Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
bardzo smutny | 01:24:56 |
Koralina | 02:52:42 |
Julianaempat... | 04:30:53 |
@ hurricane | 05:31:19 |
# poczciwy | 05:31:42 |
>>>>>>kłamała zostawiła dzieci ze znajomymi byle tylko spotkać się z nim <<<<<<<
udowodnij to w sÄ…dzie/
jeśli dwa miesiace temu już chciała rozwodu to najprawdopodobniej rogi miałeś przyprawiane już dużo wcześniej, więc romans trwał w najlepsze a Ty niczego nie podejrzewałeś do czasu kiedy oświadczyła że to koniec..
Proszenie o szansę, o czas, próba wywołania w niej wyrzutów sumienia nie ma żadnego sensu i doprowadzić może jedynie do upewnienia się jej w tym co robi, bo tak to działa.
jakiekolwiek próby zwrócenia jej uwagi na siebie i na to co Was łaczyło w tej fazie motyli w d.u.p.i.e. jest jak walenie grochem o ścianę, nic nie da.
Pewnie myslałeś, że jak każesz się jej wyprowadzić to coś się w niej ruszy, jak widać za bardzo się wciągnęła żeby wywołało ten efekt, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz - moim zdaniem musisz pogodzić się z tym, ze to koniec, udowodnić to w sądzie, wygrać rozwód z orzekaniem o winie, skupić się na dzieciach i spróbować z tego się jakoś wygrzebać emocjonalnie, potrzeba Ci czasu, bo wszystko za świeże, żeby przestać kochać, zacząć nienawidzić, a potem żeby przyszło upragnione zobojętnienie i chęć na nowe, oby lepsze życie.
powodzenia
Jaki ma sens stawać w takim momencie z otwartą raną naprzeciw sprawcy i wywoływać w nim poczucie winy?
To musi w niej samej zakiełkować, obudzić się. Jeśli wtedy kiedyś wróci i poprosi o wybaczenie, to wtedy dopiero (ewentualnie) możesz się nad tym zastanawiać.
Teraz masz kawał roboty przed sobą do wykonania.Zatroszcz się, po tym co się stało, o siebie.
Zadbaj i nabierz sił. "Schroń się" (zbierz dowody zdrady i zabezpiecz, będą Ci potrzebne na rozprawie).
Chce rozwodu, to go jej daj (miłość i jakość relacji nie mają żadnego związku z formalnościami, w ostateczności ślub zawsze można wziąć po raz drugi, nie bój się więc rozwodu, ten głupi papierek jest w tym wszystkim najmniej waży)
Nie licz na sprawiedliwość w sądzie, a już nie daj Boże w polskim.Jak ktoś tutaj ładnie napisał, do sądu idzie się po wyrok, a nie po sprawiedliwość.Oszczędź więc sobie tego piekiełka, od tego są fachowcy.Znajdź więc najlepszego adwokata i nie żałuj na niego kasy. Jak będziesz się "nudził", to prędzej skup się na jej zarobieniu, aby opłacić najlepszego z najlepszych.
I nie wyręczaj go w robocie. Jeśli nie znasz tematu, nie siedzisz w prawie, to nie bierze się za to. To on ma Ci powiedzieć jakie masz dostarczyć dowody i jak działać.Płacisz i wymagasz. I za to płacisz, aby mieć w tej kwestii spokojną głowę i zwiększyć swoje poczucie bezpieczeństwa, które zostało zdrowo zachwiane. Sędzia to obcy człowiek, on ma w czterech Was i Wasze życie. Zawsze więc lepiej załatwiać w pierwszej kolejności sprawy polubownie, na wszystkich płaszczyznach, gdzie to tylko możliwe. Jedynie w sytuacjach w których kompromis nie jest możliwy, prosić o rozstrzygnięcie przez sąd kwestii. jak nie masz siły lub ochoty na pertraktacje z partnerką, niech pertraktuje adwokat. Za to płacisz.
Znajdź jakiś zdrowy sposób na rozładowanie tych wszystkich trudnych, negatywnych emocji. Mi pomagało bieganie i walenie w worek, ale każdy musi znaleźć swój sposób.
Jeśli tylko to możliwe udaj się jak najszybciej i skorzystaj z pomocy psychologa.
Poczytaj inne wątki. Znajdziesz na tym forum wiele przydatnych i budujących w takich chwilach podpowiedzi i życzliwych ludzi, którzy dobrze rozumieją co teraz przechodzisz.
Trzymaj się chłopaku
p.s.
