Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

On 58, Ona 25Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam. Mam 57 lat, 33 letni staż małżeński. Mamy troje dzieci, dwoje dorosłych i 10 letnią córeczkę. Mój mąż w sierpniu 2013r. wymienił mnie na rmłodszy modelr1;. Konkretnie na 25 latkę, młodą mężatkę. Nie całkiem wymienił, miał romans w pracy. Gorący, namiętny, w którym całkowicie rpopłynąłr1;. Z dużym, bardzo duży prawdopodobieństwem, jest ojcem jej 5 miesięcznego dziecka. Na tę stronę rweszłamr1; dokładnie rok temu. Byłam w totalnej rrozsypcer1;, po próbie samobójczej. Wtedy nie byłam w stanie nic napisać, nawet nie wiedziałam co mam pisać, ponieważ każda opisana historia była moją historią, przeczytałam tylko Wasze posty. Minął rok. Rok ciężkiej pracy nad sobą. Moje małżeństwo już nie istnieje. Nie rozwiodłam się z mężem z przyczyn praktyczno-finansowych. Przez te wszystkie lata, nie zadbałam o swoje zabezpieczenie finansowe, mimo że to ja prowadziłam firmę męża i swoją, pracowałam zawodowo- jestem z wykształcenia pedagogiem, prowadziłam dom i wychowywałam dzieci. Zawsze zabezpieczałam potrzeby dzieci i męża, rozwiązując problemy i nic od niego nie wymagając. Zapominając o sobie. Typowa rmatka Polkar1;, naiwna i życiowo głupia. Bezgranicznie zapatrzona i zakochana przez te wszystkie lata w mężczyźnie, który nie potrafił nawet rozmawiać, którego każdy nawet maleńki problemik przerastał i nie wiedział, co ma robić, gubił się. Miłość, zauroczenie przez 35 lat? A może jednak, oprócz miłości, podświadomy brak poczucia własnej wartości, który blokował podjęcie ostatecznej decyzji. Jak wyglądało moje małżeństwo? Powinnam się rozwieść już dwa lata po ślubie. Miałam pewne i mocne dowody jego zdrady. Był ból, płacz, bezsilność. Oczywiście kategorycznie zaprzeczył. Ja wypierałam ten fakt w typowy sposób rprzecież to jest niemożliwe, chyba jednak się mylę, na pewno się mylę,r1;.Było jeszcze kilka takich sytuacji, podejrzewałam, chciałam porozmawiać, mój mąż ucinał dyskusje na ten temat i sprawy zostawały rzamiecione pod dywanr1;, zresztą jak wszystkie, które mu nie pasowały. Poza tym nie wyobrażałam sobie i nie mieściło mi się w głowie, żeby można być tak obłudnym, okrutnym i tak ranić drugą osobę, którą się prawdopodobnie kocha. Kilka razy nie mogąc już znieść tych sytuacji i emocjonalnej huśtawki, chciałam się wyprowadzić do rodziców, wtedy prosił żebym została, był bardzo miły, kochający, ideał. Przez miesiąc. Lata mijały, dalej bardzo kochałam męża, wydawało mi się / z naciskiem na wydawało/, że też jestem kochana. W 2005 roku przyszła na świat, nasza najmłodsza córeczka. I znowu zostałam ze wszystkim sama. Firma, dom, dziecko. Mój mąż zatrudnił w swojej firmie pracownika, żeby mieć czas na ryby i krótkie wycieczki z córeczką. W 2006r zaczęłam rwidziećr1; moje małżeństwo i mojego męża bez rróżowych okularówr1;. Intuicja znowu podpowiadała i ostrzegała ale rrozum mówiłr1;: masz 48 lat, jeśli nie zdecydowałaś się na ten krok 20 lat temu, to teraz jest już za późno, masz małe dziecko, wspólny dom, on się nie wyprowadzi, zostaniesz sama /praktycznie zawsze byłam sama/, nie dasz sobie rady. Moje uczucie do męża jednak trwało, więc znowu podjęłam typową decyzję. W sierpniu, mąż rozpoczął nową pracę ,którą sama mu załatwiłam. Przez miesiąc odmłodniał o 10 lat, tryskał energią ale całkowicie mnie ignorując. We wrześniu miałam już dowody na jego romans w pracy. Jak zwykle chciałam porozmawiać o tym co mnie zaniepokoiło, co zaobserwowałam i jakie mam na to dowody. Mąż zaprzeczył. Tym razem jednak nie pozwoliłam rzamieść sprawy pod dywanr1;. Drążyłam temat, robiłam awantury. Argumentami męża było r1; gów......słyszałaś, gów.....widziałaś, jesteś psychiczna, masz omamy, idź się leczyć, nie można rozmawiać z psycholemr1;. Wtedy całe moje życie i cały mój świat się zawaliły. Najgorsza była bezradność, bezsilność, rozwalona godność człowieka i KOBIETY. W tej traumatycznej dla mnie sytuacji nie byłam w stanie przyjąć rad typu: musisz być silna masz przecież córeczkę, on zawsze był ****kiem, teraz musisz myśleć o sobie, jesteś atrakcyjną kobietą, dasz sobie radę to on zostanie sam. Nie dawałam sobie z tym rady. Podjęłam próbę samobójczą. Na szczęście nieudaną. Zachowanie mojego męża pozbawiło mnie resztek złudzeń i nadziei na przetrwanie naszego małżeństwa. Byłam na siebie wściekła. Przecież mój mąż nie zmienił się, był taki przez cały czas, takiego mężczyznę pokochałam. Życie dawało mi przecież bardzo wyraźne sygnały ostrzegawcze. Dlaczego byłam takim totalnym tchórzem właśnie w sprawach mojego małżeństwa? Przez ostatnie miesiące bardzo często analizowałam to, co Ja osiągnęłam w życiu, do czego sama doszłam, jakim byłam człowiekiem, matką, żoną, kobietą. Rachunek wychodzi r11; pozytywny. Mając 57 lat, dopiero po ostatniej traumie, dorosłam do decyzji którą powinnam podjąć mając 20-30-40 lat. I teraz wiem, że dam sobie radę, nie boję się. Jak wygląda moje życie? Mieszkamy, na razie razem, mam nadzieję, że za 2-3 lata będzie mnie stać na wynajęcie mieszkania, moja miłość dojrzała już do obojętności. Na szczęście. No ale nie jestem takim raniołemr1;. Mój mąż ma teraz na utrzymaniu córeczkę, niepracującą żonę / zlikwidowałam swoją działalność z powodu depresji/ i dom. Jego firma padła, kiedy przestałam się nią zajmować, z obecnej pensji bardzo trudno jest mu utrzymać rodzinę tym bardziej, że ja już nie rozwiązuje za niego problemów, nie wymiatam każdego pyłku spod nóżek. Przez ostatnie miesiące postarzał się o 10 lat. Parę dni temu założyłam profil /bez możliwości wpisu innych postów/ na Facebooku r Żona kochankar1;. Założenie profilu to moja terapia, bo mimo wszystko moje małżeństwo, jeszcze przez jakiś czas będzie odbijać się rczkawkąr1;. Zakładam nową działalność gospodarczą. Dla siebie i mojej córeczki. Skoro ja, w wieku 57 lat, a straciłam naprawdę wszystko, dałam radę, podniosłam się, to Wy też!!!!!!! Pozdrawiam.
5808
<
#1 | Nox dnia 19.01.2015 20:36
Może zamiast czekać na wynajęcie mieszkania udałoby się zamienić obecny dom na dwa mieszkania albo zrobić osobne wejścia.To też twój dom.Może się okazać że za 2-3 lata nic się nie zmieni oprócz tego że zamienisz się w pielęgniarkę po****dającego na zdrowiu jeszcze męża.Otwórz swoje konto i zbieraj ile się da .Fb terapią na temat bycia zdradzaną żoną?czy ja wiem.Nie lepiej basen z córką,kawa z koleżanką,wycieczka z przyjaciółką chociażby jednodniowa .Taki realny świat który jest inny niż obowiązki domowe.A internetowo możesz wesprzeć tutaj kogoś ,dostać wsparcie wchodząc na czat,lub dopisując dalsze dzieje w swoim wątku.Jesteś dobrym przykładem że niekoniecznie trzeba składać w nieskończoność swoje życie na ołtarzu ułudy.Bo małe dzieci,bo za wcześnie -on się zmieni,bo za późno ...każdy powód dobry by się łudzić.Pracowałaś,zajmowałaś się domem,dzieckiem,mężem jesteś zaradną osobą dasz sobie radę tak jak dałabyś sobie wcześniej .Jeżeli dziecko kochanki jest jego to pewnie ciężko utrzymać mu dom bo dochodzą jeszcze alimenty.
5808
<
#2 | Nox dnia 19.01.2015 20:36
Komentarz doklejony:
proszę wykasować nadmiar.

