Zdrada - portal zdradzonych - News: I znow to samo

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Event
bardzo smutny00:36:13
# poczciwy02:25:53
mrdear04:07:52
Crusoe04:58:54

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

I znow to samoDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopaka
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 14.09.2015 19:01
Tak bardzo chcesz przestrzec innych przed życiem i traktowaniem na jakie się godzisz? Dlaczego nie zmienisz tego kulawego życia? Dlaczego się tak katujesz?
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 14.09.2015 19:13
Niech zgadnę... Masz problemy od dziecka, jakaś dysfunkcyjna rodzina, brak wsparcia i miłości od dawna.. Gdy dorosłaś, pomyślałaś; Nareszcie wezmę sprawy w swoje ręce, będzie ktoś, kto mnie pokocha, bo ja tak chcę! Mam już dość życia poza tym wszystkim, za czym tęsknię...
Jeśli tak było, to masz problem z akceptacją samej siebie, a to już jest sprawa do leczenia. Napisz coś więcej o sobie, może coś się wymyśli.. Uśmiech I nie rozpaczaj za tym z za ściany... On nie tylko jest za nią fizycznie, ale od dawna pewnie uczuciowo. Do tego sam ją zbudował, więc niech tam siedzi na zdrowie.
Z pozdrowieniami
M.
6755
<
#3 | Yorik dnia 14.09.2015 19:58

Cytat

Mysle ze wreszcie znam powod tego procesu. Zawsze kochalam tych mezczyzn bardziej niz sama siebie.

Bingo !!!
To już wiesz, że czasami warto choć trochę pokochać samą siebie; żyć też swoim życiem a nie tylko czyimś; Gdyby było po połowie nie walczyłą byś w takiej sytuacji o kogoś, jak o własne życie;
Żeby wzbudzać czyjś szacunek, trzeba choc trochę mieć go samemu do siebie;
Kobiety najbardziej boją się porzucenia, ale nie zakładają, że to naprawdę może nastąpić i tak jakby same do tego doprowadzają;

Cytat

.Napisze wiecej jesli ktos bedzie ciekaw ile mozna sobie samej zadac bolu i jak sie zniewazyc zeby tylko nie zostac porzuconym...

Dawaj, czasami dobrze jest spojrzeć na siebie z boku; innym też to się przyda.
9937
<
#4 | Ramirez dnia 14.09.2015 20:04

Cytat

Mysle ze wreszcie znam powod tego procesu. Zawsze kochalam tych mezczyzn bardziej niz sama siebie.


Witaj w klubie... Fajne
Jest pewien plus - po trzech związkach mamy na tyle doświadczenia, że może ten czwarty związek będzie w końcu udany. Trudno - nikt nikogo na siłę klejem do siebie nie przyklei. Musisz nauczyć się szukać szczęścia dla siebie w drobiazgach - to wbrew pozorom bardzo trudna umiejętność. Jak będziesz to potrafiła czynić - nie uzależnisz własnego poczucia szczęścia od partnera - a stanie się on fajnym dodatkiem do Twojego życia, a nie źródłem szczęścia tak jak teraz.

Jakiś gamoń nie docenił, zrezygnował - śpi gdzieś obok w pokoju, masz o tyle może dobrze, że kochanki jeszcze nie przyprowadził do pokoju i nie przedstawił: "To jest Gienia, będzie z nami mieszkać".

Usuwa się z Twojego życia, więc powstaje pustka. Pustka życia, pustka wspomnień, pustka intymności - to znika, ale nie oznacza, że się nic nowego nie pojawi.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 14.09.2015 20:21
Pewnie, że lepiej mieć nadzieję na lepszy los, ale bez terapii się nie obejdzie. Autorka ma problem od dłuższego czasu i jak podaje, nie ma żadnych oznak poprawy. Trzeci nieudany związek to już nie żarty!
Może nie uświadomiła sobie jeszcze powagi sytuacji? Może trzeba by ją nakłonić, by spojrzała na sytuację z boku? Choć przejawia pewne oznaki dorzeczności, to obawiam się, że znikną jak poranna mgła, na widok jej cudu z za ściany pakującego walizkę.
Kobieta nie zdaje sobie sprawy, ze nienormalne już jest gdy;
-potrzeby mężczyzny są zawsze ważniejsze niż jej własner30;
r11; ma poczucie, że bez ukochanego jej życie nie ma sensur30;
r11; w stanie zakochania dla miłości gotowa jest poświęcić wszystkor30;
r11; panicznie boi się rozstania i wiecznie angażuje w ratowanie związkur30;?
Która z nas tego nie robi, ale ważna jest ilość.... Przesolona potrawa prawie zawsze nadaje się do wyrzucenia, ale kto z nas umie żyć bez soli..
M.
9937
<
#6 | Ramirez dnia 14.09.2015 21:17

Cytat

Kobieta nie zdaje sobie sprawy, ze nienormalne już jest gdy;
- potrzeby mężczyzny są zawsze ważniejsze niż jej własne,
- ma poczucie, że bez ukochanego jej życie nie ma sensu,
- w stanie zakochania dla miłości gotowa jest poświęcić wszystko,
- panicznie boi się rozstania i wiecznie angażuje w ratowanie związku.


Moim zdaniem to jest normalne, i takie powinno być od obu stron. Nienormalne jest, gdy tak nie jest. Fajne

Problem zaczyna się od "przeinwestowania". Pojawia się poczucie żalu i krzywdy, że "ja dla ciebie wszystko, a nic nie dostaję w zamian".
Kolejny problem, że trafia się na męskiego hieniarza, który tylko patrzy, jak się wygodnie przy takiej kobiecie urządzić.

