Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam . Chcialabym wam opowiedzieć o tym co mi sie przydarzylo i odcisneło ślad w moim życiu i tak bedzie juz zawsze. Pamiętacie swoją pierwsza milosc ? Ja mimo tego ze wszystko sie zmienilo dalej jestem w zwiazku ale nie moge zapomniec o przeszlosci . Poznalam swojego partnera w wieku 16 lat . ACH ktos powie dziecieca milosc . Ale nikt nie pomyslal ze tak to sie skonczy . On o 3 lata starszy lubiacy zabawy zmieniajacy dziewczyny jak rekawiczki i ja gowniara szczeniacko w nim zakochana . W koncu udalo mi sie go "poderwac" ... Zebym wiedziala co bedzie dalej , ze postanowi potraktowac mnie jako kolejna swoja zabawke . Jako trofeum ... Ale zaryzykowalam . Minal miesiac dwa cztery a wszyscy w okolo zdziwieni no bo jak chlopak ktory co tydzien mial inna dziewczyne teraz sie zakochal ?- Niemozliwe . a ja ? Zakochana po uszy dalam sie urobic , przymykalam oko na kazdy jego wybryk . Az do pewnego monentu . Po roku zwiazku wszyscy dalej w to nie mogli uwierzyc a ja zylam jak w bajce . Zakochana i kochana. Ale kazda bajka kiedys ma swoj koniec . Poklocilismy sie , glupia blachostka nawet nie pamietam o co . Pozniej Ciche dni , placz , smutek , gorycz i myslalam ze nienawisc . Dni mijaly a ja pograzona w imprezach nadal tesknilam i po nocach plakalam . W koncu doszly do mnie informacje ze wrocil do swojej dziewczyny . Wpadlam w rozpacz , nie wychodzilam z domu , nie potrafilam sobie z tym poradzic . Wlasnie wtedy postanowilam ze nie dam mu tej satysfakcji i usmiechne sie :)
Potem bylo juz coraz lepiej , przyjaciele pomogli wyjsc mi z tej mojej malej depresji . Az do momentu gdy spotkalismy sie na imprezie oczywiscie on nie byl sam. Wszystko wrocilo trzy krotkie oddech a pozniej nic nie pamietam . Zemdlalam ... Wiem moze wydac sie to smieszne . Chcecie reszte histori co bylo pozniej? Teraz niestety nie moge juz pisac .
Ci co czytali pierwsza czesc beda wiedziec jak zaczela sie ta historia ...
Rano gdy sie obudzialam poczulam niesamowity bol w klatce piersiowej ktory odczuwalam jeszcze przez kilka miesiecy . Znow ich obraz stanal mi przed oczami i lzy same naplynely do oczu . Dostalam ataku chisterii , jedyne co pamietam to placzaca mame proszaca mnie zebym sie uspokoila. Chcialam , bardzo chcialam ale nie moglam to tak bardzo bolalo . Poglebialam sie w swoim smutku coraz bardziej , bralam proszki na senne i na uspojenie . Nie potrafilam sobie z tym poradzic mimo tego ze nie bylismy juz razem bolalo mnie to ze tak naprawde mnie nie kochal i ze szybko znalazl sobie pocieszenie . I znow zaczelam imprezowac , moje zycie toczylo sie na imprezach a gdy zostawalam sama znow ten straszny bol ktory bylo juz nierozlaczna czescia mojego zycia. Przyjaciele strali mi sie pomoc ale ja niechcialam tej pomocy uwazalam ze wszystko jest okej . Az do dnia gdy wsrod znajomych pojawil sie ktos nowy - Lukasz. Po kilku drinkach rozmawa nam sie kleila i tak zostalismy przyjaciolmi . Od temtej pory bylismy nie rozlaczni . Pamietam nasze wspolne rozmowy , spotkania az zblizylismy sie do siebie . (Nie mam namysli seksu ) . Tak bardzo potrzebowalam spotkan z nim . To dzieki niemu zrozumialam ze moje dotychczasowe zachowanie jest bez sensu . To on pomogl mi nadrobic wszystkie zaleglosci w szkole . Bylismy nierozlaczni . On przeciwienstwo mojego wtedy bylego chlopaka Macka . Mimo ze mial problemy z prawem ale byl mily , romantyczny potrafil sluchac i doradzac . W tamtym czasie tylko przy nim sie usmiechalam tylko on potrafil wywolac usmiech na mojej twarzy . Myslalam ze juz wszystko za mna . Ze zapomnialam. Zaraz zaczely sie plotki o nas ze zostalismy para . Szybko wiesci dotarly do Macka . Nie wiem co to mialo byc , nigdy sie pewnie nie