Zdrada - portal zdradzonych - News: Nie chce mi się żyć!!

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:06:32
zona Potifara00:17:03
Julianaempat...00:45:58
Hagi1001:07:01
Crusoe02:08:57

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Nie chce mi się żyć!!Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romans
11733
<
#1 | Keka dnia 27.10.2014 14:30
potrzebuję o tym porozmawiać...czy ktoś w podobnych okolicznościach coś takiego zrobił?? czy da się wyjść po wszystkim na prostą i normalnie funkcjonować?...
6072
<
#2 | kakinka78 dnia 27.10.2014 16:35
Keka - Twoja wina polega na tym i tylko na tym, że najpierw trzeba było odejść... Szczerze - czytam i jestem przerażona... Takich cudów to nie ma, że facet jest normalny i nagle pod wpływem czarodziejskiej różdżki zmienia się w najgorszego sortu bydlaka, po czy znowu czary-mary i powraca anioł. Wypadku żadnego nie było prawda (z ciężkim urazem głowy), tudzież o żadnych chorobach też raczej mowy nie ma - mówię o tych ciężkiego kalibru, z nowotworami mózgu na czele, chociaż boję się, że podsuwam Tobie jakieś uzasadnienie trwania w tym. Kochana - on pokazał Tobie jaki jest naprawdę i kim jest dla Ciebe. Ty spakowałaś manatki, więc się wystraszył i znowu założył maskę. Jak będzie pewny już Ciebie, to ją zdejmie i znowu będzie "wesoło". Od najbliższych już się odseparowałaś - masz jeszcze ludzi z pracy, którzy mogą Cię wesprzeć, ale czy to jest właściwe wsparcie? Picie i impreza faktycznie nie rozwiązała problemów, a tylko Tobie pokomplikowała jeszcze bardziej jasność sytuacji. Czemu bałaś się pytań w domu? Co takiego złego Ty zrobiłaś? Chronisz jego i dajesz przyzwolenie na dalsze krzywdzenie Cię. To się może bardzo źle skończyć. Keka - jesteś ofiarą przemocy, nie ma cudownego sposobu, lekarstwa na tego, który Ci to zrobił, poza jednym - ludzie traktują Ciebie tak, jak im na to pozwolisz. Jedyne wyjście dla Ciebie, to zostawić "to swoje szczęście", zanim znowu zrobi Tobie krzywdę.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 27.10.2014 16:41
W jakim jesteście wieku ? Ile lat jesteście razem, po jaki czasie były problemy z partnerem ? Macie dzieci ?
11733
<
#4 | Keka dnia 27.10.2014 17:34
4 lata razem...Ja mam 22l, on 27...Nie mamy dzieci.Wszystko było zupełnie inaczej wcześniej. Wszak zdarzały się sytuacje, których byłam świadkiem, jak potrafił potraktować swoją mamę...potrafił straszne rzeczy jej mówić i okropnie wyzywać. Nigdy jej nie przeprosił...Choć to też trochę inna sytuacja bo w jego rodzinie matka jest osobą bardzo konfliktową i też nie szanuje reszty członków rodziny. Ojca ma wspaniałego i to mnie pocieszało- w końcu to autorytet dla mężczyzny. Rozmawiałam z nim wiele razy na ten temat. Mówił że nie muszę się bać, że ja, nasze relacje to zupełnie co innego... Niedawno rozstali się nasi wspólni znajomi z podobnych powodów...Może to też otworzyło mu oczy i pomogło zrozumieć że tak po prostu się nie da. Przyjaciele, którym nie zdradzałam szegółow naszego związku też zauważyli że coś jest nie tak i że cierpię przy nim. Ale ja nie umiem odejść, kocham go. On zapewnia mnie że też jestem dla niego wszystkim. Minęło pół roku, widzę jak się stara...Wiem że człowiek nigdy do końca się nie zmienia,ale nawet teraz jak zacznie się jakaś kłotnia, kiedy nabieram łez w oczach ze strachu że znowu to wszystko powraca, on się uspokaja, przeprasza mnie. Nie podniósł już więcej na mnie ręki, nie wyzwał...Zaczął mnie słuchać. Często wraca myślami do tego dnia i przeprasza mnie na okrągło za to wszystko. Ja go wtedy też przepraszam za wszystko...Ale w tym "wszystko" mieści się to jedno...I nie potrafię mu tego powiedzieć. Naprawdę odzyskałam wiarę w nas...Tylko pęka mi serce przez to co zrobiłam ja... Wiem że jestem dla niego ważna...Że tylko mi potrafił w życiu do końca zaufać. Nigdy z nikim nie był aż tak blisko i to też utrzymuje moje przekonanie, że ten zły rozdział jest już pogrzebany. I dlatego podwójnie mnie to wszystko boli. Nie umiem sobie poradzić z tym. Każdego dnia jest to moja pierwsza i ostatnia myśl...

Komentarz doklejony:
...Poważne problemy z B. zaczęły się po niecałych 3 latach. Wcześniej sporadycznie zdarzało mu się lekceważące traktowanie mnie, ale nie było to obrażanie, wyzwiska ani rękoczyny.

