Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Bez tytuluDrukuj

Zdradzona przez męża
5808
<
#1 | Nox dnia 16.09.2014 21:08
jeżeli mogę coś doradzić to tak !pracować nad sobą,kłótniami ani niczego się nie dowiesz ani niczego nie zyskasz a problem się pogłębi.Napisałaś że mąż jest samotnikiem,indywidualistą z takim to raczej po dobroci tym bardziej że jak się zaprze to nic nie wydusisz prócz ucieczki.Zejdź z tej kanapy,pobiegaj,pojeździj na rowerze,popływaj-to pomoże zapanować nad emocjami.Dowodów szukaj ale bez atakowania męża.Możesz założyć program szpiegowski na komputer,szukaj drugiego telefonu,możesz podłożyć dyktafon .Zaproponuj mężowi jakiś wypad,albo masaż bolącego kręgosłupa ,może uda ci się go namówić na wspólne bieganie lub siłownię.Staraj się rozmawiać i w jakiś sposób angażować go/bez wyrzutów i pretensji/ we wspólne zajęcia.Lepiej jeżeli nie będzie się psychicznie oddalał i zamykał w sobie.
6755
<
#2 | Yorik dnia 17.09.2014 02:51
Wygląda na to, że mężulek zabił sobie tą rutynę i nudę.
Niestety Tobie też, ale już nie tak miło.
Może postaw go w podobnej sytuacji, czemu tylko Ty masz mieć problem i żyć w niepewności jutra. Pomyśl o sobie. Niech nabierze trochę empatii Z przymrużeniem oka
11603
<
#3 | rozdarta dnia 17.09.2014 11:03
Wlasnie tak to wyglada.do telefonow do kolezanki przyznal sie dopiero jak postawilam go przed dowodami.Wczesniej pytalam o kontakt i zaprzeczal.wczoraj rozmawialismy i powiedzial,ze jestem kobieta jego zycia,ale potrzebuje czegos wiecej,chce zaczac zyc pelna piersia,zrobic cos dla siebie.to spadlo ma mnie niedawno,emocje sa swieze,dowodow namacalnych nie mam,ale boje sie nieuniknionego.Zasstanawiam sie nad odejsciem,zeby uniknac jego odejscia.Sytuacja mieszkaniowa jest dosc trudna,jestesmy na obczyznie bez rodziny,wsparcia.Przyznaje,ze sie boje,ale nie moge zniesc mysli,ze klamie i najprawdopodobniej zdradza.Emocjonnalnie czuje sie zdradzona i nie wiem,czy dam rade zyc z nim dalej.Na pewno za jakis czas dojde do pewnej rownowagi i zaczne myslec inaczej,ale dzis nie moge myslec racjonalnie.Co mam robic z ewentualnymi dowodami,na jaka szczerosc sobie pozwolic?jak z nim rozmawiam to chyba chce mu wierzyc,czuje sie bezpiecznie,ale po chwili wiem,ze tego bezpieczenstwa juz nie ma,ze naiwnie trzymam sie tego,co chce uslyszec.
5808
<
#4 | Nox dnia 17.09.2014 21:00
na jaką szczerość?na żadną , jeżeli chodzi o szukanie i zdobyte dowody.Trochę tajemniczości związanej ze spędzaniem czasu też nie zaszkodzi.Oczywiste jest że wolałabyś wierzyć że to co mówi mąż jest prawdą.Ale człowiek który szczerze mówi żonie że jest kobietą jego życia nie izoluje się od niej .Rób coś ,on nie może widzieć że czekasz na jego skinienie,że wisisz na nim jak bluszcz.Zastanawiasz się nad odejściem by nie czuć odrzucenia-tylko ty znasz sytuację.Taki krok/bez uprzedzenia/ mógłby troszkę trzepnąć męża,pokazać że sama decydujesz jak chcesz żyć .Może gdyby się okazało że cię straci coś by zrozumiał ale pod warunkiem że się ,,tylko" zauroczył.Jeżeli sprawa jest poważniejsza to po pierwsze chętnie skorzysta ze swobody po drugie winą za rozpad obarczy ciebie po trzecie o zbieraniu dowodów zapomnij.Dziewczyno zacznij mniej czasu spędzać w domu,zmień fryzurę,jak wracasz do domu bądź uśmiechnięta tak jakbyś wracała z dobrej zabawy.Jeżeli gotujesz obiady i nadskakujesz czystymi koszulami -odpuść trochę/dając do zrozumienia że masz co robić bo żyjesz pełną piersią/A z mężem umów się na kolację poza domem.Co z programem szpiegowskim na komputer/jeżeli sama nie dasz rady poproś kolegę z pracy/ dyktafon podłożony?Jeżeli nie ściągnął jej do ,,was"to znajomość jest w fazie tęsknoty-pozwól by mąż zatęsknił do ciebie.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 17.09.2014 22:02
Ja poradzę ci tak- wyłącz strach i emocje i spróbuj wyobrazić sobie, że sytuacja między Wami jest dokładnie odwrotna.
To Ty nagle i nieoczekiwanie spotkałaś dawnego znajomego, który ujął Cię czymś niespodziewanie. Stało się to akurat w takim momencie Twojego związku, że czułaś się juz z lekka znudzona i zmęczona szarością życia. I nagle objawia ci się ON- istny ósmy cud świata, pełen wigoru, świeżości , optymizmu, pachnący przygodą (o ile oczywiście kogoś pociągają takie przygody, ale to tak całkiem na marginesie) i na dodatek napalony na Ciebie, bo może właśnie on też szuka jakiegoś nowego bodźca, by zacząć żyć pełnią życia. Zaczynacie pisać, spotykać się- ojej, coś się dzieje. Ty wiesz, że robisz coś be, ale to i tak bardzo Cię pociąga i łapiesz chwilę.
Jest w tym wszystkim Twój dobrze znany Ci i opatrzony do granic możliwości mąż.
On kapnął się, że coś jest na rzeczy.
Od tej pory oboje już wiecie.
Zaczynasz więc zabawę w kotka i w myszkę, na zasadzie, kto kogo przechytrzy.
Ty masz boczniaka, więc bawisz się lepiej- mąż jest przerażony i zdruzgotany. Widzisz, jak trzęsie portkami ze strachu. Zaczyna akcję pt. Uratuję swoje małżeństwo.
Prowadzi więc z Tobą długie umoralniające gadki, wchodzi Ci w cztery litery bez wazeliny, stara się jak może, jego zatwardzenie jest aż widoczne na twarzy, bo tak się natęża.
Ty patrzysz na to wszystko i jak sądzisz, co czujesz i myślisz? Podobałby Ci się taki żałosny i zabiegający o Ciebie mąż? A może raczej drażniłby Cię i wzbudzał Twoje politowanie i irytację? On chciałby przecież odebrać Ci Twoją ulubioną nową zabawkę.
Nie tędy droga, moja kochana w takich sytuacjach.
Z niewolnika nie ma pracownika, więc lepiej będzie, jeśli Ty zdystansujesz się teraz do tego człowieka i pokażesz mu, że na nim Twój świat nie zaczyna się i nie kończy. Jeśli Twojemu mężowi dalej na Tobie zależy, to bądź pewna, że Twoja olewcza postawa bardzo go zaintryguje.
Jesteś kobietą i to nie pierwszą lepszą, tylko jego żoną- nie bój się więc powiedzieć basta, tu jest moja nieprzekraczalna granica proszę pana i albo pan zrobi coś znaczącego i raz na zawsze uspokoi mnie w kwestii koleżanki, albo ja pakuję manatki i zrywam się z tego związku, bo mnie takie atrakcje do niczego nie są potrzebne.
To nie może bowiem być tak, że ktoś ustawia Cię po kątach, a Ty godzisz się na każdy wszawy i destrukcyjny dla Ciebie układ, bo ktoś ma akurat kaprys weselej sobie pożyć.
Skoro zgodzisz się na cos takiego, to nie licz na to, że jakikolwiek facet doceni to i pomyśli sobie "boszcze kochany, cóż to za wspaniała kobieta, to ja będę się jej trzymał rękami i pazurami, bo drugiej takiej nie znajdę". Tak się nie stanie, lecz wprost przeciwnie- mężczyzna ma w swojej naturze zakodowane zdobywanie kobiety, a mądra kobieta tak potrafi postępować, by facet nigdy ale to nigdy nie czuł się jej za pewny. On musi wiedzieć, że kobieta w każdej chwili może od niego odejść i że nie umrze ona z tego powodu.
Zajmij się po prostu sobą i przestań ratować, ratować i ratować to małżeństwo.
Najwyżej chłop sobie pójdzie- postawisz mu wtedy krzyżyk na drogę i tyle, ale Ty jemu już się narzucaj i nie rób w domu wyjni ani miejsca do awantur.
11603
<
#6 | rozdarta dnia 17.09.2014 22:57
Dziekuje za odpowiedzi i obiektywne spojrzenie na moja sprawe. Musze napisac, co stalo sie dzis. Na wstepie powiem, ze na te chwile jestem z siebie dumna. Oczywiscie dopuszczam do sie bie mysli, ze emocje zwiazane ze zdrada sa chwiejne i jutro moge obudzic sie z zupelnie innymi myslami, ale chyba zrobilam pierwszy krok. Przeanalizowalam wasze odpowiedzi, poczytalam forum. I...wyszlam do pracy w nienajlepszej kondycji psychicznej. W metrze i wystawach sklepowych zobaczylam opisana przez Mono kobiete - zdruzgotana, myslaca o nim i tej drugiej, smutna. W pracy tez chodzilam jak zbity pies. W pewnym momencie podeszlam do kolezanki, ktora nota bene wczoraj miala pierwsza sprawe rozwodowa, i powiedzialam jej, ze jesli w poprzednich albo nastepnych dniach zobaczy, ze jestem zamyslona, smutna, poddenerwowana, to nie znaczy, ze nie angazuje sie w prace. Moje samopoczucie dotyczy zycia prywatnego, w ktorym wszystko moze sie zdarzyc. Otrzymalam wsparcie, propozycje spedzania wspolnie czasu, rozmow. Ulzylo mi troche. Pomyslalam, ze nie moge sie zamykac w swoim swiecie, robic z siebie ofiary. Potem poszlam za ciosem i oznajmilam w skrocie o swoich problemach wszystkim wspolpracownikom na spotkaniu w pracy. powiedzialam, ze nie ukrywam, ze jestem otwarta na rady, rozmowy. Nie znam dobrze tych ludzi, pracuje z nimi od roku, ale, jak na ironie, jest wsrod nich wiele kobiet, ktore przechodzily podobna sytuacje.
Nie wiem, co bedzie jutro, ale wiem, ze zrobilam pierwszy krok w kierunku odzyskania SWOJEJ czecsi zycia. Czytalam sporo na forum, wasze odpowiedzi jeszcze mnie wtym utwierdzily, ze tak powinno sie zaczynac walke. Walke o siebie, nowe zycie. Mam nadzieje, ze ta sila ze mna pozostanie, ze zaczne wychodzic z domu, poznam nowych ludzi i bede miala czas i otwarta glowe na podjecie decyzji.
To, co sie dzieje, boli. Pamietam, jak obiecalismy sobie z mezem, ze jesli w naszym zyciu pojawi sie ktos nowy, skonczy sie milosc, to uprzedzimy partnera. Idealistka?piszcie kochani, potrzebuje was.
5808
<
#7 | Nox dnia 18.09.2014 19:59
..,, Mam nadzieje, ze ta sila ze mna pozostanie, ze zaczne wychodzic z domu, poznam nowych ludzi i bede miala czas i otwarta glowe na podjecie decyzji....Co to znaczy będę ....Ty już to rób ,nie pędź do domu po pracy,idź na spacer,w parku poczytaj książkę,wykup karnet na siłownię czy coś innego,zorganizuj sobie wycieczkę na sobotę lub niedzielę.Może któraś z koleżanek z pracy potrzebuje towarzystwa i pojedzie z tobą.A w zamian ty pójdziesz z nią na wystawę lub koncert.

Komentarz doklejony:
w domu żadnych fochów,włącz fajną muzykę,ubierz coś kolorowego na siebie i sprawiaj wrażenie zadowolonej ,zajętej sobą osoby .
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 18.09.2014 20:15
Chodzenie po domu z cierpiętniczą miną i robienie za wyrzut sumienia nic Tobie nie da- facet i tak zrobi to, co uzna za stosowne i dobre dla niego. Nic na siłę.
Dobrze, że powiedziałas w pracy o swoim zmartwieniu, bo może nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ale coś takiego bardzo Cię odblokuje, nie będziesz czuła się gorsza od innych i przez to tak bardzo wyalienowana w swoim dramacie.
Żyj swoim zyciem i chocby serce Ci pękało nie pokazuj tego po sobie przed tym człowiekiem- on i tak Twoje uczucia ma głęboko w doopie.
Tylko wzbudzisz w nim politowanie i jeszcze większe lekceważenie Twojej osoby.
Skoro tak druga tak go pociąga, to nich zrobi wypad do niej- nie komplikuj sobie spraw w życiu, tylko raczej je sobie upraszczaj.
Patrz na swojego męża- poczuł się zmęczony i znudzony małżeństwem, to prosze bardzo- potrafił o siebie zadbać.
Ty też zadbaj o siebie, bo on za Ciebie tego nie zrobi, szczególnie gdy będzie widział, jak wielkie masz zatwardzenie na jego punkcie.
11603
<
#9 | rozdarta dnia 18.09.2014 20:37
Tak dziś zrobiłam. Poszłam pierwszy raz, odkąd tu jesteśmy na kawę i skromny obiad sama. Poczytałam w tym czasie forum. Pomaga mi to bardzo, taka świadomość, ze nie jestem sama w cierpieniu, ze to się zdarza, a ludzie żyją dalej. Gdzieś z tylu głowy zastanawiałam się, czy zadzwoni i zapyta, gdzie jestem, chciałam mieć te chwile satysfakcji. To nie nastąpiło, ale i tak było dobrze. A ja mam kolejne potwierdzenie, jak bardzo się o mnie martwi. Napisałam, ze mam nadzieje, ze siła się utrzyma, bo zawsze może nadejść kryzys, taki emocjonalny. Ale działam. Pewnie, ze chciałabym, żeby to nigdy się nie wydarzyło, żebyśmy byli szczęśliwi, i zdrowi, i piękni na dodatek, ale się wydarzyło i już. On dzwoni do niej w dalszym ciągu, w każdym razie wczoraj dzwonił, a dziś nie patrzyłam, bo po co. Program szpiegowski muszę w końcu założyć, żeby mieć dowody, ale kiepski ze mnie informatyk.Moze ktoś podeśle mi linki do tego typu dyskusji?
W domu rozmawiamy normalnie, bez kłótni. Ja od wczoraj nie pytam o nic i zamierzam tak trzymać. On używa slow my, mówi o tym, co będzie za rok, a ja się zastanawiam, czy będzie w ogóle jakieś za rok. Nic jeszcze nie postanowiłam, ale wszystkie myśli i ewentualne decyzje zachowam dla siebie, dopóki Pan Niezdecydowany nie odnajdzie siebie na nowo i nie oznajmi, co postanowił. Ten czas wykorzystam dla siebie, uzbroję się, psychicznie oczywiścieZ przymrużeniem oka i zdecyduje, co dalej. Dla niego może to być zaskoczeniem. Obiecałam sobie tez, ze nigdy już nie będę płakać przy nim, o nie.
Tak sobie planuje.
Czuje sie koszmarnie, rany sa nadal otwarte, nieufnosc siega zenitu, ale nie pozwole jemu decydowac.
Mam zamiar zagladac tu co dzien, pisac z wami, relacjonowac. Moze z czasem zaczne doradzac innym. Jak bede miala zalamke w postanowieniach to upowazniam do porzadnego kubla zimnej wody na glowe. Z gory dziekuje. Piszcie

Komentarz doklejony:
Martwie sie troche tym, ze ta moja dzisiejsza sila, to moze efekt swoistego koktailu emocji, ktory mi zafundowano, ze potem przyjdzie zalamanie i bede myslala inaczej. Zdarza sie tak?Nie chce znowu poddac sie jego emocjom, humorom, uzalezniac od tego mojego zycia. A tak bylo dlugo, zaczynam to sobie uswiadamiac, taki ciagly strach, jakiego go zastane po powrocie do domu, czy laskawie sie odezwie usmiechnie i przytuli, czy bedzie dalej pograzony w soffingu i pielegnowaniu stanow predepresyjnych.
Odnosnie tych programow szpiegujacych, to komputer chyba odpada, przydalo by mi sie cos na androida. Choc moze on jest lepszym informatykiem, niz mi sie wydaje i dobrze zaciera za soba slady.
i Jeszcze jedno, czy da sie jakos sprawdzic na forum, czy jest tu ktos z mojego miasta?
Kurde, jak wszystko moze sie zawalic w jednej chwili, lipa...