dowiem ale Maciek nie zostawil tego bez komentarza pisal do mnie , dzwonil . Mowil ze teskni . Pozniej ja sie dowiedzialam ze on sie rozstal z dziewczyna . Splynelo to po mnie . Az do czasu gdy wszyscy znajomi zaczeli miec do mnie pretensje ze nie chce z nim porazmawiac a on cierpi i przez to zaczal strasznie pic . Nie wiedzialam co mam zrobic . Potrzebowalam rozmowy z Lukaszem ... Gdy on to uslyszal posmutnial i wyznal mi milosc . Bylam w szoku ... Ale dalam sie poniesc emocjom , pocalowalam go . Bylam wdzieczna za to ze byl przy mnie w ciezkich chwilach , nie byla to oni milosc ani nawet tez zauroczenie . Poprostu potrzebowalam go ... Nic nie zrobilam z faktem o moim bylym chlopaku . To on zaczal i to ja przez niego przez kilka miesiecy cierpialam i plakalam po nocach . Zaczelam dalej spotykac sie z Lukaszem i choc wiedzialam ze nic z tego nie bedzie brnelam w to . Nie wiem po co , moze szukalam pocieszenie ... w koncu jakos tak wyszlo ze po wielu rozmowach na nowo nawiazalam kontalt z bylym-Mackiem . Napoczatku bylismy tylko znajomymi . Ale jak to mowia stara milosc nie rdzewieje . Wtedy bylam juz w amoku . Nie wiedzialam co robic . Z jednej strony Lukasz - wspanialy chlopak mily romantyczny ktory byl przy mnie w najciezszych chwilach i ktory mnie kochal . Z Drugiej strony ON Maciek przez ktorego tyle wycierpialam ale bylam pewna ze nadal go kocham i mimo ze bol troche minal ale jednak on dalej byl w moim zyciu kims waznym . Calkiem sie pogubilam . A Lukasz dalej sie przyjaznilismy ale zabiegal o moje wzgledy chociaz nigdy nie posunal sie za daleko . Maciek tez nie dawal za wygranal . Nigdy nie zapomne chwil namietnosci ktore wtedy przezylismy . Postanowilam ze dam mu jeszcze szanse . Mialam wtedy ok. 18 lat . Lukasz zrozumial , dalej pozostalismy przyjaciolmi . Wtedy znow zaczela sie nasza wielka juz druga milosc . Bylo cudownie , szczesliwe chwile jego troska o mnie . Wtedy juz bylo pewne ze sie kochamy nikt w to nie watpil . Ale ta sielanka tym razem trwala jeszcze krocej . Znow zwykla mala klotnia i zero rozmow przezywalam wszystko na nowe placz smutek bol . O a jak mnie bolalo to ze bylam taka naiwna i dalam sie zmanipulowac a gdy poczul sie juz bezpieczny znow przestal sie starac. Kolejne ciche dni az w koncu spotkanie i reszte dni znow pamietam jak przz mgle a raczej przez deszcz. Plakalam ciagle plakalam . A czemu ? Bo podczas spotkanie z moim ukochanym zobaczylam kilka duzych malinek ktore nie fortunnie staral sie ukryc . To nie koniec naszej dlugiej milosci . Ciag dalszy nastapi. Piszcie co myslicie o zachowaniu Macka .
Hmm...nie jesteś wyjątkiem...
Każda z nas nosi podobne doświadczenia...
Z małą różnicą; ja nie zemdlałam, a popuściłam.
Nie wiem tylko, czy to z powodu miłości czy wieku...
:_jezyk
Rozumiem, że będzie jeszcze ciąg dalszy i będę na niego czekał
Komentarz doklejony:
Przeczytałem drugi odcinek
Cytat
Piszcie co myślicie o zachowaniu Macka
to jakiś quiz? Historia jak z żurnala dla nastolatek, ale fajne czekam na ciąg dalszy. Ciekawi mnie czy zostałaś jednak z Maćkiem czy wybrałaś z rozsądku Łukasza, a może pojawi się jeszcze ktoś?
Ok. Jutro dokoncze moja histrie i napisze reszte w komenterzu.
A co do pierwszego komentarza nie czuje sie przez to wyjatkowa
Zurnal dla nastolatek ? Nie zapominaj ze wtedy bylam nastolatka a komentarz ze fajne troche malo trafny bo to historia prawdziwa ktora mocno przezylam . A co do zakonczenia jutro sie dowiesz jak przeczytasz
Komentarz doklejony:
Dodam tylko ze nie pojawi sie juz nikt trzeci z mojej strony
Jak ja się cieszę, że okres dojrzewania mam już za sobą.
zdradzona999 twoje życie jest jak odcinek "Trudnych spraw", albo historia z "Rozmów w toku".
Tego na trzeźwo nie da się rozstrzygnąć.