Komentarz doklejony:
W domu chciałam uniknąć pytań, żeby rodzice nie oceniali B...ani mnie. Dosyć się napatrzyłam jak mieszali w małżeństwach mojego rodzeństwa. Nie mam z rodzicami dobrych relacji...Myślę że nie wsytraszył się mojego wyjazdu. Trwał zaledwie kilka dni. Nawet nie zauważył wtedy mojej nieobecności, dopiero później powiedziałam mu, że nie było mnie w domu. Miewaliśmy wcześniej ciche dni przez to wszystko, ba, nawet tygodnie. Myślę że miał tak czy siak poczucie że i tym razem go nie opuszczę, a mimo wszystko widzę w nim wielką zmianę.
6755
<
#5 | Yorik dnia 27.10.2014 18:02
Wiesz co?
twoim problemem nie jest zdrada, tylko ten chory zwiÄ…zek.
Sama zobacz co siÄ™ dzieje.
Jeżeli faktycznie traktował Cię tak bez większego powodu, to zwolnił Cię ze zobowiązań wobec niego i poniósł konsekwencje;
Mnie nie dziwi, że poszłaś w tango.
Dziwi, że masz wyrzuty sumienia, że wróciłaś i że łudzisz się, że będzie dobrze.

Nie ma tego złego. Jak znów się zmieni w diabełka, powiedz mu, że inny był lepszy, ze szczegółami!. Załatwisz sprawę raz a dobrze. Tylko uważaj, żeby Cię nie pobił;
11733
<
#6 | Keka dnia 27.10.2014 18:30
Ja też mam granice swojej cierpliwości...Jeśli któregoś dnia znów podniesie na mnie rękę, odejdę...Choć nie wyobrażam sobie życia bez niego...Przetrwałam to wszystko udowadniając mu, że go kocham, reszta należy do niego...A wyrzuty mam ponieważ on w tym najgorszym czasie dla nas nie posunął się do czegoś takiego... A ja tak. On kiedyś też musiał mnie znosić...Miałam problemy duże ze sobą, ze swoją rodziną...Byłam w rozsypce i robiłam sobie różne krzywdy...Byłam żałosna,a on był wtedy przy mnie. Pomagał mi z tego wyjść i widziałam że cierpi patrząc na to co się ze mną dzieje. W końcu się "wyleczyłam", wyszłam na prostą. I nie minęło dużo czasu, jak w nim coś się zmieniło... Kiedy B zaczął się tak okropnie zachowywać potrafił nawet mi wypominać ten czas. Szydził jak płakałam przez nasze kłotnie i raz nawet zapytał czy znowu nie mam ochoty odebrać sobie życia. Bolało strasznie, ale ja zagrałam gorzej. Naprawdę widzę jak teraz się stara, że żałuje...On może mi to wszystko wynagrodzić będąc dla mnie lepszym człowiekiem, ale coś takiego jak ja zrobiłam? Jak ja mogę naprawić taką szkodę? Wiem na pewno, że nigdy to się nie powtórzy...Mam nauczkę na całe życie ale w moim odczuciu to nie wystarcza...
6755
<
#7 | Yorik dnia 27.10.2014 18:48
Czemu to roztrzÄ…sasz?
Byłaś pewna, że to był koniec, bo to był koniec, chyba, że tak chciałaś żyć i to dla ciebie do zaakceptowania?
Mogłaś robić co chciałaś.
Gdybyś nie wróciła, nie miała byś teraz problemu.

Albo odcinasz wszystko grubą krechą i dajesz wam ostatnią, jedyną szansę, nie wracając do tego co było, albo nie jesteś w stanie tego unieść, więc się rozstajesz.
Jesteś jakoś strasznie uzależniona, prosta droga, żeby przegrać życie. Teraz w poczuciu winy będziesz w stanie wiele wybaczyć, coś mi się zdaje. Masakra.
11733
<
#8 | Keka dnia 27.10.2014 19:04
Bo ja go tak strasznie kocham, że nie umiem sobie wybaczyć...Inna sprawa że nie mogę siebie po prostu odnaleźć. Nie ufam sobie...Dla mnie zdrada zawsze była czymś potwornym, do łóżka tak od razu też nie wyobrażałam sobie z kimś wskoczyć. Sama wielu partnerów seksualnych nie miałam... B. był moim drugim...A tu nagle na raz puściłam się z kimś obcym i przy okazji zdradziłam... Czuję się złym człowiekiem.

Komentarz doklejony:
Tego dnia złamałam wszystkie swoje zasady, które były dla mnie wręcz święte. Nie wiem kim jestem. Nienawidzę się....
6755
<
#9 | Yorik dnia 27.10.2014 19:22

Cytat

Bo ja go tak strasznie kocham, że nie umiem sobie wybaczyć...

No ale on chyba aż tak bardzo Cię nie kocha, żeby Ci wybaczyć ?
Sprawdzisz ?

Widzisz, takie jak Ty, które z niczego nie zdają sobie sprawy, które są strasznie pewne siebie, bardzo ufają sobie, wierzą w bajki, które nawet gardzą innymi uważając się za lepsze znoszą to fatalnie.
Życie jest złośliwe i uczy pokory; wykorzystaj to mądrze.