Co jeszcze masz w nadmiarze?, bez skrupułów wychlastam. Yorik.
10607
<
#3 | Advokat_D dnia 19.01.2015 21:26
Mimo wszystko to smutna historia kiedy człowiek czeka, czeka, czeka i marnuje czas na poszukiwanie szczęścia tam gdzie go znaleźć nie można...
6755
<
#4 | Yorik dnia 19.01.2015 21:54
Oj smutne.

Myślę, ża takich scenariuszy jest bardzo dużo;

Ale to teraz tak wygląda. przez te wszystkie lata musiałaś być szczęśliwa, miałaś to co chciałaś, co Ci wystarczało. Wystarczyło, że on jest i wpisuje się w Twój obraz świata.

Wzięłaś za męża chłopca, matkowałaś mu przez co stawał się jeszcze bardziej bezradny, bo sprawiało Ci to przyjemność, reszta się nie liczyła. Dzieci też tak wychowałaś ?
Wykształcenie pedagogiczne, ale szefc zawsze bez butó chodzi; najpierw wychowuje się męża, potem dzieci.

Z taką kobietą jest na ogół wygodnie, ale ta nadmierna opieka i wyręczanie, to odbieranie komuś jego życia.
Bardzo możliwe, że czuł się ubezwłasnowolniony;
W końcu dojrzał, że musi coś zmienić, no i zmienił;

Teraz Ty dojrzałaś do innych potrzeb niż ocieranie facetowi noska i prowadzenie go przez życie za rączkę, ale ile musiało się wydarzyć, żebyś cokolwiek zobaczyła;
Po tylu latach zacząć myśleć, na czym to wszystko polega, to smutne, ale lepiej późno niz wcale;
11982
<
#5 | solo2015 dnia 19.01.2015 22:58
Niestety domu nie możemy już sprzedać ani zamienić na mieszkania. W 2011r zrobiliśmy tzw. porządek r11; przepisując cały majątek na dzieci, sobie zostawiając prawo mieszkania do śmierci. Osobne wejście można, ale to nic nie da r11; jest to dwupoziomowa, jednorodzinna parterówka. Dostosowanie to zbyt duży koszt.
Kontakty i wyjazdy z dzieckiem i koleżankami oczywiście są uskuteczniane. Bez kontaktów z bliskimi w realu, nie poradziłabym sobie. Profil na FB, to jeden z elementów długofalowej osobistej terapii. Alimentów nie płaci. Dziecko jest na koncie jej męża. Jak będzie dalej, nie wiem.


