Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:32:56
zona Potifara02:49:16
uzytkowniczka03:54:03
# poczciwy04:01:34
mela_a04:18:04

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Człowiek o dwóch twarzachDrukuj

Zdradzona przez męża[b]Maj 2004 r. [/b] Odkrylam ze mój mąż nocami pisze na komunikatorze, nie z kolegami jak mowił, a z koleżanką. Nocne rozmowy, telefony, sms. Czytałam jak pisał innej dziewczynie, że wystarczy że zamknie oczy i już są razem, ze jest jego wisienką na torcie, itd. To ja chodziłam do pracy, w domu drugi etat - 2letnie dziecko, padałam na pysk. On od 8-19 w pracy, w weekendy studia, które jakby nie było umożliwiłam mu, poprzez przejęcie zajmowania się całkowicie domem i dzieckiem. Nie musze mówic co dzialo sie w domu. Mówi że skończyl ta glupią zabawe, i wszystko co zwiazane z tamtą dziewczyną polikwidowal. Trzy miesiace pozniej odkrywam ze specjalnie dla niej założyl maila na którego cały czas się logował. Zo prawda nie było na skrzynce zadnej wiadomości od niej, Jego tłumaczenia..... logował sie z przyzwyczajenia. Wyrzucilam go z domu. W każdym razie głupia uwierzyłam w obietnice, piękne słowa, że zrozumiał, ze w lustro nie może sobie spojrzeć, że ja i dziecko jestesmy najwazniejsze, że zrobi wszystko abyśmy byli razem i szczęśliwi. Obiecywał i ocierał moje łzy. Oj glupia bylam I tak odgrodzilam gruba krecha, przykrylam, i choc bywaly dni ze bol sie odzywal, odganialam go, mowiac sobie ze te doświadczenia tylko nasz zwiazek wzmocnilo. Żyło nam się dobrze. Wydawało się że i ja i on pamiętamy, ale nigdy do tego nie wracaliśmy. On opiekował się mną, ja nim. Był czuły, kochajacy, zasypialiśmy przytuleni, bo nie móg zasnąć bez mojego zapachu. Jak wyjeżdżał dzwonił kilka razy dzienne i mówił że tęskni, że chciałby byc z nami. Oj glupia i tak w ramach obietnic jakie dał mi mój mąż ocierajac moje łzy i patrząc na mój ból [b]Maj 2014 r. [/b] Przez przypadek odbieram maila zwrotke którego moj kochany mąż wyslal z komorki o tresci: ,,caluski w szyjke olenko,,. Poznal ja na szkoleniu, od 4 miesiecy pisza sobie sms i maile, dzwonia do siebie, Mówi miże mieszka we Wrocławiu że to tylko sms i maile, że sie z nią nie spotkał. Wpadam na jej numer służbowy okazuje sie że pochodzi z całkiem innego miasta, miasta do którego 2 tyg. wcześniej mój mąż pojechał na jednodniowe szkolenie. Owszem mówił mi wcześniej o szkoleniu, zdziwłam się umiejscowieniem szkolenia, bo nigdy jego zakłąd nie robił tam szkoleń, ale że ostatnio nastąpiły duże zmiany, to może i w tym temacie też.... Dwa tygodnie pozniej wypada mi z szafy pani nr 2, tez kolezanka z pracy. Z nia spotykal sie 4 lata wczesniej przez pare miesiecy. Caly czas w swoim telefonie mial ja w kontaktach z wpisana data urodzin i imienin. Tydzien pozniej po pani nr. 2 wypada mi pani nr 3 z szafy. Pani z ktora od 20 miesiecy regularnie uprawial seks. A mnie oklamywal ze jest chory i mialam czekac na dzialanie tabletek. A pani nie musiala. Dowiedzialam sie ze mu sie nie podobala, nie podniecala, ze nie dzialala na niego i gdyby sie nie starala (seks oralny) nie mialby erekcji. Erekcja byla kiepsa, seks, orgazm mechaniczny. Ze on lezal ona po nim skakala, nie dotykal jej, trzymal rece tylko na jej biodrach. I tak biedaczek sie meczyl przez te 20 miesiecy, ba musial nawet hotele wynajmowac, lub urywac sie z pracy do lasu. Pani sie w nim zakochala i chciala sie rozwodzic, bylo mu to obojetne. Sypial z nia bez prezerwatyw, a ja biedna meczylam sie z jakimis pseudo infekcjami i siedzialam ciagle u ginekologa. Spedzil z nia w hotelu swoje 40 urodziny, a potem przyszedl do domu i jadl drugiego torta ze swoja ,,nudna rodzina,,. wieczorami na spacerach pisal do niej sms, bo go o to prosila. Jemu to bylo obojetne. Nie tesknil za nia, nie myslal, nie proponowal spotkan to ona zawsze mowila ze sie stesknila, nie podobala mu sie, miala krotkie nogi, male piersi, blond wlosy. Biedactwo prawda. A ja ja przeplacilam to wszysfko zdrowiem. Przez dwa lata szpitale i lekarze. Dzis. Mieszkamy razem. Prowadzi dom aby pokazac mi jak bardzo mu zalezy na rodzinie. A ja. Nie wierze juz w zadne jego slowo. I tak ja go bardzo kochalam, dzis nienawidze go cala soba. Zaluje ze pare lat temu uwierzylam w obietnice, ktore okazaly sie klamstwem. Dzis jestem kobieta ktora na kryzys wieku sredniego, o ktorym mowila mezowi, dostala w prezencie 3 kochanki. Nie ma jak to wsparcie kochajacej osoby. Co mam. Farse malzenstwa. Poczucie zniszczonego zycia, wewnetrzny smutek, bol, rozpacz, zlosc, wscieklosc. Bylismy nawet na terapii, to ona ukierunkowala mnie ze najlepiej bedzie jak sie z nim rozwiode..... Musze tylko znaleźć siłę.
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 01.07.2016 18:16
Mało Ci powodów by tę siłę znaleźć? Co Ci jeszcze potrzebne? Lub inaczej-czym się tłumaczysz, że wciąż z nim jesteś? Szanse dawałaś już nie raz.
13008
<
#2 | beziza2012 dnia 01.07.2016 19:18
powodow mam duzo
Strach mnie powstrzymuje, obrazy z dziecinstwa, obraz mojej matki, kobiety borykajacej sie samotnie wychowujacej trojke dzieci. Gdyby nie pomoc babci, kiepsko by bylo.
Ja bede musiala liczyc sama na siebie.
2629
<
#3 | anka67 dnia 01.07.2016 19:22
Historia bardzo podobna do mojej, dałam mu szansę, za miesiąc nasza 25 rocznica ślubu.....
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 01.07.2016 19:36
No to nie dziwię się czemu latami wybaczałaś, próbowałaś, nie chciałaś widzieć oczywistych lampek alarmowych. Jest takie paskudztwo- ddrr dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców. Może przyda Ci się ten termin w Twoich poszukiwaniach.
Strach można przezwyciężyć. Dzieci pewno już małe nie są, a Twój mąż nawet po rozwodzie nie przestanie być ojcem. Przezwyciężysz ten jeden strach i pozbędziesz się drugiego-czy nadal kłamie, zdradza.
7375
<
#5 | B40 dnia 01.07.2016 19:42
Beziza a czego konkretnie się boisz. Jak wyglądają spray majątkowe, dom, mieszkanie dzieci doczytałem jedno.

Opcje masz dwie tolerujesz kochanki mężą, udajesz że łykasz bajki jak ciepłe pączki lub mówisz dość i zaczynasz życie od nowa. Jest jeszcze trzecia ale tą przerobiłaś - danie szansy (niestety na miękko). Jak widać efekt żaden.

Znam faceta który wysłał żonę z dziećmi na wczasy na Karaiby aby móc w spokoju posuwać kochanki i delektować się EURO 2016. :niemoc
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 01.07.2016 20:57

Cytat

I tak odgrodzilam gruba krecha, przykrylam, i choc bywaly dni ze bol sie odzywal, odganialam go, mowiac sobie ze te doświadczenia tylko nasz zwiazek wzmocnilo.

Cytat

Wydawało się że i ja i on pamiętamy, ale nigdy do tego nie wracaliśmy.

Z ciekawości spytam, z czyjej inicjatywy wyszła ta "gruba krecha" i niby czemu miała służyć?

Cytat

Zaluje ze pare lat temu uwierzylam w obietnice, ktore okazaly sie klamstwem.
Skoro wiedziałaś, że ma taką słabość,taką ułomność, to dlaczego nic z tym nie zrobiłaś, poza zamieceniem sprawy pod dywan?
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 01.07.2016 21:09
Dziewczyno.. Spadaj z tego małżeństwa, póki masz siły na budowanie jakiegoś nowego życia, bez niego. Za chwilę pan będzie stary, schorowany, kochanki go oleją, a Ty zdobędziesz etykietkę "zimnej suki", jak wreszcie wykopiesz go za drzwi. Po co Ci to? Podziękuj panu grzecznie za współpracę i idź swoją drogą. Facet źle skończy, ale jeśli Ty się nie opamiętasz w porę, to także będziesz mieć przechlapane.
Mąż, który tarza się z paniami na zawołanie. Termin: Wierność małżeńska, jest mu obca jak Papuasowi kiełbasa Żywiecka. Po co Ci kobieto taki facet? Rozejrzyj się, spójrz w lustro... Nie za wiele poświęciłaś dla tego drania? Chcesz któregoś dnia obudzić się stara, zmęczona życiem, wykorzystana do imentu, właściwie nikomu niepotrzebna, słaba i oszukana? To jesteś na właściwej drodze. Nic nie rób, samo się zrobi. Uśmiech
13008
<
#8 | beziza2012 dnia 02.07.2016 01:24

Cytat

Jest takie paskudztwo- ddrr dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców. Może przyda Ci się ten termin w Twoich poszukiwaniach.


DDRR jakbym czytala o sobie
Do tego trzeba dolozyc dorosle dzieci alkoholikow.
Nawet nie wiemy jak nasze dziecinstwo ma wyw na nasze dorosle zycie.
Moj maz wiedzial o moich koszmarach z dziecinstwa, wiedzial ze najwazniejsza dla mnoe jest nasza rodzina....
Moze z ta wiedza czul sie bezkarny....
Moze z ta wiedza myslal ze mu wszystko wybacze....

Bardzo sie pomylil
Nie wybacze
Wybaczylam raz
Wybaczenie drugi raz to tak jakbym wyrazila cicha zgode na nastepne zdrady

Komentarz doklejony:

Cytat

Beziza a czego konkretnie się boisz. Jak wyglądają spray majątkowe, dom, mieszkanie dzieci doczytałem jedno.