Trudne sprawy moze i tak , wiec zeby nie bylo ze jeszcze dlaczego ja itp. Wiec nie bede wdawac sie juz w szczegoly dla tych ktorych ciekawi sa zakonczenia powiem ze kolejny raz wybaczylam . Moze bylam naiwna ale teraz tego nie zaluje . Mimo wielu jeszcze ciezkich chwil.dalismy rade i dzis od czterech lat tworzym udane malzenstwo . A Co do Lukasza ? Duchem zawsze jest ze mna choc nie ma go cialem . Zginal w wypadku pol roku pozniej . Coz zakonczenie tez pewnie typowe dla trudnych spraw .
Do dzis borykamy sie z przeszliscia ale nie poddajemy sie i wierzymy w nasza milosc . Dlatego nie dajcie sie zmanipulowac ze zdrada to koniec , wszystko mozna przebaczyc trzeba tylko silnej woli i zaangazowania z obydwoch stron .
Czyli to już koniec opowieści? Wygląda, że tak.
Dobrze, że jest happy end: od czterech lat tworzymy udane małżeństwo, na to liczyłem - takie historie zawsze budują
Jak ma pociagnac to pewnie i tak pewnie pociagnie tego nie przewidzi
Adwokat_D : Jeszcze mozna by pisac i pisac ,ksiazke napisac ale nie bede tu sie rozczulac bo nie wszystkim to pasuje , nie zrozumialam koncowki wypowiedzi , to jakas aluzja ?
Nie tam, żadna aluzja, po prostu szczęśliwe zakończenia zawsze mi się podobały i generalnie są budujące, szczególnie kiedy szczęśliwe zakończenia są nie tylko w filmach.
A czytając twoją historię miałem nadzieję, że wszystko ostatecznie dobrze się skończy. No może nie dla Łukasza ale chodziło mi o główny wątek historii.
widzisz, któregoś dnia, zmęczony Łukasz nie odbierze telefonu, nie przyjdzie... może nawet wtdy zaczniesz go szukać...o ile zaczniesz... zaś on zrozumie, że przy tobie stracił kupę czasu... jemu życzę wszystkiego dobrego i żeby szybko zrozumiał to o czym napisałem powyżej, żeby zaczął szukać dziewczyny która doceni Jego...
i żeby o tobie zapomniał, jak najszybciej...
Co do zasady, a przynajmniej tak mówią, pierwsza miłość jest miłością najczystszą, idealną itp. itd. Jednak nie mogę się z tym zgodzić. Moja pierwsza miłość też była dla mnie idealna. O ile nie była ona dziewczyną, dla której wyglądu faceci by się mordowali to jednak dla mnie wtedy była aniołem i zjawiskiem niebiański. Poznaliśmy się na obozie i byliśmy tak zżyci, że nawet ludzie zorganizowali nam coś w stylu ślubu. Niemniej jednak "moja pierwsza miłość" znalazła sobie w okolicy jakiegoś studenta medycyny i oznajmiła mi przez gadu-gadu, że to koniec. Ot koniec historii wielkiej pierwszej miłości. Podkreślę przy tym, że byliśmy wtedy mniej więcej w wieku 16-lat, czyli jest to jakieś odniesienie do Pani historii.
Gdyby moja "pierwsza" po jakimś czasie odezwała się do mnie, stwierdziła, że tęskni za mną itp. to ja najprawdopodobniej sprzedałbym jej rzęsistego kopa w tyłek, niezależnie od tego jak kiedyś była dla mnie idealna. Niemniej jednak to mój przypadek i znam historie, gdzie takie pierwsze miłości trwają do dzisiaj.
Pani "pierwsza miłość" zostawiła Panią jak zbędną zabawkę i wróciła do kogoś, z kim była wcześniej. Powinna się Pani zapalić zatem czerwona lampka, gdy Maciek zaczął się odzywać. Facet, przez którego Pani tak cierpiała nagle pojawia się znikąd. Pani natomiast, zamiast sprzedać mu kopa w tyłek to biegnie do niego jak niedźwiedź do plastra miodu, porzucając wartościowego chłopaka, który przez ten trudny okres był Pani opoką. Tym razem to nieładne zagranie z Pani strony.
Proszę się trochę postawić w skórze Łukasza. Wyrządziła mu Pani w sumie to samo, co zrobił Pani Maciek. Zostawiła go Pani dla swojego byłego chłopaka.
Ostatnio modne jest pojęcie "friendzone", mentalna kastracja faceta. Pani w ten sposób właśnie postąpiła z Łukaszem i jestem zdania jak Pan Zgryzolowaty. Mam nadzieję, że Łukasz dojdzie do siebie i potocznie mówiąc "ogarnie się" w stosunku do Pani i inna dziewczyna będzie miała szczęście doświadczyć tego, co Pani z nim. Miała Pani szansę mieć tą opokę cały czas, 24 godziny na dobę, jednak były chłopak okazał się atrakcyjniejszy niż spokój i opoka.