Komentarz doklejony:
A dziunie to chyba tu lepiej by bylo sciagnac, sadze, ze opcja powrotu do Polski odpada, a dziunia taka swiatowa i w Irlandii byla i angielski zna i nawet - zastanawiala sie, czy by sobie poradzila tutaj. Takie rewelacje powiedzial Maz po powrocie z Polski, jak moja wiedza siegala tylko dwoch spotkan w Polsce. Kudre musze zdobyc jakis namacalny dowod, bo w koncu wyladuje na ulicy, jak dziunia sie zawezmie i Meza mego przycisnie. A dzis chodzi jakis taki zmarnowany, na spacer wlasnie poszedl, ale jakis taki zgaszony. Moze nie powinnam, ale zazartowalam, gdzie sie podziala jego energia, ktora tryskal po powrocie, czyzby Dziunia nie odbierala?Ale to tyle w temacie Dziuni na dzisiaj. Aha. Wybiera sie na wakacje w listopadzie, teoretycznie z kolegami z pracy.
5808
<
#10 | Nox dnia 18.09.2014 21:40
jak napiszesz z jakiego miasta szukasz osób to istnieje szansa że ktoś się odezwie.Co do programów to wiem że są tu specjaliści .Powodzenia.
11603
<
#11 | rozdarta dnia 18.09.2014 21:41
Oslo.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 18.09.2014 22:37
Pewnie, że takie rzeczy się zdarzają, ale Ty dasz sobie, w razie czego, radę. Najważniejsze, żebyś nie narzucała się komuś, kto robi sobie z Ciebie poczekalnię, a z czasem zaawansujesz do roli koła zapasowego. Musisz pozabezpieczać się (w sprawach bytowych) teraz, aż po zęby, bo boczniaczka na pewno nie próżnuje. Takie, które zaczynają w ogóle cokolwiek z żonatymi nie należą do kobiet wrażliwych albo ambitnych. Idą po trupach i nie patrzą na to, kogo po drodze skrzywdzą.
Ja nic nie wiem o tej kobiecie i szczerze mówiąc nie muszą wiedzieć o niej zbyt wiele- po prostu uważam, że każda baba która zaczyna z żonatym, jest tego świadoma, to zwyczajna wywłoka. Nie mam zwyczaju dopisywac wielkich ideologii do zwykłego kure...stwa.
Pozbądź się zatem złudzeń, bo oto wciągnięto Cię w syfy tego świata.
Tak więc najpierw pozabezpieczaj się w sprawach bytowych, zbieraj dowody (ile tylko zdołasz) i zacznij dystansować się emocjonalnie i uczuciowo od tego człowieka. Bo gdy Ty będziesz stała i wycierała oczy od płaczu oraz modliła się o cud, tych dwoje w tym czasie będą się układali ze sobą, by móc spędzać ze sobą, jak najwięcej czasu. O Tobie oni na pewno nie będą myśleć.
Nie walcz o to małżeństwo w taki bardzo konwencjonalny sposób, czyli przez wchodzenie w doopę chłopa bez wazeliny- niech Tobie będzie do tego daleko.
Zawsze śmieszy mnie takie gadanie, że trzeba o kogoś walczyć. Bo co to w ogóle za jakies dziwne gadanie jest? Walczyć o kogoś? Walczyć o czyjeś uczucie?
Ja rozumiem, że trzeba walczyć, gdy bliskiej osobie zagraża jakieś niebezpieczeństwo np. ciężka choroba, wtedy walka jest jak najbardziej uzasadniona. Jednak walczyć o chłopa, który kolanem o kolano pociera na myśl o innej? No coś podobnego.
W zdrowym związku między ludźmi układa się wszystko normalnie, nie trzeba o nic walczyć, bo człowiek dostaje od tej drugiej osoby to, co daje od siebie. Obowiązuje jakaś równowaga w braniu i w dawaniu- nie ma żadnej sztuczności, jest normalne życie i prosta komunikacja oraz zdrowa relacja.
Cóż to znaczy walczyć?
Czy miałabyś posadzić sobie tego faceta naprzeciwko siebie i miałabyś zacząć jakieś umoralniające gadki, czyli mówiąc prosto- miałabyś mu truć albo narzucać się komuś swoją osobą? A może powinnaś robić mu awantury?
Albo facet kocha Cię i poważa, albo nie- tu nie ma żadnej wyższej filozofii.
Skoro kocha i poważa, to nie ma on potrzeby, by zdradzać (wyjątek stanowią haremowi, różni tego typu popaprańcy, takim wacki zawsze sterczą niczym maszty, ale my nie rozmawiamy o facecie tego typu, prawda?) i zwyczajnie trzyma się swojej kobiety i normalnie żyje.
Skoro nie kocha i nie poważa, to zdradza i okłamuje- dla mnie to jest bardzo proste.
Trzymam za Ciebie kciuki, a jeśli chodzi o chwile słabości, to będziesz ich miała po drodze całkiem sporo, bo nie jestes cyborgiem, tylko kobietą z krwi i kości i masz prawo iść naprzód, ale też i cofać się po drodze.
Dobranoc.
11603
<
#13 | rozdarta dnia 19.09.2014 13:14
Zaczyna sie.siedze na przerwie w pracy i wpadam w czarna dziure.nie moge zniesc mysli,ze on ma ja w glowie.nie chce pisac,jaka to osoba,bo to nie w tym rzecz,przeszlosc w kazdym razie ma malo chlubna.mysle,ze dla nas nie ma juz zadnych szans.ale boli jak cholera.Cialo mi sie trzesie,serce rozdziera.a przede mna weekend bez pracy...
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 19.09.2014 19:03
Ludzie mają różne problemy, a przecież nie załamują rąk, tylko żyją w miarę normalnie uczą się przyjmować życie takim, jakie ono jest.
Trzymam kciuki za Ciebie, bo wydajesz mi się bardzo rozsądna kobietą.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 19.09.2014 19:47
Fajnie, że masz jeszcze sile na żartowanie; ci haremowi, co wacki stoją im jak maszty... To nie wacki stoja im jak maszty, tylko ma jeden z drugim dziurę w mózgu, którą musi zapełniać kopulowaniem, jak nie przymierzając kogut na wybiegu.
Co do reszty pytań. które zadajesz...
Czy miałam robić mu awantury?....
Oczywiście, ze nie! Jedna awantura wystarczy. Potem gnojek powie, że wlasnie dlatego Cię zdradza, bo zołza jesteś,,, Nie ważne, że dotąd całowałaś podłogę po której chodził. Te typy tak maja, zawsze obrócą kota ogonem, tak ze nie wiesz gdzie mu Kite Kat wpychać.
Co do tego, że on ma w głowie inną...
Mnie tez to dręczyło, płakałam i gryzłam wargi do krwi, na samo wspomnienie...Tylko wiesz co? Po którymś razie powiedziałam sobie; A niech idzie! A niech zazna tego miodu jak tak bardzo mu czegoś brakuje! Najgorzej, jak nie spróbuje i będzie miał żal za to do mnie. Myslisz, że tak łatwo się dobrać w parę w pewnym wieku? Pociupciać to może i jest ochota, ale potem przychodzi proza życia. Np Pan jest chory, a jak chory to marudny jak wielorybica w połogu! Ja już się przyzwyczaiłam do gderania i marudzenia. Nauczylam się, jak z nim postępować, a panienka? Ona jak Dziewica Orleańska! Nie wiedziała, ze on lubi zasmarkane chusteczki pod poduszke wkładać i trzeba uważać żeby się w nocy do poduszki nie przykleić? O, jaka szkoda!
Mój niedawno zaczął się odzywać, coś przebąkiwać o wspólnie przeżytych latach... No szkoda, że dopiero teraz, bo właśnie zaczęło mi przechodzić to uczucie do niego.
Puść gada wolno, niech zaznaje tych uciech ile wlezie, jak taki spragniony!
Z czasem zobaczysz, że życie singielki ma swoje fajne strony. Jedną z nich, jest..... wolność! Nie pomyslałas?... tak... Tak...
A może życie ma dla Ciebie coś, czego się nawet nie domyślałaś?
Ja pewnie jestem starsza od Ciebie, ale ostatnio odkryłam nowa pasję, fotografowanie. Poświęcam temu każdą wolną chwilę... Wróciłam do malowania, a nie miałam na to czasu od wieków! I zacżęło mi być dobrze w tym stanie w jakim jestem, a jeszcze nie dawno rwałam włosy z głowy...
Pomyśl o sobie, może to wyświechtany trochę slogan, ale naprawdę mądry i pomaga. Każdy jest dla siebie najlepszym przyjacielem...
Pozdrawiam i myślę o Tobie bardzo ciepło.
Nie jesteś sama...
5808
<
#16 | Nox dnia 19.09.2014 20:17
to że nie idziesz do pracy nie oznacza że nie możesz sobie znaleźć zajęcia,O czym wczoraj pisałam?Będziesz siedzieć i się użalać ?a jakby ona była śliczna dziewica z porządnego domu to byłoby ci lżej?Nie bądź dla niego taka oczywista,przewidywalna,oczekująca,tęskniąca.Rusz się .
11603
<
#17 | rozdarta dnia 19.09.2014 21:40
Wiem,ze nie jestem sama i za to wam bardzo dziekuje.przed chwila wyszlam z wanny,gdzie myslalam sobie,ze za jakus czas zaprosze was wszystkich,ktorzy sledza moje wpisy na impreze rozwodowa.tak sobie z czarna dziura staram radzic.uzalac sie nad soba nie zamierzam,poinformowalam kolezanke z pracy,ze w kazdej chwili moge ja nawiedzic.Pan maz juz drugi dzien struty nieco.moze dziunia nie bardzo chce sue angazowac i smutno mu.co do tych stanow roznych,od sily,byc moze pozornej,po zalamania,to chyba musza byc.za latwo by bylo i wnioskow by sie nie wyciagalo.jesli macie wrazenie,ze za duzo pisze,to dajcie znac.To jest dla mnie pomocne,nie czuje sie samotna i osamotniona.

10937
<
#18 | annahelena dnia 19.09.2014 23:23
Rozdarta ale ty ten rozwód bierz w Oslo. Tam nigdy nie byłam, ale z miłą chęcią wpadnę na tę imprezę około rozwodową.
Wyczarterujemy specjalny samolot dla ludzi z forum i przylecimy do ciebie.
Rozdarta my mamy wrażenie, że popełniasz błąd za błędem. Brak stanowczości z twojej strony, pobłażania mu, nie rozmawianie z nim sprawia, że tracisz zmysły od domniemywania, od snucia teorii.
Jak sobie wytłumaczyłaś, że był wtedy tak napalony? Tym, że cię pożąda, czy tym, że pieprz..ł kochankę i go rajcowało robienie tego jeszcze z inną? Albo ona mu nie dała, a że tak jej pragnął, że chcą sobie ulżyć wykorzystał ciebie, choć w głowie miał ją? Albo nim targały wyrzuty sumienia i tak chciał je zagłuszyć?
Wiem brutalne jest to co piszę. I paskudne, ale właśnie to stoi u podnóża zdrady :SEKS.
To seks napędza tą całą machinę. A zachowanie twojego męża jest klasycznym przykładem zdradzacza. Oni tak sztampowo się zachowują przed i po zdradzie, że można pewnie z tego jakiś wzór matematyczny ułożyć.
11603
<
#19 | rozdarta dnia 19.09.2014 23:53
Szczerze mowiac nie tlumaczylam sobie tego szczegolnie,bo tego dnia nie wiedzialam jeszcze tego,co wiem teraz.a teraz mysle,ze pewnie to na nia byl napalony.dlaczego mu poblazam?staram sie nie robic z domu miejsca do awantur,tak jak radziliscie na forum.lepiej mi,jak czytam posty i nie odzywam sie za duzo niz jak sie z nim kloce czy placze.przekonalam sie,ze klotnie i placz nic nie daja,a ja robie z siebie w jego oczach ofiare.caly czas mam przed oczami sytuacje,ktora opisala w jednej z pierwszych odpowiedzi mono i uwazam,ze rzeczywiscie tak jest.twardych dowodow nie mam,przestal uzywac komputera do przegladania hoteli itp,z domu wyrzucic go nie moge,ale to nie znaczy,ze nie robie nic.pracuje nad swoja strona psychiczna,staram sie uodpornic i dojrzec do podjecia decyzji,a to chyba juz nie malo.nie pokazuje mu emocji. To,co dzieje sie teraz bardzo boli,ale jest tez szansa do poprawy mojego zycia,bo zyc z nim nie bede juz umiala.i tego sie musze trzymac,prawda?sporo mnie kosztowalo zacisniecie zebow i przybranie neutralnej miny,wezel w zoladku nie odpuszcza,ale jestem twarda.pozornie normalne relacje daja mi pewnego rodzaju przewage.tak jak pisaliscie-tylko ja wiem,co mysle i zamierzam.kwestia sprzedazy mieszkania tutaj jest ciut dluzsza niz w Polsce i mysle,ze lepiej sie do tego faktu dobrze przygotowac.Czasem przychodza mi do glowy mysli,ze moja stanowczosc to wynik stresu i adrenaliny,ze przyjdzie zalamanie i sie rozkleje,ale to nie znaczy,ze rzuce mu sie w ramiona.On nie widzi w swoim zachowaniu nic zlego,czyli,jak wynika z brutalnej prawdy-nie kocha mnie.To juz do mnie dotarlo.a jak sie rozkleje,to was bede meczyc,ok?
10307
<
#20 | Marcelinka dnia 20.09.2014 05:31
Ta kobieta z malo chlubna przeszloscia zajmuje ogromne miejsce w mozgu Twojego meza,,nie masz szans w tym momencie.Zakochal sie i tyle,nic go teraz nie interesuje oprocz niej.To minie za jakis czas,trzeba tylko przeczekac,ale przeciez wroci,zauroczenie przeminie i znowu bedziesz miloscia jego zycia.

Komentarz doklejony:
W tym zwiazku pozostalo Ci zbieranie ochlapow.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 20.09.2014 08:47

Cytat

To minie za jakis czas,trzeba tylko przeczekac,ale przeciez wroci,zauroczenie przeminie i znowu bedziesz miloscia jego zycia.



Taaaa, cóż to będzie za satysfakcja Z przymrużeniem oka
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 20.09.2014 09:17
Poprosilam wiec, zeby przestal sie z nia kontaktowac. Obiecal. Ale dzis: nowe konto mailowe, byc moze nowy numer telefonu, szukanie hoteli.