Dziecko jedno
Mieszkanie - wspolne i kredyt na dlugie lata
Zarobki - to on byl ta polowa co wiecej przynosil do domu
Pare lat temu wyprowadzilismy sie do innego miasta, wiec w poblizu nie mam w razie czego nikogo z rodziny, owszem sa znajomi, kolezanki, ale maja wlasne zycie.
Finansowo tez bede musiala radzic sobie sama, nikt sie nie przejmie jak pieniedzy starczy mi do 20go

Cytat

Opcje masz dwie tolerujesz kochanki mężą, udajesz że łykasz bajki jak ciepłe pączki lub mówisz dość i zaczynasz życie od nowa. Jest jeszcze trzecia ale tą przerobiłaś - danie szansy (niestety na miękko). Jak widać efekt żaden.

Kochanek podobno juz nie ma, jak sie wydaly, wszystkie poszly do smieci nastepnego dnia. Ale to dla mnie nie jest juz wazne. Tolerowac nie zamierzam, bajek lykac nie bede, wybaczenie nie wchodzi w gre. Nie umiem juz. Za duzo sie wydarzylo. Zrobil to z pelna swiadomoscia mojego bolu jaki bede przechodzic. Jedyne na czym mu zalezalo to to ze sie nie wyda abym nie cierpiala. Jego slowa...... zasmialam sie, gdy je uslyszalam powiedzialam mu boze jak ty mnie biedaku mocno kochasz.......

Komentarz doklejony:

Cytat

Z ciekawości spytam, z czyjej inicjatywy wyszła ta "gruba krecha" i niby czemu miała służyć?

I z jego i z mojej, pamietamy ale dla dobra ,,nowego,, malzenstwa nie wracamy, nie wypominamy. Kto by chcial slyszec przez nastepne 20 lat ,,a pamietasz jak mnie zdradziles...,,

Cytat

Skoro wiedziałaś, że ma taką słabość,taką ułomność, to dlaczego nic z tym nie zrobiłaś, poza zamieceniem sprawy pod dywan?

Nie zosty zamiecione, zostaly przegadane i przewalkowane przez dlugie rozmowy.
Wiedzial o moich oczekiwaniach, strachu, postrzegania naszych relacji, on mowil o swoich. Wydawalo sie ze znalezlismy srodek i mielismy podazac w tym kierunku. Ja wiedzialam jedno, pokazalam mu i powiedzialam za pierwszym razem ze nie zgadzam sie na takie traktowanie mnie, malzenstwa, rodziny.
A co niby mialam zrobic? kontrolowac na kazdym kroku, gps w tylek wsadzic, kieszenie przegladac, komorke na podsluch zrobic. Odwozic do pracy i przywozic z pracy.
Za pierwszym razem malzenstwo wisialo na włosku, wiec wiedzial ze skok w bok = bedzie gnoj, ktory prowadzi do rozwodu.
Przepraszam ale nawet po tych 10 latach gdy jednym czasie wysypaly mi sie 3 nastepne kochanki i trafilam na terapie, sama pani psycholog mowila odciac krecha, pamietac ale nie wracac aby nie dobijac siebie i malzenstwa ktore chcemy ratowac.
Czytajac te slowa mam wrazenie ze nie zrobilam nic aby moj maz mnie nie zdradzal, ba pozwalajac odbudowac sobie zaufanie do osobey ktora kochalam, pozwolilam sie zdradzac. Zabrzmialo to tak jakby to byla moja wina. Ja zrobilam duzo, aby ratowac malzenstwo, co zrobil w tym kierunku moj maz....
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 02.07.2016 09:22
Ach te terapie i terapeuci. Jestem jednym z tych ,którzy namawiają do podjęcia terapii gdy ktoś przestaje radzić sobie z problemami lub zaszłości ciężkie do przejścia. Ale mam też dystans do samych terapii i terapeutów. W większości przypadków psycholog będzie tylko pośrednikiem między dwojgiem partnerów, a skuteczność zależy od odpowiedzialności obydwojga. Twój mąż raczej odbębnił swoją rolę, może nawet i przez chwilę coś tam chciał zmienić. Są ludzie, którzy nie zmienią niczego, nawet po stu terapiach. Są też terapeuci, którzy nie wyjdą nigdy poza wyuczone ze szkół regułki, nie dostrzegą zaburzeńca ,a przez same zasady prowadzenia terapii nie wyskoczą przed szereg i nie dadzą sygnału-ten człowiek się nie zmieni.
O Twoim mężu poczytasz w książce lub blogu pod tytułem "moje dwie głowy" . Znajdziesz tam wszystko o mężu, o jego manipulacji, o sobie, o systemie zaprzeczeń trzymających Cię do tej pory w małżeństwie.
Jeśli chodzi o DDA i DDRR, nie korzystaj z byle psychologa, tym doskonale zajmują się terapeuci uzależnień, grupy wsparcia Al-anon. Strachy ,lęki i przyzwyczajenia trzymające Cię wciąż w pułapce są w Twojej przeszłości domu rodzinnego i współuzależnieniu przez gada(często posługujemy się "swoimi"terminami, czy gad nie jest doskonałym zwrotem? ).
Drobne spostrzeżenie, kiedyś mocno kochałaś, teraz mocno nienawidzisz. To dokładnie to samo uczucie. Kocha i nienawidzi się osobę, z którą się jest bardzo mocno związaną.
5808
<
#10 | Nox dnia 02.07.2016 11:10
co do Twoich strachów:nawet ludzie mający rodzinę ,,za płotem"są czesto sami ze swoimi problemami.
Ty nie jesteś młodziutką męzatka .
Więc argument ze rodzina daleko....?Ja mam mamę która nigdy nie była dla mnie wsparciem i siostrę na drugim końcu Polski.Jedyne na co możemy liczyć to pogaduchy przez telefon.Musi mi wystarczać kawa z koleżanką od czasu do czasu.
Ale to dla poprawy nastroju a nie po to by ktoś załatwił moje problemy.
Dawałaś sobie świetnie radę gdy byłaś niedoświadczoną osoba/z tym samym problemem DD.../Sama !!!wmawiając sobie że on Ci jest niezbędny/

...,, ja chodziłam do pracy, w domu drugi etat - 2letnie dziecko, padałam na pysk. On od 8-19 w pracy, w weekendy studia, które jakby nie było umożliwiłam mu, poprzez przejęcie zajmowania się całkowicie domem i dzieckiem....."

Teraz dzieciak ma 14 lat,swój świat w którym mama i tato są potrzebni ale bywa że koledzy ważniejsi.Nie musisz być jego parasolem ochronnym jak wtedy gdy miał 2-5 8 lat.
Będziesz sobie musiała radzić sama?a co robiłaś do tej pory?
Ty masz jedno ,,odchowane dziecko"a prześladują cię obrazy mamy ..ale Ty już odrobiłaś najważniejszą część zadania sama ,bez babci.Teraz w czym ta babcia miałaby Ci pomóc?

..,, Ja zrobilam duzo, aby ratowac malzenstwo, co zrobil w tym kierunku moj maz....Zrobiłaś dużo by utrzymać małżeństwo.
Twój mąż ma cały czas tą samą fałszywa twarz której się nie przyjrzałaś po pierwszej zdradzie.Nie chciałaś kontrolować itd...bo ,nie chciałaś widzieć jaka to twarz.Kochasz,nienawidzisz, ale jej potrzebujesz.Ty,nie Twoje życie.
13008
<
#11 | beziza2012 dnia 02.07.2016 13:09
pomysl terapii byl jego.
Zaproponowal ja gdy wydala sie pani nr 2, a ja wyrzucilam go z domu
Plakal wtedy jak dziecko, pierwszy raz w zyciu widzialam jak plakal.
Na pierwszym spotkaniu dowiedzialam sie ze na nastepnym musze sie okreslic: ratujemy czy rozchodzimy.
Powiedzialam ratujemy. dzis powiedzialbym NIE
Ale ja w tamtym czasie mialam wrazenie jakbym trafila do zlego snu ktory skoczy sie rano. Ze to nie dzieje sie naprawde.
Fakt ze na terapi moj maz siedzial i myslal ze jego sama obecnosc to juz wystarczy. Na kazde pytanie bylo ,,nie wiem,, ,,nie pamietam,,
Na jednej z terapii wyszedl w polowie, tlumaczac mi pozniej, ze dotarlo do niego jakim jest okropnym czlowiekiem i ze nie mogl spojrzec sobie i mi w twarz. czy mu uwierzylam? Nie. Po jego wyjsciu odbylam rozmowe z psycholog w 4 oczy wtedy. Dala do zrozumienia ze marnie to widzi.
Po tym spotkaniu zamknelam sie w sobie, on chyba widzial zachodzace we mnie zmiany. Zaczal wspolpracowac na terapiach.
Idac dalej w las z terapiami, coraz bardziej uswiadamialam sobie ze nic juz nie bedzie z tego.
Do tego caly czas klamal, a ja prosilam tylko o prawde. Prawda byla dla mnie wazna, po tylu latach klamstw.
Np. Na pytanie czy dawal pani nr 3 prezenty, uslyszalam NIE. Czy dostawal od niej, tez NIE. Potem w googlach trafilam na konto tej pani i zobaczylam rzeczy ktore moj maz dostal niby od klientow w podziekowaniu. Kupowala tez czesto seksowna bielizne, takiej ktorej na codzien sie nie nosi. Ale on nie pamieta tej bielizny wiec noe byla dla niego. Dziwne bo jak juz sie wydalo to i zakupy takowej bielizny tez sie skonczyly.

Terapie przerwalam, zauwazylam ze zamiast mi pomagac wzmaga we mnie gniew.
Ale to bardziej gniew na sama siebie ze nie potrafie byc silna i przerwac to bledne kolo. Ruszyc do przodu.
W teorii jestem mocna, gorzej z praktyka.
Kolezanka namawia mnie na indywidualna terapie.

Dziekuje za wpisy, pomogly mi dostrzec pewne rzeczy ktorych nie zauwazalam.
5808
<
#12 | Nox dnia 02.07.2016 13:23
Beziza nie znikaj ,poczytaj historię tego portalu,wczytaj się w ,,dialogi"z autorami.
Zobaczysz że łzy zdradzacza,zaklinanie się na życie dzieci,matki to standard.Tak samo kłamstwa.Taki typ powie tylko to do czego sama dojdziesz,będzie cedził tą swoją żałosną prawdę/nieprawdę dla Twojego dobra itd.
Koleżanka ma rację!!!!!!!!!!!
To zadanie na już mimo że jest okres urlopowy to w poradniach sa dyżury.Ale szukaj pomocy w takich poradniach jak napisał Aplogises .Psycholog,psychologowi,terapeucie nierówny.
Moc teorii trzeba wzmocnić by z praktyką poszło lepiej.
Specjalista nie powie Ci co masz robić ale wytłumaczy powody dlaczego do pewnych rzeczy dochodzi....u CIEBIE.Bo to Ty jesteś ważna,bo nie nad związkiem/którego nie ma/musisz popracować ale nad zrozumieniem mechanizmów działających Tobą.Dlaczego zaradna kobieta daje się dołować takiemu gamoniowi.Dlaczego młoda kobieta przeżywa kryzys wieku średniego.Dlaczego babeczka zamiast cieszyć się wolnością od pieluch,stablizacją materialną,zawodową,zaradnością,sympatią koleżanek dołuje się czarnowidztwem.
Trzymam za Ciebie kciuki,nie odpuszczaj...siebie,zawalcz,nadrób niską samoocenę.Terapia ,,uzależnień"pomoże.
12173
<
#13 | jagodalesna dnia 02.07.2016 13:55
beziza2012, każde, czasami niepozorne działanie może prowadzić we właściwym kierunku. Podstawa to wyciąganie właściwych wniosków i konsekwencja. Może to, że jesteś tutaj, też jest pewnym etapem, na Twojej drodze.

