Zdrada - portal zdradzonych - News: Jestem jednym wielkim nieszczęściem ...

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Kalinka9300:06:42
makasiala00:07:32
mrdear00:25:50
# poczciwy00:56:32
Crusoe01:19:35

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Jestem jednym wielkim nieszczęściem ...Drukuj

Zdradzona przez mężaNie wiem od czego zacząć, przepraszam za chaos. Pochodzę z rodziny, w której ojciec pił a mama była od niego zależna fizycznie, ponieważ była chora na stwardnienie rozsiane. Wiązał się z tym ogromny strach o jej życie od wczesnych lat dzieciństwa i ból związany z tym, jak ojciec się nad nią znęcał, głównie psychicznie. Mama miała dużą rodzinę, siostry, matkę, nikt jej nie pomógł ... Jedyne moje szczęśliwe chwile z okresu dorastania to te, gdy czytałam książki lub jeździłam rowerem. Wcześnie zaczęłam szukać miłości, chciałam zobaczyć jak to jest kochać i być kochaną, szczęśliwą. Teraz gdy o tym myślę, to widzę, jaka głupia i beznadziejna była moja logika. Zamiast zacząć pracę, stanąć na nogi, wyprowadzić się i zabrać do siebie mamę zrobiłam wszystko nie tak. Zakochałam się w koledze "z podwórka", byłam pewna, że nikt mnie nie zechce z takim ojcem, z chorą mamą i moim wyglądem (niska, grubawa i nic we mnie nie ma ładnego). Sama w sobie podkręcałam to uczucie, w pewnym momencie (miałam wtedy 18-19) lat, nie mogłam już prawie bez niego żyć. Widywaliśmy się dwa, trzy razy w tygodniu a jeśli choć jednego z tych "razów" zabrakło, ja wpadałam w taki stan, że wciąż płakałam, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, nie jadłam, nie spałam. Śmieszne to wszystko, jak to teraz czytam ... Był moim obrońcą przed ojcem, odkąd zaczęliśmy być razem ojciec ani razu mnie nie uderzył, bał się go. Zdarzyło się tak, że z mamą było w pewnym momencie na tyle źle, że znalazła się w szpitalu o krok od śmierci. Wtedy babcia wzięła nas do siebie. Miałam wtedy 20 lat, a moje codzienne życie sprowadzało się do tego co robiłam od 13 roku życia czyli opiece nad niepełnosprawną mamą, którą kochałam nad życie. Nie raz płakała, że przez nią nie mogę pójść do pracy a ja starałam się nie dawać jej tego odczuć. Moja dziwna miłość kwitła, odważyłam się też wtedy po raz pierwszy oddać mojemu mężczyźnie. Po kilku miesiącach zaszłam w ciążę, którą niestety poroniłam. Po tym była chyba lekka depresja ale ja byłam przyzwyczajona do udręk psychicznych i jakoś z pomocą ukochanego udało mi się z tego wyjść. W 2004 roku kolejna ciąża, tym razem w strachu ale donoszona i urodził nam się zdrowy synek, który dziś ma 10 lat. W 2007 roku wzięliśmy ślub, w 2008 urodziłam kolejnego synka. Tu muszę dodać, że mąż miał takie sytuacje, gdy zdradził mnie z innymi. Jedna z nich pozwoliła mu tylko na "obmacywanie", druga nie chciała mieć z nim innych relacji niż tylko koleżeńskie, trzecia była moją kuzynką i na naszym ślubie wpadła mu w oko. Dodam jeszcze, że mój mąż był osobą nie pijącą, w wieku 14 lat miał 4 przygody ze spożyciem nadmiaru alkoholu, w tym jedna, gdzie nieomal nie został kaleką. Jednak niedługo po naszym ślubie znów zaczął pić. Najpierw raz w miesiącu, gdzie dla mnie było to sporą udręką zważywszy na konieczność zajmowania się dziećmi i opieką nad mamą (mieszkaliśmy u babci, gdzie nie było ani bieżącej wody ani łazienki) a potem nawet 2-3 razy w tygodniu. Dobrze, że miałam mamę, była mi wielkim oparciem. W międzyczasie mój ojciec przestał pić. W 2009 27 grudnia mama zmarła. W następnym roku zmarła babcia i musieliśmy w pośpiechu szukać sobie mieszkania. Zlitował się nad nami wujek męża. Otrzymaliśmy mieszkanie z kuchnią, pokojem i miejscem na łazienkę. Ja tymczasem coraz bardziej przestawałam sobie radzić z piciem męża. Po kilku moich prośbach a właściwie błaganiach zaczął ograniczać picie znów do 1 -2 razów na miesiąc. Ale było teraz gorzej. Nie było mamy i babci i byliśmy sami więc zdarzało mu się uderzyć mnie, popychać, wyzywać. Nie miałam dokąd odejść, najmłodszy synek miał już 3,5 roku jak znalazłam pracę w markecie oddalonym o 23 km. Postanowiłam się usamodzielnić i powoli zbierać pieniądze (pracowałam na pól etatu lecz była czasem możliwość dorobienia godzin) by móc od niego odejść. Jednak zdarzyło się tak, że stracił pracę i dorabiał tylko u miejscowych rolników. Pomogłam mu złożyć papiery do urzędu pracy na pewien kurs, po odbyciu którego miał zapewnioną pracę od 7.00 do 15.00 i udało mu się go ukończyć i podjąć tę pracę. U mnie w pracy zaczęto zatrudniać stażystów, więc zarabiałam mniej i w pewnym momencie moja praca ze względu na konieczność dojazdu i opłacenia przedszkola oraz codziennego dowozu i odbioru z niego synka, stała się praca tylko dla pracy, więc mąż niemal wymógł na mnie zrezygnowanie z niej.W jego nowej pracy też często było picie, ponieważ szef lubi alkohol. Błagałam, żeby przestał bo dzieci są i wszystko widzą i słyszą a mamy tylko 1 pokój wiec to było nieuniknione. Po jednej z jego pijackich akcji zostałam przez niego zgwałcona i zaszłam w ciążę. Będąc w 2 miesiącu zachorowałam na ospę, którą mąż "przyniósł" z pracy i straciłam dziecko. Przez pół roku po tym wszystkim było ok, nie pił, zdarzyło mu się to może ze 2 razy, ale nie był agresywny. W 2014 znów zaszłam w ciążę, bo mąż dopatrzył się, że chcę znów iść do pracy i pewnie domyślił się, że zamierzam też od niego odejść. W trakcie trwania ciąży kilka razy mąż był pijany, były awantury z jego strony bo ja zawsze starałam