Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:27:48
makasiala00:46:24
Julianaempat...02:12:21
Matsmutny03:27:37
Przegrana04:55:59

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Matsmutny
18.04.2024 15:12:06
zdrada bardzo boli . Mnie zdradzila kobieta po 4 latach martyna gryglak z łapsz wyżnych Smutek

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Niedowierzanie, żalDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitam, mam 23 lata mój partner 29. Jesteśmy w związku od 7 lat, mieszkamy razem od 5. Wiadomo jak to w związkach nie zawsze sie układa są lepsze i gorsze chwile. Od początku był zaborczy i musiało być wszystko tak jak on chciał, ja gdy sie poznaliśmy byłam młoda więc nie protestowałam, a po czasie do tego przywykłam. Nasz związek przetrwał wiele kryzysów i potrafiliśmy żyć ze sobą na odległość nie widząc się pół roku. Od około roku wpadła do nas rutyna praca,dom, obowiązki nie zwracaliśmy uwagi na siebie tylko na to co dzieje sie wokół nas. Niestety ostatnio wszedł w nowy dodatkowy biznes i zaczął jeździć w delegacje. Od początku nie podobał mi się ten pomysł ale jako że mój partner miał zawsze więcej do powiedzenia niż ja, musiałam tą informacje zaakceptować. Jeździł w delegacje z kobieta w wieku 35 lat ktora ma 2 dzieci oraz męża. Zapewniał mnie że nie mam o co być zazdrosna bo ona ma swoje życie. Zaczęłam urlop i mój narzeczony odbierając mnie z pracy powiedział, że się spakował i wyprowadza się do rodziców bo musi przemyśleć czy miedzy nami jest "miłość czy przyzwyczajenie" tego samego dnia pojechał w drugą delegacje. Dzwoniłam do niego błagałam żeby nie jechał, płakałam ale to nic nie dało. Pytałam czy ma kogoś innego, ale zapewniał mnie że nie chodzi o to żeby szukać innych partnerów tylko żeby zobaczyć co tak naprawdę jest miedzy nami. Minęło pare dni i widywaliśmy się sporadycznie, gdy jego nie było w aucie odruchowo sprawdziłam wideorejestrator i zaczęłam go przeglądać. To co na nim usłyszałam było straszne, była nagrana rozmowa miedzy moim narzeczonym a tą 35 letnią kobieta. Zapewniali że zrobią dla siebie wszystko, były pocałunki. Ledwo co to zniosłam i jak wrocil o wszystkim mu powiedziałam, był zamurowany bo nie spodziewał sie że tak szybko to wyjdzie. Znali sie może trochę ponad tydzień. Po rozmowie z nim dowiedziałam się że na drugiej delegacji przespali się w aucie ale to wyszło z jej inicjatywy a pocałunki były nie raz. Znalazlam numer do jej męża i o wszystkim mu powiedziałam, ona wszystkiego sie wyparła więc doszło do konfrontacji. Mój narzeczony w twarz jej powiedział ze za daleko to zaszło że chce sobie układać ze mną życie ale niewie czy mu wybaczę a ona śmiała mi się w twarz. Gdy zapytałam ją czy doszło do czegoś miedzy nimi śmiejąc mi sie w twarz pytała mojego narzeczonego czy bedą sie z tego tłumaczyć. On powiedział że tak doszło ale tego żałuje. Z tego co ona mowi i on mój partner nie doszedł w stosunku z nią więc niewiem czy go coś ruszyło czy o co chodzi. Minął od tego czasu ponad miesiąc i mam strasznie chwiejne emocje, niewiem czy bede umiała mu wybaczyć to co sie stało czy bede umiała zaufać na nowo. Zamieszkaliśmy znów razem widzę że się niby stara ale niewiem czy to nie jest tymczasowe czy to wszystko nie wroci. W pracy zaczął adorować mnie pewien kolega który nie wie o całej sytuacji ale rozmawiając z nim czuje że mogłabym być szczęśliwa, a w obecnej sytuacji boję się że już nigdy nie bede szczęśliwa. Dodam tylko ze obecny partner to mój pierwszy partner. Może był ktoś w podobnej sytuacji i mógłby doradzić? Bije sie z myślami codziennie i boje się że to mnie zniszczy od środka. Pozdrawiam i przepraszam za tak długi post.
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 21.08.2016 11:36
Co to znaczy "musiałam" się podporządkować? Za dużo tego "muszę" . W związku ważniejsze wydaje się "chcę" .
Niedoszedł to jakiś powód do wybaczenia lub oceny męża? Żart?
13084
<
#2 | humanista dnia 21.08.2016 11:45
Odezwij się na priv...pogadamy. Pozdrawiam
5808
<
#3 | Nox dnia 21.08.2016 11:45

Cytat

narzeczony odbierając mnie z pracy powiedział, że się spakował i wyprowadza się do rodziców bo musi przemyśleć czy miedzy nami jest "miłość czy przyzwyczajenie"


Dlaczego nie uczysz się od niego,gdzie Ci się tak spieszy.Przecież potrafiliście żyć bez siebie pół roku.
Czemu nie dasz sobie szansy na pobycie samej,sprawdzenie czy brakuje Ci konkretnego człowieka czy jakiegoś/byle był/
Odpocznij ,zajmij się sobą,umawiaj ze znajomymi/nie pchaj się zaraz w układ z kolegą/naciesz się byciem ze sobą!!!!!!
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 21.08.2016 12:27
Humanista, jesteś nowym userm, zanim kogokolwiek zaprosisz na priv, daj się poznać.
13083
<
#5 | Andzik dnia 21.08.2016 14:40
Apologises, oczywiście że nie jest to powód do wybaczenia. Boli mnie to, że poznając obcą osobę potrafił od tak postawić mnie w kąt bez żadnego zawahania. Pozatym cały czas gryzę sie z myślami co by było gdybym nie przejrzała wideorejestratora i ile by mnie jeszcze okłamywał. On teraz u mnie mieszka niby widać że się teraz stara ale ja mam tak chwiejne emocje i obawiam się że sama mogę to wszystko rozwalić ;-(

Komentarz doklejony:
Długo zastanawiałam się czy tu napisać, myślałam że sama sobie z tym poradzę. Niestety to jest silniejsze odemnie i chciałam zasięgnąć porady osób które mogłybyć w podobnej sytuacji. Czuje, że od środka to mnie niszczy. Dowiedział się o całej sytuacji mój brat i mama o ile moja mama powiedziała, że obojętnie jaką decyzje nie podejmę to ona to uszanuje o tyle mój brat nie chce już go znać. Boje się jak będą wyglądały dalsze relacje jeżeli miałoby się między nami ułożyć. Z jednej strony wiem, że to moje życie ale z drugiej wiadomo jak to jest, są rożne imprezy rodzinne i jak to miałoby wyglądać? Smutek
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 21.08.2016 16:27
Imprezy rodzinne to żaden priorytet. Gdybanie co by było, gdyby? Dzień dzisiejszy jest sprawdzianem, nie jutro i nie gdyby. Jak sama jesteś blisko ukłonić się znajomemu z pracy, by gdybać? Omówienie przyczyn jego odlotu i problemów w związku jest tutaj istotne. Po co gdybać?
13083
<
#7 | Andzik dnia 21.08.2016 16:55
Przyczyną jego odlotu był nasz kryzys. Jednak nie uważam tego za usprawiedliwienie go ponieważ kryzysów może być jeszcze setki bo jesteśmy tylko ludźmi. Co bedzie jak pojawi sie kolejny kryzys? Wiem, że nie powinnam myślec co by było ale to jest silniejsze. Nie chce być kołem ratunkowym. Codzienne sprawdzanie rozmów czy mnie nie okłamuje, niedowierzanie. Zabija mnie to a nie umiem inaczej.
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 21.08.2016 17:33
Mogę tylko pisać za siebie i parę osób, które dały szansę w podobny sposób jak ja. Szansa tylko jedna. Jedna powtórka i żadnych tłumaczeń, przepraszania. Po prostu koniec. I będzie co ma być, bo nie mamy wpływu za drugą stronę. To wybór tego drugiego, konsekwencje zna i ich nieuchronność. Żadnych tajemnic, , haseł, niewiadomych wyjść. Kontrola nie zmieni postawy zdradzacza, wyrywkowa na jakiś czas jeszcze ujdzie. Stała zabije ciebie lub jego. Ewentualnie zmusi go do ukrywania dupereli, bo zadusisz chłopa. Wszystko ma swoją miarę możliwą do przełknięcia i taką co zniszczy.
5808
<
#9 | Nox dnia 21.08.2016 17:51

Cytat

Od początku był zaborczy i musiało być wszystko tak jak on chciał, ja gdy sie poznaliśmy byłam młoda więc nie protestowałam...

Cytat

zaczął jeździć w delegacje. Od początku nie podobał mi się ten pomysł ale jako że mój partner miał zawsze więcej do powiedzenia niż ja, musiałam tą informacje zaakceptować.


Jako b.młoda osoba przeszłaś spod opieki mamy pod opiekę starszego chłopaka.
Dostosowałaś się.
Dlaczego nie chcesz spróbować zobaczyć jaką jesteś osobą/nie partnerką/?
Dlaczego nie spróbujesz pobyć sama ,nie sprawdzisz co lubisz,czego chcesz?
Urlop już ci sknocił ale może wyjazdy weekendowe w fajne miejsca?
Piszesz o rutynie w związku i sposobie partnera na jej przełamanie.Boisz się staropanieństwa?
Może coś w tym jest że trzymacie się tego 7 letniego związku trochę na siłę.
Jak to sprawdzisz?
Może
13083
<
#10 | Andzik dnia 21.08.2016 18:07
Wyjazdy weekendowe w fajne miejsca. Sama nie lubię spędzać czasu a co dopiero jechać w dalsze miejsca samemu. Napewno coś w tym jest, że boje się bycia samemu. Chyba to wszystko jest zbyt świeże partner sie wprowadził i to wszystko tak sie potoczyło że samą mnie to przerasta.
12173
<
#11 | jagodalesna dnia 21.08.2016 21:54
Andzik, postawa i rola jaką przyjęłaś w związku może spowodować, że Twoja uległość i pasywność doprowadzi do wybaczenia na miękko, a to z kolei najczęściej prowadzi do recydywy.
Twój partner naruszył co najmniej trzy zasady związku - wyłączność, intymność, lojalność. I moim zdaniem nie ma znaczenia czy "doszedł czy nie".
Kryzys zawsze ma swoje źródło a często i wielką kumulację:-) Czy wiesz jakie są źródła kryzysu u Was? Może po 7 latach oczekiwałaś, że Twój partner się określi?
Posłuchaj Nox i daj sobie czas, pobądź ze sobą a przede wszystkim szczerze porozmawiaj ze sobą... Presja i pośpiech rzadko się sprawdza...
13083
<
#12 | Andzik dnia 22.08.2016 00:45
Oczywiście nie chodzi o to czy doszedł czy nie ale nawet tak głupie szczegóły wprowadzają głębsze myślenie. Wiem, że kryzys to nie była tylko jego wina ale przyczyniliśmy się do tego obydwoje oddalając się od siebie. Jednak uważam, że jeżeli jest się w związku to NIGDY nie powinno się zdradzać bo nie niszczy się siebie a osobę drugą, niszczy się poczucie jej wartości. Niewiem czy bede umiała żyć z tą myślą, że przez krótki czas inna osoba potrafiła zająć moje miejsce w jego życiu i to osoba której nie znał.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 22.08.2016 12:36

Cytat

Pozatym cały czas gryzę sie z myślami co by było gdybym nie przejrzała wideorejestratora i ile by mnie jeszcze okłamywał.

