Zdrada - portal zdradzonych - News: nie przeżyję tego, nie dam rady

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

bardzo smutny
# poczciwy00:23:40
Crusoe00:27:18
Koralina00:28:38
MarcusM02:13:34

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

nie przeżyję tego, nie dam radyDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaByliśmy razem 8 lat, całe nasze dorosłe życie. Poznaliśmy się jak w filmie, na wakacjach. On był z KRk, ja miałam właśnie zacząć tam studia. Było romantycznie, zawładnął całym moim światem, widywaliśmy się codziennie. Oddałam mu wszystko. Był pierwszy. Pierwszy, którego kochałam. I nadal kocham, mimo wszystko. W listopadzie zeszłego roku się oświadczył. Na końcu Europy, klęknął a jedyne co ja powiedziałam, to żeby mi tego nie robił. Nigdy nie chciałam ślubu. Ale dla niego bym to zrobiła, myślałam, że mamy to coś, że jesteśmy sobie przeznaczeni, że jesteśmy niezniszczalni, że kochamy się ponad wszystko, że wszystko zniesiemy. Chciałam założyć z nim rodzinę, ostatnio nawet myślałam o zajściu w ciążę, wreszcie poczułam się gotowa. Bałam się, ale wiedziałam, że damy sobie radę, że razem nic nam nie grozi. Aż do tego jednego dnia, dwa tygodnie temu. Ostatni miesiąc, półtorej mieliśmy gorszy. Czułam, że coś się dzieje. Nie bywał w domu, tłumaczył się pracą, nawet jeśli wieczorami byliśmy razem to ona zawsze mówił, że ma jeszcze coś do zrobienia. Cały czas się czymś wykręcał. Byłam tuz obok, ale on ze mną nie rozmawiał. Podejrzewałam, że może kogoś mieć. Nie rozstawał się z telefonem nawet w łazience, na komputerze miał założone hasło. Często wyjeżdżał służbowo. Kilka razy chciałam wejść na jego facebooka, ale za każdym razem powtarzałam sobie, żebym nie przesadzała i nie zachowywała się jak psychopatka. Chciałam z nim porozmawiać, ale wiedziałam że ma trudny okres w pracy, kończy wreszcie studia. Że czerwiec jakoś przetrzymam, ale w lipcu będziemy mieć więcej czasu dla siebie i wszystko wróci do normy. Powtarzałam sobie, żeby nie dokładać mu problemów, bo ma już wystarczająco dużo na głowie. Poczekaj mówiłam do siebie. Teraz on mówi, że popełniłam tu błąd,że zrezygnowałam. Na początku czerwca znowu wyjechał, nawet jeszcze zadzwonił, że nie uda mu się wrócić na czas, że musi zostać dzień dłużej. Potem okazało się, że u niej. 4 czerwca poszliśmy na miasto na obiad, potem na deser. I mi powiedział, że nie jest już szczęśliwy, że nie czuje już tego co na początku naszej znajomości, że nie ma już motylków w brzuchu. że po 8 latach, obietnicach wspólnego życia, zestarzenie się razem, już mnie nie kocha. Powiedział, że nigdy mnie nie zdradził. Potem sprawdziłam w końcu tego cholernego facebooka. 30000 wymienionych wiadomości. 3 miesiące znajomości. Poznał ją przez tindera, zadurzył się, takiego dokładnie sformułowania użył. Zadurzył się w niej. I w końcu przeleciał na pralce w jej mieszkaniu. Najgorsze jest to, że seks nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Boli mnie to, że związał się z nią emocjonalnie. Boli mnie to, że go nadal kocham. Zaproponowałam walkę o nas, terapię cokolwiek. Byleby tylko nie przekreślać tych 8 lat. Bo ja go nadal, jak ostatnia idiotka kocham. Powiedział nie. Zrezygnował. Odszedł do niej. Nawet teraz z nią jest. Spędzają razem weekend. Podobno ona o mnie nie wiedziała. A on ciągle powtarza, że zranił dwie osoby, mnie i ją. Wiesz jak boli, kiedy osoba, którą naprawdę kochasz mówi, że zraniła swoją kochankę? Na równi z Tobą? Ale chyba mu wybaczyła, skoro są teraz razem. Ja go ciągle kocham, tęsknie za nim. Brakuje mi go. Nienawidzę siebie za to. Nienawidzę jego za to, że kiedy się spakowałam nie pozwolił mi odejść, mówiąc że martwi się o moje bezpieczeństwo. I że teraz muszę zostać w tym mieszkaniu do końca miesiąca. Już nigdy nie będę szczęśliwa, już nigdy nikomu nie zaufam. Mam nieodparte przekonanie, że już zawsze będę sama. Nie umiem o tym rozmawiać. Jest mi wstyd, że zostałam zdradzona. I to jeszcze przez internet. Mnie się nie zdradza. Niczego mi nie brakuje. A jednak. Jak mam komuś powiedzieć, że mój narzeczony znalazł sobie kogoś przez tindera i mnie zdradził? Że wolał wymieniać z nią wiadomości niż porozmawiać ze mną, kiedy byłam tuż obok niego? i jeszcze mi powiedział, że gdybym nie odwlekała tak ślubu, gdybyśmy już go planowali to on nie miałby na to wszystko czasu i bylibyśmy razem. Może lepiej, że stało się to teraz? Nienawidzę go, a jednocześnie tak bardzo bym chciała żeby mnie przeprosił, żeby mi powiedział, że chce o nas walczyć.
12332
<
#100 | patunczyk dnia 05.07.2015 14:28