się cierpliwie łagodzić jego agresje, nauczona byłam tego doświadczeniami z ojcem. I tak żyję a właściwie umieram, nie widząc wyjścia z sytuacji. Moja córeczka ma prawie 5 miesięcy, chciałabym jej oszczędzić takiego dzieciństwa jakie miałam ja ale nie wiem co robić. Nie widzę wyjścia z sytuacji. Czasem myślę, żeby skończyć ze sobą to on się może wtedy opamięta. Trzymają mnie przy życiu tylko dzieci. Mąż na co dzień jest takim facetem jak inni, gdybym powiedziała komuś jaki jest po pijanemu, to nikt by mi nie uwierzył. Wiem, że tu piszą osoby zdradzone, ale ja się też tak czuję. Tyle razy mi przysięgał, że już nie będzie a ja po każdej kolejnej złamanej przysiędze spadam coraz bardziej na dno. Nie wiem gdzie się zwrócić po pomoc, mieszkam w malutkiej wsi ( 6 domów) nie mam znajomych ani rodziny, która byłaby mi w stanie pomóc. Zresztą sama nie wiem po co to wszystko piszę, nie mam nikogo, komu mogłabym się wygadać a dziś właśnie też mąż wrócił pijany, na szczęście zasnął. Przepraszam jeśli zaśmieciłam tylko portal, jeśli nie można tu pisać o takich sytuacjach jak moja, to można usunąć.
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 20.03.2015 21:00
Może i to nie jest ten portal.
Na dzień dobry skontaktuj się z niebieską linią. W małej wsi rzeczywiście możesz być bez szans. Twoje DDA i niemoc nie pomogą Ci w zmianie męża na lepsze, ani w polepszeniu losu swojego i dzieci.
Poradnia@niebieskalinia.pl
infolinia 116 123
poradnia telefoniczna 22 668-70-00
Domagaj się pomocy. Kontaktu ze stowarzyszeniami, które Cię wyrwą stamtąd.
Podane adresy i telefony są ogólnie dostępne.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 21.03.2015 00:11
Kochana Sadness, rzadko się wzruszam, bo życie z alkoholikiem mnie zahartowało, ale w tej chwili nie mogę powstrzymać łez... Dobrze, kochanie, że napisałaś tutaj... Tu są też tacy, jak Ty...
Najważniejsze, byś wiedziała, że od teraz nie jesteś sama! Już Cię nie opuścimy, przynajmniej ja...
Też nie mam lekko, jeśli to może być dla Ciebie jakąś pociechą. A siły dodają mi, oczywiście, moje dzieci.
Jutro pomyślimy, co z tym zrobić. Teraz idź spokojnie spać... Pamiętaj: damy radę! Jesteś bardzo dobrym człowiekiem. I zasługujesz na dobro. Tylko musisz wiedzieć, jak bronić się przed złem. Tak, by nie ucierpiały Twoje dzieci i Ty. Jestem kilka kroków przed Tobą. A niedawno też umierałam. Ale żyję! Moje dzieci też! A on się stacza! Tylko z nimi tak jest, że nim sięgną dna, zniszczą wiele osób. Nie daj się! Na razie zachowaj spokój. Uzależnienie to choroba. Bez leczenia go nie zmienisz. A i po, trudno z takim żyć.
Masz w sobie ogromne pokłady siły, tylko musisz to poczuć! Musisz uwierzyć, że możesz zmienić swoje życie! I zrobisz to! Tak czuję!
Twoja opowieśc mnie powaliła. Bo zobaczyłam siebie. Okoliczności, oczywiście, inne, ale w Tobie przypomniałam sobie moją niemoc, mój strach i bezradność. To było dwa lata temu. Teraz jestem w zupełnie innym miejscu. Dało się. Dlatego wierzę, że i Twoje życie się zmieni.
Już nie jesteś sama. Masz nas...
:cacy
11005
<
#3 | WENUS1974 dnia 21.03.2015 00:26
Witam,,,
Jak to czytam serce się kroi. Jak ważne są te nasze pierwsze decyzje życiowe i wybory. Jak szybko i łatwo można zmarnować sobie życie...Twoja historia jest porażająca. Za tyle poświęcenia- Ty kobieto na pewno pójdziesz do nieba. Ale tu na Ziemi musisz jeszcze zrobić coś ze swoim życiem. To nie może tak trwać. Ty nie możesz tak żyć. Udaj się do najbliższej miejscowości do ginekologa-sexuologa. Musisz najpierw zadbać o Siebie z tej strony. Antykoncepcja oraz tabl na depresję. Bo Ty napewno ją masz od wielu lat. Zaleczysz to i będziesz silniejsza. Musisz skorzystać z pomocy lekarza. Musisz być silna, by działać dalej. Na pewno nie możesz żyć i być z tym człowiekiem, bo wykończy Cię psychicznie i fizycznie! Ale do tego kroku potrzebujesz trochę czasu, siły i determinacji. Ale jest szansa. Musisz najpierw iść do lekarza po pomoc dla Siebie! Zarejestruj się i idź-na NFZ.
Boże gdybym wygrała w lotto kupiłabym Ci piękne duże mieszkanie byś mogła funkcjonować ze swoimi dziećmi. Pisz więcej jak to wszystko wygląda. Tu są wykształcone osoby, pomogą Ci, poradzą, pisz więcej... Pozdrawiam
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 21.03.2015 03:28
Kiedy ostatni raz rozmawiałaś z ojcem?Czy wie co się z Tobą dzieje? Jeśli zrobił konkretny porządek z sobą ( AA ,terapia) to powinien być innym człowiekiem niż ten ,którego znałaś. Powinien Ci pomóc. Spróbuj niczego nie tracisz.
11986
<
#5 | mononabis dnia 21.03.2015 09:10
Rzeczywiście masz beznadziejną sytuację, a na dodatek jesteś tak zakompleksioną osobą, że w głowie się nie mieści. Przez całe życie żyłaś w patologii i faktycznie, jeśli teraz jakimś cudem nie uda Ci się spotkać na swojej drodze mądrych i życzliwych Ci ludzi, to niestety, skończysz, jak Twoja matka. To patowa sytuacja, zwłaszcza w naszym kraju, gdzie człowiek udoopiony jest przez wredne warunki bytowania. Mam nadzieję, że nie masz żadnych złudzeń odnośnie tego faceta, za którego wyszłaś za maż- to degenerat i takim on pozostanie. Bedzie staczał się na dno i będzie wciągał w swoją bidę Ciebie oraz wasze dzieci. One już na starcie mają przegwizdane, bo cóż je czeka po wyjściu z takiego domu?nie dasz im pieniędzy na początek, by łatwiej im się żyło, a na dodatek dzieci Twoje wyjda z domu z wykrzywioną psychiką, też jako młode wraki ludzkie, tak jak kiedyś ty poznają jakies dziadostwo i do końca zycia będą klepały biedę. To nigdy się nie skończy.