Często "danie szansy" wymaga odwagi, nikt nie daje gwarancji jaki będzie efekt. Spróbowałaś, teraz już wiesz. Twój świat burzył się latami - stąd te emocje dzisiaj. Ja wierzę, że się "ogarniesz" i zbudujesz swój świat, po jaśniejszej stronie dnia. Trzymam kciuki. Odzywaj się. Poczytaj też inne historie i komentarze - często pomaga. Dobrej energii Tobie życzęUśmiech
13008
<
#14 | beziza2012 dnia 02.07.2016 14:05
Dziekuje, nie uciekne
Czytam ten portal juz od dluzszego czasu. W koncu odwazylam sie do was dolaczyc.

Walcze o siebie juz od jakiegos czasu. W moich oczach marnie to wychodzi, w oczach osob ktorzy sa blisko mnie, mowia ze wazne iz zaczelam, malymi krokami do przodu i wspieraja mnie w tym.

Bardzo przezywam rzeczy ktore do mnie docieraja, np to ze bezpowrotnie stracilam to na czym mi najbardziej zalezalo.
Wkurza mnie ze musze budowac swoj swiat ktory byl poukladany od nowa.

Wiem ze w czasie jak mnie zdradzal mialam oznaki zdrad, odrzucalam je. Wiem ze od strony psychiki to normalne zachowanie.
Poza tym ja caly czas mialam w glowie jego obietnice i przeswiadczenie ze widzac moj bol nie zrobi mi ponownie takiego czegos. Przeciez zalezy mu na rodzinie, przeciez kocha mnie. Dzis wiem ze wlasnie o to mu chodzilo. W domu czuly kochajacy, zamydlil moja czujnosc.

Wiem ze gdyby tamte kobiety cos znaczyly, zostawilby mnie bez mrugniecia okiem.
Ale to dla mnie nic nie znaczy
Zabawil sie nimi
Zabawil sie mna, ja tez nie mialam znaczenia. Jedyne znaczenie jakie mialam to jego wygodne zycie.
Jedna z moich kolezanek mowi, przeciez sie stara, poukladacie to sobie.
A ja, co z tego ze sie stara, znow po raz drugi, znow kreska z pamietaniem z nie wracaniem. Znow ukladanie. Na jak dlugo, do nastepnego razu. I jedna zasadnicza roznica, wtedy go kochalam, dzis juz nie kocham. Dzis kazdy dzien mojego malzenstwa od pierwszej obietnicy to klamstwo i szyderstwo, to swiadome zadawanie bolu.

Teraz zauwazylam ze pomylilam daty moich historii, to powiniem byc maj 2004 i maj 2014.

Komentarz doklejony:
przepraszam dobrze napisalam daty, zasugerowalam sie liczbami w moim nicku
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 02.07.2016 14:36
Piszesz :

Cytat

Nie zosty zamiecione, zostaly przegadane i przewalkowane przez dlugie rozmowy.

a jednocześnie rzuciłaś terapię, bo wzmagała w Tobie gniew i postawiłaś z nim gruba kreskę. Masz świadomość tego, kiedy budzi się w nas gniew?

Cytat

A co niby mialam zrobic?

Dokończyć terapię. Przerobić to, dlaczego budziła w Tobie gniew. Uczciwie popracować nad problemem , zamiast ucieczki od niego.

Cytat

A co niby mialam zrobic? kontrolowac na kazdym kroku, gps w tylek wsadzic, kieszenie przegladac, komorke na podsluch zrobic. Odwozic do pracy i przywozic z pracy.

Dlaczego tylko w kontrolowaniu, lub jego całkowitym braku, widzisz rozwiązanie problemu?

Cytat

sama pani psycholog mowila odciac krecha, pamietac ale nie wracac aby nie dobijac siebie i malzenstwa ktore chcemy ratowac.

Odcina się krechą PRZESZŁOŚĆ, to czego nie da się już zmienić, bo nie jesteś w stanie wrócić do przeszłości, ale na pewno nie powiedziała Ci, abyś krechą odcięła rozwiązywanie aktualnie trwającego problemu. Mam wrażenie, po przeczytaniu Twojej wypowiedzi, że chyba się niedokładnie wsłuchujesz i całkiem możliwe, że przeszkadza Ci w tym własny gniew.

Czym innym jest katowanie partnera przez ciągłe kontrolowanie wszystkiego i czynienie z własnego życia piekła, a czym innym postawienie jasnej granicy. Zdradziłeś, zawiodłeś moje zaufanie, więc chcę mieć prawo, w sytuacji w której pojawią się we mnie wątpliwości, do powiedzenia "sprawdzam".

Czym innym jest ciągłe powracanie do zdarzenia, którego się nie cofnie, a czym innym przemilczanie smutku, czy bólu, który się z tego powodu będzie jeszcze przez lata pojawiał.

Katowanie partnera ciągłym wypominaniem mu, popełnionego przez niego błędu, jest całkowicie czymś innym, niż np zachowania zgodne z odczuwanymi uczuciami, bez tłamszenia ich, przez postawienie jakiejś idiotycznej "grubej krechy".

Inaczej reaguje partner kiedy słyszy od Ciebie "znów czuje ten ból",czy "wraca do mnie ten smutek, chociaż tego nie chcę" (kiedy określasz stan w jakim się znajdujesz i pod warunkiem, że cierpiącą miną nie katujesz partnera, tylko rzeczywiście realnie walczysz o zmianę tego destrukcyjnego stanu), a czym innym zarzucanie go pretensjami "czuje ten ból przez Ciebie", "gdyby nie Twoja zdrada" itp.

Ale kompletnym nieporozumieniem jest pozmiatanie pod dywan i postawienie sprawy, oki, chce ufać na ślepo. Na jakiej niby podstawie odzyskałaś po zdradzie zaufanie? Obiecanek, pustych słów? Odnoszę wrażenie, że to takie działanie z lenistwa. Takie "jakoś to będzie". Kompletnie nie przepracowany temat.

Komentarz doklejony:

Cytat

mowia ze wazne iz zaczelam, malymi krokami do przodu

dokładnie, nie poddawaj się , tylko idź dalej Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:

Cytat

Dzis kazdy dzien mojego malzenstwa od pierwszej obietnicy to klamstwo i szyderstwo, to swiadome zadawanie bolu.
Z tego co piszesz, to raczej wątpliwe, aby świadomie zadawał Ci ból Uśmiech a kłamstwa wynikają z jakiegoś problemu z którym on sobie wyraźnie nie radzi, skoro dopuszcza się dalszych zdrad i ukrywa ten fakt przed Tobą. Zauważ, że on Tobie też nie ufa, skoro nie potrafi się zdobyć na uczciwe mówienie, o tym co dzieje się w jego życiu.
5808
<
#16 | Nox dnia 02.07.2016 14:55
.., gdyby tamte kobiety cos znaczyly, zostawilby mnie bez mrugniecia okiem.."one coś znaczyły i dlatego ich też nie zostawiał /ewentualnie zmieniał/był wydolny czasowo,finansowo,
Ale nie piszmy o nim.
..,,Wkurza mnie ze musze budowac swoj swiat ktory byl poukladany od nowa.."
ale przecież to że pozbywasz się jednej książki nie oznacza że trzeba przebudować bibliotekę.
Wystarczy że przestawisz swoje myślenie z,, my,on" na JA,JA JA i... dziecko.
Nie jest ważne co on robi,gdzie jest.Ważne to gdzie jesteś TY,co robisz,z kim się spotykasz.Nie jest ważny jego obiad ,ani jego koszule.
Jest w Tobie dużo złości bo cały czas patrzysz na siebie przez jego pryzmat.
A on nie jest Twoim wyznacznikiem wartości.
Gdyby kradł nie byłabyś złodziejką
To złodziej jest winny kradzieży,nie byłabyś przez to ani gorsza ani lepsza.
Musisz zbudować swój świat wewnętrzny ,z tego co piszesz masz koleżanki które Cię wspierają.To więcej niż mają niektórzy w potrzebie.
Może ,,dziecko"spędzi trochę czasu z Babcią albo kuzynami /by zmienić otoczenie/a Ty urwiesz się na chwilę z koleżanką z zakazem mówienia o problemach?Kupisz kolorową sukienkę i wprowadzisz trochę koloru do serca?
Nie trzeba robić wszystkiego na raz ale dobrze wyznaczyć sobie cel/TY/i do niego dążyć.
13008
<
#17 | beziza2012 dnia 02.07.2016 15:29

Cytat


a jednocześnie rzuciłaś terapię, bo wzmagała w Tobie gniew i postawiłaś z nim gruba kreskę. Masz świadomość tego, kiedy budzi się w nas gniew?

Terapie rzucilam teraz po dwoch latach uczestniczenia w niej.
Pzegadane i przewalkowane zostaly 10 lat temu jego starania to noe tylko obietnice, staral sie tez angazujac w zycie rodziny, dawal z siebie. Na oboetnicach nie zbudowalabym zaufania z ktorym zylam nastepne 10 lat.
Gruba krecha noe oznacza nie pamietania i walczenia z pewnymi sytuacjami, np
1. Wiedzial ze nerwowo reaguje na dzwiek sms z jego komorki, za kazdym razem ja aby mnie uspokoic mowil mi od kogo jest ten sms
2. Raz jedyny odezwal sie we mnie bol, ktorego nie moglam odgonic. Posmutnialam i zaszklily mi sie oczy, zapytal sie co sie stalo, powiedzialam mu ze wrocil koszmar tamtych dni. Powiedzial ze to juz jest za nami, ze bylo dawno i nie wroci.
A dzis wiem ze wypowiadajac tamte slowa spotykal sie z pania nr 1

Cytat

Z tego co piszesz, to raczej wątpliwe, aby świadomie zadawał Ci ból smiley a kłamstwa wynikają z jakiegoś problemu z którym on sobie wyraźnie nie radzi, skoro dopuszcza się dalszych zdrad i ukrywa ten fakt przed Tobą. Zauważ, że on Tobie [img]też nie ufa, skoro nie potrafi się zdobyć na uczciwe mówienie, o tym co dzieje się w jego życiu.
[/img]
Spotykanie soe z,innymi kobietami i sypianie z nimi to nieswiadome zadawanie bolu?? przepraszam ale nie rozumiem tego. Wszyscy wiemy ze to boli, nie wiedza tylko ci, ktorzy tego nie przezyli ja bardzo. Granice wyznaczylam, po 1 zdradzie ktora miala miejsce 10 lat wczesniej.
W czasie terapi nawet psychog miala problemy z dotarciem do niego. Nie wiem, nie pamietam, zona nic nie zrobila, to ja jestem wszystkiemu winien.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 02.07.2016 17:04
Muszę się zgodzić z większością uwag Amor.