Cytat

Skoro mi to wisi, a bliskiej mi osobie zależy, to dlaczego mam tego nie zrobić.

ale ja tak myślę, dokładnie tak samo. Mam gdzieś ten papier, nie jest on żadnym dowodem miłości, tobie tak bardzo na tym zależy no to to zróbmy, lata mi to Uśmiech podchodzę do ślubu bardzo praktycznie, nie ma co ukrywać, że w takim a nie innym stanie prawnym w pewnym momencie jest on po prostu konieczny. jak dla mnie jest to tylko uregulowanie kwestii wzajemnej opieki i ewentualnego dziedziczenia. tyle. do niczego innego ten papier się nie przydaje.
dlatego dla mnie większą oznaką zaangażowania jest zamieszkanie razem. albo się ułoży albo nie ułoży. ślub nie jest żadną gwarancją bycia razem na zawsze. gdybyśmy mieli ślub, byłabym tylko 600zł w plecy.

Cytat

Jak potrzebujesz, mów innym o problemie. Nie duś. Sama już wiesz, że to pomaga. To Twoja żałoba.

tylko, że mówienie prawdy o tym co się stało stawia mnie na pozycji ofiary. a ja nie chcę być jego ofiarą. zniszczył mnie, złamał, skrzywdził tak bardzo, zalał morzem cierpienia. ale nie jestem ofiarą.

wiecie jak teraz jest, rozstanie dzieję się w internecie. wystarczy na fb usunąć wszystkie zdjęcia, wydarzenia, informacje o związku i już znika się z czyjegoś życia. to jest naprawdę strasznie smutne.
3739
<
#101 | Deleted_User dnia 05.07.2015 16:08
Troszkę ofiarą moźesz być, bo i, poniekąd, jesteś. Zostałaś skrzywdzona, upokorzona i wywalona poza nawias. To już wiemy. I wystarczy.
Ale, tak naprawdę, to on jest tym przegranym. Kim jest człowiek, który niweczy fundamentalne wartości: miłość, uczciwość, wierność? Nikim.
I tego się trzymaj. Niech on będzie Rokefellerem, niech ma w posiadaniu wszystkie gwiazdki świata; ale i tak jest nikim. Zwykły chłystek, małostkowy i narcystyczny.
Rozstanie stało się faktem.
I, nie, patunczyk, nie będziesz sama. Nie ma tak dobrzeZ przymrużeniem oka
Przyjdzie czas na nową miłość, nowe emocje i radosć. Wykorzystaj czas żałoby na nauczenie się siebie, na wzmocnienie siebie. Tak, tak, zobaczysz, jaka staniesz się silna. Pogadamy za...no, może rok...:tak_trzymaj
12332
<
#102 | patunczyk dnia 05.07.2015 22:46
nie, nie godzę się na bycie ofiarą. nie i już.
wystarczy, że muszę cierpieć, wystarczy, że ciągle za nim tęsknie. wystarczy, że ciągle go kocham. że wszystko mi o nim przypomina. że ciągle mam łzy w oczach. wystarczy, że zostałam upokorzona przez najbliższego mi człowieka na świecie. ale nie będę myśleć o sobie jako o ofierze.
to on jest ofiarą. ofiarą swoich własnych wyborów. bo miał wszystko. miał miłość, taką wielką, bezwarunkową. miał oparcie, pomoc. wszystko. i sam podjął taką a nie inną decyzję. gdyby walczył, mógłby mieć nadal to wszystko. to on jest ofiarą, to jest jego kolejna porażka. i wiem, że będzie jeszcze cierpiał. mam nadzieję, że tak jak ja teraz. mam nadzieję, że i jego ktoś tak upokorzy, że otrzyma cios ze strony z której się tego nie będzie spodziewał. oliwa sprawiedliwa. karma.
może ja tego nie przeżyję. może nie dam rady. będzie co będzie. ale nie będę ofiarą, nie zniosę litości.
3739
<
#103 | Deleted_User dnia 06.07.2015 00:28
:tak_trzymaj:tak_trzymaj:tak_trzymaj
:brawo
MÄ…dra, silna kobieto!
On jeszcze zapłacze, ale Ciebie nie będzie to już obchodzić...
:tak_trzymaj
12332
<
#104 | patunczyk dnia 06.07.2015 08:49
Nie jestem silna. Jeszcze nie. To tylko pancerz. Kiedyś będę. Jak już przestanę go kochać.
Jest we mnie zbyt dużo emocji. Jeszcze codziennie płaczę. Po prostu nie godze się na bycie ofiarą. Co to, to nie.