Mi po zdradzie właśnie najtrudniej było wybaczyć samej sobie, że coś przegapiłam, że mój brak czujności ,moja naiwność, łatwowierność, doprowadziły do takiej sytuacji w której nie potrafiłam ochronić samej siebie. I przez to musiałam czuć ten paskudny ból i wybuchową mieszankę negatywnych uczuć, co mnie dobijało.
Andzik nie mogłaś wszystkiego przewidzieć, nikt z nas nie może. szczególnie w sytuacji, kiedy nóż w serce wbija ktoś nam bliski. Odpuść więc sobie obawy. Spójrz na tą sytuację też z tej pozytywnej strony. We właściwym miejscu i o właściwym czasie, Twoja własna intuicja Cię nie zawiodła. Zapaliła w Tobie tą iskierkę i zrobiłaś to co należało. Pojawiły się wątpliwości, skontrolowałeś co się dzieje. Zrobiłaś najlepsze co mogłaś w danym momencie.

Cytat

Wiem, że kryzys to nie była tylko jego wina ale przyczyniliśmy się do tego obydwoje oddalając się od siebie. Jednak uważam, że jeżeli jest się w związku to NIGDY nie powinno się zdradzać bo nie niszczy się siebie a osobę drugą, niszczy się poczucie jej wartości.

Ja miałam podobny problem, bardzo mi siadło poczucie własnej wartości. Musiałam to przepracować. Trochę czasu mi to zabrało. I odeszło jak ręką odjął, w momencie kiedy doszło do mnie, że jego zdrada nie miała żadnego związku z moją osobą.
Ludzie zdradzają z powodu jakiś swoich własnych nieprzepracowanych problemów. Zazwyczaj po tak silnym ciosie, nasze trzeźwe postrzeganie rzeczywistości kuleje. Wyolbrzymiamy "zalety konkurentki", a minimalizujemy nasze. Dostrzegając swoją konkurentkę spójrz realistycznie na to z kim Cię zdradził. Babsko z dwójką dzieci, w stałym związku, zajęte romansem, zamiast budowaniem własnej rodziny. A więc jedna z tych nieudolnych, które nie potrafiąc nic zbudować sięgają po cudze. Licząc na to, że im zawsze coś z tego skapnie. Zobacz samą siebie na tym tle i odpuść sobie obwinianie tylko siebie. Tu nie ma gorszych, czy lepszych, jesteśmy inni. Pozwól obie jednak dostrzec, na jej tle, swoje zalety ( jesteś wolna, możesz iść dalej bez obciążeń, nie oszukujesz bliskich), a nie tylko wady ( jestem winna kryzysu ). Nad wadami pracuj, zalety pielęgnuj. Nie uzależniaj swojego poczucia własnej wartości od takich zewnętrznych pierdół.
Na tą chwilę przyjmujesz najbardziej negatywne scenariusze, a przecież życie może Cię jeszcze bardzo przyjemnie zaskoczyć. Zwyczajnie nie pozwól, aby to negatywne doświadczenie zdominowało Twoje życie. Czasu nie cofniesz, tego co się wydarzyło nie zmienisz. Wyciągnij wnioski i idź dalej do przodu, bogatsza o nowe doświadczenie. Jak w tej bajce o wilkach. Od Ciebie zależy, którego będziesz karmić.
Potraktuj to co się dzieje np jak walkę. Dostałaś silny cios, to się odsuwasz, aby z dystansu ocenić sytuacje. Nie będziesz przecież, w sytuacji w której ktoś wbija Ci nóż w serce, przytulać się teraz do niego z nadzieją na lepszą przyszłość. Nabierz dystansu i przyjrzyj się temu, jak on się zachowa. Chciał Cię zabić, czy to był tylko wypadek, którego bardzo żałuje? Przyjrzyj się temu starannie. I wtedy kiedy będziesz miała już pewność, co do jego intencji, zdecydujesz sobie na spokojnie co z tym wszystkim dalej zrobić. Daj sobie czas. Daj czas Wam.

Komentarz doklejony:
Myślałaś o tym z jakiego powodu doszło u Was do takiego oddalenia, które spowodowało kryzys i zdradę? Może warto się temu przyjrzeć i przeanalizować, aby w przyszłości uniknąć takich błędów Z przymrużeniem oka
13083
<
#14 | Andzik dnia 22.08.2016 14:31
Tak, Amor masz rację, tylko obawiam się że nóż jest wbity tak głęboko że rana się nigdy nie zagoi. Wiadomo, że wymazać się tego nie da i zdaje sobie z tego sprawę ale nie umiem na chwilę obecną spojrzeć na to jak jest i jak może być, tylko żyje tym co było. W ciągu dnia myślę o tym, w nocy budzę się z koszmarami, które mnie na okrągło prześladują, oczywiście staram się już mu tego nie wypominać, ale za każdym razem gryzę się w język. Dla mnie nie miał ochoty nic robić, wiecznie zmęczony a z nią potrafił 3 tys. kilometrów przejechać z 2 godzinnym snem. Gdy się o tym dowiedziałam, nie obwiniałam jego a siebie, że to ja musiałam zrobić coś nie tak bo doszło do tej sytuacji. Teraz wiem, że takie myślenie jest najgorsze bo to nie ja go pchałam w ramiona innej to był jego ŚWIADOMY wybór, nie stało się to pod wpływem chwili ale za jego zgodą, jak wybaczyć tak ogromny ból? Szczerze powiedziawszy od samego początku nie widziałam u niej zalet, bo ja na jej miejscu nie umiałabym spojrzeć sobie w twarz. Skrzywdziła swoje dzieci i swojego męża obojętnie jak nie układało się w jej życiu uważam, że nikt nie zasługuje na takie cierpienie.Z jednej strony żałuję, że poinformowałam o tym jej męża bo rozpadł się ich związek a niestety dzieci w tym wszystkim przez własną matkę muszą cierpieć, a z drugiej wiem że nie umiałabym żyć z tą świadomością, że nie poinformowałam drugiej osoby bo ja będąc w odwrotnej sytuacji chciałabym, żeby mnie poinformowano z jaką osobą żyję pod dachem. Kumulacja nastąpiła gdy była konfrontacja gdzie byłam ja, mój partner, ona i jej maż. Wtedy było widać jaką wyrachowaną jest osobą skoro przy swoim mężu, śmiejąc mi się w twarz pytała mojego narzeczonego czy będą się z tego tłumaczyć. Ona do końca myślała że będą razem, że to się nie wyda. Gdy mój partner powiedział jej że za daleko to zaszło, że żałuje tego co się stało prawie się rozpłakała i nie chciała wracać z mężem do domu. Wiem, że jej sytuacja była podbramkowa bo teściowie jej nienawidzili a mieszkała w ich domu i nie była tam mile widziana za atrakcje jakie im i swojemu mężowi sprawiała. Zobaczyła w moim partnerze dobrą partie, dobre auto, firma do tego kryzys między nami. Zaczęła oczerniać mnie w jego oczach, mówiąc nie prawdziwe informacje po to żeby zamydlić mu oczy, udało się jej. Tylko czemu on pozwolił na to by tak daleko to zaszło skoro zapewniał, że to ze mną chce spędzić resztę życia? Przecież osób, które patrzą przez pryzmat pieniędzy może być jeszcze mnóstwo i będzie ulegał każdej pokusie? Niewiem, mam straszne obawy. Być może to jest jeszcze jest zbyt świeże... Cały czas gryzę się z myślami bo osobą w otoczeniu dalej mówi nie prawdziwe informacje na mój temat, kłamiąc że dzwoniłam do niej z groźbami i ma te rozmowy nagrane (gdzie ja nie wykonałam do niej żadnego telefonu) i pójdzie z tym na policje. Narzeczony mówi, bym odpuściła i poczekała jak się sytuacja rozwinie czy dalej będzie w to brnęła, ja najchętniej spytałabym ją twarzą w twarz. Tyle krzywd mi wyrządziła i jaki ma w tym cel dalej to robiąc? To nie ja wyrządziłam jej krzywdę by mogła się na mnie mścić.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 22.08.2016 15:03
Sporo tego wszystkiego.
Na dzień dobry, sprawa zdrady jest świeża. Emocje są świeże, więc będą silne i dosadnie. Z czasem zmniejszą, przy waszej pracy staną się mniej dokuczliwe. Blizna po zdradzie zostanie. Z tym warto się pogodzić.
Są ludzie, którzy łatwo wybaczają. Są też tacy, którzy nie potrafią. I nie ma nic złego w tym. W której jesteś grupie? Musisz dojść do tego, czy dasz radę pogodzić się ze zdradą. Jeśli nie, zrobisz krzywdę sobie i innym.
Tacy ludzie jak tamta mężatka chodzą po świecie, nie masz wpływu na to. Rozpad ich związku to decyzja jej męża. Decyzja na podstawie jej czynów, nie Twojego donosu. A zachowanie, zastraszanie? Wali się świat tej pani, tylko tak umie się bronić.
Moja żona zapytała się kiedyś jak bym zareagował, gdyby jakaś kobieta mnie pocałowała, wetknęła język w usta. Głupie? Do dzisiaj nie wiem co bym zrobił. Jest fajny temat na forum o hienach. Myślę, że tamta kobieta jest osobnikiem tego gatunku.
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 22.08.2016 17:57

Cytat

Tylko czemu on pozwolił na to by tak daleko to zaszło skoro zapewniał, że to ze mną chce spędzić resztę życia?
Może spróbuj zadać mu to pytanie i wsłuchaj się w odpowiedź.
13083
<
#17 | Andzik dnia 23.08.2016 02:37
Apologises, na chwile obecną nie umiem stwierdzić w której grupie jestem. Z jednej strony nie umiem się z tym pogodzić z drugiej wiem, że były też lepsze chwile miedzy nami, gdzie byłam bardzo szczęśliwa. Jednak 7 lat to nie jest wymazać od tak, choć z drugiej strony bym chciała zapomnieć o tym wszystkim bo wiem, że z czasem bym zaczęła układać sobie życie i to nie chodzi że z jakaś osobą tylko poprostu tak jak być powinno. Wiadomo, że nikt niewie jak by się zachował w danej sytuacji ale świadoma zdrada to jest najgorsze co może człowieka spotkać.
Amor, zadawałam te pytania twierdził, że dawała mu to czego ja mu w tym okresie nie dawałam. Sama rozmowa u nas gdzieś poszła na dalszy plan, nie mówiąc o sprawach łóżkowych, ale i tak takie posunięcie nie tłumaczy niczego. Jeżeli chciałabym zdradzić wolałabym się rozejść żeby druga osoba nie musiałaby być raniona przezemnie w taki sposób.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 23.08.2016 08:33
Gdyby Twój mąż nadal tkwił w relacji z tamtą kobietą, rad byłoby bez liku. Zapewne wszystkie w podobnym tonie. W czasie już "po" tak łatwo nie jest. Jedni żyją dalej dając szansę niewiernemu na wiarę, inni zmagają się latami wybierając między sercem, a rozumem. Czy Ciebie nie powstrzymuje słowo "świadoma" zdrada? Zdrad nieświadomych jest niewiele. Prawie zawsze są pełne kłamstwa, oszustwa i jak najbardziej świadome. Ciągną się w określonym przedziale czasowym.
Strasznie mocno oceniasz swojego męża swoją miarą. Czy Ty go choć trochę znasz? Czy czasem nie jest to chęć zbudowania małżeństwa na Twoich zasadach? Takie wybicie się na niepodległość? Chcesz być dostrzeżona przez niego, ważna, doceniana, bo. .. No właśnie, odzywają się braki, z którymi próbowałaś się przebić przez siedem lat, które prawdopodobnie były przyczyną waszego kryzysu. Choć związek partnerski to ideał, często niedościgniony, chyba warto do niego dążyć. Jesteście w stanie sami się dogadać? Może potrzeba wam pośrednika? Terapii?
13083
<
#19 | Andzik dnia 23.08.2016 13:53
Apologises, oceniam swoją miarą? Moje zasady były nie ważne bo to on miał przewagę w związku i to jego słowo było ostatnie. Przez 6 lat potrafiliśmy rozmawiać, wspierać się i co najważniejsze doceniać siebie. Nie jestem osobą ktora widzi tylko swój czubek nosa, bo tak trochę idzie odebrać Twoją wypowiedz.