Dlatego moja droga, olej to czy jesteś mała i przygrubawa, bo to najmniej ważne, jak wyglądasz. Dzieje się Tobie krzywda i dlatego powinnaś zacząć działać. Pijakowi schodź z drogi, bo i tak go nie zbawisz. Jesteś dla niego wygodna, bo pijak wraca do domu i ma posprzątane, ugotowane i wyprane. Robisz za jego osobistą służącą. On nie liczy się z Tobą, bo wie, że nie podskoczysz mu zbyt wysoko. Chociaż mózg ma przeżarty wódą, to przecież jest w stanie ocenić w jakiej jesteś sytuacji. On wie, że ma Ciebie w garści. O tym, żeby on poszedł do innej nie ma mowy, bo która kobieta chciałaby pijaka? chyba tylko taka sama pijaczka, jak i on, ale i inna baba nie byłaby dla ciebie rozwiązaniem, bo przecież wiadomo, że on trzymałby Cię w obwodzie i wracałby co jakiś czas z podkulonym ogonem. Ty łapałabys się na to i tak mijałoby Ci życie.
Musisz zacząć chodzić po różnych instytucjach, chodzić wytrwale i prosić o pomoc. Musisz schować do kieszeni fałszywy wstyd, przemóc się i szukać ucieczki z bagna. Idź do szkoły dzieci- może tam znajdziesz jakąś fachową poradę. W szkole na pewno jest pedagog, psycholog, jest dyrektor- ci ludzie mogą Tobą pokierować. Nawet muszą to zrobić ze względu na dobro dzieci. Idź do opieki społecznej i nie daj się zbyc byle czym. Bądź uparta i upierdliwa- nie wstydź się prosić o pomoc i żądać jej dla siebie i swoich dzieci. Porozmawiaj z lekarką, powiedz jej jak zyjesz, może ona podpowie Ci, co możesz zrobić? Szukaj dziewczyno pomocy, gdzie się tylko da. Wejdź sobie na forum o przemocy w rodzinie niebieskiej linii, są tak różne wątki, odnajdziesz tam siebie, bo tak zyjących kobiet, jak Ty pełno jest w naszym kraju. Pukaj do róznych drzwi i uciekaj od degenerata.
12147
<
#6 | Sadness dnia 21.03.2015 10:14
Bardzo Wam dziękuję za porady. Czytam Wasze odpowiedzi, siedzę i płaczę. Ojciec jest po terapii AA i aktywnie uczęszcza na spotkania AA. Jest mi bardzo pomocny jeśli chodzi o takie zwyczajne sprawy, natomiast nie umiem w żaden sposób się przed nim otworzyć. Byłam na dwóch spotkaniach AA lecz to jest bardzo mała grupa i o dzieciach alkoholików niewiele było mowy. Jestem nieśmiała, czasem jak wspominam tamte spotkania, mam do siebie żal, że się nie odezwałam, o nic nie poprosiłam ale było mi trudno, ciężko tak przy ojcu. Teraz nie mam z kim zostawić moich dzieci, żeby wybrać się do specjalisty. Mam jednak mocne postanowienie i zamierzam poszukać jeszcze raz pomocy i spróbuję przy najbliższej okazji poprosić ojca, żeby popytał swoich znajomych z AA, może ktoś zna jakiegoś dobrego specjalistę. Wiem, że powinnam się leczyć, dla dzieci, dla siebie ale czasem czuję po prostu taką pustkę, że chciałabym się już nie obudzić. Mąż jest już dla mnie tylko źródłem utrzymania (wiem, że to cyniczne) może jeszcze coś z dawnej miłości zostało, chyba już naprawdę niewiele, ale nigdy go nie tłumaczyłam, po prostu za każdym razem starałam się przywracać życie do normalności. Myślałam wczoraj, żeby iść mieszkać do ojca, lecz tam warunki są tragiczne. Nie ma nawet kanalizacji, w starym budynku jest tyle myszy, zdarzają się i szczury, że po prostu boję się iść tam z dziećmi. Mój mąż na co dzień jest w miarę normalnym facetem, zupełnie jakby miał dwie twarze, jedną po pijanemu a drugą na trzeźwo. Czasem próbuję z nim rozmawiać o tym, żeby sobie uświadomił, że jest uzależniony ale dla niego uzależnienie to jest wtedy jak się pije i nie trzeźwieje. Dlatego już nie mam złudzeń, że mąż się zmieni, nie wiem nawet, czy gdyby się zmienił to czy nie bałabym się zaryzykować i znów go pokochać. Wiem, ze wszystko zależy ode mnie, tylko nie wiem czemu są takie dni, gdy mam poczucie, że moge wszystko zmienić a potem długie tygodnie w poczuciu bezradności i beznadziei. Cudownie jest móc zostać wysłuchanym i nie odrzuconym, za co Wam bardzo dziękuję.
5808
<
#7 | Nox dnia 21.03.2015 10:24
Sadness nie uciekaj z portalu,bądź w kontakcie.Dziewczyny dobrze radzą.Niby sytuacja beznadziejna ale jeżeli Ty o tym już wiesz,zdajesz sobie z tego sprawę to nie jest tak źle. Wiedz że od dna można się odbić.Szukaj ,pytaj weź pod uwagę ,,Dom Samotnej Matki/"nawet na drugi końcu kraju /gdzie i ty i dzieci uzyskacie pomoc zarówno psychologiczną jak i w usamodzielnieniu się.Skorzystaj z telefonów podanych w pierwszym komentarzu i pisz na bieżąco co xxxx głów to nie jedna zagubiona.Lepiej żeby mąż nie zauważył w twoim zachowaniu zmian i by konkretne kroki były dla niego zaskoczeniem.Ale Ty musisz być pewna że chcesz zmienić życie swoje i dzieci i że jak coś zaczniesz to dotrwasz do końca.Nie dasz się wziąć na łkania,błagania straszenia samobójstwem ,obietnice itd.Bo od pierwszego kroku nie będzie was tylko on oraz reszta.
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 21.03.2015 10:45
To dobrze, że nie stwarzasz sobie iluzji. Mąż się nie zmieni. Dla Twojego ojca kopem do pobudki były odejście Twoje i matki, oraz jej śmierć. Takim kopem dla Twojego męża może być Twoje odejście. Pozwoli wam na życie w normalnych warunkach, bez przemocy, permanentnej biedy i wybacz za określenie zbędnego dziecioróbstwa. Chłop może się obudzić , w przyszłości chociaż finansowo poczuć się odpowiedzialnym ,ale raczej nie licz na tu i teraz. To paskudny nałóg i on może w rezultacie sam zapić się na śmierć, a was pociągnąć na całkowite dno.
