Zdrada - portal zdradzonych - News: Swobodne rozmowy - coś co doprowadziło do zdrady

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Swobodne rozmowy - coś co doprowadziło do zdradyDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitajcie, chciałabym podzielić się z Wami swoją historią zdrady, którą odkryłam miesiąc temu. Myślę, że w tej chwili potrzebuję świeżego spojrzenia osób neutralnych i bezstronnych na całą sytuację, ponieważ sama gubię się między wieloma emocjami. Zanim przejdę do samej zdrady, pokrótce opiszę związek, w którym jestem. Ze swoim partnerem tworzymy związek od 6 lat, pierwsze 3 lata mieszkaliśmy w różnych miastach, ja studiowałam, on studiował, ale przerwał studia, następnie zaczęliśmy studia drugiego stopnia w tym samym mieście, jednak wciąż mieszkaliśmy osobno. Zamieszkaliśmy razem po zakończeniu studiów i mieszkamy tak prawie rok. Nasz związek był dosyć burzliwy i chaotyczny od samego początku, częste kłótnie na przemian z okresami idealnego związku. Sama pochodzę z rodziny, w której miłości nie było - kłótnie, wielkie awantury kończące się grożeniem rozwodem były codziennością, więc swój związek, w którym mimo zdarzających się kłótni, pojawiało się dużo miłości, czułości, zaufania i zrozumienia, oceniałam jako bardzo dobry. Partnerowi znacznie bardziej przeszkadzały wspomniane kłótnie, gdyż on z kolei pochodzi z rodziny wzorowej, w której miłość była zawsze. Biorąc to pod uwagę, starałam się dopasowywać do niego (oczywiście z rozsądkiem, nie tracąc siebie) lub hamować swój butny charakter, jak tylko mogłam, jednak takie starania wynikały głownie z mojej inicjatywy, on raczej liczył na całkowicie udany związek bez wysiłku, tak jakby nie rozumiał, że związki muszą być pielęgnowane, by były udane, bo każdy jest inny i żeby dwoje ludzi się dobrze zgrało, muszą nad tymi związkami pracować cały czas. Jego rozwiązaniem na wszelkie zło były działania na zasadzie tworzenia zahamowań, zamiatania problemów pod dywan, stawiania przede mną murów, zamykania się itd., zamiast szczerych rozmów, w których mówiłby o swoich oczekiwaniach, potrzebach czy o tym, co mu się nie podoba, np. w moich zachowaniu. Nasze charaktery są, jakie są, niby nie do końca zgrane, wieloma rzeczami się od siebie różnimy, jesteśmy uparci jak osły, ale mimo to jesteśmy do siebie mocno przywiązani i gdy spędzamy czas razem, świetnie się rozumiemy i budujemy miłe wspomnienia. Swojego partnera przez cały związek uznawałam za mężczyznę, który jest niemalże idealny, dbał o mnie, szanował mnie, sprawiał, że ubywało mi kompleksów, był uczuciowy, pokazywał uczucia na różne sposoby, lubił robić mi niespodzianki, uszczęśliwiać mnie, był inteligentny i można byłoby długo tak wymieniać. Jestem osobą, która bywa mocno zazdrosna, dlatego na początku związku jasno określiłam, co uznaję za zdradę, nie wierzę w przyjaźnie damsko-męskie, takie relacje bardzo często kończą się pożądaniem którejś ze stron, zbyt często. Wiedząc, że on lepiej dogaduje się z kobietami niż mężczyznami, zastrzegłam, że w tym związku nie ma miejsca na tworzenie na boku przyjaźni z kobietami, on bez problemu na to przystał, gdyż sam stwierdził, że już od dłuższego czasu nie czuje potrzeby, by takie tworzyć. Przez cały związek ufałam swojemu partnerowi jak nikomu innemu, z tego względu nie czułam potrzeby zaglądania mu do konwersacji, komórki, laptopa, czegokolwiek, nigdy tego nie zrobiłam, szanowałam jego prywatność i pewnie dlatego przeoczyłam coś bardzo istotnego. Miesiąc temu, gdy używałam jego laptopa, do przeglądania stron internetowych (spędzaliśmy razem czas w jednym pokoju), natknęłam się przypadkowo na bardzo podejrzanie wyglądającą rozmowę jego i jakiejś dziewczyny, której nie znałam. Wiedziałam już, że coś jest nie