Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
makasiala | 00:57:57 |
Roszpunka1988 | 02:34:34 |
Crusoe | 03:57:53 |
bardzo smutny | 04:19:44 |
# poczciwy | 06:34:27 |
Cytat
Szkoda, że popełniłaś falstart Wiedziałabyś więcej niż głodne kawałki o kumpelskiej znajomości. Chyba, że chcesz wierzyć w to, co Ci sprzedał i na tej naiwności budować jutro...
Moim zdaniem warto dać szansę, gdy się wie prawdę. Wtedy świadomie decydujemy się na ruch w jedną, bądź drugą stronę.
Druga sprawa...Twojemu mężowi ujdzie płazem cały ten romans, którego przecież nie było A to otwarte drzwi do kolejnych...lub tego samego. Nie bardzo chce mi się wierzyć, że z minuty na minutę przestał być zafascynowany kumpelą tylko dlatego, że żona właściwie niczego nie odkryła. Stawiam, że groźby o rozwodzie nie odebrał na poważnie, a tylko tak, jak została przedstawiona - straszak na zasadzie "trochę się postaram i jej przejdzie".
Czy warto zaufać? I tak to zrobisz, a przynajmniej naginać się będziesz by być idealną żoną. Gdzieś tam rozumiem - małe dziecko, nowe mieszkanie i finanse z tym wszystkim związane...Moja rada - nie sil się na obdarowaniem zaufania na już. Obserwuj i nie wybiegaj przed szereg ze zdobytymi jakby co faktami. Czas pokaże czy gamoń jest wart Twoich starań...
Cytat
Na zaufanie trzeba zwyczajnie zasłużyć - to nie jest bonus z tytułu związku. Nie ufaj - sprawdzaj. Ale zawsze dyskretnie - nikt długo nie wytrzyma w domu z wiecznym haus-gestapo.
Poinformuj gamonia (btw, kocham to określenie ) , że jego działania mają być od tej pory transparentne, bowiem jego zadaniem będzie teraz odbudowanie zaufania przez.... kolejne lata. Niech się nie dziwi i niech wie, że oczekujesz absolutnej szczerości, żadnych haseł, prywatności w telefonie czy komputerze - tego w żadnym małżeństwie nie ma prawa być.
Buduj swoje życie tak, by to nie on był Całym Twoim Życiem, ale mądrym Dodatkiem do Twojego Życia.
Wiem, że ta kobieta i jej mąż mieli kiedyś wspólnego przyjaciela, był nim do tego stopnia, że zabrali go w podróż poślubną. Sama też mam przyjaciół, różnica tylko taka, że usuwam się na bok, gdy w ich życiu pojawia się partnerka i o wszystkim mówię mężowi... Prosiłam, żeby przestał przede mną ukrywać swoje przyjaźnie, ale zabrakło Twojej słusznej rady: wyłóż karty na stół, bo teraz masz szansę na wybaczenie.
Ramirez - Dziękuję, właśnie takich rad szukam. Na szczęście w naszym małżeństwie haseł i tajemnic nie ma (obok stoi komputer męża, mogę go włączyć i buszować do woli, w nocy telefon zostawia na biurku, mogłabym szperać gdy wstaję do Małego), ale ponieważ on jest informatykiem, to co za problem dla niego skutecznie usunąć wszelkie ślady:/ Dziękuję za podzielenie się Waszym punktem widzenia
Można się określać i decydować jeśli wiesz co jest przedmiotem sprawy, co było (jeśli było)?
Oddalenie i brak bliskości w Waszym związku jest niepokojący.
Czas na szczerÄ… rozmowÄ™...
Komentarz doklejony:
Większość związków przechodzi kryzys. Pytanie co z tym faktem robią partnerzy? Kto chce walczyć a kto się poddaje, zasłaniając się klasyką "nie wiem czego chcę, muszę mieć więcej czasu aby móc się zastanowić nad własnymi uczuciami itd."