Czy byłam szczęśliwa. Momentami na pewno tak r11; taka amplituda- szczęśliwa, nieszczęśliwa.
Czy sama Jego obecność w moim życiu mi wystarczało r11; nie, na pewno nie. Dążyłam /nieskutecznymi w tym przypadku metodami/ do uświadomienia mężowi, że potrzebuje odpowiedzialnego mężczyzny, który będzie głową rodziny, który będzie wsparciem dla żony tak jak żona była wsparciem, w każdej sytuacji dla niego.

Czy mu matkowałam r11; na pewno nie. Mój mąż -teraz jestem mądra- potrzebował kobiety, która będzie mu dawała dokładne wytyczne co ma zrobić, przedstawiać dokładny harmonogram zadań i jej oczekiwań. Tak jak Jego mama. Niestety ja tak nie postępowałam, więc może czuł się niedoceniany i niepotrzebny.
8724
<
#6 | rado dnia 20.01.2015 00:25
Solo2015

Cytat

Mój mąż -teraz jestem mądra- potrzebował kobiety, która będzie mu dawała dokładne wytyczne co ma zrobić, przedstawiać dokładny harmonogram zadań i jej oczekiwań. Tak jak Jego mama.

I on się trzymał tego w 100%, jednak zapomniałaś o jednym, nie określiłaś granicy, nie zakazałaś mu się spotykać z innymi kobietami i on uznał to za normę.
Dochodzę do wniosku, że w 90% zdrady wynikają z nudy. Zazwyczaj osoby zdradzone są przepracowane, nakładają sobie za dużo obowiązków, są zmęczone. Zdradzacze wręcz przeciwnie są wypoczęci więc coś trzeba z tym zrobić, do tego trochę qrewskiego charakteru i romans gotowy.
Solo2015 w przeciwieństwie do męża jestęś bardzo zaradną, mądrą kobietą. Zwolnij trochę i pomyśł o sobie...
11982
<
#7 | solo2015 dnia 20.01.2015 01:14
Masz rację rado nie określiłam jasno :wykrzyknik granicy w kontaktach z innymi kobietami. Zakazać nie mogłam ze względu na jego charakter pracy Nie pomyślałam o tym.Myślałam, naiwnie, że wie, bo jest to przecież jasne jak budowa cepa
I zgadzam się z Twoim wnioskiem on wypoczęty, na luzie.
Dziękuję za miłe słowa. Od trzech miesięcy mam włączony tylko I bieg i zaczęłam myśleć o sobie:cacy