I zupełnie nie jesteś złym człowiekiem, tylko normalną kobietą, która może teraz bardziej będzie sobie zdawała sprawę ze swoich emocji, słabości, z samej siebie. Poznajemy się całe życie.

No widzisz, jak możesz być pewna kogoś, skoro siebie nie jesteś pewna; Teraz już wiesz, że nie możesz kategorycznie wypowiadać się o sytuacjach w których sama nie byłaś.
Pamiętaj, że gdybyś do niego nie wróciła, nie miała byś poczucia winy.
A zasady, świetości nie wystarczy mieć. Trzeba o nie dbać, żeby były, nie tylko się nimi chwalić.
9314
<
#10 | zatracony dnia 27.10.2014 19:27
A więc nie masz zasad skoro zdradziłaś.
Trzeba było odejść i nie wracac.Wtedy jakoś by to było...A tak?
Wiesz już ze zadnych świętości nie masz i w kazdej chwili mozesz zdradzic.Wystarczą tylko powazniejsze problemy i cmyk do jakiegoś qurewicza.No niestety Keka ale tak to jest.
Widze że bardzo żałujesz...Jest to jakas okoliczność łagodząca ale nie zmienia całokształtu Twojego zachowania.
Juz nigdy nie powiesz że nie zdradziłaś.Ale wiesz...Zyczę Ci powodzenia...Hmm...Dlaczego?Chyba dlatego że masz uczucia,żałujesz i nie jestes do konca zepsutą kobietą.
11733
<
#11 | Keka dnia 27.10.2014 19:44
Nawet gdyby on mi wybaczył, zniszczyłabym jego świat...(tak, wiem, już to zrobiłam, ale chyba bym naprawdę już nie wytrzymała i się zabiła, gdybym widziała jak on cierpi z tego powodu). Wiem, że już nigdy by nikomu nie zaufał, bo to ja byłam pierwszą i jedyną do której przychodził z problemami, z którą był aż tak blisko. Co z tego że bylibyśmy ze sobą, dobrzy dla siebie i uczciwi, skoro strach by go wciąż prześladował bo w końcu raz już to zrobiłam. Myślę, że tak właśnie było by w moim przypadku, gdybym czegoś takiego się dowiedziała...Dałabym szansę...Ale wpadłabym w paranoje, umierała ze strachu żegnając się z nim po każdym spotkaniu... Zatracony, dokładnie takie myśli mnie przechodzą...Że nie mogę już nigdy zaprzeczyć....Faktycznie, straciłam wszystko... Ale B. jest jedyną osobą za którą dałabym się żywcem pokroić. Nikt inny w życiu nie jest mi tak bliski i nigdy nie był. Nawet własna rodzina. On zapewnia mnie że ja też jestem dla niego wszystkim. Nie możemy bez siebie żyć... Chciałabym czasem, żeby on też mnie tak skrzywdził, żebyśmy mogli po tym wszystkim paść sobie w ramiona i zacząć zupełnie od nowa, z czystą kartą, zapominając o przeszłości....Chciałabym kary, wyrównania rachunków, w każdy sposób, byle nie rozstanie...
5808
<
#12 | Nox dnia 27.10.2014 20:36
boisz się że dowiedziawszy się o zdradzie partner nie byłby ciebie już pewny-i słusznie.Ale powiedz jak to jest że ty przez rok lekceważona,popychana,uderzona -przez obcego faceta nie zastanawiasz się że powinnaś szanować siebie,swoje życie.Piszesz jak bardo ci jest bliski a dlaczego siebie tak nie kochasz ,dlaczego o siebie tak nie dbasz?On nie darowałby ci jednej zdrady/po rozstaniu/a ty darujesz mu roczne chamstwo .Piszesz że nie możecie bez siebie żyć,chcesz wyrównania rachunków.To daj mu po gębie przy swojej rodzinie,nazwij go szmaciarzem.zwyzywaj tak jak on ciebie-rób to przez rok.Jężeli uderzy cię jeszcze raz to odejdziesz -naprawdę??????????A jeżeli będziecie razem mieszkać,i pojawi się dziecko to gdzie odejdziesz do rodziców z którymi jest ci źle??co zrobisz skoro teraz jako młoda dziewczyna mająca życie przed sobą tak łatwo szastasz słowami ,,nie chce mi się zyc,nie mogę zyć bez niego"Jak sobie wtedy poradzisz skoro nie potrafisz teraz?Nie będziesz całe życie zganiała niepowodzeń na rodzinę.Jesteś dorosła i trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje życie.Jeżeli nie będziesz się szanować nikt cię szanował nie będzie.Uważam że powinnaś zacząć terapię która podniesie twoją samoocenę ,pozwoli na samodzielność/psychiczną/i nie pozwoli na uzależnianie się do innych..Nie można wieszać się na byle jakim facecie tylko dlatego że jest .Jest takie powiedzenie ,,zobacz jak chłopak traktuje matkę a zobaczysz jak będzie traktował żonę.Zawsze można wytłumaczyć agresję a to że matka jest kłótliwa a to że twoja spódnica jest za krótka ,a to kolega patrzył na ciebie za długo albo że z pracy nie przyszłaś na czas a może po prostu -zupa za słona.Nigdy cię nie przepraszał/chociaż co by to zmieniało skoro się nie gniewałaś/godziliście się -bo tak wyszło.Dziewczyno zachowujesz się tak jakby był jedynym facetem na ziemi,jakbyś na niego była skazana.Radzę zapisz się na terapię możesz mu powiedzieć że ze względu na rodzinę bo ten temat też trzeba będzie przepracować.Albo nic mu nie mów bo powie że jesteś wariatką.Nie zniechęcaj się nawet jeżeli psycholog powie że chłopak nie jest dla ciebie,popracuj nad sobą,nad swoimi emocjami,swoją tolerancją,uległością.Zadbaj o siebie ,nie uzależniaj się od nikogo nawet jeżeli jest najlepszy na świecie,a twój partner z całą pewnością taki nie jest.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 27.10.2014 21:11
A ja powiem tak...Przestań się nad sobą litować, jaka to jesteś nieszczęśliwa i przerażona. Zdradziłaś, rozlało się. Karą dla Ciebie niech będzie ta tajemnica i poczucie że daleko Ci do doskonałości.
Przestań też wieszać się na facecie, dla którego bywało, że byłaś nikim. Ludzie się zmieniają, więc bardzo możliwe, że gamoniem coś wstrząsnęło, o czym nie wiesz i przeszłość z rękoczynami się nie powtórzy. Co nie oznacza, że masz teraz całować ziemię, po której chodzi.
Skoro jest o niebo lepiej niż było, skup się na tym, co masz, nie zapominając, że szanują nas tak, jak sami siebie szanujemy.
6072
<
#14 | kakinka78 dnia 27.10.2014 22:22
1234554321 ma absolutną rację. Ja dodam tylko, że naruszanie nietykalności cielesnej, jak również znieważanie, groźby bezprawne, groźby karalne czy zmuszanie do określonego zachowania mają swoje stałe miejsce w Kodeksie Karnym i są ścigane z urzędu. Twoje "szczęście" traktując Cię tak, jak to na początku opisałaś popełnił przestępstwo, za które dostałby wyrok, najpierw w zawieszeniu, przy recydywie - więzienia. Także ta Twoja "zdrada" to pikuś - mogłaś go lepiej urządzić. Dziewczyno, jesteś jeszcze młoda - nie zastanawiaj się nad nim, tylko nad sobą - co jest z Tobą nie tak, że chcesz zgotować sobie taki los. O ile jestem jeszcze w stanie uwierzyć, że zdradzając partnera można tego żałować i więcej tego nie czynić (to też rzadkość), to w przypadku podnoszenia ręki - nie znam takiego precedensu, żeby oprawca nagle stał się normalny.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 27.10.2014 22:54
Zrobiłaś co zrobiłaś i czasu nie cofniesz. Psycholodzy twierdzą że lepiej partnerowi nie mówić o zdradzie , ja sam wolałbym żyć w słodkiej niewiedzy bo ból był paskudny, ale to moja historia.
Najpierw zrób porządek ze sobą a potem zastanów się nad wartością twojego związku. Najpierw ty bo jak się rozlecisz to nic sensownego nie zrobisz. Zniszczysz siebie na pewno a jego chyba też.
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 28.10.2014 11:43
Ja napisze co ja bym zrobiła na twoim miejscu, Ty zrób tak jak Ty czujesz. Bo każda sytuacja jest inna, ludzie są różni, okoliczności i wpływy zewnętrzne też niepowtarzalne. Mądrze się z tego powodu, że mam podobny problem: zdrada (ze strony mojego męża) i agresja ( w moim wypadku skierowana na zewnątrz + autoagresja)