Ostrzeżenie za kolejny wpis z reklamą
JW
Komentarz doklejony:
kiniaa22- postąpiłaś słusznie, trzymam kciuki:tak_trzymaj
kittygold za szybko się wyrwałaś z tym "ja już wiem". Bo teraz to on ci będzie oczy mydlił, a ty będziesz łykać, bo kredyt, bo mieszkanie,bo dziecko.
Od tego jak teraz to rozegrasz zależy dalsze wasze życie. I już ci mówię, że zamiatanie sprawy pod dywan sprawi, że zacznie śmierdzieć za jakiś czas.
Znalazł ktoś patent jak po zdradzie zaufać na 100%?
Strach....wyraźny strach że odkryjesz prawdę. Koleżeństwo nie powoduje odgradzanie kołdrą w łóżku.
Uważnie obserwuj bo w trawie piszczy i to bardzo.
Komentarz doklejony:
Boli... ponownie zaufać nie jest lekko..ale warto skurczysynowi dać szansę wiem co piszę
Bliskości brakowało głównie mnie. Po szczerej rozmowie okazało się, że dla Mojego Męża jest ok tak, jak jest. Ale obiecał dać mi więcej szczęścia. I tak faktycznie jest - te ostatnich 10 dni było dla mnie cudowne. Jeśli chodzi o zbliżenia intymne - to też wróciło (dopiero teraz, bo... wciąż trwał mój połóg ). Zobaczymy jak długo potrwa i jak długo mąż będzie miał siły się starać.
Starania o dziecko zeszły na inny plan gdy zaczęliśmy polować na mieszkanie. Dużo stresu nas to kosztowało, zatem reakcję męża na moją ciążę tym sobie właśnie tłumaczyłam.
Nie jestem osobą zależną finansowo, a dziecko według mnie ma prawo wychowywać się w szczęśliwej rodzinie, zatem takiej, gdzie mama nie płacze codziennie, że tatuś ją zdradza . Dlatego właśnie nie jest w stanie zatrzymać mnie na "dziecko i kredyt". Widząc tę jedną krótką wiadomość SMS z trudem powstrzymałam się od spakowania jego manatków. Nie oszukujmy się - skoro on nie myślał o mnie przez kilka miesięcy, to czas, żebym to ja pomyślała o sobie. Póki mam siły odejdę i postaram się ułożyć sobie szczęśliwe życie (o ile faktycznie mnie zdradził).
Nie zamieszkaliśmy jeszcze blisko naszych nowych znajomych, gdy nasze stosunki sie rozluźniły. To nas dopiero czeka o ile zdecyduję sie na przeprowadzkę po wykończeniu mieszkania. Wtedy pewnie wszystko się wyjaśni. Nie zerwaliśmy z nimi całkowicie kontaktu, było jedno spotkanie w grudniu, ale od tego czasu - przynajmniej tak mnie się wydawało - cisza.
Co będzie - czas pokaże. Wygląda na to, że będę musiała wejść do jaskini lwa i zamieszkać w sąsiedztwie rzekomej kochanki, mam nadzieję, że to tylko cień myszy w świetle ogniska .
Może kiedyś....
Z pozdrowieniami
M.
Czułam się strasznie minęło pół roku dalej boli ale mniej , powoli wybaczam
Każdy człowiek jest inny , ale uważam że jak szybko wybaczysz to on może poczuć że tak naprawdę nic się nie stało więc pogadam sobie jeszcze trochę .
Ja dla swojego męża dałam popalić przez pół roku i teraz jestem pewna że taka sytuacja się nie powtórzy , bo dopiero po jakimś czasie do niego doszło że robił źle.