I nie rób w domu jazd, nie kłóć się przy dzieciach, nie rób tego dzieciom Na ile tylko to możliwe zadbaj o to, aby wszystko obyło się poza ich uszami i oczyma. One pewnie już czują napiętą atmosferę i ogromne przerażenie.
Pomóż im! Skup się też na nich. Na tym, aby jak najmniej ucierpiały na tej sytuacji.
Czują przerażenie, weź je na spacer,na basen, do kina. Pozwól im się oderwać od koszmaru, który je też dotyka.
Wasz spór, jest waszym sporem. Nie pozwalaj na to aby rozmowy o ich przyszłości odbywały się przy nich. To Wy jesteście dorośli i Wy podejmujecie decyzje. Dzieci nie są karta przetargową. Wy macie problem i to jest Wasz problem.
Zadbaj ze szczególną starannością, o to aby ich w to nie wciągać. Nie musisz udawać, że jesteś wesoły, kiedy czujesz smutek, ale jeśli tylko to możliwe chroń je i nie pozwalaj sobie na kłótnie, czy trudne rozmowy w ich obecności.
Jeśli partnerka będzie je narażała i skazywała na chore jazdy (czy też na obecność w trakcie awantur) pamiętaj, to Ty jesteś ich ojcem ( i jeśli nie Ty, to kto ma je chronić?)
Jesteś facetem, masz jaja, więc w tej kwestii walnij czasem łapą w stół.
Psycholog-fachowiec (poszukaj najlepszego, takiego który będzie budził Twoje zaufanie i nie bój się przebierać) powinien pomóc Ci zrobić to mądrze. Radź się go w tej kwestii.
Nie wiem, czy istnieją terapie wzmacniające dla dzieci, może ktoś podpowie, albo spróbuj sam znaleźć jakieś informacje. Jeśli tak, zadbaj aby i one otrzymały wsparcie fachowców, w tak trudnej dla rodziny sytuacji.
Gdy skupisz się na działaniu, dasz sobie szanse na to, aby oderwać się od niszczących emocji i odzyskać kontrole nad swoim życiem.
To prosty mechanizm. Wiem że się zeszmaciłam, wiem że robię podłość. Więc trzeba to jakoś wytłumaczyć. Bo w gruncie rzeczy zdrajcy to ludzie którzy strasznie kierują się opinią innych. Lub może nie kierują ale dbają o swój wizerunek. Usprawiedliwiają zwykłe łajdactwo w najprostszy dla nich sposób. Nie proś nie błagaj to nic nie da. Było kiedyś o takim filmie "Fireproof" IMO fajna historia. Jednak szkodliwa. Bo zdrajca odbiera, postrzega świat wg swoich chorych priorytetów. Swojego wypaczonego wizerunku. Miłość odbiera jako słabość. Wiesz kiedy moja żona zaczynała dostawać do głowy? Gdy najzwyczajniej w świecie miałem w doopie co robi. Gdy tak jak ona zacząłem wracać do domu nocą. Bo pomimo tego że mają nas gdzieś boli ich że żyjemy swoim życiem, że potrafimy się śmiać i ... I normalnie żyć bez nich. Po daniu szansy moja żona powiedziała że dobijało ją to jak budziła się i mnie nie było, jak wracałem spała. Gdy skakałem wkoło niej "walczyłem" jakoś wogóle nie działało.
Swoją drogą. Ostatnio był artykuł w onecie o związkach imigrantów z anglikami. I 4, 5 historii ona Polka on Anglik (tajemnicą Poliszynela jest wątpliwego rodzaju uroda Anglików) i jedna historia Polaka i Angielki (za dużo powiedziane Angielka) 3, 4 pokolenie imigrantów z Czarnego Lądu.
Pracowałem kiedyś z Anglikami i szczerze nie mój klimat. Może akurat takich spotkałem ale strasznie zadufani w sobie.
Pozbieraj dowody i nie daj z siebie zrobić łosia. Na twoim miejscu nie ukrywał bym faktycznego powodu rozwodu. Takie brzemię i tak jest ciężkie do zniesienia, do tego przedstawianie jako ostatniego łajdaka da się we znaki. Jednak troszkę zszargał bym jej opinię.
Pomimo tego że jestem w związku z żoną po fakt zdrady nie jest dla mnie tabu. Nigdy nie pozwoliłem aby wśród zanjomych rodziny żony zrobiono ze mnie winnego "kryzysowi". Tak przedstawiała zdradę teściowa. Przy pierwszej rozmowie z rodziną na jednej z imprez w kilku słowach wyjaśniłem na czym polegał kryzys.
Nie jesteśmy winni samej zdradzie więc dla czego mamy brać za nią odpowiedzialność?