Zdrada - portal zdradzonych - News: Tu chyba nie ma tytulu !?

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Tu chyba nie ma tytulu !?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie mam na imie Iwona, sama nie wiem dlaczego chce opisac moja historie. A zaczne od dziecinstwa, poniewaz juz wtedy moglam zasmakowac zdrady, a mianowicie matka zdradzala ojca. Tutaj chce podkresli jaki wplyw mialy na mnie tamte wydarzenia. Moi rodzice nie byli biedni mieli dobrze prosperujaca firme, mama miala wszystko czego tylko zapragnela, tylko czasu dla dzieci nie miala, ale juz dla kochankow czasu nie zabraklo Mysle ze Tata zawsze wiedzial ze moja mama go zdradza, a napewno podejrzewal, chyba nie byl az taki naiwny, skoro ja to wiedzialam, moje rodzenstwo wiedzialo i chyba nawet on na to pozwalal. Dopoki mama wracala zawsze do domu bylo ok. Tata wyladowywal swoja frustracje na nas, bo przeciez on wielbil i kochal ziemie po ktorej moja matka stapala, chce podkreslic ze byla piekna kobieta, tata byl tylko 3 lata starszy od mamy. I tak zycie sie toczylo dopoki szanowna mamusia sie nie zakochala, mialam wtedy 13 lat, nigdy nie zapomne tego piekla w domu, tej szrpaniny, tego jak moja matka wracala od kochanka i szla do lozka z moim ojcem, jak moj ojciec sie plaszczy, pozbywal resztek szacunku do samego siebie, zeby tylko szanowna mamusia z nim zostala. A kochankiem mamusi okazal sie jeden z najlepszych przyjaciol mojego tatusia, wczesniej tez miala romans z innym z jego przyjaciol, ale tatus sie o tym nie dowiedzial, teraz juz wie! No i tatus robi wszystko zeby mamusia wybrala jego, cala rodzina przyjezdza do nas, matka matki, matka ojca i wszyscy co moga cos wskorac, mamusia tak od jednego do drugiego, tu obieca ze kocha ze bedzie z tatusiem, tu znowu spotyka sie z kochankiem. Ojciec chce wyciagnac ciezka artylerie, namawia mie zebym powiedziala ze kochanek matki mnie molestowal, nie zgadzam sie bo to nie prawda, ojcie mowi ratuj nasza rodzine, ja mysle ze tu nie ma czego ratowac, a ja nie bede pograzac czlowieka ktory zniszczyl moja rodzine, bo to nie tylko on zniszczyl, ale i moja matka i moj ojciec, bo nigdy nie reagowal na jej zdrady, zawsze przymykal oko, pada propozycja pieniedzy, ojciec proponuje mi pieniadze za klamsto, nie zgdam sie. Przepychanki moich rodzicow trwaja w najlepsze, przez okolo 3 lata. Ojciec znalazl sobie mloda ukrainke i zrobil jej dziecko, biedna kobieta i ich dziecko na tym tylko ucierpialo. Matka sie wscieka chce zostawic kochanka i naprawiac malzenstwo, wraca, ale tylko na chwile, ja mam juz prawie 17 lat wyprowadzam sie z domu, mieszkam u babci, dalej chodze do szkoly. Nagle moi rodzice znowu sie rozchodza, walka o majatek, wyrywaja sobie wszystko, niszcza wszystko na co pracowali lata, parodia!!!! Komornik siada na wszystko co maja i czego jeszcze nie sprzedali, traca wszystko oboje! Ja dalej sie ucze, majac 18 lat wychodze za maz z miloscie, mojego meza poznalam wiele lat wczesniej, byl naszym sasiadem, moj maz jest