Jak to facet nie zdradził fizycznie więc nic się nie stało , z chęcią bym sobie z tobą pogadała. Pa
A teraz, gdy to konto skasowała, wieczorami jest cisza (nie wiem dlaczego to zrobiła, nie pytałam). Mój "gamoń" z nikim nie rozmawia, tylko mną się interesuje i jest mi wtedy cudownie. Ale ja oczywiście nie ufam. Pewnego dnia dzwonię, gdy wraca z pracy, by powiedzieć, że nie ma mnie w domu. Zajęte. 5 minut. 10 minut... 15... Przestałam próbować. Wieczorem ukradkiem zaglądam na telefon - oczywiście rozmawiał z nią 20 minut. Żadnych sms'ów, nic, tylko to jedno połączenie. Nie zmrużyłam oka, ciągle płakałam. Zresztą on chyba też, bo całą noc mnie tulił mocno. Gdy zaczęło świtać spytał o co chodzi. Nie wytrzymałam - wyrzuciłam z siebie wszystko a nawet więcej niż bym chciała: że znowu mnie oszukuje, że pod pretekstem zazdrości ukrywa zwykłą przyjaźń, ale ja nie mam podstaw wierzyć, że to przyjaźń, bo przecież kto normalny kasuje sms'y treści "co u Ciebie"? Życzyłam mu szczęścia z tą kobietą, bo ja mu nie wierzę, bo dla mnie sekrety w małżeństwie to oszustwo i nie mam podstaw, by nie wierzyć, że nie było nic więcej (bo wszystkie dowody skasował). Kazałam zadzwonić do mamusi, żeby mu przygotowała pokój, bo gdy wróci jego rzeczy będą spakowane. Powiedział niewiele, ale jedną rzecz ważną: przez ostatni miesiąc staraliśmy się obydwoje naprawić nasz związek i to wyszło cudownie. Teraz jest pewien czego chce i to ja jestem tym czego chce. Obiecał skończyć z ukrywaniem nawet za cenę mojej złości i zazdrości.
Przyjaciółka poradziła mi dać mu jeszcze jedną szansę.
Wczoraj znów rozmawiał ze swoją koleżanką. Są smsy, są połączenia. Niewiele tego i nic ciekawego. Pozowanie? Czy usuwa tylko to, co jest nieszkodliwe? Chyba popadam w obłęd... I mimo wszystko źle mi z tym, że ma kogoś, kto jest z nim tak blisko... zatem zazdrość jednak.
To co jest między nimi dla mnie na chwilę obecną schodzi na drugi plan - wyjdzie wcześniej czy później i wtedy będę myśleć co z tym zrobić. Głową muru nie przebiję, jeśli ma mnie zdradzać to zrobi to z moim przyzwoleniem lub bez.
Stąd się właśnie wzięło jego ukrywanie: to pierwsza kobieta z którą się (poza mną) przyjaźni i już na początku byłam niezbyt zachwycona (po ludzku - zazdrosna). Wyjaśniliśmy sobie wszystko, cała nasz czwórka (to mężatka) się zaprzyjaźniła... ale on z nią zaprzyjaźnił się bliżej i bał się mi przyznać. Teraz czytam sms'y które miedzy sobą wymieniają i chociaż nie ma w nich nic szczególnego, to faktycznie boli mnie to i w środku mnie się kotłuje... zaczynam rozumieć dlaczego się ukrywał. Mam problem z byciem przesadnie zazdrosną.
A co jest na pierwszym planie? Moje uczucia. Znaleziony sms zatrząsł moim światem i uświadomił mi, że jednak mój mąż zmienił się. Chociaż usprawiedliwiłam powyżej jego postępowanie (logicznie) to jednak serducho mówi, że to nie jest okej, że skoro już raz zdecydował się na oszukiwanie mnie, to może iść dalej, może to powtórzyć. Niektóre z cech, jakie w nim kochałam: uczciwość i oddanie gdzieś się zawieruszyły i obawiam się, że już nie wrócą...
To że smsy są ok nic nie znaczy... sorry wiem z doświadczenia niestety...
Musisz sobie zadać pytanie jak długo będziesz "kontrolować" tą dziwną relację między Twoim mężem a koleżanką? Wiesz, to sprawdzanie smsów non stop jest odrobinę żałosne. Ty nie chcesz poznać prawdy, tylko chcesz potwierdzić tym iluzję, że nic się nie stało. I czy to ważne czy ze sobą poszli do łóżka? On był niedostępny dla Ciebie przez prawie rok (w łóżku też? dziwne), a jednocześnie tworzył super relację z kumpelą. Na serio nie chcesz wiedzieć co tak na prawdę jest między nimi? I dobra rada, on na bank nie powie Ci prawdy...Polecam dyktafon.