Komentarz doklejony:
wiem, że on jeszcze zapłacze. musi. teraz jest mu łatwo. ot, po prostu wymienił mnie na inny model. ciągle ma z kim dzielić swoje sukcesy, radości, być może nawet nieszczęścia. ma do kogo się przytulić w nocy, kogo poprowadzić za rękę. jest mu łatwo. nie czuje tej samotności i bólu, odrzucenia.
ale i na niego przyjdzie czas. wszystko do nas wraca. jeszcze będzie cierpiał tak jak ja.
9561
<
#105 | Woland dnia 06.07.2015 13:38

Cytat

jeszcze będzie cierpiał tak jak ja


a jeśli ten plan nie wypali, to co zrobisz? Szeroki uśmiech
12332
<
#106 | patunczyk dnia 06.07.2015 15:22
Nie wiem. Wierzę w sprawiedliwość dziejowa, w karmę. Więc nie ma opcji, że ten plan nie wypali. Wszystko do nas wraca, prędzej lub później. Zawsze wraca, jak bumerang. ktoś kto z pełną świadomością krzywdzi innych nie pozostanie bezkarny .Także plan wypali.
Poza tym ja jestem czarownica i potrafię wywoływać różne, przykre zdarzenia Szok
3739
<
#107 | Deleted_User dnia 06.07.2015 16:56
Też dÅ‚ugo życzyÅ‚am byÅ‚emu źle. ChciaÅ‚am sprawiedliwoÅ›ci. Ale niedawno doznaÅ‚am olÅ›nienia (potrzebowaÅ‚am dwóch lat! O zgrozo!). Niech mu bÄ™dzie najlepiej, jak może! Najważniejsze, że ja nie jestem z bydlakiem! I, żeby nie byÅ‚o. Nie biÅ‚, nie krzyczaÅ‚, nie czepiaÅ‚ siÄ™, nie piÅ‚ w domu; ideaÅ‚😉. Tylko miaÅ‚ kilka sÅ‚aboÅ›ci, chlaÅ‚ poza domem i siÄ™ kuurwiÅ‚! Olej go i skup na sobie. Bo stracisz życie na gada! Czort z nim!
12332
<
#108 | patunczyk dnia 06.07.2015 17:18
ale ja nie życzę mu źle. ja wiem, że będzie mu źle. wierzę w pewne schematy i tyle. ktoś wierzy w boga, ktoś inny w potwora spaghetti. a ja wierzę, że wszystko co zrobiliśmy co nas wraca.
jego spotka jeszcze wielka tragedia. jeszcze i jemu cały świat się zawali. ja najprawdopodobniej nawet się o tym nie dowiem, więc nie mówię tak w oczekiwaniu na jakąś wielką satysfakcję. nie.
3739
<
#109 | Deleted_User dnia 06.07.2015 17:40
Przyjdzie taki moment, że będzie Ci obojętne, czy jest mu dobrze, czy źle. Nie masz wyjścia. Też myślałam, że ma być tak, jak chcę! Guzik prawda! Jeszcze nie raz się zdziwisz, wkurzysz, może zapłaczesz... Bo nie będzie tak, jak byś chciała. Myślisz, że zdrada zwalnia Cię z innych przykrości, nieszczęść, potknięć? To tak nie działa, niestety. Nie chcę Cię dołować, Oby teraz było tylko lepiej. Ale życie to nie bajka. Jednak nie mamy wyjścia. I wyłazimy z każdego goowna. Bo taki jest człowiek. I już!
12332
<
#110 | patunczyk dnia 06.07.2015 22:28
zycie nie jest usłane różami. życie boli. tylko trochę inny jest ból, kiedy coś spada na ciebie, kiedy nie wiesz dlaczego, kiedy nikt nie jest temu winien. a inaczej boli, kiedy krzywdzi najbliższy. nie mówię, że któryś z tych przypadków jest "gorszy". jest po prostu inny.