Mimo tego, że w mojej ocenie Pani zachowanie było, najłagodniej ujmując nie fair w stosunku do Łukasza, to życzę Pani szczęścia.
A Co do Lukasza ? Duchem zawsze jest ze mna choc nie ma go cialem . Zginal w wypadku pol roku pozniej
Auć...rzeczywiście w komentarzach było. Dziękuje za zwrócenie uwagi JakichWiele. Poprawię się na przyszłość.
Szanowna Pani Zdradzona999, o ile nie pochlebiam Pani zachowania w stosunku do Łukasza, to proszę wybaczyć te moje uwagi w stosunku do zachowania wobec Pani przyjaciela, jeżeli Panią zraniłem. Moim zamiarem jednak było, aby Pani zauważyła, że w pewien sposób, podświadomie powieliła Pani schemat porzucenia przez Maćka.
Nie uraziles . Wiem ze Twoje slowa sa prawda . Ale coz czasu nie da sie cofnac . Gdybym miala kiedys ten rozum co teraz to wydaje mi sie ze napewno nie dawalabym mu zludnych nadziei . I mam nadzieje ze jest bardziej szczesliwy tam gdzie jest niz byl tu ze mna , bo wiem ze bardzo go skrzywdzilam .
Nie uraziles . Wiem ze Twoje slowa sa prawda . Ale coz czasu nie da sie cofnac . Gdybym miala kiedys ten rozum co teraz to wydaje mi sie ze napewno nie dawalabym mu zludnych nadziei . I mam nadzieje ze jest bardziej szczesliwy tam gdzie jest niz byl tu ze mna , bo wiem ze bardzo go skrzywdzilam.
Kamień spadł mi z serca. Mam nauczkę na przyszłość, żeby lepiej czytać komentarze.
Cytat
(...) Moze bylam naiwna ale teraz tego nie zaluje . Mimo wielu jeszcze ciezkich chwil.dalismy rade i dzis od czterech lat tworzym udane malzenstwo. (...) Do dzis borykamy sie z przeszliscia ale nie poddajemy sie i wierzymy w nasza milosc.(...)
Mogłaby Pani coś więcej napisać w tej kwestii, jak wyglądała wasza droga do "ozdrowienia"? Nie wiem jak inni, ale jestem ciekaw, jak to wyglądało w przypadku Pani i Pani męża.
Jest tu parę historii, gdzie pary dały sobie drugą szansę, ale ich drogi do okrzepnięcia ze zdradą były różne albo nadal jeszcze trwają. Może inni, chcący jakoś sobie poradzić ze zdradą nie wybierając wyjścia ostatecznego, będą mogli coś wyciągnąć z Pani sytuacji. W sumie Pani mąż musiał podjąć jakieś działania, aby odzyskać Pani zaufanie, bo mimo wszystko samą miłością nie da się wszystkiego naprawić.
Milo ze kogos zainteresowala moja historia
Powiem Panu ze ciezko bylo jak diabli . Ale walczylismy z wszystkimi przeciwnosciami a powiem ze poznalam wtedy co to jest zawilosc ludzka . Maciek po tych wydarzeniach bardzo sie zmienil widac bylo chec poprawy . Jego czyny slowa gesty wskazywalo na to ze mu zalezy . Balam sie w to brnac ale kochalam go bardzo , zaryzykowalam . On udowadnial ba kazdym kroku ze mowi juz prawde. Ze skrupy trwaldziela wyszedl w konu naprawde wrazliwy chlopak . Tylko obustronna chec naprawienia jest mocna . Nic na sile , warto pamietac .
Moze mezczyznom wydac sie to smieszne ale czule slowka robia swoje oczywiscie jezeli nie sa to tylko puste slowa . Moj maz od chwili tamtych wydarzen do tej pory codziennie powtarza mi ze bardzo mnie kocha itp . Mowa o zaufaniu ciezki temat . Bylo ciezko i do tej pory jest mimo ze rany sie zagoily blizny pozostana na zawsze . Nie da sie przed tym uciec . Trzeba stawic temu czola . Ja wygralam ta walke mimo ze do tej pory odczuwam jej skutki . Pozostala mysl o zdradzie i ze kiedys moze sie to powtorzyc . Ale trzeba z tym zyc . Rozmowa jest w tym wszystkim wazna wyjasnic sobie wszystkie watpliwosci , wyrzucic co lezy na sercu .
W tamtych chwilach Maciek naprawde szczeze mowil czasem nawet to sprawialo bol ale wiedzialam ze duzo kosztowala go ta szczerosc .
Nie wiem co moge dodac. Jak ma Pan jakies konkretne pytanie postaram sie odpowiedziec.