Przyznać muszę, że jestem tchórzem - użerałam się z tą całą niejednoznaczną sytuacją 9 miesięcy. Starałam się wierzyć, że mąż jest uczciwy, nie kontrolowałam, nie czepiałam się niczego, ale stale przypadkiem trafiałam na dowody kontaktu z jego koleżanką. W końcu nie wytrzymałam i poszłam za Waszą radą skorzystania z pomocy elektronicznej. Co usłyszałam? Rozmowę najnormalniejszą w świecie. Tyle, że o 7 rano w drodze do pracy. Często dzwonicie do swoich przyjaciół z samego rana?
Dla mnie to było już za wiele - ukrywanie koleżanki jak świętej figurki (przez cały ten czas ich intensywnego kontaktu - a zatem ponad rok - mąż ani razu nie wspomniał mi o niej ani jednym słowem), potajemne rozmowy w samochodzie, kasowanie wiadomości a teraz jeszcze rozmowy z samego rana... czy przesadzam z zazdrością?
Powiedziałam, że ktoś go widzi codziennie jak jedzie samochodem i gada przez telefon oraz, że domyślam się z kim tak nawija codziennie. Powiedziałam, że mam dość, że skoro nie potrafi zrezygnować z niej to czas zrezygnować z nas. Zostawiłam też wiadomość przyjaciółce mojego męża na facebooku z podziękowaniami za rozwalenie mojego małżeństwa.
Obydwoje twardo do mnie dzwonili. Dziewczyna wyjaśniła ile potrafiła, wydawała się szczerze zszokowana tym, że mąż ukrywał przede mną ich częste kontakty, ale na pytanie czy to według niej normalne, że się wydzwania do cudzego męża o 7 rano jakoś nie miała odpowiedzi. Tak czy inaczej dość mocno się stara ze mną zaprzyjaźnić.
Mąż z kolei obiecał, że każdy kontakt z nią będzie mi sygnalizował (wow, że też o takie rzeczy trzeba się prosić) i faktycznie to robi; pomimo, że go nie prosiłam obiecał też ograniczyć kontakt do koniecznego minimum. Mnie już i tak chyba wszystko jedno...
Jak jest? Tak jak już było od kilku miesięcy - dobrze, tak jak dawniej. Dużo czułości, rozmów, dbania o siebie nawzajem.
W sumie wyszło na to, że spanikowałam. Ale z drugiej strony mój luby pokazał jak bardzo mogę na niego liczyć, gdy będzie źle.
Niby wszystko się naprawiło. Tyle, że ja już chyba nie czuję tego samego. Runął mój mit o idealnym małżeństwie, różowe okulary spadły. Okazało się, że mąż jest jak każdy inny facet - jak któraś uchyli spódniczkę to poleci jak głodny pies, będzie się ślinił na prymitywne i brzydkie byleby miały wielkiego cyca (czego mnie Matka Natura niestety poskąpiła).
Chwała Bogu, że mam syneczka i jestem pracoholiczką, bo przynajmniej w tym znajduję frajdę... nie wiem czy nadal kocham tego człowieka, czy to nie jest po prostu przywiązanie...
Wiem, że ten post większej merytorycznej wartości nie ma, ale i tak napiszecie mi coś mądrego co mi da kopa, sprowadzi na ziemię lub podniesie na duchu. Dość już czytałam tu wątków, by wiedzieć, że tak będzie i na to liczę.