Komentarz doklejony:
A na terapie nas umówiłam, tylko narzeczony stwierdził że jeżeli mam chęć wygadania się to mogę iść sama bo on niema takiej potrzeby.
5808
<
#20 | Nox dnia 23.08.2016 14:02
Andzik miałam już nie pisać ale też miałam kiedyś 23 lata,
Daj na chwilę spokój zdradzie i popatrz na całokształt.

Chłopak nie rozmawiał z Tobą,nie sygnalizował problemu,nie zabrał na wakacje by się odnaleźć .
Powiedział/jak zwykle/JA chcę,JA się wyprowadzam,JA nie odbieram telefonów ,JA mam cię gdzieś.MNIE nie obchodzi czy się zawyjesz pod moją nieobecność ani czy skoczysz z balkonu,lub się upijesz.

Dlaczego nie zastanowisz się że zachował się jak świnia/chociaż, mógł zerwać z na fb albo wysłać sms-a/
Po 7 latach związku ,pewnie planach ślubnych dalszych lub bliższych po prostu jak ostatni cham zniknął.
TY ! szukasz powodu dlaczego on zdradził,tłumaczysz go rutyną,napaloną koleżanką i gdybasz czy dasz radę,czy nóż w plecach utkwił na zawsze ,powstrzymujesz się przed krytyką,gryziesz się w język .
Skoro on nie tylko zdradził ale.....się wyprowadził pod byle pretekstem to może znaczyć że słowa

Cytat

musi przemyśleć czy miedzy nami jest "miłość czy przyzwyczajenie"
należałoby brać poważnie.
Po kilku dniach już wie?????????bo został przyłapany ?

Popraw mnie jeżeli się mylę Twój cały świat to partner,praca,rodzice i etat gospodyni domowej?Twoi znajomi to jego znajomi?
I dlatego piszesz

Cytat

Sama nie lubię spędzać czasu a co dopiero jechać w dalsze miejsca samemu. Na pewno coś w tym jest, że boje się bycia samemu.

Z koleii Twoje słowa

Cytat

kolega który nie wie o całej sytuacji ale rozmawiając z nim czuje że mogłabym być szczęśliwa

też zastanawiają.

Masz rację to jest świeże,ale....nie na tyle byś nie pozwoliła partnerowi się wprowadzić.
Gryziesz się w język,nie poniósł kary,nie miał czasu się zastanowić nad uczuciami do Ciebie.A najważniejsze TY nie dałaś sobie takiego czasu bo boisz się samotności.
Bycie samemu/bez chłopaka/nie oznacza samotności.
Masz wokół siebie ludzi ,kolegów,znajomych.
Możesz robić rzeczy na które chłopak nie ma ochoty a będąc jego dziewczyną nie wypada ci ich robić.Pisałam o smakowaniu życia.
Skąd wiesz czego nie lubisz,co sprawiłoby Ci przyjemność jeżeli nie spróbujesz.
Może w układzie gdzie masz więcej do powiedzenia czułabyś się lepiej,może są kursy,szkolenia,wycieczki z których nie korzystasz bo jesteś skupiona na prowadzeniu domu?
Na wycieczkę można jechać koleżanką,w góry zabrać brata.
Na fitness pofikać sama,pobiegać z sąsiadką,zaprosić na imprezę kolegów z pracy/koleżanki oczywiście tez/
Jesteś młoda,nie bez przyczyny napisałaś o swoim podporządkowaniu.
Może warto dać sobie kilka miesięcy przerwy i zobaczyć kim jesteś?
Czy nie wolałabyś częściej mówić ,,JA też jestem ważna"
Jeżeli obecny partner nie będzie chciał po tym czasie spróbować jeszcze raz to znaczy że był to związek,,przechodzony"tylko dlatego że nikt nie umiał uczciwie powiedzieć ,,nie jestem szczęśliwy"Bywa.
Masz dużo czasu by znaleźć osobę która Cię doceni,dla której będziesz tak samo ważna jak ona dla Ciebie.Czasem nie warto robić kolejnego kroku w tą samą stronę za szybko.

Komentarz doklejony:

Cytat

narzeczony stwierdził że jeżeli mam chęć wygadania się to mogę iść sama bo on niema takiej potrzeby.

jeszcze raz pokazał jak jesteś dla niego ważna.
O czym macie rozmawiać na tej terapii o rutynie,o jego zdradzie?
Apologises nie pisał że zadzierasz nosa ale o tym ze przez lata bylaś ,,tłamszona"przez partnera .

Komentarz doklejony:
Apologises oni nie są małżeństwem.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 23.08.2016 14:33
Czym jest ocena swoją miarą? Wyznajesz swoje zasady, żyjesz wg nich i są nienaruszalne dla Ciebie. I to jest dobre, nie ma wówczas żadnego fałszu, nie ma górnolotnych słów dla otoczenia i zupełnie innego zachowania w rzeczywistości. Kłopot w tym, że spodziewałaś się podobnego zestawu po mężu. Ten, który przez całe wasze wspólne życie zawsze rządził, jego było na wierzchu, który narzucał swoje zdanie i pomysły Tobie okazał się kłamcą. Zrobił coś przeciwnego niż starał się pokazywać do tej pory. Ty, słabsza, "głupsza" okazałaś się prawdziwa. Pod znakiem zapytania pozostają te minione lata, zastanawiasz się ile straciłaś poddając się jego woli. Takie wątpliwości bolą.
Jeszcze bardziej boli jego postawa dzisiaj. Mimo, że zawiódł, nadal próbuje rządzić, jego słowa "przepraszam" wydają się niewiele warte i niepewne wobec postawy, która mówi -jak było tak będzie. Nie wsłuchuje się dalej w to co mówisz. Pozostaje egoistą.
To żadne oskarżenia wobec Ciebie, gdy piszę, że mierzysz go swoją miarą. Kłopot w tym, że tej Twojej miarki mąż nie chce przyłożyć do siebie. Postępuje wg swojego widzimisię. A powinien? Czego Ci teraz brakuje, jak powinien postąpić? Sama napisałaś ciekawą rzecz o jego reakcji na terapię. Inaczej by wyglądało, gdyby bez kombinowania i wymówek stwierdził " dobrze, pójdziemy. Chcę rozwiać Twoje wątpliwości". Nie szanuje Twoich uczuć, to cała tajemnica. Boi się stracić co ma, a nie dać Ci czego od lat potrzebujesz. Partnerstwo w związku, a nie ciągłe uleganie kosztem jednego z was. Dopóki będziesz tą, której bardziej zależy, dopóty będziesz czuła się źle. Tutaj nie ma tej wspólnej miary, Twojej miary.
Widzisz, sam żonie wybaczyłem bardzo wiele. Ale już po tym wszystkim nie zgodzę się nigdy, by było tak jak wcześniej. Albo będę się czuł doceniony, miał wpływ na swoje małżeństwo, albo nie warto. Nie ma tutaj nic wspólnego z poniżeniem, ukaraniem niewiernego. Chodzi o wyrównanie praw i obowiązków, także tych na poziomie emocji i uczuć. Bez poszanowania z obydwu stron pozostają puste. Moja miara też okazała się nic nie warta, gdy żona miała w nosie moje uczucia. Sporo musiała stracić, by doszło do niej co ze mną zrobiła. Co stracił Twój mąż? Nie masz wrażenia, że się zbyt łatwo wywinął i nadal Cię nie docenia i nie szanuje?

Komentarz doklejony:
Rzeczywiście, skoro nie jesteście małżeństwem, to jakim cudem pozwalasz dalej się tak traktować? Dlaczego nie przyszło księciowi do głowy uporządkować statusu związku? Nie żona, a konkubina bez zobowiązań?
5808
<
#22 | Nox dnia 23.08.2016 17:25
Apologises

Cytat

nie przyszło księciowi do głowy uporządkować statusu związku? Nie żona, a konkubina bez zobowiązań?

było tu kilka/naście/zdrad przed ślubem
Później miesiąc ,dwa rozterek,następnie moje ulubione,,porozmawialiśmy sobie szczerze"
Facet by ,,uszczęśliwić"długoletnią narzeczoną i uniknąć podejrzliwości proponował ustalenie daty ślubu.No to przecież musi kochać.
On ma spokój i luz gdy ona zajęta przygotowaniami nie widzi ze oddalają się jeszcze bardziej.
Za jakiś czas powrót na portal.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 23.08.2016 17:33
Droga Nox, propozycja ślubu jako dopełnienie ich związku powinna paść dawno temu. Na dziś, po nierozpracowanej zdradzie, taki pomysł to czysta herezja. Z przymrużeniem oka
5808
<
#24 | Nox dnia 23.08.2016 17:39
propozycja była skoro to narzeczona/Andzia od jak dawna?/

Cytat

on miał przewagę w związku i to jego słowo było ostatnie
.
[quote]Przez 6 lat potrafiliśmy rozmawiać, wspierać się i co najważniejsze doceniać siebie.[/quote
Andzia jak się ma pierwszy cytat do drugiego?
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 23.08.2016 17:39
Może Andzik coś napisze o swoich oczekiwaniach w sprawie ślubu przez okres ich związku. Dla mnie brak takiej propozycji ze strony faceta dużo mówi o nim. Choć oczywiście biorę pod uwagę "nowoczesne" podejście typu "papier się nie liczy" ,to wciąż dla większości par ślub pozostaje naturalną koleją rzeczy.
5808
<
#26 | Nox dnia 23.08.2016 17:56
zauważyła że od roku się nie układało,coś musiało wcześniej do tego doprowadzić.Miała wówczas 21-22 lat ,i pięcioletni związek Związek długi ,ona młoda,a facet rzadko się spieszy szczególnie ten który,,rządzi".

Ja bardzo chciałabym by Andzik ustosunkowała się do mojego poprzedniego wpisu.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 24.08.2016 14:17

Cytat

A na terapie nas umówiłam, tylko narzeczony stwierdził że jeżeli mam chęć wygadania się to mogę iść sama bo on niema takiej potrzeby.

wiesz co było najtrudniejsze dla mnie w pierwszych momentach po zdradzie? właśnie to poczucie, że muszę iść w dalszą drogę ( i to sama) i to w momencie kiedy myślałam, że jestem bezpieczna, wszystko wokół jest stabilne

ta paskudna świadomość, kiedy budzisz się drugiego dnia i czujesz, że już nigdy nic nie będzie takie samo a ty chcesz, czy nie, to musisz iść dalej :
https://www.youtube.com/watch?v=6Flsk-q6pNY

ps. terapia pozwala to wyciszyć, idź nawet bez niego, zrób to dla siebie

czasem próbujemy coś zatrzymać, zaczarować, z obawy przed utratą tego, zupełnie niepotrzebnie, bo po zdradzie i tak już nigdy nic nie będzie pomiędzy partnerami takie samo
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 24.08.2016 14:32
Amor napisała:

Cytat

czasem próbujemy coś zatrzymać, zaczarować, z obawy przed utratą tego, zupełnie niepotrzebnie, bo po zdradzie i tak już nigdy nic nie będzie pomiędzy partnerami takie samo

I tego najbardziej boją się zdradzeni, bo otwiera się w życiu nowa droga, którą często skazuje na samotność, a to budzi w nas przerażenie (we mnie na pewno).
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 24.08.2016 14:54

Cytat

I tego najbardziej boją się zdradzeni, bo otwiera się w życiu nowa droga, którą często skazuje na samotność, a to budzi w nas przerażenie (we mnie na pewno).

a teraz, w tym związku który masz, nie czujesz się samotny?
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 24.08.2016 16:25
Amor napisała:

Cytat

a teraz, w tym związku który masz, nie czujesz się samotny?