Z jakimi przeciwnościami walczyliŚCIE skoro to on zdradzał i to był problem.Dziewczyny nie odpuszczały? Obustronna chęć naprawienia?Co ty naprawiałaś? Masz ok23 lat dopiero 4 lata małżeństwa.Dajesz partnerowi nadzieję że wszystko x3....jest do wybaczenia że będziesz naprawiać. Szczęściarz.
No troche wiecej
. Co ja naprawialam ? Obydwoje wiemy ze to on spieprzyl ale jakibylby sens gdybym ja nie chciala naprawic ? Czy gdybym ja byla obojetna udalo by sie to naprawic ? Napewno nie .
On wie ze teraz z moim rozumem nie wiem czy bym to wybaczyla . Gdyby teraz sie to powtorzylo to bym miala pewnosc ze nie zmienil sie i nie zmieni .
Na szczescie nie ma teraz sytuacji w ktorej bym musiala podejmowac takie decyzje .
Moze czas moze wiek ale uwazal ze madrzal i wie ze ma za duzo do stracenia . Tracic rodzine dla pierwszej lepszej znajomosci ? Wiele osob to zaprzepaszcza , ale wierze w to ze tego nie zrobi. Przez te lata jednak widac ze bardzo sie zmienil .
no fakt, było, że Łukasz juz nie żyje... wzruszyło mnie jak cholera stwierdzenie...będzie ze mną duchem...skąd ta pewność ? ja w tym czuję zdanie hieny... o prawie do własności... no i ta wzuszająca jak cholera deliktaność Łukasza, wiedział kiedy umrzeć aby pani mogła się pławić w szcześciu i przy okazji nie stawać na drodze do tegoż szczęścia... zaczynam się zastanawiać ile w kązdym człowieku jest autentycznego uczucia do drugiego człowieka... jak czytam takie...hmmm..."szczęśliwe" zakończenia to zawsze przychodzi mi na myśl czyjeś wdeptane w glebę uczucie... nie kupuje tego "szczęścia" i znowu powiem tak, żal mi Łukasza i jedyne co jest dobre to bliskość z Bogiem wynagrodzi mu wszystkie smutki jakie spotkały go tutaj... i z pani ręki... a czy on jest z panią... to może warto się zastanowić... bo ja na jego miejscu...prosiłbym o misję w innym wszechświecie. galaktyce etc. no cóż, jestem w końcu zgorzkniały hejterek...dzień bez wylania złości to dzień stracony...
Jestes w duzym bledzie . Ale kazdy ma wlasne zdanie . Lukasz nie chcial umierac , zawsze lubil zycie i tak zostalo do konca . Niestety zdarzyl sie tragiczny wypadek z udzialem osob nie odpowiedzialnych ktorzy nie potrafia uszanowac swojego jak i cudzego zycia .
Wiem to ze On jest ze mna . Wybaczyl mi za zycia to co zrobilam i do konca jego krotkiego zycia bylismy blisko .
Nie ruszaja mnie teksty ze jest Pan hejterem -wyraziles tylko swoje zdanie .
qrka wodna... zdaje się, że pani nie zrozumiała albo zauważyła sarkazmu... pewnikiem kłania się nieznajomość powieści Bolesława Prusa..."Lalka"...tam też można zauważyć rojenia tytułowej lalki w sprawie popełnienia samobójstwa przez Wokulskiego... odnoszę wrażenie, że pani ma problem ze zrozumieniem czytanego tekstu... nie napisałem, że chce umrzeć...zginął, nie żyje to fakt... wydaje się, że rzeczywiście chciał żyć... i jak znam życie, zorientował się, że pani nie zamierza traktowac go poważnie... oczywiście, to miłe mieć świadomość, że on jest ze mną duchem... to takie wzruszjące...jak cholera... ale prawda jest taka, jak napisałem... wykorzystała pani miłość tego chłopaka i tyle...umarł i pokój Jego Duszy... to co mnie dziwi...to pani vampiryzm uczuciowy... niech pani nie wycera sobie gęby jego duchem... proszę skupić sie nad pielegnowaniu swojego osobistego szczęścia... a juz to blisko... jak blisko ? tak na wyciągniecie reki ? czy też dostał licencje na sięgniecie pod kieckę ? a propos hejterkowania... to tytuł nadany mi prze gościa który stwierdził w moim temacie kilka spraw tak autorytatywnie, że sad ostateczny można było odwołać... niestety, nie miał szczęścia i wyszedł na durnia... natomiast...w pani przypadku, to nie jest hejt... tylko niezbyt miłe odczucia a propos pani działań...