Zaczął się u was niestety początek końca. Każda, która się nie będzie go czepiać, przed którą nie będzie musiał robić uników jest od Ciebie dużo lepsza. Przy innych nie będzie się dusił. W końcu to zrozumie, a jak będzie miał Cię serdecznie dosyć, to Cię zdradzi, bo bliskość między wami już zabiłaś; Z Tobą nie można być szczerym; tej opcji nie ma, bo to tylko problemy i wzbudzanie w facecie poczucia winy;
Ja jednak obstawię coś odwrotnego. Ten naiwniak, który myśli, że jest czemuś winny, obudzi się jako zdradzony lub zostawiony, przez Ciebie
Wtedy zmÄ…drzeje;
Okazało się, że mąż jest jak każdy inny facet - jak któraś uchyli spódniczkę to poleci jak głodny pies, będzie się ślinił na prymitywne i brzydkie byleby miały wielkiego cyca (czego mnie Matka Natura niestety poskąpiła).
Nie znam go, ale cyce są ostatnią rzeczą na którą poleci. Na razie.
Gdy dokładnie zobaczy jaką niereformowalną zaborczą egoistkę i zazdośnicę ma za żonę, niezłą odskocznią będą jakiekolwiek cyce, przy których choć na chwilę poczuje się sobą.
Upraszczasz wszystko tak jak Ci pasuje i chyba nigdy nie dostrzeżesz istoty rzeczy;
Zdziwiona ?
Idźcie do jakiegoś psychologa i zróbcie analizę dopasowania osobowości. Zobaczcie co was łączy a co dzieli, a nie zdajecie sobie z tego sprawy i nad czym trzeba mocno popracować.
Bezwzględna symbioza czy pasożytnictwo sprawdza się tylko w pierwszej fazie związku, potem go rozsadza;
Gdy poznał swoją przyjaciółkę nie miałam żadnych pretensji, nawet się ucieszyłam, że tak się zaprzyjaźnili i dałam mu to do zrozumienia, zresztą dlatego się spotykaliśmy we wspólnym gronie. Gdy zaczął coś ukrywać nie reagowałam przez ponad pół roku - bo przecież miał prawo mieć swoich prywatnych znajomych. Gdy się dowiedziałam, że te wszystkie godziny duchowej nieobecności to czas spędzony na rozmowach z nią dałam mu 9 miesięcy na zmianę tego na normalną relację (nie, nie zerwanie z nią kontaktu tylko zaprzestanie ukrywania się). No ale to ja jestem egoistką, bo każdy mój kolega, o którym wspominałam był krytykowany i nie było mowy o zaprzyjaźnianiu się. Tyle, że ja dla odmiany nie zraziłam się i o tym, że z kimś więcej rozmawiam zawsze wspominałam, bo chciałam być fair.
Źle mnie oceniasz - nie interesują mnie faceci. Nie jestem typem osoby, która pcha się w inny związek nie zakończywszy starego. Nawet z małym biustem miałam i mam powodzenie wśród mężczyzn. Nie mierz wszystkich swoją miarą
Komentarz doklejony:
Dodam jeszcze - nie, nie upraszczam wszystkiego. Mam kompleksy jak każda kobieta. Gdy zaczęło się psuć to właśnie była rzecz na którą mój mąż najchętniej się gapił w internecie - cycate baby. Nie wiem czy jesteś kobietą czy mężczyzną, ale gdybyś był na moim miejscu, miał mały biust, pracował w męskim zawodzie i słyszał te zaj***ste żarty o piersiach wycelowane w swoją twarz (na ogół po tym gdy się komuś daje do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana romansami - oh urażona męska dumo!), to myślę, że zrozumiał(a) byś skąd w ogóle taki tekst.
Kittygold, a ja Tobie zazdroszczę ... Twojego biustu. Szkoda, że się nie możemy zamienić. Ja wiele bym dała, żeby mieć mały biust. Duży to tylko ciężar dla kręgosłupa i spore wydatki na bieliznę. Jednym słowem : zbędny balast, zwłaszcza jeśli nie na biuście Twój świat się opiera . Z pewnością Twój jest śliczny i jedyne czego mu brakuje, to odpowiedniej pieszczoty męskiego oka i dłoni.
Cytat
Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale ta koleżanka z którą się przyjaźni jaki ma rozmiar ?
Komentarz doklejony:
Biust biustem, ale na mnie najbardziej działa jednak mowa ciała kobiety, sposób poruszania się, nogi i nieobwisła pupa.