Komentarz doklejony:
A dlaczego tak dużo mi się wklepało. Da się usunąć nadmiar
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 20.01.2015 10:05
Jesteś typowym przykładem na to, że nie warto zamiatać trudnych spraw pod dywan. Nic dobrego z tego nie wychodzi i prędzej czy później człowiek i tak musi stawić czoła smutnej rzeczywistości.
Dzisiaj czasu już nie cofniesz, więc nie ma co gdybać ani do końca życia katować się za wcześniej popełnione błędy. Pewne rzeczy stały się i tak już pozostanie do końca Twojego życia. Nic już z tym nie zrobisz.
To smutne, gdy człowiek budzi się z ręką w nocniku i to w takim momencie, gdy właściwie powinno zbierać się owoce swojego zycia, by móc cieszyć się nimi, a tu trzeba zawinąć rękawy i wszystko zacząć od nowa.
Dobrze, że chociaż tak późno, ale jakoś pozbierałaś się w sobie i masz zamiar dalej normalnie zyć.
Dopóki człowiek żyje i ma jakie takie zdrowie oraz chęci, to wiele jeszcze może się zdarzyć.
Ty przeszłaś gehennę, ale wyszłaś (albo wychodzisz)z syfu obronną ręką.
Fakt- szkoda tych wszystkich lat, bo mogłaś wypisać się z tego małżeństwa już dawno temu i mogłaś, być może, żyć w fajnym związku z poważnym i poukładanym meżczyzną.
Wyszło jednak inaczej, bo zaklinałaś rzeczywistość.
Tymczasem jaki jest koń, każdy widzi.
Ten człowiek z jednej strony chciał mieć rodzinę, bo to dawało mu poczucie bezpieczeństwa, ostoję i miejsce na ziemi oraz, nie oszukujmy się, wygodę, bo wracał do domu i spadało mu ze łba wiele obowiązków, nie musiał matrwić się o wikt i o opierunek. On dobrze wybrał dla siebie żonę.
Ty natomiast trafiłaś na, jak to okresla Ed, c..h...u...pląta, który co chwilę namierzał jakieś baby i tak się realizował.
No co tu dużo mówić- żyłaś z chłopem, który na bezczela wiódł równoległe do życia z Tobą podwójne zycie.
Ty miałaś sygnały, że w Twoim związku mocno smierdzi, ale wolałaś udawać, że niczego nie widzisz, bo tak naprawdę było Ci wygodniej i lepiej. Może podświadomie czułaś, że jeśli zaczniesz za bardzo drążyć, to odkryjesz coś, z czym sobie nie poradzisz, coś co będzie wymagało podjęcia od Ciebie okreslonej i jedynej decyzji, a Ty przecież nie chciałaś rozwalać swojej rodziny, tylko żyć normalnie.
Zbudowaliście więc zamek na lodzie- nic dziwnego, że pewnego pięknego dnia runęło to gmaszysko. To nie mogło skończyć się inaczej.
Dlatego właśnie nie warto zamiatać pod dywan spraw, które należy rozwiązać i wyjaśnić od początku do końca.
Ja nie wiem, jakie masz plany co do dalszego swojego życia (chodzi mi o plany dotyczące życia osobistego z innym ewentualnie meżczyzną), ale wydaje mi się, że skoro tyle już osiągnęłaś w sensie powrotu do jakiejś równowagi psychicznej, to chyba powinnaś pójść za ciosem i zdecydować się na jeszcze bardziej radykalne kroki. Odnoszę bowiem wrażenie, że jesteś osobą o niezwykle dobrym i wrażliwym sercu i dlatego istnieje duże ryzyko, że gdy minie Ci ten stan, nazwijmy to otępienia uczuciowego, to Ty dość szybko zaakceptujesz rolę niby zony dla tego człowieka, w jakis sposób odpuścisz już sobie walkę o osobiste Twoje szczęście (zwyczajnie nie będziesz już wierzyła w to, że spotkasz kogoś innego, będziesz się bała albo nie będziesz potrafiła otworzyć się na innego faceta), tylko przejdziesz na etap poddania się i pozostaniesz dozgonną przyjaciółką swojego męża, czyli w domyśle, dalej będziesz prała jego gacie, będziesz dbała o dom i troszczyła się o jego zdrowie i tak sobie będziecie żyli, bez seksu, bez miłości, bez uniesień, jako nie wiadomo kto właściwie.
Ten facet nie jest jeszcze taki stary i gdy on wyjdzie z chwilowego dołka, to jest duże prawdopodobieństwo, że jego natura znowu da znać o sobie.
Ty zajmiesz się więc domem, ogarniesz jakoś to wszystko, a on dalej będzie łaził na baby.
Tacy jak on nie znają żadnego umiaru w tych sprawach- czasem 70-letni dziadek szaleje na parkietach i robi za ćmę barową, by zapolować na babę.
Dzisiaj kobiety same też polują na chłopów i ja nie byłabym do końca taka pewna tego, że męska ku...wa zakończyła już na dobre swoją łajdacką karierę.
Prędzej stanie się tak, że to Ty już tak do końca skapcaniejesz i staniesz się typową babcią z szydełkiem w ręku, niż on zrezygnuje z tego, co tak dobrze zna i lubi.
Ten człowiek przez całe życie wiódł przecież określony styl życia- czy on zrezygnuje z tego?
Wątpię.
Bo gdyby on tak zrobił, to byłoby tak, jakby sam przed sobą przyznał się, że dla niego nastąpił już koniec zycia, a przecież ludzie aż do samego końca nie dopuszczają do siebie myśli, że ich życie się skończyło. Nawet ludzie ciężko chorzy wierzą w wyzdrowienie i w lepsze jutro- tak więc ten facet, pewnego dnia zmęczy się obecnym swoim stanem i zechce ratować się przed nudą i szarością życia. Otrząśnie się i skoro on zobaczy, że Ty radzisz sobie już coraz lepiej, to on ruszy na baby. W namierzaniu i otumanianiu kobiet ma przecież wielką wprawę, nie odrzuca go od obcych bab, lecz wprost przeciwnie, bardzo pociągają go świeżynki- solo, ten człowiek będzie jeszcze ostro balował.
Dlatego chyba nie powinnaś czekać i marnować kolejnych lat życia, tylko doprowadzić jednak do całkowitego rozdzielenia się od tego człowieka i zacząć nowe życie.
Inaczej, nawet nie wiedząc kiedy, znowu zamienisz się w osobistą służebną starego ruchacza.
5808
<
#9 | Nox dnia 20.01.2015 10:26
może któreś z dorosłych dzieci zamieniłoby się z tobą i zamieszkało z ojcem.Jeżeli dojrzałaś do decyzji o zmianach może nie warto ich odkładać w czasie na 3 lata?Pojawiłaś się tu rok temu ,może czytałaś i wiesz że jeżeli udowodnisz mężowi winę to w razie gdyby twoja działalność nie wypaliła i byłabyś w trudnej sytuacji należałyby ci się alimenty od męża nie tylko na dziecko ale i na siebie.
6755
<
#10 | Yorik dnia 20.01.2015 11:41
1234554321,

Cytat

Pojawiłaś się tu rok temu ,może czytałaś i wiesz że jeżeli udowodnisz mężowi winę to w razie gdyby twoja działalność nie wypaliła i byłabyś w trudnej sytuacji należałyby ci się alimenty od męża nie tylko na dziecko ale i na siebie.


Na dzieci?
W wielu przypadkach, gdyby pozwalano zostać dzieciom z ojcem łożył by więcej niż pod przymusem i nie sądzę, żeby większość takich ojców chciała alimenty od byłej żony na siebie. Może choroba by to usprawiedliwiała, ale niby czemu ?