Tak, czuję się bardzo samotny i bardzo zmęczony. Żal mi czasu, który tracę na tę psychiczną mękę zamiast cieszyć się życiem.
To nie jest tak, że chodzę przybity, wychudzony, zły na cały świat. Raczej nie daję po sobie poznać, ale nocą już tak fajnie nie jest, gdy jestem sam ze sobą.
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 24.08.2016 17:10

Cytat

Tak, czuję się bardzo samotny i bardzo zmęczony. Żal mi czasu, który tracę na tę psychiczną mękę zamiast cieszyć się życiem.
To nie jest tak, że chodzę przybity, wychudzony, zły na cały świat. Raczej nie daję po sobie poznać, ale nocą już tak fajnie nie jest, gdy jestem sam ze sobą.

Skoro w tym związku, w którym jesteś, już czujesz się bardzo samotny, to w sumie, nie boisz się przecież tego o znasz, więc co jest rzeczywistą przyczyną Twojego przerażenia?
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 24.08.2016 18:33
No to, że mogę być sam.
Byłem sam do 24 roku życia i wiem jak to smakuje.
7375
<
#33 | B40 dnia 24.08.2016 19:21
Amor tylko że czasem tą samotność osładzają dzieci. Czasem łudzimy się nadzieją że bliskość wróci. Odbudowanie tego co było to przede wszystkim staranie naszych połówek (jak niedawno napisałaś).
Jeżeli nie ma spełnionego podstawowego warunku... Cóż pojawia się marazm i poczucie beznadziei. Czy czasem nie marnujemy kolejnych lat życia.
Jak wiadomo drogi są dwie rozstanie, pozostanie. Czy sam strach przed samotnością wystarczy aby być dalej razem?
Nie sądzę. Tym bardziej zdrada zmienia również nas. Moja teoria - przede wszystkim nas.
Zdrajca jak najszybciej zapomina o wtopie, najlepiej jak byśmy nie rozmawiali, nie pytali i w sumie nie ma o czym bo niczego nie bylo. A jeżeli było to dawno i się nie liczy.
Niestety dla nich dawno dla nas wczoraj. Pocieszę Hakaa 4 lata po i nadal nie jest mglistym wspomnieniem. Już nie boli nie myślę wieczorami wpatrzony w jeden punkt. Ale sam wiem że stałem się jakiś inny.
Czasami zastanawiam się co ze mną jest nie tak, dlaczego się nie zrewanżowałem. Bo z mojej obserwacji otoczenie widzi gdy coś jest nie tak, że coś zostało zepsute. I samotnością najmniej bym się martwił. Uśmiech
Nie wiem jak wy ale ja z czasem po zdradzie nabrałem dziwnej pewności siebie. Skoro mój "szwagier" mógł wyhaczyć niezłą laskę -moją żonę (nawet gdy się zastanawiałem wcześniej co by było gdyby: wysportowany, przystojniak, wysiadający z S-klasy - to było zagrożenie. Nie to coś - co niektórzy pamiętają opis).
I wiecie co nasze niby niskie poczucie wartości nie wynika jedynie z tego że byliśmy "gorsi". Wynika również z tego że przez lata związków pozwalaliśmy się tak traktować.
Nie złapaliśmy Pana Boga z a nogi i to wiemy. Co więcej dobrze gdy i oni to wiedzą. To nie nam ma zależeć. My możemy nie przeszkadzać.
13083
<
#34 | Andzik dnia 24.08.2016 23:30
Nox, szukam powodu ponieważ nigdy wcześniej nawet nie myślałam o tym, że mogłoby do czegoś takiego dojść. Byłam pewna, że mam wspaniałą partię na męża i być może w przyszłości ojca. Wiadomo, że dopóki nic takiego się nie wydarzy, ludzie nie myślą o tym. Miłość czy przyzwyczajenie... Obawiam się, że przynajmniej z mojej strony jak na chwilę obecną sama nie umiem na to odpowiedzieć, niby minęło już trochę czasu ale boli jak wcześniej. Nie do końca jest tak, że miałam etat gospodyni domowej bo staraliśmy się dzielić obowiązkami w mniejszej lub większej części ale były też takie rzeczy które potrafiliśmy robić wspólnie. Jeżeli chodzi o kolegę to najgorsza opcja byłaby z jednego pchać się w drugie. Nie myślę nawet o tym żeby cokolwiek zaczynać bądź szukać pocieszenia gdzie indziej. Chodziło po prostu o to, że ktoś obcy w momencie mojej rozterki "otworzył" mi oczy, że na świecie nie istnieje tylko jeden człowiek, że są też inne osoby, które mogłyby sprawić że byłabym szczęśliwa. Może to i głupie, ale wiem, że będąc w związku nie zwracałam uwagi na sygnały innych bo poprostu mnie to nie interesowało, nie potrafiłabym skrzywdzić swoimi wybrykami najbliższą mi osobę. Co do ślubu, wiadomo byłam młoda, nie miała być to zła decyzja podjęta przez moje "niedoświadczenie życiowe", wiadomo że niektórzy młodzi ludzie w bardzo młodym wieku biorą ślub a jeszcze szybciej rozwód. Nie jesteśmy małżeństwem ale czułam się jak byśmy byli jednak 7 lat związku 5-6lat mieszkania razem robią swoje. Można było powiedzieć, że znaliśmy się bardzo dobrze, każde spojrzenie, ton głosu. Nie chodzi też o to, że on był tyranem bo nie mogę tego powiedzieć poprostu w pewnym czasie się zatraciliśmy, może wcześniej źle napisałam, ale to ostatni rok między nami był najgorszy, wcześniej dużo ze sobą rozmawialiśmy, chodziliśmy na spacery, do kina, zaczęły się problemy piętnować i w pewnym momencie zamiast być dla siebie wsparciem, bo tego potrzebowaliśmy, zaczęliśmy się oddalać od siebie i być dla siebie przeszkodą. Później wojny o nic, czepianie się, ja wolałam być bardziej "uległa" myślałam że może te gorsze chwile miną i wrócimy do punktu w jakim byliśmy wcześniej, gdzie byliśmy szczęśliwi, ale doszło do zdrady i nic już nie będzie takie jak wcześniej. Teraz wiem, że to najgorsza opcja jaką mogłam wybrać, ale niestety człowiek musi uczyć się na swoich błędach i wyciągać z nich wnioski. Być może też przez to że w młodym wieku zostaliśmy wepchnięci na głęboką wodę. Wspólne mieszkanie, obowiązki gdzie do końca nie byliśmy gotowi na to wszystko. On na pewno czuł za mnie odpowiedzialność i tak jak ktoś napisał z pod skrzydeł mamy wpadłam pod jego skrzydła, gdzie wszedł w pewnej części w rolę mojego ojca. W narzeczeństwie jesteśmy od niecałych 4 lat.

apologises, oczywiście, że na ten moment niema mowy o żadnym ślubie bo sama sobie pętli na szyi nie będę zaciskać.

betrayed40, wiadomo, że zdradzający chciałby zapomnieć o tym odrazu i już do tego nie wracać jednak do mnie wraca to jak bumerang choć minęło już trochę czasu czuje się jakby to wszystko działo się wczoraj jak sam to napisałeś.
Widzę, że on chce się zmienić, że się stara tylko ja nie wiem czy mam tyle siły? odwagi? Żeby zacząć żyć na nowo, żeby to wszystko zaczęło wracać na swój tor. Z jednej strony wiem, że czas tu odegra największą rolę z drugiej wiem, że go to też boli jak widzi, że się z tym wszystkim męczę, że mam wahania emocjonalne z którymi walczę z godziny na godzinę. Z jednej strony chcę by było dobrze a z drugiej coś mi mówi że już dobrze nigdy nie będzie, ale takim zachowaniem wiem, że sama mogę doprowadzić do rozpadu tego związku.Smutek
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 25.08.2016 09:16
I zatrzymaj się na chwilę Andzik w tym miejscu, bo padły ciekawe spostrzeżenia. Co ważne są Twoje własne.
Za wcześnie rozpoczęliście dorosłe życie? I tak i nie. Chłopak miał już swój wiek i rozum, prawdopodobnie doświadczenie zawodowe, w relacjach z innymi ludźmi dookoła. Dość młodziutko Ty sama stanęłaś w nowej roli. Zaraz po szkole?
Partner przejął rolę po troszę opiekuna, więc Twoja pozycja jako partnerki była słabsza.
Udowadnianie sobie i innym naokoło, najgorzej jeśli własnym rodzicom, to paskudna rola. I twarda szkoła życia, bo trudności i niepowodzenia odzywają się szybciej i wyraźniej. Dobrze, gdy wiadomo kto płaci za swoje błędy, gorzej gdy przypisane role każą płacić jednej ze stron w związku. On trochę starszy ,wtłoczony w rolę tego który musi wiedzieć, który odpowiada za stronę materialną. Nie zawsze łatwa i wygodna strona życia. Twoja rola?
5808
<
#36 | Nox dnia 25.08.2016 09:43

Cytat

Chłopak miał już swój wiek i rozum, prawdopodobnie doświadczenie zawodowe, w relacjach z innymi ludźmi dookoła.

chłopak miał 22 lata kiedy zaczął się spotykać z 16 latką
Zamieszkali gdy on miał 24,ona 18.Nie przesadzajmy z tym doświadczeniem życiowym.Dziewczyna też pracuje.
Andzik skorzystaj z pomocy terapeuty .Ale nie żeby rozmawiać o zdradzie tylko by popracować nad samooceną.By nabrać siły ,pewności siebie,decyzyjności i nie uciekać/gryźć się w język/ przed trudnym tematami ze strachu przed samotnością.Ani teraz ani w przyszłości.

Cytat

jagodalesna
postawa i rola jaką przyjęłaś w związku może spowodować, że Twoja uległość i pasywność doprowadzi do wybaczenia na miękko, a to z kolei najczęściej prowadzi do recydywy.

i nie chodzi tylko o zdradę.
Kiedy pomożesz sobie może utwierdzisz się w tym że to miłość za wszelką cenę,albo też że nie jest ważne 7 lat gdy można stracić 30.
Życzę Ci tylko byś trafiła na mądrą osobę.
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 25.08.2016 09:57
W młodym wieku 24 lata, a 18 to przepaść. Sama autorka teraz jest w wieku swojego chłopaka z początku znajomości i doświadczeniem z całego. Po wyjściu spod skrzydeł rodziców brakło czasu na oswojenie się z twardą rzeczywistością, od razu musiało być wszystko na tip top. Chłopak tę przewagę już miał. Być może te warunki stworzyły takie, a nie inne ramy ich związku? I dalej konkretne już podstawy do ich oddalenia się w związku?
5808
<
#38 | Nox dnia 25.08.2016 10:32
ale mogliby mieć on 35 ona 30 i po 7 latach związku wiałoby nudą.
W delegacji chętna pasażerka,grzech nie skorzystać.Skazani na siebie na małej przestrzeni,dialog który rozkręca to co zaczęło się wcześniej.

Był na forum wątek założony /chyba/przez Rekonstrukcję ..co mi dała zdrada,co zyskałem dzięki zdradzie,,,nie pamiętam i nie mogę znaleźć.Chodziło/mimo wszystko/o pozytywny aspekt zdrady.
Jak przeczytałam tą historię to pomyślałam o tamtym wątku.
Zdrada daje szansę autorce na ,,dorośnięcie" i o tym piszę do Niej od początku.
By dała sobie szansę na poznanie siebie ,swoich potrzeb,by dała sobie czas .
Tym bardziej że po zdradzie jak widać partner nadal nie dostrzega jej potrzeb.

Komentarz doklejony:
z jednej strony rozumiem jej mamę,dziewczyna 7 lat w związku ,jak to teraz odpuścić?co ludzie powiedzą.? Ale na zdrowy rozum takie traktowanie przez partnera swojego dziecka ?no chyba że w domu też ojciec decydował o wszystkim a mamie to odpowiadało bez względu jak źle się działo.
Mnie nadal nie chodzi o samą zdradę ale o sposób zrywania znajomości,własnie o to ,,doświadczenie życiowe"pożal się Boże.