i bardzo chcę wierzyć, że nikt mnie już nie skrzywdzi. nie świadomie i nie z pełną premedytacją. jest sposób, aby tego uniknąć.
11128
<
#111 | adanuta dnia 07.07.2015 21:13
Avenious, patunczyk, no to jak dla mnie jesteście święte... ja jestem póltora roku po,,, Jestem silna ( staram się przynajmniej) daję radę, rozwiodłam się, jest mi dobrze,,, Ale cokolwiek by się nie działo, to nie życzę mu dobrze,,, Też wierzę, że to co zasiejesz, to zbierzesz,,, i pewnie się o tym nie dowiem, ale chcę, żeby troszkę pocierpiał,,, ot, takie małe poczucie sprawiedliwości,,,( zła kobieta ze mnie, jeszcze wyjdzie, że miał rację Z przymrużeniem oka Z przymrużeniem oka nie ukrywam, że poczułam radość jak mu się posypała jego " miłość życia " Uśmiech taka mała satysfakcja,,, jeszcze większą poczułam jak chciał wrócić, a ja miałam siłę powiedzieć "spadaj " ... i nie wiem co mnie jeszcze dobrego w życiu spotka ( może już nic) ale mimo wszystko fajnie jest obudzić się rano i pomyśleć " to bedzie dobry dzień " Szeroki uśmiech
12332
<
#112 | patunczyk dnia 08.07.2015 08:45
Dlaczego jestem święta?
Ja w sobie nic takiego nie widzę. Jestem słaba i glupia. Słaba, bo nie było jeszcze dnia, żebym nie płakała. Glupia, bo bardzo tęsknię. Boże jak czasami bardzo chciałabym go przytulić! Glupia, bo płaczę, a już sama nie wiem za czym.
Odciełam się od niego całkowicie, wymazuję go z mojego życia,stąd nie dowiem się kiedy spotka go coś złego. Nie będę wiedzieć więc nie będę mogła się z tego ucieszyć ucieszyć. Ale wiem, że coś takiego musi go spotkać. W coś trzeba wierzyć.
Jestem bardzo samotna. Otoczona ludźmi, którzy nigdy mnie nie zawiodą a jednak tak bardzo samotna. To mnie przerasta.

Komentarz doklejony:
Minął już okres rozpaczy, trochę to wszystko "osiadło", emocje z lekka opadły. Nastała taka przerażająca pustka. Jakby już nic nie było. Nic nie sprawia mi radości. Nawet rzeczy, które normalnie bardzo lubiłam. Wybrałam się do kina na lekki film, który bardzo chciałam zobaczyć. O nic, zero radości jaką powinien przynieść. Zakupy? Coś nowego dla siebie, żeby poczuć się atrakcyjnie, poprawić humor? Ok, fajnie, nowy ciuch, ale co z tego. Po co? Poznałam kogoś nowego, ot luźna gadka, bardziej znajomy, ktoś kto nie musi wiedzieć wiele. I spanikowalam przed spotkaniem, wymyslam wymowke żeby się tylko nie spotkać. Bo się boję.
Tęsknoty . Za tym co było, za tym co miało. W przyszłym roku miałam mieć dom, dziecko, być szczęśliwa rodziną. Nawet nie sądziłam, że aż tak bardzo o tym marzę. Boję się samotności .
I moje pytanie: jak sobie z tym wszystkim poradzić? Już wiem, że aby przestać kochać muszę czekać. Ale jak poradzić sobie z tym poczuciem pustki i bezsensu? Jak zacząć na nowo cieszyć się życiem? Kiedy już nic nie cieszy, nawet ulubione rzeczy. Jak poradzić sobie ze załamanymi obietnicami, planami które nigdy się nie ziszcza?