tak. To była bardzo bolesna noc, w której on wiedząc, że coś wyszło na jaw, czego nie chciał mi wyznać, dał mi dostęp do wszystkich konwersacji z tą dziewczyną, jednocześnie wychodząc z domu, bo bał się mi spojrzeć w oczy. Minęło kilka godzin, zanim zdołałam przejrzeć te konwersacje, a i tak nie byłam w stanie przeczytać wszystkiego, było tego za dużo. Okazało się, że w roku 2014, w którym wrócił na ostatni semestr studiów licencjackich, po dłuższej przerwie, mimo wielu obietnic, że nie znajdzie sobie żadnej przyjaciółki na tych studiach, za moimi plecami zaczął intensywną i trwającą 2 lata przyjaźń, która bardzo szybko zamieniła się w zauroczenie. Przez ich długie lata pisania ze sobą, spotykania się w barach pisał jej, jak bardzo jest piękna, że gdy patrzy na jej uśmiech rozpływa się, że do tej pory nie znalazł tak pięknej, zabawnej, miłej dziewczyny jak ona. Na mnie z kolei w tych konwersacjach narzekał. Nie chował tego, że ma partnerkę, ona też miała partnera, z którym miała problemy, razem lizali sobie rany i się pocieszali, przekonując siebie nawzajem, że nic złego nie robią, ale to posunęło się za daleko. Mocno zakorzeniło mi się w pamięci kilka sytuacji - pierwsza, gdy razem ze swoim partnerem latem 2014 roku wyjechaliśmy na jeden dzień nad morze. Bardzo miło spędziliśmy ten dzień, tak mi się przynajmniej wydawało, gdy przeglądałam pamiątki w nadbrzeżnych sklepikach, on interesował się pocztówkami, zdziwiło mnie to, szczególnie, że powiedział, iż chce je wysłać rodzicom, co trochę nie miało sensu, bo jeszcze w ten sam dzień, na wieczór, widział rodziców (w tamtym czasie mieszkał z rodzicami). Tak naprawdę kupił pocztówki, bo chciał wysłać je tej drugiej. Potem śmiali się, rozmawiając ze sobą na komunikatorze, że gdybym się dowiedziała, co tak naprawdę chciał z tymi pocztówkami zrobić, to bym dostała furii... Bardzo przykro było mi czytać takie rzeczy. Druga sytuacja miała miejsce niedługo potem - partner przyjechał spędzić czas ze mną w moim mieście rodzinnym, następnie chcieliśmy pojechać do jego miasta. Będąc na dworcu minęliśmy pewną dziewczynę, która uśmiechnęła się do niego i rzuciła szybkim "cześć", powiedział wtedy, że to jakaś tam koleżanka ze studiów i tyle, a tak naprawdę była to właśnie ona. Z tej sytuacji też później mieli radochę, że uwierzyłam w te bajkę o zwykłej koleżance. Mój napisał w tych śmiechach, że pewnie byłam zazdrosna o jej włosy, bo swoje niedawno ścięłam, przyznał wtedy - "no i ma racje, że jest zazdrosna, ach, te twoje włosy...". Cała zdrada opierała się na tego typu zdradzie emocjonalnej - zauroczeniu, być może już miłości, aczkolwiek nie posunęli się do zdrady fizycznej, nie było między nimi kontaktu fizycznego, mieli chociaż na tyle godności i hamulców, by uznać fizyczność za zbyt wiele, a im przypuszczalnie chodziło głównie o bardzo dobry kontakt. Trwało to ok. 2 lata, skończyło się przed 2016 rokiem, potem nie mieli żadnego kontaktu oprócz niemego podglądania się na instagramie, sapchacie czy fb. Jednak kilka miesięcy mój partner napisał do niej długą wiadomość, w której opisał co obecnie robi, gdzie mieszka, poruszył ich kilka dawnych wspólnych tematów zainteresowań, ona odpowiedziała również długim esejem, na co on zareagował kolejną wiadomością, skwitowaną tekstem w stylu "wracaj do Polski, Polsce brakuje ciebie, twój optymizm jest cudowny, zawsze miło dostać od ciebie wiadomość", po tej wiadomości nie wymienili już ich więcej aż do dzisiaj. Gdy wszystko wyszło na jaw, mieliśmy długą rozmowę, wyjątkowo spokojną, sama nie wiedziałam, że jestem zdolna do tak spokojnej i rzeczowej rozmowy, mającej na celu wyjaśnienia wielu spraw oraz opisania tego, co czuje, w tak trudnej sytuacji. Jego nastawienie to wielka skrucha, żal do siebie, że mógł mnie