To bardzo niepokojące i źle świadczy o tym facecie, bo człowiek wiele przecież może zrozumieć i przyjąć do wiadomości, nawet najgorszą prawdę, ale gdy dochodzi juz do zwodzenia kogoś, do kombinowania, to niestety jest to zwyczajna podłość, jaką robi się osobie, która kocha i czeka.
Zaczął się więc w Twoim zyciu zwyczajny syf.
A dla Ciebie coś takiego jest podwójnie podłą sprawą, bo nie dość, że przeżywasz fakt zaistnienia jakiejś boczniaczki, to jeszcze wpędzono Cię w sytuację wyczekiwania w napięciu i zadawania sobie miliona pytań na minutę. A może jest tak? A może jednak inaczej? A może nie jest jeszcze tak źle? A może jest już całkiem beznadziejnie? Zamiast normalnie żyć i zajmować się swoimi sprawami, Ciebie zmuszono do tego, byś rozwiązywała jakieś chore zagadki. To podłe ze strony tego faceta i zresztą w ogóle to własnie jest najbardziej podłe w zdradzie.
Najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa, bo człowiek przynajmniej wie, na czym stoi i wie, jak ustawić się psychicznie do pewnych rzeczy.
Zawsze więc, gdy będziesz analizowała waszą sytuację, Ty staraj się wyobrazić sobie, że jesteś na miejscu tego faceta i że to Ty masz boczniaka. Myśl tak, jakbyś była nim- Łatwiej pewne rzeczy rozgryziesz i będziesz o jeden krok przed nim. To wazne, bo potem, gdyby doszło do najgorszego, nie będziesz aż tak bardzo zaskoczona i nie wylądujesz z ręką w nocniku.
Nie kłóć się z tym facetem, nie wypytuj go o nic, nie prowokuj żadnych dyskusji (chyba że on zacznie, wtedy zwyczajnie rzeczowo i na temat wypowiadaj swoje oczekiwania, nie nudź go jednak zbyt długo, bo on i tak zapamięta tylko pierwsze Twoje zdania, reszta wywodu będzie dla niego zwykłym Twoim smęceniem czyli truciem), nie nadskakuj mu, nie proś go więcej niż raz o jakąś rzecz, o nic go nie błagaj i nie opisuj mu swoich stanów uczuciowych, bo jego na ten moment Twoje uczucia i tak nic nie obchodzą, a jeśli w ogóle, to raczej go drażnią i odrzucają od Ciebie.
Nie leć od razu do sądu, nie rób wielkiej afery, bo na razie nie jest ku temu odpowiedni czas. Teraz pochodź koło spraw bytowych i może idź na jakis trening, którego celem byłoby wzmocnienie Twojej samooceny i siły. Zbieraj dowody, bo nigdy nie wiadomo czy wszystko to, co zdobędziesz, Tobie się nie przyda.
Kochanka w niczym nie jest od Ciebie lepsza- ona jest tylko kolejnym etapem życia tego faceta. Jest jakąś próbą udowodnienia sobie czegoś tam. Facet jest depresyjny, więc jest podatny na nowe pozytywne, jego zdaniem, bodźce. Ty nic z tym nie zrobisz i nie ma takiej możliwości, żebyś zdołała obrzydzić mu świeżo objawioną gwiazdę.
On Ciebie na pewno w jakiś sposób kocha, jest przywiązany i przyzwyczajony do Ciebie, nie ma Ci nic poważnego do zarzucenia (te zarzuty, które Tobie przedstawił, to pierdoły) i on doskonale wie, że rozwalenie sprawdzonego i wieloletniego związku dla świeżej i niesprawdzonej znajomości może źle się dla niego skończyć. To nie jest bezmózg, który nie analizowałby sytuacji. Dlatego właśnie zaczął kombinować.
Ty jesteś więc poczekalnią.
On z tą nową poukłada sobie wszystkie sprawy, postara się zoragnizować dla nich chatkę- kopulatkę (o ile oczywiście ta "koleżanka"faktycznie będzie skłonna aż tak wywrócić swoje życie do góry nogami dla jakiegoś żonatego- dla Ciebie niekorzystne jest to, że oni znali sie wcześniej, więc baba ta wie z jakim człowiekiem ma do czynienia, jeśli ocenia go wysoko, to zaangażuje się w ten układ) i potem on w zależności od tego, jak będzie układało się między nimi, zwyczajnie Cię zostawi. To będzie proces mocno rozciągnięty w czasie- dla Ciebie to korzystne i niekorzystne zarazem- zależy pod jakim względem.
On wychodzi na spacery a wcześniej tego nie robił- dzwoni więc do tej drygiej i dba o ich relacje. On myśli więc o niej intensywnie i próbuje pozbierać to, co się dzieje.
Nie daj się więc i bądź teraz bardzo przytomna, choćby serce pękało Ci na dwie połowy.
Za jakis czas będziesz znała wszystkie odpowiedzi na swoje pytania- bądź przygotowana na najgorsze, to w razie czego, nic nie powali Cię na łopatki.
Jeśli zdarzy się tak, że będziesz miała 100 % pewności, że on zdradza Cię jednak z boczniaczką, to na nic się wtedy nie oglądaj, tylko od razu zrób porządek ze swoim małżeństwem, bo z poczekalni staniesz się kołem zapasowym (pisałam Ci o tym), obie z kochanką rozwydrzycie tego chłopa i nauczycie go, że właściwie to on niczego nie musi zmieniać, że jest dobrze tak, jak jest i będzie ciągnął na dwa fronty.
Nie dopusć do czegoś takiego, bo Ty nie urodziłas się po to, by karmić ego jakiegoś oszusta i skazywać się na dziadowskie życie.
Niech ta druga tak żyje i czeka na zmiłowanie boskie- Ty w razie czego wypisz się z wszawego dla Ciebie układu, bez względu na to, co stanie się potem.
Najwyżej chłop pójdzie do tej drugiej- trudno, ale Ty wyjdziesz z tego z podniesioną głową, bo będziesz miała poczucie, że potrafisz się uszanować i że masz swoją godność. To będzie dla Ciebie bardzo ważne, więc nie daj się zrobić w balona.
Nie warto- Ty nie jesteś gorsza od złodziejki i od oszusta. To oni są dnem- więc w każdej sytuacji właśnie to im pokazuj.
11603
<
#23 | rozdarta dnia 20.09.2014 23:03
Dziekuje Mono.to,co piszesz jest bardzo bliskie mojego spojrzenia na sprawe.A tego chlopa to jakbys znala.Odezwe sie jutro,bo dzis padam.dzuekuje raz jeszcze
11326
<
#24 | iwi78 dnia 21.09.2014 00:49
Witak Rozdarta. Myślę, że nie ma za bardzo znaczenia, czy fizycznie twój mąż Cię zdradził czy nie- chyba bardziej boli zdrada emocjonalna, która własnie ma miejsce, skoro piszesz że nie kocha Ciebie, zdystansował się. Twój mąż jest takim typem jak mój, nie mam dowodów na zdradę fizyczną ale nie zmienia to faktu że zniszczył małżeństwo bo się zakochał. To co już wiesz i czujesz to bardzo dużo- bez powodu nie miałabyś takich odczuć i nie przechodziłabyś gehenny. Rozumiem że potrzebujesz jasnych dowodów, by wiedzieć na czym stoisz- bo te które masz pewnie wydają ci się nie do końca dookreślone. Wierz mi że zapewne to o czym piszesz ma własnie miejsce. Jeżeli nie masz dzieci nie zawracaj sobie nim głowy bo budowanie związku po zdradzie jakiejkolwiek- emocjonalnej lub fizycznej zazwyczaj jest grą niewartą świeczki. To tak jak z podartą bluzką- latami ją cerujesz a i tak jest pokiereszowana, czy nie lepiej zainwestować w siebie i dać sobie szansę na coś nowego? Wiem, że kochasz i obecnie jest trudno Ci się z tym pogodzić i jak tu zbudować życie na nowo. To zrobi dla Ciebie czas i życzliwi ludzie których masz- pomogą i w tym. strach przed nowym ,bo nowego sobie jeszcze nie wyobrażamy jest wynikiem obecnych silnych emocji. Sama zobaczysz że jak facet wybierze lalę a potem się ocknie- ty będziesz w innym punkcie życia, spojrzysz na niego i będziesz wiedziała, że nie potrzebny Ci taki facet, w którym widzisz więcej wad niż zalet. niestety nie spotkałam się na tym forum z opiniami pozytywnymi i opisami sielanki po powrocie mężusia/żonki, a niestety budowanie po zdradzie wymaga też ogromnego wkładu od ofiary - wtedy człowiek się zastanawia: cholender- on egoistycznie podeptał wszystko bo mu inna duuupa pokazała się na horyzoncie, a ty musisz potem wszystko składać do kupy- a nie jest wcale łatwo. to nie jest tak że wystarczy by to skruszony mężuś zakasał rękawy a ty siedzisz i się przyglądasz, samo to że uczestniczysz w procesie bycia z nim na nowo jest ogromną walką wewnętrzną. powiem Ci, gdybym nie miała malutkiego dziecka- nie chciałabym mężusia, nawet jakby przejrzał na oczy i chciał wrócić bo się pomylił. dlaczego- bo właśnie łatanie tego związku jest ogromnym wysiłkiem emocjonalnym- a w zasadzie walczyć nie ma o co, bo o jaki związek? ciągłą niepewność. już ten facet dla ciebie nie będzie nigdy tym kim był wcześniej. Ja dałam szansę tylko dlatego że przez lata wypracowaliśmy sobie dobry pragmatyzm. jest on uczynny, przydatny- ale nie potrzebny, a to różnica. pomaga przy dziecku, w obowiązkach domowych ale też to jest najważniejsze dlaczego tak zdecydowałam- bo życie jet codziennością - czasem spędzonym w pracy, w domu z dzieckiem, z obowiązkami domowymi, itp. tylko w tej codzienności najważniejsze są chwile spędzone z dzieckiem a z kim mogłabym się tymi chwilami tak podzielić jak nie z ojcem dziecka który tak samo jak ja cieszy się sytuacjami że dzidzia zrobiła to, czy tamto. z jakim facetem czy koleżanką mogłabym się cieszyć tak samo. życie to pragmatyzm. jedynie zmieniłam priorytety i usamodzielniłam się pod każdym względem. nie muszę się tłumaczyć co i dlaczego robię. jeżeli i taki układ mnie zamęczy to wiadomo że wypiszę się z układu- zobaczymy co życie przyniesie. szkoda tylko że przez łajdak a muszę się tułać emocjonalnie, bo nawet jakby przyjechał książę na białym koniu mój lęk przed kolejną krzywdą zabiłby szansę na nowe życie- ale to mówię dzisiaj. kto wie co powiem w przyszłości.zobaczymy. pozdrawiam
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 21.09.2014 09:40
Iwi78, jak miło Ciebie poczytać. Dla tych, którzy nie wiedzą albo zapomnieli- to właśnie Iwi napisała kiedyś bardzo mądrą rzecz, a mianowicie przytoczyła czyjes słowa, że zło najpierw się demaskuje, a na koniec kompromituje.
Roztarta, ja nie muszę znać Twojego męża osobiście, żeby wiedzieć, co w trawie piszczy.
Na pewno podczytujesz sobie różne wątki, więc widzisz zapewne, jak bardzo schematyczne są to sprawy, nie trzeba być żadną wróżką, żeby WIEDZIEĆ.
Wystarczy tylko umieć zorientować się po tym, co napisała dana autorka wątku czy mamy do czynienia z zaburzonym haremowym, czy ze zwykłym łajdakiem który od czasu do czasu lubi zamoczyć na boku, czy też z tzw. normalnym, który z jakiegoś tam powodu zakochał się w świeżo objawionej gwieździe. Gdy ja już to wiem, to wtedy naprawdę nie jest dla mnie żadnym problemem, by zobaczyć w czym tkwi autorka wątku.
Dobrze, że dociera do Ciebie to, co my tu piszemy.
Tak, jak napisała Iwi- jeśli nie masz z tym człowiekiem dziecka, to w szybkim tempie sprawdź sobie o co chodzi z tą babą o niechlubnej przeszłości (na jego słowach swojej wiedzy nie opieraj, bo wiadomo, że facet będzie kłamał i brał Cię na przeczekanie, bo przecież on sam nie wie, na co zgodzi się ta druga), a skoro zbadasz sprawę i okaże się, że faktycznie on kombinuje, to nie zawracaj sobie głowy tym człowiekiem, tylko wypisz się z tego skażonego małżeństwa. Inaczej zwyczajnie zamęczysz się dając jakies szanse, sranse. Nie baw się w takie rzeczy.
Jeśli masz dziecko, to niestety sprawa jest bardziej skomplikowana, bo więcej pewnie będziesz skłonna znieść dla dobra dziecka. Jeśli poza faktem incydentu z boczniaczką, facet ten nie jest jakąś skończoną łajzą , czyli nie jest przemocowcem, pijakiem, brudasem albo nierobem (no wiesz o co mi chodzi- jeśli jest w miarę do przyjęcia i nadaje się do trzymania go pod własnym dachem), to sama po prostu zobaczysz czy w ogóle warto bawić sie w jakies rozgrywki z tym człowiekiem, czy nie lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś pogoniła tego adonisa. Bo dziecko dzieckiem, ale Ty też masz jedno życie i dlaczego miałabyś przeżyć je na pół gwizdka?
Tak więc podejdź do sprawy bardzo pragmatycznie, a uczuciami i złamanym sercem zajmuj sie tylko w wolnych chwilach.

Komentarz doklejony:
Najlepszą bowiem "przysługę" możesz zrobić boczniaczce oddając jej faceta, który zdolny jest do tego, by kogos zdradzić i okłamać. Wystarczy tylko dać jej taką szmatę w prezencie, a ja zapewniam Cię, że nie ma siły, by w którymś momencie ta druga nie doświadczyła na własnej skórze, jak to jest pokładać wiarę i nadzieje w takim facecie.
Uwierz mi- to naprawdę działa w ten sposób.
11326
<
#26 | iwi78 dnia 21.09.2014 13:31
Naprawianie relacji naprawdę jest trudne i czasami wykańczające psychicznie- to jest cena którą się ponosi i to jest pewne jednak efekt jest wprost nieproporcjonalny do wysiłku i oczekiwań. Drugą sprawą jest to, że facet który chce wrócić bo zdaje sobie sprawę że wcale nie jest łatwo zacząć wszystko od nowa- to cholernie trudne i skomplikowane, pozbawione tego ech i ach bo trudna rzeczywistość zabija chęć budowania na nowo z nowym ukochanym. człowiek się zmaga z wieloma przeciwnościami i życie przestaje być takie piękne- co rzutuje na tą jakże cudowną i wyjątkową relację. Tak jak pisze Mono- niech boczniaczka weźmie na siebie ten trud i niewygodę wraz z kochanym mężulkiem a nie bierz tego na siebie bo może Cię to przerosnąć. niech ponosi odpowiedzialność za problem ten który go stworzył, trzymając go pod swym dachem prawdopodobnie a nawet jest to pewne że dajesz mu dalej ciepłą bazę, bo nie musi się chłopina martwić o swój byt, może pogrymasić, bezczelnie okazywać Ci swą obojętność- dlaczego? bo mu na to pozwalasz, dajesz mu komfort bujania w obłokach z lalunią. nie ułatwiaj mu życia utrudniając je tym samym sobie. nic w zamian dobrego nie dostaniesz, a w dodatku stworzysz cieplutki azyl dla swojego gada. jeżeli możesz to wykop go. mój cudowny małżonek też obiecywał jak go wykopałam że zerwał- prawda odczuł na własnym tyłku niewygody, ale jak tylko się sprowadził pod mój dach- ta lekcja go niestety nic nie nauczyła, bo dalej się kontaktował. ja na dzień dzisiejszy wnoszę o podział majątku a potem tak jak pisałam zobaczymy. albo mi się to stanie obojętne i będę robić swoje, on jako pomocny współlokator, albo jednak uznam to za nieporozumienie i wykopię go z mieszkania- a boi się tego jak ognia. nie jest dzieckiem, więc rozumie zasady, a jak nie respektuje bo jest uzależniony od kontaktu z lalą, już nieistotne o czym sobie rozmawiają - wie że u mnie jest przegrany. Kumpela mi fajnie kiedys powiedziała, że kobietajest skłonna tkwić w beznadziejnych i nieperspektywicznych związkach- wiedząc że nic nie zyska (np. kochanka)marując niejednokrotnie lata życia w pogoni za nierealnym, a facet nie zostawi swojego życia dotychczasowego dla innej. nie poświęci tyle dla miłości, czyli tego co już w życiu osiągnął.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 21.09.2014 15:09
Bezczelność i podłość ludzka nie zna granic, bo przecież czym innym, jak nie bezczelnością i podłością jest siedzenie komuś na karku, zwodzenie, wykorzystywanie, a na boku kombinowanie z inną?
Przecież ciągle słyszy się o takich cwaniakach.
Facet nie ma nic do zaoferowania ani swojej żonie, ani boczniaczce, a przecież wiedzie mu sie bardzo dobrze, bo dwie kobiety obsługują rozpasanego i rozwydrzonego wieprza. Żona jest od prozy życia, a doopa od poezji.
Dlaczego kobiety pozwalają na coś takiego?
sprawa wydaje się przecież taka prosta- masz chłopie inną, za nią tęsknisz, chociaż patrzysz na mnie i to ja oporządzam Cię na co dzień i wącham Twoje smrody, to droga wolna- idź do tej drugiej, niech teraz ona zazna tych miodów, ją zdradzaj, okłamuj i jej siedź na karku.
Zamiast tego kobiety poniżają się we własnych oczach i przede wszystkim w oczach cwaniaka, bo przecież on doskonale widzi, co dzieje się wokół niego. Jakim cudem taki ma potem szanować żonę, skoro on wie, że ona WIE, a mimo to..
Jakim cudem ma szanować kochanice, skoro wie, że ona włazi w jego małżeństwo, wie że facet zamacza w kroczu żony, a potem idzie do niej?
No gdzie tu sens i logika?
Ja zawsze widzę w takich opowieściach wielkiego rosłego buhaja, któremu wara zwisa z lubieżności, jego łapy nurzające się w kroczach różnych bab i doopę obciągniętą na co dzień gaciami albo portkami, doopę która podskakuje ochoczo w górę i w dół na jakiejś babie, tak na zakładkę, raz na żonie, raz na boczniaczce. I żadna z ich nie obrazi się za coś takiego na oblecha- wprost przeciwnie, gdy przyjdzie co do czego, to nadstawiają mu się, bo wyobrażają sobie, że przez to zatrzymają go przy sobie.
Adonis tymczasem żyje sobie jak pączek w maśle i ani mu we łbie zrezygnowac z czegokolwiek, skoro to coś przynosi mu same tylko korzyści. Zero ambicji, jakiejś refleksji nad losem drugiego człowieka.
Kumpela mi fajnie kiedys powiedziała, że kobieta jest skłonna tkwić w beznadziejnych i nieperspektywicznych związkach- wiedząc że nic nie zyska (np. kochanka)marując niejednokrotnie lata życia w pogoni za nierealnym, a facet nie zostawi swojego życia dotychczasowego dla innej. nie poświęci tyle dla miłości, czyli tego co już w życiu osiągnął.
Oczywiście, że nie.
Dlatego rozdarta musisz upewnić się na 100%, co do bocznej i w razie czego podziękować panu za współpracę. Nie trzymaj nikogo przy sobie na siłę, bo z niewolnika nie ma pracownika, a jeśli zobaczysz, że on próbuje zagnieździć się na Tobie, a na boku spełniać się z boczniaczką, to pogoń rozwydrzonego cwaniaka, bo w życiu nie skończy sie to dziadostwo. Boczniaczkę ciężko jest potem odgonić (zazwyczaj walczą o romeła), a chłop też z niej nie rezygnuje, dopóki ma to, o co mu chodzi.
11603
<
#28 | rozdarta dnia 22.09.2014 14:32
Dziekuje dziewczyny za wsparcie.Tak wlasnie robie-obserwuje,szukam dowodow i dystansuje sie w sobie,zeby nie obudzic sie z reka w nocniku.Napisze wiecej po pracy