Jeśli nie umiesz rozmawiać z ojcem z powodu waszej przeszłości, spytaj go tylko o grupę Al-Anon. To ludzie tacy jak Ty. Nie bój się ich, mają doświadczenie życia w piekle alkoholizmu, oraz doświadczenie wyjścia z tego piekła, z alkoholikiem albo bez niego. Są tam, aby pomagać. Ojciec albo jego znajomi mają na pewno takich znajomych. Są tam również kobiety, więc powinno być Ci łatwiej się otworzyć.
Jesteś DDA. Dorosłym Dzieckiem Alkoholika. Wśród niemocy, która przebija z Twojej histori, jest przede wszystkim niesamowita siła takich ludzi jak Ty. Możesz góry przenosić dziewczyno. Zrobiłaś pierwszy krok, bo odważyłaś się powiedzieć o sobie nieznajomym ludziom. Nie miej wstydu i lęku przed przyszłością. Odnajdź swą odwagę i działaj dla siebie i swoich dzieci. Wokół Ciebie są ludzie, pozwól się im zauważyć i pomóc.
11986
<
#9 | mononabis dnia 21.03.2015 10:46
Masz wieloletnią depresję, nerwicę, stany lękowe, ale ciągniesz wózek pt. "Życie", bo wiesz, że nie masz innego wyjścia ze względu na dzieci. Gdyby Ciebie zabrakło, to co stałoby się z dziećmi? Wiadomo co, więc dzieci trzymają Cię jeszcze jako tako w wiecznym pogotowiu. Ty sama dla siebie przestałaś się liczyć. Ty nawet nie wiesz, jak to jest, gdy kobieta myśli o swoim szczęściu, gdy kobieta uważa, że zasługuje na szczęście. Tobie taki stan nie przydarzył się nigdy, bo od samego początku zyjesz w patologii. A tak pięknie piszesz. Szkoda, że dostałaś takiego męża- to zwykły nieudacznik i niestety on wciąga Ciebie na samo dno. Ty się temu poddajesz i blędne koło nie ma końca. Coś musi się w końcu stać, by mozna było przerwać ten zaklęty krąg. Nie wiem czy nie wolałabym mieszkać z myszami niż żyć w takim małżeństwie, jak to Twoje. Twój mąż musi przezyć silny wstrząs, bo jesli tak się nie stanie, to wiecznie będziecie stali w miejscu. Ja wiem, że łatwo mi mówić, że pewnie inaczej śpiewałabym gdybym miała taką sytuację, jak Ty, ale na Boga- Ty musisz zacząć działać. Skoro motywują cię dzieci, to zrób coś konkretnego, właśnie ze względu na nie. Masz dwóch synów- każdy z nich ma potencjalnie szansę, by w przyszłości powielać zachowania ojca. Może stanie się jakis cud i chociaż jeden z nich nie pójdzie w ślady ojca? nie możesz jednak liczyć na cud- musisz pokazać swoim synom, że nie dajesz zgody ani przyzwolenia na takie zachowania mężczyzny wobec swojej rodziny. Masz córkę- ona jest jeszcze malutka, ale przecież rośnie w tym domu, patrzy na co, co się dzieje, za moment patologia jaką ona na co dzień obserwuje stanie się dla niej norma zycia i wzorcem. Dziewczyna spotka któregoś dnia jakiegoś gnojarza i też zmarnuje sobie życie, tak jak Ty a wczesniej Twoja mama. Czy myslisz, że Twojej mamie lekko było umierać wiedząc, jaki los zgotowała Tobie swojej córce? Jaki posag ona Tobie dała? Jakie wzorce wyniosłaś z domu. Przerwij ten koszmar, bo jesli Ty tego nie zrobisz, to nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Nie licz na swojego męża. On zyje w swoim poukładanym świecie, gdzie wszystko jest na swoim miejscu. Chleje ale ma dokąd wracać. On wie, że nie wróci po chlaniu do brudnej meliny, lecz do domu, gdzie jest ktoś kto dba o pozory rodziny. Trzymasz na swoich plecach ropiejącego wrzoda- może czas byłby już najwyższy, żebyś przestała robić z siebie dojną krowę dla nieudacznika? On chce chlać, to niech chleje- jego sprawa i jego wybór. Jednak w imię czego /ty masz za to płacić? Czy ten facet ponosi jakies koszty z faktu, że ma rodzinę? Czy Ty też chlejesz? Czy sprowadzasz mu do domu gachów? Czy Twój dom zarasta brudem i czy Twoje dzieci nie mają, co jeść? skoro sama jesteś w porządku, to wymagaj dla siebie szacunku, bo on nalezy ci się, jak psu buda. A skoro nie da się osiągnać tego, czego Ty byś chciała z tym człowiekiem, to wypisz się z tego małżeństwa, raz na zawsze. Masz jedno zycie, a przeciez tak łatwo jest zmarnować to jedno zycie. Dlaczego nie zbuntujesz się, gdy ktoś jawnie kpi sobie z Ciebie i z Twojego losu? Wyjdx ze swojego marazmu, bo to droga donikąd. Pożegnaj się z fałszywym wstydem i zacznij wreszcie walić pięściami w rózne drzwi- inaczej zeżrą Cię żywcem i pięć minut po Twoim zgonie nawet nie będą pamiętać, jak się nazywałaś. Wyciągnij swoje dzieci z tego bagna. Gdzie będzie im gorzej niż w tym piekle, jakie im fundujesz?
5808
<
#10 | Nox dnia 21.03.2015 10:51
myślę że ty jesteś bardziej bezradna /i się nie dziwię/niż uzależniona....,, nie wiem czemu są takie dni, gdy mam poczucie, że moge wszystko zmienić a potem długie tygodnie w poczuciu bezradności i beznadziei..." tak bywa w róznych sytuacjach nie ma w tym nic dziwnego.Często powodzenie w działaniu nakręca kolejne ruchy czasem cofamy się kilka kroków.Jeżeli jest w nas determinacja to wolniej lub szybciej idziemy do przodu mimo potknięć.Bo widzimy cel przed sobą,bo do niego dążymy.Bywają gorsze dni,-tak jak w sporcie,zakwasy,bóle mięśni ale jak człowiek je przezwycięży to może być tylko lepiej.Z wiosną przybywa słońca ,nabieramy pozytywnej energii trzeba ją przekuć w działanie.
11732
<
#11 | Bajeczna dnia 21.03.2015 10:57
Może uznasz moje pytanie za niezbyt związane z tematem, ale zadam je: jaką skończyłaś szkołę? Czy ktoś pomagał Ci pisać ten tekst?
11986
<
#12 | mononabis dnia 21.03.2015 11:02
Bajeczna, pomyslałam identycznie, jak Ty. Dziewczyna naprawdę pięknie pisze. widać, że jest bardzo inteligentna. Może ma konkretne wykształcenie, ale przez te kompleksy i syf w jakim zyje, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie ma w swoim reku atuty? Jesteś niesamowita autorko wątku. I nawet o tym nie wiesz.