Komentarz doklejony:
to wlasnie Andzik zachowała się dojrzale.
Gdyby nie jej zdecydowanie chłopak dalej by się/ją bujał.
On sam nie zerwał znajomości z kochanką zrobił to po konfrontacji.
Jak sprawa się rypła uświadomił sobie że Andzik jest jego miłością.
Co innego seks na parkingu a co innego baba z 2 dzieci.
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 25.08.2016 11:58

Cytat

Czasami zastanawiam się co ze mną jest nie tak, dlaczego się nie zrewanżowałem.

Ja też się nie zrewanżowałam i wcale tego nie żałuje.

Cytat

Nie wiem jak wy ale ja z czasem po zdradzie nabrałem dziwnej pewności siebie. Skoro mój "szwagier" mógł wyhaczyć niezłą laskę -moją żonę (nawet gdy się zastanawiałem wcześniej co by było gdyby: wysportowany, przystojniak, wysiadający z S-klasy - to było zagrożenie. Nie to coś - co niektórzy pamiętają opis).
I wiecie co nasze niby niskie poczucie wartości nie wynika jedynie z tego że byliśmy "gorsi". Wynika również z tego że przez lata związków pozwalaliśmy się tak traktować.
Nie złapaliśmy Pana Boga z a nogi i to wiemy. Co więcej dobrze gdy i oni to wiedzą. To nie nam ma zależeć. My możemy nie przeszkadzać.

Otóż to Betrayed! I bardzo dziękuję Ci za te słowa <3

Komentarz doklejony:
wcale nie musimy zacząć chrumkać, tylko dlatego, że nasz partner okazał się być świnką
9561
<
#40 | Woland dnia 25.08.2016 13:15
Amor

Cytat

wcale nie musimy zacząć chrumkać, tylko dlatego, że nasz partner okazał się być świnką

Ty masz ogromny problem już nawet nie z szanowaniem, lecz z tolerowaniem tego, że ktoś ma inne poglądy od ciebie. To obrażające, wręcz furiackie ataki na osoby nie podzielające twojego stanowiska. To że moim zdaniem, zdrada jednej strony zwalnia z obowiązków drugą stronę czyni mnie świnią? Twoja pseudoszlachetność, w moich oczach, robi z ciebie frajerkę, osła. Nie wiem czy fajniej chrumkać, czy ryczeć... Smakowało?
3739
<
#41 | Deleted_User dnia 25.08.2016 13:36

Cytat

Ty masz ogromny problem już nawet nie z szanowaniem, lecz z tolerowaniem tego, że ktoś ma inne poglądy od ciebie.

Co Ty Woland za bzdury mi tu imputujesz? Wypowiadam swojego odmiennego zdania, na jakiś luźny temat na forum, ma niby świadczyć o braku szacunku dla odmienności innych?
Z księżyca spadłeś?

Cytat

To obrażające, wręcz furiackie ataki na osoby nie podzielające twojego stanowiska.

Jakie ataki? Co ty za głupoty imputujesz?

Cytat

To że moim zdaniem, zdrada jednej strony zwalnia z obowiązków drugą stronę czyni mnie świnią?

Zdrowo przekombinowałeś Uśmiech ))) I wkładasz w moje usta coś czego nie powiedziałam , tylko Ty dopisujesz. Oczywistym jest, że zdrada jednej strony zwalnia z obowiązków drugą stronę i definitywnie niszczy związek. Gdzie ja powiedziałam, że jest inaczej, albo, że osoba która jest tego zdania jest świnią?

Czytaj ze zrozumieniem zanim zaczniesz się zbędnie ekscytować.
Świnią czyni Cię czynienie tego samego, odpowiadaniem zdradą na zdradę. - to powiedziałam, a nie treść którą mi imputujesz.

Cytat

Twoja pseudoszlachetność, w moich oczach, robi z ciebie frajerkę, osła.
My się znamy że tak jednoznacznie mnie klasyfikujesz?

Ja nie będę Cię oceniać, bo widzę, że ból rozum Ci odebrał. Współczuje. Bardzo Ci współczuje, bo musiałeś ogromną wrażliwość bardzo głęboko zakopać.

Cytat

Nie wiem czy fajniej chrumkać, czy ryczeć... Smakowało?

Spytaj się lustra, czy smakowało, skoro tak bardzo uraziło Cię, to moje jednoznaczne zakwalifikowanie chrumkania Uśmiech
9561
<
#42 | Woland dnia 25.08.2016 13:46
Napisz jeszcze kilometr takiego słowotoku bez znaczenia. W niczym nie zmieni to faktu, że porównałaś osoby mające inne poglądy do świń.

Po 2. nie manipuluj.

Cytat

zdrada jednej strony zwalnia z obowiązków drugą stronę i definitywnie niszczy związek

Bo wcześniej odnosiłaś się do czegoś innego, czyli bez ostatniego członu - zdrada zwalania ze zobowiązań, ale nie niszczy związku. Po prostu, można w związku trwać, ale już bez poczucia, że jest się drugiej stronie coś winny, choćby wierność czy lojalność. I o taką postawę chodzi i do takiej odnosiłaś się w poprzednim poście, więc daruj sobie teraz te manipulacyjki.

Cytat

Spytaj się lustra, czy smakowało, skoro tak bardzo uraziło Cię, to moje jednoznaczne zakwalifikowanie chrumkania
.
Raczej zniesmaczyło. Bo epitety w miejsce argumentów są głupie i niesmaczne.

Komentarz doklejony:

Cytat

Świnią czyni Cię czynienie tego samego, odpowiadaniem zdradą na zdradę. - to powiedziałam, a nie treść którą mi imputujesz.

Właśnie dokładnie o to mi chodzi - uważam, że pokazanie drugiej stronie jak to miło jest wręcz konieczne, a ty z tego powodu nazywasz mnie świnią. Więc doszliśmy do twojego poziomu dyskusji - ja świnia, ty osioł.
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 25.08.2016 14:06

Cytat

W niczym nie zmieni to faktu, że porównałaś osoby mające inne poglądy do świń.

Woland mogę być odpowiedzialna za to co napisałam, a nie za to co Ty z tego zrozumiałeś.
Ja nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że każdy z nas popełnia błędy, ja je tez popełniam. Daleka więc jestem od jednoznacznego skreślania ludzi, co nie zmienia faktu, że w moim odczuciu rzeczy należy nazywać czasem po imieniu. Nie oceniaj mnie więc wg siebie i twojego postrzegania ludzi i świata.

Cytat

Bo wcześniej odnosiłaś się do czegoś innego, czyli bez ostatniego członu - zdrada zwalania ze zobowiązań, ale nie niszczy związku. Po prostu, można w związku trwać, ale już bez poczucia, że jest się drugiej stronie coś winny, choćby wierność czy lojalność. I o taką postawę chodzi i do takiej odnosiłaś się w poprzednim poście, więc daruj sobie teraz te manipulacyjki.

To, że czegoś nie zrozumiałeś nie daje Ci prawa do insynuowania mi poglądów, których nie posiadam.
Wielokrotnie mówiłam o tym, że zdrada definitywnie niszczy związek, kończy go. Nawet jeśli pozostajesz ze starym partnerem musisz wybudować NOWY związek.
Jeśli pozostajesz ze starym partnerem z wierności, czy lojalności , czy 100 innych powodów, to ta decyzja do czegoś zobowiązuje.
Znegowałam budowanie tego kolejnego związku na zakłamaniu. A takim jest (moim zdaniem ) wprowadzanie do kolejnego związku (tego nowego wybudowanego już po zdradzie), kolejnej zdrady.

Cytat

Raczej zniesmaczyło. Bo epitety w miejsce argumentów są głupie i niesmaczne

Tym bardziej spójrz do lustra.
Kogo ja wg Ciebie nazwałam świnią? Niby w kierunku kogo skierowałam taki epitet?
9561
<
#44 | Woland dnia 25.08.2016 14:12

Cytat

Woland mogę być odpowiedzialna za to co napisałam, a nie za to co Ty z tego zrozumiałeś.

A co tu jest do rozumienia? Napisałaś JASNO:

Cytat

Świnią czyni Cię czynienie tego samego, odpowiadaniem zdradą na zdradę.

To proszę, skoro to nie oznacza, że zdrada za zdradę czyni cię świnią, to co to oznacza?

Cytat

Wielokrotnie mówiłam o tym, że zdrada definitywnie niszczy związek, kończy go. Nawet jeśli pozostajesz ze starym partnerem musisz wybudować NOWY związek.

Musisz bo ty tak każesz? No głównodowodzący się znalazł...

Cytat

Jeśli pozostajesz ze starym partnerem z wierności, czy lojalności , czy 100 innych powodów, to ta decyzja do czegoś zobowiązuje.

Ciebie, nie mnie. Przyjmij wreszcie do wiadomości, że nie jesteś wzorcem Homo sapiens z Sevres i nikt nie musi twoich poglądów podzielać, co nie jest powodem do bluzgania od świń.
Nie mówiąc już o tym, że nie ma czegoś takiego jak zupełnie nowy związek ze starym partnerem. Po prostu nie ma, chyba że oboje wymażecie sobie gumką mózgi. Ale to jest kwestia marginalna dla tej dyskusji.

ps.
Nie można posiadać poglądów. Posiadać można coś materialnego o wymiernej wartości. Poglądy można mieć. Tako rzecze Słownik Języka Polskiego.
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 25.08.2016 14:14
Woland! błagam Cię, ogarnij się. Masz dzisiaj zły dzień?

Cytat

Właśnie dokładnie o to mi chodzi - uważam, że pokazanie drugiej stronie jak to miło jest wręcz konieczne, a ty z tego powodu nazywasz mnie świnią. Więc doszliśmy do twojego poziomu dyskusji - ja świnia, ty osioł

Wcale nie jest konieczne. Jak partnerka wychodzi wieczorami i zostawia cię w domu samego i ma gdzieś co się z Tobą dzieje, to i owszem wręcz ma sens wyjść z domu wieczorem bez słowa i pokazać, jak takie zachowanie smakuje.

Ale powiedz mi jaki ma sens odpowiadanie zdradą na zdradę? Skoro zdrada niszczy związek definitywnie, to jaki ma sens budowanie nowego związku, po to aby go zniszczyć kolejną zdradą? Mściwość? Satysfakcja wynikająca z tego, że odpowiedziałem pięknym za nadobne?

Karaniem jeszcze nikt nikogo niczego nie nauczył. Pamiętasz co czułeś, kiedy Ciebie karano? Poza odczuwaniem bólu złości, żalu, nauczyło Cię to czegokolwiek?

Komentarz doklejony:

Cytat


A co tu jest do rozumienia? Napisałaś JASNO

Woland zauważ co Ty robisz. Ja staram się drugi raz przybliżyć Ci moje zdanie, dookreślić je, aby było bardziej zrozumieła, a Ty nadal wciskasz w moje usta coś co sam sobie ubzdurałeś
9561
<
#46 | Woland dnia 25.08.2016 14:27

Cytat

Wcale nie jest konieczne.

JA tak uważam, a ty nie musisz podzielać mojego zdania. I patrz, nawet epitetami cię z tego powodu nie obrzucę.

Cytat

Karaniem jeszcze nikt nikogo niczego nie nauczył.

O tym nawet nie zamierzam rozmawiać, bo to bez znaczenia dla tematu dyskusji. Skuteczne czy nieskuteczne, w moich oczach nikogo nie czyni świnią.

Cytat

Ja staram się drugi raz przybliżyć Ci moje zdanie, dookreślić je, aby było bardziej zrozumieła, a Ty nadal wciskasz w moje usta coś co sam sobie ubzdurałeś

Ale cały czas wciskasz, że twój p;ogląd jest słuszny, a iny jest właściwy dla świń. Co tu jest wielce do ropzumienia w prostym zdaniu?