Nie wiem czy to solidarność jajników, ale dość często kobiety kobietom doradzają lub pokazują korzyści w formie pasożytnictwa, bo jak się dobrze rozegra to się należy. A za co to odszkodowanie? za to, że z jakiegoś powodu facet wypowiedział umowę, znalazł sobie kogoś, kto bardziej mu pasuje; czasami dlatego, że jak już nabył żonę i matkę, to stał się tylko dostarczycielem kasy;

To tak, jakby po czasie wyłaziło szydło z worka na czym kobiecie właściwie zależało przez te wszystkie lata i czemu z nim była. Dla faceta to była by utrata godności; wstyd. Dla kobiet nie jest, bo wpajane mają, że im się to należy, wszystkie tak robią i nie ma w tym nic nie stosownego.

Dlaczego mało kto doradza, nie jesteś wcale gorsza, stać Cię na więcej niż jego. Nic od niego nie chcij, skoro sam z dobrej woli nie chce nic dać. Pokaż mu, że jesteś szczęśliwa i samowystarczalna, tak samowystarczalna ! materialnie również, nie tylko seksualnie.
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 20.01.2015 11:42
Dla Ciebie priorytetem życiowym była, jest i będzie rodzina. Ty nie jesteś z tych kobiet, które będą puszczały się z facetami i w ten sposób udowadniały sobie, że są pociągające dla facetów. Ty jesteś z tych wiernych, które trzymają się domu i rodzinę oraz poukładane zycie uważają za dobro najwyższe.
Jak to często bywa w życiu, przyciągają takie kobiety takich właśnie typowych lowelasów. Oni chętnie przyrastają do takich kobiet i żerują na nich, czasem i do końca zycia.
Ileż to znamy takich przypadków?- całe mnóstwo przecież.
Wszyscy ludzie naokoło wiedzą przecież, co w trawie piszczy i często dziwią się, jakim cudem taka fajna i porządna kobieta wytrzymuje ze zwykłym łajdusem, no ale nie zmienia to faktu, że takie właśnie małżeństwa są dosć często spotykane. Żałosne.
Ty jesteś pedagogiem, więc masz na pewno mnóstwo w sobie empatii i tak, jak potrafisz być wyrozumiała w stosunku do uczniów, tak też z całą pewnością funkcjonowaś w chorym swoim małżeństwie.
Ciężko ci będzie znaleźć kogoś innego, bo niby gdzie i jak miałabyś kogoś znaleźć i szukać.
Środowisko nauczycielskie jest dość hermetyczne.
Ty reprezentujesz sobą wysoki poziom i też byle kogo Ty sobie do zycia na co dzień nie weźmiesz.
Nie zapiszesz się na portal randkowy, bo tam, aby mieć odzew trzeba zamieścić fotkę, a poza tym, wszyscy wiemy, kogo mozna poznać na takich portalach. Na te przysłowiowe stare lata, Ty nie będziesz więc wystawiała się na pośmiewisko ani wśród znajomych, ani w swoim zawodowym srodowisku.
Pójść do biura matrymonialnego?
No można, ale tam też roi się od nieudaczników. Pełno jest tam pijaków albo kur...rzy powywalanych z domu przez żony i teraz szukających na gwałtu rety kobitki z mieszkaniem i takiej, która opierze doopę i nakarmi. Pewnie, że porządnego człowieka też można tam spotkać, ale jakie jest na to prawdopodobieństwo? Ty nie jesteś pierwszą lepszą, jak wiele innych prostych kobiet, żebyś miała brać sobie byle kogo.
Masz rzeczywiście przegwizdane pod tym względem.
Ja Ciebie rozumiem, bo też jadę mniej więcej na tym samym wózku. Jestem troszkę od Ciebie młodsza, jak na swój wiek jestem atrakcyjna kobietą i mam wszystko, co potrzebne jest do życia na całkiem niezłym poziomie, nigdy nie byłam latawicą, więc tym bardziej i teraz nie będę taką kobietą i też marzyłby mi się uczciwy i poukładany mezćzyzna, bo tak naprawdę tylko tego, w jakiś sposób, brakuje mi do pełni szczęścia. Niestety- poznanie kogoś wartościowego i na poziomie graniczy jednak z cudem, bo byle portek człowiek sobie przecież nie weźmie. Nie wezmę też sobie męskiej ku...wy, bo nie widzę powodu, bym ja miała stać się dla kogoś takiego nagrodą za łajdackie czyjeś życie i krzywdzenie przez swój styl życia innych kobiet oraz dzieci. Taka opcja nie wchodzi, w miom przypadku, w grę.
Domyslam się, że Ty też myślisz podobnie.
Dlatego właśnie Tobie tak bardzo grozi to, że znając realia swoje sytuacji, Ty zostaniesz z tym człowiekiem i już tak do końca życia będziesz tą przysłwiową matką polką, będziesz robiła za jego osobistą służącą, z czasem za pielęgniarkę i za Bóg wie kogo właściwie.
Albo więc wyprowadź tego człowieka z domu, albo sama gdzies sobie idź, albo pozostań na starych śmieciach, ale naucz się żyć całkowicie swoim życiem, tak by ten człowiek już nigdy więcej nie żerował na Twojej dobroci i pracowitości. Zeskrob ze swojego boku tego bluszcza i nie lituj się nad nim, bo on, w razie czego, bez problemu znajdzie kolejną solo, która chętnie go przygarnie i otoczy opieką.
Żyj tylko dla siebie i dla swoich dzieci.
Życzę Ci wszystkiego dobrego.
7063
<
#12 | ed65 dnia 20.01.2015 13:30
Witaj Solo
Musisz mieć świadomość, że Twój mąż się nie zmieni i nie zmieni natury waszego układu Ty jesteś jedynym elementem zdolnym do ruchu.
On sam nigdy nie złożyłby pozwu a kiedy ty go złożyłaś, będzie walczył jak lew do momentu kiedy nie zorientuje się że nie żartujesz i rozwód jest nieunikniony
Wtedy będzie na przemian zapłakaną fujarą i ostatnią świnią.
On nie wierzy że Ty w ogóle coś zrobisz.
Wybaczyłaś mu już takie świństwa że on jest przekonany (i słusznie), że może Ci walnąć kupę do talerza a ty mu podziękujesz za doprawienie zupy.
Nie dość że masz do czynienia z facetem, który ma we krwi i kurwi się jak nastolatek to jeszcze pokazałaś mu że twoją reakcją na ostrą zdradę jest co?
Ciche dni? Parę godzin awantur?
Wolne żarty.
Jak jesteś ładna i w miarę sensowna to masz jeszcze szansę na normalnego faceta,
Wiek tutaj nie ma żadnego znaczenia
Z tym nie masz przyszłości.
Sorki, jeśli uraziłem, ale walę prosto z mostu i nie ma co owijać w bawełnęr30;
Nie analizuj,nie roztrząsaj tylko działajr30;
Twoje działanie da więcej niż wszystkie Twoje słowa razem wzięte..
To już tutaj w wątku