5808
<
#13 | Nox dnia 21.03.2015 11:05
pisała że od 13 roku życia uciekała w książki.
12147
<
#14 | Sadness dnia 21.03.2015 13:40
Dziękuję Wam bardzo za miłe słowa. Skończyłam średnią szkołę, nie uczyłam się zbyt dobrze, często po prostu nie miałam jak. Piszę tak pewnie dlatego, jak napisała 1234554321, bo dużo czytałam i czasem jak mam czas to też czytam. Zresztą moja mama też lubiła czytać, to dzięki niej ja zaczęłam. Mama wyszła za mąż późno, dopiero w wieku 31 lat, bo wiedziała, ze jest chora i nie chciała się z nikim wiązać, aby go sobą nie "obarczać". Znała dobrze tę chorobę, ponieważ jej ojciec też był chory na SM. Ale w pewnym momencie wszystkim jej z rodziny zaczęło przeszkadzać, że mama jest sama (a nóż potem ktoś musiałby się nią zająć) i zaczęli jej mówić, że powinna mieć dziecko, które potem się nią zaopiekuje. Tak wpadła w związek z moim ojcem. Jeśli o mnie chodzi, to udało mi się porozmawiać z tatą, wprawdzie przez telefon ale obiecał mi, że się popyta w swojej grupie o psychologa. Bo te ich spotkania to taki rodzaj warsztatów, gdzie spotykają się osoby, które wyszły z nałogu i wzajemnie się wspierają. Psycholog jest u nich tylko raz w miesiącu i też nie zawsze. To nie jest też tak, że żyjemy w skrajnym ubóstwie. Starałam się jak mogłam, oszczędzałam, czasem też szłam sadzić drzewka lub w inny sposób zarabiałam parę groszy jak tylko miałam gdzie. Udało nam się przystosować do mieszkania drugi pokój, łazienka też jest. Dbam o dom i o dzieci jak mogę. Tak rozliczam pieniądze, aby starczało nam na jedzenie a na ubrania dla dzieci dostaję stypendium. Czasem myślę, że gdy mąż mówi, że za wiele bym chciała (partnerstwa w życiu, szczęścia i miłości) to ma rację. Może przeczytane przeze mnie historie o miłości jeszcze bardziej mi wypaczyły spojrzenie na rzeczywistość, bo przecież są ludzie w gorszej sytuacji niż moja. Odnośnie mieszkania z myszami, to nie byłoby tak źle, gorsze są szczury. Nie uwierzylibyście co potrafią zrobić człowiekowi podczas snu. A wytępienie ich stamtąd jest niemal niemożliwe, dom jest połączony ze starą pusta już oborą. Tato też ma niewiele pieniędzy, ponad 800 zł renty i trochę długów z czasów, gdy pił. Nie ma wiec jak zapłacić za deratyzację. Nie wiem kiedy uda mi się porozmawiać z psychologiem ale mam nadzieję, że to będzie wreszcie krok na przód. Cieszę się, że pisanie i dzielenie się tu z Wami swoimi troskami przyniosło mi tyle dobrego, podbudowało mnie. Za to bardzo Wam dziękuję.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 21.03.2015 17:28
Sadness, cholewcia, co Ty robisz z ludźmi...twoje słowa...i znowu...moje łzy...
O takich dramatycznych wydarzeniach, sytuacjach piszesz z tak niewyobrażalną pokorą... Niesiesz ten swój bagaż taka pogodzona i tyle w Tobie łagodności, że aż zapiera mi dech... Ty się buntujesz, ale nie wpadasz w histerię, Ty się boisz, ale nie panikujesz, ty pragniesz zmian, ale nie za wszelką cenę... Dziewczyno, chylę czoła. Ja, stara baba, powinnam się od Ciebie uczyć...
Daj sobie na razie spokój z tymi gryzoniami, póki, co, musisz jeszcze znosić tę swoją gadzinę. Zostań tam gdzie jesteś. Czyje jest teraz to mieszkanie? Wujka? Jest szansa, byś została w nim z dziećmi? A rozwód? Myślałaś o tym? Skąd masz środki na życie?
I jeszcze jedno. Partnerstwo, miłość, szczęście...to nie słowa z Baśni tysiąca i jednej nocy... To pojęcia, które towarzyszą ludziom na co dzień. To emocje tak potrzebne do życia, jak pokarm i woda. Nie daj sobie wmówić, że za wiele wymagasz. Nie pozwól sobą manipulować. Zasługujesz na szczęście i miłość.
Choćby po to, by Twoje dzieci wyrastały w poczuciu wartości.
Nie wiem, czego oczekujesz po spotkaniu z psychologiem, nie trzymaj się tak bardzo nadziei, że rozwiąże od razu Twoje problemy, to Ty musisz poczuć, jakich zmian pragniesz. Od męża niewiele możesz oczekiwać, więc jaki będzie Twój ruch?
12147
<
#16 | Sadness dnia 21.03.2015 18:14
Dziękuję Avenious, jesteś kochana.Nawet nie wiesz ile znaczą Twoje słowa. Dla mnie chyba te dramatyczne wydarzenia po prostu były takim chlebem powszednim. To co miałam czasem radosnego, to jakieś chwile, które teraz więcej bólu mi sprawiają bo żałuję swoich nieprzemyślanych decyzji. Muszę dać dzieciom to, czego ja nie miałam, po prostu muszę. Nie mogę się nad sobą użalać, chociaż często to robię, może zbyt często ale jestem sama, nie mam komu się zwierzyć a bywa tak, że czuję jakbym się dusiła, czuję, że chciałabym zasnąć i już sie nie obudzić. Zaraz jednak przypominam sobie o dzieciach, przypominam sobie swój własny strach z czasów dzieciństwa, tylko że ja sie nie bałam tyle o siebie ile o mamę. Jej łzy były dla mnie czymś strasznym, nie rozumiałam ojca. Zabierał jej rentę i przepijał, ona nie miała na leki a mimo to robiła wszystko, żebym skończyła szkołę. Mieszkanie jest wujka, ma je przepisać na męża ale dopiero odkładamy pieniądze na przepis. Mąż na pewno jak by się dowiedział, że chcę odejść, to robiłby wszystko, żebym została ale nie zostawi mi mieszkania i sam nie odejdzie. Na rozwód, o ile się wstępnie orientowałam, to mnie nie stać ale jeśli uda mi się odejść, to chciałabym i to uporządkować. Środki na życie to wypłata męża, w zależności od przepracowanych godzin jest to 1800 - 2200zł. Co do psychologa, to nie wiem czego oczekiwać, nigdy jeszcze na takiej wizycie nie byłam. Wiem, że sama muszę być gotowa na zmiany i zdeterminowana. Musze tylko mieć do tego siłę. Nie marzę na razie o miłości, nie chcę za nią tęsknić bo to mnie czyni słabą a teraz muszę być silna. Kiedyś podczas jednej z kłótni, mąż powiedział, że będzie dobrowolnie płacił na dzieci, lecz wiem, że mogły to być tylko słowa. Na stronie Niebieskiej Linii znalazłam numer telefonu i adres do Punktu Konsultacyjnego dla Ofiar Przemocy w Rodzinie i Centrum Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zadzwonię tam w poniedziałek, jak mąż będzie w pracy.
