Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Hagi1000:06:29
bardzo smutny00:11:40
heniek00:22:09
Sasza00:25:40
zona Potifara00:43:21

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Idealne małżeństwoDrukuj

Zdradzona przez mężaPoznaliśmy się w liceum i zanim zaczęliśmy być ze sobą łączyła nas przyjaźń. Wiedziałam o wszystkich jego dziewczynach - większość to były takie jednostronne zauroczenia, nie miał szczęścia w miłości. Aż w końcu zakochał się we mnie, a mnie to przeraziło. Że jak to, przyjaźniliśmy się tyle lat i teraz będziemy parą? Dałam mu kosza i urwaliśmy kontakt. Wznowił się po kilku miesiącach i po roku stwierdziłam, że też go kocham. I tak się zaczęło. Najpierw badanie gruntu - czy przyjaźń może faktycznie przerodzić się w romantyczną miłość. Potem szaleńcze zakochanie. Byliśmy młodzi, studiowaliśmy, więc kilka lat zanim mi się oświadczył. Pół roku przed ślubem zaczęłam mieć poważne wątpliwości, wyjechałam na kilka dni, żeby przemyśleć wszystko, ale doszłam do wniosku, że to będzie dobra decyzja. Pobraliśmy się i było cudownie. Pieniądze z wesela przeznaczyliśmy na podróż poślubną, reszta poszła na lokatę. To była podróż życia dla nas obojga, byliśmy w siódmym niebie, zakochani i szczęśliwi. Po powrocie zaszłam w ciążę. Pracowałam do samego końca. Maż nie pracował, pisał doktorat i od czasu do czasu dawał korepetycje. I zaczęły się kłopoty... zaczął podbierać pieniądze z lokaty. Kiedy się wydało obiecał zwrócić, jak znajdzie pracę. Dostałam anonim z zapisem rozmów mojego mężą z kolegami na temat kobiet - nie wdając się w szczegóły był to ściek - pełen wulgarnych aluzji. Płakał, przepraszał i obiecał się zmienić. Po urodzeniu dziecka poszłam na urlop macierzyński i jestem na nim do teraz. Dziecko ma 8 miesięcy, od wczoraj wiem, że mnie zdradzał z jakąś studentką, której dawał korepetycje. Ten romans zaczął się tuż po tym, kiedy urodziłam. W najważniejszym i najtrudniejszym dla mnie momencie życia. Kiedy byłam najsłabsza i najbardziej potrzebowałam jego siły i wsparcia. To jest straszny cios. W jednym momencie straciłam męża i przyjaciela. Oczywiście płacze i przeprasza. Mówi, że tylko ja się liczę i dziecko. Żebym chociaż ze względu na dziecko mu wybaczyła. Że był durniem. Że to nie był on (sic!) tylko jakaś jego ciemna strona, z którą chce walczyć, i którą pokona. A ja nie mogę niego patrzeć. Chciałabym, żeby zniknął, mogłabym wtedy nie myśleć o tym, co zrobił i jak bardzo zniszczył moje szczęście i spokój swoich rodziców. Moim nie powiedziałam - zabiliby go. Poza tym gdzieś głęboko we mnie jest nadzieja, że się ułoży i lepiej, żeby mój ojciec o tym nie wiedział, bo by mu nigdy nie wybaczył. Nie wykopałam go z domu tylko ze względu na dziecko. Co robić? Jak żyć z człowiekiem, który jest jednym wielkim kłamstwem? Da się? Czy to co teraz czuję do niego (niechęć, strach, wściekłość, zawód, rozczarowanie, niesmak, itp) minie? Czy odnajdę szczęście?
10983
<
#1 | Maja32 dnia 30.11.2014 02:42
Współczuje
Moj ex tez zaczął zdradzać mnie tuz po przyjściu na swiat naszego dziecka
To ze Twój mąż przeprasza, to dobry objaw Moj nawet za bardzo nie przepraszał i "musiał sie zastanowić" czego chce Dluuugo sie zastanawiał, dalej kłamał i zdradzal, a gdy sie znowu wydało w koncu postanowił usunac mnie i dziecko ze swojego życia Smutek
Te kilka miesiecy gdy niby próbowaliśmy ratować nasz zwiazek były koszmarem Trudno byc przy kimś, komu nie mozna juz ufać Zwlaszcza gdy jest małe dziecko i te wsparcie jest niezbędne
Ale i bycie samej z takim maluszkiem to udreka Ja jestem sama juz 10 miesiecy i to chyba najtrudniejsze co dotąd spotkało mnie w zyciu
Wiec nie powiem Ci olej zwiazek, ale nie powiem tez ratuj Z tej sytuacji nie ma chyba niestety dobrego wyjścia Smutek
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 30.11.2014 09:40
Zaczęła się więc agonia waszego małżeństwa- ciężko Ci będzie, bo znacie się bardzo długo. Takie znajomości, które najpierw opierały się na przyjaźni, koleżeństwie, a potem przekształcały się w związki romantyczne są najgorsze. Albo powiem inaczej- takie związki są potencjalnie najlepsze, bo mają solidne fundamenty i raczej wróżyłyby wspaniałą przyszłość, ale w sytuacji takiej, gdy stało się coś takiego, jak u was i należałoby je, rzecz jasna, zakończyć, to niestety ciężko jest wyrwać się czegoś takiego.
Tak więc raczej długa droga przed Tobą i różne paskudne jej etapy do pokonania.
Na ten moment nastawiłaś się na to, by nie mówić o tym, co się stało nikomu, a zwłaszcza swoim rodzicom. A skoro tak, to na własne życzenie przedłużysz sobie męczernie, bo gdybyś powiedziała rodzicom, a oni natychmiast chcieliby wyrwać Cię z bagna, to Ty miałabyś w nich wielkie wsparcie i mniej czasu zmarnowałabyś na tego człowieka.
Wasze małżeństwo i tak nie przetrwa albo powiem inaczej- Wasze małżeństwo nie ma już żadnych szans na normalność i na to, by było zdrowym i satysfakcjonującym Ciebie związkiem- to od tej pory zawsze będzie patologicznym układem i Ty będziesz tak właśnie postrzegała waszą rodzinę. Bedziesz patrzyła na dziecko na nie przelewając całą miłość, bo żal Ci będzie biednej istotki, która nie z własnej winy urodziła się w gnojówce. Wątpię, byś mogła znieść coś takiego na dłuższą metę- no nie bedziesz szczęśliwą kobietą. Tak więc ukrywanie prawdy przed rodzicami jest bez sensu, bo pozbawiasz się liny ratunkowej. Sama nie poradzisz sobie z takim dziadostwem i nie będziesz potrafiła żyć u boku tego człowieka.
On twierdzi, że ma w sobie ciemnego typa, który od czasu do czasu przejmuje nad nim kontrolę i popycha go w stronę łajdactwa. Dziewczyno kochana- to co on mówi jest świętą prawdą (dobrze, że w tej despperacji on zapędził się na tyle, że powiedział Ci o "panu w czarnym meloniku"- cytat z książki "Moje dwie głowy", przeczytaj ją sobie, bo tam właśnie poczytasz o takich czubkach, którzy żyją podwójnym zyciem).
Uciekaj więc od tego zepsutego popaprańca, bo z takimi ludzi nie ma szans na to, by zbudować normalny związek. Ty dla tego chłopa jesteś podstawową kołdrą, inne są pobocznymi i zmieniającymi się co chwilę. Z czasem według oceny tego gostka nawet na podstawową kołdrę nie będziesz się nadawała, bo np. wydasz się temu panu za stara i on wtedy inną którąś ze swoich licznych pobocznych uczyni kołdrą podstawową mając jednocześnie harem różnych pobocznych. Takie życie czeka Cię z tym cudem- zamów książkę przez internet, przeczytaj ją i uciekaj od tego człowieka.
Napisałaś , że kilka miesięcy przed ślubem miałaś poważne wątpliwości odnośnie tego czy naprawdę chcesz wyjsć za tego człowieka. Czy był to kryzys spowodowany lękiem przed zmianą życia, czy też miałaś inne powody do tego, by mieć wątpliwości? Może już w tamtym czasie postrzegałaś tego faceta, jako kur...wia..rza? Brak wiedzy, doświadczenia życiowego i młodzieńczy idealizm przysłonił Ci jednak ciemne chmury wiszące nad tym związkiem i jednak wyszłaś za tego człowieka? Jak było?
On zawsze będzie podrywał studentki i zawsze znajdzie takie, które będą na niego chętne (bez żadnego wysiłku studentki uzyskują zaliczenie albo zdają egzaminy- tak było od zawsze i nic w tej kwestii nigdy się nie zmieni- krażą legendy o puszczających się z wykładowcami studentkach- samo zycie).
Dalej- skoro on bierze sobie do lóżka różne studentki i nawet miał z którąś romans, to znaczy, że na tej uczelni facet ten wyrobił już sobie odpowiednią reputację. Z całą pewnością wszyscy studenci przekazują sobie wiedzę na temat tego wykładowcy i zwyczajnie śmieją się z niego- nie wiem, jak ten chłop musi się czuć stając przed studentami w sali wykładowej, te wszystkie uśmieszki, czasem inteligentne aluzje ze strony studentów- tragedia. Jednak jest to problem tego człowieka i on wyśpi się tak, jak sobie pościelił. Ciebie jednak też okrył płachtą sromoty, bo ilekroć pójdziesz na tę uczelnię albo spotkasz jego studentów, to zawsze będziesz musiała spodziewać się ukradkowych spojrzeń i rożnych podśmie..ch..u..jek.
Na swoje dziecko też będziesz patrzyła pod tym kątem- to maleństwo od samego bowiem początku zostało skazane na życie w patologii, z chorym i hedonistycznym ruchaczem.
Moja rada- kup książkę "Moje dwie głowy" i przeczytaj ją. Nie ograniczaj się tylko do tej książki- generalnie dokształć się w zakresie "kim jest haremowy i czego mozna a w szczególności czego na pewno nie można spodziewać się po takim gatunku faceta". Niech to dokształcanie się zajmie Ci np. czas do końca tego roku. Potem usiądź i spokojnie zastanów się czy faktycznie chcesz dalej zyć z tym człowiekiem. Jeśli mimo wszystko zostaniesz z nim, to trudno- taki będzie Twój wybór, ale od tej pory niczemu też już się dziw, bo bez względu na to, ajkich rzeczy dowiesz się po drodze, Ty przecież będziesz trwała przy tym człowieku na dobre i na złe, jak to się mówi. Jeśli jednak stwierdzisz, że faktycznie nie widzisz dla siebie życia z tym człowiekiem i nie chcesz, by ktoś taki miał aż tak bezpośredni wpływ na wychowanie Twojego dziecka, to powiedz o wszystkim swoim rodzicom, a oni odpowiednio pokierują Tobą dalej. Dasz sobie radę, tylko zdobądź odpowiednią wiedzę i podejmij decyzję.
Żyć się z tego rodzaju człowiekiem ani budować z nim rodziny z całą pewnością się nie da. Nie pomogą żadne terapie, nie pomoże nic- za jakiś czas pojmiesz to, jeśli rzeczywiście zechcesz drążyć temat zaburzeń. Pozbędziesz się po prostu złudzeń i fałszywej nadziei.
Wszystkiego dobrego.
11839
<
#3 | joannaes dnia 30.11.2014 10:00
Dziękuję za te odpowiedzi.
Powiedziałam o wszystkim jego matce. Mam jej wsparcie, wiem to na 100%. Nie mogłabym z tym być zupełnie sama, sprawa jest wciąż bardzo świeża, myślę, że jeszcze dużo będziemy rozmawiać, a ona też mu powie parę rzeczy. Terapia jawi mi się jednak jako dobry pomysł, myślę, że chciałabym spróbować, ale to on będzie musiał to zaproponować. Uczymy się siebie przez całe życie, chcę go więc naprawdę poznać, bo jak widać nie wiem wszystkiego. Wtedy podejmę decyzję. Chciałabym, żeby dziecko miało rodzinę pełną miłości, ale do tego ja sama muszę być szczęśliwa - wtedy szczęsliwe będzie też dziecko, nawet bez ojca w domu. Stoję na rozdrożu, ale jestem silna. Myślę, że dam sobie radę, ale wyjdę z tego poobijana. Może się zagoi...
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 30.11.2014 10:41
Jesteś młodą osobą, a przecież tak bardzo rozsądną i mądrą- tak właśnie zrób, jak napisałaś. Daj sobie czas i nastaw się na najgorsze, bo potem, w razie czego, łatwiej dasz sobie radę. Skoro chcesz bawić się w terapie, to zrób to- potem nie będziesz sobie wyrzucała, że nie zrobiłaś wszystkiego, by ratować pełną rodzinę dla swojego dziecka.
Moim zdaniem terapia nie ma żadnego sensu, bo takich zaburzeń zwyczajnie nie da się wyleczyć (prędzej czy później jego natura i tak da o sobie znać- przykro mi), ale skoro Ty tak chcesz, to rób po swojemu.
Napisałaś też wcześniej o tym, że podbierał pieniądze z waszych wspólnych oszczędności- no widzisz. Masz po prostu do czynienia z naprawdę nic niewartym facetem, bo nie tylko pociąg do bab gubi waszą rodzinę.
Daj sobie kilka miesięcy na dogłębne zbadanie tego, w czym tkwisz i potem podejmij konkretną decyzję.
Ja jestem pewna, że nie zostaniesz z tym człowiekiem, ale spokojnie- na razie się nie pali. Ważne jest to, żeby Twoja decyzja była wyważona, mocno ugruntowana i dojrzała. Wtedy mniej się nacierpisz.
Uważaj też na zdrowie, bo studentki też chorują, więc żebyś nie złapała jakiegoś świństwa.
To że matka weźmie w obroty swojego synka w niczym Tobie nie pomoże, a juz na pewno nie dłuższą metę- dobrze jednak, że powiedziałas jej o wszystkim.