Komentarz doklejony:
Minął już okres rozpaczy, trochę to wszystko "osiadło", emocje z lekka opadły. Nastała taka przerażająca pustka. Jakby już nic nie było. Nic nie sprawia mi radości. Nawet rzeczy, które normalnie bardzo lubiłam. Wybrałam się do kina na lekki film, który bardzo chciałam zobaczyć. O nic, zero radości jaką powinien przynieść. Zakupy? Coś nowego dla siebie, żeby poczuć się atrakcyjnie, poprawić humor? Ok, fajnie, nowy ciuch, ale co z tego. Po co? Poznałam kogoś nowego, ot luźna gadka, bardziej znajomy, ktoś kto nie musi wiedzieć wiele. I spanikowalam przed spotkaniem, wymyslam wymowke żeby się tylko nie spotkać. Bo się boję.
Tęsknoty . Za tym co było, za tym co miało. W przyszłym roku miałam mieć dom, dziecko, być szczęśliwa rodziną. Nawet nie sądziłam, że aż tak bardzo o tym marzę. Boję się samotności .
I moje pytanie: jak sobie z tym wszystkim poradzić? Już wiem, że aby przestać kochać muszę czekać. Ale jak poradzić sobie z tym poczuciem pustki i bezsensu? Jak zacząć na nowo cieszyć się życiem? Kiedy już nic nie cieszy, nawet ulubione rzeczy. Jak poradzić sobie ze załamanymi obietnicami, planami które nigdy się nie ziszcza?
3739
<
#113 | Deleted_User dnia 07.08.2015 21:04
stan wyższej konieczności.
12332
<
#114 | patunczyk dnia 07.08.2015 21:17
Potrzebuję pomocy, wsparcia. Teraz, natychmiast, dobrego słowa, czegokolwiek.
Tak naprawdę chciałam się pochwalić, napisać, że idzie mi całkiem dobrze, że się ustabilizowałam. Że kiedy myślę o nim nie czuję już nic, jest całkiem pusto, to tylko ktoś kogo kiedyś znałam. Że jeszcze sporo rzeczy boli, ale jakoś to będzie. Może bardziej nijako, ale po mojemu. Nieistotne. Radziłam sobie. Pogodziłam się z tym, że tego się nie da przeżyć. Jedyne co mnie martwiło to fakt, że nie wiem jak powiedzieć komuś, że nic z tego nie będzie. Że nie boję się, że ktoś mnie zrani (wiem już czego mogę się spodziewać i nic mnie nie zaskoczy, jestem przygotowana jakby co, zresztą mam nadzieję, że juz wyczerpałam swój limit cierpieniaUśmiech, tylko boję się, że ktoś będzie cierpiał choć trochę przeze mnie. Chciałam napisać, że paraliżuje mnie myśl, że mogę kogoś nawet nieświadomie, choćby minimalnie zranić. A nikt (no prawie) nie zasługuje na cierpienie.
Tak właśnie, o tym chciałam pisać. Jeszcze godzinę temu.
Potem się dowiedziałam. Zobaczyłam na własne oczy. Zdjęcie. On i ona, objęci, uśmiechnięci, zakochani, na wakacjach. I bum. Prosto w serce. Przed całym światem pochwalił się swoją nową miłością i swoim szczęściem. Jakbym nigdy nie istniała.
Czemu to musi tak boleć?
3739
<
#115 | Deleted_User dnia 07.08.2015 21:22
Do licha, rozmazujecie się po stracie jakiegoś facia, który nie wart jest by wam stopy całować!! Zawsze jestem spokojna, staram się jak umiem pomoc słowami, ale jeśli słowa nie dają rady, to może coś z praktyki??!!! Pracuję w ośrodku dla psychicznie i nieuleczalnie chorych... Są tam osoby, które tak jak wy, którzy nie potraficie sobie poradzić z rozstaniem próbowali np. samobójstwa... Miejsce w którym jestem, to wyspa na Morzu Pólnocnym... Prom przyjeżdża dwa razy dziennie... Chcecie się tu znaleźć? Zapraszam.. To miejsce dla ludzi, którym się już żyć nie chce... Ci którzy zdradzili podobnych do was żyją jak najlepiej,...
Biadolicie, jak macie sobie z tym wszystkim poradzić.... ZWYCZAJNIE!!! Było, minęło, cieszcie się, że macie zdrowe ręce, nogi, głowę i możecie codziennie wstać rano i zrobić sobie kawę!!! Może chcecie się zamienić na miejsca z młodym człowiekiem, który nawet nie może oddychać samodzielnie!! A to nie jego wina, taka choroba go spotkała!!!
Sorry, ale nie wytrzymałam.
M.
5042
<