5808
<
#17 | Nox dnia 21.03.2015 19:28
Ja trzymam kciuki by wszystko co zaplanujesz powiodło się.Jesteś w dobrych stosunkach z tym wujkiem?czy on wie jaki jest mąż?Byłaby szansa by po rozmowie z tobą przepisał mieszkanie w formie darowizny wyłącznie Tobie?Jeżeli nie to właściwie nic cię w tym miejscu nie trzyma.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 21.03.2015 23:15
Przeczytałam Twój list... i dech mi zaparło...
Powodów jest kilka, jednym z nich jest to, że przypomniałam sobie siebie z przed lat...
Po pierwsze nie myśl o samobójstwie!! Też tak myślałam, tez wydawało mi się, że nic już mnie w życiu nie czeka... Jakże się myliłam!!
Czekało mnie wiele, także i tych niezbyt miłych chwil, ale jednak...
Każdy ma w życiu swoją własną drogę, swoją gwiazdę, która mu świeci...
Jesteś bardzo mądrą kobietą... Zacznij tę mądrość wykorzystywać. Dąż do obranego celu, nawet jeśli będziesz omdlewać z wysiłku...
Szukaj pomocy, w Niebieskiej Linii... Tylko nie przystawaj, nie cofaj się z raz obranej drogi. Czytając Twój list, jakbym sama wracała do przeszłości...
Chcę ci jakoś pomóc!
Napisz do mnie na priv.
Z pozdrowieniami
M.
12155
<
#19 | vera1 dnia 25.03.2015 20:02
Odezwij się do mnie, może jestem w stanie chodź trochę pomóc.
pam.weronika@gmail.com
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 27.03.2015 11:16
[quoteOdezwij się do mnie, może jestem w stanie chodź trochę pomóc.
pam.weronika@gmail.com][/quote]
Darmowa reklama TVN-u ? Czy zarobek na czyimś nieszczęściu ?
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 27.03.2015 19:38
vera1 - za następny taki numer otrzymasz ostrzeżenie.
Możesz dodawać ogłoszenie w dziale Zaproszenia Ogłoszenia w dziale Program Telewizyjny, a nie w taki sposób.
5808
<
#22 | Nox dnia 30.03.2015 20:53
Sadness co z TobÄ…?
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 30.03.2015 22:53
Może zamiast jakiś dziwnych znaków i ostrzeżeń, coś konkretnego? Ja np. pamiętam, że tam gdzie były szczury, nigdy nie było myszy. Myszy boją się szczurów. Walczyłam w swoim życiu, jako dziecko ze szczurami, które wyłaziły na dom.. Wiem też, że szczury boją się zapachu benzyny, ropy i tego typu pochodnych. Poza tym wystarczy wylać beton z potłuczonym szkłem na ich ścieżkach i do tego mieć psa Jamnika... wynoszą się po miesiącu...
Ma ktoÅ› jeszcze jakieÅ› rady?
Pozdrawiam
M.
12147
<
#24 | Sadness dnia 10.04.2015 12:35
Nie wiem od czego zacząć ... Może najpierw podziękuję wszystkim za pomocne rady. Miałam już wcześniej napisać ale wstydziłam się bo wiem, że zrobiłam znów krok wstecz. Nie zadzwoniłam na policję podczas kolejnej awantury. Na szczęście dzieci nie było w domu, bawili się u kolegi. Nawet nie wiem czym go zdenerwowałam, doprawdy nie pamiętam. Rozbił butelkę o ścianę tuż nad moja głową i wypchnął mnie z mieszkania na deszcz. Mieszkamy daleko od sąsiadów, więc nie zobaczył mnie nikt. Przez chwilę myślałam, żeby iść tak boso i w koszulce do kogoś, zadzwonić i mieć ten koszmar z głowy ale jak zwykle wygrał wstyd i głupota. Bałam się, co by było jak wrócił by po tym do domu, pewnie by się mścił i chyba to zaważyło na mojej decyzji. Miałam na drugi dzień niezły teatr, klękanie na kolana, niemal noszenie na rękach, prezenty... Zbierało i zbiera mnie wciąż na wymioty, gdy o tym myślę. Jedno co dobre wyszło z tego, to fakt, że mogę jeździć na spotkania z psychoterapeutą. On w tym czasie zajmuje się malutką. Byłam na spotkaniu w grupie AA tam, gdzie chodzi mój ojciec, bo załatwił mi rozmowę z psychoterapeutą. Miły pan stwierdził, że potrzebna mi bardzo długa terapia. Mam umówioną wizytę na NFZ na połowę maja dopiero, lecz nie stać mnie by iść prywatnie. Byłam też w urzędzie miasta i jest nadzieja na mieszkanie socjalne.
Tato ma w swoich wolnych od nałogów znajomych pewną położną, która "załatwiła" mi na szybko wizytę u ginekologa i poinformowała męża, że będę przyjmować pewne tabletki, podczas brania których należy się powstrzymać od stosunków. Dodała jeszcze, że sprawa jest poważna i naprawdę może się to skończyć szpitalem. Jest nieźle przestraszony. Mam czasem bóle brzucha na tle nerwowym a on myśli, że to sprawy kobiece i mam spokój. Nawet wyręcza mnie czasem w sprzątaniu, tak sam z siebie. A ja nie jestem w stanie zmusić się do odczuwania wdzięczności. Jednocześnie mam wrażenie, że go krzywdzę okłamując w ten sposób. Czasem myślę, że też sporo mojej winy jest w tym, że on się tak agresywnie zachowuje. Może jak odejdę, rozwiedziemy się to ułoży sobie życie z inną i będzie szczęśliwy.
Tak szczerze, to z rodzin które mieszkają w naszej wsi naprawdę nie ma żadnej normalnej. I dlatego czasem mam takie poczucie bezsensu tego wszystkiego i bezradności, wystarczy jednak tylko spojrzenie na moją malutką, jej radosny uśmiech i wiem, że zrobiłabym wszystko, żeby ona była szczęśliwa.
12031
<
#25 | Megan1 dnia 10.04.2015 13:19