Juz pisalam ze miedzy mna a Lukaszem nigdy nie doszlo do stosunku . Ale jezeli pan kladzie wszystko na jedna karte to coz nie bede wyprowadzac z bledu . "Blisko" mialam namysli stosunki przyjacielskie .
Znam powiesc Prusa i nie widze podobienstwa miedzy mna a Izabela .
Ale to pana zdanie.
a ja już pisałem...że doskonale wiem co pani pisała i że moje gdybanie to sarkazm a nawet szyderstwo ale wobec pani i kobiet tak postępujących... proszę poczytac "Hiena" co do Prusa...wcale mnie nie to dziwi, że pani nie widzi podobieństwa...
w końcu łęcka tez chciała wybaczyć Wokulskiemu ;-) zaś on widząć całość sytuacji po prostu się roześmiał...tek (to z Lalki) to moje zdanie... ;-) no tek, życzę pani czułych wspomnień o Łukaszu zwłaszcza podczas poobiednich i światecznych orgazmów...
Zdradzona, kreujesz rzeczywistość pod siebie. Na siłę się usprawiedliwiasz, podnoszac sztucznie swoją wartość.
Inaczej by wszystko wygladało, gdyby Łukasz nie zginął; ale też zapewne przetłumaczyła byś wszystko na swoją korzyść.
Mozliwe, że przy pierwszych problemach z Maćkiem odbiła byś do Łukasza;
Usunięcie się Łukasza potraktowałaś jak przeznaczenie; problem z głowy.
Zabawiłaś się uczuciami chłopaka i je wykorzystałaś tylko dlatego, że go wtedy potrzebowałaś, jak zapchajdziurę; Teraz nadajesz temu jakąś magię;
Przekonujesz się, że dokonałaś dobrego wyboru, wtedy nie miałaś wątpliwości, ale z biegiem czasu dopadają Cię refleksje, czy było warto ?
Wtedy też przypominasz sobie, że juz nie miałaś innej opcji; tak miało być;
Boze ludzie opanujcie sie . Jakie przeznaczenie ? Jaki problem ? Czy wy czytac to co ja pisze ? Jak juz mowilam wyjasnilismy sobie wszystko z Lukaszem i zostalismy w czysto przyjacielskich relacjach. Nastepna rzecz jaka juz wczesniej pisalam to ze pozniej mielismy z Mackiem rozne problemy i jak juz tez wspomnialam to juz wiecej zadna taka sytuacja sie nie powtorzyla i dalej bylismy TYLKO przyjaciolmi . Nie mialam innej opcji ? Mialam 20 lat i zycie przed soba ...
no taki zakochany przydupas to taki miłe łechcące ego dla każdej kobiety... problem w tym, że sa tak zakochani, że nie przyjmują tego do wiadomości...czasem zdarza się, że pani nawet da się ten tego... no bzyknąć qrka wodna ;-) no i jest nawet wierna... aż do smierci...jego oczywiście... no albo jest wierna tak długo jak nie znajdzie sobie czegoś lepszego... ale na pogrzebie jego, raczej jej nie uświadczysz... własnie...a byłaś na pogrzebie Łukasza ? z kwiatami... pewnie tak... i pewnie baaaardzooo płakałaś...ale obok był Maciek i podtrzymywał cie na duchu podczas tej żałoby...
Komentarz doklejony:
dalej nie będę pisał... bo bym miał problem ze spojrzeniem w lustro...
Potrafie przebaczac ale mimo wszystko bym nie potrafila zaufac poraz drugi. Mnie samej zawalil sie swiat i to calkiem niedawno i nie umiem sobie z tym dac rade moze kiedys?
Każda z nas nosi podobne doświadczenia...
Z małą różnicą; ja nie zemdlałam, a popuściłam.
Nie wiem tylko, czy to z powodu miłości czy wieku...
:_jezyk
Cytat
Komentarz doklejony:
Przeczytałem drugi odcinek
Cytat
Ciekawi mnie czy zostałaś jednak z Maćkiem czy wybrałaś z rozsądku Łukasza, a może pojawi się jeszcze ktoś?
A co do pierwszego komentarza nie czuje sie przez to wyjatkowa
Zurnal dla nastolatek ? Nie zapominaj ze wtedy bylam nastolatka a komentarz ze fajne troche malo trafny bo to historia prawdziwa ktora mocno przezylam . A co do zakonczenia jutro sie dowiesz jak przeczytasz
Komentarz doklejony:
Dodam tylko ze nie pojawi sie juz nikt trzeci z mojej strony
zdradzona999 twoje życie jest jak odcinek "Trudnych spraw", albo historia z "Rozmów w toku".
Tego na trzeźwo nie da się rozstrzygnąć.
Do dzis borykamy sie z przeszliscia ale nie poddajemy sie i wierzymy w nasza milosc . Dlatego nie dajcie sie zmanipulowac ze zdrada to koniec , wszystko mozna przebaczyc trzeba tylko silnej woli i zaangazowania z obydwoch stron .