Komentarz doklejony:
Trudno znalezc dowody na niego.Caly weekend do niej nie dzwonil przynajmniej z tego telefonu nad ktorym mam jakas kontrole.co do drugiego-nie jestem pewna czy ma.Tutaj trzeba rejestrowac kazda karte sim i na razie nie pokazuje sie zaden nowy numer na jego nazwisko.Ale zawsze mozna poprosic kolege prawda?Ale dzis najprawdopodobniej zadzwonil na chwile.potem postaram sie sprawdzic.tlumaczyl mi dlaczego sie zdystansowal.Postaram sie jakos to opisac.Zauwazyl juz dawno,ze wiez emocjonalna jest coraz slabsza.Probowal mnie informowac,ale bal sie moich reakcji i nie chcial zebym cierpiala,bo mnie kochal bardzo.Codziennosc nas zmeczyla,przestalismy zauwazac siebie tak jak na poczatku.On chcialby czuc emocje,wiedziec,ze go kocham.Chce nad tym pracowac,niespiesznie,powoli,zyc razem,a nie obok siebie.chce znalezc te iskre,ktora rozpalila nasza milosc.Bedac w Polsce duzo myslal i postanowil,ze nie moze dalej tkwic w marazmie i takie zachowanie,choc bolace,mialo zwrocic moja uwage na problem.Boczniaczka-widzieli sie dwa razy.Owszem dobrze sie z nia rozmawia,na jakims tam festynie byla jedyna osoba,z ktora dalo sie porozmawiac normalnie,inni ludzie byli pijani.Nie rozmawia z nia o nich ani o nas,po prostu gadaja.Wysylal jej tez zdjecia Oslo,bo o to prosila.Oboje stracilismy wszystkich znajomych ppdczas naszego zwiazku i takie dzwonienie moze wydawac mi sie dziwne,bo wczesniej tego nie robil po prostu dlatego,ze nie mial kolezanki.i co wy na to?bo ja kompletnie nie wiem,co o tym myslec.Chyba musze wziac urlop,wyjechac i przemyslec wszystko z dystansu.Nie wierze mu,choc bym chciala.Dziewczyny takie to ciezkie.Bo jesli podejme decyzje pod wplywem emocji,to moge wygrac albo przegrac prawda?

Komentarz doklejony:
Dzwonil do niej w nocy.chyba nie odebrala.wolne zarty
11326
<
#29 | iwi78 dnia 22.09.2014 23:20
chociaż każda sytuacja jest inna i trudno tutaj wyrokować, to w sytuacji, w której jesteś obecnie bardzo cię ona trawi. co jest wiadome. mnie też mąż zapewniał że to tylko kumpela, że jestem number one, a jednak czułam że coś nie gra i miałam rację. ich nagminna ciągła relacja dawała mi ten niepokój, potem widziałam i w jego zachowaniu zmiany - stawał się oziębły a jak poruszałam temat przytulał by odsuwać podejrzenia. jesteś na początku tej straszliwej drogi. te ciągłe podejrzenia, ból, poczucie że jest się okłamywaną, gra pozorów. Może on mówi prawdę- twój małżonek o waszym uczuciu, a może tak jak mój zamydla Ci oczy,bo własnie wszedł w coś dla niego wyjątkowego i chce poznac smak tego, co się interesująco zapowiada, albo też jest już tam ogien. trudno powiedzieć. jeżeli czujesz że coś nie gra- obserwuj i nie ufaj, bo jak faceta coś złapało to tego nie odpuści póki nie spróbuje. może on sobie tłumaczy że jest to jeszcze takie niewinne i nie robi nic złego- choć oczywiście to nie jest prawda, bo każdy nałogowiec - (a to może już jest nałóg, uzależnienie i potrzeba kontaktu) zawsze siebie tłumaczy by znowu się napić, zapalić choć nie powinien, czy zadzwonić do tej "kokainki". wiem, że nie pocieszam zwłaszcza na dobranoc, ale gdzieś to z tobą współodczuwam, bo w moim przypadku jest to w zasadzie świeża sprawa. Kibicuję i z całego serca.
11603
<
#30 | rozdarta dnia 22.09.2014 23:43
Dziekuje iwi78. Balam sie troche, ze zaraz ktos napisze, ze szkoda czasu tych, co komentuja na forum, bo ja zadnych wnioskow nie wyciagam. Dzis nic mu nie powiedzialam o tym, ze wiem, ze dzwonil w nocy, nie dalam po sobie poznac. Nie chce palic mostow, uniemozliwic sobie zdobycie dowodow. Chore to jest, ze czlowiek musi udawac, zaciskac zeby, nic nie mowic, nie dawac po sobie poznac. Jesli sie wybralo zycie z drugim czlowiekiem, to niczego nie powinno sie udawac. Tak mysle, ale juz wiem, ze to tylko teoria, pobozne zyczenia, idealizm, juz sie przekonalam. Mysle, ze rozumiesz, ze chcialabym wierzyc, to chyba naturalne, takie podejscie, ale nie wierze. Niby male rzeczy, niby nic, ale sa. Wolalabym, zeby przyszedl i powiedzial - z nami koniec, bo wtedy wiedzialabym, na czym stoje (tak, jak pisze Mono). Wszystko, co piszecie jest logiczne - probuje tak robic. Rola kontrolera, maski, obawy juz mnie wykanczaja, a jak pomysle, ze ten stan moze trwac i trwac, to sie boje. Czy myslicie, ze powinnam dac sobie konkretny okres na podjecie decyzji - czy chce tak dalej zyc, np. miesiac, zadeklarowac to takze tu na forum po to, zeby byc przez was rozliczona?Bo taka sytuacja moze trwac do us.... smierci.

Komentarz doklejony:
Bo przeciez zadne ultimatum nie wchodza w gre prawda?Nie na tym etapie jego zakochania w nowej. Zreszta, co ja mu powiem - albo ona, albo ja?Choc moze to by takie zle nie bylo, bo musial by wybrac i wiedziala bym, na czym stoje. Choc, wnioskujac z historii opisanych na forum, oni sa mistrzami manipulacji, i pewnie bylabym ja, a boczniaczke zawsze mozna zachowac stosujac wieksze srodki ostroznosci. A tak swoja droga, to ONI, zdradzacze znaczy, albo moze OBCY duzo energii trawia na prowadzenie podwojnego zycia. Jak bym sie w kims zakochala i chciala z tym kims byc, to dazylabym do tego, zeby byc z ta osoba, a nie z kilkoma posrednimi po drodze i ta ukochana. Proste to chyba jest?Ale ten moj to jeszcze nie wie, na czym stoi z tamta i to cala filozofia.
11326
<
#31 | iwi78 dnia 23.09.2014 11:54
Balam sie troche, ze zaraz ktos napisze, ze szkoda czasu tych, co komentuja na forum, bo ja zadnych wnioskow nie wyciagam.
Łatwiej mówić i krytykować tym, co mają temat za sobą. Ty jesteś na początku tej drogi i musisz sama doświadczyć (niestety) z czym masz do czynienia, z czym przyszło Ci się zmagać. Słuchaj siebie i nie bierz pod uwage że ktoś z forum mógłby Cię rozliczać z tego czy postępujesz zgodnie z ich radami na zasadzie "ukrzyżuj go". Forum ma Ci pomóc, ale tak na prawdę jak sama nie doświadczysz to nie możesz być zdana w 100% na podpowiedzi innych, bo choć rozumiesz ich myśli to nie znaczy że to czujesz, że to już poznałaś.
Ultimatum nic nie da. chłop sam z siebie musi zadecydować, nie ty za niego, bo to nic nie da, jak nie jest o tym przekonany. nie postąpi wbrew sobie, chociaż wie ze masz rację, ale jak sam nie zda sobie sprawy z tego co robi i jakie konsekwencje wynikną z tego i czy dalej mu się opłaca uprawiać poezję z boczniaczką a co tym samym straci, ty go nie wyręczysz w tej kalkulacji. zależy ile on w życiu przerobił. mój nie miał żadnych doświadczeń- znaliśmy się już jako nastolatki, nie mieliśmy innych partnerów i dlatego on się wciągnął nie słuchając ani mnie ani rodziny. to tak jak z gps: zabłądził i słyszy komentarz " za 500 m zawróc, niestety dalej błądzi, i znowu hasło- za 300m zawróć, i tak dalej i tak dalej aż wkońcu następuje - "przeliczam trasę". może tak własnie być, że nastąpi u ciebie ten punkt kiedy zmienisz kurs na życie.

Czy myslicie, ze powinnam dac sobie konkretny okres na podjecie decyzji - czy chce tak dalej zyc, np. miesiac, zadeklarowac to takze tu na forum po to, zeby byc przez was rozliczona?Bo taka sytuacja moze trwac do us.... smierci.

ta sytuacja będzie dla ciebie jasna ale ani ty ani forumowicze nie znają daty i godziny, więc ty za misiąc możesz nadal być w tym samym punkcie, nie dawaj sobie czasu, to raczej na odwrót- to czas da ci odpowiedź i tyle go upłynie ile będzie trzeba, niestety ram czasu nie ustalisz z góry i to jest udręka. wiem i wpsółczuję Ci z całego serca. na tym etapie na którym jesteś niestety nikt Ci nie pomoże udzielając proroczych wizji- a tak na prawdę człowiek na to liczy- prawda? Trzymaj się, przejdziesz to.

Komentarz doklejony:
Wolalabym, zeby przyszedl i powiedzial - z nami koniec, bo wtedy wiedzialabym, na czym stoje (tak, jak pisze Mono).

żeby on zrobił tak jak sobie życzysz- czyli nie trzymał Cię w niepewności on sam musi się upewnić. spójrz z jego perspektywy- poznasz kogoś interesującego i co- z mety kończysz związek w którym tkwisz? nie, bo do radykalnych kroków jest daleka droga. gdzieś czytałam że facet jest jak gibon- nie puści się gałęzi której się trzyma, póki dobrze nie złapie innej. chociaż teraz tak myślę że i kobiety zdradzaczki robią tak samo. bo odchodzi się do nowego jak na nowym gruncie jest dobrze pościelone.
11603
<
#32 | rozdarta dnia 23.09.2014 15:38
Czyli w tym calym nieszczesciu to ja jestem w pewnym sensie na gorze.On w pewnym stopniu wyjawil swoj plan,postawil mnie w pewnej sytuacji.Wydaje mu sie,ze mnie dobrze zna,ze w razie,jak plan z boczniaczka nie wypali,to ja bede go po rekach i stopach calowac,ze laskawie ze mna zostal.Ale az tak dobrze to on mnie nie zna.Nie zamierzam zmarnotrawic tego czasu,ktory mi podarowal laskawca.Pracuke nad soba i chce na nowo odnalezc siebie i swoja tozsamosc.Roznie bywa,raz jestem silniejsza,inntm razem slabsza,ale jedno wiem-nie mam zadnego wplywu na jego decyzje.Czasem mam wrazenie,ze on straci wiecej niz ja.Dzis dostalam niezlego powera,jalis hurraoptymizm mi sie wlaczyl.Uswiadomilam sobie,ze mimo kompleksow,braku pewnosci siebie,pewnego samoograniczenia jestem potrzebna dzieciom,z ktorymi pracuje.To one co dzien daja mi potwierdzenie,ze jestem dobrym czlowiekiem i znam sie na tym,co robie.A zeby to robic,musialam duzo pracy wlozyc w przygotowania jezykowe.I dalam rade.I nie moge tego stracic przez zamartwianie sie,co mysli,czuje i zamierza jakis zdolowany kolezka,ktory juz 5 dni nie byl na spacerze.Postanowienia zmian w jego przypadku konvza sie na sofie,a to podobno takim zyciem jest tak bardzo zmeczony.Przyjdzie taki dzien,ze to ja bede stawiac warunkiUśmiech
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 23.09.2014 16:43
Taki depresyjny typ będzie w razie czego bardzo trudnym orzechem do zgryzienia i dla Ciebie, i dla boczniaczki. On będzie dumał i dumał w nieskończoność, ale konkretnej decyzji nie podejmie- najlepiej jest dla takich ludzi, by sprawy same jakoś się rozwiązały. Obie z boczniaczką będziecie więc czekać na zmiłowanie boskie, bo taki wiecznie zmęczony i zdegustowany życiem malkontent na pewno nigdzie nie będzie się śpieszył. On udręczonych od czekania w niepewności kobiet będzie oczekiwał nadludzkiej cierpliwości.
Rzeczywiście musisz zająć się sobą i to intensywnie, bo jeśli sama o siebie nie zadbasz, o swój komfort psychiczny, to czekaj tatka latka.
On wybiera sie do Polski w listopadzie- na pewno będzie chciał spędzić ten czas ze świeżo objawiona gwiazdą. Ona ma niezbyt chlubną przeszłość, więc w domyśle łatwo jest dopisać sobie, że w razie czego ta baba oporów specjalnych np. moralnych nie będzie miała. Tchnie nowe życie w kanapowca. Nieważne, że tylko na chwilę- jego depresyjna natura w każdym związku weźmie górę- ale on i tak wróci uskrzydlony, jakby mu koń do kieszeni nasrał, dosłownie i w przenośni.
Dla ciebie najważniejszą sprawą jest uzyskanie pewności, że między nimi coś było, bo że na ten moment zaiskrzyło, to już jest pewne (wydzwania do niej w nocy, więc sorry, ale to o czymś świadczy), a potem musisz po prostu podjąć konkretną decyzję, czy dalej Ci jest po drodze z tym panem, czy też rzeczywiście puścisz go wolno, żeby trochą nacieszył się zyciem, skoro przy Tobie jest to dla niego takie trudne.
Moim zdaniem w tym facecie tkwi problem (depresyjne usposobienie, abnegacja, rutynowość i wreszcie zwykłe lenistwo), i dlatego on sam nie wie, czego chce. Ani Ty, ani żadna boczniaczka tak naprawdę nie rozwiążą jego problemów- w każdym związku on prędzej czy później będzie szukał dziury w całym. Myślę, że on szybko się nudzi- raczej jest bardzo inteligentny, ale trochę wyalienowany z prozy zycia. Aż się dziwię, że to jego usposobienie nie wpłynęło depresyjnie także i na Ciebie- a może właśnie wpłynęło, ale Ty o tym po prostu nie napisałaś. Może zresztą masz tak dużo siły i życiowej energii, że jego wpływ nie jest aż tak silny? Ja tego nie wiem.
Sama przez ten czas rozwijaj się i pracuj nad swoim dobrym samopoczuciem, byś potem, w razie najgorszego, umiała szybko się ogarnąć.
Bo co to za przyjemność żyć z człowiekiem, który niby jest z Tobą, ale myślami kraży wokół innej?
On może oczekiwać od Ciebie zmiany pewnych rzeczy, Twoich zachowań albo reakcji, ale on musi też zrozumieć, że to działa w dwie strony i on też musi pracować nad tym, żebyś Ty czuła się spełniona w tym małżeństwie.
Jeśli zamiast cieszyć się nim, związkiem, sobą, no zyciem po prostu Ty będziesz musiała rozwiązywać chore zagadki, trwać w stanie zawieszenia i snuć domysły mając nad głową wielki znak zapytania (gdy w tym czasie on będzie znał calą prawdę), to wiadomo, że w takim związku Ty spełniona czuć się nie będziesz. Za jakiś czas będziesz wrakiem kobiety, udręczonej do granic możliwości, a na koniec będziesz uciekała od niego mając odruch wymiotny na samą myśl o dalszym wyczekiwaniu w napięciu. Ile wytrzymasz, to zależy tylko od Ciebie, od Twojej wrażliwości i determinacji. Po przekroczeniu pewnej granicy dalsze wyczekiwanie na wyrok łaskawcy jest po prostu nie do wytrzymania. Górę bierze w końcu instynkt samozachowawczy i wola życia, bo bez przesady, ileż można czekać?
Przygotuj się tymczasem na najgorsze i zacznij zastanawiać się nad tym czy Ty rzeczywiście byłaś z tm facetem szczęśliwa, czy ta boczniaczka tak naprawdę nie pojawiła się w samą porę.
11603
<
#34 | rozdarta dnia 23.09.2014 17:26
Depresyjnej mnie nie zrobil,ale bylam tak skupiona na nim,ze az spieta zyciowo.Ostatnio pisalam,ze po raz pierwszy od 7 lat poszlam po pracy na obiad.Wczesniej wazne bylo jedynie zajecie pozycji na sofie obok niego,kradlam chwile na zakupy,pedzilam do domu.Obiadkow szczegolnych mu nie szykowalam,bo ja jem,zeby zyc,a nie zyje zeby jesc i wystarczy mi zwykle jedzenie,a nie ciezko zastawiony stol,ale i owszem,soffingowi sie poddalam myslac chyba,ze w ten sposob zaimponuje swojemu najukochanszemu.Teraz bylam trzy tygodnie sama w Polsce u siostry i ona mi powiedziaa,ze stary obwies wrocil,ze ta radosna,dow****na siostra wrocila.Wtedy bylam dumna z jej slow,a teraz jestem jeszcze bardziej.Dotarlo do mnie,ze ten stary obwies,jak nazywa mnie siostra,mial szanse zaistniec,bo byl na wakacjach sam i nie musial miec na uwadze niczyich humorow.