#116 | d_o_r_o_t_k_a dnia 07.08.2015 22:03
Przepraszam ale to jest portal dla ludzi zdradzonych a nie chorych na śmiertelną chorobę. Ja rozumiem , że tym ludziom jest ciężko ale to nie tutaj o tym mówimy. Mam wrażenie Maraykee , że kompletnie nie rozumiesz tego z czym ludzie tu się zmierzają. Właśnie po to jest ten portal. Żeby pomóc Zdradzonym osobom a nie ciężko chorym na różne choroby. Wiadomo, że ludziom zdarzają się w życiu różne tragedie, których czasami nie można porównać ze zdradą. Ale ten portal tego dotyczy a nie raka, śmierci, głodu na świecie, terroryzmu i innych strasznych spraw z którymi człowiek się spotyka w życiu czy tego chce czy nie.
3739
<
#117 | Deleted_User dnia 07.08.2015 22:10
Robaczku... Tu się ludzi ratuje... Każdy ma swój sposób na to jak to robić. Jeśli do tego ja nie rozumiem, z czym tu się ludzie zmierzają, to strasznie lubię twoją pierwszą płytę... Dawaj dalej? Masz coś jeszcze?
5808
<
#118 | Nox dnia 08.08.2015 13:35
Pati chciałaś się pochwalić że ,,się wyleczyłaś"ale nikt by ci nie uwierzył.To jest u ciebie za świeże.Jesteś na dobrej drodze ale musiałas wiedzieć że kiedyś taka konfrontacja nastąpi i zatrzęsie w posadach twój spokój.Nie mogłaś się przygotować/bo za wcześnie na zimne serce/ale to było nieuniknione.Teraz znowu powolutku trzeba odbudowywać swój spokój.Piszesz że nic cię nie zaskoczy,wiesz czego możesz się spodziewać.obyś się jeszcze wiele razy nie zdziwiła....,paraliżuje mnie myśl, że mogę kogoś nawet nieświadomie, choćby minimalnie zranić...."Po to spotykamy się z ludźmi,umawiamy,rozmawiamy by ich poznawać,szukać bliskich naszemu sercu,spędzać fajnie czas,dobrze się bawić.Dlaczego miałabyś krzywdzić kogoś kogo chcesz poznać,kto chce poznać ciebie...,,?Minimalnie zranić"?-bywa ,jeżeli ktoś wysyła sprzeczne sygnały,jeżeli ktoś nie jest szczery,jeżeli od znajomości oczekuje się czegoś innego.Tego nie unikniesz ani ty ani ,,ktoś".... Jak zacząć na nowo cieszyć się życiem? .."próbując,robiąc kolejne kroki w przeciwnym niż ex kierunku.Nie będzie dobrze jeżeli nie dasz sobie szansy.Niestety teraz internet daje nam możliwość,,podglądu"ludzkiego życia a natura kusi by zajrzeć.Nikt nie pokazuje porażek,doprawionych rogów,kłopotów z potencją,kłótni.Każdy chce być super,kochany,szczęśliwy,szczupły....i takie fotki będziesz widzieć.Jak będzie źle to on się nie pochwali.
12332
<
#119 | patunczyk dnia 08.08.2015 15:09
nie wyleczyłam się, oj nie. jeszcze sporo przede mną do tego stanu. chciałam się pochwalić, że sobie radzę. raz lepiej, raz gorzej, ale jakoś do przodu. boli mnie to co zrobił i co dalej robi, ale kiedy o nim myślę, nie czuję nic. on i przerażająca pustka, ale nic więcej. nawet nie mam żalu o złamane obietnice, to jego strata, nie moja. to on je składał i nie ich udźwignął, nie ja. ona może się ewentualnie martwić. bo cokolwiek by jej nie powiedział, że między nami było źle, że chcieliśmy czegoś innego (usłyszałam ostatnio oficjalną wersję jaką rozpowiada jego siostra: "Nie wyznaczyła daty, a on tak bardzo chciał ślubu, chciał rodziny, bo jego koledzy już mają. No i ona jeszcze nie chciała zmienić pracy..." uśmiałam się do łez ) to ona jest powodem dla którego wiele rzeczy się posypało.
ale to nie sÄ… moje problemy.
może gdybym jeszcze szukała, podglądała, sprawdzała. nie, to się po prostu pojawiło. myślałam, że będzie miał trochę więcej "kultury" (?) i przynajmniej się zachowa i nie będzie rzucał mi tym w twarz. niby to ja spakowałam osiem lat w jedno pudełko, a on robi co? udaje, że ich nigdy nie było, że ja nie istniałam.
i właśnie tak to jest, mogę sobie wmawiać, że nic mnie nie zaskoczy. pieprzenie.

