Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
bardzo smutny | 02:01:10 |
makasiala | 03:31:08 |
Julianaempat... | 04:57:05 |
Matsmutny | 06:12:21 |
Przegrana | 07:40:43 |
czemu tak przeraził się wariografu? Czemu na pytanie cz ktoś dotykał jego p...a, zaczerwienił się i zaprzeczał z taką miną, która wszystko mówiła...
Ok, tyle już wiem, ale czy był to seks oralny, czy tylko dotykanie..przez spodnie czy bezpośrednio...
I kto, co on zrobił w zamian?
Z kim jeszcze się całował, z kim go poniosło..
Codziennie te dręczące myśli już 2 miesiąc...Mam dosyć
Nie potrafię sobie z tym poradzić, mimo iż chodzę do psychologa..
mąż obiecywał terapię, że jakoś uda się nam poukładać wszystko...potem po wprowadzce zamilkł i jak gopyytałam wiele razy czy załatwił, ciągle mnie zbywał, a to że nie ma czasu, a to ze myślał że jakoś sami z czasem się dogadamy..
Terapia jest nam potrzebna, w końcu zadzwonił do znajomego który polecił mu dobrego psychologa, ale ponoć nie odebrał, raz, drugi i w końcu na mnie spadło załatwienie mam terapii. Mi się udało, za tydzień dowiem się więcej, kto nam może pomóc.
Ale czy terapia wróci mi zaufanie, oraz uczucia? Wątpię...
Komentarz doklejony:
Kiedy się kłócimy teraz, czuję jak mnie nie znosi, czuję jak ja go nienawidzę, jak obojętny mi jest. czasem chcę by poszedł w cholerę, znalazł sobie kogoś, dał mi wolność.. Wiem że powinnam odejść ale nie mam odwagi, siły, zresztą rodzina naciska, że dla dziecka i mieszkania powinniśmy się dogadać że ja powinnam odpuścić, spróbować się dogadać..
Ja zawsze wszystko przeżywam, angażuję się emocjonalnie, bardzo biorę wszystko do siebie. czasem boję się że zwariuję. Blask w oczach dawno zgasł, pewność siebie uleciała, lojalność wobec męża - a co to takiego? Chcę się zakochać, poczuć miłość, ze komuś na mnie zależy, namiętność, radość bycia kimś ważnym dla kogoś.
Naprawdę chcę spotkać kogoś, z kim mogłabym zapomnieć o moim smutnym życiu a najlepiej zostawić wszystko złe za sobą i uciec.
Taką mnie zostawił mąż po tych wydarzeniach..
Taka się stałam.
Komentarz doklejony:
Obrączek nie nosimy. Straciłam do obrączki szacunek.
Straciłam szacunek do niego. Wiem, że kiedyś znów to zrobi..
Cytat
A jest "normalnie"? I co w ogóle pod tym słowem rozumiesz?
Moim zdaniem tylko zakopaliście trupa w szafie - wcześniej czy później wypadnie...
Słuchaj siebie, nie rodziny, znajomych...Obserwuj, oddzielaj emocje od faktów, a masz ich wbrew temu, co zamieściłaś w tytule, całkiem sporo...
To okropnie boli, chodzę smutna, nie radzę sobie... Mam nawroty tych myśli nie do zniesienia, ciągle wracają pytania czy? z kim? kiedy? jak długo?
Tak chciałam mieć dziecko, a on odebrał mi prawo do bycia rozpieszczaną kochaną żoną, przyszłą matką.. Odebrał mi radość budowania przyszłej nieskazitelnej rodziny, gdzie rodzice się szanują i wpajają dziecku wartości których sami w życiu przestrzegają i wyznają..
Dowiedziałam się o ciąży w najgorszym momencie, płakałam strasznie i wykrzyczałam mu z ironią, że dziękuję mu za to, jak dzięki niemu cieszę się z naszego szczęścia... Nic nie powiedział, był lekko zszokowany i nie dowierzał, że tak się mogło potoczyć..
Teraz cieszę się i nie oddałabym tego maleństwa nikomu nigdy, jednak to szczęście we łzach... Bo z jednej strony mam cudowny dar od losu, a z drugiej niedawno straciłam to, co wydawało mi się niewzruszone. Stabilność w związku i miłość męża do mnie i moją do niego..
Zaburzona kobieta, która została zdradzona i dowiedziała się o zdradzie raczej przerzuci winę za zaprzaństwo na siebie i chociaz będzie tonęła we łzach, to i tak rozwinie cały wachlarz działań mających na celu ratowanie związku. Taka kobieta posunie się do wszystkiego, uczepi sie portek byle łajdaka, będzie go błagać, żebrać o miłość, będzie uświadamiać takiego, w łóżku zacznie troić się i dwoić, by tylko zadowolić łajdaka- taka kobieta zapomni o honorze, o ambicji, a rozsądek będzie dla niej, pustym i nic nie znaczącym pojęciem. Zaburzona kobieta zniesie i wybaczy każdą zdradę, nawet jeśli cały świat będzie się jej dziwił i ona sama sobie będzie się dziwiła, to i tak zostanie z takim facetem i jeszcze będzie się modliła, żeby to on nie kopnął ja w doopę.