Dobrze, że jest happy end: od czterech lat tworzymy udane małżeństwo, na to liczyłem - takie historie zawsze budują
Cytat
...i nawrócenia na właściwe tory, coby do lasu nie ciągnęło
Adwokat_D : Jeszcze mozna by pisac i pisac ,ksiazke napisac ale nie bede tu sie rozczulac bo nie wszystkim to pasuje , nie zrozumialam koncowki wypowiedzi , to jakas aluzja ?
Komentarz doklejony:
A czytając twoją historię miałem nadzieję, że wszystko ostatecznie dobrze się skończy. No może nie dla Łukasza ale chodziło mi o główny wątek historii.
https://www.youtube.com/watch?v=NJ-3rSp2x-U
https://www.youtube.com/watch?v=NJ-3r...J-3rSp2x-U
:brawo
i żeby o tobie zapomniał, jak najszybciej...
Co do zasady, a przynajmniej tak mówią, pierwsza miłość jest miłością najczystszą, idealną itp. itd. Jednak nie mogę się z tym zgodzić. Moja pierwsza miłość też była dla mnie idealna. O ile nie była ona dziewczyną, dla której wyglądu faceci by się mordowali to jednak dla mnie wtedy była aniołem i zjawiskiem niebiański. Poznaliśmy się na obozie i byliśmy tak zżyci, że nawet ludzie zorganizowali nam coś w stylu ślubu. Niemniej jednak "moja pierwsza miłość" znalazła sobie w okolicy jakiegoś studenta medycyny i oznajmiła mi przez gadu-gadu, że to koniec. Ot koniec historii wielkiej pierwszej miłości. Podkreślę przy tym, że byliśmy wtedy mniej więcej w wieku 16-lat, czyli jest to jakieś odniesienie do Pani historii.
Gdyby moja "pierwsza" po jakimś czasie odezwała się do mnie, stwierdziła, że tęskni za mną itp. to ja najprawdopodobniej sprzedałbym jej rzęsistego kopa w tyłek, niezależnie od tego jak kiedyś była dla mnie idealna. Niemniej jednak to mój przypadek i znam historie, gdzie takie pierwsze miłości trwają do dzisiaj.
Pani "pierwsza miłość" zostawiła Panią jak zbędną zabawkę i wróciła do kogoś, z kim była wcześniej. Powinna się Pani zapalić zatem czerwona lampka, gdy Maciek zaczął się odzywać. Facet, przez którego Pani tak cierpiała nagle pojawia się znikąd. Pani natomiast, zamiast sprzedać mu kopa w tyłek to biegnie do niego jak niedźwiedź do plastra miodu, porzucając wartościowego chłopaka, który przez ten trudny okres był Pani opoką. Tym razem to nieładne zagranie z Pani strony.
Proszę się trochę postawić w skórze Łukasza. Wyrządziła mu Pani w sumie to samo, co zrobił Pani Maciek. Zostawiła go Pani dla swojego byłego chłopaka.
Ostatnio modne jest pojęcie "friendzone", mentalna kastracja faceta. Pani w ten sposób właśnie postąpiła z Łukaszem i jestem zdania jak Pan Zgryzolowaty. Mam nadzieję, że Łukasz dojdzie do siebie i potocznie mówiąc "ogarnie się" w stosunku do Pani i inna dziewczyna będzie miała szczęście doświadczyć tego, co Pani z nim. Miała Pani szansę mieć tą opokę cały czas, 24 godziny na dobę, jednak były chłopak okazał się atrakcyjniejszy niż spokój i opoka.
Mimo tego, że w mojej ocenie Pani zachowanie było, najłagodniej ujmując nie fair w stosunku do Łukasza, to życzę Pani szczęścia.
Cytat
Cytat
Auć...rzeczywiście w komentarzach było. Dziękuje za zwrócenie uwagi JakichWiele. Poprawię się na przyszłość.
Szanowna Pani Zdradzona999, o ile nie pochlebiam Pani zachowania w stosunku do Łukasza, to proszę wybaczyć te moje uwagi w stosunku do zachowania wobec Pani przyjaciela, jeżeli Panią zraniłem. Moim zamiarem jednak było, aby Pani zauważyła, że w pewien sposób, podświadomie powieliła Pani schemat porzucenia przez Maćka.
Cytat
Kamień spadł mi z serca. Mam nauczkę na przyszłość, żeby lepiej czytać komentarze.
Cytat
Mogłaby Pani coś więcej napisać w tej kwestii, jak wyglądała wasza droga do "ozdrowienia"? Nie wiem jak inni, ale jestem ciekaw, jak to wyglądało w przypadku Pani i Pani męża.