Może się zagoi...- nie może się zagoi, ale na pewno się zagoi. Jesteś madrą dziewczyną i na pewno będziesz potrafiła ocenić sprawę tak, jak należy. Ja jakoś nie wyobrażam sobie, byś Ty wpadła w jakieś kompleksy z tego powodu, że ten człowiek Ciebie zdradza- Ty, w razie czego, będziesz potrafiła zrozumieć, że jego zdrady nie maja nic z Toba wspólnego. To ciężkie do zrozumienia, bo jak to? Jakim cudem zdrady męża mają nie mieć niczego wspólnego z jego żoną? A jednak i tak się zdarza. Ty zdołasz to pojąć, bo jesteś inteligentna i bardzo rozsądna. Odejdziesz od tego człowieka i nawet się za nim nie obejrzysz- będzie tak za jakiś czas. Przekonasz się o tym. I tego właśnie Ci zyczę.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 30.11.2014 10:52
Joannaes poniżej link do tematu min pana w czarnym meloniku o którym pisała Mono, taka wiedza w pigułce z książki Moje Dwie Głowy.

http://nwww.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=30&thread_id=1707&rowstart=0



Ja w Twoje historii zauważyłam kilka niepokojących rzeczy:

Cytat

I zaczęły się kłopoty... zaczął podbierać pieniądze z lokaty
- kłamstwa i kradzieże , pieniądze być może wydawane na boczne panie

Cytat

Dostałam anonim z zapisem rozmów mojego mężą z kolegami na temat kobiet - nie wdając się w szczegóły był to ściek
---- ludzie widzą z boku więcej niż Ty przez pryzmat swojej miłości. On już został przez kogoś zdemaskowany i ten ktoś podzielił się z Tobą swoją wiedzą . Nie wnikam w pobudki tego co to nagrał ale Twoj mąż ma już wyrobioną opinię wśród niektórych ludzi... weź to pod uwagę

Cytat

Że to nie był on (sic!) tylko jakaś jego ciemna strona


Bardzo prosty i sprytny mechanizm- on zwalnia się od odpowiedzialności za popełnione czyny (to nie ja , to ciemna strona...), a jednocześnie wzbudza w Tobie chęć ratowania go chronienia .

Cytat

zniszczył moje szczęście i spokój swoich rodziców. Moim nie powiedziałam


Popełniasz klasyczny błąd, nie dość że pozbawiasz się wsparcia, to jemu dajesz jasny sygnał, że go chronisz mimo tego co zrobił. Dla niego prosty przekaz-- możesz robić teraz co chcesz, nikt się nie dowie...Zaczyna się powolna Twoja izolacja o świata, nie popełniaj tego błędu

Joanna zastanów się , poczytaj, wyciągnij wnioski. Im dalej w las w takim związku, tym trudniej..
To że Twój mąż jest taki , nie znaczy że wszyscy mężczyźni są tacy, większość, to porządni, odpowiedzialni ludzie.
Ty akurat natrafiłaś na taki egzemplarz , nie daj się zwieść jego łzom , obserwuj i wyciągnij wnioski. I miej uszy i umysł otwarty na informacje z zewnątrz o Twoim mężu, nie broń go wbrew logice i wbrew wszystkiemu.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 30.11.2014 11:02
Tego Ci życzę, ponieważ absolutnie nie wierzę w taki gatunek facetów. Obojętne co by nie było podłożem ich dewiacji, to i tak w niczym nie zmienia faktu, że tacy ludzie nie nadaja się do budowania zdrowej i stabilnej rodziny. Nie ma szans dla takich ludzi, bo z wielu względów pewne zmiany w nich samych sa po prostu niemozliwe. Nawet, jeśli przez jakiś czas zdołają się oni kontrolować, to i tak nie oznacza to, że będą szczęśliwi w swoim nowym wcieleniu i że prędzej czy później nie wrócą do prawdziwego swojego JA. Od takich facetów, skoro raz namierzyło się jaki oni mają ze sobą problem, należy zawsze, ale to zawsze trzymać się z daleka. To nie wina kobiety, że taki facet potrzebuje innych bab. Tak będzie zawsze, dopóki wacek będzie mu stawał- nie ma mozliwości, by przeskoczyć coś takiego. Przykro mi.

Komentarz doklejony:
To że Twój mąż jest taki , nie znaczy że wszyscy mężczyźni są tacy, większość, to porządni, odpowiedzialni ludzie.
Lisbet ma rację.
Absolutnie nie daj sie wkręcić obiegowym głupim mitom, jakoby wszyscy faceci zdradzali i że właściwie jest to normą i czego chcieć od chłopa itd.
Absolutnie nie daj się ogłupić tego rodzaju argumentom, bo byłaby to dla Ciebie prosta droga do zmarnowania sobie życia.
Pewnie, że pełno jest wokół dziadostwa, że ludzie zdradzają się nawzajem (na tym portalu mozna odniesc wrazenie, że właściwie wszyscy tak postępują, więc jeden mniej albo jeden więcej nic nie znaczy), ale w normalnym świecie, ja zapewniam Cię, że jest normalny świat, zdecydowana większość ludzi woli miec jasne i klarowne sytuacje. Nikt myslący normalnie nie będzie miał żadnej satysfakcji z tego, że kogos wkręca, że udaje mu się wpędzić drugiego człowieka w maliny. Do czegoś takiego, do zycia w takim właśnie stylu trzeba mieć bowiem określone predyspozycje i ciągoty. Większość ludzi, powtarzam raz jeszcze, absolutnie nie ma tego rodzaju chorych potrzeb. Trafiłaś po prostu fatalnie, bo spośród wielu fajnych chłopaków, jakich na pewno znałaś, Ty wybrałaś zaburzonego typa.
Jego inteligencja (może być to człowiek bardzo inteligentny)nie ma nic wspólnego z tym, co ten chłop ma w "sercu". Nikt ani nic tego nie zmieni- ani terapia, ani jego matka, ani Ty, ani wasze dziecko, a ni nawet on sam. To jest po pprostu niemozliwe i nie jest to Twoją winą.
Nie baw się w jego ratowniczkę, bo jedyne co osiągniesz, to tylko to, że sama zapadniesz się w jego DÓŁ.
Ludzie na pewno gadają na temat tego czowieka.
Szkoda Ciebie i dzieciaka.
10444
<
#7 | zawiedzionyfac dnia 30.11.2014 12:12
Witaj, same obietnice i przeprosiny nie wystarcza by co kolwiek sie dało zmienic, jesli za tym nie idzie działanie, przeprosiny to tylko łagodzenie skutków, ale z opisu Twojego wynika ze na przeprosinach tylko sie skończyło, wiec nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem, nie zgodze sie ze człowiek nie moze sie zmienic, moze ale musi tego chcieć, niestety niektórzy sie zmieniaja tylko pod wpływem porzadnego kopa, a w tedy jest juz najczesciej za późno. niestety musisz przestac zajmowac sie mezem i dbać o dziecko powinnas najbardziej, coś o tym wiem bo ja na obecna chwile zajmuje sie dzieckiem a przecież jestem facetem Uśmiech
11839
<
#8 | joannaes dnia 30.11.2014 14:41
Mówi, że to moje wahanie się przed ślubem go podłamało, że stracił poczucie własnej wartości. Przerzuca winę na mnie? Zadałam mu to pytanie i natychmiast zaczął się tłumaczyć, że źle go zrozumiałam, on tylko stara się wyjaśnić swoje działanie. Ja jestem aniołem, dobra i prawie święta. Tak do mnie mówi, płacząc przy tym i błagając, żebym wybaczyła. Ale we mnie chyba coś umarło. Czuję się chwilami trochę jak góra lodowa, co chyba widać, po tym jak piszę. Mam kompletną huśtawkę emocjonalną, jak jestem sama z dzieckiem to płaczę nad sobą i nad moim dawnym życiem. Boję się rozstania, bo kocham jego rodzinę, mamy wspólnych znajomych, w komputerze nie mam zdjęć, które byłyby z czasów bez niego... Muszę stanąć na własnych nogach i poczuć, że dam sobie radę sama, może wtedy inaczej na to spojrzę.
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 30.11.2014 15:51
Ale we mnie chyba coś umarło. Czuję się chwilami trochę jak góra lodowa, co chyba widać, po tym jak piszę
Tak, masz rację- to rzeczywiście widać. Ja odebrałam to też, jako Twoją mądrość i dojrzałe, mimo Twojego młodego wieku, podejście do tematu. Wystarczy, ze jeszcze troszkę dokształcisz się w temacie takich facetów, a na pewno nie zginiesz marnie z takim podejściem do życia. Raczej nie grozą Ci jakieś durnowate kompleksy z powodu łajdactwa tego człowieka.
Masz huśtawkę emocjonalną, która szczególnie uzewnętrznia się, gdy jesteś sama z dzieckiem- pisałam już o tym wcześniej- tak właśnie będziesz miała i ten stan nie opuści Ciebie nigdy. Będziesz patrzyła na swoje maleńkie dziecko i serce będzie Ci się kroiło na jego widok, a konkretnie na widok biedy swojego dzieciątka. Ono bowiem, od samego początku swojego istnienia, zostało pozbawione szansy życia w pełnej i przede wszystkim w zdrowej rodzinie- właśnie ze względu na tego rodzaju uczucia, jakie wywołują w kobietach ich dzieci, często zdarza się, że matka podejmuje decyzję o wspólnym zyciu z ruchaczem. Taka kobieta wie doskonale na co się pisze, ale fałszywie rozumiana miłość do dziecka, zmusza ją do pozostania w chorym związku. Będziesz musiała zmierzyć się z tym dylematem moralnym- od razu Ci powiem- nie będzie to dla Ciebie łatwa sprawa do rozwiązania.
Boję się rozstania, bo kocham jego rodzinę, mamy wspólnych znajomych, w komputerze nie mam zdjęć, które byłyby z czasów bez niego... Muszę stanąć na własnych nogach i poczuć, że dam sobie radę sama, może wtedy inaczej na to spojrzę.
No cóż- norma.
Przyjdzie taki czas, że będziesz musiała zmierzyć się z dwoma rodzajami lęku i któryś z nich na pewno przeważy.
Pierwszy ten to ten, o którym piszesz, a drugi to lęk wynikający ze strachu przed dalszym życiem z tym człowiekiem. Wiele bedzie więc zależało od tego, czego Ty będziesz bała się bardziej. Większy strach po prostu zwycięży.
Mówi, że to moje wahanie się przed ślubem go podłamało, że stracił poczucie własnej wartości.
Głupie gadanie i zwykły bełkot- on jest na razie w szoku i dllatego próbuje się tłumaczyć na tak niskim poziomie intelektualnym. On, póki co, nie opracował jeszcze w głowie sprytniejszej wersji, takiej którą Ty kupisz. Tak więc nie daj się zwieść, bo to co on wygaduje jest absurdalne i tylko chwilowe. Jego obecny stan mozna porównać do stanu kompletnej dezorientacji, no zabrakło mu języka w gębie- to mniej więcej o to chodzi- dlatego tłumaczy się, jak przygłupawy uczniak. Za jakiś czas, gdy on uknuje we łbie bardziej wyrafinowany sposób na Ciebie, będziesz poddana jego manipulacji i jeśli będziesz dawała się zwariować, to szybko złapiesz się na jego sztuczki i za kilka miesięcy będziesz przekonana, że wszystko, co się stało jest Twoją winą, a Ty masz do czynienia z prawdziwie nieoszlifowanym diamentem i skoro tylko mocniej się postarasz, to uda ci się wydobyć z tego człowieka całe jego wewnętrzne piękno.
Nie wiem czy łapiesz o co mi chodzi- w każdym razie, na ten moment postaraj się jak najmniej rozmawiać z tym człowiekiem na temat pobudek jego postępowania (chyba że chciałabyś potraktować tego faceta, jako interesujący przypadek kliniczny- jednak Ty jesteś jego żoną a nie lekarką, więc daruj sobie takie zapędy), dlaczego on to robi, o co chodzi- i tak tego nie pojmiesz, a jedynie tylko dasz się wkręcić w chore jazdy. To do niczego Tobie nie jest potrzebne. Tobie potrzebny jest tylko jasny umysł, byś mogła podjąć właściwą decyzję.
Zadałam mu to pytanie i natychmiast zaczął się tłumaczyć, że źle go zrozumiałam, on tylko stara się wyjaśnić swoje działanie. Ja jestem aniołem, dobra i prawie święta.
No cóż- takie gadanie to też norma.
Oczywiście, że on ma o Tobie jak najlepsze zdanie- inaczej przecież nie ożeniłby się z Tobą. Według jego oceny Ty świetnie nadajesz się na dobrą żonę, wspaniałą matkę i na jego podstawową kołdrę, pod którą jemu na pewno będzie bardzo ciepło. Tacy ludzie, zapewniam Cię, potrafią zatroszczyć się o swoją niezwykle cenną doopę i na partnerów zyciowych zawsze (no chyba że źle kogoś ocenią, nie są wszechwiedzącymi, więc i im zdarzają się pomyłki) wybierają kogo trzeba- już Ty się nie bój o życiowy cwańcyś tego człowieka.
Co ja mogę poradzić Ci w tej kwestii?
Może spróbuj myśleć tak- on zdradza Cię z różnymi studentkami, ale sprawa się wydała i on wie, że Ty juz wiesz. Co dzieje się więc dalej w umyśle takiego człowieka? On Ciebie bacznie teraz obserwuje (dla niego jesteś czymś w rodzaju obiektu, który on bada) i zbiera w swojej chorej i zepsutej głowie informacje na Twój temat- wybaczysz mu czy nie wybaczysz? Co zrobisz?On wie doskonale, że gdyby był na twoim miejscu, to nigdy w zyciu nie wybaczyłby Tobie czegoś takiego. Więc uwaga- on to wie i dlatego Ciebie obserwuje. Jeśli mu wybaczysz, to on pojmie z tego wszystkiego tylko jedno (nie licz na docenienie Ciebie- to tak nie działa u takich ludzi)- on pojmie, że właściwie to on może pozwolić sobie juz na wszystko w stosunku do Ciebie. Uda mu się po prostu na stałe przesunąć granicę między Wami, a skoro to jemu sie uda, to od tej pory on będzie coraz bardziej bezczelny, nie będzie miał umiaru w przesuwaniu tych granic, będzie robił to bez końca. Tak długo, jak długo będzie miał na to ochotę i jak długo będzie rajcowała go taka zabawa z Tobą. W pewnym momencie zycia jemu znudzi się taka zabawa i skoro wyczerpiesz, się, jako akumulator, on Ciebie zostawi i pójdzie "zabawiać się" z inną, np. z młodszą.
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 30.11.2014 15:59