Cytat

kłopotów z potencją,"
chciałabym coś powiedzieć, ale się powstrzymam Pokazuje język akurat ostatnio omówiłam sobie te kwestie z panią psycholog.
bo ja mam życie jak z amerykańskiego serialu "łykam antydepresanty i muszę porozmawiać o tym z terapeutą" Fajne
9937
<
#120 | Ramirez dnia 08.08.2015 17:52

Cytat

Tęsknoty . Za tym co było, za tym co miało. W przyszłym roku miałam mieć dom, dziecko, być szczęśliwa rodziną. Nawet nie sądziłam, że aż tak bardzo o tym marzę. Boję się samotności .
I moje pytanie: jak sobie z tym wszystkim poradzić? ... Jak poradzić sobie ze załamanymi obietnicami, planami które nigdy się nie ziszcza?


Pati, ja mam dom, więc może chodź, zrobimy sobie dziecko i będziemy rodziną Fajne A najlepiej dużo dzieci...... Szok Ich robienie jest takie fajne. :cacy
Ale tak na poważnie... Co Ty się dziewczyno o samotność martwisz w swoim wieku?! :brawo
Nagle się tu okaże, że ani dom, ani dziecko, ani szczęśliwa rodzina to nie to o czym marzysz, choć teraz może tak myślisz. I wcale nie jest to takie odległe, takie nieosiągalne... bo to zawsze będzie dokonywany własny WYBÓR, tego czego chcemy od życia. I czasem jest na pstryk palców. CBDU.Fajne

Zresztą, sama przyznałaś, że mogłaś się z kimś wybrać na jakąś randkę, ale się przestraszyłaś. Twój wybór był.

Teraz się po prostu boisz jeszcze wybierać. Jedyne przed czym ostrzegam, to dokonanie złego wyboru - z pierwszym lepszym facetem z przypadku jaki zacznie się uśmiechać i zaproponuje Ci małżeństwo i robienie dzieci, bo to takie fajne. Fajne Ale rodzenie podobno już mniej... :szoook

To tak jak z tym kawałem: Co pan robi by być szczęśliwym? Biorę młotek i walę się nim po ręce. - A gdzie tu miejsce na szczęście? Cieszę się, jak nie trafię... :szoook

Akurat jesteś w tym wieku, kiedy jeszcze wiele jest możliwe. Może więc musisz sięgnąć po młotek? Fajne

Nie cieszy Cię to, że oddychasz - bo masz dużo powietrza. Nie cieszy Cię chodzenie - bo masz nogi. W praktyce masz już wszystko - ale to Cię nie cieszy - bo nigdy jeszcze o to nie musiałaś o to walczyć, albo nie było Ci odebrane.
Życie odebrało Ci zdrajcę-kupę. A Ty nieszczęśliwa, że tę kupę Ci życie odebrało, choć całą resztę zachowałaś. Ale nie widzisz, ile masz jeszcze tego, czego nawet nie dostrzegasz...

Więc gdy pojawi się mąż i rachunki jakie trzeba będzie płacić, pojawi się dziecko i pieluchy, nieprzespane noce... i wtedy też pojawi się też szczęście. Szczęście, że udało się przespać noc przez tę godzinkę dłużej, kiedy dziecko zasnęło. Szczęście, że można zapłacić rachunki, a komornik nie stuka do drzwi. Szczęście, że wszyscy są zdrowi. Szczęście, że mąż nie wrócił pijany z roboty,... itd.

Boli Cię też to, że Twój partner zachowuje się niehonorowo, racjonalizując w głupi sposób i w jeszcze głupszy sposób tłumacząc swoje postępowanie i wasze rozstanie. Może Cię pocieszyć fakt, że gdyby zbadać te teorie jakie budują nasi zdrajcy, by jakoś usprawiedliwić motywy swojego postępowania - to głowa mała, jakich historii można się nasłuchać :szoook

Te historie docierają do naszych uszu, w naturalny sposób rodzi się bunt - bo w naturze normalnego człowieka jest być uczciwym, szczególnie wobec kogoś kogo się nie tak dawno kochało. A tu - słyszymy takie bajki, takie bzdury...
Ale te bajki, te opowieści z mchu i paproci - one de facto świadczą o słabości zdrajców. Oni nie tylko że zdradzili, oni muszą jeszcze pogrążać się w kłamstwie - czasami również dla siebie, aby nawet sobie jakoś uzasadnić to, że nie są skończonymi świniami, że przecież udało się im znaleźć... jakiś powód, by samemu siebie patrząc w lustro okłamać, i zdradę jakoś choćby na siłę czymś uzasadnić.