W moim odczuciu nawet jeśli są takie błędy, których nie da się już nigdy cofnąć, to zawsze można starać się naprawić to co się zniszczyło, lub zadośćuczynić. I na to nigdy nie jest za późno.

Na twoim miejscu udałabym się jak najszybciej do psychologa. Wybrała bym takiego, który ma dobrą opinię i zajmuje się terapią par. Niech wstępnie zdiagnozuje, czy nie cierpisz na depresję.On będzie w stanie pomóc też Twojemu partnerowi poradzić sobie z agresją.
Pomóż najpierw samej sobie stanąć na nogi. Jak będziesz mieć już więcej siły, wtedy możesz pomóc stanąć na nogi partnerowi, aby mógł uporać się z demonem (agresja), który go niszczy.

Wiadomość o zdradzie partnera to bardzo silny cios. Nie musisz go wcale zadawać, ale musisz o tym wiedzieć.
Ból który odczuwa człowiek, gdy dowie się o zdradzie, jest ogromny. Zawsze możesz postarać się zadoścuczynić złu które wyrządziłaś w inny sposób.
Jeśli czujesz, że ta wiadomość mogłaby go nieodwracalnie skrzywdzić Twojego partnera, daj mu wpierw szanse, aby uporał się z własnym "demonem"(agresja) i nie skazuj na to aby się w nim zatracił.
Ja osobiście borykam się z ze swoją własną agresją, dlatego daje sobie prawo aby Ci powiedzieć, ze jeśli nie można uniknąć strat należy je przynajmniej (działając jak najbardziej świadomie się da) ograniczyć do minimum.