Dwuletnia terapia małżeńska? Pewnie płatna, z tzw kontaktem. Jeśli się mylę popraw mnie. W jakim nurcie prowadzona? Jak znam tego typu terapie skupiliście się na wzajemnych oczekiwaniach, żalach, uczuciach i emocjach, zaufaniu itp. Z przeszłości być może jest zaledwie ruszone dda. Różnice między poszczególnymi rodzajami terapii są kolosalne i na terapii indywidualnej również będzie inaczej niż na małżeńskiej. Część Twoich zachowań i przekonań działa podświadomie i z automatu. Masz je wyniesione po matce, zarówno przekonanie o sile Twoich starań i oddaniu, te są widoczne w części mówiącej o początkach waszego małżeństwa. Dobrze nazwałaś to lękiem przed powtórzeniem schematu związku swoich rodziców. Dzisiejsze przekonanie o potrzebie zakończenia małżeństwa to też przeniesienie z drogi życiowej matki. Nie piszesz o kontakcie z matką, ale widzę jej wpływ.
Schematem powtarzającym się przy dda jest jakieś dziwne przyciąganie źle doświadczonych. Ja powtarzam często ,że długo musieliście się szukać i znaleźć jak dwa ziarenka w korcu maku. To nie przypadek, że jesteście razem. Jaka jest przeszłość męża, jaki był jego dom rodzinny? Dlaczego pytam? Bo jego zachowanie, egocentryzm jest blisko zaburzeń. Nie myl z chorobą psychiczną, to dwie różne sprawy, a zaburzenie bardzo tłumaczy jak ciężko do niego dotrzeć. Zaburzenie nie daje też wielkiej nadziei na jakąś poprawę z jego strony.
Jeszcze raz też przypominam o blogu "moje dwie głowy" , to biblia i nadzieja dla kobiet żyjących z takimi osobnikami jak Twój mąż.
13008
<
#19 | beziza2012 dnia 02.07.2016 19:44
Płatna. Psycholog pracująca też w poradni na etacie. DDA nie było ruszane
tak jak nie była ruszana zdrada z przed lat, a dla mnie to ona była początkiem. Bardziej było skupianie się co z małżeństwem po zdradach z drugiego rzutu. psycholog radziła aby nie rozdrapywać ran, tylko skupić się na tym co jest teraz.

Cytat

Nie piszesz o kontakcie z matką, ale widzę jej wpływ.

nie ma żadnego wpływu, nic nie wie o moich problemach małzeńskich, ani tych aktualnych, ani wczesniejszych. Jest ostatnią osobą której mogłabym powiedzieć, wiem że nie dostanę wsparcia. Tzn. jej się będzie wydawało ze mi je daje, a dla mnie to będzie niszczycielskie

Cytat

Schematem powtarzającym się przy dda jest jakieś dziwne przyciąganie źle doświadczonych. Ja powtarzam często ,że długo musieliście się szukać i znaleźć jak dwa ziarenka w korcu maku. To nie przypadek, że jesteście razem. Jaka jest przeszłość męża, jaki był jego dom rodzinny? Dlaczego pytam? Bo jego zachowanie, egocentryzm jest blisko zaburzeń. Nie myl z chorobą psychiczną, to dwie różne sprawy, a zaburzenie bardzo tłumaczy jak ciężko do niego dotrzeć. Zaburzenie nie daje też wielkiej nadziei na jakąś poprawę z jego strony.

Ojciec, matka. Oboje pracujący, ojciec nie potrafiacy zrobić sobie sam herbaty. Nawet jak teściowa źle się czuła była na każde zawołanie.
Gdy zamieszkaliśmy razem przed slubem okazało się że mój wybranek dowiedział się ze brudne skarpetki trzeba samemu wrzucać do kosza.
Jego tata w domu złota rączka, syn nie umiejacy wymienić uszczelki w cieknącym kranie. na terapi gdzieś po drodze padło hasło typ piotrusia pana.

Komentarz doklejony:
Amor
Z doświadczeń wiem ze słowa pisanego nie zastąpi rozmowa w 4 oczy Uśmiech

uwierz mi nie zostały zamiecione pod dywan, nie przezze mnie.
po 1 rzucie zdrady zaznaczyłam jasno granice. Wydawało się że zostało posprzątane.
Dla mnie było
ale on zamiatał cały czas pod dywan.

Na terapi padło stwierdzenie że jej podatny na "wdzięki" innych pań i jest dla mnie zagrożeniem, że dużo samokontroli będzie go kosztować aby nie wikłać się w pozamałżeńskie bliskie znajomości.
Pytany, po co były mu te kobiety, mówi że po nic, że nic nie znaczyły, że sam nie wie po co to robił, że nie myslał, że był bezmyślnym tworem.
Że jedyną kobietą na której mu zależy to ja...............
nie myślcie że złapię się na to, już nie.
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 02.07.2016 19:59

Cytat

Spotykanie soe z,innymi kobietami i sypianie z nimi to nieswiadome zadawanie bolu?? przepraszam ale nie rozumiem tego.

Jeśli nie znasz przyczyny zdrad i nie wiesz co popycha go do nich, to powiedz co przegadaliście na tej niedokończonej terapii? I nad czy pracowaliście przez kolejne lata? Nad mydleniem sobie oczu? Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
nad czym* - miało być, zjadłam literkę

Komentarz doklejony:

Cytat

Z doświadczeń wiem ze słowa pisanego nie zastąpi rozmowa w 4 oczy
też jestem tego zdania
13008
<
#21 | beziza2012 dnia 02.07.2016 20:31

Cytat

Jeśli nie znasz przyczyny zdrad i nie wiesz co popycha go do nich,


nie wiem ja, ani nie dowiedziała sie psycholog. zawsze miał jedną odpowiedź NIE WIEM, NIC MI TO NIE DAWAŁO, TOZ BYŁO BEZ SENSU

na pewnym momecie terapi powiedziałam mu że się go boję, boję się z nim być, skoro nie potrafi określić dlaczego mnie zdradzał.
Dla mnie jeżeli nie potrafi to znaczy że schemat będzie się powielał......

mydlił oczy mi

Komentarz doklejony:
mi mydlił oczy, nie sobie.
Mnie okłamywał i oszukiwał, wiedząc o jasno wyznaczonych granicach i tego jak zareaguję na każdą następną taka sytuację
On żył w przeświadczeniu że dopóki nie wiem jestem wg niego szcześliwa.
Jego praca "praca" małżeńska była oszukańcza, mydląca mi oczy, aby mógł prowadzić swoje drugie życie.
Ja pracowałam uczciwie.

Przyczyn zdrad nie zna nikt, tą tajemnicę pewnie zabierze do grobu....

A krzywdził mnie świadomie, już widzial raz mój ból, już ocierał mi łzy, przyrzekał, idt.
Więc spotykając się z każdą następną wiedział jak będzie.........
tylko unieważnił mój ból, nie chciał o nim mysleć, nie było go i miało nie być bo miałam się nie dowiedzieć - jego słowa.

Komentarz doklejony:
dużo z siły walki o siebie zabrały mi choroby, w które popadłam po tym wszystkim. W sumie już na trzeci dzień wylądowałam u lekarza, potem u neurologa, potem rezonanse, specjalistyczne badania, dwa zabiegi, pobyty w szpitalach.

Byłam prawie zdrową osobą, chodzącą raz do roku na kontrole lekarskie
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 02.07.2016 21:08
Przyczyny zdrady? Zawsze są, zawsze złożone. Mało psychologów znam na tyle odważnych by mówili otwartym tekstem. Kłóci się to z formułą terapii, gdzie masz sama dojść do wniosków, że o kasie niezarobionej nie wspomnę. Terapie co smutne, to również biznes i to nie mały. Samą diagnozę z kim żyjesz otrzymasz od psychiatry. W Polsce tylko psychiatra określa problem psychiczny, niezależnie czy alkoholizm, narkomania, psychoza czy depresja.
Przy czymś co nazywamy syndromem Piotrusia Pana świadomość, że mąż robi coś złego jest bardzo ograniczona. On mówi prawdę, co czuje i co myśli, i niestety dla niego to prawda. To ograniczone poczucie empatii, skutków swych czynów. Nawet poza jego zachowaniami seksualnymi znajdziesz podobne, typowe bardziej dla nastolatka niż dorosłego mężczyzny. Sięgnij pamięcią i poszukaj jak wydaje kasę, jak płaci samodzielnie rachunki itd, wreszcie jak spędza czas wolny.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 02.07.2016 22:05
DDA nie było ruszane
tak jak nie była ruszana zdrada z przed lat, a dla mnie to ona była początkiem. Bardziej było skupianie się co z małżeństwem po zdradach z drugiego rzutu. psycholog radziła aby nie rozdrapywać ran, tylko skupić się na tym co jest teraz.
Niestety trafiliście na złą terapeutkę. Wtedy by pomogło pranie brudów on byłby przyciśnięty do ściany i byłabyś bardziej świadoma dlaczego to robił a tak to uciekał jak złodziej pod osłoną nocy. Byłam w szpitalu na terapii poznawczej która wiąże się z wejściem do przeszłości: Psychoterapia psychodynamiczna
Na rozwiązywaniu nieuświadomionych konfliktów emocjonalnych opiera się z kolei psychoterapia psychodynamiczna, zwana również analityczną. Według jej przedstawicieli ustąpienie zaburzeń możliwe jest wówczas, gdy wskutek terapii nastąpią zmiany w kilku zakresach. Przede wszystkim, pacjent musi uświadomić sobie przeżycia, które wyparł do podświadomości. Musi zidentyfikować swoje prawdziwe potrzeby i pragnienia, oraz przekonać się, że wbrew odczuwanym przez niego lękom, nie są one zagrażające i niebezpieczne. W skutek wejrzenia w głąb siebie, pacjent rezygnuje następnie z niektórych mechanizmów obronnych i wypracuje całkiem nowe. Tak to wygląda. Trafiła tam dziewczyna która była po szpitalu do którego ja miałam umówiony termin kwalifikacji. Po rozmowie okazało się że tam nic jej nie pomogli bo polegała tak jak u was na systemie TU I TERAZ. W czasie terapii okazało się że wszystko widziała nie tak jak sobie wmówiła. Zaczęło się pranie dzieciństwa. Miała myśli samobójcze chęć cięcia się i w sumie po jakimś czasie przeniosła się do innej grupy bo nie wytrzymała psychicznie. Dla mnie to znaczy że coś się otwarło tzw puszka pandory. Popieram pomysł z terapią indywidualną lub grupową. Ja się na indywidualnej już nie widzę. Inni ludzie dają wsparcie na takiej terapii jakiej nigdy byś nie dostała od ludzi z "zewnątrz". Tam wszyscy są równi, nikt się nie śmieje że masz coś z głową, że to Twoja wina że tak się stało, itd. Taka terapia trwa z reguły 12 tygodni. Wiesz czego chcesz? idź za ciosem nie oglądaj się za siebie ani na wątpliwego męża. Patrz na siebie bądź egoistką. On był dla siebie przez całe wasze małżeństwo. Musisz mieć siłę do walki. I być wsparciem dla dziecka.
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 02.07.2016 23:25