Cytat

Boję się rozstania, bo kocham jego rodzinę, mamy wspólnych znajomych, w komputerze nie mam zdjęć, które byłyby z czasów bez niego..


Po prostu zdajesz sobie sprawę, że kurtyna opadła i wyszło to co najgorsze na wierzch. Ono już wcześniej wyzierało za tej kurtyny...

Jego rodzina za Ciebie życia nie przeżyje, znajomi również, a zdjęcia to zatrzymana przeszłość nieskażona jeszcze wtedy tym , co wiesz teraz. Teraz wszystko zależy od tego ile w te całe sytuacji zostało Ciebie, patrzysz na związek przez pryzmat jego rodziny, znajomych, a gdzie w tym jesteś Ty? Niebezpieczny może byc stan symbiozy jaki wytworzył się w Tobie przez te lata, będzie mu łatwiej manipulować Tobą..
5808
<
#11 | Nox dnia 30.11.2014 17:45
podobnie jak Lisbet uważam że powinnaś powiedzieć rodzicom.Nie sądzę by rozmowa teściów z synem wstrząsnęła nim bardziej niż ochrzan twojego taty.Powinien wiedzieć że masz wsparcie i jak postanowisz dać mu kopa to go dostanie.Dziwne jest to że będąc przyjaciółką przez wiele lat,spotykając się z nim w różnych sytuacjach nie poznałaś jego zdania ,jego pkt widzenia na,,,życie.Nie jak dziewczyna ,narzeczona ale wieloletni przyjaciel.Co to za przyjaźń?Teraz wiadomo .Przyjaciela się nie oszukuje,nie okrada,nie podejmuje decyzji samodzielnie w sprawach dotyczących dwojga/właściwie trojga/.Romans to zupełnie inna historia,chociaż co ?zabronisz mu dawać korepetycji skoro ma problemy finansowe?Na co szły te pieniądze?..... Nie wykopałam go z domu tylko ze względu na dziecko..."twoje dziecko ma dopiero 8 ms-cy a ty obarczasz je taką odpowiedzialnością.Co powiesz jak będzie miało 6-10 lat i sytuacja się powtórzy?Wtedy będziesz musiała dziecku coś wytłumaczyć.Dziecko,jego rodzina ,przyjaciele-skup się wyłącznie na sobie i nim.Czy takiego partnera potrzebujesz,czy na takiego człowieka możesz liczyć,czy otrzymasz od niego wsparcie/Nie zastanawiaj się jak było przed ślubem bo wygląda na to że to co o nim myślałaś nijak ma się do tego kim on jest.Możemy chcieć się przypodobać osobie którą darzymy uczuciem,ukrywać niedoskonałości w związku.W waszym przypadku to wieloletnie coś co ty nazwałaś przyjaźnią było chyba tylko... znajomością.Czyli fundament tego małżeństwa diabli wzięli.Tłumaczenie o niedowartościowaniu,jakiś banał.Wróciliście z podróży poślubnej,szczęśliwi,zaszłaś w ciąże-powód do dumy On kilka ms-cy później zamiast opiekować się ciężarną żoną szuka pretekstu by zostawić cię samą i dopieszczać studentkę.W celu podniesienia swojego ego.Nie trzeba być nauczycielem żeby wiedzieć że jak studentka daje d.u.p.y nie oznacza że dostaje ją ktoś wartościowy.... Muszę stanąć na własnych nogach i poczuć, że dam sobie radę sama, może wtedy inaczej na to spojrzę....'-i tego się trzymaj.Ja bym jeszcze wymogła na nim przepisanie konta na ciebie/tłumacząc to brakiem zaufania albo podzieleniem się pieniędzmi.Nie zaszkodziłaby ci jego wyprowadzka/na jakiś czas?/ustalenie godzin kiedy odciąża cię opieką nad dzieckiem byś mogła zająć się sobą.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 30.11.2014 19:22
Smutne w tej historii jest to, że jest to w sumie bardzo młode stażem małżeństwo, jest maleńkie dziecko, a juz wydarzyło się tyle złych rzeczy w tej rodzinie. Facet okazał się bowiem nic niewartym, zepsutym doopkiem. Zdążył okraść rodzinę z oszczędności (ciekawe na co wydał te pieniądze- pewnie sponsorował studentkę) i juz zaliczył romans z jakąś cwaniarą, której nie chciało się przyłożyć do nauki, ale potrafiła ona rozkładać się przed żonatym i dzieciatym wykładowcą (syf) i jakby tego było mało, facet ten zdążył już wyrobić sobie odpowiednią reputację w miejscu pracy, gdzie powinien był raczej dbać o swoje dobre imię.
co będzie dalej?
Wiadomo- dlatego dziewczyno, nie piesć się z tym popaprańcem, tylko rozważ sprawę, głównie pod względem przyszłościowym i zwyczajnie daj wolność temu zepsutemu zbukowi.
Szkoda bowiem Twojego zdrowia oraz czasu.
."twoje dziecko ma dopiero 8 ms-cy a ty obarczasz je taką odpowiedzialnością
też się z tym zgadzam i dodam jeszcze- maleńkie dziecko ani żadne inne, nawet i takie starsze nie może pełnić roli parawanu, czyli zasłony dymnej dla tego ruchacza.
Zabezpieczaj się też pod kątem chorób, jeśli nadal chodzisz z tym czymś do łóżka.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 30.11.2014 20:09

Cytat

Mówi, że to moje wahanie się przed ślubem go podłamało, że stracił poczucie własnej wartości.


Zupełnie hipotetycznie, może da Ci jakieś spojrzenie na całą sprawę, co nie oznacza, że wina za zdradę jest, gdzie indziej, niż jest - jest po jego stronie...
Młodzi, piękni, wykształceni z górą pomysłów i planów na przyszłość.
Pobieracie się, choć on już wyczuwa, że gdzieś nie spełnia chyba Twoich oczekiwań (to wahanie przed ślubem).
Studia ukończone, fajne plany na doktorat, ale pracy nie ma, za to z czegoś trzeba żyć. Pracuje żona, co dla kogoś z określoną i pozytywną dawką ambicji już samo w sobie jest niekoniecznie dobrym uczuciem. Do tego, ona ciągle wspomina o tym samym: powinien zacząć zarabiać (tutaj gdybam), bo pieniędzy ciągle za mało, a potrzeb sporo, tym bardziej gdy w drodze dziecko. Z pracą jednak kłopot, jak chce się jeszcze uczyć i pisać doktorat, a korepetycje, tylko dorywczo poprawiają budżet...Ten durny pomysł z kasą na lokacie, jakby nie było również jego...Pomysł desperata, żeby jakoś związać koniec z końcem i nie prosić o pieniądze żonę...
Rodzi się dziecko...Potrzeby rosną, centrum zainteresowań żony zwrócone (trudno się dziwić) w kierunku małego człowieka, za to pretensji coraz więcej.
Rośnie uczucie gorszej jakości, męskość i głowa rodziny zagrożone...
Być może za wiele miłych słów ze strony żony nie ma, za to chętna studentka prawi komplementy, docenia i patrzy z takim uwielbieniem...

Jasne, na własne życzenie wpędził się w ten stan, kiedy jako facet zwyczajnie nie zdał egzaminu, a zupełnie nietrafionym pomysłem podbudowania swojego ego był romans.
Pozostaje pytanie czy aby na pewno w tym człowieku, który miał fajne plany, a przez własną głupotę oraz być może nieumiejętność (po stronie żony również) wspólnych rozmów wpakował siebie i ją w piekło zdrady jest rzeczywiście wyłącznie kanalia niewarta by dać jej szansę...
Mimo wszystko, przynajmniej ja, za mało wiem, by z całą stanowczością mówić "zostaw go, to degenerat, który zawsze będzie latał za młodymi doopami". Raczej doradziłabym: daj sobie i jemu czas na, z jednej strony obserwację, co on z nim zrobi, a z drugiej czy będziesz w stanie żyć z kimś, kto już na początku tak Cię zawiódł, joannaes...

Jeszcze jedno...Być może się mylę, ale gdzieś między wierszami zauważam, że idealne małżeństwo zostało przez Ciebie mocno obwarowane konkretnymi założeniami, w które mąż ma się wpisać i to Ty sterujesz tak naprawdę wyglądem tego małżeństwa, planami etc. Tymczasem on chyba z lekka za Tobą nie nadąża, co jest i będzie powodem kłopotów, jeśli czegoś z tym nie zrobicie...
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 30.11.2014 20:37
Joasia zrobi oczywiście to, co uzna za stosowne i oczywiście może ona dać czas temu człowiekowi na honorowe załatwienie tej sprawy oraz sobie, by przekonac się czy ten facet dalej jest dla niej autorytetem i czy pociąga ją seksualnie.
Jednak ja uważam, że z tej mąki smacznego chleba nie będzie.
To jest po prostu niemożliwe.
Jeśli to małżeństwo się ostanie, to niestety będzie ono opierało się na poświęceniu się przez Joasię. Ona dobrowolnie złoży siebie, swoje życie w ofierze, byle tylko utrzymać rodzinę w komplecie. Dziewczyna na zawsze zrezygnuje z szansy na spontaniczne fajne życie, na udany seks dający przyjemnosć i poczucie więzi z partnerem i będzie żyła, jak zając na miedzy, skulona i ciągle oczekująca na kolejne ciosy. I wszystko to z powodu fałszywie rozumianego dobra dziecka i dla ruchacza, który zagnieździ się na jej plecach i uwije sobie wygodne gniazdko, a na boku będzie rżnął leniwe do nauki studentki- on ma już okresloną reputację na uczelni, więc nawet nie będzie musiał specjalnie się wysilać, by podrywać te dziewuchy. W razie potrzeby one same go znajdą i zaciągną do wyrka.
Przed tymi młodymi ludźmi tyle jeszcze potencjalnych wspólnie przeżytych lat- nie ma szans na to, by facet ten był wierny i uczciwy w trakcie trwania tego małżeństwa. On dopiero zaczął się rozkręcać w swoim fachu- a co będzie z nim później? Chyba nikt nie jest na tyle naiwny, by wierzyć w cuda.
Ja uważam, że dla tego związku zaczęła się agoniai tylko od Joasi będzie zależało czy i jak długo będzie ja przedłużała.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 30.11.2014 21:14
Joannes ja mam dwa pytania-

w jaki sposób dowiedziałaś się o zdradzie?
czy jesteś pewna , że była tylko jedna kobieta?
6755
<
#16 | Yorik dnia 01.12.2014 04:51
Idealne małżeństwo to chyba było tylko dla Ciebie;
Akcentowanie przez Mono i Lisbet świata, który nie spełnił Twoich oczekiwań i jedynej możliwej drogi pogoni za takim, który spełni wszystkie, jako synonim szczęścia, nie jest zbyt rozsądne.

Zadałaś sobie choć raz pytanie, czy Ty spełniałaś oczekiwania męża? A może byłaś ksieżniczką, która wyszłą za faceta bo aktualnie nikt lepszy się nie trafiał, ale uważałaś, ze zasługujesz na kogoś znacznie lepszego lub takiego, który bardziej wpisywał by się w Twoje wyobrażenia. Takie rzeczy się czuje;

Jesli szybko dojrzejesz, zrozumiesz, ze życie nie jest ciągłą pogonią za jakąś bajką, która i tak wiecznie trwać nie będzie, faceta postawisz ostro do pionu, ale i spojrzysz krytycznie na siebie, może być jeszcze dobrze;
Niestety bardzo dużo zależy też od niego, a na to masz ograniczony wpływ. Czas pokaże.