Wniosek pierwszy - hieniarz jest wyłącznie z nią tylko dla własnej wygody. On tylko przyjmuje dary i robi łaskę, że łaskawie je przyjmie.
Uważa, że zaszczyci swoim łaskawym okiem to, co kobieta składa mu w darze - i przez to daje jej szczęście, więc tyle musi wystarczać.

Ale hieniarze są wygodni, więc związek ich trwa do momentu, kiedy nie dostrzegą nowej kobiety dającej im więcej. Nie mają wtedy skrupułów, by swoją dotychczasową żywicielkę porzucić - zastępując ją kolejną.

Oni mają poczucie, że lepsze im się od życia należy.

Pierwszym stopniem męskiego hienizmu jest zastępowanie partnerki z powodu znalezienia ładniejszej.
Drugim stopniem męskiego hienizmu jest zastępowanie partnerki z powodu znalezienia bogatszej kobiety.
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 14.09.2015 21:31
Ramirez, to o czym napisałeś, to wizja niebiańska... Niedostępna na Ziemi. Tutaj wszystko trzeba mieć pod kontrolą, bo zjawi się taka "hiena", nieważne męska czy żeńska i zeżre cię z butami. Jakoś dziwnie wymierają, jak tygrysy szablozębne, jednostki gotowe do poświeceń, ale nie skażone dewiacją. Jak zaczynasz okazywać miłość, wierność i uczciwość małżeńską... To z pewnością masz wkrótce strzał prosto w pysk... Chyba że jak autorka tematu, przyciągasz do siebie dewiantów i poszukujących silniejszych wrażeń "monterów ścian". I tak sobie życie płynie...

Komentarz doklejony:
Ale co nam po przemyśleniach na powyższy temat, jak autorka dziwnie zamilkła?...
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 14.09.2015 22:08
I juz sie ciesze ze tu napisalam.Widze ze bede miala z kim porozmawiac.Tak,masz racje i potrzebuje potwierdzenia jeszcze wielokrotnie ze to jest kulawe zycie.Bo czuje to sama ale w pewnych momentach jeszcze probuje wypierac.Katuje sie bo stare jest juz obznajomione.Nowego sie boje,zwlaszcza samotnosci a juz teraz wiem ze jesli chce naprawde dobrego zwiazku to nie moge szukac nic natychmiast na zamiane ,Boze jak to idiotycznie brzmi,ale to prawda..Wlasnie tak bylo z obecnym zdradzaczem...Po tym jak zostawil mnie maz bylam naprawde latwa zdobycza i pomyslalam ze na ten potworny bol najlepszy bedzie kolejny zwiazek,byle ktos przytulil,zeby nie bolalo tak bardzo, zeby ktos sie zaopiekowal i zeby jak najszybciej zapomniec..Pamietam moja desperacje,bylam wtedy duzo mlodsza ,mialam mala coreczke i zadnych dochodow.Do tego mieszkalam u tesciow..I wtedy pojawil sie obecny zdradzacz..Tego momentu w zyciu wstydze sie teraz najbardziej.Ten facet mial zone i niepelnosprawne dziecko.I ja o tym wiedzialam.Rzuccie teraz kamieniem jak chcecie i bedziecie mieli racje.Od tego czasu minelo 14 lat mojej wiernej sluzby u boku zdradzacza,nie rozwiodl sie do tej pory,nie naciskalam ze wzgledu na chorego syna,to miala byc moja pokuta..Dawalam tyle milosci ile dac mozna.Nie mialam patologicznej rodziny ale faktycznie cos nie bylo dokonca tak..Bylismy biedni i mimo ze rodzice nas bardzo kochali a mnie wrecz rozpieszczali jako najmlodsza to jednoczesnie czesto slyszalam,ze jestem zbyt slaba zeby cos zrobic,ze nie nadaje sie do czegos tam,inni napewno beda lepsi,ze innym zawsze nalezy ustepowac,zwlaszcza starszym bo oni maja racje.Moi rodzice juz nie zyja,bardzo ich kochalam ale analizujac nasze dziecinstwo z siostra doszlysmy do wniosku ze przekazano nam bardzo duzo lekow,mama tez nie bardzo ogarniala opieke nad wieloma dziecmi ,prowadzenie domu,do tego szyla po nocach zeby wspomoc domowy budzet.Ech.Rozwleka mi sie wszystko ale to wazne zeby samej sobie uswiadomic ,powiedziec na glos jak bylo.Na szczescie mam wspaniala,madra siostre.Przegadane godziny duzo mi juz uswiadomily.I na szczescie tym razem jestem bezpieczna pod wzgledem materialnym,moja corka rowniez ma swoj dach nad glowa i nie musi sie martwic o pieniadze na przyzycie Uśmiech Z tego jestem dumna bo to efekt mojej samodzielnej ciezkiej pracy za granicaUśmiech Pisze,kasuje,bo za duzo ,za bolesnie,bo sie Was wstydze,bo nagle widze jak glupio to wyglada..Bedzie ciag dalszy mojej opowiesci.Ale nie teraz,teraz poczytam Wasze historie,moze cos mnie zastanowi,jakies podobienstwa,powielanie wzoru..Jeszcze tylko powiem ze zdradzacz bardzo mnie zawsze pociagal,intymna strona naszego pozycia byla zawsze bardzo udana,dal noge jak zapragnelam zeby jednak troche sie okreslil kim bedziemy dla siebie w zyciu,bo mimo ze mam 46 lat to jednak mysle co bedzie na starosc,chcialam miec cos razem,tylko dla nas.Oczywiscie bez szkody dla jego bliskich..Pozdrawiam..
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 14.09.2015 22:37
Wiesz, bardzo przypominasz mnie z przeszłości... Nawet kiedyś opisałam tutaj swoja historię, ale pod innym imieniem. Ja nie odeszłam od męża do kogoś innego, wręcz przeciwnie... Skazałam siebie i córkę na biedę i nieprawdopodobną poniewierkę... Miałam tylko wiele szczęścia, bo spotkałam ludzi, którzy mi wtedy pomogli, bezinteresownie. Czy to mnie uchroniło przed popełnieniem nowego błędu?... Chyba nie, choć od rozstania z mężem, do ponownego nawiązania związku minęły długie lata. Poświęciłam je dziecku i .... gdzieś, kiedyś przeszłość zapukała... Zamieszkał ze mną tymczasowo chłopiec 14 lat, syn mojej bliskiej kuzynki która zmarła, a jej mąż wyjechał za granicę... Chłopiec błagał mnie, żeby mógł ze mną zamieszkać....I tak stałam się jego rodziną zastępczą, choć byłam niewiele starsza od niego.
Dziś jest po studiach, skończył prawo i jest adwokatem. Potem doszła jeszcze Marta....
Swiat nie jest tylko dla nas samych, trzeba jeszcze coś z siebie dać... I nie mam tylko na myśli pustych facetów, którzy budują ściany po czasie.
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 14.09.2015 23:00
Jak zawsze można się poddać i narzekać na los jaki mnie, nas spotkał lub mimo wszystko iść dalej do przodu. Uczyć się na swoich błędach, popełniać nowe błędy, a jakże. Bo nie jest istotne jak często upadamy, ale czy się podnosimy z kolan. I można się podnieść w całkiem niezłym stylu. Tak naprawdę sami jesteśmy kowalami swojego losu i to od nas zależy jak sobie ulożymy życie, czego będziemy żałować, a z czego będziemy dumni.
Spotkałaś na swojej drodze prawdziwą hienę, zawierzyłaś człowiekowi, który już skrzywdził swoich bliskich. Może to błąd, ważne jakie wnioski wyciągniesz z tego doświadczenia.
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 14.09.2015 23:22
Nie moge o nim powiedziec ze jest hiena.Duzo mnie nauczyl,duzo mi przekazal,bardzo mnie zmotywowal do dzialania.Dzieki niemu jestem tu gdzie jestem,choc ta jego nauka to byl tzw bardzo zimny wychow cielat i rzucanie na wode tak gleboka ze nieraz sie od tego krztusilam..Chce i musze byc fair,mam ogromna potrzebe mowic to co naprawde czuje i nie kierowac sie emocjami..Niemniej jednak z przykroscia stwierdzam ze mna manipulowal...No i do odwaznych tez nie nalezy..Jak sie pojawia problem to lepiej zamiesc go pod dywan,znalezc nowa partnerke wpatrzona jak w obraz niz troche powalczyc.. Egoizmu tez mu nie brak..Dziwny zlepek cech..
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 14.09.2015 23:37
Jest tutaj na forum wątek "hej jak hiena,traktuje głównie o kobietach, ale męskie odpowiedniki też istnieją. Hienizm to styl życia, system wartości, pewnego rodzaju żerowanie . To również zbudowanie całego systemu zaprzeczeń, świata, który wydaje się normalny dla Ciebie i jedyny możliwy. Jakby nie można się było z niego wyrwać.

