzeba jednak złapać gdzieś etap normalność .
Transparentność tak jako konsekwencja i możliwość sprawdzenia ale czy po jakimś czasie (jakim otóż jest pytanie?) sprawdzanie z częstotliwością kilku razy w tygodniu, mc jest normalne ... to są te trudności w definiowaniu ..
Staram się mu powoli wierzyć. Sprawdzając w delikatny sposób czy jest tam gdzie mówi. Nie jest to jakaś chora kontrola ale np po paru dniach zadaje jakieś pytanie które potwierdzi jego wersję.
Nie wierzę we wszystko tak jak kiedyś ale nie przeszkadza to w próbie odbudowania zaufania.
Stosowanie 34 kroków bardzo pomaga w budowaniu siebie w nowym starym związku.
Komentarz doklejony:
,
Komentarz doklejony:
,
Dlatego zapytałam o te kroki, bo pomimo że może niedoskonałe narzędzie, ale bardzo pomocne w odbudowaniu siebie i swojej pozycji w związku.
Lutiola, a Tobie jeszcze napiszę jedno. To od Ciebie zależy jak wykorzystasz kryzys jaki Was dopadł (czytaj zdradę) albo zatracisz się całkowicie w poczuciu krzywdy (co moim zdaniem robisz), czy wykorzystasz jako rozwój siebie. Ja wybrałam to drugie. Dlatego jestem w tym miejscu, którym jestem. Chociaż po drodze wyrządziłam dużo krzywdy sobie i Mężowi- zarazem.
Większość z nas myślała, że jesteśmy tak idealni, wyjątkowi, że zdrada nas nie spotka. A spotkała...
Komentarz doklejony:
I jeszce jedno, to co napisałaś jakie wyciągniemy wnioski, nie wiem czemu, czasem krąży mi taka myśli po głowie, że gdyby nie ta zdrada, wiele dobrego by się w moim życiu nie wydarzyło. Nie chcę absolutnie aby to zabrzmiało że to popieram w jakikolwiek sposób takie rozwiązanie kryzysu, ale mam takie poczucie że inaczej chyba byśmy się oboje nie obudzili z tego letargu. Zobaczymy co czas pokaże, ale wiem że pracując nad sobą takie (Dla mnie traumatyczne) doświadczenie można na prawdę przekuć w coś pozytywnego.
Cytat
Tak,fakt to jest okropne uczucie...nawet po takim czasie gdy sobie przypomnę jest mi głupio przed samą sobą,to jest upodlenie się....czy to dla rodziny? nie bardziej ze strachu,uzależnienia,popełniłam masę błędów język był szybszy od mózgu (a to chyba do dziś zostało) Jeśli ktoś chce odejść,niech odejdzie...
niezapominajka,
Cytat
No właśnie...był czas że te jego wybranki krytykowałam... takie siakie owakie a są po prostu inne,może mniej pyskate
Luti,Życzę powodzenia,wytrwałości z każdym dniem,miesiącem rokiem nie może być gorzej...może być tylko lepiej.Powodzenia
Najśmieszniejsze jest to, że każdy dookoła ocenia mnie i mojego męża jako idealne małżeństwo (garstka ludzi wie o jego wyczynie). Ja sama zawsze uważałam, że zdrada NIGDY mnie nie dotknie, a dotknęła, paradoks. W życiu nie ma pewników.
My próbujemy. Nie wiem czy nam się uda. Na chwilę obecną nie jest fajnie, nie jest dobrze, to są takie skoki, ta wcześniej wspomniana sinusoida.
Myślę sobie, że podstawową cegiełką udanego związku jest wewnętrzny spokój, ta spokojna głowa, tylko że spokój jest przywilejem ludzi szczęśliwych i kółko się zamyka...
Każda relacja, każdy człowiek jest inny.
Życzę Ci spokojnej głowy i trzymam kciuki za Twoje szczęście!