Moim zdaniem nie powinnaś zbyt szybko przechodzic do porządku dziennego i zmuszać się do tego; Wyrzuć mu z siebie, jak to Cię boli i co o tym myścisz i czujesz. Jak bardzo się zawiodłaś.
Nawet rozstańcie się na jakis czas, nawet krótki nie patrząc co powiedzą ludzie czy rodzina.
Gdy poczuje co traci lub straci i odzyska, wtedy to prędzej doceni.

Jeśli macie być razem to będziecie. Oboje musicie potraktować to jako sprawdzian i okazję do zrozumienia, że wcale nie musicie być razem. To tylko wasze decyzje.

Może też w końcu ustalicie, co w sobie lubicie, czego nie i jakie macie wobec siebie oczekiwania;
11827
<
#17 | EwelinaKKa dnia 01.12.2014 21:46
Historia podobna troszke do mojej..zmagam sie z myslami caly czasSmutek...jesli chcesz sie wygadac i pogadac..podam maila...[***]

Użytkownik sam decyduje, jakie dane udostępnia publicznie. Administracja nie ma obowiązku na siłę dbać o bezpieczeństwo użytkownika. W tym przypadku- bardzo szybka identyfikacja. Oczywiście mogę przywrócić. Yorik.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 01.12.2014 21:58
EwelinaKKa poproś admina o wykasowanie Twojego adresu e-mail, po co go pokazywać wszystkim w sieci. Kontaktuj się przez PW Z przymrużeniem oka
11839
<
#19 | joannaes dnia 01.12.2014 22:49
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi i rady! Dały mi dużo do myślenia.
Obecnie jestem sama z dzieckiem. Poprosiłam męża, żeby został u swoich rodziców, żebym mogła pobyć trochę sama w spokoju. A tak naprawdę żeby poczuł co może stracić. Nie chcę się jednak okopywać w żalu i pogrążać w rozpaczy, poprosiłam teściową i babcię męża (która też wie o wszystkim), żeby do mnie przychodziły pomóc przy dziecku. Na razie podtrzymuję moje postanowienie o niemówieniu mojej rodzinie - powiedzieć zawsze można. Daję sobie radę i już mniej płaczę. I zaczynam powoli myśleć, że mogłabym mu wybaczyć.
Mąż mówi, że widział się z nią w sumie 3 razy, ona nie jest jego studentką. Omotała go, takie gadanie, no ale wg niego to nie był typowy romans. Zakochała się i zaczęła wydzwaniać, pisać smsy, aż wpadł w paranoję, że do mnie zadzwoni - stąd jego dziwne zachowanie, które zauważyłam i sama się domyśliłam, że coś jest na rzeczy. Nie wiem tylko, czy faktycznie mówi prawdę, bo na to wszystko nakłada się jego skłonność do kłamstwa - np mówił, że ma dodatkowe spotkanie na uczelni, a naprawdę szedł z kolegami na piwo. Czasem to wychodziło - i wtedy faktycznie to były spotkania z kolegami, a ja o ironio cieszyłam się, że nie z babami :/
W każdym razie ciągle płacze i przeprasza, obiecuje poprawę, telefon faktycznie jest już na wierzchu, nie śpi z nim i nie zabiera do kibla. Zaproponował terapię, powiedział, że poszuka czegoś i wszystko załatwi, chce iść do pracy - jakiejkolwiek, byle tylko uregulować sobie czas i ustabilizować się. Chce być przejrzysty i uczciwy, żadnych więcej kłamstw.
Tyle na razie. Obserwuję go.
6755
<
#20 | Yorik dnia 01.12.2014 22:59
W żadnym wypadku nie daj mu zrzucać winy na kogoś innego, jaka by nie była. Koniecznie musi zobaczyć ją w sobie, co on zrobił i mógł zrobić;
11839
<
#21 | joannaes dnia 01.12.2014 23:21
Tak, powiedziałam mu, że to tylko jego wina, bo mógł wyznaczyć granice tej dziewczynie.
No jest strasznie złamany teraz, kłębek nerwów, cień człowieka. Nie żal mi go, ale myślę nad tym co napisał Yorik. Nie chcę żyć z człowiekiem, który będzie teraz na każde moje skinienie palca tańczyć jak mu zagram, to by było chore. Nie chcę być hadrą, babą z wałkiem, wydzwaniającą za nim z pytaniem gdzie jest i co robi, to poniżej mojej godności. Ale, żeby tego nie robić muszę mieć absolutną pewność, że jest uczciwy. Może ja mam za duże wymagania wobec niego, może nie jest wstanie im sprostać i dlatego się pogubił? Tu chyba faktycznie potrzebna jest terapia... Na razie jestem ostrożna w podejmowaniu radykalnych decyzji i raczej otwarta na wszelkie próby ratowania związku.

Komentarz doklejony:
Tam, gdzie piszę o komentarzu Yorik dodam jeszcze komentarz JakichWiele - każdy kij ma dwa końce.
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 01.12.2014 23:36

Cytat

Jak żyć z człowiekiem, który jest jednym wielkim kłamstwem?

Nie wiem tylko, czy faktycznie mówi prawdę, bo na to wszystko nakłada się jego skłonność do kłamstwa


Cytat

muszę mieć absolutną pewność, że jest uczciwy



Widzisz Joanno sprzeczność i myślenie życzeniowe...?

Może oprócz obserwacji własnej zainwestuj również w programy na komputer, komórkę. Kłamcy się nie wierzy, kłamcę się spradza bez jego wiedzy. Powodzenia.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 02.12.2014 18:53

Cytat

Czy to co teraz czuję do niego (niechęć, strach, wściekłość, zawód, rozczarowanie, niesmak, itp) minie? Czy odnajdę szczęście?

Minie jeśli tylko mu wybaczysz, ale wpierw musisz trzeżwo spojrzeć na to co się wydarzyło.
I jeśli autentycznie chcesz sobie pomóc nigdy nie zapominaj o tym, że przywoływanie i podsycanie negatywnych uczuć i emocji, tylko osłabia i przesuwa w czasie gotowość przebaczenia.
Podsycanie takich negatywnych emocji będzie tylko zmniejszać zdolność Twojego OBIEKTYWNEGO spojrzenia, na to co się wydarzyło.
Nie wybaczasz dla niego, wybaczasz dla siebie.
Dlatego bardzo pomocna jest pomoc dobrego psychoterapeuty.

Dopóki nie spojrzysz obiektywnie na to co się wydarzyło i nie pojmiesz działających mechanizmów i nie daj Boże będziesz podtrzymywała i podsycała w sobie nienawiść, zgorzknienie, czy oskarżenia, tak długo nie uwolnisz się od tych złych i niszczących emocji. Co było, minęło, tego już nie ma , ale to właśnie podtrzymywanie i podsycanie tych złych/negatywnych/niszczących dobre samopoczucie emocji, utrzymuje je w teraźniejszości, zwiększając i przedłużając Twoje cierpienie.

Komentarz doklejony:

Cytat

Może ja mam za duże wymagania wobec niego, może nie jest wstanie im sprostać i dlatego się pogubił?
to ja tylko dodam, że takie stawianie wysokich żądań, którym partner nie jest w stanie w danym momencie sprostać jest też zwyczajną manifestacją jego zależności od nas, a w przypadku mężczyzny zwykłym obdzieraniem go z męskości, kastrowaniem

nie wiem jak jest w twoim wypadku, ale jeśli pozbawiasz faceta jaj (podejmujesz za niego trudne decyzje, utrzymujesz rodzinę itd, itp) odbierasz mu możliwość bycia tym, do czego mężczyzna jest stworzony,
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 02.12.2014 19:52

Cytat

Co było, minęło, tego już nie ma , ale to właśnie podtrzymywanie i podsycanie tych złych/negatywnych/niszczących dobre samopoczucie emocji, utrzymuje je w teraźniejszości, zwiększając i przedłużając Twoje cierpienie.


A skąd wiadomo, że nie ma? Bo partner który tyle czasu kłamał tak powiedział?
5808
<
#25 | Nox dnia 02.12.2014 20:14
Amor litości,zanim zacznie wybaczać niech dowie się co wybaczyć.Ona utrzymywała ich oboje dlatego że on nie pracował a nie odwrotnie.Obydwoje powinni iść na bezrobocie by jemu jaja odrosły??Czasem bywa że kobieta pracuje gdy mąż się uczy lub zajmuje dzieckiem.Tak jest w małżeństwach partnerskich.Jak się facetowi taki układ nie podoba to pracuje a nie w ramach wdzięczności,docenienia żony/ciężarnej-pracującej/daje się biedactwo uwieść pazernej studentce,,,,Nie chcę żyć z człowiekiem, który będzie teraz na każde moje skinienie palca tańczyć jak mu zagram, to by było chore. Nie chcę być hadrą, babą ..."-a byłaś taka? Ja chciałabym wiedzieć jakie to Twoje wymagania Joanno mogły doprowadzić męża do,, pogubienia się" Wiesz tylko tyle ile powiedział ci mąż o którym piszesz że jest kłamcą.Tak naprawdę nie znasz prawdy dopóki nie sprawdzisz jak prawda wygląda.I znowu powtórzę za Lisbet ..kłamcy się nie wierzy, kłamcę się sprawdza .."
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 02.12.2014 20:49

Cytat

Amor litości,zanim zacznie wybaczać niech dowie się co wybaczyć.

ja nie mówie, kiedy ma wybaczać, odpowiedziałam na zapytanie "kiedy minie ten ból"

Cytat

A skąd wiadomo, że nie ma? Bo partner który tyle czasu kłamał tak powiedział?
odniosłam się do emocji, co do sprawdzenia tego, czy partner aby nadal nie oszukuje, jak najbardziej, jestem ZA Uśmiech

Cytat

Tak jest w małżeństwach partnerskich.Jak się facetowi taki układ nie podoba to pracuje a nie w ramach wdzięczności,docenienia żony/ciężarnej-pracującej/daje się biedactwo uwieść pazernej studentce

i to jest chyba choroba naszych czasów ...
Co do reszty, najwyraźniej idealne małżeństwo psuło się dużo wcześniej, a zdrada jest już tylko wynikiem wcześniejszego rozpadu.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 02.12.2014 21:27
Wybaczenie na pewno jest zdrowsze od zacietrzewiania się w nienawiści- nienawiść rzeczywiście potrafi zatruć człowiekowi życie. Każdy o tym wie i żadne to dziejowe odkrycie. Nie trzeba chodzić na terapię, by wiedzieć tak podstawowe rzeczy ułatwiające życie.
Jednak wybaczenie a decyzja o wspólnym dalszym zyciu z człowiekiem, który wyzuty jest ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości i na dodatek także z rozumu, to niestety dwie odrębne sprawy.
Co z tego, jeśli Joasi uda się nawet i wybaczyć temu człowiekowi? Z jednej strony może i lżej będzie jej na sercu, ale z drugiej strony w jaki to niby sposób jej miłosierne wybaczenie miałoby przełożyć się na poczucie bezpieczeństwa, osobiste spełnienie w związku i spokojne spoglądanie w przyszłość?
Noż na Boga- nie ma sensu tworzyć mitów i kierować się teorią z podręczników do nauki psychologii- z życiem bowiem należy brać się porządnie za bary, bo chociaż ono piękne, to potrafi być także i brutalne. W takich przypadkach, gdy rzecz dotyczy zdrady, czyli czegoś odrażającego, niskiego i podłego, trzeba chodzić twardo po ziemi i trzymać się faktów, a nie filozofować i opowiadać dyrdymały.
Kobieta, która świadomie decyduje się na dalsze życie z facetem, który nie brzydzi się wywłok idących do łózka z zonatymi i dzieciatymi chłopami, który nie brzydzi się kłamstwa, podejmuje ogromne ryzyko i sama siebie okrada z szans na spokojne i poukładane życie. Na dodatek naraża się ona także i na rózne choroby. Trzeba być chyba szalona albo bardzo zdesperowaną, by chcieć chłopa, który bzyka się z innymi babami.
Można komuś wybaczyć, ale mozna też zarazem nie chcieć wchodzić z kłamcą w dalsze osobiste relacje. Wcale nie trzeba od razu rzucać w kogoś, kkto zdradził nożami (czasem mozna nawet utrzymywać z taką osobą dalsze poprawne stosunki)- wystarczy tylko nie chcieć żyć z kimś takim i występować w roli jego partnera czy też partnerki.
Znam byłe małżeństwa, gdy ludzie potrafią normalnie ze sobą rozmawiać, czasem nawet i wspierać się w różnych sytuacjach- nie ma w tym niczego dziwnego. Jednak czym innym jest zwykła znajomość, a czym innym osobisty związek z drugim człowiekiem i życie na co dzień z kimś, kto zdradza.
No naprawdę- wróćmy do rzeczywistości.
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 02.12.2014 21:58

Cytat

Co z tego, jeśli Joasi uda się nawet i wybaczyć temu człowiekowi? Z jednej strony może i lżej będzie jej na sercu, ale z drugiej strony w jaki to niby sposób jej miłosierne wybaczenie miałoby przełożyć się na poczucie bezpieczeństwa, osobiste spełnienie w związku i spokojne spoglądanie w przyszłość?