Komentarz doklejony:
Znowu mi tekst przerobiło. Wątek " h jak hiena".
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 14.09.2015 23:50
A kto Ci powiedział dziewczyno, że facet który zniszczy Ci życie musi być niedomytym, pół inteligentnym i wytatuowanym przestępcą z kryminału?
Napisałaś, że wiele Cię nauczył... Tylko spojrzyj nieco wstecz...Ta nauka potrzebna była Tobie, czy jemu? Kształcił Cię po coś... Żebyś go nie ośmieszała, nie robiła mu wstydu, żeby nie musiał się za Ciebie tłumaczyć... Stąd to jego rzucanie Cię na głęboką wodę... Chciał po tchórzowsku skrócić sobie drogę do Twojego "wyedukowania"... Nie ważne że się krztusiłaś...Kto by się tym przejmował... Miałas być taka, jaką sobie Ciebie wymyślił... Co Ty czujesz... To jego gó.....no obchodziło.
Następny problem... Kobieta-Automat wymawia współpracę? Przecież nie o to chodziło... To jak samochód... Psuje się? Trzeba kupić nowy!!!
Ciesz się dziewczyno, ze jesteś wyedukowana przez niego na tyle, żeby ogarnąć ten chory świat w którym ten koleś żyje. Powinnaś wysłać bukiet kwiatów z podziękowaniami tej następnej naiwnej po Tobie... Ona dopiera zaczyna...
Z pozdrowieniami
M.
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 15.09.2015 00:04
Nie ogarnelam sie jeszcze w tym forum,dobrze ze mnie naprowadzacie.Poczytam o hienizmie,czuje juz niepokoj na sama mysl co tam znajde..Ale stanowczo nie moge juz tak dalej,nie czuje swoich lat i podobno nie wygladam.Chce fajnie zyc,cieszyc sie swiatem,bardzo mnie to ciagnie.Poczynilam juz pierwsze kroki,odwazylam sie isc sama na spotkanie tutejszej Polonii i tance ,tak mi sie tesknilo za tym.Zdradzacz nie tanczy..
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 15.09.2015 00:16
Trzecia
Zostawił dla Ciebie żonę; zatem, powinnaś była się liczyć, że możesz podzielić jej los. Zostawił, dla Ciebie, niepełnosprawne dziecko. Jak się z tym czułaś? Taka empatyczna, kochająca za bardzo. Kogo? Może, jedynie, siebie?
Boisz się samotności. Też bym się bała. Bałabym się zostać sama z kobietą, która, z egoizmu, wchodzi z buciorami w czyjeś życie. Piszesz, że przez te 14 lat dawałaś mu tyle miłości. Ale, czy ktoś Cię do tego zmuszał? Czy kochanie tego mężczyzny bolało Cię? Nie chciałaś, a musiałaś? Nie! Robiłaś to, czego potrzebowałaś, czego pragnęłaś. Tak Ci było dobrze. Więc nie biadol i nie rób z siebie bohaterki.
Wczuj się lepiej w sytuację jego żony. Przeżywa(ła) to, co Ty teraz. Czy litowałaś się nad nią tak, jak nad sobą?
Więc przestań się rozczulać, pogódź z nieuniknionym i dalej do przodu.
I daj sobie spokój z facetami. Bo znów skrzywdzisz jakąś rodzinę.
Na facecie się nie skupiam; prymitywny pasożyt. I tyle.
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 15.09.2015 00:18
Za bardzo się nie koncentruj na tym wywodzie "H" jak hiena.. Czytałam... Nic ciekawego.. Zrób wszystko, żeby ochłonąć i pójść do przodu...Sama musisz znaleźć drogę...
Dlaczego nie "H" jak harcerz? Albo husaria? O!! To byłoby niezłe...
9937
<
#17 | Ramirez dnia 15.09.2015 00:39