Cytat

Pytania , przemyślenia .
,napisałem
Ale i tutaj zamieszczę:

Cytat

W kryzysach zawsze trzeba stanowczo i zdecydowanie działać, wysyłać jasne sygnały.
A nie bawić się w pogawędki,
Zastanawianie się jest świetne, tak siedzisz i myślisz i rozważasz a jak się już tak mocno zamyślisz to prawie nie czujesz smrodu kupy którą druga strona nawaliła pośrodku twojego życia,
Jest ono z gatunku tych niezwykle efektywnych posunięć życiowych typu: "nie wiem co robić" ewentualnie "strasznie mi ciężko".
Prawda o relacjach między dwojgiem ludzi zamyka się w dwóch zdaniach, kiedy wypowiada się dwadzieścia zdań to tylko po to żeby zagrzebać prawdę pod stertą słów
Prawda ma to do siebie że bywa odarta z taktu,

Rozumiesz, o co chodzi?
Pozdrawiam
5808
<
#13 | Nox dnia 20.01.2015 18:38
York autorka opisała stany w jakich była ja nie mówię że ona ma żądać alimentów.Piszę by zastanowiła się nad udowodnieniem mu winy z powodu....tego że winny jest i gdyby jej stan nie pozwalał na pracę mogłaby/a nie musiała/starać się o alimenty.Łaski by jej nie robił bo przez wile lat zapracowała sobie na taką ewentualność uczciwą służbą.Dla faceta byłaby to utrata godności?nie każdy facet ją posiada,uwierz mi.Mają wspólny dom który właściwie nie jest ich.Ona chce iść do wynajętego mieszkania ,a jeżeli z czasem nie będzie jej stać na wynajęcie?Mężowi który dał ciała nie przyjdzie pewnie do głowy/może z powodu tej dumy/wyprowadzenie się z domu.Pewnie z wygody bo jeszcze póki co żona doglądnie wiktu i opierunku a on niekoniecznie ma ochotę sam się zorganizować.