W bardzo prosty sposób Uśmiech wyjdzie z chorych, życzeniowych wyobrażeń o życiu, a zacznie w pełni żyć w realnej rzeczywistości Uśmiech)))
Masz prawo tego nie rozumieć, wierząc ciągle (swej w dziecięcej naiwności) w istnienie Old Spiceów Z przymrużeniem oka

Cytat

nie ma sensu tworzyć mitów i kierować się teorią z podręczników do nauki psychologii
Uśmiech))))))))

Cytat

W takich przypadkach, gdy rzecz dotyczy zdrady, czyli czegoś odrażającego, niskiego i podłego, trzeba chodzić twardo po ziemi i trzymać się faktów, a nie filozofować i opowiadać dyrdymały.

Jesteś pewna, że wiesz czym różni rzetelna ocena faktów od oceny opartej na wyobrażeniach ?
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 02.12.2014 21:59

Cytat

Znam byłe małżeństwa, gdy ludzie potrafią normalnie ze sobą rozmawiać, czasem nawet i wspierać się w różnych sytuacjach- nie ma w tym niczego dziwnego. Jednak czym innym jest zwykła znajomość, a czym innym osobisty związek z drugim człowiekiem i życie na co dzień z kimś, kto zdradza.


W tej historii nigdzie nie doczytałam, żeby mąż autorki wątku w czasie teraźniejszym zdradzał ją, toteż (wybacz), Mono, ale może nie ma sensu teoretyzować...Wróćmy do rzeczywistości Z przymrużeniem oka
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 02.12.2014 22:18
Nie wiemy też czy nie zdradza jej dalej... cz tamta znajomość jest zakończona, przecież to bardzo świeża zdrada.

Cytat

W bardzo prosty sposób smiley wyjdzie z chorych, życzeniowych wyobrażeń o życiu


Chore wyobrażenie o życiu to partner który nie zdradza i daje poczucie bezpieczeństwa? Czy chorym wyobrażeniem o życiu jest pełnia zaufania do partnera.?
Jednak wmówić sobie można wszystko...
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 02.12.2014 22:35

Cytat

Chore wyobrażenie o życiu to partner który nie zdradza i daje poczucie bezpieczeństwa?

Nie Uśmiech Chore wyobrażenie o życiu, to wyobrażenie życzeniowe Uśmiech czyli takie które nie uwzględnia realiów Uśmiech
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 02.12.2014 22:35
Jednak wmówić sobie można wszystko...dobra puenta. Dlatego własnie ja mam takie a nie inne zdanie na temat terapii- wiem, ze to dosc kontrowersyjne wyznanie, zwłaszcza że z moich ust.
Dobranoc.
Amor, uśmiechnij się. Jutro będzie lepiej.
6755
<
#33 | Yorik dnia 02.12.2014 22:43
Wracamy do rzeczywistości:
"Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce" Z przymrużeniem oka

Mono, czemu znowu na siłę wciskasz komuś swoją prawdę objawioną ?
Przedstawiając oklepane frazesy, na siłę na każdym kroku tworzysz swoją rzeczywistość, bo innej nie znasz, ale to nie znaczy, że nie istnieje.

Twierdzisz, że każdy wie tak podstawowe rzeczy, ale nie każdy jak widać rozumie.
Właśnie wzbudzasz i podsycasz złe emocje, utrwalasz je, rozbudowujesz, obrzydzasz, obrazujesz, podsycasz nienawiść, zaszczepiasz emocje niszczące dobre samopoczucie.

Nie mając wystarczajacych danych jesteś wyrocznią, bo wydaje Ci się, że jak nikt zgłebiłaś naturę ludzką, a wszyscy dookoła to bezmózgi opowiadające dyrdymały, a Ty myślisz tylko kilkoma prostymi schematami nakładając je bezkrytycznie wszędzie.
Wydaje Ci się, że widzisz wszystkie mechanizmy, tylko nie ten, który Tobą rządzi, a jest taki prosty.

Joanna jest akurat osobą, która jest w stanie obiektywnie i realnie spojrzeć na rzeczywistość i jak to dobrze rozegra jest szansa, że związek na tym skorzysta, choć to zawsze niewiadoma.

Namawianie jej do ucieczki, gdy jeszcze nie zbadała sprawy, wzbudzanie odpychających, odrażających emocji, jako jedynej drogi poradzenia sobie ze sobą i ze swoim życiem to w tym wypadku nadużycie.
Naprawdę tak ciężko zrozumieć, że dla niektórych na zdradzie życie się nie zaczyna i nie kończy, bo znają swoją wartość i potrafią sami myśleć?
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 02.12.2014 22:54

Cytat

Jednak wmówić sobie można wszystko...dobra puenta.
więc weź ją do siebie Mono, bardzo głęboko Uśmiech)))
zanim znów, następnym razem ... oderwiesz się od rzeczywistości Z przymrużeniem oka
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 02.12.2014 22:58
Ja coś zacytuję:
Ludzie mają tendencję do określania swoich związków mianem rskomplikowaner1;, ponieważ boją się powiedzieć rnie kocha mnier1; lub rinną kocha mocniejr1;. Wolą żyć naiwną wiarą, że to coś jest skomplikowane, bo to przecież dodaje głębi, niż spojrzeć w lustro i powiedzieć: traktuje mnie jak gówno.
Ludzie są tchórzami, bo traktują związki, nawet te toksyczne, jako coś, w czym trzeba trwać, bo lepszy toksyczny związek niż żaden. Wtedy nazywają to rskomplikowaner1;.

A od siebie dodam, że często też mówią Nic co ludzkie nie jest mi obce albo trzeba pogodzić się z realiami, z rzeczywistością..
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 02.12.2014 23:29

Cytat

Ja coś zacytuję:
Ludzie mają tendencję do określania swoich związków mianem rskomplikowaner1;, ponieważ boją się powiedzieć rnie kocha mnier1; lub rinną kocha mocniejr1;. Wolą żyć naiwną wiarą, że to coś jest skomplikowane, bo to przecież dodaje głębi, niż spojrzeć w lustro i powiedzieć: traktuje mnie jak gówno.
Ludzie są tchórzami, bo traktują związki, nawet te toksyczne, jako coś, w czym trzeba trwać, bo lepszy toksyczny związek niż żaden. Wtedy nazywają to rskomplikowaner1;.

A od siebie dodam, że często też mówią Nic co ludzkie nie jest mi obce albo trzeba pogodzić się z realiami, z rzeczywistością..


Lisbet inaczej Uśmiech Jesteś w stanie dokonać zmiany swojego życia na lepsze, dopiero wtedy kiedy już dokładnie wiesz w czym siedzisz Uśmiech

Czym innym jest pogodzenie się z rzeczami , których nie jesteś w stanie zmienić, a czy innym trwanie w skomplikowanych/chorych/toksycznych relacjach.

Komentarz doklejony:
Są osoby, które dobrze czują się w roli cierpiętników/ofiar. Podnoszą tym swoją samoocenę. Żyjąc w przekonaniu, że są tymi lepszymi.
Jednak takie zachowania/postawy można też zobaczyć i zaobserwować u osób samotnych.
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 02.12.2014 23:39

Cytat


Czym innym jest pogodzenie się z rzeczami , których nie jesteś w stanie zmienić


Pogodzenie czyli akceptacja, pójście na kompromis w czymś co jest niewygodne. Wmówienie sobie że jest to wygodne i nie mogę tego zmienić i trwanie w tym dalej bo taka rzeczywistość, bo tacy ludzie, bo taki partner...

Całe szczęście każdy z nas kreuje sam swoją rzeczywistość i nie ma co na siłe kogokolwiek do czegokolwiek przekonywać.

I tyle, bo mam dziś dzień relaksu i nie chcę go psuć sobie ani komukolwiek innemu Uśmiech

Komentarz doklejony:
E tam , ofiarą i cierpiętnikiem można być i w związku i będąc samotnym- to jest stan umysłu, a nie posiadania partnera Uśmiech
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 03.12.2014 00:08
Siedzę dla odmiany od czasu do czasu na pewnym forum fotograficznym i choć to zupełnie inna tematyka, zachowanie ludzi podobne Uśmiech
Nikoniarze zawzięcie argumentują, że tylko ich sprzęt jest the best.
Canoniarze z toporkiem zasadzają się na tych, którzy negują wyższość ich sprzętu nad tymi wyżej.
Ci z grupy sonopentaksowej zwykle w mniejszości, siedzą cicho...niechby tylko się wychylili Z przymrużeniem oka
Kłopot w tym, ze zazwyczaj nikt z rzucających mięsem nie posiada dwóch aparatów z podobnej półki cenowej przynajmniej z dwóch z w/w firm przodujących Z przymrużeniem oka
Tutaj podobnie...
Ci, co nie dali szansy (lub im nie dano) będą kreślili życie po zdradzie ze zdradzaczem złowieszczo tym, którzy są przed wyborem "zostać-odejść". Że pamięć, że obrzydzenie, że replay, że brak zaufania, że namiastka etc.
Ci, co dali szansę, będą argumentować, że trudniejszym jest i przez to niejako bardziej wartościowym jest dać szansę. Że odpowiedzialność, że dzieci, że trzeba spróbować, by nie żałować, że kolejne związki też obarczone są brakiem zaufania na starcie etc.
Pozostali siedzą cicho, bo wiedzą, że nie ma możliwości obiektywnie ocenić, co jest trudniejsze/łatwiejsze, co bardziej i mniej prawdopodobne etc. Nie ma możliwości, bo trzeba byłoby mieć i nikona, i canona jednocześnie w ręku, a i tutaj jeszcze każdy z nas ma swoje preferencje Z przymrużeniem oka
Powiem po sobie...
Życie po zdradzie ze zdradzaczem jest bardzo długo bardzo trudne, nawet, gdy on sam wykazuje się zupełnie poprawnym zachowaniem, bo:
1. Zdradzony sam siebie potrafi wiele miesięcy karmić emocjami podkręcanymi i podsycanymi (że już nie wspomnę o podsycaniu przez forumowe osoby Z przymrużeniem oka ).
2. Zaufanie jest niemal na włosku i potrzeba wiele pracy, by je odbudować. Mozolnie i często niestety ze ślepymi zaułkami. Tutaj też sami siebie potrafimy nieźle wkręcać, że coś się na pewno dzieje...Brak zaufania to, jak życie w ciągłym napięciu, na wysokich obrotach z krążącą ogromną dawką adrenaliny. Męczy, odsuwa od tego, co warto każdego dnia zauważać, czym cieszyć się, co doceniać. Ale da się.
3. Obrazy co, gdzie, jak, ile razy, od przodu czy od tyłu, z uczuciem czy zupełnie wyuzdanie...Jak to obrazy...bledną z czasem, jak papier fiskalny i niewiele z nich zostaje. Potrafią jednak mocno zaprzątać naszą wyobraźnię i podsuwać pomysły, które nigdy nie miały miejsca. I znowu zabierają miejscówkę miłej atmosferze niedzielnego popołudnia, spaceru z dziećmi, wyjazdu etc.
4. Szacunek...Trudno, kiedy zostało się wdeptanym w ziemię, kiedy zdrada jawi się, jak cuchnące błoto, a tego, który w nim...umoczył Z przymrużeniem oka widzi się, jak zwykłą gnidę. W moim mniemaniu szanujemy za coś. A tu...za co?
Ale kiedy przez dłuższy czas jest naprawdę dobrze, da się go odzyskiwać. U mnie z tym było chyba jednak najtrudniej.
5. Uczucie, wiara, poczucie krzywdy, wyjątkowość, honor, obrzydzenie...Powiem tak: czego byśmy się nie dotknęli po zdradzie - jest trudno. Trudniej niż przypuszczałam, że będzie.

Czy życie po zdradzie bez zdradzacza jest równie trudne? Nie wiem.
Czy warto dla takiego gamonia wkładać całą masę wysiłku, tylko po to, by nie wiedzieć czy warto? Nie wiem.
Czy to życie bez zdradzacza jest wolne od myślenia o zdradzie, od wspomnień, od obrazów, poczucia krzywdy etc? Nie wiem.
Czy to życie jest/byłoby lepsze niż moje dziś ze zdradaczem? Nie wiem.
Nie wiem, bo nie mam porównania.
Mogę tylko powiedzieć, że jest dobrze. No..a może mogłoby być lepiej/łatwiej/szybciej...? Nie wiem.
Nie wiem, bo jestem tu, gdzie jestem.