Na pewno (jeśli w twoim wypadku był to przygodny kontakt sexualny z kimś nieznajomym) powinnaś zrobić jak najszybciej pełne badania (w tym na pewno badanie na obecność wirusa HIV).
Tak dla własnej spokojności.

Nie przeżywaj, działaj.
7194
<
#17 | Suchy64 dnia 28.10.2014 12:26
Chyba za wielką wagę przywiązujesz do swojego emocjonalnego "skoku w bok", który jeżli nie pozostała po nim pamiątka w postaci przysłowiowego "plusa u Wassermana" jest mało znaczącym epizodem w tej historii.
Na plus dla Ciebie przemawia to, że nie szukasz tanich wytłumaczeń dla siebie. Więc idź tą drogą i dla odmiany nie demonizuj całej sytuacji. Jak już wyżej wspomniano prawdę lepiej zachować dla siebie, nawet gdybyście mieli się rozstać.
A rozstanie, jeśli coś takiego maiłoby nastąpić to widzę raczej w wyniku przedstawionych zachowań Twojego partnera.
Każdy popełnia błędy, jest to wpisane w bycie człowiekiem. Ale błędy są dopiero wtedy niewybaczalne gdy nie wyciąga się z nich wniosków.
Jeśli szczerze piszesz wnioski już wyciągnęłaś, więc może i czas i sobie przebaczyć.

I znowu wracając do przedmówców; gdzieś się zagubiłaś. Wtedy dobrze gdy ktoś stojący z boku będzie dla nas punktem odniesienia i pomoże nam ocenić gdzie stoimy. Słowem warto się zastanowić nad terapią, wpierw dla siebie, a w dalszej perspektywie jako pary.
9767
<
#18 | milord dnia 30.10.2014 20:58
Keka... Masz kaca moralnego bo to był skok w bok i jednorazowa(?) akcja. Gdyby ta sytuacja przerodziła się w pełnowymiarowy romans 3D > wogóle by Cię tu nie byłoZ przymrużeniem oka Masz kaca bo w taki prosty sposób dałaś się uwieść. Pomyśl. Gdyby w waszym związku było wszystko idealnie > też byś tamtemu dała? Dodatkowo boli, że mąż się nawrócił. Co było powodem? Może jakiś kumpel mu powiedział coś typu "co ty debilu wyprawiasz? masz świetną żonę to to doceń." Świat jest bardzo mały Keka. Skurczył się tak, że sam skurczybyk jest większy. Nigdy nie wiadomo czy na jakimś fejsie czy innym gównie twój mąż nie pozna kogoś z tamtego wyjazduZ przymrużeniem oka A co do rady...Szok (cholera... radzę tej, która jest po drugiej stronieSzeroki uśmiech) Kim jest Keka? Twój mąż może to jakoś skojarzyć>? Polikwiduj wszystkie konta w necie i wróć do reala. Zacznij dbać o rodzinę tak jak się o nią dba w prawdziwym realu. Tak, by mąż > jeśli kiedykolwiek się dowie > na szali postawił wybaczenie i właśnie tą opcję wybrał.
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 31.10.2014 03:30
Witam.
Keka cos mi tu nie pasuje, jezeli ten Twoj facet jest takim ala tyranem ze poniza i lapy podnosi to raczej z samego strachu bys go nie zdradzila, po drugie to ja rozumie ze ucieklas bo emocje i nerwy na niego, rozumie ze kolezanka i wodka ale zeby tego samego dnia na imprezke i sie dymac to kurcze dobra jestes. Wiesz tak naprawde to jakby ten niby amant z ktorym noc spedzilas odezwal sie po wszystkim, dal swoj numer telefonu to do swojego bylego nie chciala bys wracac i pewnie nie bylo by Cie tutaj. A tak wiedzac jak jak jest wychwalasz go jaki on dobry itd.
Masz 22 lata a zycie pieprzysz sobie na wlasne zyczenie, 22 lata i juz ponizana, 22 lata i juz wyzywana, szarpana, 22 lata i juz zdradzilas.
Pamietaj ze czlowiek sie zmienia tylko na chwile, za pare lat mozesz miec dzieci ktore beda patrzec na szacunek taty do mamy ale lepiej nie bedzie wiec sie dobrze zastanow.
Zastanawiam sie czy Ty poprostu nie boisz sie panicznie samotnosci ze skazujesz sie akurat na taki typ faceta i tutaj popieram porady poprzednikow aby skorzystac z pomocy psychologa tylko ze w tak mlodym wieku nie radzic sobie w zwiazku to cos nie tak....
Dziwna ta Twoja historia, przypomina mi pewne osoby z portalu ktore potrzebowaly pomocy ale nikt ich nie ogarnial...
7194
<
#20 | Suchy64 dnia 31.10.2014 17:24
Milord i Braveheart,
dlaczego tak ostro po dziewczynie? Sama pisze, że jej reakcja była nieadekwatna i było to typowe "krótkie spięcie".
Za to psychiczne uzależnienie Autorki od jej "faceta" które ona określa mianem miłości to zupełnie inna sprawa i choć w meritum się z Wami zgadzam, to też da się to powiedzieć delikatniej.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 01.11.2014 00:20
witam ponownie.
Witam kolege Suchego64.
Czy ja ostro potraktowalem te dziewczyne?
Napisalem co mysle i jak naprawde wyglada sytuacja w jakiej sie znalazla, chyba nie chcialbys aby twoja dziewczyna po kazdej klotni chodzila do kolezanki na wodke a potem na impreze a potem no to sam juz wiesz...Uśmiech
Najpierw pisze ze taki tyran pozniej ze jest dobry, potem go zdradza ale cos nie idzie wiec z dwojga zlego lepiej w te strone i znowu jest dobry a tak naprawde to pieprzy sobie zycie na wlasne zyczenie bo prawda kiedys wyjdzie a wtedy na klotni sie nie skonczy i co...?
A jak kiedys beda mieli dzieci?
Rodzice powinni byc autorytetem a w tym przypadku co zobacza jak stary zneca sie nad matka? Jak ja wyzywa?
Tak miedzy nami uwazasz ze u nich sie cos zmieni, ze on sie zmieni?
Bo Keka okej dostala kopa w ****e i moze wiecej nie zdradzi ale jest inny problem, traktowania, szacunku itp.
Jezeli poczules sie urazony moja wypowiedzia to z gory przepraszam ale nie unikajmy prawdy i wyrazajmy swoje zdanie.
Pozdrawiam Cie serdecznie Suchy64.:cacy
7194
<
#22 | Suchy64 dnia 01.11.2014 23:15