Cytat

Skoro zdrada niszczy związek definitywnie, to jaki ma sens budowanie nowego związku, po to aby go zniszczyć kolejną zdradą? Mściwość? Satysfakcja wynikająca z tego, że odpowiedziałem pięknym za nadobne?

A nie przyszło ci do głowy, że nie każdy chce odbudowywać związek? Że np. gdybym ja został w związku po zdradzie to tylko i wyłącznie dlatego, że w danym momencie odejście byłoby mi nie na rękę? Że mógłbym z tą osobą dalej niby być, ale w mojej głowie już byłoby to pogrzebane i odejście byłoby kwestią odpowiedzi nie na pytanie "czy", tylko na pytanie "kiedy"?

Albo - inny wariant - niby dlaczego zdrada partnera A ma być do wybaczenia, a taka sama odpowiedź partnera B już ma grzebać związek? Jeśli ktoś o wybaczenie zabiega, niech pokaże, że sam jest zdolny do przetrawienia "zdrady".

Jak widzisz możliwości jest wiele, twoje poglądy wcale nie są uniwersalne, ani nawet najlepsze. Po prostu jakieś są i tyle.

Komentarz doklejony:
ps.
Zwróć uwagę, że staram się nie używać argumentacji dziecinnej, typu zły dzień itd. itp. Miło by było, gdybyś odwzajemniała moją postawę również posługując się argumentami, a nie dziecinnymi sztuczkami erystycznymi.
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 25.08.2016 14:28

Cytat


Musisz bo ty tak każesz? No głównodowodzący się znalazł...
masz dzisiaj widzę bardzo zły dzień Uśmiech
wyżej mówiliśmy o tym, że zdrada niszczy związek bezpowrotnie, stąd mój odnośnik do tego, że po zdradzie buduje się NOWY związek i powyższe stwierdzenie

Cytat

Ciebie, nie mnie. Przyjmij wreszcie do wiadomości, że nie jesteś wzorcem Homo sapiens z Sevres i nikt nie musi twoich poglądów podzielać, co nie jest powodem do bluzgania od świń.
Nie mówiąc już o tym, że nie ma czegoś takiego jak zupełnie nowy związek ze starym partnerem. Po prostu nie ma, chyba że oboje wymażecie sobie gumką mózgi. Ale to jest kwestia marginalna dla tej dyskusji

przyjmij wreszcie do wiadomości, że jesteśmy na forum, gdzie wypowiadają się osoby o różnych poglądach, również takie osoby jak ja

jesteś odmiennego zdania, to uargumentuj to bez prywatnych wycieczek do mnie, czy kogokolwiek Uśmiech
ja pozwalam sobie na poufałość z tymi osobami, które darze sympatią i w stosunku co do których odnoszę wrażenie, że są na tyle inteligentne, że postawienie im odmiennej tezy (od stawianej przez nich) rozwinie dyskusję na temat, który mnie interesuje i będę mogła skonfrontować moje przekonania z innymi, czegoś się od nich nauczyć

a czego ty chcesz teraz ode mnie? czego oczekujesz?
3739
<
#48 | Deleted_User dnia 25.08.2016 14:31
Zanim zacznie się przytaczanie punktów regulaminu, możecie przenieść udowadnianie co kto powiedział i kto pierwszy, co kto miał na myśli do garażu. :cacy
9561
<
#49 | Woland dnia 25.08.2016 14:37

Cytat

przyjmij wreszcie do wiadomości, że jesteśmy na forum, gdzie wypowiadają się osoby o różnych poglądach, również takie osoby jak ja

Ale to nie jest powód do nazywania osób nie podzielających twoich poglądów świniami.

apologises
Mam nadzieję, że już kończymy Szeroki uśmiech
3739
<
#50 | Deleted_User dnia 25.08.2016 14:39

Cytat


O tym nawet nie zamierzam rozmawiać, bo to bez znaczenia dla tematu dyskusji.

to ma ogromne znaczenie, możesz uciec od tego argumentu, ale przynajmniej odpowiedz sobie na pytanie dlaczego uciekasz

Cytat

Ale cały czas wciskasz, że twój p;ogląd jest słuszny, a iny jest właściwy dla świń.

Niby jak Ci wciskam? Łopatą? Na siłę? Ja teraz chyba pierwszy raz z Tobą dyskutuję Uśmiech A oże zwyczajnie bronię mojego poglądu, konfrontuje go z innymi, aby go skorygować lub upewnić się czy idę właściwa drogą? Zauważyłeś, że przypisujesz mi złe intencje, nie mając o moich prawdziwych intencjach zielonego pojęcia? Co Ci to daje?

To Ciebie (dla którego nadstawianie drugiego policzka jest frajerstwem) z jakiegoś powodu bardzo ruszył postawiony przeze mnie argument.
Sam sobie odpowiedz na pytanie, dlaczego?
9561
<
#51 | Woland dnia 25.08.2016 14:45

Cytat

to ma ogromne znaczenie, możesz uciec od tego argumentu, ale przynajmniej odpowiedz sobie na pytanie dlaczego uciekasz

No proszę, znowu pani wie lepiej i od razu wartościuje... Nie umiesz spytać normalnie bez obraźliwej wstawki? To nie jest ucieczka, tylko unikanie off topa. Dla tej dyskusji, do której wszedłem wyłącznie z powodu twojego bluzgania na osoby mające inne poglądy, nie ma to znaczenia. To jest czyjś wątek, więc go nie będę dodatkowym off topem do off topa rozmywał. Do tego na forum jest odpowiedni temat, w którym chyba się wypowiadałem i to dawno temu. Możesz iść przeczytać.

Cytat

Niby jak Ci wciskam? Łopatą? Na siłę?

Epitetami, wartościowaniem.

Cytat

To Ciebie (dla którego nadstawianie drugiego policzka jest frajerstwem)

No właśnie, wyraźnie zaznaczyłem: dla mnie. I użyłem danego słowa tylko dlatego, że już tam zaczęły się takie wypowiedzi jak twoje. Ty swoje poglądy przedstawiasz jako wszechobowiązujące i jedyne logiczne oraz przyzwoite.

Cytat

z jakiegoś powodu bardzo ruszył postawiony przeze mnie argument.
Sam sobie odpowiedz na pytanie, dlaczego?

Dlatego, że mnie - i innych nie podzielających twojego zdania - po prostu obrażasz.
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 25.08.2016 14:47

Cytat

Zanim zacznie się przytaczanie punktów regulaminu, możecie przenieść udowadnianie co kto powiedział i kto pierwszy, co kto miał na myśli do garażu

do garażu to znaczy gdzie?

Cytat

A nie przyszło ci do głowy, że nie każdy chce odbudowywać związek? Że np. gdybym ja został w związku po zdradzie to tylko i wyłącznie dlatego, że w danym momencie odejście byłoby mi nie na rękę? Że mógłbym z tą osobą dalej niby być, ale w mojej głowie już byłoby to pogrzebane i odejście byłoby kwestią odpowiedzi nie na pytanie "czy", tylko na pytanie "kiedy"?

Albo - inny wariant - niby dlaczego zdrada partnera A ma być do wybaczenia, a taka sama odpowiedź partnera B już ma grzebać związek? Jeśli ktoś o wybaczenie zabiega, niech pokaże, że sam jest zdolny do przetrawienia "zdrady".

Jak widzisz możliwości jest wiele, twoje poglądy wcale nie są uniwersalne, ani nawet najlepsze. Po prostu jakieś są i tyle.

??? o czym Ty mówisz ???
ja odnoszę się do konkretnej myśli, a Ty wyjeżdżasz nagle z kolejnymi imputacjami i to jeszcze jedziesz po ogólnikach? to taki mechanizm obronny?

Komentarz doklejony:

Cytat


Dlatego, że mnie - i innych nie podzielających twojego zdania - po prostu obrażasz.

sam się obrażasz identyfikując się z czyjąś luźną wypowiedzią

i po co do Twojego problemu mieszasz innych, wołasz jakieś ciotki na pomoc, bo argumentów brak?

Komentarz doklejony:

Cytat

Epitetami, wartościowaniem

ostatni raz spytam, bo mam wrażenie, że rozmawiam z botem, kogo niby obdarzyłam epitetem? kogo niby jednoznacznie wartościowałam?
9561
<
#53 | Woland dnia 25.08.2016 14:57

Cytat

ja odnoszę się do konkretnej myśli, a Ty wyjeżdżasz nagle z kolejnymi imputacjami i to jeszcze jedziesz po ogólnikach? to taki mechanizm obronny?

Po raz enty - odnoszę się wyłącznie do twojego określenia ludzi dopuszczających "zdradę" za zdradę świniami. I byłoby miło, gdybyś nie rozwadniała tego kolejnymi wątkami i kolejnymi dziecinnymi dosrywajkami.

Cytat

sam się obrażasz identyfikując się z czyjąś luźną wypowiedzią

Nie, ty obraziłaś używając wobec osób o innych poglądach określenie, które wg Słownika jest pogardliwym nazwaniem osoby nikczemnej, podłej. Twoje obracanie kota ogonem nic tu nie zmienia.

Cytat

i po co do Twojego problemu mieszasz innych, wołasz jakieś ciotki na pomoc, bo argumentów brak?

Zwracam ci po prostu uwagę, że nie jesteś autorytetem moralnym, żeby wszystkim mówić, co jest podłością i czyni z nich świnie.

Cytat

ostatni raz spytam, bo mam wrażenie, że rozmawiam z botem, kogo niby obdarzyłam epitetem? kogo niby jednoznacznie wartościowałam?

Wszystkich, którzy nie podzielają twoich poglądów w tej materii. Przecież tu jest rzecz prosta jak drut - nazwałaś świniami osoby mające odmienne od twoich poglądy. Naprawdę trzeba ci to tłumaczyć? Własnych słów nie rozumiesz?
3739
<
#54 | Deleted_User dnia 25.08.2016 15:02
Amor, Wolandzie jeśli chcecie toczyć spór, nie robiąc off topu, macie odpalony temat o racji w dziale garażu. Ja bardziej odbieram wasz spór o "świniach"jako typowe nieporozumienie, ale co tam. Gadajcie do woli.
3739
<
#55 | Deleted_User dnia 25.08.2016 15:07
Woland jestem w stanie pomóc Ci w kwestii Twoich uprzedzeń, co do mojej osoby.

Cytat

Zwracam ci po prostu uwagę, że nie jesteś autorytetem moralnym, żeby wszystkim mówić, co jest podłością i czyni z nich świnie

Powtórzę Ci ostatni raz. Nie życzę sobie, abyś imputował mi twoje własne urojenia.

Cytat

Wszystkich, którzy nie podzielają twoich poglądów w tej materii. Przecież tu jest rzecz prosta jak drut - nazwałaś świniami osoby mające odmienne od twoich poglądy. Naprawdę trzeba ci to tłumaczyć? Własnych słów nie rozumiesz?

Mam wrażenie że rzecz jest jeszcze prostsza. Rozkręcasz na siłę aferkę, tylko dlatego, że opacznie zrozumiałeś moją wypowiedź i nadajesz jej uparcie ton, którego nie miała.