Jest tu parę historii, gdzie pary dały sobie drugą szansę, ale ich drogi do okrzepnięcia ze zdradą były różne albo nadal jeszcze trwają. Może inni, chcący jakoś sobie poradzić ze zdradą nie wybierając wyjścia ostatecznego, będą mogli coś wyciągnąć z Pani sytuacji. W sumie Pani mąż musiał podjąć jakieś działania, aby odzyskać Pani zaufanie, bo mimo wszystko samą miłością nie da się wszystkiego naprawić.
Powiem Panu ze ciezko bylo jak diabli . Ale walczylismy z wszystkimi przeciwnosciami a powiem ze poznalam wtedy co to jest zawilosc ludzka . Maciek po tych wydarzeniach bardzo sie zmienil widac bylo chec poprawy . Jego czyny slowa gesty wskazywalo na to ze mu zalezy . Balam sie w to brnac ale kochalam go bardzo , zaryzykowalam . On udowadnial ba kazdym kroku ze mowi juz prawde. Ze skrupy trwaldziela wyszedl w konu naprawde wrazliwy chlopak . Tylko obustronna chec naprawienia jest mocna . Nic na sile , warto pamietac .
Moze mezczyznom wydac sie to smieszne ale czule slowka robia swoje oczywiscie jezeli nie sa to tylko puste slowa . Moj maz od chwili tamtych wydarzen do tej pory codziennie powtarza mi ze bardzo mnie kocha itp . Mowa o zaufaniu ciezki temat . Bylo ciezko i do tej pory jest mimo ze rany sie zagoily blizny pozostana na zawsze . Nie da sie przed tym uciec . Trzeba stawic temu czola . Ja wygralam ta walke mimo ze do tej pory odczuwam jej skutki . Pozostala mysl o zdradzie i ze kiedys moze sie to powtorzyc . Ale trzeba z tym zyc . Rozmowa jest w tym wszystkim wazna wyjasnic sobie wszystkie watpliwosci , wyrzucic co lezy na sercu .
W tamtych chwilach Maciek naprawde szczeze mowil czasem nawet to sprawialo bol ale wiedzialam ze duzo kosztowala go ta szczerosc .
Nie wiem co moge dodac. Jak ma Pan jakies konkretne pytanie postaram sie odpowiedziec.
. Co ja naprawialam ? Obydwoje wiemy ze to on spieprzyl ale jakibylby sens gdybym ja nie chciala naprawic ? Czy gdybym ja byla obojetna udalo by sie to naprawic ? Napewno nie .
On wie ze teraz z moim rozumem nie wiem czy bym to wybaczyla . Gdyby teraz sie to powtorzylo to bym miala pewnosc ze nie zmienil sie i nie zmieni .
Na szczescie nie ma teraz sytuacji w ktorej bym musiala podejmowac takie decyzje .
Moze czas moze wiek ale uwazal ze madrzal i wie ze ma za duzo do stracenia . Tracic rodzine dla pierwszej lepszej znajomosci ? Wiele osob to zaprzepaszcza , ale wierze w to ze tego nie zrobi. Przez te lata jednak widac ze bardzo sie zmienil .
Wiem to ze On jest ze mna . Wybaczyl mi za zycia to co zrobilam i do konca jego krotkiego zycia bylismy blisko .
Nie ruszaja mnie teksty ze jest Pan hejterem -wyraziles tylko swoje zdanie .
Znam powiesc Prusa i nie widze podobienstwa miedzy mna a Izabela .
Ale to pana zdanie.
w końcu łęcka tez chciała wybaczyć Wokulskiemu ;-) zaś on widząć całość sytuacji po prostu się roześmiał...tek (to z Lalki) to moje zdanie... ;-) no tek, życzę pani czułych wspomnień o Łukaszu zwłaszcza podczas poobiednich i światecznych orgazmów...
Inaczej by wszystko wygladało, gdyby Łukasz nie zginął; ale też zapewne przetłumaczyła byś wszystko na swoją korzyść.
Mozliwe, że przy pierwszych problemach z Maćkiem odbiła byś do Łukasza;
Usunięcie się Łukasza potraktowałaś jak przeznaczenie; problem z głowy.
Zabawiłaś się uczuciami chłopaka i je wykorzystałaś tylko dlatego, że go wtedy potrzebowałaś, jak zapchajdziurę; Teraz nadajesz temu jakąś magię;
Przekonujesz się, że dokonałaś dobrego wyboru, wtedy nie miałaś wątpliwości, ale z biegiem czasu dopadają Cię refleksje, czy było warto ?
Wtedy też przypominasz sobie, że juz nie miałaś innej opcji; tak miało być;
Komentarz doklejony:
dalej nie będę pisał... bo bym miał problem ze spojrzeniem w lustro...
:cacy