W tym miejscu apeluję do każdego, kto daje rady, jakże potrzebne szczególnie na początku drogi po zdradzie: nie wzmacniajmy negatywnych emocji, nie karmmy wyobraźni, już i tak po brzegi wypełnionej obrazami, nie wyrokujmy, nie wyprzedzajmy faktów, nie dorabiajmy ideologii, nie twórzmy fikcji co się na pewno zdarzyło etc.
Nikt z nas nie wie, jakie priorytety i wytrzymałość ma słuchacz, ani kim jest łajza z bagien.
Tutaj nikt z nas nie ma monopolu na nieomylność...
Tutaj każdy z nas poniósł w przeszłości porażkę.
I nigdy nie wiadomo czy zwyciężyliśmy...
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 03.12.2014 00:26
A ja powiem inaczej- jako ta porzucona, że dzisiaj siedzieliśmy wszyscy razem po wizycie u lekarza ja , mój ex , dzieci , jedliśmy i nikt nikogo nie atakował nikt nie był ofiarą. Tamtych emocji nie było, bo czas i rozłąka zrobiły swoje. Nastała obojętność.
A poglądy na zdradę , związek mam jakie mam i nie mają na nie wpływu uczucia z tamtych lat.
I czasami w niektórych historiach lepiej wypalić z grubej rury niż stwarzać iluzję że będzie lepiej.
6755
<
#40 | Yorik dnia 03.12.2014 07:20
Lisbet,

Cytat

Ja coś zacytuję:
Ludzie mają tendencję do określania swoich związków mianem rskomplikowaner1;, ponieważ boją się powiedzieć rnie kocha mnier1; lub rinną kocha mocniejr1;. Wolą żyć naiwną wiarą, że to coś jest skomplikowane, bo to przecież dodaje głębi, niż spojrzeć w lustro i powiedzieć: traktuje mnie jak gówno.
Ludzie są tchórzami, bo traktują związki, nawet te toksyczne, jako coś, w czym trzeba trwać, bo lepszy toksyczny związek niż żaden. Wtedy nazywają to rskomplikowaner1;.

A od siebie dodam, że często też mówią Nic co ludzkie nie jest mi obce albo trzeba pogodzić się z realiami, z rzeczywistością..


Kolejny przykład, jak traumatyczne doświadczenie może zakłócić odbiór rzeczywistosci, oby nie na całe życie.
Jak można przy byle okazji mówić tylko o sobie ?
Przyjemnie być w centrum uwagi, ale wypadało by wysilić się i zrozumieć, co ktoś powiedziałZ przymrużeniem oka
Wszędzie gdzie cokolwiek się kojarzy to toksyki i toksyczne związki, to jakaś fobia.

Cytat

A poglądy na zdradę , związek mam jakie mam i nie mają na nie wpływu uczucia z tamtych lat.

Kawał roku Szeroki uśmiech
Naprawdę myślisz, że nie widać, jak ktoś zamknął jakiś cięższy rozdział w swoim życiu i czy to faktycznie zrobił, czy to tylko pobożne życzenie głoszone wszem i wobec? Litości..;


Cytat

I czasami w niektórych historiach lepiej wypalić z grubej rury niż stwarzać iluzję że będzie lepiej.

Nawet często, ale to nie reguła!
Przy jednostronnej, emocjonalnej bardzo subiektywnej, a więc zafałszowanej relacji bycie zażartą wyrocznią jest naprawdę żałosne.

Można komuś zwrócić uwagę na jakieś oczywistosci, ale nie wciskać kitu zupełnie z kosmosu np. że ktoś żył z jakimś toksykiem czy trędowatym w toksycznym związku i ma pluć na partnera oraz ratować się za wszelką cenę. Oczywiście każdego uciekiniera czeka przyszłość przepełniona oszałamiającym szczęściem.

Przecież nie każdy związek, w którym nastąpi zdrada jest z automatu do rozwiązania. Dla pewnych osób to niepojęte. A skoro niepojęte, to czemu się ośmieszają wypowiadając się najczęściej nie na temat?

Przykre to, bo wciąż ta sama dyskusja z niereformowalnymi osobami, które są bardzo odporne na wiedzę. Chyba zburzyła by ich świat, w którym świetnie się czująZ przymrużeniem oka

-------------------------------------

JW, fajne pytania;

Cytat

Czy życie po zdradzie bez zdradzacza jest równie trudne? Nie wiem.

To nie ma znaczenia. Każdy przypadek inny. Najbardziej zależy od zakresu strat i profilu psychologicznego zdradzonego;
Mi było łatwiej się ogarnąć odchodząc. Jeśli samemu się nie dowala do pieca, odcięcie od złych bodźców ma duże znaczenie, rany szybciej się goją..Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale intuicyjnie się chce rozstawać i zapomnieć, bo boli.

Cytat

Czy warto dla takiego gamonia wkładać całą masę wysiłku, tylko po to, by nie wiedzieć czy warto? Nie wiem.

Dla gamonia nie. Jesli nie gamoń to chociażby dla siebie warto, chyba, ze już na niczym nie zależy.

Cytat

Czy to życie bez zdradzacza jest wolne od myślenia o zdradzie, od wspomnień, od obrazów, poczucia krzywdy etc? Nie wiem.

Nie jest. Moze być nawet ciężej, bo fakty zastępuje wyobraźnia, a to dość niebezpieczne dla zdrowia psychicznego.

Cytat

Czy to życie jest/byłoby lepsze niż moje dziś ze zdradaczem? Nie wiem.

Głupie pytanie; bo to głównie zależy od Ciebie;

hmm.....gdybyś była ze mną, to napewno nie Szeroki uśmiech
bo tracę czas na jakimś dziwnym portalu zawiedzionych nadziei, złamanych serc i urażonej dumy Z przymrużeniem oka
3739
<
#41 | Deleted_User dnia 03.12.2014 08:37

Cytat

I czasami w niektórych historiach lepiej wypalić z grubej rury niż stwarzać iluzję że będzie lepiej.

bo...?
Jaki ma sens wyrokowanie o czymś, czego NIKT nie jest w stanie przewidzieć i tym samym branie na siebie odpowiedzialności za kogoś? Branie na siebie odpowiedzialności, która do nas nie należy.

...bo łatwo doradzać podjęcie definitywnych/nieodwracalnych kroków, kiedy to nie my będziemy ponosić ich konsekwencje ?

W każdym związku w którym dzieje się źle, funkcjonują zazwyczaj niewłaściwe mechanizmy.
Jakie ma szanse na zweryfikowanie popełnionych przez siebie błędów osoba, która pośpiesznie ucieknie i pogrąży w poczuciu własnej krzywdy i pseudo prawości?

Jaka jest gwarancja, że nie przeniesie tych samych niewłaściwych mechanizmów na kolejne związki?
Jeśli nie przyjrzy się własnym , popełnionym przez siebie w związku błędom (a każdy zdradzony takie popełnia!) idzie z tym samym bagażem dalej.
Wystarczy wówczas "korzystny" zbieg okoliczności, aby znów wydarzyła się powtórka z rozrywki.
Ucieczka jest jakimś rozwiązaniem. W skrajnych wypadkach być może koniecznym. Nie rozwiązuje jednak problemów.

Komentarz doklejony:

Cytat

Pogodzenie czyli akceptacja, pójście na kompromis w czymś co jest niewygodne.

kręcimy sie w kółko Uśmiech
Jeśli coś jest niewygodne i Cie dotkliwie uwiera, to to zmieniasz Uśmiech i w moim odczuciu to jest proste jak drut.
Jeśli na daną chwilę NIE POTRAFISZ TEGO ZROBIĆ,to zwyczajnie odpuszczasz sobie temat i zmieniasz rzeczywistość własnie poprzez to odpuszczenie go.

Komentarz doklejony:
Lisbet jeśli w Twoim związku było o wiele więcej problemów niż zdrada, to w sumie w tej całej patologii ona jest najmniej istotna.
Spójrz uczciwie. Nie udało się, bo błąd popełniłaś już przy pierwszym kłamstwie i powtarzałaś go systematycznie po 2..3... ciągle powtarzany ten sam błąd. Teraz twierdzisz trzeba było uciec jak najszybciej, a ja Ci powiem tak : trzeba było sensownie działać dużo wcześniej, a nie czekać na gangrenę i brać się za reanimację już cuchnącego truchła.
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 03.12.2014 10:32

Cytat

a ja Ci powiem tak : trzeba było sensownie działać dużo wcześniej, a nie czekać na gangrenę i brać się za reanimację już cuchnącego truchła.

Cytat



Nie udało się, bo błąd popełniłaś już przy pierwszym kłamstwie i


Amor , a czy Twój mąż nie kłamie i skąd ta pewność, że kłamać nie będzie skoro raz tak było? Skąd wiesz czy Twoje małżeństwo to nie trup którego próbujecie reanimować ? Ale oczywiście jest to Twój wybór i konsekwencje.

Z kolei piszesz :

Cytat

Jeśli coś jest niewygodne i Cie dotkliwie uwiera, to to zmieniasz smiley i w moim odczuciu to jest proste jak drut.
Jeśli na daną chwilę NIE POTRAFISZ TEGO ZROBIĆ,to zwyczajnie odpuszczasz sobie temat i zmieniasz rzeczywistość własnie poprzez to odpuszczenie go.

a dla mnie masz zarzut:

Cytat

trzeba było sensownie działać dużo wcześniej, a nie czekać na gangrenę i brać się za reanimację już cuchnącego truchła.


no to jeżeli na daną chwilę nie moge czegoś zmienić to odpuszczam więc przez odpuszczenie zmieniam rzeczywistość ? Więc jak to ma się do związków gdzie ktoś zdradza i jest niereformowalny to odpuszczam i przez to zmieniam rzeczywistość. Pokrętna logika Szeroki uśmiech


Cytat

Kolejny przykład, jak traumatyczne doświadczenie może zakłócić odbiór rzeczywistosci, oby nie na całe życie.
Jak można przy byle okazji mówić tylko o sobie ?
Przyjemnie być w centrum uwagi, ale wypadało by wysilić się i zrozumieć, co ktoś powiedziałsmiley
Wszędzie gdzie cokolwiek się kojarzy to toksyki i toksyczne związki, to jakaś fobia.


Ta wypowiedz nie była tylko o toksycznych związkach ale o związkach w których jest samooszukiwanie się i tyle.

Cytat

A poglądy na zdradę , związek mam jakie mam i nie mają na nie wpływu uczucia z tamtych lat.

Kawał roku smiley
Naprawdę myślisz, że nie widać, jak ktoś zamknął jakiś cięższy rozdział w swoim życiu i czy to faktycznie zrobił, czy to tylko pobożne życzenie głoszone wszem i wobec? Litości..;


Pobożne życzenia to mają również Ci co wybaczyli mimo szarpiących nimi uczuć i ciągłego wmawiania sobie że coś dla partnera znaczyli/znaczą podczas jego zdrady czy zdrad, mało tu takich przypadków?

Cytat

Przykre to, bo wciąż ta sama dyskusja z niereformowalnymi osobami, które są bardzo odporne na wiedzę. Chyba zburzyła by ich świat, w którym świetnie się czująsmiley

Cytat

Przy jednostronnej, emocjonalnej bardzo subiektywnej, a więc zafałszowanej relacji bycie zażartą wyrocznią jest naprawdę żałosne.


Oh Yorik jakbyś sobie nie ulżył personalnie wyzłośliwiając się, to chyba zburzyło by to Twój świat w którym się świetnie czujesz. Czyżby potrzeba dowartościowania się Z przymrużeniem oka

Bardzo chętnie podyskutuję na argumenty i nie twierdzę , że każdy związek jest z automatu do rozwiązania.

Cytat

Oczywiście każdego uciekiniera czeka przyszłość przepełniona oszałamiającym szczęściem.


Oczywiście każdego wybaczającego czeka przyszłość wypełniona oszałamiającym szczęściem Szeroki uśmiech