Cytat

nie ma żadnego wpływu, nic nie wie o moich problemach małzeńskich, ani tych aktualnych, ani wczesniejszych. Jest ostatnią osobą której mogłabym powiedzieć, wiem że nie dostanę wsparcia. Tzn. jej się będzie wydawało ze mi je daje, a dla mnie to będzie niszczycielskie

to przykre, gdy nie można zaufać najbliższej osobie, własnej matce

Cytat

Tzn. jej się będzie wydawało ze mi je daje, a dla mnie to będzie niszczycielskie

A gdyby się okazało, że Twój konflikt z nią wynika z tego, że jesteście w sumie bardzo podobne? Co jeśli Tobie wydaje się, że dajesz mu wsparcie, a to dla niego jest niszczycielskie? Warto się chyba temu staranniej przyjrzeć.
13008
<
#25 | beziza2012 dnia 02.07.2016 23:48
nie jestesmy do siebie podobne.
Nie mam z nia konfliktu.
Z doswiadczenia wiem ze nie dostane od niej wsparcia dla mnie dobrego.
Nie tylko ja tak mam, moje rodzenstwo rowniez.
Ona mowi ze chce dobrze, a wychodzi calkiem odwrotnie. To dluga i juz zupelnie inna opowiesc.
Jestem przeciwienstwem mojej matki.

Ja dobrze sobie zdaje sprawe ze moja rodzina byla dla mnie wszystkim, wszystkim tym czego nie mialam w dziecinstwie. I o tym doskonale wiedzial moj malzonek i mowil ze rozumie i ze zrobi wszystko aby mnie dziecko i siebie ochronic przed sytuacja jaka nam zafundowal.
I chronil, mialo sie nie wydac
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 02.07.2016 23:52
Amor chyba przesadzilaś. Za problemy w związku są odpowiedzialne obie strony ale za zdradę tylko jedna. Miał kilka kochanek A dziewczyna ma się poczuć winna bo jej wsparcie było niszczycielskie dla niego? Tak to rozumiem. Masz ochotę wpędzić bezize w poczucie winy? Coś mi się zdaje ze Twoje wybaczenie swojemu mężowi przypisalas swojemu poczuciu winy. Nie rozumiem Ciebie i tego co piszesz.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 02.07.2016 23:52

Cytat

mi mydlił oczy, nie sobie.
Mnie okłamywał i oszukiwał, wiedząc o jasno wyznaczonych granicach i tego jak zareaguję na każdą następną taka sytuację
On żył w przeświadczeniu że dopóki nie wiem jestem wg niego szcześliwa.
Jego praca "praca" małżeńska była oszukańcza, mydląca mi oczy, aby mógł prowadzić swoje drugie życie.
Ja pracowałam uczciwie.

I znów w kółko "ja", "ja", "ja" Uśmiech a przecież to on ma problem Uśmiech i to jego problem jest przyczyną rozpadu Waszego związku Uśmiech

Cytat

Przyczyn zdrad nie zna nikt, tą tajemnicę pewnie zabierze do grobu....
piszesz tak, jakby przyczyny zdrady graniczyły z tajemnicą tajemnic Uśmiech wiesz jak się nazywa ten mechanizm obronny?

Cytat

A krzywdził mnie świadomie, już widzial raz mój ból, już ocierał mi łzy, przyrzekał, idt.
Więc spotykając się z każdą następną wiedział jak będzie.........

Sorry, że to napisze, ale to w sumie dziecinne. Piszesz jakby świat kręcił się tylko wokół Ciebie. Facet ma jakiś nieprzepracowany problem, a Tobie się wydaje, że cudu powinien dokonać w imię mitycznej miłości? Pozwolę sobie poprowokować. To czemu Ty nie potrafisz odnaleźć w sobie takiej miłości i zrozumieć, że gość ma zgryz, który może zupełnie nie być z Tobą związany? Jak on ma Ci zaufać, skoro Ty w kółko skupiasz się tylko na sobie i samoprzeżywaniu?

Cytat

dużo z siły walki o siebie zabrały mi choroby, w które popadłam po tym wszystkim
Gdybyś była niezależna finansowo, gdybyś potrafiła się skupić na samorealizacji, zamiast na nim wisieć, to nie rządziłyby Tobą strach. Nie musiałabyś więc uciekać w chorobę (pielęgnację ciała).

Komentarz doklejony:

Cytat

Amor chyba przesadzilaś. Za problemy w związku są odpowiedzialne obie strony ale za zdradę tylko jedna.
Oczywiście, że są odpowiedzialne dwie osoby, ale to Beziza szuka tutaj pomocy, a nie on Uśmiech I jej chce pomóc Uśmiech I co Wy z tą winą? Jaka wina? Co do tego wszystkiego, co niesie z sobą zdrada, ma jakaś wina? Ja nie widzę winy, ani po jej stronie, ani po jego. Wiesz jaka jest różnica między winą, a odpowiedzialnością? Odpowiedzialnością między innymi za własne życie i decyzje?
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 02.07.2016 23:56
Amor Ciebie nie da się czytać! Lepiej nie prowokuj. Dziewczyna swoje przeżyła i ma problem a Ty jej nie pomagasz tylko wbijasz nóż nóż plecy. A!i nie jesteś kwalifikowaną terapeutką takimi poczynaniami możesz zrobić więcej krzywdy niż pomóc. Pomysl o tym zanim pójdziesz dalej ze swoimi wywodami

Komentarz doklejony:
Amor analizujesz każde zdanie jakby to miało znaczenie a nie bierzesz całości ,tak w kazdej historii sie rozdrabniasz. Rozbawilo mnie zdanie "jakbyś była niezależna finansowo"itd wedlug Ciebie kazdy pracuje w korpo i ma tysiace na wydawanie lekka reka ? Ty mieszkasz w Pl i nie znasz naszych realiów?
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 03.07.2016 00:07

Cytat

Nie rozumiem Ciebie i tego co piszesz.
Dlatego wydaje Ci się , że moje wybaczenie zdrajcy, mogłam przypisać swojemu poczuciu winy Uśmiech Może kiedyś zrozumiesz. Dla Twojej informacji, nie, nie czuje żadnego poczucia winy. Wręcz mnie ta cała sytuacja wzbogaciła, wzmocniła, pogłębiła, wiele nauczyła Uśmiech Odnalazłam najważniejszą miłość w życiu. Miłość do samej siebie Uśmiech Jestem wdzięczna losowi za to doświadczenie Szeroki uśmiech O lol! aż nie wierzę, że to piszę, a jednak Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:

Cytat

Amor Ciebie nie da się czytać! Lepiej nie prowokuj. Dziewczyna swoje przeżyła i ma problem a Ty jej nie pomagasz tylko wbijasz nóż nóż plecy.
Jaki nóż w plecy? Nie przesadzasz? Naprawdę wydaje Ci się, że można pomóc tylko pociskaniem banialuk ?
Ja mogę zamilknąć, nie ma problemu , wystarczy jedno słowo Bezizy. Z nię rozmawiam, nie z Tobą. Ty możesz sobie nadal niczego nie rozumieć.

Komentarz doklejony:

Cytat

Rozbawilo mnie zdanie "jakbyś była niezależna finansowo"itd wedlug Ciebie kazdy pracuje w korpo i ma tysiace na wydawanie lekka reka ? Ty mieszkasz w Pl i nie znasz naszych realiów?

Ty faktycznie w ogóle nie rozumiesz o czym ja piszę Uśmiech Ci mają polskie realia do niezależności ? Mieszkanie w Polsce ma usprawiedliwiać wiszenie na portfelu i uzależnienie finansowe od partnera? Weź mnie nie rozśmieszaj. Można zarabiać i małe pieniądze, a mimo tego być niezależnym. Zwyczajnie wystarczy skromniej żyć. I można być bardzo bogatym, a mimo to wisieć na partnerze.
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 03.07.2016 00:17
No proszę jeszcze niedawno sama pytalas się co się stało i dlaczego a teraz znawczyni wszystkich problemów się stalaś? Nie wierzę ( cóż tak mam) . I znów chwytasz za słówka. Chyba sobie zrobię przerwę od czytania Ciebie A Ty sobie pisz dalej.
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 03.07.2016 00:23

Cytat

No proszę jeszcze niedawno sama pytalas się co się stało i dlaczego a teraz znawczyni wszystkich problemów się stalaś? Nie wierzę ( cóż tak mam) . I znów chwytasz za słówka. Chyba sobie zrobię przerwę od czytania Ciebie A Ty sobie pisz dalej.

Daruj sobie prywatne wycieczki Uśmiech Jak widać jedni uczą się szybciej, inni wolniej, a niektórzy wcale Uśmiech I nie wiem jak u Ciebie czas biegnie, ale ja na tyle mam bogate życie, że dla mnie dwa lata to ogrom czasu. Ty sobie całe życie możesz być cierpiętnicą. Mi się udało z tego zaklętego kręgu wyjść i dziele się swoim doświadczeniem. Tylko tyle i aż tyle.
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 03.07.2016 00:35
Amor dzięki Bogu nic o mnie nie wiesz a na dodatek masz manię oceniania. Przystopuj bo pędzisz z ocenami ( ehh mur sie zawsze znajdzie) Beziza wybacz ale wybierz to co dla Ciebie będzie najlepsze.
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 03.07.2016 00:44

Cytat

Amor dzięki Bogu nic o mnie nie wiesz a na dodatek masz manię oceniania. Przystopuj bo pędzisz z ocenami ( ehh mur sie zawsze znajdzie) Beziza wybacz ale wybierz to co dla Ciebie będzie najlepsze

Daruj sobie to szczucie, bo jesteś w nim żałosna.

Bajkę na dobranoc polecam:
Żył sobie raz wróbelek. Nastała sroga zima, wróbelek bardzo zmarzł i stracił przytomność. Kiedy tak leżał przechodziła obok krowa, zesrała się na wróbelka. Ptaszkowi zrobiło się ciepło i ożył. Zaczął radośnie ćwierkać. Usłyszał to kot, wziął wróbelka, otrzepał go z gówna i zjadł.
Jaki z tego morał?

1. Nie każdy kto na Ciebie nasra jest Twoim wrogiem.
2. Nie każdy kto wyciągnie Cię z gówna jest Twoim przyjacielem.
3. Nawet jak jesteś szczęśliwy trzymaj dziób zamknięty na kłódkę.