Komentarz doklejony:
Musialam znalezc jakas kawiarnie,zeby pisac dalej.Znowu jestem sama na miescie,mam czasUśmiechtak - teraz to widze - oboje tkwilismy w zwiazku koszmarnym.Ja taka zona-bluszcz,on-godzacy sie na takie zycie.Ostatnio,jak mi tlumaczyl dlaczego sie wycofal,rozmawialismy tez o seksie.On mowil,ze przez te lata podtrzymywal nasze zycie seksual e,a ja bylam,krotko mowiac,mall zai teresowana.Zaczelam mu tlumaczyc,ze to kompleksy ble ble ble,ale w koncu stwierdzilam,ze szkoda sliw i skwitowalam krotlim:jaki nauczyciel,taki uczen.Mina-bezcennaZ przymrużeniem okaZ przymrużeniem okaDlagego juz wiem,ze tak naprawde to ja podejme decyzje.Dzis przed wyjazdem do miaSta zrobilam salatke mararonowa i zostawilam na stole.Dlaczego?Bo zachowywanie pozorow normalnosci,takiej ufnej zonki daje mi przewag.Nad salatka zbytnio ske nie napracowalAm,a on i tak woli miesoZ przymrużeniem okaJedno musze jeszcze wyjasnic-on ma wiele cech,o ktorych wspominala Mono w ostatnim poscie,ale leniwy nie jest.To mieszkanie,ktore mamy trzeba wyremontowac przed sprzedaza,zeby nanim zarobic,a tym samym nie stracic wkladu wlasnego.A jak to ostatnio stwierdzil moj maz-w sprawach praktycznych jestesmy idealnym malzenstwem.A wydaje mi sie,ze mieszkac pod jednym dachem na ustalonych zasadach jeszcze jakis czas bedziemy umiec.Potem sie odezwe.Dzieki za wszystko.Czytanie,tego co piszecie i ja sama pisze otwiera mi oczy
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 23.09.2014 18:00
No właśnie, czasem tak właśnie jest, że żyjemy w kimś i że jesteśmy szczęśliwi, a tymczasem tak naprawdę dana osoba podcina nam skrzydła np. poprzez swoją melancholię, depresyjnosć, jakąś pasywność itd.
Wczesniej wazne bylo jedynie zajecie pozycji na sofie obok niego,kradlam chwile na zakupy,pedzilam do domu.- chyba więc wyobrażam sobie, jak wyglądał Wasz związek.
No coż- musisz więc mocno teraz zadziałać, wyjaśnić sprawę od a do zet, a potem podjąć decyzję, co dalej z tym fantem.
Na razie naucz się żyć głównie dla siebie, bo podejrzewam, że z tym masz chyba największe problemy- trudno sie temu dziwić.
może Twoja boczniaczka naprawdę zmieni Wasze małżeństwo ito na korzyść i dla umocnienia Waszych więzi?
Wcale nie jest powiedziane, że tak się właśnie nie stanie, ale zanim pójdziesz w kierunku reanimacji Waszego związku najpierw sprawdź sobie bardzo dokładnie, co tak naprawdę łączy tych dwoje. Jeśli byle gofno, to niczym się nie przejmuj, tylko sama pobudź tego chłopa do życia (graniczyć to będzie z cudem, ale kto wie?), a jeśli coś grubszego, to raczej szykuj się do ewakuacji, bo Ty kołem zapasowym ani poczekalnią dla nikogo nie będziesz.
11603
<
#36 | rozdarta dnia 23.09.2014 19:02
Jest tak wlasnie,jak piszesz.Ja zatracilam siebie,on sie na to dlugo godzil,jak twierdzi z milosci do mnie.Ale nie bede powielac tego,co napisalam.w kazdym razie on tak to tlumaczy,nie chce,zebym sie zmieniala,tylko zebym byla soba.Moze i troche logiki w tym jest.Moze inaczej nie umie zwrocic uwagi na problem?Terapia szokowa ma uzdrowic nasze relacje.Pewnie,ze sprawdze co ich laczy.To najwazniejsze,bo za zle mu nie mam,ze wreszcie zareagowal,a wrecz przeciwnie-zaczynam w duchu dziekowac,bo odzyskuje swoje zycie.Co bedzie-zobaczymy.Ale to forum daje mi ogromnie duzo.To,co wy piszecie,to,co sama pisze.Slowo pisane ma wieksza moc niz mysli czy slowo mowione i jak potem to czytam,to patrze na wszystko z innej perspektywy.I widze wine w sobie tez,nie tylko w nim.Tak czy inaczej-dla mnie to szansa,ogromna szansa.Nie wazne,jaki bedzie wynik-wyjde mocniejsza i bardziej swiadoma siebie z tego starcia.
5808
<
#37 | Nox dnia 23.09.2014 19:12
Zauwazyl juz dawno,ze wiez emocjonalna jest coraz slabsza.Probowal mnie informowac,ale bal sie moich reakcji i nie chcial zebym cierpiala..." W Polsce duzo myslal i postanowil,ze nie moze dalej tkwic w marazmie i takie zachowanie,choc bolace,mialo zwrocic moja uwage....Idąc tym durnym tokiem rozumowania.Czuł się źle ale nic nie robił,nie mówił ,nie szukał profesjonalnej pomocy ,nic nie proponował by cię nie krzywdzić.Ale jak trafiła się chętna do rozmowy to stwierdził że wstrząśnie tobą już nie przejmując się niczym. Skoro zrozumiałaś to powinnaś zapewniać o miłości ,nauczyć się tańca na rurze i robienia odpowiednio strptizu,on nie zrobi nic ale twoje starania wystarczą by walnął go piorun miłości.Zajmij się sobą,czasem wyprowadź go na spacer/niech zna twoje dobre serce/ rozmawiajcie-jeżeli to możliwe.Trzymam kciuki za ciebie.
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 23.09.2014 19:25
Ja też tak myślę, bo do sądu, to Ty nie masz na razie po co lecieć (w razie czego zdążysz), ani nawet z czym. Łatwo jest bowiem narobić różnych głupot- gorzej jest jednak wszystko odkręcać, bo niesmak zawsze pozostaje.
To na pewno inteligentny facet, który przejadł się tą kromką z miodem- może on chciałby teraz pajdy chleba z domowym smalcem?(pisałam juz cos takiego do kogoś na tym forum) Nie chcę umniejszać Waszego problemu, szczególnie jeśli, nie daj Boże wyjdzie, że z boczniaczką to coś grubszego, ale wydaje mi się, że akurat Wy macie szanse na to, żeby utrzymać ten związek. Jest miłość i może ten facet zabrał się do rzeczy, jak słoń w składzie porcelany, ale jednak wyartykułował swoje potrzeby. Ty możesz obrazić się teraz na niego niczym udzielna księżna, ale możesz też spojrzeć krytycznie także na siebie i skoro będziesz miała 100% pewności, że on nie przekroczył żadnych granic z tą kobietą, to zwyczajnie zacznijcie komunikować się ze soba zupełnie inaczej niż przez ostatnie lata i będzie dobrze. Nie mamy tu do czynienia z jakims zdemoralizowanym czubem, jakimś dnem faceta, więc nie trzeba tak od razu wszystkiego kończyć.
sprawdź tylko porządnie, jak to jest z tą kobietą.

Komentarz doklejony:
1234554321, niie chodzi o to, żeby dziewczyna tańczyła teraz na rurze (chociaż z drugiej strony, to czemu nie? czasem trzeba zrobić coś z jajem, ale pod warunkiem że ten taniec nie będzie żałosnym przedstawieniem na użytek wygodnego dyktującego warunki), czyli słaniała się na ostatnich nogach i robiła np. za podnóżek, ale o to, by rozdarta szła dalej w takim właśnie kierunku, jaki sobie wyznaczyła, bo widać że dziewczyna myśli i daleko jej do zapętlenia się we własnych kompleksach albo strachu. Ona tak czy siak poradzi sobie-przecież to widać na milę, bo ona pojęła o co chodzi w tej zabawie z chłopami.
5808
<
#39 | Nox dnia 23.09.2014 20:04
ależ Mono ja się z tym zgadzam.Ja napisałam ironicznie .Wiem że czasem trzeba zaszaleć ale nie po tym jak on się zachował i odseparował.Sam sobie przeczy niby ma pretensje że go kontroluje/niby siedzenie na sofie,jest oziębła ale ma niczego nie zmieniać.Ja uważam że ona trochę powinna się zmienić dla siebie,odpocząć,wypogodzić,zająć /jakiś kurs,sport..by zniknąć mu trochę z oczu.Od czasu do czasu spróbować wspólnego spędzania czasu poza domem.Ale dobrze by było by propozycje nie wypływały wyłącznie z jej strony.Troszkę tak pokierować rozmową by on coś zaproponował.A jak sprawy nabiorą rumieńców/kontakt z napaloną zerwany/to wspólna kolacja ,winko no i..ewentualnie te wygibasy.Ja stawiałabym na spokojne wciąganie do rozmowy,przegadanie tematu i uatrakcyjnienie spędzania czasu nie tylko w swoim gronie.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 23.09.2014 20:13
No własnie- oni powinni razem reanimować swoje małżeństwo, bo przeciez te dwa dzieciuchy na pewno bardzo się kochają. Tyle tylko, że rozdartej cięzko będzie podnieść grube doopsko depresyjnego z kanapy, ale kto wie? Może coś drgnie? Oby, bo szkoda by było, jeśli to porządny chłop, a ideałów, wiadomo, że raczej nie ma.
Tylko cały czas podkreślam- dziewczyna musi sprawdzić dogłębnie, jak wygląda sprawa z boczną, bo jeśli facet narobił syfu, to ciezko będzie przełknąć coś takiego. Wtedy ja radziłabym ewakuację z takiego malżeństwa.
11603
<
#41 | rozdarta dnia 23.09.2014 20:20
Wlasnie.Teraz to najwazniejsze,zebym odnalazla sama siebie.To,co o sobie pisze zostalo wreszcie nazwane,uswiadomione.Ja zawsze bylam typem kumpeli,takiej lojalnej,pomocnej,antytypem aeksualnej kocicy.On mnie pokochal za charakter,nie wyglad,tego zawsze bylam swiadoma.I po czesci chyba uwierzylam,ze tak bedzie zawsze.Ale ten charakter zatarl sie w domowych pieleszach,teraz to wiem.Z niezaleznej,podejmujacej samodzielne decyzje dziewczyny stalam sie baba bluszczem.Warto chyba dodac to,co pewnie juz wiecie-on jest moim pierwszym i jedynym.Takze tak-nad soba musze pracowac i dla siebie teraz,odnalezc w sobie kobiete i nauczyc ja zyc ze swiadomoscia sily i piekna,bo przeciez wszystkie jestesmy piekne prawda?A apropos szansy dla nas.Na studiach mieszkalam z kolezanka,ktora tkwila w takim typie zwiazku,jak ja.On,jego potrzeby,humory itd.Pewnego dnia podczas wakacji przyszla do mnie.Juz w drzwiach wiedzialam,co sie stalo.Zostawil ja dla innej.Dlugo dochodzila do siebie,w koncu doszla.Po 2 latach sie zeszli.Rozmawialam z nia jakis czas temu i powiedziala,ze ta rozlaka otworzyla obojgu oczy.ona zdrade wybaczyla,a jakosc zwiazku jest o niebo lepsza.A raczej,ze wreszcie jest to zwiazek.Roznie bywa,ale ja nie czepiam sie mysli,ze tak wlasnie bedzie.Co bedzie-czas pokaze.A co do nauki tanca na rurze-pomysle i o tym,kazda nowa umiejetnosc sie przydajeUśmiechBede jeszcze pisac,bo mi to ogromnie duzo daje.Nawet zapominam o mezu i boczniaczce.A swoja droga to ja naprawde kompletnie nie znam sie na facetach,ten moj to chyba z innej planety,skoro tyle lat wytrzymywal.

Komentarz doklejony:
A wy mnie rozsmieszacie(w tym pozytywnym sensie).Jechalam teraz w tebanie i smialam sie sama do siebie.

Komentarz doklejony:
Swoja droga to niezle znacie ludzi.Zaczynam sie sobie podobac w waszych opisach.dzieki
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 23.09.2014 20:50
Tylko nie idź w tej samokrytyce za daleko, bo za moment posypiesz sobie głowę workiem popiołu i bedziesz biczowała się z wszystkie grzechy tego świata. Nie tylko Ty popełniałaś błędy, ale zbluszczenie się jest rzeczywiście błedem karygodnym. Od tej pory żyj po prostu swoim zyciem, organizuj sobie czas tak, żeby to Tobie było wygodnie, a nie komus z Tobą. Niech on też ruszy tyłek i pomysli, a nie Ty będziesz dźwigała na swoich barkach całe brzemię, a jesli mu się nie spodoba, to zawsze możesz powiedzieć mu, że ma wolną drogę. On z Tobą wytrzymywał, a Ty z nim- tak mysl, a nie tylko jednokierunkowo.
On Ciebie szanuje, skoro artykułuje Ci swoje oczekiwania wobec Ciebie.
Może z tą znajomą tylko porozmawiał, tak od serca? Tak żeby poradzić się, jej, jako kobiety? Jeśli taka jest ta optymistyczna wersja, to i tak szybko to ukróć, bo Tobie żadne przyjaciółki rodziny do niczego nie są [potrzebne- to Ty masz być dla niego wszystkim. Pogoń życzliwą, ale zrób to z głową. Bo są kobiety, które tylko czekają na takie okazje, a jesli facet nie jest jakąś ostatnią łajzą, to one potrafią przyssać się na dobre do faceta.
Myślę, że będzie dobrze, tylko cały czas zaznaczam- przy opcji, że facet nie popłynął z boczną, jednak i tak nie jest najgorzej, bo on jest depresyjny, kanapowy i taki związek na odległość można sobie o kant doopy rozbić. Ty przez ten czas też nie będziesz stała, jak cielę i patrzyła na malowane wrota, tylko masz możliwość troszkę sobie podziałać.
11603
<
#43 | rozdarta dnia 23.09.2014 21:08
Nie pojde, wina zawsze lezy po obu stronach. Ale nowe fakty sa. Wrocilam 10 minut temu do domu, jego nie ma. Ale stary telefon zostal zabrany, takze nowy numer ma do kontaktow z boczniaczka. Znajde ten telefon, a on o niczym nie bedzie wiedzial. Troche mi podskoczylo cisnienie, przyznaje, ale poznac po sobie nie dam. A ten telefon to szansa na mocne dowody. Awoja droga, jesli ja bym byla w jego skorze, to kupilabym nowy w sklepie za grosze, a nie brala stary, no nie?Ale milosc miesza ludziom w glowach i nie potrafia racjonalnie myslec.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 23.09.2014 21:26
Nie denerwuj się, bo może zwyczajnie wyszedł z domu w jakiejś sprawie. Coś mi się wydaje, że będziesz jeszcze tęsknić do czasów, gdy siedział na kanapie.
Teraz masz podstawowy priorytet- sprawdzić o co chodzi z tą boczniaczką, a równolegle do tego pracować nad swoją asertywnością i pewnością siebie.
Poczekkaj spokojnie, aż wróci do domu i nie matrw się na zapas, bo strach zawsze ma wielkie oczy.
Jeśli facet jest z Tobą związany, to nie obawiaj się- on Ciebie nie odpuści dla niesprawdzonej, świeżej znajomości.
Nie trać tylko głowy, bo emocje zawsze są złym doradcą.
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 23.09.2014 21:29
Twój maz spojrzał na swoje życie i stwierdził ze jest nieznośnie, ze dalsze życie z Tobą będzie nie do zniesienia. Może dostrzegł ze wam nie po drodze, nie macie dzieci, więc to was nie łączy. Być może format życia ty i on się wyczerpał. To udawanie ze nic się nie dzieje i jego świadomość ze Ty wiesz tylko działa na Twoja niekorzyść. Albo strzel pięścią w stół i idźcie na jakaś terapię albo za chwilę ich ogień się tak roznieci ze niczym już tego nie powstrzyma.
11603
<
#46 | rozdarta dnia 23.09.2014 22:33
Chwile po powrocie nowy telefon zadzwonil.W krotkiej rozmowie powiedzial,ze nic miedzy nimi nie ma,ale czuje sie jakos dziwnie.To tyle na razie.O teoriach uleczajacych zwiazek chyba mozemy zapomniec.Popsulismu te milosc.Oboje.