Czy to że znosił twoje płaczw żale ciągle pytania to mało? Teraz jesteście razem, teraz probujecie, teraz nie rok temu czy za pół roku ale właśnie teraz.
A dlaczego on ma ja oczerniac? Nie ma powodu żeby się na niej mscic.
A co do jego zachowania no cóż on chciałby już żyć bez wypominania przeszłości. Może po prostu powiedz mu ze w takich chwilach potrzebujesz żeby cię przytulił.
I nic nowego po takim czasie ci nie powie. Co miał Ci jeszcze wyjaśniać?
"Ktoś kiedyś powiedział, że rodzimy się sami, żyjemy sami i umieramy sami, że samotność jest naszą naturą, tylko nie jesteśmy tego świadomi. Ja jednak twierdzę, że człowiek nie jest stworzony do samotności, a negując tę biologiczną potrzebę bycia z kimś tracimy motywację.
Dziś człowiek może oszukać własnym umysłem prawie każdy rodzaj samotności, a lęk przed nią usprawiedliwić kłamstwem. Tak jest łatwiej. W tłumie czujemy się lepiej. Łatwiej jest sięgnąć po lajki i pochlebne komentarze dostępnych od ręki, choć nieznanych nam użytkowników mediów społecznościowych, niż otworzyć się przed kimś naprawdę nam bliskim, bo wtedy trzeba zdjąć maskę, pójść na kompromis.
Bo prawdziwa relacja z drugim człowiekiem wymaga kompromisów, autentyczności i zaufania, otwarcia się, odarcia z szat do gołych ran, zawierzenia w momentach kryzysu, jak i w momentach codzienności, braku udawania, pokazania swoich słabości. Bez tego nie ma prawdziwego związku.
I tu dotykamy sedna relacji z drugim człowiekiem r11; jego najintymniejszej części. Czy potrafimy w największych opresjach zaufać komuś na tyle, aby oddać się w jego ramiona, aby pokazać siebie prawdziwą, wątłą, słabą? Czy potrafimy przyznać się, że płaczemy, że coś nas przerosło? Czy wybierzemy pozornie bezpieczną dla nas wersję, że lubimy być same?
Owszem, samotność jest czymś esencjonalnym, nierozerwalnie związanym z naszym istnieniem i nie ma sposobu by tego uniknąć. To czas potrzebny dla każdego. To odkrywanie samego siebie. Wojciech Eichelberger w swojej książce pt. "Zatrzymaj się" pisał: "Nasz umysł jest jak naczynie z wodą, którym nieustannie poruszamy. Woda wzburza się, mąci, przelewa. Bywa, że wstrząsany niepokojami umysł nie daje nam wytchnienia nawet w nocy. Budzimy się zmęczeni, rozbici i bez sił do życia. Gdy decydujemy się na to, by przez pewien czas pobyć w samotności, to tak jakbyśmy naczynie z wodą postawili w jednym miejscu. Nikt go nie rusza, nie przenosi, nic nie dodaje; nikt nie miesza wody. Wtedy wszystkie zanieczyszczenia opadają na dno a woda staje się spokojna i przejrzysta".
To jest prawda. Potrzebujemy czasu samotności, ale ten czas daje nam również prawdziwy związek, prawdziwa dojrzała relacja. Bo dojrzała miłość daje wolność. Miłość to nie łańcuch, którym Ty i osoba kochana jesteście spętani. Prawdziwa miłość szuka dobra kochanej osoby i może istnieć tylko w wolności.
Nie bójmy się samotności, bo ona jest nam potrzebna, ale nie stawiajmy jej też na piedestale, bo ona nie jest naturalną potrzebą człowieka. My, ludzie wzrastamy razem, budujemy razemr30; Nie bójmy się zatem kochać. Nie pozwólmy, aby złe doświadczenia sprawiły, byśmy stały się zgorzkniałe i nieufne.
Żyjmy chwilą, niczego nie przyspieszajmy pamiętając, że wszystko dzieje się w odpowiednim czasie i dla naszego dobra. A Miłość? Miłość wbrew pozorom jest bardzo prosta."