Komentarz doklejony:
Solo będzie czekać ,tak jak czekała do tej pory aż da radę,aż interes wyjdzie.
11982
<
#14 | solo2015 dnia 21.01.2015 00:42
Witam.
Parę miesięcy temu moja przyjaciółka, zapytała mnie r11; czy wiesz kiedy kobieta odchodzi. Kiedy ma do kogo lub z kim odejść lub kiedy finansowo mocno stoi na nogach. Odejdę kiedy ten drugi warunek będzie zrealizowany. Dlatego dałam sobie czas 2-3 lata. O pierwszej ewentualności teraz nie myślę. Na razie nie jestem gotowa na nowy związek r11; nie wykluczam jednak takiej możliwości.
Czy istnieje niebezpieczeństwo, że stanę się jego gosposią, opiekunką. Odpowiem zdecydowanie NIE. Coś we mnie pękło i nie ma już powrotu do przeszłości. Tym bardziej, że mój mąż zachowuje się jak zraniony niedźwiedź nie dlatego, że zdradził tylko dlatego, że został przyłapany i udowodniłam mu tą zdradę r11; łącznie z nagraniami. Że wyrwałam go z raju.
Bo oprócz tego co widzimy, słyszymy, czujemy i myślimy istnieje jeszcze aspekt energetyczny tzw biopole, które otacza każdy żywy organizm. Ludzie zako****ą się w sobie, jest im ze sobą dobrze, tylko wtedy, kiedy oprócz innych ważnych sygnałów ich biopola w tym samym czasie nadają na tej samej częstotliwości. Nie tak rzadko się przecież zdarza, że widząc jakąś parę zakochanych i zapatrzonych w siebie ludzi, zastanawiamy się co on-ona w nim- niej widzi. I nie jest ważne czy to jest dobry czy zły, miły czy arogancki człowiek, nam będzie z nim tu i teraz i przez jakiś czas, miesiące, lata po prostu dobrze. To życie, trudne sytuacje, oczekiwania, problemy zweryfikuje czy zdołamy przywrócić harmonię w lekkich jeszcze drganiach zakłócających nasze wspólne niewidoczne powłoki energetyczne. Ale do tego trzeba dwoje. Solo nic nie zrobimy. Jeśli ten rezonans przybiera na częstotliwości i sile to związek pomału zmierza do końca. I właśnie wtedy może pojawić się osoba i najczęściej pojawia się, której wibracje i częstotliwość fal biopola wibruje zgodnie z biopolem jednego z partnerów. Romans i nowa miłość jak w banku, bez względu na wiek i pochodzenie. Nie mówimy tu o kur......wie. Tak było w moim przypadku i wielu osób szukających
tutaj wsparcia i rady. Wiedząc o tych subtelnych ale priorytetowych zależnościach i nie będąc emocjonalną masochistką wiem, że nie pozostanę, mimo wspólnie spędzonych 33 lat , w związku z mężczyzną który nie należy, bo już nie może lub już nie chce należeć do mojego świata.
Ten romans, ta miłość czy zauroczenie mojego męża bardzo bolały. Wstrząsnął i doszczętnie rozwalił mnie, naszą rodzinę, nasze życie, nasze finanse. Ale po roku solidnej pracy nad sobą, wykorzystując umiejętności, wiedzę i doświadczenie życiowe, pomoc i wsparcie bliskich mi osób, pomalutku wychodzę na prostą. I muszę definitywnie zamknąć przeszłość, a w tym pomaga mi mój profil na Fb. Inaczej przeżywa się zdradę kiedy ma się 25 lat, a inaczej kiedy zdrada ma 25 lat.
Bardzo dziękuję za wspaniałe komentarze i Wasze wsparcie, życząc sobie i wszystkim którzy tu trafili lub trafią MIŁOŚCI. Pozdrawiam.
6755
<
#15 | Yorik dnia 21.01.2015 04:37
1234554321, numerku, wyrażasz się tak klarownie, że nigdy chyba nie miałem wątpliwości, co chciałaś powiedzieć.
Tak tylko klasycznie zagaiłem żeby zwrócić na coś uwagę, nie Tobie Z przymrużeniem oka,
Efekt ?
Solo,

Cytat

czy wiesz kiedy kobieta odchodzi. Kiedy ma do kogo lub z kim odejść lub kiedy finansowo mocno stoi na nogach. Odejdę kiedy ten drugi warunek będzie zrealizowany. Dlatego dałam sobie czas 2-3 lata.

To jest rozsadne podejście do życia, ten czas wcale nie będzie stracony, byle tylko konsekwencji nie zabrakło;
Nie twierdzę, zeby być za wszelka cenę świętym i na tym tracić, ale jedna na te alimenty szczerze zapracowała, a inna z uśmiechem korzysta tylko dlatego, że ma cip*kę.