Komentarz doklejony:
Po czesci troche mi ulzylo, wiem, na czym stoje. Ona jest w tym momencie najwazniejsza, ich relacje licza sie najbardziej. Nie wiem, co pisac, bo juz wszystko zostalo napisane, jak nie w moim watku, to w innych. Z tych opowiesci mozna by utworzyc schemat. Teraz, powiem egoistycznie, chodzi o mnie. Nie musze sie rozpisywac i samej siebie przekonywac, jaki moj maz to swiania, bo i po co?Doskonale znacie jego typ psychologiczny i moj. Szkoda, ale teraz zebralismy zniwo wspolnych decyzji, poblazan i calego tego syfu, w ktorum tkwilismy. Wiem, ze niektorzy, czytajac to, co pisze, mysla, ze z taka baba, jak ja, to nikt by nie wytrzymal. I pewnie maja racje. Z tym, ze oprucz obluszczenia, dawalam mu szacunek, lojalnosc i oddanie, kochalam go tak, jak potrafilam najlepiej, inaczej nie umialam, byl calym mim swiatem. Na temat jego wad i zalet nie chcialam sie rozpisywac, bo i po co?Wszak to ja tu napisalam i to o mnie chodzi. Takze nie denerwujcie sie. Jedno wiem - musze isc dalej i kontynuowac obrana droge, nie cofac sie. Na pewno to przygotowanie, ktore poczynila, ten etap, ktory zaczelam, pomogl mi nie plakac. Intuicja nie zawiodla. Iwi78, a co Ty na to wszystko?
11326
<
#47 | iwi78 dnia 24.09.2014 10:43
czytam o tobie i waszym małżeństwie - wypisz wymaluj to ja i mój małżonek. też byłam bluszczem- kobietą kameleonem. moją priorytetową potrzebą było zaspokajanie potrzeb męża, moje potrzeby schodziły na dalszy plan. myślałam że to jest recepta na udane życie. że to zagwarantuje mi szczęście jak uszczęśliwiam męża, a tym samym byłam przekonana że moja taktyka życiowa wręcz stanowi pewność przed ewentualnymi zdradami. a tu zonk.

Komentarz doklejony:
piszę w odcinkach, bo co się zaczynam rozwodzić nad sprawą to mi się tekst kasuje.

Komentarz doklejony:
tak jak ty- ja z moim mężem byliśmy dla siebie pierwsi i jedyni. nie mieliśmy innych doświadczeń.
czyli twój mąż nie przerobił pewnych rzeczy i po prostu jak się pojawiła boczniaczka facet się zesikał w majty.
11603
<
#48 | rozdarta dnia 24.09.2014 13:17
Jego postawa przypomina bardzo postawe Twojego meza.Ja mam czekac,co on zdecyduje,bo nie wie,czy ze mna da rade odbudowac relacje,do niej jeszcze nic nie czuje,ale i owszem-czuje sie dziwnie,jak o niej mysli,ale teraz to on musi skupic sie na sobie i troche na mnie.Tak mi wczoraj powiedzial.Poczulam sie jak poczekalnia Mono.Dzis zlosc mnie lapie.Musze zrobic wszystko,zeby jak najszybciej wyartykulowac-Miedzy nami koniec.Potrzebuje Was
3739
<
#49 | Deleted_User dnia 24.09.2014 17:16
Skoro on tak Ci powiedział, to znaczy, że jest już po ptakach- między nimi nie było tylko zwykłej rozmowy na zasadzie, że całe towarzystwo uchlane i ona jedna nadawała się do jakiejś rozmowy. Ta boczniaczka ma niechlubną przeszłość, więc dla takiej puścić się z żonatym, to żaden problem. Pewnie w odróznieniu od Ciebie ona potrafi strzelić okiem w kierunku chłopa, by skutecznie wciągnąć prawie prawiczka do łóżka. Jemu zaszumiało we łbie od nadmiaru wrażeń i jest oto ugotowany- nawet odległość nie sprawiła, że on zapomniał o jakimś skoku w bok. Zanosi się więc na większy syf.
Poczułas się, jak poczekalnia- nic dziwnego, skoro usłyszałaś coś takiego. Każdy tak by się poczuł. Potem, jeśli zostaniesz, a ich znajomośc będzie rozkwitała Ty zaawansujesz do roli koła zapasowego, bo on będzie długo ciągnął dwie sroki za ogon. W domu będzie chodził Ci, jak półprzytomny, bo będzie rozmyślał o gwieździe. Będziesz miała istną huśtawkę nastrojów, bo raz odbije mu i bedzie kochającym mężem, a za chwilę będzie marzył o boczniaczce.
Dobrze, że on przynajmniej mówi Ci, co mysli i czuje- jest tak dlatego, że on nie jest jeszcze dobrze wycwaniony w tych sprawach. To jego pierwsza kochanka, więc on zachowuje się, jak dziecko. Wytrawny zdrajca raczej nie da nic po sobie poznać- ten Twój jest dopiero na etapie żłobka.
No cóż- pozbądź się więc złudzeń i szykuj się do ewakuacji, bo łatwo jest wyobrazić sobie dallszy scenariusz.
Szkoda mi Ciebie.
11603
<
#50 | rozdarta dnia 24.09.2014 17:49
W zeszlym tygodniu zapytalam dyrektorke o to,czy moglabym,jesli bedzie potrzeba,poleciec do Polski,pogadac z mama,odpoczac.Dzis sama przyszla i powiedziala,zebym zamawiala bilet.Lece na dniach,z nim pod jednym dachem nie jestem spokojna,jak powinnam.Chcialabym tez spedzic w Polsce kilka dni sama,zeby pomyslec,dopiero potem pojechac do rodziny,ale nie mam pojecia,gdzie sie zatrzymac.Znacie jakies miejsca,niedrogie hotele,w ktorych moglaby sie zatrzymac taka rozdarta?Dla mnie sytuacja jest jasna,nie mam zamiaru uzalac sie nad nim ani nad soba.Niech zyje z boczniaczka,powodzenia.Z tej lekcji wynioslam juz troche i pewnie jeszcze wiecej wyniose.Piszcie,gdzie moge sie udac,dzis zamawiam lot

Komentarz doklejony:
A co do cwaniactwa,to wczoraj wzial telefon i wczoraj sie wydalo,zapomnial biedny dzwonka wyciszyc.Szkoda troche,bo trudniej bedzie zdobyc twarde,namacalne dowody.Ale dobrze,ze tak szybko.Dla mnie.
3739
<
#51 | Deleted_User dnia 24.09.2014 18:13
Fantastycznie, że wyjeżdżasz, bo to bardzo dobrze Ci zrobi. Widzisz, powiedziałas w pracy otwarcie, jaki masz teraz problem i proszę bardzo, od razu zaznałaś tyle ludzkiej zyczliwości. Każdy wie, że wyjazd w takich sytuacjach bywa bardzo pomocny. Nie wiem gdzie mogłabyś się zatrzymać zanim pojedziesz do rodziny- może inni Ci podpowiedzą.
Masz rację, że tak podchodzisz do tej sprawy, bo rzeczywiście w życiu czasem tak jest, że trzeba wiedzieć, kiedy na nas czas, kiedy nasza wizyta się przedłuża.
Nie narzucaj się komuś, dla kogo stałaś się opcją, jak mawiał kiedyś Ed.
11603
<
#52 | rozdarta dnia 24.09.2014 18:44
Rozmowy z wlasciwie obcymi ludzmi daja mi bardzo duzo, potwierdzaja i umacniaja mnie w tym, co robie. Gadalysmy z dyrektorka ponad godzine, ona rok temu przechodzila to samo. Potwierdzila wszystko, o czym piszemy, ze to ja powinnam odpowiedziec sobie na pytanie - czy dalej chce tak zyc?Nasz czas minal, pierwsze lata byly cudowne, wszystkim takich zycze, ale potem sie zesr..... I tyle. Kiepsko ze mna, schudlam 5 kg w ciagu 3 tygodni, zaczynam czuc zmeczenie, ale z drugiej strony czuje sie silna. A z ta dyrektorka to w obcym jezyku tyle gadalam, zdolalam opowiedziec o tym, co czuje - i tego, pracy wlozonej w zycie i prace tutaj nie dam nikomu zniszczyc. To moje jest i dam sobie rade. Wyjazd do Polski jest niezbedny. Poczekam jeszcze troche, moze ktos napisze, gdzie warto pojechac i leeeece (jak mistrz Stoch). A ten, ktory jeszcze moze nazywac sie moim malzonkiem, niech mysli, cala sofe bedzie mial dla siebie.
5808
<
#53 | Nox dnia 24.09.2014 18:57
gdybyś miała kamerę z włącznikiem na ruch-dźwięk to mogłabyś podłożyć przed wyjazdem.Albo jakiś dyktafon włączany na dźwięk.Nie uciekaj, przed wyjazdem powiedz mężowi że masz dosyć sytuacji w której on mówi jest źle ale nic nie robimy.Potrzebujesz czasu by przemyśleć czy TY masz ochotę na cdn związku.Jeżeli nie powiedziałaś gdzie jedziesz to nie rób tego wyjedź ,,nie odbieraj telefonu.W Polsce jest teraz piękna jesień konkretów nie podam ale Bieszczady są dobre na wszystko.Jak ktoś lubi morskie ,wietrzne klimaty można spróbować -dla mnie trochę przygnębiające.A najtaniej na prywatnych kwaterach bez względu na miejsce.Wakacje się skończyły więc jest wybór.
11603
<
#54 | rozdarta dnia 24.09.2014 19:07
Chyba zrobie tak, ze polece tam, gdzie najtaniej. Musze oszczedzac na nowe zycie. Nic mu nie mowilam, poinformowalam go wczoraj, w jaki sposob ja widze sytuacje i nie zamierzam sie wiecej rozwodzic. Najlepsza opcja jest piatek albo sobota, czyli juz niedlugo. Zastanawialam sie, czy napisac mu kartke, ze wyjezdzam, ale jeszcze nie wiem. Trza ruszyc ****s.., bo juz niedlugo zakwalifikuje sie na pobyt w jakims zakladzieUśmiechCo do kamerki, to nie mam takiej, ani dyktafonu, ktory dzialalby tak dlugo. I jakos tak czuje, ze wiem, co bedzie robil - lezal na sofie i uzalal sie nad soba z bocznaczka albo bez. Zawsze moge poprosic sasiadke, zeby zrobila zdjecia ewentualnej larwie, ktora sie pojawi pod moja nieobecnosc. A sa w ogole takie kamerki, co dzialaja tydzien?
5808
<
#55 | Nox dnia 24.09.2014 20:17
jest sprzęt który uruchamia się na dźwięk,ruch i wtedy nagrywa gdy mąż jest w pobliżu.Będzie leżał ale może będzie rozmawiał.Wychodzi z domu sprzęt odpoczywa.
6755
<
#56 | Yorik dnia 24.09.2014 22:03
Najbardziej szkoda mi tego gościa, który zupełnie nie wie co jest grane. Trafia chyba na same bluszcze. Jest wchłaniany;
Toż to urazu do kobiet można się nabawić na całe życie Szeroki uśmiech
Nie zazdroszcze.
11603
<
#57 | rozdarta dnia 24.09.2014 22:34
mezowi czy mi?zdolnosc rozumowania logicznego nieco zaburzona na dzien dzisiejszy.
6755
<
#58 | Yorik dnia 24.09.2014 22:59
Mężowi, bo takiego zaburzenia jak Tobie, to każdemu mozna życzyć w takich emocjach; Bądź stanowcza, daj sobie czas. Odnajdź siebie, a wszystko się ułoży tak jak będziesz chciała;.;
11326
<
#59 | iwi78 dnia 24.09.2014 23:16
witaj ponownie rozdarta. pisałam dalej, lecz kasował mi się tekst. nie dokończyłam myśli. Pisałam Ci że mąż tego nie przerobił- świerzak. ja byłam w ciąży z wyczekanym przez nas dzieckiem jak to miało miejsce, pisałam do niego maile, że to mnie niepokoi i jakie będą konsekwencje, bo zapewniał mnie że to zatwardziała singielka. Ja wierząc że jest to ciele malowane nie wiedzące o kobietach nic uświadamiałam go na co lalunia liczy. Podawałam mu argumenty odnosząc się do sposobu jej postępowania. Myślałam że poedukując go trochę facet puknie się w końcu w głowę. Nic bardziej mylnego- udawał że mam oczywiście racje, on się ze mną zgadza- a w ukryciu dalej jechał z koksem.
Myślę, że to co powinnaś zrobić to tak- wyjechać, zdystansować się od niego, pomyśleć jakby ci było bez niego, trzeźwo i pragmatycznie przemyśleć jakbyś ewentualnie miała się z nim rozstać (sprawy majątkowe) i jak będziesz egzystować. Nie zatrzymuj faceta, pomyśl, że już go straciłaś. Ułatw mu pójście w te bajkowe tereny. Wręcz go sprowokuj. Ja po porodzie powiedziałam rodzicom i pomogli mi w tym- właśnie z matką wykurzyłyśmy go z mieszkania utrudniając mu życie w naszym gronie, na zasadzie wykurzenia szczura z nory by wykonał ruch. I wykonał- nie poszedł do niej lecz do mamusi, choć miał wolną rękę. I o tę wolną rękę chodzi- co facet z tym zrobi. Nie skłoniłaś go do działania, więc będzie z tobą siedział póki ty nie wylądujesz w wariatkowie, a on będzie z obojętnością na to patrzył, zniszczyłby cię psychicznie by w końcu powiedzieć- ja już tak nie mogę, wyprowadzam się do niej, bo tam byłoby pościelone i pozamiatane na amen u ciebie. Skoro dzieci nie masz nie ratuj bo nie warto- tak jak pisałam to długa i ciernista droga. Ty już straciłaś i tak myśl a wtedy zyskasz. Nie zatrzymuj chłopa, wręcz przeciwnie, jeżeli tym bardziej wykańczasz się to nerwowo, nie funduj tego sobie. Z czasem bez niego- i to wcale niedługim zobaczysz dni słoneczne i nie obudzisz się ze łzami i ze łzami nie zaśniesz. Zdystansujesz się emocjonalnie. Jak będzie ciężko idź do specjalisty po środki które pozwolą ci się zdystansować emocjonalnie. Może rodzice dadzą Ci wsparcie tak jak moi mnie dali.
11603
<
#60 | rozdarta dnia 25.09.2014 18:14
Taka mam wlasnie nadzieje.Nauczyc sie liczyc na siebie w zyciu,sama decydowac o tym,co dla mnie dobre.Wczoraj powiedzialam mu w wielkim skrocie,jak ja widze te cala sprawe.Krotko i konkretnie.We wtorek lece do Polski poukladac swoje puzzle,a przynajmniej spora ich czesc.Jurto jade z kolezanka do jej domku w gorach.Przez te kilka tygodni otrzymalam mnostwo wsparcia,dobrych slow,wiary w siebie.A wiecie co on zrobil?Pracowal,byl na kilkunastu spacerach,a poza tym duma na sofie.Czy jest mozliwe zamieszczenie zdjecia tutaj?Chcialabym wyslac wam jedno jutro.Bede dalej relacjonowac z nadzieja,ze komus to kiedys pomoze.W ogole nie mysle,co bedzie z nami,bo to czas pokaze.Aha i jeszcze jedno-powinnam mu mowic,ze wyjezdzam czy nie?
5808
<
#61 | Nox dnia 25.09.2014 19:52
ja bym go nie uprzedzała o wyjeździe.Jeżeli się napatoczy w chwili wynoszenia walizek można powiedzieć /z uśmiechem/że nie wiesz kiedy wrócisz ale zamierzasz się dobrze bawić.A jak uda ci się wymknąć cichaczem zostaw pootwierane szafy ,duuuużo bałaganu,pustą!!!!!lodówkę i kartkę na stole ,,wyjeżdżam,nie dzwoń"Nie widzę powodu byś miała mu się opowiadać ze swoich planów skoro on tego nie robi.
11603
<
#62 | rozdarta dnia 28.09.2014 23:17
To ja. Bylam u kolezanki, jade do Polski, mysle i rozmawiam z m..Teraz wydaje mi sie, ze jakis dobry terapeuta bedzie mi potrzebny, zeby pozbierac wszystko do kupy. Wczoraj i dzisiaj rozmawialismy duzo o tym, co sie dzieje.
On: miedzy mna i boczna jest jakas mieta, az sie sam zdziwilem, co to jest. To tylko emocje, a ja wiem,ze emocje sa zgubne. Nic miedzy nami nie bylo, nie przekraczamy granic. Teraz zastanawiam sie nad soba i swoim zyciem, i glownie mysle nad tym, czy bede mial dosc sily, zeby budowac nasze malzenstwo. Bardzo bym nie chcial rozstania, jest duzo rzeczy, ktore nas lacza, mam cie w sercu. Takze nie skupiaj sie na bocznej, bo tam nic nie ma. Moze ta mieta wynika po prostu z braku seksu i tego, ze rzadko sie kochalismy. Brak seksu w naszym zwiazku jest dla mnie problemem, bo jestem facetem. Chcialbym, zeby ten seks byl, zebys podsycala to ty. Nigdy cie nie zdradzilem, bo cie kocham. Poprosilem cie o troche czasu, zeby poukladac swoje zycie emocjonalne. Wiem, ze sam zrobilem wiele bledow i za to cie przepraszam.To w skrocie, bo nawet jakbym chciala, nigdy nie uda mi sie przedstawic tej burzy mozgow i toku myslenia. I ja nie wiem juz nic. Jade do PL pomyslec, bo tu sie nie da. Aha i oczywiscie mowil, ze latwo podjac decyzje pod wplywem emocji, ale on tego nie chce, dlatego musi myslec i trawic. Rozumiecie cos z tego?
5808
<
#63 | Nox dnia 29.09.2014 10:03
to takie mydlenie oczu.Facet ma mało seksu ale nie robi nic by było go trochę,czeka aż żona będzie podsycała ,zachęcała.On niby jest gotowy bo jest facetem ale świetnie obywa się bez niego mimo że kocha żonę i żona kocha jego.Będzie układał życie emocjonalne/??????/czyli co bo ja tam emocji nie widzę.I nie chce decyzji podejmować pod wpływem emocji.Jakich decyzji,jakich emocji-czeka na gotowość koleżanki?Czy czeka aż ty podejmiesz decyzję o zakończeniu związku by on nie był winny rozpadowi?Jak ty zdecydujesz ,on się łaskawie podporządkuje i rozstaniecie się po przyjacielsku-bo on cię kocha i nie chce krzywdzić.Jak wyjdzie romans i kombinacje to okaże się winnym .Takie jego gadanie z którego nic nie wynika,żadnych emocji,żadnej pracy nad związkiem-trudno naprawiać nie będąc razem.Bla,bla,bla twojego męża.
3739
<
#64 | Deleted_User dnia 29.09.2014 11:19
Mądrość, tak rzadko, przychodzi przed rozstaniem. A, póki co, WYDAJE NAM SIĘ, że możemy wiele, że panujemy nad sytuacją i wierzymy, w swojej naiwności, że będzie, jak dawniej.
I w ten sposób, rozdarta, odbieram Twoje działania. Starasz się tylko Ty, zależy tylko Tobie. Nawet Twój wyjazd jest pod niego. Chcesz mu pokazać, że Ci nie zależy. Po co? By przejrzał, prawda? Łudzisz się, że zrozumie i zatęskni. A po Twoim powrocie Twój książę będzie Cię nosił na rękach.
Robisz to, co czujesz. Bo, jak robić coś, wbrew sobie? Nie ma takiej siły.
I stoisz w martwym punkcie. Zaryzykuję nawet, mówiąc, że się cofnęłaś. Wymiękasz. On panuje nad Tobą. On ma władzę. Ty czujesz, on kalkuluje. Jak myślisz, kto wygra?
Skoro już wyjechałaś, niech to będzie konstruktywny wyjazd. Z konkretnym postanowieniem. Rozstajemy się. Jest mi z Tobą źle. Nie chcę tak spędzić reszty życia, z mężczyzną niezdecydowanym. Nie chcę czekać, aż dokonasz wyboru. Nie chcę czekać, aż wymyślisz kolejny absurdalny powód dla swojej obojętności. Nie chcę być tą drugą. Chcę być z mężczyzną, któremu ufam i , przy którym, będę czuła się bezpieczna. Dajmy sobie czas. Po co się nawzajem męczyć.
Nie bój się tej decyzji, rozdarta.
Nie czekaj, aż on zadecyduje. Bo, wtedy, ból będzie jeszcze większy. Nie jest powiedziane, że nie wrócicie do siebie.
Ale, na razie, musisz się zdystansować. Nie odległością w kilometrach, ale w emocjach. Tak, by dać szansę rozumowi. To ta mądrość, o której pisałam na początku. A, która przychodzi, najczęściej, po rozstaniu.
11603
<
#65 | rozdarta dnia 29.09.2014 11:59
Wlasnie tego potrzebowalam,prawdy,nie zlud.yez mam czasem wrazenie,ze zyje w bance.Latwiej by bylo,gdyby on byl takim slownym suki.....,na pewno.Fakty sa jasne.Jak pisalam,bede raportowac uczciwie.Napisze wiecej po pracy