Komentarz doklejony:
*Woland NIE jestem w stanie pomóc Ci w kwestii Twoich uprzedzeń, co do mojej osoby.
NIE mi zjadło Uśmiech
Apologises, gdzie jest dział garaż?
3739
<
#56 | Deleted_User dnia 25.08.2016 15:11
Na forum w ramce, pierwszy temat z góry. Macie tam większą wolność wypowiedzi.
9561
<
#57 | Woland dnia 25.08.2016 15:12
Oczywiście, ja źle zrozumiałem te wypowiedzi (pewnie mają tajemne drugie dno):

Cytat

wcale nie musimy zacząć chrumkać, tylko dlatego, że nasz partner okazał się być świnką

Świnią czyni Cię czynienie tego samego, odpowiadaniem zdradą na zdradę.
12604
<
#58 | Atrakcja dnia 25.08.2016 15:16
Andzik - przed ślubem dostałaś obraz tego kim jest Twój partner.
Przyjrzyj się dobrze i uczciwie sama przed sobą przyznaj czy chcesz wyjść za człowieka, który:
-na drugim spotkaniu bzyka w samochodzie czyjąś żonę
-mając Ciebie brnie w jakieś służbowe romanse.
Facet teraz Ci zaśpiewa co chcesz usłyszeć, kochanka jest starsza i ma męża więc z tej mąki chleba nie będzie, po co ma zostać sam skoro może udobruchać Ciebie.
Zastanów się tylko czy osoba, która tak postąpiła w ogóle Cię kocha. Czy chcesz wchodzić w związek małżeński z kimś kto na dzień dobry prezentuje sobą coś takiego.
Bądź świadoma co czeka Cię dalej u boku takiego faceta. Już pokazał, że nie ma żadnych oporów iść na całość gdy ma taką ochotę.
Nawet jak zniknie z jego życia ta 35latka, to spokojnie, jest wiele innych kobiet na ziemi, które mogą wpaść mu w oko. Pokazał, że nie ma hamulców w takich sytuacjach. Trudno takiej osobie zaufać nawet jak się bardzo chce. Związek bez zaufania jest męczący, a do tego łatwo przewidzieć jakie niespodzianki Cię czekają z jego strony. Słowa są piękne i wzniosłe ale nie radzę się nimi kierować.
Dlatego think twice. Jak słusznie zauważyłaś - są inni mężczyźni, nawet z lepszymi cechami charakteru!
3739
<
#59 | Deleted_User dnia 25.08.2016 15:18
Woland wyciąłeś fragmenty dwóch różnych wypowiedzi Uśmiech
Jeśli to moje stwierdzenie:

Cytat

wcale nie musimy zacząć chrumkać, tylko dlatego, że nasz partner okazał się być świnką

jest dla Ciebie powodem do imputowania mi i wszem wobec, że unoszę się nad innych i całej tej sterty obelżywości, którymi mnie uraczyłeś, to... przejdźmy do tego garażu Uśmiech Nie zaśmiecamy już tego wątku Uśmiech
9561
<
#60 | Woland dnia 25.08.2016 15:25
To przejdź - coś cię powstrzymuje?

Jeszcze raz - twoje wypowiedzi są jasne jak drut. Gdzie tu masz pole do jakiejś analizy, roztrząsania "co autor chciał powiedzieć": >>Świnią czyni Cię czynienie tego samego, odpowiadaniem zdradą na zdradę<<?

I proszę, możesz udzielić odpowiedzi w garażu.
12704
<
#61 | impac1 dnia 28.08.2016 03:28
Panie Humanista,
Tak jak pisałem wcześniej - sympatia.pl, badoo lub inne tego typu.
Szukasz łatwego łupu?

Komentarz doklejony:
Andzik, masz 23 lata, jesteście razem od 7miu. Czyli miałaś 16 lat. Mieszkacie razem od 5ciu czyli jak tylko skończyłaś 18 lat wyfrunęłaś do przyszłego narzeczonego. Mniemam, że to Twój pierwszy i do tej pory jedyny mężczyzna. Stąd może być Twoje ogromne zakochanie oraz wiara w "żyli długo i szczęśliwie". Niestety prawdziwe życie pisze różne scenariusze także te bolesne.
Nie odwrócisz tego co się stało ale możesz wyciągnąć z tego lekcję. Ja swoją właśnie przerabiam. I już niedługo piszę test końcowy. Masz to szczęście, że jesteś bardzo młoda, nie ma dzieci ani ślubu. Partner Cię zawiódł bo dał się wykorzystać przez cwaną babę dzieciatą i mężatą, która miała ochotę na jurnego ogiera (tak to widzę). Świadomie lub nie odizolował Cię od świata i sam stał się dla Ciebie całym światem. Stąd Twój lęk przed samotnością.
Bardzo Twoja historia przypomina mi historię mojej szwagierki tylko, że ona wyfrunęła z domu jak miała 16 lat i była w związku 10 lat. Teraz ma 40 lat, męża i 2 dzieci. Sama obecnie mówi, i to na luzie, dobrze, że nie dałam się do końca zmanipulować. A zakochana była na zabój.
Posłuchaj innych, wyjedź, pobądź sama. I traf na prawdziwego faceta. Nie na siłę. Sam się trafi.
A tak w ogóle to dlaczego tak szybko opuściłaś dom? Możesz coś więcej na ten temat?
13083
<
#62 | Andzik dnia 29.08.2016 00:13
Impac1, tak można powiedzieć, że jest to mój pierwszy partner. W zasadzie nie wyfrunęłam z domu tylko moja mama podjęła decyzje o wyjeździe za granicę. Zostałam zostawiona przed faktem dokonanym w mieszkaniu w którym mieszkałam z nią. Gdy ona się wyprowadziła wprowadził się mój partner. Można powiedzieć zostałam wrzucona na głęboka wodę i musiałam szybko nauczyć się pływać. Razem z partnerem wspólnie się wspieraliśmy bo wiadomo że osoba w wieku 18 lat nie jest nauczona gospodarności ani życia samemu. Bywały moment zwątpienia i nie zawsze było kolorowo, ale za każdym razem wychodziliśmy z dołków. Masz racje że świata poza nim nie widziałam bo tyle ile razem przeszliśmy przez 7 lat niektórzy nie przeszli przez 20. Dlatego tak strasznie mnie boli ta cała sytuacja i z jednej strony nie umiem wybaczyć tego co się stało a z drugiej tyle razem przeszliśmy, że żal to wszystko tracić. Tylko czemu on nie myślał o tym psując to wszystko na co razem pracowaliśmy? Ech...
12704
<
#63 | impac1 dnia 29.08.2016 14:14
Witaj,
myslal tylko nie ta glowa. Babka ma 35 lat, 2 dzieci i coz Ci moge powiedziec... doswiadczenie w lozku. Mysle, ze go nie kocha, rajcuje ja raczej mlodzian, ktory jej daje adrenaline i poczucie wlasnej wartosci (nie jestem jeszcze taka zla). Nie wierze by rozeszla sie z mezem, zostawila wszystko, dom, dzieci dla 29-latka. Ona ma niezla przygode a on moze spelnienie swoich fantazji.
Masz dopiero 23 lata. Uwierz mi jeszcze nic nie tracisz. Zyskujesz za to ogromne doswiadcznie.
13083
<
#64 | Andzik dnia 23.09.2016 21:19
Tak, myślał nie tą głową. Ilość doświadczeń w moim 23 letnim życiu juz chyba zaczyna mnie przerażać, co jeszcze dalej może mnie spotkać. Najgorsze jest to że minęło juz sporo czasu a ja stoję w miejscu. Bije sie z myślami, niewiem co mam dalej robić. Mam strasznie chwiejne emocje. Mieszkamy razem, śpimy osobno. Widzę że on sie stara że chce żeby było lepiej ale ja NIEWIEM. Samą mnie już to dobija i niszczy od środka. Z jednej strony wiem że to ogromne doświadczenie i może być teraz lepiej jak wyciągniemy z tego wnioski a z drugiej wiem że mogę zacząć wszystko od nowa bez tego dodatkowego bagażu. Boje się że może się to powtórzyć a wtedy niewiem czy bede umiała się po tym podnieść. Co robić? Smutek:niemoc:rozpacz
10937
<
#65 | annahelena dnia 24.09.2016 10:28
Andzik masz 23 lata, a mam wrażenie, że pisze do nas kobieta 60letnia, która ma za sobą już koniec życia, która zastanawia się czy warto na stare lata zmieniać partnera, bo skoro już nad grobem stoisz to chyba nie warto.
A twój związek przypomina jakiś ciężki obóz przetrwania, na którym zbierasz "doświadczenia" pomocne w dalszej walce, które mają cię wzmocnić na dalsze cięgi, które zbierzesz w przyszłości. Mam wrażenie, że opisujesz jakiś obóz karny a nie związek dwojga ludzi.
Jesteś młoda, masz się bawić, uśmiechać, korzystać z życia. Cieszyć się nim, a nie robić za cierpiętnicę i trzymać się kurczowo jednego faceta, który nawet nie jest wart by na niego spojrzeć.
Skorzystaj z tego doświadczenia, o którym tak wiele piszesz i nie popełniaj błędów w przyszłości. Bo chyba do tego takie doświadczenia nam są potrzebne. By nie popełniać błędów. A tkwisz w takim błędzie: błędnie tkwiąc w związku bez przyszłości. W związku z facetem, który cie nie szanuje.
Boisz się nieznanej przyszłości. Lepiej tkwić w teraźniejszości, którą się zna, a która chcesz znów pokonywać razem z partnerem, bo przecież tyle razem wycierpieliście. A jego koorestwo to tylko kolejny etap w waszym związku, który razem pokonacie, a który sprawi, że was wzmocni.
Andzik, no weź....
5808
<
#66 | Nox dnia 24.09.2016 11:56
ja też się zastanawiam nad

Cytat

Ilość doświadczeń w moim 23 letnim życiu juz chyba zaczyna mnie przerażać

Cytat

Boje się że może się to powtórzyć a wtedy niewiem czy bede umiała się po tym podnieść. Co robić?

Spróbowałaś ,,po swojemu" przez 2 miesiące,nie wychodzi spróbuj inaczej.
Zacznij od przeczytania swojej historii i wszystkich komentarzy jeszcze raz,i jeszcze raz/jak potrzeba.Bo tam znajdziesz kilka odpowiedzi na

Cytat

co robić?

Jesteś w związku aż/dopiero 7 lat swojego młodego życia.
Przed Tobą 20,30,40..lat
Jak to 7 ma się do reszty????????

Cytat

może się to powtórzyć a wtedy niewiem czy bede umiała się po tym podnieść
a teraz umiesz?
13083
<
#67 | Andzik dnia 24.09.2016 16:21
Jestem typem osoby która nie lubi zmian, która się ich boi. Zdaje sobie sprawę, że mogę być zrównana z ziemią przez moje niezdecydowanie. To forum uważam za swoją pewnego rodzaju odskocznie, mogę tu napisać to co boli mnie od środkar30; co czujer30; Być może i zachowuje się jak 60-letnia kobieta stojąca nad grobem ale w tym momencie tak sie czuje. Nie jestem typem osoby która zmienia facetów z tygodnia na tydzień bo mam takie widzi mi się. Przywiązuje się do partnera i dlatego tak mi z tym ciężko. Po tym wszystkim widzę że on się stara, że żałuje tego co zrobił tylko niewiem czy jest sens wybaczania tego co sie stało. Skoro mnie tak zranił nie mając w tamtym momencie żadnych skrupułów. Z jednej strony wiem że mogłoby być teraz lepiej ale niewiem czy ja potrafię. Domyślam się jak to może brzmieć ale tak czuje i niestety nic na to nie mogę poradzić. A czy sie podniosłam? Uważam że jeszcze napewno nie.
5808
<
#68 | Nox dnia 24.09.2016 16:50

Cytat

Nie jestem typem osoby która zmienia facetów z tygodnia na tydzień bo mam takie widzi mi się.

przecież nikt Cię o to nie podejrzewa skoro był pierwszy i na 7 lat.

Cytat

Jestem typem osoby która nie lubi zmian, która się ich boi.

i może ten strach przed zmiana tłumaczy

Cytat

Od początku był zaborczy i musiało być wszystko tak jak on chciał, ja gdy sie poznaliśmy byłam młoda więc nie protestowałam a po czasie do tego przywykłam.

takie :jest nie do końca fajnie ale ....jest.
Ile zmian przeżyłaś żeby wiedzieć że zmiany nie sa fajne?nie inspirują,wzmacniają...?