Komentarz doklejony:
Dzisiaj zdałam sobie sprawę że boję się zaryzykować podobnie. Może to jest tak, że udaje się uratować te dobre małżeństwa, gdzie ludzie się pogubili, ale ogólnie mają takie same postrzeganie świata, poglądy, a my chyba nigdy nie byliśmy zgodni, byliśmy fajną parą, a potem już nie i po postu nie ma czego ratować. Boję się że niepotrzebnie czekam na terapie, po której tyle oczekuje, a tu się okaże że marnuje czas, a mogłabym zacząć sobie wszystko samej układać. Chyba jestem Jeszce bardziej zagubiona niż na początku.
Cytat
Podobnie myślałam, gdy zaczynałam z najmłodszym synem terapie,moje oczekiwania były wygórowane i to tylko będzie strata czasu,siedzenie i słuchanie tego psychologicznego pierdzielenia,po co ja z nim tam idę?cholera znowu muszę tam iść i tak było jakiś czas...no ale chodzę. 2x w miesiącu wizyty,dopiero po 6 miesiącach nie że efekty były widoczne ale to ja zaczęłam współpracę z panią psycholog,otworzyłam się syn też ale to nie koniec jeszcze trochę to potrwa...
Lutiola,Nie oczekuj że po pierwszej,drugiej czy trzeciej wizycie terapia rozwiąże twoje problemy,czy psycholog ma je rozwiązać,terapia nie na tym polega ale pomorze zrozumieć pewne rzeczy...
Przypomina mi to opowieść o paprotce i bambusie,wkleję tylko część...
"Osiem lat temu zdobyłem nasiona i udało mi się zasadzić bambusa i paprotkę w jednym momencie. Chciałem, żeby obie rośliny rosły razem w moim ogrodzie, ponieważ obie doskonale na mnie wpływają. Włożyłem cały mój wysiłek w ich pielęgnację jak gdyby były prawdziwym skarbem.
Jakiś czas później zauważyłem, że paprotka i bambus reagują na moją pielęgnację w odmienny sposób. Paprotka zaczęła rosnąć i już po kilku miesiącach zmieniła się w majestatyczną roślinę, która zdobi pomieszczenie w jakim się znajduje. Bambus z kolei nadal był pod ziemią, bez jakichkolwiek oznak życia.
Minął rok i paprotka nadal rosła, ale bambus nie. Nie poddałem się jednak. Nadal dbałem o niego z największym zapałem. Mimo to minął kolejny rok a moja praca nie przynosiła żadnych efektów. Bambus nie chciał się pokazać.
Nie poddałem się ani po drugim roku, ani po trzecim ani nawet po czwartym. W piątym roku, pewnego dnia zauważyłem, że z ziemi wychylił się nieśmiało młody pęd. Następnego dnia był już znacznie większy. Już po kilku miesiącach roślina zmieniła się w potężny, 10-metrowy bambus ponieważ rosła bez przerwy. Czy wiesz dlaczego tyle czasu zajęło jej wyjście na powierzchnię?
Zajęło to pięć lat ponieważ w tym czasie roślina pracowała nad tym, by wypuścić mocne korzenie. Wiedziała doskonale, że musi urosnąć bardzo wysoko i dlatego właśnie nie mogła wyjść na powierzchnię ziemi do czasu gdy będzie miała silne podstawy, dzięki którym wzniesie się wysoko i szybko.
Znaczenie czasu w naszym rozwoju
Cytat
I to jest sedno sprawy, jak pokazać swoje słabości i odsłonić się przed człowiekiem który nas oszukiwał i zdeptał nasze uczucia i poczucie godności????
Cytat
Dość ciekawe i dyskusyjne kolejne stwierdzenie świadczące o hipokryzji czy inaczej mentalności Kalego; a życzeniowych dziwnych stwierdzeń jest jeszcze więcej;
Nie rozumiesz siebie a chcesz zrozumieć kogoś ? Siebie poznaj i swój wpływ na otoczenie, to podstawa; Nie możesz analizować czegoś co Ciebie dotyczy bez Ciebie;
Próbujesz się dowartościować tym, że jesteś świętojebliwą super matką a tamta nie była? bardzo słabe.