Komentarz doklejony:
Po to tu jestesmy,zeby sie wspierac i karcic.Gdyby latwo bylo przez to przejsc,nikt nie pisal by na forum.Ja potrzebuje kopa,bo mimo wszystko,nie patrze obiektywnie.Musze wylaczyc serce i zaczac uzywac glowy.Mam nadzieje,ze ten wyjazd pozwoli na to.
3739
<
#66 | Deleted_User dnia 29.09.2014 16:36
Nie będzie łatwo i nikt Cię nie potępi, jeśli z nim zostaniesz.
Najczęściej rozstajemy się, gdy są ewidentne dowody zdrady; wtedy, albo zdradzający sam odchodzi, albo wylatuje.
Zauważ, jak sprytnie on Tobą manipuluje. Zaznajamia Cię z tematem. Oswaja. Stopniowo. W wyrafinowany sposób przekazał Ci wiadomość, że jest inna kobieta! A Ty, co? Nic!!! Zaakceptowałaś i wyjeżdżasz, by pomyśleć!
A, gdy wrócisz, zaspokojony niewierny, przywita Cię, udając, że jest wszystko cacy. I napiszesz nam, ze szczegółami, jak to on się zmienił...
Aż do kolejnego bólu kręgosłupa...
:niemoc
11603
<
#67 | rozdarta dnia 29.09.2014 16:52
Racja Avenious.On mnie zna i wie,jakie struny poruszyc,zebym do konca nie przestala miec nadziei.Nawet nie wiesz,ile razy wchodzilam na strone,zeby zamowic bilety.Stara ja walczyla z ta bardziej swiadoma.Zamowilam.Male kroki,ale sa.Jade tam nie po to,zeby on przemyslal,tylko zeby cos postanowic.
3739
<
#68 | Deleted_User dnia 29.09.2014 17:03
Kiedy wyjeżdżasz? Do jakiego miasta, można wiedzieć?
11603
<
#69 | rozdarta dnia 29.09.2014 17:36
Jutro.gdansk
3739
<
#70 | Deleted_User dnia 29.09.2014 19:06
Zatem, dobrego wieczoru i mądrych wyborów...
:tak_trzymaj
11603
<
#71 | rozdarta dnia 29.09.2014 20:46
Dziekuje.
Znalazlam to w jednym w wpisow annahelena. pozwalam sobie wkleic, zeby moc do tego wracac zawsze i wszedzie.
Jak się zachować? Jest taka metoda: nazywa się metodą 34 kroków
1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
7. Nie proś o wsparcie duchowe.
8. Nie kupuj prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
11. Nie mów r0;Kocham Cięr1;.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę r11; bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwa/y czy oziębła/y r11; po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwa/y
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiona/y.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.
3739
<
#72 | Deleted_User dnia 29.09.2014 20:59
O, Rany Boskie! A, w jakim to celu?
11603
<
#73 | rozdarta dnia 29.09.2014 21:05
Bo potrzebuje.Miec czarno na bialym.Jak mi przyjdzie do glowy zadzwonic,albo zaczac rozmawiac.Po prostu.Tego typu historie sa jak zdarta plyta,nie moge sobie pozwolic nawet na odrobine nadziei,ze z nami bedzie inaczej.

Komentarz doklejony:
Bo potrzebuje.Miec czarno na bialym.Jak mi przyjdzie do glowy zadzwonic,albo zaczac rozmawiac.Po prostu.Tego typu historie sa jak zdarta plyta,nie moge sobie pozwolic nawet na odrobine nadziei,ze z nami bedzie inaczej.
3739
<
#74 | Deleted_User dnia 29.09.2014 21:19
Próbuj, tylko wciąż nie wiem, czego chcesz. Kto ma przejrzeć dzięki tej metodzie: Ty, czy on?
11603
<
#75 | rozdarta dnia 29.09.2014 21:37
Ja.
3739
<
#76 | Deleted_User dnia 29.09.2014 21:43
Jeśli pozwolisz sobie na odrobinę nadziei, to musisz też liczyć się z tym, że od tej pory tak właśnie będzie wyglądało Twoje życie. Będziesz miała boczniaczkę w głowie non stop, w dzień i w nocy, nigdy niczego nie będziesz pewna i cały czas b edziesz żyła podszyta strachem, każdy telefon do męża dla Ciebie będzie dźwiękiem nie do wytrzymania, każdy sms, każda jego smutna albo naduta mina- nie czekaj na jego wyrok, bo zwyczajnie wykończysz się dziewczyno. Ty podejmij decyzję i jesli zdecydujesz sie na bycie z nim, to przynajmniej będziesz lepiej znosiła wieczną niepewność, bo będziesz wiedziała, że masz to, czego chciałaś i co wybrałaś. Nie dopusć do tego, by ster Twojego życia trzymany był w rękach innego człowieka. Ty musisz wiedzieć, czego chcesz, a czego nie chcesz i raz na zawsze wybrać opcję życia najlepszą dla Ciebie.
11603
<
#77 | rozdarta dnia 29.09.2014 22:05
Wiem Mono i wlasnie wszelkimi sposobami staram sie wbic sobie to do glowy. Fakty:telefony, sms jeden, ktory udalo mi sie przeczytac, cytat z kultu: Ja czekam trzeci dzien...., przyznanie sie do uczuc do niej. To dla mnie za duzo. A ten ****ek smie mi mowic, ze cos do mnie czuje, a ja z tylu glowy pozwalam sobie wierzyc, ze moze to zly sen, ze przejdzie mu, ze to, ze tamto. Przod glowy wie, jak jest, ale ten tyl...Dlatego caly czas pisze, nie ukrywam nic, bo chce, zebyscie mi uswiadamiali, jaka jest prawda. U nikogo z Was nie szlo to szybko,po prostu nie kazdy pisal tyle, co ja. Mi to pomaga. Jak dotad jestescie jedyni, ktorzy wiedza o sprawie. Niedlugo porozmawiam z mama i glosno nazwe rzeczy po imieniu. Mam nadzieje, ze mi pomoze, ze powie - corciu, wasz czas juz minal, on nie jest ciebie wart. A ten ****ek jeszcze smie mnie prosic, zeby nie podejmowac zadnych radykalnych krokow. A fe!Czy ktokolwiek z Was byl w stanie od razu podjac decyzje - koniec?jesli tak, to napiszcie, jak to zrobiliscie. Jest tez probem natury formalnej - sprawdzilam, jak wygladaja sprawy z separacja w Norwegii i z rozwodem tez i wyglada to tak, ze nie mozemy razem mieszkac, jesli jestesmy w separacji, chodzi o kwestie podatkowe. I rozmyslam, co zrobic, bo mnie nie stac na splacanie polowy kredytu, wydatkow zwiazanych z mieszkaniem i wynajmowac cos. Jedyna opcja to sprzedaz tego mieszkania i wynajecie czegos. To tez sie ciagnie w czasie, 3 miesiace albo i dluzej. Separacja zawarta w Polsce jest tak samo wiazaca. Ciezko mi zyc z nim pod jednym dachem, ale musze wszystko ogarnac i przegadac z mama, zeby podjac najlepsza decyzje. A Wasze wypowiedzi czytam kilka razy dziennie, bo trzymaja mnie w pionie. Jednak wiem, ze udawanie normalnosci to zla droga, bo zludna i musze twardo i konkretnie ustalic reguly zycia pod jednym dachem do momentu rozwodu.
3739
<
#78 | Deleted_User dnia 29.09.2014 22:39
Z tego, co napisałaś ja wnioskuję, że facet ten poczuł coś do tej drugiej, ale na razie jest to dla niego tak nowe uczucie, że nawet trudno mu je określić. On zapewnia Ciebie, że do niczego między nimi nie doszło.
Załóżmy, że to prawda.
W takim układzie macie teraz porządny kryzys małżeński, typowy jaki następuje po dekadzie wspólnego życia. To bardzo niebezpieczny moment, bo oboje, być może, zadziałacie pochopnie i wylejecie dziecko wraz z kąpielą. Dobrze, że teraz wyjechałaś, bo w takich momentach właściwym krokiem dla kobiety jest oddalić się od męża. Najgorszym błędem jest siedzieć przybluszczona i na dodatek podlizywać się do takiego wahającego się faceta.
Facet, gdy ma problem idzie do swojej jaskini i tam rozmyśla- lubi miec wtedy święty spokój. Kobieta, gdy ma problem musi ten problem przewałkować w prawo i w lewo.
Dlatego lepiej jest zniknąć sobie nawzajem z oczu.
może strach ma wielkie oczy i w Twoim akurat przypadku wszystko ułoży się między Wami bardzo dobrze. Ja jakoś nie wierzę w związki na odległość, w układy które jako jedyną bazę i fundament mają namiętność, czyli tę chemię. Fundamenty Waszego związku mnie wydają się bardziej solidne.
To chyba rzeczywiście wielki kryzys wywołany jakims zauroczeniem się inną kobietą.
Jeden klocek domina ruszył i pociągnął za sobą pozostałe pionki. Lawina więc ruszyła.
Na razie jedź do mamy i obgadaj z nią problem, jemu się nie narzucaj, nie rób z siebie księżnej udzielnej, Ty podobnie jak on też potrzebujesz teraz czasu i potraktuj to poważnie, a nie jak sposób na niego czyli kobiecą gierkę. To co dziej się teraz mieðzy Wami, to śmiertelnie poważna sprawa i nie ma tu miejsca na humory albo jakies sztuczki czy manipulacje.

Komentarz doklejony:
Nie chcę, rzecz jasna, rozbudzać Twoich nadziei, ale ja po prostu zakładam (od początku tak zresztą myslę), że my nie mamy tu do czynienia z zepsutym haremowym, tylko z normalsem, chociaż mającym oczywiście swoje wady i zalety, jak każdy człowiek z zycia wzięty. Tak więc podkreślam- moje zdanie bierze się głównie z takiego właśnie przekonania na temat Twojego męża i przy założeniu, że z tą drugą naprawdę do niczego nie doszło. Jeśli doszło (sprawdź to), to z Waszego małżeństwa nic nie będzie, bo taki prawie prawiczek popłynie Ci równo. Taki facet nie będzie po prostu potrafił uzyć jakiejś bocznej i Tobie siedzieć na karku- on źle by się czuł w takim układzie i dlatego, jesli się zakochał, to pójdzie do kochanki, szczególnie, gdy coś jej obieca. Tamta ma niechlubną przeszłość, więc na pewno jest kumata w te klocki i w pięć minut będzie wiedziała, jak omotać sobie takiego chłopa wokół palca. Tu jest niebezpieczeństwo.
A drugie to fakt, że macie kryzys, bo sporo się między Wami nawarstwiło.
Trzeba naprawdę mądrze do tego podejść, bo nie sztuka obrazić się i nazwać faceta złamanym c..h..u..jem i trzymać taka linię. Skoro to porządny chłop, to raczej warto byłoby podejść do tego bardziej pragmatycznie. Jednak musisz wiedzieć czy on naprawdę Ciebie nie okłamuje- jesli kłamie, to znaczy, że należy go odstrzelić.
11603
<
#79 | rozdarta dnia 30.09.2014 00:08
Mono mam wrazenie, nie po raz pierwszy zreszta, ze Ty doskonale znasz mojego m. To, co piszesz jest bliskie mojemu podejsciu do sprawy i dlatego tak trudno podjac mi decyzje ot tak. Gdyby on byl takim pustym, prostym, typowym facetem, sprawa bylaby jasna, zreszta jako facet z ww cechami pewnie inaczej rozegral by cala sprawe. Mysmy strasznie duzo rozmawialiprzez pierwsze lata, a te rozmowy to dziwne takie, analityczne, symboliczne, siegajace do trzewi. Mozesz sie smiac, ale tak bylo. Obydwoje analityczni idealisci i praktycy w jednym. Co do milosci - idealisci, co do kwestii materialnych - praktycy. Ciezka praca zarobilismy na wklad wlasny na mieszkanie, ciezkimi rozmowami budowalismy nasz zwiazek. I on byl mocny, trwaly, taki nasz. I przez ostatnie lata wlasnie tych rozmow zabraklo, nie tylko seksu. Skupilismy sie na codziennosci, a ta wiez zanikala, rozmowy staly sie zdawkowe i rutynowe. Czasem udalo sie pogadac, ale to juz nie bylo to. A w tych rozmowach to czasem czulam sie taka mala i glupia. Nie dlatego, ze on tak chcial, tylko dlatego, ze duzo rozumial, myslal i analizowal. Ale do rzeczy. Ostatnio dlugo rozmawialismy i on stwierdzil, ze paradoksalnie znowu rozmawiamy po dawnemu. Mysle, ze dlatego przyznal, ze boczna nie jest mu obojetna. Powiedzial, ze nie powinien mi tego mowic, bo zna moj sposob postrzegania i wyolbrzymianie problemow. Powiedzial tez, zebysmy nie otwierali sie zbyt szybko przed innymi ludzmi, bo to, co sie dzieje, jest bardzo prywatne i roznie sie moze skonczyc, ze czas na zakomunikowanie rozwodu zawsze bedzie, ale nie powinnismy podejmowac decyzji pod wplywem emocji, bo to moze byc najwiekszy blad maszego zycia. I biorac pod uwage wszystko, jego charakter, podejscie do ludzi, tok myslenia, ktory znalam, w kilku procentach mu wierze. Nie dlatego, ze chce, tylko dlatego, ze on jest dziwny, a ja za to go lubie. Mowil, ze musi sie do mnie dystansowac, bo to jedyne wyjscie, zeby ten zwiazek byl szczesliwy. Dlatego Mono ta lista. Zeby nie chlapac jezorem, nie docinac, nie odgrazac sie, bo to nie ten typ. Dlatego ten wyjazd, zeby spojrzec na wszystko z lotu ptaka, wypisac za i przeciw na neutralnym gruncie. Dlatego tyle wpisow, zeby nazywac nienazwane, prowokowac mysli, nie osiasc na mieliznie. Fakty, ktore sa, to, co sie dzieje, boli. Gdy widze, ze dzwonil znowu, jestem nieufna, serce mi peka. Staram sie przygotowac na najgorsze, ale tez postepowac rozsadnie i podjac decyzje, ktorej nie bede zalowala.