tak skrzywdzić, nie wiedział, że to aż tak źle wyglądało, już zapomniał jak to wyglądało. Chce walczyć o związek i próbuje wiele robić, żeby zmniejszyć mój ból i podbudować moją samoocenę. Już w noc długiej rozmowy, gdy dowiedziałam się, co ukrywał i jak mnie okłamywał tyle lat, napisał do niej wiadomość, że zrozumiał, iż zdradził mnie emocjonalnie i już nigdy nie chce mieć z nią kontaktu. Może byłoby trochę łatwiej, gdyby to faktycznie miało miejsce kilka lat temu, gdy był znacznie mniej dojrzały, mniej empatyczny, jednak jego chęć odnowy z nią kontaktu mająca miejsce kilka miesięcy temu jest bardzo niepokojąca. Zdaję sobie sprawę z tego, że jego zdrada była w dużej mierze podyktowana tym, że nie czuł się swobodnie w związku, nie mógł ze mną o wszystkim rozmawiać, bo cały czas tworzył przed sobą kolejne bariery, żeby chronić się przez kłótniami, co z kolei było błędnym kołem, aż w końcu skusił się na rozmowy z inną. Ta swoboda, którą u niej uzyskał, zrodziła niechęć do mnie. Aczkolwiek, mimo iż potrafię zaleźć za skórę, byłam otwarta na poważne rozmowy, sama je inicjowałam, chciałam zmian, obustronnej pracy, a cały związek musiałam pracować sama, bo on wybrał inny sposób na radzenie sobie z problemami, które najprawdopodobniej można byłoby rozwiązać bardzo szybko. Niczego nie zauważyłam przez te dwa lata ich gorliwych konwersacji, ponieważ jego zainteresowanie mną nie zmalało nazbyt w tamtym okresie. Gdy zaczęliśmy studia w tym samym mieście, może nawet odrobinę się zwiększyło. Czułam się kochana, czułam ufność nie dostrzegałam powodów, by coś podejrzewać, ale to może być związane również z tym, że w tamtym okresie nie widywaliśmy się zbyt często przez różne miasta. Nie wiem do końca, co mam o tym myśleć, bo widzę, że on faktycznie mnie w tym momencie docenia, widzę, że nie chce bym odeszła, nie jest mu żal ich dawnej znajomości, wielokrotnie powtarza, że żałuje tego, że ją w ogóle stworzył i ciągnął, raniąc mnie. Mi z kolei żal jest tego 6-letniego związku, w który włożyłam tyle wysiłku, by był dobry, no i jest też ten fakt, że po części jestem winna jego zamknięcia się przede mną, mam wiele zalet, ale mój charakter nie jest łatwy, powinnam wcześniej zauważyć, że on się zamyka i już wtedy zacząć działać, zamiast dać temu wszystkiemu doprowadzić do bardzo złego stanu i dopiero później mozolnie wszystko naprawiać. Ta opowieść wyszła bardzo długa i może momentami nieco nieuporządkowana. Starałam się oddać ten kawałek swojego życia w miarę zwięźle i rzetelnie, choć jednym opowiadaniem nie da się całkowicie przedstawić wiele lat związku i zaistniałej sytuacji. Mam nadzieję, że napisana przeze mnie historia zostanie zrozumiana we właściwy sposób i że będziecie w stanie na jej podstawie wyrazić, co myślicie.
13193
<
#1 | aksna dnia 24.04.2018 00:38
Jeśli chcecie to odbudować to próbujcie. Ja mam swoje zdanie na temat zdrady. Za kryzys są dwie osoby odpowiedzialne. Za zdradę tylko zdradzajaca strona. Tutaj też widać, że szukał nie tylko rozmowy, ale też flirtowali na całego m.in kosztem Ciebie i jej partnera. Zgadzam się, że ta jego próba odnowy kontaktu jest niedobra a jego nagła chęć poprawy może wynikać z faktu, że to złapałaś. Tego się dowiesz obserwując jak się zachowuje. Druga szansę zawsze warto dac. Choćby po to, żeby wiedzieć że zrobiło się wszystko co można. Popracuj nad zazdrością. To brzydkie uczucie które najbardziej rani Ciebie. Nie jest łatwo, ale da się z tym powalczyć. Trzymaj się.
4452
<
#2 | dirty dnia 24.04.2018 02:28
Trudno wyrokować czy jego skrucha jest szczera. Z jednej strony ten odnowiony kontakt z nią to sygnał, ze była furtka gdy było mu zle... takie furtki sa wygodne bo momentalnie dają poczucie jest lepiej, fajnie, miło, ktoś mnie rozumie, jest mi bliski.