bogaty, mozna powiedziec ze wchodze w zycie z kopem, prezent slubny od tesciowe, dostaje nowe BMW. Dom moj maz juz ma, wielki piekny, Krystian moj maz jest ode mnie starszy 4 lata. Tesciowie mieszkaja niedaleko nas, tesciowa wprowadza mnie w sprawy firmy, mam dostep do wszystkiego co nalezy do mojego meza, moge spokojnie sie uczyc, studiowac, pracowac w firmie, albo siedziec w domu, zajmowac sie domem i rodzic dzieci, wybieram studia i praca w firmie. Wszystko jak w bajcie, na studiach pierwszy rok, wszystko idzie tak jak ma byc. Tesciu i tesciowa pomagaja we wszystkim. Ja pomagam w firmie, kiedy nie musze sie uczyc. Tak mija prawie rok od slubu, ja musze wyjechac w sprawach firmy na 4 dni, wracam moj maz mowi ze musimy porozmawiac, ja na to, to rozmawiajmy, Krystian zaczyna kiedy cie nie bylo bylem na imprezie, nie wiem jak to sie stalo zdradzilem cie, tylko raz, kocham tylko ciebie, blagam o wybaczenie, oczy zachodza mi krwia, cala moja przeszlosc wraca, wszystko zaczyna sie od poczatku, tylko tu ja jestem ofiara, a moj maz oprawca. Zawsze obiecalam sobie, kiedy jeszcze moi rodzice byli razem, ze ja nigdy nie wybacze zdrady. Tak wiec mowie odchodze, ja nie dam rady byc dalej z toba, zabiles mnie, zabiles wszystko co bylo miedzy nami, gdybys kogos zabil naprwde, powiedzial mi to, ja bym powiedziala, pomoge ukryjemy cialo, pozbedziemy sie dowodow, bedzie ok. Ale siebie nie dam rady wskrzesic! Mowie wyjezdzam, nic od ciebie nie chce, zreszta nic tak naprawde nie nalezy do mnie, ja przyszlam tam z jedna walizka. Jade do tesciowej, wszystko jej opowiadam, ona mowi ze mnie rozumie, ze skoro nie dam rady, nie powinnam na sile z nim byc, widze lzy w jej oczach, wspiera mnie, mowi dopilnuje zbys dostala wszystko czego potrzebujesz, ja mowie nic nie potzrebuje, nic nie jest moje, chce tylko oddac samochod, nie nalezy juz do mnie. Maz tez uwaza ze nalezy mi sie czesc jego majatku, ale ja nic nie chce. Prosze meza o zlozenie pozwu rozwodowego, bez orzekania o winie, a ja w tym czasie kontaktuje sie z moim najlepszym przyjacielem, ktory kilka lat temu wyjechal do Holandii, mowie co sie stalo, ze potzrebuje tam pracy, on mowie jestem w nastepnym tygodniu w Polsce szykuj sie zabieram cie tutaj. Mam tydzie na pozbieranie wszystkiego, rzucam studia, nie moge, nie chce zostawac w Polsce, chce wyjechac jak najdalej......zapomniec o wszystkim, zaczac nowe zycie, maz blaga prosi nic do mnie nie dociera, a wlasciwie dociera, ale ja te decyzje podjelam wiele lat temu, nie bede sie szmacic!!! Jestem kilka miesiecy w Holandii wszystko sie jakos uklada, ja zaczynam znowu chciec zyc. Poznaje kogos starszy odemnie o 19 lat, ale tak sobie mysle, doswiadczony, moze cos z tego bedzie, moze wlasnie potrzebuje kogos kto mnie doceni, moja mlodosc, kogos dla kogo strata mnie bedzie czyms wiecej..... wszyscy znajomi mowia mi zo on nie widzi za mna swiata, ze zakochany po uszy, nosi mnie na rekach, dba o mnie, spotykamy sie kazdego dnia, ech chyba milosc. Zachodze w ciaze mimo ze bralam