Komentarz doklejony:
Mam jej nr telefonu, powinnam zadzwonic?Ktos mi powiedzial kiedys, ze jak kochance zalezy, to wychlapie wszysko. Czy lepiej isc i porozmawiac w cztery oczy? Czy w ogole nie isc tym tropem?
3739
<
#80 | Deleted_User dnia 30.09.2014 00:27
rozdarta, jesteś dużą dziewczynką, dlaczego to sobie robisz?
Nie rób żadnych absurdalnych ruchów. Co tym zyskasz?
Jakoś nie ufam Twojemu facetowi.
Jedziesz do Polski i masz być w tej Polsce. Żeby nie było tak, że ciągle myślami będziesz przy nim. Bo spieprzysz sobie urlop.
Dlaczego, w ogóle, tolerujesz jakąś babę w Waszym związku?!
I jeszcze chcesz pracować nad sobą! By, przypadkiem, nie rozsierdzić królewicza! O, naiwności kobieca! Masz prawo być zła i masz prawo to wyrazić! Ale to jest moje zdanie. U mnie już by było pozamiatane.
:rozpacz

Komentarz doklejony:
I jeszcze Ci się, kurna, zwierzał ze swoich rozterek sercowych! Bo tak Wam się dobrze rozmawia. Powiernicę sobie znalazł, psiakrew!
Normalnie, opera mydlana!
3739
<
#81 | Deleted_User dnia 30.09.2014 00:32
a jaką masz możliwość weryfikacji czy ta dziewczyna mówi prawdę, czy nie będzie chciała zaognić konfliktu między wami. Rozmowę z dziewczyna odpuść. I nie nazuywaj tej kobiety kochanką bo prawdopodobnie do niczego między nimi nie dzoszło
Strasznie idealizujesz swojego męża- zrozum on jest mężczyzną jak każdy inny , a nie wydumanym stworem i stąd Twój szok że inna kobieta może mu się podobać.
Ty nie możesz się cackać- twardo mu mówisz że ma zerwać z tamta wszelkie kontakty, po tym dajesz Wam jakis okres czasu powiedzmy pół roku w którym chodzicie na terapie i bacznie go obserwujesz. Odnowienie kontaktów bądź ich utrzymywanie powoduje dyskwalifikcję.
Daj Wam szansę , rozwieść się zdążysz. Ale zabierz sie do tego z głową , bo jak będziesz się tak cackać to przegapisz ten moment kiedy małżonek zauroczy się na dobre i odpłynie .
I wtedy nie będzie co zbierać. teraz macie szanse ale na twardych Twoich warunkach. Nie trać czasu.
3739
<
#82 | Deleted_User dnia 30.09.2014 00:33
A Ty łykaj ten kit, jak małpa pomidory!
Idę spać.
Pewnie mi się przyśnisz; zawsze tak mam.
Dobranoc.
3739
<
#83 | Deleted_User dnia 30.09.2014 00:44
I jeszcze tak myślę, że jeżeli między nimi do niczego nie doszło, a Ty uniesiesz się urażoną dumą i rozwiedziecie się , to będziesz tego żałować.
Kryzys możecie zażegnać. Czego Ci życzę.
11603
<
#84 | rozdarta dnia 30.09.2014 00:46
Nad soba musze pracowac Avenious, dla siebie. Dzieki lisbet. zielona w tych sprawach rozdarta
10766
<
#85 | Zodiak dnia 30.09.2014 09:45
Przypomina mi to bardzo moja historie, tez jestem indywidualista i samotnikiem z prawie 15 letnim stazem, razem z zona od wielu lat za granica. u mnie w zwiazku bylo podobnie jakies 2 lata temu, tylko niestety to zona na wkradajaca sie rutyne i obowiazki dnia codziennego znalazla sobie <odskocznie> ja niestety tego nie zauwazylem- zona ma wiekszy temperament i jest bardziej otwarta do ludzi z racji czego poznaje ich wiecej, wiecej razy zmieniala tez prace co sie wiaze z nowymi znajomosciami...Zawsze kochalem moja zone i chcialem zeby byla szczesliwa, mysle tez ze za duzo swobody jej dalem, ale nie widzialem nic zlego w tym ze wychodzila z kolezankami od czasu do czasu a to na silownie lub potanczc. Skonczylo sie banalnie zakochala sie w koledze z pracy, czego ja pochloniety praca i domem-nudny piernik nie zauwazylem i pozniej jeszcze przez pol roku nic nie widzialem a romans trwal na calego. wydalo sie zupelnie przypadkiem ...jakis sms, email itp. zalamalem sie zupelnie , probowalem rozmawiac, ona ze to nic nie znaczylo i ze skonczy z tym , i tak mnie oklamywali nastepne pol roku...chcialem odejsc , ale nie moglem znalezc w sobie sily, nie wiem czy dlatego ze ja kochalem czy po prostu balem sie samotnosci. ona tez nie chciala odejsc, choc byla w nim zakochana...nie wiem dlaczego do dzis. dochodzac do konkluzji chcialem powiedziec ze musisz dzialac, im predzej tym lepije, porozmawijaj z mezem, postaw jasno warunki i oczywiscie dead line ! i jezeli podejmiesz decyzje to ja wprowadz w czyn, bo z mojego doswiadczenia ci powiem ze jak za wiele razy sie wybacza drugiej osobie to sie wiecej cierpi, a pozniej tylko zgliszcza , zlosc i niemoc.
11603
<
#86 | rozdarta dnia 30.09.2014 22:35
Gdansk,dzien pierwszy.Tak jak pisaliscie probuje sobie wyobrazic,ze juz nie jestesmy razem.Po wyladowaniu nie ma do kogo zadzwonic.Kelnerka pyta-jest pani sama?Odpowiadam tak.I mysle,ze w sumie to juz dawno bylam sama.Wiecej czasu na zakupy.Mysli,ze pewnie on juz bookuje bilery dla boczniaczki.Zadra w sercu nie daje mi spokoju.Musze isc kupic zeszyt i dlugopis i sobie popisac.Pusto,smutno,samirnie,ale czyz w ustocie nie bylo tak w ostarnim czasie?
3739
<
#87 | Deleted_User dnia 30.09.2014 22:54
Zobacz, niedawno się wahałaś, czy lecieć, a już jesteś w Polsce!
I, wcale, nie jesteś sama! Jest z Tobą ponad 10 tysięcy kompanów!Z przymrużeniem oka
Kto ma tak dobrze?
Jeżeli urlop będzie nieudany, sama sobie będziesz winna. Dlatego, a sio, dołujące myśli i wizje! Jesteś tu i teraz, i nigdzie indziejZłość!
Masz sobie dogadzać i cieszyć się każdą chwilą!
A on...
Jaki, on?!- powiadasz
Ach, sorry...chyba pomyliłam wątki!
Uśmiech
11603
<
#88 | rozdarta dnia 30.09.2014 23:02
Tak robie.Usmiecham sie do ludzi,pomagam i rozdaje papierosyUśmiechJestem wolna.Mam nadzieje,ze niedlugo to wykrzycze,tak z glebi serca.Szkoda,ze nikt z Was tu nie mieszkaSmutek

Komentarz doklejony:
A co do dogadzania-kupilam 4 sukienkiUśmiech))
3739
<
#89 | Deleted_User dnia 30.09.2014 23:18
Ale super! Uwielbiam sukienki! Szkoda, że nie możesz ich pokazać!
Jeszcze, tylko, czerwone szpilki!
Świat przed Tobą stoi otworem!
Pamiętam, jak dawno temu, po rozstaniu z chłopakiem, w poczuciu ulgi, powyższe zdanie powiedziałam koledze. A on, przekręcił je, mówiąc, że stoję otworem do świata!Uśmiech
Na długo przyjechałaś?
11603
<
#90 | rozdarta dnia 30.09.2014 23:25
Gdansk na dzien dzisiejszy do piatku,ale kto wieUśmiechSukienki sa takie codzienne raczej,ale 5 kilo mniej powoduje,ze nawet do nich czerwone szpilki pasujaUśmiechA tak na marginesie,siedze na starowce w ogrodku i chcac nie chcac widze pary.Prawie wszystkie sa nieszczesliwe,patrza w martwe punkty,nie rozmawiaja.Smutne i pocieszajace zarazem.

Komentarz doklejony:
A zdjeciia sukuenek na priv?
3739
<
#91 | Deleted_User dnia 30.09.2014 23:35
Dawaj! Szeroki uśmiech
Zapytałam swoją mamę ( bądź, co bądź, więcej widziała), czy zna jakąś parę będącą wzorem małżeństwa. I, wiesz, co? Długo się zastanawiała i... nie powiedziała nic...Smutek
Zmykaj do domu, bo Cię jakiś przystojniak pirwie!
Szeroki uśmiech

Komentarz doklejony:
Porwie! Hi hi!
11603
<
#92 | rozdarta dnia 30.09.2014 23:48
Spadam niedlugo.Jakies halasy w okolicy i chyba bede musiala poprosic jakiegos o pomoc w dotarciu do hoteluSzeroki uśmiechSzeroki uśmiech.A szczesliwych par nie ma,bo nikt nie unie dlugo tlumic swojego egoizmu.Dobrze,ze poped robi swoje,bo inaczej nas by nie bylo.A te sukienki to na modelce czy na lozku maja byc?Z przymrużeniem oka
3739
<
#93 | Deleted_User dnia 30.09.2014 23:56
Przeczytałam o modelce na łóżku Szeroki uśmiech
11603
<
#94 | rozdarta dnia 01.10.2014 00:01
UModelka na lozku tez moze byc.Ciekawa jestem reakcji recepcjonistek.Albo adonisa,ktory odprowadzi mnie do hoteluUśmiechA potem to juz tylko kurs tanca na rurze,o ktorym wspominaliscieUśmiech

Komentarz doklejony:
Jak sama napisalas-jest nas 10000.W grupie sila.
3739
<
#95 | Deleted_User dnia 01.10.2014 00:24
I, tyleż nas, wie, że jesteś w Gdańsku! Szeroki uśmiech
Pełna inwigilacja!
Z tym popędem, to też mam takie myśli. Natura zrobi swoje i... po miłości!
Ale my jesteśmy rozczarowane i zgorzkniałe. Nas lepiej nie słuchać Z przymrużeniem oka
Czekam na sukienki, ale, pewnie ten adonis je teraz podziwia!
Szeroki uśmiech
11603
<
#96 | rozdarta dnia 01.10.2014 00:36
Adonis niestety nie,bo sie zgadalam z pania kucharka.Po drodze oczywuscieUśmiechTakze foty jutro.A tak w ogole to zamykali ogrodek na starowce.Chcialam do toalett,a tam panowie kelnerzy sie przebieraja.Ja na to,ze poczekam.ajeden z nich:co chlopa pani nie widziala?Inni wynosza krzesla,gasza latarnie.Pani,z ktora sie zgadakam opowiada o zyciu.Goscie chcac nue chcac wychodza.Otoczka znika.Jurto znow przyjda:zmeczeni pracownicy i goscie.Jakies analogie do zwiazkow?

Komentarz doklejony:
Gdansk,dzien drugi.Dzien analizy,wypisywania za i przeciw,myslenia.Na to tez musialam znalezc chwile.Juz blizej decyzji jestem,na pewno spokojniejsza,mniej emocjonalna,bardziej zdystansowana.Avenious nie da sie na privie zamiescic zdjec.Probowalam,ale niestetySmutekLekko nie jest,ale na pewno wyjazd duzo daje.

Komentarz doklejony:
Czuje sie pusta taka.
3739
<
#97 | Deleted_User dnia 02.10.2014 00:21
Tak myślałam. I ze zdjęciami i z tą pustką...Smutek
Dobrze znam to uczucie. Kiedy go nie było, a ja myślałam, myślałam... analizowałam... Długo...za długo...
Ale, widzisz, nie potrafiliśmy się rozstać. Ale, gdy się dowiedziałam, było jedno wielkie CIACH! Bo, jaki sens?
Nie mogę pojąć, jak można kochać się z facetem, wiedząc, że robi to z inną!
Może, któraś z kobiet, powie mi, jak to jest? Czym jest wtedy seks?!
Ech...
rozdarta...coś się w Tobie zadziało, coś kiełkuje... I, chyba, już Ci nie da spokoju... Pomęczysz się z tym trochę, tak musi być.
Co zrobisz? Nie mam pojęcia. Czy będziesz szczęśliwa? Tym bardziej go nie mam. Ważne, abyś podążała za tym, czego pragniesz. Ważne, aby to były marzenia, ale nie mrzonki.
Pa pa
:cacy
11603
<
#98 | rozdarta dnia 02.10.2014 00:53
Zadzialo.Bez dwoch zdan.I dlatego tyle pisze,o takich moze i ****ach,zeby ulzyc sobie i pomoc tym,co dolacza do nas w przyszlosci.Od przejscia na materac spimy isobno i tak jest dobrze.Zastanawiam sie glownue nad tym,czy chce budowac to na nowo.Poznalam mozliwosci i prawdziwa twarz meza,dzieci nie mamy,a kredyt i sprzedaz mieszkania?Trudne,ale wykonalne.Snia mi sie oboje co nic,ale z dnia na dzien budze sie mniej przerazona.Milosc wygasa?nie zadzwonil do tej pory,nie napisal maila.To chyba tez o czyms swiadczy?A tak w ogole to wydaje mi sie ,ze stara jestem i brzydka.Avinious podaj prywatnego maila,wysle obiecane zdjeciaUśmiechWiesz ile zachodu mnie kosztowalo poprosic obca osobe o zrobienue zdjec?Ale dumna z siebie jestem, tak na pocieszenie

Komentarz doklejony:
Pustka,obojetnosc,pewnego rodzaju ulga - tak jest.Jedyne czego chce,to porzadnie sie wyspac i odzyskac sily fizyczne.Czy to normalne?

Komentarz doklejony:
Witam ponwnie. Wrocilam dzis z Polski, gdie duzo myslalam, analizowalam i uczylam sie cieszyc wlasnym towarzystwem. Doszlam do wniosku, ze nasz czas juz minal, ze i we mnie duzo sie wypalilo, ze kazdy ma prawo do szczescia, ze on blokowal mnie, a ja jego, ze - przestalam czuc te miete juz dawno. Zylam zyciem polowicznym, ze strachem z tylu glowy, uzaleznilam sie od kogos i nie potrafilam zyc swoim zyciem. Podjelam zatem decyzje - z nami koniec. Kazde z nas ma prawo do wlasnego zycia. Powiedzialam mu to kilka godzin temu, wzielam na siebie pewne decyzje, bo czekac na niego nie chcialam. I co?Chyba mu ulzyloUśmiechI mi tez. Pozostaly kwestie formalne, ktore - mam nadzieje rozwiaza sie dosc szybko i kilka wspomniec. Jak wczesniej pisalam, ciesze sie, ze w naszym przypadku to takie proste,nie ma dzieci.Uswiadomilam sobie, ze trzeba wiedziec, kiedy zejsc ze sceny. Dziekuje Wam, ze jestescie, ze poswiecacie czas na pomoc innym, ze motywujecie i otwieracie oczy. DziekujeUśmiech
3739
<
#99 | Deleted_User dnia 16.02.2015 18:28
Witaj rozdarta Z przymrużeniem oka
Napisz, proszę, jak minęły Tobie ostatnie miesiące. Jak poradziłaś sobie z problemami i, w jakim punkcie, jesteś teraz.
Czekamy na Ciebie, może pomożemy, a może Ty dasz innym nadzieję...
:cacy

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?