Druga rzecz. Najmniej mnie interesuje Twoja osoba. A sugerowanie, że oceniam Bezizę, jest zwyczajnie podłe z Twojej strony. I najwyraźniej osądzasz innych wg siebie.
7375
<
#34 | B40 dnia 03.07.2016 01:04
Dziewvzyny darujcie sobie bo dowiecie się o mnie więcej niż byście chciały wiedzieć. Osobiste wycieczki proponuję zostawić na PW lub załóżcie sobie wątek w garażu - B40
PS
Następne osobiste przytyki trafia do śmietnika
10607
<
#35 | Advokat_D dnia 03.07.2016 02:53
Aż musiałem się zalogować...
Amor dość ciekawie to napisała i można się z nią zgadzać lub nie, to każdy przyzna, że przedstawiła oryginalny pogląd na sprawę:

Cytat

a przecież to on ma problem i to jego problem jest przyczyną rozpadu Waszego związku (...) Facet ma jakiś nieprzepracowany problem, a Tobie się wydaje, że cudu powinien dokonać w imię mitycznej miłości?
gdybym był jego adwokatem lepszej obrony bym nie wymyślił. Mam jednak nieodparte wrażenie, że na jego problem nic się już nie poradzi.

Cytat

"Przyczyn zdrady nie zna nikt" - piszesz tak, jakby przyczyny zdrady graniczyły z tajemnicą tajemnic (...) Ja nie widzę winy, ani po jej stronie, ani po jego

Chyba po 10 latach te przyczyny zdrady nie maja już żadnego znaczenia, ani po czyjej stronie leży wina... Tylko dla sądu będzie istotne, ale znając stronniczość sfeminizowanych sądów to nie powinien być wielki problem.
Choć nie do końca zgadzam się ze zdaniem Amora] to nie widzę tu wyśmiewania czy trolowania jakiegoś. Po prostu jej zdanie różni się od naszego i tyle i nie sądzę by beziza2012 miałaby za to się obrażać.
beziza2012 myślę, że czas najwyższy życie zaczynać od nowa.
13008
<
#36 | beziza2012 dnia 03.07.2016 11:05

Cytat

piszesz tak, jakby przyczyny zdrady graniczyły z tajemnicą tajemnic smiley wiesz jak się nazywa ten mechanizm obronny
?

Bo granicza, on nie wie dlaczego mnie zdradzal, on wie ze mnie kochal i nie chcial mnie stracic. Noe wie dlaczego spotykal sie z tymi kobietami.
Nie zna przyczyn. Byl szzesliwy w malzenstwie, lubil wracac do domu i spedzac ze mna czas.. pisze ci to co slysze od niego.

Sorry, że to napisze, ale to w sumie dziecinne. Piszesz jakby świat kręcił się tylko wokół Ciebie. Facet ma jakiś nieprzepracowany problem, a Tobie się wydaje, że cudu powinien dokonać w imię mitycznej miłości? Pozwolę sobie poprowokować. To czemu Ty nie potrafisz odnaleźć w sobie takiej miłości i zrozumieć, że gość ma zgryz, który może zupełnie nie być z Tobą związany? Jak on ma Ci zaufać, skoro Ty w kółko skupiasz się tylko na sobie i samoprzeżywaniu?
Nie ma w mojej glowie mitycznej milosci. Tak dzis jest JA.
Przez cale malzenstwo nawet po pierwszej zdradzie bylismy dla mnie MY, dzis jest Ja. Dlaczego? bo to Co sie wydarzylo uswiadomilo mi ze dla noego byl ON i my.
To takie dziwne ze po 16 latach dawania z siebie, czlowiek dowiaduje sie ze tak naprawde nic nie dostwal, tylko bylo mu zabierane.
Ma nie przepracowany problem, ale problemem jego jest tez to ze nawet noe chce go przepracowac. Nie, nie wiem, nie bede o tym myslal, chce sie skupic na tym co jest teraz.

Cytat

Gdybyś była niezależna finansowo, gdybyś potrafiła się skupić na samorealizacji, zamiast na nim wisieć, to nie rządziłyby Tobą strach. Nie musiałabyś więc uciekać w chorobę (pielęgnację ciała).

Ni wisze na nim. Mam prace ktora lubie i ktora sprawia mi przyjemnosc, po 16 latach przyszedl tez czas na rzeczy ktore zawsze chcialam robic i moge sie im oddac, nie szarpiac czasu kobiety zagonionej. Siedzialam i robilam tabelki w exelu.
wiem jak wygladaja realia
Za chwile moge uslyszec zmien prace na lepoej platna.....
Ucoekac w pielegnacje ciala....
To mnie rozbawilo i uswiadomilo, ze nie zaglebiajac sie w problem wyciagasz wnioski.
No tak ucieklam w pielegnacje ciala jak to twierdzisz. Wymyslilam sobie ze noe moge prowadzic auta przez pare miesiecy, ze nie moge dzwigac, ze mam problem z chodzeniem. Wymyslilam to sobie aby na nim wisiec.
Piszesz tak jak bys siedziala w moim zyciu, w moim malzenstwie, koncie od poczatku i znala problem od podszewki. Latwo wyciagasz wnioski, ktore nijak maja sie do mojej rzeczywistosi.

W,sumie to ci napisze, ze czytajac twoje wypowiedzi wpedzasz mnie w poczucie winy. Jakbys chciala abym znow myslala co ja robilam zle ze mnoe zdradzal. Co ze mna jest nie tak, ze wlasny maz mnoe ciagle zdradzal, ze potrzebowal innych kobiet. Czego mi brakowalo co dostawal od nich.
W,sumie to biedny facet nic dziwnego ze uciekal w swoj magiczny swiat majac taka zone, nierozumiejaca ze ma inny zgryz. Tamte pewnie rozumialy i tu mamy odnalezione powody zdrad...........
9850
<
#37 | lagos dnia 03.07.2016 11:16
Beziza, to dlaczego zdradza Cię Twój mąż, nie jest jakaś wiedzą tajemną.To w sumie proste, jest uzależniony od zdobywania nowych kobiet, od tego uczucia, kiedy widzi uwielbienie w ich oczach, kiedy czuje ze może zrobić z nimi to na co ma tylko ochotę. Takich wcale nie jest mało, a małżeństwo nie zmienia ich sposobu życia. Czy to zachowanie normalne, czy ma znamiona choroby nie ma znaczenia, zazwyczaj zostają tacy do końca życia. Znajomy, który jest takim typem opowiadał, że jego ojciec umarł na "dupie", to znaczy dostał zawału bzykajac jakąś pannę. Było to dla niego piękne podsumowanie żywota ojca i wytłumaczenie dlaczego jest jaki jest.
Rozumiem, o czym pisze Amor, facet ma problem ( choć on pewnie tak tego nie postrzega), a Ty zamiast to zaakceptować i zająć się sobą, wciąż piszesz o nim, jaki niedobry , jaki kłamca, jak Cię skrzywdził... Tylko po co? To już niczego nie zmieni. Boisz się odejść ze względów finansowych, ok. rozumiem, ale zostając skazujesz się na cierpienie psychiczne. Teraz zastanów się co gorsze?
Jest jeszcze opcja, że akceptujesz go takim jakim jest, sama znajdujesz pocieszycila i tak sobie żyjecie.
W każdym razie, zacznij rozpatrywać realnie to co możesz uzyskać, pokochaj siebie ( o czym pisze Amor), zamiast taplac się w rozpaczy i nienawiści, bo to nigdzie Cię nie zaprowadzi.
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 03.07.2016 11:59

Cytat

W,sumie to ci napisze, ze czytajac twoje wypowiedzi wpedzasz mnie w poczucie winy.

Zupełnie niepotrzebnie, obarczasz się jakąkolwiek winą.

Cytat

Jakbys chciala abym znow myslala co ja robilam zle ze mnoe zdradzal

Opacznie mnie zrozumiałaś, bo chciałam jedynie abyś pomyślała o tym, co możesz zmienić w swoim życiu, aby lepiej sobie radzić z tak ogromnym bólem. Masz znikomy wpływ na to, co Cię w życiu spotka i ile jeszcze takich sytuacji , które zadadzą Ci ból się wydarzy. Zdradzać może i kolejny partner. Niewyobrażalny ból może zadać nieuleczalna choroba dziecka i brak środków na leczenie.Śmierć kogoś bliskiego, czy wiele innych zdarzeń. Jedyne co możesz zrobić, to nauczyć się radzić z odczuwanymi emocjami.

Cytat

Co ze mna jest nie tak, ze wlasny maz mnoe ciagle zdradzal, ze potrzebowal innych kobiet. Czego mi brakowalo co dostawal od nich.
O tym pisze wyżej i to Ci własnie chce przekazać, ale może nie dość wyraźnie to zaznaczyłam. Ciągle skupiasz się na swoich zewnętrznościach, a nie na sobie i to jest Twój problem.Całkiem możliwe, że jego zdrady mogą nie mieć z Tobą nic a nic wspólnego. Zdradzani są różni ludzi, piękni i brzydcy, wspaniali i ułomni, dający i sknery,przeróżni. Zdrada nie ma więc nic wspólnego z tym co zdradzany posiada, wynika to najczęściej z jakiegoś problemu, który zdradzający w sobie nosi.

Cytat

W,sumie to biedny facet nic dziwnego ze uciekal w swoj magiczny swiat majac taka zone, nierozumiejaca ze ma inny zgryz.

Biedni jesteście oboje, bo nie rozumiejąc pewnych mechanizmów zadajecie sobie potworny ból i nie potraficie się z tego kręgu wyrwać.Przy czym, żebyśmy sie dobrze zrozumiały, to on jest odpowiedzialny za dokonywane zdrady, ty co najwyżej jesteś odpowiedzialna za nieprzepracowanie pierwszej zdrady, stąd pojawiły się kolejne. Z drugiej strony, jednak nawet staranne przepracowanie jej, w żaden sposób nie uchroni nikogo przez tym,że mogą na drodze jego życia mogą pojawić się zdrajcy. Może jednak nauczyć się lepiej radzić z emocjami i przechodzeniem przez ból i smutek, nauczyć wybaczać.

Odpowiem Ci na resztę później, bo zaraz mam spotkanie.

@ Adwokat D- dziękuje za wsłuchanie się i zrozumienie.
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 03.07.2016 12:08
Nie wiem czy znalazłem haczyk, który Cię trzyma przy nieszczęsnym zagubionym misiu. Po jaką cholerę trzymasz się regułki"on nie wie czemu zdradził"? Do czego Ci to potrzebne?
Na dobrą sprawę każdy kto wtrącił swoje trzy grosze w Twoją historię ma rację. Anegdota twierdząc o potrzebie terapii i zajrzenia wgłąb siebie. Siedzą w Tobie rzeczy, których sama nie zobaczysz, nie ma znaczenia czy są one dobre czy złe, a czy jesteś ich świadoma. Ma rację Amor mówiąc ,że jest coś co każe tak, a nie inaczej postępować mężowi. I jest to wyłącznie problem męża, mimo że Ty odczuwasz konsekwencje jego działań. Nox pisała o uzależnieniu Twojej wartości od męża. Nie miałabyś problemu, gdyby nie miał wpływu na Ciebie. Całość różnych opinii wiele mówi o Tobie i mężu.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 03.07.2016 12:10

Cytat

Przy czym, żebyśmy sie dobrze zrozumiały, to on jest odpowiedzialny za dokonywane zdrady, ty co najwyżej jesteś odpowiedzialna za nieprzepracowanie pierwszej zdrady, stąd pojawiły się kolejne
Nieprecyzyjnie to określiłam, więc dopisze jeszcze Pojawienie się kolejnych wynika z tego czego on nie przepracował, Ty masz na to, co on zrobi ze swoim problem, znikomy wpływ. Przepracowujesz zdradę dla siebie. Aby zrozumieć mechanizmy i mieć możliwość ich unikania i niepowtarzania błędów. Aby zwiększyć swoje szanse. Aby zwiększyć swoją czujność i móc wcześniej wyczuwać zagrożenie, a może dzięki temu uniknąć powtórki z rozrywki.