tabletki antykoncepcyjne. Mysle co ma byc to bedzie, mowie mojemu ukochanemu, on sie bardzo cieszy, jest szczesliwy. Nagle przypominam sobie za mam niepozalatwiane sprawy w Polsce, musze wracac, musze sie szybko rozwiesc zaczynam nowe zycie. Jade na kilka tygodni do Polski, spotykam sie z moim jeszcze mezem, prosze o rozwod, mowie ze jestem w ciazy, Krystian mowi dobrze, czym szybcie tym lepiej dla ciebie! Moj najlepszy przyjacie z Holandii dzwoi do mnie, mowi mi ze moj ukochany mnie zdradza, mysle niemozliwe, on mowi porozmawiaj z moja zona, ona sie o tym dowiedziala. Dla mnie to katastrofa, nie wiem co robic, ale wiem juz napewno ze z nim nie bede. Mowie do mojego jeszcze meza, nie spieszmy sie z tym rozwodem, musze wrocic teraz do Holandii, ale za jakis czas wroce, bedziemy musieli porozmawiac, chyba bede potzrebowac twojwj pomocy, a Krystian odpowiada czego tylko sobie zyczysz. Wracam do Holandii spotykam sie z moim ukochanym, czy moze lepiej z ta szumowina, mowie ze wiem o tym ze mnie zdradza, Mowie mu ze odchodze i ze to juz koniec. a on mowi nie zapomnij ze nosisz moje dziecko mam cie w garsci i to ja rozdaje karty, ja odpowiadam ze to sie okaze! Niestety on wie o mnie wszystko, gdzie mieszkam w polsce jak mnie znalesc! Mam kilka dni na uregulowanie wszystkich spraw w Holandii i powrot do Polski. Wracam do Polski spotykam sie z moim mezem, nakreslam mu sytuacje, mowie ze potrzebuje pomocy, naszczescie pozew rozwodowy nie zostal zlozony. razem idziemy na uklad on mnie zdradzil, ale teraz to sie nie liczy, teraz wracam udajemy szczesliwa rodzine, ja jestem w ciazy, on musi dac nazwisko mojemu dziecku, inaczej tamten moze to wykorzystac, a z mojego punktu widzenia nie zasluguje na to by byc ojcem mojego dziecka. Krystian pomaga mi we wszystkim, stara sie, robi wszystko zebym zmienila zdanie, i zostala z nim, nawet jak juz go nie bede potrzebowala, caly czas sie mna opiekuje, mna i dzieckie jeszcze w moim brzuch, ale ja wiem ze kiedy ja i moje dziecko bedziemy bezpieczni odejdziemy! Caly czas mu to powtarzam! Moj syn przychodzi na swiat, automatycznie dostaje nazwisko mojego meza. Moj byly partner dowiaduje sie o narodzinach dziecka, sklada papiery do prokuratury ze to jego dziecko, dostajemy wezwanie do prokuratury, jedziemy, mowi tylko moj maz, pani prokurator odrzuca wniosek mojego bylego partnera, juz nic nam nie zgraza. Mowie krystianowi ze teraz mozemy sie rozstac jak przyjaciele, pomogl mi, dzieki niemu ja i moj syn mozemy zyc jak chcemy, bez szarpaniny. Krystian mnie blaga o to zebym zostala, ze pokochal mojego syna jak wlasne dziecko, tesciowa jest szczesliwa, znowu jestesmu razem, ma przepieknego wnuka, kocha go ponad zycie. Ale ja nie chce zostac, chce odejsc, nie moge nie potrafie, mowie pamietasz zabiles mnie, szanuje cie, podziwiam, ale juz nie kocham. Moj syn ma kilka miesiecy, mysle ze juz czas odejsc, Chce wrocic do Holandii, tam chce dalej studiowac, ale nie moge wyjechac z dzieckiem, najpierw musze jechac na kilka miesiecy sama. Moj