Cytat

Ramirez, to o czym napisałeś, to wizja niebiańska... Niedostępna na Ziemi. Tutaj wszystko trzeba mieć pod kontrolą, bo zjawi się taka "hiena", nieważne męska czy żeńska i zeżre cię z butami. Jakoś dziwnie wymierają, jak tygrysy szablozębne, jednostki gotowe do poświeceń, ale nie skażone dewiacją. Jak zaczynasz okazywać miłość, wierność i uczciwość małżeńską... To z pewnością masz wkrótce strzał prosto w pysk...


Oczywiście, że się nie mogę z tym zgodzić! Szeroki uśmiech
To będzie krótka rozprawa o potrzebie bycia kochanym i o Bajce o Kopciuszku. Fajne

Powiedzmy, że zbudujemy model: dziewczyna, z dzieckiem, porzucona przez męża, sama, biedna, zagubiona, krótko mówiąc: Kopciuszek. Fajne
Cel: sensowny facet dający oparcie w życiu, na którym można będzie polegać, wierny i kochający, czyli Książę. Fajne

Opcja 1.
Kopciuszek nie okazuje miłości, wierności, uczciwości małżeńskiej - więc Książę jest mocno tym zaniepokojony. Nie rodzi się więź, i gdy tylko Książe dostrzega niezłą Czarodziejkę, mówi sobie: "tam mi dadzą to co lubię i bez łaski"... Fajne Kopciuszek się dziwi...

Opcja 2.
Kopciuszek okazuje miłość, wierność, uczciwość małżeńską - więc Książę jest ukontentowany. Rodzi się więź, bowiem nie tylko chcemy być kochani, ale chcemy dawać, by być za dary wnoszone docenieni - lubimy dawać szczęście i dostawać je. Inwestujemy, więc dostajemy - jest równowaga w dawaniu i braniu. Żyli długo i szczęśliwie...

Opcja 3.
Kopciuszek okazuje miłość, wierność, uczciwość małżeńską - więc Książę jest ukontentowany. Ale Książę jest egoistą, Książę dostrzega niezłą laskę Czarodziejkę, mówi sobie: "tam już mam, jest nudno, zobaczę jak jest z Czarodziejką, będzie inaczej i coś nowego"... Fajne

To tylko w Bajce o Kopciuszku, wspaniały Książę idzie za sercem z butem w dłoni, szukając biednego Kopciuszka. Dlatego jest to tylko bajka.

A teraz... Welcome to the real world... Fajne

Dlaczego Książę ma sięgać po to, co najprostsze i najbiedniejsze, skoro ma być Księciem ubogaconym?

To jest ta ponura pułapka, żart losu, że dziewczyna często niszczona przez los i mężczyzn - ma nadzieję na Księcia, który to odmieni. Tylko, że w realnym świecie, "podobne przyciąga podobne" - Książę oczekuje bogatej Księżniczki, oczekuje najwyższej jakości i bogactwa. Ta jakość i bogactwo to nie jest bynajmniej konto w banku, dwa mieszkania i sklep.

Jakość i bogactwo Księżniczki, to co może ona zaoferować - jest tym, co Książę ceni. Choć czasem bywa prozaicznie dennie...

W realnym świecie, nasze Kopciuszki oczekują, że spotkają Księcia ze swoim rumakiem BMW, że on weźmie je na chatę i będzie kochał do samego rana. Rano Książę się dowie listy życzeń i zażaleń, że:
- jest jakiś kredycik do spłacenia,
- trzeba zapłacić rachunek za światło,
- dziecku trzeba kupić wyprawkę do szkoły,
- itd...

Wtedy Książę luzak, mówi: - nic to, spoko, się wie - masz kochanie ostatnią stówkę jaką mamy na początek, kocham cię bardzo, idę z kumplami na piwo, przyjadę jutro... Sam nic nie ma, dawno jest bankrutem, albo finansowym, albo moralnym, więc wchodzi w związek z Kopciuszkiem jak w dym, bo... nic nie traci, a oblicza cwanie, że może jeszcze na tym nieźle zyskać, przynajmniej na darmowym seksie. Fajne

Jednak gdy tylko trafi się okazja dać nogę, wcześniej zabierając wszelkie łupy - tak czyni, pozostawiając jeszcze mocniej pokiereszowanego Kopciuszka, niż była ona wcześniej zraniona.