Furtki to objaw i braku naszej dojrzałości, ale i świata fantazji - jest ktoś kto mnie rozumie, a następnie stają się krokiem do romansów nowych związków.
W tym co piszesz jest dużo rozsądku i takiej powściągliwości emocjonalnej - to dobrze ale tez zdradza jakaś chec panowania, kontrolowania nad sobą - może się mylę ale jeśli nie dlaczego tak masz? To co piszesz o związku jest piękne ale i ma coś z jakiejś misji ... wgranego programu ? Ogromnych wymagań wobec siebie samej ? Może nawet za dużych ?
To może być świetna lekcja, szczepionka na przyszłość ale z duza dozą traumy - ale ... jakoś mocno brzmi: Ty powinnaś zauważyć , Ty powinnaś to .. tamto ... by się nie okazało, ze Ty teraz realizujesz swój wgrany program (właśnie jaki?), a partner ... zbiera nagrody ??
14143
<
#3 | YoshikeYo dnia 24.04.2018 17:06
Nigdy nie byłam zbyt wylewna, jeśli chodzi o emocje, być może stąd poczucie powściągliwości, dodatkowo chciałam, by moja historia była jak najbardziej obiektywna, aby mogła być dobrze odebrana. Nie zamierzałam robić ze swojego partnera najgorszego diabła wcielonego, bo na tej podstawie nie dostałabym pomocy, jakiej potrzebuje, czyli w miarę spokojnego przeanalizowania całej sytuacji.
Mało pisałam o swoich uczuciach, myślę, że najwyższy czas, abym opowiedziała trochę o swoim aktualnym stanie. Pierwszy tydzień po poznaniu tej bolesnej prawdy czułam się tragicznie, stale płakałam, przepełniał mnie ogromny żal do partnera i bezsilność, ciągle zadawałam sobie pytania "dlaczego akurat mi muszą przytrafiać się takie rzeczy, czy życie kara mnie za to, że się urodziłam?". Później moje emocje szalały, raz miałam za dobry nastrój, wręcz niestosowny do sytuacji, a następnie stany depresyjne i tak w kółko. Ostatnie tygodnie wyglądały wyjątkowo dobrze, najwidoczniej mój umysł chciał sobie jakoś poradzić z sytuacją, która mnie mocno przerastała i znikąd dostałam dużej motywacji do działania i myślenia na zasadzie "będę lepsza od niej pod każdym względem, tak, żeby on już nigdy nie chciał nawet na sekundę zerknąć na inne kobiety, przecież jestem bardzo atrakcyjną, inteligentną kobietą, której chciałoby mnóstwo mężczyzn, więc po co się tak dołować". Przez takie myślenie połączone z jego staraniami i inicjatywą, by było mi przyjemnie, ten związek zaczął wyglądać tak dobrze, jak jeszcze nigdy nie wyglądał - zaczęliśmy swobodnie rozmawiać, w końcu zobaczyłam, że on chce mi wiele mówić, że nie boi się mi mówić nawet o zwykłych, błahych sprawach, jak to miało miejsce wcześniej, to wywoływało u mnie uśmiech na twarzy, bo od dawna czekałam, aż w końcu pozbędzie się choć niektórych barier przede mną stworzonych i stanie się naturalny.
Jednak mam skłonności raczej do realistycznych lub wręcz pesymistycznych myśli, więc nic dziwnego, że znów wróciła szara rzeczywistość, w której zostałam zdradzona, w której ona jest najwidoczniej tą lepszą, skoro nie utrzymałam go przy sobie, w której natarczywie przypominam sobie ich znajomość, mimo że miała miejsce kilka lat temu i już nie jest aktualna, na pewno nie w takim stopniu, jak była kiedyś, choć fakt, faktem - wyidealizowaną furtką była do niedawna.
Naczytałam się poradników dotyczących zdrad, w których często powtarzano, że za zdradę winne są dwie osoby, ale takie twierdzenie było według mnie mocno krzywdzące dla strony zdradzonej - nie wiedziała ona o zdradzie, więc jakim cudem mogła mieć na nią wpływ? Zatem zgadzam się z tym, że dwie osoby są odpowiedzialne jedynie za kryzysy w związku.