maz poroponuje ze on i jego mama zajam sie moim synem, zgadzam sie, wyjezdzam z bolem w sercu, ale inaczej nie moge, chyba ze zostane z moim mezem, a tego nie chce. W Holandii mam odrazu prace, kilka tygodnii pozniej mieszkanie, moje mlodsza siostra zgadza sie przyjechac i opiekowac moim synem kiedy ja bede pracowac i sie uczyc. Pracuje jako sprzataczka na uniwersytecie na ktorym zamierzam studiowac. wracam do Polski po mojego syna, mowie ze juz mam wszystko zalatwione, ze moge zabrac Kubusia do siebie, moj maz mowi dobrze, zgodze sie na wszystko jesli przyjmiesz ode mnie pieniadze, wtedy juz nie bylam ja sama, ale tez byl moj syn, dostalam od mojego meza bardzo duzo pieniedzy, ktore mi bardzo pomogly. Zaczelam nowe zycie, na uczelni poznalam docenta, tez starszy ode mnie 19 lat, Holender. Nie, nie zakochalam sie odrazu, bylam bardzo ostrozna, bardzo lubilam spedzac z nim czas, ale sie balam, mialam syna, tu juz nie chodzilo o mnie, ale tez o moja malutka istotke. Moj nowy przyjaciel wiedzial o mnie nie wiele, tyle tylko ze sie rozwiodlam i mam syna. Dzis jestem juz po studiach mam dwoch synow, pan docen jest moim mezem od 5 lat, usynowil mojego pierwszego syna, co niestety bardzo dlugo trwalo, bo sprawa sadowa byla w Polsce, moj byly maz nie robil problemow, ale juz sady w Polsce robily, musielismy robic badania DNA, ale na szczascie wszystko sie dobrze skonczylo. Z Krystianem jestesmy przyjaciolmi, z biologicznym ojcem Kubusia nie mam kontaktu. Moj ojcie mam raka pluc, moja matka dalej jest ze swoim kochankiem, tylko teraz on jest jej mezem, mowia ze sa szczesliwi. Moj tato ma tez partnerke, ale zenic sie nie chce, ona ma tak samo na imie jak moja matka i jest bardzo do niej podobna, przypadek?! Ja no coz, kocham mojego meza, ale niestety nie potrafie juz zaufac, on nie wie o mojej przeszlosci i mysle ze tak jest lepiej, sprawdzam go po cichu, tak dla wlasnej swiadomosci. Jest mezem mozna powiedziec doskonalym, ojcem jeszcze lepszym, mimo ze jest ode mnie tyle lat starszy dogadujemy sie ze wszystkim, duzo rozmawiamy i mysle ze jestesmy szczesliwi, tylko czasami pojawiaja sie mysli, czy gdyby on mnie zdradzil znalazlabym sily zeby odejsc, czy nie kocham za bardzo, ale skoro nie ufam do konca, mimo ze moj maz nigdy mi nie dal nawet cienia podejrzen, to chyba jednak nie kocham za bardzo! A wydarzenia w moim i dziecinstwie, malzenstwie i to wszystko zlozylo sie na to ze ja wszystko analizuje, nawet glupie miny mojego meza, caly czas jestem gotowa na wiadomosc, ze on mnie zdradzil, to jest nienormalne, a najlepsze jest to ze ja jestem psychologiem! Nie wspominajac juz o totalnej obojetnosci do moich rodzicow, moj tata ma raka, jedyne moje slowa byly takie, zasluzyl sobie! Moja matka ciagle do mnie wydzwania i mowi jak bardzo mnie kocha, jak bardzo teskni za mna, na co ja odpowiadam spoznilas sie wiele lat ze swoja miloscia, nie mam do nich zadnych uczuc! Przepraszam za bledy, niestety od wielu lat nie korzystam z jezyka polskiego, ale sie staralam.