Ale załóżmy, że Książę nie jest bankrutem finansowym, ale tylko moralnym.
Taki Książę po pierwszych kontaktach trzeciego stopnia raczej powie sobie krótko: "O matko, w co ja się wp...łem?! Tyle hajsu trzeba inwestować, giermku, przyprowadź moje BMW, przekaż Damie, że wyruszyłem w daleką podróż po papierosy..." I tyle go widziała...

Załóżmy teraz, że Książę nie jest bankrutem finansowym i nie jest bankrutem moralnym.
On nie szuka Kopciuszka, on szuka Księżniczki z wianem, bogactwem, brakiem problemów, kłopotów itd... On jest najbardziej pożądaną partią w całym Księstwie, ale jest trudny do zdobycia. I to jest dramat tej opowieści - że tylko za Kopciuszkiem biega wyłącznie Książę z bajki... Fajne

To oznacza, że gdy dziewczyna biedna i poturbowana przez los ma nadzieję na odbicie się od dna za pomocą Księcia, to w 80% prędzej czy później zalicza tzw. glebę - bo to ani Książę, co najwyżej przebrany Żebrak. Zainwestowała swoje uczucia, swoje życie - ale ten ktoś tego nie uszanuje, bo jest hieniarzem, wziął bo było łatwe do wzięcia, a seksu akurat potrzebował.

Aby trafić na tego jedynego prawdziwego Księcia, jednak trzeba stać się Księżniczką. Dla Księżniczki trzeba często zabić Smoka. O nią się walczy, a o rękę zabiega. Gdy te zabiegi są pełne przynajmniej pokonania kilkudziesięciu schodów - i to bez windy, w wieży, to jest to już osiągnięcie wspinaczkowe, które się ceni, choćby za swój trud, a potem za nagrodę... Fajne
I wtedy, Księżniczka może kochać Księcia męża - ale musi budować w nim poczucie własnej wartości. To trudna umiejętność, bo z jednej strony boimy się o to co możemy stracić, ale przeginając - też będzie źle. Metoda na "Kocham pana, panie Sułku", działa tylko na początku - potem Księcia może znudzić, bo nic nie zabija związku, jak... nuda. :_jezyk

Nic tak nie cementuje związku, jak wspólna walka z czymś, o coś, lub nawet o siebie. W związku niestety, nie wystarczy być - bo gdy w życiu jest ktoś, kto kieruje się emocjami, to pójdzie za nimi... czy za ich źródłem - coś jak o wyprowadzaniu szczurów z miasta zaczarowaną fujarą, ale to już inna baja... Fajne

Ale gdy pojawia się sławny foch, z którym to ma się Książę non stop zmagać - to też będzie to najgorsza strategia, bo nie tylko znudzi taka walka, ale i zmęczy. I Książę sobie taką walkę odpuszcza, idzie na jakąś łatwiznę i pozostaje tylko po nim pozamiatać... Jak krasnoludy mawiają - jest pozamiatane. Fajne
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 15.09.2015 00:51
Ramirez, a mógłbyś krócej? Bo ja naprawdę nie ogarniam tych Twoich wywodów filozofii niezbadanej. Do tego jestem dziś po dziesiątym dyżurze w szpitalu i mam nareszcie wolne!!! Uśmiech Ale muszę iść spać Smutek
Wolne ma tylko trzy dni... Potem znowu Meksyk...
To o co Ci chodziło z tym Księciem Luzakiem?... Uśmiech

Komentarz doklejony:
Wolne mam tylko trzy dni... Tak miało być napisane!
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 15.09.2015 01:01
Avenious,nie umiem wkleic tego posta.Widze ze jestes bardzo poraniona skoro tak reagujesz.Jesli chcesz wiedziec to czulam sie z tym fatalnie przez cale lata..Poznalam to dziecko a wlasciwie dorosla juz teraz osobe,zdazylo mi sie spedzac wakacje z nim.Staralam sie dbac.Ten chlopak mnie lubil.Nie znasz calej sytuacji tam a ja nie bede o niej pisac.Mialam poczucie winy,bronilam sie przed tym zwiazkiem.Zauroczyl mnie jednak i do tej pory jestem pod jego urokiem jak widac.Co do kolejnych facetow w moim zyciu to mozesz byc pewna ze nie wpakuje sie w zwiazek z zonatym.Wiesz ja jednak wyciagam wnioski ze swoich bledow,nie wiem czemu zalozylas ze za chwile zapoluje na czyjegos meza..No coz wolno Ci.Czy sie uzalam,pewnie ze sie uzalam bo cierpie.I wolno mi sie uzalic bo po to jest ten portal.Poza tym zanim ja zostalam kochanka ,sama zostalam porzucona dla kochanki.I to kobiety ktora mnie nie oszczedzala,wierz mi.Walczyla jak lwica o mojego meza,ktory bardzo dlugo nie mogl sie zdecydowac..Znam wiec bol zdradzonej zony a moje dziecko do 16 roku zycia tez mialo orzeczenie o niepelnosprawnosci.Na szczescie juz sie wykaraskala z tego choc nie do konca.Pozdrawiam Cie,trzymaj sie cieplo
9937
<
#20 | Ramirez dnia 15.09.2015 01:19

Cytat

Ramirez, a mógłbyś krócej? To o co Ci chodziło z tym Księciem Luzakiem?... Uśmiech


Marey kochana, wiesz że ja nie potrafię krócej... Fajne To wbrew mojej naturze. Szeroki uśmiech

Może więc tylko wniosek: czasami rozpaczacie za utratą Księcia Luzaka, który się Wam jawi niczym półbóg. Fajne
Podczas gdy my, ludzie z zewnątrz, wiemy, że czasami nie są oni warci tego cierpienia, tej utraconej nadziei na lepsze bezpieczne życie. Bo są tylko luzakami... ale to dostrzegamy tylko my, magowie słów - którzy nie są w tym zaangażowani emocjonalnie, a patrzymy z zewnątrz.

