Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
Matsmutny | |
bardzo smutny | 00:07:48 |
mela_a | 00:10:51 |
MarcusM | 00:46:38 |
BartekP | 00:58:49 |
Wiesz że mogło być gorzej prawda?
Widzisz że się mąż stara, pokazuje że kocha i Cie pragnie.
Wiec może staraj się skupić na tym co jest dobre i nie rozpamiętuj tego co było.
Fakt, nie zapomnisz tego, ale pewnie za jakiś czas będzie Cię ta cała sytuacja bawiła.
Wiesz, przez chwilę nawet pozazdrościłam Ci tego "rodzaju zdrady".
Myślę że powinnaś zaufać męzowi - bo niestety chyba jeżeli nie ma zaufania to nie ma zwiazku. I jednocześnie bądź czujna.
Nic dziwnego, że masz takie problemy.
Ja widzę tego faceta, jako takiego wiecznie uśmiechniętego szczerą gębą faceta, który do tej zagada, do innej się uśmiechnie, jeszcze inną klepnie po tyłku, tej da kwiatka, innej wyśle zdjęcie swojego gołego wacka, luz, blues, jakis świński kawał dla poprawienia nastroju i rozbawienia towarzystwa- chyba wyobrażam sobie z jakiego typu facetem masz do czynienia. Taki rozrywkowy jajcarz- no babski sołtys.
Z takim życie może jest i wesołe, ale oczywiście do czasu, bo jajcarz w każdej chwili może stracić kontrolę nad dobrym stylem i jak rozkoszny bobasek nagle wywali sie z całym swoim przyrodzeniem przed koleżanką z pracy. Ciekawe ile koleżanek z pracy zna jego przyrodzenie- że też nie miał on żadnych oporów, by wysyłać komuś takie zdjęcia? Luzak a nie chłop.
Thenatka - nie widzisz sprzeczności w swoim ostatnim zdaniu - "powinnaś ufać i jednocześnie być czujna"? Albo "śpisz" (czytaj ŻYJESZ z kimś) czujnie albo spokojnie. Uważam, że na zaufanie to trzeba sobie zapracować, a większość problemów rodzi się dlatego, że ktoś dał komuś zaufanie na kredyt - "bo nie ma związku bez zaufania". Liczą się fakty, a nie pobożne życzenia. Już to napisałam, ale będę powtarzać w nieskończoność - sprawdzamy przed zakupem każdą pierdółkę - samochód, komputer, nawet depilator, a partnera, z którym pragniemy spedzić życie i którego "jakość" może na tym naszym życiu zaważyć, bierzemy w ciemno, pod wpływem chemicznej niepoczytalności, bo "musi być zaufanie w związku". Dostaliśmy od natury takie cudowne narzędzie, jak mózg, więc czemu z tego się nie korzysta? Nawet najbardziej nieprawdopodobna miłość nie jest żadnym usprawiedliwieniem.
Ps. Mono podpisuję się pod Dukke - i żałuję, że nie natknęłam się na Ciebie dobrych parę lat temu Dobrze, że są takie osoby jak Ty...
franki
z tym wybaczeniem różnie tu piszą, jednakże wydaje mi się, że wybaczenie to pogodzenie się z tym co było i zamknięcie tego rozdziału. Mnie zeszło z tym trochę długo (może za bardzo pamiętliwa jestem jednak wybaczyłam/ zamknęłam ten rozdział. Udało się.
Natomiast wybaczyć a zapomnieć to dla mnie dwie różne rzeczy. Nie ma tych wszystkich emocji związanych ze zdradą, nie ma wypominania, ale gdzieś tam za uszami ona sobie wisi. I mam wrażenie, że będzie tam jeszcze bardzo długo.
Obrazy o których piszesz. Ciężkie i nie do zniesienia. Nie pozwolą w spokoju obrać głupiej marchewki, ale widzę po sobie, że mijają, czego i Tobie życzę.
Co do zaufania wkleję Ci moją odpowiedź Alohaman
Po drugie, tak jak pisałem wcześniej wszystkie te kłamstwa i sprawiają ze jej nie ufam
Ciężko z tym zaufaniem po zdradzie, gdzieś znika. Jednakże można, z czasem, powoli ufać ponownie. Nie będzie to może 100%, ale takie 80% (jak u mnie)
powoli dasz radę, zdrada to ciężki kaliber, żeby wstać i iść dalej, potrzeba jej czasu.
powodzenia
Refleksje, które nasunęły mi się po przeczytaniu Twojego topicu:
1. czy usuwał TYLKO korespondencję z tą kobietą czy regularnie czyścił całą skrzynkę lub wybrane (np. te z największą objętością) korespondencje? Moim zdaniem fakt, że czyścił skrzynkę z korespondencji z tą kobietą samo w sobie jeszcze niz nie znaczy o ile czystki nie dotyczyły TYLKO tej jednej osoby.
2. z racji Waszego stażu z pewnością mieliście ustalone granice dotyczące zdrady - jakie zachowania są już zdradą a jakie nie. A skoro tak, czy Twój mąż wiedział, że łamie (lub nie łamie) ustalone przez Was zasady związku.
Cytat
Rozmowy "z podtekstami" versus fotki...Może więc warto potraktować to, jak remis, przyznać się mężowi, wyciągnąć wnioski i dać sobie na spocznij? W końcu to, że mąż nie wie o w/w rozmowach, nie oznacza, że jesteś bez swojego za uszami