Komentarz doklejony:
i aby dogłębnie zrozumieć skąd wychodzi Twój ból, z czego wynika.

Komentarz doklejony:

Cytat

Ni wisze na nim. Mam prace ktora lubie i ktora sprawia mi przyjemnosc, po 16 latach przyszedl tez czas na rzeczy ktore zawsze chcialam robic i moge sie im oddac, nie szarpiac czasu kobiety zagonionej. Siedzialam i robilam tabelki w exelu.
wiem jak wygladaja realia
Za chwile moge uslyszec zmien prace na lepoej platna.....


hmmm... kiedy pisałam o wiszeniu na partnerze (a chodziło mi głównie o sferę psychiki), odniosłam się to tych Twoich słów:

Cytat

Mieszkanie - wspolne i kredyt na dlugie lata
Zarobki - to on byl ta polowa co wiecej przynosil do domu
Pare lat temu wyprowadzilismy sie do innego miasta, wiec w poblizu nie mam w razie czego nikogo z rodziny, owszem sa znajomi, kolezanki, ale maja wlasne zycie.
Finansowo tez bede musiala radzic sobie sama, nikt sie nie przejmie jak pieniedzy starczy mi do 20go

Sama przyznasz, że obie te wypowiedzi są poniekąd sprzeczne, bo albo sobie sama świetnie dajesz radę i ta sfera nie stanowi dla Ciebie żadnego problemu, albo czujesz lęk, niepokój, bo co gdy "starczy Ci tylko do 20-tego".

Do tej sprzeczności się odniosłam i do tego lęku.

Piszesz że on się bardzo starał po tej zdradzie, że nie zaufałaś na słowo, ale szły za tym jego starania, a równocześnie piszesz, że:

Cytat

To takie dziwne ze po 16 latach dawania z siebie, czlowiek dowiaduje sie ze tak naprawde nic nie dostwal, tylko bylo mu zabierane.


Sama przyznasz, że jest w tym pewna sprzeczność.

Cytat

Ma nie przepracowany problem, ale problemem jego jest tez to ze nawet noe chce go przepracowac.

Brak chęci zmiany obecnego stanu, jest przecież jasnym określeniem własnego stanowiska. Skoro od początku nie chciał pracować nad problemem, to raz jeszcze spytam, na jakiej niby podstawie odbudowaliście zaufanie w związku? Jeśli jednak na początku pracował nad problemem, a w pewnym momencie zrezygnował, to co na to wpłynęło? Co wpłynęło na taką jego decyzję?

Cytat

Ucoekac w pielegnacje ciala....
To mnie rozbawilo i uswiadomilo, ze nie zaglebiajac sie w problem wyciagasz wnioski.
No tak ucieklam w pielegnacje ciala jak to twierdzisz. Wymyslilam sobie ze noe moge prowadzic auta przez pare miesiecy, ze nie moge dzwigac, ze mam problem z chodzeniem. Wymyslilam to sobie aby na nim wisiec.
Piszesz tak jak bys siedziala w moim zyciu, w moim malzenstwie, koncie od poczatku i znala problem od podszewki. Latwo wyciagasz wnioski, ktore nijak maja sie do mojej rzeczywistosi.

Nie rozumiesz mechanizmu o którym piszę, stąd negujesz. A jego zrozumienie mogłoby Ci wiele podpowiedzieć, o tym jak wyjść z problemu. Nikt przecież nie przeczy temu, że nie mogłaś prowadzić auta, chodzić, czy dźwigać.
13008
<
#41 | beziza2012 dnia 03.07.2016 18:02

Cytat

Nieprecyzyjnie to określiłam, więc dopisze jeszcze Pojawienie się kolejnych wynika z tego czego on nie przepracował, Ty masz na to, co on zrobi ze swoim problem, znikomy wpływ. Przepracowujesz zdradę dla siebie. Aby zrozumieć mechanizmy i mieć możliwość ich unikania i niepowtarzania błędów. Aby zwiększyć swoje szanse. Aby zwiększyć swoją czujność i móc wcześniej wyczuwać zagrożenie, a może dzięki temu uniknąć powtórki z rozrywki.

Cytat

Piszesz że on się bardzo starał po tej zdradzie, że nie zaufałaś na słowo, ale szły za tym jego starania, a równocześnie piszesz, że:


Cytat

Brak chęci zmiany obecnego stanu, jest przecież jasnym określeniem własnego stanowiska. Skoro od początku nie chciał pracować nad problemem, to raz jeszcze spytam, na jakiej niby podstawie odbudowaliście zaufanie w związku? Jeśli jednak na początku pracował nad problemem, a w pewnym momencie zrezygnował, to co na to wpłynęło? Co wpłynęło na taką jego decyzję?


Zaufałam bo pokazywał że pracuje nad związkiem nad sobą, ze mu zależy. Dziś wiem że jego praca była jak ktoś tu nazwał mydleniem mi oczu, zasłoną aby mógł dalej prowadzić swoje podwójne życie.
Tak jak piszesz przy mnie pokazywał ze pracuje, poza zasięgiem mojego wzroku, robił swoje i ta to nie miałam wpływu, że pracował na pokaz - jak teraz mi wiadomo.

Co wpłynęło na decyzję że przestał? znam odpowiedź. NIE WIEM

Nie wisze na nim tylko boję się jak sobie poradzę, to dla mnie duża różnica

Cytat

Gdybyś była niezależna finansowo, gdybyś potrafiła się skupić na samorealizacji, zamiast na nim wisieć, to nie rządziłyby Tobą strach. Nie musiałabyś więc uciekać w chorobę (pielęgnację ciała).

Nie uciekłam w chorobę, sama do mnie przyszła, i szczerze po tym co usłyszałam od ciebie odechciało mi się opowidzieć o niej.
Niezależnośc finansowa nie ma nic wspólnego z moimi chorobami, nawet nie zadałaś sobie trudu aby zainteresować się nimi, na co zaczełam chorować i co przeszłam, aby nie pisać dla mnie słów które mnie ranią.

Zauważam zresztą ze wyrywasz moje słowa, chwytasz je i stawiasz swoją opinie.
Nie patrząc na całość. Trudno zobaczyć całosć w słowie pisanym.
Moze po tym co przeszłaś dziś jesteś silniejszą osobą. Może ja też za jakiś czas będę. Ale dziś jestem na innym etapie niż ty i chyba terapia wstrząsowa (bo taką tu zauwazam) działa odwrotnie od zamierzonego celu.

To chyba był błąd z mojej strony że pozwoliłam sobie tu opisać swoją historię.
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 03.07.2016 18:23
Beziza widzisz we mnie wroga, którego nie ma. Dalsza rozmowa faktycznie nie ma najmniejszego sensu. Mówimy o bardzo trudnych sprawach, więc jak ma nie boleć? Przykre, że mnie przypisujesz mi złe intencje , których nie ma. Bo i niby z jakiego powodu miałabym chcieć Cię krzywdzić? Chciałam Ci pomóc, dlatego staram Ci się coś wytłumaczyć i podzielić własnymi doświadczeniami, ale widzę, że nie ma najmniejszego sensu,bo wolisz trwać w tym co masz.

Wcale bym się nie zdziwiła, gdybyś sobie z tego samego powodu odpuściła terapię.

Nie Ty jedna odchorowałaś po traumatycznych wydarzeniach.

Ja chciałam Ci pomóc. Z mojej strony to ostatni wpis w Twoim wątku.
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 03.07.2016 18:23
Opisanie historii to żaden błąd. W bardzo krótkim czasie zmierzyłaś się z informacjami, przemyśleniami . Na terapii miałaś dwa lata, tutaj dwa dni. Na terapii mogłaś dojrzeć do wniosków, pogodzić się z nimi. Ale ten czas na dopatrzenie się siebie w opiniach innych również przyjdzie. Gdy wrócisz do do swojej historii za pół roku, za rok. Buntujesz się przeciwko Amor, która jak przytoczę sama "błądziła na skraju żyletki". (Mam nadzieję Amor, że nie pogniewasz się za to przypomnienie).
I wiele osób tutaj ma podobne trudności. Po mojej historii, ukazała się wersja mojej żony. Na jej końcu sam wstawiłem swój buntowniczy komentarz, a zaraz po nim napisała Rekonstrukcja. Nie umiałem zgodzić się z jej wpisem, a dziś mogę tylko serdecznie podziękować. Tak to jest z naszym stanem po zdradzie. Boimy się zranienia i nie wychodzimy poza swoją krzywdę.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 03.07.2016 18:28

Cytat

To chyba był błąd z mojej strony że pozwoliłam sobie tu opisać swoją historię.
Chyba większym problemem jest nieumiejętność przyjęcia odmiennego zdania i stanowiska (lub takiego, którego nie rozumiesz), niż opisanie tu swojej historii.

Komentarz doklejony:

Cytat

(Mam nadzieję Amor, że nie pogniewasz się za to przypomnienie).
na Ciebie Apologises nawet bym nie potrafiła Uśmiech
5808
<
#45 | Nox dnia 03.07.2016 18:53
Beziza bardzo dobrze ze odpuściłaś sobie wspólna terapię z mężem.
Traciłaś czas na ratowanie męża który ani nie miał ochoty na ratunek ani go nie potrzebował.
Nie analizuj jego postępowania .Czujesz ze zmarnowałaś kilka lat ale jaki będą kolejne zależy od Ciebie,nie marnuj ich.
Idź na terapię ,zadbaj o siebie,otaczaj się przyjaciółmi.Zacznij liczyć czas od dzisiaj i niech to bedzie dobry czas dla CIEBIE.
13008
<
#46 | beziza2012 dnia 03.07.2016 19:33
Terapie odpuscilam dlatego ze nie chce tkwic w miejscu.
Przez dwa lata terapii podczas dwugodzinnych spotkan przeszlam swoje.
Zrezygnowalam z niej poniewaz dojrzalam ze nie tedy droga, ze nie chce nia isc.
Noe chce tez stac w miejscu i tkwic w tym czym jestem
Dlatego postawilam na siebie i indywidualna terapie.

Nie robie z ciebie wroga tylko pisze o moich odczuciach na twoje slowa.

Opisuje wam uczucia ktore byly inne na poczatku bagna, i na kazdym nastepnym etapie.