Może więc z czasem łatwiej będzie sobie odpuścić tę poniesioną stratę i mniej będzie boleć, gdy ktoś tu powie, że strata luzersa nie jest aż tak wielka, jak ją odczuwacie teraz.

I na koniec - że jednak warto jest się angażować w przyszły związek, bo poprzez zaangażowanie, jesteśmy lepsi w nim.

:cacy
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 15.09.2015 01:28
Aha... Czyli że dalej nic nie rozumiem.. Ale nic to, pomyślę o tym jutro!
Dziś jestem najszczęśliwszą istotą na świecie, bo jutro mogę sobie zrobić kawę w moim ulubionym kubku z różyczkami i nie muszę iść do pracy! Przyrzekam, że przeczytam wszystkie listy z uwagą i koncentracją, jak nigdy dotąd! Nawet Twoje, Ramirez...
A teraz Dobranoc wszystkim. Pa!
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 15.09.2015 08:17
Boskie młyny mielą wolno , ale sprawiedliwie ,

kiedy popełnię coś nie tak i później to przeanalizuje , czekam na karę w pełni zasłużoną z którą muszę się pogodzić i cierpliwie ją znieść , a jeśli to możliwe naprawić szkody , po cichu proszę Go o miłosierdzie i pomoc
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 15.09.2015 10:14
A to już element współwiny,nierzadko zdrada jest następstwem naszych czynów. Nie jest to bynajmniej usprawiedliwienie zdrady. I jak najbardziej można uczyć się pokory i samemu dążyć do bycia lepszym. Ingerencja w jego poprzednią rodzinę na pewno nie była w porządku.
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 15.09.2015 10:15
Cześć,Trzecia,
Rozmawiając z Tobą, czuję się, jakbym rozmawiała z kochanką mojego męża.
Ją też, tak, jak Ciebie, zostawił mąż. Ale, czy to daje przepustkę do postępowania tak samo? Piszesz o zauroczeniu. Mam nadzieję, że różnisz się,choć trochę, od kochanki mojego byłego i nie poleciałaś na kasę, furę, firmę i podróże. Swoją drogą, to nieźle się można wpakować; Ty trafiłaś na zdradzacza, kochanka mojego byłego na alkoholika. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
Ja, po 18 latach mordęgi i dwóch zbierania życia do kupy, trzymam się z daleka od płci brzydkiej, choćby facet był najpiękniejszy i najmądrzejszy! (a są tacy?;-) ).
Po co mi problemy?
Jak to mówią: Facet po 40-tce jest jak kibel. Albo posrany, albo zajęty! Szeroki uśmiech
12173
<
#25 | jagodalesna dnia 15.09.2015 12:20
Trzecia, na jakim etapie zmian jesteś? Czy tylko zobaczyłaś problem (czyli wstępna, robocza diagnoza, obarczona wieloma błędami), czy też z analizą posunęłaś się dalej, dobierając narzędzia co i kiedy chcesz osiągnąć. Teraz o ludziach, którzy kochają "za bardzo innych a za mało siebie" i są nadgorliwi w związku dużo się mówi. Więc czy tylko dopasowałaś objawy, czy może masz jakikolwiek plan działania?
Trochę wygląda to tak, że diagnoza "kochałam innych bardziej niż siebie" to stwierdzenie faktu "mam nadwagę", i co? - i nic. Bez konkretnych działań i prób przeformatowania siebie i swojego podejścia nic nie zmienisz. A w kolejny związek wejdziesz z tym samym bagażem i obciążeniem.

Najczęściej przyciągamy do siebie ludzi wg. podświadomego wzorca, który się wcześniej sprawdził (albo tak nam się wydaje). Ty przyciągałaś wg. wadliwego schematu. Dlaczego zakładałaś, że ktoś nielojalny względem swojej rodziny będzie lojalny względem Ciebie? Ktoś odebrał Tobie męża, potraktowałaś to jako normę i według niej weszłaś w nowy związek. Nie zrozum źle, nie chcę Ciebie oceniać...
Jeśli patologię zdefiniujemy jako normę to tym samym dopuszczamy ją do siebie, a patologia zawsze powinna być w rezerwacie, za wysokim murem, z dala od naszych emocji i życia.
9937
<
#26 | Ramirez dnia 15.09.2015 12:33

Cytat

Ja, po 18 latach mordęgi i dwóch zbierania życia do kupy, trzymam się z daleka od płci brzydkiej, choćby facet był najpiękniejszy i najmądrzejszy! (a są tacy?;-) ).
Po co mi problemy?
Jak to mówią: Facet po 40-tce jest jak kibel. Albo posrany, albo zajęty! Szeroki uśmiech


Och, nie demonizujmy...Fajne SÄ… jeszcze ci zwyczajni:
https://www.youtube.com/watch?v=D0je1...0je15bOPIE

:brawo
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 16.09.2015 01:53
Dotarlo do mnie.Po prostu dotarlo ze tak dalej byc nie moze.Cale lato ciezko pracowalam a moj zdradzacz mial baardzo dlugi urlop i pierwszy raz ,po 14 latach mnie zdradzil.Teraz probuje to jakos zatuszowac,zwala wine na mnie ze za duzo pracowalam,a on w soboty siedzial sam itd.On chce sie pogodzic,zbagatelizowac to wszystko.Ale u mnie sie juz przelalo,niestety.Za duzo wysilku wlozylam i teraz musze po prostu egzekwowac..W tym momencie czuje sie totalnie zagubiona ale jedno wiem napewno,nie moze tak dalej byc..I juz nigdy nie bedzie ,cokolwiek sie wydarzy..Musze byc soba,zaspokajac swoje potrzeby bo po prostu zwariuje..
6755
<
#28 | Yorik dnia 16.09.2015 05:35

Cytat

Musze byc soba,zaspokajac swoje potrzeby bo po prostu zwariuje..