Solo, skąd wiesz o tych biopolach ? Szok
To prawda. Elektryka wpływa na chemię i mamy komplet.
Przeczucia na odległość, rozumienie się bez słów, czytanie w czyjejs głowie, jak w otwartej księdze, odczucie, ze ktoś stoi za Tobą itd..to właśnie to. biofizyka w tym kierunku się bujnie, choć już trochę wiadomo;
Logicznie myślisz, bez nadmiernych emocji, więc co by nie było, dasz sobie radę.
11982
<
#16 | solo2015 dnia 21.01.2015 15:42
Dziękuję za wiarę we mnie, ja też w końcu w siebie uwierzyłam. Więc musi być dobrze.
Skąd wiem o biopolu. Od paru lat zajmuję się psychotroniką. Ziołolecznictwo, radiestezja, naturoterapia, przekaz niewerbalny r11; mowa ciała, itp.
Każdy z nas na ten świat przychodzi z pewnym pakietem umiejętności, talentów, predyspozycji przekazanym nam przez naszych przodków i danym przez siły wyższe. Dla wierzących jest to Bóg, dla innych Kosmos dla jeszcze innych coś innego. A inni w to wcale nie wierzą. Nie jesteśmy w chwili urodzenia Białą Tablicą. Czy rozwiniemy i wykorzystamy to co zostało nam dane i to w co zostaliśmy wyposażeni, zależy tylko od nas. Jeśli mamy tzw silny kręgosłup moralny to w pewnych sytuacjach życiowych będzie nam łatwiej niż osobom, które go nie mają lub mają jeszcze nie rozwinięty i nie ugruntowany. I odwrotnie, będzie nam bardzo trudno jeśli znajdziemy się w sytuacjach, relacjach, związkach, w których te osoby czuja się jak ryba w wodzie.
Każda nasza myśl, każde słowo, każdy gest posiadają swój ładunek elektryczny, są energią, którą przekazujemy lub wyrzucamy w przestrzeń. Jesteśmy nią otoczeni i przyciągamy do siebie takie same wibracje. Uczucie miłości, czułości, współczucia oraz słowa i gesty które przekazują te uczucia posiadają swoją energię o bardzo delikatnych, subtelnych wibracjach.:cacy Złość, nienawiść, fałsz oraz sytuacje, słowa i gesty które je wyrażają są niestety grubymi nićmi szyte.:szoook W konfrontacji te drugie zawsze stłamszą te pierwsze. W jednym tylko przypadku nie mają szans Miłości matki do dziecka.
Kiedy spotkałam swojego męża, a była to miłość od pierwszego wejrzenia, byliśmy na tym samym poziomie, wysyłaliśmy te same sygnały. Nasze otoczki energetyczne, a otaczają nas na kilka metrów wibrowały harmonijnie na tych samych częstotliwościach i wszystko było idealnie.
Miłość, zgoda. Ktoś kiedyś powiedział, że życie to nie je bajka, to je bitwa. I naiwna, żyjąca marzeniami, niekoniecznie realnymi marzeniami dziewczyna w zetknięciu z codziennym rodzinnym życiem i obowiązkami zaczęła dojrzewać do roli matki i żony. Kochałam tego faceta mimo że jego postępowanie i zachowanie powodowały, że moje oczekiwania wobec niego pękały jedne po drugim jak przysłowiowe bańki mydlane. Niestety mój mąż pozostał na etapie małego, niezdecydowanego, nieodpowiedzialnego chłopczyka który nadal sam decyduje o sobie, tak jakby nie miał rodziny i któremu wszystko wolno. On aby iść dalej, rozwijać swoje talenty i umiejętności potrzebował silnej, zdecydowanej, trzymającej go krótko kobiety. Niestety ja taka nie byłam. Przez lata nasze myśli, słowa, gesty, uczucia, odczucia zmieniały się stwarzając coraz bardziej nieharmonijną energetyczną otoczkę naszego małżeńskiego biopola. Tworzyło się nie tylko sytuacyjne ale i energetyczne bagienko , w którym wszystko zaczęło się dusić i kisić tym bardziej, że mój mąż nigdy nie chciał rozmawiać o problemach jakie przeżywa nasze małżeństwo. Jedynie rozmawiał o kwestiach finansowych. Szczera rozmowa w małżeństwie jest podstawą istnienia każdego związku. Kiedy się szczerze rozmawia, bez negatywnych emocji i słów mówi o swoich oczekiwaniach wobec partnera, o tym czego nam brakuje, czego się boimy, co mamy do zaoferowania, co zrobiliśmy źle, bez wzajemnego obwiniania i przerzucania winy, to można ugasić niejeden pożar w małżeństwie i scalić nie jeden związek, który na pierwszy rzut oka wydawał się nie do uratowania. Wtedy właśnie podnosimy na wyższy, subtelniejszy poziom, częstotliwość naszych wibracji które są w stanie zmniejszyć lub znieść rezonans, w jaki poprzez różne zawirowania, kłótnie, zdrady wpadły nasze, wzajemnie przenikające się biopola. To jest pierwszy ale niezbędny krok do podjęcia walki o lepszą, jaśniejszą przyszłość związku. Jak długo będzie trwała nasza terapia małżeńska to już sprawa bardzo indywidualna. Jednym małżeństwom udaje się przywrócić i zachować harmonię relacji, potrafią poprzez swoje relacje względem siebie niwelować pojawiające się zakłócenia na polu energetycznym ich związku. Innym parom mimo podjętych prób, to się nie udaje. I w tych przypadkach lepiej podjąć decyzję o rozstaniu, zanim dojdzie do większych tragedii i upokorzeń. Warunek jest jeden. Na ratowaniu związku musi zależeć obojgu partnerom. Razem i z osobna ten wkład musi być równomierny. Wtedy wszystko jest możliwe. W moim związku tej podstawy zabrakło, ona nie istniała. Mój partner nie widział lub nie odczuwał potrzeby rozmawiania o moich, naszych, wątpliwościach, oczekiwaniach. W ogóle nie rozmawialiśmy o sobie. W moim przypadku, to los poprzez romans mojego męża z 25 letnią, młodą mężatką, oraz ich dziecka, właśnie teraz w tym czasie i okolicznościach, WYMUSIŁ podjecie prze zemnie radykalnych i ostatecznych decyzji dotyczących mnie, mojej rodziny i naszego małżeństwa, których nie byłam w stanie, przez te wszystkie lata, samodzielnie podjąć. W końcu odcięłam energetyczną, małżeńską pępowinę. Przywracanie równowagi zapewne jeszcze potrwa.
Pozdrawiam.
5808
<
#17 | Nox dnia 21.01.2015 18:43
Solo bardzo się tu przydasz.
11986
<
#18 | mononabis dnia 21.01.2015 19:27
Pomyślałam identycznie- jesteś fantastyczna solo. Tu też możesz udzielać się i na pewno pomożesz niejednej osobie.
Twój mąż zatrzymał się po prostu w swoim rozwoju emocjonalnym kiedyś, kiedyś dawno temu, na poziomie gimnazjum i chociaż jego intelekt rozwinął się prawidłowo, to jednak w pewnych sferach jest po prostu niedorozwinięty. To też tłumaczyłoby jego cudowny związek z 25-letną mężatką, z która dorobił się nawet dziecka.
Solo, ja uwielbiam przypowieści salomonowe, więc pozwól, że przytoczę Ci tu kilka na temat głupoty ludzkiej
"Choćbyś głupca starłw moździerzu tłuczkiem razem z krupami, nie opuści go głupota"
"Ciężki jest kamień i sporo waży piasek, lecz rozdrażnienie z powodu głupca jest cięższe od obu"
"Jak pies wraca do tego, co zwymiotował, tak głupiec powtarza swoje głupstwa
i inne- może czytałas je już, bo ja wcześniej też je cytowałam na innym wątku, też bardzo odpowiednim, bo związanym z pewnym głupcem.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?