Zmartwię Cię, dziecka nie zapragnęłaś świadomie tylko instynktownie, świadome i pragmatyczne myślenie nie przeszkodziło; Podpowiedziało by Ci, że z okresu miodowego po zdradzie można korzystać, ale nie jest to czas na poważne decyzje życiowe; mało odpowiedzialną osobą jesteś i bez wyobraźni; może właśnie dlatego kreujesz się na odpowiedzialną kosztem innych;
Bardzo duży plus dla Ciebie, że zaczęłaś w końcu szukać rozwiązań i miejmy nadzieję, że przestałaś zachowywać się jak nieświadome niczego zwierzątko płci żeńskiej, które nie panuje nad swoimi emocjami;
Cytat
Te sugestie nie są dla Ciebie, wdrażając to tylko sobie zaszkodzisz.
Mam wrażenie, że faceta przestałaś widzieć tworząc związek z dziećmi i tylko pod dzieci i swoje oczekiwania; uważałaś że tak go omotałaś, że nikt Cię nie zastąpi a tu zdziwienie;
Kwestia drążenia tematu, uświadom sobie i określ czemu chcesz wiedzieć i dokładnie co chcesz wiedzieć? I jakie odpowiedzi będą dla Ciebie satysfakcjonujące a jakie nie; nie będą;
To jak między nimi było nie zwolni Cię z pracy nad swoimi emocjami i waszą relacją, nie da ci o wiele więcej poczucia bezpieczeństwa; Najlepiej zaakceptuj, że od Ciebie odbił, przez jakiś czas był bliżej z inną co każdemu się może zdarzyć i już;
Po roku jesteś? Ostatnia szczera rozmowa jak to było, jakie są aktualne plany i jaki okres dotrzymania wzajemnych zobowiązań, nie za długi ale pozwalający na ochłonięcie; budowa domu na razie nie wchodzi w grę, chyba, że tobie ma zostać dziecko a jemu dom, to niech sobie buduje;
Idź w końcu do tego psychologa niech Ci pomoże uświadomić jak wyglądał wasz związek, w czym się minęliście, miłe dla Ciebie nie będzie;
Napisałaś gdzieś, że żoną będziesz na papierze dzięki niemu, a przyszło Ci do głowy, że z jakichś powodów on od dawna mógł się czuć mężem na papierze?
Pewnie nie, bo to co nie było po twojej myśli i dla Ciebie to z natury rzeczy było bzdurą lub nawet czymś przeciwko Tobie.
Analizę dopasowania koniecznie zróbcie;
Dopiero wtedy będziesz mogła próbować podjąć jakieś świadome decyzje;
Cytat
to jest to o czym w sumie mówią Ci dziewczyny;
jak poznajesz swoje słabości, nie boisz się ich nazwać i dotknąć ; zaczynasz nad nimi pracować, to przestają tymi słabościami być;
pod warunkiem, że masz w sobie dość pokory i wychodzisz z idealizowania ( czy wchodzenia w infantylizację, próżność,samooszukiwanie się) a wchodzisz w realną pracę, której świadomość automatycznie zwiększa Twoje poczucie własnej wartości;
zwiększa się Twoja świadomość samej siebie dokonujesz bardziej świadomych wyborów w życiu codziennym; jak masz świadomość ile i jak ogromnej pracy wymaga wyjście z własnych słabości, nie oczekujesz od innych cudów; patrzysz realnie na świat, na słabości innych; nie szukasz książąt z bajki, tylko budujesz własną; bo widzisz i czujesz realny wpływ na swoje życie, czy życie innych;
Komentarz doklejony:
podjęłaś decyzję o powrocie nie mają ku temu jeszcze żadnych realnych podstaw; nie jest więc dziwne, że się męczysz; bo i na czym teraz budujesz, jak nie na życzeniowych?