Cytat

... nie chcialbys aby twoja dziewczyna po kazdej klotni chodzila do kolezanki na wodke a potem ...

A czy Autorka takie coś robiła? To była na razie jednorazowa sytuacja którą ona odchorowuje dodatkowo do swojego krzyża z niedojrzałym facetem.
Więc jak pod wątkiem "Dylematy, wątpliwości ..." napisałem, chodzi o to by dobierać słowa do sytuacji i samopoczucia osoby do której piszemy. Czyli to nie ja miałem prawo czuć się urażony. Za to potrafię sobie wyobrazić co może czuć labilna emocjonalnie dziewczyna. Dodatkowego wrzucania na garba na pewno nie potrzebuje.
Pozdrowionka
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 01.11.2014 23:52
Wiesz co ja wszystko rozumie ale nie zamierzam jej glaskac po glowie, z jednej strony jej wspolczuje ale ma takie zycie na wlasne zyczenie, z drugiej zas neguje takie zachowanie.
Nie wiemy czy facet z ktorym poszla jednorazowo do lozka byl niedojrzaly bp moze mial dwojke dzieci i wspaniala rodzinke i niedlugo jego zona napisze na portalu z e zdradzil ja jednorazowo z przypadkowo poznana dziewczyna na dyskotece...
A czy Autorka takie coś robiła?
Nie wiemy czy robila czy nie, natomiast wiemy ze zrobila jednorazowo jak to nazwales.
Wiec moze zaczne od nowa, czy chcialbys aby Twoja dziewczyna po klotni z Toba poszla do tej kolezanki???
Nie zawsze porady na tym portalu sa poradami jakich oczekujemy i na jakie liczymy, czesto jest zupelnie odwrotnie, jedni glaszcza po glowie inni neguja i pewnie zalezy to od tego kto w jakiej sytuacji sam byl.
Podobnie jest z przebaczaniem, jedni daja szanse i sa szczesliwi inni daja i dostaja kolejnego kopa wiec komentarze beda rozne.
Zdrada to zdrada bez wzgledu na oklicznosci
Nie denerwuj sie tak kolego:cacypozdro.
7194
<
#24 | Suchy64 dnia 02.11.2014 12:28

Cytat

... nie zamierzam jej glaskac po glowie ...

I dobrze, Twoje prawo. Ale czy ktokolwiek z drugiej strony ma prawo rzucać w nią kamieniami?
Zastanówmy się co jest celem portalu. Moim zdaniem jest to w pierwszym rzędzie portal dla ludzi szukających i mogących udzielić pomocy w sytuacjach związanych ze zdradą.
Nie jest chyba celem portalu być platformą na której każdy może wyrazić jak bardzo brzydzi się zdradą. Jeśli ktoś czuje taką potrzebę zawsze może sobie założyć swój blog.

Cytat

Nie zawsze porady na tym portalu sa poradami jakich oczekujemy ...
Tak, oczywiście. Ale chyba nikt tu nie oczekuje, że stanie przed inkwizycyjnym trybunałem. Jak wyżej napisałem te osoby przychodzą tu po pomoc, a nie po wyrok. Akurat w tym konkretnym przypadku Autorka nawet nie próbuje się wybielać i jednoznacznie pisze o depresji spowodowanej tym wydarzeniem. Więc nie pojmuję dlaczego ktoś uzurpuje sobie prawo by jej dorzucić parę kamieni do jej brzemienia.