Normalna kobieta, skoro dowiaduje się o zdradzie, to chociaż w pierwszym odruchu jest sparaliżowana ze strachu, cierpi niezmiernie, to jednak potrafi ona racjonalnie ocenić człowieka, który ją w ten sposób potraktował. Natychmiast traci taki człowiek zaufanie u normalnej kobiety, jej szacunek i tylko kwestią czasu jest, gdy straci też jej miłość.
Ty jesteÅ› zdrowÄ… kobietÄ… i reagujesz jak rasowa, stuprocentowa kobieta.
Terapia w niczym Wam nie pomoże, bo na terapii nauczycie się wprawdzie komunikować ze sobą normalnie, ale na pewno nikt ani nic nie przywróci Twojego zaufania do tego faceta.
On Twoje zaufanie po prostu zniszczył, na zawsze i bezpowrotnie. Od tej pory, Ty nigdy nie zaznasz już bezpieczeństwa żyjąc z takim człowiekiem.
Żeby kogoś zdradzić, to trzeba najpierw konkretnie zagadać do takiej upatrzonej przez siebie doopy, namieszać takiej we łbie (to wymaga trochę czasu i zachodu), a potem trzeba zorganizowac miejsce na chatkę- kopulatkę. naLeży też konkretnie pójść do takiej chatki, zdjąć portki, skarpety i gacie i wykonać wszystkie te czynności, które wykonuje się normalnie decydując się na bzykanie z kimś.
Do czego zmierzam?
Otóż, jest to więc jakiś proces mniej albo bardziej rozciągnięty w czasie, wymagający jakiegoś zachodu, prawda? Ktoś, kto decyduje się na zdradę ma więc milion chwil, sekund i minut, a nawet dni, by zrezygnowac ze swoich łajdackich zapędów.
A skoro tego nie zrobił, tylko wszedł w taki układ, to chyba o czymś to świadczy, prawda?
Musisz podjąć konkretną decyzję czy faktycznie jesteś w stanie żyć dalej z takim człowiekiem, czy też rzecz Ciebie przerasta i nie widzisz jutra dla Waszego małżeństwa.
Ja nie wierzę w to, żeby można było żyć szczęśliwe i bezpiecznie PO. Może być jedynie ciekawiej, jesli kogoś bawią takie jazdy, ale o bezpiecznym i godnym związku z człowiekiem, który zdradził należy zapomnieć.
Mąż się stara, jest normalny, wraca do domu po pracy, zamiast szwędać się po pubach, dzwoni, nie kłóci się...
Wczoraj oglądaliśmy program "zdrady"..znów mnie naleciało, ale po raz kolejny powstrzymałam się żeby nie zapytać, z kim mnie zdradzał jeszcze... To nic nie da, i tak nic mi nie powie a tylko się pokłócimy... I tak tłumię to w sobie..
Każdego dnia kiedy jestem przez chwilę wesoła lub uśmiechnięta, pojawia się mnie myśl o niedalekiej przeszłości i złych doświadczeniach, o bólu i upokożeniu, bezradności...i uśmiech znika z twarzy lub nie jest w pełni szczęśliwy...
Ból pozostał.. tyle przed nami, narodziny dziecka, mieszkanie prawie wykończone..a ja gasnę.. W środku jestem pusta. Moje życie jest nieszczęśliwe. Ale tkwię tutaj, bo nie mam teraz siły na krok naprzód. No chyba że ktoś mnie oświeci.. Gdybym była pewna, że on mnie zdradził, tak dosłownie, nie byłabym z nim choćby jutro.
kiedyś powiedział że gdybym miała dowody to już dawno by mnie tutaj nie było.. Czyli? Przyznał się uznając że jest teraz bezkarny? Czy może stwierdził, że nie mam dowodów bo ich nie ma w ogóle?
I w kółko to samo, każdy dzień jest przysłoniony tymi wątpliwościami...i złością.
Cytat
Cytat
Monika10, nie rozumiem...Masz dowody zdrady (fb, podsłuchane rozmowy)...Czego Ci trzeba, żebyś uwierzyła, że zdrada jednak miała miejsce? Robi Ci różnicę, że wypowie "tak, zdradziłem cię" / nie powie?
Albo niewiele z tego fb wyczytałaś i stąd te wątpliwości, albo sama siebie oszukujesz, albo też potykamy się o samą definicję zdrady (czym dla Ciebie jest zdrada "dosłownie" ?).
Powiem tak...Zdecyduj się, jak odbierasz to, co zrobił mąż na podstawie tego, czym w dowodach dysponujesz. Zacznij od tego, bo inaczej nigdy nie wyjdziesz z doła, w którym siedzisz teraz już na własne życzenie...
Nosisz w sobie małego człowieka, za zdrowie którego powinnaś być odpowiedzialna od wczoraj...Najwyższy czas wziąć swoje i jego życie we własne ręce, bo nikt za Ciebie tego nie zrobi.
Dbaj o siebie, dziewczyno...
Jednak nie powinnam była go przyjąć bo znów zdradził.... Opisałam zdradę, to koniec. Koniec naiwności!