A wiesz przynajmniej, jakie masz te potrzeby ?
Możesz je zdefiniować ?

Hmm..z drugiej strony, zdrada raz na 14 lat, to wcale nie jest często i spokojnie można by odpuścić, ale to nie to jest problemem Z przymrużeniem oka
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 16.09.2015 09:30
Myslisz ze spokojnie mozna odpuscic.Mozna by bylo ,faktycznie, jakos przelknac jest tylko jedno ale.Jesli ja od dawna czulam sie niedoceniana,potrzebna tylko do zaspokajania potrzeb mojego pana i nie mowie wcale o seksie,bo akurat w tej dziedzinie ukladalo nam sie zawsze ok,mamy podobne temperamenty i lubimy sie ze soba kochac.On po prostu juz od wielu mcy szukal czegos nowego.I najpierw zdradzil mnie mentalnie.Gadal z baba poznana na necie,dzwonil pare razy dziennie,widzialam billing.Coz ja jestem dla niego warta,jesli wolal pogaduchy z innymi niz ze mna.Ja mialam prac,gotowac,ogarniac dom,pracowac bo placimy po polowie wszystko..Jak mu to wygarnelam to zerwal z tamta kontakt.Za to w lato znalazl sobie pancie w realu..I teraz mu daruje bo pancia jednak nie spelnila oczekiwan ,i poczekam na kolejna?Nie wiesz jak bardzo bym chciala zapomniec o tym wszystkim,przytulic sie do niego.Tak go potrzebuje.Zlamalam sie na pare dni a on nie przestal z tamta pisac.Zalosna jestem i tyle.Od dawna interesuje sie psychologia,probuje sama siebie zdiagnozowac co ze mna jest nie tak.Z drugiej strony mysle ze przeciez przez cale lata tego nie bylo,to byl fajny facet,wbrew temu co myslicie on odszedl od zony ale nie od dziecka.Zreszta zonie pomaga i nigdy jej nie zostawi bez wsparcia finansowego.Dopiero od paru mcy zaczal sie interesowac innymi.Mial klopoty w pracy,doszly ze zdrowiem.Moze uswiadomil sobie przemijanie czasu i chcial przezyc dreszcze emocji..Ja z kolei poczulam sie odrzucana i uciekalam w prace.Nie wiem juz.W tej chwili jestem calkowicie zdezorientowana.Co mam z tym zrobic.Wiem tylko ze chce czuc ze jestem wazna dla niego,bo inaczej bedzie znowu zle.Swoja droga obserwuje jakie my jestesmy naiwne.Zwlaszcza te ktore zostaly same i szukaja nowego partnera.Bardzo latwa zdobycz.Niestety obserwuje tez inne zjawisko.Nie obrazajcie sie panie.Ale te z nas ktore zostaly porzucone przez mezow,zwlaszcza z powodu roznicy temperamentow sa jakies bardziej zaciekle,z uplywem czasu robia sie wrecz kwasne,jesli nie znajda nowego zwiazku.Mam taka kolezanke.Nie chce taka byc w przyszlosci..
11510
<
#30 | weronika44 dnia 16.09.2015 10:30
Ja jestem porzucona... czy skwaśniałam? Jeszcze nie /i mam nadzieję, że to nie nastąpi Uśmiech/ Po szoku "porzuceniowym" większą część uwagi skierowałam na siebie. Ponieważ jestem /czuję się/ bardzo niedokochana /deficyty z dzieciństwa?/ staram się dać sobie tę miłość sama. Dopieszczam się jak tylko mogę Uśmiech : taniec, bieganie, medytacja, endorfiny Uśmiech. Kupuję sobie czerwone sukienki, uśmiecham sie do ludzi... chętnie poznaję nowych /zwł. kobiety/. Staram się naprawić siebie na przyszłość /terapia DDA/. Od września chodzę do szkoły - bo chcę zmienić zawód. Cieszę się chwilą... tym, że rano widziałam tęczę, a na trawach zamglone pajęczyny...

Jeżeli chodzi o mężczyzn - oczywiście brakuje tego męskiego ramienia /czasem/ - ale się nie spinam. Umawiam się na kawę, jeśli jest okazja Uśmiech Nie chcę się jednak zbyt angażować, wiem że mam skłonności do szybkiego wchodzenia w związek /b. ryzykowne/ więc uważam.
Jeżeli nawet nie spotkam tego właściwego - to nic - jestem i mam nadzieję być ze sobą na dobre i na złe.