Cytat

Na szczęście dzieci nie było w domu, bawili się u kolegi.

A co jeśli następnym razem dzieci będą w domu? Nie można ich narażać na takie widowiska. Co jeśli kiedyś po pijaku uderzy dziecko?
Sadness, dopóki jesteś sama to możesz robić ze swoim życiem co chcesz i znosić co chcesz. Ale kiedy jesteś matką to Twoim obowiązkiem jest chronić dzieci. Ty siedzisz bezradnie i akceptujesz to, że Twoim dzieciom dzieje się krzywda. Bo nie uwierzę, że dzieci mają normalne, szczęśliwe dzieciństwo przy takim ojcu alkoholiku.
Twój mąż jest pogrążony w nałogu więc nie ma co na niego liczyć, ale Ty jesteś normalna i zdrowa, w miarę rozsądna więc powinnaś zacząć działać.
Dlatego następnym razem dzwoń po policję i szukaj pomocy, dla dobra swoich dzieci.

Cytat

Czasem myślę, że też sporo mojej winy jest w tym, że on się tak agresywnie zachowuje. Może jak odejdę, rozwiedziemy się to ułoży sobie życie z inną i będzie szczęśliwy.

Nie ma Twojej winy w tym jak on sie zachowuje. Tu jest winne tylko uzależnienie. Z każdą inną kobietą byłoby to samo bo ten człowiek jest w nałogu. Jeśli Tobie można tu coś zarzucić to tylko bezczynność.
Nie rozumiem jak możesz mieć względem człowieka, który tak Cię krzywdzi (i Wasze dzieci) jakiekolwiek wyrzuty, chyba masz je dlatgo, że jesteś współuzależniona i podobnie jak on potrzebujesz terapii.
Jesteś dobrą osobą dlatego wierzę, że wyrwiesz siebie i swoje dzieci z tej patologii. Trzymam za Ciebie mocno kciuki.
5808
<
#26 | Nox dnia 10.04.2015 13:30
...,, wystarczy jednak tylko spojrzenie na moją malutką, jej radosny uśmiech i wiem, że zrobiłabym wszystko, żeby ona była szczęśliwa.,,,to jest to wszystko;..,, Rozbił butelkę o ścianę tuż nad moja głową i wypchnął mnie z mieszkania na deszcz....nie zobaczył mnie nikt..."Nie masz sie wstydzić nas ani sąsiadów bo nie zrobiłaś nic złego.Gdybyś zadzwoniła na policję miałabyś w dokumentach że mąż się nad tobą znęca.Cieszysz się że byłaś w domu sama,jest z czego? a następnym razem jak będą dzieci?Nie zastanawiaj się czym go sprowokowałaś bo to chore.Mieszkanie z Urzędu to moim zdaniem szansa rozwleczona w czasie i póki jesteś mężatką mieszkanie dostaniesz z mężem.Co innego gdybyś była samotną matką albo mieszkała/ w Domu Samotnej Matki i wtedy starała się o kąt.Myślisz że jak mąż wypije to twoje choroby zrobią na nim wrażenie?Zabezpieczyłaś się?chodzisz z mężem do ginekologa?Twoj mąż jest dorosły,Możesz się wstydzić za siebie/jeżeli jest powód/lub za dzieci jeżeli ich zachowanie wynika z twojego zaniedbania ale za dorosłego męża którego wychowała inna kobieta wstydzić się nie masz powodu.Odzywaj się ,pisz .
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 10.04.2015 13:34