Czy ma takie życie "na własne życzenie"? Gratuluję kryształowej kuli. Mógłbym poprosić o liczby na następną kumulację?
Autorka napisała o osbie zbyt mało by ocenić dlaczego zalazła się w tym toksycznym dla niej związku. Co gorsza, podejrzewam, że już tutaj się więcej nie odezwie. Więc w czym jej pomogliśmy; co ma być ponoć sensem forum?

Cytat

Nie wiemy czy facet z ktorym poszla jednorazowo do lozka byl niedojrzaly bp moze mial dwojke dzieci i wspaniala rodzinke i niedlugo jego zona napisze na portalu z e zdradzil ja jednorazowo z przypadkowo poznana dziewczyna na dyskotece...
To też było wałkowane wielokrotnie. Każdy odpowiada za siebie. Chyba nie uważasz, że biedaka zgwałciła. Kontynuując tę myśl dojdziemy do czarnej flagi proroka i zakutanych od stóp do głów kobiet które mają nie kusić biednych mężczyzn. Może też ocenisz faceta który korzysta z okazji, że dziewczyna jest rozchwiana emocjonalnie i do tego podpita? Jak oceniać to kompleksowo, babcię też :brawo

Nie, zdrada to nie zdrada. Każda zdrada jest inna, nie liczy się ich na sztuki i nie ma schematu postępowania F pasującego do każdej. Więc i do każdej zdrady należy podejść indywidualnie, a jeśli nie ma się czegoś konstruktywnego do powiedzenia, to lepiej zachować swoje zdanie dla siebie, przynajmniej na tym forum.
11733
<
#25 | Keka dnia 02.11.2014 23:19
Zrobiłam to raz, podkreślam to bo przy poprzednich wypowiedziach było to pod znakiem zapytania. Nigdy wcześniej nawet mi do głowy by nie przyszło, że mogłabym coś takiego zrobić. Faktycznie, może dziwnie to wyglądało, że z jednej strony świat mi się walił,ale z drugiej wyskoczyłam na imprezę...Poszłam za namową koleżanki bo sama w życiu byłam na dyskotece ze dwa razy za czasów młodzieńczych buntów...Właściwie obce mi były takie zabawy. Ja też po alkoholu stwierdziłam, że może coś nowego (mam na myśli dyskotekę) sprawi, że choć na chwilę zapomnę o bólu...Myślałam wtedy, że zaczynam nowy rozdział, że nie pozwolę sobie na powtórkę i muszę zacząć żyć od nowa, nie przejmować się "****kiem", w końcu życie toczy się dalej. Jeśli chodzi o ten "numer telefonu", to wcale nie jest tak, że czekam aż mi się ktoś napatoczy i pójdę z nim w długą. Poza tym, to chyba nie mężczyzna daje kobiecie numer, tylko odwrotnie i tak było również w moim przypadku,ale odmówiłam. Od razu po wszystkim już żałowałam, popłakałam się i poszłam sobie. Kocham swojego partnera i to szalenie. Nie boję się samotności. Boję się jedynie tego że nie potrafię bez niego wytrzymać bez względu na wszystko. Brakuje mi JEGO, nie KOGOŚ.Nienawidzę się za to co zrobiłam. Będę tego ponosiła konsekwencje do końca życia, wiem że nie ucieknę od tego okropnego uczucia. Zaglądam na forum regularnie tylko...nie wiem co mam tu jeszcze pisać... Powtarzanie się, jak bardzo się nienawidzę i że nie mogę spojrzeć w swoje odbicie jest jeszcze bardziej żałosne...Pomagają mi wasze komentarze, dają mi do myślenia. Staram się być nową, lepszą wersją siebie, żyć dobrze. Wiem, że za późno, wiem, że to niczego nie wynagrodzi, ale nic więcej zrobić nie mogę niestety, choć jest to teraz moje największe marzenie... Wasze komentarze traktuję jako pewnego rodzaju terapię. Nadal mnie to wszystko przygniata, wiem że okazałam się być złym człowiekiem, wiem, że doprowadzając do tego wszystkiego tak naprawdę oszukałam wszystkich. Mojego B, siebie samą, rodzinę i przyjaciół...Nikt mnie nie znał z tej strony, każdy za mnie zawsze ręczył, a ja tak bardzo zawiodłam. Chcę żebyście wiedzieli, że z pokorą przyjmuję tu także baty, należy mi się. Odpowiadając na poprzednie pytania..."Keka" kompletnie nic nie oznacza. Nikt nic też nie wie o tym, że zdradziłam i czemu tak naprawdę opuściłam tego dnia klub bez znajomych. Nie chce mi się rozpisywać jak do tego doszło, że nikt niczego nie zauważył, nie ma możliwości, żeby B się od kogoś czegokolwiek dowiedział. Facet, z którym to zrobiłam nawet nie zna mojego prawdziwego imienia, na początku go spławiałam i rzuciłam przypadkowe imię dla świętego spokoju podczas przedstawiania się sobie, nie wie skąd jestem więc też mnie nie namierzy w żaden sposób. Żadnej "pamiątki" po nim nie mam.
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 02.11.2014 23:56
Droga cierpiętnicy to ślepa uliczka, Keka. Twój związek był chory, a półroczny okres sielanki to trochę za mało, by wywiesić flagę "cudownie uzdrowiony".To, co teraz zamierzasz (czytaj: całować ziemię, po której B. chodzi), moim zdaniem nie jest dobrym sposobem na życie. Zdrowy związek to równowaga, a Ty ponownie przesuwasz ciężar tylko na jedną stronę.
Ktoś już wyżej wspomniał, że problem tkwi w Tobie. Może warto jednak na tym się skupić, zastanowić, przemyśleć...
5808
<
#27 | Nox dnia 03.11.2014 11:15
znalazłaś świetny sposób by doprawić aureolę partnerowi.Im bardziej jesteś go ,,niegodna"on staje się lepszy.Myślisz że on zwyzywał cię od ****,uderzył/pokazując rodzinie jak mało dla niego znaczysz/bo jest kochanym ,cudownym człowiekiem.To że go kochasz to jedno ale to że nie zawsze należy być z osobą kochaną to drugie.Może dla ciebie dobrze że zdradziłaś/żeby zdradzić trzeba być w związku/ , gdybyś tego nie zrobiła zobaczyłabyś to co widać z opisu twojej historii.Może zobaczyłabyś jakim on jest człowiekiem
6072
<
#28 | kakinka78 dnia 03.11.2014 12:23
Keka nie chce pomocy - znalazÅ‚a temat zastÄ™pczy w postaci tej zdrady, wyolbrzymiÅ‚a jÄ… i wyidealizowaÅ‚a dziÄ™ĸi niej tego damskiego boksera. Jak siÄ™ temu bóstwu znowu pogorszy, to Keka uzna to za zasÅ‚użonÄ… karÄ™ i bÄ™dzie uniżenie znosić swój los, z każdym dniem garbiÄ…c siÄ™ bardziej przed jakimÅ› żaÅ‚osnym pseudofacecikiem. Dziewczyno jesteÅ› mÅ‚oda, masz caÅ‚Ä™ życie przed sobÄ…, obudź siÄ™. Nie można pokochać drugiej osoby, nie kochajÄ…c siebie. MiÅ‚ość to nie jest jakiÅ› stół ofiarny, na którym masz siÄ™ wykrwawiać. SkÄ…d Ty masz pewność,że on CiÄ™ nie zdradza, skoro nie szanuje CiÄ™ - nawet nie dbaÅ‚ o pozory i przyÅ‚ożyÅ‚ Tobie przy swojej rodzinie. A jak zniknęłaÅ›, to nawet tego nie zauważyÅ‚... Masz zdeformowane postrzeganie i Å›wiata, i relacji miÄ™dzyludzkich, nie wspominajÄ…c już o partnerze i samej sobie. Zrób coÅ› z sobÄ…, porozmawiaj z rodzicami - to, że ingerujÄ… w życie Twoje i Twojego rodzeÅ„stwa wypÅ‚ywa zapewne z ich troski. Nie wierzÄ™, że siÄ™ uparli i chcÄ… Wam zrujnować życie, chyba raczej widzÄ…, że ich dzieci dokonujÄ… zÅ‚ych wyborów i starajÄ… siÄ™ Was z tego wyciÄ…gnąć, zanim dojdzie do jakiejÅ› tragedii.
7194
<
#29 | Suchy64 dnia 08.11.2014 12:32
Wiesz Keka, Twój światopogląd wymaga poważnego prostowania. Chodzi mi o, cytat:

Cytat

A ja przy pierwszym kryzysie zawiodłam...

Czy naprawdę dla Ciebie kryzysem w związku jest dopiero jak dostaniesz po twarzy i to przy świadkach?
Patrząc na to jak piszesz jesteś rozgarniętą dziewczyną i na pewno nie jesteś zdana ja takiego "B", co to "choćby pił, choćby bił, byle był".
Jeśli myślisz poważnie o związku, to nie patrz jedynie na siebie, ale i na potencjalne potomstwo. W końcu to istota bycia w monogamicznym związku. Czy myślisz, że chciałabyś takie obrazki z wami w rolach głównych zaserwować ukochanym osóbkom?
By kogoś kochać, trzeba też kochać siebie, by dać trzeba mieć, droga Keko.
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 08.11.2014 12:39
Keka jest po prostu zwykłą egzaltowaną panienką, która funkcjonuje w przemocy- pewnego dnia wyjdzie jednak z przemocowego układu (tzn., ona sama nie wyjdzie, zostanie po prostu wykopana przez przemocowego) i niestety, dalej będzie funkcjonpwała, jako życiowa kaleka. Różne takie będą ją wykorzystywały, a na koniec zwiąże się z jakimś byle gofnem i jeszcze bardziej obniży jakość swojego życia.
Ciężko jest bowiem ofierze przemocy ułożyć sobie dobre zycie.
Szkoda dziewczyny.
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 08.11.2014 15:30
Na próżno się produkujecie.
Troll

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?