Komentarz doklejony:
I czy to, ze nie wierzę w w tą wielką miłość po gdzie kobieta zdradzała mężczyznę , nie wierzę w ten kobiecy przypływ uczuć do mężczyzny którego wcześniej emocjonalnie i fizycznie kobieta zdradzała z innym mężczyzną to w jakikolwiek sposób odmawiam takim ludziom prawa wypowiedzi i uważam , że dyskusja jest niemożliwa?
Tak samo Yorik możesz nie wierzyć w moje poglądy, czy przemianę ale nie odmawiaj mi prawa wypowiedzi.
1873
<
#43 | baran138 dnia 03.12.2014 12:24
Joannes-cieszę się, że nie podejmujesz decyzji pod wpływem chwilowych emocji. Moim zdaniem są one bardzo złym doradcą. Skoro myślisz, że jest szansa na ratowanie związku to znaczy, że masz nadzieję. był na forum poruszany temat zależności małego dziecka i pożycia. Poszukaj proszę i przeczytaj być może się zdziwisz jak różnie postrzega ten okres mężczyzna od kobiety. Co do tego jak kto się czuje w związku to moim zdaniem zależy w głównej mierze od drugiej osoby. Pomyśl , cóż takiego zrobiłaś, aby Twój mąż czuł się w pełni wartościowym facetem. Jeśli możesz to zobacz (obejrzyjcie razem!) film pt. rSex po dzieciachr1;-myślę, że odnajdziecie tam problemy z jakimi się borykacie. Może warto byłoby pomyśleć o psychoterapeucie?
Nie sztuką jest od razu kończyć związek nie wyciągając wniosków z tego co nawaliło. Tak jak napisali Amor i Yorik-takie rozstanie nic nie rozwiązuje bo w kolejnych związkach może być identycznie, zakończą się rozstaniem. Wtedy dochodzi się do wniosku, że wszyscy zdradzają a my byliśmy i jesteśmy naj. Myślę, że to błędne podejście ponieważ zdrada jest jak wiemy objawem braku równowagi w związku, ucieczką. Ja to nazywam zdradą w afekcie-szuka się poza domem tego czego w nim brakuje (bliskości, akceptacji, szacunku, tolerancji). A kiedy brakuje? wtedy gdy partner/partnerka traktuje nas tak, że nie czujemy się mężczyzną/Kobietą.
Pomijam przypadki chorobliwych zdradzaczy bo jest ich moim zdaniem niewiele, a w związkach są oni weryfikowani przez czas.
Sztuką jest dostrzec swój udział w doprowadzeniu do tragedi. Tak-moim zdaniem oboje partnerów są za to odpowiedzialni. Ale jeśli już do tego dojdzie to trzeba wyciągnąć z niej wnioski, nie tylko typu ron nic nie był wartr1; ale rco mogę zrobić, aby w tym lub następnych związkach tak się nie skończyło?r1;.
Widać w postach, kto zadał sobie trud założenia kagańca na własne ego i spojrzenia w lusterko. Wiem, że nie jest to proste bo z jednej strony wpojono nam zasadę, że Ja jestem naj, z drugiej strony jesteśmy bombardowani rcukierkowąr1; rzeczywistością, w której każdy myśli jedynie o sobie i wszystko jest ok. a w życiu nie istnieje coś takiego jak codzienność, rozwiązywanie problemów, słuchanie partnera. Przecież to nie sprzedałoby się, mam rację?.
Nie wystarczy słyszeć-trzeba umieć słuchać.
Mono -Twoje podejście do terapii par szanuję ale nie zgadzam się. Przede wszystkim będąc u psychoterapeuty nie odczułem abym przeszedł pranie mózgu (znam te sztuczki). Co więcej: zamiast gotowych przepisów na związek dostałem r30;r30;kilka pytań. Uwierz mi, że długi czas sam sobie odpowiadałem na nie, a gdy już to zrobiłem to wiedziałem, czy ten związek jest dla mnie dobry, czy czuję się w nim tym kim chcę.
Czyżbyś uważała, że wizyta u terapeuty poniżyłaby Cię?. Z Twoich postów wnioskuję, że Ty przecież wszystko wiesz o sobie ( i innych) i jesteś rnajr1;. Ja tak odbieram Twoje stanowiska w postach.
Każda dyktatura kończy się buntem-jawnym lub skrytym.
Jest na rnaszymr1; portalu sporo osób zdradzonych. Mam zaszczyt znać kilka par, które po zdradzie żyją wspólnie. Jednak to wymagało od nich ogromnej pracy przede wszystkim nad sobą: spojrzenia w lusterko, wyciągnięcia wniosków z przeszłości i nauczenia się słuchania partnera/partnerki. Czemu przeważnie milczą?. Pisałem o tym swego czasu na forum.
Był na naszym portalu kiedyś pewien użytkownik, który pisał, że zdradę trzeba przegadać. Miał moim zdaniem 100% racji-szczere rozmowy i wałkowanie tego, co nawaliło w związku może rozwiązać problemy. Nawet jeśli nie wytrzyma się presji negatywnych odczuć z przeszłości to wyciągnie się wnioski na przyszłość. Uważam, że wspólne szczere rozmowy + respektowania odmiennego zdania drugiej osoby może uchronić związek do tragedii lub go naprawić. Psychoterapeuta może w tym jedynie pomóc.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 03.12.2014 12:59
baran138 napisał:

Cytat

Nie sztuką jest od razu kończyć związek nie wyciągając wniosków z tego co nawaliło. Tak jak napisali Amor i Yorik-takie rozstanie nic nie rozwiązuje bo w kolejnych związkach może być identycznie, zakończą się rozstaniem. Wtedy dochodzi się do wniosku, że wszyscy zdradzają a my byliśmy i jesteśmy naj. Myślę, że to błędne podejście ponieważ zdrada jest jak wiemy objawem braku równowagi w związku, ucieczką. Ja to nazywam zdradą w afekcie-szuka się poza domem tego czego w nim brakuje (bliskości, akceptacji, szacunku, tolerancji). A kiedy brakuje? wtedy gdy partner/partnerka traktuje nas tak, że nie czujemy się mężczyzną/Kobietą.


Na kryzys w związku pracują z reguły obie strony, powstają deficyty i tak należy za to brać odpowiedzialność. Jednak nie można brać winy na siebie za zdradę partnera, ponieważ to on wybrał taką drogę .
I również należy zrozumieć ludzi , którzy się rozstali, ponieważ nie mieli ochoty i potrzeby zdrady wybaczać. Wyciągnąć wnioski można i po rozstaniu , a i rozstanie nie oznacza w dalszym życiu bycie w ciągle rozsypujących się związkach. A przepracować temat zdrady, siebie , związku należy , czy się rozstaliśmy , czy jesteśmy razem.
Zgadzam się również , że dialog to najważniejsza rzecz, nie ma sensu tkwić w związku gdzie jedna strona prowadzi tylko monolog.
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 03.12.2014 14:07

Cytat

Amor , a czy Twój mąż nie kłamie i skąd ta pewność, że kłamać nie będzie skoro raz tak było? Skąd wiesz czy Twoje małżeństwo to nie trup którego próbujecie reanimować ? Ale oczywiście jest to Twój wybór i konsekwencje.

Lisbet jesteśmy w związku od 10 lat. Złapałam go na jednej zdradzie i związanym z nią kłamstwie. 10 lat-szmat czasu, kiedy mogłam zawsze na niego liczyć.
Nie mam pewności, że już nigdy w życiu mnie nie zdradzi/skłamie, ale mam pewność, że nie jest notorycznym kłamcą Uśmiech
Chociaż pewnie mogłabym go katować, za ta zdradę i uczynić z jego i własnego życia jeszcze większe piekło, niż to które zdrada nam przyniosła.

Cytat

no to jeżeli na daną chwilę nie moge czegoś zmienić to odpuszczam więc przez odpuszczenie zmieniam rzeczywistość ? Więc jak to ma się do związków gdzie ktoś zdradza i jest niereformowalny to odpuszczam i przez to zmieniam rzeczywistość. Pokrętna logika smiley

Problem w tym, że ty nie odpuściłaś, tylko nadal grzezłaś Uśmiech
Lisbet (tak na szybko wynotowane z historii Twojej zdrady):
-wyzwiska,
-poniżanie,
-liczne kłamstwa,
-przemoc,
-rękoczyny,
-problemy z pracą, z realizacją siebie,
-problemy prawne,
-brak zainteresowania rodziną,
-brak troski o dom,
-brak uczestnictwa w wychowywaniu dzieci,
-brak bliskości i partnerstwa,
-poważne problemy finsnsowe,
-brak stabilności finansowej,
-pojawiające się kobiety i wynikłe zdrady
- a co za tym idzie brak perspektyw na przyszłość

rozumiesz teraz co nazywam grzęźnięciem?w takiej sytuacji zdrada to jeden z wielu problemów

Nie on sam doprowadził rodzinę do takiej ruiny/patologii, bo i ty w tym uczestniczyłaś, chociażby przez to grzęźnięcie i bierność.
Co do niewłaściwych mechanizmów postępowania, które prowadzą w związku w dalszej kolejności do takiej eskalacji problemów. Jeśli ich nie wyłapiesz, nie zrozumiesz zasad działania, nie zobaczysz swoich błędów, to będziesz je nadal powtarzała. Co więcej będą je powtarzały Twoje dzieci.
6072
<
#46 | kakinka78 dnia 03.12.2014 14:08
Joannaes - jak Twój mąż potraktował obietnicę zwrotu tego, co podebrał bez Twojej wiedzy z lokaty? Trochę już czasu minęło, prawda...Odpracował co do grosza? Ok, czasy są trudne, ale może chociaż częściowo zwrócił na konto, to co pobrał? Czy nic z tym nie zrobił, bo nie ma pracy na miarę jego możliwości? I na obietnicach się skończyło?
Jeżeli potraktował tamtą sprawę poważnie, może i jest szansa... Jeżeli tylko na skrusze i obietnicach, które mają być zrealizowane w jakiejś tam bliżej nieokreślonej przyszłości się skończyło, to raczej nie ma na co liczyć w przypadku skruchy z tym romansem, która wyszła na światło dzienne. Zastanawia mnie też ten anonim - raz intencje tego, kto próbował Cię oświecić, dwa - maski Twojego męża - kim on jest właściwie? Tym, którego Ty znasz, czy tym, który pławił się w ściekach z kolegą? Ja bym jednak szukała wsparcia swojej rodziny - z tego co wnioskuję, masz tam pewne wsparcie, miłość i otrzymasz pomoc w każdej sytuacji. Masz kochających rodziców, czy trudnych, którzy sami nie radzą sobie z problemami? Jeżeli tam jest wszystko w porządku, nie ukrywaj tego, że stała się Tobie krzywda - jak byś się czuła, gdyby Twoje dziecko wolało zaufać i zwrócić się z problemem do kogoś obcego, a nie do Ciebie? Chcesz go chronić przed konsekwencjami - nawet kosztem ochrony siebie?
Dla mnie "kradzież", anonim oraz romans, który wypłynął, to odrobinę zbyt wiele znaków ostrzegawczych. Ja bym się takiego człowieka bała...
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 03.12.2014 14:33

Cytat

Nie on sam doprowadził rodzinę do takiej ruiny/patologii, bo i ty w tym uczestniczyłaś, chociażby przez to grzęźnięcie i bierność.
Co do niewłaściwych mechanizmów postępowania, które prowadzą w związku w dalszej kolejności do takiej eskalacji problemów. Jeśli ich nie wyłapiesz, nie zrozumiesz zasad działania, nie zobaczysz swoich błędów, to będziesz je nadal powtarzała. Co więcej będą je powtarzały Twoje dzieci.


Amor, jestem 2 lata po, a problem tego co się stało mam przerobiony i przeanalizowany.

Z kolei Ty piszesz we własnej historii:

Cytat

To prawda mam głębszy problem ze złością i jeszcze większy z agresją. Byłam dzieckiem wychowywanym przez samotnego ojca- katowanym dzieckiem. Jestem kobietą po gwałcie. Po którym długo nie mogła dojść do siebie. Mój mąż był pierwszym mężczyzną w stosunku do którego przełamałam się i zaufałam


A Ty Amor jesteś pewna, że masz wszystko poukładane, cacy, a pod skórą nie czai się coś niedobrego spychanego od lat w ciemny kąt. Może dlatego tak chętnie mnie krytykujesz, ponieważ sama ugrzęzłaś w niedobrych emocjach? Życzę powodzenia .
3739
<
#48 | Deleted_User dnia 03.12.2014 15:16

Cytat

A Ty Amor jesteś pewna, że masz wszystko poukładane, cacy, a pod skórą nie czai się coś niedobrego spychanego od lat w ciemny kąt. Może dlatego tak chętnie mnie krytykujesz, ponieważ sama ugrzęzłaś w niedobrych emocjach? Życzę powodzenia .

Lisbet ja nie ma wszystkiego poukładnego Uśmiech ja nad tym pracuję, każdego dnia Uśmiech

Lisbet mój maż każdą zarobioną złotówkę ładuje w dom od 10 lat. Nigdy nawet w trakcie największej kłótni mi nie ubliżył, czy nie daj Boże zwyzywał. Nie wyobrażam sobie, żeby on (facet) podniósł na mnie rękę, czy roztrwonił pieniądze. Troszczy się i dba o mnie. Bardzo dba o dom i buduje starannie naszą przyszłość.
Zdradził, to prawda. Jednak na upartego jest wiele płaszczyzn na których śmiało mogę z nim coś budować, czy na nim polegać. Od kilku miesięcy codziennie stara się naprawić to co zepsuł. Sam od siebie Uśmiech
Co zrobię, jeszcze nie wiem. Na razie dałam sobie i nam czas.

Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno

Cytat

sama ugrzęzłaś w niedobrych emocjach?

bardzo silne i niedobre emocje towarzyszyły mi zaraz po zdradzie.
Emocje mijają Uśmiech
Czemu ma niby służyć, to wyciąganie teraz postu pisanego przeze mnie pod wpływem silnych wrażeń ?
3739
<
#49 | Deleted_User dnia 03.12.2014 16:15
Mówiłam o innych emocjach, nie tych po zdradzie tylko tych które determinuja agresję i złość o których pisałaś.

Cytat


Czemu ma niby służyć, to wyciąganie teraz postu pisanego przeze mnie pod wpływem silnych wrażeń ?


Zamieściłaś swoją historię i się do niej odniosłam, tak jak Ty odniosłaś się do mojej zamieszczonej tu dwa lata temu.

Amor mnie nie musisz przekonywać jaki Twój mąż jest wspaniały, niech on Cie przekonuje codziennie o tym, to jego rola.
3739
<
#50 | Deleted_User dnia 03.12.2014 16:51

Cytat

Mówiłam o innych emocjach, nie tych po zdradzie tylko tych które determinuja agresję i złość o których pisałaś.

Uśmiech))))))))))))) i co one mają wspólnego z dniem dzisiejszym?
p.s.
Ty z troski, a ja już myślałam, że się odgryzłaś Uśmiech

Cytat

Amor mnie nie musisz przekonywać jaki Twój mąż jest wspaniały, niech on Cie przekonuje codziennie o tym, to jego rola.