Cytat

Bałam się, co by było jak wrócił by po tym do domu, pewnie by się mścił

I tak to wcześniej czy później zrobi. Nawet gdy powodu nie będzie, dostaniesz po głowie, bo w końcu trafi...

Cytat

wystarczy jednak tylko spojrzenie na moją malutką, jej radosny uśmiech i wiem, że zrobiłabym wszystko, żeby ona była szczęśliwa.


...a póki co nie robisz nic, fundując jej dzieciństwo w strachu, przemocy, pijaństwie i braku szacunku. Kiedyś Ci to wypomni.
Mało tego - wychowasz ją na kobietę, jak Ty - bezwolną, poddańczą, zastraszoną z zaburzoną umiejętnością postrzegania, która po wkroczeniu w dorosłość ma ogromną szansę, by żyć w patologii, jak Ty. Wyrządzisz dzieciakowi krzywdę na całe życie. Ot i to będzie to szczęście, o którym tak ładnie piszesz...
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 10.04.2015 13:51
Otrzymałaś duże wsparcie od ojca. On będzie Ci pomagał, bo jesteś jego córką i dlatego ,że celem bycia w AA jest pomaganie. Terapia też piękna rzecz, pomoże Ci pozbyć się strachu i w końcu zmienisz swoje życie. Jednego tylko za Ciebie nikt nie zrobi. To Ty musisz podjąć decyzję co dalej. Wbrew pozorom dużo osiągnęłaś. Poszłaś wreszcie po pomoc do ludzi i nie boisz się mówić jak jest.
12147
<
#29 | Sadness dnia 16.04.2015 00:24
Dziękuję wszystkim za komentarze. Jest w nich wiele racji.
Dużo nad tym wszystkim myślałam i wiem, że mnie też można zaliczyć do osób uzależnionych ... Jestem uzależniona od męża i nie chodzi tu o uzależnienie ekonomiczne. Przeczytałam kilka broszurek, które dostałam od terapeuty i poczytałam też na ten temat w internecie i widzę, że mąż nie miał ze mną lekko. Wiem, to nie tłumaczy przemocy i pijaństwa.
Jeśli chodzi o wizyty u ginekologa, to nie chodziłam nigdy z mężem, nawet podczas ciąż, z tej prostej przyczyny, że wypłata męża zależy od przepracowanych dni. Tym razem pojechał ze mną, ponieważ malutka była trochę przeziębiona i chciałam żeby zobaczył ją lekarz. Umówiłyśmy się z położną, że przyjdziemy do niej z małą, żeby mogła ją zważyć i zmierzyć a wtedy "przy okazji" ona powie mężowi co trzeba.
Co do mieszkania socjalnego, 5 maja jadę podpisać umowę. Tu znów okazało się, że znajomi ojca z AA są w sumie jego dobrymi znajomymi.
Chciałabym, żeby moją głowę dało się szybko wyleczyć. Z tego co wyczytałam, to ciężka praca przede mną i nie ma pewności, że się powiedzie. Według terapeuty jestem DDA typ bohater i mam spore szanse na bycie 'normalną'. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za pomoc i za to, że nie wyrzuciliście mnie stąd.
5808
<
#30 | Nox dnia 16.04.2015 19:20
cieszę się że napisałaś,że działasz,że ze skutkiem.Pisz,chwal się postępami i dziel smutkiem jeżeli się przytrafi.Trzymam kciuki i będę czekać na kolejne wiadomości z wiarą że ustawisz ten swój świat jak trzeba.

Komentarz doklejony:
witaj Sadness
12147
<
#31 | Sadness dnia 24.09.2017 14:26
Witajcie Z przymrużeniem oka Postanowiłam napisać, a właściwie, to może bardziej pochwalić się i jednocześnie podziękować tym wszystkim, którzy pisząc w moim wątku, bardzo mi pomogli. Od ponad roku jestem po rozwodzie. W połowie czerwca minęły dwa lata, odkąd zamieszkałam sama z dziećmi i poradziłam sobie Uśmiech Psychicznie również jestem już coraz bliżej wyjścia na prostą, ponieważ życie bez ciężaru w postaci męża alkoholika i ciągłego strachu, dodało mi siły, o jaką nigdy bym siebie nie podejrzewała. To również i Wasza zasługa. Daliście mi wsparcie, pokazaliście, że nie jestem takim "nikim" jak zawsze myślałam. Pracuję, skupiam się na tym, by moje dzieci nie podzieliły mojego losu, odkładam też dla nich pieniądze dzięki programowi 500+ i żyję, wreszcie mogę napisać, że naprawdę żyję. Były mąż pracuje za granicą, dlatego też jest mi łatwiej, ponieważ jeszcze podczas spotkań z nim potrafię odczuwać strach. Wiem jednak, że będzie coraz lepiej.
Ściskam Was bardzo serdecznie Uśmiech
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 24.09.2017 14:53
Promień słońca wśród ponurych chmur. Cieszę się, że odżyłaś, radzisz sobie i cieszysz się życiem. Jednak można powstrzymać bezsilność.
5808
<
#33 | Nox dnia 24.09.2017 15:36
bardzo ,bardzo się cieszę,ze psychicznie odżyłaś bo zez całą resztą sobie poradzisz było oczywisteZ przymrużeniem oka

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?