W obecnej chwili mocno odtrącam partnera, wręcz karzę go brakiem jakiegokolwiek kontaktu, choć wiem, że to nie jest właściwa droga. Dlatego własnie zdecydowałam się zamieścić tutaj swoją historię, żeby zrzucić z siebie choć odrobinę ciężaru i dostać nieco wsparcia.
4452
<
#4 | dirty dnia 24.04.2018 21:05
W Twoim opisie dominują Twoje działania. Co robi Twój partner?
Stany emocjonalne po zdradzie ... to od chęci przytulenia, zaglaskania (poszukujemy bliskości i akceptacji) po złość granicząca z chęcią zrobienia komus krzywdy.

Zdrada i praca po niej wymaga pewnych stałych kroków (w innych historiach przewija się ten wątek opisany przez wiele osób; ale w skrócie ): świadomość popełnienia krzywdy z prośba o wybaczenie (trudno ocenić szczerość ale podstawa musi być ); poniesienie konsekwencji, jakimi są również Twoje stany emocjonalne; próba naprawy ... jasne ze warto mieć czas na analizę własnych błędów i tego co było nie tak z Twojej strony w związku, ale nie zapomnij to on zdradził i on musi się zacząć starać... by nie okazało się ze dostaje prezent w postaci Twojego podwójnego starania, tak nic nie zmienisz na stałe tylko pogłębi się problem (jak w wychowaniu dzieci; konsekwencja za przewinienie nie można dostać prezentu ).
Chcesz dać mu szanse ... jeśli pracuje nad Wami i stara się, to zamiast karac - opowiadaj o swoich uczuciach ale straj się nie grać emocjonalnie.. choć wiem ze te skarjnlsci są naturalne... ale próbuj je opanować... mów o nich ... jeśli chce słuchać to Aas zbliży da ukojenie ...
jeśli nie chce słuchać - to właśnie brak jednego z ważniejszych elementów z jego pracy po zdradzie - poniesienie konsekwencji...
14143
<
#5 | YoshikeYo dnia 25.04.2018 17:10
Mój partner próbuje jakoś do mnie dotrzeć, na różne sposoby, co jest szczególnie teraz bardzo trudne, bo potrafię się mocno izolować od ludzi i nie przyjmować niczego do siebie, jeśli czuję się zraniona czy zdołowana. W pierwszym tygodniu, gdy było najgorzej, codzienne zostawiał mi wiadomości zapisane na kartkach, w których opisywał moje cechy charakteru, wyglądu, czy jakieś elementy, które we mnie lubi, żeby podbudować moją zadeptaną samoocenę. Chciał ze mną rozmawiać, prosił, żebym nie odpychała go od siebie. Obiecał, że zrobi wiele, by otworzyć się przede mną, bo wie, że te wszystkie bariery są głównie z jego winy, że nie w powinien się zamykać, tylko mówić na głos o wszystkim co dobre i złe. Zaczął częściej przynosić mi kwiaty, mówiąc, że nie daje mi ich tylko dlatego, że zbroił, a dlatego, że zasługuję na to bym dostawała je częściej. Później, gdy przyszły lepsze tygodnie, chętnie ze mną rozmawiał, poruszał więcej tematów o sobie, zachowywał się przy mnie znacznie swobodniej. Widząc, że zaczynam akceptować jego komplementy, obdarowywał mnie nimi kiedy tylko mógł. Teraz, gdy ponownie wróciło złe samopoczucie i gdy zaczęłam go mocno unikać, słyszałam, że siedział w pokoju i zadręczał się, płakał. Powiedział, że chce, żebym była szczęśliwa, więc jest gotowy wyprowadzić się z mieszkania i dać mi spokój, jeśli nie mogę znieść jego obecności i tego potrzebuję.
Miałam właśnie takie przemyślenia, że znów daję z siebie wiele, za wiele, przez co on może sobie pomyśleć, że ta zdrada to wcale nie było nic takiego. Zdrada, o której nie miałam pojęcia, to tylko i wyłącznie jego wina, więc tutaj głównie on powinien się strać, ale w takim razie co powinnam robić? Bo nie wiem jaka jest moja rola w tej sytuacji, gubię się.
Skąd będę wiedziała kiedy ten okres stanów emocjonalnych zacznie mijać? Jak rozpoznam czy chęć bliskości, okazania uczuć, przytulenia, pocałowania to po prostu jakaś kolejna skrajna emocja, którą powinnam opanować, czy rzeczywiste zalążki zaufania czy budowania relacji na nowo? Boję się cokolwiek zrobić, bo nie wiem co robić.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?