odbudowanie związku i dobrej relacji wymaga realnej, uczciwej z pracy nad tym dwóch stron; głębokiego wsłuchania się w samych siebie obu partnerów i wsłuchania się wzajemnego; ogromnej pokory, by móc wsłuchać się również w słabości partnera i w to co on realnie czuje, a nie czego my byśmy oczekiwali i czego sobie życzyli; bo tylko wtedy jesteś w stanie się do tego świadomie ustosunkować;
Komentarz doklejony:
podjęłaś decyzję o powrocie [b]nie mając[/b] ku temu jeszcze żadnych realnych podstaw
Jeśli chodzi o dowartościowanie, to rzeczywiście mi tego brakuje. Matką idealną na pewno nie jestem. Czy dzieci są dla mnie najważniejsze? Teraz już tak. Kiedyś powtarzałam mężowi że dzieci są ważne, ale sa tylko dodatkiem do związku, kiedy prosiłam żebyśmy spędzili trochę czasu tylko we dwoje, wyjechali razem na weekend, to zawsze nie było chęci/pieniędzy/czasu, no tak, ale to ja jestem ta zła.
Do tamtej staram się nie porównywać, ja wiem że nie dorasta mi do pięt, ale też wiem że była nieszczęśliwa, po prostu. To jaką jest matką mnie nie obchodzi. Wiem że mając chore dzieci powiedziała że idzie do pracy, a pojechała do hotelu z moim mężem. Nie mnie to oceniać. Ja też wychodzę teraz na wyrodną matkę bo podobno chcę zrujnować moim dzieciom życie, tym że nie potrafię sobie poradzić z tym co się stało.
Cytat
Dzialalam instynktownie? może, czy miałam obowiązek widzieć że po zdradzie najpierw jest miesiąc miodowy, a potem pół roku doła? Mało odpowiedzialna jestem, a dlaczego? Kreuje odpowiedzialność kosztem kogo niby? Mojego biednego męża który był taki samotny i nieszczęśliwy że nie mógł otworzyć gęby i o tym powiedzieć? Teraz nagle pała wielkim uczuciem do mnie i do naszej rodziny. Kiedy proszę żebyśmy się rozstali, bo ja nie potrafię sobie z tym poradzić, przerzuca na mnie całą winę, że przeze mnie dzieci będą cierpieć, bo ja nie chce zapomnieć, to jest w porządku?
Jaka z tego refleksja? wiem że potrzebuje psychologa. Jestem w totalnej rozsypce, nic mnie nie cieszy. Łapie się kurczowo jakiś prowizorycznych rozwiązań, a potem płacze że jest źle. Cały czas mam wrażenie że nie mam żadnej kontroli nad moim życiem i nie wiem co mam zrobić żeby ją odzyskać, nie wiem czy kiedykolwiek ją miałam.
Ps Yorik czy Ty nadal jesteś z żoną? Czy możesz powiedzieć że jest dobrze?
Cytat
to czemu nie wsłuchujesz się sama w siebie? wsłuchaj się i weź po prostu konsekwencje swoich decyzji
Cytat
przecież Ty jasno wiesz czego chcesz i potrzebujesz;
Cytat
po co przejmujesz się opiniami innych?
jak nie jesteś na tą chwilę jeszcze 100% pewna ostatecznych rozwiązań, możesz śmiało wystąpić z wnioskiem o separację z orzeczeniem jego winy; i dać sobie czas na podjęcie ostatecznej decyzji;
daj sobie szansę na to by pobyć samej, jeśli Tobie ten czas jest potrzebny;
Cytat
chcesz ją odzyskać, to wsłuchaj się w to, jakie chcesz mieć życie i zacznij działać w kierunku realizowania tego;
przyjrzyj się temu co Cie realnie blokuje przed realizacją i wyeliminuj;
zacznij od planowania i pierwszych kroków; przejmij ta kontrolę;
Komentarz doklejony:
Cytat
to jest do wypracowania;
samo się nie zrobi;
wiesz jak chciałabyś, aby wyglądało Twoje życie?