Do czesci tego co napisal Nox, dojrzalam juz jakis czas temu, nie analizuje, zadbalam o siebie, odwiezylam grono przyjaciol.
Ze trace czas na czlowieka ktory nie jest tego wart.
Ucze sie nie analizowac i nie wracac, ucze sie isc do przodu i odbudowac sama siebie. Zaczelam realizowac marzenia ktore byly w sferze marzen lub traktowane powierchownie z braku czasu. Na niektore musze poczekac moj stan zdrowotny jeszcze mi nie pozwala, ale wierze ze kiedys i po nie siegne
6755
<
#47 | Yorik dnia 03.07.2016 19:34
Anegdota,

Cytat

Za problemy w związku są odpowiedzialne obie strony ale za zdradę tylko jedna.

Ale wyuczona formułka na pamieć. Wszyscy wiedzą, że najczęściej za problemy w związku jest odpowiedzialna teściowa, a zdrada jest tego konsekwencją Z przymrużeniem oka
13008
<
#48 | beziza2012 dnia 03.07.2016 19:36
korekta, powinno byc:

Do czesci tego co napisal Nox, dojrzalam juz jakis czas temu, zadbalam o siebie, odwiezylam grono przyjaciol.
3739
<
#49 | Deleted_User dnia 03.07.2016 19:53
York Ty dobrze wiesz o co mi chodzi. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie tego. Nie tylko widzieć winę w jednej stronie ale patrzeć na to również ze swojej strony. Zdradzadzajacy nie chce tego przyjąć do wiadomości ze to on jest winien swojego wystepku. Dla utrzymania związku i chęci naprawienia zgodzi się z tym faktem i jest gotów ponieść wszelakie konsekwencje. Mąż bezizy nic nie rozumie ciągle łudzi się ze zona znów wybaczy i będzie tak jak dawniej po kryjomu będzie się bawił w kotka i myszkę. Taki Piotrus Pan który myśli ze wscinie jej kit. Jemu teraz będzie bardzo niewygodnie jak beziza go oleje zadba o siebie stanie na nogi będzie miała przyjaciół i swoje hobby. Nagle przestanie być w centrum uwagi. Nie będzie płaczu błagań i proszenia. Znów zacznie szaleć ale szybko straci grunt pod nogami.
5808
<
#50 | Nox dnia 03.07.2016 20:08
... Dużo czasu zajęło mi zrozumienie tego. Nie tylko widzieć winę w jednej stronie ale patrzeć na to również ze swojej strony. Zdradzadzajacy nie chce tego przyjąć do wiadomości ze to on jest winien swojego występku..."

to straszna wina autorki ze krótko po ślubie...
...,, ja chodziłam do pracy, w domu drugi etat - 2letnie dziecko, padałam na pysk. On od 8-19 w pracy, w weekendy studia, które jakby nie było umożliwiłam mu, poprzez przejęcie zajmowania się całkowicie domem i dzieckiem...."

Gdy sprawa się rypła wierzyła ze zrozumiał problem..
Jej wina w tym czasie polegała na tym ze zaufała,kochała,dawała z siebie dużo bo czuła się odpowiedzialna za rodzinę której pragnęła,którą stworzyła z dorosłym facetem.
6755
<
#51 | Yorik dnia 03.07.2016 20:21
Anegdota,

Cytat

Mąż bezizy nic nie rozumie ciągle łudzi się ze zona znów wybaczy i będzie tak jak dawniej po kryjomu będzie się bawił w kotka i myszkę.

No właśnie.
Myszka pewnie nie ma pojęcia, jak kończą się takie zabawy; chce się bawić ?
Na koniec kotek zjada myszkę, oblizuje się i szuka następnej Z przymrużeniem oka Uśmiech
13008
<
#52 | beziza2012 dnia 03.07.2016 20:56
kotek mysli że myszce wystarczy to co dał jej za pierwszym razem, poszerzył to o terapię, na której zazwyczaj się zacinał

myszka już NIE chce
6755
<
#53 | Yorik dnia 03.07.2016 21:19
Kotek się bawi, póki myszka jeszcze dycha i sie rusza, jak zamęczy to ją zje Uśmiech
3739
<
#54 | Deleted_User dnia 03.07.2016 22:02
Kot ciągle działa starymi schematami. A myszka chyba już wie co zrobić dalej aby kot sam wpadł w pułapkę. Coś jak Tom i Jerry Z przymrużeniem oka
11463
<
#55 | BETKAA dnia 04.07.2016 15:04
Czytając Twoją historię zastanawiam się nad tym jak dużo człowiek potrafi znieść upokorzeń przez partnera którego się bardzo kocha ,wybaczać dla ratowania rodziny...Myślę że ty mimo wszystko jeszcze go kochasz i boisz się samotności ..nie tego że sobie nie poradzisz ....bo poradzisz sobie doskonale ...ale bycia samemu co wielu osobom wydaje się takie proste a w rzeczywistości dla Ciebie proste nie jest ..Trzeba jednak kochana zaryzykować ,zamknąć za sobą ten smutny dla Ciebie rozdział i nie pozwolić sobie na to żeby ktoś upokarzał cię bo zdrada to upokorzenie Smutek...
7375
<
#56 | B40 dnia 04.07.2016 22:10
Oj Betkaa dużo potrafi znieść. Pamiętam gdy żona jechała na Bunga-Bunga a ja musiałem udawać że nie mam pojęcia o co "kaman".

Też tak myślę. Bezizia nienawidzi go i kocha jednocześnie. Odnośnie kotków to one tak "bawią" się z myszkami do czasu aż te nie mają już siły. Póżniej zjadają je oblizują i szukają nowych myszek.

Taka natura kotka. :niemoc

Anegdota masz rację. Każdy normalny człowiek, normalnie rozumujący nie bedzie ryzykował. dostajesz szansę i ją wykorzystujesz. Lub nie.

Seks był byle jaki, pani nieciekawa. Pytanie ilu z naszych konkurentów w relacjach małżonek, małżonków była lepsza od nas?? Nie kupuję tego. Ładował się w kolejne układ bo chciał. To nie jest tak że ona pobudziła go buziaczkiem a on biedny poklepał ją po du...ce.

Z tego co pisałaś o problemach ze zdrowiem rozumiem że efekt klepania po tyłeczku to nie tylko mierny orgazm i podniecenie małżonki ale również Twoje problemy.

Dobra rada gdy Ciebie czytam widać załamanie może depresję. Pomyśl o wizycie u psychiatry, proszki pomagają wiem z autopsji. Terapeuta jednym pomaga innym nie. Jest szereg nowych środków które pozwalają normalnie funkcjonować.
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 06.07.2016 10:09
Amor wyciągnęła jakieś wnioski, zapewne słuszne, ale przekazała je w takiej formie, że dla osoby potrzebującej pomocy są po prostu nie do przyjęcia. W efekcie, chociaż intencje może były dobre, całość wygląda, jak oskarżenia o współudział. A ja wiem, jak odkrycie zdrady potrafi zniszczyć organizm: kiedy zorientowałam się, że już nie mój mąż próbuje wrobić mnie w bigamię doświadczyłam takich stanów, jakie mają ludzie po ciężkim udarze z niedowładem kończyn i jąkaniem się włącznie. Gdyby przytrafiło mi się nieszczęście w postaci klęski żywiołowej czy wojny nazwano by to zespołem stresu pourazowego, ale przytrafiła mi się przecież tylko zwykła zdrada...
Nie dziwię się też, że beziza nie potrafi odejść. Ktoś, kto całe życie tęsknił za normalnym domem, pełną rodziną i wsparciem, kto dawał tak wiele, że wiecej dać po prostu nie można, nie zamknie ot, tak sobie jednego rozdziału, żeby zająć się innym. Nawet, jeśli zająć miałby się właśnie sobą. A terapia na pewnym etapie prowadzi do poczucia bycia słabym, nie silnym, rozbiór na części i sięganie do przyklepanych traum z dzieciństwa to zaledwie kopanie fundamentów pod nowy szkielet, którego tworzenie może zająć kolejnych kilka lat. Jak w takim stanie znaleźć siłę, by odejść i jeszcze zająć się dziećmi - bo nastolatki wciąż nimi są - nie mając oparcia w najbliższych i choćby minimum poczucia bezpieczeństwa w postaci domu i zaplecza finansowego? Wszystko świetnie brzmi w teorii, ale praktycznie wygląda całkiem inaczej. Amor chyba sama nie wszystko jeszcze przerobiła, skoro tyle w niej wciąż pasywnej agresji...

Komentarz doklejony:
Beziza, mam nadzieję, że znajdziesz jednak w sobie siłę, żeby nauczyć się dbać o siebie i swoje potrzeby. Bez obwiniania się o cokolwiek. Bo ty, ze zdradami męża nie masz kompletnie nic wspólnego - to jego i tylko jego problem. I tylko on mógłby coś z tym zrobić, gdyby chciał. A raczej nie zechce, skoro "nie wie, nie rozumie, nie widzi". I twoje stawanie na rzęsach nie ma tu nic do rzeczy - ten typ po prostu tak już ma.
I wiesz, życzę ci, żeby znalazł się ktoś, kto będzie umiał twoje wysiłki docenić: nie mama, nie problematyczny mąż, ale prawdziwy partner -partner przez duże P Uśmiech
3739
<
#58 | Deleted_User dnia 06.07.2016 10:30

Cytat

Amor chyba sama nie wszystko jeszcze przerobiła, skoro tyle w niej wciąż pasywnej agresji...

Jenka przemyśle to o czym mówisz, ale też i taka prawda, że uważam iż za sytuacje w związku odpowiadają dwie osoby. Zasugerowałam się też tym co Beziza napisała o własnej mamie. I ostatni raz powtórze, w żaden sposób nie chciałam Bezizy urazić.
11463
<
#59 | BETKAA dnia 06.07.2016 12:08
betrayed40....wiem doskonale że człowiek wiele potrafi znieść ..ale są ludzie którzy po prostu kochają i nie potrafią zrezygnować z tej fałszywej miłości ...i tak na prawdę tracą tylko na tym ....Mam w pracy koleżankę która jest 10 lat rozwódką i i dalej kocha byłego męża a każdego faceta do niego porównuje...Smutek.
13008
<
#60 | beziza2012 dnia 16.07.2016 21:59
Niie kocham, ale fakt boje sie zyc sama, to demony dziecinstwa, ale zrobilam pierwszy maly krok aby je pokonac.

Na razie Niestety duzo kasy idzie na moje leczenoe i lekarzy, i wiem ze nie dam rady tego opacic sama. Powiedzialam mu ze oprocz alimentow na dziecko oczekuje placenia za moje leczenie, powiedzial jak bedzie go stac.
Wpadlam w szal.
Z jednej strony mowi ze chce tylko abym byla zdrowa, a z drugiej takie slowa.
Ale one tez mi pokazuja z kim mam do czynienia i aby spieprzac jak najdalej sie da

Komentarz doklejony:
jenka
Dziekuje za te slowa

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?