Czego i Wam życzę Uśmiech
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 16.09.2015 11:43
Zazdroszcze Ci wiesz?I bardzo dziekuje ze tego posta.Moze kiedys i mnie sie to uda.Chcialabym byc szczesliwa i w zgodzie z soba.Bede probowac.Rano tak zle o sobie myslalam ze jestem slaba strasznie.No ciezko mi.Ale jednak probuje.Dla siebie i corki.Musze dac rade.
11510
<
#32 | weronika44 dnia 16.09.2015 12:48
Trzecia - dasz radę. To, że próbujesz w swej słabości to odwaga i jednak siła. Wszystko jest w tobie - odnajdziesz to jeśli będziesz szukać Uśmiech
No i nie jesteś sama - jest nas więcej.
Życie toczy się dalej, wciąż się zmienia. Także na lepsze. Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że będę szczęśliwa nie uwierzyłabym.
Teraz wiem, że to co nas spotyka dzieje się po coś - mnie po to, bym zajrzała w siebie i sie poznała. To ze sobą mam przeżyć całe życie, to siebie mam kochać - innych obdarzać nadmiarem miłości.
Zaczęłam nowe życie w wieku 45 lat- bardziej świadome.
Tobie też się ułoży Uśmiech
I życzę ci, żebyś spotykała samych dobrych ludzi na swej drodze...
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 16.09.2015 16:28
"Interesuję się psychologią i próbuję się zdiagnozować"
Czegokolwiek nie znajdziesz u siebie , mechanizmy uwiązania się i wykorzystania od drugiego, toksycznego człowieka, znajdziesz na blogu "moje dwie głowy". Autorka napisała wspaniałą książkę pod tym tytułem.
Czasem nie ważne co siedzi głęboko w Tobie, ważniejsze, by się uwolnić od chorych powiązań.
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 17.09.2015 08:20
Dzieki za przypomnienie ,czytalam recenzje kiedys i bloga.Wczoraj zaczelam czytac ta ksiazke.Chyba cos wreszcie zaczyna docierac do mnie.Na razie dwie rzeczy.Napewno mam dwie glowy.I nie wiem kim naprawde jest czlowiek z ktorym zyje..Moja jedna glowa pare razy w ciagu dnia krzyczy :idz do niego,wybacz a druga coraz mocniejszym szeptem zwraca uwage ,nie rob tego.Zachowaj dystans,wzmacniaj sily i rob rzeczy dla siebie a nie dla niego i obserwuj .Jeszcze mam nadzieje ze sie myle ale juz wiem ze mam sama problem i pomimo tylu roznych doswiadczen stoja na samym poczatku bardzo trudnej drogi.Chcialabym zachowac spokoj i rozwage.Nie lubie siebie w stanie skrajnych emocji..Milego dnia zycze wszystkim.A niechze pobedziemy dzis troche szczesliwsiUśmiech
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 17.09.2015 09:51
"A niechze pobedziemy dzis troche szczesliwsi..."

I, choć przez chwilę, SAME!
Bez parcia na facetów!
To, naprawdę, nie boli! Szeroki uśmiech
:tak_trzymaj
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 17.09.2015 12:57
Koniecznie.To byl blad po moim malzenstwie ze szukalam meskiego ramienia teraz,natychmiast.Jakie wsparcie mozna dostac i od kogo wartosciowego jak sie jest taka latwa zdobycza.Jedyne co dobre ze mam juz inna swiadomosc tym razem.Na razie czytam czytam czytam.Historie tu opisane tez.Wlos mi sie jezy na glowie.Ile cierpienia.I boje sie bo sama juz nie wiem kim ja jestem.Czy to on we mnie wzbudza takie skrajne emocje czy moze jednak mam osobowosc powiklana.A moze obydwoje?Najchetniej poddalabym sie wszystkim testom psychologicznym,jesli potrzebuje terapii to tez.Byle zyc szczesliwiej.Ale tu gdzie jestem to wszystko oznacza koszty a ja musze pracowac i oszczedzac bo przyszlosc niewiadoma.

Komentarz doklejony:
Jestem znow.Zlamalam sie i uleglam.Na szczescie tylko na pare dni.I nagle impuls i oswiecenie.Lektura tego forum i ksiazka Moje dwie glowy bardzo mi pomogly..A wiec tak.Mam do czynienia z meska hiena i psychofagiem.Bylam wykorzystywana od lat.Jego zona tez.Obie przeplacilysmy to depresja.Facet jest beznadziejny po prostu..Bywa ciezko i przeplacze napewno niejeden wieczor ale gdzies w tyle glowy czuje ulge..Na szczescie nie jestem zalezna finansowo.Chwala Bogu ze instynkt samozachowawczy mnie nie zawiodl i od lat tu na emigracji staralam sie byc niezalezna.Pracowalam czasem ponad sily i nadal pracuje .I bede .I dam rade nawet w tej chwili sie utrzymac sama.I wiem juz ze popelnilam straszny blad wiazac sie z tym czlowiekiem.I nigdy wiecej nie chce miec do czynienia z takim pogmatwanym facetem.Niestety drogie kochanki ale to sie naprawde nie oplaca..Fakt jest faktem.Nie zbuduje sie szczescia na czyjejs krzywdzie..Bo jesli on zrobil zonie krzywde to zrobi i wam.To tylko kwestia czasu..Nawet jesli mija 14 lat..

Komentarz doklejony:
http://m.radiogdansk.pl/index.php/audycje-rg/tu-i-teraz/item/14942-zamiast-ksiezniczka-byla-w-zwiazku-ofiara-przemocy.html to jest link do wywiadu z autorka Moich dwoch glow.A tu link do bloga przez nia prowadzonego http://mojedwieglowy.blogspot.ch/?m=1.Byl taki wpis gdzie mozna znalezc cos jakby test..Ale nie moge znalezc w tej chwili.Daje to do myslenia oj daje..Jesli sie nie zarycze na smierc zanim przez to przebrne to moze kiedys z tego wyjde.Tylko tyle lat poszlo a za oknem taka piekna jesien i tak szkoda marnowac czas na cierpienie ..Niestety nie da sie nic przeskoczyc.Zadnego cholernego etapu.Ten chyba najgorszy ,zachowuje sie jak niespelna rozumu.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?