usiądź i pomyśl na spokojnie, co możesz zrobić, aby zmienić je na takie;
Komentarz doklejony:
Cytat
jaki jest efekt odpuszczenia, już czujesz i wiesz;
jak brakuje Ci sił, to po prostu się wzmacniaj;
postaw sobie jasne cele; zaplanuj; zacznij nad nimi pracować; postaw na swój rozwój; zanim się w coś zaangażujesz zbierz na początek jak najwięcej informacji ( bo sama już wiesz, jak to się może skończyć w innym wypadku); postaw na pracowitość; nie zapominaj o asekurowaniu się; przełamuj własne granice; łam rutynę; licz tylko na siebie i swoje możliwości; dbaj o swoje zasoby; zabezpieczenie;
zacznij żyć
Cytat
uwierz wreszcie sama w siebie
jak pojawia się trudna sytuacja warto
Komentarz doklejony:
Nie rozumiem jego podejścia. Może jakiś Pan wytłumaczy.
Chciałam żebyśmy zamieszkali osobno, razem spędzali czas z dziećmi, ale pobyli osobno, żeby każde z nas miało swoją przestrzeń do namysłu, powiedziałam że mogę dać słowo że w tym czasie nie zrobię nic, co mogłoby mu sprawić przykrość (nawet nie mam głowy do facetów) ale on uważa że to oznacza definitywny koniec. Może lepiej tak. Już całkiem się nastawić że już nic z nas nie będzie ...
Cytat
Czy umiesz sprecyzować co chciałabyś by zrobił byś poczuła się lepiej, byś poczuła, że Ci pomaga? Mówisz Mu o tym? Czy ma się domyślać? jeśli domyślać - nie licz na to. Nie domyśli się. Komunikacja to podstawa w naprawie małżeństwa.
Cytat
Nie zdecydowałam. Dzięki radom z forum wiem że nie muszę decydować. Nie będę już zamykać oczu i rzucać się w wir "miłości" a potem płakać. Zanim cokolwiek postanowie dokładnie to przemyśle razem z konsekwencjami do przodu, a nie jak dotychczas będzie co ma być .
Komentarz doklejony:
Cytat
u nas komunikacji nie było, zaczyna powoli się rodzić. Zrobiłam pierwszy krok, psycholog za 1.5 tygodnia. Staram się maksymalnie wyciszyć, niestety mało mam czasu dla siebie przy 3 dzieci, ale w nocy mam możliwość by pomyśleć czego chcę, zaczęłam listę. Maz chyba też czyta bo zaproponował karteczki wzajemnymi oczekiwaniami. Może uda się razem usiąść.Ale najpier muszę zrobić swoją "listę"
Cytat
Umiejętność doboru, zastosowania słów w komunikacji - jest bardzo ważna. Dobrze by było gdybyś unikała formy roszczeniowej
Cytat
Niezapominajko wiem, to chcę brzmi jak rozkapryszone dziecko które w sklepy robi awanturę o zabawkę. Widzisz trudno o dobór słów, gdyż chciałabym brzmi znów życzeniowo, co także tu przeczytałam że jest dobre... Może dobre byłoby i ja i on - Chcemy????
Naszła mnie taka refleksja, a propos mojego podejścia do życia, że kiedyś tak ważne było dla mnie jego zainteresowanie, moje samopoczucie zależało od jego nastroju....... teraz nareszcie już tak nie jest. Mało tego, na każdym kroku pokazuje mi jaka jestem ważna, że jest o mnie zazdrosny, że mu zależy.. kiedyś nie wiedziałabym co mam robić że szczęścia a dziś, no cóż, dobrze, miło mi. Uśmiecham się szczerze do niego. Fajną rzecz tu mi napisano, bądź wspaniałomyślna. To takie pozytywne, a w sumie czemu nie???