Lisbet ja się odniosłam do głoszonych przez Ciebie i Mono "prawd objawionych" i podałam przykład twojego związku, który bardzo odbiegał od normalności.
Twierdzisz, że masz wszystko przepracowane i faszerujecie osoby które się tutaj zjawiają podsycaniem negatywnych emocji? Czy też pseudo diagnozami? Nie mając za sobą elementarnej nawet wiedzy w kierunku.
To jest to przepracowanie problemu?

Komentarz doklejony:
Spytałaś:

Cytat

Skąd wiesz czy Twoje małżeństwo to nie trup którego próbujecie reanimować ?

więc odpowiedziałam na twoje pytanie :
- nie wiem Uśmiech wiem jednak, że nigdy mnie nie zwyzywał,nie używa przemocy, nigdy mnie nie uderzył i nigdy nie narobił długów za moimi plecami , itd, itp

Cytat

Amor mnie nie musisz przekonywać jaki Twój mąż jest wspaniały, niech on Cie przekonuje codziennie o tym, to jego rola

chyba nazywasz wspaniałością coś, co na nazywam normalnością, mój qurewicz nie jest wspaniały, jest normalny Uśmiech
3739
<
#51 | Deleted_User dnia 03.12.2014 17:03

Cytat

Nie mając za sobą elementarnej nawet wiedzy w kierunku.


Nie wiedziałam, że należy mieć wykształcenie psychologiczne aby udzielać tutaj rad...

Cytat

To jest to przepracowanie problemu


Amor nie będę się z Tobą licytować kto przepracował, a kto nie problem, nie muszę również po każdym zdaniu wstawiać emotikonu z uśmiechem jak Ty to robisz w przytłaczających ilościach.

Skoro sobie radzisz z emocjami , to to co piszę nie powinno Cię dotykać...
A prawo do wypowiedzi ma tutaj każdy kto nie łamie regulaminu jeżeli z tezami lub poglądami się nie zgadzasz nie musisz ich czytać.

Komentarz doklejony:

Cytat

mój qurewicz nie jest wspaniały, jest normalny


Może problem tkwi w Tobie, naprawdę mnie nie musisz przekonywać.
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 03.12.2014 17:11

Cytat

Nie wiedziałam, że należy mieć wykształcenie psychologiczne aby udzielać tutaj rad...

nie sądze, aby wykształcenie psychologiczne było konieczne, ale na pewno pokora by się przydała Z przymrużeniem oka
3739
<
#53 | Deleted_User dnia 03.12.2014 17:16
Och nawzajem.

Komentarz doklejony:
Może ja juzżna to wszystko patrzę inaczej, bo kontakt z byłym mężem mam sporadyczny, poprawny i tylko ze względu na dzieci, więc może mi łatwiej nie podsycać negatywnych uczuć..
11507
<
#54 | Monika10 dnia 03.12.2014 18:29
Witaj!
Jestem przykładem żony która bardzo starała się o to aby dla dziecka ratowac związek. Nie wyszło. Opisałam 2 zdrady męża a jedna od drugiej zaledwie w półrocznym odstępie. Po druiej odeszłam... Za kilka tygodni rodze nasze pierwsze dziecko. Mimo to nie potrafiłabym już wychowywać córeczki z takim człowiekiem. Usunęłam się z mieszkania na które pracowaliśmy za granicą 6 lat! Jego żal nie trwał długo. Znów zdradza. Dostał wolną rękę i zaczął czatować z panienkami. Był już na randce, pewnie niejednej. Skąd wiem? Stare sprawdzone sposoby...
Jeśli masz nadzieję że uda się wam to uratować to porzuć tą nadzieję szybko i odejdź. Ja walczyłam z demonami ale nie umiałam już spojrzeć na niego pozytywnie po pierwszej zdradzie. Po drugiej pękłam. Jeśli boisz się i myślisz że sobie nie poradzisz, to jest nas dwie. Ale czasem nie ma wyjścia. Nie bądź jak ja i nie czekaj aż zrani cię, ugodzi kolejny raz. Jestem z Toba. Napisd, wesprzemy się nawzajem. Tutaj jest wiele naiwnych z miłości kobiet, a każda żałuje że dała się tak oszukać bo ból będzie gorszy za drugim razem. Czy to pewne? Oni zawsze zdradzają ponownie. To jak przekroczenie pewnej cienkiej granicy bardzo kuszącej. Żaden się jej przekroczeniu po raz drugi nie oprze.
Mój eks mąż był innym człowiekiem. Kiedy zdradził po raz pierwszy, nie poznawałam go już. Był to już obcy człowiek. A teraz dziwię się jak mogłam tak dać się okłamać...
6755
<
#55 | Yorik dnia 03.12.2014 19:05
Lisbet,

Cytat

Oczywiście każdego wybaczającego czeka przyszłość wypełniona oszałamiającym szczęściem


Musisz Lisbet częściej ironizować, więcej złotych myśli wyprodukujesz.
Jeśli to nie na siłę i nie udawane, to jasne, że tak, bo "błądzić to rzecz ludzka, przebaczać - boska!"
Więc jeśli ktoś tylko potrafi, to pełen szacunek i czapki z głów, bo to znaczy, że ktoś potrafi zrozumieć drugiego człowieka.
Nie myślę o rniby wybaczeniur1; dla wymiernych swoich korzyści, bo to akurat się mści.

Cytat

Tak samo Yorik możesz nie wierzyć w moje poglądy, czy przemianę ale nie odmawiaj mi prawa wypowiedzi.


Ale jak można wierzyć w cudze poglądy? To trzeba chyba nie mieć swoich, a takie podobne to ja chyba miałem w podstawówce, więc wcale obce mi nie sąZ przymrużeniem oka

Takie ktoś ma poglądy, jakie i doświadczenie.
A doświadczenie to podobno córka mądrości i szczęśliwy ten, który ją znalazł. Bogatszy w mądrość będzie ten, kto zaliczył więcej ścieżek życia. Przejście przez jakąś jedną traumę wcale tego nie gwarantuje. Wręcz przeciwnie, może na jakiś czas spaczyć obraz świata.

Zdrada nie jedno ma imię, nie można widzieć tylko tej najprostszej, egoistycznej strony medalu. Prawie wszyscy tak ją odbierają na początku i jest to naturalne, ale głupotą jest utrzymywać ciągle, że była skierowana przeciwko nam, bo to bardzo rzadkie. A nawet gdyby, to świadczy tylko o tym, że to z nami jest coś nie tak, bo jak by nie było, w jakiś sposób sobie na to zapracowaliśmy, chociażby swoją słabością, przyzwalaniem czy bujaniem w obłokach widząc świat jak przedszkolaki.

A gdy nagle okazuje się, że mamy diabła u boku w ludzkiej skórze, to warto sobie przypomnieć, kto jest frajerem, bo go sobie wybrał spośród wielu. No chyba, że rodzice namawiali. Ludzie sami z siebie aż tak się nie zmieniają, tylko my mieliśmy pewnie pomroczność jasną. A jak dojdzie to, że w życiu nie sposób wszystkiego przewidzieć, to mamy komplet, wielkie zaskoczenie i odczucie oszustwa. Ale może tylko my sami się oszukiwaliśmy, żyjąc w swoim wyimaginowanym świecie?

Nie ma znaku równości między zdradą damsko-męską a tym, że jest ktoś złym człowiekiem. Nie zawsze trzeba uciekać, jak diabeł przed święconą wodą. A takie właśnie są poglądy Monika10, Mono i Lisbet. Oprócz niektórych patologicznych przypadków najczęściej zdrada to pogoń za fajnymi emocjami i tylko to, niekiedy okazuje się, że za sporą cenę. Są ludzie, którzy poddają się swoim emocjom i płyną z prądem, są też tacy, którzy za bardzo je kontrolują, często drętwi i nienaturalni.
Ja wolę tych pierwszych, mimo, że emocje przysparzają im czasami niezłych kłopotów.

Na swój sposób lubię też wkurzających fanatyków w 100% przekonanych do swoich poglądów i niezmiennych przekonań podkreślających za każdym razem, że to ogromna cnota. A dlaczego? Bo czasami uda mi się zobaczyć, jaką maja minkę, gdy okazuje się, że wszystko jest na odwrót, a ich świętość rozpływa się w jednej chwili w powietrzu. Bezcenne.


Monika10,

Cytat

Jestem przykładem żony która bardzo starała się o to aby dla dziecka ratowac związek. Nie wyszło.

Cytat

A teraz dziwię się jak mogłam tak dać się okłamać...

Masło maślane. Gdybyś starała się dla dziecka, nie dla siebie ratować związek, nie przeżywała byś tak.
Bardzo jestem ciekaw na czym to ratowanie związku polegało?

Cytat

Ja walczyłam z demonami ale nie umiałam już spojrzeć na niego pozytywnie po pierwszej zdradzie.

Czy tylko na tym polegało ratowanie związku i to się nie udało?
Nie potrafiłaś spojrzeć pozytywnie i jeszcze się dziwisz?

Cytat

Oni zawsze zdradzają ponownie.

Monika, zupełnie nie znasz gościa, a go oceniasz jako swojego męża. To jakbym powiedział po jakimś swoim doświadczeniu, że prędzej czy później każda da innemu d...y, Ty też; Bardzo bym się pomylił? Z przymrużeniem oka

Taka myśl. Nie zależy to wyłacznie od faceta. Są kobiety, które prędzej czy później się zdradzi, są też takie przy których nawet się o tym nie pomyśli Z przymrużeniem oka
5808
<
#56 | Nox dnia 03.12.2014 19:32
... Nie zależy to wyłacznie od faceta. Są kobiety, które prędzej czy później się zdradzi,.."-przydałyby się jakieś testy w wieku dojrzałości.Wiele z nas dałoby sobie spokój ze związkami i jako te wybrakowane,naznaczone mogłybyśmy szukać szczęścia w czymś innym panom mówiąc zdecydowane NIE.
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 03.12.2014 20:22

Cytat

A takie właśnie są poglądy Monika10, Mono i Lisbet.


Biegnij po chrust, czas budować stos Szeroki uśmiech
3739
<
#58 | Deleted_User dnia 03.12.2014 20:46
Proponuję osobom, które na celu mają jedynie zwalczanie siebie nawzajem, zmienić miejsce.
joannaes, mam nadzieję, że z tego potoku słów, wybierzesz jednak coś dla siebie. Za całą i niepotrzebną resztę wątpliwej jakości, jako admin przepraszam.
11839
<
#59 | joannaes dnia 06.12.2014 00:25
Na razie jest nieźle. Mąż wrócił, pełen skruchy i gotowy do naprawiania naszego związku. W przyszłym tygodniu idziemy na terapię... Jego wersja jest taka, że z dziewczyną widział się 3 razy w życiu, w tym ostatni raz, żeby jej powiedzieć, że to pomyłka i żeby to skończyć. Ona z kolei chciała dalej się spotykać i sugerowała, że jeżeli nie, to ja się o wszystkim dowiem. Taka wersja. Mam do niej mieszany stosunek i chciałabym na terapii to uwiarygodnić. Nie rozmawiam też z mężem o szczegółach, nie interesuje mnie to i nie chcę o tym wiedzieć, ani myśleć. Wystarczy mi tylko wiedza, że to było raz i ma wyrzuty sumienia. Nie rozmyślam o tym i już nie płaczę, zaczyna być powoli normalnie. Myślę, że nam się uda. Chciałabym. Widzę, że on też, dlatego mam nadzieję.

Komentarz doklejony:
Cześć!
Zastanawiałam się, czy zakładać nowy wątek, ale ostatecznie niech będzie tutaj - w końcu to ciągle ta sama sprawa.
Jest już lepiej. Może nie idealnie, minął dopiero miesiąc, ale widzę światełko w tunelu, więc postanowiłam o tym napisać - dla tych, którzy chcą walczyć o swoje związki.
Mąż wciąż bardzo się stara i widzę pewne zmiany, które wyglądają na trwałe. Chodzi do psychologa, wspólnie też zaczęliśmy terapię małżeńską - nie wiem, czy coś pomoże, bo sami z mężem potrafimy spokojnie rozmawiać i rozwiązywać problemy, ale zawsze to półtorej godziny, kiedy możemy skupić się tylko na sobie, bez dziecka. Terapeuta zadaje też pytania, których sami byśmy nie poruszyli, więc zobaczymy.
Wybaczyłam mu jako przyjaciel, ale nie umiem jeszcze jako kobieta. Dzień toczy się jak zwykle, rozmawiamy, śmiejemy się, planujemy, ale nie ma między nami bliskości. Mąż próbuje mnie czasem przytulić, ale nie umiem tego odwzajemnić. Z drugiej strony im dłużej to trwa, tym częściej pojawiają się u mnie męczące, ciężkie myśli i tak się zastanawiam, czy tego strachu nie zostawić za sobą i po prostu 'skoczyć na główkę'. Wiem, że mąż jest wobec mnie szczery, mówi mi o wszystkim, dzwoni z każdego miejsca, jeżeli jest poza domem, uczestniczy w domowych obowiązkach, intensywnie szuka pracy... Tak to teraz wygląda. Za miesiąc zamelduję kolejne postępy/zmiany. Trzymajcie kciuki!

PS: dzięki, że jesteście - ta strona to ratunek dla duszy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?