9767
<
#1 | milord dnia 09.12.2014 20:20
Hmmmm. Nawet jak Ci się nie wiedzie > to Ci się wiedzie i udaje. Zawsze miałaś wszystko i to bez względu na okoliczności. Wszyscy, którzy dali Ci się w jakikolwiek sposób we znaki > starają się ze wszystkich sił by wszystkie krzywdy wynagrodzić. A że żyją swoim własnym życiem bo Ciebie obok nie ma to co w tym złego? Nie szukaj winy w mężu bo jest Ci ojcem, kochankiem, towarzyszem życia > i co w Twoim pojęciu niepojęte > prawdopodobnie wcale nie ma zamiaru zrobić Cię w koniaZ przymrużeniem oka W moim mniemaniu póki co > jeszcze nic Ci nie grozi jeśli chodzi o to o czym myślisz. Przyjdą z czasem problemy innej natury > ale nie będą miały nic wspólnego z tym, czego najbardziej się obawiasz.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 09.12.2014 21:14
Konsekwencja, upór, ściśle określone priorytety, jasny światopogląd...Jestem pod wrażeniem, szczególnie, gdy wyniosło się z domu coś wprost przeciwnego i w zasadzie to, czym dysponujesz, jako człowiek, Ivona12, jest wynikiem Twoich starań i własnej pracy.

Ale...

Cytat

moj tata ma raka, jedyne moje slowa byly takie, zasluzyl sobie


Nie obraź się, ten upór w dążeniu do tego, co sobie zakładasz jest pełen bezwzględności. Tu nie ma miejsca dla pomyłki, słabości, potknięć. Tutaj nawet choroba tak ciężka i niepewna w rokowaniu, jak nowotwór nie jest dla Ciebie powodem by przystanąć, schylić się nad bliską osobą, wybaczyć, szczególnie, że ten ojciec w moim odczuciu za wiele Ci nie zawinił...
Wiesz, Ivona12, czego Ci brak? Zwykłej pokory. Spuść z tonu, a będzie z Ciebie naprawdę fajna baba z jajami Z przymrużeniem oka
4498
<
#3 | rekonstrukcja dnia 09.12.2014 21:43
JW, tatuś puszczalską żonę hołubił, a to co na własne życzenie tracił , odbijał sobie na dzieciach. Trzynastolatkę wciągać w intrygę molestowania przez kochanka i zrzucać na to dziecko odpowiedzialność za scalenie rodziny tak wstrętnym kłamstwem ?! Z mojego punktu widzenia , to autorka była z buta traktowana na równi przez mamuśkę i przez tatuśka. Nie była dla nich dzieckiem, człowiekiem, tylko przedmiotem i workiem treningowym . Zasiali , to zbierają. Zrobili z córki kalekę emocjonalną. JW, można wybaczyć i omijać szerokim łukiem. Żadne z tych ludzi na szacunek i oddanie nie zasługuje.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 09.12.2014 21:55
Daleka jestem od bezwzględności po trupach, mimo, że moje życie, przynajmniej we fragmencie z dzieciństwa, jest/było bardzo podobne do opisanego przez autorkę. Dawno temu zrozumiałam, że hodowanie urazy w takiej postaci, jak opisane tutaj, szkodzą głównie mnie.
Nie namawiam do naprawiania stosunków rodzinnych, ponieważ niektóre schody są nie do przebycia. Mam jednak wrażenie, że to, z czego jest Ivona12 dumna, jest jednocześnie jej wadą i potencjalnie zawsze powodem problemów.
11865
<
#5 | Ivona12 dnia 09.12.2014 22:03
Milordzie tu masz racje, zawsze spadalam na 4 lapy, chociaz czasami troszke pokiereszowana.
Nie szukam winy w mezu, bron Boze, ale niestety to sa efekty mojej przeszlosci. A problemy innej natury, a mysle ze masz tu na mysli wiek mojego meza, zdaje sobie z tego sprawe, wiem ze jest ode mnie wiele starszy i mysle ze jestem przygotowana na to ze kiedys bede musiala sie nim zaopiekowac. A zrobie to z przyjemnoscia za milosc ktora mi daje, za opieke nad moim pierwszym synem i za te kawe ktora dostaje codziennie do lozka i za to ze zawsze mnie docenia, wspiera i jest przy mnie, ale zycie pisze rozne scenariusze i moze byc tez na odwrot!