Tak więc takim gadaniem się nie przejmuj, to świadczy tylko o jego słabości, o jego charakterze, podłości. A to właśnie - pomaga nam zapominać i już nie wracać do przeszłości. Idziemy tylko do przodu...
12332
<
#121 | patunczyk dnia 08.08.2015 19:16

Cytat

Pati, ja mam dom, więc może chodź, zrobimy sobie dziecko i będziemy rodziną

wyślij cv ze zdjęciem w pw, przemyślę temat Pokazuje język

ja się tym różnię od tej kupy (spodobało mi się to określenie) z którą nieszczęściem spędziłam tyle lat, że nie chcę mieć rodziny za wszelką cenę. nie z byle kim. dać się zapłodnić? nie ma problemu. tylko po co? na odchodne powiedział mi, że jeszcze będzie miał dzieci przede mną. a proszę bardzo! to nie są żadne wyścigi. ja tam wolę jakość niż ilość czy szybkość.

Cytat

Te historie docierają do naszych uszu, w naturalny sposób rodzi się bunt - bo w naturze normalnego człowieka jest być uczciwym, szczególnie wobec kogoś kogo się nie tak dawno kochało. A tu - słyszymy takie bajki, takie bzdury...

napisałam, że rozbawiło mnie to. trochę opadły mi ręce z bezsilności, ale śmiałam się. i śmieje dalej. a niech mówi co, niech jego rodzina, przyjaciele to powtarzają. ludzie, na których mi zależy znają prawdę, a inni też mają swój rozum, publikowanie zdjęcia z nową dupą na wakacjach, kiedy kilka tygodni temu jeszcze razem mieszkaliśmy? nie trzeba być sherlockiem by stwierdzić, że coś tu nie pasuje. on w to szczerze wierzy, taka jest jego prawda. Jak to powiedział Tischner: "Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda", każdy sam wybiera w co wierzy.

Komentarz doklejony:
chyba muszę zaznaczyć, że między jednym a drugim komentarzem minął miesiąc.
i byłam na tej randce!

Komentarz doklejony:
czy to kiedyś mija? czy kiedyś przechodzi? czy kiedyś przestaje być ciężko? czy będzie kiedyś normalnie? spokojnie? lekko? czy kiedyś to opanuje?
nie muszę na niego patrzeć, nie widuje, ryzyko, że spotkam przypadkiem właściwie nie istnieje, nie zobaczę też już nic w internecie. nie tęsknie. nie potrzebuje. nawet nie myślę. już nie roztrząsam. było to było. było i nie wróci. drzwi trzasnęły, zamknęły się i koniec.
jestem szczęśliwa. wiem, że nic lepszego nie mogło mnie spotkać. uniknęłam wielu pomyłek, tych tragiczniejszych w skutkach. jak dobrze, że uratował mnie przed sobą samym i swoją rodziną. tak, to było najlepsze co mi dał.
wiem, że człowieka, którego kochałam już nie ma, i wiem, co najstraszniejsze, że dawno go już nie było (a może nawet nigdy nie istniał).

ale to i tak boli. ostatni tydzień mnie przytłoczył. i nie wiem dlaczego. nie wydarzyło się nic, co by mogło to spowodować. ot, tydzień jak tydzień. praca (w której układa się coraz lepiej), mieszkanie, które nabiera coraz bardziej realnej formy, nowi ludzie (tacy inni, tacy świeży, będący nieznanym terenem, zagadką, oj potrafi to zawrócić w głowie, nowe ciała, które smakują tak inaczej). ale wystarczy jedno wspomnienie, zapach, który się z czymś kojarzy, podobna do czegoś sytuacja, nic nie znaczące miejsce. IMPONDERABILIA. i łzy. nie z tęsknoty za dobrym wspomnieniem, ale z bólu, który ciągle we mnie siedzi, z odrzucenia. kiedyś myślałam, że nie ma nic gorszego niż ból nerek, teraz wiem, że nic nie boli tak jak odrzucenie.
czy to kiedyś minie? czy przestanie mieć znaczenie? co zrobić by raz na zawsze odeszło? nie radzę sobie z tym wszystkim, nie radzę sobie z samą sobą.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?