Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
bardzo smutny | 02:12:17 |
makasiala | 03:42:15 |
Julianaempat... | 05:08:12 |
Matsmutny | 06:23:28 |
Przegrana | 07:51:50 |
Szkoda, że za każdym razem jak coś znalazłaś robiłaś awantury. Teraz na konkretne dowody przyjdzie ci długo poczekać.
Wybacz, ale myślę, że gdyby zaczął ci pokazywać zielone ludziki na niebie to też byś już nie uwierzyła.
Twierdzisz, że kochasz i tak zapewne jest, ale zadręczysz siebie samą kobieto. Minął rok, jesteś w rozsypce a demony w duszy grają.
Musisz sobie tez odpowiedzieć na pytanie: czy kochasz go nadal mocno, czy też kochasz bardziej wspomnienie o nim i twojej miłości do niego, i tego wszystkiego co wcześniej was łączyło.
Tak mi się wydaje, że gdy za pierwszym razem byłaś gotowa mu naprawdę wybaczyć, to przy tym drugim razie ( wtedy, gdy dorwałaś jego telefon jak był pijany) coś w tobie pękło. Nie potrafisz już mu zaufać i chyba nie potrafisz z nim żyć na co dzień. Sama piszesz, że potrzebujesz prawie codziennego jego zapewnienia o tym, że on nie ma z nią kontaktu, że kocha już tylko ciebie. No i jak wy długo tak pociągniecie: on codziennie kajający się i przepraszający a ty taka rozedgana emocjonalnie. Dla mnie to czysty masochizm.
Rok- to szmat czasu. Chyba powinnaś sobie usiąść i pomyśleć co z tym fantem zrobić dalej. Tak dalej nie można, bo idziesz prostą ścieżką ku depresji albo czegoś gorszego...
Nie wierz mu do końca, wyrywkowo jakiś czas kontroluj, ale zacznij w końcu żyć czymś innym, niż zdrada...
Kiedyś ktoś z forum zapytał mnie, co mi przeszkadza w dojściu do etapu, że cieszę się tym, co mam. Rzuciłam, że ten brak wyjątkowości mojego TŻta, bo zdradził, zbrukał, poniżył siebie i mnie etc. I wtedy usłyszałam "A ty rozumiem, że jesteś wyjątkowa? Dlaczego? Czy fakt nie zdradzenia czyni z ciebie kogoś wyjątkowego?" Tak, chcemy kochać osoby wyjątkowe, bo wtedy sami czujemy się dowartościowani (popatrz, skoro ktoś tak wyjątkowy mnie chciał, znaczy, że ja też jestem wyjątkowa). A prawda jest taka, że popełniamy błędy, mylimy się, podejmujemy złe decyzje. I jeśli tylko potrafimy się przyznać do porażki i wyciągnąć właściwe wnioski, warto nam wybaczać.
Jeśli więc Twój mąż to nie recydywista, jeśli nie daje powodów, by mu nie wierzyć, że popełnił największy błąd życia, może warto przystanąć, pochylić się i uznać, że skrzywdził Ciebie, Was i siebie, w końcu stracił w Twoich oczach...Otwórz oczy, asiak72, życie nie jest biało-czarne...
Rzeczywiście to dość długo trwa. Najwyższa pora coś postanowić.
Jeśli wiesz, że ciągle będziesz mu to wypominała i cierpiała to nie ma sensu tego ciągnąć.
Gdy jednak zdecydujesz, że dajesz szanse to spróbuj się powstrzymać od zrzędzenia i nie wracaj do tematu. To ciagłe rozgrzebywanie ran do niczego dobrego nie prowadzi.
Ja prawie codziennie o tym myslę, ale staram się te myśli od siebie odsuwać. Od czasu do czasu sprawdzam i gdy nic nie znajduję to jestem spokojniejsza, z miesiąca na miesiąc coraz bardziej.
Może postaraj się mu dać szanse i choć trochę zaufać. Jeśli znów wykręci jakiś numer to już będziesz wiedziała co zrobić.
Powodzenia.
Cytat
Ostatni kontak z Panią o którym wiadomo, w lutym tego roku; po co ?
Taki szczegół:
Asiak72,
Cytat
3 listopad to jednak jest chyba pół roku temu, jakby nie było i to nie dokładnie ;
JW,
Cytat
Czy fakt zdradzenia czyni z kogoÅ› osobÄ™ niewyjÄ…tkowÄ… ?
Jeśli już, to tylko w kwestii wierności (domniemanego lub ustalonego niby prawa wyłączności, jak na szczoteczkę do zębów za co kary nie grożą),
W tym wypadku ciężko ustalić co jest wyjątkowe, wierność czy niewierność ?
Chyba zależy od wychowania, środowiska i wyobrażeń ?
Cytat
Słusznie czy nie, ale tak właśnie myślimy o zdradzaczach. Tym częściej, dobitniej, im mniej minęło od ground zero. Przez pryzmat zdrady bowiem, umniejszamy czy raczej nie zauważamy, że ten wiaro(u)łomny w wielu kwestiach był i jest naprawdę fajną osobą.
Kłopot imo w tym, że wraz z wykryciem zdrady, zadajemy sobie pytanie "kim on/ona jest?" Skoro zrobił coś, czego bym się nie spodziewała, może w ogóle go nie znam? Jeśli nie znam...wyjątkowość zaczyna być co najwyżej mocno dyskusyjna lub w ogóle niwelowana.
Powiem tak...zdrada otwiera na wiele spraw oczy, niekoniecznie rozczarowując, jeśli potrafimy zrozumieć i przyjąć to, co było idealizowane i/lub zafałszowane...