JakichWiele tak masz racje jestem bezwzgledna, ale nie dlatego ze tatus mnie kochal i byl, tak jak rekonstrukcja napisala/napisal niestety ponioslam konsekwencje tego ze nie zgodzilam sie na jego intrygi, a mianowicie po mojej odmowie mnie pobil, bylam w szpitalu prawie miesiac . Nawet nie uslyszalam przepraszam ponioslo mnie, nic kompletnie, nawet jak mi kapcie do szpitala przyniosl, to czekal na moment az bede spala i je podrzucil jak jakiemus psu! A kiedy wrocilam do domu uslyszalam ze moje dzieci odwdziecza mi sie tym samym.
4498
<
#6 | rekonstrukcja dnia 09.12.2014 22:58
No tak jakoś czułam, że bardzo oględnie napisałaś o szanownym tatusiu. Ivona , źle mnie zrozumiałaś, ja napisałam że odbijał sobie na Was dzieciach swoje nerwy i porażki i to jak na workach treningowych, a nie rekompensując brak miłości dając Wam ją ze zdwojoną siłą.

Nie mniej jednak, to co pisze JW też jest ważne : wybaczenie. I nie na tym ono polega, żeby paputki na schorowane nóżki tatkowi zakładać i udawać, że wszystko jest OK , bo to co zrobił było-minęło. Chodzi o co innego, poszukaj drogi do wybaczenia wewnątrz siebie, tylko i wyłącznie dla siebie. Po to, żeby jeden z tych worów zapełnionych złem , którego doznałaś zrzucić z siebie i nie ciągać tego obciążającego Ciebie dziadostwa po całym świecie. Sama widzisz, wyjechałaś z Polski, wróciłaś, znowu wyjechałaś, a to przeklęte wiano od tatusia wciąż z Tobą , jak cień.

Każdy sam w sobie odnajduje metody, własne sposoby żeby przygotować się na wybaczenie. To co u mnie zadziałało, niekoniecznie sprawdzi się u Iksińskiej. Ale patrząc na Twoją historię myślę sobie, że póki co nie jesteś na razie w stanie przyjąć tego, że wybaczenie nie jest oznaką słabości ( a tej u siebie się wystrzegasz , jak możesz ), lecz właśnie siły i mądrości. Być może kiedyś staniesz w takim miejscu, z perspektywy którego olśni Cię , że ciągnięcie za sobą worów jest wysoce nieopłacalne. Tak sobie też myślę, że żeby być gotowym na wybaczenie, trzeba też niestety/stety trochę zmięknąć. A Ty Ivona, boisz się świadomości bycia człowiekiem ( co jest absolutnie zrozumiałe ) , bo to oznacza też pozwolenie sobie i innym na słabości, a przecież to egoistyczna i wszechowładniająca słabość Twojego durnego ojca była powodem Twojej traumy.
Nie wiem Ivona, czy Twój ojciec z powodu zawodu miłosnego stał się ludzkim potworem i niszczycielem . W mojej opinii pod względem "zasług" przebił Twoją matkę i pomścił sobie na niewinnych po wielokroć. A mimo to, warto zdobyć się na wybaczenie, właśnie po to żeby się psychicznie uwolnić od tego sukinsyna definitywnie.
5448
<
#7 | Andzia76 dnia 12.12.2014 14:02
Ivona12
"tylko czasami pojawiaja sie mysli, czy gdyby on mnie zdradzil znalazlabym sily zeby odejsc, czy nie kocham za bardzo, ale skoro nie ufam do konca, mimo ze moj maz nigdy mi nie dal nawet cienia podejrzen, to chyba jednak nie kocham za bardzo"
Patrząc przez pryzmat naszego życia mamy różne podejście do wielu spraw. Czy ufać do końca? Ślepo? Czy mądrze? Jak to jest z tym zaufaniem? A może dobrze jest jak jest, a Twoje analizy nie są potrzebne Z przymrużeniem oka
Czyż nie warto cieszyć się tym co się ma w tej chwili?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?