Cytat

Przywiązuje się do partnera i dlatego tak mi z tym ciężko

czyli nie ważne jak jest,jak będzie, trudno Ci będzie odpuścić bo się przyzwyczaiłaś?
I to co czujesz,jak się czujesz,czego Ci brakuje,czego nie dostajesz lepsze znane ,nic"i wspomnienia niż nieznane ,,coś"nowego?

Cytat

może się to powtórzyć a wtedy niewiem czy bede umiała się po tym podnieść

Cytat

a teraz umiesz?

Cytat

jeszcze napewno nie.

no własnie, teraz jeszcze klęczysz więc skoro się nie podniosłaś to na teraźniejszości się skup,z nią sobie poradź.

Komentarz doklejony:

Cytat

Przywiązuje się do partnera i dlatego tak mi z tym ciężko

Twój partner może też się przwiązuje /i dlatego jest/ale nie boi się próbować w innych ogródkach.
Ja mam wrażenie że gdybyś pobyła ze sobą,poznała siebie /taką bez niego/samodzielną to wiedziałabyś czego chcesz /A nie czego nie zrobisz ze strachu przed zmianami bo się przyzwyczaiłaś.
Mogłoby się okazać za rok czy dwa że chcesz właśnie jego .
A może że chcesz być w związku partnerem który ma coś do powiedzenia,może podejmować decyzję,może czasem stawiać na swoim....który nie boi się zaryzykować,próbować,cieszyć się życiem.Bo ono po to jest.
Ale przecież o tym już pisałam.

Komentarz doklejony:
oczywiście pod warunkiem że bycie,, ze sobą"to byłby czas w pełni wykorzystany .
6755
<
#69 | Yorik dnia 25.09.2016 18:30
Andzik,

Cytat

Z tego co ona mowi i on mój partner nie doszedł w stosunku z nią więc niewiem czy go coś ruszyło czy o co chodzi.

To pewnie z miłości do Ciebie się wstrzymał Uśmiech

Cytat

W pracy zaczął adorować mnie pewien kolega który nie wie o całej sytuacji ale rozmawiając z nim czuje że mogłabym być szczęśliwa, a w obecnej sytuacji boję się że już nigdy nie bede szczęśliwa. Dodam tylko ze obecny partner to mój pierwszy partner.

Niestety raczej nie utrzymasz tego związku, choć wcale nie musi to być zły chłopak; chyba każdy inny będzie teraz lepszy, bo nie związany z traumą;
Pierwsze sliwki, robaczywki Z przymrużeniem oka
13083
<
#70 | Andzik dnia 25.09.2016 21:18
Nox, napewno coś w tym jest. Nie lubię zmian i dlatego cieżko mi sobie z tym wszystkim poradzić. Jestem osoba która woli żyć na pewnym gruncie niż iść w nieznane. Chociaż być może to nieznane mogłoby być lepsze w tej sytuacji.

Yorik, napisałam że to niczego nie tłumaczy lecz byłam w takim stanie że nawet głupie rzeczy starałam się jakoś wytłumaczyć. Widzę, że poprawiłam Ci tym humor, no cóż.
5808
<
#71 | Nox dnia 25.09.2016 21:55
Andzi jeżeli stoisz na pewnym gruncie to... jest ok.
Nie chcesz nic zmieniać więc ciesz się tym co masz.
Przyjmij do wiadomości że partner może/jak każdy/ zboczyć ze ścieżki i Twoje gdybanie niczego nie zmieni.
Wiesz że teraz mogłoby być lepiej/?? /
Spróbuj więc.
13083
<
#72 | Andzik dnia 25.09.2016 23:27
Nox, właśnie ten mój pewny grunt został za zachwiany. Czuje że kręcę się w kółko z moimi emocjami. Chyba faktycznie bede musiała pobyć sama ze sobą.
5808
<
#73 | Nox dnia 26.09.2016 20:30
Andzik Ty sama wiesz jak jest bo ja wnioski wyciągnęłam wyłącznie na podstawie Twoich słów,tego co masz w głowie .
Jak przeczytasz to tak jakbyś czytała list siostry,przyjaciółki ,popatrzysz z boku to wtedy dopiero zrozumiesz o czym pisałam.
Teraz bronisz jego,siebie .Chcesz i boisz się.
Na Twoje szczęście jesteś młodziutka i masz czas na popełnianie błędów
Nie znaczy to jednak że nie będą boleć.
Nie chodzi o niego,nie chodzi nawet o was.Chodzi o Twoje życie,samopoczucie,psychiczne bezpieczeństwo.
Stanowisz wartość sama w sobie /z nim czy bez niego/
13083
<
#74 | Andzik dnia 12.04.2017 00:36
Witam po dłuższej przerwie.Teoche się pozmieniało. Tak jak pisaliście odpoczęłam, poukładałam sobie wszystko w głowie. Na początku zaczęliśmy się spotykać, budować wszystko" od nowa". Zmieniło się wszystko na lepsze. Zaczął mnie słuchać, zauważać i zaczęłam czuć się kochana i potrzebna. Zmienił się o 180', już niema tego co kiedyś.... mamy zaplanowany ślub na koniec tego roku. Mam pewnie wątpliwości czy dobrze robię, ale widzę że wszystko się zmieniło na lepsze wiec mam z dnia na dzień mniej wątpliwości. Oczywiście zdarzają się gorsze dni, lecz jak widzę jak mnie wspiera i jaki jest wyrozumiały to coraz szybciej odchodzą w niepamięć. Boli mnie tylko sytuacja z moim bratem. Uważa że będę żałować swojej decyzji i jeszcze przyjdę do Niego z placzem. Od czasu naszego powrotu do siebie zerwał ze mną kontakt bo uważa że jestem nienormalną. Wiem, wiem to moje życie i nic mu do tego, ale jednak jest to rodzina i chciałabym mieć normalne relacje. Chociaż napewno nie będę układać swojego życia pod Niego. Pozdrawiam
13254
<
#75 | maggie85 dnia 12.04.2017 07:01
Andzia, widać,że bardzo Ci zależy żeby układać sobie życie z kimś kto lata z Tobą potrafił przekreślić dla osoby , którą ledwo poznał, jakbyś sama nie doszła prawdy nie wiadomo jak dlugo by Cię oszukiwał jeszcze.Ja jak wychodziłam za mąż byłam w 100% pewna swojej decyzji, żadnego zawahania z moją obecną wiedzą nie zrobiłabym tego , nie chciałabym się wiązać na całe życie z kimś do kogo już nie mam zaufania , a tym bardziej mieć z nim dzieci , miałabym bardzo duże obawy o przyszłość.Czy robisz dobrze czy źle nie wiadomo z biegiem lat sama ocenisz czy było warto.
13083
<
#76 | Andzik dnia 13.04.2017 00:07
Witam maggie85, bardzo mi zależy to niewiem czy to dobre określenie. Poprostu widzę w nim ogromną zmianę po tym wszystkim. Oczywiste jest to, że niewiem czy ta zmiana jest chwilowa czy jest już na stałe... Jednak co będzie kiedyś nie wie nikt. Patrząc z innej perspektywy to mogłabym się rozejść i zacząć żyć od nowa... tylko niewiem czy byłabym wtedy szczęśliwa. Jednak są osoby które zostały zdradzone i są dalej w związkach z tymi samymi osobami i są szczęśliwe. Wydaje mi się że nieraz widocznie musi być taki szok żeby się otworzyły oczy. Żeby zacząć dostrzegać tą drugą osobę. Być może w pewnym sensie to moja wina że tak się stało. Wcześniej spędzaliśmy dużo czasu żyjąc sami sobie, nie interesując się sobą. Jak współlokatorzy a nie narzeczeni. Oczywiście nie biorę całej winy na siebie bo to nie ja wepchnęłam go w ramiona innej ale gdyby między nami było super, idealnie to nie wydarzyło by się to wszystko. Jednak jesteśmy ze sobą 7 lat. Gdyby chciał zrobił by to szybciej. Nie starał by się teraz o mnie. Może będę jedna z tych osób które po tak dużym bagażu życiowym i tylu ranach będa szczęśliwe.
5808
<
#77 | Nox dnia 13.04.2017 10:52
Andzik

Cytat

po tak dużym bagażu życiowym i tylu ranach

?????o czym piszesz?

Cytat

jesteśmy ze sobą 7 lat. Gdyby chciał zrobił by to szybciej

jesteś pewna że nie zrobił bo....go wcześniej nie przyłapałaś ?

Cytat

Może będę jedna z tych osób które po tak dużym bagażu życiowym i tylu ranach będa szczęśliwe
.
Mało prawdopodobne z takim podejściem i takim spojrzeniem na problem po tylu miesiącach.

Cytat

nie biorę całej winy na siebie bo to nie ja wepchnęłam go w ramiona innej ale gdyby między nami było super, idealnie to nie wydarzyło by się to wszystko

....może by się nie wydarzyło gdyby partner potrafił rozmawiać a nie żądzić,może by się nie wydarzyło gdyby nie trafiła się okazja.....
Partner ,,wychował",podporządkował sobie Ciebie dla własnych potrzeb i wygody nie mając zadnych ograniczeń/chociażby ze str rodziny/
To z czego był niezadowolony?

Cytat

mogłabym się rozejść i zacząć żyć od nowa... tylko niewiem czy byłabym wtedy szczęśliwa

Cytat

są osoby które zostały zdradzone i są dalej w związkach z tymi samymi osobami i są szczęśliwe


Nie są,jeżeli szczęście to fakt że on/ona są obok a nieszczęście gdy ich nie ma.

Andzik udało Ci się ,,przerobić "terapię? co zrobiłaś dla siebie przez 8 miesięcy?
Jesteś w stanie przeczytać jeszcze raz wszystkie komentarze w swoim watku,teraz z innej perspektywy,bez emocji?
13083
<
#78 | Andzik dnia 13.04.2017 21:10
Generalnie bardzo mnie to dotknęło i zabolało i pisze o zdradzie. Potrafię przeczytać wszystko od początku bez emocji. I wiem że patrzyłam z innej perspektywy. Kierowałam się nienawiścią i emocjami. Teraz wiem ze w związku potrzebna jest rozmowa i wsparcie drugiej osoby. Ja tez nie jestem bez winy bo w pewnym stopniu przez pewien okres go odpychałam i mógł czuć się niepotrzebny. Oczywiście nie biorę całej winy na siebie tak jak pisałam wcześniej ale coś mojej winy w tym jest. Dlaczego osoby które zostały zdradzone z góry nie mogą być szczęśliwe? Wiem ze wcześniej mnie nie zdradzał bo spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu i odrazu bym to wyczuła tak jak teraz. Spotkał się z nią 3 razy i odrazu wiedziałam o co chodzi. Odkąd między nami zaczęło się układać wszystko się zmieniło. Miałam bardzo duże wsparcie od rodziny z jego strony oraz moja mama bardzo dużo mi pomogli. Sama jego zmiana bardzo dużo daje. Nie widzę tego tylko na ale również znajomi którzy wiedzieli o całej sytuacji widza w nim ogromna zmianę. Nie tylko wobec mnie. Teraz przy nim jestem szczęśliwa chociaż gdzieś ta rana siedzi w środku. Ale cieszę się na jego dotyk, widok. Może potrzebne było to wszystko. Może będę już do końca szczeliwa. Tego niewie nikt, dopiero czas pokaże.

Komentarz doklejony:
Cześć, wróciłam tu po dość długim czasie. Chciałam tylko napisać, że osoby po takim przeżyciu też mogą być szczęśliwe. Trzeba przepracować wszystko w głowie. Teraz jesteśmy po ślubie od paru lat i nic złego się nie dzieje. Wiem, że dziwnie może to zabrzmieć ale w pewnym sensie umocniło to nasz związek. Trzymam kciuki za pozostałe osoby z forum.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?